Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2015, 23:55   #11
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Młody krasnolud deklarację hobbitki posłyszawszy odwrócił się do Hilly od rzeki. Pulchną twarz, pokrytą teraz niezdrową i śmiertelną bladością, rozjaśnił na chwilę uśmiech pełen wdzięczności. Tego nie wiedział nikt, lecz mistrz Thyri strawił ostatnie chwile, szukając wzrokiem przy brzegach ciał pobratymców wczepionych w korzenie zarośli, i bardzo obawiał się, że jednak znajdzie.
- Tak – potwierdził z mocą. - Może nie tylko łupy nieśli, ale i jeńców – dodał nieśmiało i spojrzał na Hilly w niemym oczekiwaniu, że panna Oldbuck rozchucha tę wątłą nadzieję jak żar w fajce.
Zanim wyciągnął z juków zdobioną drobnymi kryształami i srebrem kolczugę, gdzieś w kierunku czubków swoich buciorów wymruczał, że grupa pewnie się rozdzieliła. Trolle przed słońcem musiały się schronić, choćby i pod koronami drzew, więc pewnie z częścią ludzi ruszyły przodem. Reszta ludzi pozacierała ślady, nawet czekając z tym na świt, bo raczej zależało im na tym, by zrobić to dobrze.
Koniec końców, Thyri przywdział kolczugę, wbił na głowę szyszak i sprawdził ostrze Pilniczka. Wiedział, że mu to godności wielkiej nie dodało. Dalej wyglądał jak niski, pulchnawy krasnoludzki młodzieniaszek, tyle że lepiej ubrany. Nie mógł pozbyć się myśli, że to jego brat powinien tu być. Svior zadał trollowi o wiele więcej ciosów niż jeden.

 
Asenat jest offline  
Stary 06-09-2015, 20:32   #12
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację


Hoarwell niosła potężne masy wody, a Malborn z uwagą przysłuchiwał się rozmowie towarzyszy. Koniec końców, wszyscy byli zgodni, że trzeba było pomóc zaginionym podróżnym. Tego samego zdania był i Strażnik.

- Nie zwlekajmy zatem, przyjaciele. Każda chwila droga, jeśli trolle złapią kogoś w swe paskudne łapska - skwitował w końcu.

Sprawdził czy niczego nie zgubił ze swego ekwipunku. Zlustrował powoli okolicę. Następnie począł wypatrywać co znaczniejszych tropów, które mogły mu powiedzieć więcej o napastnikach. Sojusz ludzko trollowy wydawał się Dunedainowi niedorzeczny, ale, jak uczyły karty historii, sługi Nieprzyjaciela nie takie stosowały fortele.

 
kymil jest offline  
Stary 07-09-2015, 08:23   #13
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Gondril wysłuchała wszystkich do tej pory milcząc.

- Jesteśmy jednomyślni! - powiedziała z przekonaniem patrząc z determinacją i szacunkiem po towarzyszach podróży. - To słuszna decyzja. Musimy próbować pomóc jeńcom, jeśli zostali wzięci. Jeśli nie, to chociaż odkryć co tu zaszło, aby móc złożyć raport lordowi Elrondowi.

Tropienie zatartych śladów, okazało się być nieporównywanie trudnym wyzwaniem przed wszystkimi, niż odnalezienie tych kilku śladów w porzuconym obozowisku. Wszak nikt z zawiązanego wspólnym celem bractwa nie był łowcą, myśliwym z prawdziwego zdarzenia. Najwięcej umiejętności przejawiał Dunedain, lecz i on miał równie wielkie kłopoty, jak poszukiwacze skarbów, którzy bardziej znali się na przeszukiwaniu konkretnych miejsc, niż podążaniu tropem szlaku przez dziki kraj, tym bardziej, że był celowy zatarty. Nawet Naldorka okazała się być zdecydowanie więcej mistrzem sztuki swego zawodu niż choćby przeciętnego łowiectwa.




