22-10-2018, 10:39 | #1 | |||
Reputacja: 1 | [sandbox] Tajemnice Borochłodów Cytat:
Lustracja nie wypadła pomyślnie, bo szorstkie "Czego?!" nie było tym, co Valten miał nadzieję usłyszeć. Zbity z tropu wydukał: - Yyy... Malik. Yyy... Valten. Znaczy ja Valten a Malik... yyy... mistrz Malik to ten, którego chciałbym uczyć. Znaczy się uczyć. U Malika. Mistrza Malika! Z każdym kolejnym słowem Valtena oczy rozmówcy coraz bardziej się jakby rozszerzały i zwężały zarazem. - Mistrza Malika, powiadasz... Uczyć się chcesz, powiadasz... No to przysuń tu ucho, szepnę ci słówko. Wietrzył podstęp, czy też nie, Valten niewiele innego mógł zrobić, jak tylko machinalnie wykonać polecenie. Kątem oka zdążył zobaczyć, że w judaszu pojawiają się usta z przytkniętą do nich rurką. Poczuł wdmuchnięcie jakiegoś proszku wprost do ucha a świat zaczął wirować. Kiedy zataczając się odpadał od drzwi, jego uszu dobiegał rechot głosów. Po kilku niestabilnych krokach i próbach złapania poziomu, runął na bok jak kłoda. Zdążył tylko obrócić się jeszcze twarzą do ziemi, po czym rzygał jak kot, rycząc przy tym jak jeleń. Sponiewierany torsjami zaległ na wznak tępo patrząc się w niebo i czekając na stabilizację obrazu. Wtem niebo przesłoniły trzy pochylone nad nim głowy, które wkrótce złączyły się w jedną. Na tle jasnego nieba Valten nie widział wyraźnie rysów postaci odzianej w szkarłatny płaszcz. Skwapliwie chwycił wyciągniętą ku sobie dłoń i powoli podniósł się z ziemi. - Czegoś tam szukał, przybyszu? Nie widziałem cię tutaj wcześniej a znam wszystkich - głos był nieco chrapliwy, szorstki, raczej nie budził zaufania. Należał do poznaczonej bliznami, surowej twarzy. Mężczyzna na głowie nosił chustę a pod płaszczem skórzany kaftan i pas z przypasanym doń krótkim mieczem. Było to dość dziwne - Valten nie spotkał w tej mieścinie jak dotąd nikogo otwarcie noszącego tak groźną broń. - Jestem Gorg. A ty kto? Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 22-10-2018 o 10:46. | |||
22-10-2018, 12:01 | #2 |
Reputacja: 1 | "Co za podłe kreatury!" - myślał Valten, wstrząsany torsjami. A potem pojawił się jakiś czerwony mężczyzna i postanowił mu pomóc wstać. Najwyraźniej w każdym bagnie znajdzie się nieco czystej wody. Valten wstał i przywitał się z nieznajomym, przedstawiającym się jako Gorg. - Valten jestem. Trafiłem tutaj przez przypadek, zgubiony w lesie, takie tam... Wszyscy tutaj traktują ludzi trucizną, jak ci magowie? - zapytał bez pomyślunku. Następnie ponownie zginął się wpół i rzygnął resztką wody, która ostała mu się w żołądku.
