Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-04-2019, 16:39   #11
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Przygotowani do dalszej drogi zagłębili się ponownie w gęsty las. Tym razem to Ella prowadziła, lepiej znając lokalizację rozrzuconych tu i ówdzie domostw. Niestety nie mieli szczęścia, dwie z chat spalono, jedną zdemolowano. Czwarta, należąca do jakiegoś wyjątkowo upartego myśliwego - wedle słów tropicielki - pozostała nienaruszona. Przed nią leżało kilka trupów zwierzoludzi. Zatrzymali się tak jak w poprzednich przypadkach na skraju polany, na której stała.
- Nie wiem o nim wiele. Był mężczyzną, więc nie sądzę, żeby przetrwał. Miał żonę. O dzieciach nie wiem, nie lubił jak ktoś kręcił się w okolicy.
Rzeczywiście, Ash dostrzegł tabliczki sugerujące, aby natychmiastowo się oddalić, bo nie jest się tu mile widzianym.
- Musimy zaryzykować.- odparł Ashenvir rozglądają się bacznie. Powoli ruszył do przodu.- Jeśli był myśliwym to miał łuk i strzały. Umiesz z nich korzystać?
- Umiem - skinęła głową. - Ale te stwory ktoś zabił - zauważyła. - Nie powinniśmy jakoś zaznaczyć, że jesteśmy… bo ja wiem… ci dobrzy?
- Więc ty idź przodem. Zostaw broń, by pokazać że nie mamy złych intencji.- zaproponował Ashenvir rozkładając ręce bezradnie.- Ja nie wyglądam na kogoś… kto by się nadawał na wysłannika dobra… chociaż... - zamyślił się. I sięgnął po nowo zyskaną magię, by przybrać znośniejszy i bardziej ludzki wygląd. Nieco siwiejącego półelfiego mężczyznę o lekkim zaroście i nieco sfatygowanym stroju. Kogoś kto wiele przeszedł ostatnio. Bardziej idealna postać mogłaby budzić podejrzeliwośc.
- No i jak?- spytał.
Dziewczyna natychmiast pokręciła głową.
- Do tej pory nie widzieliśmy, ja nie widziałam mężczyzny, takiego normalnego na jakiego teraz wyglądasz - spłoniła się lekko - wybacz. Wszyscy byli potworami. Jeśli ktoś przetrwał w tym domu, to także o tym wie. Więcej zaufania wzbudzasz jako ty.
- Dobrze…- diablik rozproszył zaklęcie. Odpiął pas z rapierem i dał dziewczynie. Torbę też. - Pójdę bez broni i z uniesionymi dłońmi. Jeśli nawet mnie postrzeli, to cóż… jeśli nie zdoła zabić od razu, to ja zdołam się ukryć i schować. A moja regeneracja załatwi resztę. Ty się schowaj. Teraz moja kolej się narażać.
- Jesteś niesamowicie uparty i co chwilę zmieniasz zdanie - westchnęła. - Idziemy razem. Brak broni i naiwność może działać na bezmyślne stwory. No już, nikt nie uwierzy, że ci co przetrwali chodzą nieuzbrojeni.
Oddała mu rapier, pokazując całkiem sporo zdecydowania. W końcu przetrwała, a jego bohaterstwa nie uważała za pomocne. Wyszła powoli na polanę.
- Dobrze…- westchnął Ashenvir przypasawszy oręż i ruszając za dziewczyną. Starał się nie wyglądać agresywnie. Przeszli mniej więcej do połowy, kiedy obok ich głów śmignęła strzała. Wbiła się w drzewo na skraju polany. To nie był przypadkiem spudłowany strzał. Ella zatrzymała się, unosząc lekko ręce.
- Nie jesteśmy nimi - powiedziała głośno i wyraźnie, zekrając na trupy. - Nie włada nami cień.
- Skąd mam wiedzieć?! - z wnętrza domu dobiegł ich stłumiony, damski głos. - Kim jesteście i jak możecie to udowodnić?
- Nie jestem przemienionym potworem. Mimo rogów.- odparł zaklinacz wzmacniając wpierw tembr głosu odrobiną kapłańskiej magii. Uniósł w górę ręce.- Chcemy tylko porozmawiać.
- Nie machaj tu rękami! - ktokolwiek to był, był bardzo wyczulony. A raczej była. - Albo tu udowodnicie, albo wynocha, bo naszpikuję was strzałami!
- Jak chcesz byśmy to udowodnili? Nie mam zwierzęcej postaci. Nie pędzę na twoją chatkę jak dzika bestia z pianą na ustach.- odparł głośno Ashenvir.
- Skoro nie wiesz, to wynocha! - takie udowadnianie to nie było dla niej udowadnianie. - Widziałam już różne istoty. Możesz nie być przemienieńcem, ale tacy jak ty chodzą z nimi.
- A ile widziałaś kobiet, które przemawiają rozsądnie, tak jak ja teraz? - zapytała ją Ella.
- Nie widziałam, dlatego jeszcze nie jesteście poduszkami na moje strzały. Dajcie mi dowód, a porozmawiamy! - ani myślała ustąpić nieznajoma.
- Jesteśmy ocalałymi z tej… całej tragedii… ukrywamy się w zapomnianej świątyni Arshei. I już nieraz walczyliśmy z nimi. - rzekł w odpowiedzi Ashenvir. - Mam w torbie nadal głowę jednego z tych szarych których ubiliśmy, podczas odbijania więźniów.
- Szarych? - pytanie nadeszło po krótkiej chwili. - Dobrze, pokaż!
Diablik zdjął torbę i postawił przed sobą. Otworzył ją i po długim w niej grzebaniu, wyciągnął obcięty łeb szarego pokazując to trofeum łuczniczce. Dobrze że ją zdecydował się zabrać, choć wszak z innych powodów. Przez chwilę trwała cisza, zanim kobieta odezwała się znowu.
- Dobrze, możecie wejść - padły słowa, a niedługo potem uchyliły się drzwi wejściowe.

W środku panował półmrok od zamkniętych okiennic, ale już od progu widać było, że miejsce to przystosowano do oblężenia. Zaraz za wejściem znajdował się wąski korytarz, na ziemi leżało mnóstwo pułapek na niedźwiedzie, a same drzwi wzmocniono i zamykane były od wewnątrz na wzmacnianą metalem sztabę. Nosiły ślady uderzeń siekier. Zaraz za nimi, lawirując między przeszkodami, stała kobieta, może dziewczyna jeszcze.


Miała na sobie futro, długie włosy mysiego koloru zawiązane w warkocz, ostre spojrzenie przenikliwych, lekko skośnych oczu. Była nieco egzotyczna, szczególnie przy półelfich uszach, może dlatego myśliwy tak dbał o prywatność wśród nie lubiących inności prostych ludzi? Wzrostem dorównywała Tangeirsonowi, sylwetkę miała szczupłą, co widać było nawet mimo futer, wyprostowaną i sprawną. Łuk także trzymała pewnie, ciągle ze strzałą na cięciwie.
- Po co przyszliście? - zapytała jeszcze w progu, ostry ton jej się nie zmienił. W końcu w ostatnich miesiącach, a może nawet dłużej, spotykała się tylko z wrogością.
- Po ocalonych, po zapasy, po wszystko co się da.- odparł Ashenvir wprost.- Oczywiście nie zamierzamy ciebie obrabowywać. Prawdę powiedziawszy większość chat została spalona, a ich mieszkańcy… cóż… różnie. Niemniej zawsze coś można było zebrać. Znaleźliśmy jednak druidkę Lavenę i uratowliści zielarkę Zellarę. Tak więc nasza grupka liczy już cztery osoby. Mamy tymczasową kryjówkę w świątyni Arshei.
Przypatrywała się im, wyglądając jakby z czymś walczyła. Cóż, wiedzieli z czym. Odchrząknęła, spoglądając na Ellę.
- Pójdziesz po strzałę? - wskazała brodą na kierunek, w którym strzeliła. Blondynka skinęła głową i pobiegła. - Wejdź, tylko uważaj. Kim lub czym jest Arshei?
- Arshea to bogini pożądania i przyjemności. Ja jestem jej ostatnim akolitą.- wyjaśnił Ashenvir przypatrując się elfce z uznaniem (i oczywiście z pożądliwością). - Długo walczyłaś… często tu przychodzą?
- Co jakiś czas - przyznała. - Zniechęcili się trochę po pierwszych. Niestety mój ojciec też stał się jednym z nich, a matkę prawdopodobnie uprowadzili. Byłam wtedy na polowaniu. Bogini pożadania? Nie brzmi to zbyt groźnie, ale twoja obecność…
Ella wróciła szybko i nieznajoma gestem kazała jej zamknąć solidnie drzwi, co też tropicielka zrobiła. Mogli przejść do głównej izby tej chaty, urządzonej spartańsko, ale wygodnie. Było gdzie siedzieć, w kącie stało łóżko. Wyglądało na to, że tylko tego miejsca gospodyni używa do życia. W ścianach widniały wyraźne, zasłaniane klapkami, otwory strzelnicze. Oczywiście nie miała tu szans, gdyby ktoś myślący chciał ją dostać, ale przeciwko bezrozumnym zwierzętom sprawdzało się najwyraźniej.
- Nie zamierzam cię do niczego zmuszać. Niemniej… ile wytrzymasz sama? Lavena ukrywała się całkiem nieźle, niemniej w końcu ją wytropili. Oni nie odpuszczą. Będą cię nękać dzień i noc.- stwierdził spokojnie Ashenvir. - Jedyny sposób, to ukryć się. Przynajmniej na razie.
- I co dalej? - odłożyła broń, opierając się o ścianę. - To co czuję jest niekomfortowe przy was.
- Przestaje takie być, kiedy się temu oddasz - zapewniła Ella. - Ja chętnie stałam się wyznawczynią Arshei.
- Oddam? Jemu? - pokręciła głową. - Co dostanę w zamian za to poświęcenie?
- To nie poświęcenie - zaśmiała się blondynka, pokazując nieznajomej zlepione włosy. - To spełnienie. Arshei daje nam siłę, a to co robimy jest modlitwą i wzmacnianiem jej mocy - przęjęła na chwilę od Asha rolę wyjaśniającej. Jestem Ella, a to Ashenvir.
- Mnie zwą Megara - westchnęła półelfka. - Lepiej opowiedzcie od początku. To jedyna siła zdolna powstrzymać cień?
- To akurat robi bardzo dobrze.- ocenił Ashenvir zawstydzony sytuacją. Rozumiał skrępowanie Megary. Owszem… on sam przywykł już do tego wpływu. Zachłystnął się tym jak jego kochanki. Ale przecież początki, były dość kłopotliwe.
- Opowiedz. Przekonaj mnie - chyba lubiła być przekonywana. Nieufność w końcu wpajano jej od dziecka.
- Generalnie… odkąd myśmy się figlowali, cień w nas nie wszedł. A ja się nie zmieniłem. Moja moc trochę rośnie ostatnio i nasza liczebność też, więc jak będzie nas dość dużo spróbujemy odbić więźniów tym potworom. Chcę przeszukać okolicę, zebrać jak najwięcej osób, a potem ruszyć dalej. Jeśli zbiorę dość wyznawczyń Arshea obiecała pomoc. Już jej świątynia uległa lekkiej przemianie mimo, że jest nas tylko czwórka.- wyjaśnił diablik. I spojrzał na półelfkę.- I przynajmniej będziesz mogła się przespa… wyspać, wiedząc że ktoś inny czuwa. -
Co prawda z tym czuwaniem było ostatnio kiepsko. Wczorajszej nocy wszyscy spali, ale może czas zacząć myśleć o wartach?
- Wierzysz bogini? Rozmawiałeś z nią? - ona z pewnością nie dowierzała. - Chętnie przyjmę zmianę miejsca, ale nie wiem jak mogłabym wytrzymać to co czuję.
- Oddaj się temu - podsunęła cicho Ella, ale Megara pokręciła głową.
- To… niewłaściwe. Nigdy nawet jeszcze tego nie robiłam!
- To łatwe… możemy… ci pokazać jak chcesz. I sama zdecydujesz czy chcesz.- ta propozycja wyszła z ust Ashenvira bezwiednie prawie. Wszak oddawał się już rozpuście bez jakiegokolwiek wstydu.
- Tak po prostu…? - szepnęła w szoku. - Przecież… przecież… - według jej wyobrażeń musiało to wyglądać zupełnie inaczej.
- Tak po prostu. Oczywiście w twoim przypadku szczegóły by się różniły. Każda dziewczyna lubi co innego, ale… z grubsza seks to seks.- wyjaśnił Ashenvir z uśmiechem i spojrzał na Ellę.- Jej nie przeszkadza kochać ze mną na twoich oczach.
- Kiedyś przeszkadzałoby bardzo - powierdziła słowa zaklinacza dziewczyna. - Ale teraz podniecenie jest za silne, aby się czymkolwiek przejmować.
- No właśnie.-stwierdził przyjaźnie Ashenvir zwracając się do półelfki. - Nie chcę byś czuła się do czegoś zmuszana. Jeśli zechcesz pozostawimy cię tutaj, ale … bestie będą wracać. Mają coraz mniej miejsc do złupienia o których wiedzą. Więc… w końcu przyjdzie kolejny szary ze swoją sforą. A co do naszej małej rodzinki, znajdzie się dla ciebie miejsce. I sama zdecydujesz w czym chcesz, a w czym nie chcesz uczestniczyć.
- Czyli to co sugerujesz: spółkowanie bez opamiętania albo śmierć? - przesunęła spojrzenie na Ellę.
- On tak zawsze - zaśmiała się dziewczyna, słysząc już tę śpiewkę Asha. - Tak naprawdę sama możesz się ukrywać, ale widzieliśmy jak przyszli po Lavenę, a chowała się bardzo dobrze. A spółkowanie to najlepsza rzecz na świecie, napełnia cię radością, której brakuje naszemu światu.
Megara westchnęła ciężko i usiadła.
- Możesz też zachować celibat, o ile wytrzymasz i zdołasz przymknąć na pewne widoki i odgłosy.- odparł Ashenvir i podrapał się po rogu.- Rozumiem, że miałaś romantyczną wizję pierwszego razu, prawda? Delikatną i czułą i z chłopakiem którego byś kochała?
- Nie do końca - aż parsknęła, unosząc głowę, słysząc tę niedorzeczną sugestię. Już udowodniła w końcu, że nie jest księżniczką. - Ale ojciec nauczył mnie, że kontrola jest najważniejsza. Kontrola swojego życia. Przy tobie czuję, że ją tracę.
- Ani trochę… nadal ty podejmujesz decyzje. Nadal twoje zdanie się liczy. Ot, pragnienia w twoim ciele stają się silniejsze. Ale to nadal twoje pragnienia. -odparł Ashenvir przyglądając się półelfce. I zmienił temat.- Opuszczasz tą chatkę na polowania, czy zbieranie żywności?
