Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2020, 22:36   #71
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zevran vis Molen stanął w drzwiach głównego holu. Wcześniejsze zawołania czarodzieja: "Alarm! Chrońcie księżnę!" i "Wyprowadźcie księżną na zewnątrz!", świadczyły o problemach i powadze sytuacji, ale niczego tak naprawdę nie wyjaśniały. Piwny Rycerz gotów był walczyć w słusznej sprawie jaką była obrona Jej Wysokości, ale najpierw musiał wiedzieć kto jest ich wrogiem. Sam dowiedział się co może być powodem intrygi i doświadczył kilku niepokojących sygnałów, ale nic dowodzącego czyjejkolwiek winy.
- Tanyrze! Co tam się dzieje?! - zakrzyknął Zev, mając nadzieję na uzyskanie kilku odpowiedzi.
Zanim jednak usłyszał coś, co by wyjaśniło tę podejrzaną sytuację, dostrzegł coś bardzo interesującego. W głównym holu, tuż przy drzwiach wejściowych stały dwie ubrane na czarno osoby. Z jednej strony potwierdzało to słowa Umziego, że w domu jest dwóch ninja... Z drugiej jednak strony! Polecenie od samej Księżnej brzmiało, aby wezwać z podwórza straż. A zamiast tego, drzwi zostały zaryglowane od środka solidną belką, a ninja stali tam z bronią w rękach, pilnując wyjścia. Do tego Galdan gdzieś zniknął.
- Eryk i Lisa zostali uśpieni! Trzeba ich czymś przykryć, przynieś no koc! - odpowiedział wyraźnie Sher. Tylko członkowie ich drużyny wiedzieli, że koc Zevrana to tak naprawdę ukryty pod iluzją miecz, więc proźba o jego dostarczenie była wiadomością dobrze ukrytą przed uszami nie tych co trzeba.
Zanim jednak Zevran zdążył cokolwiek zrobić, zza drzwi prowadzących do gabinetu wyłonił się Edmund Hantrel.
- Ludzie mdleją, są usypiani, co tu się dzieje? Jak Jej Wysokość? Chyba się nie denerwuje? - zagadywał lekko już roztrzęsiony kupiec.

* * * * *

Tanyr de Hayrys wydał Kazuttiemu wyraźne polecenia. Ninja od razu skinął potwierdzająco głową, a następnie kucnął nisko stawiając szkatułkę na dywanie. Otworzył ją bez wahania i cofnął się o dwa kroki, przymykając jednocześnie drzwi, które miał za sobą.
Tanyr wiedział czego może się spodziewać starając się wykryć magiczne właściwości przedmiotu. Wiedział, że była to szkatułka przestronności i chłodzenia, idealna do transportu świeżej żywności. Szybko potwierdził te właściwości, ale nie poprzestał na tym. Jego zaklęcie wykrycia magii drążyło głębiej, siła woli czarodzieja badała coraz to kolejne elementy aury, zaś jego wizja prześwietlała szkatułkę na wylot. To, że mężczyzna wiedział o podwójnym dnie i gdzie w znaczeniu fizycznym może znajdować się coś więcej, także mu pomagało...
- Tanyrze! Co tam się dzieje?! - czarodziej usłyszał głos Zevrana, ale nie rozproszyło to jego skupionej na wykryciu magii uwagi.
- Eryk i Lisa zostali uśpieni! Trzeba ich czymś przykryć, przynieś no koc! - odpowiedział za niego Sher.
...Tanyr dobrnął do końca, dowiedziawszy się tyle ile tylko było możliwe. Mógł z całą pewnością stwierdzić, że poza przestronnością i chłodzeniem, szkatułka nie posiadała innych magicznych właściwości, oraz że nie ma w niej żadnych magicznych przedmiotów. Charakterystyczna zaś aura wskazywała, że przedmiot zaklinany był przez dżina, w Unii - skąd pochodziła większość magicznych przedmiotów wysokiej klasy.
 
Mekow jest teraz online  
Stary 22-04-2020, 09:27   #72
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Zevran spojrzał na Edmunda. Miał bardzo wiele wątpliwości, wiedział że Sher wołał o pomoc ale najpierw chciał rozwiązać sprawę z Ninja blokującymi drzwi.
- Z całym szacunkiem ale to Pana posiadłość i w większości Pana ludzie, a powodów do niepokoju z każdą chwilą pojawia się coraz więcej.- odpowiedział z poważną miną. - Na przykład jestem ciekaw dlaczego Pańscy podwładni blokują drzwi wyjściowe, podczas gdy Księżna kazała sprowadzić straż?!- dodał wskazując w stronę drzwi.
Edmund spojrzał w lewo i zdziwił się dość mocno na widok ninja.
- Kazutti jest tam - powiedział wskazując swój gabinet, - nie mam pojęcia kim są ci dwoje.
Wyglądało na to, że tym razem kupiec nie był zadowolony z tego, że dostał trzy w cenie jednego.
- Nie wiem co się dzieje, pewnie ktoś chce przejąć mój kontrakt. Trzeba opanować sytuację - powiedział, zbliżając się do Piwnego Rycerza. - Oto klucz do mojej zbrojowni, mam nawet broń magiczną - pochwalił się, wskazując odpowiednie drzwi w holu, blisko miejsca w którym stali. Podał Zevranowi spory stalowy klucz. - Oczywiście jak już będzie po wszystkim, dopłacę za wszystko odpowiednio wysoką sumą - powiedział. Piwny Rycerz zmierzył kupca wzrokiem, po czym odebrał od niego klucz. Hantrel wydawał się faktycznie zaniepokojony, czy nawet zagubiony w tym całym zamieszaniu, co dawało mu pewien kredyt zaufania. - Oczywiście, prosze uważać na siebie oraz na Ksieżną i dziękuję za klucz.- odpowiedział skinając lekko głową i robiąc Edmundowi przejście aby mógł przejść. W tym momencie miał do wyboru albo ruszyć na pomoc Tanyrowi i Sherowi albo skonfortować się z ninja ryglującymi drzwi. Uznał, że najlepiej spróbować otworzyć drzwi i sprowadzić wsparcie w postaci rycerzy, którzy powinni być na zewnątrz. Odwrócił się w stronę jadalni, na straży której stał David.
- Kaelonie, dwóch ninja blokuje drzwi wyjściowe, postaram się rozeznać sytuację i je otworzyć aby wezwać strażników do pomocy, w razie czego byłbym wdzięczny za wsparcie.- Powiedział do swojego towarzysza, który spoglądał na niego zza golema, po czym nie czekając dłużej wyszedł na korytarz i skierował się w stronę dwóch czarnych osobników oraz drzwi. Jednak zamiast ruszyć od razu na ninja postanowił najpierw sprawdzić, wspomnianą przez Hantrela zbrojownię. Wskazane drzwi znajdowały się zaraz po prawej, więc nie tracąc czasu wsunął klucz do zamka i je otworzył. Broń ukryta pod kamuflażem nie wydawała się zła, jednak miał nadzieję, że w posiadaniu majętnego kupca znajdują się przedmioty o wiele lepszej jakości.
- Idę - odpowiedział Kaelon. - Idziemy - skorygował zaraz potem.

”Nie tak dawno, Tanyr nie chciał otwierać szkatułki, z obawy że ze środka wyskoczy na nich banda zombie... Doprawdy, pojemność szkatułki nie była aż tak duża, aby ich pomieścić. Na bandę zombie potrzebny byłby cały pokój, choćby taki skromniejszy o wymiarach trzy na pięć metrów.”
Zevran zatrzymał się w progu niewielkiego pomieszczenia, około trzy na pięć metrów. Był tam segment z jakimiś przedmiotami, a na jego końcu pokoju znajdował się duży stół zastawiony różnego rodzaju bronią, ewidentnie dobrej jakości. Niestety dostęp tam był niemożliwy... Dostępu do broni blokowało czworo rzucających się do ataku przeciwników.


