Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-04-2018, 13:38   #1
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
[Oko Yrrhedesa] Oko Yrrhedesa



Vetteburg, Północne Rubieże, lato 617 roku Ery Miecza


To nie były dobre czasy, o nie. Po kilku latach względnego spokoju do królestw Międzygórza zaczęły powracać stare problemy. Wygaszone konflikty rozpalono od nowa, wrogowie pojawili się u granic, każda frakcja ciągnęła w swoją stronę rozrywając powolutku delikatną tkaninę, z której utkano królestwa.

To nie były dobre czasy. To były czasy próby. Czasy, w których ziarno oddziela się od plew, a bohaterów od tchórzy.

Długotrwała, blisko miesięczna wędrówka, podczas której stanowiliście zbrojną eskortę karawany kupieckiej na Szlaku Kościotrupów, zakończyła się w małym miasteczku Vetteburg nad Rzeką Jesiotrową. Wynagrodzenie, jakie otrzymaliście od kupców, przeprowadzonych bezpiecznie przez pustkowia pełne orków rozeszło się nadspodziewanie szybko w zajazdach i oberżach. Z tego też powodu nie kryliście gotowości wynajęcia waszych mieczy kolejnemu zleceniodawcy. Nie czekaliście długo na ofertę, a jednak, ku waszemu zdumieniu, nie przyszła ona z Gildii Kupieckiej ani od książęcych werbowników, ale od kapłanek ze świątyni Delibe - bogini płodności i plonów.

W kamiennej, pozbawionej okien sali, oświetlonej skąpo oliwnymi kagankami przywitały was dwie kapłanki, urodziwe, choć jak większość kapłanek poważne, oschłe i nieprzystępne. Towarzyszył im sędziwy, brodaty krasnolud, który was tu sprowadził. Starsza z kapłanek, bez wstępów i ceregieli, przystąpiła do wyjaśnień.

- Nad żyznymi dolinami na północ od Vettebergu, gdzie bujnie kwitnie rolnictwo i hodowla, góruje złowrogi masyw Czerwonego Rogu. Stojąca u szczytu góry świątynia demona Yrrhedesa od dawien dawna słynęła jako miejsce potwornego kultu, źródło wszelkiego zła, nieustające zagrożenie dla osadników w dolinach. Pięćdziesiąt lat temu z okładem, mocą szlachetnych paladynów i możnych czarodziejów z Axen, świątynię Yrrhedesa zburzono, a zasiedlające ją monstra zabito lub przepędzono. Zapanował spokój, lecz od niedawna doliny znowu stały się obiektem ataków noszących to samo co niegdyś złowrogie piętno. Z masywu płyną ku ludzkim osiedlom zastępy orków, goblinów i koboldów, prowadzone przez renegatów i fanatycznych kapłanów. Czerwony Róg, niczym magnes, przyciąga wszelkie zło. Trwa nieustająca wojna. Wyrocznia w Axen, do której się zwrócono o pomoc, odpowiedziała, że zerwano jadowite ziele, jednak bez naruszenia korzeni, skrytych głęboko w ziemi. Nie dosięgnięto więc jądra - Oka Yrrhedesa, magicznego klejnotu, promieniującego złą mocą i grozą. Gdy burzono świątynię, Oka nie odnaleziono, zwątpiono przeto w jego istnienie, uznano za symbol, wymysł, legendę. Był to błąd, brzemienny w skutkach. Wyrocznia bowiem powiada - Oko musi zostać zniszczone. Powtórna próba ataku wielkimi siłami, z użyciem potężnej magii, spowoduje jednak jedynie głębsze skrycie się potworności we wnętrznościach Góry. Imć Zardhan … Panie Fungi! – młodsza kapłanka w międzyczasie subtelnie pociągnęła za łokieć krasnoluda, wybudzając go skutecznie z drzemki.



- Khhh … khhhrrr… - siwy krasnolud przez chwilę rozważał wyplucie zalegającej mu w gardle plwociny na ziemię, ale po napotkaniu wzroku kapłanki wybrał połknięcie, dość głośne i całkowicie obrzydliwe. – To ten, no, o czym ja… A tak, zdecydowano użyć małej grupy, uderzyć znienacka. Musimy odnaleźć Oko i zniszczyć je. Domyślam się, gdzie Oko jest ukryte. Należałem do armii, która burzyła chram Yrrhedesa pięćdziesiąt lat temu. My, krasnoludy, żyjemy nieco dłużej od was, ludzi.

