Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-10-2015, 11:21   #21
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
- Tak, tak, dziękuję- nieco nieprzytomnie odparł Ivar elfowi wsuwając kulę za pazuchę, oto bowiem ponad głowami tłumu zobaczył rudą głowę Kociaka. Nie była to jednak ksywka uwodzicielskiej panienki, a liczącego sobie dobre ponad sześć stóp drągala. Jego pseudo brało się z dość oryginalnego podejścia do zwierzątek futerkowych w ogóle, kotów w szczególe. Zazwyczaj ze spotkania kot + Kociak pozostawał Kociak + dowolnie (w zależności od humoru) duża ilość "kociaczków". I mnóstwo sierści rozwiewanej przez wiatr.
Co gorsza Kociak również zauważył kapłana (a przyszłego opata, przeora itd...), ale i mnich miał refleks co się zowie.
- Ludzie rozstąpcie się !!! - zawył przerazliwie Ivar - sakiewka mi spadła, podepczecie !!!
Reakcja tłumu mogła być oczywiście tylko jedna. Wokół się zakotłowało... Kapłan na czworakach, gryząc, kopiąc i lżąc dotarł jakoś do drzwi Ostatniej Karczmy która zdała mu się zbawieniem.
Nagle jednak coś uniosło go za krzyże i znalazł się oko w oko z wkurzonym karczmarzem :
- "Chodu" robaczku ? -zapytał ten uprzejmie a tuż przed nosem Ivara zakołysała się solidna dębowa pała - a co to szanowny kapłan dziś o suchotach sakiewkowych ?
Ivar zamajtał nogami tuż nad wysypaną tatarakiem polepą trzymany za kark przez tęgiego ochroniarza.
- "Chodu" ? - zdziwił się teatralnie - Ja powiedziałem "chodu" ? Ależ skąd ! Ja krzyknałem "Miodu" bo tam własnie na ulicy zobaczyłem znajomego. I dlatego tak szybko wybiegłem, ale to nie był mój znajomy więc wróciłem zaraz by nie pomyslał szanowny pan oberysta że oddaliłem się spiesznie by nie uiścić rachunku. Co prawda mam obecnie absolutnie przejściowe i chwilowe trudności z gotówką ale - tu scześciem namacał kulę wręczoną mu przed chwilą - nie zechciał by szanowny pan oberżysta przyjąc tego małego ekwiwalentu ? Opuść mnie dobry człowieku - rzucił przez ramię do wykidajły.





- Jak szanowny pan zechce spojrzeć jest to kryształowa czarodziejska kula przynosząca szczęście i powodzenie szczególnie w interesach i u płci przecwinej. Za gwarancję niech będzie oto punca przedstawiająca oko co jak szanownemu panu zapewne wiadomo jest marka sławnej firmy Sauron i Nazgule Manufaktura z Bardzo Ograniczoną Odpowiedzialnością.
Będę wielce rad mogąc ją wręczyć panu na poczet naszych przyszłych rozliczeń.

Coś w dziwnej kuli przyciagnęło wzrok karczmarza, tak iż mruknał ledwie słyszalnie :
- A tak, tak, dobrze juz, dobrze.. - i wciaż w nią wpatrzony podreptał za bar.
- Dzban piwa ! - krzyknał za nim Ivar i ciężko westchnał. Niej jest lekki żywot w służbie (dwa palce do czoła), oj nie lekki.
Nagle poczuł na ramieniu klepnięcie...
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 28-10-2015 o 23:33.
Ivar jest offline  
Stary 08-03-2016, 20:21   #22
Bellis perennis
 
Tildan's Avatar
 
Reputacja: 1 Tildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputację
Coraz ciężej było iść. Co i rusz potykała się ze zmęczenia na zmarzniętej, zasypywanej śniegiem drodze, zupełnie tak jak wlokący się za nią, kulejący wierzchowiec. Zmuszała skostniałe ciało do posłuszeństwa, powtarzając sobie, że jeszcze kilka kroków i na pewno znajdą schronienie przed pomroką i zamiecią. Umysł znękany wysiłkiem i zimnem trudniej było opanować. Wróciły obrazy zepchnięte na samo dno serca, obrazy, które dręczyły ją sennymi koszmarami.