- Oczywiście, muszę jakoś żyć - skinęła głową, na razie wdzięczna za zmianę tematu. - Ale ze zwierzyną jest coraz trudniej. Jeśli macie lepszą kryjówkę to na pewno z wami pójdę. Cokolwiek… - zawahała się i powiedziała coś innego zamiast niedokończonej myśli: - Dobrze jest spotkać przyjazne twarze bez nieufności. Ta moc… ona niweluje strach? Zachęca do zbierania się w grupę? Widziałam tu i ówdzie kryjących się uciekinierów, ale nikt nikomu nie ufał. - Każdy może się zmienić… nie jeśli jest pod opieką Arshei. Potrzebuje wyznawców… wyznawczyń by istnieć, więc ich chroni.- ocenił sytuację diablik.
- Ale ja nie jestem jej wyznawczynią, nie słyszałam nawet o niej zanim się teraz nie pojawiliście - zauważyła.
- Nie przejmuj się tym. My też niewiele o niej wiemy. Najważniejsze jest to, że mamy ukrytą przy siedlisku mantikory siedzibę, w której możemy się zebrać w większą liczbę ocaleńców i lepiej się bronić, a kto wie… może później atakować z niej pobliskie wsie i uwalniać więźniów.- wzruszył ramionami Ashenvir, który sam niespecjalnie przejmował się teologicznymi aspektami ich sytuacji. Mieli tyle innych problemów na głowie. Nie wspominając o upajającej obecności ślicznych kobiet, które pragnęły kochać się z nim.
- Nie uważasz, że to istotne? - nie traktowała tej sprawy tak lekko jak on. Czy inne kobiety na dobrą sprawę. - Jeśli mamy się zebrać pod jej mocą, jej sztandarem. Czy będziemy mogli zaufać, że wychwyci kogoś, kto ma… kto został owładnięty przez tych co najechali nasze ziemie?
- To nie jest tak, że mogę ją zapytać w tej chwili. Nie znam ani takiej kapłańskiej magii, a i ona jest tylko cieniem prawdziwego bóstwa. Nie mamy z nią obecnie kontaktu i raczej szybko on nie nastąpi.- diablik usiadł przyglądając się co będzie.- Po prawdzie niewiele mogę ci powiedzieć. Zostałem porwany przez prąd rzeki wydarzeń tak jak ty i próbuję się utrzymać na wodzie. I uratować przy okazji tyle osób ile się da. Straciłem dom i mentora, Zellara swój dom… Lavena krąg, Ella chyba wszystkich bliskich. Niewiele wiem na temat Arshei. Niewiele mogę ci obiecać. Próbuję… zrobić coś dobrego w tym całym chaosie i działam po omacku… Ja po prostu nie mogę tak, zamknąć się z tymi dziewczynami co już zebrałem i zignorować to zło które dzieje się dookoła.
- Działanie po omacku i bez planu nie kończy się dobrze - Megara westchnęła raz jeszcze. - Co potrzebujemy, aby skontaktować się z nią? Otrzymać… coś, na czym możemy oprzeć działania?
- Przypuszczam że rytualny seks na ołtarzu mógłby pomóc.- stwierdził diablik po zastanowieniu. - Może orgia przy nim? Wszystko w sumie zaczęło się właśnie od niego.
Spojrzał na dziewczynę dodając.- Masz rację Megaro, ale… jesteśmy w dość desperackiej sytuacji.
- Musimy ją przywołać. Upewnić się. Zadać pytania - wymieniała. - Jestem w stanie się poświęcić, jeśli to przyniesie nadzieję.
- To w takim razie, spakujemy cię i zabieramy się stąd.Możemy też zostawić jakąś pułapkę w domu, która go spali wraz ze szukającymi ciebie bestiami. Jeśli masz trochę oliwy.- zadecydował Ashenvir. To mogło się udać. Ponoć smoki cenią dziewice, więc bogowie pewnie też.
- Nie mam ochoty palić, las też może ucierpieć. Mam dużo innych pułapek. Poczekacie na zewnątrz aż się spakuję i je zastawię? Ile mogę zabrać rzeczy? - dopytywała, wstając z krzesła. Była pełna pytań i wątpliwości, ale też determinacji.
- Ile udźwigniemy plus to co zdołam upchać tutaj.- odparł diablik otwierając swoją czerwoną pojemną torbę.
- Proponuję zabrać też jak najwięcej posłań. Pomogę ci się pakować, jeśli mogę - zaproponowała Ella, uśmiechając się delikatnie.
Megara skinęła głową.
- Ash, zostawisz tu torbę? - zapytała, spojrzeniem sugerując, aby je zostawił.
- Dobrze…- diablik położył torbę i ruszył do wyjścia z chaty. - Ja… rozejrzę się na zewnątrz. Zobaczę, czy coś nam… ktoś nie zagraża.

Kobiece rozmowy, miał świadomość jak wiele go tu ominie. Szczególnie, że otaczały go same osobniczki płci przeciwnej. Na zewnątrz panowała cisza, minęło już południe. Nagle usłyszał liczne ryki i wycia, mniej więcej od strony domu Zellary. Wyglądało na to, że odnaleziono zabitych. Na szczęście dziewczynom nie zajęło to długo, one też to usłyszały. Megara zamknęła drzwi, dźwigając wypakowany plecak, Ella podała zaklinaczowi torbę.
- Pójdziemy okrężną drogą? - zapytała, patrząc się w stronę odgłosów.
- Jak najdalej od nich.- zgodził się diablik zaciskając dłoń na rapierze.- Nie traćmy czasu.
Ruszył więc przodem wyznaczając kierunek. Zauważył też nowy szczegół, tropicielka miała przewieszony przez plecy krótki łuk i kołczan.
Ruszyli naokoło, spiesznie. Ash był dobry w skradaniu i znał las, ale bardzo szybko okazało się, że Ella jest o wiele lepsza w skrytym, szybkim wybieraniu najlepszej trasy. Musiał przestać polegać tylko na sobie, w końcu każda z jego kobiet posiadała jakieś umiejętności. A on w wielu dziedzinach nadrabiał tylko brawurą jak na razie. Pomimo bardzo szybkiego marszu, noc zaczęła zapadać zanim dotarli na miejsce. Blondynka wybrała drogę bardzo okrężną, ale uniknęli wroga, pomimo licznych odgłosów w lesie.
- Rozjuszyliście ich - zauważyła cicho Megara, kiedy już szli w ciemnościach. - Będą aktywniejsi.
Nagle z przodu odezwał się nieludzki krzyk, wrzask czy jak to nazwać. Należał do czegoś dużego. Ptaka? Zwierzęcia? Przez drzewa dostrzegali słabe ogniki, widoczne w ciemnościach mimo mgły. Ella zatrzymała się.
- Musimy się podkraść i ewentualnie ominąć zagrożenie. - ocenił diablik nerwowo. Czyżby potwory odkryły ich kryjówkę w świątyni? Miał nadzieję, że nic złego nie stało się Zellarze i Lavenie podczas ich nieobecności.
Skinęły głowami i ruszyły powoli. Na szczęście każde z nich umiało poruszać się skrycie… co ostatecznie mogło nie mieć znaczenia, bo ci przed nimi byli wyraźnie zajęci. Jeden wrzasnął, drugi poleciał daleko i wylądował niewiele przed nimi, turlając się po ziemi. Już martwy. Przez mgłę ujrzeli jak duża grupa zwierzoludzi - część z nich niosła pochodnie - atakuje wściekłą bestię.


Wielka, skrzydlata mantikora rozrywała właśnie jednego z nich. Ale to oni mieli znaczną przewagę liczebną. Normalnie może by i uciekli, ale Ella wskazała Ashowi stojącą w znacznym oddaleniu sylwetkę “szarego”, skupionego na tej potyczce. Palcami obu dłoni dotykał swojej głowy.
- Powinniśmy go zabić…- ocenił diablik ponuro rozglądając się za jak najbardziej bezpiecznym podejściem do szarego. Nie mieli powodu by bezpośrednio wtrącać w potyczkę. Mantika… choć była obrończynią ich siedziby, to jednak nieświadomą swojej roli. I równie dobrze mogła zaatakować ich.
- Zajdziemy od tyłu i zaatakujemy.- zaproponował wskazując szarego.- Gdy zginie… zwierzoludzie powinni pójść w rozsypkę.
- Zbliżymy się, ale ja i Megara lepiej jak pozostaniemy schowane - Ella wskazała na zdjęty z pleców łuk. - Tak będziemy przydatniejsze.
- Zgoda… chodźmy. - diablik miał nadzieję, że tym razem pójdzie im lepiej niż ostatnio. Więc będąc narażonym do odpowiedź szarego przedwcześnie przywołał magiczną zbroję do osłony swojego ciała, jak i w kamień zamienił swój ogon. Uzbrojony w rapier ruszył przodem.
Podeszli bez przeszkód w odgłosach toczącej się nieopodal, brutalnej walki. Mantikora próbowała unieść się w powietrze… i coś ją powstrzymało. Właśnie to robił szary? Zupełnie nie spodziewał się ataku z innej strony. Dziewczyny nałożyły strzały na cięciwy, kiedy byli zaledwie dziesięć metrów od niego. Czekały na sygnał.
A Ashenvir ruszył powoli do przodu skradając się do szaraka, starając się być niezauważony. Co chwilę sprawdzał czy szary się zorientował się, a gdy nie ruszał dalej. Diablik wszak wiedział, że mógłby zablokować ich strzały kinetyczną tarczą, tak jak blokował lot mantikory.
Gestem dłoni uzbrojonej w rapier dał sygnał do ataku. Po czym sam poderwał się z ziemi i wyprowadził pchnięcie. Wiedział dobrze jak silne to istoty i że im szybciej go pokona tym lepiej.
Wyskoczył i pchnął. Wróg zobaczył go w ostatniej chwili i zdążył przesunąć się na tyle, że ostrze nie przebiło serca. Może te istoty go nie miały? Wyglądał bardzo podobnie do poprzedniego. Dwie strzały celnie uderzyły w jego pierś niemal w tym samym momencie. Zareagował jednakże tak samo szybko jak ten pierwszy, jednym ruchem i jednym słowem przywołując błyskawicznie gromadzący mu się na dłoni cień, którym pchnął Asha. Zaklinacz poczuł potężne uderzenie w pierś i pofrunął w krzaki trzy metry dalej. Strzały świsnęły znowu, teraz tylko jedna trafiła w próbującego już uników wroga.
- Zginiecie za to! - wycharczał, a wokół niego pojawiła się migocząca energia. Był ranny, ale nie przestawał być śmiertelnie groźny.
Diablik zebrał w sobie magiczną furię i z pomocą kilku gestów przelał jej potęgę magiczny pisk wyrywający się z jego gardła, by ogłuszyć przeciwnika. To mógł tylko zrobić nim ponownie pobiegnie ku niemu by go zabić rapierem. Wrzask uderzył w niego, ale nie zadziałał tak skutecznie jak działał na zwierzoludzi. Z jednego ucha popłynęła krew, jednak nadal stał, a w jego dłoni pojawił się bicz. Trzasnął nim i Ash poczuł jak zaciska się na jego szyi i szarpie w bok, wytrącając z równowagi. Wylądował na ziemi, czując jakby ten bicz żył, z własnej woli dusząc go. Kolejne pociski przeleciały obok szarego, jakby jego magia odsuwała je od niego. Teraz wróg się koncentrował, wyglądał jakby siłą woli zaciskał bicz na szyi diablęcia.
W rozpaczy diablik sięgnął do dziedzictwa swojej matki, przywołał skrzydlatego drapieżnika walcząc oddech i próbując wąskim ostrzem rapiera przeciąć duszący go bicz. Ran się nie bał ni bólu… walka o oddech była ważniejsza od paru obrażeń. Czuł jak powoli braknie mu oddechu. Z trudem mógł rzęzić, ale ptak się pojawił, atakując wroga, który bronił się wolną ręką, skupiony na Ashu. Ella zorientowała się, że strzały nie działają i wybiegła z toporem i tarczą. Zaklinacz czuł jak kręci mu się w głowie, jak powoli zapada ciemność. Nie mój odciąć rapierem czegoś takiego jak bicz. Zaczynało brakować sił. To co trzymało go za szyję uniemożliwiało mu ucieczkę, ale nie zbliżanie się.
Więc zmienił taktykę i rozpędził się kierując ku szaremu, by uderzyć go rogami i wbić w rapier w jego ciało zanim całkiem straci przytomność i przestanie liczyć się w tej bitwie. Zdążył pchnąć. Ale czy trafił? Czy zranił? Poczuł jak osuwa się w nieświadomość.
 
Lady jest offline  
Stary 04-05-2019, 22:46   #12
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kiedy dar od Arshei przywrócił mu przytomność, “szary” leżał na ziemi, a Ella kucała nad nim z zatroskaną miną. Megara też tu już była i obie zaczęły odciągać go w zarośla, bowiem bitwa w okolicy się zmieniła. Mantikora mogła już latać, więc wykorzystywała to, masakrując nie umiejących walczyć, posługujących się tylko prymitywną bronią zwierzoludzi. Teraz w sumie już tylko uciekali i bronili się rozpaczliwie.
- Myślę…- powiedział z trudem i starając się uśmiechać.- … że uda...ło nam się… praw..da?
Nadal leżał na ziemi starając się odzyskać siły i czekać. Nie mieli w końcu gdzie się spieszyć. Mantikora najpierw musi wrócić do swojego leża.
- Można tak powiedzieć - Megara ciągle patrzyła w górę, a Ella położyła go w zaroślach, oddychając szybko.
- Musimy iść, dopóki ściga włochatych - miała zupełnie inne zdanie co do tego “nie musimy się spieszyć”.
- Głowę tego szarego sobie odpuścimy. Może później w nocy go obrabujemy.- stwierdził ugodowo diablik.
- Ten pierwszy nie miał zbyt wiele przydatnych rzeczy - pomogły mu wstać i ruszyli ponownie. Mantikora miała w czym wybierać wśród głośno poruszających się zwierzoludzi.
Wkrótce dotarli do podziemnej świątyni, gdzie czekała ich spora niespodzianka. Nie było już wielkiego zapadliska, a tylko niewielka dziura zaopatrzona w prostą drabinę.
- Powinniśmy jakoś stałą iluzją ukryć to miejsce.- ocenił Ashenvir schodząc powoli w dół, po drabinie. Dziewczyny zeszły razem z nim. Jak się okazało, drzwi były zamknięte, ale szybkie przedstawienie sprawiło, że Lavena otworzyła je. Rzuciła się na zaklinacza i pocałowała go agresywnie w usta.
- Mieliście wyjść tylko na zwiad!
- No… musieliśmy pójść okrężną drogą.- pochwycił ją odruchowo za pupę ściskając dłonią pośladek i całując zachłannie jej usta.- I byliśmy u Zellary… znaleźliśmy trochę jej rzeczy. A potem Megarę.
Dziewczyna wciągnęła ich do środka, zamykając drzwi. Ubrana była po swojemu, w skąpą bluzkę i spódnicę do kostek. Chodziła boso, choć w kaplicy nie było gorąco. Raczej wciąż dość zimno. Z wnętrza kompleksu wyszła Zellara, olbrzymie piersi kołysały się pod narzuconym na nie materiałem. Na dole miała spódnicę druidki. Kobiety szybko przedstawiły się sobie.