- Cel wasz – z uśmiechem przemówiła młodsza kapłanka - jest szlachetny, jego osiągnięcie zapewni wam ludzką wdzięczność, sławę, przychylność wielkiej bogini Delibe i jej służek. Gdybyście zaś uważali, że to za mało, wiedzcie, że legendarne są skarby, jakie kryje ponoć sanktuarium Yrrhedesa. Te zaś słusznie będą należały do tych, którzy je zdobędą.

- Czas nagli – wtrącił się Fungi Zardhan przeczesując palcami dość krótko przystrzyżoną brodę. - Warownie i osady w dolinach są oblężone przez liczną armię potworów. Wątpię, aby w sanktuarium pozostawiono silne straże. To jest nasza szansa. Wyruszymy jutro przed świtem, jeśli podejmiecie się tego zadania.
 

Ostatnio edytowane przez Phil : 07-04-2018 o 17:23.
Phil jest offline  
Stary 06-04-2018, 19:03   #2
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Po Liwardzie było widać, że historia przedstawiona przez kapłankę wywarła na nim spore wrażenie. Trudno jednak stwierdzić, jakiej dokładnie było ono natury. Czy więcej w tym było zaciekawienia i chęci ujrzenia tych wszystkich cudów i dziwów z bliska, czy jednak wzbudzony został zbyt wielki strach. Nie zdołał tego przemyśleć i zdać sobie sprawy, czy warto porywać się na taki czyn. Ponadto, słowa i obietnice kapłanki, szczególnie te dotyczące łask bogini, nastawiły go pozytywnie. Na owym etapie nie trzeba było go przekonywać do wzięcia udziału w wyprawie. Nie odzywał się wszakże, czekając, aż wszyscy razem zdecydują o podjęciu wyzwania i wyruszeniu z krasnoludem.
 
CHurmak jest offline  
Stary 06-04-2018, 19:45   #3
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Uldir czuł się nieco niepewnie. Zwykle przy osobach tak znacznych podawał wino i plany, nie zwracano na niego większej uwagi - a tu na jego obliczu spoczęło spojrzenie szacownych kapłanek i poważanego przez nie weterana.
-Podejmę się tej misji - powiedzenie tych słów jakby przecięło życie Uldira na pół. Dotychczas robił rzeczy pożyteczne, acz przyziemne i na niewielką skalę. Te kilka wykuszy czy łuków, które pozwolono mu zaprojektować, do tej pory miało być jedynym, co pozostanie po jego życiu. Teraz miał szansę na znacznie więcej, niż bycie anonimowym pomocnikiem architekta, który wzniósł świątynię. Jak mówiła kapłanka, jego imię mogło być wśród tych, które zmienią świat na lepsze! A wtedy... może pewna osoba z tego świata odmieni się dla niego?
 

Ostatnio edytowane przez Reinhard : 06-04-2018 o 20:20.
Reinhard jest offline  
Stary 06-04-2018, 20:23   #4
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podróże zarobkowe to mają do siebie, że kiedyś się kończą, a wtedy trzeba znaleźć kolejne źródło dochodów.
Kolejnym zleceniodawcą okazała się świątynia Delibe, a dokładniej - kapłanki bogini płodności i plonów.
Sytuacja przez nie przedstawiona nie wyglądała najlepiej. Prawdę mówiąc wyglądała bardzo źle, z możliwością zwrotu w kierunku 'będzie jeszcze gorzej'.
Trzeba było coś zrobić, to fakt. Tylko czy to koniecznie musiał być on?
Nigdy nie lubił pracować dla świątyń. Zwykle zapłatą miała być wdzięczność któregoś z bóstw, a samą wdzięcznością człowiek się nie naje.
Wizja znajdujacego się gdzieś w ruinach skarbu też niezbyt do Camdena przemawiała. Najpierw trzeba było tam dotrzeć, potem odszukać i wykopać skarb (jeśli w ogóle istniał), a potem jeszcze wrócić.
Wystarczyło chwilę pomyśleć by zobaczyć, że szansa zarobienia na tym interesie jest bardzo, bardzo mała.

Ale jako że mieliby wyruszyć nie w tej chwili, miłe by było, gdyby na przykład młodsza z kapłanek okazałaby swą przychylność już teraz...
Spojrzał z zainteresowaniem na obiekt swych rozważań. Pewne walory miała, nie da się ukryć.

