Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-11-2019, 18:54   #91
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Aithe okazała się wymagającą nauczycielką. Na samym początku zajęć przekazała nowym uczniom nazwy ksiąg i czarów z którymi muszą się koniecznie zapoznać w bibliotece, sama o teorii powiedziała niewiele. Transmutacja pozwalała na zmianę cech przedmiotów i istot. Większość tych cech jest instynktownie łatwa do zrozumienia, ot ktoś jest niski a chce być wysoki, ktoś ma ciemne włosy a chce jasne. Ale transmutacja pozwalała też zmieniać cechy bardziej abstrakcyjne - ktoś jest tu, a chce być tam. A wyjątkowo potężne zastosowania magii pozwalały nawet zmienić czyjeś teraz na później.
Pani profesor szybko jednak wolała przejść do konkretnych przykładów. Spojrzała na zebraną grupkę i niby to na chybił trafił wskazała Leilenę.
- Jesteś wstydliwa? - zapytała, choć przecież dobrze wiedziała, że nie.
- Nie - dziewczyna przyznała zgodnie z prawdą, każde z obecnych widziało już ją przecież nago. I często korzystało z tej nagości.
- Świetnie - pani profesor uśmiechnęła się jak kot na widok myszy. - Zapraszam zatem do mnie. I możesz się od razu rozebrać.
Na dobrą sprawę, Lei właśnie na to liczyła. Zbliżyła się do Aithe i jednym ruchem zdjęła z siebie sukienkę, zaraz po niej zsunęła ze stóp sandałki, a na koniec majteczki z pupy, wypinając się do klasy podczas tej czynności, a nauczycielce patrząc w oczy..
- Już - zameldowała, odkładając ubranie na jedno z krzeseł.
- Godna podziwu odwaga - pogratulowała nauczycielka. Lei czuła na sobie spojrzenia kolegów i koleżanek… oprócz aep Sinn, która jako jedyna pozostawała niewzruszona na jej wdzięki. - Jesteś bardzo zgrabna - pochwaliła Aithe, sama przebiegając wzrokiem po szczupłym ciele uczennicy. - Ale żebym coś mogła zaprezentować, musiałabyś powiedzieć co mam w tobie zmienić do końca zajęć.
- Mogłabym przestać być taka szczupła i mieć duże piersi, czy ma pani na myśli coś mniejszego? - zasugerowała z uśmiechem dziewczyna, sama nie odrywając spojrzenia od nowego wyglądu nauczycielki.
- Och nie, mam na myśli dać ci możliwość puścić wodze wyobraźni - zachęciła blondwłosa. - Duży biust to nic skomplikowanego - mrugnęła, sama gładząc się po biuście.
- W takim razie chciałabym mieć znacznie więcej ciałka i może być innej rasy? - zasugerowała uczennica.
- Pewnie, że może - pokiwała głową. - Czyli duże piersi, krągłe biodra, a to wszystko ma być… no właśnie, jakie? Elfie?
- Nie pasuje taka figura do elfów. Mogę być niziołką? - zastanawiała się na głos rudowłosa, nie chcąc przesadzić, ale mając ochotę sprawdzić jak to jest być wielkości Lily.
- Transmutacja potrafi wiele. Możesz być niska jak niziołek jeśli tylko chcesz. Możesz być syreną, ale tutaj nie ma do tego dobrych warunków - wzruszyła ramionami. - To na co się decydujesz?
- Na niziołkę z dużą ilością ciałka - zdecydowała szybko.
- Wedle życzenia.
Tantrystka skupiła się na zaklęciu. Potrzebowałą do niego kokonu motyla, który ostrożnie trzymała na dłoni wypowiadając kolejne magiczne formuły. W końcu przyłożyła kokon do czoła Lei i ta natychmiast poczuła, jak się zmienia. Odczucie było nie do pomylenia z czymkolwiek innym, szczególnie gdy rudowłosa dość regularnie sama korzystała ze słabszych przejawów takiej magii. Zaczęła maleć i rosnąć jednocześnie. Nabierała bardziej zaokrąglonych, kuszących kształtów, a jednocześnie robiła się przy nauczycielce bardzo niziutka.
- Ha, teraz nawet ja mogę patrzeć na ciebie z góry - zaśmiała się ze swojego miejsca Lily.
Leilena zadarła głowę do góry i jednocześnie wzięła w dłonie duże piersi.
- Oh, ale wszystko jest teraz wieelkie! - zaśmiała się.
- A ja tam myślę, że niektóre rzeczy są malutkie. I ciasne - rzucił zaczepnie Umbero. Aithe, przynajmniej na razie, nie reagowała na uczniowskie żarciki.
- Byłoby rozkosznie spróbować - dziewczyna popatrzyła wprost na olbrzymiego obecnie dla niej mężczyznę.
- I już macie pretekst, by się pilnie uczyć na moich zajęciach - ogłosiła Aithe. - Polimorfia, którą zastosowałam pozwala zmienić tylko ciało, ale jej silniejsze wersje jednocześnie mogą zmienić ubrania. Do tego jednak brakuje wam na razie doświadczenia, więc im szybciej się przyzwyczaicie do nagości, tym lepiej - stwierdziła wprost kobieta. - I jak ci się podoba? - spytała Lei.
- Bardzo. Na pewno będę się bardzo pilnie uczyć, aby umieć w przyszłości to wszystko - zapewniła zupełnie szczerze, stojąc jako lekko puszysta niziołka, zupełnie nago i zupełnie bez wstydu. Za to z podnieceniem. Przez klasą i nauczycielką.
- No to wracaj na miejsce. A na koniec zajęć przemienię cię z powrotem.
Reszta wykładu skupiała się głównie na wymienianiu przeróżnych komponentów, które pozwalały skupić magię potrzebną do zmiany ciała. Siri z kolegami trochę się przy tym nudzili, bo w końcu oni już to mieli dawno spisane i kupione, ale przynajmniej mogli sobie pozerkać na filigranową wersję Leileny. Lily zaś miała bardzo duże problemy, by nie chichotać na widok przyjaciółki.
Zabawa faktycznie skończyła się gdy zajęcia dobiegły końca i transmuterka przywróciła Lei pierwotną formę.
- Wzorowe zachowanie - szepnęła przy tym. - Sii znacznie bardziej marudziła przy swoim pierwszym razie.
- Teraz nie zauważyłam, aby marudziła w takich momentach - uśmiechnęła się Lei. - Może stała się chłopcem wtedy, hm.
- Może ci sama opowie? - zasugerowała nauczycielka, kończąc rozmowę i puszczając rudowłosą na korytarz, po tym jak już się ubrała. Czekała tam na nią roześmiana Lily.
- I jak to było, co? Przejść się w moich bucikach?
- Podobało mi się. Dlatego właśnie chcę wybrać tę szkołę jako swoją główną - przyznała. - O ile my mamy taki wybór w ogóle.
- No, czego się będziesz uczyć najpilniej, to będzie twoja główna szkoła, nie? - wysunęłą przypuszczenie gnomka.
- Być może. Zobaczymy - westchnęła wyraźnie rozmarzona rudowłosa.

Po przerwie obiadowej, w trakcie której uczniowie wymieniali się historyjkami ze swoich wakacyjnych przygód (czy też raczej zostali zarzuceni wyolbrzymionami dokonaniami Aldena i Umbero na ich awanturniczym szlaku), przyszła kolej na lekcję u Blesseda. Miała się ona odbyć w dobrze znanej Leilenie sali - tej, w której uczestniczyła w przyzwaniu Nessaliny. Danillo nie miał jednak zamiaru przywoływać demonów. Trzymał jednak w pogotowiu tacę owoców i jakieś paciorki.
Wykład dotyczył istot, które w naturalny sposób czerpią swe witalne siły z seksu. Satyry i wróżki składały się na główny trzon lekcji. Ci pierwsi, jurni i zawsze chętni do cielesnych igraszek, byli w wielu krainach synonimem chuci. Te drugie z kolei słynęły ze swego pyłku, który był potężnym afrodyzjakiem.
- Studiując swoje naturalne zdolności możecie się wiele nauczyć od takich stworzeń. A magia pozwala je przyzwać. Należy jednak pamiętać, że to inteligentne, niezależne istoty i takie nagłe porwanie wcale nie musi się im spodobać - zastrzegł. - Dobrze więc mieć przy sobie coś, czym można je udobruchać. Wielu satyrów ma słabość do wina, a wiele wróżek, do błyskotek.
Po takim wyjaśnieniu mężczyzna zaczął czarować i wkrótce na środku wyrysowanego kręgu pojawiła się malutka, skrzydlata istotka.



Zupełnie zdezorientowana trzepotała skrzydełkami i rozglądała się na wszystkie strony.
- Najmocniej przepraszam, że oderwałem cię od twoich spraw, pani - odezwał się do niej Blessed, skupiając tym samym jej uwagę na sobie. - Zaraz odeślę cię w twoje strony i to wcale nie z pustymi rękami - obiecał, wsuwając do kręgu misę owoców i paciorki. Został za to wynagrodzony ugryzieniem malutkich zębów w palec.
Leilena powstrzymała chichot. Nie miała aspiracji do przywoływania, jakoś na razie obserwowane próby kończyły się… różnie. Wolała kogoś przemienić w taką istotę niż przyzwać ją ze wszystkimi jej wadami. Mimo to obserwowała z zainteresowaniem, podziwiając niezwykłą istotę. Ta piekliła się, wygrażała piąstką i głosem tak cichym, że aż niesłyszalnym… cóż, raczej nie prawiła nauczycielowi komplementów. W końcu zrezygnowany Danillo odesłał ją, widząc że do żadnej współpracy z wróżką nie dojdzie.
- Jak to mawia mistrz Meleghost, nie wszystko można rozwiązać magią - jako dobry edukator, mężczyzna próbował przekuć swą porażkę w naukę. - Przyzwane stworzenia można co prawda nagiąć do swojej woli, ale jest to nieetyczne. Lepiej spróbować się jakoś dogadać.
Ostatecznie lekcja, podczas której uczniowie mieli móc porozmawiać z magicznym stworzeniem zmieniła się w typowy wykład Blesseda i nikt nie wyszedł z niego jakoś specjalnie podekscytowany. Znudzona Siri zagadnęła Lei w drodze na kolejną lekcję.
- Ty byś pewnie wolała przyzwać satyra, co?
- Wolałabym cię w niego przemienić - sprecyzowała rudowłosa, którą prawdę mówiąc ostatecznie znudził wykład. - Dlaczego naginanie woli jest nieetyczne? Przy rozumnych istotach może, ale przecież magowie przywołują takich, co za nich walczą.
- Blessed jest w tej materii nudziarzem - mruknęła dziewczyna. - Uważa, że każdy powinien móc sam o sobie decydować. Niby słuszne podejście, ale co ja potem miałabym robić z takim przyzwanym centaurem? Karmić go sianem?
- Ja mogłabym się karmić z niego - wspomnienie o centaurze zawsze działały na Leilenę, która się zaśmiała. - W każdym razie nie przekonał mnie do tej magii przywołań.
- Z niego? A co, szynkę byś sobie uwędziła? - droczyła się po swojemu Siri.
- Skoro wielkość na dole ma końską, to zawartość na pewno też - niezrażona rudowłosa pociągnęła temat w stronę kompletnie wyuzdanych fantazji, które miała w głowie.
- Ach, czyli takie bezeceństwa ci w głowie? Kto by pomyślał? W takiej niewinnej, rudej główce - zaśmiała się ciemnoskóra.
- Aha, jakieś zaklęcie wymazało ci pamięć choćby z minionych wakacji - parsknęła dziewczyna. - I podmieniło mnie na niewinną.
- Chyba masz rację. Ale przecież nie dałabyś rady takiej wielkiej pale. Bo niby jakbyś ją pieściła?
- Ćwiczę swoje ciało i robię się dzięki temu coraz bardziej elastyczna - Lei miała na wszystko odpowiedź. - A gdzie nie daję rady, to wspomagam się magią.
- Wierzę na słowo… - Siri jednak się zawahała. - Wiesz co? Wcale nie muszę wierzyć na słowo, bo jednak przypomniałam sobie wakacje - uśmiechnęła się szeroko.
- No widzisz, nie doceniasz mojej szalonej osobowości - klepnęła koleżankę w tyłek.

Zajęcia u Meleghosta były zwyczajowo nudne i surowe. Jedynie kruk Matthew łypał na Leilenę jednym okiem, pewnie zastanawiając się jak wydębić od niej nowe ślimaki. Lei dobrze już wiedziała, że ptaszysko jest niepoprawnym łasuchem.

Przedostatnia lekcja była znacznie bardziej interesująca. Pani Orbrynsar była włądcza i wyniosła, już samą swoją postawą potrafiła pewnie złamać niejedną wolę, nie potrzebując do tego jakichkolwiek zaklęć. Podobnie jak aep Norlynn była klasycznie szkoloną czarodziejką a nie tantrystką i panna Mongle nie mogła się nie zastanwiać czy za jej pojawieniem się w Akademii nie stały jakieś seksualne dewiacje.
Swoje zajęcia zaczęła od wygłoszenia dość lekceważącej opinii o magicznych błyskawicach i ognistych kulach, stwierdzając wprost że taka przemoc nie przystoi do kogoś, kto włada Sztuką. Głupców można oszukać prostymi sztuczkami, jak to stwierdziła, a tych silnych nagiąć do swojej woli. Myśl włada istotą, kontrolując zatem myśl, można kontrolować każdego.
Selunarra szybko też zaznaczyła, że nie będzie tolerować lenistwa ani oszustw, każdy taki przypadek miała zamiar karać z całą surowością. Pierwsze iluzje pokazała od niechcenia, jako zwykłą demonstrację tematu. Z większym temperamentem odezwała się dopiero do Siri.
- Siri, na środek - wywołała Halruaankę, która w nietypowy dla siebie sposób spięła się cała nim wykonała polecenie. - Czas sprawdzić, czy ćwiczyłaś podczas przerwy.
Pani profesor wyjęła zza pulpitu jakiś obcięty, zasuszony, zwierzęcy język i posmarowała go jakąś ciągnącą się substancją, błyskawicznie przy tym wypowiadając przy tym magiczne słowa. Trzymany organ rozsypał się w mgnieniu oka w pył, którym Orbrynsar dmuchnęła ciemnoskórej w twarz.
- A teraz rozbieraj się zanim się cała upocisz w tym upale - nauczycielka nakazała jakby nigdy nic.
Siri zamarła. Ręce jej zadrżały i zaczęły się unosić, palce niezgrabnie składały się do rozwiązania rzemyków... aż nagle dziewczyna potrząsnęła głową i odskoczyła w tył niczym rażona elektyrcznym czarem Lei.
- Nie! - oznajmiła podniesionym głosem. - Nie zrobię tego - dodała już ciszej.
Selunarra postukała palcami o swe biodro i cmoknęła niezadowolona nim się odezwała.
- Choć raz się nie leniłaś. Ale nie myśl, że spuszczę się z haka - powiodła spojrzeniem po sali. - Ktoś jeszcze chce spróbować oprzeć się jakiemuś urokowi? Może nawet nie zażyczę sobie niczego strasznego?
Sposób bycia, w połączeniu z wyglądem i rodzajem magii jaki praktykowała, szybko spodobał się Leilenie. Co gorsza, poczuła mimowolne podniecenie słuchając wykładu. Rudowłosa co prawda nie znała się na iluzjach, ale uroki zdecydowanie się jej podobały. Szczególnie, gdy ich ofiara nie była w pełni ich świadoma. Może właśnie dlatego wystąpiła naprzód, już nie po raz pierwszy tego dnia sama garnąc się do spróbowania czegoś nowego.
Nauczycielka wyglądała na szczerze zdziwioną. Nie mniej, niż Lily czy Connor, którzy chyba uznali, że ich koleżanka oszalała. Pani profesor szybko jednak się otrząsnęła i już nie marnując więcej czasu powtórzyła czar, którego poprzednim celem była murzynka. Inny język, ta sama maź, słowa, które musiały być takie same, nawet jeżeli Leilena ich nie rozumiała. Puf, pyłek wwiercił się w nozdrza rudowłosej a do uszu dotarło polecenie.
- Bądź tak miła i wymasuj mi stopy - nakazała Orbrynsar, siadając na stole i wyciągając w kierunku rudowłosej odziane w sandały stopy. A Lei… wcale nie czuła przymusu, by spełnić to polecenie. Owszem, odczuła zaklęcie, które na chwilę zamgliło jej umysł, ale uczucie minęło równie szybko jak się pojawiło.
- Niestety regulamin zabrania, abym mogła się panią zająć - powiedziała cicho, z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Jakich upartych uczniów mi tutaj przysyłają - westchnęła ciężko bladoskóra. - A w którym to punkcie regulamin zabrania masowania stóp?
- Od tego punktu łatwo byłoby ulec, a przecież nie możemy do tego dopuścić. Według regulaminu - Lei się lekko zająknęła, ale odpowiedziała nauczycielce.
- No dobrze, dobrze. Siadaj - machnęła reką w stronę miejsca Lei. - Piątka za siłę woli, czy co tam chcesz - słowa Selunarry były opryskliwe, ale panna Mongle dostrzegła w jej oczach iskrę uznania.
Do końca zajęć nauczycielka tłumaczyła teorię wpływania na umysły a także (w dużych skrótach i ogólnikach) techniki, którymi można było się przed czymś takim bronić, choć naturalnie najlepszą obroną była odpowiednio wcześniej przygotowana magia.

W drodze na ostatni wykład dnia, Lily nie mogła wyjść ze zdziwienia, że jej przyjaciółka z własnej woli zaryzykowała stać się ofiarą.
- Ty to lubisz dreszczyk niebezpieczeństwa - stwierdziła.
- Powiedziała ta, która chce ciskać kulami ognia - odcięła się rudowłosa. - Najwyżej bym wylizała jej stopy, były bardzo piękne.
- Ale ona prosiła tylko o masaż - przypomniała gnomka.
- Wiesz, że lubię przesadzać w takich chwilach, jakbym była zauroczona to pewnie jeszcze dalej bym się posunęła - wzruszyła ramionami Lei i zachichotała.
- Jakbyś była zauroczona - wtrąciła Siri - to zrobiłabyś tylko to, na co by ci pozwoliła.
- No dobrze, nie wiem jak to jest być magicznie zauroczona - przyznała dziewczyna. - Ale wasze ciałka zauraczają mnie zawsze.
- Nie pogardzę komplementem - uśmiechnęła się Lily.

Finałem dnia nauki była lekcja samej rektorki. Rudowłosa piękność oparła się leniwie o pulpit, podciągając w górę odsłoniętą przez wycięcie sukni nogę i opowiadała nie o jakiejkolwiek szkole magii, ale o cechach charakterystycznych dla tantrystów. Często nie wystarczyła im nauka, jak czarodziejom. Potrzebowali też jakiegoś sposobu, by nie dać się pochłonąć swoim własnym żądzom. Istniały w zasadzie dwie ścieżki, które pozwalały się tantrystom skupić. Jedni uciekali w wir nauki - studiowanie, prowadzenie badań i magiczne eksperymenty pozwalały na rozwój umysłowy, a ten na opanowanie cielesnych instynktów. Druga ścieżka skupiała się na ciele - ćwiczeniach fizycznych, które co do swego celu przypominały trochę to, czemu oddawali się mnisi w religijnych klasztorach. Zrozumienie i zapanowanie nad swym ciałem pozwalało żyć w harmonii ze swymi potrzebami.
Lei nie była pewna jak się w to wpisywała, gdy jej moc napędzał demoniczny pakt. Coś jednak podpowiadało jej, żeby lepiej o to nie pytała. Słuchała uważnie. Nie miała pojęcia w co mogłaby pójść - ćwiczenia wydawały się stratą czasu, kiedy tyle poświęcała na seksualną aktywność. Bardziej w naukę, dzięki temu była szansa, że rozwinie bardziej swoje umiejętności władania magią. I wcale nie miała nic przeciwko uleganiu swoim żądzom.
Po opowiedzeniu o podstawach, lady Aurora napomknęła o jeszcze paru innych tajnikach tantrycznej magii, które jej podopieczni będą mogli w przyszłości zgłębić. Nic nie było dla Lei zaskoczeniem, sporo bowiem zdążyła się dowiedzieć od starszej koleżanki. Niemniej tantryści posiadali swoją własną wersję rytualnej magii, która potrafiła bezpośrednio przekuć seksualne wyzwolenie w czar. Mogli też wykorzystywać zgromadzoną energię do czegoś innego, niż magia - mogli bezpośrednio wpływać nią na wydajność swego ciała. Stać się bardziej elastyczni, silni czy (dla tych wyjątkowo zapatrzonych w siebie) atrakcyjni. I tak, uchylając rąbka tajemnicy, ale nie wchodząc w szczegóły, rektorka pożegnała swoich uczniów.
Plan zajęć nie zakładał codziennie nauki wszystkiego. W jedne dni wykłady prowadziło paru nauczycieli, w inne kolejni, tak by studenckie gremium nie było przeładowane materiałem. Na nudę się jednak nie zapowiadało. Lei cieszyła się z tego, że nie wszystko na raz. Trochę dużo byłoby do zapamiętania, a nauka to jednych, to drugich zaklęć zakręciłaby w głowie. Mimo to zapatrywała się na ten semestr jeszcze lepiej niż na poprzedni. Tyle nowości! Wiedziała też, że część przedmiotów potraktuje po macoszemu, a do innych przyłoży się o wiele bardziej.
 
Lady jest offline  
Stary 11-11-2019, 17:33   #92
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
I tak też, przez następne kilka dni Leilena uczyła się czasem pilniej, a czasej mniej. Towarzyska natura nakazywała jej jednak wyciągnąć pomocną dłoń do pierwszaków, tak jak w stosunku do niej zrobiła to Siri. Szczególnie półelfka wydawała się tego potrzebować, gdyż w trakcie posiłków siedziała sama wpatrując się uparcie w swój talerz. Kiedy pewnego dnia Lei sie do niej przysiadła, spłoszona nieznajoma prawie zakrztusiła się przeżuwanym kęsem.
- Spokojnie, gryzę tylko jeśli ktoś chce - uśmiechnęła się przyjaźnie i wyciągnęła do dziewczyny dłoń. - Mam na imię Leilena.
- A ja - zakaszlała - Tabitha. Nazywam się Tabitha - uścisnęła zaoferowaną dłoń.
- Pierwsze dni potrafią przytłoczyć, prawda? - zagaiła rudowłosa dalszą rozmowę, przy okazji zabierając się za jedzenie.
- Bardzo - przyznała półelfka, wciąż nie bardzo wiedząc gdzie się patrzeć. W talerz było niegrzecznie, ale nagłe najście starszej koleżanki ją peszyło. Chyba starszej… z półelfami trudno było zgadnąć. - Ta magia? Nawet nie wiem co o niej myśleć.
- Wszystko zależy od tego jak widzisz swoją przyszłość - Leilena jak zawsze była niezrażona. - I jak patrzysz na swoją i innych seksualność. Możesz się tylko nauczyć kontroli i odejść. Ale ja już się przekonałam, że to źródło ma niesamowity potencjał.
- Ja sama nie wiem. To duża okazja, magia to przecież magia - stwierdziła mało odkrywczo. - Ale podobno, żeby z niej korzystać trzeba regularnie… no wiesz.
- Uprawiać seks, oczywiście. Połączenie najprzyjemniejszej z czynności z pożytecznym - zamruczała Leilena z uśmiechem. - Może być bardzo różny, ważne, żeby nie z własną ręką. Płeć, rasa, to nie ma znaczenia. A ty jesteś wystarczająco ładna i słodka, aby mieć kogo zechcesz.
Bezpośredniość Leileny sprawiła, że Tabitha się zarumieniła.
- No i w tym problem. Bo ja wiem kogo chcę. A jego tu nie ma - westchnęła cierpiętniczo.
- Oh, no tak. To pewien problem - przyznała. - O wiele łatwiej nie być z jednym kimś w naszym przypadku, jeśli chce się rozwinąć moc. Bo taki ktoś zwyczajny to nie da rady tantrystce.
- Jak to nie da? Przecież facetom się zawsze chce - zdziwiła się półelfka.
- Po dwóch czy trzech razach uśnie, a ty nagle możesz potrzebować w środku nocy - zachichotała rudowłosa. - Wraz z mocą rośnie chęć i potrzeba. Lady Aurora raczej nie osiągnęłaby swojej pozycji mając zwyczajnego męża i będąc mu wierną.
Młodsza dziewczyna odsunęła na bok talerz i opadła ciężko na stół, chowając twarz w ramionach.
- No to klops na całego, bo ja go kocham. I nie chcę go zdradzać z żadnym innym facetem - wymamrotała coś do blatu.
- I nie musisz - Lei się uśmiechnęła. - Jak potrzebujesz, możesz się na przykład udać do naszej kapłanki. Lub do którejś z dziewczyn. To nie z facetem - zauważyła ze śmiechem. - Lub pozostać mu w pełni wierną, wrócić do niego jak okiełznasz moc. Wciąż możesz być całkiem dobrą czarodziejką w ten sposób.
Tabitha uniosła lekko czoło, zerkając na Leilenę.
- Co masz na myśli, mówiąc “nie z facetem”? - spytała niewinnie.
- No przecież mówię, że możesz zwrócić się z… problemem do każdej dziewczyny. Seks z nami też przywróci ci moc - cóż, Leilena była jak zawsze bezpośrednia.
- No ale przecież… - wyraźnie nie mogła ogarnąć nowej idei - tak się nie da. Kobiety nie mają… penisa - zakończyła cichutko.
- To nie penis odnawia twoją moc, tylko stymulacja. Można ją osiągnąć na milion sposobów - nachyliła się i popatrzyła tamtej w oczy. - A magia potraf przyprawić penisa również dziewczynie.
- Nie, nie, nie, nie - Tabitha wyprostowała się nagle, jak oparzona. - Żadnych penisów.
- To będzie ciężki przypadek - westchnęła do sebie Lei. - Mogę cię potem zaprowadzić do Olomy. Ona wytłumaczy ci to lepiej niż ja. Lub zaprezentować na przykładzie.
Półelfka po słowach rudowłosej zaczęła toczyć jakąś wewnętrzną walkę, która dłużyła się nieprzyjemnie. W końcu podjęła jednak jakąś decyzję i spojrzała w oczy Lei.
- A czego byś chciała za ten przykład?
- Więcej odwagi z twojej strony - cena nie była wygórowana. No ale, to przecież krew Mongle. - I rozbierzesz się także.
- No… no dobrze - skinęła nieznacznie głową.
- Świetnie. Dam znać gdzie i kiedy - mrugnęła wesoło rudowłosa, wracając do posiłku. - Nie zrobiłaś mu krzywdy, gdy twoja moc się objawiła?
Mongle chyba trafiła w czułą nutę, bo Tabitha skrzywiła się i odwróciła twarz.
- Zrobiłam. Poparzyłam go - wyrzuciła z siebie drżącym głosem.
Lei wyciągnęła rękę i lekko uścisnęła dłoń półelfki.
- Nie martw się, teraz z obrożą się to nie powtórzy, a szybko nauczysz się to kontrolować. Ja swojego poraziłam błyskawicą - uśmiechnęła się na to wspomnienie.
- Naprawdę? Czy tylko tak mówisz, żeby mnie pocieszyć?
- Naprawdę, choć wtedy to nie było zabawne. Tylko moja sytuacja jest o tyle lepsza, że cieszyłam się z zerwanych zaręczyn tego planowanego przez rodziców związku.
- My nawet nie jesteśmy jeszcze zaręczeni. Ale on też mnie kocha i jak wrócę, to się pobierzemy - stwierdziła z przekonaniem, trochę się relaksując.
- Ehe - na wszelki wypadek zgodziła się z naiwnością dziewczyny. - Którą z dziewczyn chcesz ze mną zobaczyć?
- Yyy… - Tabitha się zacięła. - No, nie wiem. Ja nigdy o dziewczynach tak nie myślałam.
- To trzeba zacząć, jesteśmy bardzo przyjemne - zamruczała Leilena. - Rozejrzyj się i wybierz. Tylko nie panie nauczycielki, z nimi nam nie wolno.
Gdyby Leilena była postawiona przed takim wyborem byłaby wniebowzięta, ale półelfka kompletnie nie wiedziała co zrobić. Patrzyła bezradnie to na jedną, to na drugą uczennicę, nie mogąc się zdecydować.
- To może… Albo nie… hmmm… - plątała się w decyzjach.
- Mhm, widzę. W takim razie zostaje nam Oloma, uważam, że muuusisz ją poznać! - słowa rudowłosej nie zostawiały wątpliwości, półelfka zostanie tam zaciągnięta jeśli będzie trzeba.
- Skoro tak uważasz… W końcu z kapłanką, to nie może być grzech, co? - zdołała nawet zażartować.
- Grzech? Od kiedy coś takiego w ogóle jest grzechem - pokręciła głową Lei. Ta dziewczyna jest milion razy bardziej zacofana niż była sama rudowłosa. Pięć lat temu. - Mogę cię do niej zaprowadzić od razu po obiedzie.
- Chyba tak będzie dobrze. Zanim się sama rozmyślę - westchnęła ciężko. Nie była tak nieprzystępna jak Olaf, ale daleko jej było do otwartości Lily czy Siri.

