26-09-2018, 17:31 | #61 |
Administrator Reputacja: 1 | Nawet nie trzeba było się zbytnio rozglądać, by znaleźć ilość sznurów wystarczającą do tego, by z nieprzytomnego strażnika zrobić zgrabny baleronik, a swe działania Cedmon ukoronował dołożeniem knebla. Co prawda strażnik był nieprzytomny, ale kto mógł wiedzieć, jak długo ten stan potrwa, zaś kolejni świadkowie oznaczaliby kolejne, znaczne większe kłopoty. Tym razem takie, że nawet sam Fahim miałby problem ich z nich wydobyć. Cedmon zadbał też o to, by drugi strażnik mógł się ledwo poruszać - odpowiednio założone pęta pozwalały na niewielkie kroczki, ale z pewnością uniemożliwiały bieg. Tak na wszelki wypadek, gdyby zastraszonemu mężczyźnie nagle zebrało się na bohaterskie czyny. Cedmon odebrał klucze strażnikowi, raz jeszcze sprawdziwszy wszystkie więzy zamknął na klucz pokój straży, a potem ruszył do więzienia w ślad za Ianvsem i jego jeńcem, przymykając za sobą kratę. I, jakimś cudem, okazało się, że w lochu znajdowały się i Enki, i Zahija. - Zaraz was uwolnię - zapewnił obie dziewczyny. - Pilnuj go, a ja otworzę te drzwi - rzucił w stronę Ianvsa. Nie czekając na potwierdzenie wyciągnął pęk kluczy i zaczął je dopasowywać do zamków w drzwiach, oddzielających dziewczyny od wolności. |
26-09-2018, 21:08 | #62 |
Reputacja: 1 |
|
28-09-2018, 14:17 | #63 |
Reputacja: 1 | Strażnik nie sprawiał problemów. Być może był za młody i wystraszony by stawić czoła napastnikom. A może nie był aż tak lojalny wobec szejka by ryzykować życie. Ianvs nie poświęcił temu zagadnieniu ani chwili choć gdyby miał zgadywać obstawił by pierwsze. Interesowało go tylko odnalezienie dziewczyn. Adaniros i Fahim jednak tego dnia postanowili im sprzyjać i już po paru chwilach zobaczyli obie z nich. Enki wyglądała jakby mimo obrażeń mogła iść sama. Ale Zahija... Wiedźma nie miała ani wytrzymałości ani siły ghaghańskiej nomadki. Gdy tylko Cedmon otworzył celę Rusamanamki, Ianvs pchnięciem skierował do środka strażnika. - Do ściany! - warknął na niego i kucnął przy półprzytomnej. Chyba tylko półmrok dzięki któremu jej obrażenia nie były tak bardzo widoczne, ocalił życie młodego Rusamanami. Delikatnie spróbował ocucić czarownicę. Być może byłaby w stanie użyć krwi strażnika by przywrócić sobie siły. Jeśli nie, zamierzał rozciąć młodzieńcowi cedmonowe pęta na nogach, związać go z Zahiją i kazać mu ją nieść. Sam musiał być gotów do walki. "Ona przeżyje, ty przeżyjesz". Taki miał mu dać warunek... Enki musiała poradzić sobie o własnych, lub Cedmona siłach. *** - Zna któryś drogę ucieczki z pałacu? - Zapytał przez kraty obu nędzarzy wpierw w rodzimym języku, potem łamanym torillo, wreszcie niemiłosiernie kaleczoną rusamanamiszczyzną.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
01-10-2018, 20:15 | #64 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Daleko to? - Zapytał Torstig z zaangażowaniem gdy opuścili dom Subby. - W porcie widziałem handlarza końmi. Chodźmy tam, jak nie da się łodzią to chociaż nie złazimy nóg. Retoryka kobiety okazała się skuteczna. Choć nie przyznawał się do tego, zaimponowała mu zimną krwią wobec tych podejrzanych ludzi. Domyślał się, że Livia nie była nikim znacznym skoro nie zaproponowano jej nawet stołka przed rozpoczęciem rozmowy. Pod tym względem pasowali do siebie w tym dzikim i gorącym kraju. - Powiedz, skąd moda na okadzanie się duszącymi oparami w tym miejscu? - Zagadnął w drodze do portu. |