- Jakaś zaliczka by się przydała... - powiedział - jeśli mamy ruszyć na dalekie i niebezpieczne zadanie.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-04-2018, 00:32   #5
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Iskra podczas całego wykładu kapłanek bogini Delibe przestępowała z nogi na nogę, krzyżowała ręce na piersi, to znów je prostowała, kilkukrotnie przeczesała nawet włosy dłonią, ostentacyjnie przy tym wzdychając.
Nie podobała jej się świątynia. Była kiepsko urządzona, surowa i nieprzyjemna. Kapłanki też nie przypadły jej do gustu. Patrzyły na nich srogim spojrzeniem i w ogóle były jakieś takie nieprzystępne. Poza tym zawsze uważała, że kapłanki to jedne wielkie oszustki. Z jednej strony podają się za wielce oddane swoim bogom i cnotliwe, ale z drugiej strony siedziały w nich demony pożądania. Nie raz zdarzyło się czarodziejce “przypadkowo” odczytać myśli takiej kapłanki, którą akurat gdzieś mijała. Nawet nierządnicom nie zdarzały się takie fantazje!
Tym razem jednak powstrzymała swoją ciekawość, choć wybitnie była znużona i mało brakowało, by nie zdecydowała się na jakąś głupotę. Kontynuowała więc wzdychanie i przewracanie oczami do momentu, kiedy nie odezwał się krasnolud.

Najpierw skrzywiła się w niesmaku, gdy ten głośno przełknął plwociny. Gdyby była bardziej delikatna, zapewne doznałaby przynajmniej odruchu wymiotnego, ostatecznie jednak ograniczyła się do grymasu na swojej ładnej buzi.
Przez długi czas, który spędziła na podróżach, a nie w Akademii Magii, zdążyła przywyknąć do takich zachowań. Nie raz zmuszona była do towarzystwa niezbyt okrzesanych osobników różnej płci i różnej rasy. Niemniej, wciąż wprawiało ją to w niesmak i nie raz życzyła sobie, by otaczający ją świat nabrał lepszych manier.

Iskra przewróciła oczami, kiedy jedna z kapłanek zaczęła mówić o szlachetności zadania, jakie chciały im powierzyć. Przychylność bogini Delibe? A na cholerę jej to było? Wcale nie zamierzała rodzić dzieci, a już na pewno nie na potęgę. Kapłanki mogły sobie tą przychylność wsadzić głęboko w swój cnotliwy tyłek - przeszło przez myśl Iskrze i aż zaśmiała się cicho pod nosem.
Wygładziła fałdy na długiej aksamitnej spódnicy w kolorze purpury i spojrzała na czubki swoich czarnych pantofli, które wychyliły się spod spódnicy. Wtedy głos zabrał ponownie krasnolud, bo wypowiedzi innych osób zebranych w świątyni jakoś nieświadomie zignorowała. Bardzo jej się nie spodobało to, co usłyszała.

- Przed świtem? - odezwała się w końcu zdziwionym tonem, mrugając kilka razy powiekami zwieńczonymi długimi, czarnymi rzęsami. Odchrząknęła i zaśmiała się krótko, jakby krasnolud opowiedział jakiś kiepski żart, ale wypadało przynajmniej się uśmiechnąć, by nie sprawić przykrości.
- Raczycie żartować, mości krasnoludzie - Iskra bardziej stwierdziła niż zapytała. - Przed świtem nie ma mowy, bym gdziekolwiek wyruszyła! Do takiej podróży trzeba się odpowiednio przygotować, a jako kobieta dbająca o swój wizerunek - tutaj rzuciła wymowne spojrzenie na dwie kapłanki - potrzebuję czasu przynajmniej na poranną kąpiel, rozczesanie i ułożenie włosów i kilka innych, niezbędnych porannych rytuałów, o których wy, mężczyźni, nie macie zielonego pojęcia, a bez których żadna szanująca się czarodziejka nie może się obyć.