Zgodnie z obietnicą Leilena, tuż po obiedzie, zabrała nową koleżankę do kaplicy Sharess. Oloma zazwyczaj nie narzekała na brak towarzystwa, ale na szczęście tuż po posiłku nawet napaleni tantryści trochę się rozleniwiali… poza rudowłosą.
- Czy jestem dobrze ubrana? - dopytywała nerwowo Tabitha. Prosta bluzeczka, z długimi rękawami chroniącymi przed słońcem i spódnica sięgająca samej ziemi z pewnością nie uchodziły za właściwy ubiór w oczach Lei.
- Na to na pewno też będzie potrafiła zaradzić - powiedziała zamiast wykładać jej swój punkt widzenia. - Chociaż muszę pogratulować nagrody na najbardziej zakrytą osobę w tych murach - błysnęła ząbkami i poprowadziła w stronę kaplicy.
- Bo tu u was jest strasznie gorąco i cały czas grzeje to słońce - broniła się półelfka. - A ja jestem blada, to bym się od razu poparzyła.
Wewnątrz kapliczki było na szczęście chłodniej, ale i daleko było tej temperaturze do takich, w których trzeba było zakładać płaszcze. Oloma przecież wolała się rozbierać.
Gdy Lei i Tabitha przekroczyły próg, kapłanka klęczała przed ołtarzem, z czołem przy ziemi i pośladkami uniesionymi lekko w górę. Niby była to dość powszechna pozycja modlitewna, ale przy mocno prześwitującej tunice kobiety prowadziła do innych skojarzeń.
- Chyba przeszkadzamy - szepnęła półelfka.
- Och, możemy poczekać. Sharess wymaga głównie zupełnie innych modlitw - Lei ani trochę nie była speszona, podziwiając piękne ciało kapłanki. Której te jej modły się przedłużały i przedłużały.
- A jakich modłów? - spytała po długiej chwili lekko znudzona czekaniem Tabitha.
- Związanych z hedonizmem - rudowłosa też nie lubiła czekać, więc podniosła głos na tyle, aby dotarł do uszu Olomy. - Podejrzewam, że przynajmniej raz dziennie trzeba oddać cześć za pomocą czerpania rozkoszy.
Kapłanka jakby na złość wcale nie przestawała komunikować się ze swoją boginią, ale zaczęła przy tym zmysłowo, jakby zachęcająco kręcić biodrami.
- Znaczy, kochać się z kimś? - niewinnie dopytała półelfka.
- Tak, głupiutka istotko - westchnęła przyjaźnie Leilena i jakby nie mogąc znieść tej niewinności ruszyła w stronę ołtarza, bardzo ciekawa czy zobaczy jakieś szczegóły pod cienką szatą kapłanki. Opięta materiałem pupa nie pozostawiała już wyobraźni za dużo pracy. Materiał wrzynał się nawet między pośladki, jeszcze bardziej podkreślając kuszące kształty kobiety.
- Ej, nie nabijaj się ze mnie - obruszyła się pierwszoroczniaczka. - Tobie pewnie wcale nie było tak łatwo na początku.
- Oloma rozdziewiczyła mnie pierwszego dnia - to nieco zaprzeczało temu twierdzeniu. Lei zawsze rzucała na głęboką wodę, siebie i innych. Zbliżyła się jeszcze odrobinę do tych pięknie wypiętych pośladków. - Chcesz dotknąć? - szepnęła konspiracyjnie do półelfki, która przecząco i trochę strachliwie potrząsnęła przecząco głową. Oloma za to nie miała najwyraźniej nic przeciwko macaniu, bo wypięła tyłek mocniej ku stojącym za nią dziewczynom, nie przestając szeptać pod nosem modlitwy. A Lei nie zwykła marnować takich okazji. Mrugnęła wesoło do Tabithy i uklękła za kapłanką. Niemal z namaszczeniem położyła dłonie na pełnych pośladkach i ścisnęła je.
- Oloma jako przedstawicielka bogini rozkoszy, ma ciało idealne do uprawiania miłości. Jest miękka, ciepła, aksamitna i zawsze wilgotna. Ciekawe czy ktoś przed obiadem poszukiwał u niej ulgi… - jakby chcąc to sprawdzić zaczęła powoli podwijać szatę. Kobieta od razu zaczęła współpracować, ustawiając się tak, by łatwiej było ją obnażyć. Pod swym ubraniem nie nosiła żadnej bielizny, o czym Lei doskonale wiedziała, ale dla jej nowej koleżanki to niemal na pewno będzie szokiem. Na razie uciekała wstydliwie wzrokiem, gdy uda Oloma uwalniane były spod materiału. Rudowłosa uwielbiała szokować. Podwijała materiał, jednocześnie pieszcząc ciało pod nim, lekko drapiąc i ściskając wszystkie krągłości. Nie zatrzymywała się, obnażając wreszcie także całą pupę.
- Sprawdzimy, czy ma w sobie ślady jakiegoś ucznia? - Lei zapytała niby to niewinnie, rozchylając na bok pośladki Olomy.
- Ale… czy to tak wolno? Kiedy ona się modli? - na plus należało Tabithie zaliczyć to, że nie uciekała. Ale musiała się jeszcze bardzo rozluźnić, by czas spędzony w Akademii jej się spodobał. Nawet kapłanka postanowiła trochę w tym pomóc, podnosząc odrobinę głos.
- Pani, pozwól mi zaspokoić twoją wierną wyznawczynię na wszystkie sposoby, jakich sobie zażyczy.
Była już nie tylko podniecona, ale też jej anus był zaczerwieniony, z całą pewnością od niedawnego, ostrego używania.
- Oloma nigdy nie odmawia, podejrzewam, że podnieca ją to. Nawet w trakcie modlitwy można z niej korzystać. Widzisz jaką ma czerwone wejście w pupę? - zupełnie otwarcie tłumaczyła i pokazywała Lei. - Ktoś w nią wszedł i brał z całej siły bardzo niedawno. Aż jestem ciekawa kto...
Puściła pośladki i nachyliła się, przesuwając po jednym językiem. Ale to tylko w drodze do szparki, którą też rozchyliła, biorąc wargi w palce.
- Ciekawe czy tu też ktoś był? Może znalazłby się dla mnie jakiś smaczny prezent…?
Kapłanka nie żałowała sobie doznań, przez co jej szparka nie zaliczała się już do najciaśniejszych. Jednocześnie bardzo dbała o swoje ciało, nie tylko o sylwetkę, lecz także o higienę. Nawet jeżeli ktoś niedawno w niej szczytował, to zdążyła się starannie umyć.
- Ale ty tak… z kobietą? Jej… - Tabitha nie wiedziała co powiedzieć, ale przynajmniej patrzyła się na wszystko z mieszanką szoku i zaciekawienia.
- A co ja ci tłumaczyłam przy obiedzie? - zapytała trochę rozczarowana brakiem przyswajania wiedzy Leilena. Sama ustawiła się w podobnej pozycji co Oloma, wypinając w stronę półelfki. Krótka sukienka podwinęła się przy tym na tyle, że bez trudu pokazała, że Lei też gdzieś zgubiła majtki. Nie patrząc już na drugą dziewczynę, przyssała się zachłannie do szerokiej, rozjechanej setkami penisów szparki. Uwielbiała się takimi bawić.
- Dziękuję ci, o wspaniała Sharess za to, że mogę służyć twojej wiernej - z zachwytem i głośno powiedziała Oloma. Była już pełna własnych soków, jak zawsze gotowa. Zawsze otwarta.
- Nawet nie wiedziałam, że tak można - szepnęła półelfka, zasłaniając sobie dłonią usta.
- Możesz nas dotykać gdzie i jak zechcesz. Możesz dotykać siebie, teraz. Będąc tutaj w Akademii musisz się przełamać, jeśli chcesz rozwinąć moc - powiedziała szybko Leilena, aby tylko wrócić do kosztowania pysznej kapłanki, składając własny dar dla Sharess. Językiem pieściła wargi sromowe, wkładała go w środek i kręciła kółeczka po łechtaczce. Wyraźnie delektowała się cipką starszej kobiety przez dłuższą chwilę, zanim dłońmi nie złapała znów za pośladki i nie rozchyliła ich. Język zaczął sunąć wyżej, między tymi jędrnymi półkulami, po rowku, aż do brązowej dziurki, którą dziewczyna również zaczęła wylizywać.
- Lei, co ty? To przecież jej, no… pupa - Tabitha przeżywała szok za szokiem, za to kapłanka swymi jękami potwierdzała jak jest jej przyjemnie. Języczek rudowłosej bez trudu prześlizgnął się przez zwieracze. Kobieta musiała się kochać z kimś dużym. Może Connorem, przecież on lubił spędzać czas na takich modłach.
- Kocham twoje luźne otworki - jęknęła podniecona tym odkryciem Lei. Nie powiedziała już nic do półelfki, za to jeszcze z większym entuzjazmem zaatakowała pupę, wpychając język tak głęboko jak się dało. Jedna ręka puściła pośladek i trzy złączone palce silnym ruchem zaszturmowały szparkę. Poczuła lekki opór, ale z pewnością zmieściłaby więcej.
- Tak, tak, tak! - bez żadnych oporów krzyknęła kobieta. - Pani Rozkoszy, nie godna jestem by o to prosić, ale jeśli znajdziesz w sobie łaskę spraw, by ona jeszcze mocniej rozwarła moją cipę - modły do Kociej Pani najwyraźniej potrafiły być bardzo wulgarne.
Tabitha zrezygnowała z bezowocnej gadaniny i po prostu się patrzyła, doświadczając z pewnością najbardziej wyuzdanej przygody w swoim życiu. Lei na razie skupiała się wyłącznie na kochance. Jej plan zakładał dokładnie to o co prosiła, ale słysząc taką piękną, podniecającą modlitwę, realizowała go powoli w nadziei, że usłyszy jeszcze ciekawszą prośbę. Trzy palce posuwały szparkę, a czwarty dołączał do nich niemal boleśnie powoli.
- Dziękuję, dziękuję - głos Olomy już się łamał, a doświadczona kobiecość zaciskała się na kochance coraz silniej, zwiastując niechybnie orgazm. - Nie śmiem… prosić o więcej - wydyszała już z trudem, a cicho, cichutko dodała już tylko. - Ale chciałabym…
Lei zrobiła to jednym ruchem. Cofnęła dłoń tak, że palce prawie w pełni wypadły z mokrej szparki, złączyła je wszystkie i pchnęła. Mocnym, zdecydowanym ruchem naparła całą dłonią na gościnne wnętrze kapłanki, ani na moment nie wyjmując języka z podniecającej, luźnej pupy. Tym razem nie było już tak łatwo wtargnąć do środka, nawet u tak wyćwiczonej kochanki. Oloma zasyczała z bólu, ale ani przez chwilę nie chciała przestać. Rozwarła szerzej zgrabne nogi, bezwstydnie, w dzikim pożądaniu. Pomogło. Cal za calem dłoń Leileny wsuwała się w bardzo mokre, pulsujące wnętrze, aż te przyjęło wszystko co dziewczyna oferowała.
- Zaraz dojdę. Pieprz mnie, pieprz mnie… - błagała kapłanka, prawie krztusząc się, gdy próbowała jednocześnie głęboko oddychać i mówić.
Rudowłosa ani myślała jej oszczędzać. Już zdążyła się przekonać jak silne orgazmy od takich doznań ma Oloma. Poruszała całą ręką, posuwając tak cipkę, ale to nie był koniec. Język się cofnął, a dwa palce drugiej dłoni zaatakowały ją analnie.
- Mam ochotę cię w to miejsce zajeździć końskim kutasem - wydyszała w swoim nieugaszonym podnieceniu dziewczyna.
Kapłanka nie odpowiedziała już w żaden składny sposób. Zadrżała silnie i donośnym krzykiem ogłosiła światu spełnioną posługę. Ścianki pochwy uwięziły dłoń rudowłosej, gdy długo i rozkosznie dochodziła. A kiedy szczyt przeminął, zmęczona opadła na posadzkę, tak szybko że palce i ręka Lei się z niej wysunęły.
- Stęskniłam się za tobą Leileno - Oloma w końcu obróciła głowę ku dziewczynie.
Ta położyła się obok, aby móc pocałować czule usta kobiety.
- Ja za tobą też. Wiesz jak lubię doświadczone kochanki. Teraz cała płynę. Przyprowadziłam też nowy narybek, skonfliktowany pomiędzy chęcią zdobycia mocy, a wiernością wybrankowi serca.
- Miłość to domena Sune, nie mojej pięknej Bast. Ale może coś zaradzę - przytuliła jedną ręką rudowłosą i docisnęła mocno do swego ciała. - Jak się nazywasz, moja droga? - spojrzała na półelfkę, która była już zarumieniona i przygryzała dolną wargę.
- Tabitha.
- Miło cię poznać, Tabitho. Podobały ci się nasze religijne obrządki?
- Chyba tak, ale… - Oloma nie dała jej dokończyć.
- Na razie żadnych “ale”. Podziwiaj.
Odwróciła twarz ku Leilenie i pocałowała ją namiętnie. Długo badała językiem jej usta, zanim podjęła dalszą rozmowę.
- Skąd u ciebie pomysły o końskich kutasach? Masz dla mnie jakąś opowieść?
Dłoń dziewczyny w tym czasie wylądowała na pełnej piersi kapłanki, pieszcząc ją. Zachichotała słysząc pytanie.
- To tak w ekscytacji. Ale z Siri trochę eksperymentowałyśmy i podobało mi się, kiedy wsadzałam jej wyjątkowo długiego członka.
- Już myślałam, że znowu podglądałaś coś, czego nie powinnaś - ton jej głosu był karcący i absolutnie nie współgrał z błyszczącymi w oczach iskierkami. - Nie wiem, czy wiesz, ale Leilena potrafi opowiadać najbardziej podniecające historie, Tabitho. Kiedy spotkałyśmy się po raz pierwszy doprowadziła mnie taką jedną do orgazmu. - Po prawdzie spory udział miały w tym też paluszki, w dodatku nie tylko jej, ale też Lily, to jednak Oloma przemilczała.
- Nie moja wina, że jestem niepoprawną podglądaczką. Obecnie też nie tylko podglądaczką. Robię coraz bardziej niegrzeczne rzeczy - przyznała, choć nie weszła w szczegóły. Kapłance miała ochotę się pozwierzać, ale Tabitha na razie nie musiała wiedzieć wiele. Może Oloma to zrozumiała, bo nie ciągnęła dłużej tego tematu.
- Jeżeli kochankowie są chętni, to nie ma w tym niczego niegrzecznego w oczach Pani Rozkoszy - zakończyła jedynie. - A ty, Tabitho? Co zrobiłaś niegrzecznego, aby się tu znaleźć? Nie musisz mówić szczegółów, w tej kaplicy robimy tylko to, co sprawia przyjemność.
Półelfka zawahała się, ale dała się ponieść atmosferze.
- Kochałam się z Jonem, moim ukochanym - zaczęła, biorąc głęboki wdech. - To znaczy, mieliśmy się kochać. Dotykał mnie, a ja jego. No i wtedy pierwszy raz widziałam penisa. Ale zanim mnie - nabrała wdechu, jak przed wielkim wysiłkiem - rozdziewiczył… To doszło do wypadku.
Oloma wysłuchała wszystkiego uważnie, bez żadnych komentarzy.
- I pewnie chciałabyś zachować swoje dziewictwo dla niego? O takim konflikcie mówi Lei?
- Yhm - mruknęła tylko na potwierdzenie krótkowłosa.
- Nic prostszego. Nie oddawaj nikomu dziewictwa. Penetracja nie jest konieczna do orgazmu, choć niewątpliwie pomaga, a tantryści czerpią siły z najróżniejszych, nawet tych bardziej niewinnych form przyjemności, prawda Lei? - kobieta wciągnęła rudowłosą w rozmowę.
- Oczywiście, że tak. Może to być nawet delikatne pocieranie, ocieranie, przytulanie, lizanie - wymieniała. - No i w pupę też nie tracisz dziewictwa, albo w usta. Czasami wystarczą opowieści i kilka dotknięć na koniec, aby otrzymać dawkę mocy - uśmiechnęła się i nachyliła, aby ugryźć namiętnie szyje Olomy.
- Nie musisz się od razu decydować, by do nas dołączyć. Ale jeżeli czujesz podniecenie na nasz widok, to możesz się na przykład zacząć dotykać - starsza z kobiet bez pytania sięgnęła między nogi panny Mongle i wsunęła w jej kobiecość dwa długie palce.
- Ale przecież tutaj może każdy wejść i mnie zobaczyć - za każdym murem, który się kruszył, Tabitha budowała kolejny.
- To świątynia bogini rozkoszy - jęknęła Lei. - To całkiem zwyczajne. W całej Akademii to całkiem zwyczajne, nikt nie ma nic przeciwko…
Dziewczyna przytuliła się jeszcze mocniej do Olomy, odchylając udo na bok najbardziej jak się dało, aby zapewnić zarówno pełen dostęp jak i widok na łono.
- Może i nie ma - przyznała półelfka. - Ale ja i tak się wstydzę.
Oloma odpowiedziała na to pierwsza.
- To zrozumiałe. Nie wszyscy są gotowi od razu skakać na głęboką wodę - słowom tym towarzyszyło bardzo nieprzyjemne dla Leileny uczucie pustki, bowiem kapłanka wstała z podłogi. - Ale możemy pójść do mojego pokoju. Tam nikt cię nie będzie podglądał… poza nami dwiema.
- W końcu obiecałam pełną demonstrację - Lei zmusiła się do uśmiechu, choć pustka była trudna do wytrzymania. Podniosła się też z niewygodnej posadzki, dopiero teraz zauważając, że była niewygodna. Rudowłosa znała już całkiem nieźle pokój kapłanki, ale dla Tabithy było zaskakujące to, jak bardzo był ascetyczny, jeśli nie liczyć wielkiego łóżka na którym zmieściłyby się ze trzy osoby. Może nawet cztery, we właściwej pozycji.
- Ja już odczułam rozkosz z naszego spotkania - kapłanka objęła rudowłosą w pasie i przyciągnęła do siebie. Była trochę wyższa, przez co broda dziewczyny wtuliła się w jej dekolt. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Może pokażesz jak łatwo taką jak ja doprowadzić samym językiem, skoro penetrację już pokazałyśmy na tobie? - zasugerowała Lei, bez czekania zaczynając podwijać szatę Olomy.
- Spotykają mnie dzisiaj same błogosławieństwa i jeszcze do tego taki deser - usta starszej kobiety rozciągnęły się w uśmiechu. - Usiądź zatem, albo się połóż i pokaż mi jak bardzo mnie potrzebujesz.
- Najpierw powinnyśmy się w pełni pokazać nieśmiałej tej pannie, aby nie czuła się samotna gdyby wreszcie zechciała trochę swojego pięknego ciałka pokazać - zasugerowała rudowłosa, będąc już w połowie zdjęcia z kapłanki jej szaty. Te były dosłownie stworzone do zdejmowania. Wystarczyło tylko rozpiąć kilka zapięć przy łańcuszkach i szata sama zsuwała się po krągłościach kobiety.
- Myślisz, że to co do tej pory pokazałyśmy, to mało? - kapłanka mimo słów nie stawiała żadnego oporu. Patrzyła ponad ramieniem Lei na Tabithę, która stała cichutko w kącie.
- Pokazywać to jedno, być nagą to jeszcze coś innego. Musi uwierzyć, że nagość jest w dużej mierze dozwolona - rudowłosa uśmiechnęła się i objęła wargami sutek Olomy, ssąc przez chwilę. Oderwała się jednak szybko, czując jak sok spływa jej po udzie. - Rozbierz mnie na jej oczach…
 
Zapatashura jest offline  
Stary 13-11-2019, 11:56   #93
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Oczywiście. Obróć się do nie przodem. Niech ma na co patrzeć - poprosiła, a gdy tylko jej prośba została spełniona przystąpiła do dzieła. Powoli. I z dużym dodatkiem pieszczot. Zaczęła całować szyję rudowłosej, schodząc niżej ku barkom. Z każdym kolejnym pocałunkiem coraz bardziej i bardziej zsuwała ramiączkia zielonej sukienki ze swojej młodej kochanki. Oderwała od niej usta dopiero, gdy ubranie zaczęło zsuwać się jej z ramion.
- Teraz Leilena zachowuje się lubieżnie i swobodnie, ale kiedy pierwszy raz ją spotkałam była znacznie bardziej niewinna - zapewniła półelfkę. Ta była już mocno zarumieniona, co ślicznie podkreślało jej piegi.
Kapłanka zdecydowanym ruchem pociągnęła sukienkę w dół, obnażając piersi rudowłosej. Tabitha przygryzła lekko wargę i przeniosła spojrzenie na odsłonięte półkule.
- Możesz na nie patrzeć i dotykać ich kiedy tylko zechcesz - zachęciła rudowłosa, powoli oblizując wargi i biorąc swoje cycuszki w dłonie. - Szybko odkryłam swoją naturę tutaj. Wszystko co seksualne jest moją naturą, nie zdarza mi się odmawiać albo nie mieć ochoty. To się przekłada też na moją moc.
- Ja tak nie chcę - stwierdziła Tabitha. -To znaczy, chciałabym opanować moc, ale nie chcę się kochać z innym mężczyzną niż Jon.
Oloma w międzyczasie zaczęła sunąć językiem w dół kręgosłupa Lei, pozostawiając wilgotny ślad. Materiał sukienki zbierał się wokół jej bioder i kapłanka powoli zsuwała ją coraz niżej i niżej, aby w końcu odsłonić rude łono. Do tego czasu opadła już na kolana, a język dotarł do miejsca, gdzie plecy przechodziły w smakowitą dupcię. Dziewczyna westchnęła i drgnęła z podniecenia.
- Oczywiście, rozmawisłyśmy już o tym. Kobiet jest tu jednak również trochę, mogłybyśmy także swoimi ciałami pomóc ci się rozwijać - dłonie zaczęły masować piersi, pocierać twarde sutki. Półelfka mogła też patrzeć jak szparka wypuszcza kolejny strumyk soków. Leilena od jakiegoś czasu pracowała nad tym, aby jej ciało wydzielało nadmierną ilość wilgoci. Aithe na pewno ucieszyłaby się z takiej dodatkowej pracy domowej. I cała ta wilgoć bardzo jej się przydała, kiedy Oloma znowu bez ostrzeżenia wsunęła w nią swoje palce. Poruszała nimi tak szybko, że szparka zaczęła wydawać mlaszczące odgłosy. Takie widoki wystarczyły, by półelfka nieśmiało i chyba nieświadomie sięgnęła dłonią do swej piersi, gładząc ją przez materiał kamizelki.
- Jeżeli zostanę dziewicą… to przecież będę mu wierna, prawda? - zapytała, prześlizgując się spojrzeniem po koleżance.
- Nie zdradzisz go z nikim, zwłaszcza z nikim o kogo mógłby być zazdrosny… - Lei wystękała to z pewnym trudem, bo atak Olomy zachwiał jej ciałem. Jedną dłonią sięgnęła w tył i oparła się nieco na kapłance. - Podoba ci się to co widzisz? Podniecają cię inne… kobiety…? - drżążyła dziewczyna, choć trudno było się na tym skupić.
- Nie wiem… ale podnieca mnie to, co widzę. Ta atmosfera - przyznała, przebierając z podniecenia nogami, jakby mogło jej to ulżyć.
Oloma nie wtrącała się do rozmowy, gdyż jej język zajęty był badaniem badaniem pośladków Leileny, a szczególnie tego, co kryło się między nimi. Ostatnim ruchem dłoni zsunęła zieloną kreację dziewczyny do jej kostek, zupełnie już ją obnażając. Rudowłosa wyszła ze swojej sukienki, ale też odepchnęła lekko, ale zdecydowanie kapłankę.
- Miało być bez palców. Tak jak będziemy robiły tej pięknej dziewczynie, której byłoby znacznie lepiej, gdyby miała na sobie mniej… Jak mam się ułożyć, Tabitha?
- Eee… wygodnie? - pierwszoroczniaczka była zbyt niewinna, by dawać jakiekolwiek erotyczne wskazówki. Oloma pewnie miałaby dużo sugestii, ale na wszelki wypadek trochę ograniczyła swą pożądliwość, aby znowu nie stracić kontroli i nie zacząć robić czegoś “zakazanego”.
- Chcesz widzieć mój przód, czy tył? - Leilena nie miała oporów. Jak zawsze. - A może to Oloma ma się położyć, a ja usiądę na jej twarzy, pokazując ci jej szeroką cipkę, kiedy będzie mnie wylizywać?
- Nie wiem - piegowata szepnęła w odpowiedzi. - Nie umiałabym się zdecydować.
Co innego kapłanka, która pełnym zadowolenia jękiem zareagowała na drugą opcję.
- Kładź się - podchwyciła to rudowłosa, a jej ton stał się rozkazujący. - Zachęć mnie, to usiądę i pozwolę ci chłeptać swoje soki.
Oloma zawsze dobrze reagowała na taki ton i uległą rolę jaka jej przypadała. Lei chciała to wykorzystać, aby kobieta była wyjątkowo mokra i wrażliwa na dotyk z podniecenia.
Kapłanka posłusznie wykonała polecenie, wygodnie moszcząc się na licznych poduszkach. Nogi rozłożyła szeroko i bezwstydnie.
- Możesz robić ze mną co tylko chcesz i bardzo żałuję, że musimy ograniczać się tylko do naszych języków. Ale przecież nie można stracić dziewictwa przez pupę, prawda? - aby nadać swym słowom jeszcze bardziej perwersyjny koloryt, podsunęła sobie poduszkę pod plecy po czym sięgnęła własnym palcem do ciasnego otworka… a przynajmniej tego ciaśniejszego z dwóch.
- Jak myślisz, Tabitha? Penetracja drugiej dziurki wchodzi w grę? - zapytała Leilena, patrząc to na jedną, to na drugą. - Podejdź bliżej, kochanie. Nie musisz się niczego obawiać, ten pokaz jest głównie dla ciebie.
Wdrapała się na łóżko, klękając na razie obok kapłanki, łapiąc mocno za jej pierś.
- Nie wolno ci samej! - skarciła Olomę. - Jesteś tylko zabawką.
- Tak chcesz się bawić? - mruknęła pod nosem kapłanka. - Mi to nawet pasuje - posłusznie zabrała dłoń i ułożyła ręce grzecznie po bokach. - Ale możemy to trochę dopracować? Jak mam się do ciebie zwracać, Leileno?
Zaintrygowana półelfka faktycznie podeszła parę kroków bliżej, co niestety miało ten niepożądany efekt, że przestała się dotykać.
- Możemy ją teraz wykorzystać do swojej przyjemności - rudowłosa mówiła w stronę półelfki, specjalnie podsuwając jej różne bodźce i obserwujac jej reakcje na nie. - Jak powinna się do nas zwracać? Lubię być jej panią, dręczyć ją powoli i zakazywać orgazmu przez długie godziny…
Palcami wolnej dłoni rozwarła cipkę Olomy, pokazując wnętrze pierwszoroczniaczce.
- Nie wiem, po imieniu? - Tabitha zdecydowanie nie umiała się jeszcze bawić. Jednak pomimo tego, że subtelności erotycznych zabaw kompletnie przelatywały jej nad głową, to wstyd zaczynał ją opuszczać. Przysiadła nawet na krawędzi wielkiego łoża i z bliska wpatrywała się w szparkę kapłanki.
- Olomo, jak chcesz nazywać tą, która powie mi kiedy zasłużysz na analny orgazm? - zapytała rudowłosa, zwolenniczka rzucania na głęboką wodę i oswajania z nią właśnie w ten sposób. Sięgnęła do swojej cipki, nabrała na palce sporą ilość soków i zaczęła je na oczach Tabithy wsmarowywać w brązową dziurkę kapłanki.
- Skoro jestem tylko zabawką… to czy mogę się do ciebie zwracać Właścicielko?- jęknęła, kiedy poczuła dotyk i uniosła wyżej biodra.
- Bardzo ładnie, prawda? Chcesz, aby tak do ciebie mówiła? - Lei uśmiechnęła się do półelfki, przestajac nawilżać kochankę i zamiast tego zmieniając pozycję. Przełożyła nogę nad Olomą, w klęczącej pozycji znalazła się dokładnie nad twarzą kobiety, na którą zaczęły kapać soki. - Zabawka zawsze dochodzi ostatnia, jeśli zasłuży. Będzie mogła dopiero po tobie, Tabitho. Więc jeśli nie zachęci cię do zdjęcia ubrań i oddania się przyjemności, będzie cierpieć długo - słodki uśmiech panny Mongle poszerzył się. Lubiła tego typu gry.
- Właścicielka może się bawić swoją własnością jak tylko chce. Będę posłuszna - zapewniła Oloma. Poczucie władzy nad tak doświadczoną kochanką było odurzające. - Tabitho, nie musisz niczego robić. Zniosę każdą torturę - zapewniła, ale głos jej drżał. - Ale… moje ciało jest słabe i tak bardzo potrzebuje stymulacji - wyprężyła się w kierunku piegowatej, lecz ten akt nieposłuszeństwa przeminął szybko. - Czy Właścicielka pozwoli się całować? Ssać? Lizać? Czy obleje swoją zabawkę swymi sokami?
Leilena nie mogła już dłużej. Opuściła biodra, siadając na ustach kapłanki, prawie wpychając w nie swoje łono i kneblując tym samym kobietę. Jęknęła głośno, nachhylając się i wygodnie kładąc na miękkim ciele.
- Liż mnie zabawko. Zajmij się porządnie cipką swojej pani - wydyszała, patrząc w oczy Tabithy. Głowa rudowłosej była teraz tuż nad szparką Olomy. - Chcesz jej spróbować? - zapytała półelfki. - Możesz tylko dłonią. Chciałabym, żebyś poczuła jak bardzo się temu oddajemy, jak nasze ciała to lubią… - dyszała.
- Ja nigdy nie dotykałam innej kobiety. Nawet nie wiedziałabym co robić - pieguska tym razem zachichotała, zamiast się zarumienić, czy ze wstydem w oczach cofnąć.
Kapłance zaś nie trzeba było niczego powtarzać. Jak wygłodniała przyssała się do ofiarowanej kobiecości. Wessała w usta wilgotne wargi, spijając z nich nektar, zbierając językiem wszystko co tylko mogła i dziękując za zgodę głośnymi jękami. Lei postękiwała, czując jak drażni ją wprawny język. Skurcze wypychały z cipki duże ilości soku, zalewając nimi twarz kochanki. Nie spuszczała oczu z Tabithy.
- Nauczysz się… - dyszała. - Dotknij jej, tak po prostu. Jak chcesz. Uda. Cipki. Stopy. Albo mojej twarzy. Gdzie chcesz. Lub pozwól mi dotknąć siebie. Bardzo bym chciała zobaczyć i poczuć cię więcej.
- Ja… to może…. - nabrała powietrza w płuca i szybkim ruchem, nim rozsądek zdołałby ją powstrzymać, zdjęła przez głowę swoją bluzkę. Pod nią nie miała już niczego, tylko parę drobnych, zadartych piersi, wcale nie większych niż te Leileny. Ciemne sutki sterczały kusząco, ale znajdowały się poza zasięgiem ust Lei. - Obiecałam się ci przecież pokazać - czułą potrzebę, by się wytłumaczyć.
Oloma zaś czuła jedynie potrzebę zaspokojenia swej Właścicielki. Zaczęła ocierać się o mokrą szparkę całą twarzą, nosem, brodą, policzkami, tak by zostać naznaczoną przez swoją panią. W końcu odnalazła łechtaczkę Lei zaczęła ją szybko trącać koniuszkiem języka. Dziewczyna jęczała już otwarcie. Widok małych, sterczących piersi wprawił ją w drżenie. Ruszała biodrami, sama jeszcze bardziej ocierając się o leżącą pod nią kochanką.
- Warto było… czekać… nie kryj ich tak bardzo… - stękała, z trudem powstrzymując jeszcze orgazm. - Dam ci przyjemność kiedy tylko zechcesz…
- Na pewno? Bo Olomie celowo jej odmawiasz - jakoś nie mogła pogodzić tych dwóch wizji.
- Nie odmawiam. Wydłużam rozkosz. Potem orgazm… jest taki niesamowity, że jest po nim półprzytomna…
I służka Bast ani trochę nie narzekała na takie traktowanie. Chcąc dać swej młodziutkiej kochance jak najwięcej przyjemności zaczęła ssać jej twardy guziczek. Własne dłonie zacisnęła mocno na pościeli. W przeciwnym razie nie wytrzymałaby i wepchnęłaby palce w pannę Mongle.
- I ona to lubi? - dopytywała zaciekawiona pieguska.
Lei nie była w stanie odpowiedzieć. Dłużej nie umiała tego wytrzymać. Położyła się w pełni na Olomie i krzyknęła, gdy spełnienie wstrząsnęło jej szczupłym ciałem. Szczytowała z otwartymi oczami, wpatrzona w piersi dziewczyny przed nią, zalewając kochankę. gwałtownie wypychaną wilgocią. Oloma, po części by nie utonąć, a po części ze zwykłej ochoty połykała wszystko co trafiło do jej ust. Podniecało ją to tak bardzo, że sama już dosłownie ociekała swym pożądaniem, znacząc pościel i poduszki pod sobą. Rudowłosa nie zamierzała jej odpuszczać. Uniosła biodra tylko na moment, żeby zadać pytanie.
- Zabaweczko, lubisz być seksualnie dręczona? Nie móc się dotknąć, czekać na moją łaskę? Błagać o mój język i palce?
- Tak, moja Właścicielko. Ale jeszcze bardziej lubię zaspokajać moich właścicieli. Pozwalać im brać moją cipę i tyłek kiedy tylko chcą. Moje ciało jest stworzone, by ukazywać rozkosze Bast - wygłosiła całkiem długą przemowę jak na kogoś, kto z trudem łapał oddech.
Lei znów na niej usiadła.
- Widzisz, Tabitho? Ty nie musisz taka być, ale my jesteśmy bardzo uzależnione - grymas rozkoszy nie znikał z oblicza rudowłosej. - Dasz zabawce nieco ulgi? Dotkniesz?
Kiedy półelfka wahała się co zrobić, Oloma z entuzjazmem wróciła do pieszczenia nastoletniej cipki. Tym razem wyćwiczony język wwiercił się pomiędzy wargami w rozgrzane wnętrze, sięgając tak daleko jak tylko mogła sięgnąć.
- Dotknę - zdecydowała w końcu Tabitha i niepewnie przesunęła palcami po łonie kapłanki. Zadziałało to na nią elektryzująco. Z jękiem wygięła plecy i podkurczyła palce, wciąż nie doświadczając spełnienia, ale poszerzając swą torturę o nowe bodźce.
- Ma wspaniałe ciało, prawda? - zachęciła Lei, dysząc. Jej własny palec zawędrował do kakaowego oczka i pocierał wejście. - Mogłabym nieustannie patrzeć jak biorą ją kolejni studenci. Pokażesz mi się cała, Tabitho?
- Ale ja nie jestem taka piękna, jak ona - jakby przepraszając, powiedziała półelfka. - Na pewno chcesz, żebym się rozebrała? A co, jeśli nie wyglądam tak, jak sobie wyobrażasz?
- Piękno nie jest jednowymiarowe, kochanie - uśmiechnęła się Lei i jęknęła głośniej. Oloma nie ustawała w swym natarciu na mokry kwiat.
Tabitha już bez dalszych wymówek rozwiązała rzemyk u spódnicy i zrzuciła ją na ziemię. Absolutnie nie miała się czego wstydzić. Długie, zgrabne nogi zdobiły z rzadka rudawe piegi. Choć piersi miała niewielkie, to natura obdarzyła ją krągłymi biodrami, które jeszcze przez chwilę okrywała zwyczajna, obszerna bielizna. Ku wielkiej radości Leileny dziewczyna szybko je jednak z siebie zdjęła, obnażając pokryte włoskami łono.
- Ja się tam nigdy nie goliłam - wyjaśniła, znowu przepraszającym tonem.
- Nie trzeba, Siri na przykład lubi być zarośnięta… - dyszała rudowłosa, zbliżając się do drugiego orgazmu. Szczupły palec wniknął w anus Olomy, sam w sobie raczej nie mogąc zaspokoić wyrobionej dziurki. - Ale jak będziesz chciała, to tego też cię nauczymy. Lub w końcu nauczysz się zaklęcia depilacji… - dziewczyna zaczęła intensywnie ruszać biodrami, zaspokajając się twarzą zabawki. - Pokażesz mi bliżej? Na co masz teraz ochotę…?
- Od tego wszystkiego kręci mi się w głowie - wyznała półelfka. - I chyba najprędzej schowałabym się pod koc i wszystko to sobie poukładała w głowie.
Jednak mimo swoich słów uklękła na brzegu łoża, rozchylając lekko nogi. Połyskujące włoski zdradzały podniecenie.
Kapłanka wyjęczała swoje rozkoszne cierpienie w szparkę Lei. Mając problem z utrzymaniem jakiegokolwiek rytmu przy poruszającej się kochance, po prostu robiła co mogła: ocierała się, całowała, lizała. Byle dać jeszcze więcej przyjemności… i zasłużyć na nagrodę.
- Możemy wraz z zabawką sprawić, że nie będziesz o niczym myślała - wyjęczała rudowłosa. Pochyliła głowę i wtuliła się się w cipkę kochanki, czując jak nos zanurza się w luźnym wnętrzu. Wzmogła ruchy palca, a jej własne ciało znów sztywniało i drżało od szczytu na który się ponownie wspięła. Kapłanka zadrżała lekko od tego dotyku, ale robiła wszystko co mogła, by skoncentrować się na dawaniu przyjemności. Jej aromat był już jednak odurzający, niemal jak afrodyzjak.
- No nie wiem. Obiecałam, że się przed tobą rozbiorę, ale to? Nie wiem, czy mi się spodoba - marudziła, choć przecież widać było, że sama jest podniecona.
Lei już jej nie słuchała. Miała swoje podejście do marud. Kto nie umiał chwytać dnia, ten nie mógł liczyć na to, że rudowłosa będzie go ciągnęła nieustannie za rękę. A język i usta Olomy były takie przyjemne! Krzyknęła z rozkoszy w cipkę kochanki gwałtownymi ruchami palca posuwając jej anus kiedy sama szczytowała po raz drugi.
Oloma wierciła się niecierpliwie, co było najlepszym dowodem na to, że powolna stymulacja w wykonaniu Leileny działała. Z twarzą oblaną sokami i błaganiem w głosie zwróciła się do rudowłosej.
- Czy Właścicielka pozwoli mi dojść? Tak mocno tego chcę.
- To nie moja decyzja, a Tabithy - szepnęła rudowłosa, spoglądając na półelfkę znad łona kapłanki.
- Wygląda, jakby naprawdę tego potrzebowała, więc… tak - zgodziła się, przyglądając temu jak rudowłosa ją stymuluje.
- W ten sposób? - nie odrywając spojrzenia od młodego ciałka, Lei dołożyła drugi palec do pupy Olomu i zintensyfikowała ruchy.
Tabitha, jak zahipnotyzowana, przysunęła się jeszcze bliżej, przez co niemal ocierała się o Leilenę.
- Ja nigdy się tam nie dotykałam, więc trudno mi powiedzieć. Myślałam raczej o jej… kwiatuszku - sięgnęła nawet ku niemu dłonią, ale w ostatniej chwili się zawahała.
- Tak? - zapytała rudowłosa, unosząc głową. - Nie krępuj się, pokaż mi o czym myślałaś…
- Dotknij mnie - nie wytrzymała kapłanka, wychodząc naprzeciw palcom Lei. - Jakkolwiek, ale dotknij. Chcę dojść - prosiła.
Półelfka przełamała się i pogładziła kciukiem szparkę Olomy. Było wręcz niewinne w porównaniu z tym, co czasem kobieta wyprawiała, ale w stanie w którym była stało się to kroplą, która przelała czarę. I z kapłanki rozkosz wylała się naprawdę obficie. Soki trysnęły z taką intensywnością, że ochlapały nie tylko dłoń Tabithy, ale także policzek Lei, która była zbyt blisko. I w dodatku fontanna nie chciała się kończyć. Panna Mongle nie mogła przepuścić takiej okazji i przyssała się do tego źródła, pozwalając napełniać nim swoje usta, a reszcie spływać na łóżko i łono Olomy.
- Ojej - pisnęła piegowata. - Czy wszystko w porządku?
- Tak, tak, och tak - z zadowoleniem wyrzuciła z siebie kapłanka. - Masz bardzo delikatne palce - skomplementowała Tabithę, która od razu się od tego zarumieniła.
Leilena uniosła głowę, kiedy strumień się skończył i oblizała mokre wargi.
- Oloma musi bardzo lubić niewinność. Może jednak chcesz poczuć, jak się odwdzięcza?
- No, może troszeczkę - przyznała, nerwowo przy tym chichocząc. - To wyglądało na całkiem przyjemne.
- I takie było - zapewniła najstarsza z kobiet, unosząc się na łokciach. Spojrzała jednak na Leilenę. Wszak zabawa wciąż trwała, a ona była tylko zabawką.
Dziewczyna zeszła z niej wreszcie i położyła się wygodnie obok.
- Zabawko, zajmij się moją nową koleżanką. Przekonaj ją do naszych kobiecych zabaw.
- Jak sobie życzysz, Właścicielko - posłusznie spuściła głowę i przysunęła się bliżej Tabithy. - Będę delikatna - mówiła do pierwszoroczniaczki zupełnie innym tonem. - Nie wszyscy od razu wariują na punkcie seksu - dodała celem wyjaśnienia, nie wiadomo kogo mając na myśli.
- Tak bym wolała. Chyba nie zmieściłabym w sobie całej dłoni - próbowała zażartować, a Oloma nie mogła powstrzymać się od komentarza.
- Jeszcze.
Potem była już mniej gadatliwa, bo usta zajęła całowaniem piersi nastolatki. Lei przyglądała się z temu z ciekawością. Własne nogi miała rozsunięte na boki, a dłoń powoli pracowała na łonie, zataczając powolne kółeczka. Dyszała, pożerając oba nagie ciała.
- Jeśli chcesz, to mogę pomóc zabawce. Możemy się tobą zająć we dwie…
- Skoro już posunęłam się tak daleko - półelfka jęknęła cichutko, gdy kapłanka objęła wargami jej sutek. - Chodź i ty - poprosiła. Oloma przesunęła się przy tym odrobinkę, udostępniając drugą, zadartą pierś dziewczyny. Niewinna i niedoświadczona młódka nie wytrzymała długo w objęciach dwóch drapieżnych kochanek. Nawet, gdy bardzo się ograniczały w wykorzystywanych technikach i pozycjach. Wkrótca Tabitha mruczała niczym kotka, a ciepłe usta i zwinne języczki dawały jej orgazm za orgazmem. Magiczna obroża tłumiące jej moc świeciła jak latarnia gdy w końcu skończyły. Szczęśliwą i półprzytomną półelfkę trzeba było odprowadzić do jej kajuty, bo nogi nie za bardzo chciały ją słuchać. I choć była jak na gust Leileny zbyt naiwna a w dodatku nieustępliwa w temacie swej cnoty, to z tej gliny można było jeszcze sporo ulepić. Tylko jej kolegów czekały ciężkie dni, bo nie mogli liczyć na pomoc koleżanki w odnawianiu swych magicznych zasobów. Wyglądało na to, że Oloma będzie miała pełne otworki roboty. Barbarzyńca mógłby spokojnie “skorzystać” z pomocy Siri, gdyby się tylko odważył. Umysł Lei uspokoił się jednak na chwilę, podobnie jak ciało, więc przez resztę dnia zamierzała z tego skorzystać i poczytać jedną z nowych ksiąg wypożyczonych z biblioteki. Pewnie znowu tę o transmutacji. Leilena szybko przekonała się, że zaklęcia które czytała wyglądały bardzo znajomo. Dar Nessaliny nie przestawał jej wynagrodzać za przekraczanie granic perwersji.
Lei ani na moment nie żałowała oddania się na usługi sukkuba. Jej życie było ciekawsze, nauka szybsza, ekscytacja pełniejsza. A jej pani była tak piękna… że aż zmożyła rudowłosą do snu, kiedy czytanie się zbyt wydłużyło.