Czasu do zastanowienia się praktycznie nie było, Piwny Rycerz ewidentnie miał już za moment pożałować swojej ciekawości i nadmiernego obdarzenia majętnego kupca zaufaniem. Momentalnie chwycił za miecz, ciągle ukryty pod iluzją koca i dobył go gotów do walki. Cofnął się o krok stając tuż przed drzwiami.
- Hantrel zdradził!- krzyknął w stronę Kealona i stojącego za nim Davida. Miał nadzieję, że choć jeden z nich cofnie się, żeby odciągnąć kupca od Księżnej, na więcej niestety nie mógł sobie pozwolić, ponieważ dopadał do niego pierwszy zombie. Bez większego namysłu uniósł miecz i zadał mocne cięcie z góry. Ostrze trafiło spalonego na czarno zombie w głowę, tworząc niemałe rozcięcie na górnej części czoła. Nawet jeśli człowiek by to przeżył, to leżałby na ziemi zwijając się z bólu... To był jednak zombie, niewrażliwy na ból i rany. Został mocno uszkodzony i zatrzymał natarcie, ale nadal stał na nogach. Brak spodziewanego efektu był zrozumiały. Zev nie miał do czynienia z normalnymi przeciwnikami, co więcej nigdy wcześniej nie walczył z zombie i nie miał pojęcia jak ich skutecznie unieszkodliwić. Mimo wszystko Piwny Rycerz nie miał zamiaru się poddawać. Korzystając z chwilowego zatrzymania najbliższego zombie, postanowił dokończyć dzieła i pozbawić go głowy, mając nadzieję, że to da lepszy efekt, chwycił więc miecz oburącz i ciął mocno z lewej strony celując w szyję przeciwnika. Cios trafił zamierzony cel tak jak powinien, a to że nieszczęśnik był wcześniej spalony nie pomogło mu podnieść odporności. Miecz przeciął szyję, a zombie stracił głowę, która oddzielona od reszty odleciała w bok.
- Nie mam broni - powiedział Kealon, ale w tym samym czasie machnął energicznie ręką i mroźna bryza smagnęła trójkę zombiaków. W otwartej przed chwilą zbrojowni, było co prawda pełno różnego rodzaju oręża, jednak dostęp do niego był teraz zablokowany. Widać jednak było, że mimo iż zombie tam były, to same nie uzbroiły się w nic konkretnego, atakując teraz rękami i zębami. Nie było jednak czasu zastanawiać się nad tym, czy to dobrze czy źle. Zombiaki napierały, próbując pochwycić i powalić Piwnego Rycerza, czego dzięki paru sprawnym manewrom udało mu się uniknąć.
Nagle ostrze jego miecza zabłysło lekkim niebieskim blaskiem i pokryło się szronem. Zevran rozpoznał zaklęcie śnieżnego elfa, które wzmocniło skuteczność jego broni. Mimo tego Piwny Rycerz wiedział, że nie mógł stać w miejscu. Cały czas napierało na niego trzech wrogów, być może bez większego ładu i składu, ale cały czas stanowiących duże zagrożenie. Postanowił zrobić użytek ze wzmocnionej broni i ciął mocno zombie po lewej, po czym cofnął się o kolejny krok do tyłu, szykując się na atak i jednocześnie na szybką odpowiedź. Zombie doznała mocnego rozcięcia, ciągnącego się przez pół korpusu, jednak nawet nie wydała z siebie okrzyku bólu... Zombie. Przez moment zdawało się, że całą trójką rzucą się na Piwnego Rycerza, jednak Marmurowy Golem był pierwszy i swoją szarżą staranował dwóch z nich, w efekcie spychając je na bok, uderzając i pochwycając. Jednocześnie za plecami Zevrana śmigały jakieś błyskawice, czy magiczne pociski. Magia zwykle trafia w cel, więc to Tanyr musiał osłaniać jego tyły. Błyski i huki rozległy się po lewej w głębi holu, tam gdzie byli ninja.

Ostatnia zombiara rzuciła się na Zevrana, bijąc rękami w jego klatę z taką siłą, że mężczyzna nawet przez skórzaną zbroję coś tam poczuł. Pomimo tego aktualna sytuacja Piwnego Rycerza, była niezwykle komfortowa, w porównaniu z sytuacją zaraz po otwarciu drzwi. To dodało Zevranowi animuszu, odchylił się on nieco do tyłu aby mieć większe pole manewru, po czym ciął mocno celując w szyję swojego przeciwnika, trzymając miecz ponownie z dwóch rękach. Liczył, że uda mu się powtórzyć efekt, jaki uzyskał przy pierwszym Zombie. Miecz trafił tam gdzie powinien, ale podczas zadawania tego ciosu zombi gwałtownie pogoniła za Zevranem. Cięcie zaczęło się w połowie ostrza, ale przecinając szyję, zakończyło się tuż przy jelcu, gdzie siła uderzenia była dużo mniejsza. Kręgi szyjne zostały jednak przerwane i głowa zombie zaczęła spadać do tyłu. Przez moment zdawało się, że została ona odcięta, ale szybko się okazało, że zwisała ona teraz bezwładnie na plecach, na resztkach mięśni, a zombie nadal stała na nogach. Widok był jeszcze bardziej makabryczny niż poprzednio. Być może w normalnej sytuacji widok ten skutecznie obrzydziłby Zevrana, ale z uwagi na szczególne okoliczności Piwny Rycerz nawet nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Zresztą nie było na to czasu. Praktycznie bez namysłu uniósł miecz aby wykonać jeszcze jedno, ostateczne cięcie i wyeliminować kolejnego przeciwnika. Ostrze miecza zapewniło głębokie rozcięcie ożywionym zwłokom, od ramienia do żeber. Zombie po prostu upadło na podłogę, niczym worek ziemniaków.
Atak na kolejnego zombie był o tyle łatwiejszy, że golem wytrącał zombiaka z równowagi. Celne cięcie przez coś co niegdyś było twarzą oraz klatę, z pewnością uszkodziło przeciwnika. Jak to jednak w przypadku zombie bywa, nie dał on tego po sobie znać.

Nagle do holu wpadł Edmund Hantrel i zaraz potem ktoś zamknął za nim drzwi.
- Co tu...?! - zaczął, ale widząc co się dzieje, sam się szybko zorientował. - W moim domu! - wyrwało mu się.
- Dobrze Davidzie! Trzymaj je tu! - rzucił w panującym zamieszaniu. Chciał się przy tym wycofać, ale drzwi były zamknięte.
- Sher! - Krzyknął nagle Kaelon, z gabinetu. - Pomocy, do sypialni - dało się usłyszeć zaraz potem.

David powalił jednego z zombie na podłogę, kucając przy tym nisko. Truposz wierzgał kończynami, kłapał zębami, bił i drapał, ale marmurowy golem kompletnie to ignorował. Był niewrażliwy na jego ataki i miał taką przewagę masy, że skutecznie przytrzymywał zombiaka na podłodze. Jednocześnie złapał drugiego za nogę. Tymczasem Novio przebiegł szybko za Zevranem, warcząc złowrogo. Piwny Rycerz z uwagi na niewielką odległość, chwycił w okolicy ramion trzymanego za nogę przez golema zombie i szarpnął mocno, starając się go obalić, tak by David mógł łatwiej zająć się i drugim przeciwnikiem. Wspólnie udało im się odnieść sukces i oba zombie nie były się w stanie ruszyć. Nie tracąc czasu, Edmund szybko ruszył do gabinetu, umykając z pola walki.

