06-11-2017, 11:55 | #41 |
Reputacja: 1 | W miejscu, gdzie kapelanami mogli być tylko kapłani Margh i pozostałych Mocy, nic nie mogło być proste. Fakt, że poczuł zapachy prawie każdej znanej magii, nie zdziwił go aż tak, raczej reszta, której nie znał nieco go zdziwiła. Chociaż, kiedy się chwilę zastanowił, skoro miało to być miejsce wypędzenia Darkara, miało to jakiś sens. Zwłaszcza zaklęcia ochronne, wymuszające prawdziwą postać, chociaż w przypadku chłopaka, zastanowiało go, że to właśnie postać psa twierdza uznała za prawdziwą. Może wszystkie łaki były mylnie dzielone i kwalifikowane, po prostu były człowiekołakami, miały możliwość przemiany w postać człowieka. Te rozmyślania pochłonęły go bardziej, niż komentarz Kaz. Ogony moonri też nieco dziwiły, wyczuwał od niej wcześniej mieszankę wszystkich trzech Mocy, ale zastanawiał się, czy przypadkiem ogony nie są fizycznym tego przejawem. Dopiero wzmianka o Milisie ściągnęła go do tu i teraz. - Kim jest, że tak za nim tęskniłyście? - zapytał Litwor Kaz po cichu. Był pewien, że ktoś tu komuś dogryzł, tylko nie miał pojęcia co miałby do tego dowódca straży. Na pozę mężczyzny odpowiedział pośrednim gestem, poluzował pasek mocujący pochwę miecza na plecach i zacisnął na nim lekko rękę.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
21-11-2017, 19:39 | #42 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
22-11-2017, 22:52 | #43 |
Reputacja: 1 |
|
23-11-2017, 00:09 | #44 |
Reputacja: 1 | Zdarzały mu się różne powitania, ale tłumów jakoś nie lubił. Możliwe, że zostało mu z wizyt w jednej ze stolic, podczas całej hecy z Filarami. Przedstawianym z koleina osobom, przyglądał się dokładnie, nie zmieniając zbytnio wyrazu twarzy, na którym widniał delikatny uśmiech. Przez chwilę zastanawiał się, czy strój Lucifa w twierdzy nie był z góry określony, żeby zawsze mieć go na oku. Ten typ tak miał, że lepiej było wiedzieć gdzie są, oraz nigdy nie wpuszczać ich za swoje plecy. To oczywiście mogło być uprzedzenie, jednak wolał być uprzedzony i żywy, niż naiwny i martwy. Co prawda tutaj raczej nie groziło mu niebezpieczeństwo, ale nawyki zawsze lepiej pielęgnować, mogły uratować kiedyś życie. Po przedstawieniu mu Niresis, zatarł w duchu ręce, skoro była mistrzynią zielarstwa, to był pewien, że uda mu się odnowić zapasy przynajmniej części specyfików, jakie zatonęły podczas przeprawy na tą stronę. Dziwił go tylko nieco tytuł jaki nosiła, czy nadzorczyni znaczyło to samo co gdzie indziej ochmistrzyni, czy też faktycznie nadzorowała twierdzę, żeby ta się godnie zachowywała, lub tak jak powinna. Aigam zagryzł wargi, by powstrzymać się od śmiechu na myśl, o twierdzy karconej przez zielarkę i patrzącymi na nią kamiennymi oczyma okien, niczym zrugany szczeniak. Zimir sprawiał mu nieco wrażenie starego żmija, który napotkał w Gwieździe coś nietypowego, nowego. Czy może czuł się jakby pod czujnym spojrzeniem cząstki mocy, której służył zakon. to było dobre pytanie, jak Zimir odbierał Gwiazdę, bo zazwyczaj przecież Łapacze dostawali instrukcje od Margh poprzez kapłanów. Jeszcze ciekawszym pytaniem było, kim był mistrz. Czy była to sama Margh, czy też ktoś zupełnie inny. Pytania się piętrzyły, zaś odpowiedzi mogły być ciekawe, bardzo ciekawe. To prawa ręka mistrza musiała ich obserwować, bo zdawało się, że Neftari obserwowała go od momentu, kiedy wspomniała, że ktoś z twierdzy ich obserwuje. - Obawiam się, że będę ubrany nieco niereprezentatywnie, ale skoro to będzie już nieformalna część, mam nadzieję że nikogo nie urażę. - Powiedział Litwor z uśmiechem. - Kąpiel nie wydaje się takim złym pomysłem, Niresis, jeśli natłok twoich obowiązków ci pozwoli, czy będziesz miała chwilę by porozmawiać o ziołach? Jest pewna dość rzadka roślina, która mnie interesuje. Zwłaszcza jej zastosowania, wątpię czy są popularnie znane. - Wojownik uśmiechnął się nieco przepraszająco w kierunku kobiety, dostosowując swój krok do przewodników.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
27-11-2017, 22:10 | #45 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
29-11-2017, 18:14 | #46 |
