Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-12-2016, 13:26   #11
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Muzyka… Owa magiczna sztuka, która zdolna jest wniknąć w serca i umysły. Jej moc zdolna jest kruszyć nawet najtwardsze skały, zburzyć każdy mur. Potrafi także ów mur zbudować. Lecz to nie o tworzenie chodziło bardowi, gdy po swój instrument sięgnął i pobudził go do życia. Zwinne palce, w delikatnej pieszczocie, trącały struny giterny. Mała przestrzeń podziemnej salki wypełniła się słodkimi, zniewalającymi zmysły dźwiękami. Nie było w nich jednak ożywczych nut. Nie, to nie była pieśń mająca na celu uspokojenie i podbudowanie słuchaczy. Nie, ta miała za zadanie podstępnie wkraść się w umysł, strzaskać jego obronę, otworzyć wrota i pozwolić by zadano mu gwałt. Tym bowiem były działania demona, który teraz z żywym zainteresowaniem przyglądał się temu, co działo się z więźniarką. Ta bowiem uniosła głowę i otworzyła oczy. Jej spojrzenie, niczym wzro zahipnotyzowanego królika, utkwiło w elfie. Był w nim strach i ból. Była też i nienawiść tak głęboka i czarna, że niemal zdolna do niszczenia samym tylko istnieniem. Czy powstała pod wpływem tego, co ją tu spotkało, czy też była tam wcześniej, dając siłę swej nosicielce?
Usta dziewczyny otwarły się do krzyku, jednak ten nie opuścił jej gardła.
Bard zaś grał dalej, wciąż i wciąż podmywając twardą skałę jej woli. Skąd w młodej, ludzkiej istocie taka siła się brała? Czy było to świadectwo na poparcie tezy jakoby te istoty miały w sobie coś więcej niż niepohamowaną żądzę posiadania? Skąd w tak słabym ciele, słabym umyśle, taka moc?
Pytania te pozostać musiały bez odpowiedzi, przynajmniej na razie. Przynajmniej dopóki jej opór nie zostanie złamany.
Na znak anielicy, siedzący bezczynnie demon, wstał i stanął przy boku skrzydlatej. Tkający swą pieśń bard, poczuł nagle jak pryska coś, czego wcześniej nie wyczuł. Niewidzialna zasłona, która oddzielała go od związanej dziewczyny. Oddzielała jego, lecz nie jego muzykę. Cichy, delikatny śmiech rozbrzmiał w jego umyśle. Owionęło go ciepło niematerialnego dotyku. Ktoś jeszcze przebywał z nimi w tej salce. Ktoś, kogo obecności nie wyczuł wcześniej.
- Spróbuj teraz - anielica, jakby nie dostrzegając niczego niezwykłego, zwróciła się do demona, który w odpowiedzi warknął jedynie by mu nie rozkazywała. Jednak owa wymiana zdań nie była tym, co sprawiło, że elf zmuszony został by przerwać swą grę. Nie, tym czymś była fala czarnej niczym otchłań, fala mocy, jaka niespodziewanie napłynęła od strony dziewczyny atakując go z pełnią swej nienawiści. I oto ujrzał ją taką, jaką była naprawdę. Długie, szarosiwe włosy zwisały w strąkach, czepiając się ostatkiem sił, oblepionej cienką warstwą skóry, czaszki. Bezzębne usta wykrzywił grymas wściekłości. Jej ciało, pokryte purpurowymi plamami, zwisało niczym ubranie w które ktoś ubrał szkielet. Lub szkielet, który ktoś wykopał z grobu…
- Bądź przeklęty ty, którego życie liczone w setkach - usłyszał jej słowa, które plugawiły srebrzysty język elfiej rasy, którego użyła. - Niech spocznie na tobie klątwa sióstr moich. Ich moc niech weżre się w usta twoje, niech poplącze mowę, niech skala twój umysł. Siać odtąd…
Lecz nie dane jej było owej klątwy skończyć. Krzyk, kwintesencja całego cierpienia, jakie żywa istota jest w stanie doświadczyć w trakcie swego istnienia, wydobył się z jej gardła. Z oczu popłynęła krew, łącząc się z tą, która zaczęła z nosa i ust spływać. Jej ciało wygięło się w nienaturalny łuk, po czym zwiotczało. Tak oto dusza, o ile takową posiadała, opuściła jej ciało zostawiając ów twór by zwisał bezwładnie, utrzymywany jedynie przez więzy i hak.
- No to mamy problem - odezwał się Mizo, przenosząc spojrzenie na anielicę, a następnie na elfa. Jego głos zburzył ciszę, która zapadła. Ciszę, która zwiastowała burzę.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 30-12-2016, 16:32   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kropla wody drąży kamień...
Nuta za nutą płynęły spod palców Ellisara. Niczym wojsko podeszły pod mury, chroniące umysł kobiety.
Najpierw kilka - zwiadowcy, którzy zbliżyli się, po cichu, chcąc zbadać wytrzymałość murów, znaleźć najsłabsze miejsce, odcinek, gdzie straże są najmniej liczne. Potem przyszło ich więcej i więcej, aż wreszcie rozpoczął się nieustanny szturm. Nuty atakowały falami, chcąc zrobić wyłom, poszerzyć go i wedrzeć się do środka, a potem zniszczyć ostatnie punkty oporu.
Oblegana twierdza nie chciała się poddać. Na każdy atak odpowiadała kontratakiem, falą nienawiści, potężnej niczym szalejąca na powierzchni burza, lecz atak nie ustawał.
Tama, stawiająca nutom opór, robiła się coraz słabsza i słabsza, aż wreszcie pojawiły się w niej pierwsze przecieki. Chroniące umysł mury zaczęły pękać.
Ellisar, kierujący całym atakiem, przegapił ten moment, spostrzegła to jednak Innae, a potem inicjatywę przejął Mizo.

