Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-04-2018, 20:00   #61
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Kiedy odnaleźli skarb, wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko. Willie nie zdążył nacieszyć oczu znaleziskiem, bo coś gdzieś świsnęło i usłyszał przeraźliwy krzyk Doderica. O cóż znowu chodziło? Pająk usiadł mu na nosie?
Willie obejrzał się z niezadowoleniem, które szybko przerodziło się w nieprzyjemne zaskoczenie, kiedy ujrzał strzałę wystającą z obojczyka towarzysza. CO U LICHA?!

- ORKOWIE! - wrzasnął Willie, kiedy spojrzał przez wrota na pędzące ku nim potwory. Oczywiście trochę przesadził, bo były to tylko gobliny, ale któż mógł mu mieć wtedy za złe to wyolbrzymienie?

Wtedy przeleciała między nimi kolejna strzała, która raniła słodką Myrtle. Wtedy Wilibald zdał sobie sprawę, że to nie była zabawa. Bał się spojrzeć na leżącego na podłodze Doderica, bo nie chciał przypadkiem zauważyć, że tamten już nie miał w sobie życia.

Zauważył, jak jego przyjaciel, Hildi, schował się za nim. No tak, przecież to on zawsze był tym bardziej odważnym, który nie bał się niczego i stawał do walki. Zazwyczaj jednak były to bójki z innymi hobbitami, którzy byli niezadowoleni z jego hulaszczego trybu życia i faktu, że często podrywał ich wybranki.
Tym razem były to wściekłe gobliny na równie wściekłych i zapewne głodnych wilkach. Na szali znajdowało się ich życie.

Każdy rozsądny hobbit w takiej sytuacji albo próbowałby uciec, albo sięgnąłby po procę lub kamień, bo hobbici byli całkiem nieźli w posługiwaniu się takimi narzędziami. Drogi ucieczki nie mieli, więc pierwsza opcja odpadała. Willie rozsądny nie był, więc nie sięgnął wcale po kamień. Musiała w nim zawrzeć ta rzekoma krasnoludzka krew, która płynęła w jego żyłach, a o której czasami zdarzało się plotkować w Shire. Choć elficki miecz nie był krasnoludzkim toporem, to wydał się Williemu najlepszym rozwiązaniem. Chwycił szybko za jeden z przedmiotów, ścisnął mocno za rękojeść i był bardziej niż gotów, by bronić siebie i swoich przyjaciół.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 18-04-2018, 09:49   #62
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Taktyka instynktownie przyjęta przez hobbitów zwykle dezorientuje wroga. Gobliny jednak niezrażone szarżowały nadal, jednak wyraźnie obrały sobie za cel Gimbrina, którego uznały za najgroźniejszego przeciwnika. Jednak krasnolud nie próżnował i zdążył posłać żelazną kulkę prosto w paszczę jednego z wilków.

Efekt był piorunujący. Biegnące zwierzę jakby zgasło. Jego naprężone złością mięśnie nagle zwiotczały i wilk gwałtownie się zatrzymał dosłownie wysadzając z siodła dosiadającego go goblina, który koziołkując po ziemi wyleciał z wieży przez przeciwległe wrota.
Drugi w tym czasie wyprowadził szablą wredne płaskie cięcie wycelowane w gardło krasnoluda. Jednakże pocisk wystrzelony z procy Madoca trafił goblina prosto w nasadę nosa co wstrzymało cios i zapewne uratowało krasnoludowi życie.

Niestety oszołomiona raną Mirt pomimo, tego, że udało jej się wystrzelić pocisk w nikogo nie trafiła. Za to poczuła, że kręci jej się w głowie i by nie upaść musiała przytrzymać się ściany. Czuła się dziwnie, jakby cały świat wirował wokół niej.

Tymczasem jeździec, choć krew puściła mu się z rozbitego nochala zawrócił swoje zwierzę i natarł na Gimbrina. Zupełnie ignorując hobbitów, co wkrótce okazało się poważnym błędem.