- Straż, straż do mnie, szybko - Zevran dosłyszał z oddali kobiecy głos. Uniósł głowę i rozejrzał się. Sprawa zombie wydawała się załatwiona, jednak pozostała jeszcze kwestia dwóch ninja przy drzwiach, którzy zniknęli z pola widzenia Piwnego Rycerza. Do tego wezwanie Kaelona o pomoc. Znów było do zrobienia więcej, niż pozwalał na to czas. Zev postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli udrożnić wyjście z budynku aby wezwać straż i jednocześnie umożliwić ewakuację Księżnej. Chwycił zatem mocniej za rękojeść miecza i ruszył w stronę drzwi, cały czas jednak uważnie się rozglądając i zwracając uwagę na reakcje Novio. Wiedział bowiem, że ninja wcale nie musieli uciec, tylko dobrze się ukryć i dalej strzec drzwi.

Tym razem, na suficie nikogo nie było. W rogach pomieszczenia stały dwa posągi, ale za nimi było raczej zbyt mało miejsca, aby ktoś mógł się tam ukryć. Drzwi po bokach korytarza były otwarte i to było dla Zevrana najbardziej podejrzane.
Jednocześnie, wejście główne zatrzęsło się nieznacznie, ale belka uniemożliwiała ich otwarcie od zewnątrz.
- Gdzie jest księżna? - Zevran usłyszał zza pleców głos Tanyra.
- Została w jadalni. - odpowiedział odwracając się na moment do tyłu, jednak nigdzie nie potrafił dostrzec maga. Dostrzegł jednak bez trudu, jak Novio wbiegł przez jedne z otwartych drzwi. Zaraz potem, słychać było psie warczenie przerywane kobiecymi piskami i odgłosami szamotaniny. Zdecydowanie warto było to sprawdzić, jednak Piwny Rycerz uznał, że najpierw należy odblokować drzwi, zwłaszcza, że jeśli Novio dopadł jednego z przeciwników, to ten nie będzie już w stanie zaatakować z zaskoczenia.
- Postaram się odblokować drzwi! - dodał ruszając dalej przed siebie i mając nadzieję, że z drzwiami upora się szybko. Cel był na wyciągnięcie ręki i wiadomo było, że pięciu uzbrojonych mężczyzn ze straży znacząco zmieni układ sił podczas toczących się walk. Zevran migiem dobiegł do celu i chwycił za belkę blokującą główne drzwi.

Nagle! Poczuł silny i ostry ból w prawym boku! Nogi lekko się pod nim ugięły, a przed oczami zorbiło się na moment ciemno. Zev spojrzał na swój bok i zobaczył wystający z niego bełt z kuszy. Ktoś musiał strzelać do niego z prawej strony korytarza, jego błąd, że nie sprawdził wcześniej drzwi po tej stronie. Wiedział, że został nieźle zraniony, ale wpuszczenie do domu straży było dla niego ważniejsze. Z lekkim trudem usunął kawał drewna powstrzymujący posiłki i dzięki jego poświęceniu drzwi stanęły otworem.
 
Aronix jest offline  
Stary 22-04-2020, 13:16   #73
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czarodziej spojrzał na khajiita i pokręcił przecząco głową, na znak, że nic nowego nie znalazł. Sher westchnął i przejął inicjatywę.
- Taki rycerz nie powinien leżeć na podłodze, trzeba go położyć na kanapie. Tanyr przestaw ten stolik, Kazutti pomóż mi i złap Eryka za ręce - powiedział, puszczając do Tanyra oczko.
Ninja ruszył w stronę nieprzytomnego Eryka, ale gdy tylko Sher znalazł się za plecami Kazuttiego, niespodziewanie pochwycił on mężczyznę. Lewą dłonią zakrył jego usta i nos, zaś prawą rękę zacisnął wokół jego szyi, dusząc człowieka.
- Teraz może leżeć i spać do woli, na kanapie dużo lepiej, godnie rycerza - mówił Sher, skutecznie zagłuszając szamotającego się i mamroczącego coś przeciwnika.
Ninja próbował dobyć miecza, którego miał na plecach, ale uchwyt khajiita skutecznie mu to uniemożliwiał. Sięgnął więc po sztylet przy pasie.
Jakie były motywy działania Shera, tego Tanyr nie wiedział, jednak mag uznał, iż należy wspomóc towarzysza w jego działaniach. Najlepszą pomocą byłoby uśpienie Kazuttiego, lecz zaklęcie, jakim Tanyr mógłby się posłużyć zaszkodziłoby również Sherowi. Dlatego też - zamiast użyć magii - chwycił ninję za rękę, uniemożliwiając mu wyciągnięcie noża.
Ninja złapał za sztylet, ale znający zasady działania pokrowca Tanyr, odpowiednio przytrzymał jego rękę powstrzymując go przed wyciągnięciem broni. Jeszcze przez dłuższą chwilę Kazutti próbował się wyswobodzić, szamocząc się, kopiąc i uderzając tyłem głowy w twarz Shera. Nie przynosiło to jednak oczekiwanych efektów, a z każdą sekundą szło mu coraz słabiej. W końcu zemdlał, z braku powietrza.
Sher przytrzymał go mocno jeszcze przez dłuższy moment, dla pewności.
- Rzuć na mnie iluzję, abym wyglądał tak jak on. Zobaczę co ukrywają za tymi drzwiami - wyszeptał khajiit, zdradzając swój plan.
Wypuszczony z uchwytu, nieprzytomny ninja osunął się na podłogę.
Na iluzjach Tanyr znał się lepiej, niż na usypianiu, więc po paru sekundach Sher upodobnił się do ninji, który leżał bezwładnie na podłodze obok uśpionego rycerza. Kiwnął głową zadowolony i pochwycił broń swojego pierwowzoru. Prawdziwa broń była zdecydowanie lepsza od iluzji, a najwidoczniej Sher wolał być przygotowany do walki. Zaraz potem wszedł do archiwum, zamykając za sobą drzwi... Zostawiając Tanyra i Nowio samych z dwoma nieprzytomnymi mężczyznami.
- Hantrel zdradził! - dało się usłyszeć krzyk Zevrana.
Tanyr w parę chwil związał nieprzytomnego przeciwnika przy użyciu jego własnych pasków, po czym pospieszył by sprawdzić, czy księżna jest bezpieczna.

Gdy opuścił sypialnie i wbiegł do salonu, usłyszał odgłosy walki. Był w połowie drogi do holu, gdy przez drzwi do których zmierzał wbiegł Kaelon.
- Zombie - powiedział krótko, nie zatrzymując się. Bezbronny elf dopadł do ściany na której wisiały tarcze, aby zabrać topór umocowany na jednej z nich.
Tanyr tymczasem dobiegł do holu i zobaczył jak Zevran z golemem, walczyli przeciwko trójce zombie, a dwóch ninja zachodziło ich z tyłu.
Mag oczekiwał niemiłych niespodzianek, natomiast jego przeciwnicy - nie. Jedno małe zaklęcie i na dwóch ninja spadła lodowa nawałnica, zadając jednemu i drugiemu bolesne obrażenia.
A Tanyr miał w zanadrzu inne jeszcze zaklęcia. Rzucił garścią magicznych pocisków w ninję stojącego przy lewej (z jego punktu widzenia) ścianie. Po wcześniejszym obsypaniu lodowym gradem, pociski sprawiły, że ninja padł na podłogę.
Tymczasem golem skutecznie zaszarżował na dwa zombiaki, z Zevran dzielnie walczył z trzecim.
Za zombiakami coś błysnęło i huknęło, a znajdujący się tam ninja zniknął bez śladu w skromnym kłębku dymu. Z chwilowym opóźnieniem, ninja po lewej, częściowo podnosząc się z podłogi, zrobił to samo: huk, błysk, dym i nie było po nim ani śladu.
Mag był pewien, że obaj wojownicy ninja zastosowali jakiś rodzaj niewidzialności, dlatego też spróbował użyć pewnego zabójczego czaru, który wyeliminowałby przynajmniej jednego przeciwnika. Jednak nie udało się namierzyć celu i czar nie zadziałał... ku żalowi Tanyra, który rzucił na siebie zaklęcie niewidzialności, po czym polecił Novio zaatakować jednego z ninja. Psu niewidzialność nie przeszkadzała, więc wypełnił polecenie maga, który zrobił krok do przodu, by uchronić się przed ewentualnymi bełtami czy strzałami.

Do holu wpadł Edmund Hantrel, którego Zevran kilka chwil temu nazwał zdrajcą. Ktoś zamknął za nim drzwi.
- Co tu...?! - zaczął, ale widząc co się dzieje, sam się szybko zorientował. - W moim domu! - wyrwało mu się.
- Dobrze Davidzie! Trzymaj je tu! - rzucił w panującym zamieszaniu. Chciał się przy tym wycofać, ale drzwi były zamknięte.
- Sher!! - krzyknął Kaelon, z gabinetu. - Pomocy! Do sypialni! - dodał zaraz potem.
Nie tracąc czasu, Edmund szybko ruszył do gabinetu, uciekając przed zombiakami.
Zaraz potem, gdzieś tam na podwórzu, zabrzmiały i inne okrzyki, chyba kobiece, ale ich treść nie dotarła do uszu czarodzieja na tyle dobrze, aby dosłyszał treść przekazu.
Tanyr łyknął miksturę, mającą odnowić nieco jego zasoby magicznej energii,
- Gdzie jest księżna? - spytał, po czym, stale pod osłoną niewidzialności, przesunął się o parę kroków.
Novio biegł dalej i wbiegł za otwarte drzwi, znikając z pola widzenia. Zaś Zevran i David skutecznie unieszkodliwili ostatnie dwa zombie.
- Została w jadalni.- odpowiedział Zevran, odwracając się na moment do tyłu, choć nie mógł dostrzec niewidzialnego czarodzieja.
Tanyr doszedł do wniosku, że, chwilowo, jego pomoc jest zbędna i że Zevran sam da sobie radę z drzwiami. Dlatego też przesunął się bliżej drzwi, przez które wybiegł Novio. Wyraźnie usłyszał, że psina dopadła wyznaczonego mu celu. Świadczyły o tym i odgłosy szamotaniny i groźne warczenie, przerywane piskami ninja.
Zevran doskoczył do głównego wejścia, aby je odblokować. Nagle, w jego prawym boku pojawił się wbity w niego bełt z kuszy. Po kącie jego wbicia można było stwierdzić, że strzelano z sąsiedniego pokoju. Po przeciwnej stronie tego, do którego pogonił Novio. Mimo rany, Piwny Rycerz odblokował drzwi, wpuszczając do środka straż.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-04-2020, 13:32   #74
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Otwarto główne wejście i trzech strażników w pełnej gotowości bojowej dołączyło na polu walki. Wcześniej na dworze było ich pięciu, ale do domu weszło tylko trzech.


Jeden duży, dowódca całej ekipy i jeden żołnierz nie wyróżniający się niczym specjalnym. Z pewnością byli świadomi, że zombie byli tymi złymi. Ale nie mogli wiedzieć wiele poza tym, skoro cały czas pełnili tylko wartę przed domem.
- Byk sprawdź wrzaski, Worb do kuchni. Co tu się dzieje? - powiedział szybko dowodzący strażą, spoglądając przezornie na golema i zombiaki. Pierwsze dwie części jego wypowiedzi skierowane były do znajdujących się po jego bokach ludziach, zaś ostatnia była pytaniem skierowanym do najbliżej stojącej osoby.
Zevran złapał się za zraniony bok, od razu na palcach dało się odczuć ciepłą krew sączącą się z rany i oczywiście wystający z ciała bełt.
- Zaatakowały nas zombie i dwóch ninja ryglujących drzwi, prawdopodobnie jeden z nich mnie postrzelił. - odpowiedział wskazując ręką kierunek, z którego najprawdopodobniej nadleciał bełt. - Ktoś też jest w pomieszczeniu naprzeciwko. Nasi towarzysze są również w gabinecie Hantrela i wołali o pomoc, na samego kupca bym uważał i nie ufał mu zbytnio. Księżna i lady Volume są w jadalni. - zrelacjonował szybko i rzeczowo, odwracając się równocześnie w kierunku korytarza.
Podczas gdy dowodzący słuchał relacji Piwnego Rycerza, przyglądając mu się podejrzliwie, jego ludzie zgodnie z poleceniem rozbiegli się do sąsiednich pokoi.
Tanyr tymczasem chwilowo nie zamierzał się w nic mieszać - dopóki nie pojawi się jakiś przeciwnik. Miał nadzieję, że - będąc niewidzialnym - zdoła zaskoczyć niespodziewającego się niemiłych niespodzianek wroga. Należało wykorzystać przewagę jaką daje niewidzialność, zwłaszcza że gdzieś w domu była czarodziejka, która potrafiła zrobić to samo.
- Zostaw! - krzyknął rozkazująco duży żołnierz, z pokoju w którym Novio walczył z ninja.
- Człowiek na podłodze - zameldował drugi, z naprzeciwka. - Kapralu?! - rzucił zaraz potem.
- Jestem. Jej Wysokość jest bezpieczna - przez drzwi dało się usłyszeć odpowiedź.
- Myślę, że dam radę walczyć, więc służę wsparciem. Tam wbiegł pies jednego z moich towarzyszy i z tego co słyszałem, to kogoś dopadł… - rzucił Zev chwytając mocniej za miecz i wyprostowując się pomimo bólu.
- Byk, co macie?! - rzucił sierżant. - A ten miecz to skąd? - spytał rozmówcę, patrząc nieufnie. Wszak przed wejściem do domu, ta właśnie straż odebrała gościom całą ich broń.
- Powalona ninja i pies! - odpowiedział duży żołnierz.
Zanim jednak Zevran zdążył wytłumaczyć się z posiadania miecza, z gabinetu rozległo się głośne wołanie.
- Pomocy!Pomocy! Ranni!Zabici! Co tu się dzieeejeee?! Pooomooocy! - krzyczał Edmund Hantrel.
- Kapral Lok zostaje!! Reszta za mną!! - sierżant podjął natychmiastową decyzję, samemu ruszając przed siebie.
 
Mekow jest teraz online  
Stary 09-05-2020, 14:16   #75
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
- Pomocy!Pomocy! Ranni!Zabici! Co tu się dzieeejeee?! Pooomooocy! - krzyczał Edmund Hantrel.
- Kapral Lok zostaje!! Reszta za mną!! - sierżant podjął natychmiastową decyzję, samemu ruszając przed siebie. - Pana też zapraszam - dodał, spoglądając na Zevrana.
- Tuż za Panem. - odpowiedział Piwny Rycerz, puszczając sierżanta przodem. Chwilowo miał dość wystawiania siebie na szpicy. Chwycił pewnie miecz w dłoni i ruszył pomimo odczuwalnego bólu w boku. Sierżant ruszył przed siebie w kierunku z którego chwilę wcześniej przyszedł Zev, a dwaj strażnicy wrócili do holu i czym prędzej pognali za dowódcą.
- Trzymasz te upiory? - sierżant zagadał do golema, mijając go lekkim łukiem.
- Tak. Nożyce nie mają szans - odpowiedział David, skutecznie przytrzymując i tłukąc pięściami dwa powalone zombie. Zevran trzymał się na tyłach. Mając przed sobą trzech zbrojnych mężczyzn, którzy walczyli po jego stronie, czuł się pewniej i spokojniej. Był ciekawe gdzie się podział Tanyr, który jeszcze niedawno pytał o Księżną. Był jednak pewien, że z czarodziejem jest wszystko w porządku, pewnie upewnia się, że dama jest cała i zdrowa.