Zielarka po tych pierwszych zapoznaniach objęła Asha w pasie i czule, namiętnie zaczęła całować w usta. Otwarcie, głęboko, dysząc przy tym. Kiedy rozpłaszczyła o niego swoje wielkie piersi, poczuł jak wycieka z nich mleko, mocząc ubrania. Tyle godzin w świątyni musiało bardzo na nie wpływać. Megara patrzyła na to ciekawie. Diablik zaczął zaś witać się z Zellarą, namiętnie oddając pocałunek, ścisnął dłonią pierś kochanki przez ubranie masując jej miękki biust i mrucząc przy tym.
- Przynieśliśmy trochę ubrań i jedzenia i mikstur z twojej chatki.
- My posprzątałyśmy trochę, przebudowałam też wejście, ale moja moc nie starcza na wiele - powiedziała Lavena, bo Zellara zajęta była całowaniem jego szyi i pieszczeniem nasady ogona. Oczy zielarki były całkowicie zamglone. - Jutro spróbuję się dokopać do drugiej części świątyni i może znajdziemy inne wejście. Zellara zaś przygotowała nam miejsca do spania, z moją drobną pomocą przy łóżkach.
-Zellaro.. - jęknął diablik.- … rozbieraj się… chyba za bardzo się za mną stęskniłaś.-
Zdecydowanie pieszczoty zielarki nie pozwalały się mu skupić na słowach Laveny.
- Dobrze… jeśli znajdziemy sposób… na utrwalenie… mógłby wejście ukryć… iluzją.
Kobieta od razu odsunęła się o krok, rozplątując materiał. Spłynął na ziemię, odsłaniając wielkie piersi, a chwilę później zsunęła spódnicę, stojąc przed nim naga. Ella zachichotała i pociągnęła Megarę za rękę.
- Chodź, pokażę ci pokój. Zostawisz rzeczy. Zdążysz sobie popatrzeć.
Lavena przytuliła się do Asha od tyłu i poczuł jak zaczyna go rozbierać.
Ogon diablika zanurzył się pod jej spódnicę… pełzł po jej łydce i udzie, aż do szparki.
- Ty też się stęskniłaś?- podnieconym głosem i dodał.- Na czworaka Zellara, wypnij tę kuszącą dupkę.
Kobieta od razu posłuchała, nie przejmując się twardością kamiennej posadzki. Ustawiła się tyłem do niego, tak podniecona, że nie była w stanie nawet nic powiedzieć. Z pochwy płynęły soki.
- Trzy razy dzisiaj wysysałam jej mleko. Słabo wytrzymuje ciągły wpływ bogini - usłyszał szept druidki, która już zsuwała z niego spodnie.
- Myślisz… że powinniśmy się wkrótce.. przenieść?- zapytał zaklinacz zanurzając ogon między gorące uda druidki.- Ty będziesz następna.
Zabrał się za powolne oswobadzanie ze spodni patrząc na ciało Zellary. Tak kuszące. Złapała się za szeroki pośladek i odchyliła go na bok, pokazując rozwierającą się, ciemną analną dziurkę. Z pomocą dyszącej mu do ucha Levany szybko pozbywali się jego ubrania.
- Nie, to dobre miejsce. Musimy tylko zadbać, aby Arshea była w stanie je dla nas ukrywać. Brałeś już nową? Ella wydaję się całkiem radosna.
-Nie…. nie brałem…- odparł nagi już diablik podchodząc do Zellary. Chwyciwszy ją za pukle długich ciemnych włosów, naparł i zdobył swoją męskością bramę jej perwersyjnych rozkoszy. Silnymi ruchami bioder bezlitośnie brał ją w posiadanie, głośnymi klapsami rozgrzewając pośladki zielarki. Jej piersi zaczęły się gwałtownie buchać w rytm silnych pchnięć.
- Ella…. czyżby…- ciężko mu było sformułować jakieś myśli w głowie, gdy czuł miękkie ciało zielarki otulające jego penisa niczym jedwabny kokon. Luźna pupa brała z łatwością go całego. Ciała uderzały o siebie głośno, a z bujających się piersi ciekło mleko. Półelfia kobieta stękała w amoku, nic do niej nie docierało oprócz drąga w tyłku.
- Mhm, Ella… - Lavena zbliżyła się, stojąc za nim i dotykając czule rogów. - Co ciekawego robiliście?
Ash zobaczył jak w drzwiach staje Megara, patrząc na nich szeroko otwartymi oczami. Blondynki nie było chwilowo nigdzie widać.
- My… noo… kocha… liśmy… się…- nie mógł wszak opowiedzieć Lavenie o Elli i jej byciu przynętą przy Megarze. Napierał biodrami mocno, na zielarkę jakby każdym ruchem bioder chciał wygnać z niej ten erotyczny amok. Mocniej uderzał dłonią w jej pulchne pośladki, aż w końcu zaczął drżeć czując że długo już nie wytrzyma tego tempa w jej tyłeczku i wkrótce podda się buzującej w nim rozkoszy. Zellara o nic nie dbała. Jęczała, wypychając biodra, chcąc poczuć go jeszcze dalej i głębiej. Widział i czuł jak bardzo go potrzebowała. Wsysała go w siebie i ściskała głęboko w anusie.
- Nie wątpię - nie ustępowała druidka. - Ale to samo w sobie tak długo by jej nie cieszyło. Zdradź szczegóły. Nie trzymaj w niepewności.
- Mmmoże… Megara… będzie coś wiedziała…- jęknął Ashenvir głośno i dotarł na szczyt, rozlewając w kochance swoją rozkosz.- …. rozma...wiały… chwi… lę naa … osobnoości.
Zellarze to było mało. Sapała i jęczała, niewrażliwa na wytrysk. Potrzebowała orgazmu i do niego dążyła, wykorzystując do tego ciało Asha.
- On wie, Laveno - powiedziała łuczniczka, to co się działo wyraźnie wpłynęło na jej głos. - Powiedz nam. Wy znacie się dłużej.
- Posiadło… ją kilka bestii.. na raz… i sprawiło to jej… przyjemność.- poddał się wreszcie Ashenvir ponownie napierając na pośladki i wprawiając ciało rozpalonej Zellary w kolejne kołysanie. Czuł jak ciasna i gorąca się staje. Dupczona mocno jęczała już ciągle. Megara przysłoniła usta dłonią, a krótkowłosa się roześmiała.
- A więc tak jak myślałam, lubi być gwałcona.
- To… to… - nie wiedziała co powiedzieć najnowsza z kobiet, ale Lavena zaśmiała się raz jeszcze.
- Nie bój się, Megaro. Nawet najmroczniejsze fantazje są miłe naszej pani, dają niesamowitą rozkosz i wzmacniają jej moc.
- Ale ja jestem dziewicą! - wyglądała na przestraszoną, jakby się bała swoich fantazji.
- Ta tu Zellara także była. Wczoraj zaszła z Ashem w ciążę.
- Nikt… cię… nie zmusza…- jęknął rozpalonym pożądaniem głosem Ashenvir skupiony na podboju tyłeczka kochanki. Szarpnął ją lekko za włosy, niczym wierzchowca wymuszając dociśnięcie jej ciała do swego. Był coraz bliżej kolejnego szczytu.
- Nie zmusza, ale jednocześnie ciągnie - Megara odwróciła nagle wzrok i poszła w kierunku posągu. Zellarze już nie trzeba było wiele, jeszcze kilka pchnięć i krzyknęła, wreszcie szczytując analnie.
Diablik poświęcił jeszcze kilka ruchów bioder przeszywając pośladki rozkoszującej się ekstazą Zellary i doszedł intensywnie. Po czym pozwolił zielarce położyć się na podłodze i odpocząć.
Podszedł do druidki, objął ją w pasie, przyciągnął do siebie i pocałował zachłannie obejmując w pasie ogonem i ruszył wraz z nią ku posągowi i Megarze.
- Mnie też trochę martwi. Wpływ bogini bywa bardzo silny.- zgodził się z półelfką. Nie chciał by kobiety, którymi się opiekował, całkowicie pogrążyły się w żądzy tracąc świadomość otoczenia i sytuacji.
- Czy można ten żar przekuć na coś innego? - Megara zapytała, ale trudno powiedzieć kogo. I czy liczyła na odpowiedź, przyglądając się jaśniejącemu posągowi Arshei.
- Nie wiem w co dokładnie.- ogon diablika podciągał już od tyłu spódnicę druidki, odsłaniając jej łydki, przed dochodzącą do siebie Zellarą i próbując się wślizgnąć pod ową część stroju Laveny.
- Właściwie to nie mieliśmy czasu na eksperymenty i modły… zajęliśmy to miejsce wczoraj i adaptujemy na siedzibę.- wyjaśnił Ashenvir.
Bez trudu wnikał pod luźny strój rudowłosej, przytulającej się do niego czule. Megara przeszła do ołtarza, przesuwając palcami po jego powierzchni.
- Czy jesteśmy w stanie coś uzyskać, jeśli moja dziewicza krew spłynie na ten kamień? Nie lubię błądzić w ciemnościach bez odpowiedzi.
- To jest możliwe.- odpowiedział diablik wodząc gibkim i zwinnym ogonem po pupie druidki i między jej pośladkami w niemej obietnicy, że później Lavena otrzyma więcej.- Może najpierw… zdefiniujmy pytania, na które chcesz otrzymać odpowiedź?
Mimo że teoretycznie był kapłanem Ashenvir nie był specjalnie uduchowioną osobą. I głównym jego zmartwieniem, było bezpieczeństwo gromadki którą zebrał, a nie zawracanie głowy osłabionemu bóstwu pytaniami. Tylko jak chciał je zapewnić, skoro sam nie próbował zgłębić swojej największej siły - czyli więzi z boginią? Dwa incydenty z szarymi pokazywały jak niewiele jeszcze może zrobić samemu.
- To ty jesteś z nią związany, więc masz największe prawo zadawać pytania. Ale z tego co rozumiem, nie wiesz nic o naturze łączących was… więzi. Nie wiem co daje jej moc, jak możesz z niej korzystać, czy potrafi nas ukryć przed cieniem? - wyliczała łuczniczka. - Ofiara z mojego ciała musi do czegoś się przydać, czegoś więcej niż czystego zaspokojenia chuci.
- To może możliwość ukrycia przed cieniem, tak by kryjówka nasza była bezpieczna. Może ten dar… może dać? Obiecała pomoc, a taka pomoc była najważniejsza.- ocenił Ashenvir po chwili namysłu.
- Sama świadomość, że ma tyle mocy, żeby to miejsce ukrywać byłaby bardzo pomocna - przyznała Lavena. - Jutro może uda nam się dokopać do pozostałej części tego miejsca. Wątpię, aby było w dobrym stanie, ale może zmieścić wielu ocalałych. Świątynia rośnie w moc, czujemy to przecież.
- Dla czegoś takiego mogłabym się poświęcić - Megara skinęła głową. - Albo zostać poświęconą. Nie wiem jak to nazwać, nie znam się na bogach i wierze.
- Dla mnie to też nowość. W każdym razie moc świątyni rośnie wraz z naszą liczbą i może gorliwością.- odparł rogacz rozglądając się dookoła.- Ołtarz niby poświęcony, ale… można jeszcze raz.
- To jak składanie ofiar - wtrąciła się druidka. - W naszym kręgu było podobnie. Nieważne, że był poświęcony, duchy lasu patrzyły przychylniej, kiedy składaliśmy im ofiarę.
- Więc… Megaro jesteś gotowa być tą ofiarą? By przyzwać moc Arshei i otulić świątynię jej opieką?- zapytał diablik.

Łuczniczka powoli skinęła głową, patrząc na jego nagą sylwetkę. Przełknęła ślinę, zsuwając z siebie wierzchnie futra. Pod spodem miała cienką tunikę i spodnie.
- Bądź delikatny - poprosiła cicho.
- Możesz się wyżyć najpierw na mnie, jeśli potrzebujesz zanim się będziesz mógł z nią kontrolować - zaproponowała Lavena.
- Myślę, że sobie poradzę…- odparł diablik i zamyślił zerkając na druidkę. - Ale możemy pokazać co ją czeka. Jak to może być przyjemne i delikatne. Nie martw się, potem zajmę się zgodnie z twoimi kaprysami.
- Myślę, że zdecydowanie nie ma co pokazywać. Jej wyobraźnia na pewno sobie z tym radzi - krótkowłosa uśmiechnęła się do Megary. - Im dłużej będzie zwlekać, tym trudniej będzie.
- Dobrze… postaram się być delikatny.- odparł diablik podchodząc do ołtarza i samej półelfki. Ta wyciągnęła dłoń i powstrzymała go przed dalszym zbliżaniem się.
- Ty nie masz się starać. Ty masz być delikatny - przestrzegła.
- Będę… nie bój się.- odparł Ashenvir wzdychając ciężko.- Ludzie od lat uprawiają seks, by rodzić dzieci i jakoś niewielu się uskarża na samą metodę.
- Nie o metodę chodzi, a o brak opamiętania - jej wzrok skierował się na ciągle leżącą na posadzce Zellarę.
- Cóż… ona… lubi tak intensywnie. I Lavena też.- stwierdził Ashenvir zerkając na zielarkę i jej krągły tyłeczek, ukryty w pełni pod spódnicą. - Dlatego staram się sprostać ich wymaganiom.
- Czyń więc swoją powinność - powiedziała zupełnie nie erotycznie, a jej spojrzenie trudno było odczytać. Zdecydowanie potrzebowała zachęty.
- Dobrze… nie bój się...i jakbyś miała sama jakieś kaprysy, to nie wahaj się mówić.- odparł Ashenvir sam będąc lekko stremowany tą sytuacją. Położył dłonie na jej ramionach i zaczął od pocałunków. Delikatnie i pieszczotliwie musnął ustami jej wargi, potem, policzki i szyję. Na szyi popieścił skórę czubkiem języka. Nie odpowiadała na te zabiegi. Czuł jaka jest spięta, szczególnie, że Lavena wcale nie zamierzała odchodzić.
- Lubisz kobiety? - spytała szeptem, na co Megara pokręciła głową. Niezbyt przekonująco.
- To niewłaściwe… to musi być wpływ tego bóstwa… - zaprzeczała, ale nie odgoniła bardzo powoli zbliżającej się krótkowłosej.
- Skup się raczej na tym co przyjemne i wiesz… to co masz ochotę poczuć.- odparł Ashenvir rozpinając zapinki jej futra i wodząc ustami po szyi.- Lubisz mieć pieszczone te szpiczaste uszka?
- Nie wiem - odszepnęła i westchnęła, bo język stojącej już tuż obok Laveny wsunął się do ucha półelfki, poruszając się wolno i namiętnie. Ash czuł spięcie Megary, ale jednocześnie widział jak pożera ją moc Arshei. Opieranie się temu mogło mieć wręcz katastrofalne skutki, bogini rozkoszy pożądała mocy, a tu w centrum tej świątyni odczuwało się to najmocniej.
- Wiesz co Megaro… po prostu zamknij oczy i poddaj się chwili, rozluźnij się.- Ash rozpiął spodnie dziewczyny i powoli zsunął je wraz z bielizną. Zaczął od tego co robił z Ellą, jego język zaczął wodzić po kobiecości półelfki, muskać twardy guziczek, zanurzać się głębiej w tropicielkę, acz nie za głęboko. Powolna, leniwa i czuła pieszczota. W tej sytuacji i pozycji mógł co najwyżej lizać po wierzchu włosy łonowe Megary. Nie rozchyliła nóg, ale pozwalała się rozbierać, aż pozostała na niej wyłącznie koszula. Oddychała szybciej i głośniej, zaczerwieniona na policzkach. Lavena nie przestawała lizać i całować spiczastego ucha.