(***)

Leilenie nie można było odmówić pilności w studiowaniu magii. Chłonęła nowe zaklęcia i wiedzę i absolutnie nie miała nic przeciwko temu, by zostać pupilką nauczycielek. Pociąg jaki czuła do tych dojrzałych, seksownych kobiet mógł być nawet dodatkową motywacją do nauki. Aithe i Carmi wydawały się z tego zadowolone, gdy były z Leileną na osobności nawet pozwalały sobie na flirt. Pani rektor zachowywała już profesjonalizm i jeśli już kusiła rudowłosą, to mimochodem - swym ubiorem, stylem bycia. Selunarra za to... oj, ta nie lubiła zbyt aktywnych uczniów. W efekcie pracowita Lei, którą akurat bardzo interesowało rzucanie uroków, dostawała dodatkowe zadania domowe.
W końcu Siri postanowiła (w swoim rozumieniu) pomóc koleżance i odciągnęła ją na bok w drodze do stołówki.
- Orbynsar woli, jak uczniowie się jej boją, niż jej podlizują - podpowiedziała. Rudowłosa jednak bardziej skupiała się na tym, jak jej przyjaciółka tego dnia chodziła, niż co mówiła. A chodziła z pewnym trudem.
- Nie podlizuję się, tylko byłam zbyt chętna na te całe uroki. Miałam nadzieję, że ukarze mnie inaczej niż pracą domową - westchnęła Leilena, zerkając na tyłek Siri. - Czyżbyś się wreszcie dorwała do nowego barbarzyńcy?
- Tak - odpowiedziała bez wstydu. - Ale było… inaczej, niż myślałam - powiedziała dziwnie oględnie jak na siebie. - Prowokuj Orbrynsar dalej, to pewnie i ona się dalej posunie.
- Ej, nie zmieniaj tematu! - oburzyła się Lei. - Opowiadaj! A ja będę prowokowała.
Murzynka jednak ścisnęła mocniej usta i wahała się dłuższą chwilę.
- No bo… tak oględnie mówiąc, to on nie jest człowiekiem - absolutnie nie było to odkrycie, wszak widać było to na pierwszy rzut oka.
- No i…? - nietypowo musiała ciągnąć za język rudowłosa. - Co tam mu siedzi między nogami?
- No i właśnie w tym sęk - Siri wreszcie przestała owijać w bawełnę. - Nie ma ludzkiego fiuta, tylko… wilczy? Chyba. Nie widziałam nigdy wilczego kutasa.
- Łoooo - Lei otworzyła szerzej oczy. - Niesamowite, że ktoś taki ma magiczną moc. Rżnął cię jak zwierzę?
- O tak - pokiwała głową. - Pieprzył mnie jak swoją sukę. A na końcu tak urósł, że aż bolało. Gdyby nie mikstury Meleghosta, to na pewno byłabym w ciąży. Tyle we mnie wlał - przy opowiadaniu tego przez twarz ciemnowłosej przebiegały najróżniejsze emocje.
- I to jeszcze wzięłaś go w cipkę, no proszę, nie poznaję koleżanki - rudowłosa przytuliła się do niej. - Skąd te mieszane emocje więc?
- Wiesz, to nie tak, że mi się nie podobało - zaznaczyła. - Po prostu było… inne. Pożartować sobie o centaurach to jedno, ale przespać się z wilkołakiem - wzruszyła ramionami, nie wiedząc co powiedzieć.
- Mnie to chyba wręcz zachęciłaś - westchnęła Leilena. - Jest zbyt wiele rzeczy, których chcę zwykle spróbować. Pomyśl jak byłoby ich wielu.
- Rozerwaliby nas - ta wizja jednak, zamiast Siri przerazić, przyprawiła ją o wybuch śmiechu.
- Myślisz, że każdy próbowałby wyrwać dla siebie? - młodsza dziewczyna dołączyła do tej wesołości. - Bo jeśli chodzi o wielkość dziurek to bym sobie poradziła.
- Może w jedną… ale myślisz, że czekaliby grzecznie w kolejce? Wygłodniałe wilki?
- Pieprzyliby mnie na raz, jak zwierzęta, którymi są - Lei wzdrygnęła się, ale nie ze strachu a podniecenia. Służenie Nessalinie otwierało ją także na takie klimaty.
- Po jednym w każdy otwór. A kolejni tłoczyliby się i gryźli, by sami się do któregoś dopchać - Siri rozochociła się w tej wymianie fantazji.
- Gdyby tylko wymyślili jak się tam dopchać to na jednym w jednej dziurce by się nie skończyło.
Ciemnoskóra spojrzała zaintrygowana na Leilenę.
- No proszę, proszę. Cóż to za wyznania? - wyszczerzyła zęby w figlarnym uśmiechu.
- Wyznanie to by było, gdybym już czegoś takiego spróbowała - zauważyła rudowłosa, pokazując przyjaciółce język.
- No to fantazje - ustąpiła. - Ale zawsze jest kolejny dzień - wzięła koleżankę pod ramię. One mogły poczekać z obiadem, ale obiad (a już na pewno te smaczniejsze kąski) nie poczekałby na nie. Zwłaszcza jak była tam Lily i jej potężny mini-żołądeczek.
 
Lady jest offline  
Stary 20-11-2019, 19:00   #94
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Leilena pozostała głucha na rady przyjaciółki. Aktywność na zajęciach, godna przecież wszelkich pochwał, nużyła Selunarrę. Pod względem podejścia do uczniów była podobna do Meleghosta, tyle że alchemik Lei kompletnie nie interesował. Chłodna i wyzywająca pani profesor - zupełnie na odwrót. No i w końcu rudowłosa się doprosiła. Po jednych zajęciach, Orbrynsar kazała jej stawić się w nauczycielskim gabinecie. Tym razem nie zamierzała być gorliwa, a niczym kujonka co dostała karę, ruszyła w stronę gabinetu na nieco drżących nogach.
Czarodziejkę zastała za okrągłym stołem, na którym rozłożyła dwie księgi. Sama notowała coś gęsim piórem na pergaminie. Choć kazała rudowłosej wejść, zamiast czekać na korytarzu, satysfakcję sprawiało jej przeciąganie chwili. Lei umiała grać w grę. Zamknęła drzwi i stała przed stołem, z dłońmi złożonymi w okolicach swojego łona, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Sekundy dłużyły się jak minuty, szczególnie gdy kobieta pochyliła się bardziej nad jednym z tomów, eksponując swój dekolt. Nie był on nawet w czwartej części tak śmiały, jak te z jakimi chadzała rektorka, ale i tak wyglądał kusząco. Wreszcie Selunarra odłożyła pióro i spojrzała na Leilenę.
- Myślisz, że ta postawa prymuski zaskarbi u mnie jakieś względy? Że będę cię lżej traktować przy egzaminach? - zapytała chłodnym tonem.
- Nie, proszę pani - odpowiedziała cicho, odważając się lekko unieść wzrok. - Ja po prostu bardzo chciałabym poznać naturę uroków. Mam nadzieję, że będę traktowana surowiej.
Takiej odpowiedzi nauczycielka się nie spodziewała. Zdołała zapanować nad brwiami dopiero po sekundzie, gdy Lei zdążyła już dostrzec jak bardzo się zdziwiła.
- Surowiej?
- Tak, proszę pani. Może wtedy stanę się lepsza i nie będzie pani na mnie patrzeć ze zgorszeniem - szepnęła drżącym głosem dziewczyna.
- I wodzisz za mną maślanym spojrzeniem na lekcjach, bo chcesz być traktowana surowiej? - Lei raczej nie uważała, by jej spojrzenia były maślane, ale chyba nie było sensu kłócić się z panią profesor?
- Chcę, aby była pani ze mnie zadowolona - przyznała bez odrobiny fałszu. Tego właśnie chciała.
- Po co? - spytała krótko.
- Pani przedmiot jest dla mnie jednym z dwóch najważniejszych - Lei postawiła na szczerość. - Chcę nauczyć się jak najwięcej. Do tego podoba mi się pani sposób nauczania, być może podświadomie liczę na korepetycje.
Selunarra oparła się o stół i pochyliła ku uczennicy, bez wątpienia celowo eksponując piersi.
- A co byś zrobiła, żeby mnie zadowolić?
- Jestem gotowa na wszystko - przyznała. - Żałuję, że do tej pory podchodziłam do tego w wyraźnie zły sposób.
- Gotowa na wszystko? Cóż, słyszałam o tobie parę rzeczy od rektorki. O tym, jak usługiwałaś mrocznej elfce.
Kobieta wyprostowała się i obeszła stół tak, by stać tuż przed Leileną. Ta znów spuściła znowu wzrok, przez co patrzyła na piękne nogi. Przełknęła ślinę.
- Tak, na to też. Była moją panią, a ja jej własnością.
- Pamiętasz moje polecenie, które wydałam ci na pierwszych zajęciach? - czarodziejka wydawała się nie mieć zahamowań przed wykorzystaniem uczennicy. A to przecież było wbrew przepisom. Lei jednak wcale nie miała nic przeciwko łamaniu przepisów.
- Chciała pani mieć wymasowane stopy - przypomniała usłużnie dziewczyna.
- Więc na co czekasz? - nauczycielka usiadła na blacie i zzuła ze stopy bucik na obcasie.
Uczennica niemalże od razu opadła na kolana, tuż przed kobietą i ujęła piękną stopę w swoje dłonie. Zaczęła ją powoli ugniatać i masować.
- Dziękuję, że mi pani na to pozwala - szepnęła, nie mogąc się powstrzymać przed pchnięciem tego dalej.
- Dziękujesz mi za taką karę? - Orbrynsar była w swoim żywiole. - Doprawdy, zachowujesz się jak mała dziwka. Najpierw z drowką, teraz przede mną.
- Pozwala mi pani dotykać swojego pięknęgo ciała - szepnęła z cichym jękiem Lei, która aż zadrżała słysząc jak została nazwana. Nie przerywała masażu, starając się ulżyć nauczycielce.
- Teraz drugą - poleciła, rozchylając odrobinę nogi. Wycięcie w sukni wystarczyło by odsłonić zgrabną łydkę i kolano, ale to co było wyżej pozostawało ukryte… może tylko na razie?
Panna Mongle nie śmiała nic sugerować, ale pożerała wzrokiem to co widziała. Wciąż klęcząc zsunęła drugi obcas i ujęła stopę, zajmując się nią z takim samym zaangażowaniem jak pierwszą. Która wcale nie zwisała sobie bezczynnie. Profesor oparła bowiem swoją stopę o pierś Leileny, pocierając ją przez ubranie.
- Nie ograniczaj się tylko do dłoni. Od czego masz usta? - warknęła.
Tego dnia dziewczyna miała na sobie szarą spódnicę i bluzkę na ramiączkach, z trudem zasłaniającą sutki. Taki ruch stopą mógł w każdej chwili wszystko obnażyć. Lei nachyliła się i wzięła duży palec w usta, ssąc go i pieszcząc językiem. A z niego przesuwała się na kolejne, nie ustając w ruchach dłoni. Selunarra nie pozwalała sobie na żadne oznaki przyjemności. Jedynie coraz śmielej poczyniała sobie z biustem nastolatki, aż w końcu stało się nieuniknione i jedna z piersi wyskoczyła na zewnątrz.
- Jak ty się w ogóle ubierasz? Bezwstydnie. Co by powiedziała twoja matka, gdyby cię zobaczyła?
Czy lady Aurora celowo dobierała do kadry magów o sadystycznych zapędach?
- Przepraszam, proszę pani. Powinna mnie pani za to ukarać… - jęknęła i wróciła do lizania stopy, teraz przesuwając językiem po całej jej długości.
- I zrobię to, mała dziwko - obiecała. - Ale na razie cię wykorzystam. Chcesz tego, prawda? Na to liczyłaś? - poczucie władzy i poniżanie innych były dla nauczycielki afrodyzjakiem. A Lei sama brnęła w to dalej. Czując jak się przy tym intensywnie moczy.
- Chcę być pani rzeczą… - jęknęła w odpowiedzi.
- Nie rzeczą - zaprzeczyła od razu. - Rzeczą musiałabym sama się zajmować. Będziesz moją dziwką - powtórzyła ponownie. - Spełniająca moje zachcianki.
Powiedziawszy to, śmiało podciągnęła suknię, odsłaniając łono ozdobione wąskim paskiem krótkich włosków.
- Wyliż mnie.
- Dziwka zrobi to z ochotą… - jęknęła uderzona kolejną falą podniecenia uczennica. Porzuciła stopę i uniosła się na kolanach na tyle, aby sięgnąć. Wciągnęła nosem obezwładniający zapach i od razu zabrała się za smakowanie swojej nowej pani. Najpierw warg, z nich jednak szybko przeszła do łechtaczki, chcąc sprawić jak najwięcej rozkoszy.
Orbrynsar nie było łatwo się przy tym opanować. Lei zdobyła wszak sporo doświadczenia od dnia przybycia do Akademii. Niemniej, kobieta złapała za rude włosy i wepchnęła twarz dziewczyny mocniej między swoje uda.
- Dokładnie tak. Zapracuj sobie na moją dobrą wolę.
Potraktowana w ten sposób uczennica jęknęła głośno. Język przyspieszył, błyskawicznymi ruchami to trącając twardy guziczek, to kręcąc wokół niego kółka. Zaczęły dołączać do tego dłonie, jedna sunęła po udzie, druga zaczynała dotykać dolnej części szparki. Pocierała też samą twarzą, stymulując swoją panią jak najpełniej. Czarodziejka wkrótce musiała zacisnąć mocno zęby, aby jękami lub pomrukami nie zdradzić swego stanu. Co i tak było bezcelowe, bo pierś drżała jej od przyspieszonego oddechu. Szczupły paluszek Lei wśliznął się w mokrą szparkę, kolejny jawny dowód tego, co niby próbowała ukryć kobieta. Usta zaczęły teraz intensywnie ssać łechtaczkę, trącaną jedynie koniuszkiem języka. Paznokcie drugiej dłoni delikatnie zadrapały smukłe, jedwabiste udo.
- Nie drap, albo ci utnę te pazury - ostrzegła Selunarra. Głos prawie jej nie drżał, ale była już zbyt blisko by się powstrzymywać. Gorące wnętrze zacisnęło się na intruzie, dłoń nauczycielki na włosach Leileny, zaciśnięte szczęki zagłuszyły krzyk a plecy wygięły się gdy szczytowała. Dziewczyna posłusznie zaczęła masować zamiast drapać, nie przestając lizać i ssać. Spowolniła tylko ruchy, dając kobiecie jak najpełniejsze przeżycie, które bez wątpienia się jej podobało, ale szybko też stwierdziła, że co za dużo to niezdrowo. Odepchnęła od siebie rudowłosą i zwarła nogi.
- Umiesz przepraszać - pochwaliła po odchrząknięciu. - Ale musisz jeszcze przyjąć karę. Rozbieraj się.
Lei była bardzo posłuszna, od razy wstała, jednym ruchem zdejmując z siebie bluzkę, a chwilę później rozwiązując spódnicę. Ta po opadnięciu na ziemię ujawniła zupełnie nagie, szczupłe ciało rudowłosej, która jak zwykle nie miała na sobie ani grama bielizny.
Pani profesor prychnęła z naganą na ten widok, ale nie odwracając wzroku zdradzała, że to jedynie gra pozorów.
- Kara nie służy sprawianiu przyjemności - obmyśliła sobie nowy argument. Podeszła do rudowłosej i bez ostrzeżenia uszczypnęła jej sutek. - Czemu jesteś podniecona?
- Przepraszam, proszę pani - pannie Mongle nie do końca udało się stłumić jęk. - Nie powinnam się podniecać pięknem i smakiem pani ciała, ani swoją karą.
- Dokładnie - potwierdziła krótko Selunarra. - Oprzyj się o stół. I wypnij tyłek.
Jak zawsze posłuszna dziewczyna nie wahała się ani przez moment, czyniąc to co kazała nauczycielka, wypinając zgrabne pośladki i pochylając się nieco. Nagrodą za wzorową postawę był klaps. Siarczysty, głośny, bolesny. A potem jeszcze jeden, w drugi pośladek.
- Najwyraźniej brakuje ci dyscypliny w domu. Ja się zatem nią zajmę - oznajmiła nauczycielka, wbijając paznokcie w jędrną skórę.
Każde uderzenie wywoływało jęk Leileny.
- Tak, proszę pani. Musi mnie pani bardzo często dyscyplinować… - wydyszała boleśnie uczennica, a sok popłynął po jej udzie.
- Jak często? - pani profesor zaczęła sama męczyć się razami wymierzonymi w pupę Lei. Postanowiła przez to ukarać niegrzeczną podopieczną inaczej - wpychając palce w jej ciasną dziurkę.
Nogi rudowłosej drżały, pupa się zaczerwieniła, ale podniecenie tylko rosło. Każde dotknięcie kwitowała jękiem, a nawet krzykiem.
- Tak często jak moja pani będzie chciała. Szkoda, że nie może mnie pani publicznie prowadzać na smyczy… - dyszała dziewczyna, otworek mimowolnie zaciskał się na intruzach.
- Widzę, że potrzebujesz dużo lekcji. Bo wciąż mówisz jak dziwka - syknęła i przyspieszyła swoje ruchy, wpierw dwoma, ale szybko dodając jeszcze trzeci palec. Trzeci mieścił się z wielkim trudem w ciasnej, zaciśniętej dziurce. Pochyliła się mocniej, drżała i jęczała.
- Jestem pani dziwką… och tak… musi mnie pani tak traktować! - była zaledwie chwilę od szczytu, nic innego jej w takich chwilach nie obchodziło i gotowa była godzić się na wszystko.
- Będę. Och, bądź pewna, że będę - Orbrynsar posunęła się do najgorszej tortury, jaką mogła sobie wyobrazić rudowłosa. Przestała jej dotykać. Wysunęła palce i zostawiła nie zaspokoją, pół-leżącą na stole. Czekała na reakcję.
Leilena wydała z siebie westchnięcie zawodu. Nie odważyła się odwrócić, ale poczuła jak pusta cipka wypuszcza z siebie ogromną ilość soków podniecenia. Zdominowana rudowłosa była bowiem w siódmym niebie.
- Błagam… moja pani… zrobię wszystko… zwariuję jak nie dojdę…
- Wszystko to bardzo otwarta deklaracja - mruknęła kobieta. Powoli, kręcąc biodrami zaczęła obchodzić stół, aż pojawiła się w polu widzenia dziewczyny. - A gdybym kazała ci… bo ja wiem? Obciągnąć parszywemu goblinowi?
- Zrobiłabym to i połknęła jego nasienie… - odparła bez wahania dziewczyna.
- Ach tak? - Selunarra oparła się wygodnie na brzegu. - A w drugą stronę? Gdybym oddała cię do zabawy cyklopowi, żeby rozerwał twoją ciasną cipkę swoją wielką maczugą? - kobietę wyraźnie bawiło takie upokarzanie Leileny. Ta nie zmieniała swojej poddańczej pozycji, każdy skurcz szparki wypychał kolejne strumyki podniecenia.
- Gdybym nie mogła użyć magii, to mógłby mnie zabić, rozrywając moje małe ciało… ale i tak czując jak wnika we mnie, jak sprawia mi ból, wspominałabym z rozkoszą swoją panią…
- Posłuszna, mała dziwka - nauczycielka wypowiedziała to tonem normalnie zarezerwowanym dla pochwał. - Może jednak zasługujesz na drobną nagrodę? Ale najpierw mnie wyczyść - rozkazała, podtykając pannie Mongle pod nos swoje palce, którymi wcześniej szturmowała jej anus. Uczennica wzięła je do buzi z pomrukiem zadowolenia, gdy język poczuł jej własny smak. Zaczęła ssać, dokładnie wylizywać podsunięte palce pięknej, doświadczonej kobiety.
- Dość - ucięła krótko. - Kładź się na plecach i rozłóż nogi.
Szczęśliwie dla młodej adeptki, jej nauczycielka nie traciła już wiele czasu. Stanęła między jej udami i bez wahania wsadziła trzy, wciąż lśniące od jej własnej śliny palce w chętną szparkę.
- Na to liczyłaś?
- Dziękuję… - jęknęła dziewczyna, gdy cipka została mocno rozepchana. Była tak ślaska, że palce nie miały najmniejszego problemu, aby wejść do końca. - Dziękuję… jestem pani własnością… - jak zawsze oddawała się w pełni, znów na skraju orgazmu.
- I będę z tego skrzętnie korzystała - zapewniła. Nie była delikatna. Pieprzyła jęczącą rudowłosą szybko i mocno w ramach jakiejś perwersyjnej litości wobec dziewczyny. - Możesz dojść - pozwoliła.
Lei nie chciała delikatności. Będąc z tą kobietą chciała dominacji i brutalności, tylko to dawało pełną satysfakcję w tym przypadku. Wystarczyły dwie sekundy po pozwoleniu, aby krzyknęła i zaczęła dygotać w potężnym spełnieniu.
- Choć raz jesteś grzeczna - pochwaliła ją i cofnęła o krok. Spojrzeniem przebiegła po całym, drgającym ciele uczennicy. - Od teraz będziesz się mnie słuchać, prawda?
- Tak, proszę pani - dziewczyna zsunęła się z pewnym trudem ze stołu i uklękła posłusznie przed nauczycielką.
- Jeśli zażyczę sobie masażu stóp, to zrobisz to natychmiast?
- Natychmiast, w każdym miejscu. Na lekcjach też chętnie nie będę się opierać pani urokom…
- Myślę, że od teraz nawet nie będę potrzebowała uroków - Selunarra wzięła głęboki wdech i przystapiłą do skrzętnego poprawiania swojej sukni. - Możesz się ubrać, kara została wymierzona.
- Dziękuję, proszę pani - Lei od razu wstała i wciągnęła na siebie spódnicę i bluzkę, starając się nie patrzeć zbyt otwarcie na nauczycielkę i czekając na ewentualną zgodę na odejście. Ta jednak nie nastąpiła. A przynajmniej nie od razu. Czarnowłosa kobieta podeszła bowiem do regału, z którego zdjęła cienką, oprawioną w skórę książkę. Podała ją Leilenie.
- Przeczytaj ją. Została spisana ponad sto lat temu przez pewną wiedźmę - wypowiadając ostatnie słowo skrzywiła się dostrzegalnie. - W notatkach brakuje precyzji i odpowiedniego warsztatu, ale jest… łatwa do przyswojenia. I może sama nauczysz się z niej czegoś o urokach.
- Dobrze, proszę pani - dziewczyna wzięła książkę i pozwoliła sobie na bardzo delikatny uśmiech. Wciąż lekko drżała od doznań.
- A teraz spadaj - odesłała ją obcesowo, ale Lei miała wrażenie że dostrzegła u nauczycielki bardzo podobny uśmiech.
Szybko i posłusznie opuściła gabinet, aby jak najszybciej dotrzeć do swoich kwater. Była bardzo ciekawa tego co dostała.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 22-11-2019, 17:10   #95
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Kolejne dni semestru mijały Leilenie szybko i jednocześnie bardzo przyjemnie. Wiedźmi rękopis okazał się trochę bełkotliwy, ale faktycznie bardzo przystępnie tłumaczył jak wykorzystać magię do naginania cudzej woli. Jak sprawiać, by coś co uważało się za szalone stawało się tylko trochę nietypowe. Niestety taka magia działała tylko przez jakiś czas. Jeśli ofiara miała moment by zastanowić się na spokojnie nad swoimi czynami, to nieubłaganie przychodziła refleksja i wszystko się rozsypywało. Według bezimiennej wiedźmy wszystko sprowadzało się więc do tego, by wrzucać ofiarę do wody i jak najdłużej nie pozwolić jej przestawać pływać.
W czasie, który Lei poświęcała urokom i transmutacjom, Lily wytrwale eksperymentowała sobie z okiełznaniem najróżniejszych energii. Jej natura skakała z jednego bieguna kreacji: szycia, majsterkowania; do przeciwległego bieguna destrukcji. Nie sposób było się przez to przy niej nudzić. Upojne wieczory spędzane pod jedną pierzyną dodatkowo to ułatwiały.
Nawet wśród tak szalonej codzienności zdarzały się jednak sytuacje jeszcze bardziej zwariowane. Na lekcji u Danilla, ni z tego ni z owego, Umbero i Alden zaczęli pytać jak to jest z nieumarłymi. No bo wróżki, centaury i fey były takie pełne życia i wiadomo, że buzowały energią seksualną. Ale co z wampirami, albo duchami? Czy takim istotom nie było tęskno do łóżkowych swawoli? Blessed, normalnie dość chętny do długich wykładów, ten temat usadził błyskawicznie, stwierdzając że nekrofilia nie przynosi tantrystom żadnych korzyści. Koniec. A potem zmienił temat. Koledzy wydawali się jednak bardzo zadowoleni z tego, w jakie zakłopotanie wprowadzili nauczyciela i jeszcze długo siedzieli z głupkowatymi usmiechami na twarzach. Leilena zaczepiła ich w związku z tym tematem.
- Czyżbyście chcieli wypróbować swoje zdolności na jakimś cmentarzu? - zachichotała. - Fiutek takiego wampira musi być strasznie zimny!
- Ale jak się taki opije krwi, to musi gdzieś ją magazynować, nie? Sama pomyśl - Umbero, z każdym rokiem coraz roślejszy, chętnie podjął rozmowę.
- I myślisz, że ta krew to mu do rżnięcia potrzebna? - parsknęła dziewczyna. - Nawet jakby mi wsadzał, to jednocześnie by mnie wysysał. Mało bezpieczne.
- No wiesz, eksperymenty magiczne są niebezpieczne z natury - widać osobiste doświadczenia z sukkubem niewiele go nauczyły. Alden tymczasem z trudem tłumił śmiech.
- Wiesz, jak się nauczę więcej z transmutacji, to przemienię się w nieumarłą i popróbujemy na mnie, co wy na to? - wyszczerzyła się radośnie.
Blondyn nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- Wolę, jak jesteś ciepła - zapewnił, gdy trochę się uspokoił. - Widzisz, nam nie chodzi akurat o wycieczkę na cmentarz z łopatą - Umbero puścił w kierunku kolegi krzywe spojrzenie. - Tylko o plotkę o duchu w naszej Akademii.
- Z duchem to jeszcze trudniej będzie - tym razem to Lei miała problem z utrzymaniem w miarę poważnej miny. - Przebijecie go na wylot.
- No, to jest jakieś wyzwanie - Alden przejął rozmowę, a Umbero wyglądał na niezadowolonego z tego, że tajemnica się rozprzestrzenia. - Ale ze wszystkich miejsc, czemu u nas? Co tu może przyciągać duchy? - cóż, historia budowli w której rezydował licz mogła być jakąś sugestią, która przychodziła Lei do głowy.
- Ja bym stawiała, że jeśli rzeczywiście jest, to jest pozostałością tego, co było tu wcześniej - wzruszyła ramionami. - Ale ja chyba podziękuję za próby wywoływania go.
- Nie jesteś ciekawa? - Alden był awanturnikiem. Niebezpieczeństwo go nakręcało zamiast odstraszać.
- Nie jestem gotowa mierzyć się z nim w razie czego - zaakcentowała te słowa. - Może kiedyś. Ale walka to nie moja działka.
- Żaden kłopot - wtrącił się Umbero. - Nie do każdej rzeki trzeba wchodzić.
- Ale każdej można pomacać - mrugnęła wesoło Lei i zostawiła ich, kierując się na następne zajęcia.
W kolejnych dniach Lei nie słyszała już plotek o duchach. Może kolegom z roku się coś pokiełbasiło, a może... faktycznie chcieli spróbować jak to jest z truposzem. Wszak zboczeń w Akademii nie brakowało.
Lei jednak nie poświęcała się wyłącznie nauce. Smykałka biznesowa również była w niej żywa. Z domu przyszła wiadomość, że współpraca z Fourtail się rozwija. Ojciec był z tego zadowolony, choć w liście który skreślił kurtuazyjnie narzekał, że przez to rzadziej bywa w domu. Leilena nie mogła przy tym nie pomyśleć o tym, co też jej mama mogła porabiać w domu sama z dwójką dzieci... w tym z synem, do którego przecież już kiedyś się dobierała.
Ale nie tylko Mongle'owie poza stolicą mogli szukać złota. Rudowłosa nie miała zamiaru porzucać swojego własnego projektu krawieckiego, szczególnie teraz, gdy nawiązała nowe znajomości. Tabitha była wciąż dość wstydliwa i nie było szansy by namówić ją na coś bardzo wyzywającego. Za to Aithe? Lei z typową dla siebie szczerością skorzystała z chwili sam na sam, kiedy konsultowała z nauczycielką tajniki zmian rozmiarów. Zapytałą wprost, czy pani profesor nie zgodziłaby się na uszycie jej nowej kreacji.
- Ach tak, twoje hobby, którym zajmujecie się z Lily - Aithe była nieźle poinformowana, choć sprowadzanie dobrze rozkręcającego się biznesu do "hobby" było trochę umniejszające.
Lei to nie przeszkadzało, pewnym nauczycielkom mogłaby wszystko wybaczyć.
- Ehe, a tu jest więcej chętnych na moje odkrywające pomysły. Wiem, że pani potrafi często zmieniać wygląd, ale może nie zawsze trzeba, jeśli jest coś bardziej zwyczajnego, za to równie… dobrze skrojonego - powiedziała, choć w znaczeniu “dobrze odkrywającego”.
- A czy to nie jest po prostu pretekst, byś mogła mnie obmacać? - blondwłosa kobieta zapytała kokieteryjnie.
- To jest jedna z zalet - odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się kącikiem ust.
- Czyli przyznajesz się? Do obmacywania swoich klientek?
- Tylko tych, które to lubią - przyznała bez zawahania rudowłosa.
- I są z tego zadowolone? - Aithe bezwstydnie flirtowała ze swoją podopieczną.
- Czy można nie być zadowolonym z dotyku moich małych rączek? - zamruczała Leilena, unosząc i machając paluszkami.
- Punkt dla ciebie - ustąpiła. - A skoro o małych rączkach mowa… Rozumiem, że panna Lily też byłaby obecna? Widzisz, chyba dość już ryzykuję prowadząc z tobą eksperymenty.
- Jestem coraz lepsza w mierzeniu, albo możemy ustalić krój i Lily wpadnie później. Jest tak podekscytowana tymi swoimi wybuchami, że często nie zauważa co się wokół niej dzieje - mrugnęła niezrażona uczennica.
- Miałaby nie zauważyć, jak się przy tobie prężę i eksponuję swoje kształty? - na podkreślenie swych słów, jakby obrażona, nauczycielka przesunęła dłonią wzdłuż piersi.
- Och nie, ona tylko domierzy później, już bez mojej obecności, żeby nie było podejrzeń - sprecyzowała dziewczyna, śledząc wzrokiem palce Aithe.
- Zgodzę się pod jednym warunkiem - palec wystrzelił błyskawicznie w górę. - Że sama ubierzesz się na te przymiarki w swoją najbardziej wyzywającą suknię.
- A którą uważa pani, za najbardziej wyzywającą? - zapytała z uśmiechem podopieczna. - Tę z długimi rozcięciami, czy na przykład tą z przeźroczystym dołem, gdzie mogłabym zapomnieć majteczek?
- Sama zdecyduj - poleciła nauczycielka, uśmiechając się już nawet nie zalotnie, a po prostu lubieżnie. - I przyjdź do mnie po zajęciach. Znasz mój gabinet.
- Będę na pewno! - obiecała i zadowolona wybiegła.
Na pozostałych tego dnia lekcjach nie działo się nic nadzwyczajnego. I może i dobrze, bo wyobraźnia podsuwała Lei najróżniejsze scenariusze spotkania z Aithe. Ostatni wykład nawet się trochę przeciągał i każda kolejna minuta wydawała się trwać z dziesięć razy tyle. Gdy lady Aurora pozwoliła uczniom się rozejść, Leilena mogła udać się od razu do swojego pokoju. Tylko co tu powiedzieć Lily w związku z nagłą przebieranką? Gnomka potrafiła być bardzo dociekliwa, szczególnie kiedy liczyła na jakąś pikantną historyjkę przyjaciółki. Rudowłosa wcale nie chciała ukrywać prawdy, nie całej w każdym razie. Przywdziała swój nowy nabytek, w którym jeszcze nie była na zajęciach - srebrną, wyzywającą sukienkę z odsłoniętymi plecami i nogami. I ogromnym dekoltem, gdzie piersi były zakrywane, ale pępek wcale nie, komponując się z pofałdowaną, obcisłą mini-spódniczką, kończącą się za pupą. Póki nie było gnomki, Lei nie czekała aż ta się pojawi. Na historyjki czas będzie później.
Na “konsultacje” musiała się niemal przekradać, bo spotkanie z jakimś kolegą lub koleżanką na pewno doprowadziłoby do szeregu pytań, a te zdecydowanie mogły poczekać. Szczególnie gdy piękna, jasnowłosa tantrystka już praktycznie zgodziła się na to, by panna Mongle jej dotykała. Zapukała do gabinetu i niemal od razu została zaproszona do środka. Aithe ubrana była niby tak jak na zajęciach. Ta sama, purpurowa szata z kapturem, długimi rękawiczkami sięgającymi aż do ramion. Wszystko dokładnie takie samo... z wyjątkiem przodu sukni.