02-10-2018, 08:48 | #65 |
Reputacja: 1 |
|
02-10-2018, 09:44 | #66 |
Reputacja: 1 | Struga, którą Torstig szumnie nazywał rzeką, przepływała w odległości niecałej mili od wzniesienia, na którym stał Yarakan. Swoje źródła miała gdzieś na północy, wśród wzgórz zalegających u podnóży Res Horab, potem wiła się przez stepy, ogólnie w kierunku wschodnim i znikała pośród traw, pozostawiając przed sobą szeroką, płytką dolinę. Gdy nad stepami nastawała pora deszczowa, dolina wypełniała się wodą i można było drogą wodną dotrzeć daleko na wschód, ku górnemu odcinkowi Ananu. Obecnie jednak wody było jak na lekarstwo i rzeczka była żeglowna zaledwie na odcinku kilkunastu mil, a końcowym punktem w jaki można było dotrzeć w drodze na północ, był Yarakan. Przystań zlokalizowana była w cieniu niedużej ostrogi skalnej. Było to zaledwie kilka drewnianych baraków, w których składowano towary i gdzie, przy odrobinie szczęścia można było zasięgnąć informacji bądź kupić coś taniej, niż w samym mieście. Torstig i Livia udali się do „portu” kamienną, brukowaną drogą, której jednak daleko było do thoertiańskich, budowanych jak od liniału alei, przecinających całe Imperium. Livia miała swojego wielbłąda, który obecnie przebywał w jednej ze stajni na podgrodziu Yarakanu, a Torstig zdołał nabyć niedożywionego muła, który raczej nie rokował na przyszłość, ale za pieniądze jakie miał Relhad nic innego się nie znalazło. Livia i Torstig, znając tylko przybliżony kierunek, w którym pojechał Osam, zaczerpnęli nieco informacji, na temat gór Res Horab i drogi w ich kierunku. Właściwie nie była to droga, tylko wydeptany przez step szlak karawan wiodący ku górom i zlokalizowanym tam kopalniom, które znajdowały się w sferze wpływów szejka Rasula. Od czasu do czasu przechodziły tamtędy transporty kopalin, częściej przemierzały tą trasę grupki łowców i myśliwych. Przy takiej częstotliwości ruchu, natrafienie na kogoś, kto mógł widzieć zbiegłego złodzieja, wydawało się niemożliwe. Same góry były terenem spornym między Imperium Thoertianum a Sułtanatem Anabazyjskim, o które te dwa olbrzymie mocarstwa od wieków toczyły spory i wojny. Gęsto zalesione, pełne zwierząt i bogate w kopaliny - drogocenne kruszce i doskonały budulec, stanowiły łakomy kąsek, ale ich dzikość i niedostępność skutecznie hamowały zapędy zdobywców. Na obrzeżach znajdowały się gęsto rozsiane forty, faktorie i osady, czasami atakowane przez dzikich mieszkańców Hortorum, jak w języku Thoertian nazywano ów rozległy masyw górski. Najbliższymi miastami w pobliżu gór, po stronie Sułtanatu były Yarakan i położony na wschodzie Sabol, a po stronie thoertiańskiej Nestodrium i Thyspia. Obie kobiety były w opłakanym stanie. Z trudem mogły się poruszać i ledwo reagowały na to, co działo się wokoło nich. Twarz Enki przypominała roztłuczony kawałek mięsa, brakowało jej kilku zębów, a na całym ciele widniały krwawe pręgi od batoga. Z Zahiją było znacznie gorzej. Twarz, ramiona i piersi pokrywały krwawe strupy, a tam gdzie nie było ran, skóra była zmatowiona, popękana i twarda w dotyku. Ciało czarownicy łuszczyło się i kruszyło niczym łupek. - Miał błyskotkę… - wycharczała, gdy Ianus podnosił ją z podłogi. – Umieram… Nie ma… we mnie… magii… - więcej nie zdołała powiedzieć. Straciła przytomność. - Oni widzieć u nas spisek – nieco więcej mogła wyseplenić Enki. Zrozumienie jej przychodziło z trudem, bo nawet z wszystkimi