- Jesteś słodka tam na dole.- mruknął mężczyzna.- Rozchyl nieco nogi Megaro, a ty Laveno.. pomasuj jej biust dłońmi.
- Myślałam… nie myślałam, że to ustami… - wiedza łuczniczki na temat seksu była niewielka. A mimo to westchnęła, kiedy dłonie druidki objęły średniej wielkości biust przez materiał koszuli.
- Rozdziewiczenie wymaga użycia penisa.- potwierdził jej przypuszczenia diablik sięgając językiem do jej intymnego zakątka i smakując jej pożądania.- Ale wpierw chcę byś… no… była w odpowiednim nastroju.
Gładził leniwie dłońmi jej zgrabne uda. Nawet jeśli nie byłaby podniecona, to moc bogini wyciskała z niej soki. Nie mówiła nic. I zupełnie nie opierała się, kiedy Lavena złączyła z nią swoje usta. Zaczęła całować Megarę bardzo namiętnie i głęboko. Ash widział jak sączące się soki zamieniają się w strumyczek. Półelfka moczyła się ponad wszelką normę. Orgia z jej udziałem będzie niewątpliwie wymagała pojenia łuczniczki, inaczej mogła się szybko odwodnić!
- Laveno… pomóż mi ją umieścić na ołtarzu.- rzekł zaklinacz do swojej wspólniczki. - A potem… miejmy nadzieję, że to przyciągnie uwagę bogini.
Planów tego co będzie później, rogacz nie miał. Właściwie nie wiedział co się stanie podczas kolejnego seksu na ołtarzu Arshei. Megara współpracowała, kiedy wspólnie z druidką kładli ją na plecach na twardym kamieniu. Wyglądała już na półprzytomną, zupełnie nie wiedzącą co się dzieje. Lavena rozsunęła jej uda, odsłaniając przed mężczyzną niewinną, mocno okrytą kręconymi włoskami szparkę.
- To do roboty…- mruknął do siebie Ashenvir i obejmując dłońmi uda półelfki krzyknął.- Arsheo przyjmij tę ofiarę i obdarz nas łaską.
Stanowczo unieruchamiając dziewczynę, zaczął zanurzać swój twardy pal w jej dziewiczej kobiecości. Powoli i ostrożnie, by sprawić jej jak najmniej bólu. Lavena z drugiej strony ołtarza nachylała się nad Megarą i całowała ją w usta, dzięki czemu półelfka wydała z siebie tylko stłumione westchnięcie, kiedy żołądź zanurzył się w tunelu, z którego wypływał podziemny strumień. Soki kobiety były rzadkie, przeźroczyste i płynęły ciągle. Wchodzący w nią Ash czuł jak jest ciasna, ale jednocześnie miał wrażenie, że są zanurzeni w wodzie. Szybko dotarł do bariery.
Tu uznał, że lepiej będzie szybko zakończyć tą bolesną kwestię i szybko naparł biodrami pozbawiając Megarę dziewictwa. Na moment przerwał ruchy, po tym czynie… by wznowić je chwilę później. Powoli i bez pośpiechu podbijał jej kobiecość, czując jak w jego ciele narasta napięcie. Poczuł to dokładnie, poczuł jak przerywa błonę i wnika głębiej w mokrą, bardzo ciasną cipkę. Ciało Megary wygięło się, zacisnęła dłonie na krawędziach ołtarza tak, że aż zbielały jej kłykcie. Oprócz soków Ash wyciskał z niej także lepką krew, wszystko spływało to na kamień, który zaczynał powoli jaśnieć, tak samo jak posąg obok nich. Delikatne nici czegoś nienaturalnego zaczęły obejmować ciało rozdziewiczanej dziewczyny. Wydawała się rozluźniać, choć jej twarz zasłaniana była przez nie przestającą jej całować Lavenę.
To nieco uspokoiło diablika, który powolnymi ruchami bioder starał się doprowadzić Megarę do szczytu. Obejmował dłońmi uda dziewczyny zerkając na pupę całującej ją druidki. Ciało krótkowłosej będzie jego nagrodą za ten trud. Jakoś rozdziewiczanie niosło ze sobą zbyt wiele kłopotów, by było relaksujące. Jakoś wczoraj nie narzekał, kiedy robił to Zellarze. Jego biodra poruszały się nieustannie, ale bez pomocy Arshei nie mógł liczyć na proste doprowadzenie do spełnienia rozdziewiczanej kobiety. Nie kiedy była to młoda dziewczyna, a nie ktoś taki jak zielarka ma się rozumieć. Krwi Megary było nie mniej niż jej soków, ale ból łagodził wpływ bogini rozkoszy. A u Asha wywoływał niezwykłe ciśnienie w jądrach, drażnił je, dawał bardzo silną rozkosz, która utrudniała skupienie się na partnerce.
Ashenvir zaciskając zęby starał się trzymać swoje żądze na wodzy, niemniej widok krwi w tak dużych ilościach sprawił że diablik zmienił taktykę. Trzymając dziewczynę mocno, przyspieszył tempo ruchów, by po chwili dojść z głośnym jękiem. Jego męskość wypełniała półelfią kochankę strugami jego nasienia. A potem dysząc głośno ukąsił swój nadgarstek do krwi, by użyć jej do regeneracji sił Megary. Lavena oderwała się od niej. Brana na ołtarzu dziewczyna była w innym świecie. Oczy zaszły jej mgłą, a nici boskiej energii wpływały i wpływały w jej ciało. Druidka zaczęła rozpinać guziki koszuli, aby odsłonić piersi półelfki, kształtne i sterczące ku górze.
- Nie przestawaj - krótkowłosa zbliżyła się do Asha od tyłu, pieszcząc nasadę ogona. - Im więcej się wylewa na ołtarz, tym mocniej promienieje. Nasza bogini to lubi. I soki i krew…
- Tak… - widok kuszącego biustu Megary pobudził mężczyznę. Jego biodra znów energicznie napierały na jej kobiecość przeszywając ją nadal twardym członkiem. A ogon diablika, który to pieściła druidka wsunął się końcówką pod spódnicę Laveny i wodząc po łydce a potem udzie podążał do intymnego zakątka krótkowłosej.
- Nie interesuje jej, jaki to seks… tylko jego intensywność i to jak bardzo pochłania ciało i umysł… jestem pewna, że Ella bardzo ją wzmocniła, kiedy ją gwałcono…
Język Levany wsunął się do jego ucha, kiedy do niego szeptała. Całe ciało Megary poruszało się hipnotyzująco w rytm pchnięć w głąb tej mokrej, mlaszczącej cipki. Dziewczyna dyszała, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego co działo się wokół niej.
Ashenvir nie był pewien czy to dobrze, czy źle. Obejmująca go szparka i falujący biust Megary, oraz języczek druidki pieszczący jego ucho utrudniał jednak skupienie na czymś innym niż seks. Zacisnął więc mocno dłonie na biodrach i przyspieszył ruch zanurzając całkowicie w swą męskość w ciele łuczniczki i wbijając giętki czubek ogona w kobiecość Laveny. Krótkowłosa sapnęła mu do ucha.
- Chcę byś rżnął mnie brutalnie na tym ołtarzu… bardzo brutalnie… ciekawe jak się to spodoba bogini…
Megara nie pomagała, ale i nie utrudniała tego aktu. Płynęło z niej ciurkiem, już znowu tylko przeźroczyste soki. Pod pupą miała już kałużę, przez którą ślizgała się po kamieniu w rytm pchnięć. Zaczęła postękiwać, brana coraz mocniej i szybciej. Ash zobaczył, że boskie nici formują humanoidalny kształt po drugiej stronie ołtarza.
- Nie wiem.. czy… powinniś..my wzy… wać… ją… dwa… dwa… razy… podrząd.- Ashenvir miał problemy z mówieniem, trzymając mocno Megarę, którą popychał po ołtarzu zagłębiając swoją męskość w jej śliskie wnętrze. Lavena zaś czuła poruszający się gwałtownie jej szparce ogon rogatego kochanka, zanurzający się intensywnie i głęboko w jej ciele. Z pewnością brutalny seks ją czekał… nawet jeśli nie na ołtarzu. Na razie jednak głośny jęk mężczyzny i białe strugi wypływające z półelfki świadczyły o tym, że “kapłan” właśnie szczytował. Orgazm prawie pozbawił go przytomności, tak intensywne były przeżycia wśród unoszącej się powietrzu mocy, tuż obok manifestującej się bogini. Tym razem jej postać była jednak inna.


Kiwnięciem palca nakazała mu kontynuować. Wyciągnęła dłoń i dotknęła nim policzka Megary, która zadygotała i wygięła się w potężnym orgazmie. Ze szparki trysnęłaby jej fontanna, gdyby nie zatykający ją penis.
- Ile... jeszcze?- diablik na razie kontynuowała mocnymi ruchami napierając na całkowicie zamroczone ciało Megary. Silne ruchy bioder, wprawiały w falowanie piersi pasywnej obecnie kochanki. Tyle wysiłku i… bogini się pojawiła. Ale co dalej? Życie Megary mogło być zagrożone.
- Nie bój się, nic jej nie będzie. Słyszy nas teraz… - głos bogini był pełen seksu. - Tak długo jak będziecie to robić, możemy rozmawiać.
Obeszła ołtarz i jej dłoń wsunęła się we włosy Laveny, która jęknęła głośniej.
- Możesz zmieniać partnerki w tym czasie, ale musicie na ołtarzu. Chcieliście zadać nam pytania. Słuchamy…
- Laveno… na ołtarz…- mruknął diablik wysuwając pospiesznie ogon z między jej nóg.
Spoglądał na boginię pytając.- Kim… są ci szarzy? Jak… możemy… zabezpie… czyć to… miejsce przed… kolej.. ną napaścią?
- Regularnie i intensywnie napełniając to miejsce mocą - odparła, kiedy druidka wchodziła na ołtarz, kładąc się na Megarze i całując ją w usta. Wydawała się zupełnie teraz nie myśleć. - Wtedy będziemy w stanie dalej ukrywać to miejsce przed nimi. To posłańcy, poślednie sługi Norgorbera i Rovaguga.
Diablik bezceremonialne zadarł spódnicę druidki, chwycił za wypięte pośladki i jednym ruchem nabił tyłeczek krótkowłosej na swoją twardą męskość… mocno i gwałtownie wciskając się w ciasnym obszar jej ciała.
- Mam… mamy… tu zostać?- zapytał.- Tu… bud...ować… czy może… udaaać… dalej.
Niełatwo było mu rozmawiać, gdy ciasna pupa Laveny zaciskała się na jego członku.
Przyjmowała go całego, ciasna i rozpalona. Brała w tyłek, leżąc praktycznie na półelfce, z której wyciekał strumień soków, nasienia i krwi, odblokowany przez wyjętego członka. W dłoni bogini pojawił się bicz i trzasnął głośno, uderzając w plecy krótkowłosej, która krzyknęła głośno.
- Dopóki napełniasz to miejsce mocą, jesteśmy cierpliwe - odparła na poły eteryczna istota. - Musisz stworzyć wiele takich miejsc. Takich i innych. W każdej zostawić wyniesionego kapłana lub kapłankę, aby się nim opiekował. Strącono nas z niebios, ale nie odebrano zupełnie mocy. Spraw się, a być może zabierzemy cię ze sobą.
- Wiele miejsc? - zapytał zdziwiony, nie przerywając silnych ruchów bioder i przeszywania druidki swoją męskością. Ściskał mocno pośladki Laveny mocno dłońmi wbijając paznokcie w jej skórę.- Nie radzę sobie… z walką. I poszukuję… na ślepo oca… lonych. Jak… usta… nawia...ć kapłanów… kapła...nki?
- Powiemy ci, kiedy sam osiągniesz odpowiednią moc - kolejne uderzenie spadło na plecy Laveny, zostawiając czerwoną pręgę. Kolejny obraz, który nie do końca pokrywał się z wizją bogini rozkoszy, a mimo to Ash czuł przyjemność promieniującą od eterycznej istoty. - Jedno miejsce to za mało na odnowienie kultu. Jeśli nie radzisz sobie w walce, znajdź kogoś, kto zrobi to dla ciebie. Lub zasłoni cię, pozwalając korzystać z mocy.
- Dddobrze…- jęknął diablik sam dając mocnego klapsa druidce i przyspieszając ruchy bioder. Był bezlitosny dla jej ciała tak jak ona sama lubiła. Wprawiał w ruch ciało Laveny, która ocierała się biustem o piersi nieprzytomnej Megary.
- Wspaniale. Dziś Ella napełniła nas mocą wyjątkowo mocno.
Ash poczuł nagle dłoń na swoich jądrach, a chwilę później ciężki biust Zellary opierający się o niego. Anus druidki pulsował i zaciskał się bardzo mocno.
- Spełnianie fantazji przelewa więcej mocy? - zapytała boginię zielarka, na co odpowiedział jej perlisty śmiech.
- Intensywność doznań. Wasza przyjaciółka była dziś we wspaniałym stanie.
- Dlaczego przemawiasz w liczbie mnogiej? - dotarł do nich głos z tyłu, należący do wspominanej tu blondynki.
- Bo jesteśmy tu dwie. Tylko łącząc się mogłyśmy przetrwać.
- Dwie? To… kto jest… drugą.- jęknął diablik dając mocnego klapsa Lavenie i sięgając czubkiem ogona między krągłe pośladki Zellary.
- Mam wiele imion. Tym najbardziej wam znanym jest Calistria. Żywię się waszym pożądaniem. Czystą żądzą. Brakiem opanowania…
Bicz świsnął znowu, Lavena wrzasnęła i wygięła się, szczytując gwałtownie. Druga dłoń zielarki zacisnęła się na pośladku Asha.
- Czy jesteśmy w stanie oczyścić tych przejętych przez cień? - zapytała, a eteryczna istota odpowiedziała ze smutkiem.
- Przemienionych nie. Jak również nie kobiety, które przejął dotyk upadłych i noszą w sobie ich pomioty. Do tego potrzebujemy większej mocy.
- Większej.. mocy…- samemu Ashenvirowi ciężko było mówić. Zajęty energicznym seksem z obolałym ciałem Laveny, która z radością ofiarowała swoją rozkosz. Ogon wbił się niczym żądło w pupę Zellary zanurzając się głęboko i energicznie. Poddawany działaniom zielarki sam tracił kontrolę nad sytuacją i swoją świadomością.
- Wytrzymaj - usłyszał eteryczny głos w głowie. - Za każdym razem będziesz silniejszy, wytrzymalszy. W końcu przestaniesz potrzebować snu, zastąpi ci go kopulacja. Już dwie noszą twoje dzieci. Nie kontroluj się w swoich żądzach, żadna z nich też nie będzie.
Zellara dyszała tuż obok, biorąc ogon z łatwością w swój pojemny anus. Lavena otrzymała kolejne smagnięcie biczem, ledwo trzymając się na ołtarzu.
