Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-07-2020, 22:18   #131
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Na dźwięk tych słów, dłoń rudowłosej jeszcze bardziej zbliżyła się do łona nauczycielki.
- Może przy którymś z wyjątkowo trudnych rytuałów nie chciałaby tracić na to mocy - marzyła na głos dziewczyna. - Zapomniała o zabezpieczeniu swojej komnaty, nago rysując runy na podłodze. Czy rytuały mogą zostać odprawione z kimś lub czymś przywołanym za pomocą magii? - zapytała lekko zachrypniętym, cichym głosem.
- O tak - wymruczała Carmi, na wpół odpowiadając, a na wpół ciesząc się z dotyku. - Potężne rytuały wymagają kochanków z innych planów. Anielskie nasienie… słyszałam, że smakuje jak ambrozja.
- Jestem pewna, że byłaby w stanie ich przywołać… - palce Lei znowu znalazły się w łonowych włoskach nauczycielki. Tym razem ich nie opuściły od razu. - Dostojnie dosiąść pierwszego, gdy drugi zbliżyłby się od tyłu i zmusił ją do pochylenia. Myśli pani, że byliby gwałtowni?
- Nie - pokręciła głową. Znowu była to i odpowiedź i reakcje na to co się działo. Leilena zbliżała się bowiem do granicy. - Anioły są na to zbyt dobre. Do gwałtowności potrzebne byłyby diabły - przygryzła ponownie wargę. - Ale o nich lepiej nie mówić.
Dłoń powędrowała na drugą nogę Carmi, z rozkoszą pieszcząc udo.
- W takim razie wniknąłby w tylny otworek naszej pani rektor z pełnym oddaniem, delikatnie, przytulając się do jej pleców. Gruby i gładki, anielsko umięśniony. Napełniał ją swoją mocą.
- Obaj by ją całowali i ruszali się w jej otworach z niebiańską harmonią - Faelittio aż jęknęła. - Tak, bardzo chciałabym to zobaczyć. Ale chyba musisz pomyśleć o czymś… trochę realniejszym.
- Nie znam wielu osób poza Akademią - przyznała. - Oprócz mojego miasteczka i rodziny. To ich podglądałam w młodości, wszyscy mamy… podobne potrzeby - zamruczała, mało wstydliwie. - Nie wiem gdzie mogłabym szukać, gdzie dzieją się te najciekawsze rzeczy… - celowo podpuszczała uczennica.
- Rodziny bywają takie… pełne pomysłów - szatynka powoli skinęła głową. - A czy coś jest ciekawe, często zależy od obserwatora. Nie wszystkich podnieca to samo.
- To prawda. Ja lubię te najbardziej niegrzeczne rzeczy - zachichotała Leilena. - Tajemnice nie mające nigdy się ujawnić… - prowokowała dalej. - Tu w Akademii też musi być ich wiele…
- Jest. I to nie mało - zgodziłą się ostrożnie. - Niektóre dość kontrowersyjne, by nawet rektorka pozbyła się ich uczestników - chyba od szumu podniecenia u Carmi puszczały niektóre ograniczenia.
- Ale pani nikogo nie zdradzi, prawda? - zamruczała Leilena. - Choć musi pani widzieć tak wiele. Ciekawe kto jest najmniej grzeczny…
Druga dłoń rudowłosej również dotknęła uda, teraz dziewczyna przesuwała palcami po obu nogach swojej nauczycielki, pieszcząc je i czasem chwytając mocniej.
- Kiedy słucham ciebie, czasem ma wrażenie, że pewna rudowłosa, filigranowa uczennica - nogi Faelittio rozchyliły się jeszcze mocniej. Jej podniecenie Lei mogła już powąchać. - Ale masz rację. Nie mogę zdradzić żadnego z obecnych uczniów ani nauczycieli.
- Ja też umiem dotrzymywać tajemnic - zapewniła cicho uczennica, zbliżając twarz do łona kobiety. Wciąż za daleko, aby dotknąć, ale głośno wciągnęła nosem zapach podniecenia. - Nie jestem grzeczną dziewczynką. To przez mamę, jestem pewna, że teraz gdzieś zdradza mojego tatę…
- Och, nie kuś mnie - wieszczka pogroziła palcem. - Nieładnie wykorzystywać cudze słabości. Szczególnie zdradzone w zaufaniu - i choć nauczycielka starała się wzbraniać przed taką wizją, to Leilena widziała… i czuła, jak to na nią działa.
Dziewczyna lekko chuchnęła w stronę pięknych, lśniących warg sromowych.
- Przepraszam, proszę pani. Teraz dopiero ją rozumiem, dlaczego musiała mieć każdego. Zwłaszcza jak się trafiło kilku silnych tragarzy na raz. To uczucie, które teraz czuję, jest nie do wytrzymania.
- Bardzo dużo wiesz o swojej mamie - wytknęła Carmi. - Zupełnie, jakbyś ją dalej podglądała - kobieta zaczęła się lekko wiercić, ale utrzymywała kontakt wzrokowy z rudowłosą.
- Teraz z niektórych rzeczy sama mi się zwierza - jak zawsze Lei nie uważała tego, za tajemnicę. - Ale tak, podnieca mnie patrzenie na nią. Bardzo lubię dojrzałe, starsze znacznie ode mnie kobiety…
- Lepiej uważaj, bo niektóre potrafią być bardzo niebezpieczne - przestroga w głosie wieszczki kryła za sobą coś więcej, niż tylko ogólnikową mądrość.
- Domyślam się - przyznała dziewczyna całkiem trzeźwo. - Lecz z drugiej strony, są też często takie kuszące - dłonie znowu mocniej złapały uda, ale nie posuwała się dalej, wdychając piękny zapach.
- Była taka jedna kusząca w Akademii - powoli zdradzała Carmi. - Ale jej eksperymenty były zbyt niebezpieczne - pokręciła szybko głową, żeby się opanować. - Nie powinnam ci tego mówić.
- Być może, ale to brzmi ciekawie - przyznała uczennica. - Bardziej niebezpieczna od pani Selunarry?
- Czemu myślisz, że Selunarra jest niebezpieczna? Surowa, owszem. Ale niebezpieczna? - znowu błysk w oku kobiety zdradzał, że coś ukrywała.
- Po niektórych zachowaniach, podejściu do regulaminu i innych - wymieniała Leilena. - Domyślam się, że za surowością idą możliwości… potrafi zbić… - szepnęła.
- Dlaczego miałaby cię bić? Przecież to dzięki niej masz dostęp do kryształowej kuli - przypomniała. - No, chyba że sprawia to komuś przyjemność - insynuowała.
- Wszystko ma swoją cenę… - westchnęła uczennica, nie ukrywając w tym swojego podniecenia. - Dostęp do kuli również…
- Selunarra dobrze się zabezpiecza, więc nie byłam wcale pewna co z nią robisz... ale po tym co robiłaś z Theoduinem chyba już wiem - wieszczka uśmiechnęła się szeroko.
- Dla niego jestem tylko dziwką - szepnęła Lei i chuchnęła w cipkę Carmi. - Ona natomiast jest moją panią - przyznała się, jeszcze ciszej.
Po ciele nauczycielki przebiegł dreszcz tak mocny, że aż głośno wciągnęła powietrze. Popychana dalej i dalej przez ciekawość i rozbudzane żądze zapytała.
- Co ci robi? Wykorzystuje? Bawi się tobą?
Jakaś bariera pękła. Leilena niemal czuła ten trzask. Podniecenie wciąż rosło i twarz rudowłosej była już tuż-tuż obok wilgotnej szparki. Paznokcie wbiły się w uda Carmi, w desperackiej próbie powstrzymania się przed czymś więcej.
- Tak, jestem jej zabawką… suczką… czasami tylko wydaje mi rozkazy, ale potrafi też sprawić mi lanie… albo każe się zadowalać…
- I pozwalasz jej na to? Szantażuje cię? - przez chwilę nauczycielka się spięła, jakby chcą odsunąć się od pięknej twarzy tak blisko jej łona, ale nie dała rady. Ciało odmówiło spełnienia polecenia.
- Nie śmiałabym jej odmówić, jest moją panią - zachrypnięty głos Lei przesycała żądza. - Kilka razy pozwoliła mi jednak dojść w swojej obecności… bierze mnie obcasem… - Lei chciała zdradzić wszystko, oprócz istnienia swojej prawdziwej pani. Trzymane głęboko w sobie tajemnice, liczne tajemnice, teraz mogły być wysłuchane i wciąż pozostać tajemnicami. - Jest pani taka różowa i delikatna tutaj… - jęknęła, spoglądając wprost w lśniące od soku wejście.
- Dziękuję - bezwiednie wyszeptała Carmi, ale szybko odchrząknęła i dodała głośniej - nie powinnyśmy. To wbrew przepisom - przypomniała bardziej sobie, niż Leilenie. Jej oddech mocno przyspieszył, wprawiając piersi w przyjemne dla oka kołysanie.
- Jestem pewna, że nawet w tym momencie nie tylko my je łamiemy - szepnęła uczennica, sunąc palcami w stronę łona nauczycielki, podpuszczając ją jeszcze bardziej.
- Przecież jeszcze ich nie łamiemy - pokręciła głową i uciekła wzrokiem.
- Czy to coś zmienia? - zapytała dziewczyna i zanim nadeszła odpowiedź, liznęła starszą kobietę tuż obok wargi sromowej, wyrywając z jej gardła długi jęk przyjemności.
- Wciąż jesteś moją uczennicą - Carmi z dużym trudem panowała nad głosem. - Mówiłam ci, że dopóki nie skończysz nauki, nic między nami nie nastąpi. - A w próbie rozładowania atmosfery, dodała żartobliwie - jaką miałabyś motywację, gdybym ci na coś pozwoliła?
- Motywację dla mnie, czy dla pani? - zapytała przekornie. - Ja mogę tylko o kimś opowiedzieć. Albo dać się z kimś podejrzeć… choć jestem pewna, że najlepsze byłoby wspólne oglądanie.
- Opowiedzieć - powtórzyła pod nosem, wiedziona cielesnymi pobudkami. Znów jednak przywołała się do porządku. - O twoją motywację. Do nauki - podkreśliła.
- Ah, uczę się z każdą chwilą czegoś nowego. Ale teraz przecież przerwa, nie ma nauki… - zauważyła Leilena, unosząc się odrobinę i ocierając policzkiem o łonową fryzurkę Carmi.
- Ale nie jesteś absolwentką - broniła się Faelittio… jednocześnie nie robiąc absolutnie nic by odgonić od siebie nastolatkę.
- Za to znam mnóstwo sekretów - zachichotała rudowłosa. - No i przecież i tak już pani mnie widziała, a jestem pewna, że nikt nie wie co dzieje się za drzwiami pani komnat.
- Jakich sekretów? - ciekawość była bez wątpienia pierwszym stopniem do piekła. - I co chcesz z nimi zrobić?
- Wygrać panią - przyznała bez ogródek Lei.
- Czy ty mnie chcesz przekupić, Leileno? - uśmiech, który pojawił się na twarzy Carmi był jednocześnie pewny siebie i kpiący.
- Nie. Chcę z panią być - uniosła się nieco wyżej i spojrzała jej w oczy, całkiem poważnie. Tylko w kącikach ust drgał lekki uśmiech. - Ale czyż pani już od dawna tego nie wie?
- Od samego początku - przyznała szczerze. - A ty wiesz, że mnie pociągasz. Wykorzystujesz to, kusisz mnie i prawie doprowadzasz do obłędu - kontynuowała. - Ale mam silną wolę. I igraszki z Norlynnem to trochę za mało, bym wpadła ci w ramiona. Widziałam większe sekrety - pewnie w głowie Faelittio miało to zabrzmieć ostudzająco, ale zamiast tego wyglądało to na wyzwanie, albo zachętę. W końcu powiedziała “trochę” za mało.
- Czy próbuje pani ode mnie właśnie wyciągnąć te sekrety, których obiekty nie chciałyby, że pani o tym wiedziała? Ich skryte tajemnice i grzeszki? - ton Lei był na poły ironiczny, na poły rozbawiony. I trochę kuszący. Znacznie więcej niż trochę. Zaczęła się wspinać, opierając dłonie po obu stronach talii Carmi i zbliżając powoli twarz do jej twarzy. - Te rzeczy mogę zdradzić tylko najbliższej powierniczce. Dzieląc z nią wszystkie sekrety. Kotłują się w głowie, gdy nie można o nich z nikim porozmawiać, prawda?
Z tak bliska Lei widziała żar, który palił się już w oczach Carmi. Twarz kobiety zdradzała wewnętrzną walkę, którą bez wątpienia przegrywała.
- Czasem nie dają spokoju. To prawda - przyznała cicho, jakby z zawstydzeniem.
- Nie musiałabyś ich tłumić - Lei przeszła gładko z “pani” na “ty”. - Tylko my dwie. Najbardziej zboczone ze wszystkich… - zamruczała i była już na wysokości piersi Carmi.
- Ale sekrety, którymi się podzielimy - szybko się poprawiła - którymi byśmy się podzieliły, przestałyby być sekretami. Co cię powstrzyma, przed wyjawieniem ich komuś innemu? Jak je obronisz?
- Nauczysz mnie, jak chronić swoją głowę przed wyciągnięciem z niej tego, czego nie zamierzam nikomu zdradzić - szepnęła Lei, patrząc prosto w oczy nauczycielki. - A z własnej woli nie zdradzę ich. To wciąż tajemnice, tylko dzielone przez oddane sobie powierniczki…
- I zaufałabyś mi? Wyjawiła swoje największe grzeszki? Dlatego, że cię podniecam? - chyba nieświadomie nauczycielka uniosła się trochę, niemal ocierając się biustem o twarz Leileny.
- Nie, to, że mi się podobasz to wisienka na torcie - twarz dziewczyny prawie otarła się o jeden z sutków, będąc już blisko Carmi. - Zaufanie zawsze musi być wzajemne. Czuję od ciebie takie ciepło, to wnika we mnie od momentu, jak cię poznałam. I to, że dzielimy wspólnie zamiłowanie do poglądania, od tego zaczęła się moja przygoda z seksem…
- Och, wiedziałam, że pozwoliłam ci na za dużo, wtedy w łaźni - Faelittio przypomniała ich pierwsze intymne spotkanie. - Moje ciało cię pragnie, wszystko we mnie krzyczy bym złapała cię za włosy i wtuliła w moje piersi, ale nie mogę. Nie powinnam - w kuszeniu Leileny wciąż czegoś brakowało. Może właśnie aktu zaufania?
- Czy to źle, że tak się… poznałyśmy? - rudowłosa uśmiechnęła się. - Moje tajemnice po wyjściu na jaw skutkowałyby wyrzuceniem mnie z Akademii. A jednak wciąż boisz się mi zaufać. Czemu?
- Bo wiem, że jeśli się na to zgodzę, nie będzie odwrotu. Złamiemy przepisy i obie możemy zostać wyrzucone. Jeśli ktokolwiek się domyśli? Selunarra nie zawahałaby się mnie szantażować, wiesz o tym - minęłą się z prawdą… troszkę. Wszak iluzjonistka wiedziała o romansie Lei z Aithe, a mistrzyni transmutacji miała się przecież bardzo dobrze.
- Widziałaś mnie z innym nauczycielem. Czy to oznacza, że muszę się obawiać, że to się wyda? - odwróciła pytanie Lei. - Selunarra nas nie wyda. Inni też nie. A żaden inny uczeń się nie dowie. Jak mogłabym cię przekonać?
Carmi przygryzła wargę. Wiedziała, że nie powinna się dać wciągnąć dalej w tę rozmowę, ale nie umiała się już powstrzymać.
- Zdradź mi swój sekret - postawiła warunek. - Coś, czego nie zaakceptowaliby w Halruaa. - Kobieta aż wstrzymała oddech, czekając na reakcję nastolatki.
- Uprawiałam seks ze swoim tatą i bratem, a moja mama spełnia moje perwersyjne polecenia - powiedziała cicho po chwili zastanowienia. To było coś nie do zaakceptowania w konserwatywnym społeczeństwie, ale mniej wybuchowe od innych sekretów. Te czekały na otworzenie się także Carmi. Tę jednak w pierwszym momencie aż zatkało. A przez to, że wcześniej już zapomniała o oddychaniu, skończyło się na mało erotycznym wybuchu kaszlu. Nie takiej reakcji spodziewała się Lei, ale za to dalsze efekty… te były znacznie bliżej jej oczekiwań.
- Prze… przepraszam - opanowała się. - Nie kłamiesz. Wiem, że nie kłamiesz. Podglądałam już kazirodcze stosunki, ale aż tyle? - zdziwiła się.
- To chyba rodzinne. Jestem trochę jak moja mama, jej szparka jest cała luźna od ilości przyjętych członków - raz wyjawiona tajemnica pozwalała na zdradzanie wielu pikantnych szczegółów. - Zaczęłam to z nimi robić rok temu. Siri mi pomogła…
- Och! - wieszczka zadrżała, jakby od samych tych słów zalał ją orgazm. - Dotrzymam słowa. Proś mnie o co chcesz. Ale powiedz więcej - tama pękła i Carmi już nie mogła dłużej się powstrzymywać. Rudowłosa poczuła, jak ręka wieszczki wsuwa się między jej rozwarte nogi i zaczyna się pieścić.
- Chcę być z tobą, Carmi. Nie ten jeden raz. Chcę takiej kobiety, przyjaciółki. Zwierzać się ze swoich tajemnic i problemów i słuchać tego samego od ciebie - Lei wyjawniła swoje pragnienie. Koleżanki z Akademii były fajne, zwłaszcza Siri, ale to starsze kobiety były miłością rudowłosej. A stosunki z żadną póki co nie przypominały związku. Można rzec, że na swój zwariowany i jedyny w swoim rodzaju sposób panna Mongle zapragnęła miłości. Takiej perwersyjnej, ale czułej.
- Zgoda, Lei. Ale nie w Akademii, tutaj nikt nie może się domyślić, poza nią - podała warunek. - Odpłacę ci się szczerością za szczerość, moimi sekretami za twoje i dam ci tyle rozkoszy, co ty mnie - obiecała w tym obezwładniającym momencie. Ale słowo to słowo.
Uczennica przesunęła się wyżej. Sama ciągle była ubrana, ale skąpa sukienka nie stanowiła poważnej przeszkody. Nachyliła się i delikatnie pocałowała usta Carmi. Ta nie odpowiedziała z żądzą, tylko z czułością. Wolną ręką objęła dziewczynę, choć diablik nie pozwolił jej przerwać pieszczenia samej siebie. Lei jęknęła w usta nowej kochanki. Miała nadzieję, że znacznie więcej niż kochanki. Wsunęła języczek do środka, splotła się z Faelittio. Delikatnie położyła dłoń na policzku kobiety, oderwała się od niej z trudem.
- Marzyłam o tym od tak dawna… - westchnęła.
- Fantazjowałam o tobie - przyznała się Carmi, oblizując usta, nie mogąc się nasycić smakiem dziewczyny. - Dotykałam się, wspominając twój język w moim tyłeczku.
- Wyobrażałam sobie, że mnie często podglądasz - zamruczała uczennica, cmokając wargi starszej kobiety. - Że widzisz moje największe perwersje. Teraz chcę, abyś o nich wiedziała. Jestem okropnie niegrzeczna, chcesz taką dziewczynę?
- Bardzo - przyznała chętnie. - Uwielbiam zakazane związki. Doprowadzają mnie do szaleństwa - słowo po słowie obnażała własną naturę. - Podglądałam cię, gdy puszczałaś się na korytarzach z uczniami i służbą - potwierdziła też przypuszczenia Lei. - Ale nie wiedziałam, co robisz w domu.
- Masz wielu kochanków, Carmi? - zapytała figlarnym tonem rudowłosa, opuszczając się bardziej na wieszczkę. Sukienka była tak krótka, że w tej pozycji otarła się swoją wilgotną cipką o brzuch. - Wyobrażałam sobie często, jak kochamy się, rozgrzane jakąś oglądaną wspólnie sceną. A w moim domu… cóż, miałam czas tylko podczas dwóch przerw semestralnych, ale nie próżnowałam. Siri strasznie podnieca moje kazirodztwo, podczas pierwszego razu to ona rozgrzała moją mamę tak, że ta straciła swoje hamulce i pozwoliła córce na wszystko…
Dłoń Faelittio przyspieszyła. Nastolatka słyszała sugestywne odgłosy masturbacji.
- Rzadko biorę kochanków. Lubię podglądać i się dotykać - przeniosła na chwilę spojrzenie w bok, na nocną szafeczkę. - Zbieram różne zabawki, którymi się wtedy pieszczę. - Ponownie spojrzała w oczy Lei. - Zrobiłaś to dla Siri? To był jej pomysł? Wiem, że jesteście ze sobą bardzo blisko.
- Jest dla mnie jak siostra, ale nie, zrobiłam to też dla siebie. Moja mama podniecała mnie odkąd zaczęłam ją podglądać. Tego pierwszego razu robiłyśmy to we trzy, aż do utraty sił. Miałam ją od tyłu, nawet wkładałam całą dłoń w jej luźną cipkę - Lei mogła co prawda pokazać wspomnienie, ale tak naprawdę więcej przyjemności sprawiało jej opowiadanie. - Nie musisz już tego robić sama, kochanie. Chcę ci pomóc. Byłabym też zachwycona, gdybyś dzięki mnie nie potrzebowała już innych kochanków - pocałowała znowu, spragniona nie mniej niż Carmi. Ten pocałunek był bardziej zachłanny. Wieszczka przygryzała delikatnie jej wargi, mrucząc przy tym zadowolona. Jej ręka opadła też znacznie, znacznie niżej, chwytając za obnażony pośladek kochanki. Dziewczyna jęknęła jej w usta, obejmując mocniej udami. Cofnęła nieco biodra i zaczęła pocierać szparką o włosy łonowe kochanki, zostawiając na nich gęstą wilgoć. Sama też całowała namiętniej, głębiej. Oderwała się z jeszcze większym trudem.
- Zdradź mi, ile masz lat. Proszę. Podnieca mnie różnica wieku…
- Dlatego oddałaś się Teo? - zaśmiała się. - On jest znacznie starszy. Mam trzydzieści siedem lat - odpowiedziała. Nie było tego jednak po niej widać. Jej ciało było wciąż młodzieńczo jędrne, a twarz pozbawiona zmarszczek. - Mówiłaś, że twoja mama spełnia twoje perwersyjne zachcianki? Jakie?
Czując, jak rudowłosa się o nią ociera, wieszczka postanowiła jej pomóc. Podciągnęła nogę, wsuwając udo między nastolatnie nóżki i pocierając jej szparkę, jakby na zachętę. Wywołała tym jeszcze głośniejszy jęk.
- U mężczyzn wiek tak mnie nie podnieca. Zwłaszcza u elfów, Elora też nie rozkochała mnie w swojej rasie - przyznała Lei. Takich rzeczy, na jakie tu się otwierała, nie mówiła praktycznie nikomu, oprócz może przyszywanej siostry. A i z nią nie podejmowała wszystkich wątków. - Jemu dałam, bo podnieca mnie jak traktują mnie jak dziwkę. I chciałam, byś patrzyła - uśmiechnęła się, obniżając biodra. Starała się, aby ich łona otarły się o siebie, choć w tej pozycji nie było to w pełni wygodne. - Dziś moja mama miała zapłacić komuś w naturze za zakupy na targu…
- Każesz się jej puszczać w jej mieście? - Carmi aż opadła na chwilę szczęka. Wyobraźnia podsunęła jej jednak chyba coś bardzo kuszącego, bo zaczęła się przesuwać na łóżku tak, by umożliwić Lei ocieranie się dokładnie tam, gdzie chciała. Delikatne wargi mlasnęły, przesuwając się po sobie.
- Moja mama jest taka jak ja. Nie może żyć bez seksu, a wykonywanie poleceń tego typu daje jej ogromne pokłady rozkoszy. Mój tata wie, że mama to robi z innymi. Nakłoniłam ich, aby ze sobą o tym porozmawiali, bo nie byli szczęśliwi… - rudowłosa mówiła z coraz większym trudem.
- W przyszłym roku, będziesz ich mogła częściej odwiedzać - nieoczekiwanie zapewniła kochanka. Jej mięśnie były napięte, całe jej ciało przywodziło na myśl strunę na samej granicy pęknięcia.
- Jak… to? - Lei nie do końca była w stanie myśleć, gdy pocierała się o leżącą kochankę. Jak tylko zahaczyła łechtaczką o wargi Carmi, przeszywał ją silny dreszcz. Stękała. - Pojedziesz ze mną…?
- Nie mogę - Faelittion odpowiadała krótki, rwanymi słowami. - Ale ty… będziesz prowadzić… swoje badania.
Czara rozkoszy się przelała i szatynka krzyknęła, oznajmiając swoje spełnienie… które Lei i tak czuła, gdy kochanka drżała między jej nogami. Rudowłosa też by doszła, ale ta rewelacja odroczyła orgazm na jeszcze kilka chwil.
- Ja… już? Jestem tak niedługo w Akademii - zdziwiła się szczerze, w końcu wszyscy z rocznika Siri byli tu dłużej.
- Ale większość kadry - Faelittio wzięła głęboki wdech, bo po mocnym orgazmie nawet te parę słów doprowadziło ją do zadyszki. - Większość kadry uważa, że robisz większe postępy, niż reszta.
- Nie myślałam, że to tak szybko i indywidualnie działa. Rocznik Siri zna więcej zaklęć.
- A jesteś tego pewna? - wieszczka zasiała ziarno niepewności. - Zresztą i tak sama już podchodzisz do nauki indywidualnie. Masz preferencje.
Leilena otarła się znowu, cielesne potrzeby zyskiwały przewagę nad zaskoczeniem. Jęknęła z przyjemności.
- Przecież inni też mają - wysapała, wiedząc doskonale jakie choćby Lily ma zamiłowanie do magii bojowej. - Będziesz mnie nauczać najbardziej pikantnych sekretów, Carmi? - zapytała erotycznym, zachrypniętym głosem. Strumyczek soku wypływał z cipki prosto na łono dobrze ponad dwukrotnie starszej kobiety.
- Mówisz o czarach? Czy czymś innym? - wciąż rozochocona Faelittio objęła dłonią pierś kochanki. Okazało się, że pasowała idealnie.
