Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-10-2019, 15:18   #81
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Kiedy Lei się obudziła, Ander już dawno wstał. Zastała go zanurzonego w balii z zimną wodą, mocno obolałego. Na jego szyi widoczna była sina pręga, nie trudno było więc wydedukować, że jego anus też miał lepsze poranki. Półork nie wydawał się być na rudowłosą zły, albo przynajmniej dobrze swoją złość ukrywał. Nie zadawał też zbędnych pytań, gdy poinformowała go o tym, że ma jej przekazać z takim trudem zdobyte lustro. Przypomniał jedynie, z naciskiem, że może być przekleństwem.
Mężczyźnie nie było łatwo zaprowadzić panny Mongle do stetryczałego czarodzieja. Śmiesznie chodził, a jakiekolwiek gwałtowne ruchy sprawiały mu ból. Nie chciał jednak leżeć i się kurować, kiedy (jak sam powiedział) Leilena dwa razy uratowała mu skórę. Wciąż czuł się wobec niej zobowiązany... nie wspominając o tym, że również obolały.
Zwariowanego maga trzeba było długo namawiać, by pozwolił rudowłosej skorzystać z magicznego kręgu. Większość tego czasu została zmarnowana na wysłuchiwaniu, jak to natrętów poprzemienia w najróżniejsze plugastwa, od żab, przez karaluchy aż po, z jakiegoś powodu, wiewiórki. Kiedy się jednak zgodził, zaklęcie odprawił z wprawą godną arcymaga i zaraz po tym, jak Lei uściskała półorka na pożegnanie, pojawiła się na podwórzu Złotego Drue. Minęło raptem kilka dni, ale dziewczyna czuła się jak po wielkiej, groźnej przygodzie... bo w sumie, faktycznie coś takiego przeżyła. Idąc do domu roztrząsała w myślach co też zrobić z nagrodą otrzymaną od Nessaliny. Magiczne lustro mogło spełnić jej wielkie marzenie, ale mogło też zupełnie zmienić jej rodzinę. Może na lepsze, nawet jeśli lepsze na miarę wyuzdania Mongle'ów, ale może też na gorsze. Zatopiona w swoich myślach usłyszała radosne wołanie swojego imienia dopiero, kiedy niemal wpadła na biegnącą jej naprzeciw Siri. Zaśmiała się i wybiegła przyjaciółce na spotkanie, na ten czas wyganiając myśli z głowy.
Ciemnoskóra objęła ją w pasie i z rozpędu zawirowała z nią dookoła.
- Gdzieś ty była? Twoi rodzice się zamartwiają. A ja tęskniłam - zakończyła już bez nuty wyrzutu.
- W Calimporcie i Wrotach Baldura - zachichotała w odpowiedzi, dając sobą kręcić. - Przecież mówiłam, że nie będzie mnie kilka dni.
- Ale nie było cię prawie… Czekaj, gdzie? W Calimporcie? - Siri zatrzymała się tak nagle, że prawie się przewróciła.
- I Wrotach Baldura - potwierdziła. - Tylko nie mów moim rodzicom. Tutaj wydarzyło się coś ciekawego?
- No wiesz, to już zależy co kogo ciekawi - ciemnoskóra uśmiechnęła się łobuzersko.
- Oho, ten uśmiech. Opowiadaj! - wzięła ją za ramię i bardzo powoli skierowała się w stronę domu.
- Możliwe, że twój tata potrzebował z kimś ukoić tęsknotę do córki - odparła enigmatycznie.
- Tylko raz? - zachichotała i klepnęła Siri w tyłek.
- Albo dwa. Fajna ta nowa służąca - halruaanka nie pozostała dłużna, przy czym ona po prostu złapała przyjaciółkę za pupę i długo nie puszczała.
- Robiliście to we trójkę? - ciekawość Lei jak zawsze była ogromna. Przytuliła się do ciemnowłosej, obejmującą ją dłonią głaszcząc bok kołyszącej się piersi.
- Za pierwszym razem. Od początku byłam przekonana, że da się namówić. Ma coś takiego w oczach - oblizała bezwiednie wargi. - A jak już raz dała się ponieść… no to tatuś skorzystał.
- Zwłaszcza po tej rozmowie z moją mamą. Nadal był tak ostrożny, aby nikt nie usłyszał?
- Owszem. Pełna dyskrecja, w gabinecie, za zamknięty drzwiami - Siri chyba nie zrozumiała na co liczyła rudowłosa, bo odpowiedziała, jakby to było coś dobrego. A dziewczyna nie sprecyzowała.
- Myślisz, że mnie też polubi? - zaśmiała się. - Jestem trochę wyposzczona… - to było tylko częściowe kłamstwo, bowiem spotkania z Nessaliną zawsze ją wyjątkowo pobudzały, a nie przynosiły pełnego spełnienia. W końcu zbliżenie nie nastąpiło z sukkubem.
- To ja ci już nie wystarczam? - teatralnie odrzuciła głowę, drocząc się jak zwykle.
- Ciebie zamęczę pierwszą - obiecała. - Wiesz ile potrafię… - bezceremonialnie wsunęła dłoń pod spodnie Siri i złapała za ponętny pośladek.
- Och, wiesz jak prawić komplementy - dała przyjaciółce całusa w policzek. - Twoja mama z kolei jest na ciebie równocześnie zła i zamartwia się po nocach.
- Podglądałaś ją czy co? - zapytała zerkając w oczy, choć jej palce wcale nie były poważne, sunąc teraz po rowku pupy.
- Przyłapałaś mnie - westchnęła. - Czy za podglądanie twojej pięknej, podniecającej mamusi czeka mnie jakaś kara? - zamruczała.
- Na goły tyłek - obiecała. - Teraz lepiej chodźmy, jestem głodna jak wilk - powiedziała, wyjmując dłoń.
- Jasne, tylko pytanie brzmi, kogo chcesz schrupać? - zaśmiała się w odpowiedzi Siri. - A co masz w zawiniątku? Pamiątkę z podróży? - zapytała, wskazując zapakowane lusterko.
- Prezent dla mamy - odparła tajemniczo, uśmiechając się.
- Dary przebłagalne - pokiwała głową. - Mogą ci się przydać.
Były już pod gankiem, więc rozmowa w naturalny sposób dobiegła końca. Lei otworzyła drzwi i zdziwiła się, jak silnie poczuła zapach własnego domu. Uspokajający, swojski. Powietrze było zupełnie inny niż w tych egzotycznych miastach, które odwiedziła. No i było pusto. Nikt nie witał Leileny w progu. Weszła do środka. Wiedziała, że to lustro równie dobrze może wszystko popsuć. Jednak zapach Nessaliny był równie silny jak wspomnienie dziko oddającej się mamy. Kto nie ryzykuje ten nic nie zmienia.
- Pozwolisz, że się przebiorę i trochę ogarnę po podróży? - spytała Siri.
- Pewnie. Ale opowiesz mi potem jakim cudem dostałaś się w takie miejsca?
- Oczywiście. To wbrew pozorom całkiem proste jak się okazało - cmoknęła czarnowłosą w usta i pobiegła… w stronę pokoju mamy, choć skręciła dopiero jak zniknęła Siri z oczu.
Pora była akurat taka, że było już po śniadaniu, a do obiadu było za daleko, by mama krzątała się już w kuchni. Lei zatrzymała się na chwilę pod jej drzwiami - odgłosy nie pozostawiały wątpliwości, że była u siebie. Ale raczej nie robiła niczego ciekawego. Zapukała cicho i ostrożnie.
- Proszę - zaprosiła Jina. Siedziała w fotelu przy oknie, czytając jakąś książkę. Gdy tylko zobaczyła córkę, poderwała się na równe nogi. Przez jej twarz przebiegł chyba tuzin emocji, ale w końcu zdecydowała się na rodzicielską złość.
- Leileno Mongle, gdzieś ty była? - załamała ręce.
- Przecież mówiłam, że na wycieczce - zdziwiła się tą reakcją dziewczyna.
- Nic ci się nie stało? Wszystko dobrze? - gniew przerodził się w zatroskanie i Jina nie mogąc się powstrzymać podeszła do córki i przytuliła ją mocno.
- Oczywiście, że nie - Lei oddała chętnie ten uścisk. - Nie robiłam przecież nic niebezpiecznego. Nawet przyniosłam ci prezent.
Jina ostrożnie wzięła zawiniątko, ale nie rozpakowała go.
- Nie było cię nigdzie w okolicy, martwiłam się - zaczęła robić córce wyrzuty.
- Mamo, spędziłam już znacznie więcej czasu daleko od domu. Jestem już duża - przypomniała.
- Ale wtedy wiem gdzie jesteś. W stolicy, w Akademii, pod okiem nauczycieli, a nie… całkiem sama, niewiadomo gdzie - mało brakowało, a Jina tupnęłaby z frustracji.
- Nie byłaś taka nerwowa przed moim pójściem do akademii - westchnęła Lei.
- Bo byłaś w domu, a ja… Chyba jeszcze nie przyzwyczaiłam się myśleć o tobie, jak o dorosłej kobiecie - przyznała. - To gdzie byłaś? - powtórzyła.
- Skorzystałam z magii, aby odwiedzić inne miasto - powiedziała część prawdy rudowłosa. - Okazało się, że w naszym miasteczku jest mag posiadający krąg.
- Tak, Drue - przyznała zdziwiona matka. - A czego ty szukałaś w innym mieście? Spotkałaś się z jakimś znajomym z Akademii?
- Ma na imię Ander - dawkowanie częściowej prawdy wydawało się najlepszym pomysłem. - Magia pozwala tyle zobaczyć, kiedy podróżuje się tak szybko! Jak będę już miała wystarczająco mocy, to też stworzę nam krąg.
- Przyda się w biznesie - przyznała trochę uspokojona Jina i dopiero wtedy uważniej spojrzała na zawinięty podarek. - Co to?
- Zobacz - zachęciła Lei, czując mocniejsze bicie serca.
Matka nie przeczuwała żadnego podstępu i bez oporów rozpakowała swój prezent, spoglądając w swoje odbicie. A rudowłosa powtórzyła to, co usłyszała od Nessaliny, swojej pani. Jedynej i ukochanej. Efekt był… żaden. Czy też raczej, niczego nie było widać, ani słychać. Żadnego rozblasku, żadnego zwierzęcego jęku, albo chociaż grzmotu za oknem. Jina dalej przeglądała się, poprawiając trochę fryzurę. Ten brak efektu był lepszy niż coś gwałtownego. Lei ufała słowom swojej pani, wiedziała, że to zadziała. Bała się tylko tego, że zadziała odwrotnie niż to tłumaczyła. Wtedy życie mogłoby stać się… zbyt trudne i skomplikowane, a ona przecież chciała tylko dobrze dla wszystkich.
- To bardzo ładne lusterko. Dziękuję Lei - Jina oderwała w końcu swoje spojrzenie i przeniosła je na córkę.
- Proszę. Nie chciałam, żebyś się gniewała - dziewczyna uśmiechnęła się.
- Wiem, ale… tęsknię za tobą. I brakuje mi ciebie - wyznała, co w uszach Lei od razu zabrzmiało dwuznacznie. Ale czy faktycznie takie było?
- Mi ciebie też mamo… - szepnęła cicho dziewczyna. - Tak dobrze mi zawsze przy tobie…
- To dlaczego uciekłaś? - kobieta wzięła się pod boki, pięknie podkreślając swoją talię… albo po prostu przyjmując bojową postawę.
- Gdyby to była ucieczka, to nie powiedziałabym nikomu ani nie wróciła - sprostowała Leilena.
- Mogłaś się rozmyślić w trakcie. Ale niech ci będzie, że argument o tym, że mnie chociaż poinformowałaś przeważa - mama nawet się lekko uśmiechnęła.
- Nie mogłabym przecież od ciebie uciec, mamo. Ani od reszty naszej rodziny - Lei powiedziała to całkiem poważnie.
Jina rozczuliła się na to wyznanie i szeroko rozłożyła ręce, zapraszając do uścisku. Jej córka zbliżyła się, odrobinie niepewnie. Ale przytuliła się już z ochotą, korzystając z tej okazji. Z początku uścisk był czuły i rodzicielski, ale już po paru sekundach Leilena poczuła jak dłonie jej mamy zaczęły przesuwać się coraz niżej i niżej, aż w końcu zacisnęły się na jej tyłeczku. Dziewczyna też pozwoliła sobie na kierowanie prawdziwymi uczuciami i potrzebami kłębiącymi się w zboczonej głowie. Wtuliła się mocniej w Jinę, liznęła szyję i też kierowała dłonie ku pupie.
- Co teraz czujesz, mamo? - odważyła się spytać.
- Szczęście, że do mnie wróciłaś - odpowiedziała, obracając głowę tak, by wystawić się lepiej na pieszczotę.
- Robiłaś to z kimś, kiedy mnie nie było? - Lei dalej wyczuwała granicę, wgryzając się leciutko w szyję mamy i zaraz liżąc ugryzione miejsce. Dłonie próbowały złapać za pośladki pomimo ciężkiej maminej sukienki.
- Lei… - Jina westchnęła cicho. - O co ty mnie pytasz? To przecież nie wypada - jej ton brzmiał jednak kokieteryjnie, a nie gniewnie.
Dziewczyna musiała przyznać, że jak na razie podoba się jej nowa mama. Wciąż była starą mamą, ale to jak nawet sama zapraszała do pieszczot było tak podniecające…
- O to jak bardzo moja mamusia potrzebuje być zaspokojona… bo ja nie umiem tak kilka dni bez…
- Niedaleko pada jabłko od jabłoni - dłonie opadły jeszcze trochę niżej i gwałtowniej poderwały sukienkę Leileny w górę. A potem palce matki zaczęły masować skryte jedynie bielizną pośladki. - Nie robiłam tego, od kiedy wyjechałaś.
- Cieszę się, że odziedziczyłam po tobie te potrzeby… - zamruczała, odrywając się na chwilę od szyi. - Przez te twoje sukienki trudno się do ciebie dobrać…
- To znajdź mi coś lepszego, zamiast marudzić, młoda panno - fuknęła Jina.
- Dałam ci już jedną sukienkę - przypomniała. - I chętnie ofiaruję następne w przyszłości.
- No niech będzie, że to lusterko wystarczy za prezent - zaśmiała się. Puściła córkę i odwróciła się do niej plecami. - Pomożesz mi ze sznurowaniem? - odgarnęła z pleców swoje rude włosy.
- Z przyjemnością… - zwinne dłonie Lei od razu wzięły się za uwalnianie pięknego ciała spod kilogramów zbyt ciężkiego stroju. - Mogę zaprojektować coś specjalnie dla ciebie…
- Co ci chodzi po głowie? - zaciekawiła się.
- Coś co podkreśliłoby twoje piękne ciało, mamo - szepnęła, bo dłonie były już coraz niżej. Jina nie tracąc czasu, zaczęła zsuwać z ramion ciężką suknię, odsłaniając smukłe ramiona.
- Więcej szczegółów, córeczko. Przecież nie myślałam, że uszyjesz mi worek pokutny.
- Zwykle w takich chodzisz - zachichotała Lei, kończąc rozwiązywać. - Już. A co do szczegółów. Rozpalałabyś mnie do granic w obcisłej, opinającej sukience do kolan, rozciętej u dołu i z odsłoniętymi plecami, wiązanej na szyi…
- Chyba nie tylko ciebie bym mogła wtedy rozpalić, co? - mama od razu zsunęła z siebie ubiór, kręcąc przy tym kusząco biodrami, aż cały ten ciężki materiał nie opadł na podłogę. Teraz stała już tylko w bieliźnie i białych pończochach.
- Nie tylko mnie. Ale ty rozpalasz nawet w tych swoich ciężkich sukniach. Co dopiero w takiej seksownej… - Lei obróciła ją w swoją stronę, obejmując w talii i spoglądając głęboko w oczy. - Założysz tę, którą ofiarowałam, na zupełnie nagie ciało?
- Zupełnie? Bez biustonosza, majtek i pończoch? - pochyliła się i przesunęła dłonią po swym udzie.
- Możesz zostawić majteczki, ale pozostałe dwie rzeczy zupełnie nie pasują - kategorycznie stwierdziła jej córka. - Z naszymi piersiami chodzenie bez stanika jest takie przyjemne.
- Jeśli ma ci to sprawić przyjemność, to tak właśnie zrobię - obiecała matka. Na dowód rozpięła biustonosz i rzuciła go na łóżko. Jej podniecenie od razu było widoczne.
- Tobie też sprawi, prawda? - dłoń Lei przesunęła się na jedną z obnażonych piersi, obejmując ją delikatnie.
- Tak - przyznała, oblizując usta. Wyglądało na to, że obietnica Nessaliny się spełniła i Jina wyzbyła się zahamowań.
Ciekawe czego jeszcze? Czy sukkub rzeczywiście był tak godny zaufania przy nagradzaniu?
- Zdejmij pończochy, mamo. Chcę byś ubrała sukienkę ode mnie. Pójdziemy razem na śniadanie? Jestem głodna jak wilk… - nie odrywała przy tych słowach wzroku od starszej kobiety.
- Co tylko każesz, córeczko - odpowiedziała z figlarnym uśmiechem Jina i usiadła wygodnie na łóżku, ściągając pończochy bardzo powoli i nie odrywając od Lei spojrzenia. Celowo trzymała przy tym nogi rozłożone, pokazując, że już robi się wilgotna. Jej córka reagowała równie mocno.
- Powinnam zdjąć majteczki, mamusiu? - podwinęła sukienkę na tyle, aby znów było widać białą, niewinną bieliznę.
- Koniecznie. Inaczej się zabrudzi. I kto to będzie prał?
Leilena zaczęła je powoli zsuwać z bioder. Dla całkowicie uzależnionej od seksu dziewczyny, jej mama stała się idealną mamą, z którą mogła dzielić to co kochała najmocniej. Obnażała przed nią swoje przystrzyżone łono, błyszczące na jasnoróżowych, wystających na zewnątrz wargach.
- Z każdym dniem robię się tu coraz mniej niewinna…
Jina oblizała się zmysłowo na widok łona swej córki.
- Mi to wcale nie przeszkadza.
Ubrana już wyłącznie w majtki, kobieta podeszła do szafy i wyjęła z niej prezent od Lei: krótką, ozdobioną w kwiatowe wzory sukienkę z odważnym dekoltem.
- Wiesz, że już dawno po śniadaniu? Zrobić je specjalnie dla ciebie?
- Mogę poprosić tak grzecznie jak sobie zażyczysz - zachichotała dziewczyna, pozbywając się zupełnie swojej bielizny. I ciągle nie zakrywając się ultra krótką sukienką.
- Nie chcę, żebyś była grzeczna. Wprost przeciwnie - matka zaczęła się ubierać. - Chcę, żebyś była przy mnie bardzo niegrzeczną córeczką. Która bardzo niegrzecznie prosi.
- A jak to jest niegrzecznie prosić? Pokażesz mi, mamusiu?
- Nie - pokręciła przecząco głową. - Musisz sama udowodnić, że jesteś już duża i przestałaś być niewinna - poprawiła ostatnie niesforne fragmenty materiału i była gotowa opuścić sypialnię.
Lei w próbie wybadania tego pojęcia skróciła dystans i pocałowała mamę mocno w usta, przywierając do niej całą sobą i łapiąc za tyłek, o wiele bardziej obecnie dostępny. Jina odpowiedziała na ten szturm chętnie i namiętnie, od razu wsuwając córce język między miękkie wargi i za jej przykładem kładąc dłonie na pupie. Młoda dziewczyna całowała mamę przez długi moment, głęboko sięgając językiem i wymieniając z nią ślinę. Pożądanie pochłaniało ją już całą, ale zdołała się oderwać.
- Czy tak, mamo?
- Teraz wcale nie prosiłaś - zaprzeczyła, krzywiąc się. - Po prostu sobie wzięłaś, co chciałaś.
- A to tak nie mogę poprosić o śniadanie? - zastanowiła sie jej córka, nie oddalając się ani na centymetr. - Bo ja nie wiem jak się niegrzecznie prosi, tylko rozkazywanie mi przychodzi do głowy, a to żadne proszenie…
- A co byś mi rozkazała zrobić? - zapytała Jina, głosem drżącym z ledwie powstrzymywanego podniecenia. - Gdybym przez chwilę była twoja?
- Na razie kazałabym ci zrobić śniadanie, które smakowałaby tobą…
- Dobrze, córeczko. Chodźmy zatem do kuchni - pociągnęła ją za rękę.
Kuchnia jednak okazała się być zajęta przez Siri, która korzystając z nieobecności przyjaciółki postanowiła trochę podjeść przed obiadem.
- Czy jej też mam zrobić drugie śniadanie? - Jina nieoczekiwanie spytała Lei.
Ta zadrżała. Jej mama naprawdę stała się posłuszna, co gorsza, dziewczynę to podnieciło. Tylko co pomyślą inni? I jak będzie się Jina zachowywała przy nieobecności córki? Oby wróciła bardziej do siebie.
- Siri, chcesz spróbować mojej ma… znaczy jeszcze śniadania?
- Pewnie - uśmiech ciemnoskórej był figlarny. Chyba nie przeoczyła przejęzyczenia przyjaciółki.
- Czyli śniadanie dla dwojga. Nawet lepiej - pani Mongle zachowaniem bardzo przypominała teraz swą starszą córkę. Zmiana była bardzo drastyczna. I czy taka była zawsze, tylko to wypierała, czy to lustro tak ją zmieniło? Podeszła do miski z warzywami i wybrała dwa duże ogórki.
Lei usiadła tuż obok Siri, szepcząc do niej konspiracyjnie i nie odrywając wzroku od mamy.
- Chyba się jednak za mną stęskniła… i przemyślała to co jej sugerowałam i skończyło się kłótnią.
- To wygląda na coś więcej, niż zwykła tęsknota - odszepnęła przyjaciółka. - Ktoś tu znowu rzucił swój ulubiony czar. Ale ja nie narzekam.
Jina nie tylko nie wstydziła się widowni, ale nawet stanęła przodem do młodych dziewczyn i zaczęła sugestywnie pocierać ogórek, w górę i w dół.
- Strasznie się ubrudził. Muszę go koniecznie umyć - przeciągnęła językiem po całej jego długości, a potem ponowiła ten lubieżny gest na drugim.
- Nie odważyłabym się tego rzucić, gdyby była zła. Potem wszystko by pamiętała. Teraz… jest bardziej sobą - szepnęła Lei do przyjaciółki i oblizała się w kierunku mamy. - Moim zdaniem trzeba to zrobić dokładniej - powiedziała głośniej. - Prawda Siri?
- Zdecydowanie - Halruanka nie wahała się ani przez chwilę. - Czyste są smaczniejsze.
Pani Mongle posłuchała i bez protestu wsunęła sobie końcówkę warzywa do ust. Jej języczek zaczął wić się wokół niego, gęsto pokrywając śliną. Spoglądała przy tym na Leilenę, oczekując dalszych rozkazów. A ta nigdy nie odmawiała tego typu zabawy, szybko wsiąkając w nią głęboko, aż do granic wyuzdania.
- Myjesz tylko końcówkę, mamusiu. Wiem, że możesz więcej. Może nawet dwa na raz? Tylko najlepiej obrane, abyśmy mogły potem od razu zjeść - zasugerowała.
Jina wyjęła ogórek z ust i pokiwała głową.
- Dobrze, córeczko.
Ułożyła oba warzywa na stole i szybko zaczęła obierać je nożem.
- Co ty jej zrobiłaś? - Siri nie dawała za wygraną. - Zachowuje się, jak wtedy w łaźni.
- Mam nadzieję, że tylko wyzwoliłam jej prawdziwą naturę - oszepnęła szczerze. - Ja też tak wyglądam po kilku dniach bez seksu. A moja mama od lat ma go sporadycznie.
- Ja cię jeszcze nie widziałam po kilku dniach bez seksu - zachichotała murzynka.
Jina zdążyła już oczyścić śniadanie dla dziewczyn. Oba długie, zielone, falliczne kształty wzięła w dłonie i podeszła do uczennic Akademii. Przysunęła sobie krzesło i bezwstydnie usiadła na nim w rozkroku. Krótka sukienka podwinęła się, obnażając przemoczoną bieliznę.
- Oba na raz, córeczko? - zapytała kusząco.
- Chcemy na nich jak najwięcej ciebie, mamo. Z ust i cipki. Jesteś tam tak podniecająco szeroka i wulgarna… - Lei już z trudem wytrzymywała. Położyła dłoń na udzie Siri, nie odrywając spojrzenia od krocza Jiny.
- Właśnie tak chcę, żebyś mnie niegrzecznie prosiła - przyznała matka. Nie odsuwając już w czasie tego, co musiało nastąpić, odsunęła majteczki na bok i zaczęła wsuwać w siebie wielkie warzywo. Jeknęła przy tym z rozkoszy i żeby stłumić to choć trochę, drugi ogórek włożyła sobie do ust, po czym na przemian wysuwała go i wsuwała, coraz głębiej, jakby pieściła penisa.
Ciemnoskórą bardzo ten widok podniecił i sama również rozłożyła szeroko nogi. Tego dnia, nietypowo, założyła krótką spódniczkę w przeciwieństwie do swych typowych spodni. Rozgrzana Lei nie bawiła się w podchody i skorzystała z tego od razu, sięgając między ponętne uda i dalej pod spódniczkę.
- Weź je w siebie całe, mamo… - wydyszała. - Chcesz znowu zerżnąć mi mamę, Siri?
Nogi rudowłosej dziewczyny także się rozsunęły na boki.
- Od pierwszej chwili, kiedy ją ujrzałam, mam ochotę ją nieustannie pieprzyć. Jesteś przepiękna - powiedziała do Jiny, która mogła tylko z zadowoleniem jęknąć wokół zielonego intruza, którego powoli wpychała sobie w gardło. Znacznie łatwiej szło jej na dole. Ogórek sięgał już głęboko w wilgotne, rozgrzane wnętrze.
Murzynka ulżyła trochę przyjaciółce, sięgając dłonią do jej szparki.
- Zgubiłaś bieliznę - stwierdziła ze śmiechem.
- I kto to mówi - zachichotała ruda, czochrając włoski przyjaciółki. Z fascynacją jednak przyglądała się, jak jej mama bierze warzywo w gardło. Wsunęła przy tym dwa palce w Siri, zginając je i ruszając nimi na boki. - Tak mnie podniecają możliwości jej cipy - komentowała, od chuci aż szumiało jej w głowie. - Tak wspaniale wyrobiona…
Mama jęknęła i zadrżała, słysząc jak wyraża się o niej córka. Ręka, która masturbowała jej grotę przyspieszyła, wypełniając kuchnię mlaszczącymi odgłosami wielkiego podniecenia.
Ciemnoskóra, bojąc się, że nierozważnym słowem przerwie ten perwersyjny czar, milcząc zaczęła pocierać łechtaczkę przyjaciółki. Była już twarda i nabrzmiała. Leilena jęknęła, zbliżając się jeszcze bardziej do Siri, ocierając o nią.
- Powinnyśmy jej pozwolić dojść już teraz…?
- Yhm - mruknęła w odpowiedzi. - Już mi cieknie ślina.
Oczy Jiny płonęły od żądzy, gdy wpatrywała się w córkę, oczekując na zgodę… albo rozkaz.
- Dojdź mamusiu, wyjmij go z siebie jak poczujesz pierwszy skurcz… - dyszała Lei, którą wydawanie tych poleceń bawiło coraz bardziej. - Udostępnij się na usta Siri… a mnie nakarmisz tym lepiącym się ogórkiem… - wyjęła palce z koleżanki, aby nie utrudniać dostania się do krocza Jiny.
Halruanka z ochotą podjęła tę grę. Zsunęła się na podłogę i szybko podeszła na kolanach do gospodyni, której nogi drżały już tak bardzo, że wprawiały krzesło w postukujące drgania. Orgazm nadszedł w parę chwil. Pani Mongle posłusznie wysunęła z siebie oba warzywa i wytrysnęła ze swej szparki sokami podniecenia. Siri pisnęła z radości, gdy prawie cała jej twarz została oblana. Korzystając z okazji Leilena wymruczała zaklęcie, sięgając do umysłu mamy w poszukiwaniu aktualnych wspomnień tam ukrytych. I zobaczyła… siebie. Przy balii w łaźni. Wtedy, gdy przyprawiła sobie magią wielkiego penisa, którego we wspomnieniach właśnie całowała… to znaczy Jina całowała. Takie szperanie w cudzym umyśle było bardzo dezorientujące.
Lei wstała i stanęła obok mamy. Jedną rękę wsunęła we włosy koleżanki i docisnęła ją do krocza Jiny.
- Nakarm mnie - poleciła kobiecie, z której łona przyszła na świat. - Resztę przerwy semestralnej spędzimy na seksie. Nie tylko Siri chce cię nieustannie pieprzyć.
- Co tylko mi każesz, córeczko - obiecała, równie podniecona co Leilena. Posłusznie podsunęła jej wprost ociekający od śluzu ogórek. Ta wzięła końcówkę w usta i odgryzła. Patrząc w oczy Jiny przeżuła i połknęła.
- Jesteś pyszna. I nie musisz tak grzecznie do nas mówić, kiedy jesteśmy same… - wolna dłoń zaczęła zsuwać ramiączka sukienki.
- Lubię mówić grzecznie. Ale lubię też, gdy mówisz do mnie niegrzecznie. To mnie tak bardzo roznieca… - jęknęła, rozkoszując się zwinnym językiem czarnulki.
- Jesteś straszną suką, mamusiu… tak długo to ukrywałaś, ale ja zawsze wiedziałam, że dla ruchania zrobisz wszystko… - obnażyła jedną z jej piersi i złapała za nią mocno, odgryzając następny kawałek ogórka.
- Tak. Potrzebuję tego. To silniejsze ode mnie, córeczko. Przepraszam - jęczała, oblizując usta. Jej biust tak dobrze leżał w dłoni Lei. Obnażyła też drugą pierś i pociągnęła za sutek.
- Nie przepraszaj. Ciesz się tym. Ja się tego nauczyłam, a przecież mam to po tobie… - puściła głowę Siri, wzięła od mamy ogórek i potarła nim łono, zbierając biały, gęsty śluz. Podała go mamie. - Wyliż soki córki.
- Dobrze - zgodziła się pokornie i chętnie. Wysunęła swój języczek i zaczęła zlizywać nim podniecenie Leileny. - Takie słodkie…
- Tak mnie podnieca moja własna mama… - wyszeptała dziewczyna, nie przerywając masażu, dość brutalnego, obnażonych piersi. - Pamiętasz jak mnie rodziłaś? Musiałaś już być wtedy luźna, wyrobiona… kiedy zaczęłaś o mnie myśleć w innym kontekście? Albo o moich braciach?
Zadając to pytanie, spojrzała ponad ramieniem Jiny i zobaczyła bladą jak u trupa twarz Inis, stojącej w drzwiach. Lei jednak jeszcze nawet nie osiągnęła orgazmu i podniecenie było zbyt silne, więc ciągle udawała, że nic nie widziała.
- Kiedy opiekowałam się Marcusem. Wtedy, gdy złamał rękę. Był już taki duży i bezradny… - Jina raczej bełkotała niż mówiła, czemu Lei się absolutnie nie dziwiła. Przecież doskonale wiedziała jak sprawnie Siri umiała posługiwać się językiem.
- Obciągnęłaś mu czy od razu dosiadłaś? - zapytała dziewczyna, zaczynając pocierać swoją cipkę. - Tak bardzo potrzebuję dojść… - wysapała.
- Na początku… dłonią. Ale potem, pozwalałam sobie na coraz więcej.
Tego było za dużo dla biednej Inis. Zasłoniła usta, żeby nie krzyknąć i czmychnęła w głąb korytarza. Pochłonięta Lei prawie tego nie zauważyła.
 
