21-01-2019, 14:55 | #191 |
Reputacja: 1 |
|
21-01-2019, 15:23 | #192 |
Administrator Reputacja: 1 | Trup to trup... I bez względu na rasę oznacza zazwyczaj kłopoty. Czy zwierzęta były niespokojne dlatego, że wyczuły z daleka niezbyt miły dla nosa zapach nieboszczyka, czy może w okolicy czaiło się stale coś niebezpiecznego, czego na razie Cedmon nie potrafił dostrzec? - Okolica nie jest takie bezpieczna, jak bym to sobie wymarzył - powiedział, wstając po oględzinach małpoluda. - Ktoś go zadźgał, mieczem zapewne. A małpoludy albo zmądrzały, albo ktoś je szkoli i tworzy małą armię z tych stworów. Bez względu na wszystko musimy uważać. Na wszelki wypadek rozejrzał się dokoła, po czym przyklęknął, by spróbować odnaleźć jakieś ślady. Co prawda małpolud nie żył już od jakiegoś czasu, ale zawsze mogło się okazać, że coś jeszcze uda się zauważyć. Na przykład ślady pozostawione przez zabójcę czy zabójców. |
21-01-2019, 23:15 | #193 |
Reputacja: 1 | - To tylko stary trup - wzruszył ramionami Ianvs próbując uspokoić konia, któremu odór śmierci najwyraźniej nie dawał spokoju. Zwierzęta czasem rzeczywiście tak reagowały. Pamiętał taką bitwę z Okarami, po której nawet głodne psy nie chciały podejść do cuchnących krwią legionistów. Teraz jednak też jak i Cedmon uznawał, że zwłoki na bezludziu nie rokują za dobrze. Tym niemniej te tutaj miały najmarniej kilka, jak nie kilkanaście dni. Ciepło i woda pewnie przyspieszyły rozkład, ale i tak cuchnęło zdrowo. Za bardzo jak na to by to co zabiło małpoluda nadal tu było. - Jeśli o czymkolwiek pewnym świadczy, to o tym, że nie tylko my nie lubimy małpoludów. Złapał za uzdę konie i wskazał na dalszą drogę. - Jak tylko skończysz Cedmon.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
23-01-2019, 12:13 | #194 |
Reputacja: 1 | Śladów wokół trupa, biorąc pod uwagę miejsce, w którym leżał było sporo. Cedmon z nosem przy ziemi oglądał bezpośrednie sąsiedztwo martwego stworzenia, ale nie był w stanie wyczytać przebiegu zdarzenia. Jedyne co stwierdził, to obecność kogoś ciężkiego, kto pozostawił głębokie odciski, później zadeptane przez padlinożerców. Pojechali dalej, w górę rzeczki. Teraz znacznie wolniej i ostrożniej, mimo iż zabójcy małpoluda z pewnością już w pobliżu nie było. Dolina rozszerzała się, tworząc rozległą nieckę. Jej dno nie było płaskie, a pokryte sterczącymi tu i ówdzie stromymi pagórami, porosłymi lasem. Jakiś czas potem okazało się, że sąsiednie doliny, w tym i ta, którą jechali wcześniej mają w owej niecce początek. Strumień, płynąc po płaskim terenie znacznie zwolnił i rozlał się, meandrując w piaszczystym podłożu. W jednym z zakoli, na piaszczystej łasze stało uschłe, potężne drzewo o powykręcanych, czarnych konarach. Z gałęzi zwisały trzy bezgłowe ciała. Te były ludzkie, wciąż odziane w poplamione krwią odzienie i zbroje. Wokoło leżał porozrzucany, wywleczony z toreb ekwipunek i broń. Na najwyższej gałęzi drzewa przysiadła para skrzydlatych padlinożerców, która za nic nie planowała odlatywać i tylko wpatrywała się uważnie w awanturników. - Fahimie, gdzieśmy trafili? – wyjąkał Fahd, nerwowo rozglądając się na boki. – Mówiłem. Mówiłem Wam! – krzyknął, wskazując trzęsącą się ręka na dyndające trupy. – To dzieci Rabaquqa! Biada nam! – krzyczał. – Mnie nie dostaną! – odwrócił się na pięcie i pognał przez strumień w kierunku lasu. – Uciekajcie i Wy! Postawny mężczyzna w ogóle nie zwracał uwagi na przechodzących obok niego ludzi, więc podążanie za nim było dziecinnie proste. Wcale też nie kluczył, tylko zmierzał wprost do celu. Opuścił dzielnice Yarakanu, w których mieszkali zwyczajni ludzie i wspiął się uliczkami wyżej, tam gdzie znajdował się główny meczet i pałace. Już po chwili widać było, że nie idzie ku siedzibie władcy miasta, a skręca w bok, ku znajdującemu się na uboczu i nieco mniej reprezentacyjnemu pałacowi Jajira. Strażnicy stojący przy głównej bramie do siedziby brata władcy zasalutowali mu i mężczyzna zniknął za murami. |