* * *

Mieli problem? A może problemy?
Ellisar bez wątpienia miał problem. Problem, który spoczywał przed jego oczami. Martwe ciało, które opuściła plugawa dusza.
Nie do tego miała służyć jego muzyka - miała nieść spokój, radość, wzruszenie, a nie zabijać. A oto starł się z czymś, czego zrozumieć nie potrafił, z czym do tej pory nigdy się nie spotkał. Na szczęście nie dokończyła klątwy.
Na dodatek nie wiedział, czy Mizo coś osiągnął. No i nie miał pojęcia, kto się wtrącił w przesłuchanie, kto postawił ową zaporę, kto się śmiał śmiechem delikatnym niczym leśne dzwoneczki. W takiej chwili? Innae?
Ale te ostatnie pytania mogły poczekać.

- Dowiedziałeś się czegoś? - zwrócił się do demona, nie czekając, aż tamten łaskawie zechce się dzielić wiedzą.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-12-2016, 17:25   #13
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Że mamy problem - powtórzył demon, wyraźnie zirytowany pytaniem elfa. Ignorując barda podszedł do zwisającego ciała i korzystając z wyjętego z pochwy sztyletu, odciął je i pozwolił mu opaść bezwładnie na kamienną podłogę.
- Powiadomię karczmarza o potrzebie zajęcia się zwłokami.
Co powiedziawszy, Mizo ruszył w stronę wyjścia nie patrząc na nikogo z obecnych.
- No cóż... - głos anielicy zdradzał lekką irytację zachowaniem demona. - Dziękujemy ci za pomoc. Dzień nie sprzyja sztuczkom Mizo przez co jest nieco drażliwy. Przejdzie mu - dodała, nieco pogodniej. Owa pogoda znikła jednak gdy jej wzrok ponownie spoczął na trupie kobiety.
- Przykro mi że zostałeś w to wmieszany - rzuciła, zwracając twarz w jego kierunku. - Potrzebowaliśmy jednak pomocy, a ty zostałeś zaaprobowany. Widać masz w sobie coś, co wzbudza zaufanie.
Słowa zostały okraszone uśmiechem. W jej głosie brzmiały szczere nuty, pozwalając przypuszczać iż mówi prawdę. Budziły jednak kolejne pytania, nie dając żadnych odpowiedzi.
- Chodźmy, tu i tak już nic więcej nie zdziałamy - zaproponowała, wskazując na otwór drzwiowy, którym tu weszli, a przez który dopiero co wyszedł demon. - Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę spróbować tego grzanego wina, które tu podają.
Przekaz był nader wyraźny. Na swoje odpowiedzi, elf musiał poczekać, uzbrajając się w cierpliwość.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 30-12-2016, 19:21   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tak jakoś bywało, że otrzymanie odpowiedzi na pytanie generowało następne pytania. A tu, chociaż w zasadzie odpowiedzi nie było, pytań kolejnych pojawiło się co niemiara.
Czy Mizo dowiedział się czegokolwiek? Nadciągały jakieś kłopoty, będące wspomnianym przez demona problemem?
A może problemem była śmierć wiedźmy, która nie zdążyła wyjawić swych sekretów?
Raczej wyglądało na to pierwsze, ale że Mizo sobie poszedł, pytania trzeba było zostawić na później.

- Masz rację, przyda się coś do wzmocnienia - odparł na propozycję anielicy, po czym ruszył za Innae.
- W pewnej chwili, gdy grałem, poczułem, jak znika taka zasłona, oddzielająca mnie od wiedźmy - powiedział, nim wyszli z piwnicy. - I usłyszałem czyiś śmiech. Delikatny, bardzo przyjemny. Wiesz coś o tym? - spytał.
Innae pokręciła głową.
- Później - powiedziała.
Może później oznaczało 'nigdy', ale i tak jest lepsze, niż 'nie mam pojęcia' i błysk przerażenia w oczach.