Wielkie piersi niemal wylewały się na wierzch i przyciągały spojrzenie, teraz gdy zostały pozbawione skromnej, odpinanej jak się okazało, chusty. Dziewczyna weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Zatrzymała się przy nich, pożerając nauczycielkę spojrzeniem.
- Piękne - westchnęła i zmusiła się, aby ruszyć do przodu. - Dużo bym dała, aby móc panią taką częściej oglądać.
- Nie rozumiem - udała zdziwienie. - Taką, czyli jaką?
- Bardziej odsłoniętą - przyznała uczennica, przełykając ślinę.
- Przecież obie jesteśmy kobietami. Nie mam nic, czegoś byś wcześniej nie widziała - kokietowała nauczycielka.
- Och, tego konkretnego ciała nie było mi dane oglądać - uśmiechnęła się. - Piękno trzeba eksponować, aby dało się je podziwiać i adorować.
- To dlatego masz na sobie tak mało? - kobieta sama pożerała rozmówczynię wzrokiem. Badając dekolt godny rektorki i rozkoszując się zgrabnymi, odsłoniętymi nogami.
- Ja nie jestem spektakularna - przyznała. - Ale bardzo lubię kusić i podniecać swoim ciałem. Pragnę, aby każdy miał niegrzeczne myśli patrząc na mnie. A niektórym chciałabym pomagać te fantazje realizować.
- Parę niegrzecznych rzeczy przychodzi mi do głowy - powiedziała wprost Aithe, ale szybko przeszła do kolejnego tematu. - Dzisiaj nie prowadzimy eksperymentu, więc nasze poprzednie reguły nie obowiązują. Jakie zatem wytyczysz?
- Powinnam móc pani dotykać, jeśli chcemy sprawdzić, czy nasze pomysły będą mogły zostać zrealizowane - to była jawna bzdura, ale obie przecież to wiedziały. - Oczywiście to działa w obie strony, może pani też chciałaby mnie zobaczyć w jakiejś konkretnej kreacji kiedyś?
- Tylko dotykać? Nie całować czy lizać - zabrzmiało to ani jak pytanie, ani jak stwierdzenie. Czyżby pani profesor pozwalała Lei na coraz więcej?
- To zależy jakie kreacje, te do pobudzania i uprawiania miłości przydałoby się dopasować do odpowiednio podnieconego, wilgotnego ciała…
- Zatem? - zachęciła młodszą dziewczynę gestem dłoni.
Ta podeszła bliżej, wciąż niepewnie. Jakby zachęcając Aithe do pokazania na co pozwala.
- Jaki krój panią najbardziej interesuje? Co lubi pani pokazać, a czego nie?
- Nie, nie… Za chwilę - uniosła dłoń. - Musisz powiedzieć, jakie są reguły. Żadnego “to zależy”.
- Dotykanie wszystkich rejonów w dowolny sposób i mówienie wszystkiego na co ma się ochotę w kontekście strojów, pokazywania się i fantazji na ten temat - spróbowała Lei po dłuższym zastanowieniu.
- Żadnych poleceń? - upewniła się nauczycielka… albo kusiła jeszcze bardziej.
Onieśmielała tym zwykle bardzo wyrywną dziewczynę. Spłoniła się mocno i nauczycielka musiała widzieć, że pomija większość tego co miała w głowie, uznając to za zbyt śmiałe.
- Powinna być pani swobodna i szczera w tym co chcemy… osiągnąć… Nie mogę nic pani kazać…
- My chcemy osiągnąć? Ja chcę tylko nowe ubranie - uśmiechnęła się blondynka. - A ty?
- A ja chcę, aby czuła się w nim pani wyśmienicie, podniecająco i myślała o mnie, zakładając strój.
- Tylko tyle? - nauczycielka bezwstydnie pociągnęła w dół swój dekolt. Piersi wyskoczyły na wolność. - To pełna swoboda i szczerość twojej wypowiedzi?
- Tylko tyle… - szepnęła uczennica i jęknęła cicho. - Reszta to tylko wspaniały dodatek mojej ulubionej nauczycielki… z którą tak pragnę się kochać…
Usatysfakcjonowana tą odpowiedzią transmuterka skinęła głową.
- Zgadzam się na takie reguły. Obyśmy tylko nie przekroczyły granicy - mimo tej obawy wprost oblizała wargi. - Od czego zaczynasz swoją usługę? Przymiarki? Prezentacji jakichś projektów?
- Od wywiadu - odparła dziewczyna, z trudem odrywając spojrzenie od wielkich piersi. - Odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania. To bardzo ważne, abym wiedziała co pani sprawia przyjemność. Wtedy mogłabym ją zaspokoić…
- Trudne pytanie. Codziennie mogę wyglądać inaczej i inaczej kusić. Choćby biustem. Podoba ci się, prawda? - ujęła własny sutek między palce.
- Bardzo, proszę pani - Lei jęknęła od gromadzonego podniecenia, podświadomie obejmując własną pierś przez materiał sukienki. - Może pani codziennie zmieniać, i wygląd i strój. Ale konkretny strój podkreśla konkretne walory. Ja to bym chciała nosić takie, aby skandalizować nawet Akademię - przyznała.
- Zaintrygowałaś mnie. Ale niby co mogłoby tutaj wzbudzić skandal? - zaśmiała się cicho.
- Coś obcego. Nienaturalnego. Coś co nie jest tak po prostu kanonem piękna? - zastanawiała się na głos rudowłosa. - Coś zakazanego również. Widziałabym też siebie w obroży i na smyczy. Jest chyba sporo możliwości, nawet tutaj… choć nie znam historii i nie wiem kto już czego próbował.
- Na zajęciach mimo wszystko chcemy móc się skupić na nauce, więc trzeba się ograniczać, Leileno - Aithe pokiwała palcem. - Ale w alkowie? Z kochankiem lub kochanką? Musiałabyś bardzo się postarać, żeby mnie zadziwić. A co dopiero zaszokować. Obroże są u nas powszednie - przygryzła wargę. - Co wcale nie znaczy, że czasem nie mam ochoty wziąć sobie z klasy jakiegoś kundelka - mrugnęła. - Odsłonięte plecy, nogi. A tam, nawet widoczne łono to tutaj nie pierwszyzna, przecież Oloma chodzi prawie nago przy tej jej prześwitującej szatce.
Musiała widzieć jak rudowłosa jęknęła na słowo “kundelka”. Mimo to jakoś się opanowała, aby dalej mówić.
- To prawda, ale ja bym chciała tak bardziej publicznie. To mnie tak strasznie podnieca. Myślałam nawet nad zaklęciem umożliwiającym doprawianie sobie zwierzęcych cech - zachichotała. - Wydaje mi się, że nie mam granic, tylko jeszcze nie odkryłam wszystkiego. Na pewno jeszcze nie. Na razie najbardziej mnie podnieca bycie niewolnicą, zabawką. Nie przeszkadzałaby mi nawet taka reputacja.
- Ojej, taka potulna uczennica mogłaby zainteresować wielu mistrzów. Jeszcze będę zazdrosna - pani profesor mrugnęła. - Ale o ile wyglądałabyś ciekawie z ogonkiem i kocimi uszkami, wylizując moje łono jak spodeczek mleka, to chyba miałaś znaleźć coś odpowiedniego dla mnie - przypomniała. Lekko zmęczona staniem przysiadła na skraju swojego biurka, czego efektem było lekkie uniesienie się spódnicy. Skrawek uda kusiłby znacznie bardziej, gdyby nie musiał walczyć o uwagę obserwatora z wielkim, nagim biustem.
Leilena zrobiła się już tak wilgotna, że widać to było na jej udach, gdzie soki, korzystając z braku bariery majtek, płynęły nadwyraz swobodnie. Z trudem zmuszała się do powrotu do tematu i myślenia.
- Tak, właśnie. To może bardziej od początku. Pragnie pani kreacji do alkowy czy na zajęcia?
- Do alkowy. Jeśli mam zamawiać coś specjalnego, to właśnie takie ma być. Coś, o co nawet wstydziłabym się prosić gdziekolwiek indziej - oczom nauczycielki nie umknęły wyraźne ślady żądzy podopiecznej. - Może usiądziesz? - wskazała wolny fotel.
Lei opadła na niego, wgapiając się nieustannie w swoją nauczycielkę.
- W jaki sposób strój miałby kusić? Co… jak najbardziej chciałaby pani podniecać?
- Rozłożyłabyś dla mnie…? - pani profesor odkaszlnęła. - Chyba się zapominam - przeprosiła, po czym w zamyśleniu przygryzła wargę. - Bez zbędnych subtelności. Jawnie. Tak, by każdy widział do czego chce się u mnie dostać.
Nogi rudowłosej same rozjechały się na boki, wulgarnie eksponując bardzo mokrą cipkę.
- Lubi pani skóry, czy raczej coś znacznie delikatniejszego? Eksponowane wulgarnie? A może erotycznie, przewiewnie, przeźroczystym materiałem? Każde pani ciało jest godne eksponowania…
- Skóra… nie - pokiwała głową. - To moja naga skóra ma kusić, niepotrzebna mi zwierzęca konkurencja - stwierdziła, bez zawahania przenosząc wzrok między nogi rudowłosej. - Coś delikatniejszego, prześwitującego i - zawiesiła na chwilę głos. - Ciemnego? Żeby kontrastowało z moją cerą i włosami. Podkreślało je.
- Czarny, przylegający do ciała, lekki materiał… - Lei wyobrażała to sobie na nauczycielce. - Długi i stonowany, nieprzeźroczysty nigdzie… oprócz tych rejonów, do których każdy chce się dostać? - zaproponowała.
- Mhmm. Podoba mi się to co mówisz. Ale musi mieć kaptur. Lubię je - stwierdziła po prostu. - No i suknia musi mieć rozcięcia. Lubię swobodę ruchu.
- To może nie suknia? - drążyła dalej temat dziewczyna. - Obcisła druga skóra. Piersi i pupa za przeźroczystym materiałem, a na dole rozcięcie, aby nie musiała pani nic zdejmować.
- Widzę, że tej skóry nie podarujesz - zauważyła z uśmiechem Aithe. - Mojej ci za mało, tak? Wolałabyś, żebym pokazała jej więcej?
- Ja zawsze tego chcę - przyznała cichutko. - Ale chodziło mi tylko o porównanie, nie skórę skórę. Ten materiał byłby delikatny, tylko przylegał w pełni do ciała…
- Rozumiem - uśmiechnęła się promiennie. - No, teraz rozumiem. Tak, żeby podkreślał każdy szczegół idealnego ciała, które sobie wyczaruję? I mam tu na myśli - usiadła trochę dalej na blacie i zaczęła szybko podciągać sukienkę w górę - każdy - gdy materiał sięgnął bioder, blondynka śmiało rozłożyła nogi - szczegół.
Nie była tak mokra jak Lei, ale niewątpliwie ją również kręciły te przymiarki. To było jak oglądanie jej po raz pierwszy. Bo w sumie było, to ciało zupełnie się różniło od poprzedniego. Rudowłosa przełknęła ślinę.
- Zwłaszcza, te najważniejsze… aby każdy mógł złożyć im hołd…
- No, może nie tak od razu każdy - Aithe machnęła dłonią. - Ale ci wybrani… Jak ty byś to zrobiła?
- Ja jestem tak spragniona, że od razu wykorzystałabym otworek w stroju i przyssała się… - uczennica obnażyła swoją pierś prostym przesunięciem materiału i objęła ją dłonią mocno, z cichym westchnięciem.
- Brzmi obiecująco - zamruczała nauczycielka, przykładając palce do swojej szparki i masując ją na oczach rozpalonej rudowłosej. - Ten otworek brzmi bardzo praktycznie.
- Lubię to robić w ubraniu - przyznała Leilena, nie mogąc oderwać wzroku od łona Aithe. Niestety przez to wszystko niezbyt umiała skupić się na obmyślaniu kreacji.
- Dlaczego? Masz takie młode, kuszące ciało - tantrystka z przyjemnością masturbowała się przed nastolatką, celowo wykonując powolne, okrężne ruchy, rozwierające jej wargi.
- Nago też bardzo lubię, ale w częściowym stroju czuję jeszcze większy dreszcz emocji - uczennica nie mogła już dłużej wytrzymać. Jej nogi rozchyliły się szerzej, dwa palce drugiej dłoni spoczęły na cipce. Zaczęła nimi rozprowadzać gęstą wilgoć po całym łonie.
- Dobry strój podkreśla najlepsze walory, to chcesz powiedzieć? - wolną dłonią kobieta zaczęła masować swoją pierś. Taka pieszczota nie pozwalała odzyskiwać mocy, ale sytuacja i tak była na granicy złamania reguł Akademii. I może właśnie dlatego podniecała jeszcze bardziej? Lei była pierwsza do ich łamania.
- Wtedy mam też świadomość, że strój był dobrze dobrany - jęknęła, bardzo powoli wprowadzając palec w swoje ciasne, różowe wejście. - Moja natura jest nie do powstrzymania… chętnie stałabym się nawet zabawką całej Akademii, dając każdemu komu się zachce, w każdym miejscu i o każdej porze, ubrana tak, aby do tego kusić…
- To bardzo niebezpieczna myśl - nauczycielka powiedziała bardzo poważnie, nawet przestając się dotykać. - Nasza forma magii potrafi uzależniać. Może zawładnąć całym życiem. Ale wtedy… jest bezużyteczna. Nie rozwijając jej, nie korzystając z niej - rozłożyła ręce. - Byłybyśmy jak prostytutki. A jesteśmy czarodziejkami. Mamy dar. Nie daj mu przerodzić się w klątwę.
- Mam taką świadomość. Ja ten dar chcę przekuć w jak największą moc - wyznała. - Rodzinnie moja krew i ciało są już bardzo seksualne, bardziej niż większość tutaj. A magia jeszcze to pogłębiła. Wyznaczyłabym zasady, że u mnie w komnacie i na zajęciach nikt nie może bez mojej zgody. Tam mogłabym się poświęcać nauce - Lei miała na to swój własny plan, choć na razie tylko w marzeniach.
- I myślisz, że dałabyś radę wrócić do swojej komnaty? Że nie byłabyś nieustannie rżnięta na zamkowym dziedzińcu? Uzależnienie nie grozi tylko tobie - przestrzegała nauczycielka.
- Na pewno czasami tak by mogło być. Ta wizja mnie tak mocno kusi… - jęknęła, gdy drugi palec wypełnił szparkę. - Chociaż na próbę. Gdybym chciała się uczyć, wykorzystywałabym polimorfię albo niewidzialność, aby nikt mnie nie złapał.
- O ile jeszcze chciałabyś się uczyć. O ile przyjemność nie przesłoniłaby wszystkie innego. Uważaj Leileno, zza niektórych granic nie ma już powrotu - Aithe brzmiała na zaniepokojoną.
- Mam nadzieję, że pozna pani niedługo, jak silna jest moja determinacja nauki… - uczennica zaczęła ruszać palcami, a cipka mlaskała przy tym głośno. - Potężne podniecenie czuję od zawsze. Nauczyłam się temu nie ulegać, kiedy są wyższe cele. Od rozkoszy jestem uzależniona od samego początku, odkąd spróbowałam…
- I mówisz, że masz to w krwi? - nauczycielka zamyśliła się. - Silny popęd, czy może to już jest rodowa klątwa - mruknęła niby pod nosem, ale trochę za głośno.
- Cokolwiek to jest, moja mama jest taka sama… od dziecka oglądałam sceny z udziałem moich rodziców i bardzo wielu innych osób… - wyszeptała.
- To… może sporo tłumaczyć - Aithe aż odwróciła zawstydzona wzrok. - Ale nie chciałam wkraczać w tak intymne obszary twojego życia.
- Pani mogłabym się zwierzyć ze wszystkiego… - palce Lei zamarły, a głos się nie uniósł wyżej. - Oprócz koleżanek, które są za młode, nie mam nikogo innego, komu bym mogła…
- Nie chcę cię do niczego zmuszać - zapewniła pani profesor. - Zresztą, nawet nie mogę. Ale zależy mi na dobru moich uczniów i uczennic, naprawdę. Więc jeśli chcesz coś z siebie wyrzucić, to jestem tu dla ciebie - wraz z tym jak podniecenie Lei rosło, Aithe robiła się coraz poważniejsza. Przyjmowała naturalnie rolę mentorki a nie kochanki.
- To o czym mówiłam teraz, to było zwierzenie. Moja natura zwykle jest tak bardzo uległa, zwłaszcza jak znajdzie się ktoś, kto jest mi miły i chce to wykorzystać - wyjęła palce, ale nie zabrała ich z okolic łona. Z poważną Aithe było mniej zabawy. - A z rodziną dogaduję się bardzo dobrze i dzięki swojej mocy chcę im coraz bardziej pomagać. Bo widzi pani, jestem u nas jedyną “magiczną”.
- Rozumiem cię, nawet jeśli w mojej rodzinie jest inaczej. Znam wielu ludzi, którzy muszą sobie radzić w naszym państwie bez magii - nauczycielka przynajmniej nie przyjęła żadnej skromnej pozy, nadal kusząc swymi intymnymi miejscami, choć chyba nieświadomie. - Jeżeli dobro twej rodziny jest dla ciebie motywacją by się uczyć, to mogę uwierzyć że nie poddasz się do reszty swoim żądzom.
- Ono oraz sama magia. Jest to tak cudowne, nigdy bym sobie nie darowała, gdybym zatrzymała się na obecnym poziomie - przyznała. - Chcę sięgnąć najdalej jak będzie się dało.
- I tak trzymaj! - zachęciła blondynka, klaszcząc w dłonie. - Ale… my chyba miałyśmy się zająć czymś innym, prawda?
- I chyba nawet już zaczęłyśmy… - uśmiechnęła się słabo dziewczyna.
- Naprawdę? Bo do tej pory tylko omówiłyśmy krój. A to przecież nie wystarczy? - nastrój na figle na szczęście już nauczycielce wracał.
- Oj nie, potrzebne są jeszcze wymiary. Pożyczyłam miarę od Lily, ale nie da się wymierzyć takiego stroju jak omawiany, kiedy mierzona osoba jest ubrana… - Lei wcale nie przestała pożerać Aithe wzrokiem.
- I miałabym się teraz tak po prostu przed tobą obnażyć? - zapytała tak, jakby wcale nie pokazywała już niemal wszystkiego.
- Mogę pomóc - zaoferowała cichutko rudowłosa. - Lub będziemy mierzyć po kawałeczku. Jeśli poczuje się pani lepiej, ja także mogę być nago…
- Nie wiem, czy poczuję się lepiej. Ale na pewno będzie mi przyjemniej - oblizała sugestywnie usta. - Przecież samej tak na golasa, to trochę wstyd.
Dziewczyna wstała na lekko chwiejnych nogach. Czuła ogromne podniecenie, kiedy ktoś na nią tak patrzył. Z bliska, dokładnie. Zsunęła oba ramiączka, w pełni uwalniając sterczące cycuszki i od razu zaczęła zsuwać z siebie całą sukienkę.
- Lubię to uczucie wstydu…
- Wstydu? Ja tu widzę tylko śmiałość i piękną dziewczynę, która dobrze się czuje we własnym ciele - Aithe nie miała zamiaru pozostać w tyle. Zrzuciła z głowy kaptur i odpięła jakąś ukrytą w jego fałdach sprzączkę. Przód jej ubioru od razu się zsunął, choć i tak nie miał już czego obnażać. Zatknęła kciuki za talię i kręcąc kusząco biodrami zaczęła zsuwać z siebie dół.
- Tu i teraz tak… ale gdyby kazała mi pani obnażyć się i zrobić coś perwersyjnego publicznie, poczułabym podniecający wstyd - mówiła Lei, ale myślała tylko o tym co widziała przed sobą, oblizując wargi. Nachyliła się i podniosła swoją sukienkę, kładąc na oparciu fotela. W jej rękach za to pojawiła się miara.
- To jeszcze będziesz miała okazję się powstydzić u lady Aurory - enigmatycznie zasugerowała pani profesor. Lekko wyszła ze zwojów swojej sukni, pozostając w butach na obcasie i z długimi rękawiczkami. - To też mam zdjąć?
- Wygląda w nich pani zbyt podniecająco - jęknęła uczennica, powoli zbliżając się i starając się przy tym patrzeć w oczy Aithe. - Najpierw zmierzę od tyłu…
- Oczywiście, ty tu jesteś ekspertką - blondwłosa posłusznie obróciła się, po czym oparła ręce na blacie swego biurka i wypięła się jak kotka w rui, wystawiając opanowanie uczennicy na ciężką próbę. Widząc te biodra i pośladki, pannie Mongle zakręciło się w głowie. Zbliżyła się tak bardzo, że niemal się zetknęły ciałami. Przebywając długo już w towarzystwie gnomki, wiedziała jak powinno się brać miarę… ale i tak najpierw zaczęła obejmować nauczycielkę w talii, niby to niechcący przesuwając dłońmi po pupie, aby objąć ją w pełni swoją miarą.
- Czy dobrze się ustawiłam? - zapytała kobieta, głosem tak sztucznie niewinnym, że aż zabawnym. I ani na centymetr nie uciekła przed dotykiem.
- Wspaniale - Lei bardziej to wyjęczała niż wypowiedziała. Objęła biodra kobiety i sprawdziła co pokazała miara. Nawet starała się zapamiętać. Następnie uklęknęła, przykładając początek miary do dolnej części pośladka. Przy okazji objęła go także jej dłoń, gdy dziewczyna “mierzyła” długość nogi. Aithe wcale nie pomagała, zaczynając kręcić kusząco biodrami. Zapach jej żądzy był odurzający, szczególnie gdy mokra cipka znajdowała się tylko o kilka cali od twarzy uczennicy.
- Mam nadzieję, że nie jest za gruba w pasie? - rzuciła konwersacyjnym tonem.
- Idealnie kusząca dla każdego, kto zobaczy je przez przejrzysty materiał - wydyszała dziewczyna, ściskając trzymany pośladek, a następnie puszczając go. - Proszę się teraz wyprostować i odwrócić przodem…
- Oczywiście.
 