Na dobrą sprawę obie były ubrane, co jeszcze dodawało pikanterii. Lei było bardzo trudno myśleć, gdy śliskie fałdki ocierały się o cipkę kochanki. Stękała cichutko, przed oczami miała mroczki.
- Preferencje… czy ktoś oprócz mnie… przechodzi na te własne badania?
- Nie z drugiego roku - wieszczka po pierwszym, silnym doznaniu mogła mocniej skupić się na rozmowie… choć z jej spojrzenia można było wyczytać, że to nie potrwa za długo. - Choć Elora i Siri są blisko. Pewnie po kolejnym semestrze szlifów, one też będą się indywidualnie rozwijały.
Leilena już nie mogła. Nachyliła się i pocałowała namiętnie Carmi, wpiła się w jej usta i jęknęła przeciągle, mocnymi ruchami bioder doprowadzając się do orgazmu. Zadygotała, rozbłysk rozkoszy sprawił, że prawie bezwładnie opadła na kochankę. Z cipki prysnęły soki, dowodząc ogromu przyjemności i tego jaki wpływ miała na nią wieszczka i jej słowa.
- Cieszę się, że ci się podobało - mruknęła Faelittio, odrywając się chwila po chwili od ust uczennicy, by wypowiadać kolejne słowa. - Warto było… tak długo mnie podrywać?
- Jesteś idealna, Carmi. Skradłaś moje serce - przyznała szczerze Lei, mając w głowie te wszystkie ich rozmowy i flirty na osobności. To, że trwało tak długo pogłębiło znajomość zamiast skoncentrowac się tylko na pewnych rolach i seksie, jak z Aithe czy Selunarrą.
- Doprawdy? - kobieta mocno ścisnęła pierś panny Mongle. - A ja wciąż je czuję w twojej piersi. Bije bardzo mocno.
- Chyba tam mu lepiej, o ile nie masz skłonności nekromantyczych - zachichotała Leilena. Spoważniała po chwili i uniosła się, spoglądając głęboko w oczy wieszczki. - Ale dobrze wiesz, że to prawda. Ciekawe czy to dlatego tyle się ze mną droczyłaś.
- Odsuwałam w czasie nieuniknione. Od dawna wiedziałam, że w końcu ulegnę. Ale teraz będziesz mnie przez to bardzo cenić - stwierdziła, z przekonaniem. Nie utrzymała jednak długo kontaktu wzrokowego, dość szybko zaczynając wodzić oczami po wciąż skrytej sylwetce nastolatki.
- I tak bym cię ceniła - uśmiechnęła się Lei i przesunęła w bok, opadając na łóżko obok Carmi. Dzieki temu mogła wyciągnąć dłoń i sunąć paluszkami po brzuszku kobiety. - Zdradziłam ci jedną ze swoich perwersyjnych tajemnic. Powiesz mi coś w zamian? Na przykład co najszybciej doprowadziło cię do orgazmu ze wszystkich podglądanych rzeczy?
- Kiedy uczyłam się dopiero magii, miałam... - kobieta wykrzywiła usta, jakby w ogóle nie chciała pozwolić im powiedzieć więcej - rywala. Bogaty, utalentowany, przystojny - wymieniała. - Znienawidziłam go od pierwszego wejrzenia. On tego nawet nie zauważał. Wydawało mu się, że wszystkie kobiety go pragną. Ma po dziś żonę, kiepską czarodziejkę, ale piękną kobietę. Chciałam się na nim zemścić za wszystkie docinki i upokorzenia, o które mnie przyprawił - widać było, że dla Carmi nie były to przyjemne wspomnienia. - Żeby się zemścić, zaprzyjaźniłam się z jego żonką. A kiedy zaczęła mi ufać, powiedziałam jej, że jest zdradzana. I nie kłamałam, ta menda nie przepuszczała żadnej spódniczce. Nie przedłużając, postanowiła się mu odpłacić i puściła się z dwójką jego braci. Na raz - dopiero te słowa sprawiły, że wieszczka się uśmiechnęła. - A ja to wszystko podglądałam. Ta satysfakcja była upajająca…
W trakcie tej opowieści Lei przysunęła się blisko, tak, że ich ciała się stykały i przełożyła nóżkę przez udo Carmi. Objęła jej pierś przez materiał skąpego stroju, delikatnie pieszcząc.
- Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam mamę z kimś. Mężczyzna był niezbyt młody, przy tuszy i sapał strasznie przy każdym kroku. Trzymał głowę mojej mamy przyciśniętą do stołu i brał ją od tyłu. Miała sukienkę zarzuconą na plecy i nieobecny wyraz twarzy. Dopiero teraz rozumiem, przez co przechodziła. Ten wstyd, upokorzenie, że oddaje się komuś takiemu. I jednocześnie potrzeba, aby to zrobić. Też tak mam. To zbyt silne. Tego dnia pierwszy raz masturbowałam się w łóżku, moje ciało się przebudziło.
- Coś mi mówi, że nie dorównam ci opowieściami o mnie - zaśmiała się kobieta. Nie pozostawała bierna, kładąc dłoń na odsłoniętym udzie nastolatki i sunąc w górę, pod jej spódniczkę. - Ja pieściłam się, myśląc o moim młodzieńczym ukochanym. Twoja opowieść jest znacznie lepsza.
- Żyję znacznie krócej niż ty, Carmi. Moje ciało myśli za mnie i być może miewam mnóstwo… przygód. - zaśmiała się, lekko kręcąc biodrami. Dotyk wieszczki wywoływał dreszcze na skórze nastolatki. - To jednak ty na pewno podglądałaś ciekawsze rzeczy. Ja głównie rodziców, tu na uczelni ci co chcą się kryć robią to skutecznie. No i nie chciałam być wyrzucona.
- Masz rację, widziałam bardzo wiele niegrzecznych rzeczy - przyznała bez cienia zawstydzenia wieszczka. Jej palce otarły się o wilgotne płatki rozkoszy Lei. - Oglądałam orgie i małżeńskie zdrady. Widziałam ojców leżących ze swymi córkami i matki, zabawiające się z synami. Możliwe, że widziałam nawet bardziej nieprzyzwoite sceny.
- Och - dziewczyna aż zadrżała, zarówno od palców jak i słów. - Zawsze mnie podniecały takie tematy - przyznała się równie otwarcie co Carmi. - Zawsze też chciałam być też tą, z którą ci niewierni zdradzają. Tu w Akademii jest inaczej, ale na przykład świadomość, że moja mama właśnie nakłoniła żonatego sprzedawcę na swoje ciało… mmm… - zamruczała, pocierając sutek wieszczki przez cienki materiał.
- Właśnie? Robi zakupy popołudniami? - kochanka jęknęła cicho w reakcji na dotyk.
- W takim przypadku jest mniej osób na targu, łatwiej o takie… negocjacje - zamruczała Leilena. - Kupcy już się pakują. Spiesząca się z ostatnimi zakupami kobieta zrobi wiele, żeby jeszcze zostać obsłużoną.
- Chcesz ją przyłapać? - zainteresowała się nauczycielka.
- Chcę ją oglądać. Czułam zazdrość, gdy robiła to z Siri. Teraz pewnie poczułabym ją jeszcze mocniej, a to mnie podnieca - wyszeptała rudowłosa, zsuwając dłoń na brzuch Carmi i zagłębiając palce pod materiał jej stroju.
- No to będziemy musiały się na chwilę od siebie odkleić - z udawanym zmartwieniem stwierdziła Faelittio. - I przejść do mojej pracowni. A tam pokażesz mi jak dobrze już obsługujesz kryształową kulę.
Niechęć do odsuwania się walczyła w Lei z chęcią zobaczenia mamy. To drugie szybko wygrało, dziewczyna odsunęła się i zaraz zeszła z łóżka, pomagając wstać Carmi. Poprawiła swoją sukienkę z zadziornym uśmiechem na ustach.
- Oczywiście, pokażę wszystko czego zapragniesz.
- Nie kuś mnie, moja droga Lei - ostrzegła żartobliwie szatynka, wyciągając się na łóżku i klepiąc dziewczynę w pupę. Sama również wstała, choć nie przejmowała się tym, że jej nowy, prześwitujący ubiór był w lekim nieładzie.
Kryształowa kula czekała w pracowni wieszczki. Osadzona w srebrnej ramie i zakryta grubym płótnem, jakby ktoś mógł spojrzeć przez nią z drugiej strony... i może tak było? Albo po prostu czarodziejka nie chciała, by tak cenny artefakt się zakurzył?
- Śmiało, bierz się do pracy - zachęciła Carmi.
 
Lady jest offline  
Stary 16-07-2020, 20:46   #132
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Leilena nachyliła się, przez co jej tył wypiął się w kierunku nauczycielki, a sukienka sama z siebie podwinęła prawie do połowy pośladków. Jak zwykle za krótka niż powinna być u “grzecznej” dziewczynki. Zdjęła płótno, odkładając je na bok i delikatnie ułożyła dłonie po bokach kuli, obejmując ją niczym kochankę i zaczęła szeptać słowa, wyobrażając sobie przy tym swoją mamę. Carmi jednak nie miała zamiaru jej niczego ułatwiać. Skuszona prowokacyjną pozą uczennicy podeszła do niej od tyłu i bez ostrzeżenia wsunęła dwa palce w jej wilgotne wnętrze.
- Dziś ja cię będę dotykać podczas podglądania - pochyliła się nad niższą dziewczyną i szepnęła jej do ucha. - Jeśli uda ci się cokolwiek zobaczyć - dodała wyzywająco.
Uczennica sapnęła, zaskoczona. Aż mlasnęło, gdy palce wniknęły w bardzo mokre wnętrze. Ale Lei miała przecież już dużą wprawę w zaklęciach podczas potężnych stymulacji. To ona przekuwała magię na rozkosz, a do głowy co prawda przychodziły bardzo erotyczne obrazy - lecz przecież właśnie taką mamę sobie wyobrażała, próbując przywołać obraz w magicznej kuli. We wnętrzu kryształowej kuli wirowała jasna, mleczna mgła. Wola rudowłosej dziewczyny zmusiła jednak artefakt do działania. Z początku chmura zaczęła się kondensować, jakby wszystko miało się stać zupełnie nieprzejrzyste, ale tantrystka wiedziała już, że była to naturalna kolej rzeczy. Mgła przemieniała się w fale, a te z początku wzburzone, uspokajały się jak tafla jeziora. Obraz, który pojawił się w krysztale z początku był rozmyty, urywał się i Lei wcale nie mogła być pewna, że wszystko się udało. Bardziej domyślała się, niż była pewna, że widzi jakieś ciasne pomieszczenie w kolorze jasnego brązu. Ściany jakby łopotały, albo zawalały się. Dopiero chwila koncentracji pozwoliła skupić obraz. Było to wnętrze jakiegoś wozu, zakrytego płachtą. Wśród paru skrzyń i jednej beczki Leilena widziała rudowłosą kobietę, którą poznała od razu. Niestety spóźniła się trochę z podglądaniem, bo Jina zdążyła się już rozkręcić. Klęczała na drewnianych deskach a przed nią, na beczce, siedział siwiejący mężczyzna. Spodnie miał spuszczone do kostek, a pani Mongle zdążyła już połknąć prawie całą jego męskość.
- Widzisz coś? - Faelittio wybiła trochę uczennicę z koncentracji.
- Kupca i wnętrze jego wozu - odpowiedziała zduszonym szeptem Leilena. Rzeczywiście od razu pojawiło się ukłucie zazdrości, o mamę, kochankę i kobietę jej życia. W wielu znaczeniach tego słowa. - Moja mama klęczy teraz przed nim, siedzącym na beczce. Ssie mu penisa, a w zasadzie połyka go całego.
Starała się w pełni koncentrować, ale biodra i tak kręciły się, a szparka zaciskała na palcach Carmi.
- Oralne pieszczoty są takie przyjemne - rzuciła lekko nauczycielka, a Lei poczuła jak osuwa się ona na kolana. Palce opuściły spragnione wnętrze, ale zaraz zostały zastąpione przez języczek. Przez chwilę. Faelittio poprosiła bowiem krótko - opowiadaj dalej.
Uczennica jęknęła, gdy jej mokre fałdki poczuły na sobie język, którego pragnęła od tak dawna. Zadrżała i prawie straciła koncentrację, ale zaraz wzięła się w garść.
- Kupiec wyraźnie ma dość tej pozycji, nie chce skończyć w ten sposób… sądząc z wieku pewnie by mu od razu nie stanął… - dyszała. Nie tylko obserwowała mamę, ale też relacjonowała co robi. Zazdrość i coś nieokreślonego, mieszały się z podnieceniem. - Chwycił ją za włosy i pchnął na pudła, doskakując od tyłu. Podwija jej sukienkę, dobrze, że mama nosi już takie jak jaaa… - jęknęła przeciągle, orgazm przyszedł nagle. Ze szparki pociekł sok, obraz się zamglił. - Wziął… moją… mamęęę… oh… - wyrzucała z siebie, starając się nie krzyczeć.
Wieszczka chyba dobrze się bawiła, choć nagle przypływ soków zmusił ją do tego, by się na chwilę odsunęła i złapała oddech.
- Próbowałaś już korzystać ze specjalnej mocy tej kuli? - zaciekawiła się nauczycielka. - Jeśli kogoś przez nią obserwujesz, możesz się skontaktować telepatycznie - podpowiedziała, szybko wracając do pieszczoty. Zwinny języczek zaczął zbierać ściekającą po udach nastolatki wilgoć. Leilena nie w pełni słyszała co do niej mówi Carmi. Szum w jej uszach na to nie pozwolił, ale jak zwykle szybko dochodziła do siebie.
- Nie miała majtek, wjechał w jej cipkę z impetem, a teraz trzyma za biodra i włosy i rżnie z całych sił… moja mama jest luźna, nie doprowadza ich szparką tak szybko… - relacjonowała dalej, jednocześnie skupiając się na telepatycznym połączeniu.
~Pięknie go nakręciłaś mamo. Wstyd ci, że tak się puszczasz? Powinno być. Powinnaś zaraz dojść od samej świadomości tego upokorzenia…~
~Leilena?~ nagła myśl przeszła przez głowę zdezorientowanej kobiety. Tantrystka widziała w kuli, jak jej matka próbuje się rozejrzeć, ale nie może w uścisku kupca.
~A ile masz córek, które potrafią mówić w myślach na ogromne odległości?~ Ton uczennicy był kpiący. Była nakręcona, a widząc i mówiąc do mamy w ten sposób, podczas tego co się działo, bardzo ten stan pogłębiało. ~Jesteś zwykłą dziwką, przyznaj się, że czujesz się wspaniale kiedy rżnie cię obcy facet za kilka marchewek.~
~Jest mi cudownie. Dziękuję, że każesz mi się puszczać, Lei~ uspokojona kobieta przymknęła oczy. Jęczała głośno przyjmując silne pchnięcia obcego mężczyzny.~ Potrzebowałam tego, a dla ciebie zrobię wszystko z każdym… albo ze wszystkim~ dodała, a tantrystka przez krótką chwilę zobaczyła wizję orgii z centaurami.
~Suka. Sprowokuj go, niech potraktuje cię jeszcze ostrzej, upokorzy. Tylko do bycia puszczalską dziwką się nadajesz, mamo~.
Dziewczyna lżyła w myślach swoją matkę, a w głowie jej aż się kręciło z podniecenia.
- Chyba mu się znudziło w luźnej cipce mojej mamy - komentowała na użytek Carmi. - Teraz weźmie ją w tyłek. Ciekawe czy już robił tak z jakąś inną…
Leilena dobrze znała swoją rodzicielkę… a może instynktownie wiedziała, jak działa klątwa, którą ją obłożyła? Pozwoliła bowiem jeszcze tylko na kilka ruchów nim wyjęczała.
- Weź mnie w tyłek. Tam jestem ciaśniejsza. Będzie ci przyjemniej - kusiła. Przy czym kuszenie, sugerowało przełamywanie jakichś oporów. Kupiec od razu zdecydował brać, co dawali za darmo. Mokry już od śluzu, gruby fiut zaczął być wpychany we wcale już nie taki ciasny odbyt pani Mongle.
- Wszystkie trzy dziurki? Tak od razu? - Faelittio oderwała się od delektowania sokami swej uczennicy. - Wszystkie kobiety Mongle lubią takie zabawy?
- Moja siostra chyba jest grzeczniejsza, albo jeszcze się nie rozbudziła - uczennica przyznała zachrypniętym od przyjemności głosem. - Moja mama jest strasznie puszczalska i słucha moich poleceń, a jej ciało mocno wyrobiły setki kutasów - opisywała wulgarnie. - Nie mogła używać zaklęć do powiększania się, więc więksi ją rozrywali, rżnąc bez opamiętania taką piękną kobietę. Większość z nich może tylko o takich marzyć. Tak jak ten kupiec. Ustawił sobie moją mamę jak sukę i kuca nad jej pupą, pakując się do środka…
- To koniecznie muszą sprawdzić, jak zdążyłaś wyrobić swój tyłeczek - Faelittio wymruczała w podnieceniu. - Myślałam o tym od pierwszego dnia w łaźni - nie zwlekając dłużej położyła dłonie na pośladkach rudowłosej i rozchyliła je. Nie szturmowała jednak ciasnego wnętrza od razu, zaczynając je na początek solidnie nawilżać językiem.
- Jestem jeszcze ciasna, ale bardzo elastyczna - zamruczała. Lizanie w tym miejscu było perwersyjne i przyjemne jednocześnie. Wywoływało przyjemne motylki w brzuchu. - Chcesz nade mną mocno popracować, Carmi? - zachęcała. - Moja mama wzięła go całego, już przy pierwszym pchnięciu. Nie jest duży, ale wyraz jego twarzy… mmm…
~Spuść go, suko! Teraz!~ - rozkazała jednocześnie mamie.
~Tak córeczko~ jak zawsze posłuszna pani Mongle spełniła wulgarne polecenie. To, jak lżyła ją własna córka dodatkowo ją podniecało. Pohańbienie zmieszane z perwersją było potężnym narkotykiem. Kobieta zaczęła dziko wychodzić na przeciw pchnięciom starego handlarza. Wyglądało to, jakby to ona go ujeżdżała, a nie on ją brał. I chyba faktycznie tak teraz było.
~Zaczyna drżeć, Leileno. Pulsować. Zaraz się we mnie zleje~
~Szybciej, dziwko! I ani mi się waż dojść!~
Takie “rozmowy” z mamą były perwersją wyjątkową. Uczennica cała drżała, od samego lizania pupy, od samych emocji. Była na granicy kolejnego spełnienia.
- Zaraz go spuści, wierzga tak mocno. Kazałam jej się pospieszyć - wyjękiwała relację dla Carmi.
- Wyrodne dziecko - skarciła ją Faelittio. - Ja lubię pieścić moich kochanków, dawać im rozkosz. A ty chcesz pozostawić mamę niespełnioną? - rudowłosa poczuła lekkiego klapsa.
- Zdradza teraz swojego męża… należy jej się… - z trudem odpowiadała Lei. - Wiem, jak to na nią działa, gdy musi mnie posłuchać. Czuję taką zazdrość, gdy to robi z innymi, muszę ją za to ukarać. Na spełnienie zasłuży, ale teraz niech łka od niespełnienia… - dziewczyna mocno wchodziła w tę rolę, gdy w grę wchodziły Jina lub Aithe. I tylko one dwie. Z nikim innym nie umiała nawet przyjąć dominującej postawy. No może sytuacji, gdy musiała, jak przy zadaniu od Nessaliny, ale tego przecież nie liczyła.
- Ale przecież, to ty jej wydajesz takie polecenia - przypomniała nauczycielka. - Czyli to trochę twoja wina. - Nie miała jednak ochoty na robienie Lei wyrzutów. Wolała spełnić własną zachciankę. Język wepchnął się w perwersyjny otworek, zaczynając go powoli badać.
W tej samej chwili tyłek innej Mongle doprowadził kochanka do orgazmu. Leilena usłyszała przez magiczną kulę głośne posapywanie. Handlarz opadł na Jinę, przygniatając ją swoim ciężarem.
~Tryska, Lei. Dużo. Tak bardzo chcę też dojść~ myśli matki zalały umysł tantrystki.
~Z nim ci nie wolno!~ - ostrzegła Jinę.
I zajęczała głośno, gdy pupa otworzyła się na tyle, żeby zmieścić koniuszek języka. Carmi była cudowna, a jeszcze lubiła to miejsce! Lei odezwała się z trudem. Już wcześniej postanowiła, że będzie w pełni szczera i tylko jedną tajemnicę ukryje przed wieszczką.
- Wiem, że musi to robić, aby być sobą… pomagam jej… ale też jest jedną z dwóch osób… które lubię torturować… prawie z nikim nie mam takiej natury, ale przy mojej mamie odzywa się mroczna część… mojej duszy… chcę by seksualnie cierpiała, zanim przyjdzie… wyzwolenie…
Widziany w kuli kupiec z trudem uniósł się na chwiejnych nogach. Z wciąż rozwartego anusa Jiny skapywała świeża sperma. Mężczyzna klepnął wykorzystaną kobietę w tyłek i odezwał się zziajany.
- Dobrze mi było. Zabieraj swoje zakupy zanim zabrudzisz mi cały wóz.
Nauczycielka zaś nie odpowiedziała na wyznania swej nowej kochanki. Przynajmniej nie słowami, bo i owszem, wymruczała coś niezrozumiałego. Nie mogła to jednak być nagana, bo w takim wypadku nie wepchnęłaby ponownie palców w opuszczoną szparkę rudowłosej. Ta powstrzymywała się z trudem. Zagryzła wargę, starając się nie osiągnąć orgazmu. Czuła, że będzie zbyt potężny do utrzymania połączenia z mamą. Wydawała stłumione jęki, przed oczami widziała więcej mroczków niż tego co się działo u Jiny.
~Posłuchaj go. Wyjdź z wozu i powiedz na głos kim jesteś i jak się z tym czujesz. Jak zrobisz to z odpowiednim przekonaniem, to pozwalam ci dojść od razu na pierwszym kutasie, którego dosiądziesz.~
~Dziękuję ci, Leileno~. Pani Mongle pospiesznie poprawiła swoją sukienkę i zgarnęła stojący na jednej ze skrzyń koszyk z warzywami. Odchyliła połę materiału, zamykającego wóz i z trudem wygramoliła się na ziemię. Gdy tylko złapała równowagę, odwróciła się i powiedziała do wnętrza wozu.
- Dziękuję, że zechciał mnie pan pieprzyć. Jestem niewyżytą dziwką i uwielbiam czuć w sobie kutasy. Czuję się wtedy jak w niebie.
Dopiero po tym wyznaniu odwróciła się, szybkim krokiem pokonując opustoszały plac handlowy. Bynajmniej nie z poczucia wstydu. To niezaspokojna żądza gnała ją do domu.
~Kogo zgwałcisz, mamusiu?~ niewinnie podpytała Lei. Koniec zbliżał się bardzo szybko, ale jeszcze musiała wytrzymać do odpowiedzi. Pchnięcie palców wypchnęło z niej kolejną porcję soków. Jęczała już otwarcie, nie mogąc mówić.
~Kogo tylko chcesz. Co tylko sprawi ci przyjemność~ myśl była natychmiastowa, instynktowna. Zachcianki Leileny były ważniejsze od potrzeby Jiny.
~ Tego, do którego masz teraz najbliżej ~ poleciła uczennica, bo nie była już w stanie wytrzymać, ani myśleć. ~Opowiesz mi potem.~
I doszła, tak mocno, że drobne ciało aż się zatelepało. Wydała krótki krzyk, zanim go mogła powstrzymać i obficie się zmoczyła, z całych sił pulsując na palcach i języku Carmi. Ta jeszcze długo lizała i wpychała się we wnętrze nastolatki, przedłużając jej rozkosz, zanim uznała, że sama się już nasmakowała.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 19-07-2020, 10:11   #133
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Słaba opowieść - to były pierwsze słowa kobiety, które dotarły do Lei. - Tak nagle się urwała. A była taka interesująca.
- Przepraszam, nie mogłam już mówić. Nie mam wprawy - zarumieniłaby się, gdyby nie była już cała czerwona. - Kazałam się mamie przyznać głośno kim jest i pozwoliłam dojść na pierwszym, najbliższym kochanku. Jestem pewna, że zrobi to jak tylko go poczuje w sobie.
- Cieszę się, że ci uległam, jeśli teraz czekają mnie takie sceny - Carmi przyznała się do samolubnej perwersji. - I do tego mogę je dzielić z taką chętną kochanką.
- Nie mogłam wytrzymać już kiedy poczułam język na otworku pupy. Idealny i mokry… - zamruczała i odwróciła się przodem do wieszczki. - Chciałabym ci się odwdzięczyć. Spróbować twoich smaków.
- Myślisz, że ja się nie bawię dość dobrze? - wciąż klęcząca czarodziejka pochyliła się nagle i przeciągnęła językiem po łechtaczce rudowłosej, krótkim, szybkim ruchem. - Wcale nie jestem pewna, czy musisz się odwdzięczać - droczyła się.
- Jestem w niebie - zajęczała uczennica, gdy jej twardy, wyraźny guziczek został trącony językiem. - Chcę, żebyś ty też była. Nawet jak nie lubisz takich małych języczków jak mój - zaśmiała się.
- Takich języczków, które tyle razy mi się śniły? - Faelittio uniosła głowę, spoglądając rudowłosej prosty w oczy.
- Takich młodych, małych, różowych - odpowiedziała szeptem dziewczyna, wysuwając języczek i przesuwając nim po swojej górnej wardze.
- Och, nie oprę ci się - przyznała, podnosząc się z podłogi. Celowo kręcąc biodrami przeszła kilka kroków i oparła się o ścianę, wypinając formalnie tylko schowane pod prześwitującą kreacją krągłości. - Smakuj, czego chcesz. Ale ostrzegam, że ja nie będę się powstrzymywała.
- Ze mną nie ma granic, Carmi. Musisz to wiedzieć. Jestem chętna zrealizować każdą fantazję, którą masz w głowie. I skoro moja nie była satysfakcjonująca, może nauczysz mnie jak opowiedzieć jakąś do końca? - rzuciła wyzwanie, zbliżając się jednocześnie do kobiety i przytuliła do jej pleców. Powoli osuwała się w dół, twardymi sutkami drażniąc najpierw plecy, a potem pośladki kochanki. Kiedy już klęczała, weszła pod zwiewną “zasłonkę” niebieskiej szaty i zbliżyła nos do łona, z pomrukiem rozkoszy wciągając zapach.