Kroki anielicy nie wiodły w stronę stołu w głównej sali.
- To, co wczoraj - zadysponowała, mijając karczmarza.
Dla mnie to samo, o mały włos powtórzyłby Ellisar. Jako że nie wiedział, co lubi Innae, wolał nie ryzykować. A nuż anielica miała jakieś dziwaczne gusta kulinarne...
- To, co poleca szef kuchni - poprosił. - I grzane wino - dodał. - Dzbanek.

Pokój na piętrze, do którego zaprowadziła go Innae, był zdecydowanie większy niż ten, który przypadł w udziale Ellisarowi. No i stały tu dwa łóżka, trzy fotele, z których jeden, mniejszy, zdecydowanie nie pasował do pozostałych. Na hakach wisiały dwa plecaki i mniejsza sakwa, taka do przewieszenia przez ramię.

- Siadaj - poprosiła anielica, zajmując jeden z foteli.
Ellisar wybrał drugi, ten 'od pary'. Od tego mniejszego coś jakby go odpychało, a z fotelem nie zamierzał się spierać i pokazywać, kto jest silniejszy.
- Kto jest 'tym trzecim'? - spytał Ellisaer, przenosząc wzrok z fotela na haki z plecakami.
- Jak trafiliście na tę wiedźmę? I może, najważniejsze - kim jesteście i w co się wplątałem?
Pytań było niezbyt dużo, biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich zawarli blliższą, zdecydowanie nietypową znajomość.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-01-2017, 15:59   #15
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Anielica nie od razu odpowiedziała. Przez dłuższa chwilę wpatrywała się w pusty fotel, uśmiechając i kiwając głową, jakby słuchała kogoś, kogo tylko ona usłyszeć mogła. Takie zachowanie bez wątpienia tylko potwierdzało przypuszczenia elfa, że nie byli w pokoju sami.
- Jesteśmy organizacją działającą w cieniu - odpowiedziała, przenosząc na niego wzrok i póki co nie wyjaśniając tajemniczej obecności, która zaznaczała swe istnienie ledwie wyczuwalnym wrażeniem, które tliło się na obrzeżach umysłu.
- Naszym zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo Zaris i jego mieszkańców. Działamy poza prawem - dodała, a jej spojrzenie stwardniało. - Miałeś się okazję o tym przekonać.
Po tych słowach przerwała bowiem drzwi do pokoju stanęły otworem i pojawiła się w nich sylwetka demona.
- Wygląda na to że nie była sama - rzucił od progu, nie przekraczając go jednak. - Sprawdzę te informacje.
Rzuciwszy tą informację i niezbyt przychylne spojrzenie jakim obdarzył przy okazji barda, wyszedł. Westchnienie anielicy wyraźnie dawało do zrozumienia, że zachowanie towarzysza zaczyna ją coraz bardziej drażnić. W przeciwieństwie do istoty, która siedziała na pozornie pustym fotelu, a która roześmiała się wesoło.
- Przybywamy z Vole - kontynuowała swe wyjaśnianie Innae. - Czy raczej oni przybyli, ja bowiem dołączyłam do grupy dopiero na granicy z Nemerią. Mieliśmy tą wiedźmę na oku już od jakiegoś czasu, dopiero jednak teraz udało się nam zmusić ją do zostania w jednym miejscu na tyle długo byśmy mogli przepuścić atak. Ta burza okazała się istną łaską zesłaną nam przez bogów.
W tej chwili rozległo się pukanie i po usłyszeniu zaproszenia, do pokoju weszła służka z tacą. Za nią pojawiła się kolejna, co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę górę jadła, które na owych tacach się znajdowała. Postawiwszy wszystko na stoliku, skłoniły się i rzuciwszy elfowi pełne zachwytu spojrzenie, obie czym prędzej się wycofały. Z korytarza dobiegł jeszcze ich chichot, który jednak szybko ucichł, gdy się oddaliły do swych obowiązków.
- Masz powodzenie wśród tutejszych dziewcząt - anielica skomentowała ich zachowanie kryjąc swe rozbawienie za zasłoną kielicha.
- Jest ładny - rozległ się kolejny komentarz, który rozbrzmiał od strony fotela, na którym zaczęła zbierać się mgła. Jej kłęby burzyły się i wirowały by w końcu przybrać stałą formę.