Lady jest offline  
Stary 27-11-2019, 17:53   #96
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Zamiast jednak zrobić to szybkim zwrotem, Aithe uniosła lewą nogę i przerzuciła ją bardzo powoli nad głową Lei. Jej soki niemal skapnęły na policzek dziewczyny nim nauczycielka ponownie stanęła pewnie na obu stopach i wyprężyła się jak struna.
- Już - zamruczała.
Przez chwilę tylko patrzyła, wprost na cipkę. Po chwili wydobyła z siebie głos.
- Teraz muszę zmierzyć długość i szerokość wycięcia… - wychrypiała i przyłożyła ostrożnie miarę w poprzek warg sromowych, ocierając się o nie palcami. Wywołało to natychmiast jęk przyjemności u starszej z kobiet.
- Czy… takie bliskie mierzenie jest konieczne? - zapytała, ale w jej głosie wprost brzmiała prośba o więcej. Prośba, która nie powinna być spełniona.
- Oczywiście, nie chcemy, aby dziurka była za mała albo za duża… - jęknęła w odpowiedzi uczennica, która teraz zaczęła mierzyć wzdłuż. Przyłożyła kraniec miary do łechtaczki, pocierając ją przy tym kilka razy. Drugą dłonią sięgnęła pomiędzy nogi Aithe. Miara już dotykała całej długości łona. - Czy ten brązowy, piękny otworek także ma być udostępniany przez strój?
- Tak, tak… - pisnęła, ale kiedy trochę się opanowała, zdobyła się na dłuższą wypowiedź. - Nie chcę, by był na wierzchu, ale niech będzie łatwo dostępny - przygryzła na chwilę wargi. - Przez tą twoją miarkę przychodzą mi do głowy niestosowne fantazje - poskarżyła się.
- Czy nie taki ma być ten strój? - szepnęła Leilena, a jej palec wraz z miarą zaczęły napierać na anus. - Rozpalać, pobudzać, zmuszać do zboczonych fantazji?
- Ma - pokiwała entuzjastycznie głową i bez pozwolenia rozstawiła szerzej nogi, wystawiając się na pieszczotę. - Masz rację. Niech będzie dostępny.
- Bardzo dostępny? Wyeksponowany? - pytała dalej. Skrawek miary trzymał się już sam, ale palec wnikał dalej, głęboko penetrując ciepły otworek. Wypychając z rozgrzanej szparki Aithe strużkę śluzu, który pociekł po udzie.
- Tak. Chcę, żeby kochankowie mogli mnie brać w obie dziurki. Kiedy tylko zechcą… - zajęczała. - Przez ciebie nie mogę się skupić. Myślę tylko o jednym - zaprotestowała słabo.
- Niech pani nie zapomina, że pragnę, aby tak było. Aby inni myśleli o seksie. O rżnięciu mojego małego ciała. W tym stroju będzie pani budzić podobne myśli… - palec wszedł cały, zniknął w pupie nauczycielki. Drugi, ten trzymający skraj miary, rozpoczął miarowe ruchy, nieustannie pocierając twardy guziczek.
- Ale ja nie powinnam o tym myśleć. O tym, jak wsuwasz język w moją cipkę. Nie mogę sobie pozwolić na zastanawianie się, jak sprawnie by się w niej poruszał. Jak wspaniale byłoby poczuć twoje usta na mojej łechtaczce. To by łamało zasady - tłumaczyła podnieconym, drżącym głosem.
- A gdyby usta były mi potrzebne do trzymania miary? - zapytała dziewczyna i zbliżyła je do cipki, wdychając podniecający zapach.
- Wiesz, że wcale tak nie jest. Gdybyś się do mnie przyssała, wylizała, to złamałybyśmy regulamin - jak na kogoś przejętego regułami, pani profesor była bardzo sugestywna w swoich opisach.
- W takim razie muszę zająć się innymi rejonami - ostrożnie wysunęła palec i wyjęła miarę z otworka, oddalając ją nieco także od szparki nauczycielki.
- Tak, musisz… choć tak bardzo tego teraz żałuję - jęknęła smutno. Mokra, drżąca i kurczowo łapiąca się resztek silnej woli. Rudowłosa wstała, patrząc teraz w oczy Aithe i powolnym ruchem objęła ją w talii. Trzymając co prawda miarę w dłoniach, ale ich dotyk był bardzo erotyczny. Blondynka pochyliła się lekko, przyciskając swoje wielkie cycki do dziewczęcych piersi Lei.
- Co chcesz teraz zrobić?
- Chcę panią pocałować - uśmiechnęła się. - To chcę. A co robię? Mierzę panią w talii.
- Szkoda. Ale rozumiem - mimo swoich słów zaczęła się ocierać o nastolatkę. - Ja sama chciałabym, żebyś wessała do ust mój sutek, przygryzła go. Dobrze sobie czasem pofantazjować, co? - mrugnęła.
- Bardzo dobrze - zamruczała uczennica w odpowiedzi. - Ja ciągle mam w głowie tego kundelka. I pani cudowny biust, który wreszcie mogę poczuć… - dłonie Lei jakby mimowolnie osunęły się na pośladki.
- Wyprowadzałabym cię na spacery za mury i kazała mnie zaspokajać. Ale byłabym zaborcza, obawiam się. Nikomu nie oddałabym mojej suczki.
- Mogę być własnością jednej osoby, tylko jeśli zapewni mi dość seksu - przyznała szczerze dziewczyna. Nie słysząc protestu zaczęła ściskać i masować pupę.
- Nie - Aithe pokręciła głową, ale wcale nie w proteście przeciw masażowi. - Jesteś jak dzikie zwierzę. W niewoli byś zmarniała. Nieważne jak często zapuszczałabym się między twoje długie, zgrabne nogi.
- Traktowanie mnie jak własność mogłoby temu przeciwdziałać - przytuliła się jeszcze mocniej, ocierając o kobietę całym swoim ciałem.
- Ale to nie w moim stylu - westchnęła blondwłosa, w połowie z odczuwanej przyjemności, w połowie z żalu.
- Zasady odnośnie uczniów obowiązują aż do samego zakończenia nauki? - zapytała Leilena. - Kiedy to następuje?
- Aż uczeń nie zostanie ogłoszony mistrzem i nie opuści murów. A to zajmuje długie lata… - pani profesor spoglądała w oczy Leileny z pożądaniem. Ręce jednak wciąż trzymała przy sobie.
- Ale przecież część osób odchodzi zaraz jak się nauczy kontrolować swoją magię. Kto stwierdza, że dany uczeń już nie jest uczniem?
- Rektorka - odpowiedziała cicho. - Nadając tytuł, albo wykreślając z listy.
- No cóż, nie chcę być wykreślona, więc wciąż będzie trzeba się mną dzielić - dłonie rudowłosej to rozchylały, to ściskały pośladki przez jakiś czas, zanim nie zaczęły wracać w górę. - Teraz mierzymy w biuście…
- Tylko trzeba to zrobić bardzo dokładnie - poprosiła Aithe. - I koniecznie dobrze wszystko wynotuj, gdybym sama zapomniała jaki sobie zrobiłam biust.
- Bardzo dokładnie - powtórzyła bardzo powoli Lei, odsuwając się odrobinę. Przyłożyła miarę na plecach i owinęła nią obie wielkie półkule. Tam gdzie dwa końce miały się zetknąć, dłonie dziewczyny objęły mocno te mięciutkie skarby. I zaczęły niespiesznie masować. Nauczycielka mruknęła z rozkoszy, opierając się dłońmi o biurko. Chyba nawet nie dlatego, że miałaby stracić przytomność, ale dlatego, że w przeciwnym przypadku mogłaby nad nimi nie zapanować.
- Chciałabyś je ssać? Całować? - zapytała. Pożądanie już zdążyło ją ponownie otumanić.
- Ściskać, ssać, lizać, gryźć… - wymieniała uczennica, co chwilę w swoim “mierzeniu” zahaczając i podrażniając aureole i twarde sutki. - Są wspaniałe, ale wyzwalają we mnie mroczne fantazje pragnące traktować je ostro…
- Chcę je usłyszeć - od razu poprosiła kobieta. - Gdybyś nie była moją uczennicą. Co byś ze mną zrobiła? - głos łamał się jej z podniecenia.
- Podrapałabym je… - Lei jęknęła, zagłębiając się w te fantazje. - Zbiła. Otwartą dłonią i pejczem, aby były całe czerwone. Ciągnęła za sutki i łapała je klamerkami. Byłabym wobec nich bezlitosna.
- Niegrzeczna… - zamruczała Aithe, nieświadomie przesunęła jedną z dłoni bliżej swego uda. - Ale w tym stanie pozwoliłabym ci na to. Pozwoliłabym prawie na wszystko, tak mocno mnie pobudzasz - przyznała.
- Spróbowałabym tego wszystkiego. Po zamęczeniu tego cudownego biustu, mogłabym to zrobić całej pani. Lub od razu rzucić się ustami na najpiękniejszą z cipek… - palce niby to przypadkiem na chwilę złapały i ścisnęły sutki nauczycielki, która zajęczała długo i rozkosznie. Bez śladu protestu, tak jak wtedy gdy Lei pozwoliła sobie eksplorować jej pupę. Dloń, zamiast odepchnąć uczennicę i przywołać ją do porządku, zanurzyła się między wygłodniałe uda. To mogło doprowadzić tylko do jednego: rudowłosa posunęła się dalej. Jej paznokcie mocno przesunęły się po jednej z piersi, a drugą złapała z całej siły, niemal sadystycznie.
- Im większe podniecenie, tym mroczniejsze mam myśli… w obie strony, dominującą i uległą…
- A ja cię tak podniecam? - zapytała, choć było to oczywiste. - Tak bardzo, że złamałabyś przepisy by się do mnie dobrać? By spełnić swoje fantazje?
- Swoje i pani. Podnieca mnie pani. To pani ciało. I poprzednie. I wszystkie następne. Sama świadomość tych zmian tak bardzo mnie pobudza. Chcę panią lizać. I bić jednocześnie. Mając takie możliwości pewnie pozwalałabym innym zostawiać wyraźne ślady na swoim ciele… - Leilena istotnie umiała się pogrążyć w mroczne fantazje. I chciała to robić, zapewne przy zadowoleniu swojej prawdziwej pani. Wzięła niespodziewany zamach, uderzając tak jak wcześniej opisała, bok wielkiej piersi, wprawiając ją w kołysanie.
Aithe krzyknęła, ale nie był to krzyk bólu. Tak brzmiał krzyk rozkoszy. Palce kobiety zaczęły poruszać się szybko w wyposzczonej szparce, wydając mlaszczące odgłosy.
- Mogłabym się dla ciebie zamienić w kogo tylko byś chciała. Wtedy naprawdę mogłabyś spełnić każdą fantazję. Każdą zachciankę - mentorka gdzieś przepadła, przez chuć zastąpiona chętną i uległą kochanką.
Jej obietnica była jak mały orgazm dla Leileny, która jęknęła głośno. Lekko ugięły się pod nią nogi, gdy wyobrażała sobie możliwości.
- Poddałaby się pani mojej mrocznej stronie? Nie postawiła żadnych granic? - sapała w podnieceniu, a następne uderzenie spadło od góry na drugą pierś. Złapała za bardzo twardy sutek i wykręciła go, ciągnąc w swoją stronę. - Gdy się mnie nie zdominuje, mogę stać się wręcz sadystyczna… na przemian bić i gwałcić…
- Leileno, przez ciebie szaleję - zajęczała blondynka. Jej oczy niemal dosłownie pokrywały się mgiełką chcicy. - Tak, pozwoliłabym ci na wszystko. W tym gabinecie, bez żadnych granic. Bij mnie, rżnij mnie, ubliżaj - poprosiła.
Dziewczyna również została pochłonięta przez chuć. Widziała dlaczego Aithe ją ostrzegała przed tym - najwyraźniej pewne rzeczy mogły wywołać taki stan u niej samej. Spoliczkowała ją mocno.
- Jest pani taką suką, która lubi być sponiewierana? Czuć ból? Chyba nie mogłaby mnie pani podniecać bardziej… - pomimo słów i czynów, to “pani” ciągle pozostawało na miejscu. - Pewnie pejcz też gdzieś się tu kryje?
- To dlatego, że tak na mnie działasz - spróbowała wyjaśnić. Jej twarz robiła się czerwona, od uderzenia i podniecenia. - Nie mam pejcza, ale mogę taki stworzyć - spojrzała pytająco na rudowłosą.
- Zbiję nim panią. Mocno. Wszędzie - jęknęła Lei.
- Dobrze - pani profesor opadła przy swoim niedbale porzuconym ubraniu i wyciągnęła z niego sznurek. O wiele za krótki i za cienki, by przydać się Lei, ale doświadczona tantrystka była przecież mistrzynią transmutacji, zamieniania jednej rzeczy w drugą. Dzięki temu wystarczyło tylko parę słów i gestów, by w dłoni blondwłosej piękności pojawił się pełnoprawny pejcz. Nie wstając z kolan i nawet się nie odzywając wręczyła go pannie Mongle.
- Grzeczna sunia - Lei potrafiła wejść w tę rolę. Co więcej, czuła się wspaniale podniecona, dla Aithe chciała się nauczyć wszystkiego o dominacji i zadawaniu erotycznego bólu. Zupełne przeciwieństwo tego, co czuła u mistrzyni uroków. Wzięła pejcz, zważyła go w dłoni i końcówką przesunęła po policzku nauczycielki. - W zamian możesz wybrać co zbiję najpierw. Będzie bolało… - obiecała zachrypniętym z pobudzenia głosem.
- Dziękuję Leileno - splotła ze sobą przedramiona, jeszcze bardziej eksponując swój biust. - Moje cycki. Przepraszam, że cię nimi tak kusiłam. Możesz się na nich wyżyć - zaoferowała usłużnie.
Dziewczyna nie czekała. Zamierzyła się i uderzyła z całej siły. A potem drugi raz. Nie hamowała ramienia, erotyczny pejcz nie mógł przecież zabić. Miał za to zostawić ślady i ból.
- Taka suka jak ty powinna je obnażać od razu, jak tylko znajdziemy się same. Nigdy nie powinny być mniejsze niż te, takie sprawiają mi przyjemność - z tymi słowami uderzyła jeszcze raz.
Nauczycielka krzyczała przy każdym razie, ale nie zrobiła nic by się osłonić. Pejcz pozostawiał długie, nabiegające krwią pręgi. Skóra nie pękała, ale na pewno po tym wszystkim pokryje się siniakami.
- Dobrze Leileno. Moje cycki są twoje, noszę je dla twojej przyjemności - zapewniła cicho, skromnie opuszczając przy tym wzrok.
- Kim jesteś, Aithe? Kim od teraz jesteś? - podniecona maksymalnie Lei uderzyła raz jeszcze piersi, pejcz świsnął i trafił piękne piersi, zmuszając je do kołysania. Zrobiła to tylko trochę słabiej. - Co jeszcze jest moje?
- Jestem twoją suką w rui - bez jakiegokolwiek wstydu wyjęczała pani profesor. - Całe moje ciało jest twoje, żebyś się nim zaspokajała.
- Pozwalam ci za każdym razem wyglądać inaczej. Bo będę psuć twoje ciało, Aithe - teraz zwracała się do o wiele starszej kobiecie już po imieniu. A nawet gorzej. - Boisz się krwi?
Przesunęła końcówką pejcza po twarzy nauczycielki. W tej pozycji, w takim zachowaniu… tak, miała rację. To nie Lei była tu kundelkiem. Jej oddanie postawiło rudowłosą na skraju orgazmu.
- Nie boję się niczego, co sprawi ci przyjemność - odpowiedziała pewnie. Może to przez to, że tak łatwo było jej zmienić formę nie przejmowała się ranami? A może Leilena naprawdę wywierała na swoich kochankach potężny wpływ, który pozbawiał ich rozsądku. - Czy masz do tego wyglądu jakieś życzenia? Poza rozmiarem piersi?
- Chcę zawsze widzieć i mieć świadomość, że jesteś starsza. O tyle starsza. Że taka kobieta jest moją szmatą, którą mogę bić - dziewczyna jak zawsze w pełni wchodziła w swoją rolę. Nie było dla niej półśrodków. - Odsloń brzuch.
- Oczywiście Leileno.
Nauczycielka-szmata odchyliła się do tyłu, opierając łokciami o zimną posadzkę. Wygięła plecy w łuk, by jeszcze lepiej wystawić się na bicie. To było istne szaleństwo. I z pewnością stało w sprzeczności z uczelnianym regulaminem. To jak współpracowała rzeczywiście doprowadzało Lei do szaleństwa. Pejcz świsnął, jego końcówka zostawiła wyraźny ślad przy pępku.
- Posłuszna jesteś. Muszę wymyśleć jakieś nowe imię dla ciebie. Masz jakieś propozycje, suczko?
- Nie, Leileno. Nie śmiem ci niczego narzucać - zaprzeczyła, kiwając przy tym energicznie głową.
- Możesz wybrać jedno miejsce, które zostanie oszczędzone, Aithe. O ile teraz doprowadzisz panią do orgazmu - poleciła, nie mogąc dłużej wytrzymać.
Pani profesor uznała, że teraz to teraz. Nie traciła zatem czasu na czcze gadanie. Usta i język wolała wykorzystać do pieszczoty szparki Lei, do której przysunęła się jak spragniony do źródła. Od razu wwierciła się czubkiem między wargi, wiedząc jak podniecona jest jej uczennica. Nosem trącała przy tym nabrzmiały guziczek. Po tym wszystkim cipka rudowłosej potrzebowała tylko muśnięcia. Dziewczyna krzyknęła i oparła się na głowie nauczycielki, szczytując z ogromną siłą i pryskając sokiem prosto na twarz kobiety, którą w dodatku o siebie ocierała.
- Jeszcze. Liż mnie. Będziesz to teraz często robić, Aithe.
Odpowiedziały jej tylko niezrozumiałe pomruki, gdy blondynka robiła co mogła by nie utopić się w nagłej powodzi orgzamu. Z szeroko otwartymi ustami przyjmowała wszystko co tylko zdołała aż ciało rudowłosej się uspokoiło. Rudowłosa pogłaskała swoją suczkę po wlosach. Patrzyła na nią pożądliwie, tak bardzo pragnąc zbeszcześcić. Jęknęła. I zaczęła oddawać na nią mocz. Zdziwiona kobieta najpierw pisnęła, ale wyglądało na to, że naprawdę nie ma granic. Pozwoliła by strumień oblał jej twarz, trafił do ust. Wkrótce zaczął się przelewać i ściekać po nabrzmiałych piersiach.
- Chcę cię taką oglądać jak najczęściej… - westchnęła dziewczyna, oblewając zarówno twarz jak i włosy Aithe. Uwolniony potwór nie hamował się wcale. Kiedy skończyła, wytarła cipkę o twarz kobiety. - Zasłużyłaś na wymienienie jednego miejsca, którego nigdy nie zbiję.
Pani profesor zabulgotała jedynie, nie mogąc się zdecydować co zrobić z ustami pełnymi żółtawego płynu. Poszukiwała podpowiedzi w oczach nastolatki.
- Możesz połknąć. Lub mnie tak pocałować, ale nie wiem czy wtedy pozwolę jeszcze na takie chronione miejsce…
Ta groźba w zupełności wystarczyła. Kobieta zacisnęła usta i zaczęła przełykać mocz. Szybko się przy tym zakrztusiła i rozkaszlała, ochlapując podłogę. Miała jednak na tyle przytomności umysłu, by się odwrócić i nie ochlapać swej dominującej kochanki.
- Prze… praszam - zdołała po chwili wykrztusić.
- Nie smakuje ci dar od pani, Aithe? - Lei warknęła i spoliczkowała ją. - Jesteś teraz moim nocnikiem. Masz ze mnie pić ze smakiem!
- Nauczę się - obiecała. - Czy wciąż mam prawo do swojej prośby?
- No nie wiem - rudowłosa udała niezdecydowaną. - Wolisz ją czy wolisz bym cię doprowadziła?
- Nie mogę dojść. Nie wolno mi - pokręciła głową.
- Będziesz cierpieć, Aithe. Budzić się w nocy i myśleć o mnie, o swojej pani - zamruczała Leilena, sunąc końcówką pejcza po policzku kobiety. Lubiła ten gest, czuły i władczy. - Dobrze więc, wypowiedz swoją prośbę.
- Twarz, Leileno. Gdybym nie miała już właściwych zaklęć nie mogłabym ukryć śladów. Ktoś by mógł zauważyć - tłumaczyła się szybko.
- Twarz mogę tylko pieścić i policzkować. Czy tak jest dobrze? - zapytała zaskakująco poważnie dziewczyna. - Nigdy nie zniżyłabym się do uderzenia jej pejczem. Ani niczym innym, co mogłoby zrobić prawdziwą krzywdę. Chcesz wybrać inne miejsce?
- Dziękuję - pochyliła wdzięcznie głowę. - W takim razie biodra - poprosiła nietypowo. - Zanim opanowałam magię, byłam kulawa i… - zacisnęła zęby, gdy dotarło do niej, że powiedziała trochę za dużo.
- Teraz jesteś piękna. I moja. Jak bardzo mogę tobą dysponować, Aithe? - Lei kucnęła przed kobietą, a końcówka pejcza zsunęła się na pierś i zataczała kółko wokół sutka.
- Na naszych konsultacjach. Eksperymentach. Gdy jesteśmy same. Och, jak ty na mnie działasz - mówiła niezbyt składnie.
- Mówiłaś, że mnie się nie da okiełznać i zmusić do bycia tylko dla jednej osoby. Jestem ciekawa czy można ciebie, Aithe - rudowłosa czerpała przyjemność z wypowiadania imienia nauczycielki.
Nieoczekiwanie zazgrzytały drzwi. Ktoś musiał usłyszeć krzyki bólu i zaalarmowany właśnie wszedł do gabinetu.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 28-11-2019, 18:04   #97
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Aithe momentalnie zbladła, wpatrując się w Selunarrę Orbrynsar. To było nieoczekiwane. Ciekawe, czy te krzyki ją zaniepokoiły czy wywołały zupełnie inne skojarzenia? Lei nie miała wątpliwości, w poddańczym geście klęknęła przed swoją panią z Akademii.
- Proszę, proszę. Co my tutaj mamy? - iluzjonistka uśmiechała się jak kot, który połknął kanarka.
- To nie tak jak myślisz - słowa Aithe brzmiały równie desperacko, co nieszczerze.
- Och, daj spokój - prychnęła Orbrynsar. - To dokładnie to, o czym myślę - wodziła leniwie spojrzeniem po nagich kobietach. Szczególnie długo zatrzymując wzork na pręgach na ciele blondynki.
- I co zamierzasz z tym zrobić? - mistrzyni transmutacji próbowała jakoś zakryć rękami nagość.
- Nic - Selunarra odpowiedziała bardzo powoli. - W zamian za przysługę od każdej z was. To brzmi całkiem uczciwie, prawda? - spojrzała w oczy Leilenie.
- Nie musi mnie pani na niczym przyłapywać, abym zrobiła dla pani wszystko - przyznała od razu rudowłosa.
- To bardzo dobrze. Ubieraj się zatem Leileno. Przyjdź do mojego gabinetu za jakąś godzinę. A w międzyczasie porozmawiam sobie z mistrzynią Aithe.
Blondynka, nie wiedząc za bardzo co zrobić w takiej sytuacji, sama niepewnie sięgnęła po swoje ubranie. Iluzjonistka nie oponowała, po prostu cierpliwie czekając. Lei ubrała się szybko, z mocno bijącym sercem prawie wybiegając z pomieszczenia. Na miejscu miała oczywiście być o czasie. A nawet wcześniej.
Na Selunarrę musiała nawet chwilę poczekać. Zadowolona z siebie czarodziejka szła niespiesznie, postukując obcasami. Na palcu kręciła sobie pękiem kluczy, okazując tą swobodną postawą duże zadowolenie. Bez słowa otworzyła drzwi i puściła Lei przodem. Wciąż przedłużając ciszę zamknęła za sobą i przekręciła klucz w zamku, jakby chcąc podkreślić błąd, który popełniła tego dnia Aithe.
- Przyjemnie było pieprzyć moją szacowną koleżankę? - kiedy w końcu się odezwała, nie przebierała w słowach.
- Nie mogłam się oprzeć, zwłaszcza kiedy mi tak uległa - przyznała szczerze dziewczyna, patrząc pod swoje nogi.
- Godny potępienia brak opanowania - iluzjonistka pokręciła głową. - Ale czegoż innego można było się spodziewać po takiej małej dziwce?
- Przepraszam, pani - zdołała tylko wyszeptać Leilena.
- Ale cudze błędy można przekuć na własne sukcesy, zatem nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - Selunarra wypowiedziała te słowa ni to do Lei, ni to do siebie. - Zrobisz dla mnie jedną rzecz i lady Aurora nie usłyszy ani słówka o twoim romansie z nauczycielką - przy tych słowach zupełnie ignorowała swoją własną relację z Leileną.
- Tak, pani. Niech pani nie mówi pani rektor, błagam. Zrobię wszystko - wyszeptała rudowłosa, postanawiając bawić się w tę ciekawą grę.
- Oczywiście, że zrobisz - kobieta usiadła wygodnie w fotelu. - Widzisz, mam dobrych znajomych, którym przydałoby się trochę rozrywki - zaczęła. - Jako zwykłą dziwkę mogłabym pewnie oddać cię do ich dyspozycji, żeby wykorzystali cię na przeróżne sposoby, ale to godziłoby w dobre imię naszych absolwentów - westchnęła. - Zamiast tego przygotujesz dla nich przedstawienie. I nie mam tutaj na myśli żadnego śpiewu, czy tańców. Masz przygotować przedstawienie, które obnaży twoją perwersję - zakończyła, czekając na reakcję rudowłosej.
- Tak, pani. Chcę by widzieli jaką jestem dziwką. Kto oprócz mnie ma w tym przedstawieniu uczestniczyć? - Lei musiała hamować entuzjazm i brzmieć na skruszoną i przestraszoną. No, coś w tym stylu w każdym razie.
- Nie wiem. Ty mi powiesz - odparła. - Masz dwa dni, żeby nad tym pomyśleć. Potem przedstawisz mi swój plan i powiesz, czego będziesz potrzebowała do jego realizacji. Czy tam kogo.
- Czy pani znajomi mają jakieś preferencje? - zapytała jeszcze, tylko odrobinę wypadając z roli, ale szybko do niej wracając. - O ile pani dziwka może spytać…
- Chyba tylko takie, by było to niecodzienne. Sami nie będą i tak w tym uczestniczyć, jedynie oglądać. I jeśli będą zadowoleni… to niczego dzisiaj nie widziałam.
- Tak, moja pani. Zrobię co w mojej mocy - przyznała, chociaż na razie nie miała żadnego konkretnego pomysłu.
- Liczę na to. - Orbrynsar klasnęła w dłonie. - Jesteś wolna. A na przyszłość, jak już łamiesz jakieś przepisy, to chociaż spróbuj nie dać się złapać - w przypływie dobrej woli podzieliła się niezbyt przydatną radą.
Dziewczyna wyszła od razu, po drodze do swojego pokoju zastanawiając się co zrobić. Do głowy przychodziło jej wiele pomysłów, większością przyprawiłaby o zawał co bardziej świętoszkowatych ludzi. Niestety, żeby zrealizować te pomysły potrzebowałaby pomocy, a Selunarra... cóż, pewnie cieszyłoby ją, gdyby mogła Lei poprzeszkadzać. Ale przecie była alternatywa! Nessalina z pewnością nie miałaby nic przeciwko temu, by przyłożyć któryś ze swych długich palców do perwersji Lei.

(***)



Tym razem krajobraz, który dziewczyna zobaczyła w swych snach był zaskakująco ładny. Owszem, kolorystyka pozostawała piekielna, ale leśna polana to w końcu nie jezioro krwi.
Sukkub zajmował się wyjątkowo mało diabelską czynnością, bo... zrywał jakieś kwiaty. Ale nawet przy tym instynktownie się wypinał przy pochylaniu, eksponując kuszące kształty pośladków. Leilena podążyła w jej kierunku, a kiedy była już blisko, uklękła i czekała, siadając na podwiniętych nogach. Demon nie miał ochoty się z nią droczyć i szybko odwrócił się ku niej z promiennym uśmiechem na swych idealnych ustach.
- Witaj Leileno. Co cię do mnie sprowadza poza tęsknotą? - pytanie trochę odstawało od rzeczywistości, bo przecież to czart nawiedzał jej sny.
- Prośba o pomoc - przyznała bez zawahania, choć cicho. - W urządzeniu widowiska seksualnego, w którym będę ofiarą. Czegoś do głębi perwersyjnego.
- I uważasz, że potrzebujesz mojej pomocy? - Nessa zdziwiła się, a przynajmniej to udała. - Ty, która uwiodłaś swoją mamę?
- Potrzebuję tych, którzy się na mnie rzucą… - jęknęła Lei, która już sobie to wyobrażała. - Dzikich potworów, demonów albo stwora o stu mackach. Czegoś, czego jeszcze nie widzieli. Muszą być tylko takie, abym to przeżyła i nie doznała trwałych szkód…
- Rzucą? Co masz na myśli? - zainteresował się sukkub, układając w dłoni dziwnie wyglądające, purpurowe kwiaty.
- Myślałam o odgrywaniu roli zagubionej dziewczyny, która trafiła do wyjątkowo niebezpiecznego świata - wyjaśniła Leilena.
- Ah tak? Podoba mi się - mruknęła demonica. - Symulowany gwałt... Ale jak ja miałabym ci tutaj pomóc?
- Nie wiem skąd wziąć tych, którzy mnie zgwałcą…
- A nikt się nie zdziwi, jeśli nagle pojawią się przy tobie demony z otchłani? - roześmiała się Nessa. - Czy masz na myśli coś innego?
- Niekoniecznie muszą być prawdziwe. Bardziej… autentyczne. Ale moja magia jest zbyt słaba, na stworzenie takich - przyznała rudowłosa.
- Moja co prawda jest odpowiednia. Ale jak byś wyjaśniła pojawienie się takich gości? Poza tym musiałabyś mnie przyzwać do swojego świata. Mogę czasami podrzucić ci jakiś prezent, ale nie żywą istotę - wyjaśniła.
- O ile będą potrzebne wyjaśnienia, to zawsze mogę powiedzieć, że kupiłam zaklęcie przywołujące - odpowiedziała niepewnie dziewczyna.
- Trochę naciągane… - sukkub się skrzywił. - Ale do tego możemy wrócić. Jakie dzikie bestie masz na myśli?
- Takie, które będą chciały mnie zerżnąć - uśmiechnęła się słabo. - Nie zagryźć.
- Kochana, to bardzo długa lista, ze mną na czele - demon ujął palcami podbródek dziewczyny i delikatnie zmusił ją do spojrzenia sobie w oczy. - Trochę więcej precyzji? Ja mogłabym wysłać do ciebie jakiegoś demona, ale to to by przecież było podejrzane.
- Za mało o nich wiem, aby móc być konkretna - westchnęła rudowłosa, ufnie patrząc w oczy swojej pani. - Prawdę mówiąc nie wiem co zrobić…
- Myślę, że wiesz co, tylko nie możesz się zdecydować z kim - zaśmiała się. - Wolisz, żeby byli bardziej ludzcy, zwierzęcy, czy jeszcze inni? - podpytywała.
- Im mniej ludzcy tym bardziej perwersyjne może być przedstawienie… - szepnęła.
- Tyle możliwości… - Nessa puściła dziewczynę i zaczęła wyliczać. - Fauny, centaury, minotaury, sfinksy, bariaury, jaszczuroludzie… - prostowała jeden palec po drugim.
- O ile zawsze mnie pociągały centaury, to ciężko z takim zainscenizować gwałt - Lei poważnie rozważała te propozycje. - Ten minotaur… jemu byłoby łatwo mnie posiąść…
- To chyba nie widziałaś jak wielkie mają przyrodzenia - westchnął demon. - I jak bardzo są agresywne. Wolałabym jednak, byś niepotrzebnie nie ryzykowała i oddała się już raczej perwersjom z bariaurami bądź centaurami. Niby zgwałcić, nie zgwałcą, ale przecież mogą zmusić do posłuszeństwa - zasugerowała, choć niezbyt nachalnie.
- Nie wiem jak wygląda bariaur - przyznała. - A centaury… też chyba nie mają małych…
- Oj, nie mają. To przecież ogiery - Nessa uśmiechnęła się lubieżnie na tę myśl. - A bariaury są do nich podobne, ale zamiast ciała konia mają takie dużego kozła.
- Zawsze chciałam mieć centaura - przyznała to raz jeszcze Lei, z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Przyjmować ich końskie drągi…
- I wyobraź sobie ich ogromny wytrysk - dodał od razu sukkub. - Oblałby całe twoje drobne ciałko.
- Powinny być przynajmniej dwa. Bardzo wyposzczone… - przełknęła ślinę rudowłosa.
- Najedzone byłyby bardziej jurne - demon chyba celowo błędnie zinterpretował słowa nastolatki. - Ale kto by ci z tym drugim pomógł, co? Bo mimo chęci, jesteś za mała by dogodzić obu jednocześnie.
- Ale po kolei też mogą mnie pokryć… - jęknęła, już sobie to wizualizując. - Może byłabym w stanie ssać drugiemu, na stojąco dając pierwszemu…
- Kochanie, jeśli będzie cię brał centaur, to już raczej niczego nie utrzymasz w usteczkach. Nawet tak słodziutkich i doświadczonych jak twoje - mrugnęła.
- W moich fantazjach trafiałam do ich plemienia i używali mnie bez przerwy, tylko się zmieniając… wyrobili mnie tak, że każdy wchodził cały… - zamruczała Leilena.
- Jak uważasz. Ale z jakąś koleżanką pewnie byłoby raźniej. No i więcej zabawy, to więcej rozrywki dla widzów - zaśmiał się demon. - Naprawdę rewelacyjnie wybrałam sobie służkę - dodała już ciszej.
- Nie wiem czy jakaś moja koleżanka będzie chciała brać w tym udział - zaśmiała się. - Zwłaszcza jeśli centaury okażą się agresywne.
Za to Leilenie przypomniała się wizja, którą wywołał u niej kostur: Jiny, pokrywanej przez półkonia. Zrobić to z mamą to byłoby coś. Ale przecież jej nie było w Akademii, a mistrzyni uroków wymagała przedstawienia.
- Tylko skąd wziąć te centaury?
- To już nie jest aż taki problem. Nie potrzeba potężnej magii, by takiego przywołać. Ale i czar nie potrwa za długo, godzinę, może trochę dłużej. Więc trzeba byłoby go rzucić przed widowiskiem. W tak zaszczytnym celu mogę ci sprezentować zwój - stwierdziła Kolekcjonerka. - Z drugiej strony, w twojej Akademii na pewno są tacy, którzy znają się na przywołaniach i pomoc z otchłani nie byłaby ci potrzebna.
- Pytanie, czy będą chcieli mi pomóc w takiej kwestii - westchnęła znowu dziewczyna. - Mistrz od przywołań na pewno nie - zachichotała, przypominając sobie ostatnie niepowodzenie.
- Dobrze. W takim wypadku, proszę - dosłownie z powietrza pojawił się zwinięty pergamin, który demon wręczył rudowłosej. Był ciepły i miękki w dotyku, choć wyglądał jak zwykły papier. - Ale bądź ostrożna. Jeśli nie masz doświadczenia w takiej magii, to przyzwana istota może cię po prostu nie posłuchać - zastrzegła.
- O to może kogoś poproszę, aby przywołał za mnie i kazał mnie zgwałcić… - przygryzła wargę. - Używać aż do końca zaklęcia…
- Jeśli dasz radę tak długo wytrzymać - Nessalina zbliżyła się do Lei, przywierając do niej ciałem. - Z drugiej strony, z twoją chucią, to może im nie wystarczy sił?
- Jestem zawsze gotowa - jęknęła, ocierając się o swoją panią. - Dopóki nie stracę przytomności, to będę obsługiwała te wielkie, końskie pały…
- Teraz żałuję, że ja nie będę tego oglądać - demon przybrał zasmuconą minę. - Baw się dobrze, Leileno - dodał jeszcze i pożegnał dziewczynę namiętnym pocałunkiem, po którym obudziła się w swoim łóżku. Jak zawsze po takim śnie tak podniecona, że od razu zastanawiała się jak wyładować swoje seksualne napięcie. Najlepiej od razu. A przecież w sąsiednim łóżku spała Lily. A ona nie umiała Leilenie odmawiać.
 