- Nigdy, nikomu nie opowiadałam tego, co podglądałam - przyznała. - To zawsze były moje perwersje, moje tajemnice. Teraz nie wiedziałabym od czego zacząć - choć jeszcze przed chwilą zaprzeczała, że potrzebuje odwdzięki, teraz Faelittio cofała się by poczuć dotyk nastolatki.
- Zacznij od tego, co widziałaś ostatnio - zasugerowała Lei, wiedząc, że może być jak z nią. Tama raz przelana pęka. Szczupłymi dłońmi objęła jędrne pośladki nauczycielki i ścisnęła, rozchylając je na boki. - I zdradź mi, który otworek lubisz bardziej? - zachichotała, chuchając najpierw na szparkę, a potem na anus.
- Różowy - odpowiedziała po chwili zastanowienia. - A ostatnio śledziłam pewnego sprzedawcę, u którego się zaopatruję. Widziałam, jak spogląda na swoją asystentkę i wiedziałam, że do czegoś między nimi dochodzi - od droczenia się, wieszczka dostawała już gęsiej skórki.
- Sprzedawcę? Żonatego? - zaciekawiła się Lei, oczywiście drocząc się ciągle. - Skoro różowy, to zaczniemy od tego ślicznego oczka - dodała z pomrukiem zadowolenia, zbliżając usta do rowka między pośladkami Carmi i przesuwając po nim mokrym językiem. Tylko raz. Potem zaatakowała anus z całą siłą, próbując się w niego wwiercić. Faelittio pisnęła, choć pewnie spodziewała się, co zrobi Leilena. W końcu była wieszczem. Pupa kobiety stawiała opór, chyba nie była przyzwyczajona do takich zabaw.
- Gdyby nie był żonaty, nie zainteresowałby mnie - przyznała po chwili. - Jego małżonka jest czarodziejką. Mają razem syna. A mimo to, zaryzykował romans z dziewczyną wiele lat młodszą. To ryzyko konsekwencji jest dla mnie fascynujące.
Rudowłosa zamruczała w odpowiedzi, wylizując dokładnie pomarszczoną dziurkę. Nie próbowała się przebić, jedynie drażniła się z Carmi.
- Zdrada, mmmm. Co w niej najbardziej cię podnieca?
- To, że oglądam coś zakazanego - kobieta jęczała cicho między zdaniami. - Że nie wiedzą, że mają świadka, który mógłby skomplikować im życie.
- A chciałabyś to zrobić? - podpytywanie Carmi było tak samo przyjemne jak lizanie jej ciała. Język zmienił cel, sunąc od anusa do szparki, zahaczając wreszcie o wargi i wejście. Tylko leciutko, krótko.
- Nie - zaprzeczyła szybko. - Tak! - wykrzyknęła zaraz potem, cofając się odrobinę, jakby chcą zmusić kochankę do mocniejszej pieszczoty. W każdym razie, jej odpowiedź była skrajnie niejednoznaczna.
- Mogłabyś poćwiczyć z kimś, komu ujawnienie zdrady nie zaszkodzi zbytnio. Na przykład mojej mamie - zamruczała Leilena, w której już przecież głęboko siedziały złe uczynki prowokowane przez wpływ Nessaliny. Złapała w wargi jedną z warg sromowych i ssała chwilę. Uznając, że nie ma ochoty używać dłoni, odwróciła się i wsunęła między nogi wypiętej Carmi. Dzięki temu mogła się unieść trochę i już była przodem do tej słodkiej cipki. Liznęła łechtaczkę, powoli, delektując się doznaniem.
Kobieta jęczała coraz głośniej, choć soki wyciekające z jej wnętrza były dostatecznym dowodem tego, jak dobrze się czuła z Leileną.
- Nie, nie zależy mi na ujawnianiu czyichś tajemnic. Lubię je tylko znać - krzyknęła krótko. - Tak, liż mnie tak!
- Jak tylko usłyszę dalszy ciąg opowieści. Wszystkie pikantne szczegóły! - nie dała się tak łatwo spławić rudowłosa, której język zaczął zataczać wolne kółka wokół łechtaczki, odmawiając pełnego drażnienia tego wrażliwego miejsca. Dłonie pojechały w górę pod szatą, pieszcząc talię i brzuch wieszczki.
- Pikantne? - umilkła na chwilę. No, może nie umilkła bo dalej dyszała z podniecenia, ale przynajmniej nic nie mówiła. - Podglądałam ich na zapleczu - zaczęła ostrożnie. - Sklep był już zamknięty, pewnie powinni przeliczyć pieniądze i towary, ale robili co innego. Ona siedziała na skrzyni. Jej spódnica była zarzucona na głowę handlarza, który pieścił językiem jej cipkę. Mruczała z przyjemności i trzymała jego głowę, jakby bała się, że przestanie.
- Nie dość, że zdradzał, to jeszcze daje się owinąć wokół palca - zamruczała Lei, która gdyby miała mężczyznę na stałe, to tylko takiego, którego podniecałyby jej zdrady, bardzo liczne. Język dziewczyny nagrodził Carmi za kontynuację, całą jego powierzchnią przejechała po łechtaczce. Docisnęła do niej usta i wessała w siebie, śliniąc jednocześnie. Kobieta zadrżała pod naporem fali przyjemności, która ją zalała. Łapała głęboko powietrze, by móc kontynuować swoją opowieść.
- Musiał się jej przypodobać. Udowodnić, że warto się z nim kochać - Carmi przywarła mocniej do ściany, tracąc zaufanie w swoje drżące nogi. - Dopiero kiedy sama doszła, pozwoliła mu zdjąć spodnie i zaprezentować swoją erekcję.
- Dużego miał? - ciekawość rudowłosej nie miała granic. Znów zatoczyła kilka kółek wokół guziczka i zjechała językiem niżej, drażniąc srom i wsuwając go ile mogła w różowe wejście. Korzystała jedynie z ust, dłonie ciągle krążyły po ciele Carmi, starannie omijając te najwrażliwsze miejsca.
- Taki przeciętny - kochanka wierciła się, próbując jakoś zmusić Leilenę do mocniejszych pieszczot. - A jakiego ty widziałaś największego? - podniecona zwierzeniami wieszczka, nie mogła powstrzymać ciekawości.
- Największego miał chyba potwór, który mnie zgwałcił podczas misji gdzie zdobyliśmy tę kulę - przyznała Leilena, na moment przerywając pieszczoty. - Lub centaury. A u ludzi to Connor.
Nie ukrywała nic. I strasznie jej się podobało, że Carmi pytała. Sama też by to robiła i jeszcze gadała, ale co innego - równie przyjemnego - czekało. Przyssała się do cipki starszej kobiety i tym razem już nie oszczędzała łechtaczki, bardzo szybko pocierając ją koniuszkiem języka. I równie szybko doprowadziło to podnieconą kobietę do orgazmu. Osunęła się ciężko, próbując jakoś rękami uratować się przed kompletnym przewróceniem na nastolatkę. Krzyknęła głośno, ani trochę nie powstrzymując okazywania swojego zadowolenia. A przecież miała pokazać, jak się opowiada sprośne historyjki. Lei jednak była szczęśliwa. Kochała dawać przyjemność, właśnie w takiej formie. Zaśmiała się, gdy Carmi straciła panowanie nad sobą i spróbowała ją przytrzymać, choć przecież nie miała za wiele siły. Nie do końca się udało i kochanki wylądowały na podłodze, plątanina rozpalonych ciał. Wieszczka też zaśmiała się serdecznie, gdy już płuca jej na to pozwoliły.
- No masz, nie zdołałam ci opowiedzieć, że doszedł w jej środku. Długo i obficie. Z żoną chyba mu się nie układa i sporo w sobie... zaoszczędził - zachichotała.
- I nie miała nic przeciwko? - Leilena nawet nie próbowała się póki co wyswobodzić. - Może chce go wrobić w dzidziusia?
- Chyba się jakoś zabezpieczyła - wieszczka spróbowała wzruszyć ramionami, ale wyszło to nijako. - Z bękartem nie byłoby jej łatwo.
- Chyba, że z bękartem bardzo bogatego człowieka, który by jej płacił za trzymanie języka za zębami - zastanowiła się na głos Lei. - Ale z tego co tu mówisz, to ten takim nie był. No cóż, sama prosiłam o najnowszą historię - rudowłosa lekko zmieniła pozycję, aby móc się przytulać do Carmi. Nie chciało się jej wstawać. - Choć mnie najbardziej kręcą kazirodcze związki, o których wspomniałaś. Albo zdrada, która by dotyczyła też mnie w jakiś sposób.
- Masz coś na myśli? - zaciekawiła się nauczycielka. - Bo twoje kazirodcze związki kręcą też mnie - kobieta również trochę się powierciła, by było jej wygodnie. A także po to, by móc złapać pośladek rudowłosej.
- Mówiłaś, że takie podglądałaś - roześmiała się Lei. - A chodzi mi o to, że podglądanie osób, które znam dobrze, podnieca mnie znacznie bardziej niż obcych. Czułam taką zazdrość widząc, jak moja kochana mama się puszcza. Też będziesz mnie zdradzać? - zapytała Carmi, patrząc w jej oczy.
Kobieta nie odpowiadała dłuższy czas, poważnie rozważając pytanie. W końcu westchnęła ciężko.
- Pewnie tak. Gdy będziesz daleko, prowadząc swoje badania - nie odwróciła jednak wzroku, czekając na reakcję panny Mongle.
- Będę cierpieć, ale i tak zawsze mi musisz o tym opowiedzieć. Dobrze? - wyszeptała cicho rudowłosa.
- Szczerość - skinęła głową Faelittio. - Pełna.
Leilena pocałowała ją czule, wsuwając swój języczek do ust ponad dwukrotnie starszej kobiety, pieszcząc przy tym jej pierś przez cienki materiał. Jak zwykle nigdy nie miała dość. Ale i jej kochanka wcale nie wydawała się zmęczona, mocno ściskając pupę uczennicy i z ochotą odpowiadając na pocałunki. Pomimo oporów Carmi przed robieniem tego w Akademii, te wieczorne spotkanie dopiero się rozpoczynało.
 
Lady jest offline  
Stary 05-08-2020, 19:46   #134
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Upojna noc obfitowała w liczne uniesienia, dla obu ponętnych kochanek. Przesadą byłoby twierdzenie, że wszystko co dobre musi się skończyć, bo pomiędzy Leileną i Carmi miało dojść do jeszcze wielu takich rozkosznych schadzek, ale z pewnością musiało zostać przerwane.
Semestr dobiegł końca. Leilena Mongle miała już za sobą półtora roku doświadczenia, w niemałym zakresie wspieranego demonicznym darem od Nessaliny. Nie była jednak wcale przekonana, czy jest gotowa do podjęcia indywidualnych badań. Z drugiej strony miała przed sobą dwa miesiące przerwy, by się nad tym zastanowić, albo zaciągnąć języka jak wyglądają dalsze studia… albo po prostu się trochę zabawić i odpocząć od siedzenia nad księgami.
Tego roku gnomia współlokatorka Lei postanowiła przyłączyć się do awanturniczej wyprawy Aldena, Umbero i Stora. Rozpalona zajęciami z Theoduinnem miłość do wybuchów musiała ją popchnąć do takiej decyzji. Przynajmniej drobna Lily będzie miała doświadczone towarzystwo.
Plany Siri były zgoła inne i dotyczyły, a jakże, Długiego Kła. Jak rudowłosa doskonale wiedziała, jej przyjaciółka wciąż fantazjowała o orgii z barbarzyńcami. A teraz przecież, po romansach z pierwszoroczniakiem, miała sposób by się do takich barbarzyńców zbliżyć… bardzo mocno zbliżyć. Niestety, jak to często bywa, na drodze fantazji stawała rzeczywistość. Siri zwierzyła się bowiem otwarcie Lei, że Kieł wcale nie jest chętny do pomocy.
- Ta ich zaborcza natura jest… - sfrustrowana tantrystka machnęła rękami, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa. Albo po prostu nie chcąc go wypowiadać. - Zabawić się z dwoma samicami? Jasne, śmiało. Pozwolić samicy zabawić się z wieloma samcami? Od razu powarkiwanie. No barbarzyńcy - skwitowała, poddając się typowego dla Halruańczyków poczucia wyższości nad innymi kulturami.
- Jeśli chce zostać w tej akademii, to będzie musiał przywyknąć, że tu nikt nie jest dla kogoś na stałe - Leilena przytuliła przyjaciółkę. - Jestem jednak pewna, że da się go przekonać. Musi być coś, czego pragnie i za co zgodzi się na wszystko. Tak jak ty za noc w długim barbarzyńskim domu, którą skończysz nieprzytomna po wielokrotnym zerżnięciu przez te dzikie bestie.
- No, może nie aż tak dzikie - przyznała z ociąganiem ciemnoskóra. Okazywało się, że przebywanie z przedstawicielami innych kultur rozszerzało jednak horyzonty. - Chociaż... - dziewczyna nagle wyrwała się z objęć Leileny. - Jesteś genialna - zawołała uradowana.
- Dziękuję, dziękuję, choć wiem to już od dawna - poważnym tonem odpowiedziała rudowłosa. - W czym jeszcze geniuszka może ci pomóc?
- Mówiąc, kiedy będzie najbliższa pełnia. Kieł się kiedyś wygadał, że w lecie mają jakiś obrządek płodności. Ma to coś wspólnego z likantropią - wyjaśniła krótko. - A obrządek płodności brzmi przecież… sama wiesz jak - przyjaciółka uśmiechnęła się łobuzersko.
- Ale chyba nie chcesz tak sama tam pójść? - zapytała podchwytliwie Lei. - Gdyby on cię wprowadził do swojej wioski to byłoby lepiej. A jeszcze lepiej jakby nas obie - zachichotała. - Same możemy ich nie znaleźć na ten odpowiedni czas.
- Po co miałabym iść sama, skoro z tobą jest zawsze więcej zabawy? - Siri błysnęła ząbkami w szerokim uśmiechu. - Mało tego, pomożesz mi przekonać do tego Kiełka. Jak już krew odpłynie mu do jego wielkiego kutasa, to nie będzie już miał w głowie głupich pomysłów, by nam odmówić.
- On jest prosty - Lei powiedziała w zamyśleniu. - Trzeba mu obiecać coś, czemu się nie oprze. Ty go znasz lepiej, jakie trofeum przekona takiego barbarzyńcę?
- Tereny łowne, broń dla klanu, bezpieczeństwo jego ziem - wymieniała, wyliczając na palcach. - Ja nie dam mu żadnej z tych rzeczy, więc wolę mu nic nie obiecywać. Niech on obieca nam - odwróciła sytuację.
- O, brzmi intrygująco - zachęciła rudowłosa, widząc, że jej przybrana siostra ma już jakiś plan.
- Biedaczek musi się jeszcze wiele nauczyć o magii - zaczęła wyjaśniać ciemnoskóra. - Wciąż jest bardzo podatny na twoje zaklęcie. A jeśli go podniecimy, a nie damy mu spełnienia… Na pewno będzie błagał!
- Albo spróbuje nas dopaść - roześmiała się Leilena. - Szybko biegasz? - mrugnęła do niej wesoło. - Jak on w ogóle sobie radzi na zajęciach? Nie jest typowym magiem, a taki jeden z mojego roku to przecież szybko stąd uciekł.
- Jak nas dopadnie, to przecież nie będziemy narzekać - dziewczyna przyłączyła się do śmiechu. - A na zajęciach... - zastanowiła się, marszcząc przy tym brwi. - Dziwna mieszanka. Seks zupełnie go nie krępuje, jest dla niego czymś pierwotnym i naturalnym. Umie też całkiem nieźle nad sobą panować. Ale formuły magiczne to dla niego straszna abstrakcja i bardzo powoli je sobie przyswaja. Nawet z moją pomocą, a przecież jestem świetną korepetytorką - pochwaliła sama siebie.
- Jestem zdziwiona, że macie czas na korepetycje z zakresu formuł - Lei nie przestawała chichotać. - Próbowałaś go już trzymać na skraju orgazmu przez długi czas? To brzmi jak fajna zabawa, tylko nie wolno mu przy tym pozwolić być na górze.
- Tylko raz. Wiesz jak obficie tryska - przypomniała. - A jeśli go długo drażnić... Myłam potem włosy z pół godziny.
- Uwielbiam być cała w spermie - zamruczała rozmarzona panna Mongle - Ciekawe czy jego pobratymcy też tyle tego mają, mogliby mi całe włosy pozlepiać.
- To chyba naturalne dla jego rasy - wysunęła przypuszczenie przyjaciółka. - Mogłabyś się cała wykąpać, jeśli byłoby ich dość dużo.
- Zboczona wizja - parsknęła Leilena. - To kiedy chcesz dopaść naszą ofiarę?
- Koniecznie dzisiaj - odpowiedź padła natychmiastowo, wypowiedziana bardzo poważnym tonem. - Wolę nie zwlekać, bo jeszcze zdąży czmychnąć beze mnie, a jak zauważyłaś, bez niego na pewno nie odnajdziemy jego klanu. No, w każdym razie ja na tropach się nie znam - dodała asekuracyjnie. - Zatem dziś, w sumie w dowolnym czasie. Tylko ubierz się jak najbardziej wyzywająco - podkreśliła Siri.
- Wiesz, że nigdy nie ubieram się grzecznie - rudowłosa wstała, zastanawiając się. - Co najbardziej go kręci, jaki strój?
- No wiesz, jest kudłaty - zaśmiała się starsza koleżanka. - I ich kobiety też są kudłate, więc to jak bardzo gładziutkie jesteśmy go kręci. Zatem gładkie materiały, to po pierwsze. A po drugie, żeby tych materiałów było mało - zakończyła niezbyt szczegółowy opis.
- No dobrze, to nie zasłonię za wiele - Lei pomachała przyjaciółce i wyszła, aby się przygotować.

Popołudniu, kusząco i skąpo ubrana nastolatka udała się na pięterko pierwszoroczniaków w dormitorium. Akademia, po zakończonym semestrze, zawsze robiła się bardzo pusta i cicha. Miało to swoje pozytywne strony - Lei nie obawiała się spóźnienia, które wyniknęłoby ze spotkania jakiegoś rozochoconego ucznia, który przycisnąłby ją do ściany i skorzystał z jej ponętnego ciała. Miało też naturalnie duże minusy - brakowało osób, które przycisnęłby ją do ściany i zaspokoiły jej wieczną żądzę.
Leilena zastała swoją przyjaciółkę schowaną w małej wnęce korytarza. I trzeba było Siri przyznać, że przyszykowała się do kuszenia jak rasowy sukkub. Czarna sukienka, którą zamówiła od Lily i Lei, wspaniale podkreślała jej krągłe ciało. Duże piersi kusiły spod prześwitującego materiału, podtrzymywane pozłacanym stanikiem. Nogi, a przede wszystkim tyłeczek z którego była wyjątkowo dumna, były praktycznie całe nagie. Oparcie się takim widokom musiałoby wystawić na próbę nawet cnotliwego kapłana, a co dopiero tantrystę.
- Mmmm, ładnie wyglądasz… - rudowłosa zamruczała łakomie, oglądając sobie przyjaciółkę z każdej strony i łapiąc za tyłek. - Najchętniej bym cię nie oddała… - zachichotała. Sama ubrała się klasycznie dla samej siebie, uznając, że to także strój, który może poświęcić. Lekka koszulka na ramiączkach nie nadawała się nawet do nazwy sukienka, zakrywając ciało dziewczyny od miejsca nieco powyżej sutków do połowy pupy. Materiał nie był też zbyt wytrzymały, a była pewna, że barbarzyńcy spodoba się odkrycie tej właściwości.
- Lei, przestań - nieoczekiwanie przyjaciółka ją odepchnęła. - Wiesz jak na mnie działasz - wyjaśniła. - A on ma bardzo dobry węch. Im bardziej będzie zaskoczony i ogłupiony, tym lepiej dla nas.
- No to chyba lepiej, gdy będziemy całe mokre? - zachichotała panna Mongle, podwijając koszulkę i pokazując zupełnie gładkie łono. Miała je takie pierwszy raz. - Mówiłaś, że lubi gładkie…
Siri oblizała się bezwiednie na taki widok.
- Niech cię kusicielko. Teraz to naprawdę mam ochotę zrobić się mokra... - przygryzła wargę. - Tyko jak nas wywęszy, to może zacząć coś podejrzewać. No wiesz, wcześniej już zawracałam mu głowę, by mnie ze sobą zabrał.
- Oh, uważasz, że się schowa - roześmiała się cicho Leilena. - No dobrze, to będę grzeczna. Oprócz zmiany się w kogoś zupełnie innego to nie umiem oszukać jego zmysłów.
- Zmiany w kogoś innego? Nauczyłaś się nowych sztuczek? - ciekawość wzięła nad Siri górę.
- Zawsze - krótkowłosa uniosła palec z uśmiechem na ustach. - Ale tylko siebie i to raczej… egzotycznie.
- Brzmi bardzo ciekawie. Może zatem zaproponujesz Kiełkowi coś egzotycznego? Coś, co mógłby zdobyć. Posiąść? - w głowie dziewczyny ewoluował już nowy plan.

Wargi Leileny wygięły się w lekkim, drwiącym uśmiechu. Wypowiedziała zaklęcie, w jej palcach pojawiły się czarne włosy, które od razu pochłonęła magia. Splot otoczył rudowłosą. Zaczęła rosnąć, w górę - nie wszerz. Włosy wydłużyły się i zczerniały, rysy wyostrzyły. Skóra stała się żółto-zielona, pokryta czymś na kształt barw wojennych. Uszy się zaostrzyły, a strój ze skąpej sukienki zamienił się w prostą tunikę do połowy ud, spiętą w pasie.


1

- Poznaj Ylarrę - odezwała się znacznie ostrzejszym niż Leilena głosem.
- Och, mam nadzieję, że poznam ją dogłębnie - zaśmiała się ciemnoskóra. - Idziemy? - skinęła brodą w kierunku pokoju Długiego Kła.
Kobieta skinęła głową, bez śladu żadnych emocji na twarzy i ruszyła raźnym krokiem. Nie było w niej śladu wesołej panny Mongle.
Siri nie bawiła się już w żadne podchody ani uprzejmości. Z rozmachem otworzyła drzwi do pokoiku kolegi. Zastały zmiennego przy pakowaniu. Nie miał wiele zbytków, po prawdzie żył niemal ascetycznie, przez co jeden duży tobołek był już prawie wypełniony.
- E, Kieł, chyba nie planujesz uciec bez pożegnania? - starsza tantrystka w swoim stylu rozpoczęła przekomarzanie.
- Nie - Lei zdążyła już przywyknąć do warkliwo-szczekliwego sposobu mówienia pierwszoroczniaka, więc nie uznała krótkiej odpowiedzi za opryskliwą. Za to od razu dostrzegła zaciekawione spojrzenie, którym obdarzył ją wilczy mężczyzna.
- To doskonale, bo przyszłam z nagrodą za twoje postępy w nauce - Siri obróciła się na pięcie, celowo eksponując swą krągłą pupę. - To Yllara.
- Ylarra - kobieta githzerai poprawiła czarnoskórą wściekłym syknięciem, wchodząc do pomieszczenia jak do siebie. Podeszła do chłopaka, popychając go na ścianę. Miała znacznie więcej siły niż Leilena. - Chyba nie chciałeś prysnąć bez pożegnania z moją przyjaciółką, co kudłaty?
Zaskoczenie odmalowało się na szerokiej twarzy mężczyzny głębokimi zmarszczkami. Zagoniony pod ścianę zaparł się o nią jedną ręką i zgarbił odrobinę, sprawiając wrażenie, że jest gotowy do kontrataku.
- Nie - odpowiedź znowu była krótka.
- No ja myślę - Ylarra poklepała chłopaka po policzku, niemal czułym gestem. - Bo Siri ma dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
Nie odsunęła się od niego, jej uśmięnione ciało przyciskało się do Kła. Jego ciało było całe napięte, przemieniona Leilena czuła jak prężą się jego imponujące muskuły.
- To bardzo prosta propozycja - wywołana ciemnoskóra uśmiechnęła się promiennie. - Rozbierzesz się i nas przelecisz!
Zmienny był coraz bardziej zdziwiony.
- Dlaczego?
Siri prychnęła rozbawiona, słysząc taką reakcję.
- Żadne “dlaczego”. Powinieneś raczej pytać ile razy - roześmiana klepnęła przyjaciółkę w plecy.
- Jest niewytresowany - Ylarra syknęła, odsuwając się od chłopaka. - A mówiłaś, że go uczysz. Nie wiem czy chcę takiego nieposłusznego.
Jej zimne spojrzenie oceniało całą postać Kła, żaden mięsień na twarzy nawet nie drgnął.
- Uświadom mu, że ma nas zabawić, nie siebie. Jak nie wytrzyma i skończy to porozmawiam z nim inaczej - zwróciła się do Siri.
Długi Kieł zawarczał gardłowo.
- Uważaj, jak o mnie mówisz - krótkie futro, które porastało ramiona potomka likantropów zjeżyło się. Murzynka na wszelki wypadek wkroczyła między przyjaciółkę a kochanka.
- No co? Przecież taki kawał z ciebie mężczyzny. Nie umiesz zdobyć dla siebie kobiety? Wyzwanie to część prezentu. - Pierwszoroczniak nie wyglądał jednak na uspokojonego.
- Och, chłopiec przywykł, że wszystkie mu się same oddają w takiej Akademii - ostre zęby Ylarry błysnęły w uśmiechu. - Rozleniwił się. Co sobie pomyśli jego klan, gdy wróci tam nawet bez kobiety? - nie ustępowała kobieta.
- Uważaj, żebym nie zaciągnął cię do klanu - Długi wymierzył palce ponad ramieniem Siri. - Jako branki.
- Myślisz, że dałbyś radę? - roześmiała się. - Jesteś jeszcze taki młodziutki. Ale może byłbyś w stanie przekonać mnie, że warto tam z tobą pójść. I Siri także.