Reputacja: 1 | Konwersacja, którą prowadziły kobiety była ciekawa, ale zdawało mu się, że znał powody, dla których te same zioła miały tą samą nazwę w krainach. Kiedyś to była jedność, dopiero później podzielona z jakichś powodów. Nie wątpił, że przy okazji jakiegoś większego zamieszania. To z kolei skłoniło go do zastanowienia, czy nazwa wyspy bogów i więzienia Darkara, nie miało jakoś wpływu na nazwę i istotę Zaris. Riv, Oren oraz więzienne Margh. Na całej wyspie moce zdawało mogły się manifestować bez echa, jakim były moonrie, a przynajmniej nigdy nie słyszał o takich istotach, kiedy był w Riv, a zdawało mu się, że wiedział o większości magicznych stworzeń jakie tam wędrowały. Czy w takim układzie Zaris było pamiątką po jakiejś pokonanej lub uśpionej mocy? Przeszedł go lekki dreszcz na myśl o tym i zrobiło ciut nieswojo. Zwykle starał się działać w materialnym świecie, gdzie miał wpływ na cokolwiek, tego typu myśli były zazwyczaj nieco wyżej jego ligi. Zostawiał je magom, myślicielom i kapłanom. To musiała być jedna z tych myśli, natchnionych tęsknotą za domem, lub zbyt długim ocieraniem się o kapłanów i istoty półboskie. Gdy został w komnacie z zapewnieniami odnośnie rozmowy i balią, stwierdził że najwyższa pora załatwić kilka rzeczy. Pierwszą była kąpiel. Z mieczem opartym o jej krawędź. Nie lubił masek, a zdawało mu się, że wyczuwa jakieś na twarzach ludzi dookoła niego. Przysunął sobie tacę z przekąskami i winem, założył nogę na nogę leżąc w ciepłej wodzie i wziął do ręki kielich. - No dobrze piękna, chyba pora porozmawiać. - Zwrócił się jakby do powietrza. - Byłbym wdzięczny, gdybyś się zdecydowała czym dla ciebie jestem. Nie powiem, doceniam twoją uwagę, ale jestem niemal pewien, że mogłaby zostać wykorzystana lepiej. Tak, wiem że czasem sprawiam kłopoty, ale nie jestem niczym więcej, jak kamykiem, który rusza lawiny, najczęściej zanim zdążą dojrzeć do tego, żeby zmieść cały las ze zbocza góry na której leżą, jeśli wiesz o co mi chodzi. Ktoś zwykle coś próbuje zrobić, a mi czasem udaje się zmusić go do błędu zanim wszystko sobie poukłada, lub wtykam łom w dobrze ułożony plan. Pewnie już coś o mnie słyszałaś, lub wyłowiłaś z głów, nie zdziwiłbym się, gdyby tworząc cię, dały ci taką możliwość. - Aigam zrobił sobie przerwę w monologu na łyknięcie wina. - Gdyby nie fakt, że jestem dość bezwstydny, to pewnie powinienem czuć się podglądany, ale na szczęście jestem, a tobie pewnie poznać coś nowego nie ruszając się z miejsca. No dobrze, ja tu sobie gadu gadu, ale może opowiedz mi o sobie? - Mężczyzna zawiesił głos i czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony magii przepełniającej twierdzę. Nie śpieszyło mu się, miał wino, jedzenie, stygnącą z wolna wodę, ale gdyby zrobiło się za chłodno, miał zamiar się zwyczajnie wytrzeć i ubrać. Przez chwilę zastanawiał się, czy twierdza nie zdecyduje się spuścić mu kawałka granitu na głowę w ramach decyzji i odpowiedzi, ale wzruszył tylko ramionami, nie miał na to zbyt wielkiego wpływu, gdyby nagle sufit zdecydował się na niego zawalić.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 29-11-2017 o 18:22. |
30-11-2017, 01:19 | #47 |
Reputacja: 1 |
|
06-12-2017, 21:56 | #48 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
07-12-2017, 00:35 | #49 |
Reputacja: 1 |
|
07-12-2017, 16:21 | #50 |
Reputacja: 1 | Wyszedł z wody pomarszczony jak rodzynek, nieco ociężały, ale zrelaksowany. Ubrał prostą koszulę, sznurowaną u góry, spodnie, miecz niosąc swobodnie w dłoni. Duch twierdzy chyba nie chciał z nim ucinać pogawędki, nie zraził się tym. Twierdza była stara, nie musiała przecież ucinać pogawędki z każdym siusiumajtkiem, który się przypałętał. Gdy wszedł do drugiej części komnat, na chwilę przystanął w pół kroku. Zamrugał zaskoczony i dopiero po chwili przypomniało mi się, że ma język w gębie. - Kim jesteś? Co się zacznie? Dostały mi się okna z widokiem? - Aigam pociągnął nosem, szukając zapachu magii dziewczynki, o ile jakąś miała. Potem zaś stanął za nią, zerkając na to, co tak zajęło uwagę szkraba, który wszedł do jego komnat niczym duch.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |