Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2019, 23:09   #1
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Diabelskie Nasienie [21+]

Można rzec, że Ashenvir Tangeirson żył w kokonie. W wieży, w środku lasu, problemy świata omijały go i jego mistrza szerokim łukiem. Ciągnęło się to miesiące, lata. Życie w pewien sposób nudne, ale jednocześnie spokojne. Ustalav mógł nie być najwspanialszym miejscem do życia, ale kto by szczególnie narzekał? Coś odpychało stąd potwory, pobliskie wioski zamieszkane były przez sporą ilość ładnych dziewczyn - coś co diabelsko ostatnimi czasy ciekawiło najbardziej. I byłby tak żył dalej, gdyby nie ostatnia zima. Najpierw przyszły mrozy i śniegi tak duże, że nie dało się ruszyć poza wieżę. Potem przyszły plotki o upadku bogów, strasznych potworach, nawiedzonych miejscach. Wybuchła wojna, która i gwałtowna. Wielu poległo, a wioski przejęły stwory na usługach nowych mrocznych władców. Niewiele w tym co słyszał Ash było konkretów, ale kiedy przyszła zimna, deszczowa i mglista wiosna, okazało się, że nie może już podglądać śmiejących się, pluskających w strumieniu dziewczyn.

Zaatakowali w nocy. Zaskoczyli i jego i mistrza, wdzierając się do wieży i zabierając ich praktycznie bez walki. Diabelstwo może i znało kilka sztuczek, ale jak mogły się one przeciwstawić wielkim, umięśnionym humanoidom o zwierzęcych głowach? Potwory były zorganizowane i bezlitosne, zabierając ich do pobliskiej wioski. Tangeirson stracił po drodze przytomność. Młodzian ów o lekko zakrzywionych długich rogach, długich czarnym jak noc włosach leżał półprzytomny. Choć dźwięki dookoła niego brzmiały nieprzyjemnie to mocny cios, który omal nie rozwalił jego czaszki sprawił, że nie wstawał zatopiony w nieprzyjemnych majakach. Szczupłe diablę o czerwonawej skórze i dość delikatnej pozbawionej zarostu twarzy, było całkiem urodziwe jak na swoje pochodzenie. Bardzo półelfie oblicze kusiło swą urodą. Oczywiście długi muskularny ogon o dość miękkiej i sprężystej końcówce wyraźnie zdradzał czarcie pochodzenie. Jak i rogi. Ashenvir był młody i jeszcze niewinny. Zdecydowanie nieprzygotowany na tak brutalne wejście w świat dorosłych.

Ocknął się w zupełnych ciemnościach, które nawet jego wzrok przenikał z trudem. Leżał na brudnym sianie, w jakiejś niewielkiej komórce o nierówno zbitych deskach, patrząc się w sufit. Nikt go nie związał. Musieli uznać, że nie ma takiej potrzeby.I wiedział już, co go obudziło. Ludzki krzyk, głos bardzo pasujący do głosu jego mistrza, Filibranta. Dochodził gdzieś z zewnątrz, gdzie przez szpary w deskach przebijało słabe, migotliwe światło.
Diablę zadrżało na ten głos. Lęk o jedyną osobę, która była mu rodziną sprawiła że ruszył w kierunku drzwi komórki, by je sforsować. By wydostać się na zewnątrz, by… uratować jakoś swojego przyszywanego ojca. Od razu okazało się, że drzwi zablokowano z drugiej strony. Zwyczajne, z zawilgotniałych mocno desek, wytrzymały mimo wszystko jego niezbyt silny szturm. Załomotały, ale zostało to zagłuszone przez kolejny krzyk. Przez szparę Ash widział migoczące płomienie wielkiego ogniska ze słupem wbitym pośrodku. Do niego przywiązana była krzycząca postać, a wokół tańczyły inne, widoczne zaledwie niczym cienie.
Młodzian zawył bezgłośnie z bólu i rozejrzał się dookoła. Szeptem wezwał moc, tak go uczył jego ojczulek przywołując kamień otulający jego dłonie niczym rękawice. Mając kamienne pięści rozejrzał się za takimi deskami, które mógłby wyłamać. Wyjście frontem było szaleństwem. Rozpaczliwie uderzał deski, szukając słabego punktu. Słabo zbita szopa na szczęście miała takich sporo. Zamykając umysł na coraz bardziej rozpaczliwe, ale też słabsze krzyki, szarpnął jedną z bardziej luźnych desek. Zgrzytnęła, ale zaczęła się poddawać. Problem w tym, że wydawała głośne, nieprzyjemne dźwięki.

Diablę postanowiło jednak zaryzykować i wyłamać je silnymi ciosami. Nie miał dużo czasu, wszak nie wiedział kiedy będzie następny. Dla zmylenie wrogów, sięgnął po kolejną magię. Tym razem tworząc rosłego jaszczuroluda z włócznią stojącego naprzeciw drzwi. Prosta iluzja, ale da pewnie kilka chwil zanim rozpoznają ten blef. Dwa kolejne ciosy i deska pękła, pozostawiając sporą szparę, przez którą od razu zaczął się przeciskać. Stworzył iluzję, ale to też zajęło mu chwilę. Krzyki milkły, milkł także zaśpiew tańczących, nagle słyszalny lepiej. Ostatni zgrzyt wręcz urwał go zupełnie, pogrążając okolicę niemal w ciszy.
Ash wreszcie mógł przyjrzeć się temu miejscu. Pomimo ciemności poznał szybko, że to najbliższa wieży wieś, dokładniej jej sam kraniec. Przed sobą miał jedną jedyną chałupę, a nieco dalej już zaczynał się gęsty, pogrążony we mgle las. Było zimno, mokro, wilgoć oblepiała jego ciało. Szopa zasłaniała mu widok na ogień i to co się tam działo, ale droga ucieczki wydawała się otwarta. Bo czy mógł zrobić coś więcej?