- Tak…- jęknął diablik mocniej napierając i gwałtownie poruszając biodrami. Od czasu do czasu dawał klapsy dziewczynie czując jak jego penis osiąga skraj swojej wytrzymałości. Znów szczytował, tym razem wypełniając swą żądzą tyłeczek Laveny. Fale rozkoszy przetaczały się przez jego ciało, aż zielarka musiała go powstrzymywać.
- Czy macie do nas jeszcze jakieś pytania? - zapytały boginie.
- Nieeee…- odparł Ashenvir i doszedł z głośnym sapnięciem, znów wypełniając Lavenę.
Po czym odstąpił od ołtarza. Dla niego było to za dużo na raz.
Eteryczna istota rozpłynęła się w powietrzu. A na ołtarzu pozostały dwie dyszące ciężko dziewczyny. Mimo wszystko podniecenie mu nie minęło. Ze zdziwieniem nawet poczuł, że wnikają w niego boskie nici z ołtarza dodając sił.
- Myślę że to… tyle na razie… Ello… możesz zanieść z Laveną Megarę do któregoś z pokoi? - opierając się o ołtarz nadal energicznie wnikał ogonem między pośladki pieszczącej go Zellary. Potrzebował zebrać myśli, ale nie mógł zostawić zielarki bez nagrody.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 04-05-2019, 22:48   #13
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kobiety zebrały się z trudem. Tylko tropicielka miała w tym gronie siły, ale pomogła obu dziewczynom. Zniknęły w głębi kompleksu. Zellara dysząc pocałowała Asha w usta, bardzo czule.
- Odpocznij - sapnęła. - Już się kontroluję… trochę.
Ashenvir rzeczywiście potrzebował odpoczynku i pozbierania myśli. Ruszył w kierunku basenu, licząc przede wszystkim na chwilę spokoju i zimną wodę na rozgrzane ciało.
Dotarł tam i zanurzył się rozmyślając nad dalszymi działaniami. Dopiero po chwili dotarło do niego, że dwie są w ciąży. Kim była druga po Zellarze? I jak sobie poradzi z całą sytuacją? Potrzebuje więcej kobiet i mężczyzn, by nie znaleźć w dramatycznej sytuacji. Ciężarne kobeity będą wymagały opieki, a tej on sam z pozostałą dwójką nie zapewni. Zimna woda przyjemnie chłodziła ciało. Jej lodowatość wcale mu nie przeszkadzała po tym co się wydarzyło. Ciąża mogła być problemem… ale jeszcze nie teraz. W końcu tak miało się stać, prawda? Skoro tylu mężczyzn zostało przemienionych.
Niemniej… oznaczało to wzmożenie wysiłków. Większe ryzyko i częste opuszczanie kryjówki, by znaleźć więcej kobiet. Będzie musiał popytać dziewczyn, czy może… znają miejsce, gdzie ktoś mógłby się ukryć. Miał trochę czasu do zastanowienia się. Dar od bogini był potężny, ale też wymagał ryzyka. Nikt z drugiej strony nie popędzał go, a zapewniały, że miejsce poświęcone umyka spojrzeniom wrogów. Nie wiedział ile czasu minęło, ale zdążył się już porządnie schłodzić, kiedy w wejściu stanęła Ella. Miała na sobie tylko koszulę.
- Odetchnąłeś trochę? Muszę przyznać, że poznanie bogini tak… niemal dosłownie, to niezwykłe przeżycie.
- Na tyle by znów nabrać apetytu.- odparł Ashenvir wodząc wzrokiem po zgrabnych nogach blondynki.- Jak się czuje Megara?
- Śpi - blondynka uśmiechnęła się delikatnie. - Levana użyła jakiś swoich mocy, obie teraz odpoczywają.
- A ty?- spojrzał na nią sięgając do swojej męskości, powolnymi ruchami palców wodził po niej prowokująco.- Jak się czujesz?
- Jeszcze nie masz dość? - zapytała żartobliwie. - Cóż, mnie jednej nie posiadłeś po powrocie. Wiesz już przecież, jak ta moc na mnie działa.
- Myślę że dla odmiany ty powinnaś posiąść mnie.- odparł z uśmiechem Ashenvir siadając na brzegu basenu.- Jeśli chcesz… nie mam zamiaru całkiem wykorzystywać waszych słabości przeciw wam.
- A powinieneś - odpowiedziała mu, zbliżając się powoli. - Słyszałeś, wtedy moc bogini… bogiń, rośnie najbardziej.
- Lavena lubi ostro… i Zellara też nie ma hamulców. Nie muszę każdą tak traktować tylko dlatego, że bogini…- westchnął Ashenvir.- Jutro znów wyruszymy. Ty, ja i Megara lub Lavena.
- Nie każdą, tylko te co tak lubią - sprecyzowała Ella. - Ja lubię delikatnie z tobą - usiadła na nim okrakiem, bardzo powoli opuszczając się w dół. Wyraźnie nie miała bielizny. - Levana owszem, zaspokaja ją tylko brutalność. Ale Zellarę nie, ona po prostu potrzebuje intensywnie, bo jest tam w pupie taka luźna.
- Skupmy się na tobie… i tym co ty lubisz.- zabrał się za rozpinanie jej koszuli, powoli i bez pośpiechu odsłaniając jej krągłości.
Sięgnęła dłonią w dół i złapała jego penisa, naprowadzając na swoje wnętrze. Sapnęła, kiedy zaczął ją powoli wypełniać.
- Lubię czule. Lub wbrew woli. To… to powinno się wykluczać, a jednak… - dyszała.
- To drugie też mogę…- mruknął Ashenvir całując je biust unoszący się przed jego spojrzeniem. Przesunął ogonem pomiędzy jej pośladkami prowokująco.
- Nie… - jęknęła. Był w niej cały. Zatrzymała się, oddychając głęboko. Potem pocałowała go czule. Poczuł jak wsuwa języczek do jego ust.
- No… nie wiem… kusi.- diablik postanowił podroczyć się z jej lękiem uznając że to wystarczy jako ostroga wbita w jej pożądanie. Wodził więc ogonem pomiędzy pośladkami, całował usta i szyję i piersi… I pozwalał by ona nadawała tempo ich seksowi.
- Moje drugie wejście… - dyszała, unosząc się i opadając powoli na twardym drągu. Sutki małych piersi ocierały się o jego tors, gdy przytulona ujeżdżała go powoli. - Moje drugie wejście jest za małe… bardzo boli…
- Ale mam ochotę…- mruczał smutno, jednocześnie całując jej szyję i ściskając dłońmi pupę. O wiele bardziej wolał taki seks, niż rytuał na ołtarzu. Wodził ogonem, czasem naciskając czubkiem na ukryty między pośladkami otworek, by dodać swojemu kłamstewku pozorów autentyczności.
- Nie… proszę… - trudno powiedzieć, czy była w tym autentyczna. W końcu tu nic jej nie groziło, ale na pewno działało to na jej podniecenie. Miała bardzo gorący, mokry tunel, którym jeździła po twardym przyrodzeniu. Odchyliła głowę do tyłu, jej szczupłe ciało pięknie się prezentowały w słabym, magicznym świetle.
- Wiesz dobrze, że wezmę cię tam mimo woli… mocno i bezlitośnie.- “groził” diablik całując i kąsając podskakujący biust. Jego męskość długo nie wytrzymała i po chwili Ella poczuła jak twardy pal na który opadała wypełnia ją białymi lepkimi strugami… bez zatracania twardości. A ogon nadal wodził pomiędzy pośladkami nadal od czasu do czasu “próbował wtargnąć” do jej zakazanego miejsca. Jęknęła i nabiła się w pełni. Drgała z każdym wypełniającym ją strumieniem nasienia. Przytuliła się mocno.
- Powiedziała mi, że noszę twoje dziecko… i że tylko ty i tych, których ewentualnie dopuścisz, mogą zapładniać te chronione ich mocą…
- Na razie tych nie ma.- ocenił diablik głaszcząc dziewczynę po włosach i plecach, gdy tulił jej drżące ciało do siebie.
- My jesteśmy chronione… to dlatego ty dałeś mi dziecko, a nie… nie oni… - mówiła to drżącym głosem, znów zaczynając się powoli ruszać. Samo wspomnienie tego co się działo spowodowało skurcz, który poczuł na członku. Wcale nie żałowała bycia przynętą.
- Niemniej…- delikatnie naparł ogonkiem na pupę, lekko ją w nią wnikając samym czubkiem.- … muszę na was uważać.
Poczuł jak się spina. Z ust wydobył się jej jęk.
- Nie… - trudno powiedzieć, co miała na myśli. Czy jego słowa czy czyny. Ciasny anus bardzo się opierał, musiała go zaciskać z całej siły. - To ty jesteś najważniejszy, nie rozumiesz? Będziemy się szkolić… i uważać na siebie nawzajem… - słowa urwał kolejny jęk, kiedy nabiła się cała na drąga.
- Wiem… wiem… -skłamał, bo wcale nie zamierzał stawiać siebie na piedestale. Miał je chronić przede wszystkim. Pozwalał się Elli unosić własnym tempem i opierać wtargnięciu w jej tyłeczek. W końcu miał to być straszak, a nawet zaciśnięty czubek ogon sprawiał mu przyjemność.
Pocałowała go namiętnie w usta, głęboko i pożądliwie. Zaczęła ruszać się szybciej, unosić tak, że prawie wypadał z cipki i opadać w pełni na pałę kochanka. Stękała mu w usta, ujeżdżając go w poszukiwaniu zbliżającej się rozkoszy. Dziurka mlaskała głośno, rozpychana przez dającego jej wyraźnie mnóstwo przyjemności kutasa. To było bardzo intensywne doznanie, nic więc dziwnego że kolejne nabicie zakończyło się kolejnym wystrzałem nasienia i cichym jękiem jej kochanka. Ashenvir doszedł znów. Wypływał z niej strumieniem, swoimi ruchami jeszcze bardziej rozprowadzała spermę po członku. Nie przestała, wykonując jeszcze kilka takich ruchów, zanim nabiła się ostatni raz, przywarła do niego i z cichym jękiem zaczęła szczytować.
Pozwolił jej na to, pogrzewając atmosferę nieco mocniej zagłębiającym się ogonem. Ale opuścił jej tyłeczek, jak tylko doszła.
- Lepiej?- zapytał czule i cmoknął ją w czubek nosa uśmiechając się.- Myślisz… że gdybyś nie czuła dotyku bogini, to… też byśmy tak skończyli. Jako kochankowie?
- Trudno powiedzieć, zależy od okoliczności - przyznała nie schodząc z niego. - Nie wiem co czułabym bez tego. Pewnie strach, niepewność. Bez wpływu bogini w tych czasach nie byłoby nastroju na robienie tego.
- Pewnie tak.. choć…- zaśmiał cicho Ashenvir głaszcząc tropicielkę po policzku.- Mam wrażenie, że mnie byś zawsze zdołała wprowadzić w nastrój. Jesteś śliczna.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i czule pogładziła go po rogach. Uniosła się wyżej i wypadł z niej, ciągle twardy jak skała. Ich wspólne soki spłynęły na jego krocze.
- Choć przyznaję, to dziwnie być cały czas… w takim stanie.- odparł diablik zerkając w dół. Bo choć przywykł do ciągłej gotowości, to jednak było to coś… nadal niezwykłego dla niego.
- Nam jest łatwiej, nic nie uwiera - roześmiała się. - Tylko ciągle czuję jak spływa mi sok w środku. Jestem ciągle gotowa, tak jak i ty.
- Chodźmy zobaczyć co z resztą. Megara… wolałbym upewnić się, że z nią wszystko w porządku. I nie wiem co z Zellarą.- odparł po namyśle Ashenvir.- Ale najpierw torba. Chcę zobaczyć co oprócz głowy szarego, żeśmy zabrali.
- Megarze nic nie będzie. To był tylko jej pierwszy raz - Ella wstała, zaczynając zapinać swoją koszulę.

Zellara była w pomieszczeniu wcześniej służącym za magazyn, a teraz kuchnię. Przygotowały tu palenisko, coś na kształt stolika, a kobieta wykorzystywała rzeczy zabrane z jej chaty. Druidka wstała już, krzątając się także. We dwie bardzo sprawnie przygotowywały to miejsce, prawdopodobnie głównie dzięki więzi z naturą, jaką miała Levana. Megara spała, przykryta kocem.
Niestety rzeczy zabrane “szaremu” były trochę rozczarowujące z jednej strony, a z drugiej mogły okazać się pomocne. Oprócz bicza Ella zabrała od niego tubę z dokumentami. Były zapisane niezrozumiałym językiem, lecz jeden przedstawiał dokładną mapę okolicy. Sakwa jaką miał przy sobie zawierała trochę złota, trzy czarne kamienie z runą i dwie mikstury z białawym płynem. Nic poza tym.
- Może powinnyśmy się przyjrzeć którymś z zaznaczonych miejsc… albo… powinniśmy dotrzeć do tych miejsc, których nie ma na mapie.- zamyślił się zerkając na dziewczyny i czekając na ich opinie.
Zebrały się wokół niego, kiedy wyjmował to z torby.
- Mogę przyjrzeć się jutro tym dokumentom, może coś rozgryzę - zaoferowała Zellara.
- Skoro coś na mapie zaznaczyli, to o tym wiedzą - zauważyła Lavena. - Lepiej założyć, że to miejsca przez nich podbite. Takie, z którymi lepiej się mierzyć w większej sile.
- Przynajmniej dopóki nie odkryjemy co znaczy który symbol - dodała Ella.
- Skoro wiemy gdzie są, to poszukamy jutro niedobitków i rzeczy tam gdzie ich nie ma.- diablik starał się udawać, że nie wodzi spojrzeniem po ciałach swoich kochanek. I że nie ma kosmatych myśli na ich temat.
Lavena i Zellara były obecnie przyzwoicie ubrane, jedynie tropicielka pozostawała w samej koszuli. Ona też się odezwała.
- Może Megara coś będzie wiedziała o innych miejscach. Ja bym poszukała dalej, w górach. Tam mogli schować się ci, którym udało się uciec.
- Może…- ocenił diablik mając ochotę na każdą z nich po kolei, lub razem. Będzie musiał poczwiczyć nieco opanowanie… później. - Udamy się wpierw kierunku gór. Ello… zerknij na mapę i pokaż mi na niej chatki o których wiesz, a które nie są zaznaczone.
- Nie ma na tej mapie chatek - zauważyła. - A ja nie do końca znam się na mapach - dodała. Pokazała jeden z małych rysunków wieży u podgórza. Nie było przy nim znaczka. - To chyba to miejsce, w którym schroniliśmy się pierwszej nocy. A to - pokazała na mały zameczek niewiele dalej - główny zamek. Może spróbujemy tam?
- Dobry pomysł.- pochwalił ją diablik zerkając w dekolt, gdy się nad nim pochylała by spojrzeć na mapę. A potem zerknął na Lavenę.- Obiecałem wpierw “ukarać” naszą druidkę biczem.
Oczy krótkowłosej zabłysły.
- Jak zrobisz to tak jak chcę byś zrobił, to nię będę w stanie pójść jutro z tobą. Zużyłam całą swoją moc na dziś.
- Pójdę z Megarą i Ellą. Wolę byś pilnowała Zellary i domu…- odparł diablik i cmoknął czule Ellę.- Chyba muszę z nią wyjść z tej komnaty.
