17-12-2017, 22:18 | #11 |
Reputacja: 1 | Lampa poszybowała w powietrzu wysokim lobem i opadła na polanę, rozbijając się w kawałki. Płomienie niemal natychmiast buchnęły z rozlanego paliwa, oświetlając najbliższą okolice. Dziewczyna przez chwilę poczuł irracjonalne zaskoczenie, podszyte pierwotnym strachem, po czym coś w rodzaju zawodowego uznania. Potem nic już nie czuła. To znaczy nic nadzwyczajnego. Jak na zaistniałą sytuacje. Kątem oka zauważała, że jaj mały tworzysz gdzieś zniknął. Póki co jednak miała na głowie inne problemy. Sable, zajęta krzyczeniem do chłopaka i nakładaniem strzały na cięciwę, starała się dostrzec jakie efekt wywołało jej widowisko na wielkim drapieżniku. Niestety coraz wyższe płomienie, rzucały roztańczone cienie na okoliczne drzewa, co jeszcze bardziej utrudniało zauważanie czegokolwiek. Jednak coby nie mówić, chłopak wciąż żył. Teraz gramolił się z ziemi, na którą przewrócił się chwilę wcześniej. Ciężko było ocenić czy wykonując polecenie Sable, czy ot tak, zwyczajnie z zaskoczenia. Zaczekała jeszcze chwilę, ale nie widząc nigdzie drapieżnika, podbiegła do chłopka. Ten przywitał ją mocno zaskoczonym spojrzeniem, ale i z ulgą na twarzy. - Widziałaś to?! Coś tam jest jest, jestem pewien! Widziałem tylko cień, przez ułamek sekundy, ale jestem pewien, że to coś dużego... - Miken był przerażony. Słowa wypowiadał szybko, drżącym ze strachu głosem, ręce mu się wyraźnie trzęsły, choć nadal ściskał w nich miecz. Sable była pewna, że gdyby nie noga, już dawno rzuciłby się do ucieczki. Tymczasem płomienie się rozszerzały, przenosząc się z rośliny na roślinę. W ciemnościach nocy, łuna będzie widziana z daleka. Może przyciągnie innych uczestników ekspedycji. Tylko czy tego właśnie chciała... Strzała nałożona na cięciwę łuku szukała wroga, podążając ze wzrokiem dziewczyny, ale nigdzie nie widziała swego celu. Choć była pewna, dziwnie pewna, że gdzieś tam jest. W sumie to sama zastanawiała się skąd się bierze ta pewność. To akurat wyjaśniało się, kiedy nieduży puszysty kształt wylądował z gracją, tuż obok jej stóp, nic sobie nie robiąc przerażonego tym widokiem chłopaka. Teraz "kot" zadzierał na nią głowę, obserwując uważnie dziewczynę. Sable znów poczuła ową zawodową ciekawość, połączoną z napięciem. I pewność, że większy przedstawiciel lokalnej fauny, jest gdzieś niedaleko... |
01-01-2018, 16:48 | #12 |
Krucza Reputacja: 1 |
|
12-01-2018, 18:35 | #13 |
Reputacja: 1 | Sable miała szczęście. Tak jakby. Lampa był względnie cała. To znaczy coś tam się urwało, coś rozbiło a coś innego wgniotło, ale generalnie całość jeszcze działała. Ze znalezieniem gałęzi czy koca, też nie było problemu. Pochodnie dla siebie i Mikkena mogła zmajstrować bez problemu. Tylko co dalej? Na jej pytanie, chłopak tylko wybełkotał coś niezrozumiale. Sable spojrzała na niego z ukosa i szybko zrozumiała o co chodzi. Mikken wielkimi z przerażania oczami wpatrywał się w "kota" siedzącego koło jej stóp. Sable już miał go uspokoić i pogonić do działania, gdy sama zmarła ze strachu. Zimy pot przebiegł jej po plecach i przez dobrą chwilę nie mogła się ruszyć. Uderzenie strachu było przygniatające, tym bardziej, że czuła, że to nie był tylko jej strach. Mały kotowaty przywarł do ziemi, w charakterystycznej dla swoich "Imperialnych" towarzyszy pozycji, położył uszy po sobie, za to futro stanęło mu niemal na baczność. Charakterystyczne ruch ogona uderzające o boki zwierzęcia nie dały pomylić się z niczym innym. Spojrzała przez płomienie rozprzestrzeniające się coraz bardziej po polanie. Stał po drugiej tonie. Wielki jak koń i czarny jak noc. Nie wydawał żadnego dźwięku, ale spojrzenie w te oczy... Obijające się w nich płomienie nadawy im upiornego wyglądu. Dzieliło ich może z dziesięć kroków, może nie. I ściana płonącej trawy, która wydawała się teraz śmiesznie mała. ~~ Bogowie, przecież on przeskoczy to ognisko i wyląduje tu, nawet się nie rozpędzając! ~~ Zalała ją fala paniki. Czuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa a dłonie trzęsą się tak bardzo, że nie może nad nimi zapanować. Sable nie uważała się za strachliwą, czy coś takiego, ale jeszcze nigdy w życiu nie czuła tak paraliżujące strachu. Cała jej osoba krzyczała w środku, nie mogła myśleć o niczym innym jak tylko o jak najszybciej ucieczce, byle dalej, byle szybciej... Nie mogła jednak zrobić kroku. Nie mogła nawet oderwać wzroku od tych płonący oczu... - BLEEEKK!! - To było jak wybudzanie z głęboki snu. Tyle, że metodą budzenia było wrzucenie do stawu pełnego lodowatej wody. I przytrzymanie na kilka sekund pod powierzchnią. Tak dla pewności. Coś puszystego i ciepłego wylądowało jej na ramieniu. Ciężar nie większy niż elegancka damska torebka, jaką kiedyś dostała od męża. "Kot", siedząc na jej ramieniu, jedną łapę opierał na głowie dziwaczny i szczerzył zęby w stronę swego ogromnego pobratymca. Przy nim wyglądał niemal śmiesznie, ale razem z futrzakiem na Sable spłynęła fala trudnego do określenia ciepła. Ciężko to nazwać odwagą. To był raczej bojowy zew istoty, która będzie walczyć o życie, bez względu na to co stanie jej na drodze. O życie swoje i życie reszty stada... To wszystko było tak zaskakujące i nagłe, że dziewczynie trudno było się pozbierać, ale definitywnie odzyskała władze nad ciałem i umysłem. Najwyższy czas, bo patrząc na wielkiego drapieżce, po drugiej stronie płomieni, zarejestrowała dwa fakty, które wcześnie jej umykały. Na pysku potwora była wyraźna blizna, biegnąca pionowo nad i pod ogonem, aż do nozdrzy. Coś jak ślad po pazurach, ale zdecydowanie mniszych niż jego własne. Drugą rzeczą jak zauważyła, był fakt, że paszcza drapieżnika się otworzyła, ukazując imponującej wielkości kły, ogon uderzał mu rytmicznie o boki a tylna część ciała wyraźnie obniżyła się na ugiętych nogach. Szykował się do skoku... |
04-02-2018, 01:58 | #14 |
Krucza Reputacja: 1 |
|