Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-07-2019, 11:19   #321
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dziewczyna wygrzebała się do końca ze złotego stosu. Natychmiast zaczęła próbować udrapować zniszczony chador, tak żeby odsłaniał jak najmniej jej ciała. Z ciekawością spojrzała na ledwo żywą, okutaną w zawój Zahiję. – A ona? Co jej się stało?

- Nie pochodzę z Sabol – odpowiedziała. – Mój ojciec rządzi w Dakhi. To niewielka miejscowość po wschodniej stronie Res Horab. Sabol jest na północy. Oni, te małpoludy grasują po górach. Zabijają ludzi, kradną bydło. Często też porywają ludzi. Mnie i kilku mieszkańców z Dakhi porwali i przywiedli tutaj. Nie wiem co z pozostałymi. Mnie zamknęli w tej komnacie i zasypali złotem. Nie wiem ile tu leżałam w ciemności, przywalona monetami. Tych trzech przywódców skakało wkoło mnie i zawodziło dziko, ale nie wiem o co chodziło… A co do wejścia… To wnieśli mnie przez drzwi…

Cedmon krążył po komnacie, rozglądając się za wyjściem. Wędrował wzdłuż ścian pokrytych od podłogi po sufit freskami, wypatrując jakichś nierówności czy szczelin. Od samego patrzenia na sceny wyobrażone na ścianach robiło mu się niedobrze i słabo. Kręciło mu się w głowie, ale kiedy dotarł do miejsca będącego środkiem podstawy trójkąta, zobaczył drzwi. Były idealnie wtopione w ściany, a malunki na nich były kontynuacją tego, co obok. We wgłębieniu znajdującym się w paszczy jednego ze stworów na malowidle był uchwyt, za który ciągnąc można było otworzyć przejście.

Gmanagh po chwili namysłu otwarł drzwi. Wiodły do korytarza, z którego uderzył odór niemytych ciał, brudu, fekaliów. Gdzieś z drugiej strony widać było słaby poblask światła.
 
xeper jest offline  
Stary 11-07-2019, 13:04   #322
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Torturowano ją - odpowiedział na pytanie ocalonej. Nie miał zamiaru, przed obcą, wdawać się w szczegóły. Wolał zabrać się za szukanie wyjścia.
I, ku jego zdziwieniu, udało się. Podziękował Bogini za okazaną łaskę (bo drzwi były bardzo sprytnie ukryte), po czym spojrzał na towarzyszy.

- Mamy wyjście - powiedział. - Zanim jednak sobie pójdziemy, to proponowałbym zabrać nieco tych błyskotek. Kiedyś dotrzemy do cywilizacji, a wtedy garść złota się przyda, żeby uzupełnić ekwipunek. Lepiej być bogatym wędrowcem, niż żebrakiem w obcym kraju.

Nie sądził, by to była kolejna próba - raczej uznał to za szansę na opuszczenie tej przeklętej, pełnej niemiłych niespodzianek budowli. A w takim razie nie zamierzał tego robić z pustymi rękami. Uważał, że został okradziony, a w związku z tym należała mu się rekompensata za wszelkie straty.
Nie mówiąc już o tym, że garścią monet, zawiniętą w szmatę, można było ogłuszyć ewentualnego natręta.

- Jahmillo, jesteś z pewnością obeznana z klejnotami, może coś wybierzesz? - zaproponował.