- Matko, jacyś jeźdźcy tu jadą, widać zboczyli z traktu.
– Spokojnie, Sigrid, nie oni pierwsi i nie ostatni. Halet, wyjdź, ktoś tu jedzie!
Barczysta postać ojca w skórzanym fartuchu, wychodzącego z warsztatu…
Spędzał tam całe dnie, robiąc zdobne skórzane torby, paski, kalety i sakiewki, które ona i matka sprzedawały potem na miejskim targu.
- Witajcie. Kim jesteście i co Was sprowadza?
- Witajcie, gospodarzu. Zdążamy do zamku jarla Torvina. Ponoć ludzi przeciw rodowi Eachina szuka, a my wojaczki zwyczajni. Ale do zamku jeszcze daleko, tedy konie chcieliśmy napoić.
– Nie dziwota, taki upał. Ot, tam koryto stoi, a i Wam piwo zaraz przyniosą. Shana, Sigrid, dajcie piwa!


Srokaty podjezdek szarpnął cuglami, przywracając ją do rzeczywistości.To przez niego się tu znalazła. Na rozstajach przeląkł się, nie wiedzieć czego, stanął dęba i poniósł ją mało uczęszczanym szlakiem na łeb na szyję. Jedyne co mogła zrobić, to starać się utrzymać na grzbiecie rozhukanego wierzchowca. Ustał wreszcie ze zmęczenia i zaczął kuleć. Kamyk wbił mu się w kopyto - drobnostka, ale na drodze nie mogła nic z tym zrobić. Brnęła więc dalej, szukając noclegu, a wczesny zmierzch i zamieć utrudniły marsz jeszcze bardziej. Pociągnęła wodze i poszła dalej, opuszczając głowę, by choć trochę ochronić twarz przed lodowatym wiatrem.

Obrazy przeszłości napłynęły nową falą. Widok martwego ojca z piersią rozszczepioną toporem, niczym pień brzozy. Matka, szarpiąca się w kleszczach dwu drabów wlokących ją do domu, z których jeden kneblował jej dłonią usta. I własny strach, płacz i błagania, zmienione w dziecinne, bezbrzeżne, bolesne zdumienie. Za co spotyka ją ta wstrętna, potworna ohyda? Jaki grzech popełniła? I obojętność na widok noża, kiedy skończyli. Nie czuła już nic, nawet krwi spływającej spod ostrza…

Koń znów ją ocucił parskając i tupiąc głośno, a litościwy tuman sypnął jej w twarz śniegiem. Przeżyła, a pamiątki tamtego dnia nosiła zawsze ze sobą, na ciele i duszy. Teraz też przetrwa. Przed sobą miała światła zajazdu.
Najpierw zadbała o konia. Broket był dla niej ważniejszy niż ona sama. Zostawiła go w stodole przy żłobie z owsem i smakowitej wiązce siana. Nim weszła do karczmy, wpuszczając do środka wiew lodowatej zamieci, znów przybrała maskę noszoną co dnia, niczym drugą skórę – Elvar Arret, najmita i obieżyświat, za godziwą opłatą kurier, pacholik i co kto chce.



W swoim buro-brązowym męskim stroju i opończy nie zwróciła niczyjej uwagi.
Dopiero kiedy stanęła w świetle kominka, kilkoro siedzących przy najbliższym stole podróżnych zamilkło i wlepiło w nią wzrok, jak na komendę. Fakt, blizny po obu stronach twarzy od czoła aż po szczękę nie były miłym widokiem. Podeszła do szynkwasu, przygładzając krótkie, kasztanowe włosy.