Lady jest offline  
Stary 08-10-2019, 17:50   #82
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
- Idziemy w wygodniejsze miejsce - zadecydowała. - Chcę ci usiąść na twarzy, mamo… może na moim własnym łóżku?
- Prowadź. Tak bardzo cię pragnę - z entuzjazmem zgodziła się mama.
- Czy to znaczy, że to pyszne śniadanie będę mogła kontynuować na miękkiej kołdrze? - czarnoskóra odsunęła wilgotną twarz od łona gospodyni.
- Nawet nie myśl, że sobie pójdziesz - pogroziła jej Lei, biorąc koleżankę za dłoń i prowadząc je do swojego pokoju. - Rozbierz się, mamo. I połóż.
- Już, Leileno - zgodziła się bez wahania. Z sukienki, którą zaprojektowała dla niej córka, wyswobodziła się w parę sekund, a potem odwróciła tyłem do dziewczyn i upewniwszy się, że obie mają dobry widok, pochyliła ściągając bieliznę. Jej wypięta pupa bardzo kusiła, ale rozbieranki potrwały tylko chwilę. Położyła się wygodnie i przeciągnęła jak kotka.
- Mam leżeć na brzuchu, czy na plecach?
Siri aż przełknęła ślinę.
- Na brzuchu, abyś mogła mnie lizać kiedy będę siedzieć na twojej twarzy - zamruczała podniecona Lei, przyciągając do siebie czarnowłosą i mocno całując ją i obmacując na oczach mamy. Nie rozbierała jednak ani siebie, ani koleżanki, odrywając się od niej z roziskrzonym spojrzeniem. O głodzie zdążyła zapomnieć.
- Podano do stołu - wskazała dłonią Jinę. - Rozłóż ładnie nóżki, mamusiu.
Nie wahała się ani chwili. Tak samo ciemnoskóra, która sama zaczęła zrzucać z siebie ubranie, z głodem w oczach zbliżając się do pani Mongle.
- Takie przekąski mogłabym jeść codziennie - zaśmiała się jeszcze, nim zaczęła używać ust do czegoś innego.
Lei weszła na łóżko, siadając okrakiem na razie na brzuchu mamy, tyłem do Siri. Popatrzyła Jinie głęboko w oczy i zaczęła bardzo powoli zdejmować z siebie sukienkę.
- Jak się czujesz, mamusiu? W kuchni mogła nas widzieć Inis…
- Ja… - coś zamigotało w zasnutych żądzą oczach. Coś, co wyglądało jak strach. Bardzo szybko jednak minęło, wypchnięte przez perwersyjne myśli. - Chciałabym wiedzieć, co kazałabyś mi z nią zrobić.
Więc ciągle się tam kryła. Ale czy będzie potrafiła normalnie żyć?
- Chciałabym wtedy, żebyś jej wytłumaczyła, że to w naszych głowach i krwi jest potrzeba ciągłego seksu, że nie powinna się tego bać i wstydzić - powiedziała dziewczyna, rozbierając się do końca.
- Myślisz, że ona się boi? - matczyny instynkt zaczynał wypływać na wierzch. Co było trudnym zadaniem, przy obscenicznym siorbaniu Siri.
- Musi zrozumieć jeszcze, że to nasze życie, że nie możemy tego tłumić… - mokra szparka Lei ocierała się o brzuch mamy. - I że to nic złego, że to robimy między sobą. Przecież się kochamy, a tak najbezpieczniej…
Jina oblizała wargi.
- Z tobą mogłabym nawet zaryzykować - odpowiedź przerwał jednak przeciągły jęk. - Twoja przyjaciółka jest taka… taka…
- Możemy porozmawiać z nią razem… - obiecała Lei i już nie mogąc wytrzymać zmieniła pozycję, obrazając się o sto osiemdziesiąt stopni i patrząc jak Siri przysysa się do cipki usiadła na ustach mamy. - Ale teraz mnie wyliż… muszę dojść ci na twarzy…
Jina z werwą przystąpiła do spełnienia tej prośby. Najpierw objęła córkę mocno w talii, jakby ta miała jakikolwiek zamiar jej uciec, a potem w ruch poszedł jej język. Nie marnowała czasu na delikatne pocałunki, od razu zanurzając się w mokrej szparce, może bez doświadczenia Siri, ale z identycznym entuzjazmem. Dziewczyna jęknęła i usiadła na niej bardziej, dociskając swoje wargi do jej. Tego potrzebowała od momentu spotkania Nessaliny. Zaczęła ruszać biodrami, ocierać się i przesuwać.
- Łechtaczkę i anus też. Dokładnie liż swoją córkę… - wystękała, wpatrzona w zajętą przyjaciółkę. Wyglądała wspaniale na tle jasnej cery Jiny, która teraz nie miała żadnych zahamowań, wodząc ustami w górę i w dół. Całowała i ssała nabrzmiały guziczek, wwiercała się w pupę Leileny tak daleko jak tylko zdołała. Robiła wszystko, by dać jej orgazm.
- Zrobić ci trochę miejsca? - zapytała Halruaanka, odchylając głowę na bok. - Jest taka mokra, że wystarczy dla nas obu.
Lei nie była w stanie odpowiedziedzieć. Nachyliła się trochę, opierając dłonie na brzuchu mamy i jęczała głośno. W oczach jej momentalnie pociemniało, gdy poczuła wsysaną łechtaczkę i już więcej nie potrzebowała. Krzyknęła i zaczęła mocno dygotać, pryskając sokami w usta Jiny. Potężny orgazm wręcz targnął małym ciałem. Przyjaciółka skorzystała z okazji i przywarła ustami do warg Lei. Smakowała i pachniała Jiną.
- Czy dobrze się sprawiłam, córeczko? - pani Mongle bardziej mruczała, niż mówiła.
Ta nie odpowiedziała, bo skupiła się na całowaniu Siri. Przyciągnęła ją bliżej i pogłębiła mokry, głośny pocałunek, zlizując mamę z wnętrza ust koleżanki. Cała przy tym drżała i wciąż ocierała się twarz, na której siedziała. Jina najwyraźniej uznała to za przecząca odpowiedź, bo ponownie z werwą zabrała się do lizania chętnej cipki. Jej córka nachyliła się jeszcze trochę, wystawiając do lizania głównie guziczek, twardy i nabrzmiały do granic. Złapała Siri za pierś, mocno ściskając i nie przestawała całować, jęcząc w ciepłe usta. Cała się spięła, pędząc do wielkiego wyzwolenia. Mama zaczęła się coraz bardziej przykładać i wkrótce Lei poczuła, jak do obu jej dziurek wślizgują się smukłe palce, masując ich ścianki. Ciemnoskóra zaś odwdzięczyła się za bolesną pieszczotę, chwytając i podszczypując sutek rudowłosej. To wystarczyło do następnego orgazmu. Leilena na krótką chwilę całkiem zamarła, a w następnej wydała stłumiony ustami okrzyk pięknego spełnienia. Dziurki silnie pulsowały na palcach, cipka wypchnęła następną porcję soku, ciało dygotało między dwoma kobietami. Trwało to kilka chwil, zanim oderwała się od Siri.
- Wielokrotny orgazm… jest najlepszy… tak jak wy… - wydyszała.
- Jakie to uczucie? - przyjaciółka nie puszczała sutka Lei. - Dojść na twarzy swojej mamy? Takie, jak ze mną? Czy perwersja dodaje temu inny posmak?
- Perwersyjne rzeczy podniecają mnie jeszcze bardziej… - wydyszała zapytana. - Seks z mamą doprowadza mnie błyskawicznie. Im bardziej niegrzeczna jestem tym odczuwam to intensywniej, dochodzę szybciej.
- Czy teraz jesteś ze mnie zadowolona, córeczko? - zapytała słodko mama, nie wyjmując z pulsujących dziurek swych palców.
- Jesteś cudowna, mamo. Jak mogę ci się odwdzięczyć? - córka zrewanżowała się równie słodko.
- Jak tylko chcesz. Potraktuj to jako przyjęcie powitalne na którym jestem twoim prezentem - Jina oferowała się coraz bardziej i coraz śmielej.
- Twoja przyjemność jest równie ważna, mamo - odparła Lei i spytała przyjaciółki. - Doprowadzimy ją razem? Z użyciem tylko języków.
- To ma być jakieś wyzwanie? Bo jeśli tak, to jestem na nie gotowa - zapewniła, ponownie robiąc przyjaciółce miejsce między nogami gospodyni. Lei jednak się tam nie wybierała, podobała się jej obecna pozycja. Nachyliła się i polizała wzgórek łonowy mamy.
- Moja mama wygląda na tak podnieconą, że mogłoby jej nawet wystarczyć patrzenie jak my to robimy - zamruczała, a potem jakby wbrew swoim słowom, przesunęła powoli językiem po łechtaczce Jiny.
- Nie ona jedna. Razem tak mnie rozpalacie, że mam ochotę patrzeć i się pieścić - wyznała ciemnoskóra. Nie zrobiła jednak tego. - Kiedy tak leży na plecach, to nie mogę się dobrać do jej tyłeczka - zamarudziła zamiast tego.
- Możemy zamienić się pozycjami - zasugerowała Leilena. - Mamo, unieś trochę biodra - nakazała, wracając do guziczka i zataczając językiem kółeczka wokół niego.
- Obróćcie się na bok - poprosiła Siri. Prawie sięgnęła dłonią do pośladka pani Mongle, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Jak tylko językiem, to tylko językiem.
Propozycja ciemnoskórej piękności spodobała się małej dziewczynie, która razem z mamą tak kombinowała, aż wreszcie znalazły się w czymś na kształt podwójnie embrionalnej pozycji.
- Unieś jedną nogę mamusiu, byśmy miały dostęp do ciebie - wydyszała z głosem rwącym się od podniecenia i znów przyssała się do mokrej, pachnącej i bardzo wulgarnie wyglądającej cipki. Ale Jina się wcale nie posłuchała.
- Zbyt grzecznie, córeczko - zachichotała i sama przyssała się ponownie do łechtaczki Lei.
- Szeroko nogi suczko, pokaż nam cipę! - dziewczyna nawet zbyt chętnie grała w tę grę. Jęknęła czując język mamy, ale teraz zamierzała skupić się bardziej na dawaniu niż braniu.
Wulgarny nakaz poskutkował i kobieta posłusznie zgięła smukłą nogę. Halruanka skorzystała z okazji niczym wygłodniała i od razu przesunęła językiem po rowku gospodyni, bezwstydnie oddając się swemu ulubionemu fetyszowi. Jina aż zgubiła od tego rytm. Leilena żałowała, że tego nie widzi, ale sama świadomość windowała podniecenie do poziomu sprzed orgazmu. Przesunęła się dalej po lizanej cipce, zanurzyła usta dokładnie pomiędzy wydatny srom i wwierciła język w luźną pochwę, pijąc i zjadając wszystko co mama wydzielała. Gospodyni nie trzeba było dużo czasu, by zaczęła drżeć. A kiedy Siri w końcu wsunęła swój język w jej anus, kobieta zrobiła się tak wilgotna, że Leilena była pewna, że do orgazmu została już jej tylko chwila… i że będzie on wyjątkowo mokry. Dlatego jej córka pozostała w tej pozycji, pracując językiem po wejściu w szparkę, co chwilę łapąc w usta wargę sromową i ciągnąc za nią lekko. Czekała na napój, odurzona niemalże zupełnie smakiem i zapachem miejsca przez które przyszła na świat.
Swoje spełnienie Jina oznajmiła na kilka sposobów. Po pierwsze głośnym jękiem. Po drugie, dreszczem, od którego aż dostała gęsiej skórki. To jednak wypadało blado na tle faktu, że eksplodowała niczym gejzer, oblewając pościel i twarz Leileny, która czekała na to z otwartymi ustami, przyjmując w nie tyle ile tylko mogła i połykając jak najszybciej. A kiedy fontanna wyschła, przywarła ponownie do mamy, wylizując ją do czysta.
- To było niesamowite - wydusiła z siebie po chwili murzynka. Nie będąc w stanie dłużej nad sobą panować, sama pieściła swoje łono, aby zmniejszyć napięcie. - Oglądanie was razem jest… no sama nie wiem.
Jina nie była w stanie w żaden sposób odpowiedzieć. Przekręciła się na plecy, ciężko oddychając. Lei wyzwoliła się i zeszła z łóżka i popatrzyła na pozostałe na nim kobiety.
- Ty też jesteś tu bardzo podniecającym ogniwem - zauważyła z uśmiechem. - Świadomość, że moja mama jest tak niegrzeczna jak ja rozpala we mnie żar nie do ugaszenia. Musimy cię doprowadzić do szczytu, piękna dziewczynko - zamruczała i zbliżyła się od tyłu do Siri i złapała za ponętny pośladek, wbijając w niego paznokcie.
- Nie taka już ze mnie dziewczynka - zaprotestowała, lecz bardziej z zamiłowania do droczenia się, niż z rzeczywistej niezgody. Syknęła, kiedy poczuła paznokcie ale zamiast uciec jedynie bardziej się wypięła.
- A jak planujesz mnie zaspokoić? Mogę potrzebować wiele atencji po tym, jak mnie zostawiłaś.
- Mamusiu, pomożesz mi pobawić się tym wspaniałym ciałem? - zapytała najpierw, zanim zwróciła się do ciemnoskórej. - Masz ochotę na moje palce, język czy… kutasa?
- Och, jak mogę wybrać, kiedy oferujesz mi tyle pięknych rzeczy? - westchnęła ciężko.
Pani Mongle ospale podniosła się na łokciach, włosy opadały jej na oczy.
- Zrobię wszystko co każesz - obiecała.
- Chyba wyglądasz na potrzebującą odpoczynku - zmieniła decyzję Lei. - Ubierz się i idź trochę odśwież… i może porozmawiać z Inis o pewnej… zmianie w naszym domu.
- Dobrze - opuściła stopy na podłogę. Nogi lekko jej drżały, ale dała radę wstać i się ubrać.
Siri, trochę niepocieszona tym, że nie pobawi się już z gospodynią, wsunęła się głębiej na łóżko i wypięła kusząco. Jej włoski niemal kapały od widocznego podniecenia.
Dziewczyna poczekała aż mama wyjdzie i weszła na kolanach na łożko, zatrzymując się zaraz za wspaniałą pupą i wzięła ją w dłonie.
- Chcę teraz otwarcie spać ze swoją mamą. Przeniosę się do jej pokoju. Jesteś zaproszona kiedy tylko zechcesz - zamruczała. Rozchyliła ciemne pośladki, odsłaniając w pełni pomarszczoną dziurkę i splunęła na nią, obserwując jak ślina płynie po rowku. - Co wybierasz najpierw? - wróciła do swojego poprzedniego pytania.
Koleżanka jednak bardziej zainteresowała się deklaracją rudowłosej.
- A co z Agatusem? I jak Inis to przyjmie? Myślisz, że wszyscy w końcu wezmą z ciebie przykład?
- Mamy to we krwi. Nie wszyscy wszystko będą robić - tak przynajmniej zakładała Lei. - Ale żadne z nas nie jest niewiniątkiem. To zachowanie Jiny mogło ich trzymać w ryzach, a teraz… zobaczymy. Na pewno przy obcych pozostaną jeszcze jakieś pozory.
- Mój mały, rudy sukkub. Inis jest szalenie zakochana w swojej przyjaciółce, wiesz? Może teraz będzie mogła otwarcie się z nią spotykać? - dywagacje jednak szybko traciły swój priorytet, kiedy ciemnoskórej brakowało doznań. - Chrzanić półśrodki. Weź mnie w tyłek. Chcę głęboko i mocno.
- Może przyprowadzi ją na rodzinny obiad? - Lei jednak temat bardzo się spodobał. - Chętnie bym ją poznała.
Nie chciała trzymać Siri dłużej z tym niezaspokojeniem. Wyszeptała zaklęcie i znowu pojawił się sztywny penis, rosnący z każdą chwilą. Najczęściej zmieniana część ciała.
- Długi i potrafiący się wyginać, aby mógł wejść dalej niż jakikolwiek mężczyzna? - zaproponowala coś co potrafiła tylko magia.
- Umiesz mówić takie piękne rzeczy - zaśmiała się w odpowiedzi kochanka. - To część kupieckiego wykształcenia?
- To mój wypaczony umysł - Lei zeszła z łóżka, stając obok kochanki. Chciała, żeby ta widziała, jak członek rośnie. Nie był gruby, taki w sam raz. Za to wydłużał się ciągle. Najpierw długi jak przedramię, potem jak cała ręka. - Będzie się wyginał tak jak twoje ciało w środku to robi…
- Rany, Lei. Toż to wąż, nie penis - wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. - Utkniesz we mnie.
- To wtedy go zmniejszę. Magia jest wspaniała - zachichotała dziewczyna i znów zajęła pozycję za przyjaciółką. - Gotowa? Rozchyl dla mnie te piękne pośladki - zamruczała, biorąc swój “oręż” w dwie ręce.
- Szczerze? Nie mam pojęcia, czy jestem gotowa. Ale się przekonamy - posłusznie złapała się dłońmi za pupę i wystawiła na szturm ogromnego organu. Lei naparła i jęknęła. Pomimo długości czuła doskonale każdy fragment magicznego penisa. Doznania od samego początku wznosiły rozkosz na wyżyny. Żołądź wpadł do środka doświadczonego anusa i zaczął się powoli zagłębiać. Każde wygięcie ciała Siri sprawiało, że wyginał się też wąż, wywołując przy tym stęknięcia rudowłosej.
- Jesteś taka ciepła i miękka… - wysapała, z trudem wstrzymując się przed mocniejszym pchnięciem.
- I taka… pełna. Na bogów, nigdy czegoś… takiego… nie czułam - każde kolejne słowo wypowiadała ciszej i bardziej drżącym głosem. To, jak jej wnętrze pulsowało na całej długości magicznego organu było nie do opisania. Rudowłosej zakręciło się w głowie od doznań. Siłą woli wstrzymywała wytrysk, skupiając się ile mogła na przyjaciółce. Centymetr po centymetrze. Zatrzymała się po przekroczeniu połowy, może nawet przy dwóch trzecich. Już mogła obejmować pośladki, wpatrzona w miejsce gdzie członek wnikał w ciało.
- Dasz radę… jeszcze? - wysapała.
- Może… bym dała - wysnuła przypuszczenie. Była całkiem dumna ze swego doświadczenia w zabawach z drugą dziurką. - Ale zaraz oszaleję, jak nie zaczniesz mnie pieprzyć, więc tyle wystarczy - jęknęła błagalnie.
- Dobrze, ale kiedyś spróbujemy całego… - wydyszała Lei i zmodyfikowała zaklęcie, aby mieć właśnie taką długość. Mocniej złapała za biodra kochanki i wysunęła się trochę, tylko po to, aby pchnąć z całej siły. Zadrżała, jęknęła i zaczęła się spuszczać bardzo głęboko w ciele Siri. Mimo tego, półprzytomnie, rozpoczęła też regularne ruchy bioder, pchając tyłek. Wspaniałą, miękką pupę. Ciemnoskóra, mocno już podniecona, nie potrzebowała więcej doznań. Zacisnęła się na monstrualnym członku niemal boleśnie i sama zaczęła szczytować.
- O bogowie… o bogowie. Tak głęboko - mamrotała półświadomie.
Rudowłosa jej nie słyszała. Jak w amoku rżnęła pupę, stękając z potężnych doznań, przełamując opór. Struga za strugą wlewała nasienie tak daleko, jak jeszcze nikt tego Siri nie robił.
- Tak… dobrze…
- Te… twoje pomysły - murzynka ledwo mówiła, próbując złapać oddech między skurczami własnego ciała. Orgazm po prostu nie chciał ustąpić, uderzając kolejnymi falami. Tak jak i pchnięcia Leileny, otumanionej głębią rozkoszy. Jeszcze wręcz przyspieszała, pieprząc przyjaciółkę tak jak ta chciała.
- Ta… twoja pupa…
- Oby nigdy… ci się… nie… - na dokończenie nie starczyło jej już tchu i wydała tylko z siebie jakieś nieokreślone sapnięcie. A mimo to instynktownie kręciła biodrami, by dać kochance jeszcze więcej przyjemności. Lei też nic już nie mówiła przez jakiś czas, skupiona na pchaniu przyjaciółki w brązową dziurkę, zgłębiania bardzo niegrzecznych rejonów jej ciała. Trwało to dobrych kilka minut.
- Jeszcze… zaraz zwariuję… to za dużo… - prawie zapłakała i drżąc trysnęła jednocześnie z obu dziurek. Sperma wypełniła Siri, lejąc się w dużej ilości, a soki z cipki prysnęły na uda i łóżko.
Ciemnoskóra nie odpowiedziała. No, przynajmniej nie słowami. Nie powstrzymując ani trochę reakcji ciała znowu cała zadrżała, a z szeroko rozwartych ust popłynęła jej nawet strużka śliny. Pościel po tym wszystkim zdecydowanie będzie potrzebować prania. Ciekawe, co sobie o tym pomyśli nowa pomoc domowa?
Siri dochodziła do siebie dłuższy czas, nim była znowu w stanie mówić.
- Ty już zwariowałaś. I bardzo się z tego cieszę - zapewniła.
Lei anulowała zaklęcie i położyła się obok, głaszcząc piękną buzię i odgarniając z niej czarne włosy.
- Seks, magia i rodzina. To moje życie. A ty od tej przerwy semestralnej należysz do rodziny.
- Jako siostra, czy chcesz mnie wyswatać ze swoim bratem?
- Jesteś moją siostrzyczką, ale nie będzie mi przeszkadzało, jeśli moje rodzeństwo się ze sobą zwiąże - zachichotała i cmoknęła Siri w usta.
- Za młoda jestem na zamążpójście. Ale romans tu, romans tam - również przyłączyła się do chichotu.
- Och, dla mnie to nigdy nie nadejdzie raczej czas na zamążpójście o ile będę miała coś tu do powiedzenia - zadeklarowała Lei. - Dlatego nie zamierzam ani na trochę odpuszczać nauki. Z odpowiednimi umiejętnościami moi rodzice wyjdą lepiej niż na moim posagu.
- Albo znajomościami - podrzuciła uczynnie przyjaciółka.
- Na razie to takich nie mam, o ile nie masz jakiegoś asa w rękawie w kwestiach handlowych.
- Niestety. Nic a nic - spochmurniała. - Ale z twoim talentem na pewno się zaprzyjaźnisz z kimś ważnym - dodała zaraz.
- Na razie nie myślę w ten sposób, wolałabym dojść do czegoś sama, nie tylko dzięki znajomościom - przyznała.
- Leilena Potężna? Leilena Mądra? Jaki przydomek sobie weźmiesz, jak zostaniesz arcymaginią? - ciemnoskóra uśmiechnęła się tak ciepło, że to nie mogła być kpina.
- A to trzeba mieć przydomek? - zdziwiła się Lei i zamyśliła. - To chyba będzie Leilena Łatwa, prawda? - zachichotała.
- Jakoś nie brzmi, jak imię opiewane przez bardów. Chyba, że w burdelu - tutaj już Siri nie dała rady się powstrzymać.
- Gdybym prowadziła najlepszy na świecie, to jestem pewna, że zarobiłabym na tym krocie. Może to nie handle, no ale… - ton rudowłosej wskazywał na to, że może mówić całkiem poważnie.
- No nie wiem… co to za burdel, w którym każdy ustawiałby się w kolejce do burdelmamy, a nie jej panienek?
- Oh, moje “panienki” byłyby bardzo dobre i wyspecjalizowane - zapewniła Leilena, ale tym razem się roześmiała.
- Trudno mi sobie wyobrazić jakąś chętniejszą i bardziej podniecającą od ciebie - komplementowała.
- Staram się jak mogę - zamruczała dziewczyna i pocałowała przyjaciółkę głęboko w usta.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 12-10-2019, 12:02   #83
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nieoczekiwanie ktoś zaczął pukać do drzwi. Co nie było aż takie dziwne. Wszak żadna z kobiet nie zachowywała się specjalnie cicho. Lei zsunęła się z łóżka i wzięła w dłoń sukienkę, ale z tej swojej wewnętrznej przekory nie założyła. Uchyliła drzwi, wyglądając na zewnątrz bez pokazywania się całej.
- Cześć siostro - zobaczyła szeroko wyszczerzonego Marcusa. - Tak czułem, że nikt inny by tak nie hałasował. Musiałaś się strasznie stęsknić za przyjaciółką.
- Za wszystkimi zawsze tęsknię - odpowiedziała dość nieprecyzyjnie. - Powinnam go wpuścić, Siri?
- To twój pokój, czemu mnie pytasz? - odpowiedziała ciemnoskóra, wciąż leżąc nago na łóżku i ani myśląc się ubierać.
- Staram się być dobrą gospodynią, w końcu jak on nas takie zobaczy to wiesz…
- Zawstydzi się i ucieknie?
- Wcale się nie zawstydzę - obruszył się brat. - I na pewno nie ucieknę.
Lei otworzyła drzwi szerzej, sama też ani myśląc się ubierać. Marcus otworzył szeroko oczy, tak że biel oczu i zębów dominowała na jego twarzy.
- Łał - powiedział mało poetycko i zamarł w pół kroku na korytarzu.
- Mówisz, jakbyś to widział po raz pierwszy - parsknęła Lei, złapała go za koszulę i wciągnęła do środka. - Za tobą też się stęskniłam, braciszku. Jak tam… interesy?
- No wiesz, teraz na górce i tata będzie się cieszyć aż do dołku - nie mógł się z początku zdecydować, czy patrzeć się na Leilenę, czy kusząca rozpostartą na łóżku Siri. Ostatecznie wybrał jednak siostrę. Ta puściła sukienkę i wróciła na łóżko, siadając na nim i gładząc udo ciemnoskórej.
- Trzeba wreszcie zaradzić tym dołkom, jak sądzisz?
- Jasne, że tak. Tylko niby jak? Nie mamy żadnego bogatego wspólnika, kontroli nad szlakami handlowymi, ani nawet niszy ekonomicznej - jakimś cudem chłopak był w stanie myśleć o handlu.
Leilena była z niego dumna. Powinien umieć się skupić pomimo rozproszenia. Dłoń rudowłosej ścisnęła teraz pośladek.
- Z tą niszą niewiele na razie poradzimy, dopóki nie stworzę kręgu do jakiegoś dalekiego kraju, skąd będzie można sprowadzać pożądany towar znacznie taniej, lub coś egzotycznego. O kontroli na razie zapomnijmy, ale ci wspólnicy. Czy jest ktoś w okolicy, kogo można by było spróbować przekonać?
- Małe ryby, niewiele większe od nas - wzruszył ramionami. - Partnerstwo przysporzy więcej kłótni, niż realnych zysków. Prawdziwy handel, to jest w stolicy, albo na granicy. Tam można coś wynegocjować.
Coś było w słowach Marcusa. Wszak Leilena już w negocjacjach handlowych brała udział.
- A znasz kogoś w stolicy? W końcu mam blisko, mogłabym spróbować - zasugerowała, a jeden z jej palców wsunął się między piękne pośladki Siri i jechał powoli między nimi.
- Bardziej słyszałem, niż znam - chłopak musiał na chwilę przerwać i przenieść ciężar z nogi na nogę. Zupełnie, jakby rosnąca w spodniach wypukłość mu przeszkadzała. - Nie dopuszczają ot tak, do dużych pieniędzy. Trzeba je sobie wyszarpać. A spróbuj się tu szarpać z czarodziejem.
- Wolę inne czynności niż szarpanie. Będąc w akademii nie będę miała dużo czasu na poszukiwania odpowiedniej osoby, dlatego pytam. Może tata miałby jakiś pomysł? - zapytała jednocześnie wsuwając palec w cipkę przyjaciółki.
- Eee… tata wolałby, żebyś się skupiła na nauce. Nie czuj presji, ale wszyscy na ciebie liczymy.
- Zamierzam się na niej skupić - przyznała, a palec zaczął się ruszać powoli. - Ale teraz mam przerwę semestralną i mogłabym ją do czegoś wykorzystać.
Murzynka nie wtrącała się w rozmowę, za to rozłożyła szerzej nogi, czerpiąc satysfakcję z kuszenia Marcusa.
- No… ale podróż do stolicy kosztuje - przygryzł wargę.
- Już nie szukaj trudności. Chcę pomóc, bo wiem, że jest coraz gorzej. To będzie i tak pewnie tymczasowe rozwiązanie - nogi Lei też nieco się rozchyliły, gdy palcowała czarnowłosą piękność.
- Tu… nawet nie o… - wzrok znowu uciekł mu do kształtów siostrzyczki. Zakazany owoc kusił jednak mocno. - Trudności. My po prostu nie próbowaliśmy w stolicy. Tylko raczej, przy granicy.
- No ja spróbuję, tylko muszę wiedzieć kogo mniej więcej szukamy - widząc jego spojrzenie uśmiechnęła się, usiadła głębiej na łóżku i rozłożyła uda bardzo szeroko, pozując mu bardzo wilgotną szparkę.
- Wszystkiego, poza magią. Tam nie wsadzimy nawet ku...eee… stopy - przejęzyczył się, choć i bez tego łatwo było zgadnąć co mu chodziło po głowie. - Materiały, przyprawy. Ty tam u was się zajmujesz krawiectwem. To nam po drodze.
- Pytałam o osobę, braciszku. Jestem dobra w przekonywaniu osób - przypomniała mu i palcami wolnej dłoni rozchyliła na boki coraz wydatniejsze od tych wszystkich przygód wargi sromowe.
- Yyy… Hochen - wydusił z siebie. Był już tak twardy, że żadne spodnie by tego nie ukryły. - Sandym Hochen. Sprzedaje najdroższe ubrania. Sprowadza podobno materiały zza granicy, a wiesz że to nie łatwe - Halruaa wręcz szczyciło się swoją izolacją.
- Możesz go obnażyć - podsunęła pomysł bratu, oblizując wargi i nie przerywając palcowania Siri. Za pierwszym palcem do gorącej groty wniknął drugi. - I co temu Hochenowi moglibyśmy zaoferować? Jak wyglądałaby współpraca?
Jako prawdziwy Mongle, Marcus potrafił być bezwstydny. Bez wahania zaczął rozpinać pasek.
- No i o to chodzi, Lei. Nic - westchnął. - To, co udaje nam się kupić, nie wyczerpuje jego popytu. Ani nie jest na tyle egzotyczne, by go zainteresować.
- A jeśli poszerzy rynek dzięki nam? - dziewczyna obserwowała go z wyraźnym podnieceniem. - Muszę mieć coś, na czym oprę negocjacje. Nawet coś małego.
- Czy ja wiem? - zrzucił pasek na podłogę, a zaraz potem w ślad za nim poszły spodnie. Chłopak od razu złapał swojego członka i zaczął go pocierać. - Chciałbym ci jakoś pomóc, ale to naprawdę nie nasza okolica. Sprzedaje zamożnym mieszczanom, a ci to przecież głównie czarodzieje i czarodziejki.
- Ale mógłby może rozszerzyć rynek - zasugerowała Lei. - Chodź bliżej, po co robić coś samemu, jak można sobie nawzajem?
Brat okazał się grzeczny i wkrótce stał w obu tego słowa znaczeniach u stóp łóżka, pomiędzy dwiema pięknościami.
- Nie udawaj, że się wahasz. Wiesz, kogo pragniesz bardziej - Siri w końcu się odezwała. - A mnie bardzo rozczula to, jak okazujecie sobie miłość.
- No… - Marcus jednak na chwilę się zawahał i uciekł do rozmowy o handlu, by odzyskać rezon. - A komu ty sprzedajesz swoje ciuchy, siostra? Może to jest dobry rynek?
Lei nabrała swojego śluzu na palce i zaczęła go wolno rozcierać na członku swojego własnego brata.
- Rodzona siostra go podnieca, ale on chce nas obie, Siri. Teraz jesteś jak przyszywana siostrzyczka - uśmiechnęła się. - Ja sprzedaję tylko w Akademii, to bardzo niewielki rynek i bardzo specyficzny.
Chłopak jęknął głośno.
- Mnie też podniecasz - stwierdziła Halruanka. - A razem rozpalacie mnie do czerwoności.
Odsunęła się od Lei i zaczęła dotykać się sama.
- To… to chyba nie mam… pomysłów. Przepraszam - cóż, Marcus już zdecydowanie miał co innego w głowie.
- Dobrze, najpierw ulga - zgodziła się rudowłosa i przysunęła bliżej pachnącego podnieceniem członka. Odurzał ją zapach twardej, pobudzonej męskości. Otworzyła usta i przyjęła w nie żołądź brata, biorąc w dłoń mosznę i masując go tam. Drugą dłoń położyła na swojej cipce i “drapała” się po niej.
- Najlepsza… siostra świata - pochwalił brat, kładąc jej dłoń na głowie. Nie narzucał jednak żadnego tępa, w pełni oddając się inicjatywie Lei. A ta to doceniała, bo lubiła mieć pełną kontrolę podczas oralnego aktu. Zatoczyła kółko językiem, liznęła dziurkę i cofnęła głowę.
- Powiedz, jak będziesz blisko. Chcę byś się zlał na Siri - poprosiła z uśmiechem i wzięła go do buzi bardziej agresywnie, żeby poczuł jak dotyka gardła siostry główką swojego wrażliwego kutasa.
- Jaka dobra gospodyni - ciemnoskóra zaśmiała się ze swojego miejsca. - Marcus, gdzie chciałbyś skończyć? - zaczęła pytać głosem ociekającym od seksu. - Na mojej twarzy? Piersiach? Pupie… - wymieniała. Mongle jednak podjął decyzję błyskawicznie.
- Na piersiach. Są cudowne.
Żołądź bardzo szybko wilgotniała od jego podniecenia i nie miał szans wytrzymać długo w tak perwersyjnej sytuacji. Po kilkudziesięciu sekundach zaczął nawet wypychać biodra w rytm ruchów Leileny.
- Już… jestem blisko - ostrzegł zgodnie z prośbą, a Siri szybko uklękła na łóżku i ścisnęła swoje duże piersi, wystawiając je na nadchodzący wytrysk. Rudowłosa cofnęła się od razu, jak usłyszała słowa brata. Zsunęła z łóżka i wstala, stając za nim i przyciskając się do pleców i pośladków Marcusa. Wzięła grubego drąga w obie dłonie i zaczęła mu szybko trzepać, celując w te piękne półkule.
- Podoba mi się twój brak wytrzymałości na nasz widok, braciszku… no już, nie powstrzymuj…
Nawet nie próbował. Kutas zadrżał i zaczął strzelać strumieniami białego nasienia, które wspaniale kontrastowało z ciemną skórą Siri. I było go tak dużo! Nawet pokaźny biust przyjaciółki po chwili był cały oblepiony.
- Myślę, że większość tego sukcesu, to twoje usteczka Lei - mruknęła murzynka, zaczynając wcierać spermę w skórę.
- Ubrudzona spermą wyglądasz jeszcze piękniej, kochanie - zamruczała Leilena, puszczając członka. - Większość to nasz widok. Szkoda, że nie widziałeś jak brałam pupę Siri, Marcus.
Obeszła brata i klęknęła, wciskając z rozkoszą twarz między brudne cycuszki.
- Och, kochanie - przyjaciółka od razu zaczęła się o nią ocierać. - Co sobie o nas pomyśli twój brat, gdy mu opowiadasz takie rzeczy?
Cokolwiek by akurat nie myślał, na pewno popchnęło go to do działania, bo Leilena poczuła na pośladkach jego dłonie. Dziewczyna popchnęła koleżankę, zmuszając ją do położenia się i weszła na nią bardziej, zlizując nasienie z jednej brodawki i pocierając opuszkami drugą.
- Jaki rzeczy? Że miałaś w anusie długiego na pół metra, magicznego fiutka? - wymruczała, na poły stłumiona biustem.
- Eee.. że co? - Marcus zatrzymał się jak zamrożony, czym doprowadził przyjaciółkę siostry do wybuchu śmiechu.
- Tak… właśnie takie rzeczy - wydusiła z siebie.
- Mmmm… - wymruczała Leilena, kręcąc pupą. - Mmmagiaa… - dodała i objęła wargami sterczący, podniecony, prawie czarny sutek Siri, wsysając go głęboko w swoje usta.
- Ale przecież ty nic tu nie masz - jakby dla pewności Marcus wsunął w siostrzyczkę dwa palce. Ta przyjęła to z głośnym jękiem.
- Przecież wiesz… że magia może wiele… a ja znam już kilka przyjemnych zaklęć… - wymruczała i zebrała kolejną kropelkę zaschniętego już w większości nasienia. Język podążał już do drugiej piersi. - Moja magiczna sperma jest już blisko wyjścia? - zapytała przyjaciółki.
- Hej… kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera - zaśmiała się czarnulka. - Myślisz, że zabawa moim tyłeczkiem jest tego warta?
- Jeśli wolisz ją tam sobie zostawić to nie mam nic przeciwko - język rudowłosej zebrał większą, jeszcze lepką grudkę pysznego nasienia z sutka ciemnoskórej. - Marcus smakuje cudownie jedzony z tego cudownego ciała. Chcesz go spróbować?
- Tak. Podziel się trochę - poprosiła, ujmując twarz Lei w dłonie i składając na jej ustach mokry pocałunek z wygłodniałym języczkiem. Taki widok wystarczył, by Marcus przyśpieszył swe ruchy w szparce siostry. A ta głośniej jęknęła w usta przyjaciółki, splatając z nią swój język i przywierając mocno. Dłonią mocno ścisnęła ciągle brudną pierś, masując intensywnie. Murzynka coraz śmielej i śmielej wypuszczała swój język na poszukiwania nasienia, pojękując rozkosznie przy każdej mocnej pieszczocie swych cycków. A rozochocona Lei napierała jeszcze intensywniej. Oderwała się od ust tylko po to, aby spróbować jeszcze coś zlizać z cycuszka, zanim znów wpiła się w wargi Siri.
- Tak właśnie czułem, że z tęsknoty nie będziecie umiały się od siebie oderwać - stwierdził chłopak, choć wcale nie brzmiał na niezadowolonego. I na szczęście nie zwalniał też swoich ruchów.
Jego siostra ułożyła się wygodnie na miękkiej koleżance, dbając o to, aby cipki były dokładnie jedna nad drugą. Pojękując oddawała się w pełni pieszczotom języka i dłoni, odrywając się coraz częściej od warg, aby kąsać i lizać szyję, policzki albo uszka kochanki.
- Chciałbyś mieć… dwa, Marcus? Żeby wejść w obie na raz…? - wystękała pytanie, nie odwracając się.
- Chyba bym nie wytrzymał. Nawet z jednym trudno nie oszaleć przy was dwóch z przyjemności… - zamilkł na chwilę. - Czyli, mógłbym mieć którąś z was?
- Mnie kiedy zechcesz, obiecałam ci to poprzednim razem - przypomniała Lei. - Gdzie i kiedy zechcesz mi wsadzić braciszku. Siri musi mówić za siebie.
- Myślę, że mam ochotę na trochę zabawy - stwierdziła ciemnoskóra ślicznotka, wsuwając kolano między nogi Leileny i blokując tym dostęp Marcusowi. - Więc jeśli masz ochotę kogoś przelecieć, to tylko mnie.
- Tak będzie chyba… gościnniej? - niepewnie odpowiedział chłopak. Znacznie pewniej za to dobrał się do szparki Siri.
- Ona jest częścią rodziny teraz. Masz sprawić, aby się pode mną wiła - zamruczała Leilena i polizała wargi ciemnoskórej.
- Zrobię, co mogę - obiecał brat i bez zbędnej delikatności narzucił mocne tempo, od którego aż zaczęło trząść się łóżko.
- Całkiem nieźle… - wymruczała z satysfakcją murzynka. - Ciekawe kto go tego nauczył, hmm? - mrugnęła do przyjaciółki, a potem zaczęła lizać jej szyję.
- Taka jedna czarnulka - rudowłosa zaczęła ocierać się o przyjaciółkę całym swoim szczupłym ciałem, próbując zahaczać szczególnie sutkami o sutki. Językiem wwierciła się w ucho. - Jesteś taka podniecająca, kiedy oddajesz się mojej rodzinie… - szeptała.
- Dziękuję. Ale myślę, że patrzenie jak ty się jej oddajesz to trochę wyższa forma perwersji. Czujesz, jaka jestem od tego gorąca, Marcusie? - spytała nad ramieniem kochanki.
- Tak… tak… - powtórzył kilka razy, niekoniecznie do murzynki. Teraz, gdy złapał już rytm, wrócił palcami między nogi Lei, która jęknęła do ucha kochanki.
- Ja jestem małą zdzirką, co prześpi się prawie z każdym. Nie umiem kontrolować tego świerzbienia i swojej natury - rudowłosa szeptała, a język wylizywał ucho i szyję i policzek.
- Phi, jesteś moją szaloną przyjaciółką. I sama mówisz, że prawie z każdym, więc nawet nie jesteś łatwa… - zaśmiała się cicho, wsuwając dłoń ku jednej z piersi Lei i łapiąc za sutek. - A tobie kto się pozwolił rozpraszać, Marcus? - odtrąciła kolanem palce, które tak przyjemnie drażniły Leilenę.
Ta zachichotała, nieprzejęta.
- Szykuj się na tych barbarzyńców, będą dwa razy więksi niż Marcus. Obie stracimy przytomność jak się za nas wezmą. A po nich poszukamy chętnego ogra - chichotała dalej.
- Mogło być gorzej, mogłaś powiedzieć ogiera - ciemnoskóra próbowała się zaśmiać, ale wyszedł z tego przeciągły jęk. Rozochocony chłopak brał ją bowiem bardzo mocno i szybko, na co nie pozostawała obojętna.
- Ogier to dla mnie taki centaur - Lei przygryzła ucho koleżanki i pociągnęła je mocniej.
- Auć… - ta syknęła, ale wcale nie odsunęła głowy. - Centaury są chyba ładniejsze niż ogry. Poza tym, ogr… by...cię… - krzyknęła, gdy uderzyła ją pierwsza fala spełnienia. - Zjadł!
Leilena zachichotała, całując szczytującą Siri.
- Nie myślałby przy nas o jedzeniu!
- Ja na pewno nie myślę - trochę głupkowato wtrącił Marcus. - Zaraz… nie wytrzymam.
Drżąca czarnulka opuściła w końcu nogę, obnażając zupełnie koleżankę. Ale cóż ona z tego mogła mieć, gdy jej brat był już u skraju swej wytrzymałości?
Postanowiła sobie przynajmniej zażartować, schodząc z koleżanki. Kiedy Marcus zaczął szczytować, szybko splotła proste zaklęcie i w pokoju rozbłysły kolorowe sztuczne ognie i zagrały krótkie fanfary. Wraz z chichotem rudowłosej, któremu zawtórowała Siri, niemal się przy tym krztusząc. Tylko chłopak miał poważną minę człowieka, który doświadcza transcendentalnego połączenia z naturą.
Młodzi szybko doszli do siebie, a Marcus, który trochę ochłonął, przeczesał w zakłopotaniu włosy.
- No to ten… fajnie, że wróciłaś siostra - bąknął.
- Fajnie, że wróciłam, ale posuwasz inną - prychnęła, splatając ramiona na piersi. Celowo, aby jeszcze bardziej głupio mu się zrobiło.
- No wiesz, chyba za dużo byłoby tego dobrego - odpowiedział, próbując się ubrać.
- Ale przecież od przybytku głowa nie boli - wtrąciła Halruaanka.
- Phew, jeszcze zatęsknisz jak wrócę do Akademii - zaczęła tupać stópką, powstrzymując śmiech.
- Hmm… no, chyba masz rację. Gdzie ja znajdę takiego chętnego rudzielca? - odciął się.
- Tylko między swoimi udami - odpowiedziała słodko.
Marcus przełknął głośno ślinę, ale potrząsnął głową, jakoś się opamiętując.
- Nie, zresztą niedługo będzie obiad. Co by było, jakby mama po ciebie przyszła i nas nakryła?
- Może by się dołączyła? - zapytała jakby to była oczywistość. Dla Lei w sumie była.
- Aha, jasne - prychnął. - Zatłukłaby mnie - dopiął spodnie.
- Gdzie tam, zajeździła - sprecyzowała jego ciągle naga siostra.
- Ha ha ha - wymówił wcale nie rozbawiony brat. - Tylko, jeśli masz na myśli to, że by mnie zadeptała.
Siri podciągnęła nogi pod brodę i z zaciekawieniem przysłuchiwała się przekomarzaniu rodzeństwa. Lei udała, że się zastanawia.
- Nie wiedziałam, że ona poszła w tym kierunku. Przydeptać przyrodzenie, aby samiec wił się z bólu i czerpać z tego rozkosz, hmmm…
- No teraz, to mnie przerażasz siostra - Marcus aż się wzdrygnął.
- To nie ja zaczęłam o deptaniu - przypomniała. - Ja wolę czystą rozkosz, odczuwaną także przez moich kochanków i kochanki… a może zwłaszcza przez nich, ich przyjemność daje mi najwięcej.
Chłopak zamilkł na krótką chwilę.
- Nie - zdecydował w końcu. - Za późno na przymilanie się. Za bardzo mnie przestraszyłaś - podszedł do Lei i uściskał ją po bratersku. - Fajnie jest cię mieć w domu.
Zachichotała, ale odwzajemniła uścisk, który tylko w teorii był taki braterski. W końcu ona była tu naga.
- Lepiej się ubierzcie - rzucił jeszcze na odchodnym radę. - Jak ojciec przyjdzie i was tak nakryje… No, szczerze mówiąc, to nie wiem co by zrobił.
- A ja wiem - szepnęła Siri, gdy drzwi zamknęły się za Marcusem, po czym wybuchnęła śmiechem.
- A ja nie - przyznała Lei, ciągle wstrzymując śmiech. - Skąd wiesz, której pierwszej by wsadził?
- Mnie, bo nie dałabym mu wyboru - odpowiedziała bez wahania. - Jestem od ciebie starsza, większa i silniejsza. Nie powstrzymałabyś mnie nawet, jakbyś chciała.
- Chyba zapomniałaś o magii, kochanie - przypomniała jej Lei. - No i to brzmi jak gwałt, a pytanie było co on by zrobił.
- Kochanie, w magii też jestem lepsza - wyszczerzyła się. - A do gwałtu dochodzi tylko, jeśli jedna ze stron nie ma ochoty. A kto mógłby nie mieć na mnie ochoty? - rozłożyła kusząco nogi, spomiędzy których zaczynało wyciekać nasienie.
- Ktoś, kto większą ochotę będzie miał na mnie - odpowiedziała niezrażona rudowłosa, kręcąc palcem wokół sutka. - A co do magii to wiesz już chyba w jakiej się specjalizuję. Masz ochotę sprawdzić jak daleko możemy przeciągnąć strunę? - zapytała, ale potem pokręciła głową. - Nie od razu. Jak już będziemy wiedzieć jak zareagowała Inis na rozmowę z mamą.
- Zgoda. Jeszcze byśmy się naprawdę pokłóciły i po co nam to? W zgodzie jest mi z tobą zdecydowanie przyjemniej - powiedziała polubownie, po czym z ociąganiem sięgnęła po swoją sukienkę.
- Tylko się nie wycieraj - zachichotała Leilena i także sięgnęła po ubranie.
- Ojej, ale wtedy mogę coś pobrudzić... albo kogoś - zachichotała ciemnoskóra, ale wcale nie protestowała. Założyła wyłącznie swoją sukienkę, której dekolt był na tyle odważny, że odsłaniał ślady spermy na jej piersiach.
Do obiadu nie było daleko i już wkrótce cała rodzina zaczęła zbierać się przy wspólnym stole. Jina, w bardzo odważnym jak na siebie ubraniu, przyciągała wzrok Marcusa. Ciekawe, czy chłopak przypominał sobie chwilę, gdy Lei obdarzyła go spojrzeniem przenikającym ubrania? A może po prostu, rozochocony baraszkowaniem z siostrą, przypominał sobie jak dopuścił się podobnych czynów z matką? Rodzina Mongle'ów była wszak całkiem perwersyjna.
Agatus był... zaskoczony, ale w jego oczach brakowało iskierek pożądania, widocznych u jego syna.
Największym kontrastem humoru odznaczała się jednak Inis. Spięta, zawstydzona i jakby... naburmuszona? To co widziała musiało ją zaszokować. Czy mama odbyła już z nią rozmowę? Lei patrzyła na to wszystko, maskując pewien niepokój zwyczajową swobodą i uśmiechem. Nie dawała po sobie znać, że cokolwiek wie, albo że cokolwiek ją dziwi. Pozwalała sytuacji rozwijać się teraz samej.
Do stołu usiedli wszyscy oprócz Jiny, która stanęła przy swoim krześle i odchrząknęła, skupiając na sobie uwagę. Tym razem gospodyni miała do zaoferowania coś innego niż jedzenie.
- Nasza sytuacja finansowa trochę się ustabilizowała, ale wszyscy niestety zdajemy sobie sprawę z tego, że po tej górce przyjdzie dolina - Agatus chciał coś dopowiedzieć, ale żona przerwała mu gestem dłoni. - Od pewnego czasu wiązaliśmy nasze przyszłe perspektywy z zamążpójściem naszych córek - spojrzała na Leilenę i Inis. - W przypadku Leileny ten plan uległ zmianie z powodu odkrycia jej magicznego talentu. Ale po dzisiejszej rozmowie z Inis, jej też nie będziemy przymuszać do wyjścia za mąż - oznajmiła, wprowadzając męża w osłupienie.
- Jak to? Nie konsultowałaś tego ze mną - nie wytrzymał.
- Nie, ale konsultowała to z córką. Ona jest zakochana i nie pozwolę, by nasze interesy stanęły na drodze jej szczęścia - kategorycznie stwierdziłą matka, a Inis zaczerwieniła się i wbiła spojrzenie we własne kolana.
Lei zamrugała. Ile to lusterko zmieniło w jej mamie? Trzeba przyznać, że jak na razie te zmiany jej się podobały - sama w końcu była w sytuacji postawienia przed ustawionym małżeństwem - lecz pytanie było, jak głęboko sięgały. Na tyle głęboko, że ojciec będzie podejmował jakieś złe, szeroko zakrojone decyzje?
- Jeśli będę uczyła się odpowiednio szybko, to może moje zdolności i znajomości okażą się lepsze od posagu - wtrąciła, aby trochę “rozproszyć” temat wydawania Inis za mąż. - Rozmawiałam nawet dzisiaj z Marcusem o tym, jak mogłabym wykorzystać swój pobyt w stolicy.
- No tak - brat przyłączył się z pomocą. - Przecież projektuje tam sukienki. Mogłaby nawiązać kontakty z krawcami ze stolicy.
- Łatwo powiedzieć - parsknął ojciec. - Ale jak głód wam zajrzy w oczy, to inaczej zaśpiewacie. Czasem trzeba robić to, czego się nie lubi.
- Ale nie można też całe życie uciekać przed tym, co sprawia przyjemność. Bo po co wtedy się żyje? - nie dawała za wygraną matka.
- Jestem dobra w przekonywaniu ludzi - zaoferowała ponownie Lei. - Powinieneś dać mi szansę, tato. Nie tylko mężczyźni mogą przyczynić się do wzrostu naszego statusu, prawda Inis?
- Mnie w swoje sprawy nie mieszaj - odszczeknęła od razu młodsza siostra, ściagając na siebie zdziwione jej reakcją spojrzenia. Zawstydziła się przez to jeszcze mocniej.
- Jeśli będziesz się rozpraszać w szkole, to cała twoja edukacja może pójść na marne - tata nie wydawał się przekonany.
- Nie mówię, że w Akademii. Jeszcze mam trochę przerwy - odpowiedziała grzecznie tacie, po czym jej spojrzenie spoczęło na Inis. Po raz pierwszy chyba Siri mogła zobaczyć lód w oczach rudowłosej. - Mogę nie mieszać. Wtedy przestanę cię bronić i sama namówię mamę, żeby ona też przestała. Bo to oznacza dla ciebie “nie mieszaj mnie w swoje sprawy”. To co robię, robię dla rodziny, a ty chyba nie chcesz dać sobie pomóc.
- Ja… - zaczęła siostra, ale szybko zeszło z niej powietrze. Przeniosła tylko spojrzenie z Lei na mamę, zaczerwieniła się po uszy i więcej się już nie odzywała.
- W przerwie, tak? - Agatus podjął temat po chwili potrzebnej, by obie jego córki ochłonęły. - Zgoda. Jeśli przed kolejnym semestrem nawiążesz lukratywną współpracę z krawcami ze stolicy, odpuszczę swatania Inis. Czy już ci się ten pomysł odwidział? - dodał, nie mogąc się powstrzymać przed złośliwością.
- Zawsze dotrzymuję słowa i nigdy go nie cofam - przypomniała mu starsza córka. - Czyżbyś już zapomniał? - uśmiechnęła się słodko. - Marcus nie miał innych pomysłów, ale to nawet nie musieliby być krawcowie. Tylko nie wiem kogo ze stolicy opłacałoby się namówić na współpracę z nami. Chyba komuś chętnemu do sprzedawania swoich wyrobów czy po prostu towarów także na resztę kraju.
- Jest tam paru takich - natura handlowca zatryumfowała i Agatus zaczął przedstawiać córce sylwetki co bogatszych kupców w Halagardzie. Jina, bardzo zadowolona z efektu swej przemowy, dopiero wtedy zaczęła podawać na stół jedzenie. Dopiero, gdy handlowy temat został wyczerpany, ojciec uświadomił sobie jedną, ważną rzecz.
- Inis, ty jesteś zakochana? Nic nie mówiłaś - wypalił, a córka z nosem niemal wciśniętym w talerz zupy zakrztusiła się.
- Bo skoro i tak mieliście mi znaleźć jakiegoś męża - burknęła.
- No, ale może twój wybranek też nie jest złą partią? Znam go? - dopytywał dalej, niepomny na zawstydzenie Inis, która zdobyła się tylko na potrząśnięcie głową.
- Och, daj już spokój córko - tutaj nie wytrzymała Jina. - Znasz, znasz, Agatusie. Tyle, że to nie on.
- Mamo! - Inis aż poderwała się z krzesła.
- Ktoś mi niedawno powiedział, że nie warto ukrywać swojej natury - odpowiedziała matka, zupełnie niezrażona. - Nasza córka ma ukochaną, nie ukochanego.
Halruaa było dość postępowe na gruncie moralnym i jednopłciowe związki się w nim zdarzały, ale daleko im było do normy. Agatus… no, nie wybuchnął nagle gniewem, co trzeba mu było oddać, ale też nie wyglądał na zadowolonego. Lei tym razem nie chciała się znaleźć na świeczniku i milczała, choć nie ukrywała zaciekawienia.
- No, nie krzyw się tak - fuknęła żona. - To czarodziejka, jeśli dołączy do rodziny, to będziemy już miały dwie. No, to chyba już wszystkie tajemnice - stwierdziła, ale spojrzała przy tym na Leilenę. - Prawda, córeczko?
- Przynajmniej z tej strony, kto wie kto jeszcze coś ukrywa - zachichotała dziewczyna dość swobodnie, jak zawsze wesoła i chętna do wszelakich interakcji.
- Widać każdy ma trochę swoich tajemnic - równie luźno rzuciła Jina, nakładając sobie na talerz sałatkę z ogórków. Czy to były te same, którymi się rano zaspokajała? Niemożliwe… chociaż Lei wcale nie była pewna jak zadziałało lustro i magia Nessaliny.
Dziewczyna też nie wiedziała, za to wiedziała, że musi zapytać we śnie swojej pani czy powinna zostawić czy zabrać lusterko.
Dalsza część obiadu upłynęła już spokojniej. Nie tak zupełnie, bo to co zostało powiedziane zepsuła co poniektórym humory, ale chociaż nie doszło do wielkiej kłótni. A na koniec wszyscy się rozeszli, oprócz Jiny, która została by posprzątać. Służącej tego dnia nie było w domu. Dla Lei wcale nie poszło to źle. Mama nie wydawała się zupełnie zmieniona. Sprawy nie szły w tak złym kierunku, jak myśleli pewnie niektórzy przy stole.
- Jak się czujesz, mamo? - zagadnęła, kiedy były same.
- Bardzo dziwnie - odpowiedziała. Siri zdecydowała, że matka i córka potrzebuję trochę czasu sam na sam i również opuściła kuchnię. - Inis nas widziała… na śniadaniu - dodała.
- To bardzo źle?
- Widziałaś jak reagowała przy obiedzie - westchnęła. - Musiałam jej obiecać, że pozwolę na jej związek z Sarą. I przestaniemy dążyć do jej zamążpójścia.
- W zamian za co? - zdziwiła się dziewczyna. - Za to, że nic nie powie? Komu? Inis jest tylko rok młodsza, a czasami myślę, że znacznie więcej nas dzieli.
- A chciałabyś, żeby wszyscy wiedzieli? - zapytała mama, odkładając talerz i odwracając się do Lei.
- Nie wiem czy bym chciała. Ale też nie wiem, czy coś by to zmieniło. Na pewno bym nie chciała, aby wszyscy poza domem wiedzieli. Inis powinna mieć nieco więcej lojalności wobec rodziny - tym razem to Lei westchnęła.
- My z ojcem nie do końca byliśmy lojalni wobec was - przyznała Jina.
- Żeby nie było, zgadzam się z tym, żeby nie zmuszać Inis do zamążpójścia, szczególnie kiedy ona tylko do dziewczyn - powiedziała najpierw jej córka. - Ale inna sprawa to jej język, który o sprawach rodzinnych powinien mówić tylko wśród rodziny. Trzeba ją w takim razie zmusić do zaproszenia tej swojej czarodziejki do nas. Siri się szybko zadomowiła - zachichotała.
- Myślę, że Agatus potrzebuje chwili, by oswoić się z tą myślą - zgłosiła wątpliwości matka.
- Oczywiście, ale mam pewność, że sobie z tym wszystkim poradzicie - uśmiechnęła się Lei, wstając od stołu. - Bo ja będę musiała wracać, aby nawiązywać te… lukratywne kontrakty.
- Powodzenia, córeczko. Ale gdybyś potrzebowała mojej pomocy… w czymkolwiek - oblizała sugestywnie usta. - Wystarczy, że mi każesz.
- Jeszcze przez dzień czy dwa zostanę. Dziś śpię z tobą.
- Oczywiście, Lei - zgodziła się bez wahania. - Czy mogę jeszcze coś dla ciebie zrobić? Czy też mogę wrócić do sprzątania?
- Nie musisz mnie pytać o takie rzeczy - odparła dziewczyna po chwili zastanowienia. I zostawiła Jinę, kierując się do swojego pokoju.
 
Lady jest offline  
Stary 15-10-2019, 23:25   #84
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Tej nocy Leilena długo nie mogła zasnąć. Choć bliżej prawdy było stwierdzenie, że to Jina długo nie dawała jej zasnąć. Pozbawiona zahamowań oddawała się do późna zakazanym rozkoszom ze swoją córką.
W swych snach Lei też nie uciekła od perwersji. Nawiedziła ją bowiem Nessalina, jak zawsze ponętna, podniecająca i kusząca. Chciała się dowiedzieć, ze szczegółami, jak jej służce spodobał się prezent. I odpowiedziała też na pytania rudowłosej, która obawiała się, że dalsze wystawienie na działanie artefaktu jeszcze bardziej zmieni jej mamę.
- To możliwe - zamruczał demon. - Teraz Jina zachowuje się tak, jak ty tego zapragnęłaś. Ale jeśli sama spojrzy w zwierciadełko, na wierzch wyjdą jej własne potrzeby. I nic jej nie zatrzyma przed ich zaspokojeniem - ostrzegła czarcica.
- Tak myślałam. Zabiorę więc lusterko i zanim udam się do stolicy, zastąpię je innym. Dziękuję ci, pani.
Jak zadecydowała, tak też zrobiła. W Alaurim kupiła zamiennik i pokryjomu podmieniła go z przeklętym artefaktem. Mama nawet się nie zorientowała, a Lei dzięki temu znowu miała do swojej dyspozycji tę potężną magię.
Decyzja podjęta przez Jinę i Agatusa (a tak po prawdzie, to głównie przez Jinę) wywierała na rudowłosej sporą presję. Skoro rodzina Mogle pożegnała się z planem odbudowy swych finansów przez zamążpójście którejś z córek, to biznes musiał się rozwinąć. Drobny zakład krawiecki Lily i Lei na pewno nie stanowił wystarczającego źródła gotówki. Leilena musiała nawiązać współpracę z kimś ze stolicy. Dlatego też w towarzystwie Siri opuściłą rodzinne strony i udała się w żmudną podróż powrotną do Halagardu. Sandym Hochen, o którym opowiadał jej brat, Tyne Roberyn mistrz magii sprowadzania, niemal niedościgniony logistyk oraz Rere Fourtail, dzika czarodziejka, która przebojem wtargnęła na rynek handlowy - trzy nazwiska, za którymi szły duże pieniądze. Tylko z którą osobą była jakakolwiek szansa na powodzenie? Nie chciała też obarczać Siri koniecznością pracy i towarzyszenia sobie podczas wypraw na miasto, których planowała wiele. Na początek należało w końcu podpytać o tę trójkę, znaleźć ich słabe punkty. A dokładniej mówiąc, Leilena szukała oczywiście swojej szansy w niezwykłym uroku i gotowości do wszystkich seksualnych usług. Bo dlaczego miałaby się w tym ograniczać, skoro obu stronom sprawiało to zwykle przyjemność? No i nie miała wiele innych argumentów, tak po prawdzie. Mimo to jak zawsze wierzyła w pełni w to, że zadanie może się powieść.
Halruaa było dziwną mieszanką otwartości i skrytości. Pomiędzy Halruaańczykami nie było zbyt wielu tajemnic, sam ubiór często mówił wiele o zawodzie, pozycji czy statusie matrymonialnym obywatela. Dopiero przy obcych, ludzie robili się skryci. Leilena może i była Halruaanką nietypową, ale jednak była swojakiem to i mogła się dowiedzieć trochę tego i owego o całej trójce.
Hochen był handlarzem z rodziny o długich tradycjach. Nie uchodził za silnego, ani nawet wpływowego czarodzieja, ale mógł się poszczycić czym innym - znajomościami i nieposzlakowaną opinią. Mąż i ojciec dwójki dzieci, z których każde (syn i córka) przejęły już część obowiązków po starzejącym się ojcu. Sandym nie wyhylał się też poza swoją ekonomiczną niszę. Mikstury, zwoje czy magiczne przedmioty to nie była jego działka. Specjalizował się w ubiorach i tylko dla specjalnych klientów wzmacniał je stosowną magią.
Roberyn, dla odmiany, był znanym w stolicy czarodziejem. Handel był niejako ubocznym skutkiem jego normalnej działalności. Uczetniczył w budowaniu latających statków, powstawaniu magicznych kręgów, konstruowaniu magicznych figurek przemieniających się w najszybsze wierzchowce w całym kraju. Ktoś, kto tak dobrze i z taką łatwością potrafił się przemieszczać nie miał też problemu, by zabrać ze sobą to i owo. Takie szybkie życie oddane Sztuce sprawiło jednak, że pozostawał kawalerem, choć wybił mu ju czwarty krzyżyk.
Rere była największą enigmą z całej trójki. Bez rodzinnej spóźnizny, swoją moc zawdzięczała pozostałościom po Pladze Czarów. Przez większość swego życia była awanturniczką, zapuszczającą się do wielu niebezpiecznych regionów Halruaa i przywożąc stamtąd najróżniejsze artefakty z dawnych wieków. Rzemiosłem zaczęła się zajmować raptem parę lat temu... z przeróżnymi efektami. Czasem wychodził jej kompletny szmelc, ale kiedy tworzyła jakąś perełkę to była ona prawdziwie niepowtarzalna. A potężne i niepowtarzalne magiczne przedmioty to coś, czemu arcymagom bardzo trudno było się oprzeć.