- Zatem nie ma mowy, bym się zgodziła na podróż bladym świtem - zakończyła twardo, wpatrując się trochę wyzywająco w krasnoluda. Wokół palców u jej dłoni zatańczyło kilka iskierek. Potem przeniosła spojrzenie na Rysia i uniosła jedną brew, jakby chcąc dać mu znać, że oczekuje od niego poparcia w tej kwestii. W końcu znał ją najlepiej i wiedział, że jeśli czarodziejka nie zażyje porannej kąpieli, nie nałoży makijażu i nie skropi się perfumami, a jej włosy nie będą idealnie rozczesane, to równie dobrze mogła zacząć ciskać piorunami na prawo i lewo, sycząc przy tym jak wściekła żmija.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 07-04-2018, 01:50   #6
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Ryś wsparł się na włóczni, pozwalając ciemnozielonej pelerynie przesunąć się na jedną stronę, odsłaniając tym samym kołczan, który miał zawieszony przy pasie. Obok garści strzał o równych, długich lotkach, wystawał z niego krótki, charakterystycznie wygięty łuk, obecnie bez naciągniętej cięciwy. Tym samym można było lepiej przyjrzeć się ciemnej przeszywanicy, którą łowca nosił pod spodem i dużemu, myśliwskiemu nożowi zawieszonemu przy pasie. Wielkość ostrza w połączeniu z tendencją Rysia do podkradania się do ludzi od tyłu, nie sprawiała dobrego wrażenia.

Wsłuchując się w słowa kapłanek, leniwie przesuwał wzrokiem po kobietach, drzemiącym krasnoludzie i pustawym pokoju. Na wieść o armiach orków, koboldów, czy innego tałatajstwa już obmyślał kierunek wycofania się z tej przeklętej okolicy, gdy coś w jego umyśle zaskoczyło.

- Brzmi to wszystko... dobrze. Opłacalnie. - Zrobił krótką pauzę, przeczesując wolną dłonią jasne włosy. - Aż za dobrze. Dokończył. - Czy czasem ci wasi święci paladyni nie rozkradli już tego, co rozkraść się tam dało? Zapytał, ale nie czekał na odpowiedź.


Zerknął na Iskrę, odwracając w jej stronę twarz. - Sława? Skarby? Dozgonna wdzięczność kapłanek? Chyba warto to sprawdzić i spenetrować te podziemia. - Puścił do niej oko. - Cholera jedna wie co cennego można by tam wygrzebać. Pokiwał głową, jednak zamiast rozmyślać o skarbach, już kreślił plany przyszłych łowów. W końcu coś ciekawego. Kuropatwy i dziki zaczynały działać mu na nerwy, a taki ork, albo i coś podobnego? To była bestia godna polowania, a nawet więcej. Prawdziwych Krwawych Łowów.

- No już, droga Iskro. Położymy się wcześnie, to akurat zdążymy wstać na czas. W nagrodę, specjalnie dla ciebie oskóruje twarz największego orka, jakiego ubijemy. Będziesz mogła sobie zrobić maskę karnawałową! Wyszczerzył się, najwyraźniej zadowolony z żartu.

- Choć tak po prawdzie, przedświt to dobra pora, a nawet wcześniej kiedy noc jest najciemniejsza. - Ryś spoważniał w mgnieniu oka. - Strażnicy, jak znam typ, powinni być dobrze znudzeni i myśleć głównie o ciepłym posłaniu. Dodatkowo mając jakiś wywar, czy cokolwiek ułatwiającego widzenie w ciemności, mógłbym znacznie łatwiej znaleźć bezpieczne przejście między patrolami i przygotować zasadzkę. Jak niczego nie spieprzycie, to powinno się udać bez większych komplikacji. Ostatnie zdanie wyraźnie skierował do zebranej grupy, choć ton głosu wskazywał bardziej rozbawienie, niż wrogość.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 07-04-2018, 16:50   #7
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kea uważnie słuchała tego co mówiły kapłanki i krasnolud. Sprawa brzmiała bardzo poważnie i półolbrzymka była zdania, że trzeba zrobić to o co ich proszą. Nie rozumiała dlaczego tak się z tym skrywano, chcąc wysłać tylko ich skromną ekipę tak aby nikt ich nie widział, ale nie ośmieliła się o to pytać, ani zakwestionować. Ufała kapłankom.
Alan uczył ją, że nie wolno przerywać innym gdy mówią. Zaczekała więc spokojnie aż przyjdzie jej kolej na wypowiedzenie się i dopiero wtedy zabrała głos.
- Ja się zgadzam. Bo ja słyszałam, że gobliny i koboldy, a nawet i orkowie, to sami nie są wcale tacy źli, tylko właśnie że zło nimi kieruje. No więc jeśli my mamy pozbyć się tego zła, to bardzo dobrze. Ja i moja tarcza zrobimy co trzeba - powiedziała, poklepując lekko postawioną obok solidną pawęż.