- Witajcie, karczmarzu. Znajdzie się u Was miejsce dla jeszcze jednego wędrowca?
- Witajcie młody panie. Służę jadłem i napitkiem, ale sypialne izby wszystkie już zajęte – krasnolud rozłożył mocarne dłonie w geście bezradności. – Tylu gości nie było tu od czasu , gdy mój krewniak, Darre Varegh, świętował z kompanami swoje setne urodziny!
- Nie szkodzi, zawsze śpię przy moim koniu, więc snop świeżej słomy w stodole wystarczy. – Skrzywiła twarz w uśmiechu. - Ale miską jajecznicy i kuflem piwa grzanego z kardamonem nie pogardzę. – Sięgnęła do sakiewki i położyła na blacie kilka srebrnych monet. – To za kolację dla mnie i obrok dla konia.

Karczmarz wprawnym ruchem zgarnął zapłatę i wskazał jej szeroką ławę przy kominie.

- Ogrzejcie się panie, a dziewka wnet strawę Wam przyniesie.

Zdjęła płaszcz przesiąknięty wilgocią, odłożyła kołczan i krótki łuk refleksyjny. Przy pasie, ściągającym podbity futrem kaftan, nosiła też sztylet z rękojeścią o poprzecznym uchwycie oraz coś na kształt kastetu połączonego z krótkim, półksiężycowatym ostrzem.
Rozejrzała się po karczmie i… nagle zamarła. Przy stole w drugim końcu izby siedział JEDEN Z NICH. Nie znała ich imion, ale twarze wryły się w jej pamięć na zawsze. Zbirowi towarzyszył ork, z którym zdawał się być w dobrej komitywie. Nie wybrała takiego życia, by szukać zemsty, lecz skoro los sam dawał jej taką okazję…?
Przykucnęła, na pozór tylko grzejąc dłonie. Nie dbała o to, co będzie potem – jedyne czego teraz pragnęła, to widok krwi tryskającej z ciała tej kreatury! Sięgnęła po broń i celując wprost w szyję łotra napięła cięciwę...
 
__________________
Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.

Ostatnio edytowane przez Tildan : 14-11-2022 o 14:09.
Tildan jest offline  
Stary 16-03-2016, 20:19   #23
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
Ivar aż podskoczył gdy ciężkie łapsko opadło mu na ramię.

"Kociak" ! - pomyślał w panice nie był toi jednak ów rzezimieszek a brat Guldar ap ep yp Thiessen zwany potocznie Stukaczem lub Gulgaczem. Posępna postać w rogatym hełmie z twarzą pobrużdżoną licznymi bliznami opadła na ławę i donośnie czknęła. Wokół rozszedł się chmielowy zapach "Pierwszego Marcowego".

Przydomek Stukacz brał się stąd iż brat ap ep yp Thiessen weteran braci zakonnej (a wcześniej w licznych zarówno w dawnych jak i obecnych czasach wojen) cierpiał na okresowe i nagłe zaniki pamięci. Gdy ta powracała uradowany Guldar lubił zamiast przykładać na znak wdzięczności "dwa palce do czoła" przykładał do czoła całą dłoń i to dość zamaszyście. Pół biedy tedy jeśli trzymał akurat w reku chochlę którą mieszał zupę.

Zdarzyło się jednak kiedyś iż taki atak nastąpił i równie szybko ustąpił gdy brat ap ep yp Thiessen ważył zapasy w klasztornej spiżarni. Miał wtedy niestety w ręce dziesięcofuntowy odważnik co uniemożliwiało mu potem pełnienie obowiązków przez tydzień to jest do momentu odzyskania przytomności. Odtąd też zwykł nosić podczas pracy i w ogóle na co dzień swój stary żołnierski hełm. Od czasu tego wypadku wsród klasztornych murów rozlegał się wcale często donośny brzęk i zaraz potem zgoła obozowe przekleństwa.

Miał też brat Guldar pewna niewinną w rzeczy samej obsesję, a mianowicie nienawidził alkoholu. Jak obliczył kiedyś w galonowym dzbanie piwa demonów opilstwa mieściło się aż 1334 i ćwierć. W myśl porzekadła że "okazja czyni złodzieja, a piwo pijaka" postanowił on zwalczać gdzie tylko mógł owe czychające na słabych duchem bliznich pokusy.