Sam? Bez broni? Młodzian zdawał sobie jak żałosne miał szanse skoro zawiódł jego mentor. Potężny czarodziej. Szukać pomocy? Gdzie? Dookoła były wsie. Znał ten las jak własną kieszeń. Znał i wieśniaków. Żadni z nich wojacy. Może jednak trzeba było ich ostrzec?
Nie mógł uratować Filibranta. Może zdoła przynajmniej ich?
Za takim postanowieniem ruszył przez las do najbliższej wsi. Najbliższej byłoby oczywiście drogą, ale na nią nie mógł sobie pozwolić. Pobiegł, starając się nie potykać w tych warunkach, ale nie zdążył odbiec daleko, gdy dotarły do niego ludzkie i nieludzkie okrzyki. Odwrócił się, ale we mgle dostrzegał jedynie słabo zarysowane, humanoidalne sylwetki. Już wiedzieli, że uciekł. I nie zamierzali odpuścić.
To tylko dodawało pędu nogom diablęcia. Owszem mógłby sobie poradzić, z jednym, z dwoma… może nawet z trzema. Ale ich było więcej. Natomiast on znał ten lasi to była jego przewaga. Ruszył więc czarnym wykrotem prowadzącym do starych jaskiń nad małym jeziorem, których to labirynt spenetrował. Przy odrobinie szczęścia podprowadzi ich pod legowisko starej mantikory i ucieknie dobrze sobie znaną szczeliną. Jak dobrze pójdzie paru z nich przypłaci życiem spotkanie z tą leniwą bestią. Biegł najszybciej jak umiał. Zwykle to nie wytrzymałość jednak była jego mocną stroną i szybko dostał zadyszki, potykając się coraz częściej. Za sobą, bliżej i dalej, widział punkciki migotliwych pochodni. Kto wie co potrafiły te zwierzopodobne potwory? Gałęzie uderzały go po ciele, pot i wilgoć spływały po nim. Zdał sobie sprawę, że jest w nocnym stroju, zupełnie nieprzystosowanym do takich gonitw. Wydawało mu się, że jest już niedaleko jaskiń, kiedy usłyszał warkot, stanowczo zbyt blisko. Odwrócił się, widząc go. Półnagi, barbarzyński, z wyjątkowo umięśnionym i pokrytym szczeciną ciałem, o pysku wilka. Ludzki i nieludzki, zawył unosząc topór i doganiając Asha z każdą chwilą.
Diablik miał jeszcze kilka asów w rękawie i użył jednego formując z pomocą wypowiadanych słów kulę pajęczyn którą cisnął we wroga by go oplątać.Był to w miarę szybki i cichy sposób eliminacji wroga. Kiedy trafiała. Stwór okazał się bardzo szybki i uchylił się, a kula pajęczyny trafiła w jakiś korzeń. Topór świsnął w powietrzu, kiedy wróg dogonił Asha i przeciął koszulinę i ciało diabelstwa, zostawiając krwawiącą ranę.
Ashenvir zaklął pod nosem, tak że Filibrant mógłby się zdziwić, skąd jego podopieczny zna takie słownictwo. Następnie sięgnął po moc by wezwać małą skrzydlatą bestię. Czarnego jak noc ptaka który mógłby odwrócić uwagę wroga od niego. Moc odziedziczona po matce, która potrafiła jednak wzywać znacznie potężniejsze stworzenia. Niestety młody diablik dopiero opanowywał drzemiący w nim ponoć potencjał. I jedyne co potrafił obecnie wezwać, to był właśnie ten skrzydlaty drapieżnik. Czarne stworzenie od razu spadło na głowę potwora i zaczęło go dziobać i szparpać na tyle skutecznie, że następny cios został wymierzony właśnie w tego ptaka. Wynik tego starcia mógł być prawdopodobnie tylko jeden, ale Ash zyskał kolejne sekundy. Czy mu wystarczą, jeśli chciałby się trzymać starego planu?
Był tylko jeden sposób by się przekonać. Ruszył do biegu nie przejmując się bólem rany. Jeśli go dopadną i tak nie będzie miało znaczenia ile krwi utracił. Byle dotrzeć do owej starej mantikory, byle dostarczyć jej trochę mięsa w postaci ścigających go wrogów. Zyskał sporo, nocne stworzenie toczyło całkiem długi bój ze zwierzęcym potworem, ale ten wreszcie zatryumfował - albo skończyło się zaklęcie. Wilcze wycie rozległo się zdecydowanie za blisko, na pewno ściągając innych. Ale Ash już widział wejście do jaskini. Już miał tam wbiegać, kiedy z prawej strony usłyszał ulotne, ciche, kobiece:
~...tutaj…
Czemu posłuchał? Nie wiedział. Po prostu zrobił to instynktownie. I pospiesznie udał się za owym szeptem. Pobiegł, nie wiedząc dokąd. Las jeszcze się zagęścił, ale on miał wrażenie, że to zagęszczenie prowadzi go gdzieś, w konkretne miejsce. Znów usłyszał warkot, ale kiedy się obejrzał, nagle stracił oparcie pod nogami. Zaczął się zsuwać w dół, aż uderzył o coś twardego. Oszołomiony rozejrzał się. Przed sobą miał osypisko, pełne kamieni, ziemi i korzeni. Pod sobą coś na kształt kamiennej posadzki, a za sobą solidne, wzmacniane metalem drzwi. Zanim w ogóle się podniósł, na górze, w polu widzenia, pojawiła się sylwetka jego prześladowcy.
Kolejną iluzją przywołaną pospiesznie stworzył się ścianę z kamieni. Nawet jeśli wróg zorientuje się że to oszustwo, to i tak spowolni to go trochę. A on sam próbował otworzyć owe okute żelazem drzwi. Fałszywa ściana spełniła w pierwszym momencie swoje zadanie. Stwór zaczął węszyć, rozglądając się. Pociągał nozdrzami bardzo intensywnie, a drzwi niestety okazały się zamknięte na widoczny zamek. Kiedyś musiały być częścią jakiegoś podziemnego kompleksu, który został ujawniony przez osunięcie się ziemi.
No cóż… pozostało więc powtórzyć plan z pajęczą kulką i mieć nadzieję, że atak z zaskoczenia poprawi szanse na celne trafienie. W duchu Ashenvir narzekał, że dał się złapać na lep kobiecego szeptu.