Krasnolud tymczasem odrzucił kuszę i dobył topór. Naprzeciwko siebie miał goblina z jego zakrzywionym mieczem i co gorsze wilka z paszczą ostrych jak brzytwy kłów. Jedyne co mógł zrobić, to bronić się. Machał więc toporem starając się zniechęcić wilka do ataku i parował jednocześnie ciosy szablą.
Tych kilka chwil walki pozwoliło niziołkom otrząsnąć się z pierwszego zaskoczenia. Nie tylko im. Goblin, który wyleciał przez wrota, także już podnosił się na nogi.

Willi, który ściskał w dłoniach elfi mieczyk poczuł w sobie przypływ odwagi, czy wręcz awanturnictwa. Oczami wyobraźni widział siebie w błyszczącej zbroicy, ratującego księżniczki z rąk złych smoków. Cóż z tego, że księżniczka była brodatym krasnoludem, a smok pokraką na wielkim wilku.

Zarówno Willi, Hildi, jak i Madoc stali nieco z boku i z tyłu walczących mając bliżej do napastników. Niemalże równocześnie zaatakowali, zupełnie jakby się zmówili. Dwa kamienie poleciały w stronę goblina. Jeden trafił go w plecy, a drugi w głowę. Jednakże to atak Williego przyniósł najbardziej spektakularny efekt. Niziołek podkradł się do wilka i biorąc zamach ciął przez zad bestii.

Wkrótce przekonał się ile jest prawdy w powiedzeniu „przejść jak przez masło”. Elfie ostrze niemal nie napotkało oporu i dosłownie rozpłatało wilka. Bestia zdążyła zaskomleć tak, że aż uszy wszystkich zabolały i padła na bok krwawiąc obficie. Goblin runął także. Jednak Gimbrin wykorzystał swoją szansę i uderzył toporem w jego łeb pogrążając w nim do połowy swe ostrze.

Walka była skończona … prawie. Pozostał drugi goblin, który zdążył już się pozbierać i dotrzeć z powrotem do wieży. Był w opłakanym stanie. Lewy polik miał podrapany, zabrudzony ziemią i krwawiący, zaś lewa ręką wisiała mu bezwładnie wzdłuż ciała. Jednak prawa dzierżyła zakrzywioną szablę, której ostrze znajdowała się ledwie o kilka cali od szyi tracącej przytomność Mirt.

Dziewczyna nie wyglądała dobrze. Rana wciąż krwawiła, choć nie wyglądała na zbyt groźną. Jednakże gobliny cieszyły się złą sławą zatruwaczy strzał. Mirt miała przymknięte powieki i powoli osuwała się wzdłuż ściany. Jakby w parodii czułości odprowadzana sztychem gobliniej szabli przy swojej szyi.

Goblin uśmiechnął się krzywo ukazując krzywe, żółte zęby.
- Umiera. – powiedział ze złośliwą satysfakcją – Rzucić broń pokurcze, albo skrócę resztę jej życia i dołączy do swego koleżki.
Wskazał głową w kierunku leżącego bez ruchu Doderica. Zapadła pełna napięcia cisza.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 18-04-2018, 11:03   #63
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dobra proca nie jest zła.
Tak to sobie zawsze powtarzał Madoc, a wiele osób powtarzało, że ma w tym kierunku smykałkę.
No i okazało się, że mieli rację. To właśnie pocisk Madoca walnął goblina między oczy, dzięki czemu pokonanie goblina stało się nieco łatwiejsze.