I wziął do ręki bicz. Levana miała już zamglone spojrzenie. Wyszła i przeszła do głównej sali podziemnej świątyni. Ella poszła z nimi, tylko Zellara została dalej przygotowując posiłek.
- Rozbierz się… i przyjmij pozycję do ukaranie. Nie będę delikatny dla ciebie.- rzekł diablik do druidki z strzelając z bicza.
- Ty mi rozkazujesz - szepnęła. - I nie dbam o ubranie…
Stała na środku, bezbronna i półprzytomna z nagle uderzającego ją podniecenia.
- Ale ja dbam… masz być naga. Ello pomóż z rozbieranie jej.- zadecydował władczo Ashenvir.
Blondynka podeszła szybkim krokiem i szarpnięciem pociągnęła spódnicę w dół. Kiedy była już na ziemi, zaczęła na poły szarpać, na poły ściągać bluzkę, celowo robiąc to brutalnie. Zostawiła trochę śladów po paznokciach, widocznych kiedy już Levana była naga.
Diablik zaczął karanie. Uderzenie bicza boleśnie uderzyło pośladek Laveny, a potem dla równowagi drugi.
- Wypnij dupcię Laveno.- warknął w “udawanym gniewie” diablik.
“Dupcię” nieszczególnie pasowało do karania, ale jego nieumiejętność posługiwania się biczem już tak. Czymś takim bez odpowiedniego szkolenia nie dało się po prostu uderzyć tylko w jeden pośladek. Pierwsze uderzenie spadło więc na całą pupę, a z ust dziewczyny wyrwał się krzyk. Drugim uderzeniem Ash nie trafił tam gdzie chciał i spadło na plecy, pozostawiając na nich czerwoną pręgę. Znów krzyknęła, chwiejąc się na nogach.
- Wtedy… wtedy się przewrócę… mój panie…
- Za przewrócenie się też zostaniesz ukarana, jak i za niesłuchanie poleceń.- Ashenvir zamachnął się i uderzył ponownie mocno, pozwalając biczowi oznaczyć ciało Laveny kolejną pręgą. Cóż… tego właśnie pragnęła. Słyszał to w tembrze jej głosu. Im bardziej intensywny ból, tym bliżej była orgazmu. Kolejne uderzenie obaliło ją na kolana.
- Karz mnie, panie… zasłużyłam… - łkała. Ella usiadła na jednej z kamiennych ław, rozchylając uda i sięgając do swojej nagiej cipki.
- Zdecydowanie…- dyszał coraz bardziej pobudzony czarownik. Jego bicz znów spadł na ciało druidki z głośnym trzaskiem. Następny krzyk brzmiał już słabiej, głos Laveny stawał się zachrypnięty. Klęcząc obróciła się do niego przodem. Twarz zdradzała silny ból i ogromne podniecenie jednocześnie.
- Nie przestawaj… jestem nieposłuszną suką…
- Nieposłuszną…- właściwie to coraz bardziej niezbędną kochanką. Lavena jako chyba jedyna w pełni nad sobą panowała w obecnej sytuacji. I dlatego ją nagradzał. Mocne uderzenia bicza spadały na jej wypięty dumnie biust.
Wrzask był bardzo bolesny, kiedy uderzył w piersi. Czerwony ślad pojawił się od razu, a zaraz po nim drugi. Nieco krwi popłynęło po brzuchu druidki, która po trzecim takim uderzeniu osunęła się na kamienną posadzkę. Łkała i dygotała. Ale Ash swoją daną od bogini mocą wyczuł, że nie tylko ją tak boli, tylko druidka właśnie przeżywa wyjątkowy orgazm. Ella wsunęła paluszek w szparkę i ruszała nim szybko, patrząc na to.
Ashenvir uznał że w tylko jeden sposób może dopełnić ten akt. Obrócił druidkę na brzuch, uniósł nieco jej obolałe pośladki i bezceremonialnie wypełnił jej tyłeczek twardą i bezlitosną obecnością swojego penisa. Napierał na jej ciało szybko i brutalnie samolubnie zaspokajając swoje pragnienia kosztem jej pupy. Szybko, mocno, intensywnie… każde z pchnięć było takie. Choć niewątpliwie sprawiał jej tym ból, jak i dłońmi zaciśniętymi na obolałych pośladkach. Była ciepła i miękka. Przyjemna. Kusząca. Nie musiał się powstrzymywać, co budziło mroczną część jego osobowości, tę ukrytą zwykle głęboko. Dziedzictwo widoczne bardzo dokładnie na całej jego osobie. Lavena była w stanie tylko cicho stękać, brana tak ostro w tyłek.
Lavena najczęściej budziła w nim ten mrok. Jej uległe ciało, było wraz z jej naturą idealne do uwolnienia sadystycznych żądz. Mocno i szybko, podbijał tyłeczek druidki, zerkając na Ellę i jej zabawy. Spoglądał na nią jak drapieżnik na swoją kolejną ofiarę bijąc na boki ogonem. Zobaczyła to spojrzenie, widział jak pojawia się strach. Jak przyspieszają ruchy jej palca. Druidka zwiotczała w jego uścisku, ale czuł, że musi się najpierw spuścić. Żądza była zbyt silna. Dziewczyna się nie liczyła, tylko przyjemność jaką dawało mu to ciało. Z cichym sapnięciem wypełnił Lavenę białym dowodami swojej żądzy i pozostawił jej ciało na podłodze. Wstał i ruszył ku Elli.
- Twoja kolej.- mruknął z drapieżnym uśmiechem. Dziewczyna wstała nagle i zaczęła się cofać, wyciągając do niego ręce w odmownym geście. W oczach pojawił się strach.
- Nie… nie… nie chcę…!
- Wiem. I nie dbam o to…- diablik zbliżał się ku niej nieubłaganie, bijąc na boki ogonem. Jego męskość sterczała dumnie gotowa, by zanurzyć się miękkim ciałku Elli.
- Klęknij przede mną.- wycharczał.
Kręciła głową, cofając się ciągle, aż dotarła do ściany, o którą się oparła.
- Ello… chcę ciebie.- mruknął diablik groźnie podchodząc coraz bliżej i zerkając na jej łono.
- Nie… nie chcę… - głos dziewczyny był bliski płaczu, choć z cipci wypływały jej soki. I jego sperma również.
- Nie o to pytam…- mruknął Ashenvir stając przed dziewczyną i rozpinając guzik za guzikiem jej koszulę.- … oczekuję posłuszeństwa.
- Błagam… - próbowała odtrącić jego rękę, ale robiła to z małą siłą. Jej twarz wyglądała bardzo autentycznie, tylko oczy ją zdradzały.
Odsłonił jej biust, chwycił za owe krągłości… ścisnął drapieżnie ogonem sięgając między płatki jej kobiecości zanurzając go głębiej. Rozkoszował się miękkim biustem lekki i cieplutkim otulającym ogon ciałem kochanki.
- Błagania nic ci nie pomogą.
Szarpnęła się i spróbowała umknąć w bok.
- Ani próby ucieczki.- mruczał rozpalonym głosem Ashenvir mocniej ściskając biust Elli i głębiej sięgając ogonem w jej intymnym zakątku. Poruszał nim powoli i leniwie, tam i z powrotem. Mimo tego wyrwała się. Na małej piersi pozostał ślad jego palców. Uciekła pod drugą ścianę, dysząc głośno.
“Jestem w tym kiepski” pomyślał Ashenvir podchodząc znów do dziewczyny, tulącej się do ściany. Jego “udawana” brutalność, która miała rozpalić Ellę, miała swoje granice. Nie mógłby zrobić jej krzywdy… ba, nie potrafiłby zrobić Lavenie, gdyby nie to że ten fakt ją rozpalał.
- Nie masz gdzie uciec.- szepnął głośno i ponuro starając się być jak najbardziej “straszny”.
- Silenie się na to was nie rozpali - usłyszał głos Zellary, stojącej w przejściu. - Wydaje mi się, że te emocje mogą zapewnić im inni.
- Pewnie masz rację.- Ashenvir spojrzał na półeflkę i podrapał się po karku mówiąc do Elli.- Przepraszam, ale nie wszystkie twoje pragnienia potrafię spełnić.
- Nie prosiłam cię o to - nagle całkiem wypadła z roli przestraszonej dziewczyny, uśmiechając się. - Ale skoro zacząłeś…
- Wiem wiem…- diablik podszedł do Elli, kucnął przed nią. Objął dłońmi jej biodra, a językiem zaczął leniwie pieścić jej kobiecość, z każdym ruchem sięgając głębiej. Oparła się o jego głowę i westchnęła. Usłyszał zbliżającą się Zellarę i dwie kobiety zaczęły się całować powoli i głośno. Słyszał tylko mlaskanie ze swojej pozycji.
Zajęty smakowaniem Elli, Ashenvir nie przeszkadzał im w zabawie. Sięgał językiem dalej i wodził mocniej i szybciej. Była mokra i słodka, choć wylizywał także siebie z jej wnętrza. Delikatna i owłosiona. Zielarka tłumiła jej jęki swoimi ustami. Zobaczył, jak koszula zsuwa się na ziemię, a za nią opada bluzka półelfki. Co tylko pobudziło go do pośpiesznego wodzenia językiem, by doprowadzić Ellę na szczyt. Kątem oka spoglądał na ponętne ciało Zellary mając ochotę się nim nasycić w następnej kolejności. Nozdrzami wdychał zapach podniecenia blondynki. Pojękiwała, trzymając się teraz wielkich piersi zielarki. Ściskała je mocno, całując starszą kobietę i wylewała przy tym mleko prosto na Asha i swój brzuch i piersi.
To był bardzo podniecający widok i diablik pragnął coraz bardziej użyć do seksu, czegoś innego niż swój język. Ale nie mógł po prostu przerwać, więc smakował językiem i wodził po kobiecości Elli coraz mocniej i coraz bardziej niecierpliwie. Wreszcze dała mu to, do czego dążył. Zadrżała, osiągając swoje spełnienie. Nie było mocne, lecz przecież niedawno to robili. I pewnie ciągle miała w głowie coś innego do czego nie doszło.
- Zellaro… oprzyj się o ścianę…- warknął diablik zajęty teraz własną potrzebą uwolnienia od napięcia poniżej pasa.
Kobieta od razu spełniła to polecenie, opierając się i wypinając. Ella, która dochodziła do siebie, zaczęła podwijać spódnicę półelfki.
Chwyciwszy za duże i miękkie pośladki zielarki, od razu nabił kochankę na siebie. Zdobył jej bramę perwersyjnych rozkoszy solidnym pchnięciem. Mocniej zacisnął dłonie na pupie Zellary z dzikim rykiem narzucił im mocne tempo figli. Jęknęła, przyjmując go bez problemu w siebie. Mógł ją posuwać tak szybko jak chciał, penetrując dość luźne, ale ciepłe i miękkie wnętrze. Poczuł dłoń Elli masującą jego ogon.
- Ulżyj sobie. Chcę słyszeć ulgę jak będziesz kończył - tropicielka szeptała mu do ucha.
Ashenvir pochwycił ją dłonią za czuprynę i przyciągnął jej twarz do swojej całując jej usta bez opamiętania, tak jak szaleńczo brał w posiadanie rozkoszny tyłeczek zielarki. Zupełnie zatracił opory w swoich ruchach bioder. Kobieta zaczęła krzyczeć z przyjemności, uwielbiając takie traktowanie tylnej części swojego ciała. Dawała mu tego co potrzebował, a Ella oddawała pocałunek gwałtownie masując mu ogon.
Mocniej i szybciej… gwałtowne ruchy bioder przechodziły w silne szturmy. A pomiędzy pocałunkami ust Elli, wielbił pieszczotami języka jej szyję i obojczyk… dysząc głośno i drżąc, bowiem spełnienie było blisko. Zellara wypychała biodra do tyłu, mocno i w rytmie jego pchnięć.
- Tak, skończ. Spuść mi się w tyłek! - zachęcała go głośno.
- Jesz...cz...eee...eeee!- dotarł nagle, dotarł mocno. Z głośnym jękiem zabrudził pupe zielarki swoim pożądaniem. Uśmiechnął się dysząc cicho.- Myślę że na dziś wystarczy. A jutro.. z rana udamy się do wieży mojej, po drodze odwiedzając zagrody w lesie. Myślę, że mogły tam ocaleć jakieś teologiczne zwoje.. w wieży. Zellaro, powinniśmy przejrzeć co zgarnąłem z twojej chatki.
- Już zdążyłam się temu przyjrzeć. Poradzimy sobie z Laveną tutaj - odparła, odwracając się ku niemu. Całą pierś miała zalaną swoim mlekiem. - Lepiej się wyśpij jeśli dasz radę usnąć.
- Jak nie będę mógł zasnąć, to przyjdę cię nagabywać po nocy. Kuszą twoje usta na moim…- spojrzał jednoznacznie w dół na swojego członka.
- Jesteś jak zawsze nienasycony - pocałowała go.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 10-06-2019, 18:19   #14
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
To była paskudna wiosna, nawet jak na Ustalav. Kiedy następnego ranka opuścili podziemną świątynię, przywitała ich znowu mgła, deszczowa pogoda i zimno. Asha rozgrzewała żądza, nie w pełni zaspokojona o poranku. I dobrze, że to robiła, bo nawet pomimo niej czuł przenikający do kości ziąb. Megara miała swoje futra, Ella była bardziej odporna na niepogodę niż zwiastować mogła to jej szczupła sylwetka. Obie kobiety umiały walczyć i o siebie zadbać, nawet pomimo Asha przekonującego siebie, że musi się dla nich poświęcać. Gdzieś z tyłu głowy wiedział, że pewnie wyglądałyby o wiele lepiej od niego - gdyby oczywiście nie regenerująca moc bogini. Albo bogiń. Tropicielka poprowadziła coraz bardziej znaną trasą. Las wydawał się spokojny i pozbawiony chwilowo niebezpieczeństw. Część trupów zwierzoludzi ciągle leżała niedaleko wejścia do jaskini, inne zostały zabrane. Mantikora wydawała się mieć sporo pożywienia na jakiś czas. Po godzinie szybkiego marszu zaczęli wspinać się na górki, po dwóch minęli wieżę odwiedzoną pierwszego dnia i już byli w górach. Po jakimś czasie zobaczyli w oddali częściowo zniszczony mur obronny. Ella zatrzymała się, a Megara wyjęła mapę. Wskazała na wyrysowany tam mały zameczek bez symboli.
- Wygląda na to, że docieramy na miejsce.
- Jak do niego podejdziemy? Jest stara droga, ale czy chcemy tak otwarcie? - zapytała blondynka. - Nie byłam tu nigdy.
- Słyszałam, że część ludzi uciekała do tych ruin. Jak również to, że większość zamieszkana jest przez potwory - dodała łuczniczka.
- Poszukajmy wpierw możliwości dotarcia do zamku w bardziej dyskretny sposób. A jeśli nam się nie uda, ruszymy starą drogą. - ocenił sytuację Ashenvir drapiąc się po rogu. - Spróbujmy więc obejść ruiny naokoło i może coś ciekawego zauważymy?
- A umiesz się wspinać? - zapytała Ella. Odrobinę powątpiewająco.