Lady jest offline  
Stary 05-12-2019, 20:19   #98
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Po dwóch dniach panna Mongle karnie stawiła się u profesor Orbrynsar. Wyniosłą czarodziejka spojrzała na nią ze swojego fotela i jak zwykle nie pozwoliła usiąść - oczekiwała, że jej mała dziwka będzie przed nią stać wyprostowana.
- I jak? Obmyśliłaś w jaki sposób się zeszmacisz dla przyjemności moich znajomych? - zapytał równie bezpośrednio co wulgarnie.
Lei prawie jęknęła z podniecenia, słysząc takie slowa. Była w pełni oddana swoim paniom.
- Chciałabym zainscenizować zagubienie w dzikim lesie, w którym dopadają mnie jego mieszkańcy, centaury, gwałcąc brutalnie… - szepnęła w odpowiedzi.
- No proszę, proszę. Taka mała dziwka, a marzą jej się takie wielkie fiuty - słowa te brzmiały prawie jak pochwała. - Centaury? Czyli więcej niż jeden?
- Chcę jak najmocniej się zeszmacić i podniecić patrzących - przyznała. - Choć nie wiem czy sama dam radę ich obsłużyć jak będą dzicy i napaleni.
Nauczycielka trochę się skrzywiła słysząc te wątpliwości.
- Niedobrze - cmoknęła. - Co to za pokaz, gdy jedna pała będzie oklapnięta? Już lepiej mierz siły na zamiary i pieprz się z jednym. Albo znajdź towarzyszkę. Widzowie mają być zadowoleni - podkreśliła.
- Mogę poszukać kogoś do pomocy. Będę jednak potrzebowała pomocy przy scenografii i przywołaniu centaurów i nakazaniu im mnie zgwałcić. Mam zwój… - przyznała, spuszczając pokornie wzrok.
- Scenografia to żaden problem. Nawet się nie zorientujesz, że to iluzja - zapewniła buńczucznie. - A co do zwoju… Przyznaję to z trudem, ale zaimponowałaś mi zaangażowaniem. Może nawet cię nagrodzę po tym wszystkim? - mruknęła. - A co do pomocniczki, to nie może być żaden z uczniów. Aithe też ma co innego do zrobienia. Ale jeśli znajdziesz w stolicy dziwkę, która by się do czegoś takiego posunęła, mogę nawet pokryć jej stawkę - zaproponowała.
- Dobrze, proszę pani. Jeśli nikogo nie znajdę to będzie tylko jeden centaur - obiecała.
- Lepiej mniej, ale na całego - postukała stopą o podłogę. - Czy to wszystko?
- Tak, proszę pani. Kiedy ma się odbyć to… przedstawienie?
- Kiedy będziesz gotowa. Ale nie myśl, że będę je odkładać w nieskończoność - ostrzegła surowo.
- Nie chcę go odkładać, chcę zaspokoić swoją panią - powiedziała szczerze rudowłosa.
- W takim razie, możesz odejść - Selunarra machnęła niedbale ręką, odprawiając uczennicę.
Znalezienie poza Akademią kogokolwiek dość rozpustnego, by zgodził się na seks z półkoniem wydawało się mało prawdopodobne. Mimo to dziewczyna zamierzała przynajmniej spróbować, wychodząc pospiesznie z gabinetu nauczycielki.

Wolny czas w ciągu najbliższych dwóch dni poświęciła na zapoznawanie się z lokalnymi prostytutkami. Już z wcześniejszej eskpaday, gdy szukała kobiety dla mistrza Theoduina, dowiedziała się że ladacznice są bardzo ostrożne w przyjmowaniu zleceń od członków Akademii. A po dodaniu do tego równania centaura... żadna nie była na tyle zdesperowana. Tutaj potrzeba było kogoś naprawdę zboczonego i pozbawionego zahamowań. I nawet jeśli jakaś kobieta faktycznie mogła się pochwalić takimi cechami, a do tego trudniła się prostytucją, to w Halagardzie żadnej takiej Leilena nie znalazła. Jeśli zatem chciałaby urozmaicić przedstawienie, to musiała poszukać gdzieś dalej. Wciąż pozostało jej parę zwojów komunikacji od Andera, który przecież nie spłacił jeszcze długu życia. Może on kogoś znał? Albo mógł na własny koszt sprowadzić do stolicy Halruaa? Czy jednak to nie przesada? To miało być ledwie przedstawienie, zużywanie na nie środków wydawało się marnotrastwem. Z drugiej strony stęskniła się za mamą. Liczyła też na nagrodę od swojej pani, albo i dwóch. Postanowiła więc użyć najpierw prostszego zaklęcia do komunikacji i wysłała mamie zapytanie, czy miałaby ochotę pojawić się w stolicy i zrobić z córką coś zupełnie seksualnie szalonego. Czar działał natychmiastowo, Jina nie mogła zwlekać i się zastanawiać. Odpowiedź była przez to instynktowna, a tym samym podszyta klątwa - zgoda w ciemno. Na wszystko, na co Leilena miała ochotę. Ale magiczny transport faktycznie kosztował. Czy panna Mongle odważyłaby się poprosić Selunarrę o pomoc i w tej kwestii? Postanowiła spróbować, w ramach nie zapłaty za prostytutkę, a sprowadzenie jej na odległość. Ostatecznie odmowa sprawi tylko, że będzie jeden centaur. Lei nie zwykła się przecież wahać.
Orbrynsar zdziwiła się, kiedy usłyszała od uczennicy, że znalazła się jakaś chętna do uczestnictwa w zboczonym przedstawieniu. Ale kiedy dowiedziała się kto ma być partnerką Leileny, doznała szoku.
- Chcesz, żebym sprowadziła na tę okoliczność twoją… matkę? - powtórzyła, najwyraźniej nie mogąc sobie tego poukładać w głowie.
- Niedaleko pada jabłko od jabłoni… - szepnęła cicho dziewczyna, mocno się rumieniąc.
- No dobrze. Tak zatem zrobię - milczała chwilę, próbując odzyskać zwyczajowe opanowanie, ale jakoś jej to nie szło. Odchrząknęła tylko i zakończyła - zorganizuję przedstawienie za dwa dni, jeśli nie masz jeszcze czegoś do dodania?
- Nie mam. Dziękuję, pani - dziewczyna dygnęła usłużnie.

Czas do wydarzenia mijał bardzo powoli. Wyobraźnia Leileny pracowała na najwyższych obrotach, nie pozostawiając w jej głowie za dużo miejsca na naukę. Samo notowanie wykładów było nie lada wysiłkiem, wiedzę będzie jednak zmuszona przyswoić sobie później. A już w wyznaczonym dniu… Panna Mongle trochę się zdziwiła, gdy zaraz po lekcji u Orbrynsar została poinformowana, że została zwolniona z pozostałych zajęć. Iluzjonistka najwyraźniej nie miała zamiaru spuścić jej z oka. Kiedy pozostały same w sali wykładowej, Selunarra odezwała się krótko.
- Pozwoliłam już sobie sprowadzić twą matkę, czeka w dormitorium. Chcesz z nią najpierw porozmawiać?
- Tak - przyznała cicho. - Chciałabym jej wyjaśnić co będziemy robić.
- Mam was zostawić same? Nie uciekniecie, prawda? - spytała jeszcze podejrzliwie.
- Dlaczego miałybyśmy uciec? - zdziwiła się Leilena.
- Faktycznie, dlaczego. Jaka matka, taka córka? Pewnie zrobi się mokra na samą myśl? - pani profesor miała już czas by trochę oswoić się z planem uczennicy i ponownie była w stanie mówić o tym w opanowany a jednocześnie wulgarny sposób.
- Mam nadzieję - przyznała dziewczyna. - Jej otworki są tak wyrobione, że weźmie w siebie końską pałę…
- Zatem idź i jej to powiedz - nauczycielka odprawiłą ją, krótko tłumacząc w którym pokoju czeka Jina.

Ponieważ zajęcia trwały w najlepsze, dormitorium było zupełnie puste. Dla gościa przygotowano spory pokój na piętrze, niezbyt daleko od komnaty samej Leileny. Rudowłosa zastała matkę, gdy ta nerwowo przechadzała się od ściany do ściany. Ubrana była w lekką sukienkę, którą otrzymała od Lei, żadną tam ciężką suknię, którą centaury musiałyby kroić nożami, aby obnażyć kryjące się pod nią ciało.
- Lei - ucieszyła się Jina, ale zaraz przybrała zaniepokojony wyraz twarzy. - Czy coś się stało? Sprowadziła mnie tutaj jedna z twoich nauczycielek, ale nie wytłumaczyła dokładnie po co.
Dziewczyna zamiast odpowiedzi podeszła, objęła mamę w talii i pocałowała w usta. Klątwa najwyraźniej nie osłabła pod jej nieobecność, bo pani Mongle od razu wysunęła swój język na spotkanie córki. Całowały się zachłannie przez chwilę, zanim Lei tego nie przerwała, aby spytać cicho.
- Pamiętasz na co się zgodziłaś?
- Na coś seksualnego i szalonego? - przytoczyła krótko. I brzmiała przy tym na zaintrygowaną, nie przestraszoną.
- Tak. Chciałabym, abyś wzięła udział w przedstawieniu, razem ze mną - tłumaczyła cicho córka. - Same w strasznym lesie, napadnięte przez centaury.
Do zaintrygowania dołączyło zdziwienie.
- Centaury? To takie pół-konie?
- Z wielkimi końskimi drągami - potwierdziła Leilena.
- Och… ojej - nawet jak na obłożoną klątwą kobietę, to było trochę dużo i Jina aż cofnęła się o krok i usiadła ciężko na łóżku.
- Zawsze chciałam z nimi to robić, a ty mi dodasz otuchy… - szepnęła. - Przygotuję nasze ciała magicznie, aby dały im radę.
- I chcesz, żebyśmy my… z nimi? - matka zaczęła się wyraźnie wahać.
- Kiedy ostatnio miałaś kogoś, kto cię w pełni zaspokoił? - odpowiedziała pytaniem na pytanie córka.
- Niedawno… - ta odparła tajemniczo.
- Zazdroszczę. Bo ja nie miałam…
- Wiesz co? Nie wierzę ci - obawy zaczynały się z Jiny ulatniać, zastąpione dreszczykiem podniecenia.
- Ta nauczycielka, ona mnie tresuje - przyznała się dziewczyna. - To ona mi kazała zorganizować przedstawienie. Ostatnie zbliżenia z innymi były tylko do odnowienia mocy, nie przyniosły mi pełnej satysfakcji…
- Może ja mogłabym to naprawić? - Jina sugestywnie rozłożyła uda. - Dla mojej córeczki zrobię wszystko. O co tylko poprosi.
- Chciałabym, abyś wzięła ze mną w tym udział - szepnęła dziewczyna, zerkając na ciągle bardzo zgrabne nogi mamy.
- No… - zająkała się pani Mongle. Zdrowy rozsądek wciąż walczył w niej o lepsze, przynajmniej w tej sprawie. Z drugiej strony, Leilena znała jej słabą stronę - tak jak rodzona córka, tak i matka lubiła poddawać się dominacji i sprośnym odzywkom.
- Ich kutasy nie będą szersze od mojej dloni, która już w tobie była… - szepnęła dziewczyna, która myślała przez pryzmat podniecenia.
- Nie jestem wcale taka pewna. Masz bardzo drobne dłonie - stwierdziła w odpowiedzi kobieta, ale rumieniła się przy tym. I to wcale nie ze wstydu.
- Długie i sztywne… nie chcesz zobaczyć jak taki gwałci twoją córkę? - kusiła dalej Lei.
- Gwałci moją córeczkę?! - Lei trafiłą jak kulą w płot, uderzając w matczyny, opiekuńczy instynkt. Jina aż poderwała się z łóżka.
- Będą nam wkładać - niezrażona dziewczyna drążyła dalej. - Wiesz o tym. Wiesz też, jak bardzo tego chcę. Twoja córka chce uprawiać perwersyjny seks, nieważne z kim i czym. Gwałt będzie inscenizowany.
- A dlaczego chcesz, bym i ja tam była?
- Aby perwersja była jeszcze większa. Abym mogła trzymać cię za rękę, gdy on będzie się we mnie wciskał… I będziesz mogła o mnie potem zadbać, bo ja zrobię to także jeśli się nie zgodzisz mi towarzyszyć…
- Czyli się jednak trochę boisz? - mama podeszła do rudowłosej i ją przytuliła. - Rozmówię się z tą twoją nauczycielką, jeśli się boisz - macierzyński instynkt zdobywał coraz większą przewagę.
- To ekscytujący strach, mamo. Nie czujesz go, kiedy zamierzasz zrobić coś perwersyjnego? - zapytała dziewczyna. - Nie chcesz ich poczuć? Wiem, że potrzebujesz tak często jak ja.
- Ale z twoim bratem, a nie… z koniem - pokręciła głową, ale Lei słyszała już w głosie matki wahanie działające na jej korzyść.
- Mój brat ma grubego, prawda? Lubisz takie… - złapała mamę za pierś. - Centaury na górze są jak ludzie. A na dole potrafią zaspokoić nawet ciebie…
- Ale nie będzie bolało? Dzięki twojej magii? - Jina mruknęła z zadowoleniem czując dotyk Lei.
- Nie lubisz jak trochę boli? Nie podnieca cię wtedy świadomość jak duży jest drąg? - masowała coraz odważniej pierś. - Przygotuję nas. Ale czy nie chcesz w pełni takiego poczuć?
- W pełni? Przecież się nie zmieści. Pewnie ma długiego jak ramię - kobieta przywarła mocniej ciałem do nastolatki.
- A gdyby się zmieścił? Ja się tak przygotuję, aby dawać mu pełnię rozkoszy. Pomyśl jakie to niezwykłe odczucie - kusiła dalej, drugą dłonią chwytając pośladek Jiny.
- Ale musiałabyś mnie najpierw przygotować na coś tak dużego… - oblizała usta.
- Zrobię to, mamo… będziesz mogła w pełni poczuć jego ogrom… - szepnęła córka, liżąc mamę po policzku. - Zgodzisz się…?
- Tak. Mów tylko co mam robić, a to zrobię - przełamała się. - Proś mnie niegrzecznie. Albo każ. I to zrobię.
I w stanie, do którego doprowadziła ją Leilena, nie były to czcze słowa.
- Oddasz się im, razem z córką dasz się zerżnąć pół-koniom? - ten ton spodobał się dziewczynie przy Aithe. Dlaczego miałby się nie podobać przy mamie. - Będzie ci przy tym tak dobrze, że sama będziesz błagała, aby cię pokryły…
- Tak - zgodziła się ze stanowczością w głosie. - Jeśli tylko sprawi ci to przyjemność, to sprawi także mi, córeczko.
- Sprawi nam obu - obiecała Leilena i pocałowała mamę głęboko w usta. Pocałunek trwał długo i był na tyle namiętny, że w końcu obu Mongle zabrakło tchu.
- To ma być… przedstawienie? Tak? - zapytała matka.
- Tak - przyznała dziewczyna.
- A czy to znaczy, że mam coś… odgrywać?
- Skoro to straszny las, a my będziemy zagubione, to można by było się w to wczuć, prawda? - zapytała z uśmiechem Leilena, odrywając się od mamy i zaczynając rzucać zaklęcia.
- Tak byłoby… ciekawiej? Zabawniej? - Jina nie była pewna, ale myślała już o pomyśle córki w zupełnie innych kategoriach niż na początku. Krew Mongle'ów zaczynała się u niej gotować.
- Oczywiście. Lubisz odgrywać role, mamo? - spytała pomiędzy zaklęciami. - Ja bardzo. Wtedy przyjemność z robienia tego jest jeszcze większa.
- Myślę, że będę się musiała uczyć od ciebie, córeczko - Jina cierpliwie czekała na koniec czarowania. No, może nie do końca cierpliwie, bo zerkała co chwila w dół, na własne ciało, jakby spodziewała się, że zacznie świecić.
Dziewczyna skończyła szybko. Różnicy nie było, o ile Jina nie chciałaby sprawdzać doświadczalnie. Ale na to miał przecież przyjść czas i to niedługo.
- Gotowa? - spytała mamy.
- Gotowa - pani Mongle skinęła głową.
Odnalezienie Orbrynsar nie zajęło dużo czasu, choć dość by ta zdążyła się przebrać. Czarna suknia sięgała pod szyję i ciągnęła się trenem po ziemi, tyle że niesymetrycznie. Choć dekolt był całkiem zakryty, to przód sukni ledwie sięgał połowy uda. Dodatkowo kreacja odsłaniała plecy czarodziejki, pokryte tatuażem.
- Jakieś ostatnie życzenia? - pani profesor wolała przejść do konkretów.
Leilena tylko przeczącą pokręciła głową. Jina była śmielsza.
- Córka wszystko mi wytłumaczyła i trochę się boję, czy moje ubranie to wytrzyma - pogładziła dłonią materiał. - To prezent i nie chcę by się coś z nim stało. Mogłabym się w coś przebrać?
Pani profesor przewróciła oczami, ale zamiast coś odszczeknąć, zwróciła się cierpliwie do Leileny.
- Ty tu oferujesz usługi krawieckie. Masz coś do zaproponowania?
- Mogę ci pożyczyć jedną ze swoich sukienek, ale nawet taką poszarpaną można też naprawić magią - zaoferowała Leilena.
- Prawda, nie pomyślałam o tym - Jina uśmiechnęła się przepraszająco. Sama niewiele wiedząc o magii i nie potrafiąc się nią posługiwać, łatwo zapominała o tym jak może pomagać w codziennych błahostkach. - Więc ja też nie mam żadnych życzeń.
Iluzjonistka skinęła głową na tę deklarację i gestem dłoni zachęciła kobiety by za nią podążyły. Okazało się, choć nie było to za bardzo zaskakujące, że w budynku Akademii również znajdował się krąg teleportacyjny. Selunarra miała na pogotowiu zwój, z którego skorzystała gdy już we trójkę stały wewnątrz koła.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 06-12-2019, 17:17   #99
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Pani Mongle, zdecydowanie nieprzyzwyczajona do takiego rodzaju podróży, zachwiała się mocno po dotarciu na miejsce i ciężko wpadła w ramiona Leileny. Orbrynsar nie przejęła się tym ani trochę i raczej z niecierpliwością czekała, aż obie Mongle dojdą do siebie. Rudowłosa w międzyczasie zorientowała się, że znajdują się w małym pomieszczeniu, zamkniętym na głucho ciężkimi, dębowymi drzwiami. Źródłem przygaszonego światła były kręcące się pod sufitem ogniki nie tak znowu odmienne od tych, stosowanych w Halruaa. Może zatem wcale nie opuściły swojego kraju?
Przypuszczenie bardzo szybko legło w gruzach, gdy pani profesor załomotała w drzwi i otworzył je ubrany w czerwoną szatę, łysy mężczyzna.



Przemówił do Selunarry w zupełnie niezrozumiałym języku, a ta odpowiedziała mu płynnie i bez wahania w tak samo brzmiącym narzeczu. Oboje spojrzeli na rudowłose kobiety i po paru sekundach milczenia gestami dłoni zachęcili je do ruszenia wślad za nimi w głąb okazałej budowli.
- To chyba najbardziej szalona rzecz, jaką zrobiłam w życiu - Jina wyszeptała do córki, gdy przechodziły przez korytarz wyłożony boazerią.
Leilena chwyciła dłoń mamy i ruszyła we wskazaną stronę.
- A moja chyba nie - odparła po zastanowieniu, z delikatnym uśmiechem na ustach, nieco maskującym niepewność.
Krótki spacer zakończył się w wielkiej sali, której nie dało się określić inaczej niż “audiencyjna”. Honorowe miejsce zajmował w niej pozłacany tron na wysokim, schodkowym podwyższeniu. Po bokach, za kolumnadami, znajdowała się dwupoziomowa widownia.



Wszystko to sprawiało wrażenie, jakby Selunarra chciała zapewnić rozrywkę jakiemuś królowi, ale przecież w Halruaa żadnych królów nie było. Z drugiej strony, czarodziejka przecież mogła przenieść je na drugi koniec świata.
Przy rzadko rozstawionych stolikach siedzieli ludzie odziani w czerwone szaty. Bez wyjątku, kobiety czy mężczyźni, wszyscy byli ogoleni na łyso i wytatuowani.
- Chyba nie ma sensu tracić czasu, prawda? - zapytała Selunarra, spoglądając na swe artystki. Jej towarzysz udał się już do jednego ze stolików. - Czy może najpierw wolicie się czegoś napić dla odwagi?
- Może się napijemy - odparła cicho Lei, starając się nie rozglądać za bardzo. Czy nauczycielka z Akademii mogła należeć do kręgu takich czarodziejów? Wyglądali na bardzo bogatych. - Spodziewałam się… bardziej kameralnej widowni - przyznała.
- A to jakaś różnica? - Orbrynsar stanęła na najbliższych schodkach i skinęła dłonią na lekko przygarbionego mężczyznę. Ten szybko przyniósł na tacy karawkę wina i parę pucharów, które z trudem ale i pewną gracją zaczął napełniać.
- Nie wiem, nigdy nie próbowałam - przyznała uczennica i wychyliła kielich wina duszkiem.
- A ty? - spytała panią Mongle.
- Nie - ta od razu pokręciła przecząco głową. Potrzebowała płynnej odwagi równie mocno co Lei, przez co jej kielich również bardzo szybko pokazał dno.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz. Tylko mi się tu nie upijcie. Goście nie chcą patrzeć jak leżycie bez życia na ziemi - zastrzegła iluzjonistka.
- To tylko do animuszu, bo od teraz przez jakiś czas będę mogła pić tylko spermę - Lei uśmiechnęła się i oblizała, odstawiając kieliszek. - Jestem gotowa.
Pani profesor spojrzała nad ramieniem Leileny na wciąż pusty tron, ale tylko wzruszyła po tym ramionami.
- Nie zwlekajmy zatem. Jedno zastrzeżenie - uniosła palec. - Mówcie w języku handlowym, żeby widzowie mogli was zrozumieć - jeżeli wcześniej pozostawały jakiekolwiek wątpliwości, czy panie Mongle wciąż są w Halruaa, to właśnie się rozwiały.
Orbrynsar wykreśliła palcami skomplikowane gesty i wymówiła długą formułę zaklęcia. Centralny korytarz sali w mgnieniu oka zamienił się w las. Niezbyt gęsty, ale smukłe drzewa sięgały sufitu, podłogę pokryła ściółka i krzaki, a ciche szepty rozmów zagłuszyły ptasie odgłosy. Nawet zapach się zmienił, teraz przepełniony był żywicą… i piżmem. Selunarra podniesionym głosem zwróciła się do zgromadzonych wśród kolumnad gości w tym obcym, niezrozumiałym języku. Tylko niektóre słówka przypominały halruaański - “las”, “matka”. Nie sposób było nawet wyłapać kontekstu. Kiedy skończyła machnięciem dłoni wskazała Leilenie i Jinie środek wielkiej sali, czy też na potrzeby przedstawienia: środek dziczy.
Dziewczyna przywarła mocno do mamy, obejmując ją i przywdziewając na twarz maskę strachu. Nie miała pojęcia jak dobrą jest aktorką, ale udawanie przy takim paszy wychodziło jej chyba całkiem dobrze. Może powinna się rozwinąć w tym zakresie jeszcze bardziej. Pociągnęła je obie we wskazaną stronę, omijając powoli iluzoryczne drzewa i panicznie rozglądając się wokoło.
- Chyba się zgubiłyśmy, mamo - powiedziała nagle drżącym głosem. Nie wiedząc jaka jest akustyka, nie próbowała szeptać, aby wszyscy je mogli dobrze usłyszeć.
- Co? - w pierwszym ruchu odparła Jina, ale szybko się zreflektowała. - Musimy szybko odnaleźć ścieżkę. Tutaj jest niebezpiecznie - brzmiała dość sztucznie, ale od strony stolików nie słychać było żadnej krytyki.
W końcu to dla innych talentów je zatrudnili, prawda? Lekko pochylona, przez co dekolt skąpej zielonej sukienki powiększał się znacznie, a piersi kołysały swobodnie, ruszyła powoli dalej. Pociągnęła za sobą mamę. Puściła rękę i zamiast tego objęła ją, kładąc dłoń na biodrze. Dziewczyna podejrzewała, że im więcej mało realistycznych, ale za to erotycznych rzeczy, tym lepiej dla takiego przedstawienia. Jina chyba też tak uważała, bowiem przytuliła córkę do swej piersi. W efekcie bardzo trudno się im szło, ale i miejsca na spacery nie było wiele. Mech i patyki pod stopami za to wcale nie wydawały się iluzoryczne i w bucikach, które kompletnie do chodzenia po lesie się nie nadawały, było utrzymać równowagę. Na szczęście obie Mongle nie musiały długo tak udawać. Po sali rozeszło się bowiem stukanie kopyt, a wkrótce po tym przed rudowłosymi wyrosła wielka sylwetka centaura. Umięśniony, ludzki tors pokryty był misterną siatką tatuaży, a końskie ciało okryte ladrami.



