Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-12-2015, 16:06   #1
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
[Fiasco] Dragon Slayers


 Jak to się wszystko zaczęło

Cytat:
Kmiotki w tym zafajdanym górskim miasteczku nigdy same nie położyłyby tego smoka. Ich największy bohater nie widział walki od czasu, gdy Drozzek zjechał z Dymiących Gór trzy wojny-o-koniec-wszystkich-wojen temu. Ten stary fajfus, którego nazywają miastowym czarodziejem, zbytnio zaprzyjaźnił się z "eliksirem świadomości". Teraz nie potrafi nawet rozpalić ogniska, jeśli nie używa wszystkich swoich zaklęć równocześnie.

No więc wjechaliśmy do miasta, banda obcych gotowych rozwiązać ten problem. Rozwiązać tego pieprzonego smoka. I nie, nie obchodziło nas, co sobie myślą. I tak, jesteśmy pieprzonymi bohaterami. Te kmioty powinny całować nas po piętach. To nie oni zmietli w pył mumię, to nie oni przerobili starożytną pułapkę — zbudowaną zapomnianą techniką sprzed tysiącleci — na prywatną maszynkę do mięsa... I na pewno to nie oni zarżnęli tego smoka.

To nasz smok i jego złoto też jest nasze. Więc jeżeli nie dacie nam piwa i dziwek, to spieprzajcie, zanim zamienimy was w indyki i podamy na kolację.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 22-12-2015, 22:12   #2
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Blask płomieni rozrzucał po ścianach groty długie, chyboczące cienie czwórki odpoczywających przy nim postaci: Cwanego, Skarbka, Schielego i Kłykacza. W powietrzu rozchodził się specyficzny zapach smoczego ozora, nabitego na zmajstrowany naprędce rożen i opiekanego nad ogniskiem. Skapujący raz po raz tłuszcz donośnie skwierczał i wyzwalał fontannę iskier.

Grota stanowiła przedsionek kompleksu jaskiń, w którym wcześniej skrywała się ubita gadzina. Gdzieś w głębi znajdowało się jej leże oraz niezbyt okazały skarbiec: trochę zabytkowego żelastwa po ubitych w przeszłości niedoszłych pogromcach, z którego dało się wytrząsnąć ledwie parę garści kosztowności. Do tego jeszcze należało liczyć oczywiście smocze trofea: skóra, łuski, zęby i pazury miały wszak nielichą wartość. Ponadto zabójcy smoka mieli też otrzymać swoją dolę od mieszkańców górskiego miasteczka, przez których zostali wynajęci do tego zadania.

Tymczasem zostali jednak na noc w smoczej jaskini. Walka była zażarta i trwała niemal do zmroku. Ponadto Cwany zawsze w takich sytuacjach liczył się z tym, że na poturbowanych i umęczonych bohaterów wyskoczą znienacka ich zleceniodawcy, chcący przytulić skarb po odwaleniu za nich czarnej roboty. Dlatego nalegał, by zostać tutaj nie narażając się na zasadzkę, spokojnie sprawić smoka i dopiero nazajutrz wrócić do miasteczka. W blasku dnia trudniej o zdradziecki cios w plecy.

Tymczasem Cwanego naszła chuć okrutna. Zawsze jego ciało odreagowywało w ten sposób walkę, ale nigdy wcześniej nie miał okazji pofolgować temu w najbardziej naturalny sposób. Aż do teraz. Patrzył na swojego Skarbka i zastanawiał się, jak by tu się pozbyć na jakiś czas kompanów i zostać sam na sam ze swoją piękną żoną w celu rozładowania napięcia.

- Musimy być czujni - powiedział. - Wystawimy warty przy wejściu do groty. Ale ognisko musi się palić całą noc. Potrzeba nam więcej drewna. Kłykacz, Schile, nie skoczylibyście do lasu nazbierać trochę badyli? Poszedłbym sam, ale chyba skręciłem kostkę. - Cwany skrzywił się teatralnie ściskając lewą stopę.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 28-12-2015, 10:12   #3
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Chytry Kłykacz natychmiast wyczuł, co się święci. Jednocześnie wiedział, że żadne z trójki nie jest mu już potrzebne. Potrzebował tylko okazji do pozbycia się ich - oczywiście tak, żeby w razie niepowodzenia nie poszło na niego. A okazja sama pchała się w łapy. Do połowy zrzucone ciuszki, przypadkiem odpalone od pełgającego ogniska? Poślizg przy zbieraniu chrustu w pobliżu przepaści? Możliwości zaczęły roić się w głowie Kłykacza. Przytaknął Cwanemu i wyszedł z jaskini niby po chrust a w rzeczywistości zaczaił się zaraz za wielkim głazem i obserwował rozwój sytuacji.