- Nie bardzo.- przyznał od razu diablik i westchnął cicho.- A więc stara droga nam pozostała.
- Mogłabym pójść na zwiady - zaproponowała. - A wy moglibyście się przyjrzeć głównemu podejściu.
Ashenvirowi ten plan się nie podobał, ale Ella miała rację.
- Zgoda. Uważaj na siebie.- odparł w końcu rogacz.
Cmoknęła go w usta i zaczęła się zsuwać ze ścieżki, wybierając pełną skał, trudną trasę prowadzącą w drugą stronę niż widoczna droga na którą skierowali się Ash i Megara. Bardziej nierówny szlak niż droga tak po prawdzie, od dawna nikt nie utrzymywał tego miejsca, nie wykonywał napraw. Przez chwilę byli zasłonięci, lecz za następnym zakrętem ujrzeli już sto metrów przed sobą częściowo zrujnowane baszty i bramę między nimi. Drewnianych wrót nie było, przeminęły z czasem, ale przejście blokowała opuszczona kratownica. Opuszczony był również zwodzony most, częściowo zniszczony przez czas, a może jakąś toczoną tu kiedyś bitwę. Na pierwszy rzut oka nie widać było żywej duszy.
- Podejście tam nie wydaje się dobrym pomysłem - szepnęła łuczniczka.
- Mamy jakiś wybór?- zapytał retorycznie diablik przyglądając się mostowi i samej kracie. To że była opuszczona mogło świadczyć o tym, że ktoś tam przebywa.
Zaczął wypowiadać słowa magii i wykonując gesty, utkał pospiesznie iluzję samego siebie materializującego się magicznym blasku. Tuż przed samym mostem, rozglądającą się ciekawsko w milczeniu. Przynęta na strzały wartowników.
- Możemy poczekać na Ellę - zasugerowała Megara, kiedy on tworzył magiczny obraz. Ulotna, niedokładna sylwetka zawisła w powietrzu na tyle daleko, aby łucznicy mieli dobry cel. Ale żadne strzały nie nadleciały, od strony bramy dobiegała jedynie cisza. Żadnego ruchu.
- Możemy.- odparł po chwili namysłu rogacz i spojrzał na towarzyszkę broni.- Więc… co sądzisz o tym co się wydarzyło na ołtarzu? Pamiętasz co się z tobą stało tam?
Usiadł na skraju drogi ukryty przed spojrzeniem istot w zamku. Nie wiadomo jak długo przyjdzie im tu czekać na Ellę.
- Dlaczego miałabym nie pamiętać swojego rozdziewiczenia? - zapytała go zdziwiona. - Takich rzeczy się nie zapomina. Czułam obecność tuż obok. Oby to wystarczyło do utrzymania w tajemnicy tej świątyni.
- Wyglądałaś jakbyś odpłynęła całkiem.- wyjaśnił Ashenvir drapiąc się po rogu.- Dlatego myślałem, że cała ta ekstaza cię pochłonęła i nic nie zapamiętałaś. Ale skoro… to co ty o tym sądzisz? O tej całej sytuacji z boginiami?
- Lepiej mieć ich wsparcie niż nie mieć - powiedziała z oporami. - Nawet jeśli to takie boginie, strącone na ziemię. Nie wszystko słyszałam, ale… to i tak jakaś nadzieja. Ciekawe czy wszyscy bogowie spadli z nieba. Czy gdzie oni tam byli.
- Wielbiłaś jakieś bóstwo szczególnie? Mój mentor oczywiście Acryphię, boginię wiedzy i nauki. - wspomniał Ashenvir wspominając ryciny kobiety o całkowicie zakrytej tkaninami sylwetce. Tylko oczy było widać. W sumie był ciekaw jak wyglądała pod tymi strojami.
- Nie byliśmy szczególnie religijni, ale ojciec czasami zwracał się do Erastila z prośbą o udane polowanie.
- Może go napotkamy, albo jego wyznawców, czy kapłanów.- diablik zerkał na smukłą sylwetkę półelfki, czując mrowienie pomiędzy udami. Na szczęście okryta futrem Megara nie budziła, aż tak wielu lubieżnych myśli. Możliwe, że ona radziła sobie lepiej z pożądaniem niż Zellara czy Ella. I tak też wyglądała, najbardziej opanowana z kobiet. Musiała mieć w sobie niezwykle dużo samokontroli.
- Lepiej nie, co za dużo, to niez… - przerwała nagle, nasłuchując. Ash także to usłyszał, grzechot małych osypujacych się kamyczków gdzieś z boku drogi.
Diablik odruchowo sięgnął po rapier i zamilkł nasłuchując. Powtórzyło się raz jeszcze, a potem nastała znowu cisza.
- Osłaniaj mnie…- szepnął do łuczniczki Ash kierując się z obnażonym rapierem w kierunku miejsca z którego usłyszał te kamyczki. Po drodze sięgnął po moc, by ciało swe osłonić magicznym pancerzem z mistycznej energii.
Megara miał już strzałę założoną na cięciwę, wypatrując niebezpieczeństwa. Ash ruszył w bok, gdzie zaraz obok drogi zaczynała się stromizna. Zbocze było jednak na tyle nierówne i pełne skał, że poruszanie się po nim było możliwe. Nie zobaczył nikogo. Był jednak prawie pewien, że w pobliżu skąd słyszeli dźwięki, na żwirze odcisnęła się stopa.
- Hej! Nie musisz się nas bać. Nie zrobimy ci krzywdy!- krzyknął głośno Ashenvir. - Wyjdź z kryjówki!
Okrzyk był głośny. Poniósł się jeszcze echem po górach. Aż Megara syknęła, dając mu na migi znać, aby był ciszej.
Od strony zamku odpowiedział im ryk.
- Szlag.- mruknął potulnie i bardzo cicho Ashenvir.- Z drugiej strony wiemy, że ktoś jednak jest.
I zaczął rozglądać się za kryjówką dla nich obojga, gdzieś przy szlaku. Nic nie było widać. Trochę skał, nie dających większej ochrony. Szczególnie przed czymś latającym, a właśnie to uniosło się w oddali w powietrze.
- Tutaj, głupcy! - usłyszeli syknięcie, a w dole stoku, po ostrym zejściu, zobaczyli błyszczący, magiczny ognik.
Ashenvir podążył więc przodem zerkając za siebie, by się upewnić że Megara również rusza za nim. Łucznika była nawet szybsza od niego i kiedy kilka razy się zsunął, pomagała mu. Zdążyli w ostatniej chwili dotrzeć do ognika, który jak się okazało wskazywał wejście do naturalnie ukrytej w zboczu jaskini. Przez przejście trzeba się było przecisnąć, ale potem trafiało się do niedużego, ale wyraźnie urządzonego pomieszczenia. Urządzonego po spartańsku, z liści i gałęzi, z niewieloma przedmiotami, ale za to na tyle dobrze wyłożoną “podłogą”, że była miękka niczym najlepszy materac. W środku nikogo nie było.
- Nie musisz się kryć przed nami. Nie chcemy ci zrobić krzywdy.- rzekł przyjaźnie Ashenvir siadając na podłodze i po chwili milczenia pytając.- Więęęc… co siedzi w ruinach?
Nikt mu nie odpowiedział. Ash zresztą nie słyszał odgłosów trzeciej osoby. Dopiero po chwili cicho odezwała się Megara.
- Wyglądało jak wywerna…
- No tak. Wywerna jest kłopotliwa.- zamyślił się Ashenvir pocierając dłonią swój róg w zamyśleniu.- Ale skoro jest tam wywerna, to znaczy że nie ma w tym zamku nikogo do ratowania.
- Albo siedzą tam, gdzie nie może ich dostać, względnie bezpieczni pod jej ochroną - od strony wejścia usłyszeli śpiewny, kobiecy głos o obcym akcencie.
- To dobrze czy źle?- spytało diablę zerkając w stronę wejścia.- Czy bestia jest ich mimowolnym obrońcą, czy może strażnikiem w ich więzieniu?
- Jak widać nie tak wcale trudno się przed nią ukryć - tym razem głos dotarł już z jaskini, nieco z boku. - Pozostaje pytanie, czego wy tu szukaliście.
- Niedobitków takich jak my, lub zasobów porzuconych.- wyjaśnił uprzejmie diablik zdając sobie sprawę, że kobieta jest iluzjonistką. Domyślił się nawet jakich zaklęć mogła używać. Ale… ponieważ nie przyszli tu szukać wrogów, nie próbował jej zlokalizować ani namawiać do ujawnienia. - Zbieram ocalałe osoby, bo wiadomo… w kupie raźniej.
- Grupę łatwiej namierzyć i wyłapać - zauważyła.
- Nie kiedy ochrania nas bogini - wtrąciła Megara.
- Bogini?
- Objawiła nam się bogini Arshea i obdarzyła nas, cóż… mnie kapłańską mocą. I… cóż… to co mówisz nie do końca jest prawdą. Grupę łatwiej namierzyć, ale trudniej wyłapać.- odparł Ashenvir.
- Łapie się wtedy wszystkich na raz, co w tym trudniejszego? - zapytała zdziwiona nieznajoma. - Arshea? To niezbyt silna i bojowa bogini jeśli dobrze kojarzę.
- No tak. Tyle że my już dwa razy daliśmy odpór i ubilim z dwóch szarych. Więc już nas tak łatwo się nie da. - wyjaśnił uprzejmie Ashenvir i podrapał się po rogu. - Słuchaj. Jeśli chcesz się ukrywać sama, to ja to rozumiem, choć myślę że w kupie raźniej. Lavena się tak ukrywała samotnie przez jakiś czas, ale potem szary przyszedł, rozpostarł swoje cieniste macki i wtedy... żadna iluzja wtedy nie pomoże. Ale my ją odbiliśmy. Ja i Ella… - nie był pewien czy dziewczyny opowiedziały tę historię łuczniczce, więc doprecyzował.
- Musisz zmienić tę śpiewkę, jest straszna - westchnęła Megara, zaplatając ręce na piersi. - Mnie też nie przekonał, dopiero Ella mnie przekonała i ten dotyk bogini, który czujemy. Zresztą nasza przyjaciółka się tu kręci w okolicy, mam nadzieję, że nic jej nie jest.
- Jeśli umie się kryć to nie, ta wiwerna ma świetny słuch, ale ze wzrokiem u niej gorzej - nieznajoma nagle pojawiła się.



Wyglądem całkiem pasowała do swoich magicznych sztuk. Krótka sukienka odsłaniała nogi i ramiona, podkreślała też dekolt za pomocą gorsetu. Kolorowe włosy i tatuaże przyciągały wzrok, podobnie jak twarz o egzotycznych rysach.
- Od dawna się tu ukrywasz? - zapytała łuczniczka, dokładnie przyglądając się nieznajomej.
- Prawie od początku. Lepiej jest w podziemiach zamku, ale trzeba by je było najpierw oczyścić z tymczasowych mieszkańców. Wiwerna trzyma się tylko powierzchni i odstrasza wroga.
- Jestem Megara, a to Ash. Naprawdę jest wybrańcem tej bogini, albo tego co z bogini pozostało. Czujesz, prawda?
- Moje imię brzmi Jaya. Co możecie zapewnić, jeśli zgodzę się przyłączyć? Czuję oddziaływanie, ale równie dobrze to może być jakaś magia.
- Przyjemność fizyczną w dużych ilościach i pod każdy gust. Rozbudzanie potęgi bogini. Towarzystwo. Zellara jest zielarką, a Lavena druidką, więc pewne możliwości lecznicze.- Ashenvir zerkał wprost na dekolt Jayi, który kusił wzrok i budził pożądanie, tym większe że w przeciwieństwie do Megary Jaya nie ukrywała swoich wdzięków. Pewnie gdyby Ella była z nimi, już by ją obłapiał.
- Co się kryje tam… pod ruinami? Jacy mieszkańcy? - zapytał zaciekawiony, starając się nie myśleć o nagim ciele iluzjonistki.
- Potwory - powiedziała po prostu. - Nie odważyłam się zapuszczać zbyt daleko.
Zauważył, że spojrzenie czarodziejki zatrzymało się na jego kroczu.
- Przyjemność fizyczną? To działa na twoją patronkę?
- Widziałam na własne oczy - przyznała Megara, siadając na posłaniu. - Jak długo wiwerna będzie krążyć?
- Trudno powiedzieć, zwykle łatwo się nie poddaje - odparła Jaya, lekko zmieniając pozycję, przez co ukazała nieco więcej swoich ud. - Pod każdy gust?
- Pod każdy gust. Cokolwiek lubisz, na cokolwiek masz ochotę. Z kim komlwiek… prawie… no i w każdej… możliwej kombinacji.- dyszał diablik wodząc lubieżnie wzrokiem po jej nogach. - Warto tam w ogóle… się zapuszczać? Nasza kryjówka też chroniona przez bestię, ale innych nieprzyjemnych niespodzianek nie ma.
- Jeśli byłaby siła zdolna zabić lub wypędzić te stwory, to może tam się kryje coś ciekawego? No i same podziemia są rozległe - przełknęła głośno ślinę. - Nie wiem gdzie się kryjecie i ile was jest, ale tu by zmieściła się duża grupa. Wpływ bogini możesz kontrolować? Czy wy tak… ciągle się czujecie?
- Ciągle - powiedziała Megara. - Ja dopiero od wczoraj, straciłam z nim dziewictwo, a i tak czuję nieustanną wilgoć.
- Nie miałam okazji odkąd Alice udała się głębiej w góry. Już wcześniej miałam problemy z kontrolą, teraz nie wiem jak się powstrzymam.
- Więc… jesteś… zainteresowana wyłącznie kobietami? - Ash był trochę rozczarowany, ale z drugiej strony… oglądać też lubił. Niemniej Megara była dość opanowana i mogła nieszczególnie być zainteresowana. Niby odczuwała podniecenie jak sam Ash, ale zapewne potrafiła trzymać się w ryzach. Podobnie jak rogacz… zazwyczaj.- Jak Ella się pojawi, to mogłaby… pomóc.
- Nie tylko, ale jesteś pierwszym nie przemienionym i normalnym samcem, jakiego spotkałam od tego co się stało - na jej ustach pojawił się uśmiech. - Nie wiem jak wytrzymujesz tak zakryta, Megaro.
- Mój tata nauczył mnie opanowania i cierpliwości - odparła. - Będziecie teraz… kopulować?
- Za chwilę. Jaya nie wspomniała o swoich gustach. No i o Alice… Może… poszukamy jej? Pójdziemy wpierw jej tropem, a potem… gdy Lavena poczuje się lepiej będzie nas wystarczająco dużo, by penetrować tutejsze ruiny. - Ashenvir rozpiął już pas i zabrał się za rozpinanie spodni.
- Odeszła dwa tygodnie temu, nie mamy szans jej dogonić - westchnęła iluzjonistka i położyła się swobodnie na posłaniu z liści i trawy. Jej uda rozchyliły się odrobinę i Ash ujrzał skrawek jasnej bielizny. - Lubię być ubrana podczas aktu. I oddawać się temu w niebezpiecznych miejscach, nietypowych momentach.
Wydawała się zupełnie swobodna w sprawach seksu. Musiała, skoro jej ciało nawet bez Arshei potrzebowało o wiele więcej niż u innych.