Niestety chwilę później okazało się, że gdy się walczy z paroma przeciwnikami, to nie można się skupić na jednym z nich, bo pozostali narobią kłopotów.
Tak i teraz się stało, gdy goblin, który spadł z wilka na swój zielony pysk, dorwał Mirt w swe brudne łapska. A potem zaczął rzucać groźbami.
Czy mógł je spełnić? Tego Madoc był pewien.
Czy można było spełnić jego żądania? I tu Madoc miał całkowitą pewność, że nie. Nie dość, że kwestia ocalenia Mirt stałaby pod wielkim znakiem zapytania, to równie pewną rzeczą by było, że wszyscy staliby się jeńcami zielonej pokraki, a z jego łap raczej by się nie wydostali.
Madoc żałował nieco, że nie zabrał od Gimbrina paru kulek. Skoro jedna zwaliła z nóg wielkiego wilka, to może druga, rzucona przez Madoca, zdołałaby powalić goblina?
A tak... Jedyną nadzieją było, zdaniem Madoca, zagadanie goblina, odwrócenie jego uwagi, a potem niespodziewany atak.

- Ni siostra to, ni narzeczona - powiedział - a każdy musi kiedyś umrzeć. A różnica, jest taka, że jeśli jej nie zostawisz, to będziesz umierać długo i boleśnie. Jak ją wypuścisz, to będziesz mógł stąd wyjść. Razem z bronią. Wybieraj.
Miał cichą nadzieję, że goblin okaże się na tyle mądry, że posłucha. Jeśli nie... Nie miał zamiaru zostać jeńcem (czy przekąską) goblina, a pod ręką miał procę. I nie zawahałby się jej użyć.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-04-2018, 11:52   #64
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Ręce cały czas trzęsły mu się niemiłosiernie. Na kilka rzuconych kamieni, w cel trafił może jeden, góra dwa kamienie. Na szczęście nie martwił się, aż tak bardzo swoją nieudolnością, gdy widział, że jego towarzyszom trafianie w gobliny idzie całkiem dobrze.

Już zaczął powoli się uśmiechać, wyglądało na to, że walka wkrótce dobiegnie końca. Krasnolud szalał ze swoim toporem, a Madoc sprawnie używał swojej procy. Niestety, w całym tym ferworze walki, nie dostrzegli tego, że jednemu z potworów udało się dostać do rannej Mirt i wziąć ją jako zakładniczkę.

Wtedy nastąpiła totalna cisza, a przynajmniej tak wydawało się Hildiemu. Cała radość z zakończonej walki, szybko z niego wyparowała. Goblin zaczął rzucać w ich stronę groźbami, trzymając szablę przy szyi młodej hobbitki.

Hildi poczuł, jak uginają się pod nim kolana. Nie mógł się ruszyć, nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa. Był kompletnie sparaliżowany przez strach. Możliwe, że stracili Doderica, a teraz ten sam los mógł spotkać jego towarzyszkę. Nie wiedział, co robić w takiej sytuacji. Pierwszy raz w życiu miał do czynienia z czymś takim. Widział, jak Madoc mówi coś do goblina, ale w uszach słyszał tylko szum. Bał się, że zaraz zemdleje. Miał tylko nadzieję, że jego towarzyszom uda się ocalić Mirt.
 

Ostatnio edytowane przez Morfik : 18-04-2018 o 18:35.
Morfik jest offline  
Stary 23-04-2018, 11:47   #65
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Mirt poczuła jak słabnie, zakręciło się jej w głowie - przez moment widziała podwójnie, próbowała jeszcze raz zakręcić procą ale nie miała już na to sił.
Próbowała chwycić się muru by nie upaść, przez moment zdawało się jej że widzi jedną z szkarada zmierzającą w jej stronę - próbowała coś powiedzieć, ale nie miał sił. Mirt osunęła się, zamykając oczy poczuła dotyk czegoś zimnego na gardle.
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline  
Stary 24-04-2018, 22:41   #66
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Willie wciąż ściskał mocno za rękojeść elfickiego mieczyka, dzięki któremu poczuł w sobie przypływ siły i odwagi. Nie za bardzo przejmował się tym, że ostrze tej pięknej broni całe ubabrane było w wilczej krwi, jak zresztą również jego koszula, spodnie i prawy policzek.
Czuł się jak prawdziwy bohater. Jak rycerz z opowieści, który ratuje damy z opresji. Jak wojownik. Zupełnie nie jak zwykły hobbit, który żyje uprawą roli i wiedzie spokojne i nudne życie w Shire.