23-01-2019, 12:34 | #195 |
Reputacja: 1 | - Staruszku nie podoba mi się to… - powiedziała Kibria - Jeśli Sabiha już spotyka się z żołnierzami brata sułtana a my zabiliśmy człowieka, który ukradł mu coś bardzo cennego to równie dobrze możemy być zaraz najbardziej poszukiwanymi ludźmi w mieście. - może przemawia przez nią paranoja a może ostrożność, mogły też odezwać się instynkty przetrwania. Nie zamierzała zostać ewentualnym kozłem ofiarny, Sabihe znala i wiedziała że ta jeśli będzie jej to na rękę sprzeda Kibrię za garść monet jeśli miałoby to ją uratować. - Wracajmy się rozmówić z Sabihą, nie wiem co ta żmija knuje, ale wątpię byśmy mieli inne wyjście niż uciec z miasta. Jeśli rzucą na nas choć najmniejsze podejrzenie to już po nas.- zadecydowała i pośpiesznie ruszyła w powrotną stronę do domu ‘dawnej koleżanki niedoli; |
23-01-2019, 14:57 | #196 |
Administrator Reputacja: 1 | Wszystkie drogi prowadzą do... dokądś tam. Cedmon nie pamiętał, o jakim mieście była mowa w tym powiedzeniu, ale okazało się, iż pasuje ono jak ulał do tej sytuacji. Każda dolina doprowadziłaby ich do tego przeklętego drzewa. - Wracaj! - krzyknął za ociekającym Fahdem. - Sam sobie nie dasz rady! - Sprawdzę, czy nie mają czegoś przydatnego - powiedział do kompanów. - Strzał na przykład. Jeśli coś się czai w okolicy, to parę chwil nas nie zbawi. A wy w tym czasie rozejrzyjcie się za stworem mierzącym dziesięć stóp wzrostu... Rozglądając się na wszystkie strony ruszył w stronę dobytku, należącego do bezgłowych nieszczęśników. |
24-01-2019, 20:10 | #197 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Już rzucili - syknął Torstig wściekły, że zawiodło go przeczucie. Gdyby tylko mógł cofnąć czas! - Idź, ale coś mi mówi, że jej już tam nie ma. Moje złoto on ma - Relhad wskazał na pałac, w którym zniknął tajemniczy gość Sabihy. - Chcę dać mu ten pismo - oświadczył w końcu i wyciągnął do dziewczyny rękę. |
24-01-2019, 20:32 | #198 |
Reputacja: 1 |
|
24-01-2019, 20:54 | #199 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Trzymaj! - Powiedziała złodziejka wciskając mu pismo. - Ja wole żyć bez złota byle życie zachować! To za wielkie ryzyko, poczekam tu na ciebie, ale jeśli nie wrócisz sprzedam konie i uciekam z tego miasta. - Ktoś musi chcieć za to zapłacić - odpowiedział spokojnie Torstig. Był sfrustrowany ale jednocześnie sprawiało mu przyjemność rozemocjonowanie Kibrii. - Ja myślę, że on chce. Wszyscy zdrajcy potrzebują narzędzi. Ja zabił Osama. Ale nie umiem czytać pism. Nie wrócę na piaskownicę. Inne wyjście. Ty nie czekaj, to głupie. Kibria chyba w tym ostatnim zgodziła się ze starcem, bo ruszyła w stronę ich kryjówki, by zdobyć pieniądze na ucieczkę z miasta. Ostatnio edytowane przez Avitto : 24-01-2019 o 21:05. |
27-01-2019, 16:39 | #200 |
Reputacja: 1 | Tak jak w przypadku Ramiego, zatrzymanie go, a nawet ratunek miały dla legionisty znaczenie, tak Fahd nie przedstawiał żadnej konkretnej wartości. Tym bardziej, że po zatrzymaniu nie można by na niego liczyć nawet podczas wart nocnych. Nie odprowadzając więc wzrokiem umykającego Rusamanami, przyjrzał się uważniej okolicy wokół drzewa z wisielcami. Wyglądało to na zasadzkę. Udaną najwyraźniej. Choć fatygowanie się z obcinaniem głów i wiązaniem nieszczęśników do drzewa nie należało do typowych działań zbójców. Bardziej wyglądało, to na chęć zostawienia przestrogi innym. Cedmon wspomniał o stworze mającym dziesięć stóp wzrostu. A w każdym razie czymś bardzo rosłym co by głębokie ślady zostawiało... Takie coś bez trudu by zawiesiło ludzkie korpusy na wysokości na jakiej były gałęzie z wisielcami. - A może to Uzko? - zagaił Enki przyglądając się śladom po ognisku. Po czym spojrzał na drzewo. - Dałabyś radę wspiąć się i odciąć liny?
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |