18-09-2015, 07:59 | #21 |
Northman Reputacja: 1 | Ukryci w lesie tropiciele nie tracili czasu. Gdy Dunedain wyłożył nowym przyjaciołom jak się sprawy mają w zbójnickim obozie, wszyscy zgodnie ruszyli wcielać w życie w naprędce ułożony plan ratowania porwanych jeńców, domniemanych krasnoludów.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
29-09-2015, 01:03 | #22 |
Reputacja: 1 | Każdy poszukiwacz przygód powinien zadbać o porządny i co ważniejsze przemyślany ekwipunek, jaki na przygodę zabierze. Ilość rzeczy powinna być jednocześnie dość mała by nie utrudniać wędrówki, a jednocześnie wystarczająco duża, by nie zachodzić co chwila w głowę gdzie się skryć przed deszczem, czy jak rozpalić ogień przed podkurkiem i czy ten odpruty rękaw to wyrzucić, czy może jeszcze się on na coś kiedyś przyda. Hilly doskonale sobie z tego sprawę zdawała. Wiedziała już jednak, że jej ta zasada jakoś bardzo mocno nie obowiązywała. Przynajmniej podczas tej przygody. Tak jak bowiem inni mieli mnóstwo pakunków, worków, sakw i juków, tak ona miała… Malborna. Znaczy oni mieli. Ale Gondril i Thyri bardziej radzi byli na widok kamieni. A taki Malborn nie dość, że był bardzo mądry, to jeszcze świetnie szukał śladów, rozbawiał przebraniami i… bez trudu utrzymywał linę z nią na niej uwiązaną. Słowem niezbędnik podróżnika.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
01-10-2015, 22:08 | #23 |
Reputacja: 1 | Malborn przeczytał jako młody chłopiec wiele starożytnych ksiąg tyczących historii plemienia z Westernesse. Szczególnie umiłował sobie te, w których dobro i poświęcenie Dunedainów przeważało nad złem i nikczemnością stworów Mroku. Jakże łatwo było wtedy wyobrazić sobie siebie jako szlachetnego króla z rodu Elendila czy dowódcę armii dumnego Arnoru stających w szranki z trollami i orkami. Jakże łatwo było drewnianym mieczem przed domem dziadka odganiać wyimaginowane istoty Cienia. Wiele lat później w dolinie rzeki Hoarwell dorosły już Malborn z rodu Kelemvara leżąc na grani z wysłużona liną w dłoniach nie wiedzieć czemu przypomniał sobie te dziecięce wspomnienia. I zaczerpnął z nich siłę. Sprawy obrały dla jego bractwa zły obrót. Liczył się czas i chłodny osąd. Ręce strażnika piekły żywym ogniem od ciężaru liny wraz z wspinającymi się po niej khazadami. Nie zważając jednak na ból mężczyzna pochwycił powróz mocniej i pociągnął silnie. Raz i drugi. Podziałało. - Damy radę, Thyri, głowa do góry. Ponoć hobbit Baggins był w gorszych tarapatach. Do dzieła. Rzuć nieszczęśnikom kolejną linę i ciągnij ich w górę. Albo mi pomóż. We dwóch będzie szybciej. Przeciw trollowi i bandytom nie ustaniemy przecie w równej walce. Uczony nie wiedział co czynić dalej, gdyby jakimś cudem Eru wszystko im się powiodło. Jedyne co przychodziło mu do głowy to uciekać czym prędzej. Byle dalej od obozu banitów. Ostatnio edytowane przez kymil : 01-10-2015 o 22:10. |
05-10-2015, 11:11 | #24 |
Reputacja: 1 | Pod przeszywanicą i plecioną w rozśpiewanych uderzeniami młotów kuźniach pod Górą kolczugą mistrzowi Thyriemu pot ciekł szeroką strugą. Z wysiłku – bo wciągnięcie na linie krasnoludzkich braci było nie lada wysiłkiem. I z emocji, bo sytuacja niepewna była i mocno niebezpieczna, jeden fałszywy krok mógł ich zdradzić. Jak choćby, stukot sporego kamienia, który wyprysnął spod stopy młodszego z wspinających się braci. Na szczęście starszy, ten którego asekurował Malborn, był niżej i przytomnie schwycił skalny ułomek, trzymając się liny jedną ręką i odchylając się od ściany. Współbraciom Thyri skinął krótko i oszczędnie głową, nie czas to był jeszcze na radość i powitania. Dwie liny ponownie spłynęły w dół, a Hilly i ostatni z krasnoludów wyswobodzili się z worków I podjęli wspinaczkę. Czasami wystarczy jeden fałszywy krok... I tym razem wystarczył. Krasnolud źle stanął i zsunął się w dół na linie. Obyłoby się może bez zdemaskowania uciekinierów, bo Thyri nadal krzepko dzierżył linę, ale krasnolud krzyknął z przestrachu. Rozbijający namiot zbójca uniósł głowę i dostrzegł przytulonych do skały zbiegów. Wszczął alarm, z miejsc powstała reszta banitów i troll. Trzech zbójców biegło już w stronę zagrody. Z łukami w dłoniach. Thyri zaparł się buciorami o skałę i na siłę podciągnął linę razem z uwieszonym na niej krasnoludem. Niewiele zyskał, a stracił czas. Łucznicy byli już blisko, a jeden sięgał do kołczana. Thyri zerknął, na