Postawa, którą przyjęła przemieniona Leilena wyraźnie sprawiała trudność, w gruncie rzeczy bardzo prostemu, chłopu. Przekrzywił głowę na bok, myśląc przez chwilę.
- Przekonać jak?
- Powiedz mu - warknęła Ylarra, łapiąc drapieżnie pośladek ciemnoskórej, która aż podskoczyła. Nie była przyzwyczajona do takiej postawy przyjaciółki.
- Jak to jak? Już mówiłam. Przeleć nas obie - odwróciła się przodem do Ylarry i przytuliła mocno. - Zlej się w nas. Obie tego chcemy, prawda Ylarro?
- Chcę jego drąga, nie spermy. Ma mnie zaspokoić, wtedy mogę z nim iść i może się mną chwalić. Najpierw jednak ma ze mnie zedrzeć ubranie - sprecyzowała ostrym tonem przemieniona Lei i pocałowała mocno przyjaciółkę w jej pełne usta. Język githzerai był dłuższy i węższy, co ciemnoskóra od razu musiała poczuć, gdy wsunął się jej drapieżnie między wargi.
Nie zaprotestowała. Wprost przeciwnie, z pełnym przyjemności pomrukiem przyjęła pieszczotę, chętnie na nią odpowiadając. Jak zwykle skora do figli zakręciła się też z Lei w ramionach, tak szybko że obie padły na łóżko Kła.
- Jak chcesz - zwierzęca natura mężczyzny wzięła nad nim górę. Wilkowaty stanął nad przewróconymi dziewczynami i zdecydowanym ruchem sięgnął do nocnej koszuli Ylarry. Twarde pazury rozorały materiał, a silne szarpnięcie sprawiło, że z trzaskiem pękł wzdłuż szwów, odsłaniając nagie ciało. - Nie miałaś nigdy takiego jak ja - postanowił się przechwalać, nie wiedząc z kim naprawdę ma do czynienia.


_________________________
1 - grafika z gry Pillars of Eternity II
 
Zapatashura jest offline  
Stary 09-08-2020, 08:45   #135
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nie odpowiedziała mu, zajęta całowaniem Siri. Uwielbiała robić to z przybraną siostrą, żadna inna dziewczyna w zbliżonym wieku nie kręciła Leileny równie mocno. Kieł był dodatkowym bodźcem, gdy odsłaniał umięśnione, zupełnie gładkie ciało Ylarry. Nie miała ani jednego włoska poniżej głowy, ponętne pośladki były zbliżone do męskich swoją twardością i jędrnością. Czarnoskóra musiała poczuć dreszcz podniecenia złączonej z nią kobiety, śliniącej się wprost do chętnych ust.
Kieł prychnął zwierzęco. Dziewczyna słyszała, jak pozbywa się swoich spodni. Czarnowłosa dodatkowo podgrzewała jego chuć, łapiąc kochankę obiema dłońmi za tyłek i rozchylając go, wulgarnie prezentując chętne dziurki. Leilena nie musiała długo czekać na szturm. Poczuła wąską końcówkę nieludzkiego penisa, który wsunął się gładko między wilgotne fałdki. Potem silne ręce mężczyzny złapały ją w biodrach i mocne pchnięcie wsunęło gruby trzon głębiej. Jęknęła w usta Siri, gdy drąg wszedł w ciało, bardzo śliskie i bardzo wąskie. Rudowłosa nigdy nie uprawiała seksu w tej postaci, jako githzerai, ale czuła od razu różnicę. Mimo prawie zerowej szerokości, była tam niesamowicie elastyczna i otulała szczelnie każdy fragment wnikającego w nią kutasa. Bez trudu mieściła go też na długość, a jego wejście wypchnęło ciemne, znacznie bardziej lepkie soki rozkoszy na zewnątrz. Kieł też musiał odczuć ten powiew nowości, czemu od razu dał głośny wyraz.
- Ciasna.
Deklaracja ta rozbawiła murzynkę, która z trudem opanowała śmiech. Na szczęście pocałunek młodszej przyjaciółki stłumił pierwszy, urwany wybuch. Potomek likantropów nie miał na szczęście zamiaru jedynie się wepchnąć i pozwolić kochance zająć się resztą. Wzmocnił jedynie chwyt, wysunął grube prącie i naparł jeszcze raz, wpychając się jeszcze głębiej i rozpychając szparkę githzerai. Jego penis był wyjątkowo gruby u nasady. Zadrżała mocno, gdy wszedł cały i cofnął się. Odczucie było niesamowite, bo jak tylko go nie było, ona zamykała się w pełni. Praktycznie czuła jak ścianki pochwy dotykają się i wchodząc znowu musiał pokonywać opór wrażliwego, miękkiego ciała. Doszła do wniosku, że musi częściej próbować egzotyki, w końcu miała możliwości! Oderwała się od ust Siri i zamiast tego ugryzła ją drapieżnie w szyję, zostawiając tam słodką malinkę.
- Au - syknęła kochanka. - Lubisz ostro? No to masz - wcale nie urażona, a wręcz rozochocona ciemnoskóra przesunęła jedną dłoń bliżej wolnej dziurki Lei i bez dodatkowych ostrzeżeń wepchnęła w nią palec.
Anus poddawał się z jeszcze większymi oporami, w pełni dziewiczy. Ylarra syknęła.
- Masz słodki smak. Chcę więcej - zadeklarowała niemal bez emocji wyczuwalnych w głosie i zaatakowała brązową skórę przyjacióki. Zawsze ją pociągała ta barwa, a w tej postaci nie miała skrupółów. Zacisnęła zęby nieco poniżej poprzedniego ugryzienia, czując jak potężny dreszcz podniecenia przenika jej zmienione ciało. Githzerai bardzo lubiła ten rodzaj spółkowania.
- A ty bardzo ciasną dupcię. Aż chcę sprawdzić ile możesz w niej przyjąć - dalsze świnstewka przerwało syknięcie bólu. Nie nastąpił jednak żaden protest. Siri daleko było do delikatnej panienki.
Kieł tymczasem nabierał tempa. Podobało mu się w ciasnej cipce, którą zaczynał brać coraz szybciej i brutalniej. Z siłą pokonywał opór ciała, biorąc Ylarrę jak swoją zdobycz. W pokoju odbijał się od ścian podniecający odgłos mlaskania. Kobiecie githzerai bardzo podobała się ta drapieżna kopulacja. Wytrzymałe ciało doskonale nadawało się do tego, wychodząc naprzeciw silnym atakom Kła. Syczała i stękała, dając mu się wbijać tam gdzie lubił. Rozkosz była obezwładniająca, gdy zęby zaczęły kąsać - już słabiej - twarz Siri. Gryzła ją w nos, policzek, ucho - po każdym trzymając skórę w zębach i wsysając do ust. Każde zniknięcie kutasa głęboko w nieustannie zamykającym się wnętrzu wyzwalało elektryczny impuls. Lei zrozumiała jeszcze jedno - rozkosz Ylarry sięgała wyżej niż jej ludzkiego ciała, ale za to orgazm wcale za bardzo się nie zbliżał. Najwyraźniej gitzerai potrzebowała albo więcej bodźców albo przedłużania ich. Bardzo długo. To pierwsze z pewnością postanowiła przetestować murzynka. Wyjęła palec z niegrzecznej dziurki kochanki i bez oporów wsunęła w swoje usta, śliniąc obficie kolejne dwa. Skoro ona miała znosić ugryzienia, Ylarra miała poćwiczyć tego wieczora rozciąganie.
- Lubisz w obie dziury na raz? - zapytała, wpychając dwa palce w odbyt przyjaciółki.
A raczej spróbowała, bo anus stawił opór. Ylarra syknęła, czując doskonale jak rozwiera się ta część jej ciała, zanim opuszki palców wchodząc w środek. Odczucia były o wiele dokładniejsze od ludzkiego ciała. Nie było bólu, tylko te niesamowite doznania. Otwierała się z ogromnym trudem, ale wcale nie najbardziej jak mogła.
- Po to jestem rozciągliwa ponad granice rozumu - syknęła githzerai, ruszając biodrami. Obnażyła zęby w uśmiechu, tylko dla Siri. Spojrzała jej głęboko w oczy. - Ylarra rozciągnie się dla każdego… - wydyszała i syknęła, kiedy Kieł znów dobił do końca z dwoma ciemnymi palcami tkwiącymi już głęboko w tyłku. - Chcę gryźć twoje piersi - stęknęła.
- Może nawet ci na to pozwolę - murzynka zaczęła się droczyć. Wysunęła się odrobinę spod przygniatającej ją zielonoskórej. - Ale tylko, jeśli odpowiedz mi na pytanie. Przyjęłabyś na raz takie dwa, grube fiuty jak Długiego Kła? Dałabyś radę?
Słowa dziewczyny działały też na kochanka, który poruszał się coraz bardziej gorączkowo. Elastyczne ciało githzerai pozwalało jej poczuć każdą grubą żyłę.
- Czuję, że wzięłabym na raz obie twoje dłonie - Ylarra wyszczerzyła się drapieżnie. - A ty tam, z tyłu, będziesz miał mnóstwo śladów na ciele… jak za szybko skończysz! - warknęła i pochylila się, wgryzając bez ostrzeżenia w miękkie ciało prawej piersi Siri. To było wspaniałe, aż zadrżała z ekstazy, gdy zęby zagłębiały się w brązowym, tak cudownie miękkim ciele.
Po usłyszeniu groźby, Kieł zwolnił. Z niemałym trudem, wynikającym z podniecenia, zaczął posuwać egzotyczną kochankę powoli i głęboko.
- Myślałam, że wolisz fiuty od dłoni? - ciemnoskóra szybko postanowiła przywrócić wymianę zdań na temat zmiennego. Przecież chodziło o rozpalenie go i zmuszenie do obietnicy, by zabrał kochanki do swojego klanu.
- Wolę - stęknęła Ylarra, na moment odrywając się od ciała kochanki. - A ty? Chcesz poczuć jak wyżywają się w tych twoich otworach? Mogliby trzymać nas obie, może nawet bym doszła wreszcie - jęknęła i z prawdziwą pasją złapała w zęby aureolę tym razem lewego cycka Siri i ugryzła mocno, pragnąc usłyszeć jęk z ust przyjaciółki. Nie zawiodła się. Starsza tantrystka zadrżała z ukłucia bólu i krzyknęła przez zaciśnięte zęby. Niestety w efekcie wysunęła się też z drugiego otworka dziewczyny.
- Chciałabym, żeby wypełnili wszystkie moje otwory na raz - odpowiedziała po paru chwilach. - Kiełek, zabierzesz nas do swoich? Oni też mogliby sobie na nas poużywać.
Niestety z tyłu padło zupełnie niezadowalające:
- Nie.
- Chyba nie chce nagrody za przyprowadzenie najlepszych kobiet - roześmiała się Ylarra, puszczając pierś kochanki. - A przecież inne w klanie mu tak nie dadzą.
Złapała Siri za szyję i lekko zacisnęła palce, patrząc jej w oczy.
- W tych rytuałach na pewno brakuje takich jak my.
Skupienie, z jakim Kieł brał ciasną szparkę dziewczyny, sprawiło, że nie skupiał się aż tak bardzo na innych czynnościach. Na przykłąd na upartym trzymaniu języka za zębami.
- To właśnie samice by się z wami rozprawiły - wyjawił.
- O ile by wiedziały - syknęła Ylarra, nadziewając się mocno biodrami na kutasa. - Wasze samice są takie dobre? Lubią brać po kilku? Lubią dawać w tyłek? - pytała, nie puszczając szyi Siri, którą przyduszała, nie odrywając oczu od pięknej twarzy. Ta chyba chciała coś powiedzieć, ale zamiast tego tylko otworzyła szeroko usta próbując złapać oddech.
- Nie - warknął zmienny. - Są zaborcze. Wybierają samców. Nie lubią konkurencji - choć mężczyzna starał się nad sobą panować, Lei czuła jak zaczyna w niej jeszcze bardziej rosnąć. Niechybny znak, że zbliżał się do swojego kresu.
- Pomyśl, jakie doznania możemy wam dać. Jak te niewybierane samce będą wdzięczne za nasze ciała. Przy samicach powiemy, że obie jesteśmy twoje - zachęcała dalej Ylarra, ani myśląc puścić Siri, której dawała tylko tyle powietrza, aby ta nie zemdlała.
- Przegonią was - warczał Długi. - Albo pobiją - obstawał przy swoim.
Siri dalej próbowała coś powiedzieć, ruszając ustami.
- Na pewno masz pomysł na to, żeby tak się nie stało - wysapała githzerai, z miłością patrząc jak Siri porusza ustami. To był piękny widok. Nachyliła się i ugryzła ją w dolną wargę. - Ciii, skarbie. Kocham cię. Jesteś taka piękna teraz.
Ale uparta murzynka zaczęła poklepywać ją po dłoniach. Chyba powtarzała w kółko to samo. Coś krótkiego… “czar”.
- Nie powiem. Tajemnica klanu - sapnął zmienny. Jego ruchy znowu zrobiły się rwane. Penis rozszerzył się już tak bardzo, że tylko z ogromnym trudem poruszał się w Leilenie.
Ylarra chciała bawić się dłużej, ale wreszcie pozwoliła Siri nabrać oddechu. Odrobinę. Pewne zaklęcie nie wymagało praktycznie niczego, oprócz jednego słowa mocy. Githzerai wypowiedziała je.
- Nikomu nie powiemy, a nasza nagroda jest tego warta - powiedziała tylko do Kła i drapieżnie wpiła w usta ciemnoskórej. Czasami żałowała, że nie jest jej prawdziwą siostrą, bowiem byłoby to jeszcze bardziej pikantne.
Kieł nabrał nowych sił, ale jednocześnie stracił też wszelkie opory. Przestało mu zależeć na przyjemności kochanki. Zwierzęcy instynkt mówił tylko jedno - zapłodnić. Wbijał się w mokrą szparę, chcą być jak najgłębiej gdy w końcu dojdzie.
Siri, z jakiegoś powodu, nie odwzajemniła pocałunku. Wprost przeciwnie, zaczęła się szamotać, próbując jakoś uwolnić z silnych objęć Lei. Ylarra chciała ją docisnąć mocniej. Panna Mongle czuła, jak githzerai przejmuje nad nią kontrolę. Wejście w nową rolę rudowłosa robiła jak wszystko - w pełni. Opanowała się jednak wreszcie i uniosła odrobinę, puszczając gardło ciemnoskórej i zamiast tego w pełni koncentrując się na mocnych pchnięciach napalonego samca. Miał naprawdę ciekawego drąga.
Ciemnoskóra zaczerpnęła głęboko powietrze i od razu przycisnęła twarz do ucha zielonoskórej.
- Nie daj mu dojść, niech nas błaga - syknęła.
Wydawało się jednak, że może już być za późno. Nasada penisa wypełniającego nastolatkę zaczynała już puchnąć w ostatniej fazie przed wytryskiem. To nie było takie proste, zmusić Ylarrę do myślenia poza tym, kim była. Leilena nie chciała też uciekać, zamiast tego z trudem splotła inne doskonale sobie znane zaklęcie. I jej pochwa stała się nieziemsko… luźna. Jak wiadro. Absolutnie nie spodziewający się tego kochanek wprost wypadł, a całkiem możliwe, że gdyby nie trzymał kochanki za biodra to przewróciłby się na podłogę. I nie był z tego ani trochę zadowolony, czemu dał wyraz wymierzając w pośladek zielonoskórej silnego klapsa.
- Ciaśniej! - zawarczał.
- Nie mogę, odtrącona staję się luźna - odpowiedziała mu Ylarra, wzdychając z przyjemności, gdy pieczenie niczym fala objęło jej ciało.
Kieł nie dawał za wygraną. Skoro jedna kochanka przestała dawać mu przyjemność, spróbował dobrać się do drugiej, spychając zielonoskórą z Siri. I gdyby Lei była sobą, drobną dziewczyną, zleciałaby od razu. Ale w nowym, silnym ciele stawiła skuteczny odpór.
- No, no - starsza z tantrystek pogroziła mężczyźnie palcem. - Tylko bez przemocy. Wszyscy jesteśmy tu przyjaciółmi. I chętnie dam ci skończyć, jeśli opowiesz nam więcej o swoich samicach.
Ogłupiony pożądaniem umysł zmiennego skupiał się już tylko na jednym.
- Co powiedzieć? - głos załamał mu się tak, że brzmiał prawie jak psie skomlenie.
- To co jest tą straszną tajemnicą klanu, przez którą nie możesz nas zabrać ze sobą - podpowiedziała Ylarra, która tak samo chciała go znowu poczuć jak on jej wsadzić.
- Samice nie zniosą konkurencji - powtórzył swoje wcześniejsze słowa.
- I wy wszyscy jesteście takimi potulnymi pieskami i słuchacie się swoich kobiet? - Siri przybrała zmartwiony, fałszywy ton. - Nie znaleźliście na nie żadnego sposobu?
- Alkohol - tym razem wilkolud rzucił rozwiązanie. - Mają słabe głowy.
- I to wszystko? - ciemnoskóra zaśmiała się w głos. - Trochę wina i po kłopocie? Ylarro, myślisz, że możemy kupić dużo wina?
- To barbarzyński klan. Sugeruję mocny samogon - roześmiała się kobieta githzerai. - Dlaczego to sekret?
- Nie mówi się o słabościach klanu - odpowiedział, nerwowo tupiąc nogą. Z jego czerwonego przyrodzenia sączył się już obficie śluz.
- I jak damy waszym kobietom samogon, to co? Pójdą spać? - murzynka chciała zaspokoić swoją ciekawość chyba w podobnym stopniu, co Lei swoją chuć.
- Część tak - potwierdził Kieł. - A część spotulnieje.
- W takim razie nie masz się czego obawiać i możesz nas zabrać ze sobą? - zapytała Ylarra, która nie zamierzała nic dać dopóki nie usłyszy obietnicy.
- Niedługo będzie odbywał się rytuał płodności. Tylko dla klanu - z jakichś powodów Kieł zdołał jeszcze odwlekać nieuniknione.
- Brzmi świetnie - zaśmiała się Siri. - I co robicie na takim rytuale? Zapładniacie się?
- To rytuał dojrzewania. Wprowadzania nowych mężczyzn do klanu - mówił szybko, chyba licząc na nagrodę… albo przerwanie tortury.
- Czy jak powiesz, że jesteśmy twoje, ci młodzi mężczyźni będą mogli z nas skorzystać? - potrzeba wypełnienia stawała się dla Ylarry trudna do wytrzymania.
- W rytuale nigdy nie było obcych samic - odpowiedział ze zdziwieniem Kieł. Najwyraźniej w swoim stanie nie potrafił przetworzyć takiego odstępstwa od tradycji.
- Czyli nas nie dotyczyłby zakazy, tak? Mi się podoba - zamruczała Siri.
- Gdy samice będą pijane, zrobią to z nami… mi też się podoba. Obiecaj, że nas tam zabierzesz - rozkazującym tonem powiedziała Ylarra.
- Dlaczego? - podniecenie zdecydowanie mężczyznę ogłupiło.
- Bo jak nie obiecasz, to sobie pójdziemy. I nici z zalania tej ciasnej cipki - wymruczała ciemnoskóra, tuląc się ponownie do przyjaciółki.
Długi Kieł warknął poirytowany, ale słowo mocy robiło swoje.
- Obiecuję. Wezmę. Oddam klanowi.
- Wspaniale - westchnęła Lei, odwołując zaklęcie. - Ulżyj sobie teraz.
Poruszyła sugestywnie biodrami. Cipka znów zyskała swoją ciasność i elastyczność. Kieł niemal zaskowyczał z radości, ponownie wpychając się na siłę w oferowaną szparkę, rozciągając ją by zmieścić swój imponujący rozmiar.
- Dziękuję - szepnęła murzynka. - Jak ci się odwdzięczę? - zapytała, unosząc się na jednym łokciu, a drugą ręką oswobodziła ze stanika jedną ze swych krągłych piersi.
- Chcę nocy z tobą… jako Ylarra - wysapała cicho Leilena, z jękiem czystej rozkoszy przyjmując ponowne wejście Kła. - Kocham cię… zrobię dla ciebie wszystko… - dodała z przymkniętymi oczami, czując jak członek rośnie w niej.
- Wierzę ci. I znam twoje wszystko - pocałowało kochankę krótko, ale z uczuciem. - Ja z tobą też jestem na wszystko gotowa.
Rozochocony kochanek nie wytrzymał już dłużej. Członek wbity tak daleko, jak tylko zdołał, zaczął gwałtownie pulsować i zalewać obficie wnętrze kochanki. Długi Kieł sapał przy tym głośno, ani trochę nie powstrzymując się przed okazywaniem swej rozkoszy. Ylarrzie zakręciło się w głowie. Krzyknęła, wytrysk także odczuła mocniej niż w swojej ludzkiej postaci. Nasienie wlewało się w miejsca, co do których nawet nie wiedziała, że istnieją. Ekstaza wypełniła ją… ale mimo tego ciało githzerai nie było wciąż gotowe na orgazm.
- Pomyśl, jakby cię brało dwóch - kochanka popuszczała wodze swojej fantazji. - Tacy grubi, pełni spermy. I do tego byłabyś ich pierwszą - dłonie tantrystki wodziły po gładkiej, zielonej skórze. W końcu Siri też była zainteresowana tym nowym, egzotycznym wyglądem.
- To ciało potrzebuje mocnych bodźców - przyznała Ylarra, która jeszcze nawet nie była przecież w pełni naga. Jej ubranie leżało tu, co nieco wciąż zasłaniając. - Podobam ci siię taka?
- Podobasz mi się zawsze - ponownie złożyła na ustach githzerai pocałunek. - Cholernie się cieszę, że spotkałyśmy się wtedy w czytelni.
Wytrysk wilkoluda dobiegł końca. Leilena czuła, że jest pełna i nasienie zacznie się z niej wylewać, gdy tylko kochanek z niej wyjdzie. Ciekawe z czego wynikała taka ilość spermy wśród gatunku Kła? Z zajęć u Blesseda wynikało parę przypuszczeń, choćby niska płodność u samic. Ale może tak było po prostu więcej zabawy? Tak czy inaczej, myśl o wielu takich była bardzo podniecająca.
- Chcesz jeszcze go wykorzystać? - zamruczała prawie wprost do ucha Siri i znów ugryzła ją w szyję, wciągając skórę do swoich ust.
- Chcę go w sobie poczuć. I chcę go posmakować prosto z ciebie - dodała, mrucząc z przyjemności i prężąc się od przebiegających jej ciało dreszczy.
- A to on umie w innej pozycji niż od tyłu? - udała zdziwienie Ylarra i zaśmiała się. Odwróciła się do Kła. - Mam nadzieję, że jeszcze wszystkiego nie wystrzelałeś, teraz czas na Siri.
- Mam jeszcze siłę - zapewnił od razu, uderzając się przy tym mocno w tors. I chyba nie był to przechwałki, bo wciąż pozostawał sztywny we wnętrzu Lei.
- Jak chcesz, żeby mnie wziął? - zainteresowała się murzynka.
- Chciałaś go ze mne wyjeść. Mogłabym usiąść ci na twarzy - zasugerowała bezpośrednio Ylarra. - Przynajmniej dopóki coś we mnie zostanie, bo potem mogę mu pomóc.
- Podoba mi się - skinęła głową i od razu przeszła do zrealizowania fantazji. Wyswobodziła się z objęć zielonoskórej i położyła obok, na samym skraju łóżka. Nogi od razu rozłożyła bezwstydnie, zachęcając Kła by się nią zajął.
- No chodź do mnie - kusiła, kiwając na mężczyznę palcem. - Porównaj sobie nasze szparki.
Oferta była tak bezpośrednia, że nawet ogłupiały od zaklęcia, Długi Kieł nie potrzebował niczego interpretować. Z głośnym, mokrym mlaśnięciem wyszedł z Ylarry i od razu zaczął gramolić się do drugiej dziewczyny. Leilena także nie zwlekała. Wysunięty penis uwolnił bowiem strumień, na szczęście tak wąska i nietypowa cipka zatrzymała w sobie płyn. Rudowłosa z zaskoczeniem stwierdziła, że doskonale czuje go w sobie, jak się przelewa. Jaki jest ciepły. Aż jęknęła od tego. Weszła na łóżko, na kolanach zbliżając się do pięknej twarzy Siri.
- Ylarra umie je w sobie magazynować. Pomyśl ile będę miała po wielu takich wytryskach - zamruczała.
- Mnóstwo. I będziesz się nią ze mną dzielić, aż sama będę pełna - ciemnoskóra chętnie wsunęła głowę między silne uda githzerai. Otworzyła usta i wysunęła język, gotowa na poczęstunek... i w tej samej chwili zdecydowane pchnięcie Kła aż przesunęło ją na łóżku. Rozpalony magią zmienny był brutalnym kochankiem, któremu nawet przez myśl nie przyszło, by ułatwiać jakieś skomplikowane, seksualne figury.
- Czuję, że to ciało może rozciągnąć się w wyjątkowy sposób - Ylarra usiadła na twarzy przyjaciółki. - Nakarmię cię do syta, otwórz usta - rozkazała. Bezwłosą szparką potarła o nos Siri i zaczęła przeć. Zmieszane z ciemnymi sokami kobiety githzerai nasienie zaczęło wypływać na zewnątrz. Ona też nie ułatwiała zadania, bo nie przestawała się ocierać, było jej wszystko jedno jak bardzo pobrudzi ciemnoskórą buzię. A może właśnie chodziło o to, aby została wybrudzona w pełni. Dziewczynie to nie przeszkadzało. Potraktowała to nawet jak wyzwanie, próbując przytrzymać rękami kochankę jak najbliżej swoich ust. Lizała i chwytała wargami cipkę Lei, mrucząc i jęcząc przy tym z przyjemności... ale i tak większość płynu kończyła na jej nosie, policzkach i brodzie. Pchnięcia Kła, który bez oporów dążył do kolejnego wytrysku, były po prostu za silne. Tym razem nikt go nie powstrzymywał. Ylarra prysnęła ostatnimi kroplami, wcześniej nieco się unosząc, aby te rozbryzły się na pięknej twarzy. Uśmiechnęła się drapieżnie i zeszła z Siri, zamiast tego zbliżając się do dolnych rejonów jej ciała. Zamierzała początkowo stymulować tam przyjaciółkę, ale zmieniła zdanie - zamiast tego sięgnęła po magię. Splotła zaklęcie i dotknęła ich oboje, iskry przeskoczyły na rozgrzane ciała. I nagle cała trójka zaczęła odczuwać siebie nawzajem. Nagła, szokowa przyjemność od razu pchnęła Siri i Kła poza granice wytrzymałości. Mężczyzna wystrzelił, a z jego gardła wydobyło się pierwotne wycie. Dziewczyna nie pozostawała mu dłużna, drżąc na całym ciele od przetaczającego się po nim orgzamu. Magia doprawdy była czymś wspaniałym. A Lei sama nie uczestnicząc w akcie, mogła przeżyć podwójny, niesamowity orgazm. Gdyby nie potrzeba rozwoju, jaką odczuwała rudowłosa, taka magia mogła naprawdę rozleniwić!