Dziewczynka poprawiła swoją biało-fioletową sukienkę, a następnie sięgnęła po kielich do którego, podobnie jak chwilę wcześniej anielica, nalała wina. Jej puszyste, białe uszy drgały lekko, podobnie jak ogon który ułożył się wygodnie na oparciu fotela i miarowo unosił i opadał w dół.
- Zapomnieli o cieście - dodała w chwilę później, wydając z siebie pełne zawodu westchnięcie. Zaraz jednak wzruszyła ramionami, jakby to uchybienie nie miało znaczenia.
- Poznaj Duszę - przedstawiła ją Innae, wyglądając przy tym na osobę, która całkiem dobrze się bawi. - Dusza jest towarzyszką Mizo i bardzo przydatnym członkiem naszej grupy. To ona zatwierdziła twój udział.
- Magia elfa zaoszczędziła nam czasu - wyjaśniła dziewczynka, odgarniając pukiel liliowych włosów, który opadł jej na oczy. - Jego serce jest czyste, ale nie na tyle by nie był dla nas przydatny. Misja potrzebuje wsparcia - dodała poważnym tonem, nabijając przy tym kawałek kurczaka na widelec. Przez chwilę obserwowała mięso, nim wsunęła je do ust.
- O ile elf zgodzi się do nas dołączyć - dodała anielica, przenosząc wzrok z dziewczynki na Ellisara.
- O ile - zgodziła się Dusza, przełykając co miała w ustach i rozpoczynając polowanie na kolejny kawałek.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 03-01-2017, 22:49   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale i do wiedzy, co niektórzy uznawali za jednoznaczne.
Ciekawość była, ponoć, przede wszystkim cechą ludzi, ale i Ellisar nie był wolny od tej wady. Jak zresztą znaczna część bardów, którzy - można tak powiedzieć - byli największymi plotkarzami na Zaris.
Czasami jednak, by zaspokoić ciekawość, trzeba było uzbroić się w cierpliwość, by nadmiarem zadanych w nieodpowiednim momencie pytań nie zniechęcić ewentualnego rozmówcy. Dlatego też siedział, z miną wyrażającą umiarkowane zainteresowanie, i cierpliwie czekał, aż wymiana poglądów i opinii między anielicą a pustym fotelem się zakończy.
A gdy się doczekał, przez dłuższą chwilę zastanawiał się, czy z pewnością chciał usłyszeć to, co usłyszał. Wszak on pragnął spokojnie (no, w miarę spokojnie) dojechać do Errasumy (a dokładniej - na drugi jej koniec), a nie wplątywać się w jakieś na pół polityczne, nielegalne na dodatek afery. Nim jednak zdołał się zdecydować, czy chce brać udział w polowaniu na wrogów Zaris, do pokoju wkroczyły zamówione potrawy, w towarzystwie, oczywiście, służących.
Ellisar podniósł się i odpowiedział uśmiechem i skinieniem głową na spojrzenia obu służek, nie skomentował jednak ani tych spojrzeń, ani też komentarzy, jakie na jego temat padły padły ze strony anielicy i pustki. Bo po co miał komentować oczywistości? Powodzenie rzucało się w oczy, a o tym, że jest zbyt ładny jak na mężczyznę również słyszał nie raz... Szczególnie ze strony tych, co zazdrościli mu powodzenia u płci przeciwnej różnych ras. Nie dość, że ładny i sympatyczny, to jeszcze bard...
Obdarzył uśmiechem i pustkę, i anielicę, po czym nałożył sobie sporą porcję jedzenia.