~ ...przyprowadź go… ~
Odezwał się znowu, kiedy tylko o nim pomyślał. Węszący stwór zbliżał się powoli.
~ ...wezmę go w swoje objęcia… ~
- heeeej… tutaj… -zawołał Ashenvir sam nie wiedząc, czemu to robi. Może po prostu bał się umrzeć samotnie ? Bał się zostać w tym lesie sam?
W każdym razie gotów był użyć swojego pajęczynowego czaru, jeśli sytuacja go do tego zmusi. Bestia zatrzymała się. A potem zawyła i zaszarżowała prosto w stronę drzwi, jednak nie widząc ich ani Asha. Pochyliła głowę, rozpędzając się niczym taran…
A diablik odskoczył na bok nie chcąc być trafionym rogami. I pozostawiając tą przyjemność drzwiom. Trochę ciekaw wyniku tego “pojedynku”. Drzwi przegrały. Wielka masa i siła wpadła na nie z hukiem, ustąpiły z łomotem otwierając się i uderzając z tego impetu w ścianę. Potwór wbiegł do pomieszczenia, ciemnego i zimnego. Ash usłyszał tylko harkot i dźwięk upadającego ciała, a potem stukot topora uderzającego o kamień.
To nie brzmiało zbyt… obiecująco, mimo że potwór który go ścigał już nie żył. Diablę przełknęlo ślinę i czarem przywołało tańczące światła, by ich blaskiem rozświetlić sobie drogę… i zobaczyć co się nieopatrznie uwolniło. Zrobił krok, potem drugi. Światła ukazały podziemną, kamienną komnatę i martwe ciało potwora. Potem ławki, również kamienne, ustawione równo przed podwyższeniem, na którym stał ołtarz. To musiał być ołtarz. A za nim posąg, nieokreślony, lecz przedstawiający bez wątpienia piękną istotę. Nagle poczuł wiatr i drzwi zamknęły się z hukiem. Obrócił się gwałtownie i zobaczył właścicielkę głosu. Piękna kobieta w ludzkim ciele oblizywała się, poprawiając zabrudzony krwią zamordowanego płaszcz. Wyjątkowo zgrabne i kuszące kształty odziane były w najbardziej prowokujący strój, jaki Tangeirson widział w życiu. Każdy jej ruch był wdzięczny i przyciągał spojrzenie.
- Witaj, Ash… - szepnęła, teraz bardziej namacalnie, zmysłowo.
- Wi… taj…- myśli i pragnienia szły całkowicie innymi torami. Myśli mówiły, że ta kobieta jest groźna, jest nienaturalna, jest… czymś potencjalnie równie złowrogim co bestia która go ścigała. Pragnienia odpływały w dół, zasilając krwią jego organ miłości. Dziewczyna była piękna, prowokująco bezwstydna i sprawiała że diablik nie mógł oderwać od niej wzroku. Nie mógł się też poruszyć, nie wiedział co zrobić z rękami, a ogon jego na boki.
-Od… dawna tu… mieszkasz?- zapytał mało elokwentnie.- Pierwszy… raz… ja…-
“Rozmawiam z kobietą zamiast ją podglądać” aż cisnęło mu się na ustach.
- Cię widzę w tych… stronach. To miejsce… nie wiedziałem o nim… -wzrok młodzika jednak skupiał się tylko na krągłościach jej biustu.
- To moja świątynia. A raczej to co z niej pozostało.
Zbliżyła się, kołysząc biodrami. Nie miała żadnej widocznej broni, a jednak potwór nie mógł być bardziej martwy. Przesunęła palcami po jego policzku.
- Obserwowałam cię. Znam twoje myśli. I potrzebuję kapłanów - okrążała go powoli, ciągle dotykając dłonią różnych części twarzy i szyi diablęcia. - Nie mam wiele czasu, fizyczna manifestacja pochłania wiele mojej energii. Dołącz do mnie. Poświęć ze mną ten ołtarz.
Ruszyła nagle w stronę podwyższenia, kołysząc biodrami.
- Muszę uprzedzić, że niewiele wiem o bogach, a jeszcze mniej o kapłanach. -zaczął paplać młodzik podążając za zgrabnymi nogami kobiety i żałując że płaszcz okrywa jej pośladki.
- Właściwie to jakich domen jesteś boginią. Jakie dziedziny są pod twoją opieką?- wreszcie wydukał jakieś sensowne pytania. Jego opiekun byłby z niego dumny, gdyby żył.
- Mam na imię Arshei - powiedziała, a płaszcz zsunął się z jej ciała. Zgrabnym, hipnotyzującym ruchem weszła na ołtarz. - Świat znalazł się na krawędzi zagłady. Wiem, że nic nie wiesz. Bogowie upadli, a ja jestem jedną z nich. Potrzebuję wyznawców i kapłanów. Świat ich potrzebuje. Posiądź mnie, a pokażę ci tyle, ile mogę - zniżyła głos do szeptu, powoli kładąc się na plecach.
- To…- właściwie nie wiedział, co powiedzieć. Ale ciało zaregowało samo. Palce przesunęły się po udach kobiety. Zaczął rozpinać sprzączki jej stroju, przy części intymnej co by sprawę doprowadzić do końca w miarę szybko. Sądząc po zachowaniu Arshei zależało jej na szybkim załatwieniu sprawy. A gdy odsłonił jej skarby zabrał się za uwalnianie swojego żądła.
- Wybacz, że tak bezceremonialnie… ale spieszy się tobie.- przypomniał wstydliwie.
- Wiedziałam, że jesteś idealnym kandydatem… - szepnęła coś i jej strój sam się zwinął, odsłaniając zupełnie gołe, różowe łono, podobne i jednocześnie takie inne od tych co widywał u chłopek. Błyszczało od wilgoci. - Połącz się ze mną. Skrop prawiczym nasieniem.