Nie czekając na odpowiedź córki szejka 'zaopiekował' się paroma garściami złota i klejnotów.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-07-2019, 23:09   #323
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Dobra robota Cedmon - przyznał legionista.
Na pytanie księżniczki o Zahiję po prostu skinął głową w bliżej nieokreślonym geście. Nie pora i miejsce były na takie rozmowy. Za to być może nadszedł moment na inną. Nawet jeśli krótki.
- Jeśli chcesz coś stąd zabrać - zwrócił się do wyzwoleńca wskazując bezmiar bogactw - To najpierw powiedz co wiesz o Jusufie. Kiedy wasze ścieżki się przecięły? Gdzie to było? I gdzie później droga powiodła jego?
Powiedział to tonem spokojnym, ale i na tyle wymownym by jasnym było, że nie ma ani humoru, ani czasu na słuchanie bzdur. Małpy wszak mogły wrócić w każdej chwili, a nawet jeśli uda im się ich uniknąć, to czeka ich dzicz bez nijakiej możliwości obrony choćby przed hienami. Złota nie zamierzał stąd zabierać, ale i wzbraniać nikomu wzięcia też nie planował. Najcenniejsze zresztą co zdołaliby stąd wynieść mieli już ze sobą. Wdzięczność lokalnego szejka.
- Jeśli Ci pani bogactw w domu ojca nie brakuje, to rozważ poniechanie tych tutaj. Przed wejściem do zigguratu przestrogę słyszeliśmy, że to przeklęte złoto.
Odwrócił się, by wrócić po Zahiję, ale w pół kroku zatrzymał się wygrzebał coś z toby i raz jeszcze zwrócił do księżniczki.
- Ta osada... - wskazał chaty na znalezionej przy trupach mapie - To Dakhi? Ile dni stąd?
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 30-07-2019, 12:40   #324
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Wielki Sahir Jusuf – czarnoksiężnik w głowie Thoera skręcił się niczym wąż słysząc imię swojego ucznia. – rezyduje w Hedebie… To oaza na Pustkowiach, jeszcze dalej niż Sabol, o którym tu mówiliście. Byłem przewodnikiem karawan do krainy Okarów na północy, stąd wiem o Hedebie. Byłem tam nie raz. Osobiście rozmawiałem z Wielkim Sahirem… - wiedziony impulsem Ianus chwycił nieszczęśnika za gardło i zaczął dusić. Jego wykrzywione wściekłością oblicze zbliżyło się do przerażonej twarzy jeńca. – Jeszcze raz nazwiesz go wielkim czarownikiem a zginiesz śmiercią, przy której tortury małp zdadzą się niewinną igraszką! – wysyczał Ianus głosem Saadiego i rozwarł dłoń. Mężczyzna runął na podłogę, łapczywie chwytając powietrze.

- Wybacz wielki panie – wycharczał, masując obolałe gardło.


- To mój dom. To Dakhi – potwierdziła Rusanamanka wpatrując się w mapę, którą pokazał jej Ianus. Na samego Thoera patrzyła z przestrachem, wynikającym z jego wcześniejszego wybuchu w stosunku do jeńca. – Myślę, że w trzy dni można tam dotrzeć. Skąd panie macie tą mapę?


Jedynie Cedmon zdecydował się na przygarnięcie części zgromadzonego w komnacie skarbu. Monety i klejnoty upchał do jakichś szmat, z których naprędce skręcił niewielkie mieszki. Weszli do korytarza, którym wolno ruszyli w stronę światła. Okazało się, że to ten sam korytarz, w który chwilę wcześniej weszli, trafiając na próby. Z tym, że teraz był zdecydowanie krótszy i wiódł wprost do pomieszczenia z ludzkimi zagrodami. Na ziemi leżeli ci z małpich jeńców, którzy byli martwi bądź tak słabi, że nie byli w stanie się wydostać. Gdzieś z przodu dobiegał ohydny odór, jak mniemali wydobywający się z tajemniczej studni. Słychać też było krzyki mordowanych ludzi. Te jednak były ledwie słyszalne. Dochodziły prawdopodobnie z lasu, w którym walczyli w wielkimi gorylami lub z okolic wejścia do podziemnego kompleksu.
 
xeper jest offline  
Stary 30-07-2019, 22:30   #325
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na temat zachowania Ianusa Cedmon wolał się nie wypowiadać, a przede wszystkim nie zamierzał zdradzać tego, że jego towarzysz jest opętany przez ducha jakiego przeklętego maga. Wyjaśnienie kwestii pochodzenia mapy również pozostawił Ianusowi - w końcu to on zdobył tę mapę.
Dla niego najważniejsze było to, że wiedzieli (mniej więcej) jak dotrzeć do miejsca, gdzie mogli uzyskać pomoc.
Oczywiście najpierw trzeba było tam dotrzeć.

- Chodźmy jak najszybciej do koni - powiedział. - Może w tej sali tortur zdobędziemy coś, co się nada jako broń - dodał, ruszając w stronę korytarza.