Kiedy już uznała, że bez bezpośredniego poznania więcej nie zdziała, zatrzymała się i zagadnęła Siri.
- Sandym odpada w przedbiegach na podstawie opinii, o ile nie kryje sekretu jak moi rodzice - zaczęła, zastanawiając się na głos. - Ten drugi to jakby trochę ponad moje możliwości i status. Wszędzie go pełno, więc po co mu jakaś mała ruda? Rere brzmi ciekawie, ale nie jest pewną inwestycją. Co ty myślisz? - zapytała przed podjęciem jakichkolwiek decyzji.
- Kochanie, handel to nie moja broszka - zaznaczyłą od razu obronnie. - Ale… - dodała zaraz. - Sandym ma taką dobrą opinię, więc pewnie chciałby ją zachować. A romans na boku, z młodziutką tantrystką, młodszą nawet od jego własnych dzieci… ciekawe co by zrobił - jak zwykle gotowa do nieprzyzwoitych planów podpowiedziała Siri. - A ta Rere… no, ma dziwne źródło mocy, to jak my. Outsiderka, więc też jak my. I w dodatku o wąskim rynku, ale za to dochodowym. Skoro nie możesz zapewnić ilości, to może jakość i wyjątkowość jest dobrym pomysłem.
- Tak jak moje stroje - zauważyła. - Tego Hochena mogłabym poznać pod przykrywką najpierw tego co wymyślam dla czarodziejek. Zobaczyć jak na mnie patrzy. Chcesz iść ze mną?
- A myślisz, że ot tak nas przyjmie? Dwie nieznane dziewczyny z ulicy? - ciemnoskóra była dość sceptycznie nastawiona.
- Zrobię ładne oczka. Jak pomimo naszych zabiegów się nie uda, to znaczy, że można uznać, że to co o nim słyszałyśmy jest prawdziwe - zauważyła. - Wtedy spróbuję dostać się do czarodziejki.
- No dobrze, raz kozie śmierć - stwierdziła i dała się zaprowadzić do rezydencji Hochena.
No właśnie, rezydencji. Dużej kamienicy z różowego koralu, który był niegdyś symbolem statusu w Halruaa, w dodatku ogrodzonej wysokim murem. Bramy strzegł jeden mężczyzna, w luźnych i wygodnych szatach bojowego maga. Pilnował raczej dla czystej symboliki, bo nikt by się raczej nie odważył włamywać do kogoś tak wpływowego jak Sandym.
- Nie wygląda zachęcająco - zauważyła Leilena, ale mimo tego uśmiechnęła się i zbliżyła do strażnika. - Dzień dobry - zaczęła. - Ja i moja przyjaciółka rozpoczęłyśmy pewną działalność i bardzo zależałoby nam na poradzie. Nie wie pan, czy z panem Hochenem można się umówić, przyjmuje kogoś?
- Dzień dobry - strażnik odpowiedział grzecznie i odwzajemnił uśmiech. - Pan Hochen przyjmuje bardzo wielu gości przez co jest niestety bardzo zajęty. Ale każdy może spróbować umówić się z nim listownie. Jeżeli macie panie przy sobie stosowny list, to obiecuję go przekazać właściwym osobom - zaoferował uprzejmie.
- Oh, niestety takowego nie mam - westchnęła rudowłosa, obmacując się poprzez jak zwykle krótką i cienką sukienkę. - Czy mogłabym zrobić to w inny sposób? To znaczy umówić się.
Zbliżyła się trochę, obserwując reakcje strażnika, robiąc przy tym duże, ufne oczy.
- Bardzo nam zależy.
Mężczyzna nie był niezwruszony na walory Leileny, ale jednak poczucie obowiązku, albo obawa o swoje stanowisko było silniejsze.
- Niestety. Tylko forma pisemna. Pan Hochen jest w tym temacie tradycjonalistą - wyjaśnił.- Ponadto wtedy posiada też adres, na który może odpisać.
- Oh jej, a może pan przekaże mu słówko od Leileny z Akademii? - spróbowała w ten sposób, tak po prawdzie ciekawa reakcji strażnika.
- Proszę pani, bardzo bym chciał - zapewnił od razu. - Ale ja się nie widuję z panem Hochenem.
- To jak zostawiłby pan liścik ode mnie? - zapytała naiwnie rudowłosa.
- Przekazałbym go jednemu z asystentów - wyjaśnił. Siri tymczasem wdzięczyła się jedynie do maga, ale nie wtrącała się w rozmowę.
- No dobrze, gdzie najbliżej mogłabym znaleźć przybory do pisania i papier? - postanowiła nie przeciągać struny. Może ów handlarz złapie się na historię o dwóch młodziutkich dziewczynach próbujących swoich sił w projektowaniu i szyciu i potrzebujących porady. Szczególnie, że Leilena zamierzała szczególnie zaznaczyć, że są z Akademii, która miała przecież tak różne opinie, ale niewielu wiedziało co tam jest naprawdę.

Po sporządzeniu i przekazaniu liściku, Leilena z towarzyszką udały się na poszukiwania Fourtail. Dzicy magowie nie byli już dyskryminowani tak jak kiedyś, ale nie znaczyło to od razu, że byli traktowani na równo z innymi obywatelami. Przykładowo, nie mogli zamieszkiwać centrów miasta, ich siedziby mogły znajdować się wyłącznie na obrzeżach. A nie było to dyskryminacją z uwagi na fakt, że przy niemal każdym zaklęciu taki dziki praktykant mógł niechcący coś podpalić. Nie inaczej było z Rere, która mieszkała pod Halagardem, nie tak znowu daleko od Akademii. Kamienny dom nie był otoczony murem, za to ciężkie drzwi były zdecydowanie zamknięte i na pierwszy rzut oka było widać, że przynajmniej dwóch rosłych chłopów byłoby trzeba, żeby je ruszyli. Niezrażona tym jednak zupełnie Leilena zapukała, wywołując dwa głośne łomoty. Nie musiała nawet długo z Siri czekać nim ktoś, a raczej coś im otworzyło.


1

Golem bez trudu odchylił ciężkie skrzydło i spojrzał jednym, stalowym oczodołem to na Leilenę, to na Siri. Nie odezwał się jednak ani słowem. Może nawet nie potrafił.
- Dzień dobry - panna Mongle wydobyła z siebie głos dopiero po dłuższej chwili. Trzeba przyznać, że dzika czarodziejka już od pierwszego wejrzenia była o wiele ciekawsza od Hochena. - Chciałybyśmy spotkać się z panią Rere - artykuowała powoli, nie wiedząc czy to trafia do tej mechanicznej istoty.
Konstrukt wyprostował się i nieoczekiwanie grzmotnął się pięścią w głowę. Zabrzęczało głośno, po czym golem… zatrzasnął drzwi.
- No i to by było na tyle, jeśli chodzi o wizyty bez zapowiedzi - mruknęła zrezygnowana ciemnoskóra, najwyraźniej przekonana że to już wszystko.
- Pamiętaj, że to wytwór dzikiej magii - Lei nie była tak pesymistycznie nastawiona. Zastukała raz jeszcze i krzyknęła. - Jesteśmy z Akademii!
Tym razem drzwi nie otworzyły się tak szybko, ale jednak otworzyły. Golem, który przy drugim spojrzeniu wydawał się trochę uszkodzony, odsunął się jednak na bok i sztywnym gestem zaprosił gości do środka. Korytarz był zagracony najróżniejszymi szpargałami, jakby ktoś się dopiero co wprowadził, albo właśnie wyprowadzał.


______________________
1 - golem autorstwa Jamesa Krause
 
Zapatashura jest offline  
Stary 18-10-2019, 09:13   #85
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Salon - z głębi korytarza krzyknął kobiecy, przyjemny dla ucha głos.
Lei spojrzała na Siri, zachichotała i z ciekawością weszła do środka, rozglądając się na wszystkie strony. To miejsce od samego początku było fascynujące i nawet gdyby nie udało się nic wynegocjować, to już opłacało się tu przyjść. Murzynka bez większych oporów ruszyła za nią, ale dla odmiany nie spuszczała oczu z konstruktu. Aby dojść do wspomnianego salonu trzeba było nieźle kluczyć, omijać drewniane skrzynki i starać się nie zadeptać paru butelek, ale w końcu się udało.
Gospodyni, którą tam zastały, wyglądała bardzo… oryginalnie.



Długi, szkarłatny płaszcz, obszyty futrem okrywał u niej ubiór, który pozostawiał jeszcze trochę pola wyobraźni, ale już niewiele. Długie, smukłe nogi kobiety były całkowicie odsłonięte przez wycięcia tak odważne, że należało je po prostu uznać za celowe braki w sukni. Ekscentryzm koronowała ogromna fajka, którą niemal białowłosa dama (chyba w wieku Jiny) postukiwała właśnie w zamyśleniu w kolano. Lei trochę zmyliła krok, kiedy ją ujrzała. Wyglądała jakby także uczyła się w Akademii! Uśmiechnęła się i zatrzymała, dygając. Sama ubrana była tego dnia w swoją wydekoltowaną zieloną sukienkę, więc nie odbiegała “pokazywaniem” od gospodyni.
- Dzień dobry pani. Dziękujemy za przyjęcie… - ostatnie słowa były bardziej pomrukiem zadowolonej kotki.
- Co? - odpowiedziała trochę nieprzytomnie. Siri stanęła tuż za rudowłosą, trzymając ją za ramię. Nie wiadomo, czy dla dodania otuchy (a przecież Lei się ani trochę nie bała), czy dla uspokojenia samej siebie. W końcu kobieta zogniskowała wzrok na Leilenie. - I na co się tak gapisz? - zapytała słowami, które można było określić jedynie jako opryskliwie, za to tonem autentycznego pytania.
Rudowłosa musiała przyznać, że to przywitanie było zaskakujące jak na taki strój. Ale już nie jeśli sądzić po wystroju i choćby tym golemie.
- Nie gapię, a podziwiam - sprostowała dziewczyna. - Miło spotkać poza Akademią kogoś ubranego podobnie.
- No dobra - gospodyni przewróciła oczami, jakby rozmawiała z niemądrym uczniem. - To co tak podziwiasz?
- Wytwory potężnej magii oraz ich twórczynię - odpowiedziała dziewczyna bez zająknięcia.
- Wytwory magii, co? No to gdzie jest kondensator Alzuna? - zapytała ni z gruchy ni z pietruchy, rozrzucając szeroko ramiona i pokazując spory bałagan… którego nie szło zresztą przegapić.
Lei nagle zachciało się śmiać. Wyobraziła sobie interesy z tą kobietą, mogły być tylko w jednej formie: chaotycznej. Rere wydawała się kompletnie oderwana od rzeczywistości.
- Obawiam się, że nie uczą nas takich rzeczy, nie teraz w każdym razie - rudowłosa nie miała nawet pojęcia, czy trafia do tej kobiety więcej niż do jej golema. - Lecz już sam konstrukt jest czymś niezwykłym nawet w naszym kraju.
- A kiedyś były czymś zwyczajnym. Mój jest… pamiątką z przeszłości - Fourtail jakoś utrzymała wątek. - No, ale wy to kto? Bo najwyraźniej nie pomoc domowa, skoro nie umiecie znaleźć kondensatora.
- Alzun, to był chyba od jakichś błyskawic - szepnęła z tyłu ciemnoskóra. - Ale nawet nie jestem pewna.
- Mam na imię Leilena, a to Siri. Jesteśmy z pobliskiej Akademii. Chciałam cię poznać, pani - zaczęła wyjaśniać dziewczyna, próbując się wpasować w ten moment zrozumienia i słuchania ze strony Rere. - Słyszałyśmy, że pani dziełami zainteresowani są nawet arcymagowie.
- Są - potwierdziła krótko. - A ja jestem Rere Fourtail, samouk, bez żadnej akademii - przedstawiła się, stukając się fajką w jedną z pełnych piersi. - Akademia, akademia - mruknęła ledwo słyszalnie. - Od lady Aurory?
- To prawda. Nasze źródło magii także nie jest powszechnie akceptowane - Lei uśmiechnęła się szeroko, tak jakby było to zabawne. Trochę było. - Musimy trafić do akademii, aby nad tym zapanować i móc wykorzystać potencjał.
- Może musicie, ja tam nie wiem - wzruszyła gwałtownie ramionami, ale jej płaszcz pozostawał na to niewzruszony i trzymał się mocno. - Może sobie gdzieś usiądziecie? - spojrzała na krzesła, z których akurat dwa nie były zastawione książkami ani flakonami.
Leilena skorzystała z tej propozycji, podchodząc do jednego z nich i siadając. Założyła nogę na nogę, przez co obie były praktycznie w pełni odsłonięte. Musiała się przecież dopasować do gospodyni.
- Lubi pani spotykać się i rozmawiać z tymi arcymagami? Nigdy żadnego nie spotkałam osobiście, może oprócz Lady Aurory.
- Przemądrzałe dupki - prychnęła, aż Siri się zakrztusiła by ukryć śmiech. Ciemnoskóra znowu założyła te swoje bufiaste spodnie, które ani trochę nie podkreślały jej seksownego tyłeczka. No i nie ważne jakby usiadła, nóg nie miała jak odsłonić. - Ale dobrze płacą. No i znają się na tym, co kupują.
- Przychodzą tutaj, czy pani gdzieś wystawia swoje… - zawiesiła na uderzenie serca głos, nachylając się - ...przedmioty? Bo im ktoś potężniejszy tym bardziej skąpy.
- Im nie zbywa. Ale padliby trupem, jakby się mieli pofatygować do Dzikiego Maga - Rere była całkiem swobodna i otwarta, a przecież za taki brak szacunku do Starszyzny można było w Halruaa nieźle oberwać po uszach.
Leilena zachichotała.
- Powinna pani mieć własny magiczny sklepik. Z takim potencjałem! Mogłaby pani dyktować własne ceny, a może nawet nie musieć się z nimi widywać - żyłka handlowca była w dziewczynie całkiem silna.
- Ja mam swój sklepik. Ja określam ceny. A jakbym się nie widywała, to bym nie sprzedała - punktowała Rere, która jak jedyna wciąż stała.
- No, ale mogłaby pani mieć… pośredników? - niepewnie zaproponowała Siri, zezując na koleżankę.
- I większy zasięg - dodała rudowłosa. - Sprzedawać towary poza stolicą, może nawet dyktować wyższe ceny - Lei mówiła tonem, który nie sugerował aż tak ogromnego zainteresowania tematem.
- Czemu miałabym się fatygować za stolicę? Tu jest dość bogaczy, którzy finansują moje badania - Fourtail pstryknęła palcami, zapalając fajkę i zaciągając się głęboko dymem. - Ale po co wy tu w ogóle przyszły? No bo poznać, to mnie już poznałyście.
- To się nazywa rozwojem. Więcej pieniędzy, więcej badań, może jacyś pomocnicy do prostych spraw, pośrednicy do sprzedaży, aby samemu się nie fatygować i mieć więcej czasu - wymieniała z łatwością Leilena. - I to nie wszystko. Oczywiście to tylko luźne propozycje, bo osiągnęła pani już tak wiele. I jest pani taka seksowna - westchnęła.
- Ej, maleńka, oczy mam tutaj - Rere pomachała wpierw fajką na wysokości swojego biustu, a potem przed twarzą. - Schlebiasz mi takim maślanym wzrokiem, ale na pytanie nie odpowiedziałaś.
- Przepraszam, przez naszą naturę ciągle myślę o seksie - odpowiedziała swobodnie rudowłosa. - Nie wiem czy miałyśmy dokładny cel. Panią poznałyśmy, ale ciągle nie wiemy prawie nic. Na przykład dojście do tego, co pani osiągnęła, musiało być fascynującą drogą. Ja bym chętnie posłuchała, ale wiem, że czas jest cenny. W zamian mogę… może znaleźć tych pośredników do handlu?
- Ale takie ciągłe myślenie o seksie musi być rozpraszające - gospodyni kompletnie pominęła dalszą wypowiedź Lei, skupiając się tylko na tym, co ją zainteresowało.
- Czasami jest bardzo rozpraszające, zwłaszcza przy takiej rozmówczyni - szczerze przyznała dziewczyna. - A ja jestem szczególnie trudnym przypadkiem, czasami dopiero kilka godzin seksu uspokaja moje myśli i ciało.
- Godzin? Tak bez przerwy? - zupełnie niezrażona nieprzyzwoitością tematu ciągnęła Rere.
- Lei… bo znowu przeholujesz - ostrzegła cicho ciemnoskóra.
- Przepraszam, nie powinnam - westchnęła panna Mongle. - Czasami nie mogę przestać jak już zacznę.
- To świetnie, bo mnie zaciekawiłaś - Fourtail machnęła fajką, rozpuszczając chmurkę tytoniowego oparu. - No, mów, mów - zachęciła.
- Nie mogę przestać uprawiać seksu - sprecyzowała. - Czasami nie ważne z kim i gdzie. Nawet jak już w pełni uzupełnię swój magiczny potencjał to wciąż chcę więcej.
- To brzmi raczej jak klątwa, nie jak moc. Ale z drugiej strony, ze mną jest niby tak samo - przyznała.
- Jak tak samo? - zaciekawiła się Lei. - W moim przypadku to nie klątwa. Po takim napadzie mogę dalej funkcjonować. Uwielbiam to robić i służyć swoim ciałem.
Przełożyła powoli jedną nogę na drugą.
- To z kolei brzmi jakbyś była kurtyzaną, nie akademikiem - bez ogródek zauważyła Rere. - Ze mną jest tak samo, bo mam czarobliznę. A to klątwa.
- Wszystko zależy na to, jak na to patrzeć - Lei uśmiechnęła się. - Moja chuć jest rodzinna, tylko wzmocnił ją mój niedawno odkryty talent do magii tantrycznej. To wybuchowe połączenie. No i kurtyzany biorą opłaty, a ja po prostu lubię to robić. Nie wiem dlaczego niektórzy tak się boją otwartości w tych tematach.
- Ja się nie boję, możesz mówić dalej - gospodyni zachęcała niezrażona. Tylko, że strony się trochę obróciły. To Lei miała się czegoś dowiedzieć o Dzikiej Czarodziejce, a działo się dokładnie na odwrót.
Problem w tym, że dla rudowłosej sprawy seksualne zawsze wychodziły na pierwszy plan. W ten czy inny sposób.
- Nie wiem co jeszcze miałabym mówić, to łatwiej zwykle zobaczyć - zaśmiała się. - No i ja jeszcze nic nie osiągnęłam, nie to co pani. Nie mam tylu tematów do opowieści.
- Szkoda, bo robiło się ciekawie - westchnęła Rere, przeciągając się przy tym kusząco.
- Woli pani słuchać niż doświadczać? - zapytała Lei przekornie, sunąc palcem po swoim udzie. - Jak na panią patrzę to moje potrzeby tak szybko rosną…
- A co jest takiego w moim wyglądzie, że tak na ciebie działam? - spytała, jakby nie była świadoma swego wyglądu.
- Niezwykła uroda, duże piersi, niesamowicie długie nogi, a wszystko tak kusząco odsłonięte - zamruczała w odpowiedzi rudowłosa.
- Kusząco? - no nie, Rere musiała się droczyć. Nikt nie był tak roztrzepany. - Znalazłam ten ubiór gdy badałam okolice Chasolne. To chyba była jakaś narzuta na togę, ale u nas jest tak gorąco - westchnęła.
Siri nie upominała już przyjaciółki. Po prawdzie, pewnie sama liczyła, że coś się z tego kuszenia Lei wykluje.
- Wyjątkowo ciekawy łup - uśmiechnęła się panna Mongle, mimowolnie oblizując wargi. - Ja specjalnie noszę jak najmniej, aby łatwo było się do mnie dostać i żeby każdy patrzący na mnie miał kosmate myśli.
- I to działa? - Fourtail zaciągnęła się głęboko fajką. Jej piersi eksponowały się przy tym wyjątkowo kusząco.
- Zdecydowanie działa. Znacznie łatwiej wtedy namówić na seks - oczy Leileny skupiły się na tych wielkich walorach kobiecości. Uwielbiała na nie patrzeć.
- Nie jestem pewna do czego zmierzasz. Chcesz mnie namówić do seksu?
- Nie miałabym nic przeciwko - rudowłosa uśmiechnęła się szczerze.
- I po to do mnie przyszłyście? - Rere wyglądała na zdziwioną.
- No nie, nie do końca po to - zaprzeczyła ciemnoskóra. - Prawda? - spojrzała trochę niepewnie na rudowłosą.
- Nie do końca - przyznała zapytana. - Ale ja nie zwykłam nie korzystać z takich okazji, jeśli się nadarzą.
Fourtail z namysłem przygryzła fajkę, wpatrując się w Leilenę. W końcu jakby podjęła jakąś decyzję i rozciągnęła wargi w uśmiechu.
- Może dam ci taką okazję… Leileno, tak? - spytała dla upewnienia, ale nawet nie czekając na odpowiedź odwróciła się i zaczęła chodzić po salonie to w jedną, to w drugą stronę. - Gdzie ja to schowałam… - mruczała pod nosem.
Rudowłosa skorzystała z okazji, aby jednocześnie też się rozglądać szukając wzrokiem nietypowych rzeczy i co chwilę gapić się na poruszony ruchem biust Rere.
- Uwielbiam dojrzałe kobiety… - wymruczała.
- Co mówiłaś? - gospodyni obróciła się, tracąc chyba wątek.
- Że uwielbiam dojrzałe kobiety o pełnych kształtach, bardzo mnie podniecają - bezwstydnie powiedziała głośniej.
- Aha. To miło. Dziękuję - wróciła do przeszukiwania pokoju.
- Ty chyba masz prawdziwy talent do kuszenia - wyszeptała Siri. - Myślisz, że zdołasz ją zachęcić by się z nami… pobawiła?
- A masz na nią ochotę, siostrzyczko? - Lei przysunęła się bliżej, kładąc dłoń na udzie ciemnowłosej.
- Wielką. Popatrz tylko na ten tyłek. Jak mogłabym się takiemu oprzeć? - spytała, wpatrując się w pochylającą się nad jakąś skrzynką Rere. Płaszcz akurat zsunął się jej na bok, odsłaniając wypiętę pośladki, ledwie skrywane przez skrawek materiału.
- Mhmmm… powinnaś odsłaniać cycki tak jak ona, ciągle bym chciała je ssać… - Lei już była pochłaniana przez podniecenie.
- Mogłabym je odsłonić teraz. Ale… to może ją spłoszyć - zawahała się.
- Myślisz? - Lei przesunęła na bok materiał swojej sukienki, odsłaniając lewy sutek i pocierając go palcem. Westchnęła głośno. Fourtail akurat się wyprostowała i odwróciła do swych gości.
- Och… aż tak mocno na was działam? - wpatrzyła się w obnażoną, dziewczęcą pierś.
- Rzadko się spotyka kogoś tak pięknie ubranego - Leilena wpatrywała się bezczelnie w piersi kobiety, nie czyniąc nic, aby zasłonić swoją.
- Nie musicie sobie przeszkadzać - zapewniła, ale jakby nic się nadzwyczajnego nie działo, wróciła do przetrząsania swych licznych i kompletnie nieuporządkowanych rzeczy.
- Skoro tak - zachichotała Siri i już bez żadnych oporów zsunęła ramiączka bluzeczki, odsłaniając swe krągłe piersi.
Czy mogła znaleźć lepszą przyjaciółkę? Leilena nie czekała ani chwili, nachylając się i obejmując wargami ciemny, duży sutek. Zaczęła ssać, dłońmi masując udo Siri i swoją pierś.
- Uwielbiam te twoje usteczka - mruknęła zadowolona ciemnoskóra.
Fourtail krzątała się jeszcze chwilę, wystarczającą by sutki murzynki stwardniały jak małe kamyczki. W dłoni trzymała dużego, złotego penisa. Czy jednak był ze złota, czy tylko tak pomalowany trudno było zgadnąć z daleka. Widząc, jak młode dziewczyny się ze sobą zabawiają, gospodyni przygryzła wargę i cicho się temu przyglądała. Widząc to, Lei przerwała i uśmiechnęła się, wstając.
- Bardzo ładny, chociaż ja wolę prawdziwe. A pani, lubi pani chłopców czy tylko dziewczyny?
- Chłopców. Zdecydowanie - odpowiedziała niezrażona. - Choć skłamałabym, gdybym powiedziała, że nigdy nie… eksperymentowałam - dodała jednak.
- Mogę mieć dla pani prawdziwego, sztywnego penisa… - zamruczała Lei, przesuwając dłonią po swoim brzuchu, w stronę łona.
- A w czym by mi to miało pomóc? - zdziwiła się.
- Pomóc? - teraz zdziwiła się rudowłosa. - Prędzej uprzyjemnić dzień, skoro lubi pani chłopców.
- Ale ten dzień był i tak całkiem przyjemny - przeniosła spojrzenie na sztucznego fallusa, chyba nie podniecona na tyle, by skusić się na chętną Lei. - Odnalazłam go w dawnych ruinach i nie daje mi spokoju.
- Jest magiczny? - zapytała ciekawie rudowłosa, ale skoro gospodyni nie była chętna, to wróciła do Siri. Stanęła między nogami siedzącej przyjaciółki i nachyliła się mocno, obejmując piersi dłońmi, a jeden z sutków ustami. Pupę wypięła przy tym mocno do gospodyni.
- Jest, emanuje z niego magia. Odgina Splot. Ale nie mogę rozgryźć tego, jak działa. Pokazywałam go czarodziejom, ale tylko dziwnie na mnie patrzyli - odparła.
Ciemnoskóra jęknęła z zadowoleniem, kładąc dłoń na głowie przyjaciółki, choć przecież nie musiała się obawiać, że ta pozostawi ją niezaspokojoną. Panna Mongle nie odpowiedziała, jedynie ruchami bioder zachęcając gospodynię do eksperymentowania. Zaczęła intensywnie ściskać i pieścić duże, ciemne piersi i głośno ssać sutek. Brała go jak najgłębiej do buzi, a nawet delikatnie szurała po nim ząbkami, za co przyjaciółka odwdzięczała się pełnymi pasji jękami. Rere wciąż jednak nie podchodziła. W dodatku jakby czekała na jakikolwiek wyraz zainteresowania swoją historią. Ruda przerwała więc na moment.
- Próbowała go pani wkładać w siebie? - zachęciła, wciąż wpatrzona w ciemnoskórą. Zbliżyła się i objęła głowę Siri, odchylając ją do tyłu. Pochyliła się i rozchylając wargi wpiła się drapieżnie w usta siedzącej przyjaciółki. Nogami otarła się sugestywnie o rozchylone uda. Na szczęście czarnowłosa nie potrzebowała wielu zachęt. Nie tylko wyszła języczkiem na spotkanie kochanki, ale też zanurzyła dłoń pod jej krótką sukienkę, wodząc palcami po udzie i sięgając coraz bliżej i bliżej łona.
- Och, wielokrotnie. Pocierałam, lizałam, wsadzałam sobie… w różne otwory - powiedziała oględnie. - Ale nie wywołało to żadnej reakcji.
- Może pani spróbować we mnie, może u tantrystki reakcja będzie inna? - Lei wyprostowała się znowu i tym razem przycisnęła twarz kochanki do swojego odważnego dekoltu, unosząc przy okazji nogę i próbując łydką potrzeć krocze Siri.
- Przygotowałam sobie zaklęcie naprawy. Jeśli coś ci na mnie przeszkadza, to możesz to ze mnie zerwać - zachęciła przyjaciółka, aby podgrzać jeszcze bardziej atmosferę. A gdy już powiedziała swoje, wypchnęła biodra na sam skraj krzesła i przygryzła lekko sutek Lei, wolną dłonią zsuwają ramiączka jej sukienki.
- Ale jak to spróbować w tobie? - zdziwiła się Rere. - Miałam nadzieję, że same to wypróbujecie i powiecie, czy coś poczułyście.
- Wsunąć mi w dziurkę - wytłumaczyła usłużnie Leilena, odwracając głowę do kobiety. - W końcu uczestniczymy w eksperymencie, to może być w ramach zapłaty za bycie doświadczalnymi króliczkami - uśmiechnęła się, robiąc krok w tył. - No i do tego typu testów przydałoby się nieco wygodniejsze miejsce.
- Hmm. Czyli sypialnia? - zaproponowała. - Ale tam też jest bałagan. Musiałabym kazać służącemu trochę sprzątnąć.
- Wystarczy zgarnąć z łóżka - podsunęła dziewczyna.
- Tak, chyba tak - zgodziła się, gasząc fajkę i odkładając ją w pierwsze lepsze miejsce. - A do tego nie potrzeba pomocy. No to chodźmy - zaproponowała, prowadząc gości na schody.
- Myślisz, że się skusi? - szepnęła Siri. - Mam taką ochotę się do niej dobrać.
- Jeśli ją odpowiednio pobudzimy. Albo ten fallus zadziała - odszepnęła Leilena z cichym chichotem.
- Dwie gorące nastolatki pieszczące sobie cycuszki pobudziłyby każdego. Nie wiem co jeszcze musiałybyśmy zrobić - westchnęła.
- Nie wszystkie kobiety podniecają inne kobiety. Ale my dwie nawet te lubiące tylko chłopców przekonamy - rudowłosa jak zawsze była pewna siebie, idąc na Rere w stronę sypialni.
- Wyzwanie przyjęte - zaśmiała się cicho ciemnoskóra.
Piętro było trochę lepiej ogarnięte i w drodze do sypialni dziewczyny przekonały się dlaczego. Natknęły się bowiem na chłopaka, który był najwyżej w wieku młodszego brata Leileny. Ciemnowłosy, widząc roznegliżowane kobiety od razu się zaczerwienił i spuścił skromnie wzrok.
- Pa...pani Fourtail. Czy… czy mogę coś… zrobić? - wyjąkał.
- Nie. Poradzę sobie sama. Możesz wrócić do sprzątania - odprawiła sługę gestem dłoni.
Trzeba przyznać, że służący był niezbyt skuteczny sądząc po stanie tego miejsca. Lei nie komentowała, ale też ani myślała się zakrywać. Co więcej, złapała za spodnie Siri w okolicach pupy i szarpnęła, ciekawa czy materiał by na tyle cienki, że jej marna siła wystarczy do rozerwania go. Okazało się, że tak. Spodnie trzasnęły głośno, odsłaniając jędrny pośladek. Chłopak podniósł głowę zaalarmowany hałasem, przez co zaraz zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
- Czy coś się stało? - gospodyni odwróciła się na chwilę.
- Przepraszam, nie mogłam dłużej czekać… - panna Mongle wydała z siebie jęk podniecenia, bo złapała z całej siły odsłonięty pośladek i wbiła w niego paznokcie.
- Ech… chyba gorszycie mojego służącego - zauważyła.
- Przepraszam - odpowiedziała od razu Siri, tonem pozbawionym nawet odrobiny skruchy.
- Nie chciałyśmy go zgorszyć, ale w tym stanie trudno mi myśleć o tym, że ktoś nie chce nas oglądać - dodała jej koleżanka.
- Aha. No nic, chodźcie, eksperyment czeka - niezrażona ani nie zgorszona gospodyni poprowadziła je jeszcze parę metrów i otworzyła drzwi sypialni.
Lei ruszyła do środka, specjalnie wykorzystując okazję, aby delikatnie otrzeć się o gospodynię.
- Och, przepraszam, za mało miejsca? - ta, kompletnie nie zauważając tak jawnych sygnałów, odsunęła się o krok. Siri ruszyła chwilę później, ale najpierw pokręciła trochę pupą i posłała młodzieńcowi całusa.
 
Lady jest offline  
Stary 23-10-2019, 21:05   #86
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Sypialnia faktycznie wymagała trochę uporządkowania. Pościel na łóżku była zmięta i zarzucona sukniami i bielizną. Tylko mała część z nich była równie śmiała jak to, co nosiła tego dnia Fourtail. I tak dziwne, że kobieta z Halruy miała tego typu stroje. Ludzie i nieludzie zdecydowanie udawali zbyt pruderyjnych jak na gust Lei. Czekając aż gospodynie sprzątnie, dziewczyna znów dobrała się do koleżanki. Przycisnęła ją do ściany i całując zachłannie szarpnęła tym razem za przód spodni. Nadwyrężony materiał poddał się od razu, odsłaniając nagie, wilgotne łono.
- Widzę, że spodobało ci się takie brutalne dobierania się do mnie - mruknęła. - Myślisz, że temu młodzikowi też się spodobałam?
- Widzę, że przebywanie wśród Monglów upodobniło cię do nas całkiem - szepnęła Lei i liznęła wargę ciemnoskórej, palcami sunąc wzdłuż mokrej cipki. Przycisnęła się do miękkiej dziewczyny jeszcze mocniej. - Kocham się do ciebie dobierać, piękna…
- Ja zawsze byłam dość odważna, przyjaciółeczko. I nie mam nic przeciwko, by ktoś sobie czasem coś pooglądał, jeśli mu na to pozwolę. Albo o mnie fantazjował - rozłożyła szerzej nogi, aby jak najbardziej ułatwić do siebie dostęp.
- Mój brat i tatuś na pewno mają mnóstwo fantazji o tym cudownym ciałku… - dwa palce zaczęły wnikać w szparkę Siri, aż do samego końca. - Ja mam je na szczęście ciągle dostępne. Ale i tak lubię fantazjować, że wsuwam w ciebie cały metr magicznego fiutka…
- Zboczuszek. Wolę jednak trochę krótsze. Możesz się wtedy szybciej poruszać - wyznała.
- Sprzątnięte - ogłosiła Rere, wcinając się w rozmowę swych gości. Deklaracja była trochę na wyrost, bo w pokoju dalej panował nieporządek, ale faktycznie na łóżku dało się już leżeć.
Lei wyjęła palce i oblizała je na oczach obu kobiet, po czym chwyciła za bluzkę ciemnoskórej, ciągnąc ją w stronę łóżka.
- Chcesz pierwsza przyjąć magicznego fallusa w dziurkę? - wolną dłonią złapała za obnażoną pierś Siri, nie mogąc się powstrzymać przed obmacywaniem.
- Nie, najpierw ty. Wiesz, że lubię się dobrze rozgrzać przed pierwszym razem. A do tego czasu na pewno mnie czymś… zabawisz - mrugnęła.
- Chcę, żebyś mi go włożyła od razu - jęknęła Leilena, spoglądając w stronę przedmiotu. - Zerżnij mnie nim.
- Ekhm… A na pewno nie możesz tego zrobić sama? - spytała Fourtail, wciąż nieprzekonana do uczestniczenia w trójkącie.
- Może mi to zrobić Siri. Pani może dołączyć kiedy zechce - zamruczała kusząco dziewczyna, ale nie namawiała bardziej. Co innego czarnoskóra.
- Ale my kompletnie nie mamy doświadczenia z tym artefaktem. A pani już wie, czego próbowała - przyjaciółka zdecydowanym ruchem podciągnęła sukienkę Lei i mrugnęła do niej.
- Chętnie chociaż usłyszymy każdą instrukcję… - rudowłosa drocząc się podciągnęła bluzkę koleżanki na tyle, że zakryła znów jedną pierś. Wtedy nachyliła się i chwyciła sutek, tym razem przez cienki materiał.
- Instrukcje chyba wystarczą - zgodziła się gospodyni, wręczając fallusa rozczarowanej Siri i podchodząc do niskiej szafki. Przyjrzała się jej krytycznie i zdjęła swój długi płaszcz, zanim na niej usiadła, wyciągając swe długie nogi. - Ja najpierw zaczynałam go nawilżać - podpowiedziała.
Ciemnoskóra posłusznie zatem podsunęła przedmiot pod nos Lei.
- Jest zaskakująco ciepły - opisała. - Ale bardzo twardy. Myślisz, że dasz radę go głęboko przyjąć?
- Chcę go całego w sobie - szepnęła rudowłosa. - Uwielbiam takie twarde…
Wyszeptała kilka słów i dotknęła fallusa paluszkami, sunąc po całej długości. Palce zostawiały za sobą gęsty, śliski lubrykant.
- Idealny też do pupy… - nadal nie zabierała ręki z piersi przyjaciółki, masując i ściskając.
- Więc miej nadzieję, że tam też każe nam sprawdzić - przyjaciółka wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. - Jeśli chcesz, to możesz zacząć się tam rozluźniać. A teraz zacznij ssać, jak grzeczna dziewczynka - przesunęła członkiem wzdłuż ust rudowłosej. Ta słysząc polecenie od razu wzięła go między wargi. Otoczyła językiem, zrobiła kilka kółeczek i cofnęła głowę. Rzuciła cicho następne zaklęcie, aby móc go przyjąć całego.
- Wepchnij. Możesz być brutalna… - jęknęła i znów przyjęła fallusa do ust.
- Mogę. Ale czy chcę? Przecież nie mam powodu być brutalna wobec takiej grzecznej siostrzyczki - uśmiechnęła się, wsuwając złotego członka coraz głębiej i głębiej. Lei zdążyła nabrać powietrza, kiedy poczuła jak fallus wchodzi i poszerza magicznie rozciągliwe gardło. Z podniecenia wydała z siebie zduszony jęk w reakcji na tak głęboką penetrację. Przytuliła się do Siri, z odchyloną w tył głową pozwalając na wsunięcie w siebie całego przedmiotu. Ciemnoskóra zaczęła poruszać nim w górę i w dół, raz na jakiś czas pozwalając Leilenie na złapanie głębokiego wdechu. Przy jednej z takich okazji szepnęła.
- Ona jest jak kamień. Nawet się nie dotyka.
Lei nie mogła odpowiedzieć. Teraz od Siri zależało co będzie robić z przedmiotem. Młodsza dziewczyna obecnie nie myślała, zsuwając z bioder kochanki resztki spodni i pchając palce między jędrne, miękkie pośladki.
- Jest już mokry -Siri odezwała się głośniej, spoglądając nad ramieniem przyjaciółki i próbując zapanować nad głosem. - Co teraz?
- Myślę, że możesz spróbować wsunąć go między drugie wargi - gospodyni odpowiedziała po chwili namysłu.
- Oczywiście - zgodziła się z entuzjazmem murzynka. - Lei, usiądź do niej przodem - pochyliła się, szepcząc rudowłosej do ucha. - Jeśli nie podnieci ją to, jak szturmuję twoją cipkę, to się poddaję.
- Doprowadź mnie nim… niech moja moc przez niego przepłynie… - wydyszała Leilena, siadając zgodnie z poleceniem. Lekko odchylona do tyłu, podparta na dłoniach, z szeroko rozłożonymi nogami, ugiętymi w kolanach tak, że w pełni eksponowała bardzo wilgotne łono. Przyjaciółka nawet się nie drażniła. Objęła Lei od tyłu i bez zwłoki przyłożyła fallusa do jej szparki.
- Czy tak jest dobrze, proszę pani? - spytała.
- Tak. Chyba tak - Fourtail kiwnęła głową. - Leileno, gdybyś mogła dla mnie opisać, czy coś czujesz gdy będziesz go miałą w środku, bardzo by mi to pomogło.
- Jest duży i twardy, na pewno będę czuła ogromną rozkosz… - wydyszała dziewczyna. - Nie drażnij się już, Siri… błagam, chcę go w sobie… potrzebuję…
- Tak jest - wsunęła główkę między wargi i od razu zaczęła nabijać go głębiej i głębiej. - Rozpal ją, jak tylko ty umiesz - mówiła cichutko, całując szyję i ramię przyjaciółki. - Mów świnstewka, fantazjuj. Chcę zobaczyć, jak ona wreszcie się podnieca.
Metalowy członek był śliski i ciepły, bez oporów wnikając w dziewczynę. Ta jęknęła głośno. Potrzebowała tej inwazji, bo już strasznie świeżbiło i kołowało się w głowie. Trudno było się przy tym skupić na mówieniu, a zwłaszcza fantazjowaniu. Głos miała za to chrapliwy, przesycony przeżywaną przyjemnością.
- Bardzo twardy.. Tak… ale tak zadziwiająco ciepły… to musi być magia… nigdy żaden nie był taki sztywny wewnątrz mnie… mocno rozciąga mi moją wąską cipkę… tak Siri, chcę go całego… uwielbiam duże drągi… aż mam skurcze…
Czarnowłosa posłusznie zintensyfikowała swe ruchy. Fallus zagłębiał się wkrótce aż po trzymające go palce. I wtedy też Lei gdzieś między oparami podniecenia poczuła coś innego. Jakby przedmiot zaczął pulsować, ale nie w dosłowym znaczeniu. Poczuła pulsowanie magii, która próbowała rozpłynąć się po jej ciele, ale coś ją powstrzymywało.
- Oh… on pulsuje…! - jęknęła głośno, drżąc. - Jakby… jakby chciał coś uwolnić… Jeszcze… bierz mnie nim… wpychaj całego… - dziewczynie nie było wiele trzeba do orgazmów, teraz także czuła szczyt, a jej ciało zaczynało drżeć. Halruanka była na szczęście dobrą przyjaciółką i zdwoiła wysiłki by dać Lei maksimum przyjemności. Przyspieszyła swoje ruchy, dodatkowo palcami wolnej dłoni zaczęła drażnić jej sutek.
- Coś uwolnić? - Rere ożywiła się nagle i podeszła bliżej, na wyciągnięcie dłoni. - Umiesz to aktywować?
Leilena nie zastanawiała się nad tym teraz. Krzyknęła i zaczęła szczytować, szparka z całych sił pulsowała na wsadzonym w nią magicznym fallusie.
- I co, i co? - do Fourtail jakby nie docierało, że Leilena jest półświadoma od odczuwanej przyjemności. Magiczny członek wydawał się być gorący, ale zgromadzona w nim energia nie znajdowała ujścia. Brakowało czegoś by wyzwolić wbudowane w niego zaklęcie… przy czym rudowłosa była raczej skupiona na swoim wyzwoleniu.
- Ja… nie wiem… on… jakby… był… na skraju… - wyrzucała z siebie słowa nie do końca z sensem, łapiąc oddech. Absolutnie nie była w stanie nawet trochę pomyśleć nad tym czego temu “artefaktowi” brakuje. Nawet, kiedy orgazm już minął, artefakt tylko uparcie pulsował.
- Próbowałam najróżniejszych słów aktywacyjnych - kontynuowała Rere, nie zważając że tuż przed nią Lei dyszała ciężko po swym orgazmie. - Żadne nie działało.
Siri z pewnym ociąganiem wyjęła fallusa z przyjaciółki i przyjrzała mu się krytycznie.
- Ja nic nie czuję. Cokolwiek to robi, musi być w środku.
- To chyba nie słowa kluczowe go aktywują - wydyszała Leilena, ciągle łapiąc oddech. - Czułam jak pulsuje, jak mężczyzna, który jest już prawie… ale coś go ciągle blokowało. Pani też czuła takie pulsowanie? - zapytała Rere.
- Nie - gospodyni skrzywiła się lekko. - Wiem, że ten przedmiot jest magiczny, bo odkształca Splot. Ale nie czułam by pulsował.
- Siri, chcesz spróbować teraz ty? W pupę? - zaproponowała rudowłosa. - A jak nie, to jeszcze możemy poeksperymentować na mnie - teraz jak Lei coś odkryła, to nie zamierzała tak łatwo odpuścić. Przy czym jej wiedza o magicznych artefaktach była prawie zerowa, nawet jeśli dwa z nich wykorzystywała w ostatnim czasie.
- Pewnie, że chcę - przyjaciółka uściskała raz jeszcze Lei i pozwoliła jej z siebie zejść. - W końcu ja jestem bardziej doświadczona, może coś odkryję.
Panna Mongle usiadła na łóżku, poklepując miejsce obok.
- Wskakuj i wypnij się na czworakach - poleciła, biorąc fallusa z rąk przyjaciółki. - Zanim moje soki na nim wyschną.
- Jak ty zawsze o mnie myślisz. Takie dobre nawilżenie - zamruczała w odpowiedzi, posłusznie wypinając pupę. Nie tyle jednak do Leileny, co stojącej za nią gospodyni. Choć do tej pory wszelkie kuszenie zawodziło, murzynka nie traciła nadziei. Dziewczyna uniosła się na kolanach, odchylając jeden z pośladków mocno na bok. Brązowa dziurka odsłoniła się i lekko rozchyliła, prosto przed oczami Rere. Rudowłosa wyszeptała zaklęcie i cały rowek oraz dziurka pokryły się przeźroczystym, śliskim płynem. Nie tracąc czasu naparła od razu magiczną zabawką na wejście. Wciskała fallusa, kręcąc nim trochę na boki i dawała klapsy w piękne pośladki.
- Weź go całego, dupodajko - zamruczała do ciemnoskórej.
Siri jęknęła z zadowoleniem i zaczęła powoli napierać na intruza.
- Przecież mnie znasz. Wiesz, że nie odmawiam takich prezentów. Przyjmę wszystko co mi dasz - rozgrzana już od oczekiwania była bardzo wilgotna również w różowej dziurce.
- Tylko się nie zapomnij i mów, jeśli coś poczujesz - zastrzegła Fourtail.
Lei pchnęła mocniej, z pomrukiem zadowolenia komentując fakt, że główka wpadła w wyrobiony anus. Napierała, chowając fallusa w brązowej dziurce.
- Jest przyjemny, prawda? Taki twardy, jak skała. Idealnie wygląda w twojej dupce - szeptała Lei, drugą dłoń przesuwając na szparkę przyszywanej siostrzyczki i rozwierając wargi sromowe, ukazując w pełni różowy, kontrastujący z ciemną skórą środek.
- Jest… całkiem fajny - zgodziła się ochoczo. - Na razie czuję tylko zwykłe podniecenie - zaraportowała. - Ale to chyba pani widzi, prawda?
- Cóż. Tak, trudno przegapić - gospodyni zareagowała jednak jak ktoś, komu trzeba było wytknąć coś oczywistego.
Lei pogodziła się już z tym, że gospodyni jest kompletnie nieerotyczna pomimo noszonego stroju, zamiast tego skupiła się na magicznym przedmiocie. Dopchnęła go całego i zaczęła zwyczajnie posuwać pupę ciemnowłosej. Wkładała go nawet całego, tak, że tylko podstawa była widoczna.
- Może powinnyśmy użyć teraz jakiś zaklęć, na nim i na Siri? - zaproponowała.
- Właśnie - wtrąciła ciemnoskóra. - Pani ma już doświadczenia z tym przedmiotem. A my robimy wszystko… po omacku - spoglądała przez ramię na obie czarodziejki, a w jej oczach połyskiwały pełne żądzy ogniki.
- Cóż. Głównie analizowałam aurę. Nie posiadam szerokiego wachlarza zaklęć. Jestem jednak otwarta na propozycje.
- To musi pani przejąć fallusa i brać nim pupę Siri, abym to ja mogła używać zaklęć - zaproponowała Lei.
- Ja? Ale przecież… - zakłopotała się Rere. - No, ale faktycznie powiedziałam, że jestem otwarta - niepewnie sięgnęła do fallusa, a Siri widząc to przygryzła wargę by gwałtowną reakcją nie odstraszyć kobiety. Fourtail ujęła przedmiot w lekko drżące palce. Płynne, szybkie ruchy wykonywane do tej pory przez Lei zostały zastąpione niezbornymi pchnięciami.
- Proszę się nie krępować, Siri nie jest delikatna - zachęciła Leilena i na początek użyła jeszcze raz prostej sztuczki z lubrykacją, dotykając tym razem zanurzonego w pupie przedmiotu. Nic spektakularnego się nie stało, ale Rere trochę pewniej zaczęła szturmować tyłek swojego gościa.
- Ja… też zaczynam to czuć. Robi się ciepły. Pani też to czuje?
- Nie - pokręciła przecząco głową. Uczestnictwo w akcie coś w niej jednak obudziło, bowiem Lei widziała jak pod cieniutkim materiałem sukni, kobiecie sztywnieją sutki.
Niestety repertuar zaklęć rudowłosej nie obejmował zupełnie oddziaływania na przedmioty. Zanim użyła swojego ulubionego, wykorzystała inne. Prawie niewidoczny gest i słowa niczym szept wniknęły w umysł Siri, ukazując jej obraz sutków Rere, wraz z resztą niezbyt dobrze zakrytego ciała.
- Och tak, tak… - jęknęła głośno czarnowłosa. - Błagam, niech pani to robi szybciej. Mocniej. Wtedy… fallus mocniej reaguje - Lei nie była w pełni przekonana, czy była to prawda. To chyba stopień podniecenia oddziaływał na artefakt. Z drugiej strony im gwałtowniej Fourtail szturmowała dziewczynę, tym ta szybciej zbliżała się do orgazmu, więc może to była tylko półprawda.
- Spróbuję - gospodyni położyła jedną dłoń na pośladku murzynki i zdwoiła wysiłki.
- Mmm… świetnie. Lei, też mi pomóż! - poprosiła przyjaciółkę.
Rudowłosa miała swoje sposoby na pomaganie. Aura artefaktu i to co robiły pozwoliły jej sięgnąć po znane jej słowo mocy. Ale wcale nie wymierzyła go w Siri, przecież nie byłaby wtedy sobą. Gospodyni także się coś od życia należało, a zawsze mogła zwalić na moc artefaktu!
Zadziałało! Zaaferowana przebiegiem “eksperymentu” Rere nawet nie zauważyła kiedy stała się celem zaklęcia. Zmiany były widoczne od razu. Spojrzenie ze skupionego i zamyślonego zamieniło się w doskonale znany Leilenie rozbiegany, pożądliwy wzrok. I kobieta nie skupiała się już wyłącznie na Siri. Rudowłosej również posyłała spojrzenia.
Ruchy, do tej pory szybkie, ale metodyczne, nabrały trochę… uczucia? Palce, które wcześniej tylko opierały się o pośladek murzynki, teraz zacisnęły się pieszczotliwie. Tantrystka nie mogła tego przeoczyć i z ogromną radością wydała z siebie urywany okrzyk.
- Tak, zaraz dojdę, tak!
- Skup się na fallusie, jak się na nim zaciśniesz! - Lei wiedziała, że podczas orgazmu jest to bardzo trudne, ale rudowłosą artefakt teraz interesował najbardziej. Choć dłoń wsunęła pod skąpe odzienie Rere i złapała kobietę za tyłek. - Niech pani nie przestaje pchać, nawet jak Siri będzie szczytować - poleciła.
- Nie przestanę - obiecała, oblizując przy tym wargi. Nieświadomie, ale bardzo kusząco. Choć mogłaby być matką Leileny, jej ciało pozostawało całkiem jędrne i bardzo przyjemne w dotyku. Może życie awanturniczki zapewniało jej dużo okazji do ćwiczeń?
- Tak, czuję to. Cholera, wiem co to. Wiem co to. Wiem… - Siri zaczęła bełkotać w kółko to samo, kiedy jej anus chwycił mocno sztucznego członka w orgazmicznych spazmach. Rere, mimo uroku pod którym się znalazła, z zainteresowaniem zaczęła dopytywać się o szczegóły, ale Halruaanka nie była już w stanie odpowiadać. Lei obserwowała to z rumieńcami na twarzy. Czy to ilość podniecenia wywoływała reakcję przedmiotu? Jej dłoń tylko żyła własnym życiem, nie mogąc sobie odpuścić dotykania znacznie starszej od siebie kobiety. Panna Mongle uwielbiała starsze od siebie. Dwa palce odnalazły i wniknęły w szparkę. Była wilgotna i luźna, bez problemu mieszcząc w sobie ciekawskich gości. Fourtail nie była zatem wcale oziębła, ale widocznie zdecydowanie preferowała mężczyzn.
- Leileno… czy to część eksperymentu? - zapytała i nawet mrugnęła przy tym porozumiewawczo.
- Oczywiśce, musimy zbadać, czy podniecenie i przyjemność wszystkich uczestników ma wpływ na artefakt - odparła gładko dziewczyna. - Czy mam posiąść panią jako chłopiec? - zapytała z uśmiechem, oblizując się.
- Przecież nie masz jak - zdziwiła się, ale wyglądała na zaintrygowaną.
W międzyczasie Siri, głęboko oddychając, dochodziła do siebie, wciąż wypinając kusząco pupę, a nawet trochę nią kręcąc. A uśmiech Lei poszerzył się, kiedy popłynęły słowa magii, a dłonie dziewczyny przesuwały się po jej ciele. Miała dość chłopięcą urodę, lecz po raz pierwszy próbowała zmienić dwie rzeczy - stworzyć penisa i zmniejszyć piersi, a najlepiej tymczasowo je usunąć.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 26-10-2019, 20:50   #87
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Och jej. Polimorfia, czemu o tym nie pomyślałam? - zupełnie już rozochocona gospodyni sięgnęła do przyrodzenia rudowłosej, porzucając nawet magiczny artefakt. - Jest zupełnie jak prawdziwy - pochwaliła, masując całą długość organu.
- I bardzo wrażliwy - jęknęła dziewczyna. - Będę teraz pani chłopcem… lubi pani młodych chłopców? Bo ja bardzo lubię starsze kobiety… - głos co prawda pozostał dziewczęcy, ale przecież mogła jeszcze nie przejść mutacji. - Siri, mówiłaś, że wiesz co to? - Leilena trochę dyszała, jak zawsze mając penisa czuła przy tym podwójną dawkę i tak silnego zawsze podniecenia.
- Chłopcy tak szybko dochodzą - Rere ciężko westchnęła. - Wystarczy im sama masturbacja - przewróciła oczami.
- Chyba wiem - przyznała murzynka, pożądliwie spoglądając na Fourtail. - Ale to chyba może poczekać? - spytała z nadzieją.
- Wszystko zależy od pani - dłoń Lei sięgnęła do piersi Rere i zaczęła ją gładzić. - Chcę poczuć na nim pani cipkę. Jestem już dość doświadczonym chłopcem - zachichotała. - Siri, mogłabyś się zająć gospodynią także. Ja wypełnię jedną dziurkę, a ty drugą…
- Dobrze się panią zaopiekujemy. A ja wszystko w międzyczasie opowiem - zachęcała ciemnoskóra.
- Brzmi to bardzo… kusząco - Przyznała Fourtail, oblizując ponownie wargi. - Myślę, że to uczciwy układ.
Niechętnie wypuściła z dłoni Leilenę, ale dzięki temu sięgnęła do zapięcia swojej sukni. Ponieważ ta nie miała nadmiaru materiału, bardzo szybko obnażyła duży, trochę umęczony grawitacją biust, oraz bardzo skąpe majteczki. Małe rączki Lei objęły od razu wielkie piersi, ściskając je.
- Piękne. Chce mnie pani dosiąść, aby Siri mogła wsunąć artefakt w wypiętą dziurkę… czy wypiąć się do nas? - myśląca teraz głównie członkiem rudowłosa pragnęła od razu przejść do rzeczy.
Rere zamiast odpowiadać, pchnęła Leilenę na łóżko. Sama szybciutko zsunęła bieliznę. Była tam dokładnym przeciwieństwem Siri - mlecznobiałej skóry nie zasłaniał żaden włosek. Wdrapała się na posłanie i zachłannie nabiła się na młodą kochankę.
- Całkiem przystojny z ciebie chłopak, wiesz? - zagadnęła, a jej ścianki dostosowywały się do nagłego wypełnienia.
Leilena jęknęła głośno, kiedy szparka otuliła członka. Wpatrzona była w kołyszące się wielkie piersi, sięgnęła nawet do nich znowu swoimi dłońmi i ścisnęła.
- A pani jest… piękną, dojrzałą kobietą… - wydyszała.
- Dziękuję. Zawsze byłam łasa na komplementy - zaśmiała się cicho, po czym rozpoczęła ujeżdżanie Lei. Niespieszne, zaznajamiała się z wypełniającym ją kształtem i jego długością.
Ciemnoskóra z kolei położyła się obok pozostałych dwóch kobiet i nie mogąc się oprzeć krągłej pupie Fourtail, wsunęła język między jej pośladki. Naturalna konsekwencją było to, że zamiast wyjasniać naturę artefaktu, tylko obscenicznie mlaskała.
Leilena niezbyt się tym przejmowała, zbyt zadowolona z nasuwającego się na nią, ciepłego i miękkiego wnętrza Rere.
- Ma takie ponętne piersi… i takie długie nogi… chciałabym częściej być pani chłopcem… w pełni się wczuć w nową rolę… - rudowłosa mając wolny język jak zawsze go używała, pieszcząc przy tym miękki biust kochanki.
- Może… och, liżesz mnie w środku - krzyknęła gospodyni, kiedy czarnulce udało się mimo jej podskakiwania wślizgnąć koniuszek języka do anusa. - Może… przydałaby mi się taka asystentka.
- Gdyby tylko udało się… pogodzić to z Akademią… mogłabym regularnie wielbić pani ciało… - biodra Lei wychodziły już naprzeciw, męskość sama wnikała w gościnną cipkę. - Mogę być dowolnie długa i gruba tam…
- Na razie… jest dobry. Jeżeli umiesz długo wytrzymać -zastrzegła, przyspieszając swe ruchy. W konsekwencji Siri musiała przerwać dotychczasową pieszczotę. Nie zmartwiło jej to ani trochę, bo przecież miała w dłoni zabawkę, której nawilżyła już drogę.
- Uwaga, teraz wypełnimy panią do reszty - obiecała i Lei mogła spoglądać ze swej pozycji jak jej przyjaciółka napiera fallusem na otworek Fourtail.
- Nawet jak nie wytrzymam, to mi nie zmaleje - obiecała Leilena, kładąc teraz dłonie na talii Rere i przestając się poruszać, aby Siri miała łatwiej wypełnić pupę kobiety.
- Słyszałam już takie zapewnienia - gospodyni nie dawała wiary. Nie marudziła jednak długo. Rudowłosa poczuła przez cienką ściankę, jak w kochankę wsuwa się twardy trzon, który aż zabrał jej dech.
- Wśród tantrystów jest taki rytuał, o którym słyszałam - Siri zgodnie z wcześniejszą obietnicą zaczęła opowiadać swe domysły. - Pozwala skumulować moc, którą pozyskujemy z seksu i zamiast odnowić nasze zasoby zaklęć, wzmacnia nasze ciała.
- A co ma do tego… magiczny penis…? - wydyszała pytanie Leilena, której skupienie na czymś innym od seksu wymykało się na dobre, kiedy poczuła jak ociera się o fallusa wewnątrz ciała Rere. Uznała też od razu, że musi kiedyś spróbować tego kiedy ten drugi członek będzie prawdziwy.
- Nie czułaś tego? - czarnowłosa dostosowała kąt i zaczęła rytmicznie wpychać i wysuwać sztuczny członek w rytm ruchów Rere. - Tej witalności, która emanowała z artefaktu? Tego ciepła?
- Ja… nie czuła nigdy - zaprzeczyła Fourtail.
- Czułam pulsowanie… moja magia... go wzmacniała…? - rudowłosa myślała zupełnie innym “mózgiem”.
- Egocentryczka - prychnęła murzynka. - Nasza magia, tantrystów. To, jak czerpiemy moc wpływa na ten artefakt. Dlatego pani Rere nic nie czuła… no, może prawie nic - pchnęła trochę mocniej, wywołując u starszej kobiety krzyk rozkoszy.
- Ale… jak wpływa…? - wyjęczała Lei półprzytomnie, bo znów zaczęła wypychać biodra i także ze swojej strony wnikać mocniej w kochankę.
- Nie wiem do końca - przyznała niechętnie dziewczyna. - Jeszcze mnie tego nie uczono. Ale nasze nauczycielki to potrafią - dodała już pewnie.
Fourtail, uwięziona pomiędzy dwoma napierającymi członkami pojękiwała już tylko, niezdolna do przyłączenia się do rozmowy. Lei także nie. Złapała znowu za piersi Rere i uniosła się prawie do pozycji siedzącej, z rozkoszą wciskając swoje usta między te wielkie półkule i zaczęła je lizać i całować. W końcu doświadczenie musiało ustąpić przed młodzieńczym wigorem i jasnowłosa kobieta doszła, drżąc między ciałami obu kochanek.
- Łał. Zacisnęła się tak bardzo, że nie ruszę nim ani o cal - zachichotała z tyłu ciemnoskóra.
Lei też to poczuła. I co więcej, miękkie piersi były na tyle silnym bodźcem, że już nie wstrzymywała się dłużej. Jęknęła głośno i zadygotała, wyrzucając wgłąb Rere ogromną ilość nasienia, szczytując z wielką rozkoszą i ulgą. I zgodnie z obietnicą, wcale nie malejąc.
- Och, czuję jak… on jest taki prawdziwy - zachwyciła się Fourtail, wciąż targana falami rozkoszy. A rudowłosa wlała w nią naprawdę dużo, zanim opadła zdyszana na pościel.
- I w dodatku bardzo hojny - dodała jeszcze Siri, pochylając się mocno i języczkiem zbierając spermę, która wyciekła z przepełnionego wnętrza, drażniąc przy tym obie kochanki. Lei nie była w stanie z tym dyskutować, ciągle leżąc i łapiąc oddech.
Rere położyła się trochę na Lei, trochę obok, tak że ramię dziewczyny wtuliło się w jej duży biust.
- Długo tak będziesz dochodzić do siebie? - spytała, wodząc dłonią po chłopięcym torsie przemienionej magią kochanki.
- Tam gdzie trzeba wcale nie muszę - odparła beztrosko Lei, kręcąc biodrami i poruszając w ten sposób członkiem tkwiącym wewnątrz znacznie starszej kobiety.
- Ale ja chciałabym, żebyś wzięła mnie od tyłu. A nie tak tylko sobie leżała i dyszała.
- Dopóki się pani nie wypnie, to mi się to nie uda - rudowłosa wyciągnęła dłonie, aby złapać Rere za pupę i ścisnąć mocno.
- Ci młodzi, zawsze jakieś problemy mają - przewróciła oczami, ale zaśmiała się zaraz na znak że żartuje. Na wpół zeszła, a na wpół zsunęła się z Lei, odsuwając się tym samym również od Siri. Kiedy wypięła się oferując bezwstydnie swe dziurki, wyglądała naprawdę pięknie. Długie, zmierzwione włosy opadały jej na plecy i zsuwały się po ramionach. Biust kołysał się swobodnie w rytm kuszących ruchów bioder. - Czy teraz już wszystko jest jak należy?
Murzynka aż przygryzła wargę i sięgnęła magicznym fallusem między swe uda, nie mogąc doczekać się przedstawienia. Rudowłosy “chłopiec” od razu klęknął za piękną panią, z prawdziwą rozkoszą obejmując biodra szczupłymi dłońmi. Końcówką podrażniła wejście, zerkając na Siri.
- Pomóż mi odpowiednio wycelować… - poprosiła z psotnym uśmiechem.
- Odpowiednio, co? - ta zachichotała i wcale nie zaskakująco złapała za trzon nakierowując mokrą główkę na ciaśniejszy z otworów Rere. - Możesz wchodzić - zachęciła.
A Lei rzeczywiście pchnęła. Z fascynacją patrzyła jak główka zanurza się w brązowej dziurce gospodyni i nie przestawała napierać.
- O tak… dojrzałe ciało jest takie wspaniałe…
- Ała - gospodyni krzyknęła raczej z zaskoczenia, niż z bólu. - Myślałam, że jednak weźmiesz mnie… bardziej, no… - zabrakło jej słów. Zdziwienie sprawiło również, że teraz to ona zachowywała się jak nieruchoma, leniwa kłoda.
- Tu jest tak ciepło… niech się pani rozluźni, w końcu przed chwilą już była tu zabawka… - rudowłosa jak zwykle po dorobieniu sobie penisa, miała problemy z zaprzestaniem tego typu czynności. Zaczęła się wolno poruszać, pracując biodrami w przód i w tył, z głośnymi jękami penetrując pupę. - Każdy chlopiec na pewno chce spróbować w ten sposób z panią…
- A skąd taka pewność? - Rere dała się wciągnąć w tę rozmowę i faktycznie się zrelaksowała. Nie trzeba było długo czekać, by zaczęła biodrami wychodzić naprzeciw głębokim pchnięciom.
Ciemnoskóra nie chcąc tak zupełnie stać z boku, wślizgnęła się za Leilenę i przytuliła się do niej mocno. Rudowłosa mogła poczuć jak sztywne sutki ocierają się o jej plecy. Wzmacniała pchnięcia, utrzymując ciągle rytm i za każdym razem chowając w Rere całego członka.
- Bo ma pani piękny tył… taki zachęcający… perwersyjny… - dopychała mocno, z każdą chwilą głośniej stękając z rozkoszy. Pochyliła się i prawie położyła na kochance, aby móc chwycić bujające się piersi. - Och tak, takie pełne… mięciutkie… każdy chłopiec marzy o takiej pani…
Komplementy działały bardzo pozytywnie na starszą kobietę, jeśli wnioskować z jej rozkosznych jęków.
- Ciekawe, czy każdy chłopiec marzy też by wsunąć swojego fiutka między takie piersi - dorzuciła jeszcze murzynka, nim korzystając z tego jak bardzo wypięła się jej przyjacióka, wsunęła dwa palce w jej brązową dziurkę. Lei aż krzyknęła od tej nagłej inwazji w bardzo ciasne przejście. Musiała na moment przerwać, bowiem doznanie groziło wytryskiem. Przytuliła się mocno do Rere, kręcąc bioderkami.
- I fiutka i twarz… aby pani ich nimi ściskała… - wydyszała, gdy już była w stanie i wznowiła pchnięcia w ciepłą, miękką pupkę. - Musi im tylko pani pokazać… że jest chętna…
- Kiedy jestem, to może im nawet pokazuję - przyznała się cicho. - W końcu mam swoje potrzeby.
- Które my z przyjemnością zaspokoimy - obiecała chętnie Siri, rozwierając paluszkami anus rudowłosej i jedynie przyspieszając swe ruchy, stymulując ją bardziej i bardziej.
Lei odpływała w krainę ekstazy, zaspokajana z dwóch stron. Nie przestawała nawet na moment, pchając w pupę dojrzałą kochankę.
- Mogłabym panią… brać bez końca… - wyjękiwała słowa bez ładu i składu. - Tak dobrze… oj tak… cieplutko… w pani pupie… och jej…
Oczy się jej zamgliły, z trudem wstrzymywała nieubłagany orgazm. Liczyło się tylko ciało dające rozkosz i palce wypełniające ciasne wnętrze jej samej.
- Więc bierz mnie, bierz mnie mocno - prosiła Fourtail. - Lubię długo, raz za razem - głos w końcu zaczynał się jej łamać. Pierwsza oznaka, że jej też nie brakowało tak wiele. Anus zaczynał zaciskać się coraz zachłanniej na wbijającym się penisie. - Choćby miała mi w tym pomóc magia.
Siri, zawsze gotowa do psot i wykorzystywania nadarzających się okazji, zaczęła się wiercić na łóżku.
- Lei… - mruknęła w ucho koleżanki. - Rozłożysz dla mnie szerzej nóżki? - poprosiła.
Półprzytomna dziewczyna ledwo ją słyszała. Przytulona do Rere, pchała bioderkami jak w amoku, stękając przy tym strasznie. Czuła, że coś z niej wycieka, ale nie była nawet pewna czy z cipki czy członka. Mimo wszystko postarała się, aby klęczeć w szerszym rozkroku, co było jednak trudne zważywszy na pozycję i wysokość kochanki. Murzynce to jednak wystarczyło, aby z pewnym trudem ale i diablim uporem wślizgnąć się na plecach między te rozłożone posłusznie nóżki… i przyssać się ustami do wolnej szparki Fourtail.
- Och, och, och! - zaskoczona gospodyni krzyknęła i zadrżała cała, gdy wywołany nieoczekiwaną pieszczotą orgazm targnął jej ciałem. Czarnowłosej chyba jednak nie wystarczyła jedna ofiara, bo gdy już umościła się w miarę wygodnie, zdwoiła swe wysiłki wkładane w szturm pupy rudowłosej, dla której pulsowanie dupczonej Rere to było za dużo. Pchnęła jeszcze kilka razy z całej siły i krzyknęła, mocnymi strumieniami wypełniając wnętrze brązowej dziurki. Przywarła tak mocno jak mogła i szczytowała gwałtownie, wlewając więcej i więcej. Gospodyni przyjmowała to w akompaniamencie własnych, zduszonych krzyków i jedynie Siri pozostawała stosunkowo cicho, liżąc bez przerwy starszą kochankę.