zębami i nieopuchniętym językiem, jej sposób wysławiania się pozostawiał sporo do życzenia. – Chcieć wiedzieć, czemu zabić Khalil… Kto kazał? Czy brat chcieć walki z… - przez chwilę nie mówiła, zbierając ślinę. Splunęła krwawo. – Z sułtan…? Wyciągnięty z celi obdartus, cuchnący szczynami i gównem, co wskazywało na jego długi pobyt w lochu szejka, był na tyle rozgarnięty i o zdrowych zmysłach, że w łamanym torillo wytłumaczył Ianusowi za obietnicę pomocy w wydostaniu się z objęć szejkowego oprawcy, drogę na zewnątrz. Był kiedyś sługą i dobrze znał pałac. Nie widząc powodów, żeby mu nie ufać, poszli za nim. W pewnym momencie, z zewnątrz dał się słyszeć przeciągły, wydobywający się z setek gardeł jęk – to ceremonia pogrzebowa osiągnęła apogeum – ciało Khalila stanęło w płomieniach, a jego duch wraz z dymem uleciał ku niebu, w objęcia Fahima. |
02-10-2018, 10:29 | #67 |
Administrator Reputacja: 1 | Cedmon pomógł Enki wydostać się z celi, a potem związał i zakneblował strażnika, po czym zamknął go w tej samej celi. - Nie zostawimy cię tutaj - obiecał dziewczynie. - Wyciągniemy cię z tego lochu. I z pałacu - zapewnił. Tego ostatniego bynajmniej nie był pewien. - Musimy najpierw - powiedział do byłego sługi - zdobyć jakieś stroje. W tych łachmanach daleko nie dojdziecie. A potem dobrze by było dostać się do stajni. Na koniach byłoby szybciej. Poza tym chciałbym odzyskać swego psa. Wziął dziewczynę na ręce, bo chwilowo Enki raczej nie powinna chodzić. |
02-10-2018, 11:50 | #68 |
Reputacja: 1 | Uścisnął lekko dłoń czarownicy czując jak zęby mu z bólu zgrzytają. - Nie taka śmierć ci pisana - szepnął już do nieprzytomnej - Nie taka. Powstrzymał Cedmona gdy ten chciał zamknąć strażnika w celi. - Jest mi potrzebny - wyjaśnił. Po czym mieczem rozciął jeńcowi pęta na nogach by umożliwić mu swobodny chód i wziąwszy delikatnie Zahiję w ramiona przekazał mu ją. Następnie związał mu dłonie i jedną z nich skuł znalezionymi kajdanami dodatkowo z dłonią Zahiji. Klucze zabrał. - Jej życie - wskazał na czarownicę, po czym wskazał na młodzieńca - Życie twoje, twojej matki, żony, ojca, sióstr, braci. Znajdę. Zabiję. Na koniec okrył kocem jej ciało i pęta strażnika by były niewidoczne na pierwszy rzut oka. Zaufanie w tej kwestii wrogiemu strażnikowi nie było mądre. Ale ten młodzian wydał mu się dość zastraszony by się nie sprzeciwić i nie dość okrutny by narazić na dalszy szwank okaleczoną krajankę. Mógł się mylić. Ale potrzebował móc szybko i gładko załatwić ewentualne trudności po drodze mieczem. Przez krótką chwilę zastanawiał się nad słowami Cedmona. - Ceremonia dobiega końca. Nie ma czasu na szukanie stroju. Prowadź szybko do stajni. I oby Hundur był tam w okolicy... Czekaj... - zwrócił się do obdartusa - Jak jest w waszym języku "Z rozkazu szejka, ta trójka niewolników ma zostać dostarczona jego bratu." Taka formułka zawsze może się przydać...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
02-10-2018, 13:17 | #69 |
Reputacja: 1 |
|
02-10-2018, 13:52 | #70 |
Administrator Reputacja: 1 | Cedmon nie był pewien, czy plan Ianvsa jest dobry i czy ma wielkie szanse na powodzenie, nie zamierzał jednak dyskutować. - Może jeszcze weźmiemy do pomocy tego niewolnika, co nas tu przyprowadził? - zaproponował. - Czy też odeślemy go tam, skąd go wzięliśmy? Pozostawiony samopas niewolnik mógłby dojść do wniosku, że podniesienie alarmu przyniesie mu jakieś profity. |