- Nie musiałaś o tym wspominać.- mruknął zawstydzony młodzik i uwolniwszy swą dumę ostrożnie zanurzył ją w kwiecie tajmniczej Arshei. Ruchy jego bioder były powolne, bo sam nie miał za wiele doświadczenia. Ujął jednak dłońmi uda kobiety, dla pewniejszego ich połączenia i dociskał biodra mocno przy każdym sztychu.

Nie myliła się co do niego. Umysł Asha przestawał pracować, kiedy pojawiała się możliwość zaznania takiej przyjemności. Tak bezpośredniej po raz pierwszy, kiedy zanurzał się w anielskie, gorące, miękkie i ciasne jednocześnie wnętrze. Wszystkie problemy zniknęły od razu, zastąpione przez niewysłowioną rozkosz i euforię, kiedy oczy śledziły wnikającą w kobietę męskość. Czy była boginią? Czy tylko zwodziła naiwnego młodzieńca? Uszy wypełnił mu jej długi jęk, wyzwolony w momencie tego intymnego połączenia ciał. Tangeirson zaczął odpływać, czuł jak umysł ulatuje wysoko, coraz wyżej.
Najpierw zobaczył swój las i wieżę, a także otaczające ją tu i ówdzie wioski. W każdej paliło się ognisko podobne do tego, które widział. Wszędzie tańczyły stwory i kobiety. Potem poszybował jeszcze wyżej i zobaczył góry i doliny, bagna i równiny. Rzeki przecinały krajobraz kraju, w którym mieszkał. Miasta płonęły, a wielkie hordy i dziwne, potężne stworzenia niszczyły i zabijały. Na środku tego widniał olbrzymi krater, z którego jedne za drugim wyłaniały się kolejne złowrogie istoty. Ciągle i ciągle piął się wyżej, mając już pewność, że cały świat pogrążył się w chaosie. Wtedy otoczyły go chmury, ogarnęło zimno. Patrzył czyimiś oczami, w rozbłyskach magii, na środku niezwykłego kręgu. Poczuł jak stapia się z inną kobietą o spiczastych uszach, a potem poczuł ból i to jak spada z niebios na ziemię. Los tej, z którą się kochał? Nie widział kto ją zrzucił.
Nagle wszystko się urwało i poczuł potężną przyjemność orgazmu. Nie jakiegoś zwykłego, to spełnienie pozbawiło go tchu, a jego intensywność niemal odebrała przytomność. Długie strumienie nasienia, jeden za drugim, tryskały na pusty kamienny ołtarz zaczynający jarzyć się lekką, białawą poświatą. Krawiąca rana na piersi, o której zapomniał pomimo niebezpieczeństwa wykrwawienia, zaczęła się powoli zamykać, a ból stał się wspomnieniem.
Jednakże co… co się właściwie stało? Gdzie zniknęła ona? Gdzie sam się udać powinien? Do króla? Tak. To wydawało się najlepszym wyborem. Do króla, arcykapłana, szamana, cesarzowej… do jakiegokolwiek władcy, by ich przestrzec go przed tym co widział. Do każdego władcy. Oni mogli zorganizować opór. Musieli!
Arshea uczyniła go kapłanem, ale najwyraźniej sam musiał się dowiedzieć co to oznacza. Skończył tryskać po dłuższej chwili. Cały ołtarz upstrzony był plamami z niezwykle białych soków, które spływały do jego środka, wsądząc się w jakąś niewielką dziurę. Ołtarz jaśniał coraz bardziej, a na nim ponownie pojawiła kobieta. Tym razem mało rzeczywista, ulotna jak tworzone przez Asha iluzje. Podobnie brzmiał jej głos.
~ Nie ma już królów. Nowi muszą zostać wyniesieni, ale najpierw musicie przetrwać. Niewielu mężczyzn pozostało. Cień zawładnął światem. Zbieraj kobiety wokół siebie, napełniaj je moją mocą. Wtedy będę mogła objąć was opieką… ~
- Acha. - odparł Ashenvir. Nie brzmiało to optymistycznie. - Kobiety… Może jakieś uciekły do lasu. Przecież nie wszyscy… ktoś musiał uciec z wiosek. Jak z mojego więzienia.
No to miał już plan. Udać się w okolice najbliższej wioski. To mogło się udać. Znał ten las dobrze.
- Coś jeszcze? Wrócić z nimi tutaj? - zapytał.
~ W tym momencie moja moc jest bardzo słaba, mój kapłanie. Jeśli przywrócisz mi jej odrobinę, mogę was ukrywać. Ale będziecie musieli znaleźć inne miejsce. Możemy adaptować każde, które poświęcisz rytualnie i którego moc będziesz regularnie… dokarmiał. Umysły kobiet pochłania cień. Musisz je od niego uwolnić, mój dotyk jest do tego zdolny. ~
- Acha. - to wszystko było przytłaczające. Ale Ashenvir nie zamierzał ulegać wpływowi rozpaczy. Jego mentor uczył go o wielu bohaterach. Ci się nie poddawali. On też nie planował. Dobrze że miał swoją magię pajęczego kokonu. Bo jeśli kobiety są zauroczone to, mogą próbować go zabić zanim je uzdrowi jego dotyk. - To pójdę na południe po drodze zbierając je.
~ Sam musisz być jak cień i wojownik w jednym. Jedna na raz. Mierz siły na zamiary. Od ciebie zależy wiele… ~ powiedziała jeszcze i rozpłynęła się w powietrzu. Wyglądało na to, że bez nowego przypływu mocy nie pojawi się ponownie. Poświata na ołtarzu zgasła.
Ash w świetle swoich tańczących świateł dostrzegł, że z tej świątyni prowadzą jeszcze jedne drzwi gdzieś w głąb kompleksu. Wybrał więc je uznając, że dzięki temu na pewno zgubi pościg. Miał też nadzieję, że jego prześladowcy sami wpadną na starą mantikorę.
 
Lady jest offline  
Stary 05-04-2019, 10:50   #2
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Drzwi okazały się otwarte, ale nie prowadziły do wyjścia, a dalszej części podziemnej świątyni. Po lewej stronie Ash znalazł dwa pokoje o surowych, kamiennych ścianach. Ozdoby zniszczył czas i wilgoć, podobnie jak łóżka czy szafę. Jedno pomieszczenie należało zapewne do tutejszego kapłana, bowiem było w nim tylko jedno miejsce do spania, a poza szafą jeszcze biurko i duża skrzynia - co ciekawe, ona zachowała się w niemal idealnym stanie. W drugim pomieszczeniu były cztery zniszczone łóżka, ze skrzynią przed każdym - jednak te nie nadawały się już do użytku. Podobnie jak zapasy zgromadzone kiedyś w magazynie po drugiej stronie korytarza. Ten natomiast kończył się łaźnią, zasilaną przez podziemny strumień spływający po kamiennej ścianie do całkiem sporego basenu. Niestety podobnie jak pogoda na powierzchni - zimnego.
Diablik cofnął się i zajrzał do skrzyń, pod łóżka i do szaf. A nuż znajdzie się tam coś ciekawego. Magazyn pominął zakładając, że tam żywność pewnie trzymano. Teraz stały tam tylko zbutwiałe i rozpadające się skrzynie i beczki. Nie lepiej było z innymi meblami, a stare szaty zdążyły zbutwieć. Jedyną interesującą rzeczą okazała się skrzynia w pomieszczeniu głównego kapłana, była w dobrym stanie. Niestety była zamknięta. Na zamek w kształcie pomalowanych na czerwono, wydatnych ust.
- Jeśli będę tam musiał włożyć.- diablik zaczerwienił się bardzo na twarzy, która już sama z siebie była bardzo czerwona. Zawstydzony zaczął od pocałunku, mając nadzieję że to był właściwy klucz.
Usta poruszyły się nagle, ożywione magią. Poczuł jak niezwykły język wsuwa się do jego buzi, a pod ustami zaczęły się uwypuklać dwie bardzo kobiece półkule.
To było intrygujące, nie przerywając pocałunku diablik chwycił za jedną z piersi badawczo ją ściskając. Poddała się jego dotykowi, miękka i przyjemna. Pierwszy raz dotykał tej części kobiecego ciała, choć to był bardzo… ciekawy sposób. Czuł jak pod jego dotykiem twardnieje sutek.
Jakiś rodzaj mimika? To przyszło do głowy Ashenvirowi. Nie zmieniło to jednak faktu, że nie przerywał pocałunku, ćwicząc na formującym się biuście różne rodzaje dotyku i ugniatania delikatnie owej części “ciała”. To chyba okazało się wystarczające. Atrybuty kobiecości cofnęły się, a zamek wydał ciche “klik”. Diablę po otworzeniu go zobaczyło leżącą na dnie ciemnoczerwoną torbę, taką co wieszało się przez ramię i nosiło wygodnie na plecach. Na pierwszy rzut oka wydawała się pusta.
- Cóż… na pewno się przyda.- stwierdził mężczyzna sięgając po torbę i zaglądając do środka.
Ku swojemu zaskoczeniu ujrzał miejsce wielkości wozu, a nie zwykłej torby. Kiedy skupiał wzrok na jakimś przedmiocie, ten zdawał się powiększać i zbliżać do jego ręki. Zobaczył tam piękny rapier z ustami wygrawerowanymi na rękojeści, dwa komplety ubrań - skórzany i jedwabny, dwa bukłaki, dwie pary butów - pasujące do strojów, ciemny płaszcz, trochę pustych fiolek i coś co wyglądało jak czerwony patyczek, a okazało się różdżką.
Ashenvir przez chwilę podziwiał swoje zdobycze, a potem szybko się przebrał w nowe ubranie. Wybrał skórzane uznając jedwabny strój za szatę ceremonialną. Używaną podczas rytuałów.

Przypiął rapier do pasa, jak i różdżkę wetknął za pas. Po czym uznał, że czas opuścić to miejsce. Najpierw udał się w kierunku do owego basenu, by ocenić sytuację. Być może tamtędy uda się jakoś wydostać z tego miejsca. Nie wyglądało na to, wyjście musiało oryginalnie znajdować w tej części, do której drogę blokowało zawalisko. Mimo to łaźnia, oprócz posągu stojącego w kaplicy, była najładniejszą częścią tego miejsca. Woda spływała po ścianie bardzo malowniczo, wijąc się po płaskorzeźbach nagich mężczyzn i kobiet i wpływała do ładnie utrzymanego ciągle basenu. Stały tu też kamienne ławy, lecz nie ostało się nic mniej trwałego. Szczelina, przez którą wpływała woda, była jednak zdecydowanie za wąska, aby Ash mógł spróbować przez nią przejść.
Pozostało tylko, jedno… wrócić tą drogą którą przybył i liczyć na to, że drogi pościgowej już nie ma. Jakkolwiek śliczne miejsce to było, czas było ruszyć diablęciu w drogę i odszukać kobiety… I najlepiej było zacząć te poszukiwania od wiosek, w których… cóż… które podglądał.

Co ciekawe, wyglądało na to, że żaden ze ścigających go potworów nie odnalazł tropu. W lesie panowała cisza i ciemność, świt jeszcze nie nastał. Nie mógł być jednak daleko. Mgła unosiła się jeszcze wyżej i teraz kiedy adrenalina nieco odpuściła, poczuł też zimno. Na szczęście miał płaszcz, którym przykrył dobrze skrojone ubranie. Nie była to zbroja, ale Arshea musiała się przygotowywać od jakiegoś czasu, spodnie miały bowiem specjalne wycięcie na ogon. Miał kilka kierunków do wyboru. Wieża była najbliższej, czy jednak miał czego tam szukać? Zaraz obok znajdowało się też wejście do jaskiń. Gdyby nie mantikora to mogłyby służyć uchodźcom. Wieś, z której uciekał, była najbliższej położoną z trzech znajdujących się w ogólnie pojętej okolicy. Żadna nie była duża - co najwyżej kilkadziesiąt chałup. Oprócz nich w lesie tu i ówdzie rozrzucone były domy smolarzy, leśników, myśliwych. Część z nich także miała rodziny.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc pójście do kolejnej wsi, drugiej w kolejności po drodze zahaczając o domy w których mógł się spodziewać jakichś kobiet. Trochę by to zajęło, ale może przyniosłoby jakieś sukcesy. Ostatecznie jego plan zakładał opuszczenie tej okolicy i... może poszukania kryjówki w górach? Ale na razie Ashenvir spróbował tu znaleźć kogoś do uratowania. Ruszył przez las, w nocy, we mgle zupełnie różny od tego, który znał i lubił. W oddali słyszał wycia i ujadanie psów. Zgubili jego trop, być może Arshea im w tym pomogła, lecz w każdym momencie mogli ponownie go podjąć. Zwłaszcza z psami. Starał się podążać najkrótszą drogą, nie wiedział jednak czy nie zabłądził.

Wreszcie przed sobą ujrzał światło przebijające się przez mgłę i ruszył w tamtym kierunku. Do światła doszły łupnięcia, a potem zniekształcony głos.
- Othfieraj! - niemal zwierzęcy rozkaz.
Ash ujrzał wreszcie niedużą polanę, na której stała prosta chata oświetlonej przez pochodnie trzymane przez czterech osobników. Do drzwi dobijała się jedna z bestii, druga właśnie obchodziła dom od boku, a dwie inne czekały blisko. Wszystkie miały zwierzęce głowy i humanoidalne ciała, w których po raz pierwszy diablę zauważyło pewną prawidłowość. Każdy z nich miał na sobie chłopskie ubranie i trzymał chłopską broń - siekiery i widły.
Czy to byli przemienieni mężczyźni? Diablik wyciągnął rapier z pochwy i ruszył za tym skradającym się, wykorzystując swoje umiejętności w skradaniu i znajomość lasu. Liczył na to, że uda mu się wbić oręż w jego plecy i wyeliminować go cicho. Zważywszy że jedyne bojowe zaklęcie jakie znał było oparte na wrzasku, wolał od niego nie zaczynać zwady z mającym przewagę liczebną wrogiem. Obszedł polanę korzystając z osłony drzw i po chwili chata zasłoniła go przed trzema osobnikami. Pozostał tylko ten jeden, który zaczął dobierać się do okiennicy, podważając ją siekierą i próbując wyrwać. To był prosty cel, ale Ash nie miał jeszcze za sobą prawdziwej walki. Pchnął rapierem, przebijając ciało. To musiała być rana śmiertelna, ale trafiony zdążył zawyć przeciągle swoim wilczym pyskiem. Nawet głośne walenie i trzask wyłamywanych od frontu drzwi nie mógł tego zagłuszyć.
I Ashenvir spanikował uciekając od razu w pobliskie zarośla, by się ukryć i przeczekać sytuację. Nie chciał być złapany przez resztę potworów, przy zwłokach ich towarzysza. A przynajmniej spróbował. Wbiegał między drzewa, kiedy usłyszał niższy, gardłowy warkot i chrumknięcie. Przemieniona w pół-dzika istota z widłami w łapach dojrzała go i rzucała się właśnie do ataku, pragnąc pomścić padającego na ziemię i krwawiącego obficie kompana.
Czarownik więc nie miał wyboru i wypowiedziawszy słowa zaklęcia, oraz złożywszy dłonią odpowiednie gest, krzyknął głośno uderzając strumieniem dźwięku we wroga. Hałas był ogłuszający. Jeśli to coś miało zwierzęce zmysły, to tym bardziej. Wróg zawył i złapał od razu za uszy, upuszczając broń i padając na kolana. Kiedy dźwięk z zaklęcia minął, Ash usłyszał coś innego - krzyk kobiety z wnętrza chałupy.
- Do licha. Do licha! Do licha!!- Diablik klął pod nosem biegnąc w tamtym kierunku, do owej chałupy.
Po drodze rzucił kolejny raz czar kamiennej pięści, by zamienioną tak dłoń użyć jako tarana do wyłamania do rozbicia okna by przez nie wedrzeć się do środka. Nie chciał obiegać chaty dookoła. Pięści stały się kamienne, ale Ash nie zaczął być olbrzymem. Wybicie dziury w okiennicy okazało się nie tak proste i spędził chwilę na rozrywaniu jej na strzępy, zanim jego oczom ukazało się pomieszczenie z łóżkiem i zamkniętymi drzwiami prowadzącym wgłąb chaty. Za tymi drzwiami trwała szamotanina, okraszona warkotami i kobiecymi okrzykami.
Diablęciu nie pozostało więc nic więcej jak wkroczyć do owego pomieszczenia i zabić złoczyńców. Serce waliło ze strachu jak młot, ale Ashenvir nie zamierzał poddać się strachowi. Drzwi nie były zamknięte, wystarczyło pchnąć, aby oczom diabelstwa ukazała się kuchnia, jadalnia i przedpokój w formie jednego pomieszczenia. Po podłodze tarzały się dwie postacie - kobieta i potwór z głową niedźwiedzia. Kimkolwiek była gospodyni tego miejsca, nie radziła sobie tak źle, ale… nad nią stał jeszcze jeden wróg, próbując wycelować widłami w jej plecy.
Gdyby Ashenvir był szlachetnym rycerzem pewnie by wyzwał tego z widłami na bój, ale nie był… i skorzystał z jego pomysłu, wbijając rapier między łopatki. Prosto w serce. Pchnął. Tym razem zabrakło mu jednak siły, a może to zwierzęca skóra stworzenia była za gruba? Rapier wszedł zaledwie na kilka centymetrów i wróg odwrócił się nagle. Zaryczał, z pyska poleciała ślina, a widły pchnęły diablę. Ash zdążył uskoczyć w ostatniej chwili, ale i tak szpikulce zahaczyły go, pozostawiając krwawiące rany… które zaraz zaczęły się zamykać.