Dość szybko dotarli do gabinetu. Mimo zasłaniającym mu widok ludziom, Zevran dostrzegł, jak Edmund wyszedł z sypialni, z trudem wlokąc ciało Eryka. Obecność Hantrela nie wróżyła nic dobrego, zawsze gdy się pojawiał działo się coś złego. Obecnie jednak wydawał się być autentycznie spanikowany i zaskoczony panującym wokół chaosem.
- Pomocy! Pomocy! - krzyczał nieustannie. Zevran ruszył do przodu i stanął pomiędzy dwoma żołnierzami, przepychając się nieco bardziej do przodu, między nimi.
- Gdzie Sher i Kaelon? - zapytał od razu wpatrując się uważnie w kupca. Ten jednak był odwrócony tyłem, jako że nadal ciągnął za sobą śpiącego rycerza, więc odczytanie szczerości z jego twarzy było niemożliwe.
- Tam w sypialni. Walczyli z kimś ale nie dawali rady, więc zawołałem was- odpowiedział Edmund.
- Do sypialni - postanowił natychmiast sierżant straży i żołnierze ruszyli do przodu. Piwny Rycerz ruszył zaraz za nimi poprawiając chwyt na rękojeści miecza i rozglądając się uważnie. W tym domu zagrożenie mogło przyjść z każdej strony, przekonał się o tym na własnej skórze. Przynajmniej teraz miał przed sobą trzech ludzi ze straży, dzięki którym czuł się odrobinę bezpieczniej. Spiesząc do sypialni, Zevran widział jak Edmund położył nieprzytomnego Eryka, obok nieprzytomnej Lisy. Oboje wyglądali na żywych i nie nosili śladów żadnych widocznych obrażeń. I pomyśleć, że gdyby ta ruda nie namieszała, Piwny Rycerz szedłby teraz do karczmy z nagrodą za dostarczenie przesyłki... Ale obecność zombie zdawała się silnie potwierdzać, że nekromanci maczają palce w całej intrydze.

Wbiegnąwszy do sypialni, Zevran od razu dostrzegł ślady walki. Wokół leżącego na podłodze Shera było sporo krwii, a sam khajiit się nie ruszał. Kaelon siedział na podłodze mocno odchylony do tyłu, z głową na łóżku. Mimo iż nie wyglądał na rannego, był nieprzytomny, zupełnie jak Eryk i Lisa.
Na dywanie nie brakowało wyraźnego śladu krwi, który wiódł do tajemniczego pokoju z archiwami - przynajmniej wedle Edmunda. Felerna szkatułka leżała na dywanie, niczym pozostawiona przez dziecko zabawka. Piwny Rycerz ruszył w stronę leżącego elfa, bez problemu przeciskając się przez dwóch zbrojnych przed nim. Zmierzył leżącą szkatułkę wzrokiem, nie miał do niej kompletnie zaufania, więc postanowił póki co jej nawet nie dotykać. Klęknął przy Kaelonie na lewym kolanie, uważając aby nie naruszyć wbitego w jego ciało bełtu, chcąc sprawdzić, czy ten żyje.
- Panie Edmundzie! - zakrzyknął głośno nie odwracając głowy. - Co tutaj się do cholery stało, kto ich wszystkich tak położył?! - Liczył, że może choć tym razem kupiec się do czegoś przyda i udzieli jakiejś zadowalającej odpowiedzi, był przecież przy otwieraniu szkatułki. Zastanawiające też było, że tylko przy Sherze widoczne były ślady krwi. Konkretnie były dwa ślady prowadzące mniej więcej ze środka pokoju. Jeden prowadził do Shera, a drugi do pomieszczenia naprzeciwko miejsca gdzie leżał Khajiit.
- Nagle zaczęli zasypiać, to pewnie ta niewidzialna czarodziejka, żmija niegodna zaufania - odpowiedział Edmund.
Uśpienie przy użyciu magii zgadzało się ze stanem Kaelona, oraz tych dwoje leżących w biurze. Żadnych obrażeń fizycznych i brak uszczerbku na zdrowiu. Zevran potwierdził, że elf po prostu spał i poza tym nic mu nie dolegało... Nie wyjaśniało to jednak ciężkiego stanu w jakim znajdował się obecnie Sher.
- A co z nim? - zagadał dowódca straży, zerkając na khajiita.
- Walczył z jakimś człowiekiem, w kapturze i lekkiej kolczudze, twarzy nie widziałem - odpowiedział Hantrel.
- Ślady prowadzą tam, musimy spra... - zaczął sierżant, ale przerwał w pół słowa. - Szeregowy Byk! Nie czas na odpoczynek! - rzucił niezadowolony.
- Panie sierżannn... - zamruczał duży żołnierz, siedząc w fotelu pod ścianą... zanim zasnął! Piwny Rycerz zaklął głośno, widząc jak kolejny jego sprzymierzeniec zostaje unieszkodliwiony, w tym całym zamieszaniu brakowało tylko niewidzialnego czarodzieja.
- Tanyrze przydałoby nam się wsparcie! - zawołał głośno, mając nadzieję że jego towarzysz usłyszy wezwanie, chwilowo nie widział nikogo innego, kto mógłby poradzić sobie z niewidzialną czarodziejką. Następnie podniósł się i ruszył w stronę Shera aby ocenić jego stan.
- Sierżancie, pomoc Tanyra będzie nieoceniona, ostatnio był holu, stamtąd przynajmniej do mnie wołał. Powinniśmy też zabrać stąd Kaelona i Shera i spróbować odciąć to pomieszczenie od reszty posiadłości. - powiedział szybko, po czym uniósł głowę i rozejrzał się uważnie po pokoju, starając się dostrzec cokolwiek, co by pozwoliło zlokalizować niewidzialna czarodziejkę. Miał nadzieję, że i jej moc nie jest nieograniczona, i być może wkrótce się wyczerpie skoro poradziła sobie z 3 osobami.
 
Aronix jest offline  
Stary 10-05-2020, 19:59   #76
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Pomocy!Pomocy! Ranni!Zabici! Co tu się dzieeejeee?! Pooomooocy! - krzyczał Edmund Hantrel z gabinetu.
- Kapral Lok zostaje!! Reszta za mną!! - sierżant podjął natychmiastową decyzję, samemu ruszając przed siebie. Zagadał też o coś do Zevrana, ale Edmund go zagłuszał.
Tanyr nie zamierzał, jak na razie, zdradzać swej obecności. Omijając obecnych ruszył sprawdzić, czy księżna faktycznie jest bezpieczna.
Z pokoi po bokach wyszło po jednym strażniku i byli to oczywiście ci sami którzy tam weszli. Dla czarodzieja sprawa była dość prosta - korytarz miał dobre pięć metrów szerokości i wystarczyło trzymać się blisko ściany, aby wyminąć się ze wszystkimi.
- Trzymasz te upiory? - sierżant zagadał do golema, mijając go lekkim łukiem.
- Tak. Nożyce nie mają szans - odpowiedział David, skutecznie przytrzymując i tłukąc pięściami dwa powalone zombie.
Wtedy, z pokoju po lewej wyszedł Novio. Jak to zwykle w takich przypadkach było, pies trzymał w pysku trofeum, w postaci sporego kawałka czarnego materiału.
Nieomal w tym samym czasie, z pokoju naprzeciwko wyszedł jeszcze jeden żołnierz i pogonił za resztą. Tanyrowi udało się go wyminąć.
Przez otwarte drzwi czarodziej zobaczył mały pokój, pełniący rolę spiżarni, a co ważniejsze leżącego na podłodze Galdana. To o nim żołnierz musiał zameldować wołając “Człowiek na podłodze”. Nie wyjaśniało to jednak co się stało z ninja.
Ninja, chociaż ranny, z pewnością stale był groźny. Dlatego Tanyr podszedł do Novio, przyklęknął przy nim i szepnął mu do ucha "Szukaj ninję, złap!", po czym popchnął psa w stronę spiżarni. Niewidzialność jego pana w niczym mu nie przeszkadzała. Czuł zapach czarodzieja i słyszał go, a to wystarczyło mu aby przyjąć polecenie.
Zostawiając na podłodze obśliniony kawałek czarnego materiału, Novio podbiegł do wskazanego pomieszczenia.
Efekt był niemal natychmiastowy. Zaraz za progiem pies wyminął drzwi, węsząc intensywnie i merdając ogonem. Następnie cofnął się odrobinę i spojrzał w górę.
- Hau! Hau! - zaszczekał radośnie i cały czas spoglądając w górę, naskoczył przednimi łapami na otwarte drzwi, tak aby utrzymać się na dwóch tylnych.
Nagle! Tanyr zobaczył przez framugę drzwi, jak odziana na czarno ręka zawisła niczym żyrandol, bezpośrednio nad Novio, z kuszą gotową do oddania strzału.
Chociaż Novio był psem, to Tanyr uznawał go za swego przyjaciela. Jeden drugiemu nieraz pomaga w potrzebie, więc i tym razem mag nie miał zamiaru pozwolić, by Novio ucierpiał, szczególnie teraz, gdy znalazł kolejnego nieprzyjaciela. Prawdziwy bicz na ninja.
Przywołanie psa z pewnością by nie wystarczyło, pozostawało więc pożegnać się z niewidzialnością i samemu zaatakować.
W stronę broni i trzymającej go ręki pomknęły pociski, które trafiły i w broń, i w rękę. Ninja wrzasnął, a wystrzelony z kuszy bełt trafił w podłogę. Niestety ninja nie spadł, więc Tanyr łyknął kolejną miksturę, ponownie odnawiając zapasy swej magicznej energii, po czym wysłał w stronę przeciwnika kolejne pociski. Magia zadziałała zgodnie z planem, a trafiony ninja spadł na podłogę i znieruchomiał.
Definitywnie martwy, co Tanyr sprawdził osobiście.
- Mądry piesek. - Zaklinacz pogłaskał psa po głowie.