Uzbrojona istota górowała nad obiema kobietami, których głowy sięgały najwyżej do jego brzucha. Tyle, że choć na pewno wyglądał groźnie, to jednocześnie sprawiał wrażenie trochę oszołomionego. Jakby czar, który go przyzwał nie zaczął jeszcze w pełni działać. Leilena wiedziała, że mistrzyni uroków sobie z tym poradzi. Sama krzyknęła i jeszcze mocniej przywarła do Jiny.
- Zostaw nas, czymkolwiek jesteś!
Centaur potrząsnął włócznią, a jakby w ślad za nią potrząsnęła się jego głowa. Pani Mongle objęła córkę obiema rękami w obronnym geście.
- Jesteście… - koński wojownik odezwał się głucho i bezdźwięcznie - na naszych ziemiach. Nie lubimy obcych.
- Więc odejdziemy - zapewniła Jina, ale bez przekonania. No bo przecież miały zrobić co innego.
- Za późno - drugie zdanie olbrzym wypowiadał już trochę żwawiej. - Granice zostały przekroczone. Prawa złamane.
- Nie… nie było żadnych znaków… - wydukała Lei. - Nie chciałyśmy… zgubiłyśmy się… nie zabijajcie nas…
- Nasze prawo jest proste. To nasze ziemie, więc każdy intruz musi zostać zabity - centaur wyglądał na nieugiętego. Uniósł w górę swoją włócznię, gotowy do ciosu.
- Proszę nie! - krzyknęła Jina. - Zrobimy wszystko, tylko oszczędź nasze życie.
Wojownik się zawahał i skierował koniec swej broni w bok.
- Wszystko?
- Wszystko co są w stanie zrobić dwie bezbronne kobiety… - te słowa wydyszała, jakby nie wiedząc, do czego to prowadzi. Mężczyzna zastanawiał się, okrążając dookoła swoje ofiary. A przy każdym kroku pod jego skórą grała cała orkiestra silnych mięśni.
- Nie mogę wam udzielić łaski - urok działał już chyba w pełni, bo centaur brzmiał już całkiem przekonująco. - Ale nieopodal jest ktoś, kto może. Będziecie miały jedną szansę, żeby go przekonać - szturchnął Jinę tępym końcem drzewca popychając ją w pierwszym lepszym kierunku. Ta ruszyła, nie wypuszczając z objęć Lei i teatralnym szeptem, który na pewno było daleko słychać zapytała.
- Córeczko, co my teraz zrobimy?
- Wszystko - powtórzyła swoją wcześniejszą deklarację, równie “cicho”. - Musimy spełnić ich wszystkie polecenia… tylko tak może uda się ich ubłagać…
- Ale co mogłybyśmy w ogóle dla nich zrobić? Kupiecka żona i córka? Nie znam się na zbieraniu grzybów, szyciu ani ziołach - wzorowo biadoliła matka.
- Górę ciała mają jak ludzie… może… może chociaż im się spodobamy…? - zasugerowała przestraszonym głosem dziewczyna.
- Nawet tak nie mów! - starsza kobieta udała przerażenie. - Wtedy nas zgwałcą!
- Cisza! - wojownik przerwał tę wymianę zdań, gdyż między drzewami pojawiła się kolejna końska sylwetka. Nowy osobnik był równie umięśniony, ale bez żadnej widocznej broni i z braku lepszego określenia: nagi.
- Szamanie - zawołał go wojownik, choć w rzeczywistości dzieliło ich tylko parę metrów. - Pojmałem dwójkę szpiegów, którzy przedarli się przez granicę.
Ten nazwany szamanem otaksował spojrzeniem obie kobiety. Nie sprawiał tak strasznego wrażenia, jak jego towarzysz, choć nie ustępował mu wcale wzrostem.
- Czy przyznajecie się do szpiegostwa? - odezwał się dźwięcznym, niskim głosem.
- Nie… - zaprzeczyła Leilena, ciągle łamiącym się, drżącym głosem. Oddychała szybko, przez co jej pierś unosiła się i opadała. - My tylko zabłądziłyśmy… błagam, nie róbcie nam krzywdy…
- Zabłądziłyście? Tak blisko naszych ziem? - nie dawał wiary centaur.
Jina jedynie ścisnęła mocno Leilenę. Nie czuła się pewnie w swym aktorstwie i wolała oddać jej inicjatywę.
- Nie wiemy gdzie jesteśmy… pojawił się magiczny portal i wylądowałyśmy prosto w tym lesie… zrobimy wszystko, tylko nas nie zabijajcie - błagała i nagle padła na kolana, patrząc przerażonym spojrzeniem na centaury.
- I niby co nam przyjdzie po dwóch słabych, ludzkich samicach? - parsknął zbrojny, machając przy tym końskim ogonem.
- Nie macie niczego, bo mogłybyście nad podarować - pokiwał głową szaman. W lekkich sukienkach nie miały przecież czego ukryć. - Nie wygląda to dla was dobrze.
- Mamy... mamy nasze ciała… jjjesteśmy bardzo elastyczne… - dukała, udając wysiłek wkładany w wymyślanie czegoś. - Czy… czy jesteśmy dla was zupełnie nieatrakcyjne?
- Córko, co ty mówisz? - starsza kobieta przypadła do Lei. - Musi być coś innego…
- Nie, mamo… nie mamy nic innego… - przesunęła ramiączka sukienki na boki i odsłoniła sterczące piersi. - Czy takie widoki nie są wam miłe?
Wojownik zdradził się pierwszy, nerwowo przestępując na zadnich nogach, pomiędzy którymi coś jakby zadrgało. Szaman był bardziej opanowany, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wprost przeciwnie. Wyglądasz bardzo kusząco, malutka dziewczynko. A nasze klacze nie są teraz w rui i nie dają do siebie podejść - przyznał. - Ale skąd mam wiedzieć, że to nie podstęp?
- Jesteśmy małe i bezbronne. Możecie sprawdzić, że pod spodem nic się nie kryje… - powoli wstała i ruszyła ostrożnie w stronę szamana. - Damy wam rozkosz, w zamian chcemy tylko przeżyć… błagam…
Centaur powstrzymał ją jednak ruchem ręki.
- Wy, ludzie, korzystacie z najróżniejszych sztuczek. Nawet w waszych ubraniach może być klątwa. Jeśli mówisz prawdę i nic nie kryjecie, to zedrzyj z niej ubranie - skinął brodą na Jinę.
- Ale nie mamy niczego, by się potem przebrać - zaprotestowała cicho pani Mongle, nie wiadomo czy naprawdę, czy udawała.
Leilena nie dyskutowała. Spojrzała w oczy mamie, zbliżając się do niej i z całej siły szarpnęła ramiączko sukienki. To trzasnęło, obnażając od razu pierś. Sztywny sutek stał trochę w sprzeczności z odgrywanym przerażeniem, ale dowodził przed Leileną, że jej matka ma równą ochotę na to co się stanie, co ona sama.
- Nie patrz tak na mnie - poprosiła Jina - To nieprzyzwoite.
- Przepraszam, mamo. Jesteś taka piękna i podniecająca.
Spojrzała bardzo bezpośrednio na obnażoną pierś, po czym szarpnęła za drugie ramiączko. Materiał nie wytrzymał i rozpruł się wzdłuż szwu, odsłaniając nie tylko cały dekolt ale także brzuch.
- Nie mów tak, to ich tylko podnieci - prosiła głośno pani Mongle.
- Musimy dać im jak najwięcej zadowolenia i przyjemności, tylko wtedy mogą uznać nas za przydatne - szeptała teatralnie córka, klękając przed kobietą i zsuwając do końca sukienkę. Pod spodem miała jeszcze majteczki. Z tak bliska młoda tantrystka doskonale widziała plamę podniecenia na materiale.
- Wszystko ma być zdarte - nakazał szaman. - Żadnej magii w materiałach.
Lei ustawiła się tak, aby wszystko było dobrze widać i wsunęła dłoń pod bieliznę mamy. Bardzo czułym, erotycznym gestem. A potem nagle szarpnęła. Pobudzona Jina nie dała rady powstrzymać jęku, gdy jej łono ukazało się dwójce centaurów. Strużka śluzu zaczynała spływać jej po udzie.
- Bardzo dobrze. A teraz na odwrót. Obnaż swoją córkę - polecenie było zdecydowane, ale ton głosu zdradzał niecierpliwość.
- Och, przepraszam cię - zapewniła Jina, pomagając Leilenie wstać. - Nie powinnam tego robić. Czy mi wybaczysz?
- Zrób to, mamusiu… - szepnęła dziewczyna, niby to ze strachem, choć jej piersi i tak były już obnażone. Stanęła tak, aby widziała ją dobrze widowania, ale i centaury. Jina podwinęła trochę jej sukienkę, przy okazji w zupełnie niematczynym geście obłapiając jej pupę. Trudziła się chwilę, by rozedrzeć któryś ze ściegów, aż materiał trzasnął w końcu głucho i poddając się silnym szarpnięciom, odsłonił ciało nastolatki. Ta pisnęła, rumieńce wyszły jej na policzki, bardzo wyraźnie. Podwinięty materiał odsłonił nietypowe dla Leileny, zielone majteczki z cieniutkiej tkaniny.
- Niech im się to podoba, mamo…
- Co… chcesz, żeby zrobiła? - niepewnie spytała starsza kobieta.
- Zaprezentuj im swoją córkę… wulgarnie… - jęknęła Lei.
- To… może połóż się i wypnij? - zaproponowała. - A ja wtedy to z ciebie zedrę?
- Obnaż mnie najpierw… muszą się podniecić, niech myślą tylko o gwałcie na naszych ciałach… wtedy zapomną o szpiegowaniu i potem mamy szansę… - dyszała dziewczyna, z trudem opanowując się przed pochwyceniem i miętoszeniem maminych piersi.
- Dobrze - pani Mongle pokiwała głową i obeszła córkę od tyłu. Oba centaury wyglądały już na pobudzone, a pod ich końskimi brzuchami zwisały już długie kształty. Jina złapała pewnie materiał majtek tantrystki i w dwóch mocnych szarpnięciach zerwała je. Dziewczyna pozwoliła, aby materiał sukienki także się zsunął i stanęła przed dzikimi istotami zupełnie naga. Strumyk soku popłynął po jej udzie.
- Ciało mojej mamy jest bardzo doświadczone, a ja… jestem mloda i elastyczna… - “zachwalała”.
- Wy, ludzie, wiecznie kłamiecie. Sami się przekonamy - zastrzegł szaman, odsuwając się bokiem o kilka kroków. - Udowodnijcie, że jesteście na nas gotowe i zajmijcie się Denryxem - wskazał palcem swego kompana, który w międzyczasie zdążył odłożyć swoją broń.
Leilena nie wahała się ani na moment, biorąc Jinę za rękę i zbliżając się do centaura. Była zbyt podniecona i chętna, ale entuzjazm pasował do roli dziewczyny gotowej do wszystkiego, aby tylko samce poczuły odpowiednią rozkosz. Delikatnie położyła dłonie na podbrzuszu Denryxa i wędrowała nimi w górę i w dół.
- Czy możemy najpierw go wylizać, czy pragniesz od razu użyć którejś z nas…? - słowa zawsze pobudzały, zwłaszcza przy przedstawieniu. Lei zamierzała pamiętać o mówieniu i komentowaniu, zachęcając do tego samego mamę.
- Co to znaczy wylizać? - zdziwił się centaur.
To co Leilena znalazła między jego nogami, było wielkie, a nawet nie wyglądało na zupełnie sztywne. Nawet nabrzmiałe jądra przypominały kokosy. Jina zakryła dłonią usta, ale skomentowała głośno między palcami.
- On jest długi jak moje ramię.
- Damy radę, mamo… w pupach mogą zmieścić się całe… - jęknęła dziewczyna, której już podniecenie zasnuło mgłą spojrzenie. - Pokażę ci - powiedziała do centaura i klęknęła, w ten sposób wchodząc pod niego. Wielka końska pała, właśnie tego chciała. Ujęła ją w swoje drobne dłonie i zbliżyła usta, bez wahania zaczynając sunąć po nim językiem.
- Córeczko, jak możesz to robić? - starsza Mongle zakrzyknęła zszokowana, ale tylko udawała. Leilena nie miała co do tego wątpliwości, widząc jak jej matka oblizuje w podnieceniu swoje pełne usta.
- Musisz mi pomóc, mamusiu, on jest za długi na jeden język… - wydyszała tylko dziewczyna, której dłonie w lubieżnych ruchach masowały tego członka po całej jego długości.
- Oby to mu wystarczało - jęknęła jeszcze Jina, dołączając się do pieszczoty wielkiego drąga. Wysunęła własny język, sunąc nim w przeciwnym kierunku co córka. Jedną z dłoni sięgnęła do masywnego jądra, delikatnie je głaszcząc.
Pół-koń uderzył kopytem, strasząc kochanki.
- Nigdy czegoś takiego nie czułem - wyznał zakłopotany. I podobało mu się to, wnioskując po tym jak jego penis się unosił.
- Spróbuję mu wziąć w usta - jęknęła Leilena, która zmieniła pozycję, aby mieć czubek zwierzęcego przyrodzenia przed nosem. Normalnie byłoby to bardzo trudne, ale magia działała. Objęła go najpierw czule swoimi dłońmi, następnie otworzyła usta i zaczęła go do nich powoli przyjmować. Nawet z magią był to nielada wyczyn. Końcówka była szeroka jak pięść i normalnej kobiecie pewnie zwichnęłaby szczękę. Leilena zdołała go jednak w siebie wpechnąć. Denryx zarżał czując mokre, ciasne wnętrze.
- Tylko się nie zakrztuś córeczko - ostrzegła Jina, wciąż zmierzając w przeciwnym kierunku. - I uważaj z zębami.
To nie było najprzyjemniejsze uczucie, ale czego nie robiło się dla widzów? Wciąż trzymając usta tak nienaturalnie szeroko otwarte, zaczęła ssać i siorbać głośno, ostrożnie ruszając głową. Małe dłonie zacisnęły się mocniej na drągu, ruszając się nieprzerwanie. Obciągała właśnie gigantyczną pałę centaura i podniecenie było tak duże, że musiała bardzo ze sobą walczyć, aby chociaż jednej dłoni nie przeznaczyć na palcowanie się.
- Dobrze córeczko. Powoli. Już ci pomagam. To się zaraz skończy - mówiła Jina w przerwach między pocałunkami, które składała na przyrodzeniu. Dotarła głową do jąder i zaciągnęła się ich piżmowym zapachem. - Och, aż kręci mi się od tego w głowie.
To były jej ostatnie słowa, nim zabrała się do ssania i gładzenia wielkiego woreczka. Zamglone oczy Lei już tego nie widziały. Nabrała powietrza i zaczęła napychać go na swoje gardło, które wyraźnie poszerzał, wnikając w nie z trudem. Trzymała go za kutasa i z całej siły napierała. Magia była cudowna. Dzięki niej będzie mogła spróbować seksu z każdą istotą!
- Och, to wspaniałe - jęknął centaur, zaczynając przebierać przednimi nogami.
- Lei, jego jądra zaczęły tak mocno pulsować. Chyba zaraz dojdzie - ostrzegła Jina.
Dziewczyna napychała usta dalej, ale na pierwszą oznakę orgazmu, miała zamiar się cofnąć. To było przedstawienie. Widzowie mieli prawo oglądać jak wytrysk zalewa jej nastoletnie ciało. Sama tego chciała, tak samo jak poczuć go na języku. Nie musiała czekać długo. Końska pała zadrżała mocno i zaczęła tryskać głęboko w jej gardło, w takich ilościach, że nawet gdyby chciała nie byłaby w stanie wszystkiego połknąć. Prędzej by się utopiła! Nie zamierzała. Cofnęła głowę bardzo szybko i następną strugę przyjęła na twarz, z ciągle rozchylonymi wargami. Połknęła część ładunku, ciekawa smaku, chętna do tej zboczonej czynności. I trzymała zwierzęce przyrodzenie, pozwalając mu lać na jej nagie, drobne ciałko. Była jednocześnie podobna i zupełnie inna od ludzkiej. Słona, ale z innym posmakiem. Lepka, ale o innej konsystencji. Ale dla Leileny smak był bardzo dobry.
- Córko, on cię cały obleje! - zakrzyknęła Jina, przysuwając się szybko do córki i szarpiąc przyrodzenie w swoją stronę, tak że strumień spermy chlusnął na jej twarz.
- Och! - wykrzyknęła Leilena, pozwalając sobie wyrwać członka i puszczając go. Czuła jak ciepłe nasienie spływa po niej i złapała się za piersi, rozmazując i wcierając w nie lepki płyn. Na brodzie tworzył się właśnie długi, perwersyjny sopel, ale dziewczyna już patrzyła na zalewaną cudownie mamę. I to pomimo spermy w jednym z oczu, której nawet nie wytarła. Odurzający zapach był jak najsilniejszy afrodyzjak.
Gdy centaur przestał w końcu tryskać, twarz pani Mongle była już cała umazana nasieniem. Białe strużki zlepiały jej czerwone włosy, tworząc podniecający, perwersyjny kontrast. Z niej również wszystko zaczynało spływać, skapywać na sterczące piersi i zbierać między złączonymi udami.
- Nic nie widzę - jęknęła kobieta, próbując nieudolnie przetrzeć oczy.
Jej córka jeszcze coś tam pamiętała, że to przedstawienie. Wyciągnęła więc mamę spod centaura, aby teraz wszyscy w pełni mogli je obejrzeć. Objęła ją i przytuliła się, rozmazując spermę między ich ciałami. I zaczęła lizać po twarzy, zbierając grudki powoli zasychającego, białego likieru. Zaczęła od oczu, czyszcząc je bardzo dokładnie językiem.
- Nie, córko. Nie rób tego - pani Mongle niemrawo próbowała się odsuwać, ale oczywiście nic z tego nie wychodziło. - Bo… bo to mnie jeszcze bardziej… - przygryzła usta, aby się powstrzymać przed skończeniem zdania.
- Zaraz nas zgwałcą, mamo… - Lei oczywiście nie przestała, z oczu przechodząc na nos, policzki i wargi Jiny. - Wsadzą nam te końskie drągi i będą pieprzyć dla własnej przyjemności… - stękała między liźnięciami. A Jina podejmowała tę perwersyjną rozmowę.
- Nie, nie myśl tak nawet. Przez te słowa nie mogę tego wyrzucić z mojej głowy. Jestem taką złą matką, bo mnie to podnieca - wyrzuciła z siebie, otwierając oczy i spoglądając na córkę. Ta pocałowała ją, mocno i głęboko, wsadzając w usta Jiny język i dzieląc się z nią smakiem nasienia. Chwyciła jedną dłonią za zlepione włosy. Z trudem zostawiała inicjatywę centaurom. Te na szczęście zrozumiały, że czas na ciąg dalszy. A może to ktoś kierował nimi zza kulis? Pewnie Selunarra.
- Dość już tych rozmów - zawołał szaman, sam bardzo już podniecony od tego, co zobaczył. - Chcę pokryć jedną z was. Którąkolwiek.
Jina zareagowała pierwsza.
- Oszczędź moją córkę. Ja ci się oddam, tylko… - opuściła spojrzenie. - Nie jestem jeszcze rozciągnięta, tam w dole.
- Pozwolisz mi przygotować dla ciebie moją mamę…? Czy chcesz ją taką…? - zapytała znowu drżącym głosem dziewczyna.
Pół-koń splótł ręce na umięśnionej piersi i spojrzał gniewnie na swych jeńców.
- Dobrze, przygotuj ją na mnie. Ale nie zwlekaj z tym. Nie będę czekał długo - ostrzegł.
Pani Mongle tymczasem obrzuciła Lei spojrzeniem, które chyba miało wyrażać szok, ale pod warstwą białego płynu trudno było to stwierdzić.
- Jak to mnie przygotujesz?
- Oprzyj się o tego dorodnego samca, mamo - poleciła Leilena. - I wypnij do mnie. Wsadzę ci dłoń w cipkę w tej samej pozycji, w której będzie cię pokrywał…
- Nie możesz - zaprotestowała, ale jednocześnie chętnie spełniła polecenie, wtulając się w koński bok. - Przecież to by było kazirodztwo - podkreśliła, tak na wypadek gdyby ktoś z obserwujących przegapił te wszystkie “mamo” i “córeczko”.
- Przecież nie zrobię ci dzidziusia - zdziwiła się dziewczyna, łapiąc mamę za pośladki i mocno rozchylając je na boki. - Czy powinnam cię też nawilżyć?
- Czuję się, jakbym była już nawilżona przez to całe nasienie, które ze mnie spływa - jęknęła Jina, nie umiejąc powstrzymać się przed kręceniem tyłeczkiem przed Leileną. - A jak ty uważasz?
Nastolatka klęknęła za mamą, nie puszczając ciągle rozwartych pośladków i bacznie się przyjrzała.
- Masz takie szerokie otwory mamo, że mogę zajrzeć do środka - westchnęła na użytek publiczności. - Chyba spłynęło do nich za mało - dodała i splunęła, raz na anus, raz na cipkę, do której nagle zaczęły wnikać dwa palce. Zanim Jina się przystosowała zaatakował ją też trzeci. - Masz taką mięciutką i ciepłą szparkę mamo. To pewnie po mnie taka szeroka? - zamruczała. - Jestem pewna, że zaspokoisz nią tego ogiera…
- Tak. Obiecuję pana zaspokoić - jęknęła pani Mongle, jedną z dłoni zaczynając gładzić sterczący drąg szamana. - Nawet po porodzie jestem ciaśniejsza niż wasze klacze - rozochocona kobieta ruchami bioder wychodziła naprzeciw ruchom córki.
- O tak mamo, zrobi z ciebie swoją klacz… musimy cię o coś oprzeć, aby mógł cię odpowiednio pokryć… - za trzecim palcem podążył czwarty. Lei nie oszczędzała cipki mamy, musiała być rozciągnięta, żeby przyjąć końskie przyrodzenie. Zaraz zaczęła więc wsuwać całą dłoń. - Uwaga, wkładam rączkę… - ostrzegła tylko i naparła.
- O tak! - krzyknęła starsza Mongle, gdy dłoń z mlaśnięciem wpadła w jej otwór. - Jestem taka zła, bo mi się to podoba. Podoba mi się, że córka pieprzy moją cipkę - Leilena nie wiedziała już, czy jej mama gra, czy to żądza popycha ją do takich okrzyków. Ręka pani Mongle zaczęła szybciej pocierać olbrzymiego fallusa, który był już twardy jak skała.
Sama też czuła jak świeżbią ją otworki. Powiększona magią szpara Jiny otulała dłoń w cudowny sposób, ale dla Lei było to za mało. Wykorzystując fakt, że teraz mogła sobie pofolgować, zaczęła zagłębiać się dalej, raz w przód raz w tył, posuwając swoją mamę.
- Twoja szeroka picz mnie tak dobrze ściska… tak miękko tam w środku… - dyszała, nie ustając w wysiłkach. Pojemna, doświadczona pochwa i jej zapach, mieszający się z wonią nasienia, były niemal nie do wytrzymania. Dziewczyna sięgnęła do swojego łona wolną ręką i zaczęła się szybko masturbować, pojękując przy tym głośno.
Centaur nie pozostawał obojętny na to, co dzieje się przy jego boku. Ale z powodu budowy ciała trudno było mu to oglądać, więc w końcu sfrustrowany nakazał.
- Jeśli już pieprzysz własną matkę, to chcę to widzieć. Oprzyj ją o drzewo - wskazał szeroki pień, który chyba w rzeczywistości był filarem wspierającym dach. Oszołomiona Jina wcale jednak nie sprawiała wrażenia, jakby chciała się ruszyć, uwięziona między dającą jej przyjemność Leileną, a wielkim członkiem.
Nastolatka wyjęła przedramię z poszerzonej już szpary, pokazując publiczności duży otwór. Wstała z trudem. Nawet ręka to było już mało, zaspokojenie mogła dać tylko pełna perwersja.
- Chodź mamo, oprzyj się tu - pociągnęła Jinę w stronę “drzewa”. - Chyba będzie chciał cię już użyć.
Sama zerknęła na drugiego, oblizując lubieżnie obspermione wargi.
- Nie, zostań jeszcze ze mną - poprosiła matka. Posłusznie jednak zaparła się i rozłożyła nogi szeroko i bezwstydnie. Ociekała od żądzy. - Chcę jeszcze poczuć przyjemność, nim mnie zgwałci i rozepcha swym wielkim fiutem.
Nie tylko szamana pobudzała ta scena. Wojownik z powrotem był w gotowości, a przecież niedawno wylał z siebie chyba całe wiadro spermy. Ciekawe jak często mogły centaury?
- Musimy je zaspokoić, mamo… - Lei miała nadzieję, że mogły ciągle. Pokochała te olbrzymie drągi od pierwszego wejrzenia. - Nie możemy sprawić, aby były niezadowolone… tam ci jeszcze wsadzę… - dziewczynie udało się wtłoczyć w te słowa odrobinę strachu.
- A co, jeżeli już nie będę cię wtedy czuła? - przestraszyła się., a zniecierpliwiony szaman zaczął postukiwać kopytami.
- Wtedy włożę rękę w twoją pupę, mamo. Tam też jesteś tak cudnie luźna - jęknęła jej córka. - Szybko, on się niecierpliwi… może cię uderzyć i zgwałcić siłą…
- Nie, tylko nie to. Już jestem gotowa, proszę pana - zapewniła kobieta, zerkając przez ramię na pół-konia. - Może mnie pan wziąć. Tylko odpuść mojej córce.
Szaman podszedł szybko do branki. Masywne ciało nakryło jej drobną sylwetkę.
- Nie jesteś w pozycji, by czegokolwiek ode mnie żądać - warknął. Jego męskość oparła się ciężko o plecy pani Mongle. - Ty, pomożesz mi wejść w twoją matkę - wskazał palcem na Leilenę.
- Tak, zrobię wszystko… nie będę się też opierać, gdy przyjdzie pora na moje małe, ciasne ciałko… - nie umiała ukryć jak bardzo przesycony podnieceniem ma głos. Sprawiała, że drżał, nieco udając strach. Zbliżyła się i wzięła wielkie przyrodzenie w obie ręce, przykładając czubek do cipki Jiny. - Jesteś przy nim malutka jak dziecko, mamo…
- Bo on jest taki...aaa… - ostatnie słowo przerodziło się w głośny krzyk, gdy centaur naparł, wbijając końskiego drąga w ludzką pochwę. Otuliła ciasno jego główkę, ale bestia nie miała zamiaru się powstrzymywać, wnikając dalej i dalej, cal po calu. Gdyby nie magia, pewnie rozerwałby Jinę, ale dzięki niej nieludzko ją wypełniał. Pani Mongle zadrżała i pewnie osunęłaby się na kolana, gdyby nie oparła się na wielkim intruzie. Perwersyjny akt doprowadził jej spragnione ciało do orgazmu w mgnieniu oka. Lei zazdrościła jej, że jako pierwsza przyjmuje w siebie końskie przyrodzenie. Zaczęła masować jądra szamana, sama opierając się o jego bok i wypinając przy tym do drugiego z centaurów.
- Wyglądasz wspaniale, mamo… musi być mu tak dobrze w tak małym ciele… spróbuj go zmieścić ile tylko możesz - stękała z niemiłosiernie silnego podniecenia.
- Nie wiem… ile jeszcze… zdołam - odpowiedziała jakoś, jęcząc przy tym jak oszalała. Centaur się tym jednak nie przejmował, samemu badając pojemność kochanki, w której tkwił już do połowy.
Zaaferowana Leilena nawet nie usłyszała, gdy podszedł do niej Denryx i mocno szarpnął za jej włosy.
- Przez ciebie znowu jestem gotowy do spółkowania - warknął gardłowo. - Zrobisz coś z tym.
Krzyknęła, trochę zaskoczona, trochę dla samego efektu.
- Tak… wszystko… tylko się nie gniewaj… chcesz mnie od razu pokryć…? To nic, że będzie mnie boleć… przyjmę cię… - mówiła szybko, błagalnym tonem.
Wciąż nie puszczając jej włosów, wojownik odciągnął ją na bok. Jina nie miała już nawet siły protestować, oddając się szamanowi.
- Pokażesz mi jeszcze coś nowego. Nasze klacze nie używają do tego ust. Jak jeszcze to robicie wy, ludzie? - zapytał.
- W dupę… - jęknęła, wcale nie z przestrachu. - Wielu lubi rżnąć tyłki… i czuć tam kutasy… Tam jest ciaśniej, ale da się głębiej…
- Więc tak mnie przyjmiesz - rozkazał… ale widać było, że nie bardzo wiedział jak się za to wziąć.
- Muszę się o coś oprzeć - zaproponowała. - I ktoś musiałby pomóc nakierować, a moja mama jest zajęta… albo nie, gdybym się położyła… - poszukała wzrokiem czegoś wysokiego, najlepiej wielkiego kamienia. - Leżąc mogłabym pomagać swoimi rękoma.
Pomysł był dobry, ale z jego realizacją był jeden problem: nikt wcześniej nie pomyślał, żeby przygotować dla aktorek jakieś łóżko czy stół. Centaur również zaczął się rozglądać, aż w końcu ścisnął trzymane, rude loki i pociągnął nastolatkę za sobą.
- Poszukamy czegoś.
Lei kątem oka dostrzegła jak między iluzorycznymi drzewami zaczęli przemykać jacyś służący. Z jednej strony psując efekt, ale z drugiej niosąc między sobą stolik. Widownia jakoś jednak nie protestowała. Zupełnie, jakby zamiast na realizmie zależało im na czymś innym.
- O, tam jest - oznajmił po chwili Denryx, gdy zaklęcie iluzji zdołało już ukryć kompletnie nie pasującą do środku lasu ławę, przemieniając ją w głaz.
- Połóż mnie na nim i stań nade mną - poinstruowała podniecona dziewczynka, bardzo malutka przy centaurze. - Będziesz musiał mnie unieruchomić i mocno pchać, aby zdobyć mój tyłek. Jestem bardzo ciasna tam…
Niby głos drżał, ale jakby nie do końca tylko ze strachu. Choć nawet z pomocą magii, penetracja anusa czymś tak wielkim bez przygotowania brzmiała boleśnie. Cudownie boleśnie, jeśliby pytać szalonej rudowłosej.
Wojownik przyklęknął na przednim nogach i bez najmniejszego trudu uniósł Leilenę w ramionach, jakby nic nie ważyła. Nie był zbyt delikatny, gdy kładł ją na kamieniu, przez co poczuła wdzięczność za to, że to tylko iluzja, a pod plecami w rzeczywistości miała miękki obrus. Denryx wskoczył kopytami na krawędź “głazu”, który zaskrzypiał ostrzegawczo, ale wytrzymał. Męskość kiwała się lekko tuż przed łonem dziewczyny.
- Pomóż mi, to może będę delikatny - zagroził centaur.
- Nie trzeba - jęknęła zamroczona dziewczyna. - Moje ciało ma sprawić przyjemność. Tylko trzeba mnie przygnieść, abym się nie ruszała… - pewna swojej magii Leilena ani myślała się oszczędzać. To był ten stan, którego bała się Aithe, ale nie rudowłosa. Totalne zezwierzęcenie, myślała tylko o perwersyjnej kopulacji. Uniosła odrobinę biodra i leżąc na brzuchu sięgnęła rękoma w tył, biorąc w nie kutasa i nakierowując go prosto na wejście w ciasny, brązowy otwór. - Pchaj… - jęknęła.
Z przygnieceniem był kłopot. No bo gdyby centaur się na dziewczynie położył, to nie miałby jak pchać. Rękami też nie miał jej jak dosięgnąć.
- Zaprzyj się o moje nogi - polecił zatem i dopiero wtedy, zgodnie z poleceniem, pchnął. Efekt był taki sobie. Nie bolało, ale głównie dlatego, że końcówka nawet nie zaczęła rozwierać anusa. Denryx nie poddawał się jednak łatwo. Jak przystało na wojownika nawykłego do posługiwania się włócznią, wycofał się i pchnął ponownie. Tym razem pupa zaczęła trochę ustępować, mocno przy tym piekąc.
Stęknęła boleśnie, gdy trochę ją rozwarł. Czując, że drąg ma oparcie tam gdzie trzeba, złapała się za pośladki i rozwarła je z całej siły na boki.
- Dam radę - sapnęła, gotowa na dalsze jego działania, cała mokra od lecących z niej ciurkiem soków. Centaura pewnie to nie obchodziło, ale może ktoś kto go kontrolował choć trochę przejmował się zdrowiem dziewczyny? Niemniej wojownik natarł ponownie, mocno, zdecydowany spróbować czegoś, czego nie mogły mu dać klacze z jego plemienia. Magia i pieszczoty, którym Siri poddawała pupę Lei okazały się na szczęście wystarczające. Penis prześlizgnął się przez ciasną bramę i zaczął powoli rozpychać się we wnętrzu. Wrzasnęła, kiedy zwieracze zostały rozepchane jak nigdy wcześniej. Puściła pośladki, dłońmi znowu sięgając do przyrodzenia i obejmując je mocno. Czuła jak boli, gdy wciskał go w małe ciało. I jednocześnie jak bardzo to perwersyjne, w dodatku na oczach obcych ludzi. Jeszcze mu pomagała, napychając na anus i starając się chociaż trochę bardziej wypiąć.
- Jeszcze! Wpychaj go w moją dupę! - krzyczała wulgarnie.
- A co ja niby robię, głupia dziewko? - warknął Denryx i zaatakował jeszcze mocniej, w gniewie a nie żądzy. Drąg wchodził już bardzo głęboko, dostarczając niepowtarzalnej mieszanki bólu i rozkoszy. Lei niemal mogła poczuć żyłki na pulsującej męskości centaura.
Czuła go tak daleko. Coraz dalej. W brzuchu, gdzie magia musiała ją udostępniać dla takiej pały. Wrzasnęła raz jeszcze, kiedy pchnął mocniej. Z oczu pociekły jej łzy.
- Boli… jak to wspaniale boli… - jęczała głośno, specjalnie dla najbardziej zboczonej publiczności. I nagle zaczęła szczytować z krzykiem, wijąc się pod centaurem. Ten jednak, opanowany przez swą własną, zwierzęcą część natury, rżnął ją dalej. Choć całe wnętrze kochanki zaciskało się na nim coraz mocniej, on tylko przyspieszał chcąc zalać jej wnętrze. Jina chyba coś do niej krzyczała, ale dziewczynie tak szumiało w uszach, że nie mogła nawet niczego zrozumieć. Pozostawało jej tylko zapierać się z całych sił o końskie nogi, aby pchnięcia fiuta nie zrzuciły ją ze stołu. Ciągnęło się to i ciągnęło nim wojownik do reszty stracił nad sobą panowanie i eksplodował, wyrzucając z siebie spermę tak głęboko, jak jeszcze Leilena nie czuła. Nie miała już wtedy siły się trzymać. Każde pchnięcie przesuwało ją po “głazie”, a niemal bezwładne ciało było niczym laleczka. Ekstaza w pełni wypełniała rudowłosą, która doszła kilka razy. Przyjmowała końskiego kutasa, brała go do końca w tyłek. Świadomość była tak potężna, że aż obezwładniała. Chciała jeszcze. Żeby to się nie kończyło. I jednocześnie chciała jego wybuchu, wypełnienia jej ciała ogromną ilością spermy. Zajęczała już słabo, lecz przeciągle, gdy to się stało. I zadygotała raz jeszcze, potężny skurcz zaklinował go w środku na chwilę, gdy anus pulsował rytmicznie na intruzie. Zdołał się wysunąć dopiero, gdy odpłynęła z niego część krwi. Zdyszany, spocony, ale usatysfakcjonowany centaur dreptał dookoła kamienia, próbując wyrównać oddech. Leilena poczuła na swojej twarzy delikatne, kobiece dłonie. To Jina próbowała ją trochę ocucić. Dziewczyna otworzyła z trudem oczy, dysząc ciężko. Widziała głównie mgłę. W obecnym stanie, pochłonięta przez moc tantrystów i swoje potrzeby, nie była w stanie już myśleć o niczym innym jak seksie.
- Córeczko… córeczko - powtarzała pani Mongle. - Słyszysz mnie?
- Tak, mamusiu… spuścił się tak głęboko… wszystko się wyleje, jak wstanę… - wydyszała półprzytomnie Lei.
- Ze mnie już się wylało - zaśmiała się matka. - Myślisz, że nas teraz puszczą? - jakimś cudem starsza Mongle jeszcze pamiętała o roli, jaką miała odgrywać.
- Zmieścił się we mnie cały, w mojej pupie, mamo… - pochwaliła się z uśmiechem. - Pomożesz mi wstać?
- Nie wiem, czy cię utrzymam - pokręciła głową. - Ten szaman pieprzył mnie tak mocno. Ledwie czuję nogi.
- Dobrze ci było? - Leilena z trudem wyciągnęła dłoń i pogładziła mamę po ciągle brudnym od nasienia policzku. - Wyglądasz tak pięknie, mamusiu.
- Było mi wspaniale - przyznała. - Ten rozmiar - mruknęła. - Nie wiem, czy ktoś mi jeszcze tak dogodzi - kobieta położyła głowę naprzeciw twarzy córki.
- Mmmm… gruby i długi… - westchnęła dziewczyna, wyciągając szyję, aby liznąć wargi mamy. - Będziemy to od teraz robić razem? Kochać się na własnych oczach? Wyglądasz tak podniecająco z fiutem w sobie, mamusiu.
- Nie powinnyśmy, ale tak bardzo to na mnie działa - odpowiedziała i bez zawahania pocałowała Leilenę, namiętnie i długo, aż nie zabrakło jej powietrza. Jej córka odpowiedziała równie żarliwie, dociskając do siebie głowę Jiny. Kiedy się oderwały, westchnęła z podniecenia.
- I chciałabym wylizywać z ciebie kochanków, każdą kroplę nasienia.
- Myślę, że z ostatniego byś nie dopiła - zażartowała nieprzyzwoicie w odpowiedzi.
- Zawsze jestem bardzo spragniona, mamo - uśmiechnęła się w odpowiedzi Leilena.
- Tak? Jak bardzo? - mruknęła Jina.
- Bardzo. Jak poczułam twój zapach… jest taki cudowny… - westchnęła dziewczyna. - Zawsze cię pragnęłam. Robić te wszystkie perwersyjne rzeczy, które robiłaś z innymi. Potrzebuję ciągłej stymulacji, mamo.
- I co chcesz teraz ze mną zrobić? Możesz mi powiedzieć, nie wstydź się - zachęcała, sama coraz bardziej pobudzona.
- Chcę wylizać spermę z twojej szerokiej od setek fiutów cipy - jęknęła wulgarnie jej córka. Przesunęła się nawet na ławie, aby jej głowa zwisała w dół. - Stań nade mną i wytrzyj się o moją buzię, potraktuj mnie tak jak na to zasługuję.
- A jeśli to ich znowu podnieci? - spojrzała na oba centaury, przysłuchujące się wymianie lubieżnych zdań. - Co, jeśli znowu zapragną nas zgwałcić? - obawy były tak fałszywe, że pani Mongle nawet nie czekała na odpowiedź, by stanąć w rozkroku nad nastolatką.
- Masz takie piękne, zużyte wargi. Musisz się puszczać jeszcze częściej, mamo - Lei była już w innym świecie, mając nad sobą doświadczoną, znacznie starszą kobietą i to jednocześnie swoją mamę. - Wtedy nas zgwałcą jeszcze raz. Jeszcze się po nim nie zamknęłaś, oh… - jęknęła na widok poszerzonej cipki.
- Będę się puszczać z kim tylko mi każesz - obiecała Jina, opuszczając się niżej, pocierając swym łonem o twarz córki. - Albo z czym każesz. Zrobię wszystko dla twojej przyjemności - to już chyba nie było przedstawienie. Klątwa zwierciadła, spotęgowana doznaniami dnia, przełamywała ostatnie granice jakie pani Mongle jeszcze w sobie miała.
Lei już na szczęście nie mogła jej odpowiedzieć. Złapała mamę w talii, pieszcząc ją dłońmi, a jednocześnie wysunęła język i zaczęła wylizywać bardzo dokładnie nabrzmiałe, grube wargi sromowe. Brała je w usta i ssała, delektując się zarówno nimi jak i smakiem nasienia centaura. Jina dyszała, ani trochę się nie powstrzymując. Wsparła się jedną dłonią o głaz, ale drugą sięgnęła do piersi Lei, ściskając mocno sutek.
- Będę od dzisiaj twoją chętną dziwką, której możesz rozkazywać. Bo dajesz mi przez to tyle rozkoszy - nie ustawała w swych zboczonych deklaracjach.
A jej córka stękała, nie ukrywając tego, jak bardzo się jej to podoba. Piersi miała w zaschniętej spermie, nogi same się rozkładały, a język zaczął pracować także w innych rejonach. Wylizywała mamę także wokół szparki i ssała łechtaczkę, zbierając na razie wszystko wokół szerokiej dziury.
- Będziesz się strasznie puszczać… - wysapała z trudem w krótkiej przerwie od tego.
 