Schiele również zwęszył okazję, by dać upust swoim żądzom.
- Jasne, Cwany, odpoczywaj, zasłużyłeś. Tylko niech może Skarbek pójdzie ze mną. Ma lepszy wzrok niż ja, prędzej wypatrzy suche badyle, albo dojrzy urwisko, zanim się w nie wturlam. A Kłykacz wyrwał do przodu, już go teraz nie znajdę.
- Skarbek. Nigdzie. Nie idzie - wycedził Cwany, wwiercając się ponurym wzrokiem w Schielego. "Czy ten bałwan naprawdę rozumie, o co chodzi, czy tylko udaje?" - zastanawiał się w myślach.
- Czemu? - modelowo rżnął głupa Schiele. - Może spytamy Skarbka, co o tym sądzi? - Schiele wypowiadając ostatnie słowa zwrócił się w kierunku rozanielonego obiektu pożądania obu mężczyzn.
- Och, chłopcy. Ja po prostu chcę być przydatna w tej wyprawie. Pójdę tam, gdzie będę najbardziej potrzebna - słodkim głosem ćwierkał Skarbek.
- Najbardziej potrzebna jesteś tutaj. Przez tą cholerną kostkę nie mogę nawet sięgnąć po mięso. Jeśli wpadną tu chłopy z miasta, żeby nas wykiwać, to nie będę w stanie obronić naszej zdobyczy - Cwany podniósł głos, w którym słychać było irytację.
- Dobrze, już dobrze, skoro tak, to nie nalegam - wycofał się Schiele i wyszedł z jaskini ze zwieszoną głową, złorzecząc pod wąsem.

Tymczasem mgła pożądania przesłoniła Cwanemu oczy a rozum całkiem odjęła. Kiedy tylko został sam na sam ze swoją - jak mniemał - połowicą, skoczył ku niej niczym ryś i zaczął obcałowywać, obłapiać, miętosić bez opamiętania.
- Skarbku, Skarbeczku, Skarbeńku... - dyszał przy tym chrapliwie.
Skarbek rumienił się, chichotał, ale przy tym stanowczo i wprawnie, choć delikatnie, odpychał "męża", nie pozwalając zedrzeć z siebie szat ani choćby sięgnąć ku najbardziej pożądanym miejscom. Po chwili szamotaniny Cwany pojął, że najwyraźniej nic z tego nie będzie. Pogodzony z losem popędził w głąb jaskiń do leża, gdzie spoczywał ubity smok. Z doświadczenia wiedział, że smoczy anus całkiem właściwościami podobny jest kobiecej piczy...
 

Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 28-12-2015 o 15:30.
dzemeuksis jest offline  
Stary 31-12-2015, 06:07   #4
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Oh, jak jej się chciało! Ile by dała, by zerwać ten kajdan między nogami, do którego uwieszona była jej dusza, nawet nowym ciele! Cwany może nie pachniał i ubrań nie prał regularnie, lecz czego można oczekiwać od poszukiwacza przygód, pogromy smoków i zdobywcy jej wielkiego serca? I cóz on tam roi z tym smokiem? Pewnie poszedł na biednym, martwym stworzeniu dać upust frustracji i sprać gada na jeszcze większe kwaśne jabłko!

Nie zdążyła dobrze upchnąć w rozsznurowany dekolt piersi, wytarmoszonych przez jurnego małżonka, gdy do jej posłania przy ogniu dosiadł się ten Schiele, bałamutnik. Z oczu strzelały mu błyskawice, kiedy bez pytania i ostrzeżenia zaczął nurkować nosem w pomiędzy jej cyce.

Oh, niełatwe jest życie niewiasty. Jak widzieć, który kocha, a który tylko dupczyć chce? Który zaakceptuje jej… defekt przyrodzenia? Który powie: drobiazg kochanie! Zostały ci jeszcze dwie dziurki i na dodatek możemy powalczyć na szabelki!

Oh… - westchnęła pod naporem obmacujących namiętnie jej ciało dłoni Schielerka. – Nie śpiesz się pan tak na chama! Delikatnie… - wsunęła język do ucha kochanka wplatając palce w jego przetłuszczone włosy. – Zaraz przyjdzie mój małżonek i powiem mu, że mnie siłą bierzesz, ty brutalu – złapała go czule za jaja. - więc majtek mi nie ściągaj lepiej!
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 31-12-2015, 14:39   #5
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
We wnętrzu smoczej norki ucichło i Kłykacz niechętnie i mozolnie uniósł się z ziemi. Tyłek miał wymięty, a nogawice w okolicach okołozadnych oblepione ściółką jak ciasteczka pudrem. Zniechęcony, otrzepał co trzeba i nadstawił ucha i oka ku wejściu z jaskini. Schielego ani widu, ani słychu, a przecie to jego miał chętne usmażyć tudzież w inny sposób się pozbyć.