Opadła na łóżko, uwalniając wszystkich z okowów zaklęć, kiedy już fale rozkoszy zaczęły słabnąć.
- A teraz pomyśl, że jest ich wielu… - Ylarra szturchnęła Siri zawadiacko, a ta... cóż, mając problem ze złapanie oddechu rozkaszlała się, ale oczy świeciły się u niej od rozbawienia.
- Kieł, trzymam cię za słowo, że zrobisz z nas ofiarę na waszym święcie.
Mężczyzna, zadyszany od dzikiego seksu, pokiwał głową. Wyszedł z kochanki, co skończyło się ubrudzeniem jego pościeli, ale w Akademii nie było to nic nadzwyczajnego. W pralni zawsze była robota.
 
Lady jest offline  
Stary 23-08-2020, 18:50   #136
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Długi Kieł mógł być uważany w Akademii za barbarzyńcę, ale choć jego rasa niewątpliwie miała pewne atawistyczne odruchy, to odznaczała się też swoją kulturą kładącą silny nacisk na honor. Skoro Kieł dał słowo, to musiał go dotrzymać.
Obrządek Płodności miał się odbyć za niecałe trzy dekadnie. Kieł nie miał zamiaru tyle czekać by udać się w rodzinne okolice równin Nath, ale przyrzekł oczekiwać na Siri i Ylarrę w miasteczku Onhamphal, dwa dni przed świętem swego klanu. W gruncie rzeczy, było to Leilenie nawet na rękę. A to dlatego, że na swój nietypowy sposób bardzo tęskniła za rodziną. Listy i podglądanie przez kryształową kulę wzmagało tylko jej apetyt. Wiedziała jednak, że niedługo prawie nikogo nie zastanie w rodzinnym domu. Interesy z Rere pozwoliły rodzinie Mongle stanąć na nogi, a nawet zacząć się rozwijać. Agatus i Malik byli w rozjazdach, dogadując transakcje i doglądając transportu. Jina miała zaś wkrótce wyjechać do Hugo, najmłodszego brata Lei, któremu powierzono odpowiedzialne zadanie otwarcia filii w mieścinie Zzuntal. Z rodzinnego Aluarim było po prostu za daleko do niektórych obszarów kraju. W efekcie, w domu mieli zostać Marcus i Inis. Ale jeżeli Leilena by się pospieszyła, to mogła jeszcze mamę zastać. Nie było zatem nad czym się zastanawiać.
Rudowłosa zaoferowała Siri, by ta pojechała z nią. Halruaanka nie wahała się ani chwili. Ostatnia wycieczka w rodzinne strony Lei obfitowała dla niej w mocne doznania i teraz przecież nie zapowiadało się gorzej. A ponieważ Aluarim było po drodze do Nath, to i Kieł dołączył się do podróży przez Halruaa. W końcu w trójkę tantrystów było zabawniej niż tylko w dwójkę. Niemniej Długiego panna Mongle nie znała aż tak dobrze, by dopraszać go do spotkania z mamą i rodzeństwem. Tym samym po kilku dniach wspólnej podróży, ich drogi się rozdzieliły. Zmienny pojechał dalej na północ, a przyszywane siostrzyczki odbiły na wschód.
Pod Aluarim dotarły pod wieczór, jadąc okazyjnie złapanym powozem. Siri wyglądała na nie mniej podekscytowaną tym faktem co Leilena.
- Masz coś w planach? - dopytywała szeptem. W przeciwieństwie do swej przyjaciółki, starannie wybierała u kogo chciała mieć reputację chętnej kochanki. Przypadkowy woźnica zaliczał się do kategorii, która miała czuć wobec niej respekt.
- Na pewno chcę poznać dziewczynę mojej siostry - Leilena odpowiedziała równie cicho, choć zaczęła od tych bardziej zwyczajnych rzeczy. Oczywiście nawet te zwyczajne, w przypadku rodziny Mongle, prawie wszędzie były szalone, niedozwolone albo co najmniej niemoralne. - Skoro jest nas w rodzinnym mieście coraz mniej, to mogłybyśmy zaszaleć. Mam ochotę zrobić z mamą publicznie kilka brzydkich rzeczy. Zmusić ją do sponiewierania się na moich oczach na przykład. Jak myślisz, jak daleko mogę się posunąć?
- Sara - przypomniała usłużnie przyjaciółka. - Ma na imię Sara. Warto pamiętać, jeśli zostanie członkiem rodziny - słowa te jednak wypowiedziała bez zwyczajowej werwy, zastanawiając się przy tym nad pytaniem Leileny. - No i nie wiem - rozłożyła ręce. - Wiesz, że rozdzielam moje życie seksualne i publiczne. Jeśli kiedykolwiek bym się miała publicznie sponiewierać, to gdzieś, gdzie już nie wrócę. Jak do klanu Kła - odpowiedziała szczerze.
- Moja mama wyjeżdża, pewnie na całkiem długo - Leilena zachichotała. - Ten wspomniany przykład to nie do końca publicznie. Zawsze jednak chciałam popatrzeć jak moja matka uwodzi nawet zupełnie obcą osobę i uprawia z nią seks na oczach własnej córki. Albo wręcz zaprasza do dołączenia się. Marcus i Inis na razie zostają w domu, więc nie chcę, aby mieli przykrości przez moje szaleństwa. Trochę plotek to jednak nie przykrości, nie z naszą krwią.
Siri uniosła ręce, choć głos dalej pozostawał u niej ściszony.
- Zrobisz, co będzie chciała. A jeśli ja będę mogła popatrzeć, to tym bardziej nie mam na co narzekać - zapewniła. - No, ale wiesz… publicznie jednak zabrzmiało mi jak publicznie. Że weźmiesz mamusię na smyczy na środek miejskiego placu, albo coś - zaśmiała się.
- Chętnie bym tak zrobiła - przyznała się rudowłosa. - Tylko tak jak mówisz, w miejscu gdzie ponownie się nie pojawię. Zawsze mogę jej kazać uwieść tego od kręgu teleportacyjnego u nas i wysłać nas gdzieś - roześmiała się.
- Taka daleka wycieczka? - ciemnoskóra rozmarzyła się, przymykając oczy. - Nigdy nie byłam poza Halruaa. Ciekawe czy jest tam tak źle, jak opowiadają - zastanowiła się na głos.
- Pewnie to zależy gdzie - Leilena odpowiedziała ostrożnie, w końcu jeśli chodzi o wypady na misje od pani, to nie wiedział o nich oprócz innych sług Nessaliny. - Mogłybyśmy użyć zaklęć, aby nie wiedział kto dokładnie przechodzi przez krąg w razie czego. Tylko zupełnie nie wiem, gdzie mogłybyśmy się wybrać.
- E, oszukiwanie przy portalach brzmi jak jakieś oskarżenie o przemyt - przyjaciółka pokręciła kręconą czupryną. - Może to rozmowa na później? Bo ja też nie wiem, gdzie bym się wybrała - dołączyła do Lei w swej geograficznej ignorancji. A przynajmniej ona tak myślała, bo Leilena zdążyła już zobaczyć kilka różnych zakątków świata. - Zmieniłaś się przez ten rok, wiesz? - spojrzała rudowłosej w oczy. - Wtedy chciałaś uwieść rodziców, co było już samo w sobie szalone. Ale teraz… ciekawi mnie jak daleko chcesz to pociągnąć.
- Wiem - odparła panna Mongle. - Może to przez rosnące umiejętności? - zastanowiła się na głos, unosząc jeden ze szczupłych palców, po którym zatańczyły malutkie błyskawice. - Ale pewne rzeczy są dla mnie upajające. Jak ty czy moja mama. W jej przypadku pragnę, aby mnie słuchała. Zawsze była taką hipokrytką, być może dlatego podnieca mnie zmuszanie jej do nie krycia się ze swoją naturą.
- Mi się to bardzo podoba - Siri wyszczerzyła ząbki w uśmiechu i nachyliła się do drobniejszej dziewczyny, szepcząc jej do ucha - jestem już mokra na samą myśl, że spotkam Jinę.
- Każę jej zrobić co tylko zechcesz - odszepnęła jej Lei. - Mi najmocniej wilgotnieje, gdy myślę o zmuszaniu jej do prostytucji na moich oczach. Może masz racje, moje myśli w niektórych kwestiach stały się niemal mroczne.
Starsza koleżanka nie odstawałą jednak od niej w swoich pomysłach. Różnica polegała na tym, że nie wszystkie miała zamiar realizować. Co innego wypowiedzieć.
- Może niepotrzebnie szukałaś opcji handlowych? Trzeba było założyć zamtuz - szturchnęła Lei. - Ja zapłaciłabym niemałą sumkę, by dobrać się do Jiny.
- Tak szczerze, mogłabym takie miejsce prowadzić. Byłoby niezwykłe - przyznała się bez oporów rudowłosa, która myślała o tym co najmniej kilka razy już. - Choć pewnie nie w Halruaa, musiałabym znaleźć miejsce bardziej… wyzwolone.
- Mogłyśmy bardziej uważać u Blesseda - niechętnie przyznała Siri.
Rozmowa toczyła się przyjemnie, ale jej czas dobiegł końca. Wóz dotarł do miejskich rogatek i woźnica odwrócił się do swoich pasażerek.
- Ja jadę na plac targowy. Jedziecie dalej, czy wysiadacie tutaj? - Posiadłość Mongle’ów była pod miastem, więc teraz każdy odcinek drogi oddalałby Lei od celu.
- Wysiądziemy tu - rudowłosa uśmiechnęła się do niego i zarzuciła swój bagaż na ramię. Cały jej dobytek mieścił się teraz do jednej torby, co było wyjątkowo wygodne. Rzeczy Siri zresztą też tam weszły. - Dziękujemy.
- Bardzo nam pan pomógł - Siri nawet pochyliła się nad kozłem wozu i pocałowała starszego mężczyznę w policzek. Zupełnie niewinny gest, jak na jej możliwości, ale czas na figle miał dopiero nadejść. Zeskoczyła zwinnie na ziemię i rozejrzała się dookoła.
- Fajnie tu u nas, w rodzinnych stronach - stwierdziła.
- Jeśli chce się uciec od gwaru miasta - Lei wzruszyła ramionami. - Ja już jednak nie mogłabym tu wrócić. Zbyt nudno.
Więła przyjaciółkę za rękę i ruszyła dziarsko w stronę swojego domu rodzinnego. Nie była to długa wycieczka. Leilena już wiedziała, że Halruaa było w gruncie rzeczy małym państewkiem, a jego miasta nie mogły stawać do konkurencji w paroma wielkimi miastami, w których miała okazję się znaleźć. Ot, kwadrans i już obie mijały płot posesji. Ich nadejście nie zostało przeoczone. Jina, poinformowana wcześniej o planowanym powrocie córki, szybko wyszła gościom naprzeciw. W niepamięć poszły nakładane warstwami suknie, w których można było się ugotować w ciepłym klimacie. Kobieta miała na sobie zieloną sukienkę, którą Leilena sprezentowała jej na ostatnich wakacjach. Głęboki dekolt wyglądał już z dala bardzo kusząco. Wreszcie wyglądały jak rodzina, przy bardzo krótkiej i lekkiej sukience samej nastolatki, jak zwykle noszącej się w swoim stylu. Uśmiechnęła się do Jiny promiennie i pobiegła na przywitanie, bardzo po córkowemu rzucając się jej w ramiona. Dalej już było mniej “normalnie”, gdy jej języczek wwiercił się w ucho mamy, do którego wyszeptała.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że przyprowadziłam Siri. Szaleje za tobą, przywitaj ją ładnie.
Odmieniona kobieta uścisnęła córkę mocno, ale jej odpowiedź też dalece odbiegała od normalności.
- Wiesz, że możesz mi przyprowadzać kogo tylko chcesz - obiecała szeptem.
Ciemnoskóra na tę okazję zrezygnowała z typowych dla siebie, luźnych spodni, zamiast tego decydując się na krótką, zwiewną spódniczkę. Dzięki temu kusiła nie tylko odznaczającym się pod bluzeczką pełnym biustem, ale też zgrabnymi nogami.
- Mam pomysły na wykorzystywanie twojego ciała, mamo. Podniecasz mnie najbardziej na świecie. Nie hamuj się - szepnęła i cofnęła się.
Pani Mongle była bardzo posłuszna. Klątwa zwierciadła nie słabła ani trochę. Choć wcale nie wykluczone było, że taka po prostu była natura niewiernej kobiety.
- Dzień dobry, Siri - gospodyni podeszła do przyjaciółki Lei z otwartymi ramionami. - Czuj się jak u siebie w domu.
Objęła dziewczynę, ale na tym się nie skończyło. Od razu bowiem przywarła do jej ust w namiętnym pocałunku, a murzynka nie miała najmniejszej ochoty protestować przed takim powitaniem. Leilena natychmiast poczuła ukłucie silnego podniecenia. Zbliżyła się do nich i położyła dłoń na pośladku mamy.
- Ślicznie razem wyglądacie - westchnęła. - Jest ktoś jeszcze teraz w domu? - zapytała mamy, która z ociąganiem oderwała się od chętnych warg.
- Minęłyście się z Marcusem - odpowiedziała, wypinając się mocniej ku Lei. - Przygotował dla was pokoje, a teraz robi ostatnie zakupy.
Dziewczyna dała mamie mocnego klapsa.
- A Inis? - dopytywała o tę interesującą ją osobę. To tylko przy niej jeszcze nie mogły wyczyniać harców aż tak otwarcie. Przynajmniej nie wtedy, gdy byłaby na przykład z Sarą, poprawiła się w myślach nastolatka.
- Jest u swojej przyjaciółki - odparła Jina, wciąż nie puszczając Siri. - Obiecała, że przyjdzie wieczorem.
- W takim razie pokaż Siri pełnię gościnności. Masz ochotę na coś konkretnego? - Leilena zapytała przyjaciółki, mrugając do niej wymownie.
- Na bardzo wiele rzeczy - bez wstydu odpowiedziała ciemnoskóra. - Ale tak przed gankiem? Na widoku? Lei, co sobie o mnie pomyślą sąsiedzi, jeśli mnie zobaczą?
- Niekoniecznie przed gankiem - roześmiała się rudowłosa nastolatka. - Choć niewielu tu sąsiadów. Chyba tylko od jednych nas może widzieć, ale czyż nie masz z nimi dobrych kontaktów, mamo?
- Z ich synem - Jina nie krępowała się przy Siri ani trochę… a może tak samo zachowywałaby się już przy każdym? - Pisałam ci o nim w listach - przypomniała.
- No właśnie. Ale to Siri jest gościem, ona nam mówi na co ma ochotę. Możemy się nią zająć póki Marcus nie wróci, prawda? - objęła mamę w talii, przytulając do siebie.
- Jestem na wasze usługi - zapewniła posłusznie. Za to w oczach ciemnoskórej zabłysły iskierki.
- Powiedziałaś, że mówię wam? Jinie i tobie? - popatrzyła na Lei.
- Oczywiście. Jesteśmy do twojej dyspozycji - nastolatka celowo stała się taka jak Jina.
Ciemnoskóra przygryzła wargę. Pokusa była ogromna. Rozejrzała się na boki, jakby faktycznie obawiając się, że ktoś je może podglądać.
- W środku - powiedziała, ale zaraz dodała - w kuchni.
Leilena wzięła mamę za rękę, splotła z nią palce i ruszyła do środka.
- Chętnie byśmy ci służyły i były na twoje polecenie przez cały nasz pobyt - Lei postanowiła sprawdzić, czy Siri ma ochotę się pobawić w ten sposób.
- Nie kuś mnie, Lei - dziewczyna pogroziła palcem. - Przy takich dwóch rudzielcach nie umiałabym się powstrzymać.
Drzwi były otwarte. Wnętrze trochę się zmieniło od ich ostatniej wizyty. Wszystko było odświeżone, pojawił się nawet jeden czy dwa nowe meble. Państwu Mongle powodziło się coraz lepiej. A to był dopiero początek pomocy od Leileny. Miała nadzieję, że jej rodzina przeprowadzi się w ciekawsze miejsce. Weszła do środka.
- Siri, my tego chcemy. Prawda mamo? Jeśli tylko chcesz się pobawić dwiema gotowymi na wszystko…
Jina niby nie zaprzeczyła, ale popatrzyła w oczy córki i powiedziała.
- Zrobię wszystko, czego zechcesz - co wskazywało Leilenę, jako jej panią. Ale jeśli jej pani odda się innej, to chyba łańcuch rozkazów by działał?
- A ja chcę, żebyś na ten czas słuchała także poleceń Siri, dobrze? - odpowiedziała na spojrzenie mamy.
- Czy to ci sprawi przyjemność Leileno?
Były już w kuchni, nawet jeśli dom został odświeżony, to nikt go nie przebudował.
- Ogromną, mamo - nie puszczała Jiny, ani nie ogrywała wzroku od jej pięknego ciała, czując jak sama bliskość i splecione palce wzmagają podniecenie.
- Więc będę posłuszna - zapewniła pani Mongle, czym wywołała na twarzy czarnowłosej szeroki uśmiech. Dziewczyna sprężystym krokiem przeszła przez pomieszczenie i usiadła na skraju stołu jadalnego.
- Takie dwa smakowite kąski - przygryzła wargę. Dłonie położyła na własnych udach, z rozmysłem podwijając swoją spódniczkę, odkrywając coraz więcej i więcej ciała na oczach widzek. - Posłuszne, chętne i rozwiązłe - kontynuowała. - Aż się ślinię na samą myśl, co mogłabym z wami zrobić - dodatkowo rozsunęła odrobinę uda, już, już prawie obnażając swoją szparkę. - Na początek chyba... - w ciemnych oczach rozbłysła złośliwość - zrobicie mi coś do jedzenia, bo burczy mi w brzuchu po podróży, o! - zakończyła ze śmiechem.
- Ktoś tu chce mieć wielki tyłek! Choć ja bym wolała, żeby ci też w cycki szło - mrugnęła do niej Leilena. Miała zamiar spełniać polecenia przyjaciółki, ale nie myślała przy tym o formie uległości jak choćby z Selunarrą. Tu relacja była inna i zmienianie jej byłoby sztuczne. - Ale ja też chętnie coś zjem, będzie energia do spalania.
- Mam potrawkę z królika - trochę zdziwiona gospodyni podeszła do paleniska. - Mogę zagrzać.
- Poproszę - murzynka najwyraźniej mówiła szczerze, albo była to część jakiejś bardziej skomplikowanej gry. Jina tego nie roztrząsała. Skrzesała ogień pod kociołkiem i zdjęła z haka chochlę do mieszania. - A ty, moja kochana Lei, nigdy nie narzekałaś na mój tyłek. Ani na moje piersi - zmarszczyła zabawnie nosek i pokazała przyszywanej siostrzyczce język.
- Ale gdyby były większe! - zamruczała z rozkoszą dziewczyna, pomagając mamie i jednocześnie pożerając wzrokiem obie kobiety. Przy tym pomaganiu w jej przypadku chodziło głównie o to, aby móc się o Jinę otrzeć lub złapać za którąś z krągłości.
- No, śmiało - podpuściła Lei przyjaciółka. - Co byś zrobiła, gdybym miała większe?
Pani Mongle trochę przeszkadzały w ogarnięciu kuchni te umizgi, ale nie protestowała. Wprost przeciwnie, każde dotknięcie Lei kwitowała krótkim jękiem.
- Za większe jeszcze lepiej by się trzymało - zaczęła wymieniać nastolatka. Nie przestawała przeszkadzać mamie, trzymając ją teraz za tyłek, jak gdyby chciała podkreślić swoje słowa. - Byłyby ciekawym wyzwaniem przy projektowaniu strojów, do podkreślenia ich mocniej. Klapsy na takie, mrau. I jeszcze pole do popisu przy praktykach magicznych, jak tu je umagicznić, aby nie ciążyły, a były wieelkie.
Przyjaciółka złapała się za biust i ścisnęła go sugestywnie.
- Mi się tam całkiem podobają takie, jakie są. I kochankowie też nie narzekali, kiedy otulałam nimi ich sztywne drągi. A właśnie! - zawołała. - Masz dla mamy jakieś nowe ubrania? Zaprojektowałaś z Lily coś specjalnie dla niej?
Jina zainteresowała się tymi słowami na tyle, że nawet przestała mieszać potrawkę.
- Mam dwa prezenty - przyznała panna Mongle. - Jeden rzeczywiście uszyła Lily, jest raczej zwyczajny - zachichotała. - Może i wie o moich fantazjach i podglądaniu, ale pełni prawdy o mojej mamie wolałam jej oszczędzić. Dlatego drugą rzecz wykonał ktoś inny.
- No to teraz dopiero zżera mnie ciekawość - Siri zabawnie przygryzła wargę i zeskoczyła ze stołu. Podeszła trochę bliżej paleniska i pociągnęła nosem. - Pachnie smacznie, pani Mongle - pochwaliła. - Ta potrawka jest z warzywami?
- Owszem, Siri - przyznała pani domu, ponownie wracając do mieszania.
- Jakimi?
- Z marchwią i pietruszką.
- A krojonymi?
- Oczywiście, że tak - zdziwiła się trochę Jina. - Posiekanymi i wymieszanymi z mięsem.
- Eee… szkoda - westchnęła dziewczyna. - Wolałabym w całości - uśmiechnęła się łobuzersko, spoglądając na przyjaciółkę. - Takie długie warzywa przyjemniej mi się chrupie, gdy są całe.
- Mamy takie w piwniczce, jestem tego pewna - zamruczała Leilena. - I takie cienkie, i takie grube.
Jej dłoń niby to “przypadkiem” podciągnęła sukienkę mamy, odsłaniając jej pośladki. Od razu mogła zobaczyć, że jej mama nie miała na sobie bielizny.
- A zrobiłabyś mi przyjemność i przyniosła kilka? - ciemnoskóra specjalnie przeciągnęła słowo “przyjemność”. - Potrawka i tak się jeszcze będzie chwilę grzać.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 23-08-2020, 19:13   #137
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Oczywiście, jestem na twoje rozkazy - dygnęła żartobliwie i pobiegła. Ciekawa była, co uda się jej znaleźć z długich i obłych warzyw. Tylko marchewki? A może też ogórka, cukinię, bakłażana… W piwnicy okazało się być dość ciemno, ale to akurat był żaden problem dla tantrystki. Jedno, proste zaklęcie i już było jasno jak w dzień. Lei doskonale pamiętała jak uporządkowane były zapasy i szybko znalazła kosze z warzywami. Krew Mongle’ów wodą bynajmniej nie była - wszystkie warzywa, które przyszły dziewczynie do głowy, odwiedziły też wcześniej myśli jej matki. I wyglądały na dokładnie dobrane - długie, grube okazy. Żadnych karłowatych, czy nadmiernie powyginanych. Chyba nie było wątpliwości, że służyły nie tylko do jedzenia. Dziewczyna coraz bardziej kochała mamę. I coraz bardziej ją ona podniecała. Ten zboczony umysł! Wzięła po jednym okazie każdego i już była przy drzwiach, gdy zawróciła i wzięła po dwie sztuki. Tak zaopatrzona wróciła do kuchni, prezentując zdobycze. Zapach potrawki unosił się już w całym pomieszczeniu, a kociołek bulgotał pełen smakowitych obietnic.
- Oho - Siri ucieszyła się na powrót przyjaciółki. - Wszystkie dla mnie? Jak się tyle najem, to na pewno gdzieś mi pójdzie, ale nie obiecuję, że w cycki - zaśmiała się serdecznie.
- Wzięłam po kilka, abyś mogła się podzielić - Lei uśmiechnęła się dwuznacznie i zaczęła skrupulatnie układać warzywa na stole, jedno obok drugiego. Zaczynając od najmniejszej marchewki. Kurwiki w oczach murzynki błyszczały mocno i Leilena była już pewna, że jej przyjaciółka od początku coś takiego planowała. Siri oglądała kolejne warzywa nizy koneser, zanim podniosła smukłego, ale bardzo długiego ogórka. Zaczęła pocierać go sugestywnie dłonią.
- Czy ogórek pasuje do potrawki z królika? - zapytała Jiny.
- Nie za bardzo - ta pokręciła głową. Nabierała już potrawy do miski, by nakarmić gościa.
- To nie dobrze, bo nie lubię tak jeść warzyw na sucho, bez żadnego sosu - odpowiedziała tantrystka, od razu przenosząc wzrok na pannę Mongle. - Masz jakiś pomysł na smaczny sos?
- Myślę, że znalazłby się sposób… chciałabyś jeden, czy może dwa zmieszane ze sobą? - zapytała dziewczyna, oblizując się powoli. - Najlepiej się je ogórka obranego, jest wtedy taki soczysty…
- Jestem dziś tak wygłodniała, że spróbuję wszystkiego - odpowiedziała dwuznacznie. - Dwa sosy brzmią zachęcająco - potwierdziła.
Gospodyni odwiesiła chochlę i zdjęła garnek z ognia. Przynosząc jedzenie Siri, z trudem odrywała wzrok od warzywa, które starsza tantrystka wręczała Lei. I nastolatka była pewna, że dostrzegła jak jej mama przebiera z niecierpliwości nogami.
- Myślisz mamo, że powinnyśmy najpierw obrać ogórka ze skórki, czy może nie ma już na to czasu i lepiej nałożyć sos od razu? - dziewczyna zbliżyła się do Jiny i przejechała warzywem pomiędzy jej piersiami. Kobieta zadrżała, ale obowiązki pani domu były jednak ważne.