Nie dane było jednak im tryumfować zwycięstwa, bo wcale jeszcze nie nadeszło. Na polu walki został jeden paskudny goblin, który choć był ranny, to wciąż miał w sobie wystarczająco życia, by próbować im grozić.

GROZIĆ IM?! Walecznym niziołkom z Shire, które właśnie rozgromiły jego towarzyszy? Był tylko on sam, ranny goblin, przeciwko trzem całkiem dobrze trzymającym się hobbitom i krasnoludowi. Willie parsknął śmiechem, co wyglądało bardzo groteskowo, zważając na to, że ubabrany był we krwi.

- Kolego goblinie, umiesz ty liczyć? - spytał Willie, beztrosko przyglądając się elfickiemu ostrzu. - Ty jesteś sam jeden, nas jest czwórka. Naprawdę uważasz, że możesz nam dyktować warunki?
Willie postanowił iść w ślady Madoca. Oby nie pożałowali...
 
Pan Elf jest offline  
Stary 27-04-2018, 11:12   #67
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Oczy goblina pociemniały z gniewu i przybliżył ostrze do gardła Mirt.

Po dłuższej chwili jednak wzrok jego złagodniał. Zmrużył oczy, a jego wąskie wargi ułożyły się w coś co można było przy odrobinie dobrej woli uznać za uśmiech.
- Dobre niziołki, grzeczne niziołki i miły, łagodny krasnolud. Jak będziecie dobrzy i mili dla Murga, to i Murg będzie dla was miły.

Zaczął przymilnie. Cały czas jednak trzymał ostrze przy szyi Mirt.
- Ale zabiliście mojego wilka, a ja bardzo go lubiłem. – powiedział z udawanym żalem – Potłukłem sobie w dodatku zadek. Dlatego dacie mi kucyka. Temu co tam leży i tak jest niepotrzebny. Zgoda? Będę miły. Powiem co dać na truciznę z naszych strzał, to jak … umowa?
Spytał w końcu chowając szablę.

Idąc tyłem i cały czas patrząc na drużynę podszedł do kucyków. Dziwnym trafem, a może to i nie był traf, chwycił za uzdę wierzchowca Doderica. Odbił się lekko i wskoczył na siodło. Widać jego rzyć nie miała się tak źle. Kucyk zarżał i zatańczył w miejscu. Jednak goblin posługując się jedną ręką ściągnął uzdę i zmusił zwierzę do posłuszeństwa. W tym momencie był całkowicie bezbronny i skazany na łaskę wrogów. Wydawało się jednak, że przestał się tym przejmować. Spoglądał jedynie z ukosa na Gimbrina, który patrzył na niego z nienawiścią ściskając w rękach kuszę, jednak krasnolud nie robił żadnych innych wrogich gestów.

Murg tymczasem wyjechał na zewnątrz wieży.
- Słuchajcie. Przy moim kompanie znajdziecie odtrutkę w zielonej buteleczce. Podajcie tej małej trzy krople. Nie więcej, bo ją zabijecie i zróbcie to szybko.
Sięgnął ręką do sakiewki przy pasie i wyjął mały drewniany pojemnik, który rzucił w ich kierunku.
- Tą maścią posmarujcie jej ranę. Szybciej się zagoi. Iiiiiicha!!! – zawył na koniec dziko, obrócił kucyka i pocwałował w dół wzgórza.

Gimbrin tylko na to czekał. Załadował kuszę i wycelował w plecy odjeżdżającego goblina. Nie pomny umowy gotów był strzelić, jeśli nikt go nie powstrzyma.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 27-04-2018, 15:10   #68
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Albo zadziałała siła argumentów i widoczna w słowach determinacja, albo też goblin nie był taki głupi, na jakiego wyglądał... W każdym razie udzielił wskazówek, jak pomóc Mirt.
Czy mówił prawdę. tego Madoc nie wiedział, ale bardzo chciał w to uwierzyć...