W tej chwili diablikowi pozostało walczyć, starał się sparować rapierem kolejny atak. A ogonem podciąć mu nogi. A by jeszcze sobie ułatwić sprawę… Ashenwira ogarnęła ciemność. Mimo to jeden szpikulec go zahaczył, wszedł głęboko w ciało. Ból był ogromny, ale dał radę go wytrzymać i podciąć wroga, który z łomotem zwalił się na ziemię, wypuszczając nieporęczną w pomieszczeniu broń. Diablę od razu zaatakowało krtań, by uśmiercić wroga zanim się podniesie. Wiedział jak wiele czasu marnuje przeciągając tą walkę. Kobieta krzyknęła, kątem oka uchwycił, jak stwór gryzie ją w szyję. Uderzyła go i znów się przetoczyli, ale przez to rozproszenie rapier nie trafił tam gdzie miał, przebijając jedynie uniesione w obronnym geście ramię. Leżący warknął i znalazł drugą ręką widły, nie zamierzając się poddać. Kobieta znów krzyknęła.
Diablik w frustracji próbował kopnąć w jądra zwierzołaka korzystając z tego, że unieruchomił mu rękę rapierem. Tu nie miał jak się zasłonić. Wydał z siebie bolesny skowyt i zwinął w kłębek, widłami będąc w stanie pchnąć na oślep i niecelnie. Szamotanina za plecami diablęcia nagle zwolniła, za to usłyszał zwierzęce sapanie. Ashenvir zdawał sobie sprawę co się dzieje za nim, ale na razie musiał tego ukatrupić. Postarał się więc wbić rapier między żebra i ukrócić ten problem. Zaczął wściekle dźgać raz za razem, osłabiając obronę nie mogącego się podnieść stworzenia. Wreszcie broń trafiła kilka witalnych punktów i okrwawiony potwór przestał się poruszać. Ash odwrócił się.
Kobieta leżała na brzuchu, przyciśnięta do ziemi silnymi łapami. Zaskoczono ją w nocy, jej ubiór był więc bardzo niekompletny i nie chronił przed inwazją. Grube przyrodzenie właśnie wnikało w nią od tyłu, w zasłonięte resztką koszuli ciało. Istota zaczęła pchać biodrami, dysząc z rozkoszy, siłą biorąc przyjemność. To było silniejsze nawet od niebezpieczeństwa zbliżającej się śmierci. Instynkt zmuszający do kopulacji zawładnął napastnikiem. Diablę jednak dzięki temu miało szansę, na szybkie pozbycie się go. Podszedł, wymierzył czubek rapiera w podstawę jego karku. Szybkie pchnięcie wbiło oręż w ciało wroga w miarę szybko kończąc tą napaść wraz z żywotem bestii. Nawet nie obrócił się w jego stronę, nie mówiąc już o obronie. Zwiotczał i opadł na gwałconą kobietę, przygniatając ją do ziemi i praktycznie w całości przykrywając swoim cielskiem.
- Przepraszam, że to tak długo trwało. - z pewnym wysiłkiem Ashenwir próbował zrzucić jej gwałciciela z jej ciała.- Ale było ich zbyt dużo, bym mógł od razu przyjść ci z pomocą. Naprawdę mi przykro, że musiałaś przez to przejść.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 06-04-2019, 14:40   #3
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Ciężkie cielsko poddawało się z wielkimi oporami. Tangeirson nie należał do siłaczy. Wreszcie udało mu się zsunąć trupa z ciągle leżącej w bezruchu blondwłosej, ludzkiej kobiety. Oddychała płytko, rzęziła wręcz, a z przegryzionej szyi ciekła krew. Nie miała siły się poruszyć, albo wręcz była już nieprzytomna od utraty krwi. Zaczął więc od magicznego ustabilizowania dziewczyny za pomocą kapłańskiej modlitwy o łaskę Arshei, a krew natychmiast przestała wypływać. To jednak nie przywróciło przytomności sponiewieranej dziewczynie. Ale przynajmniej żyła.
Kolejnym krokiem, było więc obdarzenie ją łaską wynikającą z jego naturalnej magii. Piekielnym darem przyspieszonego leczenia. Położył ją więc na plecach, kłem haratając sobie kciuka i wlał swoją posokę do jej ust wypowiadając mroczną inkantację Gdy te sprawy załatwił udał się do kuchni po jakąś wodę, którą mógłby dziewczynę ocucić. Woda stała w cebrze i w wiadrze, ale okazała się nieprzydatna. Zaklęcie było silne, bowiem krew pochodziła od tego, który potrafił się samoistnie regenerować. Kobieta, a w sumie bardziej dziewczyna, otworzyła oczy i usiadła nagle, rozglądając się w panice. Miała ładne rysy twarzy choć poznaczone kilkoma niedużymi bliznami i zadrapaniami, zbyt starymi na działającą obecnie magię. Wydawała się niewysoka, za to szczupła i gibka. Widząc Asha i trupy dookoła zaczęła cofać się pod ścianę. Na twarzy miała bardziej wyraz determinacji niż strachu.
- Ty ich zabiłeś? - odezwała się mocno zachrypniętym głosem. W końcu jeszcze przed chwilą miała przegryzioną szyję.
- Tak. Przepraszam że tak późno, ale.. jestem nowy w tym fachu.- rzekł diablik drapiąc się po karku.- Nie znalazłem świeżej wody, ale pójdę do studni i przyniosę.
- Zwykle trzymałam ich na dystans - wyrzęziła, podwijając kolana i obejmując je ramionami. - Ale dziś byli zdeterminowani. Kazali otwierać. Pokazać, czy nie ukrywam zbiega.
- Przykro mi z tego powodu.- odparł smutno Ashenvir i podrapał się po karku.- Ja uciekam stąd. Możesz dołączyć jeśli chcesz. Planuję zbudować kryjówkę. Właściwie mi to zlecono.
- Kto ci zlecił? - zapytała ciekawie. - To ciebie szukali, prawda? - połączyła też kropki, ale szybko zaczęła się unosić. - Przynieś wody, a ja się ubiorę. Tu i tak nie mogę zostać, porozmawiamy w drodze - zadecydowała wykazując się silną wolą. Gwałtu mogła nie pamiętać, zwłaszcza jak zregenerowane ciało ukryło ból.