Kiedy tak użalał się nad swoim zasranym losem, obarczony słodką niewiedzą, że jest jedynym mężczyzną w okolicy kilku mil, który nie tarmosił osobnika płci tej samej bądź zbliżonej, kiedy mylnie myślał, że gorzej niż przez tyle czasu wędrować i szwagra nie ukatrupić, być nie może, to wtedy rzeczony do norki wrócił. Dobrze Kłykacz wsłuchać się nie zdążył, a już pojękiwania usłyszał.

Dobra jego. Tutaj się jedynie dylemat zakradł, czy może szatki i kocyki, które niechybnie wokół nóg się kochankom plączą, podpalił jakowymś łuczywem z pełgającego ogniska, czy może... Tak, ten pomysł zdał się Kłykaczowi sprytnym i nie wymagającym ubrudzenia rąk. To pierwsze pewnikiem dlatego, że nad wyraz bystrym umysłem jednak chciwy awanturnik nie grzeszył.

Wpadł tedy w try miga do jaskini i zawołał głośno tak, by nawet sterczący w głębi jaskini Cwany zdołał go usłyszeć.
- Mam was niecnoty! Tak to mojej siostrze wierności dochowujesz, Schiele? A ty Cwanemu?
 
Fyrskar jest offline  
Stary 01-01-2016, 11:46   #6
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Schiele zakochany był w Skarbku bez opamiętania. Jego żona, paskudna Ryksa, ani trochę nie pobudzała jego żądzy ani nawet zainteresowania. Po cholerę pakował się w taki ślub? Pieniądze... Ach, pieniądze są nieważne, jeżeli tu takie łono czeka na przytulenie!

Uwaga o małżonku jedynie wzmocniła jego chęci, więc odwzajemnił pocałunek uszny, smakując nieco ohydnej z wnętrza mazi. Splunął siarczyście i wtedy to Kłykacz wpadł do groty oskarżając ich, nie bez racji, o cudzołóstwo. Pozostało Schielemu zrobić tylko jedno.

Zerwał się od razu na nogi, złapał Kłykacza za szmaty, coby go mocno rozchełstać i pchnął od razu na Skarbka.

- Ty gwałcicielu ponury! Do cnotliwej kobiety naszego druha się dobierasz?! - ryczał ile sił w gardle.
 
Ardel jest offline  
Stary 01-01-2016, 20:59   #7
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
- Na smoczy anus, co tu się odchędaża!? - ryknął Cwany zjawiwszy się w wylocie tunelu prowadzącego w głąb jaskiń.
Nie spodziewając się reakcji od razu chwycił za stojące pod ścianą groty wiadro ze źródlaną, lodowato zimną wodą i chlusnął wprost na skaczących sobie do oczu Schielego i Kłykacza.
- Nie czas na waśnie, sprawa wszak nasza jeszcze nie zakończona. Trzeba sprowadzić skarb i trofea do miasteczka, bacząc by ich nikt nam nie podwędził i wytrząsnąć z tych miejscowych kozodupców nagrodę. Jak to zrobimy, będziecie mogli iść w cholerę, prać się po gębach, czy co tam chcecie. A teraz spokój.

Dopiero po tym Cwany się zorientował, że Skarbek leży nieprzytomny. Przyskoczył do niego chyżo z resztką wody w wiadrze.
- Skarbku, Skarbeczku, Skarbeńku... - mamrotał znowu, tym razem w szlachetnych celach, próbując ocucić domniemaną ukochaną. Przejmujący chłód wody zrobił swoje i Skarbek po chwili zabiegów otworzył oczy.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 03-01-2016, 18:08   #8
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Następnego dnia, a tak właściwie to w nocy po następnym dniu...


Schiele siedział w dość drętwej atmosferze przy stoliku z Kłykaczem, wciąż wypominając sobie chwilę słabości do Skarbka i napięte chwile z obecnym towarzyszem od kufla. Pomimo srogiej ilości pokonanych tego wieczoru szklanic napitku, które nawet Cwanego i jego lubą powaliły, Kłykacz był wciąż podkurwiony, a Schiele także mocno poirytowany. Alkohol zawodził i, zamiast obyczaj łagodzić, to tylko zaogniał sprawę.