Miał jeszcze co prawda parę strzał, ale to było ciut mało, jak na stado małopoludów.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-07-2019, 23:18   #326
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Po prostu... - Ianvs zaczerpnął kilka głębszych wdechów odzyskując kontrolę nad tchawicą - po prostu bacz na słowa.
Legionista przymknął oczy. Jego wewnętrzny monolog nie był przeznaczony ani dla księżniczki, ani dla tego biednego człowieka. Nie mógł sobie na niego pozwolić. Nie teraz.

- Mapę, pani znaleźliśmy przy obozowisku nieopodal zigguratu. Ojciec prawdopodobnie posłał po Ciebie wojowników. Niestety nie powiodło im się...

Nabrał sympatii do dziewczyny gdy usłyszał jak się do niego zwróciła. Na "pana" po tym co przeszedł z całą pewnością nie wyglądał. A jednak tak się do niego zwróciła. To przeczyło wielkości Dakri, bo zgodnie z jego doświadczeniem im większa dziura tym bardziej zadzierali nosa.

- Ruszajmy.

W sali więziennej przystanął na pomysł Cedmona. Dobrał sobie stojący w kącie topór o szerokim ostrzu jaki srogo się z katostwem kojarzył, oraz zakrzywiony nóż, który za pasem schował. Dla Enki wybrał też kilka krótkich ostrzy, co to zdało się, że poręcznie nimi rzucić będzie. A już wiedział, że murzynka okrutnie umiała ostrym miotać. Wcisnął też za przepaskę biodrową czarnobrodego dwa szpikulce o względnie sensownej możliwości zadania obrażeń.
- Przewodnikiem byłeś, to znasz dzicz. Musisz sobie poradzić jeśli chcesz dowieźć skórę do Dakri. A tymczasem... - przekazał mu na ręce lekką jak piórko Zahiję - upuść ją, lub zostaw, a zatęsknisz za tą klatką.

- Spróbujmy się przemknąć póki więźniowie wciąż zamieszanie szerzą.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 01-08-2019, 11:25   #327
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Jeniec i Jahmilla wspólnie przejęli brzemię Ianusa. Podniesiona Zahija jęknęła coś cicho, a na jej pokiereszowanej twarzy na moment pojawił się cień uśmiechu. W sali tortur, kto mógł wyposażył się w nadające się do walki narzędzia, a potem mała kawalkada wolno skierowała się ku wyjściu.

Najpierw dotarli do pomieszczenia ze studnią. Cuchnęło niesamowicie, ale jakoś nikt nie stracił przytomności ani nawet nie zwymiotował. Od poprzedniego razu trochę się zmieniło. Na podłodze i ścianach widniały rozbryzgi wypełniającej studnię lepkiej, smrodliwej cieczy. W jednym miejscu widać było czerwony ślad, jakby coś krwawiącego było wciągane do wnętrza. Gdzie indziej, tuż przy krawędzi szybu leżała urwana ludzka ręka…

Na chodniku wiodącym przez tropikalny, pełen gwaru egzotycznych zwierząt las napotkali pierwsze zwłoki. Nieszczęśnik leżał z twarzą ku ziemi, ale na jego ciele nie było widać żadnych ran będących bezpośrednią przyczyną śmierci. Najwyraźniej padł w tym miejscu wycieńczony pobytem w niewoli i ucieczką. Podobnych trupów na ścieżce przez las było jeszcze kilka.

Przy trupach dwóch goryli, które zabili po drodze nie było broni. Prawdopodobnie uciekający jeńcy postanowili nieco zwiększyć swoje szanse i zabrali ciężkie, dwuręczne miecze. A sądząc z coraz głośniejszych odgłosów rzezi dobiegających z góry, raczej swoją szansę zmarnowali.

Kiedy wyszli z dżungli i skierowali się w górę, wiodącym pod ukosem korytarzem, niemal natychmiast zobaczyli dwa zakrwawione małpoludy bez litości siekące mieczami jakąś kobietę. Krwawiła z kilkunastu rozcięć na ciele, a jej wrzaski słabły z każdym kolejnym ciosem. Tuż obok leżały poćwiartowane zwłoki dwójki innych jeńców.
 
xeper jest offline  
Stary 01-08-2019, 14:43   #328
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wszystko szło dobrze... aż się skończyło.