Szybko mijały godziny spędzone wciąż niedaleko rzeki, a wciąż niemal jedynym punktem zaczepienia były znaki na ziemi odkryte uprzednio w obozowisku. Hilly pewna znaków w leśnym runie, dwukrotnie wyprowadziła towarzyszy na manowce, raz pomiędzy skały zatrzymując się na stromym brzegu urwisk Hoarwell, a później wprost do opuszczonej groty drapieżnika, gdzie bielały kości drobnych zwierząt i ptaków. Znowu tego dnia byli w punkcie wyjścia.
Kiedy nadzieja zaczęła chwiać się niebezpiecznie blisko krawędzi przepaści zwątpienia, Malbron odkrył kilka nowych śladów. Później krasnolud znalazł kilka oczek wydartych kolczudze. Niebawem Dunedain pokazał reszcie wyraźny trop wiodący na północ przez las równolegle do biegu rzeki. Nikt już nie zacierał śladów, choć byli wciąż w zasięgu strzału z długiego łuku.

Odtąd wędrówka była łatwa. Kroczyli lasem porastającym skały, pośród wiekowych buków i wysmukłych sosen przeszło godzinę nim teren obniżający się pogrążał ich w coraz głębszym cieniu, bo w Siedzibach Trolli nawet mocne promienie południowego słońca, ledwie przebijały się niczym nieśmiałe jutrzenki. A tam, w niecce na brzegu Hoerwell, między dwiema skałami, u stóp rozłożystych, zaspanych wierzb i wysokich buków, dojrzeli z oddali obozowisko tych, których tropili.

Z odległego ukrycia widzieli kilku ludzi siedzących przy ogniu, kilku przechadzających się miedzy czterema namiotami oraz ku przetarciu oczu panny Oldbuck, najprawdziwszego trolla. Olbrzym siedział na powalonym, grubym pniu przy osobnym ognisku. Teren pogrążony był w wielkim cieniu, a mimo to troll wybrał najciemniejszy zakątek obozu, pod gęsta ścianą żywopłotu buków, których gałęzie tworzyły zielone sklepienie z liści. Aby dojrzeć, lub usłyszeć więcej, bractwo musiało podkraść się bliżej. Lecz czy w pojedynkę, czy wszyscy razem, to zdecydować mogli spokojnie, bo pewność mieli, że tymczasem pozostawali niespostrzeżeni.

- Jeśli przyjdzie nam walczyć z tymi mordercami, moje ostrze jest z wami. Nie mam doświadczenia bitewnego, jakbym sobie w tej chwili życzyła, lecz ufam, że przydam się w razie konieczności najlepiej jak potrafię. Co radzicie? - zapytała.

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 08-09-2015, 14:17   #14
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację

Malborn odparł Noldoryjce.

- Mam nadzieję, że do orężnej rozprawy, przynajmniej na razie nie przyjdzie. Spróbuję się podkraść bliżej i podsłuchać co w trawie piszczy. Może usłyszę cel ich wyprawy, kim są lub cokolwiek co może nam się przydać.


To mówiąc skierował swe kroki ku obozowisku obwiesi. Starał się stąpać cicho, choć od jego ostatnich nauk, które pobierał od ojca upłynął szmat czasu. Zdecydował po chwili wahania, że lepiej zrobić rekonesans za dnia, dopóki troll nie jest zbyt ruchliwy. Nocą mogło zrobić się stanowczo zbyt niebezpiecznie. Po drodze zerwał parę gałązek z pobliskiego krzaka i uwił sobie z nich plecionkę, którą umocował na głowie i plecach.

- Teraz wyglądam niczym Ent z dunadańskich bajek - mruknął do siebie ponuro. Nie w smak było uczonemu parać się podchodzeniem wroga.

Posuwał się w kierunku obozowiska niespiesznie, pamiętając, że czas mimo że zawsze goni, w sprawach podkradania złym jest doradcą. Kluczył powoli pomiędzy kępkami krzewów i małymi skałkami. Starał się wykorzystać cień jaki rzucało popołudniowe słońce. Nieubłaganie każdy krok zbliżał go ku gęstwinie buków, gdzie uwiły sobie gniazdko hultaje.
Gdy dotarł wystarczająco blisko, aby zacząć odróżniać poszczególnych bandytów po ubiorze Malborn zdecydował, że zwiad rozpocznie od wspięcia się na dorodny buk, który rósł szczęśliwie niedaleko od jego tymczasowego schronienia.

- Obejrzę teren z wysoka, później zejdę niżej i podczołgam możliwie najbliżej, tak by coś usłyszeć. Do dzieła zatem jakby powiedzieli rycerze Dawnych Dni
- szepnął mimowolnie pod nosem.


 

Ostatnio edytowane przez kymil : 09-09-2015 o 19:47.
kymil jest offline  
Stary 09-09-2015, 10:09   #15
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Szeroko otwartymi oczami zza gęstego listowia przypatrywał się Thyri trollowi. Ten siedział nieruchomo, jakby zamieniony w kamień… Wreszcie drgnął. Gigantyczne łapsko przepłynęło z wolna wokół potężnego biodra, paluch wielkości maczugi podrapał leniwie monstrualny pośladek. Krasnolud nie znał się na trollach, ale tyle pamiętał z nauk bardziej świadomego brata, że istot tych nie można nie doceniać. Z własnego doświadczenia pamiętał aż za dokładnie skutki lekceważenia ich możliwości. To, że jeno zdają się być ospałe, nieruchawe i powolne. Thyri zacisnął upierścienioną rękę na drzewcu Pilniczka i wziął urywany oddech. W pamięci ożył mu troll, co się w kamień już odmienił, jego ryk i ryk wody wyrywającej się ze spiętrzenia, krzyki Beorningów i szaleńczy bieg granią do krawędzi kamiennego kotła. Jeden cios. Czasem wystarczy jeden cios.

Skłamałby, gdyby powiedział, że się nie boi. Nikt z rodu Durina nie powinien trząść portkami na widok pomiotów Cienia. Na szczęście... nikt nie pytał.

Skinięciem zgodził się iść za Malbornem, jednak już po kilku krokach zatrzymał się i szarpnął splecioną w warkoczyk brodę. Strażnik układał stopy lekko i cicho jak elf na jesiennym listowiu. Thyri poruszał się z gracją właściwą swemu plemieniu - tupał ciężkimi buciorami, chrzęścił kolczugą, a przy tym posapywał, nie tyle z wysiłku, co z obaw duszących serce i gardło. Pokręcił głową i wycofał się z powrotem w zarośla, zostawiając skradanie się tym, co byli do tego stworzeni.

 
Asenat jest offline  
Stary 09-09-2015, 13:37   #16
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację

Ładna z niej wylazła poszukiwaczka przygód. Nie ma co. Najpierw ją Malborn w ostatniej chwili złapał za kołnierz gdy z zarośli wyszła na krawędź urwiska, a potem gdy zarzekała się, że tym razem na pewno, ale to na pewno wie którędy droga, wyprowadziła kompanów prosto do gawry jakiegoś drapieżnika. Tyle dobrego, że domownik, albo spał, albo był nieobecny, bo zważywszy na ilość kości, nie pogardziłby tak beztrosko podanemu daniu z czterech różnych miąs.
Po tych próbach wbiła nos w swoje stopy i posłusznie podążała śladem reszty, już nawet nie rozglądając się na boki, żeby nie daj co, nie dostrzec kolejnego śladu po przejściu trolla. Dzięki czemu już wkrótce zdołali znaleźć zbiegów. Bez jeńców jednak i z tylko jednym trollem. Ale za to… prawdziwym trollem!

Gondril pierwsza poruszyła oczywisty temat. I co teraz? Walczyć z bandytami? Hilly wzdrygnęła się na tą myśl. Już tropienie poszło jej marnie. A walka? Hobbitka miała przy sobie mieczyk, który z trollowego punktu widzenia nie nadałby się nawet na kozik, oraz łuk. Łuk był piękny. A co więcej, potrafił być również bezbłędny. Nawet w rękach Hilly. Na myśl o długich ćwiczeniach jakie spędziła w Shire pod okiem tamtej pani, nadal piekły ją palce w miejscach gdzie zdarła się skóra…

Hobbitka od walki wolała zdecydowanie zakraść się do zbirów i może podsłuchać gdzie trzymają jeńców. Patrząc nawet na otaczające bandytów skały i zarośla, widziała oczami wyobraźni najlepszą dla siebie trasę… Słowem się jednak jakoś nie zdołała odezwać, mając w pamięci poprzednie porażki. Nawet gdy Thyri w swoich buciorach zaczął iść na zwiad za Malbornem. Przygryzłszy dolną wargę obserwowała dwóch kompanów z rosnącą w gardle gulą wstydu. Tym tylko się pocieszała, że elfka też została. I tym, że i tak na pewno by coś popsuła. I że Malborn i Thyri na pewno dadzą sobie radę. I tym, że...
Westchnęła. Głupia jesteś Hildegardo Oldbuck. Głupia jak lewa nogawka. I lepiej dla Twojej główki, że obaj wrócili cali i zdrowi. A Ty się weź w garść!