- Najpierw… obrać - zdołała odpowiedzieć przez ściśnięte gardło.
- Doskonale. Warto też najpierw umyć - powiedziała nastolatka i przesunęła ogórka pod usta mamy, zmuszając ją do ich otworzenia i wpychając warzywo między jej słodkie wargi. - Wyczyść go dobrze, a potem możesz obrać.
Siri przyglądała się zaciekawiona odgrywającej się przed nią scenie, jedynie gmerając przy tym łyżką w potrawce. Może wynikało to z tego, że była jeszcze gorąca? Coś jednak podpowiadało Lei, że powodem było to z jaką ochotą Jina zabrała się za spełnienie polecenia. Wysunęła język, by jak najlepiej ślinić falliczny kształt, a kiedy była już zadowolna z efektów zaczęła pochylać się do przodu, wsuwając ogórek coraz głębiej i głębiej w usta, aż do gardła. Musiała przy tym uklęnąć przed swoją córką, by móc go przyjąć jak najgłębiej. A ta wykorzystywała to. Nie spieszyła się, nie była brutalem. Pozwalała mamie się przystosować, zanim pchała dalej. Wolną dłoń wsunęła w jej rude loki i złapała za nie mocno, uniemożliwiając ucieczkę, gdy ogórek zaczął wpychać się w gardło. Wytrzymała. Wzięła tylko głęboki wdech przez nos i pozwoliła córce przejąć inicjatywę. Patrzyła przy tym na nią szeroko otwartymi, pełnymi żądzy oczami. Zaczęła też jęczeć, w bardzo sugestywny sposób. Lubiła, gdy Lei traktowała ją ostro. Ta jednak nie zamierzała robić tego długo. W końcu obie były zabawkami Siri na czas ich wspólnego pobytu tutaj. Wyjęła warzywo.
- Doskonale, teraz możesz je obrać, mamusiu - rozkazała, zmuszając ją znów do zwyczajnej czynności. Miała naprawdę ogromne plany w stosunku do Jiny, ale te najmroczniejsze planowała przy nieobecności czarnowłosej przyjaciółki.
- Oczywiście - gospodyni wstała pośpiesznie, nie przejmując się poprawianiem podwiniętej lekko sukni. Położyła mokrego ogórka na blacie i korzystając z noża zaczęła szybko i sprawnie pozbawiać go skórki. Pochylała się przy tym wyjątkowo mocno, wypinając i kręcąc zachęcająco biodrami.
Dostała za to klapsa, ale tylko jednego. Zabawy z nożem mogły wystraszyć bardziej normalną od nich Siri.
- Uważaj mamusiu, chyba, że chcesz bym była zmuszona do wysysania twojej krwi, gdy się zatniesz…
- Przepraszam - potulnie odparła matka. Na szczęście obrobienie całego, pokaźnego ogórasa nie zajęło jej wcale długo i po chwili lśniące od soku warzywo było już gotowe do dalszej, kulinarnej pracy.
- Jest pani bardzo dobrą kucharką - pochwaliła Siri, która nawet spróbowała otrzymaną króliczą potrawkę. Daleko jej jednak było do postawy Lily, która pewnie zdążyłaby już taką porcję zjeść z werwą głodomora. Halruanka ledwie zaczęła.
- Dziękuję.
- A teraz czas na sosy. Na czworaka, mamusiu i wypnij się do Siri. Niech sobie popatrzy i porówna czy jesteś jeszcze bardziej zużyta niż wcześniej.
Leilena wzięła ogórka i wsunęła lekko do własnych ust, poruszając nim chwilę w przód i w tył. Pani Mongle natychmiast zaczęła opadać na podłogę, ale ciemnoskóra jej przerwała.
- Kto przyprawia jedzenie na podłodze? Niech pani wejdzie na stół - możliwość wydawania poleceń był zbyt kusząca, by z niej nie skorzystać.
Jina od razu skinęła głową na zgodę i wpełzła na blat. Rozłożyła szeroko kolana i wygięła się niczym kotka. Wiedząc, czego oczekują od niej nastolatki, podwinęła swoją sukienkę odsłaniając bezwstydnie obie dziurki. Jej uda połyskiwały już od cieknących z niej soczków.
- Tak będzie trudniej o dwa sosy na raz, ale spróbujemy - zachichotała Lei i znając możliwości mamy, brutalnie wepchnęła ogórka w zaprezentowaną cipkę. Ile tylko mogła. - Postaraj się, im więcej sosu tym nasz gość będzie bardziej zadowolony.
- Dobrze, Leileno - słowom od razu towarzyszyły mocne ruchy bioder. Luźna szparka przyjmowała intruza z łatwością, szczególnie gdy była już tak wilgotna. - Jeśli pozwolisz mi dojść, to będę wyjątkowo mokra - obiecała.
- To nie ode mnie zależy - przypomniała dziewczyna, nie zamierzając jednak wcale tylko ograniczać się do ruchów ręką. - Siri, jeśli chcesz mieć dwa sosy to musisz trochę pomóc - uśmiechnęła się do przyjaciółki, w wyjątkowo lubieżny sposób. Wsunęła ogórka do połowy w swoją mamę, po czym ustawiła się tak, że ich pośladki się praktycznie stykały. Zaczęła podwijać swoją króciutką sukienkę, nie odrywając wzroku od czarnoskórej piękności. Ta przełknęła kolejną, pełną łyżkę. Próbowała udawać opanowanie, ale jej sutki mocno już napierały na cieniutki materiał bluzki. Odsunęła miskę na bok i oblizała usta.
- Jesteście drobne. Na pewno obie się zmieścicie na stole - zachęciła nastolatkę, wstając z krzesła. - Jak mam ci pomóc, kochanie?
- Pomóż mi wysmarować ogórka swoim sosem - zamruczała. Stojąc tyłem do mamy czuła jak ociera się o wystające ze starszej kobiety warzywo.
- Skoro tak ładnie prosisz - zamruczała w odpowiedzi, obchodząc stół od boku. Położyła dłoń na pośladku Jiny i ścisnęła go mocno, wyrywając z jej piersi jęk przyjemności.
- Pochyl się dla mnie, kochana - poleciła Siri, przesuwają palce na końcówkę ogórka. - I rozchyl szparkę.
- Dla ciebie wszystko, skarbie - odpowiedziała równie czule Lei, pochylając się, opierając jedną dłonią o krzesło, a drugą sięgając między uda, aby rozłożyć płatki młodej, ale jakże już doświadczonej cipki. Poczuła zaraz chłodne, mokre warzywo ocierające się o jej szparkę. W górę i w dół, w górę i w dół.
- Może się pani przysunąć trochę bliżej? - mimo perwersyjnej sytuacji, Siri wciąż zwracała się do gospodyni bardzo grzecznie. Jina i tak jednak odbierała te słowa jak rozkaz i natychmiast zaczęła się cofać. Ogórek popychany był dalej i dalej… Aż nagle czarnoskóra uniosła go wyżej i naparła mocno na pupę Lei.
- Chyba jednak spróbuję czegoś innego - oznajmiła z rozbawieniem. W sumie, Leilena mogła się tego po niej spodziewać.
- Wiesz jak mnie podniecić. Szukałam już zaklęć, które pozwalają jeść i pić z kogoś - zamruczała i jęknęła, gdy ogórek zaczął się wsuwać do środka tej niegrzecznej dziurki.
- Po prostu cię znam i wiem jak dobrze wytrenowałam twój tyłeczek - na podkreślenie swych słów, starsza przyjaciółka dała jej mocnego klapsa. Zielony fallus wpychał się coraz głębiej w ciasny otwór, popychany dodatkowo ruchami rozpalonej Jiny. Jeszcze kilka ruchów i Halruanka musiała cofnąć dłoń. - Jesteście już obie nabite - oparła się łokciami, patrząc na wyjątkowo zboczne połączenie matki i córki. - Nie krępujcie się. Możecie dojść, kiedy tylko chcecie. Żadnych ograniczeń.
- Z tej dziurki będzie… specyficzna polewa… - zażartowała Lei, ale szybko śmiech zagłuszył jęk, bo zaczęła się poruszać. Oparła już obie dłonie o krzesło i wykorzystując je jako oparcie, cofała biodra. Z całej siły zaciskała się na ogórku, starając się też go wyciskać z siebie, choć z tej dziurki to bała się, że przez to Siri rzeczywiście dostanie polewę. - Przyj mamusiu, tak dobrze robić to z tobą - wydyszała dziewczyna, obijając się pośladkami o pupę własnej mamy.
Za swoje żarty, nastolatka dostała kolejnego klapsa. Tym razem znacznie słabszego, bo gwałtowne ruchy kochanek utrudniały dobre wycelowanie.
- Jak mi pobrudzisz jedzenie, to będziecie wszystko przyrządzać od nowa! - pogroziła czarnowłosa, choć w gruncie rzeczy nie brzmiało to wcale źle. Poza tym, brzmiało ledwo, ledwo, bo pani Mongle zagłuszyła groźbę prawie całkowicie swoim krzykiem.
- Tak! Tak długo czekałam, by znowu się z tobą kochać! - za pozwoleniem Siri, nawet nie próbowała nad sobą panować. Raptem kilka mocnych pchnięć wystarczyło, by doszła po raz pierwszy.
Zachowanie jej mamy, wyzwalało i u Lei pierwotne instynkty. Zaczęła napierać mocniej i szybciej, choć nie miała szans na tak sprawny orgazm - w pupie zawsze to trwało dłużej, nawet pomimo perwersyjności tego typu penetracji. Czuła doskonale jak twardy, zimny ogórek ociera się o zaciśnięte wejście i postękiwała.
- Nasz smak i zapach… będzie bardzo wyrazisty… dojdę od patrzenia jak jesz to co jest teraz we mnie… - nastolatka nie oszukiwała, takie zboczenia bardzo na nią działały, szczególnie w wykonaniu bliskich jej osób.
- Och, na pewno to zrobię. Szkoda byłoby takiego dorodnego ogórka. Chociaż teraz też się nie marnuje, prawda pani Mongle?
Gospodyni nie była już w stanie odpowiedzieć w żaden zrozumiały sposób. Jęczała już tylko przeciągle, dając dowód odczuwanej przyjemności. Siri skwitowała to kolejnym wybuchem szczerego śmiechu. Leilena zmieniła rytm, przywierając pośladkami do pupy mamy i teraz tylko kręcąc biodrami. Wypychała z siebie prawie całego ogórka, robienie tego w ten sposób było naprawdę perwersyjne. W końcu coś wychodziło z pupy, aby wypełnić Jinę. A potem wracało. Dziewczyna sapała, skupiona na tej niesamowitej przyjemności. Pani Mongle potrzebowała dłuższej chwili, by zorientować się, że jej dotychczasowe posuwiste ruchy nie mają już takiego samego rezultatu. Jej głowa szybowała już w zupełnie innej rzeczywistości, wypełnionej wyłącznie fizyczną przyjemnością. Zacisnęła się jednak w końcu na penetrującym ją zielonym fallusie i zaczęła wiercić się w przeciwnym kierunku do córki.
- Wyglądacie razem rewelacyjnie - z uznaniem mruknęła ciemnoskóra, naprawdę nie mogąc odwrócić wzroku od tego, co działo się na stole.
- Twoje własne zabawki - wyjęczała Lei, przesuwając się odrobinę do przodu, aby Siri mogła widzieć tkwiącego w otworkach ogórka. - Mama jest taka pochłonięta, nawet ja nie jestem taką suczką… pewnie będę w jej wieku - zamruczała.
- Jeszcze tyle przed tobą - zapewniła ciemnoskóra, bez specjalnego polotu. Trzeba jednak było przyznać, że bardzo rozpraszały ją widoki. - Tak dobrze go w sobie mieścicie. Dobrze ci Lei?
- Bardzo. Lubię przedmioty wchodzące w moje ciało… - wydyszała zapytana. - Choć też nie mogę się doczekać nakarmienia cię…
- Jina już doszła i połowa mojego posiłku już jest gotowa, więc… - Halruanka położyła dłoń na pośladku Leileny. - Jak mogę pomóc dojść tobie?
- W pupę muszę dużo i mocno, żeby dojść… - Lei wystękiwała słowa, nie przestając się ruszać. - Lub musisz zrobić coś podniecająco zboczonego…
Jina, zatopiona w swej rozkoszy poruszała się coraz wolniej, oddając całą inicjatywę córce.
- Ech, to brzmi jak strasznie dużo roboty - jęknęła teatralnie Siri. - Mogłabym po prostu kazać ci przestać i się najeść.
- Zrób to - wymruczała zachęcająco rudowłosa nastolatka. - Lubię być dręczona, także odmawianiem mi spełnienia…
- To świetnie - przyjaciółka cała się rozpromieniła i podskakując jak dziewczynka podeszła do odstawione potrawki. - Jestem gotowa na jedzenie - oznajmiła.
Uzależnionej tak bardzo od seksu Leilenie trudno było przerwać, ale zmusiła się do tego. Odsunęła się na tyle, że ogórek wypadł z pupy i wyprostowała się.
- Mamusiu, podaj naszemu gościowi jedzenie. Nie powinnaś go przestać ogrzewać - poleciła nastolatka, dopychając warzywo nieco głębiej w ciało Jiny.
- Dobrze - odpowiedź pani domu była niewiele głośniejsza, niż szept. Orgazm, którego doznała musiał być wyjątkowo silny. Nie zeszła ze stołu. Zamiast tego, bardzo powoli, zaczęła cofać się na skraj blatu, w kierunku swojego gościa.
- Pani Mongle, jest pani nieocenioną mistrzynią kulinarną - zachwalała Siri, której coraz chłodniejsza potrawka całkiem smakowała. - Nie tylko smacznie, ale jeszcze tak wyjątkowo podane. Jest pani najpiękniejszym naczyniem, z którego jadłam - komplementowała dziewczyna. Pochyliła się między nogi starszej kobiety i wciągnęła do nosa perwersyjny aromat.
- Dziękuję Siri. Lubię sprawiać przyjemność - odpowiedziała pani domu.
Czarnowłosa otworzyła szeroko usta i odgryzła końcówkę warzywa, które jeszcze przed chwilą było głęboko w Leilenie. Zamruczała przy tym ze smakiem.
- Czy moja przyprawa jest wystarczająco smaczna? - zapytała zachrypniętym głosem rudowłosa dziewczyna, patrząc z ogromnym podnieceniem na ten spektakl. Kiedy Siri wzięła ogórka do ust, przez ciało młodszej nastolatki przeszedł potężny dreszcz, niewiele słabszy od orgazmu. Zbliżyła się do mamy, dłonie same się wyciągnęły, aby dotykać doświadczonego ciała. Ustami sięgnęła do twarzy Jiny i polizała ją po policzku, zostawiając wyraźny ślad śliny.
- Jedna z moich ulubionych - tantrystka odpowiedziała trochę niekulturalnie, bo z pełnymi ustami. Dobrze już znała ten smak, wszak tyle razy pieściła tyłeczek rudowłosej swoimi ustami i językiem.
Pani Mongle dochodziła do siebie bardzo powoli. Jej spojrzenie było trochę nieobecne, za to jej twarz była rozpromieniona. Uśmiechała się szeroko i błogo.
- Jesteś taką głupią suczką mamo, gdy się podniecisz - Leilena wyszeptała to do ucha Jiny na tyle głośno, że Siri musiała słyszeć. - Myślisz tylko o rżnięciu się.
Ścisnęła mocno jej pierś przez sukienkę i ugryzła w ucho, szarpiąc je lekko. Jej przyjaciółka ściskała jej tyłek, odgryzając kolejne kawałki warzywa.
- Nie tylko - zaprzeczyła sennie kobieta. - Ale przy tobie… trudno mi myśleć o czymkolwiek innym.
- Tylko przy mnie? Nie marzysz, aby zostać pełną seksualną niewolnicą, zabawką do robienia sobie dobrze? - prowokowała dalej jej córka, obnażając jedną z piersi mamy i łapiąc za sutek. Pociągnęła go mocno.
- Chcę być twoją zabawką - rozbudzała się, może dzięki kolejnej fali podniecenia. - Robić wszystko co każesz. Ale sama… - umilkła na chwilę, gdy działania Siri trąciły czuły punkt kobiety. - Ale sama, lubię decydować komu się oddam.
- To dla mnie puszczasz się jak dziwka - mówienie tak do mamy sprawiało, że z Lei ciekły ciurkiem soki. - Jak się z tym czujesz? Lubisz obce kutasy zaspokajające się takim luźnym, suczym ciałem?
Brak orgazmu wzmagał brak oporów u dziewczyny. Złapała włosy Jiny mocno, zmuszając ją do spojrzenia córce głęboko w oczy.
- Bardzo… - jej spojrzenie nie uciekało w bok. Spoglądała prosto. - Podnieca mnie to, co ze mną robią. I podnieca mnie, że robię to dla twojej przyjemności, ale… - przygryzła wargę i ucichła.
- Nie przerywaj, mamo. Mów mi o wszystkim, co czujesz - zachęciła dziewczyna, puszczając pierś Jiny, ale nie włosy. Uwolnioną w ten sposób dłonią pogłaskała kobietę po policzku, czule i z miłością. - Obie musimy być w tym szczęśliwe.
- Nic nie dorównało tamtej nocy z centaurami - wyszeptała tak cicho, że nawet pochylona nad nią Leilena ledwie ją dosłyszała.
- Och, mamusiu - szepnęła dziewczyna i pocałowała Jinę w usta. Bardzo namiętnie wsunęła język między jej wargi i splotła się z nią tak jak tylko umiała. Całowanie kobiety, którą ją wydała na świat, miało w sobie ogromny ładunek czułości i perwersji jednocześnie. Oderwała się z trudem. - Chcę robić z tobą równie szalone rzeczy. Pozbyć się całkiem oporów. Co najbardziej ci się wtedy podobało?
Odpowiedź pani Mongle przerwał długi jęk, który wydobył się z jej ust. To Siri zaczęła wyjmować z niej ogórka.
- Rozmiar. Jak mnie wypełnił. To, jak ciasna się czułam. I jak mocno mnie brał - odpowiedziała szczerze, bez pruderii. Lei uwielbiała ją mówiącą w ten sposób.
- To da się zrobić. Wolałabyś być znowu ciasna niczym dziewica, czy przyjmować olbrzymie, przerośnięte drągi, rozrywające nawet tak luźną cipę jak twoja?
Mocniej ścisnęła jej włosy, leciutko odchylając jej głowę. Czuła dużą rozkosz przy traktowaniu jej w ten sposób, ona i Aithe naturalnie się do tego nadawały.
- Chcę wielkich - stwierdziła bez wahania. - Tak dużo już miałam normalnych. Chcę by mnie brały, na twoich oczach. Czy to by ci sprawiło przyjemność? Chcesz mnie taką oglądać? - od przypływu podniecenia przestawała panować nad swoim głosem, który stawał się głośniejszy i głośniejszy. Siri na pewno już wszystko słyszała.
- To jak się puszczasz wywołuje u mnie ogromne podniecenie i zazdrość jednocześnie. Chcę, aby oba te uczucia były bardzo silne. Chcę by mnie aż bolało na widok tego jak traktują moją kochaną mamę. Planowałam na ten wyjazd taką sytuację. Być obok, gdy będziesz się upokarzała, próbując zachęcić do użycia twojego ciała - Lei dyszała już głośno z podniecenia.
- Zrobię dla ciebie wszystko. Z każdym. Tylko mi wskaż. Tylko powiedz. Będę twoją posłuszną dziwką, spełniającą każdą zachciankę - pani Mongle sama była podekscytowana. Tym bardziej, im mocniej upokarzała ją córka.
- Siri nam wskaże. Zrobię to z tobą, chcesz? Twoja córka nie jest od ciebie lepsza, wiesz? Jestem zwierzątkiem w Akademii, dziurką z której każdy może skorzystać w dowolnej chwili.
Jina była taka piękna. Strumyk soków popłynął po udach, a Leilena jęknęła głośno.
- Zrobisz, co zechcesz, ale… - kobieta otwierała i zamykała usta, długo nie mogąc dokończyć zdania. - Ale chcę, byś ty mi rozkazywała. Chcę być twoja.
- Dobrze. Bądź moja. Przez cały mój pobyt masz się zachowywać jak suka, nie tylko w stosunku do mnie - wydała polecenie Leilena, uśmiechając się. - Chcę byś starała się podniecić każdego. Zgadzasz się na to, Siri?
Przyjaciółka wyjęła ostatni kawałek z ciała gospodyni, doprowadzając ją do pełnego zawodu jęku.
- Lei, kochana. Przecież mnie znasz. Nie stanę między matką a córką - wypowiedziała te słowa ze śmiertelną powagą i kamienną twarzą… na której błyskawicznie pojawiły się pęknięcia. - Chyba, że w trójkącie - zakończyła już z lekkim chichotem. - Pani cipka jest smakowita - pochwaliła Jinę.
- Dziękuję. Cieszę się, że ci smakowała - choć gospodyni odpowiadała Siri, nie odrywała spojrzenia od córki.
- Chcę być bardzo zazdrosna o swoją mamę - powiedziała jeszcze dziewczyna i pocałowała szybko Jinę, a potem podeszła do Siri i pocałowała ją także. - Ty tu rządzisz - zachichotała, gdy się oderwała od tych słodkich warg.
- Zaczynam się gubić - jak zawsze przekorna dziewczyna wykrzywiła twarz w zdziwieniu. - To kto rządzi kim? Ty swoją mamą, a ja tobą?
- Czyli nami dwiema, prawda? - Lei z uśmiechem przekrzywiła lekko głowę. Dla niej zawsze wszystko było proste.
- Chyba nie o to chodzi pani Mongle - zaprzeczyła. - Prawda? Lei ma wydawać swoje polecenia. Nie powtarzać tylko moich, prawda?
Gospodyni zeszła na podłogę, ale nie poprawiła swojego ubioru, przez co obnażała niemal wszystko. Ponownie potrzebowała chwili, by zebrać się na odwagę do szczerej odpowiedzi. Innej, niż oczekiwała Leilena.
- To prawda.
To było ciekawe. Czyli wpływ artefaktu nie był aż tak wszechwładny i jej matka była na tyle silna, aby z tym walczyć. Przynajmniej dopóki dziewczyna nie rozkazywała jej bezpośrednio. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że to dobrze.
- No dobrze, nie chcę tu niczego nieszczerego i wymuszonego - przyznała po chwili Lei. - Myślę, że dojdziemy z tym do porozumienia. W końcu na pewno chętnie zaspokoisz moją przyszywaną siostrę, prawda mamo?
- Tak - oblizała się sugestywnie. - Ale wkrótce wróci Marcus.
- Czy to nam przeszkadza? - zdziwiła się nastolatka, zadając to pytanie do obu towarzyszek jednocześnie.
- O nie, kochana - murzynka uniosła ręce. - Z dziką przyjemnością będę uczestniczyć w rodzinnych tradycjach, ale ja ich tworzyć nie będę.
Pani Mongle tylko spojrzała na swoją córkę. Jej sutki sterczały, a łono lśniło od wilgoci. W tym stanie jakikolwiek opór był niemożliwy.
- Wydaj tylko polecenie, a to zrobię córeczko.
- Masz kusić, ale nie tak bezpośrednio. Sprawiać, żebym była zazdrosna. Jeśli do czegoś dojdzie… to dojdzie. A ty Siri, nie bój się mnie wykorzystywać niezależnie od sytuacji.
- Nie wiedziałam, że to wykorzystywanie - dziewczyna udała zdziwienie. - Zawsze myślałam, że po prostu sprawiam ci mnóstwo przyjemności - zarzekała się w mocno przerysowany sposób, kładąc dłoń na sercu. No, po prawdzie to na piersi, ale tylko dlatego, że stała na drodze. - To może przeniesiemy się do pokoju Lei? Kuchnia już została wykorzystana, a tu jeszcze tyle pomieszczeń czeka - roześmiała się.
- Chętnie - może to rozrywkowa natura udzielała się Jinie, a może tak właśnie miało wyglądać to całe kuszenie. - Wtedy Lei będzie mogła czuć naszą miłość na pościeli.
- Zdecydowanie nie mam nic przeciwko - zgodziła się wspomniana dziewczyna. - Jak tylko coś zjem. Dużo zjem - zerknęła na mamę. - Muszę mieć energię na to co będziemy robić.
- To sobie jedz - Siri nie widziała przeszkód. Sama nabrała jeszcze jedną pełną łyżkę jedzenia i nie przejmując się wymogami kultury, kontynuowała z pełnymi ustami. - Ale my z panią Mongle rozgrzejemy w międzyczasie łóżko - złapała gospodynię za ramię. Nawet nie musiała jej ciągnąć. Jina z ochotą ruszyła do korytarza.
- Wiesz gdzie są wszystkie miski i sztućce - odwróciła się jeszcze do Lei. - Jedz na zdrowie - matczyna troska musiała w końcu dojść do słowa.
 
Lady jest offline  
Stary 27-08-2020, 21:01   #138
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Lei zachowała spokój. Poczuła ukłucie zazdrości i aż jęknęła z przyjemności. Poczekała aż znikną jej z oczu i nabrała sobie tej samej potrawki, którą jadła Siri. Usiadła do stołu i bardzo powoli zaczęła jeść. Celowo, wyobrażając sobie wszystko do czego jej mama jest zdolna i to, jak będzie cudownie to obserwować. Starała się dać im czas. To była tortura, lecz rudowłosa przyjmowała ją w pełni. Tymora, bogini szczęścia, tego dnia wstrzymywała swój uśmiech. Bowiem gdy miska pokazała dno i dziewczyna była gotowa pójść do swojego pokoju, z korytarza dobiegł jej uszu dźwięk otwieranych drzwi.
- Wróciłem, mamo! - głos należał do Marcusa. - Wszystko już kupione. Zniosę do piwniczki!
Może było to właśnie to, na co liczyła Leilena. Na dręczenie się. Coraz bardziej lubiła tego typu tortury, w pełni świadoma tego gdzie jest mama i co robi. Choć fakt, że robiła to z Siri nie był wcale tak bolesny, jak w przypadku kogoś obcego. Dziewczyna wstała i poszła przywitać brata. Zastała go, gdy znosił kosze z zakupami po schodach. Kosze właśnie, nie jakieś koszyki. Wypełnione po brzegi. Kolejny dowód na to, że sytuacja rodziny poprawiała się z każdym mijającym miesiące. Marcusowi brakowało trochę spostrzegawczości, bo zauważył siostrę dopiero, gdy ta sama zaczęła schodzić do piwniczki.
