25-02-2019, 16:56
|
#81 |
Administrator | Gdy Eliona otworzyła oczęta, słońce stało już dość wysoko.
Za późno na śniadanie, za wcześnie na obiad - mówiło, ale według elfki coś takiego, jak określone pory posiłków, nie powinny istnieć.
W sali głównej panowała cisza i spokój, a parę przebywających tu osób ledwo spojrzało na schodzącą po schodach dziewczynę.
Po chwili Eliona odrabiała żywieniowe zaległości, bowiem (nawet jeśli ona tak nie uważała) nie samymi plackami żyje elf. I elfka.
Z opowieści karczmarza wynikało, że następna gospoda jest ładny kawałek drogi stąd, więc tym razem Eliona zrobiła małe zapasy. A nawet trochę większe, zaś konieczność zakupu dodatkowych porcji bez litości zwaliła na nieśmiało protestującego Varesa. * * *
Wędrówka należała do tych, o jakich nie warto mówić, by nie zanudzić słuchacza opowiadaniem o błękitnym niebie, szumie drzew, śpiewie nielicznych ptaków, słońcu przebijającym się przez liście, wietrze pląsającym wśród gałęzi i milionie rzeczy, które zdarzają się co chwila na całym świecie.
Nim jednak Eliona zatęskniła za rozbójnikami, nimfami, faunami i zaczarowanymi żabami nadciągnął wieczór. Eliona zeszła ze szlaku, by znaleźć jakieś miejsce na rozbicie namiotu.
I znowu Vares popisał się spostrzegawczością, zwracając uwagę elfki na coś, co powinna była zauważyć nieco wcześniej - blask ogniska i niesione przez wiatr dźwięki.
Te dwie rzeczy niosły ze sobą informację jasną dla każdego - gdzieś niedaleko rozbiła obozowisko dość liczna grupa osób, na dodatek takich, które lubiły muzykę.
Co prawda każdy znał powiedzenie "Gdzie słyszysz śpiew, tam idź - tam dobre serca mają. Źli ludzie, wierzaj mi - ci nigdy nie śpiewają", ale nawet tak nieobeznana ze światem osoba jak Elione miała świadomość, że nie zawsze to, co głoszą powiedzenia, jest prawdą. Dlatego też, miast z radością w sercu ruszyć w stronę obozowiska i dołączyć się do rozbawionej gromadki, ostrożnie ruszyła przez mrok, by sprawdzić, z kim ma do czynienia.
Po kilkunastu krokach jej oczom ukazało się obozowisko.
Dolganie. |
| |