swego współplemieńca próbijącego podjąć przerwaną wspinaczkę i na maleńką twarzyczkę Hilly. - Trzymajcie – wepchnął linę w ręce swych ziomków. - Wyciągnijcie go! Czasami wystarczy jeden cios. Byle silny, zadany we właściwym czasie, dobrze wymierzony i celny. Mistrz budowniczy zerwał z pasa swoją sakiewkę. Zacny to był trzosik jak i jego właściciel – z grubego bordowego aksamitu uszyty i ozdobiony granatami. I równie jak jego właściciel okrągły i pękaty. Thyri rozluźnił troczki, aby przy uderzeniu sakiewka objawiła swą sekretną i cenną zawartość, odczekał jeszcze moment, by łucznicy znaleźli się bliżej, po czym cisnął trzosem w bandytów na dole. Czasami wystarczy jeden cios. Oby to była jedna z tych z chwil. |
06-10-2015, 06:28 | #25 |
Northman Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=2fngvQS_PmQ[/MEDIA] Słońce rozbierało przyjemnym ciepłem po policzkach, mimo chłodnego wiatru, który wiał od rzeki i bujał iglastymi gałęziami nad głowami. Głupio było kończyć przygodę, nim się zaczęła. Umierać, nim zaczęło się żyć. Czasem jednak i słońce zaćmione obleka ziemię mrokiem za dnia, a dzieci umierają w ramionach rodziców. Zajrzeli śmierci w oczy, z bliska.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 06-10-2015 o 07:24. Powód: niektóre literówki |
12-10-2015, 01:18 | #26 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
13-10-2015, 20:34 | #27 |
Reputacja: 1 | A biedny Malborn zwijał się z bólu. Uderzenia kłodą się nie spodziewał. Przyszło nagle i wycisnęło oddech z piersi. W klatce piersiowej pojawiły się iskry bólu, które momentalnie przeszły w pożar cierpienia. Oczy Dunedaina zaszły mgłą. - Na Eru... - wyszeptał podnosząc się z trudem na nogi. Kątem oka dojrzał linę, która niczym podstępny wąż zsuwała się w dół przepaści. - Hilly... nie! - wyrwało się z piersi Dunedaina. Chciał rzucić się w kierunku liny, ale nogi odmówiły posłuszeństwa i mężczyzna z powrotem osunął się ziemię. - Nie czas na leniuchowanie Malbornie - zganił się strażnik. - Hilly jest w potrzebie. Musimy czymś zająć trolla i odciągnąć jego uwagę. Czas nam bieży. Myśl! To mówiąc zwrócił się do krasnoludów. - Panowie khazadowie. Czy nie uważacie, że ta kłoda może się nam do czegoś przydać? Nie jestem biegły w arkanach sztuki wojennej. Ale gdyby użyć jej niczym taran do zmiecenia banitów? W pięciu chłopa damy radę. Co myślicie? Chociaż najchętniej zrzuciłbym ją na łeb temu Trollowi, niech go Ciemność pochłonie... |
15-10-2015, 19:32 | #28 |
Reputacja: 1 | Węzeł, który Thyri umotał wokół skalnego występu, wyglądał solidnie. Krasnolud nie zdecydował się tylko jeszcze co do jednego... z której strony skały zrzucić linę. Bezpieczniej, może na pozór jeno, było uciekać w las. Ale gdzieś przy zagrodzie pozostała w osamotnieniu Hilly. Serce zaś dyktowało mistrzowi budowniczemu, że towarzyszy nie zostawia się samych... nawet jeśli rozum trzeźwo podpowiadał, że niewielka i sprytna hobbitka z łatwością wywiedzie w pole Dużych Ludzi i jeszcze większego, za to niewątpliwie głupiego trolla. Malborn chciał ciskać kłodą w bandytów albo w trolla, i w sumie co do tego ostatniego to Thyri podzielał pragnienia Strażnika. Tyle że lepiej znał możliwości swego ludu. - Krzepkie są dzieci Durina, Malbornie - pokręcił głową na znak, że to się nie uda. - Ale nie aż tak... W dole troll przymierzał się już do kolejnego pniaka, którym zapewne niebawem miał cisnąć. A za nim, w pewnym oddaleniu majaczyła zamknięta wrotami grota. Stamtąd troll wyniósł swój napitek. Możliwe, że tam mieszkał... albo tylko trzymał to, co uważał za cenne. Thyri przyłożył dłonie do ust i ryknął tubalnie. - Bracia! Bracia! Do groty! Ryglujcie wrota! My trolla odciągniem! Chyżo! Chyżo! Po czym stanął przy krawędzi skały, zamachał rękoma nad ozdobioną szyszakiem głową i wydarł się na trolla: - Tutaj! Tutaj! Do nas chodź, szkarado! Tutaj! A potem podniósł spod stóp skalny ułomek i rzucił w brzydki trollowy łeb, ani przez chwilę nie przestając popędzać krzykiem niewidzialnej, bo nieistniejącej armii ziomków, by się barykadowali w grocie. Ostatnio edytowane przez Asenat : 15-10-2015 o 20:04. |
18-10-2015, 20:50 | #29 |
Northman Reputacja: 1 |
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 18-10-2015 o 21:00. Powód: niektóre literówki |
28-10-2015, 10:38 | #30 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Asenat : 28-10-2015 o 20:05. |