- Lei - uśmiechnął się szeroko na jej widok. Wyprostował się i rozłożył szeroko ramiona. - Witaj w domu.
- Cześć braciszku - uśmiechnęła się do niego szczerze i weszła mu w ramiona, przytulając się całym swoim małym, rozgrzanym ciałkiem. - Tęskniłeś?
- No, może trochę. Więcej trzeba ogarnąć w domu bez ciebie - jak to starszy brat, trochę się z siostrą droczył. - Z drugiej strony - dodał jednak zaraz. - Bez ciebie jest jakby mniej bałaganu.
- Phew, jestem najgrzeczniejszym aniołkiem z was wszystkich! - parsknęła i pokazała mu język, odsuwając się jedynie odrobinę. - Te wszystkie kosze to dla mnie i Siri? Nie wiem czy jemy aż tak dużo - tym razem to ona sobie żartowała.
- Wiesz, że mama jest nadopiekuńcza - nie mogąc się powstrzymać, poczochrał dziewczynę po rudych włosach. - Wszystkiego po trochu. Owoce, słodkie bułeczki, mięsiwa, warzywa. Co tylko goście zapragną.
- Wspaniale, bo muszę bardzo dużo jeść. Inaczej co to za krągłości, co ani popatrzeć ani złapać za nie? - mrugnęła wesoło. - Mama jest teraz zajęta, ale zostało trochę potrawki.
- Nie sprzedawaj się tak tanio. Nabrałaś kształtów przez ostatni rok. Nie wiem jak tam pichcą w tej twojej Akademii, ale widać, że nie narzekasz - popatrzył na schody. Chyba rozmawianie o jedzeniu przekonało jego brzuch do pracy. - Zjesz ze mną?
- W Akademii warto być na posiłku jako pierwszą, wtedy jest tyle ile trzeba. To przez moją koleżankę z roku, opycha się za pięciu, a jest gnomką. Od samego patrzenia cycki mi urosły - zachichotała i ruszyła na schody. Wiedziała, że jak pójdzie za nią, to będzie miał dobre widoki. - Skończyłam jeść tuż przed twoim przyjściem, ale chętnie ci potowarzyszę. Coś się zmieniło podczas mojej nieobecności, nie licząc interesów o których wiem. - Czuła na nogach i pośladkach wzrok brata. Zdecydowanie nie obawiał się korzystać z okazji.
- Tak - przyznał z pewną melancholią mężczyzna. - Zmieniło. Może na lepsze, może nie…
- Nie każ mi wszystkiego z siebie wyciągać. Przecież wiesz, że i tak mi się zwierzysz ze wszystkiego. Nie tu to w łóżku - brzmiała przy tym całkiem poważnie.
- Jak tak stawiasz sprawę, to aż mam ochotę się opierać - zupełnie nie speszony odciął się Leilenie. - Inis praktycznie się wyprowadziła. Od kiedy przestało wisieć nad nią małżeństwo, zaczęła żyć po swojemu. Wpada od czasu do czasu, na obiad albo kolację. Wydaje się szczęśliwa. Ojca też prawie nie ma w domu. Dogląda interesów z chłopakami. Ja pilnuję ksiąg z domu. Twoja pomoc w stolicy postawiła nas na nogi - klepnął Leilenę po bratersku w plecy.
- Ale nas rozjechała po kraju - podsumowała jego wywód, a gdy już dotarli do kuchni, nalała mu potrawki. Wewnątrz siebie czuła jak ciało ją świerzbi, jak bardzo potrzebuje. Obecność brata temu nie pomagała. - Może powinniśmy zmienić dom rodzinny na inny.
Usiadła na stole, zupełnie nie przejmując się krótkością swojej sukienki.
- To raczej niczego nie zmieni. To naturalne, że wszyscy wylatujemy z gniazda. Najpierw był Malik, to naturalne, w końcu to pierworodny. Ty pojechałaś do stolicy, Hugo szybko odnajduje się w nowych miejscach, więc pomaga ojcu. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, że domów rodzinnych będziemy mieć po prostu więcej - w ochotą zaczął jeść. I zerkać na nogi Leileny.
- Może i masz rację. Ale pracuję nad tym, aby umieć przenosić się z jednego do drugiego wyjątkowo szybko - obiecała. - Słyszałam, że mama wyjeżdża, więc zostaniesz tu praktycznie sam. Nie zanudzisz się?
- Handlarz na dorobku? W miasteczku handlowym, do którego ściągają chłopki z okolic? Sam w domu? - rzucał jednym retorycznym pytaniem za drugim.
- Brzmi ciekawie, opowiedz mi więcej - podjudzała z wesołym uśmiechem. - Tylko do ołtarza się nie daj od razu zaciągnać.
- Na ołtarzu jeszcze żadnej nie brałem - Marcus nie tracił rezonu. - Ale Mystra chyba by nie doceniła takiej ofiary.
- Ale znam taką, co właśnie tak sobie wyobraża najlepszy obrządek - Lei przesunęła dłońmi po swoich nagich udach. - Gdybym była bardziej realigijna, to byłaby ciekawa droga. Polubiłbyś Olomę, naszą kapłankę.
- Jakieś zagraniczne bóstwo? - zaciekawił się. Nie tylko słowami, gestami rudowłosej też.
- Bogini hedonizmu. Oloma często daje na ołtarzu, ku chwale swojej pani - Lei uśmiech zmienił się na dwuznaczny.
- No masz - cmoknął Marcus. - A nas uczyli tylko o Azuth’cie, Mystrze i Shaar. Może byłbym bardziej religijny, gdyby znał takie boginie hedonizmu? Ma kapliczkę w Halagardzie?
- Podejrzewam, że takie kapliczki nie są ogólnodostępne, jak ta nasza w Akademii - przyznała Lei po chwili zastanowienia. - Jestem ciekawa co o mnie myśli taka bogini. O całej naszej rodzince - mrugnęła do brata.
- A czemu miałaby w ogóle myśleć? Bogowie są gdzieś hen, daleko. Jeśli już myślą o jakichś śmiertelnikach, to swoich wybranych kapłanach - tutaj chyba Marcus rozminął się z rozumowaniem siostry.
- Może tak, może nie. Może osoby, które mocno… - zawahała, nie wiedząc jak to ubrać w słowa - ...wchodzą na ich domenę, przyciągają ich uwagę? No i też tak czysto hipotetycznie, gdyby jednak zwróciła uwagę na rodzinę Mongle. Czy byłaby zadowolona z takiej puszczalskiej Leileny czy nie?
- Nie wiem - zupełnie poważnie odpowiedział brat. - Nie znam kompletnie dogmatu jej wiary. Ale jeśli mówisz, że to hedonistka, to pewnie tak. Pytałaś o to tej Olomy?
- Nie musiałam, wystarczyło mi na nią popatrzeć. Nikomu nie omówi. Tak jak i ja… - ostatnie słowa dopowiedziała znacznie ciszej.
- E, no kapłanka to chyba jednak powinna mówić. Głosić słowo bogini i w ogóle - Marcus odbiegał myślami w kompletnie nie tym kierunku, co powinien.
Lei nie zamierzała go w żadnym ciągnąć. Myślami była i tak głównie przy tym co przeżyje z mamą.
- Czasami od słów ważniejsze są czyny - zauważyła rozbawionym głosem.
- To powinien o tobie myśleć jakiś bóg handlu - Marcus wyszczerzył się między kolejnymi pochłanianymi łyżkami. - Jak faktycznie się kiedyś nauczysz tej teleportacji, to czekają nas bogactwa i luksusy.
- Oh, już teraz myślę jakie opłaty będzie musiał wnieść mój braciszek, zanim go gdzieś zabiorę - wydęła wargi, udając zamyślenie. - Poza tym handel to nie jest coś, co najbardziej kocham w życiu.
- Ale pieniądze się przydają, kiedy ktoś chce się oddawać swoim pasjom. No i magia wcale nie jest tania - dodał, choć talentu magicznego nie miał za grosz.
- Dokładnie, dlatego zastanów się dobrze nad tym jak zamierzasz mi płacić - roześmiała się. - Za dużo myślisz o pracy i pieniądzach, wiesz? Pasje są ważne. Masz jeszcze jakąś, czy już całkiem się w księgach pogrążyłeś?
- Mam - odpowiedział, dumnie wypinajac tors. - Zacząłem wędkować.
- Oho, afrodyzjak dla każdej zbłąkanej chłopki - zachichotała Leilena, ale wcale nie złośliwie. Nessalina mogła mieć na nią wpływ w wielu aspektach, ale nie w tym, że rudowłosa nie żyła po to, aby sprawiać innym przykrość słowami czy czynami. Nie tym, których lubiła w każdym razie.
- Czasem trzeba po prostu odpocząć i się odprężyć - stwierdził po prostu Marcus. - Swoją drogą, gdzie się podziała matka?
- Pewnie ciągle… oprowadza Siri - roześmiała się Lei i mrugnęła do brata. Dość dwuznacznie. Ten jednak najwyraźniej potrzebował sygnałów jednoznacznych, bo zmarszczył w zdziwieniu brwi.
- Przecież już tu była. Nie zmieniło się aż tak wiele.
- Kobiety łatwiej wychwytują delikatne… niuanse - rudowłosa ani myślała mu tego ułatwiać. Chłopcy bywali tacy zabawni!
- Chyba masz rację. Matka wymieniła firany w moim pokoju i zauważyłem to dopiero po dekadniu - zaśmiał się z własnej nieuwagi.
- Te chłopki chyba zawróciły ci w głowie. Lepiej się rozejrzyj za kimś ciekawszym - mrugnęła do niego i zeszła ze stołu.- Chyba ja też się przejdę, po tym trzęsącym wozie chętnie przez chwilę poleżę na własnym łóżku. No chyba, że wolisz bym skorzystała z twojego - nie odpuszczała sobie drażnienia się z nim.
- Kuszące, ale najpierw odpocznij po podróży - mrugnął do siostry okiem.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 11-09-2020, 21:43   #139
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Roześmiała się i poszła w stronę swojego pokoju. Gdy weszła po schodach na piętro i zaczęła iść korytarzem, jej uszu szybko doszły jęki wydobywające się z sypialni mamy. Zabawa Siri trwała w najlepsze i choć kobiet nie było słychać w całym domu, to jednocześnie nie kontrolowały się nadmiernie. Całkiem możliwe, że po prostu nie wiedziały, że Marcus już wrócił. Leilena skierowała swoje kroki prosto w stronę dźwięków, nie mając w planie pukania do drzwi. Widok, który zastała w pokoju, od razu ją podniecił. Kochanki były już nagie, ich sukienki wisiały niedbale zarzucone na komodę i wezgłowie łóżka. Głowa Siri wetknięta była między rozłożone nogi Jiny. Bujne, czarne loki Halruaanki były skołtunione przez palce pani Mongle, trzymającej ją przy swoim łonie. Jęczała głośno od odczuwanej przyjemności, nie powstrzymując się, ani nie udając.
Nastolatka zamknęła za sobą drzwi, przez chwilę przyglądając się tej scenie, zanim powoli się zbliżyła i położyła dłoń na pośladki czarnoskórej. Zaczęła go czule gładzić, po czym odezwała się trochę rozbawionym tonem.
- Marcus wrócił.
Siri z pewnym ociąganiem oderwała się od pieszczonej szparki.
- Chcesz zasugerować, byśmy przestały?
Jina w proteście pokręciła głową, ale przecież za nią decydować miała Leilena.
- Nie, tylko informuję. Smaczną ma cipkę? - dziewczyna usiadła obok mamy i pogładziła ją po policzku. - Kiedy byłaś ostatnio rżnięta, mamusiu?
Ciemnoskóra nie odpowiedziała. Zamiast tego z ochotą zanurkowała między rozłożone uda. Jina była bardziej rozmowna.
- Wczoraj. Korzystam teraz z wielu okazji.
- Jestem zazdrosna - westchnęła Lei i nachyliła się, aby przesunąć językiem po wargach mamy. - Czy twoje ciało odczuwa po nich jakieś zaspokojenie? Czy potrzebuje coraz więcej, jak moje?
- Więcej - jęknęła kobieta, obejmując Leilenę i przyciągając do siebie. - Albo częściej. Twoje rozkazy doprowadzają mnie do szaleństwa.
Jej głos łamał się już od odczuwanej rozkoszy. Siri umiała wszak wykorzystywać swój języczek nie tylko do werbalnych potyczek. Palce nastolatki złapały za sutek Jiny i pociągnęły mocno, wcale nie delikatnie.
- Dopiero zaczynamy, mamo. Będę się posuwała dalej i dalej. Będę cierpiała i szczytowała jednocześnie, widząc jak jesteś używana, poniewierana i upokarzana - podniecenie już przez nią przemawiało w pełni. - Szybko szczytujesz? Ja dochodzę coraz łatwiej, ale orgazm daje mi coraz mniejsze spełnienie…
- Potrzebuję długo, albo mocno - pani Mongle bez wstydu dzieliła się swoimi intymnymi tajemnicami. - I zrobię wszystko, co mi każesz Leileno - zapewniła gorliwie.
- Mogłabym ci zakazać orgazmu - zastanowiła się na głos jej córka. - Abyś musiała o niego błagać. Tak jak z tym kupcem. Wytrzymasz język Siri bez dotarcia na szczyt? - język dziewczyny przesunął się po szyi Jiny, a zęby przygryzły ją lekko.
- Postaram się… - zaczęła odpowiadać, ale wtedy wtrąciła się ciemnoskóra.
- Hej, to ja się tu staram podziękować pani domu za wspaniały obiad, a ty mi stawiasz przeszkody? - Twarz dziewczyny była wilgotna od soków pani Mongle.
- Mogę przestać, ale i tak nie sądzę, aby mama wytrzymała - Lei uśmiechnęła się do Siri. - Twój język jest za dobry, ale za to posłuchamy i poczujemy jak się wije. Pomóc ci ją dręczyć?
- Miałam w wyobraźni inny obraz, ale… - przyjaciółka oblizała usta, zastanawiając się chwilę nad dalszą odpowiedzią. - Nie zawiodłam się jeszcze na twoich pomysłach. Oddaję inicjatywę.
- Och, nie oddalaj się od jej szparki - zaprotestowała nastolatka. - Gdybyś jednak mamusiu zmieniła trochę pozycję, to twoja córka mogłaby lizać ci drugą dziurkę…
- Nie wiem, czy długo wtedy wytrzymam - przyznała ze skruchą Jina, ale jej oczy rozbłysły na samą myśl.
- Mi to nie przeszkadza - zaśmiała się ciemnoskóra, wbrew słowom Lei odsuwając się od kochanki. - Wstań dla nas. Wtedy będzie najłatwiej.
Podniecona gospodyni nie myślała o żadnym proteście. Szybko zsunęła się z krawędzi swego łóżka i odwróciła tyłeczkiem do Leileny. Stanęła w bezwstydnym rozkroku, rozchylając do tego dłońmi pośladki.
- Rób wszystko na co masz ochotę, córeczko - jęknęła.
- Mam nadzieję, że nie jesteś tu zbyt czysta. Taka byś pasowała do swojej suczej natury - pomimo tonu, który był przepełniony miłością do mamy, Leilena traktowała ją jak swoją własność. - Pamiętaj, za brak pozwolenia jest kara.
Zbliżyła się i uklękła, z rozkoszą przesuwając dłońmi po udach Jiny, delektując się dotykiem tego wspaniałego, doświadczonego ciała. Patrzyła wprost na kakaowe oczko i delikatnie w nie dmuchnęła.
- Przepraszam - kobieta wypowiedziała cicho. - Myję się dokładnie dla moich kochanków. Wybaczysz mi to?
Siri również opadła na kolana. Nie wróciła jednak od razu do przerwanego “posiłku”. Zamiast tego, wzorem przyjaciółki, zaczęła masować nogi gospodyni.
- To zależy jak mi to zrekompensujesz, mamusiu. Co niegrzecznego zrobisz.
Paznokcie dziewczyny wbiły się w ciało Jiny i przesunęły w górę, aż spotkały trzymające pośladki dłonie kobiety i splotły się z nimi czule. Nastolatka potarła wejście końcówką swojego nosa.
- Też cię tam wyliżę. Zaspokoję - choć nastolatki dopiero zaczęły swe pieszczoty, kobieta już dyszała.
- Rany, ale wy mnie kręcicie - przyznała Siri, całując delikatnie i zmysłowo uda kobiety. - Pani Mongle dała mi orgzam swoim języczkiem, kiedy ty jadłaś, ale znowu czuję się rozpalona. I jeszcze ten aromat - wciągnęła podniecenia głęboko do płuc.
- Moje ciało należy do Siri - zastrzegła Lei. - Będziesz mogła to zrobić tylko jak ona pozwoli.
Nabrała śliny w usta i odsunęła się odrobinę, aby splunąć prosto na anus mamy. Patrzyła jak wilgoć spływa.
- Chcesz by moja mama znów cię zaspokoiła? - zapytała czarnoskórej.
- Och, chcę byście zaspokoiły mnie obie. Ale jeszcze nie teraz. Lubię to napięcie. Ten szum w uszach - pocałunki Halruanki były coraz bliżej i bliżej spragnionego łona.
- Ja też lubię to świerzbienie w środku, tak głęboko… tak ogromne pragnienie spełnienia, którego się mi odmawia ciągle i ciągle… - mruczała Leilena i naparła nagle nosem na pupę mamy. Ta wypchnęłą odruchowo biodra, ale równie szybko wyprostowała się, usiłując jakoś zapanować nad odczuwanymi bodźcami.
- Tylko mi niczego nie odmawiaj - pogroziła Siri. - Lubię dochodzić wtedy, kiedy ja zechcę.
Swoją wypowiedź zakończyła przywierając ustami do guziczka pani Mongle. Teraz, uwięziona między dwoma źródłami rozkoszy, mogła tylko przygryzać wargę i przeżywać erotyczną torturę.
- Oczywiście, kochanie - Lei odpowiedziała przybranej siostrze. - Tobie nigdy. Mówiłam o sobie. I mamie, pewnie też - zachichotała. - Obie lubimy cierpieć, prawda mamusiu?
Część słów była wypowiadana zmienionym głosem, bowiem dziewczyna trzymając palce na dłoniach Jiny, zaczęła ją brać mocno nosem w ten perwersyjny sposób. Tylko pupa tak luźna jak ta mogła posłużyć do takiej zabawy. Jina już nie zdołała odpowiedzieć, nie słowami. Wymruczała jedynie coś, co brzmiało jak zgoda. Lei czuła jak napinają się jej mięśnie, jak próbuje wolą zapanować nad reakcjami ciała. Siri jej tego nie ułatwiała, bez ostrzeżenia wpychając palce w jej doświadczoną cipkę. Od razu brała ją mocno.
- Wytrzymaj, mamo. Musisz to umieć - surowym tonem powiedziała rudowłosa nastolatka, cofając głowę i wyjmując nosek z pupy. Za to praktycznie od razu zaatakowała to poszerzone miejsce językiem, wnikając nim tak daleko jak się dało. Otworek był już rozluźniony. Czyżby pani Mongle często dawała się w niego przelecieć? Czy też, co bardzo prawdopodobne, Siri zdążyła się już do niego wcześniej dobrać? Bo ciemnoskóra ślicznotka nie miała zamiaru się powstrzymywać. Lei poczuła przez materiał swojej sukienki dłoń na swojej piersi. Ani myślała tej dłoni przeszkadzać, ma się rozumieć. Luźna pupa mamy jednak obecnie w pełni przyciągała uwagę dziewczyny, perwersyjnie wylizującej to miejsce bardzo dokładnie. Luźne dziury Jiny działały na jej córkę jak potężny afrodyzjak. Nogi pani Mongle drżały coraz mocniej. Musiała oprzeć się o ramiona murzynki, żeby w ogóle nie upaść. Jej cipka mlaszczała głośno w rytm ruchów Siri, a anus zaciskał się na penetrującym ją języczku. Nie było możliwości, by wytrzymała jeszcze dłużej, choć niewątpliwie się starała.
- Możesz błagać, mamo - przypomniała jej Leilena, która cofnęła usta i silnym ruchem zaatakowała niegrzeczne wejście od razu czterema szczupłymi palcami na raz, pchając je do środka bez zwracania uwagi czy to miejsce jest na nie wystarczająco przygotowane.
- Pozwól mi dojść! - pani domu krzyknęła. Leilena czuła przez cienką ściankę palce Siri. - Błagam, nie wytrzymam. Zlituj się Lei.
To niemalże skomplenie ujęło ciemnoskórą za serduszko, bo oderwała usta od łechtaczki kobiety i słodkim głosikiem zwróciła się do przyjaciółki.
- Zgódź się. Zasłużyła.
- Jak wpuścisz całą moją dłoń, to możesz dojść, mamusiu - “łaskawie” zgodziła się Leilena i złączyła kciuk razem z pozostałymi palcami, napierając w ten sposób na anus Jiny, z całej siły. Ciało stawiło jednak mocny opór.
- Nie w tyłek - krzyknęła, kręcąc gwałtownie głową. - Ale zmieszczę cię w cipce - zaoferowała za to, ledwie wypowiadając słowa. Czarnowłosej chyba spodobała się ta wizja, bo zaproponowała:
- Zamienimy się Lei?
- No dobrze, niech jeden otworek zostanie ciaśniejszy - roześmiała się panna Mongle i wyjęła palce z mamy, zamieniając się miejscami z Siri. - Gotowa na pokazanie córeczce ile może przyjąć ta luźna szparka?
- Przyjmę cię całą - powiedziała z przekonaniem i żądzą. - I możesz mnie rżnąć. Mocno. Potrzebuję dojść - nie powstrzymywała się w swoich zbereźnościach.
- Uwielbiam kobiety Mongle - ciemnoskóra aż pisnęła z zadowolenia, obejmując Jinę od tyłu. - Niech pani rozstawi szeroko nóżki. Muszę to zobaczyć - poprosiła gospodynię, która od razu wypełniła prośbę.
Lei natomiast złączyła wszystkie paluszki, które wcześniej atakowały pupę Jiny, po czym przyłożyła je do szerokiego wejścia w cipkę.
- Twoja zdradliwa dziurka się już nawet nie zamyka, mamo - zamruczała z podnieceniem dziewczyna i mocno pchnęła dłoń. Chciała koniecznie sprawdzić jak głęboko wejdzie. - Aż mam ochotę wynaleźć zaklęcie, które na stałe ci wydłuży szparkę…
Jina od razu krzyknęła z bólu i rozkoszy. Wyrobione, mokre wejście stawiało znacznie mniej oporu niż pupa. Palce wsunęły się tylko z lekkim trudem. Dłoń wymagała już więcej siły, ale po kilku zdecydowanych ruchach zanurzyła się aż do nadgarstka.
- Mogłabym przyjmować jeszcze większe. I dłuższe - ta fantazja i perwersyjna penetracja przelały czarę. Jina otworzyła szeroko usta, ale nie zdołała nawet krzyknąć. Silne spazmy sprawiły, że całe jej ciało zadrżało i gdyby nie podtrzymująca ją Siri, kobieta z pewnością by upadła. A przecież jej córka dopiero zaczęła. Nie zamierzała zrezygnować z tak przyjemnej zabawy od razu! Zaczęła pchać dłoń dalej i cofać odrobinę, tylko po to, żeby znów zaatakować cipkę mamy.
- Nawet ogrze kutasy mogłyby cię rżnąć - prowokowała dalej nastolatka, wywołując coraz silniejszą reakcję. Mama zdawała się dochodzić raz za razem. Murzynka wyjrzała jej znad ramienia i przyglądała się temu z przygryzioną wargą.
- Weszłaś cała? Bez magii?
- Do nadgarstka - zamruczała Leilena, starając się coś pokazać, trzymając całą dłoń we wspaniałym, pulsującym wnętrzu swojej własnej mamy. - Pewnie tak była rozwierana jak wychodziłam na świat. Ale chciałabym móc się w nią wsuwać głębiej…
Pani Mongle nie przestawała zaciskać się na penetrującej ją dłoni. Jej cipka robiła się też coraz bardziej mokra, gdy każdy skurcz wyciskał z niej soki. Doznanie było tak intensywne, że kobieta prawie omdlewała.
- To i tak całkiem dużo - zachichotała ciemnoskóra. - Mało który kutas by ją zaspokoił. Może Connor?
- Dla Connora byłaby pewnie jedynie odrobinę luźna, ale mama by na pewno doszła na jego grubym drągu - Lei cofnęła rękę, aby najgrubsza część dłoni znów podrażniła pochwę na całej długości. I brutalnym ruchem wbiła ją z powrotem. - Ja widzę moją mamę gwałconą przez dzikie orki, z pałami wielkości maczug. Kto wie, może takie rżnięcie by ją nawet na chwilę zaspokoiło?
Siri zaśmiała się, słysząc taką szaloną deklarację, ale pani Mongle zajęczała jedynie. Nogi zupełnie się pod nią załamany i gospodyni całym ciężarem osunęła się na kochanki.
- Chyba zaspokoiłaś ją całkiem nieźle - stęknęła Halruaanka, próbując utrzymać równowagę i jakoś położyć kobietę na łóżku.
- Nie, ja ją tylko zmęczyłam. Znam siebie. Tam w środku po takim spełnieniu moje ciało błaga o więcej. A moja mama jest taka jak ja - tłumaczyła Lei, wyjmując dłoń z Jiny i pomagając ją ułożyć na łóżku.
- Brzmi trochę strasznie - rzuciła półgębkiem jej przyjaciółka. - Jak ty się w ogóle możesz skupić na nauce?
Jinie udało się podłożyć pod głowę poduszkę i oddychała tylko głęboko, z błogim wyrazem twarzy.
- Jestem bardzo zdeterminowana, aby stać się potężną czarodziejką - odpowiedziała tak po prostu Lei. - Jest jednak duża szansa, że uprawiam najwięcej seksu w Akademii.