__________________ |
22-10-2018, 13:45 | #3 |
Reputacja: 1 | - Wszyscy? Skądże. My na ten przykład walimy raczej po mordzie! - zarechotał Gorg. - Chodźmy stąd - dodał po chwili, zerkając w stronę Gildii. Objąwszy ramieniem Valtena poprowadził go do pobliskiego zaułka. Tam zza pazuchy wyjął manierkę, pociągnął z niej tęgi łyk i podsunął chłopakowi pod nos. Już sam zapach paskudnego bimbru kręcił w nosie, ale działał trzeźwiąco. - A więc mówisz, że trafiłeś tu przypadkiem... hmmm... - Gorg przyglądał się badawczo Valtenowi - Wyglądasz na zmizerowanego. Potrafisz tym robić? - ruch podbródka i spojrzenie wskazywało na włócznię a głos zdradzał niezręcznie skrywane niedowierzanie. - Na czymś jeszcze się rozeznajesz? |
22-10-2018, 14:18 | #4 |
Reputacja: 1 | - Walenie po mordzie jest, owszem, znacznie przyjemniejsze. Przynajmniej wiadomo, co będzie następnego dnia. Będzie bolało. A teraz nie wiem, czy na ten przykład, nie umrę - odpowiedział Valten słabym głosem, zastanawiając się nad wspomniana możliwością. Byłaby raczej kiepskim rozpoczęciem zamieszkania w Borochłodach. Młody felczer dał się zaprowadzić do mniejszej uliczki, było mu wszystko jedno. Byleby przestało go tak kręcić w brzuchu i głowie! - Przypadkiem, głupia historia. Podróżowałem do Kruka, po drodze wpadłem w gniazdo szerszeni, uciekając wpadłem do rzeki i oto jestem. A włócznią trochę robię, ale na insekty to kiepska broń - zdobył się na żart. - I to wszystko. - Kwestię ziół i leczenia postanowił przemilczeć, najwyraźniej tutejsze gildie miały na to wyłączność. - Jeżeli mógłbym spytać, to czym się zajmujesz, Gorg? I czy ewentualnie miałbyś jakieś wskazówki co do mojego ewentualnego zatrudnienia?
__________________ Ostatnio edytowane przez Ardel : 22-10-2018 o 18:45. |
22-10-2018, 18:40 | #5 |
Reputacja: 1 | - Doprawdy? Myślałem..., zdawało mi się... ehhh, nieważne - w głosie Gorga Valten wyczuł jakby zdumienie pomieszane z rozczarowaniem. - Jeśli ta dzida nie służy ci tylko do opędzania się od robactwa... - podjął bez przekonania po chwili milczenia - to może znajdzie się coś do roboty. Mogę zobaczyć? - Gorg wyciągnął dłoń po broń Valtena. Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 22-10-2018 o 18:44. |
22-10-2018, 18:49 | #6 |
Reputacja: 1 | Nawet jeżeli nowo poznany człowiek chciał właśnie Valtena obrabować, to ten i tak nie miał siły, żeby jakkolwiek walczyć. Dlatego liczył na brak złych chęci Gorga i po prostu podał mu broń. Włócznia była długa na wysokość Valtena, spód miała okuty miedzią, żeby się za bardzo nie zużywała, gdy korzystało się z niej jak z kostura. I przyłożenie komuś w brodę metalem, a nie drewnem, było zazwyczaj skuteczniejsze. Grot był prosty, zwykły liściasty kształt. Drzewce bukowe, dobrze wymoczone i wysuszone, żeby zwiększyć wytrzymałość. - O jakiej robocie mówisz? - Valten przez chwilę milczał, aż jego skołowany umysł przypomniał sobie o czymś. - Jesteś z jakiegoś ugrupowania? Mówiłeś wcześniej: my walimy po mordzie.
__________________ |
22-10-2018, 21:40 | #7 |
Reputacja: 1 | Mężczyzna w szkarłacie dłuższą chwilę przyglądał się włóczni. Gładził jej drzewce, sprawdzał ostrość grotu i wyważenie broni. Wreszcie cofnął się kilka kroków dla zrobienia przestrzeni i zakręcił soczystego młynka. Równo i z wprawą obracana włócznia ze świstem przecinała powietrze, całą swoja długością zakreślając płynne ósemki. Gorg zatrzymał ją nagle łapiąc drzewce pod pachę. Pokaz zakończył przyjęciem swobodnej postawy z włócznią opartą o ziemię i grotem skierowanym w niebo. - Niezwykle dobra broń. Bardzom ciekaw, skąd ją masz, ale o tym później. Dowodzę oddziałem tutejszej kompani najemników na służbie rady miasta i poszczególnych gildii. Być może mógłbyś do nas dołączyć a nawet jeśli nie, to czasem trafia się robota, na którą wolałbym posłać kogoś z zewnątrz. Pokaż więc, ile jesteś wart! Gorg ujął włócznię w dwie ręce i obróciwszy w poprzek wypchnął w kierunku Valtena. Nie czekając aż tamten ją złapie wyszarpnął z pochwy krótki miecz i gwałtownie natarł na młodzieńca. - Do pierwszej krwi! |
22-10-2018, 22:14 | #8 |
Reputacja: 1 | Walka włócznią do pierwszej krwi? Co to za szaleństwo!? Toż to broń głównie do dźgania, jak tym zranić przeciwnika, a nie zabić? Niestety Valten nie miał zbyt wiele czasu na namysł, musiał bowiem walczyć o przetrwanie. Szczęśliwie miał znaczną przewagę - zasięg. Dopóki Gorg nie zbliży się zanadto, to krótkim mieczem go po prostu nie dosięgnie. Valten trzymał zatem wroga na dystans i starał się wyprowadzać ciosy w ręce i nogi tak, żeby przypadkiem nie zostać z trupem w zaułku. To byłby kolejny kiepski element dnia w obcym mieście.