Pustka nad fotelem zamieniła się w mgłę, a ta z kolei - w dziewczynkę o uszach przypominających kocie i puszystym ogonie, którego pozazdrościłaby jej niejedna kotka. W moonrię. Bo to przecież musiała być moonria... Ellisar nigdy przedtem nie spotkał żadnej przedstawicielki tego gatunku, znał je tylko z opowiadań, z ballad, które sam śpiewał. Dusza i Mizo? Jak ta para w balladzie o odzyskaniu korony?
Duszo, jesteś moonrią?
Pytanie byłoby dość oczywiste, ale chwilowo Ellisar postanowił je przemilczeć, przechodząc do dalszej części rozmowy, tej ważniejszej.
- Miło mi, Duszo - powiedział, skinąwszy głową.
- Jak i dlaczego przyłączyłaś się do tej dwójki, Innae? - Idąc w ślady swych towarzyszek biesiady nalał nieco wina do swego kielicha. - I jaki jest wasz, że tak powiem, bieżący cel? Bo o ogólnym słyszałem, a o bieżącym nie wiem nic prócz tego, że zapewne w jakiś sposób jest związany z tą wiedźmą. No i, jak widziałybyście moją rolę w tym zespole? Bo prócz w miarę sprawnego posługiwania się łukiem i instrumentami muzycznymi niewiele potrafię. Nie mówiąc już o tym, że Mizo nie darzy mnie sympatią... z oczywistych powodów.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-01-2017, 23:56   #17
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Zanim odpowiedziała, Innae rzuciła spojrzenie na dziewczynkę, która skinęła jedynie głową nie przerywając posiłku.
- Moje przyłączenie wynika z czysto praktycznych względów - wyjaśniła, korzystając przy tym z wyraźnie modulowanego, obojętnego tonu głosu. - Akurat byłam w pobliżu i nie miałam żadnej misji.
Mogła to być prawda, ale wcale nie musiała nią być. Widocznie anielica uznała że zdradzanie wszystkich sekretów tak od ręki, nie jest czymś na co ma ochotę.
- Obecnie zajmujemy się spiskiem, który wypłynął na wierzch kilka miesięcy temu - wznowiła wyjaśnianie sytuacji. - Doszły nas słuchy o planowanym ataku na stolicę królestwa, który to atak ma na celu pozbycie się obecnie panującej władczyni. Póki co wszystko wskazuje na to, że nie jest to fałszywy trop. Mizo śledził poczynania zakonu na jego terytorium, gdy jednak przeniosły się one poza granice Vole, sprawa nabrała nieco większej wagi. Niestety nieco nie doceniliśmy wroga, stąd nasze kłopoty tego ranka. Sądząc jednak po reakcji naszego towarzysza, kłopoty dopiero się zaczną.
- Zaczęły - potwierdziła Dusza, wtrącając się w słowa anielicy. - Wiedźma nie była jedyna. Pionki już są rozstawione, a my daleko w tyle. Może się nam nie udać tym razem, szanse są niewielkie. Mizo wściekły z tego powodu, a nie z powodu elfa. Gdy burza minie musimy ruszać.
Co powiedziawszy zeskoczyła z fotela by dosięgnąć stojącą po drugiej stronie stolika miseczkę pełną gęstej śmietany. Z nią w dłoniach podeszła do okna i przysiadła na parapecie obserwując szalejącą po drugiej stronie grubej szyby, burzę.
Na dole rozległy się głośne słowa sprzeciwu, jakieś krzyki i dźwięk przypominający uderzenie drewna o drewno. Zaraz jednak wszystko ucichło.
- Mizo jest zdolnym magiem i całkiem dobrym szpiegiem, podobnie jak nasza droga Dusza - Innae zdawała się nie słyszeć hałasu. - Ja natomiast pełnię w tej grupie funkcję wsparcia zbrojnego i, w razie problemów które można rozwiązać bez rozlewu krwi, mediatora. Dusza uznała jednak, że to nam nie wystarczy jeżeli chcemy mieć szansę na zwycięstwo w tej potyczce sił.
- Potrzebujemy kogoś, kto opętać zdoła umysły bez wkraczania w nie - wyjaśniła dziewczynka, nie odwracając twarzy od szyby. - Potrzebna jest zasłona. Dodatkowe przejście. Wzmocnienie dla słabych punktów. Brak magii - wskazała na anielicę. - Słabe ciało - wskazała na siebie. - Dzień - wyciągnęła dłoń i skierowała ją na drzwi, w których właśnie w tej chwili, stanął Mizo.
- Twoje ciasto - mruknął, wyciągając w jej stronę talerz ze słodko pachnącym wypiekiem. - Karczmarz przeprasza za zaniedbanie.
- Co z…?
- Uciekł - padła jego odpowiedź na niedokończone pytanie anielicy. - Wyszedł wprost w burzę, zanim zdołałem go przejąć.
- Dzień - powtórzyła Dusza, wyciągając obie dłonie w stronę demona. Miseczka ze śmietaną, porzucona i niechciana, musiała się zadowolić miejscem na parapecie.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 04-01-2017, 19:56   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pomysł pozbycia się królowej Elisei lub wymiany na kogoś innego niezbyt przypadł Ellisarowi do gustu i to bynajmniej nie ze względu na podobieństwo imion. Ani też z tego powodu, że w żyłach obecnej królowej Nemerii płynęła elfia krew.
Lepsze jest wrogiem dobrego, powiadali niektórzy, a rządy Elisei zdecydowanie należało określić mianem 'dobre'. Królowa była twarda, ale sprawiedliwa. Miała co prawda wrogów (bo i kto ich nie miał, a ten, kto egzekwował prawo i wydawał wyroki, to już z pewnością), ale w kraju się działo dobrze. Jej współpraca z też państwami elfów była bez zarzutu. Czy po usunięciu z królowej z tronu jej miejsce zająłby ktoś lepszy?
Królowa Elisea była panną i dzieci nie miała. Ślubnych - z oczywistych względów, a o nieślubnych jakoś plotki milczały. Oczywiście musiałby być głuchy, żeby nie słyszeć plotek o osobach, które zaszczycała swą... łaską...
Podobno dużo czasu spędzała z generałem wojsk, aniołem Hiseriusem, ale biorąc pod uwagę jej zaangażowanie w obronę granic było to całkiem usprawiedliwione.
Powiadano także, że często udziela audiencji bardowi Kriso, człowiekowi, który jest dość sławny w swym fachu i powiadają, ze urodą dorównuje elfom.
Chodziły też plotki o Miren, wojowniczce pochodzącej z rodu niskich demonów, ale w te opowieści nikt raczej nie wierzył.