Nie da się ukryć - Cedmon nie wierzył, by bez problemów zdołali opuścić przeklętą budowlę, ale miał cichą nadzieję, że uciekinierzy zdołają odwrócić uwagę małopoludów od ich małej grupki.
Częściowo miał rację... ale tylko częściowo.
Dwa małpoludy były zajęte mordowaniem jakiejś nieboraczki, lecz nie wyglądało na tym, by byli tym zajęciem tak zaabsorbowani, że nie zauważą Cedmona i idących wraz z nim osób.
Pozostawała walka...

Cedmon strzelił do najbliższego małpoluda.
Zdawał sobie sprawę z tego, iż strzała lub dwie mogą nie wystarczyć, ale na podorędziu miał bolas, które - odpowiednio użyte - mogło przeciwnika zwalić z nóg.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 01-08-2019 o 15:13.
Kerm jest offline  
Stary 06-08-2019, 21:51   #329
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Legionista przez większość drogi ważył w dłoniach niezbyt nadające się do walki narzędzie tortur. Ostrze w wielu miejscach było niepotrzebnie ząbkowane, a uchwyt nie pozwalał na skuteczne zasłony. Nie mówiąc o misternie wykonanych zakończeniach, które choć wyglądały paskudnie, mogły tylko zgubić dzierżącego na przykład zahaczając się zbroje, odzież, czy futro przeciwnika. Ale przebierać w czym nie miał.

Szybko zresztą przyszło mu sprawdzić swoje wnioski w walce. W ich stanie nie mogli się za bardzo zakradać. A małpoludy pod wpływem bytujących tu demonów zdawały się niepodatne na strach. Pozostała walka.
Cedmon strzelił. Ianvs nastawił się na obronę w drodze między nim i Enki, a małpoludami. Prosty plan zakładał, zasłonę i mocne odepchnięcie co dałoby Gmanaghowi szansę na czysty strzał.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 07-08-2019, 14:43   #330
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Cedmon ze spokojem napiął łuk. Wtedy się zorientował, że w kołczanie pozostały mu zaledwie cztery strzały. Małpoludy nie zorientowały się jeszcze, że ktoś ma zamiar im przeszkodzić w brutalnej rzezi. Pierwsza strzała ugrzęzła głęboko w klatce piersiowej futrzastego humanoida. Wtedy obaj się odwrócili. Cedmon wystrzelił kolejny raz, celując w drugiego potwora. Druga strzała znalazła swój cel. Ranne małpoludy jednak nie zamierzały umierać, ale i nie zamierzały walczyć. Oba, jak na sygnał zaczęły uciekać w górę korytarza. I nim Gmanagh wystrzelił po raz kolejny, tuż obok jego uszu świsnęły ciśnięte przez czarnoskórą wojowniczkę ostrza. Jedno wbiło się dokładnie w środek pleców małpoluda, skutecznie go paraliżując. Drugi małpolud wrzasnął, gdy ostrze ugrzęzło w jego udzie i zwalił się na ziemię. Ianus dobił go toporzyskiem. Niestety, poraniona kobieta, nad którą pastwiły się potwory była w stanie uniemożliwiającym jakąkolwiek pomoc. Umierała…

Cedmonowi udało się odzyskać jedną strzałę. Miał trzy. Dwa zdobyczne miecze nie były najwyższej jakości, ale powiększyły arsenał grupy zmierzającej ku wyjściu. W dużej sali panowały iście dantejskie sceny. Małpoludy, pod wodzą zakrwawionego olbrzyma o płaskiej twarzy i jarzących się czerwienią oczach masakrowały przerażonych jeńców. Ich trupy pokrywały podłogę. Byli rąbani, tłuczeni, a nawet zjadani przez oszalałych z żądzy krwi humanoidów. Część ludzi jeszcze starała się bronić, inni tylko biegali, a reszta bezradnie czekała na swój los.

- Muszę stąd wyjść żywy… znaczy Ty musisz – oznajmił Saadi, a Ianus poczuł jego niepokój. Czarnoksiężnikowi rzeczywiście zależało na wydostaniu się i dopadnięciu ucznia, zwłaszcza gdy poznał lokalizację jego siedziby. – Chyba nie macie zamiaru ich atakować?

Enki, choć nie słyszała głosu w głowie Thoera zadała niemal to samo pytanie. Nie sądziła, że mają jakiekolwiek szanse z siedmioma potężnymi małpoludami. Nikt nie kwapił się do walki. A potwory w każdej chwili mogły zauważyć czających się w przejściu awanturników.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172