Trójkącik przeciągał się w czasie. Raz rozpalonej żądzy Rere nie dało się tak łatwo ugasić. Nawet, kiedy wydawało się już, że jej ciało zażąda odpoczynku, dzika czarodziejka rzuciła zaklęcie wzmacniające. Nie tylko przywróciło jej to siły, ale także sprawiło, że na jej gładkich do tej pory plecach zajarzył się skomplikowany, błękitny wzór - niczym tatuaż.
Ciągłe krzyki, pojękiwania i skrzypienie łóżka nie umknęło też uwagi służącego. Lei miała kilka razy wrażenie, że drzwi sypialni uchylają się odrobinkę i ktoś podgląda je przez szparę.
- Jest pani niesamowita - przyznała Leilena, kiedy leżały praktycznie na sobie po kolejnej sesji seksu. - I nie lepiej byłoby mieć przedstawiciela handlowego i móc poświęcać więcej czasu na to?
- Wiesz co, Leileno? Trochę lepiej, trochę gorzej. Bo o ile lubię uprawiać seks, to tworzyć magiczne przedmioty lubię jeszcze bardziej. A ich sprzedawanie… - zawiesiła głos. - Może jednak faktycznie sprzedawaniem mógłby się zająć kto inny. Ci arcymagowie są czasem tacy… sztywni. I nie mam tu na myśli takiej sztywności jak u ciebie.
- Ani u twojego służącego, co nas podgląda? - zachichotała dziewczyna. - Znam kogoś, kto mógłby pomóc w sprzedawaniu, rozprowadzaniu towarów. Wtedy tylko tworzenie dzieł i seks. A im więcej czasu na tworzenie, tym więcej sprzedanych rzeczy - argumentowała.
- Chwilę, chwilę, moment, stop - Rere uniosła dłoń. - Co powiedziałaś na początku?
- Tak mi się wydawało, że widziałam uchylające się drzwi - powiedziała usłużnie.
- A to mały zboczeniec - syknęła rozgniewana gospodyni. - Już ja mu pokażę! - zacisnęła dłoń w pięść, ale jakoś nie miała sił by wyswobodzić się z objęć Lei i Siri.
- Można go znacznie lepiej wykorzystać, prawda Siri? - zaśmiała się rudowłosa.
- Miałabym parę… może paręnaście pomysłów - ta zgodziła się chętnie. - Niech mu pani nic nie robi, od patrzenia niczego nam nie ubędzie. A na pewno bardzo się męczył, tak tylko patrząc i nie mogąc się dołączyć - wstawiła się za młodzikiem.
- Powinien znać swoje miejsce - burknęła jeszcze Fourtail, ale rozluźniła dłoń. - A dużo masz tych… rozprowadzaczy, Leileno? - wróciła do porzuconego na chwilę tematu.
- To zależy do jakiej współpracy i ilości towaru - przyznała Lei. - I czy mamy sprzedawać tylko tu, w całej Halruaa, a może poza jej granicami także?
- Spróbuję coś opchnąć za granicą, to od razu mnie zamkną w jakimś lochu - pokręciła przecząco głową. - Ale poza stolicą… przyznaję, brakuje mi kontaktów. Nie pogardziłabym takimi. A co do towaru, to jak stworzę coś wyjątkowego, to kupiec się w końcu znajdzie. Jakość, nie ilość Leileno - zastrzegła.
- W takim razie bez problemu znajdę kogoś, kto ma kontakty poza stolicą przy nastawieniu na jakość, nie ilość - obiecała dziewczyna chętnie. - A co do służącego, to skoro on nas widział nago, to chyba my też powinnyśmy jego?
- Właśnie, właśnie - z ochotą podłapała ciemnoskóra.
- E tam - Rere nie była już taka entuzjastyczna. - Mówiłam wam, że wolę prawdziwych mężczyzn. Wy jesteście… jakby to ująć… wyjątkowe, o - zdecydowała się w końcu.
- Nie będę namawiać, ale przynajmniej trochę by się wstydu najadł. Albo i nie, zależnie co ma w spodniach - zachichotała Lei. - Będę pani jedynym młodym chłopcem teraz, poza tymi prawdziwymi mężczyznami?
- A to muszę podpisywać jakąś umowę na wyłączność?
- Wręcz odwrotnie, chciałabym, aby miała ich pani jak najwięcej.
- Dziękuję za dobre życzenia - kobieta zamilkła na chwilę, a kiedy się ponownie odezwała brzmiała jak zamyślona. - A jakbyście ukarały moje służącego?
- Oh, jest tyle możliwości - rozmarzyła się Lei, u której w takich momentach dochodziła do głosu ta sama część natury, która tak bardzo kochała demonicę. - Samo rozebranie się przed nami i pokazanie ze wszystkich stron jak jakaś rzecz, mogłoby być upokarzające dla niego. Ja to bym wręcz mogła założyć mu taką małą klatkę na siurka, aby nie mógł mu stanąć i dręczyć ciągle podniecającymi widokami…
- A skąd ty weźmiesz taką klatkę? - zdziwiła się Siri.
- Nie mam pojęcia - przyznała Lei i zachichotała, obejmując pierś Rere swoją małą dłonią. Tu i ówdzie znaczyły ją zaschnięte ślady nasienia.
- No to może być bez klatki. Ale ja się nie będę wdzięczyć nago przed własnym służącym - zaprotestowała Fourtail.
- Do samego rozebrania go my możemy być ubrane… choć może ja nie muszę z tym - zerknęła na ciągle twardego członka. - Do klatki musiałybyśmy go pobudzić, żeby trochę pocierpiał.
- Czyli postanowione. Ubierać się - nakazała gospodyni. Tylko jakoś każdej z kobiet trudno było się wyswobodzić z ciepłych objęć i zajęło to podejrzanie dużo czasu. Siri musiała magią naprawić swoje ubranie, Rere poprosiła o pomoc w założeniu swojego, co nieodzownie przerodziło się w drobną macankę, której wcale nie próbowała ukrócić. Zrobił się późny wieczór, a przecież tantrystki odwiedziły dziką czarodziejkę lekko po południu.
Kiedy wreszcie skończyły przyszykowania, Fourtail zawołała donośnie.
- Franco, przyjdź tu natychmiast!
Czarnowłosy służący pojawił się już po minucie. Do sypialnie wszedł bardzo niepewnie i już od progu był wyraźnie zaczerwieniony i podenerwowany. Lei miała ochotę się nie ubierać wcale, ale ostatecznie posłuchała gospodyni, chociaż jej sukienka nieco dziwnie wyglądała - bo zaklęcia dziewczyna nie rozproszyła. Uśmiechnęła się słodko do wchodzącego.
- Podobało ci się to co tu widziałeś? Co najbardziej?
- Co? Ale ja nic nie widziałem - młodzieniaszek zamachał dłońmi w obronnym geście.
- Nie kłam! - warknęła głośno Fourtail. - A kto otwierał drzwi? Duchy?
- Nie wiem - chłopak szedł w zaparte, potrząsając głową.
- Znam jedno baaaaardzo paskudne zaklęcie. Jeśli nie zaczniesz mówić prawdy, to zaraz go użyję - powiedziała całkiem serio Leilena.
- Wykrztuś to z siebie, albo cię z miejsca zwolnię - Rere dodała jeszcze groźbę finansową.
- Ja… przepraszam… - bąknął cichutko. Ściągnął ramiona i zgarbił się, jakby chciał się stać malutki i zniknąć. - Bo słyszałem krzyki i w ogóle…
- I się nie domyśliłeś zupełnie niczego. I trzeba było sprawdzać kilka razy? I jeszcze nie odpowiedziałeś na moje pytania, chyba jednak użyję tego zaklęcia - westchnęła rudowłosa i zaczęła składać dłonie do gestu.
- Nie, proszę nie - jęknął, łamiącym się głosem. - Już będę odpowiadał, tylko proszę nie robić mi krzywdy.
- Czekam - Lei prawie zaczęła tupać nóżką.
- Tak, podobało mi się - przyznał, wpatrując się w swoje własne stopy.
- Co dokładnie? - dziewczyna nie zamierzała odpuścić szczegółów.
Franco znowu umilkł i dopiero głośna reprymenda jego pani zmusiła go do odpowiedzi.
- Pań ciała… Bo jesteście bardzo piękne - wydusił z siebie ledwo słyszalnie.
- Bardziej Rere czy Siri? - pytała dalej. - A może ja? - podniosła sukienkę na moment, z chichotem pokazując mu ciągle sztywną męskość, tyle że zawstydzony chłopak i tak nie patrzył.
- Obie - odparł neutralnie.
Lei zaśmiała się, ale teraz popatrzyła na gospodynię, oddając jej inicjatywę w kwestii rozkazywania służącemu.
- Bzdura - ta odpowiedziała dopiero po chwili, kiedy zorientowała się, że miała podjąć wykonywanie kary. - Migasz się od odpowiedzi.
Franco pokręcił nerwowo stopą i odchrząknął zanim udzielił kolejnej, piskliwej odpowiedzi.
- Bardziej… bardziej się patrzyłem na panią - przyznał. Fourtail nie potraktowała tego jednak jako komplementu, tylko jako pretekst do gniewu.
- Podglądałeś swojego własnego chlebodawcę? Jak ci nie wstyd!
- No, właśnie… bardzo wstyd - zapewnił od razu karcony chłopak.
Ciemnoskóra nachyliła się tymczasem do rudowłosej.
- Na pewno wolisz, żeby on mówiła? - wyszeptała najciszej jak się dało. - Może nie być tak zboczona, jak my.
Lei dała koleżance znak, aby się nie przejmowała. Tak po prawdzie nie zależało jej bardzo na upokarzaniu chłopaka albo na czymkolwiek związanym z jego osobą, ale podsunęła usłużnie to o czym rozmawiały.
- Sądzę, że powinien się teraz zaprezentować w stanie, w jakim nas widział, proszę pani.
- Dobry pomysł - zgodziła się gospodyni. - Może to nauczy cię, żeby nie podglądać innych. Rozbieraj się - nakazała władczo. Dopiero te słowa sprawiły, że służący podniósł brodę do góry. W jego oczach połyskiwał strach.
- Ale… tutaj? Teraz?
- A co sobie wyobrażasz? Tylko w ten sposób to będzie kara.
Młodzieniec bardzo ociągał się ze spełnieniem rozkazu. Drżące palce męczyły się ze sznurkami koszuli i spodni. Lecz im bardziej się guzdrał, tym bardziej Rere go poganiała. W końcu zsunął z siebie bieliznę i dłońmi zakrył przyrodzenie.
- Oh, nie zakrywaj - pogroziła mu palcem Leilena. - Przecież sam wszystko widziałeś. Jak ci to pomoże, to myśl o tym co robiłyśmy.
Franco nabrał głęboko powietrza w swą wciąż chłopięcą pierś i odsunął dłonie. Leilena widziała już w życiu parę penisów i oklapłe przyrodzenie przestraszonego chłopaka nie zrobiło na niej dużego wrażenia.
- I co, przyjemnie jest, jak ktoś cię ogląda? - zapytała Fourtail.
- Nie… to bardzo zawstydzające - przyznał.
- Ale i tak warto było popatrzeć? - podsunęła rudowłosa.
- Ja… nigdy nie widziałem wcześniej nagiej kobiety - przyznał.
- A nie mówiłam? Ona go tylko straszy - szepnęła znowu Siri.
- No to wreszcie mogłeś zobaczyć. Od tego już droga prosta do tego, żeby użyć tego obecnie smętnego narządu - zachichotała Lei.
Fourtail spojrzała z zainteresowaniem na rudowłosą, ciekawa do czego ta zmierza. A ta do niczego nie zmierzała. Nie tu i nie teraz w każdym razie.
- Dobrze, ubieraj się - łaskawie zgodziła się gospodyni. - I nigdy więcej nie ośmielaj się mnie podglądać.
- O… oczywiście, pani - młodzieniaszek z wielką ulgą sięgnął po swoje ubrania i nałożył je w rekordowym tempie, nawet jeżeli całkiem krzywo. - Przepraszam jeszcze raz. Nigdy więcej tego nie zrobię.
- Możesz odejść - Fourtail machnęła ręką, odprawiając sługę, który mało się nie potknął uciekając na korytarz.
- To było nawet zabawne - przyznała po chwili Rere. - Ukaranie małego zboczeńca.
- Ciekawe czy rzeczywiście go już nigdy nie pokusi - zastanowiła się na głos Leilena, ale szybko porzuciła tę myśl. - Chyba czas będzie na nas. Mogę skierować do pani tego pośrednika? No i artefakt. Skoro Siri uważa, że łączy się z naszą magią, to może mogłybyśmy pożyczyć? Oddamy po zbadaniu.
- Pewnie, że możecie. W jeden dzień dowiedziałyście się o nim więcej, niż ja przez lata - westchnęła ciężko po czym wręczyła fallusa Leilenie. - Czekam zatem na tego waszego pośrednika i… może mnie jeszcze kiedyś odwiedzicie na jakieś eksperymenty?
- Z przyjemnością - zapewniłą od razu ciemnoskóra.
- Mhm, na pewno. Może nawet całkiem niedługo, mamy jeszcze kilka dni przerwy semestralnej - obiecała rudowłosa. - Może znajdzie pani jeszcze jakiś artefakt do dogłębnego zbadania - zbliżyła się, stanęła na palcach i pocałowała Rere. Ta odwzajemniła go namiętnie, ale krótko.
- Musiałabym poszukać. Nic równie charakterystycznego nie przychodzi mi teraz do głowy - przyznała, obejmując dwójkę swych gości i prowadząc ich do wyjścia.
 
Lady jest offline  
Stary 27-10-2019, 19:35   #88
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Po swym sukcesie negocjacyjnym Leilena jak najszybciej skontaktowała się ze swoją rodziną. Prezent od Andera w postaci zwojów z czarem wiadomości bardzo to ułatwił, choć rudowłosa musiała być zwięzła. Agatus jeszcze nie odkorkowywał wina, ale szansa dla rodziny Mongle była wcale nie mała. Niszowy, nie wymagający wielkich nakładów logistycznych biznes mógł się powieść. Lei otrzymała w zamian gorące słowa podziękowania i obietnicę nowych materiałów na suknie.

Drugą wiadomość, tym razem wysłaną klasyczną pocztą, otrzymał Sandym Hochen. Jak miało się później okazać, nie tylko przeczytał list, ale zgodził się nawet na spotkanie, lecz nastąpić to miało w ostatnim dniu wakacyjne przerwy Lei.

Ostatnim tematem, z którym panna Mongle chciała się uporać przed rozpoczęciem kolejnego semestru nauki był złoty fallus. I choć jego erotyczne zastosowania, szczególnie w towarzystwie Siri, były wysoce kuszące, to dziewczynę szczerze zainteresowła magia, która się w nim kryła. Bibliotekarz Thost podsunął jej kilka tomów do przestudiowania, ale towarzyska dziewczyna szybko stwierdziła, że lepiej będzie kogoś zapytać. A ponieważ nie miała oporów przed nawiązywaniem znajomości, szybko zaczęła podpytywać nauczycieli, którzy zaczynali zjeżdżać się do Akademii z własnych wojaży. Z grubsza tłumacząc o co chodzi, szybko dowiedziała się, że w temacie magii wpływającej na ciało najszybciej pomoże jej Aithe - blondwłosa mistrzyni transmutacji.


1

Mając ciągle sporo wolnego czasu, Leilena oprócz budowania swojej magicznej mocy, zajęła się również nauką. Podpytała Siri i bibliotekarza, które książki są najważniejsze na drugim semestrze i starała się czytać je i przyswajać nową wiedzę. Potrzebowała większego wachlarza zaklęć, bez dwóch zdań! Na spotkanie z kupcem zamierzała oczywiście iść, ale nie myślała o tym za dużo. Czasami za to wracała myślami do złotego fallusa, nie byłaby sobą, gdyby to zostawiła samemu sobie. I jeszcze straciła szansę na poznanie kolejnej pięknej nauczycielki. Zaczepiła Aithe kiedy ta wychodziła właśnie z jednego z obiadów.
- Przepraszam, proszę pani - dygnęła i uśmiechnęła się, starając się nie patrzeć otwarcie na piękny dekolt kobiety. - Czy mogłabym prosić o odrobinę pani czasu, tak trochę bardziej na osobności? - zapytała.
- Oczywiście - zgodziła się kobieta, uśmiechając się serdecznie i przyglądając uważnie twarzy rudowłosej. - Leilena, prawda? - zapytała po sekundzie.
- Tak - dziewczyna odparła po chwili zdziwienia. - Szkoda, że jeszcze nie mam z panią zajęć, zmiana ciała i wyglądu bardzo mnie fascynuje - przyznała szczerze. Póki co zaklęcie od Nessaliny było najprzydatniejsze i najprzyjemniejsze, więc jakby naturalnie budziło w Lei chęć poznania dobrze tej szkoły magii.
- To bardzo dobrze, będziesz pilnie słuchać na moich zajęciach - kobieta swobodnie objęła uczennicę ramieniem, prowadząc je najprawdopodobniej w “ustronne miejsce”. - Dziękuję ci za pomoc w sprawie drowów, nie miałam wcześniej okazji.
- To pani też była w to zaangażowana? - zapytała dziewczyna, bardzo chętnie dając się prowadzić. Nawet sama szła tak, żeby prawie się przytulać. - To było bardzo ciekawe doświadczenie, być kimś innym. Magia jest taka niesamowita.
- Zaangażowane było przecież całe grono nauczycielskie. Mogliśmy mieć trochę kłopotów, gdyby rektorka odmówiła. Ty nam tego wszystkiego oszczędziłaś - na koniec przyłożyła palec do ust. - Ale cichosza, nie powinnam o tym opowiadać.
- Nikt się nie dowie, jestem dobra w trzymaniu tajemnic - zachichotała cicho rudowłosa dziewczyna.
- No to mi ulżyło - uśmiechnęła się szeroko, prezentując wyjątkowo równe zęby. Będąc transmuterką, Aithe pewnie poprawiła to i owo w swym wyglądzie. Była wyższa od Leileny, ale nawet na obcasach nie mogła patrzyć na wszystkich z góry. Wyjątkowo gładka skóra sugerowała jakieś elfie domieszki krwi, ale to również mogła być sprawka magii.
Wkrótce obie kobiety dotarły do skrzydła Akademii mieszczącego gabinety profesorów. Blondynka otworzyła jedne z drzwi i wpuściła Lei do wysprzątanego pomieszczenia, które mieściło niewiele ponad stół, parę krzeseł i jakieś komody. Nigdzie nie leżały żadne luźne papiery czy nawet gęsie pióro.
Leilena weszła do środka i kiedy kobieta zamknęła drzwi, sięgnęła do małej sakwy, którą miała ze sobą. Spojrzenie jakby samoistnie zsunęło się na dekolt Aithe, ale szybko uciekło znów w górę, kiedy wyjmowała złotego fallusa. Trochę się przy tym zarumieniła.
- Ja… to znaczy ja i Siri, byłyśmy u pewnej tworzącej magiczne przedmioty czarodziejki. Miała wśród rzeczy właśnie to. Przedmiot jest magiczny i… my sprawdziłyśmy, że reaguje na naszą magię, jako tantrologów. Niestety nie umiemy powiedzieć jakie jest tego przeznaczenie i nie wiemy jak się zabrać do zbadania tego - zaczęła od razu z grubej rury, jak to zwykle ona.
Czarodziejka chyba nie spodziewała się tego dnia zobaczyć sztucznego penisa i uniosła w zdziwieniu brwi.
- Aha… A ta czarodziejka nie próbowała po prostu skorzystać z zaklęcia identyfikującego?
- Była trochę… roztrzepana, wydaje mi się, że to zrobiła, skoro sama zajmuje się magicznymi artefaktami od dawna - Lei nie była jednak tego pewna i tak też brzmiała. - A ja niestety nie znam tego zaklęcia, abym sama mogła sprawdzić. Tak po prawdzie to bibliotekarz mnie do pani skierował - zarumieniła się bardziej. - Wiemy tylko tyle, że on jakoś gromadzi naszą moc - dodała jeszcze.
Aithe sięgnęła po artefakt i zważyła w dłoni. Sprawdziła fakturę, przyjrzała się kształtowi.
- A skąd wiecie? Im więcej informacji mi przekażesz, tym łatwiej będzie to zbadać.
- Sprawdziłyśmy - przyznała się cicho dziewczyna. - Na sobie…
- Och - kobieta zrozumiała w mig. - Myłyście go chociaż? - rzuciła żartobliwie.
- Oczywiście - zapewniła od razu Lei, czerwona na policzkach. - Robi się ciepły i pulsuje, im większe podniecenie tym bardziej… - kontynuowała przekazywanie szczegółów.
- Bardzo ciekawe, naprawdę - zapewniła, zerkając to na rumieniącą się uczennicę, to na fallusa. - Mogę go zbadać w wolnym czasie i dam ci znać, czego się dowiedziałam - zawiesiła na chwilę głos. - Chyba, że przyszłaś z innym pomysłem? - zakończyła, patrząc Leilenie w oczy.
Ta przełknęła głośno ślinę, już mając zaproponować testowanie, ale przypomniała sobie, że nauczycielom nie wolno było się… spoufalać. Odpowiedziała jednak spojrzeniem i bardzo powoli pokręciła głową.
- Nie mam, chyba, że mogłabym się do tego jakoś przydać…
- To szkoda. Miałam nadzieję, że może zaprezentowałabyś to, czego już próbowałyście z Siri. Ale jak nie, to nie - Aithe jawnie kusiła Leilenę. Czy to mógł być jakiś test?
- Ja… to znaczy… przy nauczycielach powinniśmy zachowywać się porządnie… - wydusiła z siebie, spuszczając wzrok, przez co trochę nieopatrznie przesunęła nim po wyjątkowo kuszącym dekolcie.
- Naturalnie. Nie możemy wykorzystywać naszych uczniów do gromadzenia mocy - przyznała od razu. - Ale przecież rozmawiamy o artefakcie i badaniach nad nim - jakby mało było słów, blondynka zaczęła przesuwać fallusem między swymi piersiami. Lei cicho jęknęła.
- Bardzo bym chciała badać go razem z panią - przyznała szeptem, znowu głośno przełykając ślinę. - Tylko czy uczniowie… czy uczniowie mogą gromadzić moc na oczach nauczycieli?
- Jeśli się nie wstydzą - zaśmiała się w odpowiedzi pani profesor. - Dopiero zaczynasz u nas naukę, poczekaj do lekcji o rytuałach. Między nami - ściszyła głos - to praktycznie orgie.
Te słowa wywołały westchnienie podniecenia.
- Ja mam odwrotnie, jestem zbyt chętna - przyznała cichutko. - I bym chciała, by jeszcze więcej było można… Bo lubię starsze… - ugryzła się w język jak zawsze za późno.
- Widzisz Leileno, bardzo wielu by chciało. Osobiście uważam ten zakaz za strasznie głupi, bo jak można uczyć się magii seksualnej bez seksu? Ale Rada Starszych postawiła ograniczenia - rozłożyła bezradnie ręce. - Żeby upewnić się, że nie robimy z Akademii zasobników dla naszych czarów, że nie faworyzujemy niektórych uczniów i tak dalej - pokręciła w powietrzu fallusem.
- I to działa w każdej sytuacji, w przerwie semestralnej i poza Akademią również? - musiała dopytać Lei.
- A dlaczego pytasz? - Aithe uśmiechnęła się zalotnie.
- Bo chciałabym bardzo zbadać ten artefakt razem z panią - wyszeptała bardzo mało zawoalowaną propozycję.
- Ale mogłybyśmy mieć przez to kłopoty… gdyby się ktoś dowiedział.
Lei uniosła wzrok i spojrzała w oczy Aithe. Jej własne płonęło podnieceniem.
- Chciałabym bardzo rozwinąć swoje zdolności w pani dziedzinie… i mieć z panią mnóstwo tajemnic… - przyznawała już otwarcie.
Pani profesor wybuchnęła śmiechem i Lei już bała się, że to wszystko było tylko żartem z pierwszoroczniaka, ale wesołość trwała tylko chwilę.
- I w taki sposób daleko zajdziesz - rzuciła rudowłosej fallusa. - Zamknij zasuwkę w drzwiach. Poeksperymentujemy.
Nie wierząc, że to się dzieje, na drżących nogach podeszła do drzwi i zamknęła je. Miała tego dnia na sobie nowy zakup - szarą spódnicę za kolano, rozciętą aż do biodra i bluzeczkę na cienkich ramiączkach, zaczynającą się na linii podnieconych teraz sutków. Aithe musiała widzieć jak się odbijają na materiale, gdy dziewczyna do niej wracała.
- Już się podnieciłaś - ni to stwierdziła, ni to spytała nauczycielka. - Pozwól, że ustalę najpierw reguły. Przepisy to jednak przepisy, więc rączki niestety będziemy trzymały przy sobie. Ale możesz się przy mnie dotykać, fantazjować… może nawet pozwolę ci dawać mi wskazówki co ja mam robić ze sobą. Zgadzasz się na to?
Panna Mongle szybko docierała w takich warunkach do stanu, w którym zgadzała się na wszystko.
- Tak. Czy mam pokazać wszystko co z nim po kolei robiłam? - szepnęła i uniosła fallusa, zaczynając krążyć językiem po jego główce.
- Koniecznie - kategorycznie nakazała pani profesor. Przysunęła sobie fotel, na którym usiadła wygodnie, zakładając długie nogi jedna na drugą. - Możesz usiąść na stole, jeśli będzie ci wygodniej.
- Ma pani taki piękny dekolt - rudowłosa skorzystała z sugestii, siadając na skraju stołu przodem do Aithe. Materiał zsunął się zupełnie z jednej nogi, a Lei nie nosiła bielizny. - Szkoda, że na dole są spodnie…
Nasunęła usta na artefakt, obejmując go wargami i nawilżając śliną. Gdy cofała głowę, przedmiot już lśnił. Zaczęła sugestywnie go ssać, wydając przy tym mokre odgłosy.
- Ćwiczę codziennie, by zachować jędrność i elastyczność ciała - kobieta podjęła rozmowę. - Jak pewnie wiesz, istnieje parę sposobów na koncentrowanie naszej magii. Niektórym szczęśliwcom przychodzi to naturalnie. Inni potrzebują sztywnych ram zaklęć i rytuałów, by nadać mocy jakieś struktury nad którymi da się zapanować. Ja reprezentuję tę ścieżkę, która rozwija ciało by nad móc zapanować nad energią - jedną z dłoni objęła swoją pierś. - I trochę pomagam sobie czarami. A w czym ci przeszkadzają moje spodnie?
Przez cały czas jak kobieta mówiła, rudowłosa poruszała głową, biorąc coraz więcej fallusa w siebie. Wyjęła go tylko na chwilę, aby odpowiedzieć.
- Piersi i odsłonięte nogi to coś, na co najbardziej zwracam uwagę u innych kobiet… albo okryte tylko czymś przejrzystym… Już pierwszego dnia tutaj uzależniłam się od piękna i seksu…
Uniosła nieco głowę, otworzyła szeroko usta i zaczęła w nie wprowadzać fallusa. Coraz głębiej i głębiej, aż cicho jęknęła, gdy zaczął wnikać w gardło.
- Spodnie są wygodniejsze przy ćwiczeniach. No, chyba że ćwiczę nago - przeciągnęła się, wyciągając wysoko ręce i prężąc nogi. Piersi niemal, niemal już wyskakiwały z dekoltu… ale ku rozczarowaniu Lei, suknia dobrze trzymała je w ryzach. Aithe zrzuciła jednak ze stóp buciki, co było delikatną sugestią co jeszcze może z siebie zdjąć.
- Taka młodziutka dziewczyna, a już taka doświadczona z członkami. Imponujące.- skomplementowała. - Jak głęboko dajesz radę go wsunąć? Pokaż mi.
Rudowłosa wyjęła go najpierw, aby nabrać oddechu. Cały ociekał od śliny.
- To magia transmutacji pozwoliła mi się takich rzeczy nauczyć… - szepnęła i powtórzyła czynność, ale tym razem pchnęła mocno, prawie butalnie. Fallus wniknął w gardło, niknąc w środku cały oprócz końcówki, którą trzymała dziewczyna. Stłumiła odruch wymiotny, kontrolując go z coraz większą łatwością i pchnęła artefaktem kilka razy. Zaczęła tracić oddech, z oczu pociekły jej łzy, ale samo odczucie i robienie tego przed Aithe bardzo wzmagały podniecenie. Nogi Lei rozchyliły się szerzej, od razu skupiając wzrok kobiety.
- Nie wiedziałam, że na pierwszym roku zaczęli uczyć takich zaklęć - zdziwiła się. Zmianę kształtu umożliwiał wszak Leilenie dar od Nessaliny, a nie żadne nauki w Akademii. - Ale może to dobrze. Łatwiej będzie ci się u mnie rozwinąć. No, no - pomachałą dłonią. - Wystarczy już tego obciągania, bo mi się jeszcze udusisz i jak ja to wytłumaczę?
Lei wyjęła fallusa i uśmiechnęła się.
- Może wtedy zasłużę na usta-usta? - jej język zawsze robił swoje. - W każdym razie tak z nim robiłam na początku… I staram się uczyć zaklęć też sama, nie tylko na zajęciach. Transmutacji jeszcze nie mieliśmy.
Przesuwała główką penisa w dół, między swoimi piersiami.
- Skąd akurat taka ścieżka nauki? Jakiś konkretny powód? - pani profesor jak zauroczona wpatrywała się między rozłożone nogi uczennicy. Skraj materiału jeszcze zakrywał cipkę, na razie dając tylko sugestię braku majtek.
- Możliwość pełniejszego przeżywania, poznania nowych możliwości… - chociaż nie planowała sama nauki tego zaklęcia na początku, to dar od Nessaliny otworzył jej oczy na te opcje. I nie żałowała ani chwili. Fallus zaczępił o jedno ramiączko i zaczął je zsuwać na bok.
- Badanie nowych możliwości brzmi bardzo akademicko - pochwaliła blondwłosa, skuszona ruchami Lei podniosła głowę i z niecierpliwością czekała na obnażenie się dziewczyny. Sama opuściła obie nogi na podłogę i rozłożyła je trochę, choć niestety nie mogło to niczego odsłonić.
- Chciałam też poczuć, jak to jest być chłopcem… - ramiączko zsunęło się, a po nim drugie. Bluzeczka była tak skonstruowana, że od razu na widoku pojawiły się sterczące sutki Lei i ściągnięte w podnieceniu aureole.
- Naprawdę? To wcale nie takie łatwe stworzyć funkcjonalny organ. Wymaga bardzo wielu ćwiczeń, eksperymentów i badań - Aithe spojrzała w oczy Leileny z uznaniem. - Musiałaś bardzo uważnie badać penisy kolegów z roku, co?
- Nie tylko z roku… - szepnęła dziewczyna, a fallus zniżał się bardziej, nie obnażając w pełni piersi. - Ale to bardziej koleżanki i Oloma zachęciły mnie do tych eksperymentów… i chyba nawet wolę kobiety, jeśli tylko przyciągam ich zainteresowanie…
Artefakt przesunął materiał zasłaniający łono, ale teraz to on je zasłaniał. Zaczęła się nim pocierać z cichym jękiem.
- Oloma - nauczycielka uśmiechnęła się ciepło na dźwięk tego imienia. - To prawdziwe błogosławieństwo bogów, mieć ją w naszej Akademii. Choć trochę jej zazdroszczę, bo jako kapłanka może się bezkarnie kochać z każdym uczniem - przygryzła wargę i przełknęła głośno ślinę. - Rozłóż dla mnie szerzej nogi. Bo moje zainteresowanie tylko rośnie i rośnie.
- To Oloma skradła moje dziewictwo… - przyznała Lei i spełniła polecenie. - Od razu pokochałam seks. Na razie lubię w nim wszystko, a staram się dużo eksperymentować…
Nogi już nie mogły być szerzej. Odchyliła się trochę w tył i podparła dłonią. Tę trzymającą fallusa przesunęła niżej, artfakt wciąż jednak zasłaniał większość cipki, za to odsłonił już rudą fryzurkę. Naparła nim lekko na wejście i cicho jęknęła, kiedy ścianki pochwy rozciągały się, żeby wpuścić go odrobinę.
- Może Sharess pobłogosławiła cię przy tym pierwszym razie? - zasugerowała nauczycielka. Mimo podniecenia, które słychać było w jej głosie nie obnażyła się ani trochę, nawet nie dotykała się przez materiał. - Ładna fryzura. Depilujesz się magią?
- Zwykle nie, czasami proszę koleżankę… - wydyszała, bo fallus wchodził głębiej. Oczom Aithe musiała się już ukazać stercząca z podniecenia, częściowo okryta kapturkiem łechtaczka i zewnętrzne wargi sromowe, rozchylone przez artefakt. - Pierwszą zrobił mi kolega, pozwoliłam mu potem się brać… Tak chciałabym zobaczyć więcej pani ciała…
- No przecież ci mówiłam, że możesz mnie o to prosić. Co byś chciała zobaczyć? - zachęciła, pochylając się do przodu. Nie chciała przegapić nic z tego, co robiła sobie Lei.
Ta wsunęła sobie główkę fallusa i na razie nie pchała dalej. Zamiast tego wyjęła go na moment, bardzo pobudzona takim zainteresowaniem Aithe. Pokazywanie było niezwykle podniecające. Teraz kobieta mogła przez moment spoglądać w delikatne, różowe wnętrze.
- Moja cipka zmienia się od bardzo częstego używania… była taka niewinna… - szepnęła. - Bardzo bym chciała, aby zdjęła pani spodnie…
- Ha, faktycznie eksperymentowałaś jak to być chłopcem. Hop, od razu między nogi - mimo swych słów, pani profesor podniosła się i rozpięła klamrę pasa. Wsunęła kciuki za materiał swych spodni i zaczęła je zsuwać, kręcąc przy tym biodrami i utrzymując kontakt wzrokowy z Lei. Opadający front sukni zasłaniał najciekawszy widok, ale przynajmniej oczom rudowłosej zaczęły ukazywać się zgrabne nogi. - I jak już tak zaczęłaś sobie wsuwać ten artefakt, to co się z nim dzieje? Czy to był po prostu pretekst, żeby mnie poderwać i nie ma w nim żadnej magii?
Oglądając to, Leilena wsunęła sobie znowu fallusa, tym razem już wzięła go całego w ciasną cipkę. Jęknęła głośno i zaczęła nim poruszać, nie odrywając wzroku od Aithe.
- Jest pani piękna, gdyby nie artefakt to na pewno zaczęłabym panią podrywać już na pierwszych zajęciach… - wystękała. - Robi się ciepły i zaczyna pulsować…
- Och tak? - nie wiadomo do której części wypowiedzi Leileny się odniosła. - Pewnie podrywałabyś każdą nauczycielkę, nie tylko mnie - mruknęła skromnie. Pochyliła się, wychodząc powoli ze swych spodni, noga za nogą. Dekolt, który przy tym eksponowała był jędrny, kuszący i irytująco zakryty, tak samo zresztą jak łono. Uczennica nie była nawet pewna, czy blondynka nosiła bieliznę.
- Jest pani seksowna i takiej podniecającej dziedziny magii pani uczy… - dyszała rudowłosa, a fallus raz za razem wnikał do końca w eksponowaną szparkę, mlaskającą od zgromadzonych w niej soków. - Fascynuje panią ciało, tak jak mnie… to takie pobudzające, gdy pani na mnie patrzy… - słychać było jak podniecona jest Leilena. - Będę się musiała mocno koncentrować na nauce, a nie na pani…
- Och, lepiej żebyś się uczyła dobrze. Inaczej po prostu wyrzucimy cię z uczelni i przestaniesz mnie widywać - panna Mongle nie była pewna, czy to był żart czy prawda. - U wielu uczniów obserwujemy ekshibicjonizm. To naturalne, gdy przy tylu lekcjach musicie się rozbierać. Choć nie każdy tak chętnie masturbuje się na moich oczach - dodała, podchodząc krok bliżej i klękając, tak że rozciągana szparka rudowłosej znalazła się na poziomie jej oczu. - Masz bardzo ładną cipkę, więc w sumie nie dziwię się, że lubisz ją pokazywać.
- Będę… najlepsza… na pani zajęciach… - obiecała, naprawdę tak myśląc. Dyszenie zamieniało się w jęki, choć tłumiła je na tyle, ile umiała. Nie przyspieszyła, choć bardzo ją korciło. Zamiast tego wykonywała dłuższe ruchy ręką, wysuwając całego fallusa i wpychając go znowu w rozwartą szparkę. - Dziękuję. Mam nadzieję, że od ciągłego seksu wargi staną się ciemniejsze i większe, nabrzmiałe…
- To po to chcesz się u mnie uczyć? By zrobić się luźniejsza? Przyjmować większe członki? - dziewczyna ze swej pozycji widziała, że pani profesor zaczęła wykonywać jakieś ruchy w okolicy własnych ud, ale nie widziała szczegółów.
- Nie… aby móc się zmieniać… zmieniać innych… eksperymentować z formą i natężeniem rozkoszy… - Lei miała dużo wizji związanych z tym tematem. - Jestem naturalnie mała… także tam… i delikatna… a takie wargi ślicznie by z tym kontrastowały, prawda?
- Mi się podobają takie, jakie są. Różowiutkie, małe. Kuszące, jak niewinny kwiat, który chce się zerwać i mieć dla siebie. Ale z drugiej strony… ja siebie zmieniam co jakiś czas. Ot, dla odmiany - głos kobiety ociekał już podnieceniem. - Nie musisz się powstrzymywać, Lei. Dojdź kiedy tylko chcesz.
- Też chcę tak umieć… choć lubię być małą dziewczynką dla tych, których podniecam taka, jaka jestem… - wepchnęła członka z całej siły i wydała z siebie zduszony jęk, gdy ciało zaczęło delikatnie drżeć. - Teraz… dojdę bez ruszania nim… jeśli pokazałaby mi pani… odrobinę tego co pod suknią…
- Jeśli tak ładnie prosisz - Aithe wstawała powoli i była tak bardzo blisko. Wciągnęła głęboki wdech, rozkoszując się aromatem podniecenia swej uczennicy. - Tylko nikomu nie rozpowiadaj. Już ja znam te wasze żakowskie przechwałki.
Jednak przed odkryciem swego łona, czarodziejka wypowiedziała jedną inkantację. Dopiero wtedy bezwstydnym ruchem odsunęła pasek materiału. Jej łono było równie gładki co dekolt, bez żadnego śladu owłosienia. I tak jak w słowach Lei, jej wargi były nabrzmiałe, ciemne i ociekające podnieceniem.
- Widzisz do czego mnie doprowadziłaś? Gdybym nosiłą bieliznę, byłaby do prania.
- Piękne… - jęknęła rudowłosa. - Jest pani moją tajemnicą… nie zamierzam się nią dzielić… - stękała, czując jak silnie pulsuje złoty fallus. Wygięła się lekko, nie umiejąc już skoncentrować wzroku, który się zamglił. - Cieszę się… że pani nie nosi… jak ja… - i z tymi słowami zadygotała. Zagryzła wargę, tłumiąc krzyk rozkoszy i zamiast tego tylko wydając tłumione jęki. Szczytowała na stole, przed jedną z nauczycielek i była z tego powodu bardzo szczęśliwa.
- Nie powstrzymuj się, krzycz, dojdź dla mnie - nakazała Aithe, dla pobudzenia rudowłosej wsuwając w siebie smukły palec.
Otrzymując pozwolenie, Lei przestała się hamować. Krzyknęła głośno i otwarcie, tak jak lubiła. Wykonała jeszcze kilka pchnięć, bardzo silnych i szybkich i doszła drugi raz. Strumień soków popłynął z cipki, prosto na stół. Wstrząs ekstazy wyraźnie przetoczył się po drobnym ciele. Nie mając siły się podpierać, osunęła się na blat i podwinęła nogi, opierając stopy o stół. Nie wyjęła fallusa, szczytując z nim wsuniętym do końca w małą dziurkę.
- Bardzo ładny pokaz, panno Leileno - pani profesor zamruczała z zadowolenia. - Ale nie czuję żadnej magii z panny zabawki.
Lei przez chwilę dochodziła do siebie, zanim odpowiedziała.
- Dlatego tej czarodziejce mogło się nie udać tego zbadać… to się czuje tylko mając go w sobie… to znaczy ja czuję… i Siri czuła - tłumaczyła. - To ona była tą, która próbowała go… w trzeciej dziurce.
- Pozostawmy trzecie dziurki na razie w spokoju. Ale dam się wciągnąć w twoją intrygę i wypróbuję tego fallusa. Może nawet się nie rozgniewam, gdy okaże się to być tylko żartem - wyciągnęła rękę po artefakt.
- Nie żartuję w ten sposób, kiedy mi zależy - głos Lei był bardzo poważny, choć wciąż ociekał podnieceniem. Usiadła, wyciągając powoli fallusa z cipki i podając takiego brudnego, całego w białym śluzie rudowłosej. Aithe nie zawahała się ani chwili, by go przyjąć.
- Dziękuję, że tak dobrze mi go przyszykowałaś. Nie powinnam mieć żadnych problemów, by go w siebie wsunąć… Bo to powinnam zrobić, prawda? - nie było w tym temacie żadnych wątpliwości, ale kobieta chciała podtrzymać sprośną rozmowę.
- Zdecydowanie, co więcej trzeba go dobrze rozgrzać ruszaniem. Albo nim, albo trzeba się nabijać, aby magia mogła w niego wsiąkać… - Leilena bardzo chętnie dawała się w takie rozmowy wciągać.
- Nic tylko praca i praca. Nie wystarczy go tylko trochę wsunąć? - dopytywała kokieteryjnie, wygodnie sadowiąc się na krześle. - Na pewno? - nogi rozłożyła szeroko i bez zbędnych podchodów odsunęła skrawek materiału skrywający jej łono.