Plotki, opowieści, historyjki, gawędy, anegdoty.
Do łóżka królowej Ellisar nie zaglądał, więc ile w tym było prawdy, ile zwykłych plotek, a ile czystej złośliwości, tego nie wiedział. Rozumiał jednak, dlaczego z kilku stron naciskano na królową, żeby wreszcie wyszła za mąż i dorobiła się naturalnego następcy, tym bardziej, że Jego Wysokość królewski kuzyn Kestar, najbliższy krewny Elisei, nie cieszył się powszechną sympatią. Prócz tego nie miał poparcia elfich królestw, co w przypadku następcy tronu było wymagane. Niestety - królowa obecnie bardziej była skupiona na zabezpieczaniu granicy z Vole niż na szukaniu męża, nad czym, co wiadomo wszystkim, niezmiernie narzekała rada Nemerii.
Śmierć królowej oznaczała chaos w królestwie, o czym wiedzieli wszyscy, prócz Elisei, która zapewne uważała, że jest jeszcze młoda i ma czas... Z tym pierwszym Ellisar zgodziłby się natychmiast, ale z tym drugim - nie. Gdyby królowej coś się stało, to zanim spośród odpowiednich rodzin (a było parę takich, które miały powiązania zarówno z elfami, jak i rodem królewskim) wybrano by następcę, Vole Kes mogłoby zagarnąć ładny kawałek Nemerii. A potem sytuacja nie poprawiłaby się w ciągu najbliższych kilku dziesięcioleci.
Ellisar za bardzo kochał swój kraj, i za bardzo nienawidził Vole Kes, by taka przyszłość mu odpowiadała.

Raz jeszcze spojrzał na Duszę.
Plotki głosiły, że podobno królowa ma na swych "usługach" przynajmniej trzy moonrie, co ponoć tłumaczył jej powodzenia zarówno na polu walki, jak i arenie politycznej.
Mówiono, iż dwie z nich wcześniej już przebywały w pałacach elfich królestw, natomiast trzecia pojawiła się w chwili koronacji Elisei. Tylko istnienie tej ostatniej jest potwierdzone, bo jej pojawienie się widziały tłumy i, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, każdy opisywał ją inaczej. A siedem lat temu Ellisar nie miał przyjemności bawić na dworze, więc wszystko znał tylko z opowiadań.
Czy Dusza była jedną z tych trzech?
Kolejne pytanie.

- Lepsze niewielkie szanse, niż żadne - powiedział. - Pomogę wam w miarę swych sił.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-01-2017, 22:35   #19
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Reszta posiłku upłynęła na wymienianiu się opowieściami ze świata, zarówno tymi w których biesiadujący brali udział, jak i tymi o których tylko słyszeli. Oczywiście, nie dało się ukryć, że bard w owych opowieściach był znacznie lepszy. Tym bardziej, że reszta nieszczególnie paliła się do zdradzania swych historii. Jakby nie spojrzeć, Ellisar wciąż był obcym, nawet jeżeli szło za nim poparcie moonrii.

Po skończonym obiedzie każdy udał się do swych zajęć. Elfa poproszono by zagrał coś i zaśpiewał w głównej sali, gdzie tłoczyli się podróżni, których burza zmusiła do zostania w miejscu. Anielica wraz z Mizo udała się do piwnicy by dopilnować czy na pewno odpowiednio zajęto się ciałem. Tak przynajmniej powiedzieli na odchodnym, co mogło ale wcale nie musiało być prawdą. Dusza z kolei oświadczyła, że chce zostać w pokoju. Mała musiała być zmęczona, bowiem nie zdążyli jeszcze wyjść, a już spała zwinięta w kłębek na jednym z łóżek.



Zawierucha trwała cały dzień i znaczną część nocy. Okresowo nabierała na sile tak, że nawet solidne ściany karczmy zaczynały drżeć pod jej uderzeniami. Z tego zapewne powodu, gdy słońce ponownie pojawiło się na niebie, niewielu klientów “Kufla” miało na twarzach radosne miny. Tak, burza się skończyła, co z tego jednak, skoro drogi nie były przejezdne i ledwie dało się wyjść poza próg karczmy. W przeciwieństwie do większości, Dusza powitała możliwość wydostania się na zewnątrz, z radością właściwą dziecku. Jej radosne piski, gdy przedzierała się tworzą tunele w śniegu, przywróciły uśmiechy, przez co interwencja barda nie była konieczna. Nie mówiąc już o tym, że ludzie, widząc moonrię, od razu zaczęli mówić o szczęściu, które spotkanie z nią miało im przyznać. Widać także było, że niejeden chciałby małej dotknąć i jedynie chmurna obecność demona wstrzymywała ich popędy. Nic dziwnego, że wcześniej Dusza wolała kryć się za zasłoną niewidzialności.