Niestety nie można było siąść na laurach. Sytuacja nie do końca została wyjaśniona, a gdzieś grasował tajemniczy osobnik, usypiający każdego, kto mu wpadnie w ręce. No a najważniejszą sprawą było bezpieczeństwo księżnej.
Tanyr łyknął następną miksturę, po czym podszedł do drzwi, za którymi, jak sądził, znajdowała się księżna. Ale mogli jej towarzyszyć uzbrojeni i niebezpieczni wojacy, więc Tanyr wolał zachować nieco ostrożności. Uchylił lekko drzwi, za którymi zobaczył kuchnię i znajdujące się tam cztery osoby.


Żołnierz z mieczem w dłoni, Jej Wysokość, oraz sądząc po strojach pokojówka i kucharz. Co prawda strażnik mierzył czarodzieja nieufnym wzrokiem, ale w tych okolicznościach ostrożność była wskazana. Księżna zachowywała spokój, czego zaś nie można było powiedzieć o pozostałej dwójce.
- Tanyr - przedstawił się. - Wasza wysokość, wszystko w porządku?
- Jesteśmy cali i zdrowi - odpowiedziała Księżna. - Czy wszystko się już wyjaśniło? Sytuacja została opanowana? - spytała.

- Prawie, wasza wysokość - odparł czarodziej. - Pozbyliśmy się paru napastników, ale nie wszystkie pomieszczenia sprawdziliśmy. I nie wiemy, kto za tym wszystkim stoi. Gdzie jest lady Volume? - zapytał nieco zaniepokojony.
- Pilnuje drugiego wejścia, jesteśmy tu bezpieczni. - odpowiedziała Jej Wysokość. Gdzie jest Eryk? Możecie zabezpieczyć posiadłość? - spytała z wyraźną troską w głosie.
- Ktoś uśpił Eryka - odparł mag. - Nie można było go obudzić. Panna Lisa próbowała go ocucić i też zasnęła. Z zabezpieczeniem jest jeszcze problem, bo prócz zombi pojawili się ninja, a ci potrafią stawać się niewidzialni. Nie jesteśmy pewni, czy wszystkich odszukaliśmy. Trwa jeszcze przeszukiwanie domu, więc stuprocentowego bezpieczeństwa nie możemy zagwarantować - przyznał.
- Jeśli zostali odurzeni to powinnam być w stanie im pomóc - powiedziała Księżna.
Rzeczą jasną było, przynajmniej dla Tanyra, że aby udzielić komukolwiek pomocy, musiała najpierw uzyskać dostęp do poszkodowanych.
- Ufam, że pan i reszta kompanii zapewni bezpieczeństwo, tym którzy nie potrafią się bronić sami - zmotywowała czarodzieja do działania. - Poza nami tutaj, jest jeszcze pan Hantrel. Proszę o niego zadbać - zauważyła, ni to prosząc ani rozkazując, w typowym dla jej osoby dyplomatycznym stylu.
Tanyr z trudem powstrzymał się od wyrażenia opinii na temat tego zaufania, która to opinia raczej by się księżnej nie spodobała. Szanował księżnę, ale takie gadki mogła sobie zostawić dla innych. Co do Hantrela też były pewne wątpliwości, z którymi mag nie zamierzał się chwilowo dzielić.
- Postaram się, by poszkodowani jak najszybciej tutaj dotarli - powiedział. - Sam chętnie się dowiem, co sprawiło, że ta dwójka zasnęła. I, jeśli się uda, będziemy mieli jednego jeńca - dodał, po czym ruszył na poszukiwanie Lisy. Eryka miał zamiar zostawić na później.

Po chwili jednak usłyszał wołanie Zewrana.
Lisa i Eryk smacznie spali, więc można było poczekać z ratowaniem tej dwójki. Najpierw trzeba było wspomóc Zewrana.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-05-2020, 19:34   #77
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zevran doskoczył do powalonego towarzysza. Wcześniej łoże w dużej mierze zasłaniało Shera, ale teraz Piwny Rycerz zobaczył go z bliska i od razu wiedział że jest niedobrze. Futro khajiita co prawda zakrywało odniesione rany, ale ilość krwi wokół mówiła sama za siebie. Szkoda że Sher nie wołał o pomoc, skoro walka tu przebiegała aż tak źle. Kaelon też tylko coś wrzasnął, a potem nic... Na szczęście szybkie oględziny ujawniły coś jeszcze. W dłoni Shera znajdował się skromny flakon i czerwonym płynem.


Był to eliksir leczniczy, który Sher kupił w Trzymizi. Ponieważ trzymał go w dłoni, to z pewnością chciał go wypić, ale niestety nie zdążył. Zevran bez wahania chwycił fiolkę i ostrożnie napoił nieprzytomnego khajiita jej zawartością.
- Zatem czekamy na Tanyra - odpowiedział w międzyczasie dowódca straży.
- Panie Tanyr!? Czekamy! - rzucił głośno, tak aby słyszano go i w innych pomieszczeniach.

Ku zadowoleniu Zevrana, mikstura podziałała szybko i Sher otworzył oczy. Żył! Uniósł tylko głowę, patrząc półprzytomnym wzrokiem na Zevrana.
- Prawie go miałem. Nekromanci go wyleczą - wymamrotał na granicy słyszalności.
- Dzieje się tu czarna magia i bez czarodzieja ani rusz - kontynuował sierżant, nadal donośnym głosem, zagłuszając dalsze słowa khajiita.
Sher złapał Zevrana za ramię, dając znać, że ma coś ważnego do powiedzenia. Zevran nachylił się więc bliżej khajiita, uważnie nadstawiając ucha...

- Zevran. Zabij Hantrela. Wbij mu miecz w plecy, szybko - powiedział Sher, a treść i powaga jego słów nie podlegała żadnym wątpliwością.
Niestety zaraz potem Sher zamknął oczy, a jego głowa opadła na przesiąknięty krwią dywan. Nadal żył! Po prostu zasnął, tak jak pozostali. Nie zdążył jednak nic wyjaśnić, więc dla Zevrana była to teraz poważna kwestia zaufania.


* * * * * * * * * * *


Tanyr opuścił spiżarkę i wrócił do głównego holu. Od razu dało się dostrzec trzy zmasakrowane ciała leżące na środku, jednak golem zniknął gdzieś w międzyczasie. Nie tracąc czasu na drobnostki, czarodziej ruszył w kierunku gabinetu, skąd dochodziło wołanie Zevrana. Novio oczywiście poszedł w ślady swojego pana.
Ledwie uszli parę kroków, gdy z pomieszczenia po lewej wyszedł David, uzbrojony w dwa ostrza.


Były to identycznie wyglądające, bardzo pokaźnych rozmiarów miecze. Na oko każde z nich było bronią oburęczną, ale golem zdawał się nie mieć żadnych problemów z ich ciężarem.
- Jestem gotów - skwitował krótko, zerkając przez moment na Tanyra, ale nawet się nie zatrzymując w drodze do gabinetu i sypialni.

Tanyr szedł za golemem, a Novio za nimi. Taki szyk wyniknął sam z siebie, z uwagi na to skąd i kiedy kto ruszył.
- Panie Tanyr? Czekamy - popędzał dowódca straży.
Tanyr jednak nie umiał się teleportować. To była tak zaawansowana magia, że naprawdę mało kto umiał. Ci mugole nie mogli oczekiwać od Tanyra takich cudów, przecież był on zwykłym czarodziejem.
Przyspieszyli kroku, ale wchodząc do gabinetu, Tanyr zaobserwował, że nic tu się nie zmieniło. Cokolwiek się działo, jak zwykle musiało dziać się w sypialni.
 
Mekow jest teraz online  
Stary 27-05-2020, 18:54   #78
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mag nie do końca wiedział, co się dzieje i czego od niego chce Zevran. Jedyne, co przychodziło mu do głowy, to poczekać na dalszy rozwój sytuacji. Na wszelki wypadek przesunął się w stronę drzwi prowadzących do pokoju, w którym przebywał Zevran. Oczywiście Novio podążył za nim.
Nagle do tych właśnie drzwi, Piwny Rycerz przycisnął Edmunda, biorą go na spytki i grożąc pchnięciem miecza w bruch. Hantrel wyglądał na równie zaskoczonego jak wystraszonego.
- Straż królewska! Co tu ?! - W tle dało się usłyszeć sierżanta, który jednak przerwał w pół zdania. Słowa były zbędne, o czym świadczyły odgłosy uderzeń metalu, oznaczające rozpoczętą walkę na miecze.
Każdy drewniany, glinowy, czy kamienny Golem, w obliczu zagrożenia osoby którą ma ochraniać, powinien bez dyskusji zaatakować to zagrożenie. David był jednak z marmuru i w tych okolicznościach zareagował inaczej, okazując w ten sposób wysoką inteligencję.
- Co tu się dzieje? Co tam się dzieje? - spytał, spoglądając najpierw na Piwnego Rycerza i Edmunda, a następnie w kierunku z którego dochodziły odgłosy walki.
-Tam za drzwiami jest coś co prawie zabiło Shera, a teraz walczy z trzema żołnierzami Księżnej - rzucił szybko Zevran, skinając głową w stronę drzwi archiwum - Sher, zanim zasnął kazał mi rozprawić się z Hantrelem, zapewne więc nasz kupiec jest mocno związany z tym co się tu dzieje. Dodatkowo ktoś usypia po kolei ludzi, według Hantrela to niewidzialna czarodziejka…- dokończył relację praktycznie na jednym tchu Piwny Rycerz.
Tanyr doskonale wiedział, że Sher pod przykryciem iluzji udał się do rzeczonego pokoju, aby zebrać informacje. Jego obecny stan świadczył o tym, że przykrywka została spalona, ale skoro w rezultacie zwiadu polecił, aby rozprawić się z Hantrelem, to musiał dowiedzieć się czegoś naprawdę konkretnego przeciwko kupcowi. Jego stan również o tym świadczył. Z tego wynikało, że ich gościnny gospodarz miał sporo za uszami, a jedyną rzeczą, nad jaką należało się zastanowić, brzmiało "Czy go zabić, czy tylko obezwładnić?".
-A teraz posłuchaj. To było niezwykle długa podróż, zwieńczona masakrą w Twoim domu, radzę Ci zacząć mówić co tu się naprawdę dzieję, bo jeśli tego nie zrobisz to zaręczam, że zginiesz tu na miejscu - wycedził Zev wpatrując się w oczy Hantrela i napierając mieczem mocniej na jego brzuch.
- Skoro tam jest zagrożenie, to chodźmy tam pomóc żołnierzom - zauważył golem. Obiema rękami skierował uwagę obecnych na drzwi zza których dochodziły odgłosy walki i okrzyk o pająkach. Delikatnie odwodził tym Zevrana od dalszego działania przeciwko ich pracodawcy, a przy tym nie prowokował go do dalszych aktów agresji.
W tym, że golem nie rzucił się swemu pracodawcy na ratunek, również coś się kryło. Problem polegał na tym, że Tanyr nie wiedział, co, a czasu na wypytywanie nie było.
Kupiec zaś cały czas trzymał ręce uniesione w geście poddania i nawet delikatnie nimi machał, aby zaznaczyć że jest niegroźny.
- To z pewnością konkurencja chce przejąć mój kontrakt - wypalił w pośpiechu Edmund, machając dłońmi, zasadniczo dla podkreślenia poddania się, ale Tanyrowi te gestykulacje kojarzyły się też z czymś zupełnie innym. - Ja nie wiem kto konkretnie, ale wyjaśnimy to panie Zevran, tylko na spokojnie, uspokójmy się - powiedział wskazując najpierw na siebie, a potem na Piwnego Rycerza. I w tym momencie Tanyr miał już pewność! Gdyby ta rozmowa odbyła się gdzieś w tle, to czarodziej nie zwróciłby pewnie na to uwagi, ale teraz wszystko to działo się na jego oczach, metr przed nim. Edmund rzucał na Zevrana jakiś czar!
- Bij! To Hantrel! - jak na potwierdzenie dało się usłyszeć okrzyk z archiwum, pomiędzy odgłosami uderzeń metalu o metal.
- Zabij go! - krzyknął Tanyr, równocześnie posyłając w Edmunda garść magicznych pocisków. - Rzuca czar! - ostrzegł Zevrana.
Miał nadzieję, że to wystarczy, by powstrzymać Hantrela. Przynajmniej na chwilę.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-05-2020, 20:07   #79
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Zevranowi wystarczał jeden rzut oka na sytuację w pomieszczeniu, aby zorientować się w sytuacji. Żołnierze stali przy drzwiach do archiwum, ewidentnie zamierzając wtargnąć do środka. Sierżant sięgał już nawet do klamki, więc cała ta jego wcześniejsza gadanina, była tylko dezinformacją dla tych w środku. Ktokolwiek tam był. Owszem, zagłuszył też nieco Shera, ale jednocześnie zagłuszył też ustawiających się przy drzwiach kolegów.
Edmund tymczasem stał spokojnie, spoglądając na poczynania żołnierzy. Szkatułka zaś znalazła się na stoliku, obok niego.

Zev na moment znieruchomiał. Musiał poukładać w głowie wszystko co się do tej pory wydarzyło. Oczywiście, Hantrel był ostatnią osobą, którą można by posądzać w tym domu o dobre intencje, ale żeby tak bez słowa go zabić, tak przy wszystkich? Z drugiej strony być może to właśnie on był największym zagrożeniem, wbrew temu co sam przed chwilą mówił dla dezinformacji, być może żadnej niewidzialnej czarodziejki w ogóle tutaj nie ma. W końcu jednak trzeba było podjąć jakąś decyzję. Piwny Rycerz uniósł się i odwrócił w stronę kupca, po czym zrobił kilka kroków, aby móc znaleźć się blisko niego. Zdecydowanym ruchem chwycił za jego ubranie i pchnął go w stronę uchylonych drzwi, po czym dopadł od razu do niego dociskając go do nich oraz przystawiając mu miecz w okolice brzucha. Był to bardzo szybki manewr.
-W co Ty pogrywasz co?- zapytał Edmunda patrząc mu prosto w oczy, gotów w każdej chwili rozpruć go ostrzem miecza. Edmund dał się zaskoczyć i przywarł plecami do drzwi, które otwarte do granic możliwości napierały na segment za nimi.
- Ależ ja nie wiem co się tu dzieje - odpowiedział kupiec ze strachem w głosie, który choć pasował do sytuacji, to kłócił się z jego pełnym gniewu i zawiści spojrzeniem.
Straż tymczasem wtargnęła do archiwum.
- Straż królewska! Co tu ?! - rzucił głośno sierżant, jakby przerywając w pół zdania. Słowa były zbędne, o czym świadczyły odgłosy uderzeń metalu, krzyżujące się ostrza, ciosy broni trafiające w zbroję.


W polu widzenia pojawił się David, uzbrojony w dwa pokaźne miecze, pochodzące zapewne z felernej zbrojowni. Jako ochroniarz Edmunda, w zaistniałej sytuacji mógł się wręcz rzucić na Zevrana, ale tego nie zrobił.
- Co tu się dzieje? Co tam się dzieje? - spytał, spoglądając najpierw na Piwnego Rycerza i Edmunda, a następnie na zamykające się gwałtownie drzwi do archiwum.
Tanyr zjawił się zaraz za golemem.
- Tam za drzwiami jest coś coś prawie zabiło Shera, a teraz walczy z trzema żołnierzami Księżnej. - rzucił szybko Zevran, skinając głową w stronę drzwi archiwum - Sher, zanim zasnął kazał mi rozprawić się z Hantrelem, zapewne więc nasz kupiec jest mocno związany z tym co się tu dzieje. Dodatkowo ktoś usypia po kolei ludzi, według Hantrela to niewidzialna czarodziejka…- dokończył relację praktycznie na jednym tchu Piwny Rycerz.
- A teraz posłuchaj...- wycedził zwracając się już do kupca. - To było niezwykle długa podróż, zwieńczona masakrą w Twoim domu, radzę Ci zacząć mówić co tu się naprawdę dzieje, bo jeśli tego nie zrobisz to zaręczam, że zginiesz na miejscu.- dokończył wpatrując się w oczy Hantrela i napierając mieczem mocniej na jego brzuch. Piwny Rycerz nie żartował. Zdecydowanie miał już dość tego miejsca, co doskonale przypominał mu bełt wbity w jego bok. Zdawał sobie sprawę, że David mógł zareagować w każdej chwili, jednak miał nadzieję, że nie zdecyduje się na to choćby z obawy, że w razie czego nie zdąży uchronić swojego przełożonego przed ostrzem Zeva, na dodatek mając za plecami Tanyra.
- Skoro tam jest zagrożenie, to chodźmy tam pomóc żołnierzom - zauważył golem. Obiema rękami skierował uwagę obecnych na drzwi zza których dochodziły odgłosy walki i skąd padł ostrzegawczy krzyk o pająkach. Delikatnie odwodził tym Zevrana od dalszego działania przeciwko ich pracodawcy, a przy tym nie prowokował go do dalszych aktów agresji.
Kupiec zaś, cały czas trzymał ręce uniesione w geście poddania i nawet delikatnie nimi machał, aby zaznaczyć że jest niegroźny.
- To z pewnością konkurencja chce przejąć mój kontrakt - wypalił w pośpiechu Edmund, machając dłońmi dla podkreślenia poddania się. - Ja nie wiem kto konkretnie, ale wyjaśnimy to panie Zevran, tylko na spokojnie, uspokójmy się - powiedział wskazując najpierw na siebie, a potem na Piwnego Rycerza.
Mimo tych zapewnień, gniew nie opuszczał umysłu Zevrana, ale za to umysł zaczął opuszczać Rycerza. Głowa i całe ciało nagle zaczęły mu ciążyć, stał się zmęczony psychicznie i fizycznie. Gdy obraz zaczął się robić zamglony i nawet powieki zrobiły się ciężkie, Piwny Rycerz nie miał żadnych wątpliwości, że za moment będzie kolejną ofiarą tajemniczego usypiacza.
Żołnierze w archiwum krzyknęli coś, chyba na temat Hantrela, ale treść nie dotarła do zaspanego umysłu Zevrana.
- Zabij go! Rzuca czar! - krzyknął Tanyr, ostrzegając Zevrana.

Reakcja Hantrela wydawała się naturalna i szczera, jednak Zevran cały czas czuł, że w spojrzeniu kupca kryje się coś bardzo niepokojącego. Dodając do tego wbity w ciało bełt, ostrzeżenie Shera, jak również fakt, że najprawdopodobniej teraz to Zev stawał się celem uśpienia oraz okrzyk Tanyra, sytuacja bardzo szybko zmieniła się jednoznacznie na niekorzyść Edmunda. Piwny Rycerz wykorzystał fakt, swojej jeszcze uprzywilejowanej pozycji i naparł mocniej mieczem, wbijając się łatwo w trzewia Hantrela. Ostatkiem sił przesunął ostrze w bok, aby się upewnić, że atak będzie w pełni skuteczny.
 
Aronix jest offline  
Stary 29-05-2020, 21:59   #80
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zevran dźgnął mieczem w brzuch Edmunda na tyle mocno, że ostrze przebiło człowieka na wylot i przygwoździło go do drewnianych drzwi za nim. Do tego Tanyr cisnął w niego cztery magiczne pociski, które porządnie wstrząsnęły jego ciałem. A jakby tego było mało, Zevran przeciągną mieczem w bok niczym dźwignią, rozcinając Edmundowi wnętrzności.
Krew trysnęła obficie, ręce kupca opadły bezwładnie, a nieomal natychmiast w ślad za nimi poszła jego głowa.
Wszystko wskazywało na to, że Edmund Hantrel padł martwy i nikt ze zgromadzonych nie miał co do tego żadnych wątpliwości.

- Nie! - wyrwało się Davidowi, który przystąpił o krok do przodu, ale nie zdążył zapobiec śmierci swojego pracodawcy.
Zevran za to od razu poczuł się lepiej - nie w sensie moralnym, oczywiście. Odzyskał jednak zmysły i trzeźwość umysłu, co potwierdzało tylko że sprawcą usypiania był właśnie Edmund.

- Miałem go chronić - zauważył Golem, który był w pełni świadomy, że nie wykonał swojego zadania.
- Ale on zdradził. Był zły i trzymał zombie w szafie - zauważył stanowczo Zevran, chcąc wpłynąć na golema. Nie chodziło tu tyle o poprawę jego samopoczucia, ile o to aby ten nie zaatakował Piwnego Rycerza. Oczywiście nie było powodów podejrzewać, że golem byłby skłonny ulec ludzkim uczuciom i się mścić, ale najlepiej było zachować się odpowiednio i wszystko wyjaśnić.
- Spiskował z nekromantami - dodał Tanyr, wnioskując z tego wszystkiego czego się dowiedzieli. Było to jednak tylko poparte faktami przypuszczenie, mające głównie na celu wpłynięcie na osąd Davida. Jednak brakowało na to konkretnych dowodów, oraz przyczyn.

David najwidoczniej nie miał zamiaru nikogo atakować, gdyż opuścił obie ręce i trzymane w nich miecze. Głowę zaś skierował w stronę drzwi do archiwum, zza których cały czas dobiegały odgłosy walki. Zderzające się miecze, czyjeś charczące okrzyki bólu.

- Panowie - odezwała się głośno i stanowczo Volume de Vilan, pojawiając się nagle za plecami Tanyra. - Winę pana Hantrela możemy rozstrzygnąć później - zauważyła stanowczo. - Tymczasem nasi żołnierze tam walczą i należy im pomóc - stwierdziła. Jednocześnie, z mankietów swojej sukni, niczym żądła wysunęła dwa pokaźne ostrza-szpikulce, które bez problemu chwyciła w dłonie.

David bez wahania ruszył szybkim krokiem we wskazanym kierunku.
 
Mekow jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172