Teraz też uchwyciwszy z widoczną odrazą dzban stojacy przed Ivarem przyłożył go do ust. Przełyk jego pracował ciężko, oczy zaszkliły się z wysiłku a odgłosy tej walki nie pozostawiały wątpliwości skąd bral sie przydomek Gulgacz. Gdy zmożywszy chowające się w piwie wszystkie pomioty zła odstawił dzban z wysilenia aż chwial się na siedzisku.

Głosem ochrypnietym ze zmeczenia trudnym bojem jął mówić :
- Azaliż powiadam bracie Ivar że zło szerzy się nawet i tu... Zło, mord i bratobójstwo... Oto niewiasta wezmie łuk i strzałą ugodzi męża srogiego... I nastanie kres jego i wyginie ród jego...
- Bracie co ma znaczyć to proroctwo ? Gdzie je ujrzałeś ? - spytał Ivar.
- Za twoimi plecami baranie - odparł szybko acz niezbyt pobożnie brat ap ep yp Thiessen wskazując palcem postać kucającą przy kominku i jednocześnie z niebywałą zwinnością zważywszy na podeszły wiek nurkując pod stół przy którym siedzieli.
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 21-03-2016 o 23:45.
Ivar jest offline  
Stary 19-03-2016, 20:43   #24
Bellis perennis
 
Tildan's Avatar
 
Reputacja: 1 Tildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputację
Wnętrze karczmy, oprócz wielkiego komina, oświetlały zawieszone u powały, wypełnione łojem solidne żelazne kagańce. Było więc wystarczająco jasno, by nie obawiała się, że spudłuje.
Z rozmyślnym okrucieństwem wybrała grot z długimi, ząbkowanymi zadziorami, który łatwo i boleśnie rozszarpywał miękkie tkanki. Ten szubrawiec powinien czuć, że umiera.
Kątem oka dostrzegła, jak jedna z dwu postaci w mnisich szatach, siedzących w pobok jej celu, zniknęła przezornie pod stołem.
- Dziw, iż braciszkowie larum nie podnoszą, - przemknęło jej przez głowę. – Ale samym zachowaniem spłoszą mi zwierzynę. A niech to!
Nie miała czasu do stracenia - tylko życie. Jeśli trafi, może czekać ją przeprawa z orkiem, a w walce z tak silnym i dobrze okrytym przeciwnikiem niewielkie miała szanse.
Wzięła głęboki oddech i zacisnęła zęby na promieniu romboidalnego bodkina. Potem w mgnieniu oka płynnie wyprostowała się i zwolniła cięciwę.
 
__________________
Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.

Ostatnio edytowane przez Tildan : 20-03-2016 o 13:37.
Tildan jest offline  
Stary 20-03-2016, 17:22   #25
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Berthold z nudów, zmęczenia a także z pewnej ilości piwa zaczął przysypiać opierając głowę o ścianę, z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Pewnie przespał by tak aż Munk nie stwierdziłby że ma dość klijenteli na noc i wygnał wszystkich do swoich pokoi, i rozłożył posłania we wspólnej izbie. Ale nie było mu dane doczekać tego momentu. Nagle nie wiedzieć czemu znalazł się na podłodze.
- Co jest do jasnej ciasnej? - próbował się podnieść opierając się o ławę - Hyrgl? - spojrzał się na towarzyszącego mu orka, ten jednak nie zwracał teraz uwagi na kupca.
Byli schowani za wywróconym stołem który robił im za osłonę.