________________________________
1 - nie udało mi się znaleźć oryginalnego źródła
 
Zapatashura jest offline  
Stary 27-10-2019, 19:41   #89
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Dziewczyna zsunęła się na ziemię i uklękła przed nauczycielką, patrząc na nią tak samo uważnie, jak ona sama robiła wcześniej.
- Niestety, inaczej nie zadziała. Ja jednak miałam w tym pomoc, nie musiałam sama się męczyć tak bardzo…
- Trudny jest los profesora, Leileno. I tak naciągamy już reguły, niezależnie od tego jak bardzo chciałabym cię wylizać - powiedziała prosto z mostu. Przeciągnęła fallusem wzdłuż swoich wilgotnych, wydatnych warg.
- Mogłabym postarać się, żeby dotykać tylko artefaktu, który przecież badamy… - dziewczyna oblizała się na ten widok, nie mogąc się powstrzymać przed sięgnięciem znowu między własne uda.
- Mała kusicielka - Aithe pokiwała palcem. - Będziemy trzymać się wyznaczonych granic.
Kobieta zaczęła wsuwać w siebie wilgotnego, twardego członka, od razu wzdychając z przyjemności. Oddychała głęboko, co wprawiało jej piersi w przyjemne i bardzo kuszące falowanie. - Patrzymy i opowiadamy. Ale rączki trzymamy przy sobie.
- I w sobie - jęknęła Lei, której dwa szczupłe paluszki zanurzały się właśnie w gorącą cipkę z głośnym mlaśnięciem. - Chyba powinna pani odsłonić też piersi, świeże powietrze na sutkach także wpłynie na działanie artefaktu…
- Czy to wpłynie na artefakt, to nie wiem. Ale na ciebie na pewno - mrugnęła. Wysunęła penisa ze swojej szparki, która mlasnęła w proteście, i to właśnie nim zaczęła zsuwać z siebie górę sukienki, pozostawiając na skórze wilgotne ślady śluzu. Różowe aureole odcinały się na tle jasnej skóry. - Jakie lubisz piersi?
Leilena patrzyła zafascynowana, wolną dłonią zsuwając własną bluzkę, w pełni obnażając swoje sterczące cycuszki i łapiąc za jeden z nich.
- To moja ulubiona część naszej kobiecej urody. Nie mam tu preferencji, podobają mi się zarówno małe, prawie same sterczące sutki, jak i bardzo duże, kołyszące się hipnotyzująco. Uwielbiam patrzeć na piersi, podziwiać je i pieścić.
Nauczycielka trąciła końcówką fallusa swój nabrzmiały sutek.
- Swoim też lubisz się bawić?
- To bardzo przyjemne. Nie tylko sutki mam wrażliwe, małe rączki Lily potrafią doprowadzić mnie do orgazmu od samego ich dotykania… - rudowłosa wyjęła zlepione śluzem palce ze szparki i zaczęła rozprowadzać wilgoć po brodawce.
- Przepraszam, ale jeszcze nie znam wszystkich nowych studentek. Która to Lily?
Aithe zdecydowała ponownie skorzystać z artefaktu zgodnie z jego przeznaczeniem, zanurzając go w swym gorącym wnętrzu i zaczynając rytmicznie poruszać. Na ten widok rudowłosa pociągnęła się za sutek i jęknęła głośno.
- Gnomka o biało-czarnych włosach. Jest taka mała i pieszczoty z nią są… wyjątkowo przyjemne.
- Ach ta - mruknęła pani profesor. - Słodziutka jest. Musicie pięknie razem wyglądać.
Kobieta w ślad za rudowłosą zaczęła wolną dłonią masować swoją pierś. Fallus w jej dłoni trochę przyspieszył i bardzo szybko zaczął ociekać podnieceniem. Zapach był odurzający, szczególnie gdy Lei była tak blisko. Wdychała go, a palce wróciły do cipki. Palcowała się z taką samą szybkością, z jaką Aithe poruszała artefaktem.
- Słodka jak miód - potwierdziła. - Najlepiej jednak wygląda biorąc wielkiego członka… jest taka malutka, a jednak mieści je w sobie… cudowny widok, jest tak szeroko rozwierana… i taka niesamowicie przyjemna w tej malutkiej szparce…- słowa rwały się, a Lei dyszała coraz głośniej.
- Na moich lekcjach możesz nauczyć się być równie mała - starsza z kobiet też nie utrzymywała kamiennej twarzy. Oczy miała przymknięte z odczuwanej przyjemności, dodatkowo rozbudzanej słowami uczennicy. - Albo wprost przeciwnie. Może chciałabyś być wielka jak ogr i wtedy spróbować się zmieścić w Lily? - jej soki zaczynały już nawet skapywać na fotel.
- Fascynuje mnie wszystko, czego się mogę nauczyć na pani lekcjach - przyznała w pełni szczerze. Na moment zamilkła, stękając tylko, gdy wprowadzała w swój tunel trzeci palec, naprężając mocno ścianki. - Chcę próbować… eksperymentować… - nie mogąc się powstrzymać, puściła pierś i palcami zebrała z fotela nektar Aithe, od razu wsuwając je sobie do ust.
- Smakuje ci? Jak będziesz grzeczna, to dam ci wylizać tego fallusa do czysta - obiecała nauczycielka, kwitując swe słowa głośnym jękiem. Po chwili jęknęła kolejny raz, brzmiała już jednak na trochę zdziwioną. - Czuję to. Czuję energię tego przedmiotu - oznajmiła, niestety zwalniając swe ruchy.
- Jest pani przepyszna - powiedziała szczerze uczennica, wylizując na razie tylko palce. - I mówiłam, że nie kłamię - uśmiechnęła się. Bardzo lubieżnie. - Cieszę się, że artefakt potwierdza, że mała Lei panią podnieca…
- Bardzo podnieca - wyznała. - Chciałabym cię pchnąć na stół i przyssać się do twojej cipki aż tryskałabyś mi w usta. Tak bardzo na mnie działasz - Aithe nie hamowała się już ani trochę w szturmowaniu własnej szparki. Chciała orgazmu i to szybko.
- O niczym innym nie marzę jak o pieszczeniu się z tak piękną, niesamowitą kobietą jak pani - wtórowała jej Leilena, także coraz głośniejsza i szybsza w ruchach.
Pani profesor pierwsza osiągnęła swoje spełnienie. Jednak zamiast krzyczeć, czy jęczeć, zupełnie umilkła i zastygła w bezruchu, wyginając jedynie swe ponętne ciało w łuk. Jej usta szeptały coś bezgłośnie i minęło wiele długich sekund, nim ponownie opadła na fotel, nabierając powietrza głęboko do płuc. Taki rodzaj orgazmu był niezwykły i fascynujący. Lei żałowała, że nie mogą go przeżyć pełnieć, wtedy byłby przecudowny. Ona sama ze swoimi palcami jednakże tak nie potrafiła, nie w tym momencie. Widząc jak sok kapie z tej pięknej cipki, szczytowała głośno i jak zawsze bardzo mocno, przez co drobne ciało zadrżało i dopiero potem zamarło, gdy dziewczyna głośno łapała oddech.
- Twój artefakt naprawdę, ale to naprawdę działa - oznajmiła Aithe, gdy uspokoiła swój dech na tyle, by mówić. - Czuję się przepełniona energią. Jakbym mogła przenosić góry. Albo kochać się bez przerwy, całą noc - wysunęła z siebie fallusa, przez co jej śluz jeszcze gęściej zmoczył fotel. Moment, gdy szparka zamykała się po wyjęciu przedmiotu był dla Lei niczym najlepszy hipnotyzer.
- Czyli on przekazuje moc? Czy zbiera od jednych, a innym oddaje?
- Ani jedno ani drugie. Artefakt ma moc w sobie. I pozwala z tej mocy skorzystać, gdy ktoś wie jak po nią sięgnąć. Ja wiem bo to dość popularna technika wśród tantrystów. I bez artefaktu potrafię napełnić swoje ciało siłami witalnymi, ale z tym - spojrzała z uznaniem na przedmiot. - Z tym jest jeszcze lepiej.
- I pozwala na przykład ciągle czerpać, bez napełniania go? - wzrok Lei przesunął się na złoty przedmiot.
- Chyba nie aż tak - pokręciła głową. - Ale jestem przekonana, że szybko odzyska swój ładunek - wyciągnęła mokry artefakt w kierunku uczennicy. - Smacznego, jeśli tylko masz ochotę.
- Jak nauczyć się z niego korzystać? - wzięła przedmiot i powolnym ruchem przesunęła po nim językiem, ciekawa głębi smaku Aithe. Patrzyła jej przy tym w oczy.
- Chodząc na lekcje - odparła oględnie pani profesor. - Normalnie opanowanie tej sztuki wymaga długiego stosunku z partnerem lub partnerką. Ale w jakiś sposób ten artefakt pozwala osiągnąć silniejszy efekt samą masturbacją - kobieta nie odrywała spojrzenia od Leileny. Jej soki były lekko słone, o intensywnym smaku afrodyzjaku.
Wargi rudowłosej powoli objęły główkę, językiem wyraźnie poruszała wokół niej, wylizując soki. Nie odrywając spojrzenia, z każdą chwilą zagłębiała przedmiot głębiej w siebie, aż cały nie został w ten sposób wyczyszczony z pysznego śluzu Aithe.
- Czyli jest jedyną szansą dla nas na odzyskanie mocy, kiedy nie ma nikogo w pobliżu? - zapytała z małym uśmiechem po wyjęciu fallusa z buzi.
- Nie, nie da się nim odzyskać mocy - pokręciła głową. - Dodaje jednak mnóstwo wigoru.
- Oh, szkoda. Z drugiej strony zawsze dbam, aby nie być zupełnie sama - uśmiech dziewczyny poszerzył się.
- Nie wątpię, że taka śliczna, przebojowa dziewczyna nie narzeka na brak adoratorów - nauczycielka zupełnie jawnie prawiła rudowłosej komplementy. - Co teraz z tym zrobisz? - ruchem brody wskazała magiczny przedmiot.
- Lubię być adorowana bardzo bezpośrednio - roześmiała się swobodnie. - Ale u nas w Akademii jest wiele ode mnie piękniejszych - ton nie zwiastował, jakby to miał być problem. Wręcz przeciwnie, patrzyła na Aithe tak, żeby zasugerować o kim mówi. - Chyba powinnam wrócić do tej czarodziejki i powiedzieć jej czego się dowiedziałam. To w końcu jej własność.
- Powiedz jej, że Akademia z chęcią go odkupi. I tak nikt poza naszymi absolwentami z niego nie skorzysta - poprosiła kobieta. - A te piękniejsze… no cóż, pewnie zaciągniesz do łóżka - zaśmiała się.
- Bardzo bym chciała - przygryzła sugestywnie wargę, podnosząc się z ziemi. - Dobrze, zapytam ją o to.
- Koniecznie - blondynka również wstała, poprawiając pobieżnie swoją suknię. - To nietypowa magia i bardzo rzadka, ale nie daj tej czarodziejce zedrzeć z nas ostatniego grosza. Nie zapłacimy więcej niż pięć tysięcy - zastrzegła.
- Postaram się jak najbardziej zejść z ceny, w końcu dla niej nie jest to nic warte i sama przyznawała, że nie umiała zmusić go do działania - Lei niespiesznie poprawiała bluzeczkę, nasuwając ją na piersi, ale tylko tyle, aby ledwo-ledwo zasłonić aureole piersi.
- Jeszcze jedno, Leileno - pani profesor odezwała się poważnym tonem. - To co się tutaj stało, pozostaje między nami. I jeśli się z tego wywiążesz… to na pewno jeszcze nie raz przeprowadzimy wspólny eksperyment - obiecała.
- Oczywiście - dziewczyna też brzmiała poważnie, ale i zmysłowo. - Jest pani moją tajemnicą. Za nic tego nikomu nie zdradzę.
- Wzorowa uczennica - Aithe mrugnęła do rudowłosej i wypuściłą ją na korytarz.

(***)

Wkrótce uczniowie zaczęli zjeżdżać się ze swych wakacyjnych wojaży. Siri ucieszyła się z powrotu Aldena i Umbero, obu skorych do opowiadania o swych awanturniczych przygodach. Na szczęście nie znaczyło to, że Leilena została pozostawiona samej sobie. Lily również wróciła znad jeziora, opalona i stęskniona. Gdy tylko zobaczyła swą przyjaciółkę rzuciła się w jej ramiona jak wystrzelona z katapulty, wywracając je obie na ziemię.
Connor wrócił zaś sam. Krótko wyjaśnił, że Olaf nie chciał kontynuować nauki i tyle kontroli ile zdołał osiągnąć zupełnie mu wystarcza by wrócić do swojego klanu. Lei jakoś za krasnoludem nie płakała.
Z istotnych zmian, które czekały Lei w nowym semestrze, była zmiana pokojów w dormitorium. Proste cele pierwszoroczniaków zastąpiono dwuosobowymi pokojami na piętrze. Lily od razu zgłosiła się na współlokatorkę.

W wigilię nowego semestru, gdy studenckie grono chętnie oddawało się piciu i swawolom, Leilenę czekało dopełnienie ostatniego rodzinnego obowiązku - odwiedzenie Sandyma Hochena. Stary kupiecki wyga mieszkał wygodnie, ale nie epatował swym bogactwem w wystroju swego domostwa czy zbędną biżuterią, jak sygnety czy łańcuchy. Z pewnością jednak nie oszczędzał na swoim ubiorze, który był niejako reklamą jego fachu.
Hochen wysłuchał propozycji współprac ze strony Leileny, za to pozostawał zupełnie niewzruszony na wdzięki dziewczyny. Reputacja, którą się cieszył była najwyraźniej zasłużona. Efekt niestety był taki, że panna Mongle niczego nie ugrała. Jej drobna działalność była poniżej progu opłacalności dla bogatego handlarza, a drobna pomoc jaką mogła zaoferować jej rodzina nie robiła mu w gruncie rzeczy żadnej różnicy. Sandym nie był jednak przy odmowie opryskliwy, a nawet dał młodej dziewczynie parę sprawdzonych rad i kontaktów, które co prawda nie mogły pomóc w zawojowania jakiegokolwiek rynku, ale przynajmniej w przyszłości mogły pozwolić Lei na zakup krawieckich materiałów z innych źródeł, niż jedynie od swej rodziny.
Na domiar złego, nie dość że Leilena niczego nie ugrała, to jeszcze straciła mnóstwo czasu na kurtuazyjnej wymianie zdań i gdy wreszcie wróciła do Akademii, większość studentów zmogło już wino i uciechy i balanga tym samym wygasła. Jedynie lekko podchmielona gnomka czekała w ich wspólnym pokoju, witając przyjaciółkę lekko bełkotliwym pytaniem.
- To jak? Załatwiłąś mi pracę szwaczki u Hochena?
Rudowłosa tak naprawdę wcale nie była zła. Jej optyzmizm na to nie pozwalał, bo kto chciałby pracować z takim nudziarzem jak ten kupiec? Owszem, dorobił się nieźle, ale ile on z tego miał radości?
- Już po kilku zdaniach wiedziałam, że zanudziłabyś się tam u niego na śmierć - powiedziała w ramach odpowiedzi. - Taki porządny tatuś i handlarz. Nuuuuuuuuuudy! Lepiej powiedz skąd macie wino.
- Z miasta - odparła ogólnikowo gnomka. - Przecież jesteśmy dorośli. No i dziś jest specjalna okazja.
- Kto jest dorosły, ten jest. Moja mama jeszcze do niedawna miała mnie za malutką dziewczynkę - zachichotała. - A tak okazja to coś więcej od końca wolnego?
- Ja jestem malutką dziewczynką, a jestem dorosła - dźgnęła się dumnie palcem w pierś. - A koniec wolności to okazja podniosła! - dodała z patosem, na który mógł się zdobyć tylko ktoś pijany.
- Wydaje mi się, że powinnyśmy płakać - szepnęła konspiracyjnie Lei. - A nie świętować…
- Ale czemu? - zdziwiła się Lily. - Ja lubię się tu uczyć.
- A, to ty świętujesz powrót do ślęczenia nad księgami - pacnęła się w czoło rudowłosa. - Nie załapałam. To świętujmy, zostało coś dla mnie?
- Nie - krótko skwitowała przyjaciółka. - A ty mi tu nie przyganiaj - tym razem paluszek został skierowany ku Leilenie. - Ty też siedzisz nad księgami.
- Phi, będę przyganiała ile wlezie. Nic dla mnie nie zostawić. Idę spać! - zadeklarowała i jak gdyby nigdy nic, zaczęła się rozbierać.
- A co cię najbardziej interesuje na tym nowym semestrze? Bo mnie chyba elf - Lily chyba kompletnie nie usłyszała wyrzutu w głosie rudowłosej.
- Transmutacja i uroki - powiedziała od razu Leilena, której sukienka już leżała w skrzyni, a majteczki właśnie zjeżdżały z bioder.
- Spodobały ci się zabawy ze zmianą swego ciała, tak? - zachichotała drobna przyjaciółka. - A uroki ci po co? Każdego możesz poderwać.
- Ale dzięki nim będę mogła przenieść głębię odczuć jeszcze głębiej. No i ogra może nie poderwę, ale na pewno zauroczę - zaśmiała się, wkładając przez głowę koszulę nocną.
- Aha… - Lily pokiwała głową, nie mogąc wymyślić niczego błyskotliwego. - No bo ja się od elfa to bym nauczyła czegoś wybuchowego - zamachała rękami. - Bo się wszyscy na mnie patrzą z góry i mogłabym im utrzeć nosa, o!
- Czekam na kule ognia, które będziesz rzucała na każdego - zachichotała tym razem Leilena.
- A żebyś wiedziała. Lily Ognista, tak będą o mnie mówić, no - pokiwała z pewnością głową, a z każdym kiwnięciem coraz trudniej było jej ją podnieść.
- Wierzę. I trzymam za słowo! - zapewniła Lei, kładąc się do łóżka. Ona nie potrzebowała świętować, zbyt była ciekawa nowego semestru.
 
Lady jest offline  
Stary 01-11-2019, 20:27   #90
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Formuła apelu, którym inaugurowano kolejne semestry była już Leilenie znana. Przemówienie rektorki, która ubrana była nieodzownie wyzywająco, dotyczyło zwiększenia dotacji, jakie Akademia uzyskała od Rady Starszych. Lei jednak trudno było skupiać się na wyobrażaniu sobie nowego wyposażenia sal, kiedy jej umysł podsuwał jej wizje nagiej Aurory.
Następnie pałeczkę przejęli profesorowie Blessed i Meleghost, którzy na wyższych semestrach wciąż prowadzili zajęcia, ale w znacznie krótszym wymiarze godzin. Tak jak na pierwszym semestrze, po ich przemówieniu pierwszoroczniacy zaczęli opuszczać salę, dzięki czemu rudowłosa mogła się przyjrzeć nowemu narybkowi. Tym razem zebrało się tylko trzech kandydatów, choć poprawniej byłoby stwierdzić dwóch kandydatów i kandydatka. Przystojny Halruaańczyk i krótko obcięta, filigranowa półelfka, choć całkiem atrakcyjni, nie byli wyjątkowi. To ten trzeci się wyróżniał. Siri mówiła o nim z fascynacją już od kilku dni. Dziki, zwierzęcy barbarzyńca z północnych rejonów Halruaa, przypominający trochę wyglądem wilkołaka.
Obserwacje Lei przerwały przemówienia kolejnych profesorów. Theoduina aep Norlynna już znała… tak jak i jego sadystyczne seksualne preferencje. Mówił zresztą o przemocy, tyle tylko, że o magicznej nie seksualnej. Panią Faelittio, wieszczkę, też miała już okazję podziwiać. Aithe za to niemal nie poznała. Transmuterka wciąż pozostawała blondynką i miała słabość do kapturów, ale ubrała się znacznie skromniej… co i tak nie skrywało w pełni jej nowego, wielkiego biustu. Nieznaną do tej pory pannie Mongle nauczycielką była niejaka Selunarra Orbrynsar, iluzjonistka i zaklinaczka. Blada, czarnowłosa kobieta mówiła krótko i zwięźle.
Drugi semestr miał być poświęcony głównie poznawaniu różnych typów magii, stąd duża różnorodność nauczycieli. Za zgłębianie sztuczek charakterystycznych dla tantrystów odpowiadać miała sama lady Aurora, prowadzącą własną serię wykładów.
Gdy już wszystkie przemowy się skończyły, adepci zebrali się wokół elfiego czarodzieja, który wyprowadził wszystkich na plac. Koleżanki i kolega Lei z pierwszego semestru dołączyli do Siri i jej kolegów. Po opanowaniu podstaw, od uczniów oczekiwano rozwijania się we własnym tempie pod okiem grona pedagogicznego, a dopiero gdy się wykażą mogli dołączyć do najbardziej doświadczonych studentów, których tok nauki był już w dużej mierze indywidualny.
- No i jak moje ślicznotki - Siri zagadnęła Lily i Leilenę. - Gotowe na siedzenie w cieniu starszej koleżanki?
Gnomka, trochę struta po przedawkowaniu alkoholu, nie odpowiedziała na zaczepkę.
- Naaa, to już nam się znudziło. Czas wreszcie ją przegonić - zadeklarowała rudowłosa z właściwym dla siebie entuzjazmem i żartem.
- Przegonić? - żachnęła się murzynka. - To ja tu poświęcam swój czas na korepetycje, a w zamian spotyka mnie taka niewdzięczność? - uniosła dłoń do czoła.
- To zaprocentuje na przyszłość, gdy ty będziesz brała korepetycje u mnie - podsunęła Lei.
- A to już jest zwykła pycha i bezczelność - przyjaciółka skrzyżowała ręce na piersiach i wydęła usta w udawanym gniewie.
- Przynieść pasek, abyś mogła mnie nim ukarać? - w głosie młodszej dziewczyny wybrzmiewała wręcz nadzieja.
- O, teraz mówisz do rzeczy - ucieszyła się Siri. - Może po zajęciach? - zaproponowała całkiem szczerze.
- Powiedz tylko gdzie - równie chętnie odparła rudowłosa.
- Na twoim własnym łóżku - bez wahania odpowiedziała czarnowłosa.
W trakcie swojej rozmowy, cała grupa zdążyła zebrać się na placu. Theoduin nie tracił czasu i od razu rozpoczął zajęcia. Teoretyczne wywody o magii wywoływania, pozwalającej na tworzenie ognia, błyskawic czy innych energetycznych efektów przeplatał przykładami. A to z jego dłoni wystrzeliwał wachlarz ognia, a to kwasowa strzała rozbryzgiwała się o ustawione w celach ćwiczeń głazy. Lily od razu nabrała kolorów, gdy tylko to zobaczyła.
- Czy ktoś z moich nowych uczniów zna jakieś bojowe czary? - zapytał aep Norlynn, chcąc przejść do kolejnej części wykładu.
Ten jeden raz Lei się nie zgłosiła. Jej porażenie nie było bojowym czarem, nie w jej rozumieniu. To Siri i jej koledzy byli w tym o wiele lepsi. Nie czuła też takiej ekscytacji jak Lily, za to coraz lepiej rozumiała dlaczego elf potrzebował się wyżyć seksualnie, jeśli jego praktyka zakładała używanie tak wielu zaklęć ze szkoły… agresywnych wywołań.
Ponieważ wśród nowych nikt nie podniósł ręki, po chwili zgłosili się Alden i Umbero, szybko przechodząc do kłótni, który z nich bł pierwszy. Rozdrażniony elf wybrał na chybił trafił Umbero i kazał mu wyjść na środek. Drugą częścią zajęć była bowiem magia ochronna, która potrafiła albo niweczyć zaklęcia przeciwnika, albo chronić się przed jego efektami. Gdy Umbero za nakazem nauczyciela zaatakował go zaklęciem płomiennego oddechu, Theoduin po prostu stał w ogniu, nic sobie z tego nie robiąc. Pokaz wywarł spore wrażenia na gnomce i Connorze, ale Lei widziała, że Elora przyjęła to wszystko raczej chłodno.
Po teoretycznym wstępie z przykładami, zajęcia z mistrzem obrony przed magią zakończyły się na ten dzień. Grupa miała przecież do obskoczenia jeszcze kilku nauczycieli. Na początek - Carmi.
W drodze, będąca w wyraźnie lepszej kondycji gnomka, podekscytowana trajkotała o zakończonym wykładzie.
- Prawda, że to było super? Te wszystkie wybuchy i hałasy, zupełnie jak w warsztacie wujka. Tylko celowe!
Lei roześmiała się szczerze na ten entuzjazm. A więc i Lily znalazła swoją ulubioną szkołę magii.
- Ja chyba skupię się bardziej na ochronnych zaklęciach - powiedziała po chwili udawanego zastanowienia. - W końcu dzielę z tobą pokój.
- A warto? Jakbym ci spaliła wszystkie ciuchy, to mogłabyś paradować przede mną na golasa - zaproponowała w odpowiedzi.
- No dobrze, jeszcze zaklęcia naprawy muszę się nauczyć - dodała do listy. - Nie wiedziałam jednak, że podnieca cię zadawanie bólu - Lei uśmiechnęła się dwuznacznie.
- Co? Wcale nie podnieca - zaprzeczyła. - Przecież nie spaliłabym ich na tobie.
- O, szkoda - mrugnęła do niej nie do końca poważnie rudowłosa. - Po co coś palić, zwłaszcza, że i tak paraduję na golasa. Albo prawie na golasa - spojrzała w dół, na swoją zieloną, uszytą przez Lily sukienkę.
- Jak to, po co? Jak spalę jakąś sukienkę, to potem będę mogła sprzedać którąś przez mnie uszytą - Lily wyszczerzyła ząbki w chytrym uśmiechu.
- Phew, a ja przywiozłam ci takie piękne nici! - parsknęła Leilena. - Ja ci załatwiam robotę. Lepiej pal na tych, których stać na nowe.
- No dooobrze - gnomka roześmiała się serdecznie.

Zajęcia u Faelittio nie były już takie efektowne. Wieszczenie było bardzo subtelną odmianą magii. Pozwalało nie tylko widzieć i słyszeć na wielkie odległości, ale też rozumieć obcą mowę, poznawać sekrety dawno zaginionych przedmiotów a nawet komunikować się z istotami z innych planów. Na początek jednak wieszczka skupiła się na wyjaśnieniu podstaw prostego czaru pozwalającego na czytanie powierzchownych myśli innych, myślących istot.
- Czy ktoś się nie wstydzi zostać celem takiego czaru? - zapytała kobieta zebranych w sali studentów.
Lei zdała sobie sprawę, że nie do końca dobrze umiała rozdzielić szkoły magii. Czy poznanie czyichś myśli to wieszczenie? To już umiała! No, w niezbyt silnej formie. No i jak zawsze, nie miała nic do ukrycia, więc tu już standardowo dla siebie, zgłosiła się.
- Entuzjazm nowicjusza - Carmi uśmiechnęła się ciepło. - Pozwól zatem, że zajrzeć w twój umysł.
Kobieta do odprawienia swego czaru wykorzystała kawałek miedzi, której niekształtną grudką bawiła się w dłoni. Wkrótce Leilena poczuła lekki ucisk w skroniach, gdy cudza świadomość próbowała wtargnąć do jej. Dziewczyna nie chciała, aby nauczycielka nie opowiedziała o czymś podejrzanym, czy niezgodnym z regulaminem, dlatego po prostu myślała o dzisiejszym apelu. I wyuzdanie ubranej pani rektor.
- Czujesz moją obecność? Taki szept z tyłu głowy? - kobieta zapytała na głos.
- Czuję lekki ucisk - odpowiedziała dziewczyna. - Będziemy się uczyć przed tym bronić? - zapytała, myśli przesuwając na przemawiającą wieszczkę i jej piękne ciało. Musiała i to odczytać, bo uśmiechnęła się zalotnie do Leileny.
- Tak. Ja zawsze utrzymuję na sobie sigil, który ostrzega mnie przed cudzym wieszczeniem. Tak na wypadek, gdyby któreś z was próbowało mnie podglądać - zwróciła się do klasy, czym wywołała nerwowe śmiechy. - Ale jeśli ktoś wie, jak działa taki czar, może się przed nim bronić i bez stosowania magii. Myślisz, że umiałabyś mnie wygonić ze swego umysłu? - spytała rudowłosą.
Lei nie wiedziała. Ale spróbowała “wycisnąć” ze swojej głowy ten ucisk, obcą obecność. Bardziej siłą woli niż czymkolwiek innym, bowiem nie znała metod - i to pomimo faktu, że nauczyła się podczas semestralnej przerwy oglądania i przekazywania myśli. Tylko jeszcze nie miała w tym doświadczenia. Pulsowanie w skroniach faktycznie ustało i zadowolna Faelittio podeszła do kolejnego ucznia i tak jednego po drugim oswajała z nową magią. Wyjątkiem byli oczywiście starsi uczniowie, którzy to wszystko już znali. Druga lekcja też skończyła się szybko, tak żeby mistrzyni Aithe mogła pokazać to i owo ze szkoły transmutacji. Przed tą lekcją, rudowłosą zagadnęła jednak Siri.
- Te zajęcia ci się na pewno spodobają - zapewniła. - Sporo na nich rozbierania się.
- Nawet nie musisz mnie zachęcać, transmutacja mi się wyjątkowo podoba - przyznała Lei. - A ty jeszcze dolewasz oliwy - westchnęła, nie kryjąc siedzącego w niej podniecenia.
- Ja? No przepraszam, ale to przez twoje czary myślę o wielkich kutasach wijących się w mojej pupie jak węże - odcięła się.
- Pomyśl co będziemy mogły robić, kiedy stanę się ekspertką - rozmarzyła się rudowłosa.
- Och, myślę całkiem często - zapewniła. - O tym, jak dorabiasz sobie dwa fiuty i bierzesz mnie w obie dziurki jednocześnie - podsunęła rudowłosej pomysł.
- Albo w pełni staję się brutalnym barbarzyńcą i gwałcę cię analnie z całej siły… - jęknęła dziewczyna. - Poznałaś już tego pierwszoroczniaka? Wydaje się być w twoim stylu.
- Jeszcze nie, jest strasznie płochliwy - jęknęła cierpiętniczo. - A strasznie chcę z nim spróbować. Myślisz, że ma normalnego fiuta?
- Może ma takiego żylastego i grubego, jak maczuga - tym razem to Lei podrażniała przyjaciółkę. - Myślę, że szybko cię nim przebije.
- Jak ty pięknie potrafisz robić innym nadzieję - Siri faktycznie bardzo spodobała się ta myśl, co zdradzały coraz wyraźniej dostrzegalne pod cienką bluzeczką sutki.
- Chcę na to patrzeć, jak dupczy cię od tyłu, szarpiąc za włosy i wbijając kutasa w anus.... - Lei też podobała się ta myśl.
- Nie ma sprawy. Zaproszę cię, jak tylko go trochę oswoję - obiecała.
- Będę czekać na zaproszenie.
 
Zapatashura jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172