- No tak. Niemniej.. gdzie ta Alice wyruszyła?- zapytał diablik oswobodzając się ze spodni. Nagi od pasa w dół podszedl do dziewczyny na czworaka i zabrał się za rozsznurowanie jej gorsetu. Nie całego co prawda.Tyle by wyswobodzić jej piersi. - I po co?
Chwycił te półkule i ścisnął czule, a żeby Jaya nie czuła się pokrzywdzona, jego ogon wślizgnął się pod majtki i wypełnił jej szparkę pospiesznie zanurzając się w niej. Sapnęła cicho. Była tam luźna, ale za to miał wrażenie, jakby zanurzył się do ciepłej, gęstej wody. Sporo wypłynęło, Jaya natomiast patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. Umiała się doskonale kontrolować, pewnie to wyćwiczyła uprawiając seks w niebezpiecznych sytuacjach. Piersi miała pełne, kształtne, sutki bardzo ciemne. Na górze lewej piersi miała motyla, a wokół sutka prawej wiła się roślina, wytatuowana pięknymi kolorami. Ujęła jego twarz w swoje dłonie.
- Głębiej w góry, szukać czegoś więcej niż tylko przetrwania - powiedziała cicho.
Megara zaczęła zsuwać z siebie futro.
- No.. my… ja tego też chcę… szukać.- wpatrywał się w nią miętosząc pochwycony biust, pocierając cycki o siebie. Szybkie mocne ruchy ogona zanurzały się dalej niż jego męskość mogła w ciało iluzjonistki. Pochwa nie była głęboka, więc daleko nie mógł sięgnąć. Jaya objęła go udami, łuczniczka patrzyła na nich, powoli rozbierając się coraz bardziej.
- Na razie chcesz chyba czegoś innego - zauważyła. Iluzjonistka pogłaskała kochanka po policzku.
- To dobrze, że chce. Moje ciało płonie.
- I często…- szepnął Ashenvir pocierając pochwycone piersi czarodziejki o siebie, jego ogon poruszał się coraz szybciej między udami Jayi. Doznania były wystarczająco mocne, by wybrudził gorset kochanki przedwczesnym wystrzałem swojego penisa.
- Wspaniały… - skomentowała jego obfity wytrysk brudzący jej ubranie. - Zawsze naznaczona seksem… Potrzebuję bardzo dużo…
Przyciągnęła jego twarz do swojej i pocałowała namiętnie, dysząc szybko w jego usta. Była bardzo gorąca i całkowicie otwarta na jego ruchy. Megara już zsuwała spodnie ze swojej pupy.
Ashenvir całował zachłannie czarodziejkę, ocierając się twardym organem o jej brzuch okryty gorsetem. Pierwsza salwa bynajmniej go nie osłabiła. Kątem oka zerkał na prawie nagą półelfkę ciekaw jej zachowania. Właściwie nie wiedział, czego się po Megarze spodziewać. Zresztą ogonem nadal poruszał w szparce iluzjonistki. Jego kochanka przywierała do niego całą sobą, choć ubrania nieco tłumiły doznania, za to wzmagały inne. Tłumiła jęki jego ustami, odrywając się jedynie na krótkie momenty.
- Nie wstydź się… tryskaj… nie powstrzymuj… obciągnę ci potem jeszcze…
Megara położyła się na liściach, naga od pasa w dół. Wsunęła dłoń między uda i zaczęła się dotykać, patrząc na nich.
- Nie postrzym…- jęknął ocierając się męskością o jej ciuszek i znów tryskając, jego ogon wił się na boki w jej kobiecości… a dłonie brutalnie ściskały odsłonięty biust.
Była już cała mokra i lepka z przodu.
- Włóż go we mnie… chcę cię poczuć… - wysapała. Łuczniczka tuż obok masturbowała się coraz mocniej, pojękując. Jej palce poruszały się bardzo szybko po owłosionej cipce. Wytatuowane ciało Jayi zapraszało.
- Może…. zmienimy pozycję… na wygodniejszą?- zapytał czarownik wyciągając ogon z ciała kochanki i próbując wyrwać się z jej objęć.
- Jak chcesz mnie posiąść? - jej oczy były roziskrzone. Nie zasnuwała ich mgła, była w pełni świadoma tego co robili, a jednak miał wrażenie, że potrzebowała tego jeszcze bardziej niż mniej umiejętnie obchodzące się z pożądaniem kobiety.
- Od tyłu na czworaka… za pierwszym razem... wpatrzoną w Megarę i jej taniec paluszków.- wyszeptał rozpalonym głosem diablik.
- Użyj tyłka jak wolisz ciaśniej - zaproponowała. - Rozciągnęłam się od ciągłego używania.
Wyzwoliła go ze swojego uścisku i obróciła się na brzuch, a następnie powoli uniosła biodra, a potem ustawila się na wyprostowanych rękach.
- Megara chyba odpłynęła… nie dziwię się, ta aura jest tak silna…
- I tak wytrzymuje najdłużej.- Ashenvir pochwycił za pośladki iluzjonistki i naparł męskością nabijając jej tyłeczek na swojego członka. - Dziwię… się… że ty tak długo… się opierałaś... jej… aurze.
Jęknęła. Anus otworzył się dla niego powoli, wpadł do środka. Rzeczywiście była tu ciaśniejsza, ale nie jakoś bardzo. Wzięła go całego w dupę.
- Nieustannie czuję podniecenie… muszę umieć… odrobinę to kontrolować…
Podwijając jej sukienkę zauważył kolejnego motyla, tym razem na prawym pośladku. Megara zaś nic nie widziała i nie słyszała, masturbując się szybko. Dłoń na mokrej szparce wydawała mokre odgłosy.
- Alice…. pewnie… dobrze ci robiła.- dłonie mężczyzny zacisnęły się na biodrach iluzjonistki. Napierał swoimi raz po raz wypełniając ją całą twardą obecnością swojego pulsującego organu.
Dyszał ciężko z podniecenia przyglądając się jej gibkiemu ciału ulegającemu jego żądzy.
Dziewczyna sapała, piersi bujały się w rytm pchnięć, a Ash widział jak co chwilę znika w ciepłym, ciemnym środku. Zaciskała się na nim, pulsowała.
- Lubiła mi wsadzać całą dłoń i doprowadzać, dawała mi nieco ukojenia…
- Ja włożę ogon. - wydyszał podniecony tymi widokami i doznaniami Ashenvir, napierając mocno i miarowo na pupę kochanki całym ciałem.
- I nie będziesz wyjmował? - zapytała, odwracając się do niego. Widać było, że nie łatwo dać jej orgazm, choć bez wątpienia odczuwała wielką przyjemność z jego obecności w niegrzecznym otworku.
- Nie będę. - obiecał diablik i nie przerywając ruchów bioder, zaczął ogonem wodzić po biodrach czarodziejki, by dotrzeć ogonem do szparki. Przyglądał się przy tym łuczniczce, gdy jego ogon posiadł kwiat czarodziejki poruszając się w nim gwałtownie oraz energicznie.
Zmieścił się w dziewczynie bez większego trudu. Często używana była idealna do zapychania obu otworków. Jęknęła głośniej.
- Tak jest dobrze… bierz mnie tak… tak dojdę…
Megara odpłynęła do swojego świata. Z rozłożonymi na boki udami poruszała palcami po swoim łonie, masując i pocierając głównie łechtaczkę, śliską i mokrą jak wszystkie włosy wokół szparki.
Był to podniecający widok, dlatego Ashenvir zaczął napierać mocniej na oba otworki swojej magicznej kochanki, mocno coraz mocniej i bez litości. Uwięzione w gorsecie piersi Jayi kołysały się energicznie, tym bardziej że chwyciwszy ją za białe pukle włosów zmuszał do dociskania jej pupy do swojego rozgrzanego żądzą ciała. Nic więc dziwnego, że dotarł na szczyt mocno i intensywnie, a dzięki wpływowi bogini… obficie. Rozkosz i ulga mieszały się w jego ciele i głowie, kiedy wyrzucał z siebie strugi nasienia głęboko do chętnej pupy. Miał wrażenie, że Jaya go tam ssała. Ostatnie mocne pchnięcia wywołały wreszcie i jej orgazm, czuł jak pulsuje, choć dziewczyna szczytowała cicho, sapiąc. Głośniejsza od niej była pojękująca półprzytomnie Megara.
- Chyba… jest… tu bezpieczna, co?- zapytał Ashenvir przyglądając się bawiącej swoim ciałem półelfce. Najwyraźniej ona potrzebowała tylko widoków.
Pogłaskał po odsłoniętym tyłeczku swoją białowłosą kochankę.
- Mam wrażenie, że chętnie dołączysz do mnie i reszty dziewczyn.
- Tylko jak mi obiecasz bardzo częsty seks - odpowiedziała, także patrząc na masturbującą się dziewczynę, która właśnie wsuwała dwa palce w lepką, głośno mlaskającą cipkę. - Przed wiwerną jesteśmy tu w pełni bezpieczni, ale chyba powinniśmy odnaleźć waszą przyjaciółkę.
- Z pewnością zawsze, gdy będzie okazja lub będziesz miała ochotę.- na razie Ashenvir zaczął naciągać na siebie spodnie.- Poza tym Zellara i Lavena mogą się też zająć twoimi potrzebami. Chodźmy poszukać więc Elli.
- Ja ciągle muszę. Im bardziej niebezpieczne miejsce tym większe czuję podniecenie - usiadła, patrząc na niego i poprawiając swoje ubranie. Na udach i kroczu widać było zasychające nasienie.
- Ja też… bardzo często.- odparł z uśmiechem diablik. I spytał cicho.- Jak więc tu sama wytrzymywałaś?
- Używałam rąk, przedmiotów i magii - odpowiedziała z uśmiechem. - Potrzebuję od pięciu do dwudziestu orgazmów na dzień.
- U nas jest cztery dziewczyny i ja… dość rąk, by zająć się twoimi orgazmami.- odparł rogacz przyglądając się dziewczynie.- To chodźmy na poszukiwanie Elli, a jak Megara do tego czasu się nie otrząśnie, to ją zmolestujemy.
- Mogę uczynić nas niewidzialnymi - Jaya wstała. - Ale używanie magii też wzmaga moją chcicę, więc będę chciała, żebyś mnie wziął na otwartej przestrzeni.
-Dobrze… pod warunkiem, że będziesz golutka.- zażartował Ashenvir wodząc lubieżnym spojrzeniem po kuszących kształtach czarodziejki. Miał ochotę zobaczyć ją nago.
Niemniej szybko otrząsnął się z tych kaprysów dyktowanych mu przez pożądanie i widoki jakie miał przed oczami. - Narzucisz na nas niewidzialność, gdy zajdzie taka potrzeba. W końcu czar nie trwa znowu aż tak długo?
- Trwa przez jakiś czas, wystarczy. Nie wiem gdzie się uchowałeś, ale powinieneś zdawać sobie sprawę, że wychodzenie z ukrycia to największa potrzeba. Nie wiadomo nigdy gdzie czai się wiwerna.
Wjęła z sakiewki przy sukience niewielką kuleczkę, którą roztarła między palcami, wypowiadając zaklęcie i dotykając Asha. Oboje zniknęli. Oprócz jęków mężczyzna słyszał szelest materiału i wkrótce zobaczył jak sukienka Jayi ląduje na liściach.
- O wiele bardziej wolę w ubraniu, ale ten jeden raz. Idziemy - postanowiła, biorąc go za rękę. Na ślepo, musieli się trzymać, aby nie zgubić wzajemnie.
- Dobrze…- dłoń mężczyzny zacisnęła się na palcach czarodziejki, gdy ta go prowadziła udając się na poszukiwania Elli wraz z nim.

Przecisnęli się na zewnątrz i zatrzymali, obserwując niebo. Wiwerna wciąż tam była, zataczając kręgi wysoko w powietrzu.
- Gdzie poszła twoja przyjaciółka? - spytała cicho Jaya.
- Wspinała się w kierunku zamku.- wyjaśnił Ashenvir zerkając na latającą bestię nerwowo.
Czarodziejka pociągnęła go w górę zbocza, na drogę, potem zaczęła zbliżać się w stronę bramy. Była bardzo cicho, to głównie pod jego stopami zsuwały się kamyki i chrzęścił żwir, ale także wcale nie tak bardzo.
- Od której strony miała podejść? - zapytała szeptem, zatrzymując się. Wpadł na to gołe, miękkie ciało i dopiero tak się zatrzymał. - Musiała się zdążyć ukryć, bo wiwerna inaczej by ją zobaczyła. Możemy poszukać w podziemiach zamku, tu niedaleko jest wejście.
- To chodźmy tam.- dłoń diablęcia przesunęła się na oślep po nagiej skórze czarodziejki, aż pochwyciła ją za pierś lekko ściskając ów okrągły skarb.
Zmieniła nieco pozycję, stojąc do niego tyłem, przez co jego męskość znalazła swoje miejsce między pośladkami seksualnej dziewczyny.
- Dobrze, tylko pamiętaj, żeby być cicho. Tam urwisko jest strome - szepnęła, nie ruszając się ciągle z miejsca.
- Dobrze…- jego dłonie same wymacały i chwyciły za jej piersi ściskając je i miętosząc. Co prawda nie widział ich, podobnie jak krągłości które otulały jego członka… ale czuł je wyraźnie.
Sutki były bardzo twarde. Poruszyła biodrami, ocierając się miękkim ciałem o sztywnego drąga. Wyglądało na to, że nie jest w stanie ruszyć się do przodu. Sięgnęła rękami do tyłu, poczuł dłonie na swoich biodrach.
Zaczął poruszać biodrami, ocierając się o jej pośladki twardym organem i ściskając zachłannie piersi. Był już taki jak ona… dzięki wpływowi bogini zawsze gotowy do seksu. I zawsze go potrzebujący. Co prawda w tej chwili niewiele mógł zrobić. Jego twardy pal nie mógł się zagłębić w jej otworku perwersyjnych zabaw, acz… jego wrażliwe na dotyk ciało, nie potrzebowało za wiele. A i ona pewnie też była nadwrażliwa.Niemniej ogon miał wolny i on poruszając się na boki macał na oślep drogę do kobiecości czarodziejki. Poczuł jak dziewczyna się lekko wypina.
- Weź mnie… - szepnęła błagalnym tonem.
- Dddobrze..- szepnął mężczyzna i wypełnił jej spragnioną dotyku kobiecość swoim ogonem. Poruszający się na boki i sięgający głęboko organ poruszał się, gdy jego męskość ocierając się między pośladkami Jaya zbliżała się do kresu sił. Wybrudzenie jej pupy, było nieuniknione.
Jęknęła cicho. Ogon to nie to samo co członek, ale Jaya przyjęła co jej dawał. Miała cipkę gorącą jak piec, kiedy się w nią wcisnął, poczuł jak wyciekają ze środka soki.
Poruszając nim mocno w jej szparce, diablik brał ją w posiadanie w sposób gwałtowny i intensywny. Na inne figle też przyjdzie czas. Na razie Jaya poczuła lepkie strużki ciepłego płynu rozlewającego się po i pomiędzy pośladkami. Jej rogaty kochanek dotarł na szczyt z cichym jękiem.
 
Lady jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172