- A jak wcześniej ruszymy, to wcześniej dotrzemy na miejsce. Proszę chodź z nami - powiedziała jeszcze, spoglądając z uśmiechem w stronę rudowłosej Iskry. Kea chciała, aby ta kobieta ruszyła wraz z nimi. Zapowiadała się niekrótka podróż, a sami mężczyźni i tylko Lila do towarzystwa, to trochę mało i Kea mogłaby czuć się samotnie. A jeśli kobieta ta znała czary, to już w ogóle byłoby dużo lepiej - pod wieloma względami.

- Ale ja jednego nie rozumiem. Co to jest, to oko? Klejnot ukryty w korzeniu jadowego ziela? Które zostało zerwane, tak? - spytała, chcąc wiedzieć jak najlepiej, czego mają szukać, gdzie i jak to coś wygląda.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 07-04-2018 o 17:03.
Mekow jest offline  
Stary 07-04-2018, 22:07   #8
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
O ile wcześniej starszą kapłankę można było opisać jako oschłą, to teraz jej głos i spojrzenie mogłyby zamrozić ognie piekielne. Palce dłoni zaplotła za plecami, przyjmując iście nauczycielską pozę.

- Panie Zardhan, pański opis naszych dzielnych wybrańców pozostawia wiele do życzenia. Do tej pory nie wspomniał pan ani słowem o erotomanach i rozkapryszonych panienkach – krasnolud wzniósł oczy ku niebu, choć według legend krasnoludzkie bóstwa zamieszkiwały krainę gdzieś głęboko pod powierzchnią ziemi. - Czynię pana odpowiedzialnym za podjęcie trudu przekonania osób, które do tej pory nie wyraziły zgody.

Obie kapłanki ruszyły w stronę wyjścia przeciskając się pomiędzy wami, ich długie, białe habity zamiatały podłogę. Już przy drzwiach obróciły się w waszą stronę po raz ostatni.

- Tym, którzy podejmą się tego wyzwania przekazuję w imieniu swoim oraz mieszkańców Północnych Rubieży wyrazy najgłębszej wdzięczności. Będziemy się modlić o wasz szczęśliwy powrót.

Po ich wyjściu Fungi Zardhan spoczął na jednym z niewygodnych krzeseł umieszczonych pod ścianą, z chrupnięciem wygiął palce dłoni i jeszcze raz przesunął po was wszystkich wzrokiem, lekko kiwając głową w zadumie.

- Wybaczcie matce Vanir, los ludzi leży jej na sercu, choć istotnie sztywne jest babsko jakby połknęła za młodu sztyl od miotły, co nią zamiatała podwórze w klasztorze. Sprawa jest jednak poważna i tak ją potraktujcie. Książę nasz miłościwy, choć człek z niego nie najgłupszy, a żołnierz wyśmienity, to w legendy, przepowiednie i historie starców nie wierzy. Ruszył na północ ze swoim wojskiem, bo orcze plemiona trza rozgonić zanim zniszczą czy rozkradną plony. I słusznie, ale orki wrócą, i będą wracać tak długo, jak Oko będzie istnieć. Książę, jak powiedziałem, za legendą gonić nie będzie, sił na to nie przeznaczy, by nie osłabiać swego ataku, to i musieliśmy znaleźć najlepsze z tego, co zostało. Mam oko do ludzi, ale stary już jestem, to może źle was widzę... – Tu zawiesił wzrok na dłuższą chwilę na młodym łowcy – Panie Byrne, to świątynia, nie skarbiec książęcy. Mogę na zaliczkę wydzielić dla zespołu 30 złotych koron. Jak się nią podzielicie, wasza sprawa.

Krasnolud z cichym sapnięciem wstał powoli z krzesła – Pani Iskro, nie znam wielu magów, choć pewnie spotkałem więcej z nich, niż łącznie reszta twoich towarzyszy. Z doświadczenia mojego wynika, że dzielicie się na aroganckich bęcwałów i aroganckich bęcwałów, którym jednak można zaufać w chwili największej potrzeby. Nie każcie mi zmieniać zdania w temacie przydziału was do jednej z tych grup, szanowna. Ruszymy godzinę po świcie, to wystarczający czas na przygotowanie swojego wizerunku.

Fungi założył kciuki za skórzany, szeroki pas – Idźcie wypocząć, czeka nas długa droga i kto wie co na niej. Zobaczymy się z rankiem... wszyscy jak tu jesteśmy, taką mam nadzieję.
 