Czujne oko Hyrgl’a lustrowało pomieszczenie gdy jego pracodawca oddawał się w ramiona Orfeusza. Gości coraz bardziej ubywało, część udawała się na spoczynek do pokoi, a część chyba postanawiała ruszyć nocą dalej, do nikąd. “Amatorzy”. W pewnym momencie do oberży wszedł mężczyzna, oczywiście najmita od razu zlustrował go od stóp do czubka kapelusza. I na tym by się skończyło. Koniec zwracania uwagi na kolejnego wędrowca. Ale ten sam człowiek postanowił urządzić sobie turniej strzelecki, a tarczą miał być człowiek obok niego, ten sam człowiek który mu płacił.
Hyrgl błyskawicznym ruchem ściągnął Berthol’a do podłogi jednoczesnie drugą ręką sięgając do pasa po sztylet który dla niektórych mógłby uchodzić za miecz krótki, i cisnął nim w napastnika. Strzała jak i sztylet które miały przebić szyję wbiły się w ścianę, w miejsce w którym jeszcze przed sekundą cele się znajdowały.
Ork nie miał zamiaru pozwolić człowiekowi uciec. Wszedł do karczmy sam, czyli nie ma znajomków którzy mogli by mu pomóc, za duży odstęp czasu od ostatniego wejścia nowego gościa. W jedną rękę chwycił topór spod ściany w drugą ławę za deskę łączącą nogi stołu, i używając ją jak tarczy zaczął szarżować w stronę przeciwnika.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 20-03-2016 o 17:24.
Raist2 jest offline  
Stary 20-03-2016, 23:12   #26
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
- Niewiasta ? - zdziwił się Ivar

Jednocześnie coś zaśpiewało w duszy - ZNAK ! ZNAK ! - gdy ujrzał pędzacego orka. Oto sam #dwa palce do czoła# dał mu szansę ! Nigdy, przenigdy nie sądził że taka okazja będzie mu dana...
Przecież sam Marau Gwale Założyciel Zakonu Jedynej Drogi, który nawrócił trolla dał krótkie a jakże przejrzyste i proste wskazówki jak to czynić. Ivar błyskawicznie przypomniał sobie notatki z wykładu

"Azaliż chcesz nawrócić istotę podłą jakimże jest troll zrób takoż :
1) W mozole i znoju wykop dół na dwóch mężów głęboki.
2) Ustaw przy krawędzi dołu tegoż dzban piwa mocnego a zapraw go zielem nasennika.
3) Gdy poczwara piwo oneż wychłepce i zaśnie zepchnij go do jamy.
4) Narychtuj kij dębowy zacny i szczodrze nabij go krzemieniem.
5) Czekaj aż się potwora ocknie zanosząc modlitwy do #dwa palce do czoła# i pość ale z umiarem, nie jedz więcej niż dwakroć dziennie.
6) Spluń trzykroć przez ramię lewe od uroku
7) Gdy troll bezecny się obudzi powiedz mu PRAWDĘ o #dwa palce do czoła#
8) Dla wyjaśnienia PRAWDY ujmij kij w prawicę i bij mocno po łbie poczwary potu i wysiłku nie żałując #dwa palce do czoła# wynagrodzi znój, bacz jeno pilnie czy dół aby dość głęboki wykopałeś.
9) Gdy się zmęczysz odpocznij.
10) Nauki powtarzaj tak długo aż troll przyjmie PRAWDĘ lub zdechnie.
11) NIGDY nie nauczaj trolla ciskajac do dołu kamieniami. Tak zbłądził brat Pantalej "W gardle ci cholero stanę".
12) Gdyby jednak troll oparł się chęci nauki i dzieki Ciemnym Mocom uwolnił i wylazł z dołu, pomnij iż słodkie czekają Cie nagrody po śmierci w ogrodach niebiańskich #dwa palce do czoła#"

Jako iż Ivar bystrym był od maleńkości błyskawicznie pojął ze wskazówki te trzeba szybko przystosować do obecnej sytuacji bo :
a) Ork to nie troll, głupi nie jest
b) nie siedzi w wilczej jamie
c) bedzie przebiegał obok

Szybko tedy porwał stojący obok zydel i cisnął go pod nogi szarżującego orka. Zza pasa wyciągnął zaś czerwoną kiszkę. Były to słynne Skarpety Zakonne jakie nosili bracia, sporządzane z runa Rudych Muflonów z ich hodowli znany był Zakon. Wełna tych zwierząt mocna i gęsta słynęła z wytrzymałości.
Zaś taka skarpeta napełniona piaskiem lub żwirem stawała się niezwykle grozną, długą na dwie stopy poręczną maczugą.