W opustoszałej wspólnej sali, która opustoszała w momencie, w której Schiele z kompanią wypierdolił z niej wszystkich wsioków i kazał szynkarzowi polewać towarzyszom za darmo, a tak właściwie, to nie za darmo, lecz za zabicie tego tu - pokazanie łba łuskowatej bestii zawsze robiło swoje - smoka... W opustoszałej wspólnej sali znajdowała się tylko para mężczyzn, powiązana ze sobą wspólnym polowaniem na duże jaszczurki i nieszczęsnym małżeństwem. I teraz ten związek, według Schielego przynajmniej, doprowadził do tej trudnej sytuacji. Nie miał pojęcia, że Kłykacz nie broni czci swojej siostry, tylko łasy jest na pieniądze. Przecież Schiele, oczywiście także na pieniądze chętny, bardziej byłby szczęśliwy móc ze Skarbkiem uciec. Miał takie marzenie, by znaleźć jakiegoś maga powietrza, co stworzyłby dla nich taką miękką chmurkę, na której mogliby pitnąć i w przestworzach latać i się przelatywać...

I właśnie po pijaku zaczął tłumaczyć to Kłykaczowi, niepomny na możliwe nieporozumienia, które mogą z tego wyniknąć. Chciał, żeby ten go zrozumiał. Lubił gościa i nie chciał, by jakaś głupia baba, w tym wypadku jego siostra, zepsuła ich wspaniałą męską przyjaźń.

I w trakcie tego wszystkiego pijani mężczyźni nie zobaczyli trzeciego, niespodziewanego gościa, który w obszernym płaszczu wszedł po cichu do wspólnej sali, nalał sobie garniec piwa i usiadł niedaleko, dokładnie wsłuchując się w padające, nieostrożne słowa...
 
Ardel jest offline  
Stary 07-01-2016, 19:40   #9
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Kłykacz kompana od kieliszka słuchał uważnie, odpowiadał najpierw półsłówkami, potem obszerniej, w każdym razie Schielego od myśli, że czci siostry broni, nie odwodził. Natomiast jak tylko coś mniej uprzejmego o nadmienionej swojej małżonce mówił, to Kłykacz tylko mu przytakiwał i popierał, myśląc sobie, że jakby mocniej wepchnąć go w ramiona Skarbka, namówić, żeby w świat razem poszli, a za nimi Cwanego wysłać, to milej będzie niż mordować samemu.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 09-01-2016, 05:32   #10
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Wysunęła się spod ramienia małżonka, z barłogu, w którym chrapał Cwany czując, że moc eliksiru puszcza kurcząc jej biust w oczach. Okryła się płaszczem i wstąpiła do karczmy na coś mocniejszego w tym wstrętnym, niechcianym ciele brutala. Brakowało tylko, aby jej towarzysze odkryli prawdę, na co gotowymi nie byli. Pomóc musiała magii, aby trwała jak najdłużej, więc zażyje kropel kilka nad ranem wtuliwszy się w ramiona Cwaniaczka.

O, siedzą razem, spojrzała spod kufla na Schiele i Kłykacza nieco zdziwiona.
Nie żeby ona świętą krową była, lecz pobudki miała przecież jej własne, najjejsze i najważniejsze. A oni? Kurwi syny...Kochanek knuje za jej plecami miast w gębę zdzielić tego Kłaka za jaskiniowy występ donosicielstwa... Warci siebie, miękkim ciulem robieni...

- Ot, skurwysyny... - westchnęła pod nosem, choć z jej męskiego, zaschłego gardła zachrypły skrzek wypiłował się suchym basem, aniżeli dźwięczna, lekka myśl, co błyskotliwie olśniła jej wrażliwą naturę.

Swobodnie złożyła wysuniętą spod płaszcza owłosioną nóżkę na nóżkę myślami wodząc między Cwanym, a tajemnicą eliksiru, która przeszkadzała cieszyć się normalnością. Bo na ile starczy magii? I co potem? czyż nie lepiej lepić własne przytulne , lepkie szczęście z Cwanym, który jaja miał i nosił... niż z tym impotentnym Schiele, na którym zawiodła się tak sromotnie? Chociaż.. z drugiej strony... Skoro jej przypadło dzierżyć przyrodzenie, to może ów chłopak cipuszką uzupełniałby związek kompletniej? Patrzyła sceptycznie tasującym wzrokiem na figlarnego kochanka spod ciężkiej powieki, wsparta nieogoloną brodą na kułaku graby wielkiej jak bochen chleba. Nieeeeee... baba...
Ehhh... rozmarzyła się. Lecz który mnie pokocha dla mnie takiej, jaką jestem z całym dobrodziejstwem hojnego, acz niechcianego, inwentarza?
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 09-01-2016 o 05:42. Powód: niektóre literówki
Campo Viejo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172