Phil jest offline  
Stary 07-04-2018, 23:25   #9
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
-Panie Fungi...za przeproszeniem. Potrzebować będziemy lin i haków do nich. Tyczkę do sprawdzania drogi w podziemiach. Flasz, najlepiej drewnianych, z oliwą i hubki i krzesiwa. Duże ilości szczap smolnych na pochodnie. Młot i metalowe duże ćwieki do zakleszczania drzwi. Łom, do wyważania, jak mamy iść gdzie nas nie chcą... No i pergaminu i pisarskich rzeczy. Byłem czeladnikiem wolnomularskim, krypt czy magazynów podziemnych nie pozostawia się bez zabezpieczeń, ale o tym waszmość, jako krasnolud, więcej wiesz ode mnie...
 

Ostatnio edytowane przez Reinhard : 07-04-2018 o 23:30.
Reinhard jest offline  
Stary 08-04-2018, 02:21   #10
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację

Jako że Iskra najjaskrawiej odznaczyła się spośród towarzystwa, jej zachowanie nie mogło umknąć uwadze wojownika o zbyt pobrużdżonej jak na jego wiek i temperament twarzy. Nie wiedział jak zareagować, to co usłyszał było ogromnym absurdem. Po co w ogóle tutaj była, jeśli miała aż tak dokazywać? Za to Ryś mówił z większym sensem, choć wydał się dość zarozumiały. Niemniej, wojownik nie zamierzał przeszkadzać łowcy w jego działaniach.
Z kolei reakcje Uldira i Kei napawały go optymizmem. Również wydawało mu się, że jest gotowy do działania, cieszył się że nie jest jedyny. Kea nawet ciekawie mówiła o orkach i goblinach. Nic na ich temat nie wiedział, warto było przekonać się, ile wspólnego z prawdą mają słowa wysokiej kobiety.
Jeśli za słowami Camdena stały jakieś kierowane w stronę kapłanek podteksty, raczej były one trudno dostrzegalne dla samego Liwarda. Reakcja starszej kapłanki zaskoczyła go i zmartwiła, aż sam zaczął w sobie szukać winy dla zaistniałego stanu rzeczy. Niemniej, samo żądanie zaliczki nie wydało się Liwardowi takie głupie. Aż sam zaczął żałować, że w porę takiej potrzeby nie zgłosił. Cóż, na razie szansa na jakieś wynagrodzenie przepadła. Nie pierwszy raz zresztą tak się zdarzyło.

Dalej nastąpił pewien zgrzyt. Dostatecznie dużo spośród wymienionych przez Uldira przedmiotów złożyło się na obraz, który największemu spośród zgromadzonych milczkowi zdał się dogłębnie nieprzyjaznym. Nasiliły się rozważania o tym, aby jednak wycofać się. W końcu swojego zdania głośno nie powiedział, nic wiążącego nie zadeklarował. Do rana było dostatecznie dużo czasu aby w najgorszym razie złapać chociaż kilka godzin snu, ale jednak opuścić świątynię i wyruszyć na poszukiwanie pracy dokonywanej na powierzchni. Wzburzone wewnątrz, sprzeczne myśli i silne emocje mogły być widoczne dla obecnych, jeśli ktokolwiek akurat chciał patrzeć na potencjalnych towarzyszy wyprawy, a nie rozważać jej opłacalność bądź też konieczne kroki na rzecz przygotowania.
Ostatecznie jednak trzeba było trzymać emocje na wodzy. Tym razem przecież to była zupełnie inna sytuacja. Tym razem wyruszał uzbrojony w broń i nieco większe obycie, niż gdy poprzednio znalazł się we wnętrzu ziemi.
Jeśli miał go spotkać okrutny los, to przynajmniej w konsekwencji jego własnej decyzji, nie zaś czyjegoś zarządzenia. Tak mógł sobie wmawiać i na to musiał przystać. Sytuacja była zbyt poważna by pozwalać sobie na odwrót.
Może chociaż myśl o nagrodzie, wcale niekoniecznie materialnej, nadaje temu przedsięwzięciu jakiegoś uzasadnienia.
Nagle przyszła mu jedna, praktyczna myśl.
-Mistrzu, potrzebny nam być może jakiś barwnik dobry na skałę. Tak, abyśmy mogli znaczyć drogę w tych wszystkich podziemnych korytarzach.
Można było odnieść wrażenie, iż intensywnie się namyślał nad tym właśnie zdaniem.
Nie myślał w owej chwili nad tym, że byłaby to też podpowiedź dla inteligentnego wroga. To był po prostu efekt jego własnych doświadczeń z pracą w podziemiach.
 
CHurmak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172