Oto jeśli wszystko pójdzie z zgodnie z planem dokona pierwszego w swej karierze nawrócenia. I to kogo ? Orka, a te jak wiadomo są uparte jak muły i ciężko im przemówić do rozsądku ! Ale on objawi mu PRAWDĘ !!!
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 21-03-2016 o 23:49.
Ivar jest offline  
Stary 21-03-2016, 20:26   #27
Bellis perennis
 
Tildan's Avatar
 
Reputacja: 1 Tildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputację
- Helvede og pest! – zaklęła paskudnie w głos, patrząc na drgające jeszcze ostrze puginału wbite z impetem dokładnie tam, gdzie jeszcze przed sekundą znajdowała się jej głowa.

Gdyby nie cofnęła się o pół kroku, odwracając się ku pucołowatej dziewczynie służebnej, która z piskiem upuściła miskę z jajecznicą, jej krew barwiłaby teraz tę ścianę. Stało się to, co musiała brać pod uwagę, ale nie to było najgorsze. Najbardziej złościł ją fakt, że przez tego pół-demonicznego stwora jej ofiara wyślizgnęła się pierzastej śmierci.
Ten ork nie był przypadkowym kompanem człowieka, którego pragnęła ukatrupić. Jego czujność i gwałtowność reakcji były najlepszym dowodem, iż zadarła z zawodowcem. Niedobrze, ale nie beznadziejnie.
Odrzuciła łuk i bodkin, bezużyteczne przy błyskawicznie skracającym się dystansie. Pomna jajecznicy zdobiącej podłogę wokół, wskoczyła na najbliższy stół [pusty, bo siedzący przy nim chłopi już dawno pierzchli, niczym kuropatwy] i wyciągnęła zza pasa dolken i kresan. Była gotowa do walki.



Po cichu miała nadzieję, że rozeźlony ork „skorzysta” na jej niedoszłej kolacji, zwłaszcza, że uczciwy karczmarz okrasy nie szczędził. Jednak widok włączającego się do bitki mnicha sprawił, iż ze zdumienia opadła jej szczęka. Sprawy przyjmowały coraz bardziej nieoczekiwany obrót!
 
__________________
Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.

Ostatnio edytowane przez Tildan : 21-03-2016 o 20:44.
Tildan jest offline  
Stary 31-03-2016, 15:57   #28
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Kur…. - tylko tyle zdążyło się wyrwać z gardła orka zanim nie potknął się o bezczelnie podstawiony mu pod nogi stołek, i to akurat ktoś wyczuł moment kiedy był wstanie zmieścić tenże mebel pomiędzy stołem, a nogami najmity.
“Nie powinien mieć kumpli. Chyba że umówili się tu na spotkanie.”
Żeby całkiem nie stracić równowagi, i nie wylądować na ziemi pod swoją “tarczą” odrzucił ją w bok z którego nadsunął stołek, a sam przefikołkował na ziemi. Niestety, napastnik chwilę wcześniej zrzucił na ziemię dania ze stołu na który wszedł. Hyrgl zamiast wstać na nogi przejechał kawałek plecami po podłodze. Jadnak był doświadczony nie tylko w piciu i bojach na polu, ale także i w karczemnych burdach. Wykorzystał ten moment na zahaczenie nogi stołu swoim toporem, i pociągnięciem go razem z sobą. Biedny stary stół tak nagłego szarpnięcia nie wytrzymał, gwoździe puściły, i noga pofrunęła razem z orkiem, a blad tracąc oparcie nie miał innego wyjścia jak się zawalić.
Hyrgl nie czekał aż ktoś go podniesie, albo co gorsza przebije ostrzem, lub ździeli po łbie. Odwrócił się na brzuch i zerwał na nogi gotowy na odparcie ataku.