- Sport, to zdrowie kochana - czarnowłosa uśmiechnęła się szeroko. - Na pewno będziesz przez to w rewelacyjnej formie, kiedy będziesz w wieku mamy - wyprostowała się i przeciągnęła, jak kotka. - Chyba powinnyśmy pozwolić jej trochę odpocząć. Przecież na kolację ma przyjść Inis.
- Masz rację, przyjechałam tu dla niecnych rzeczy, ale nie chcę przy tym zamęczyć mamy - zachichotała rudowłosa i poprawiła sukienkę.
- Poza tym, pewnie powinnyśmy się rozpakować - ciemnoskóra pacnęła się w czoło. - Nawet nie dałam twojej mamie prezentu. No, chyba, że policzymy orgazm - dodała z cichym śmiechem, kiedy zbierała swoje ubranie.
- Dla niej to najlepszy prezent - przyznała Leilena. - Ale ja i tak chcę iść na miasto, najlepiej takie nieznane, ubierając ją w mój prezent.
- Iść na spacer? Taki z parasolką? - murzynka kończyła się ubierać.
- Bardziej bym wolała taki ze smyczą. Co ty na to? Mam odpowiedni strój dla mamy - zamruczała rudowłosa. - Zmienię jej tylko twarz, aby jej nie rozpoznano. Chciałabyś poprowadzić mnie czy masz dla mnie coś innego w głowie?
- Takie publiczne upokorzenie? - podrapała się w zamyśleniu za uchem. - Nie - pokręciła ostatecznie głową. - Lubię szaleć, ale za zamkniętymi drzwiami. A teraz? Chyba powinnyśmy się w końcu zająć bagażami - mrugnęła.
I tak też, po bardzo gorących powitaniach przyszedł wreszcie czas na rozpakowanie się po podróży. Ponieważ to Leilena trzymała wszystko w swej magicznej torbie, Siri pozostawała od niej nieodłączna. Nie, żeby panna Mongle na to narzekała. Przyszywana siostra była wszak wulkanem energii i skarbnicą pomysłów. Najnowszym z nich było wzięcie wspólnej kąpieli. Kurz z podróży w połączeniu z zapachem seksu czuć było od obu dziewczyn z daleka. I choć Lei w gruncie rzeczy nawet to nie przeszkadzało, to Siri zachowywała resztki rozsądku. Poza tym… czarnowłosa potrafiła być bardzo skrupulatna w myciu swej przyjaciółki.
Czyste i pachnące dziewczyny musiały się jeszcze ubrać. Halruaanka miała na tę okazję przygotowany tradycyjny strój, lekki ale całkiem skromny jak na tantrystkę. Jednak nawet bez głębokiego dekoltu, duże piersi wyglądały bardzo kusząco pod cienkim materiałem.
- Wzięłaś w ogóle coś niewyzywającego na ten wyjazd? - zagadnęła, walcząc przed lustrem z niesfornymi lokami.
- Przecież ta sukienka, w której przyjechałam, nie była wyzywająca - Lei pokazała przyjaciółce język. Otworzyła szerzej torbę i pokazała Siri. - Wybierz mi coś, mam tu cały swój dobytek. A ja nie odwołuję swoich słów, tu należę do ciebie.
- Ja mam wybierać? - tantrystka zdziwiła się na pokaz. - To jakbyś kotu dała do wyboru mysz.
- Sugerujesz, że jestem za chuda i kotek wolałby bardziej spasioną? - zachichotała młodsza dziewczyna.
- Nie. Kręcisz mnie taka, jaka jesteś - odparła przyjaciółka, wyjmując niebieską, bardziej formalną kreację. - Na kolację chyba będzie odpowiednie coś wieczorowego, prawda?
- Oczywiście, skarbie - Lei czule cmoknęła Siri w usta, przytulając się swoim nagim ciałem. Nastolatka potrafiła nie czuć nic w stosunku do obcych, za to wobec tych co kochała, była bardzo uczuciowa. Czarnoskóra mogła zobaczyć błysk w oczach rudowłosej, odbierająca od niej sukienkę. - Potrzebuję kogoś, kto mnie czasami naprowadzi. Im więcej magii, tym moje ciało i umysł są bardziej spragnione. Kocham cię, Siri - powiedziała z uczuciem.
Dziewczyna przez chwilę stała nieruchomo, zastanawiając się co odpowiedzieć. Pierwszym odruchem byłaby pewnie jakaś cięta riposta, albo żart, jednak zwalczyła go. Zamiast tego uśmiechnęła się ciepło.
- Też cię kocham, wariatko - no, bez jakiejś złośliwostki jednak się nie obeszło. - Czyli na tej wycieczce mam być dla ciebie smyczą? Żebyś się nie zagalopowała? - zapytała poważnie.
- W razie czego, choć nie sądzę, abym przesadziła biorąc pod uwagę czary transmutacji i iluzji - przyznała Lei, ale całkiem poważnym tonem. - Ty też masz się bawić na tym wyjeździe, pamiętaj. Chcę spełniać twoje zachcianki.
- Mam taką jedną… ale będzie jeszcze okazja - mrugnęła Siri. - Mam cię pilnować przy Inis? Czy o niej też nie wiem czegoś nowego?
- Dlaczego miałabyś mnie pilnować? - zdziwiła się Leilena. - Akurat Inis wie o nas i mamie. Za to chętnie sprawdzę, czy wybrała sobie partnerkę odpowiednią dla kogoś z rodziny Mongle - zachichotała.
- Może i wie, ale nie przyjęła tego najlepiej - przypomniała.
- Szok robi swoje - przyznała rudowłosa. - Teraz nie zamierzam jej szokować, raczej pozwolę wyjść z inicjatywą jeśli będą miały ochotę. A jak nie, to będzie zwykła kolacja, prawda?
- Najzwyklejsza - obiecała Siri z ręką na sercu. Czy też raczej na piersi, bo była po drodze. - Obiecuję być grzeczna.
 
Lady jest offline  
Stary 11-09-2020, 22:02   #140
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Pani Mongle, po przebudzeniu z drzemki, wyglądała na równie wypoczętą, co uradowaną. Niemal promieniała po wszystkich orgazmach, których doznała przed wieczorem. Była jednak w stanie myśleć o czymś innym, konkretnie - o przygotowaniu kolacji. Potrawka z królika była smaczna, ale była też tylko resztką na którą załapała się Leilena z Siri. Na wieczerzę Jina przygotowała sałatki, przekąski i smakołyki. Nic ciężkiego przed snem, ale za to wybór był bardzo duży. Lei traktowana była po długiej nieobecności jak honorowy gość, więc za zastawienie stołu odpowiadał Marcus... który, co zauważyła Lei, rzucał ukradkowe spojrzenia to na matkę, to na Siri. Czyżby jęki i krzyki rozkoszy Jiny doszły jednak wcześniej jego uszu?
Kiedy jednak dwójka Mongle zajmowała się kuchnią i jadalnią, ktoś musiał zająć się drzwiami, gdy rozległo się kołotanie.
- Lei, to na pewno Inis. Otworzysz? - poprosiła mama.
Jak jednak okazało się po otwarciu, nie sama siostra przyszła na posiłek. Tuż obok, trzymając ją pod ramię, stała urodziwa Haluranka. Obie były ubrane w tradycyjny, halruański strój, wcale nie taki różny od tego, co zwykle ubierała Siri. Może nawet lżejszy? Bufiaste spodnie z cienkiego materiału i kamizeleczki tak króciutkie, że od staników różniły się tylko nazwą.
Młodsza z panien Mongle uśmiechnęła się promiennie na widok Leileny.
- Cześć siostro.
- Oh, jak oficjalnie. Witaj Inis - poważnym tonem odpowiedziała starsza panna Mongle, szybkim spojrzeniem przesuwając po obu dziewczynach. Jej siostra była najwyraźniej tradycjonalistką, wybierając rodowitą Halruankę, ale za to gust miała świetny. Powagi miała Lei jednak tylko na krótki moment. Zaraz się roześmiała szczerze, wyciągając dłoń do dziewczyny swojej siostry. - Jestem Leilena, miło mi wreszcie cię poznać.
- Sara - lokalna czarodziejka miała urocze dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała. Jej uścisk był bardzo delikatny, dziewczęcy. - Dużo słyszałam o wybawicielce rodziny Mongle.
- Wybawicielce - Lei pokręciła głową z niedowierzaniem. - Jestem ciekawa co tam moja kochana siostrzyczka powygadywała na mój temat. Zawsze byłam rudym diabłem - śmiała się, wpuszczając je obie do środka i ze szczerą miłością przytulając siostrę.
- Bo jesteś rudym diabłem - potwierdziła Inis, ale odwzajemniła uścisk. - Jedno nie przeczy drugiemu. Choć nie mówiłam nigdy, że jesteś jakąś wybawicielką - spojrzała z ukosa na Sarę.
- No, może nie wprost. Ale na pewno między słowami - wyjaśniła.
- Jestem po prostu Lei - ucięła tę “dyskusję” rudowłosa. - A teraz chodźcie, bo mama zacznie się zastanawiać czy was nie zjadłam albo coś.
Pani Mongle przywitała gości wyjątkowo ciepło. Nie zmieniła swej nietypowej jak na lokalne standardy kreacji, wciąż kusząc głębokim dekoltem. Wyściskała Inis i Sarę serdecznie, całując obie w policzki. Drastyczna różnica w porównaniu z zeszłym rokiem, gdy wybranka serca Inis była dużym problemem w planowanym wydaniu najmłodszej siostry za mąż. A może... a może, przyciskanie preferującej panie czarodziejki do swych kształtnych piersi było kuszeniem, którego oczekiwała od niej Leilena? Inis trochę się speszyła i była zażenowana czułością matki. Sarze uśmiech nie znikał z ust.
Pani Mongle usiadła u szczytu stołu. Córki usadziła po swych bokach. Leilenie przypadło oczywiście towarzystwo Siri, a jej siostra siedziała przy swej przyjaciółce. Marcus siedziałby naprzeciw matki, gdyby nie obsługiwał wszystkich gości. Ciekawe co się stało ze służbą?
No właśnie, to była ciekawa kwestia. Starsza z sióstr przedstawiła Siri Sarze, imiona dziewczyn były bardzo podobne, gdy się je wypowiadało jedne po drugim. Nie słynąca z cierpliwości Lei szybko poruszyła kwestię, która teraz ją ruszyła.
- Nie mamy już pomocy domowej? - zapytała mamy, Inis i Marcusa jednocześnie, zwłaszcza tego ostatniego, gdy podawał schłodzone napoje.
- Służąca pojechała z ojcem, wiesz jaki jest. Nawet skarpet by nie uprał - odparł brat. - A my… - zawiesił się. Pytanie chyba go zaskoczyło.
- Przywykłam do zajmowania się domem - podjęła Jina. - I jakoś nie myślałam o tym, by kogoś zatrudnić. Poza tym bez was wszystkich brudasów, jest tutaj bardzo czysto.
- Mamo - syknęła Inis, za to jej dziewczyna z trudem stłumiła śmiech. Chyba była bardzo radosną z natury osobą. I nie tak skrępowaną, czy wycofaną. To w ocenie Lei stanowiło dużą wartość, zwłaszcza biorąc pod uwagę z kim się zadawała.
- Świetnie sobie radzicie w takim razie, uśmiechnij się Marcus! - dziewczyna szturchnęła go żartobliwie. - Jestem zaskoczona, że tyle już wytrzymałaś z moją niesforną siostrą - skierowała wzrok na Sarę, mrugając do niej. Skoro była wesoła, to trzeba to wykorzystać. Leilena uwielbiała radosne osoby.
- Lei - tym razem Inis syknęła na siostrę, lecz to nie powstrzymało odpowiedzi jej dziewczyny.
- Bo świetnie gotuje - zażartowała. - To lekko przechyla wagę na jej korzyść.
- I ty przeciwko mnie? - najmłodsza Mongle zaczynała dostrzegać, że jest na straconej pozycji i wycofała się.
- Nigdy, blondynko - zapewniła, ale ukradkiem mrugnęła do Leileny.
- Inis gotuje! Kiedy pomagała mamie to miałam wrażenie, że do mojej porcji dorzucała trucizny - śmiała się starsza z sióstr, świetnie się bawiąc. Spoważniała tylko odrobinę po chwili. - Nie macie kłopotów na mieście? Związek tej samej płci w naszym kraju nie jest dobrze widziany, nawet w stolicy. Co dopiero tutaj.
- E tam - Sara machnęła ręką, nie dając dojść do słowa swej dziewczynie. - Ja to widzę wprost przeciwnie. Im dalej od stolicy, tym bardziej można być sobą. Poza tym, czarodziejkom wolno więcej, prawda Leileno?
- Wszystko zależy gdzie i z kim - uśmiechnęła się zapytana. - Ja już się taka urodziłam, z brakiem jakichkolwiek zahamowań. Siri potwierdzi - szturchnęła przyjaciółkę. - Inis jednak nie była nigdy taka wyrywna. Coś się zmieniło, czy publicznie jesteście bardzo… grzeczne?
- Nie obściskujemy się i nie całujemy - odparła krótko blondynka, wyraźnie skrępowana takim kierunkiem rozmowy. Spogladała też na matkę, jakby oczekując że ona przerwie tę rozmowę. Na nic takiego się jednak nie zapowiadało.
- Ja też jestem bardzo grzeczna - wtrąciła się ciemnoskóra tantrystka. - Po co ludzie mają gadać o sprawach, które ich nie dotyczą?
- Inis ma z grubsza rację. Nie widzę powodu, by szokować sąsiadów. Mogą sobie plotkować, co tam chcą, ale jeśli nie dam im dowodów, to publicznie będą trzymać gębę na kłódkę. Tradycja działa w dwie strony - Sara wyłożyła swoją perspektywę.
- Ja lubię jak o mnie gadają - Leilena wzruszyła ramionami. - Bawi mnie, jeśli kogoś zaszokuję. Choć rzadko robię to celowo i otwarcie - dodała, przypominając sobie swój marsz przez miasto. Nie do wszystkich rzeczy należało się tak przy niektórych osobach przyznawać. - Może masz rację Saro, że czarodziejkom wolno więcej. Być może w Akademii przejdę już niedługo na własny kierunek badań i rozwoju - pochwaliła się, choć w przypuszczającym tonie. W końcu nie mogła zdradzić od kogo ma takie informacje.
- Tak szybko? - żywo zainteresowała się wybranka Inis. - Ja musiałam prać gacie mojego mistrza latami, zanim pozwolił mi się nauczyć jakiegoś przydatnego zaklęcia.
- Bo Leilena jest zwykłą kujonką - Siri pochyliła się mocno do przodu i zakrywając dłonią usta, niby kryjąc się przed przyjaciółką. Nieplanowanym efektem tego posunięcia był kołyszący się pod bluzeczką biust, przyciągający wzrok Marcusa… a na chwilę nawet Sary. - Tylko udaje taką niegrzeczną, ale na uczelni siedzi z nosem w księgach dniem i nocą.
- Nie zdradzaj moich tajemnic! - oburzyła się Lei, której wzrok także zabłądził na biust przybranej siostry. - Nikt o tym nie wiedział, ehh… - westchnęła teatralnie. I zniżyła głos do szeptu, także się nachylając, co miało jeszcze lepszy efekt biorąc pod uwagę głębokość dekoltu. - A tak naprawdę przekupiłam kilku nauczycieli.
Czarodziejka też się nachyliła. Jej piersi nie były może tak imponujące jak Siri, ale nie można było odmówić im jędrności ani tego, że świetnie wyglądały w ciasnym staniku.
- Czym? - szepnęła.
- Saro, nie zachęcaj jej - poprosiła Inis.
- Na pewno chcesz wiedzieć? - odparowała Lei, ignorując siostrę. - Każde z nich jest inne, więc i “waluta” musiała być inna.
- Saro - młodsza Mongle uwiesiła się ramienia przyjaciółki.
- Może kiedy indziej? - czarodziejka odpuściła, wracając do posiłku. - Inis gotuje świetnie, ale jednak do swej nauczycielki jej jeszcze brakuje. To jest przepyszne, pani Mongle - pochwaliła gospodynię. - W czym tkwi sekret?
- Sekretów jest wiele - odpowiedziała Jina. - Ale w tym przypadku chodzi o specjalny sos - przy tym ostatnim słowie spojrzała na Lei.
- Oh, dodałaś go mamo? - ta uśmiechnęła się szeroko. - Aż też muszę spróbować - nałożyła sobie tego, co jadła Sara. Nie drążyła też tematu “łapówek”. - Sztukę czarodziejską studiowałaś tutaj? - zapytała dziewczyny swojej siostry.
- No, o tyle o ile. W wieży naszego łaskawego obrońcy - machnęła sztućcem mniej więcej w kierunku znajdującej się za miastem wieży arcymaga. Tego samego zresztą, który zorganizował przeniesienie Lei do Akademii. - Nie jest wcale takim złym nauczycielem, tylko… Nieważne - potrząsnęła głową.
- Nie będę naciskać. Mój talent jest inny, więc nie mam pojęcia ile muszą przejść inni - przyznała z delikatnym uśmiechem. - Co prawda też musimy siedzieć w księgach, ale za to nie trzeba nikomu usługiwać.
- Nie trzeba - poparła ją Siri. - Ale to czasem bardzo przyjemne - nie mogła się powstrzymać przed dwuznacznością, ale bardzo szybko zmieniła temat. - A ty, Inis? Czym się teraz zajmujesz?
Pytanie chyba trafiło w bardzo czuły punkt. Blondynka bowiem cała zesztywniała i wbiła spojrzenie w talerz.
- Pomagam Sarze - bąknęła cicho. Jednak wspomniania Sara nie dała jej tak uciec od tematu.
- I tak w końcu im powiesz - objęła ukochaną ramieniem. - Czy chodzi o to, że wolisz by to zostało w rodzinie? Bez urazy, Siri.
- Nie, Siri mi nie przeszkadza - odpowiedź była tak cicha, że siedząca naprzeciwko Leilena ledwo ją usłyszała. - Uczę się od Sary magii.
Związki jednopłciowe mogły być w Halruaa krytykowane, a nawet nietolerowane. Ale to były prywatne sprawy obywateli, które w gruncie rzeczy mało interesowały Radę Starszych. Za to nauczanie kogoś tajników magii bez stosownych pozwoleń było przestępstwem.
- O jasny szlag - wyrwało się Marcusowi. Jina ujęła córkę za dłoń i ścisnęła mocno.
- I jak ci idzie? - zapytała ciekawie Lei, kompletnie ignorując zakazy i nakazy, jak zawsze. - Nigdy nie rozumiałam tej całej papierologii, oprócz oczywiście spraw zarobkowych. Te rozumiem doskonale.
- Jak po grudzie - siostra zmarkotniała, nie wypuszczając dłoni mamy.
- Twój sekret jest z nami bezpieczny - obiecała Jina.
- I nie spuszczaj tak nosa. To dopiero parę miesięcy. A ja? - Sara szturchnęła samą siebie kciukiem. - Lata prania gaci.
Siri wybuchła szczerym śmiechem. Lei chętnie do niej dołączyła. Inis najwyraźniej ostatnio stała się mocno lękliwa o wszystko. To pewnie przez kolor włosów, rude kobiety z tej rodziny w końcu już nie miały oporów. Starsza z sióstr puściła ukradkiem całusa mamie.
- Podobno nauka to potęgi klucz. Niestety niewiele sama mogę pomóc. Mnie zmotywowała taka jedna sztywna elfka, co przed wszystkimi się przechwalała jaka to jest dobra.
- Motywacji jej nie brakuje. Jeszcze pokaże, na co ją stać - w głosie czarodziejki brzmiała pewność, która wynikać mogła tylko z miłości.
- A jak się już nauczysz? Co dalej? Będziesz nielegalną czarodziejką - matczyna troska wyparła lubieżną klątwę przy tak ważnej rozmowie.
- No, liczę że do tego czasu będziemy już dość bogaci, by kogoś, no wiecie… - nie dokończyła, ale Marcus wykazał się gracją byka w składzie porcelany.
- Przekupić?
- Przekonać - od razu poprawiła go Leilena. - Mam nadzieję, że będę mogła coś załatwić, choć nie znam procedur. Tylko tu ważniejsze jest trzymanie tajemnicy, niż to że jesteście razem - nawet ona to przyznała. - Mieszkacie same, Saro?
- Tak - zupełnie tym nie skrępowana, uśmiechnęła się szeroko. - Więc jak sobie sąsiedzi będą plotkować, że jesteśmy “razem” - mocno podkreśliła to słowo - to nie będą już szukać innych powodów do plotek. A na uczennicę arcymaga nie ośmielą się podnieść ręki.
- To dobrze, tak łatwiej się ukrywać - zgodziła się dziewczyna. - Jestem pewna, że z takim nastawieniem jakie u ciebie widzę, jesteś świetną nauczycielką - uśmiechnęła się do Sary.
- I tej wersji będziemy się trzymać - dziewczyna pogroziła żartobliwie palcem. - Nie chcę, by moja uczennica dowiedziała się, że są jakieś lepsze nauczycielki.
- Moje usta milczą - roześmiała się Lei, wnosząc szklankę z napojem. - Wypijmy więc za nadchodzące dobre czasy!
- O, za to wypiję zawsze i chętnie - ożywił się Marcus.
- To jeszcze chętniej nam nalej, synu - zwróciła mu uwagę Jina, zmuszając do pospiesznego obsłużenia biesiadników.
- Nie wiedziałam, że można go tak łatwo wykorzystać - zachichotała Lei. - To teraz lepiej opowiedzcie, czy coś się wydarzyło w naszym małym zakątku świata, kiedy mnie nie było.
Kolacja okazała się znacznie grzeczniejsza, niż Lei miała nadzieję, ale jednocześnie była też bardzo przyjemna. Pełna szczerości, ciepła i odrobiny rodzinnych złośliwostek. Sara okazała się być miłą, ale jednocześnie rezolutną dziewczyną. Trochę starszą od Inis, ale pełną optymizmu i energii. Jeśli siostra Lei miała się ustatkować, zamiast poddać przepełnionymi żądzą podszeptom krwi Mongle, to Sara wcale nie wydawała się złym wyborem.
Życie w Aluarim toczyło się powoli i nawet w ciągu roku niewiele się w nim stało. Urodziło się parę dzieci, dwie rodziny się wyprowadziły, ale żadnych spektakularnych zdarzeń nie było. Goście, zmęczeni późną porą i o wiele zbyt obfitym posiłkiem, zaczęli przegrywać z własnym zmęczeniem. Pożegnania były krótkie, kontrzaproszenia zostały złożone, a stół w jadalni posprzątany. Inis z ukochaną poszły do siebie, a domownicy rozeszli się do swych pokoi. W przypadku Leileny i Siri był to pokój jeden i ten sam - nie było żadnego sensu udawać, że dziewczyny nie były w zażyłych relacjach.
- Widzę czemu twoja siostra się zakochała - ciemnoskóra mimo ziewania postanowiła podzielić się myślą. Siedząc na skraju łóżka rozbierała się do snu. W halruaańskie lato bylo za gorąco nawet na nocne koszule.
- Ma dobry gust - przyznała Leilena, której rozbieranie się do snu polegało w sumie na zsunięciu trzewików i sukienki. Wystarczyło kilka ruchów i już była naga. - Uwielbiam radosne, pozytywnie nastawione osoby. Przy Sarze Inis wygląda jak jakaś smutaska. Zmieniła się.
- Może to przez strach? Ja bym wolała nie podpaść starszyźnie - wysunęła przypuszczenie przyjaciółka.
- Być może, ale życie w strachu nie jest dobre dla zdrowia - Lei westchnęła, siadając obok przyjaciółki, całkiem nieprzejęta swoją nagością. - Prędzej czy później trzeba będzie coś z tym zrobić.
- Nie wiem, czy my możemy coś tu zrobić kochana - przytuliła mocno Leilenę. - Czarodziejki z nas żadne. A skoro Inis nie wykazała w dzieciństwie dość talentu, by wzięto ją do jakiejś szkoły - westchnęłą ciężko. - Musiałabyś znaleźć jakiegoś arcymaga, by wydał zgodę na naukę.
- Zawsze da się coś zrobić - pogodny ton rudowłosej nigdy nie dopuszczał negatywnych myśli. Za to chętnie się dała przytulić. - Jak nie teraz to w przyszłości. Ja jestem dziwna, a moja siostra jest jeszcze na dodatek ode mnie młodsza. W takiej rodzinie to nie wróży nic normalnego - zachichotała. - Szkoda tylko, że nie mam szansy przekonać jej, że przede wszystkim powinna robić to, co sprawia jej przyjemność. Jako najmłodsza ma na to szansę.
- A ja jestem przekonana, że robi z Sarą mnóstwo przyjemnych rzeczy - zachichotała murzynka. - Chyba za bardzo się martwisz.
- Gdyby nie robiła, to byłabym z niej bardzo niezadowolona - parsknęła Leilena. - Nie martwię się, z martwienia się nie ma rezultatów.
- I tak trzymaaah - ostatnie słowo przerodziło się w długie ziewnięcie. - Słuchaj, Marcus to lubi się wylegiwać do późna? - zapytała nieoczekiwanie dziewczyna, puszczając rudowłosą i kładąc głowę na poduszkę.
- Kiedyś lubił, teraz to sama nie wiem. Czyżbyś coś ciekawego planowała? - Lei popchnęła ją i sama władowała się na łóżko obok przybranej siostry, przytulając się do niej nagim ciałem.
- Mam takie jedno wspomnienie, którego nie mogę wygonić z głowy - przyznała się Halruanka, chętnie przywierając do przyjaciółki. - Ale nie wiem, czy chcesz by Marcus was podglądał.
- Was? - zachichotała rudowłosa. - Wiesz, że ja nie mam żadnych ograniczeń. Jedynym moralnym kompasem jesteś ty.
- Marcus jest fajny, ale nie kręci mnie tak jak ty i Jina. Więc mi wystarczycie - dziewczyna zamknęła już oczy i mościła się tylko wygodnie na poduszcze.
- W sumie jestem ciekawa jak zareagowałby na widok mnie i mamy razem - zamruczała jeszcze cicho Lei, uśmiechając się do siebie.
- Mhmm - mruknęła już tylko starsza koleżanka i wkrótce usnęła. Leilena, dzięki prezentowi od swojej pani, niby spać nie musiała, ale we własnym łóżku i w objęciach przyszywanej siostry dała się skusić.
 
Zapatashura jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172