- Nie strzelaj! - rzucił w stronę krasnoluda, który, najwyraźniej, miał ochotę posłać ostatniego z zielonoskórych do piachu, na wieczny odpoczynek.

Nie sprawdzając, czy Gimbrin posłucha, czy nie, Madoc rzucił się do plecaka, chcąc jak najszybciej znaleźć buteleczkę, o której mówił Murg.
I była.
Zielone szkło błysnęło w słońcu. Zielony to podobno kolor nadziei, więc i Madoc miał nadzieję, że lekarstwo podziała.
Wlał do kubka nieco wody, nieco drżącymi rękami odmierzył trzy krople mikstury.

- Pomóżcie mi - powiedział do towarzyszy. - Muszę jej to jakoś wlać do gardła, by się przy okazji nie udusiła.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-05-2018, 09:54   #69
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Hildi poczuł ulgę tak ogromną, jakiej nigdy w życiu nie było mu dane poczuć, gdy goblin zaczął się wycofywać. Strata jednego kucyka, nie była dużą ceną, jaką przyszło im zapłacić, za pozostawienie przy życiu.

Gdy goblin zaczął odjeżdżać, krasnolud wycelował w niego kuszę. Madoc krzyknął coś, ale Hildi z zapartym tchem patrzył, jaką decyzję w końcu podejmie krasnolud. Nie miał zamiaru powstrzymywać towarzysza przed strzałem, dostatecznie dużo już wycierpieli przez te potwory.

Wszystko działo się bardzo szybko, nie miał czasu podziwiać umiejętności strzeleckich Gimbrina, gdyż trzeba było ratować biedną Mirt.

Madoc już przygotowywał miksturę, wystarczyło tylko wlać ją do gardła hobbitki. Hildiemu cały czas trzęsło się całe ciało, ale udało mu się dojść do Mirt. Przyklęknął przy niej, złapał ją za głowę i delikatnie podniósł, żeby biedaczka nie udusiła.
- Mam nadzieję, że to rzeczywiście pomoże – powiedział drżącym głosem do Madoca, gobliny to w końcu podstępne stwory, nie wiadomo, co tak naprawdę może znajdować się w buteleczce, ale teraz i tak nie mieli innego wyjścia.
 
Morfik jest offline  
Stary 07-05-2018, 20:02   #70
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Willie popatrzył na Gimbrina wyczekująco.
- Jak dla mnie możesz go zastrzelić, bo jeszcze pojedzie po swoich koleżków i spróbują nas nocą wywęszyć i poderżną nam gardła - powiedział obojętnie, sam trochę zdziwiony tymi słowami.

Nie mniej był zdziwiony, wycierając ostrze elfickiego mieczyka, który bądź co bądź chyba stał się jego własnością. Kto by pomyślał, że Willibald Goodbody zostanie prawdziwym wojownikiem?

Madoc i Hildi zajęli się ranną Mirt, więc Willie postanowił zrobić to, czego wcześniej się obawiał. Podszedł do leżącego Doderica i chcąc nie chcąc sprawdził czy ten faktycznie leżał bez życia.

- Niech to szlag... - zaklął pod nosem, kucając przy zwłokach hobbita. - Myślicie, że powinniśmy mu zrobić pogrzeb? Albo wysłać jakoś po jego zwłoki? - rzucił pytaniami w stronę pozostałych, bo sam nie bardzo wiedział, ale nie wypadało go tam zostawiać.

Willie usiadł i oparł się plecami o ścianę. Wiedział, że przygody są niebezpieczne, ale tak naprawdę aż do tej chwili nie sądził, że posłano ich na aż tak niebezpieczną przygodę, gdzie mogą stracić życie. Chyba właśnie wtedy zaczął żałować, że w ogóle opuścił Shire. Nie ma już odwrotu, pomyślał, przyglądając się elfickiemu ostrzu, które nie tak dawno rozpłatało wilka na pół.
 
Pan Elf jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172