W międzyczasie Berthold’owi udało się wychylić zza ławy i zobaczyć co się dzieje.
- Co jest? Czy ktoś może mi wytłumaczyć co się tutaj do cholibki dzieje? - powiedział do nikogo konkretnego nie bardzo jeszcze rozeznając się w sytuacji.
 
Raist2 jest offline  
Stary 01-04-2016, 20:13   #29
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
- Albowiem powiadam Wam on ci jest mój ! - Ivar zaintonował donośnie wskazując na gramolącego się orka.
- Mój i niczyj więcej ! Podejdz Bracie - wyciągnął lewicę ku Hyrglowi, prawą trzymając za plecami.

Obok daly się słysząc przekleństwa jakich nie powstydziły by się ladacznice z najgorszego zamtuza a ich piętrowość i obrazowość wzbudziły u niektórych bywalców wyrazny szacunek i podziw.
Choć stwierdzenie " Gzij się w zad na odwrót końską pytą knurze chędożony" wydawało się nieco karkołomne, by nie rzec niemożliwe .

Był to jednak znak że że brat ap ep yp Thiessen nie ucierpiał zbyt mocno. Jakoż i on sam wydobył się zaraz zza resztek stołu za plecami orka i wyłowiwszy rzucone z ukosa spojrzenie Ivara również zaintonował :

-"Bracie mój alboliż to nie ucierpiałeś ? Pozwól iż obejrzę twe rany.Takiż jest obowiązek mojego zakonu : Nieść pomoc rannym i PRAWDĘ niewiedzącym - poczym zbliżył się do orka wśród wonnej aury "Pierwszego Marcowego", która otaczała go niczym niebiański obłok w ogrodach "dwa palce do czoła" - BRZDĘK (dobrze że brat Gulgacz nie zgubił hełmu).

Najwyrazniej chciał udzielić Hyrglowi pomocy jak nakazywał "Podrecznik medycyny zwyczajnej" brata Awicenny "To nie zaboli - obiecuję" od oględzin czy rozum orka nie został nadwyrężony.
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 01-04-2016 o 20:18.
Ivar jest offline  
Stary 02-04-2016, 19:08   #30
Bellis perennis
 
Tildan's Avatar
 
Reputacja: 1 Tildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputacjęTildan ma wspaniałą reputację
Włączenie się mnicha do akcji dało jej nową szansę i nie zamierzała jej zmarnować. Cokolwiek planował braciszek, mógł dać jej dość czasu na poderżnięcie gardła upatrzonej ofierze.
Patrzyła z satysfakcją jak ork szoruje z chrzęstem po podłodze, orientując się, co zamierza, dosłownie w ostatniej chwili. Łoskot walącego się za nią stołu zlał się w jej uszach z trzaskiem roztrącanych statków, gdy lądowała na sąsiednim blacie – na szczęście ten był nowszej i solidniejszej konstrukcji.
Kryjący się za meblem mężczyzna był już niemal na wyciągnięcie ręki. Wtedy zabłysła jej myśl: „A gdyby tak…?”
Do stracenia miała niewiele, a sporo do zyskania. Dzielący ich dystans przebyła lotem błyskawicy, nie dotykając podłogi, przy akompaniamencie spadających kubków i talerzy oraz oburzonych jej bezceremonialnością krzyków.

- Jasne! Tylko nadstaw uszu. – wycedziła zimno do draba, lądując w przyklęku tuż obok, a żeby całkiem przykuć jego uwagę przyłożyła mu ostrze kresana do szyi. – Wstań, charcharze jeden, pogawędzimy, - dodała, dla zachęty dociskając sztych dzierżonego w lewej dłoni dolkena do brzucha mężczyzny.
 
__________________
Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.

Ostatnio edytowane przez Tildan : 02-04-2016 o 19:18.
Tildan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172