Thyri szczęśliwie wrócił już po chwili. Co można było zresztą usłyszeć zanim się zobaczyło. Nadal jednak był tam Malborn.
Hilly wybrała sobie zarośla do obserwacji Malborna i bandytów. Odwinęła ze szmat łuk. Wybrała strzałę. Czekała. Gotowa choć w ten sposób wspomóc Strażnika by ostrzec go strzelając przed nim w razie gdyby nie był świadom jakiegoś niebezpieczeństwa, lub by… nie… Tego naprawdę wolałaby nie robić.


 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 09-09-2015, 21:45   #17
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Dunedain zostawił przyczajoną Gondril, Hilly i Thyriego, a sam ruszył na zwiad.
Malborn, ozdobiony liściastymi gałązkami, wtopił się w chaszcze niecki i po chwili zniknął z oczu towarzyszy zlewając się z roślinnością. Zatrzymał się bliżej obozu zbójów, którzy wszyscy zebrali się wokół paleniska posilając strawą. Doliczył się sześciu mężczyzn, którym zdawał się przewodzić siedzący pośrodku człowiek o szpetnej twarzy, naznaczonej bruzdami, po być może licznych krostach przeżytej w przeszłości zarazy.

Nieopodal strażnika rósł wysoki i rozłożysty buk. Malborn ufał swym możliwościom do granic rozsądku i przez to łatwo nie zniechęcał przeciw ryzykownym wyzwaniom, często wystawiając swą osobę na niebezpieczeństwo. Tak było i tym razem. Choć do najsilniejszych i najzwinniejszych uczonych nie należał, ostrożnie wdrapał się na gruby pień a potem pełznąc po konarze gałęzi zawisł na krawędzi obozowiska obserwując z góry otoczenie.

Na ścianie jednej ze skał, między którymi usytuowana była kamienista, rzeczna plaża, ktoś osadził w jaskinnym otworze wielkie drewniane drzwi. Dunedainowi na myśl przyszło poszycie kadłuba wielkiej, rozbitej łodzi, gdy patrzył na niezgrabną konstrukcję prowizorycznych wrót. Siedzący przy ogniu Troll wstał i nie spiesząc się ruszył powoli ku grocie. Kroczył wyraźnie niechętnie. Spięty oglądał się na niebo i uważnie stawiał stopy bacząc, którędy wybierał drogę zżymając się największego cienia skały i drzew. Miny przy tym robił, jakby złorzeczył niebu, ku któremu zerkał bojaźliwie. Sarkał niezdefiniowane odgłosy pod wielgaśnym nosem mamrocząc zapewne wyrazy niezadowolenia.

Ludzie wyglądali na zaprawionych w bandyckim fachu. Pod płaszczami nosili skórzaną zbroję, nie mieli tarcz, lecz tylko miecze i łuki. Długimi nożami i rękoma zamiast sztućców, pomagali sobie posilać się upieczoną dziczyzną.

- Dobrze nam poszło dzisiaj. – mruknął jeden ze zbirów o wściekle kręconych, czerwonych włosach. – Kapitan jest zadowolony.

- Sierżant Cyrnan też. – wyszczerzył się drugi szczerbato, łypiąc znad sarny na szpetnego człeka siedzącego na pniaku pośrodku bandy.
Podał Sierżantowi wykrojony, wielki kawał mięsa.

- Gdyby nie trolle… Nie wiadomo, czy by poszło tak łatwo i bez żadnych strat... – Cyrnan wytarł brudną, zarośniętą facjatę i splunął na bok nim wgryzł się w pieczeń.

Jak na wspomnienie z groty, przez uchylone wrota wyszedł Troll. W ręku trzymał pękatą beczkę. W jego ogromnej łapie wyglądała na ledwie, przeciętny kubek. Olbrzym dosiadł się do ludzi i pociągnął z naczynia i odsapnął.

- Co się stanie gdy Amos zgłodnieje, a zabraknie żarła w spiżarce? – zapytał cicho najmłodszy z bandytów, któremu wąs ledwie się sypał na buzi.

Nie na tyle jednak cicho, aby nie usłyszał tego Malborn oraz, jak się okazało, ten, o którym była mowa.