W końcu jednak, a było to dopiero wieczorem, ruszyli. Podróż nocą zazwyczaj nie jest dobrym pomysłem, o czym każdy szanujący się podróżny, wiedział. Gdy jednak księżyc w pełni oświetla drogę swym srebrzystym blaskiem, a gdzie okiem nie rzucić tam lśniący w tym blasku śnieg, równie dobrze można by uznać iż podróżuje się za dnia. Było jasno, było spokojnie i panowała wręcz śmiertelna cisza. Dwa cienie, niewidoczne na nocnym niebie, pilnowały terenu, po którym poruszał się śnieżny elf. Tuż za nim, na siwym kucu, jechała Dusza.
Podróż nie była łatwa. Co rusz napotykali powalone drzewa, resztki chałup, które nie przetrwały zawiei i ciała tych, którym szczęście nie dopisało. Napotykali także dowody na wytrzymałość i zaparcie istot zamieszkujących Zaris. Czy to magią, czy siłą fizyczną, ludzie i przedstawiciele pozostałych ras, pracowali w pocie czoła by odzyskać to, co zabrała burza. Niektórzy przerywali swą pracę by wypytać elfa o sytuację na odcinku traktu, który miał za sobą. Inni machali tylko na powitanie i życzyli dobrej drogi. Jeszcze inni nie odzywali się wcale. Ci ostatni należeli do dość licznej grupy, która właśnie straciła wszystko. Niektórzy potracili członków rodziny, inni całe gospodarstwa, jeszcze inni zbiory i inwentarz. Ich spojrzenia niejednokrotnie były puste, pozbawione światła nadziei. Nie oni jednak sprawiali, że elf i moonria przyspieszali swe wierzchowce, a z nieba przybywała skrzydlata odsiecz. Ci bowiem w oczach mieli płomień szaleństwa, który szukał pokarmu. Oni szukali winnych swej straty i nieszczęścia, a któż lepiej się ku temu nadawał niż śnieżny elf?

W końcu jednak dotarli do bram Lisan. Przybyli wraz z pierwszymi promieniami słońca by ujrzeć zniszczenie jakiego bard jeszcze na swe oczy nie widział. Większość domów poddała się sile nawałnicy, grzebiąc swych mieszkańców. Część było takich, które wciąż stały aczkolwiek śmiercią groziły próby przekroczenia ich progów. Były i takie, którym udało się ujść obronną ręka. Do jednego z nich należała świątynia z wysoka, lśniącą w słońcu, iglicą. Tam też pokierowała ich anielica, zmuszając do przedzierania się wśród tłumów mieszkańców próbujących odbudowywać swe życie i tym, co z owego życia zostało, a co niejednokrotnie zmuszało Ellisara i jego małą towarzyszkę, do zmiany kierunku jazdy i nakładania drogi.