__________________ |
24-10-2018, 16:35 | #9 |
Reputacja: 1 | Taktyka Gorga była prosta i zawsze działała na żółtodziobów: zaszarżować z mieczem wzniesionym nad głowę do ciosu. Wówczas świeżak odruchowo zasłaniał się unosząc trzymaną oburącz włócznię. A wtedy cios nadchodził nie razem z mieczem, tylko z ciężkim buciorem Gorga i nie w głowę, lecz w splot słoneczny delikwenta. Zwykle to odbierało trafionemu ochotę do dalszej zabawy i tym samym kończyło sprawę. Nie dzisiaj. Wprawdzie z powodu zaskoczenia i osłabienia trucizną Valten zareagował niemal tak, jak oczekiwał tego najemnik: wzniósł trzymaną w poprzek włócznię, odsłaniając korpus, jednak wytrenowany odruch w ostatniej chwili sprawił, że zaczął cofać jedną nogę do tyłu, schodząc tym samym z linii ataku Gorga. Niewiele, acz wystarczająco, by przyjęty cios powalił chłopaka w na tyle kontrolowany sposób, że ów pozbierał się i przyjął pozycję, nim najemnik doskoczył by przyłożyć ostrze do gardła. Krążyli wokół siebie czas jakiś. Valten próbował trzymać najemnika na dystans, Gorg zaś szukał okazji by minąć się z grotem i zaatakować. Wtem udało mu się to - wskoczył w zasięg, schwycił włócznię ręką i gwałtownie szarpnął, zamiarując przyciągnąć do siebie Valtena. Ów jednak nie w ciemię bity doskonale wyczuł intencje najemnika i w idealnym momencie puścił drzewce. Zaskoczony Gorg musiał zrobić parę kroków w tył, żeby odzyskać równowagę. Powiódł wzrokiem po tłumku gapiów, którzy zdążyli się zebrać u wylotu zaułka. Tupnął nogą - Precz! - zebrani natychmiast się ulotnili. - Starczy - uśmiechnął się i oddał włócznię Valtenowi. - Coś tam potrafisz, możesz się przydać. Teraz jestem zajęty, ale przyjdź później do koszar. Przy bramie powołaj się na mnie. To rzekłszy Gorg zaczął szykować się do odejścia. |
24-10-2018, 16:54 | #10 |
Reputacja: 1 | - Przyjdę, przyjdę - odpowiedział zmęczony Valten, podnosząc włócznię, tylko po to, by wesprzeć się na niej jak na kosturze. Nie miał siły na nic więcej. Sprawdzanie umiejętności walki po tym, jak ktoś postanowił zgwałcić mu ucho trucizną. Nadeszła pora, żeby wrzucić coś do pieca. I chwilę odpocząć. Padło na pierwszą lepszą karczmę, Z deszczu pod rynnę, miłe miejsce, którego szyld przedstawiał mężczyznę przeszytego tuzinem strzał, który stał właśnie pod rynną. Cyrulik miał zamiar poprosić karczmarza o posiłek i jakąś norę do spania w zamian za pomoc w kuchni do końca dnia.
__________________ |
| |