- Ha, ha! – zagrzmiał olbrzym – Nie bój, maluczki! Kap z mych kości gulasz se zrobi, jakem którego z was malusie na rożen se wrzuce! – troll prawił basem w połamanym westronie. – Zresztom… was przecie lubie. Noge co najwięcej bym ci oberwał i se zeżar! Ha, ha, ha! – niski, gardłowy śmiech potoczył się po niecce i doleciał również do uszu towarzyszów Strażnika Północy.

Malborn, jeśli był w czymś dobry w sposób szczególny, to zaliczała się do tego również czujność otoczenia i świadomość tych rzeczy, które innym mogły łatwiej umknąć uwadze. Przy drugiej skale, tam, gdzie w małej zagródce z połamanych pni drzew stały dwa muły, leżały na ziemi trzy skórzane wory. Niby nic nadzwyczajnego w tym by nie było, gdyby nie to, że zawiązane sakwy poruszały się od czasu do czasu i były gabarytów, w sam raz takich, co by się w nie mógł zmieścić, jak ulał, mistrz Thyri.



 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 09-09-2015 o 22:08. Powód: niektóre literówki
Campo Viejo jest offline  
Stary 13-09-2015, 20:43   #18
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację


Malborn wypatrywał lesistą okolicę przez dobrą godzinę zanim zdecydował się wrócić do towarzyszy. Nie chciał uronić ni strzępka informacji, która mogła okazać się pomocna bractwu. Wrócił w podobny sposób jak dotarł do swego punktu obserwacyjnego, czyli trochę "na kucaka", trochę pełznąć, trochę przygarbiony. Wkrótce znalazł się w prowizorycznym obozowisku bractwa.
Nie omijając żadnego szczegółu zrelacjonował towarzyszom co zobaczył, usłyszał i wywęszył.

- Sprawa jest poważna, moi drodzy. Krasnoludom grozi poważne niebezpieczeństwo. Musimy działać szybko, zanim troll zgłodnieje i zdecyduje się na małe co nieco - spojrzał wymownie na Mistrza Thyriego. - Podróż do Imladris po pomoc z rąk elfów nie wchodzi w rachubę. Musimy działać tu i teraz. Razem. Zgodzicie się ze mną?


- Moja propozycja jest następująca. Zakradniemy się lasem w kierunku zagrody, gdzie przetrzymywani są więźniowie i wyswobodzimy ich. Pomijając obecność trolla... Problemem są muły, które mogą się spłoszyć i narobić rabanu. Problemem są też wartownicy, których trzeba czymś zająć, aby nie węszyli w pobliżu więźniów. Czy ktoś z Was towarzysze ma potrzebne ku temu talenty?



 

Ostatnio edytowane przez kymil : 13-09-2015 o 20:47.
kymil jest offline  
Stary 14-09-2015, 09:31   #19
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Na pytanie Strażnika krasnolud pokiwał głową. Nie było czasu, by wracać do Imladris. Kto wie zresztą, czy elfy by pomogły… dziwne było już to, że Gondril pomóc chciała.

- Muły niepłochliwe są z natury - rzekł Thyri, ale jedyna to była wiedza o owych zwierzętach, jaką się mógł pochwalić. - Tyś lekkostopy jak i elfka, a panna Hilly jak piórko wiatrem niesione, przekradniecie się bez ochyby. Plemię Durina z kamienia ciosane, lepiej bym ja rabanu gdzieś tutaj narobił, aby od plaży ich uwagę odciągnąć.

 
Asenat jest offline  
Stary 14-09-2015, 11:29   #20
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację

Gdy Malborn wrócił, Hilly wyraźnie odetchnęła. W skupieniu wysłuchała całej relacji podczas której jakiś ognik błysnął w jej oczku na wzmiankę o grocie ukrytej między skałami. Przygryzła dolną wargę po czym z hardą i mocno zdeterminowaną miną wystąpiła na środek pomiędzy towarzyszy.
- Ja pójdę - powiedziała kiwnąwszy głową jakby sama sobie udzielając zgody - Znaczy... po krasnoludy. Zejdę na dół uwiązana po linie z tej skały u stóp, której obozują zbóje. Do wnętrza zagrody. Po czym uwolnię krasnoludy, które wywindujecie kolejno z powrotem na górę. Tak. Łatwo, cicho i szybko. Nic nie może się nie udać.


 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172