Świątynia, jak się wkrótce okazało, poświęcona była Oren. Bogini musiała przychylnym okiem spoglądać na swych kapłanów, bowiem nie widać było by chociaż jedna dachówka opuściła swe miejsce, podobnie jak nie brakowało okiennic, czy szyb w zdobnych witrażach. Nawet drzewa stały dumnie, szydząc ze swych braci, którzy mieli tego pecha, że wyrośli poza obrębem świątyni. Tłum ludzi i nieludzi oblegał tą przystanię ładu i porządku. Szukali tu odpowiedzi, posiłku i schronienia. Szukali też nadziei na lepsze jutro. Nic zatem dziwnego, że kapłani mieli pełne ręce roboty. Znaleźli jednak dość czasu by zadbać o kolejnych gości. Całą grupę zaprowadzono do niewielkiej celi, gdzie mogli odpocząć i nawet zdrzemnąć się chwilę, o ile nie przeszkadzał fakt, że nie licząc wąskiego łóżka, do dyspozycji był jedynie fotel i niedźwiedzia skóra na podłodze. Było jednak ciepło, do czego przyczynił się buzujący w kominku ogień i mogli się posilić, bowiem wkrótce podano im proste śniadanie.
Anielica wyszła w chwile później, mówiąc iż ma tu sprawę do załatwienia, zostawiając Mizo, Duszę i Ellisara, samym sobie.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 06-01-2017, 21:58   #20
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Śmierć wiedźmy nie oznaczała końca burzy, która pod swe skrzydła zagarnęła nie tylko okolice 'Kufla', ale i ładny kawałek świata. Jeśli się miało odrobinę rozsądku, to trzeba było siedzieć pod dachem i cierpliwie czekać, aż furia burzy ucichnie. No i, przy okazji, w jakiś ciekawy sposób spędzić czas. Na przykład na muzyce. Albo też, w nieco mniejszym gronie, na wymianie opowieści, wspomnień, relacji.
Problem jednak na tym polegał, iż pozostała trójka niezbyt się spieszyła z zaspokajaniem ciekawości Ellisara i wolała słuchać, niż dzielić się swoimi przeżyciami. Nawet anielica ni słowem nie chciała wspomnieć o swoich misjach.
I jak z czegoś takiego ułożyć balladę o śmiałkach walczących ze złem... Kiedyś, oczywiście.
- Jak znaleźliście tę wiedźmę? - Ellisar spojrzał na Duszę i Mizo. - No i jak odróżnić Czarne Wiedźmy od zwykłych ludzi?
- Trafiłem na nią w Vole - odparł Mizo - a poznać je można po magii, której używają i obserwacji otoczenia. Tam, gdzie pojawia się wiedźma zawsze dochodzi do tragedii.
- Czyli trzeba czekać na działania? - ni to stwierdził, ni to spytał bard. Mizo skinął głową. - A wtedy już jest za późno - dokończył Ellisar.
- Zazwyczaj - zgodził się demon.
- A ten wspólnik wiedźmy? Czy też wspólniczka?
- Wspólnik. Po ucieczce z karczmy nie wiadomo, co się z nim stało.
- Ale jak wyglądał? Czy używał magii? Gdzie siedział? Może go pamiętam? - Bard usiłował zdobyć więcej informacji.
- Starszy mężczyzna, człowiek, ubrany jak kupiec. - Ellisar westchnął w duchu. Do takiego opisu pasowały setki tysięcy osób. - A magii nie używał. Przynajmniej nie w gospodzie.
To był cień nadziei, że burza zrobiła z nim porządek. Tyle tylko, że kolejne możliwe źródło informacji wyschło.
- On przybył, tuż przed wybuchem burzy. Ciebie już nie było - wyjaśnił Mizo.

* * *

Koniec burzy nie był równoznaczny z możliwością wyruszenia w dalszą podróż, przynajmniej dla tych, co się poruszali po ziemi. W okolicach 'Kufla' zaspy sięgały tak wysoko, że można by w nich schować konia, a konna jazda zdecydowanie nie wchodziła w grę. Niestety nie było wiadomo, czy spoczywał w nich uciekinier, bowiem przekopanie tego wszystkiego zajęłoby parę dni, a tam, gdzie odkopano przejścia, nikogo nie znaleziono.
Podobnie jak i nie leżał wśród innych ofiar śnieżnej burzy, a tych było sporo. Przerażająca wprost liczba ofiar, bowiem siła burzy zdecydowanie przekroczyła wszystkie przewidywania i dotychczasowe osiagnięcia wszystkich swych poprzedników, niszcząc drzewa i domy, pozbawiając setki osób życia lub majątku. Czyżby ktoś się przyczynił do tego, że burza była aż tak silna?
Ellisar, który na wszystko spoglądał nie tylko okiem elfa, żałującego każdej żywej istoty, ale równocześnie okiem barda, starał się zapamiętać każdy szczegół, każdy gest, każde spojrzenie, najmniejszy nawet drobiazg, który kiedyś mógł stac się nicią wpleciąną w osnowę ballady o śnieznej burzy, którą Czarne Wiedźmy zesłały na Śnieżne Królestwo i jego okolice.
W koncu - jeśli ktoś miał być za wszystko winien, to lepiej by to były Wiedźmy z Vole Kes, niż elfy, które niczemu nie zawiniły, Bo nie one zesłały szaleństwo na tych, którzy co prawda nie stracili życia, ale stracili rozum.

* * *

Atmosfera, jaka panowała w Lisan, w najmniejszym nawet stopniu nie przypominała tego, co Ellisan pamiętał z poprzedniego festynu. Co prawda w mieście kłębiły się tłumy, lecz nastrój był niczym na pogrzebie, a samo miasto wyglądało jakby stado smoków oddawało się tutaj niedozwolonym rozrywkom.
Chyba tylko anielicy zawdzięczali to, że dostali do swej dyspozycji parę metrów umieszczonej pod dachem podłogi. Idealne miejsce na odpoczynek - dla jednej osoby.
- Mamy chyba trochę czasu, to może mi powiecie, jakie mamy dalsze plany? - Ellisar zwrócił się do moonrii i demona. - Dokąd pojedziemy i po co?
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172