Lady jest offline  
Stary 27-12-2019, 21:40   #100
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Obawy, a raczej nadzieje Jiny się spełniły i nie minęło dużo czasu nim pobudzone centaury znowu zaczęły domagać się ich ciał. Szalona orgia trwała w najlepsze, a obie Mongle wytrzymały dłużej, niż czar który trzymał pół-konie w sali. Ale nawet z buzującą w nich, rodową krwią, kiedy wszystko dobiegło końca były obolałe i półprzytomne. Iluzja zaczęła się rozwiewać. Widzowie nie klaskali, aby pogratulować występu. Większość była zbyt zajęta poprawianiem na sobie rozchełstanych szat. Przynajmniej nie musieli poprawiać fryzur, skoro nie mieli włosów. Z jednym wyjątkiem, Selunarry, która zeszła do nich zza kolumnady.
- Przekroczyłyście moje najdziksze fantazje - stwierdziła, lawirując z trudem między kałużami nasienia. - I nawet udało się wam podniecić tutejszego przywódcę - przelotnie spojrzała na tron, na którym teraz siedział rozparty, blady mężczyzna, w bogatych szatach, które jednak w większości zwisały na nim porozpinane. U jego stóp klęczęli w ciszy młody chłopak i dziewczyna.
- Dziękuję, pani - tyle była w stanie wydusić Leilena. - To wszystko dzięki mamie, z nią nie mam granic.
- Zalety dobrego wychowania - skomentowała Orbrynsar. - Myślę, że potrzebujecie chwili odpoczynku. Czy kazać odprowadzić was do prywatnych pokoi?
- Bardzo chętnie - przyznała uczennica, nawet ona chciała dojść do siebie przed powrotem do Akademii, gdzie plotki roznoszą się szybko.
Iluzjonistka skinęła na służących, którzy w międzyczasie przygotowali długie płaszcze, idealne do okrycia ubrudzonych kobiet. Jednak nawet przyodziane przyciągały spojrzenia zebranych "przyjaciół" Selunarry, aż nie opuściły sali.
Prywatne pokoje okazały się zaopatrzone w balie z wodą a nawet w ubrania na zmianę. Jinie nie do końca spodobało się to drugie, bo przywiązała się do sukienki podarowanej przez Leilenę. Służący obiecali na szczęście ja również przynieść, a nawet zszyć rozdarcia.
Nawet, gdyby Lei chciała od razu wracać do Halagardu, to zmęczenie jej na to nie pozwoliło. Pościelone łóżko za bardzo kusiło po tym, jak wymęczyły ją centaury. W efekcie skusiła się na małą drzemkę, a ta z kolei przerodziła się w długi, mocny sen. Obudziła się dopiero przed świtem, czy też raczej obudziło ją pukanie do drzwi. Orbrynsar, wyraźnie niewyspana, kazała uczennicy się ubierać - przecież obie miały zajęcia w Akademii. W drodze do kręgu teleportacyjnego, w której dołączyła do nich Jina, pani profesor rozpoczęłą nagrodę.
- Tego przedstawienia długo tu nie zapomną. Jestem pod takim wrażeniem, że cię wynagrodzę. Myślę, że zacznę od Aithe - stwierdziła, nietypowym dla niej, zadowolonym głosem.
- To… to znaczy? - zapytała zaskoczona dziewczyna, spoglądając na nauczycielkę. Sen pozwolił jej się błyskawicznie zregenerować i była już praktycznie jak nowa.
- A czyż nie zrobiłaś z niej swojej zabawki, kiedy was przyłapałam? - pani Mongle udawała, że tego nie słucha. Ale słabo jej to wychodziło.
- Ja… tak… ale pierwszy raz byłam w takiej roli, chciałam zobaczyć jak to jest - trochę mało konkretnie tłumaczyła się dziewczyna.
- Więc nie będę ci przeszkadzać w dalszych eksperymentach - odparła lekko Selunarra. - Mało tego, nawet każę Aithe cię słuchać. Choć nie wydawała się potrzebować dodatkowych zachęt.
- Dz… dziękuję, proszę pani - powiedziała Leilena, ale spojrzała przelotnie na mamę, która zarumieniła się lekko, ale przyłapana nie uciekła wzrokiem.
- Czego jeszcze byś chciała? - kontynuowała Orbrynsar.
- Jestem tylko pani dziwką, nie mogę nic żądać - powiedziała od razu uczennica. - Przyjmę wszystko co moja pani zechce mi ofiarować.
- Och, daj spokój - warknęła z irytacją nauczycielka. - Oczywiście, że jesteś moją dziwką. Tak jak twoja matka jest twoją, ale przecież wiele byś jej sprezentowała.
Tego już Jina nie mogła tak po prostu zostawić.
- Pani się zapomina. Nie jestem niczyją… - Selunarra nie dała jej jednak nawet dokończyć.
- Och, jesteś, jesteś. Sama tak wczoraj mówiłaś.
- Proszę, mamo - Lei objęła ją uspokajająco. - Na razie w życiu chcę zwiększać swoją magiczną wiedzę, zwłaszcza w trzech dziedzinach oraz pogrążać się w seksualnych perwersjach. Aithe jest wspaniałym prezentem. Nie wiem na ile to możliwe, ale może z czasem mogłaby mnie pani tresować bardziej… publicznie? Wiem, że regulamin… ale mogłabym chodzić z obrożą i na smyczy… - rozmarzyła się.
- Bardziej publicznie, niż wczoraj? - zaśmiała się nauczycielka.
- Wczoraj nie byłam ciałem dla wszystkich. Nie prowadziła mnie piękna pani na smyczy. I nie była to Akademia… Czuję, że pogrążanie się w tym bardzo pobudza moją moc….
- Lei, czy ty słyszysz co mówisz? - zaniepokoiła się pani Mongle.
- Słyszę - przyznała dziewczyna. - I wiem, że potrzeba pomocy rodzinie i chęć zostania silną czarodziejką sprawia, że potrafię się od tego odciąć, kiedy potrzeba ciała zostanie zaspokojona. Skupiam się na nauce i wszystkim co potrzeba.
- Ale co za reputację sobie wypracujesz? Nie może pani pozwolić, by oddawała się w stolicy - odwróciła się do Orbrynsar.
- Faktycznie, nie mogę. Choć zdecydowanie nie z takich powodów, jak myślisz - iluzjonistka wzruszyła ramionami. - Ale gdzieś indziej… czemu nie? Skoro taką chcesz nagrodę Leileno.
- Chcę. Podnieca mnie nawet świadomość posiadania takiej reputacji - przyznała.
- Rób co chcesz. Pamiętaj tylko, że rektorka nie lubi, gdy o jej uczennicach myśli się jak o prostytutkach. Więc jeśli będziesz się puszczać, to chociaż pod pseudonimem i w przebraniu - Selunarra zupełnie nie przejmowała się obecnością matki Leileny. A już na pewno nie po tym, co wyprawiała zeszłej nocy.
- Nie myślałam o stolicy, nawet nie do końca o Halruaa - uczennica także się tym nie przejmowała. Co więcej, podobało jej się, że mama słucha. - Ale podnieca mnie myśl, że w jakimś miejscu jestem dobrze znana z tego, że każdy może ze mnie skorzystać… albo po prostu, że jestem pani tak bardzo posłuszną dziwką. Jestem ciekawa jak to jest… - jak zawsze, młoda dziewczyna poszukiwała nowych i nowych wrażeń, chciała jak zawsze spróbować wszystkiego co związane z seksem.
- To się da załatwić. A jak się czegoś u mnie nauczysz, to możesz potem wypróbować tego na matce. Wczoraj przecież tak ślicznie i przy świadkach obiecywała, że zrobi wszystko co jej każesz - zawstydzanie Jiny bardzo nauczycielkę bawiło.
- Obiecałaś, że się dla mnie będziesz puszczała, mamo… - szepnęła dziewczyna, a jej dłoń zjechała na pośladek Jiny. - Aithe naprawdę nie będzie się bała, aby ulec mi w pełni? - zapytała też iluzjonistki.
- W pełni? Pewnie sobie na to nie pozwoli. Nie liczyłabym, że odda się każdemu na twoje skinienie. Ale czy będzie cię zaspokajać? Na pewno - zaśmiała się.
Mama mruknęła z przyjemności, czując intymny dotyk. Szybko jednak przygryzła wargę, by go stłumić.
- Mogę się dla ciebie puszczać… ale nie publicznie - szepnęła.
- Oczywiście, publicznie tylko tak jak wczoraj - zamruczała dziewczyna, sięgając pod sukienkę mamy. - Zrób to jak najszybciej po powrocie do domu. Z kimkolwiek. Będę chciała, abyś mi opowiadała o tym - Lei potrząsnęła głową, aby trochę otrząsnąc się z nagłego podniecenia. - Aithe chcę dla siebie. Zgodzi się, abym próbowała na niej wszystkiego, co mi przyjdzie do głowy? Nie chcę mieć kłopotów…
- Za zamkniętymi drzwiami - skinęła głową Orbrynsaar. - Wszystko… No, może niemal wszystko - przyznała niechętnie. - Ale sama będziesz musiała sprawdzić jej granice.
Jina nie miała na sobie bielizny. I bardzo szybko się podniecała, co wcale nie pomagało jej córce się uspokoić.
Kobiety zdążyły dotrzeć do teleportacyjnego kręgu, ale nauczycielka uroków nie przerywała rozmowy.
- Sprawdzę - zgodziła się Lei, pocierając dwoma palcami rowek między pośladkami mamy, jak gdyby to była najnormalniejsza czynność pod słońcem.
- Czy… muszę się puszczać w domu? - matka próbowała mówić jak najciszej w obecności czarodziejki, ale przecież ta i tak wszystko słyszała. - Co sobie pomyślą sąsiedzi?
- Może też zechcą sprawdzić? - dziewczyna stanęła naprzeciw Jiny, a dłoń przesunęła się po biodrze i potarła wydatne wargi sromowe. - Możesz się puszczać gdzie popadnie, mamo. Niech te dziurki się za mocno nie kurczą - zamruczała i dwa jej palce wniknęły w doświadczoną pochwę.
- Przestań… - poprosiła. - Bo znowu stracę kontrolę… I puszczę się z kimś. Znajdę sposób. Będę posłuszna - mówiła krótko i urywanym głosem.
- Potrzebujecie jeszcze chwili dla siebie? - zapytała rozbawiona pani profesor.
Lei wyjęła palce i całe w śluzie wsunęła sobie do ust i oblizała na oczach obu kobiet.
- Obie z mamą ciągle potrzebujemy. Ale lepiej wracajmy już do nas - uczennica z trudem nie skorzystała z oferty.
- Mądra decyzja. Nie chciałabym, żebyś opuszczała zajęcia - kobieta uśmiechnęła się jeszcze ironicznie i aktywowała krąg. Lei już bez słowa przyciągnęła mamę i dała się porwać magii.

Pożegnanie z mamą nie było łatwe, ale poczucie obowiązku pozwoliło Leilenie nad sobą zapanować. Jina została przeteleportowana do rodzinnego miasteczka, a rudowłosa od razu musiała udać się na lekcje. Akurat tego dnia nie miała zajęć z Aithe i może i dobrze? Miała dzięki temu okazję, by trochę ochłonąć. No i z drugiej strony Selunarra musiała najpierw zamienić słówko z jasnowłosą tantrystką.
Ta chwila (co prawda krótka) odpoczynku od seksu, pozwoliła Leilenie zauważyć, że w jej umyśle pojawiły się słowa nowego zaklęcia, którego nigdy wcześniej nie studiowała. Znała już jednak to uczucie - dar Nessaliny coraz mocniej się manifestował. Tym razem czar pozwalał kogoś okrutnie przekląć - wymuszał wierność. Gdyby ofiara spróbowała kochać się z kimkolwiek innym niż Leilena, czułaby wyłącznie ból. Nie było to specjalnie zgodne z przekonaniami dziewczyny, ale najwyraźniej demoniczne podarunki nie zawsze były tym, czego się chciało.
Do czasu spotkania z nauczycielką transmutacji, panna Mongle mogła się skupić na innych lekcjach. Teraz, gdy była motywowana obietnica sprośnych zwierzeń swojej mamy stwierdziła, że wieszczenia mogą być całkiem przydatne. Na wykładzie lady Aurory czekało ją jednak coś jeszcze ciekawszego.
- Uczycie się w naszej Akademii dość długo, by nie wstydzić się już seksu - rektorka rozpoczęła od dość oczywistego stwierdzenia. - Większość z was pewnie nawet już zna się intymnie.
Było to niepodważalną prawdą szczególnie w stosunku do Leileny, która kochała się z, albo podglądała wszystkich uczniów w klasie.
- Dzisiaj chcę bowiem wyjawić moim młodszym podopiecznym tajniki rytualnej magii - spojrzała po Lily, Leilenie, Elorze i Connorze. - A nasza magia rytualna, co pewnie was nie zaskoczy, wymaga seksu. Nie przedłużając zapytam, czy jest jakiś ochotnik do prezentacji?
To nie było pytanie wymagające zastanowienia. Rudowłosa oczywiście bez zawahania uniosła w górę rękę. Ostatnio wydarzenia wokół niej na tyle przyspieszyły i się zintensyfikowały, że zaczynała zastanawiać się nad zaklęciem zmniejszającym ilość potrzebnego do odzyskania sił i możliwości snu.
- Nie spodziewałam się aż takiego odzewu - dopiero słowa Aurory uświadomiły Leilenie, że nie tylko ona podniosła rękę. Tuż obok, filigranowa Lily wymachiwała swoją. - Nie będę was jednak zniechęcać. Chodźcie do mnie.
Gnomka zeskoczyła na ziemię, uśmiechając się przy tym. Robienie za ochotnika u Orbrynsaar było dla niej straszne, ale rektorce ufała. No i była przecież ekshibicjonistką. Leilena także się uśmiechnęła, zbliżając się bez skrępowania do pani rektor.
- Nasza magia może pochwalić się czymś, czego nie są w stanie dokonać inni magowie. Ponieważ czerpiemy energię z sił witalnych, umiemy wykorzystać ją do leczenia. Nie wystarczy nam jednak do tego modlitwa, jak mają szczęście to robić niektórzy kapłani. Myślę jednak, że nas sposób całkiem wam się spodoba - równie nieskrępowana rektorka objęła obie uczennice. - Rytuał opiera się bowiem na natychmiastowym wykorzystaniu wyzwolonej energii nie do zasilenia naszych własnych zasobów mocy, lecz do rewitalizacji ciała. Naszego, albo kochanka. Jakieś pytania do tej pory? - spojrzała na Lei i Lily.
Rudowłosa pokręciła głową. Rytualna magia wydawała się bardzo ciekawa, chyba też działała inaczej niż poprzez zapamiętywanie zaklęć. To mogło dawać przewagę nawet nad “normalnymi” czarodziejami.
- Ja mam - zgłosiła się za to gnomka. - A jak mamy przekierować moc? No bo długo się uczyłyśmy, żeby nam nie uciekała. A w tym rytuale, to chyba chodzi o to, żeby...eee… uciekła z nas we właściwy sposób? - próbowała wysłowić swoje wątpliwości.
- Dobra dedukcja panno Dims - pochwaliła rektorka. - Do tego stosujemy kręgi. Co sprawia, że seks czasem jest niewygodny, bo nie da się go uprawiać na łóżku - uśmiechnęła się czarująco. - Dzisiaj kręgiem nie musicie się przejmować, bo ja go wyrysuję. Wy potrzebujecie kogoś, na kim możecie poćwiczyć. Naturalnie możecie też skorzystać z wyczarowanego asystenta, jeśli nie chcecie zaciągać nikogo na środek sali. Leilena brała już udział w jednym rytuale, do którego rzecz jasna ani myślała się przyznać. Uśmiechnęła się do reszty uczniów.
- Ktoś chce mi pomóc? - zapytała, cicho chichocząc.
Connor nie zaliczał się do wstydliwych, ale jego raczej ospała natura nie popychała go do wielkich szaleństw. Co innego Alden z Umbero. Akademiccy awanturnicy śmiało podnieśli ręce, czym wywołali u stoickiej elfki przewrócenie oczami. Ci również brali udział w eksperymencie, który wymknął się odrobinę spod kontroli i pozostawał niewypowiedzianą tajemnicą pomiędzy nimi i Siri.
- Z braku lepszych alternatyw, nadacie się i wy - stwierdziła rektorka, nie rezygnująca z prób utemperowania młodych mężczyzn. - Jeśli nasze ochotniczki nie mają nic przeciwko.
- Ja nie mam - zapewniła od razu gnomka.
- Ja też nie - dodała Lei, błyskając ząbkami. Ci dwaj byli szaleni w inny nieco sposób niż ona, ale i tak ich lubiła. Choć było im pewnie bliżej do lubiącej wybuchy gnomki.
- Wasze zdanie - rektorka zwróciła się do dziewczyn - jest raczej proste. Musicie doprowadzić nasze rytualne ofiary do orgazmu, pozostając wewnątrz kręgu.
Aurora bez śladu zawstydzenia opadła na kolana i zaczęła rysować kredą magiczne znaki. Jej dość przylegająca sukienka opinała przy tym kuszącą jej wypięte kształty.
- Jednak zamiast absorbować moc, tak jak nauczyłyście się w poprzednim semestrze, musicie pozwolić jej się wyzwolić. Jakieś pytania?
- Czy może to nastąpić podczas naszego orgazmu, czy zadziała jedynie przy ich wytrysku? - zapytała Lei. - I czy tylko spełnienie jest wyzwalaczem?
- Każdy znany rytuał tantryczny wymaga orgazmu partnera, bądź partnerki - rzeczowo tłumaczyła lady. - Te najprostsze wymagają nasienia lub kobiecego śluzu. Te bardziej skomplikowane potrzebują mieszanki płynów wielu kochanków. Ten konkretny wymaga pojedynczego spełnienia.
Młodzi mężczyźni stanęli przed dziewczynami, uśmiechając się głupkowato w oczekiwaniu na to, co miało stać się dalej.
- Czy jest istotne, gdzie to nasienie się znajdzie? - dopytywała dalej rudowłosa, czekając aż Aurora skończy rysować krąg.
- Nie, o ile nie opuści kręgu - odpowiedziała rektorka i wstała z podłogi. Kręgi znaków nie były duże, co mocno ograniczało potencjalne sposoby pozyskania nasienia. Nawet mała Lily nie miała się w nich jak położyć i musiałaby klęczeć.
W końcu były do nauki, a nie szaleństw pokroju tych, których dopuszczała się Leilena. Udała, że się namyśla, po czym popchnęła Umbero w stronę jednego z nich.
- Czy trzeba mieć wolne usta do wypowiadania jakichś formuł? - zapytała dla formalności.
- Na szczęście nie. Wtedy byłoby jeszcze trudniej - uśmiechnęła się Aurora, ustępując miejsca.
Rosły szatyn posłusznie wszedł do kręgu, ale nie omieszkał zażartować.
- Aż tak się stękniłaś za porządnym chłopem?
- Gdyby tęskniła za porządnym, to wybrałaby mnie - odciął się blondyn, ale że akurat był trzymany w kroczu drobną rączką gnomki i prowadzony na swoje miejsce, niczego więcej już nie dodawał.
- Tyle się chwalisz, a tak rzadko udowadniasz, a przecież nigdy nie odmawiam - Leilena ustawiła go w kręgu i przesunęła dłonią po jego kroczu. - Lepiej pokaż, że coś z prawdy jest w tych wszystkich słowach. Wyciągnij go.
- No wiesz, trudno cię odkleić od rąk przyjaciółek - zerknął w kierunku Siri, próbując jakoś ratować męską dumę. Palcami sięgnął do sznurków spodni, które rozwiązał z wprawą wynikającą z lat doświadczenia. Obnażył się bezwstydnie, bo i faktycznie nie miał się czego wstydzić… no, chyba żeby ustawić w szeregu z Connorem, albo centaurem. O ile jednak na rozmiar Lei nie mogła narzekać, to na gotowość już tak. Podokuczałaby mu jeszcze, ale nie o to tu chodziło.
- A podobam ci się chociaż trochę? - uśmiechnęła się przekornie, odsuwając na boki materiał zielonej sukienki i obnażając swoje piersi. Spojrzała mu w oczy i objęła obiema dłońmi dużą, ciepłą męskość i ściągnęła skórkę, obnażając żołądź. Chłopak położył dłoń na jej głowie, dość jasno dając do zrozumienia na co ma ochotę. Już sama myśl sprawiała, że sztywniał.
- Jasne, że tak. Bardzo lubię takie - poczochrał ją po głowie, chyba chcąc powiedzieć “rude”, ale jedno spojrzenie na rektorkę kazało mu inaczej dokończyć zdanie - chętne.
Rzuciła cicho zaklęcie, znacznie powiększając swoje możliwości oralne. Nie spuściła z niego spojrzenia.
- Lubię ssać powoli i delikatnie. Ale lubię też ulegać, pozwalać się zdominować. Nie krępuj się, przyjmę cię jak lubisz - szepnęła, aby tylko on usłyszał, po czym klęknęła przed nim. Otworzyła usta i powoli wprowadziła sobie główkę penisa w usta, oblizując ją językiem. Od razu mu się spodobało, bo dziewczyna mogła poczuć słony posmak jego wilgoci. A tym, że ktoś ją podsłucha nie musiała się chyba przejmować. Lily okazała się bowiem od niej szybsza i już głośno ssała męskość Aldena. Umbero nie zamierzał się specjalnie ograniczać i zaczął narzucać dłonią swoje tempo. Przynajmniej z początku było niespieszne, jak gdyby chciał rozkoszować się sprawnością języczka młodszej koleżanki. A ta dostosowywała się do tego, podniecona dłonią na swojej głowie oraz publicznością, która co prawda przyzwyczajona była do różnych widoków… ale jednak była tą publicznością. Jedną z patrzących była na dodatek rektorka, co pobudzalo dodatkowo. Lei nawilżała i pieściła językiem dużą męskość, mlaszcząc przy tym z wyraźnym zadowoleniem. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie pozwalała kochankowi pójść na całość. Z każdym ruchem jego ręki pozwalała mu wchodzić głębiej, aż do gardła, zachęcając go do zabawy bez organiczeń. Rudowłosa gdy jej pozwolać, to przy nauczycielkach robiła jeszcze bardziej perwersyjne rzeczy niż zwykle. Szkoda tylko, że szatyn nie chciał zaszaleć. Owszem, z przyjemnością zagłębiał się w gardło Leileny, ale jego ruchy pozostawały niespieszne. Z boku dziewczyna słyszała dyszenie blondwłosego i obsceniczne siorbanie gnomki. Choć była za mała, by pozwalać sobie na sztuczki, które opanowała rudowłosa, to nadrabiała to entuzjazmem.
Panna Mongle nie robiła z tego zawodów. W pełni oddała się obciąganiu smacznego członka, wylizując każdą kropelkę męskiego soczku z czubka. Umbero mógł już zanurzyć się cały w gardło małej dziewczyny, wyraźnie je uwypuklając za każdym razem. Po takim wejściu Lei cofała głowę i skupiała się na żołędziu, ssąc go i liżąc, szczególnie dziurkę i wiązadełko, które bardzo szybko pocierała językiem. Na efekty nie musiała długo czekać - jej kochanek również zaczął głośno dyszeć, a jego palce zacisnęły się mocniej na rudych puklach.
- Zaraz zadzieje się magia - zdołał nawet żartobliwie ostrzec dziewczynę o nadchodzącym wytrysku. Jego kolega był w tym mniej subtelny, bo swój orgazm ogłosił krótkim krzykiem, kończąc na twarzy Lily. Leilena przygotowała się mentalnie, starając się dobrze uchwycić moment i spróbować przelać moc w kochanka. W tym celu nie wypuszczała go z ust, głośno ssąc penisa, sama przy tym pojękując. Uwielbiała tak działać na innych, doprowadzać ich do największej przyjemności. Gdy dochodzili szybko to pozwalało jej cieszyć się ze swojego uroku i umiejętności. Ssała i lizała, trzymając sam żołądź w buzi, aż poczuła gorącą salwę białego płynu.
- O tak - pochwalił Umbero.
Dziewczyna od razu poczuła przepływająca z nasieniem moc. Demoniczny dar pozwalał jej instynktownie rozumieć tajniki tantrycznej magii i nie inaczej było tym razem. Energia przepłynęła przez nią i zawróciła ku mężczyźnie, napełniona witalnymi siłami. Magiczne runy zabłysły krótko po czym zaczęły szybko blednąć, pozbawione wyzwolonego właśnie zaklęcia.
- Brawo, panno Mongle - rektorka aż zaklaskała. - Mało komu udaje się za pierwszym razem.
Gnomka przecierała dłonią jedno sklejone oko. Jej krąg pozostawał nienaruszony.
Lei spojrzała na nią z uśmiechem, na jej oczach przełykając spermę i wstając.
- Dziękuję, pani profesor.
- Przez kilka kolejnych wykładów będziecie głównie uczyć się malowania różnych kręgów i poznawaniu niezbędnych konfiguracji do odprawiania podstawowych rytuałów. Z czasem młodsi z was dorównają starszym kolegom. No, chyba że ci wam za bardzo odskoczą.
Teraz Leilena już wiedziała skąd Siri zdobyła wiedzę niezbędną do przywołania sukkuba. Trochę wyniosła z lekcji u Blesseda, do tego wykłady Aurory… i dzięki temu Lei miała teraz wymagającą, ale niebywałą panią.
- Ze starszymi kolegami nie da się za dużo nauczyć. Zanim przygotuję wszystko, co niezbędne do skomplikowanego rytuału, ci już kończą w spodnie - to Siri nie wytrzymała siedzenia w ciszy i postanowiła wbić szpilę kolegom.
- Więc może znajdzie panna godnego partnera w młodszym roczniku - krótko skomentowała rektorka, kontynuując lekcję.
- Na pewno ktoś wymyślił zaklęcie pozwalające mężczyźnie tak często jak kobieta - zastanowiła się na głos rudowłosa, w międzyczasie zbliżając się do Lily i pomagając jej się wyczyścić. Kiedy Aurora nie patrzyła robiła to językiem, chcąc posmakować też drugiego chłopaka.
- Wymyślił, wymyślił. Ale co z tego, skoro co chwilę muszą robić przerwy - dalej wyzłośliwiała się ciemnoskóra.
- No, moje panny. Wystarczy już tych przytyków. Do ławek i słuchać wykładu - upomniała je jeszcze rektorka.
Lei nie dyskutowała z tym. Drugoroczniacy mieli tu chociaż trochę rozrywki, w końcu te zajęcia to dla nich powtórka z poprzedniego roku.
 
Zapatashura jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172