- Dobrze.- zgodził się z nią Ashenvir sam nie wiedząc jak opowiedzieć jej o tym, że bogini kazała mu zebrać kobiety wokół siebie i zamknąć w kryjówce. No i żeby poświęcić świątynię swojej bogini, będzie musiał się kochać na ołtarzu z jedną z nich.
Poczuł więc ulgę mając możliwość odsunięcia w czasie tej rozmowy, gdy udawał do studni po wodę. Nieśpiesznie nalał jej do wiadra, by dać jej czas na ubranie się. Po czym ruszył z powrotem do chatki. Blondynka nie traciła czasu, zastał ją już ubraną w solidne buty, spodnie i tunikę.


Wyposażyła się nawet w tarczę i bojową siekierę, pakując właśnie jakieś osobiste rzeczy i ubrania do plecaka.
- Nie jesteś zwykłą córką drwala, co?- zapytał Ashenvir widząc taki ekwipunek.
- Mój ojciec zamienił się w jedno z nich i zabrał moją matkę do wsi - powiedziała mrocznym tonem, odwracając się w jego kierunku. - Był tutejszym łowczym i nauczył mnie bardzo wiele. Chyba już wiem, kim jesteś. Słyszałam plotki. Uczyłeś się w tej samotnej wieży?
- Taaak. To ja. Leśne Licho, czy jakoś tak.- odparł wesoło Ashenvir i podrapał się po karku. - Myślisz, że … chcesz uratować swoją matkę?
I inne kobiety przy okazji.Nie odpowiedziała od razu. Spakowała ostatnie rzeczy i zapięła plecak, podchodząc do wiadra z wodą, które przyniósł. Powoli obmyła twarz. Pachniała lasem i żywicą.
I miała zgrabny tyłeczek… co mimowolnie diablik zauważył gapiąc się na niego.
- Mam na imię Ella. W Leśne Licho nie wierzę, jak naprawdę się nazywasz? I ile wiesz o tym, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach?
- Ashenvir… tak mam na imię.- podrapał się palcem po rogu i dodał. - W zasadzie to była pustelnia, dopóki nie wpadły potwory i zrobiły rzeźnię.
- Czyli nie wiesz nic. Ja niewiele więcej, ale śledziłam ich przez całą zimę. Te kobiety, które dostali od początku… - przerwała szukając słów - ... je już ogarnął cień. Nie wiem jakie potwory noszą w swoich łonach, ale te bestie kierują się swoją chucią. I trudno je odróżnić od zwykłych przemienionych mężczyzn. Ciekawa jestem, dlaczego ciebie przemiana nie dotknęła…
- Może to przez rogi, albo ogon…- zażartował Ashenvir spoglądając na dziewczynę.- A może bo… ponoć mogę wyciągnąć kobiety z mroku.
- Wyciągnąć je z mroku? - zapytała zdziwiona, przemywając twarz. - Chyba musisz zacząć od początku. Kto ci zlecił i skąd wiesz, że masz jakąś moc?
Wzięła plecak i wyszła z domu, zatrzymując się za progiem.
- Gdzie idziemy?
- Bogini Arshea… dała mi taką moc. Problem w tym, że nie sprawdzałem jak to działa.- wyjaśnił zaklinacz i dodał. - Myślę że ostatecznie na południe. Planowałem odwiedzić najbliższą wieś, a może udać się potem dalej. Do Ruwido, bo to najbliższe nam miasto. Muszę znaleźć kryjówkę dla siebie i tych, które zabiorę ze sobą.
- Arshea, bogini przyjemności? - zapytała zdziwiona Ella, obdarzając go badawczym spojrzeniem. - To dlatego czuję rosnące podniecenie?
- Nie wiem czy dlatego. -wzruszył ramionami mężczyzna zerkając na Ellę. On czułby to i bez wpływu bogini. - Może? Przykro mi, jeśli ci to przeszkadza.
- To nie jest nieprzyjemne, wręcz przeciwnie. Tylko bardzo rozpraszające. Nie wiem dlaczego, ale nie umiem myśleć, że mi to przeszkadza, albo że wcale nie chcę - blondynka mówiła głośno o swoich odczuciach. - Z każdą chwilą się to nasila. Prawdziwa bogini? Słyszałam szepty, że bogowie spadli z niebios.
- Chyba prawdziwa. Wiesz… nie widziałem żadnej innej bogini, więc nie mam porównania. Natomiast jeśli chodzi o przyjemność… to ją akurat potrafiła dać.- wyjaśnił Ashenvir czując jak narasta jego pobudzenia na samo pobudzenie. Przemierzali las kierując się w stronę wsi, ale ostrożnie i okrężną “drogą”, właściwie bezdrożami na których zwierzołaków nie powinni spotkać.
- A ty? Jakie masz plany? Co chcesz zrobić?- spytał.
- Uprawiać miłość - westchnęła. - Przebywanie z tobą może być trudne. I… nie możemy tak po prostu iść do wsi. Te kobiety nie będą chciały z nami odejść - Ella wiedziała więcej o tym co tam się działo, niż siedzący całą zimę w wieży Ash. - Musimy mieć plan i nie powinniśmy od razu uciekać z okolicy, którą znamy. Och, gdybym tylko mogła się skupić! - jęknęła z pewną frustracją. - Masz jakąś kryjówkę? Co z wieżą?
- Ponoć mogę uwalniać je dotykiem. Nigdy tego nie próbowałem co prawda.- Ashenvir podszedł do niej od tyłu. I bezczelnie chwycił ją za biust ściskając jej piersi poprzez ciężki materiał jej kurty. Dlatego ścisnął je mocno i drapieżnie. - Lepiej? A wieża… tam mnie złapano.
- Oh! - normalnie pewnie by go za to mocno zdzieliła, ale teraz po opadnięciu zdziwienia nawet nie strząsnęła jego dłoni. Niestety ubranie miała sztywne i grube, niewiele było czuć. - Nie za bardzo, to chyba nie w ten sposób. Musimy znaleźć jakieś miejsce, zaraz nadejdzie świt. A te wycia i ujadania w lesie sugerują, że pogoń się nie zakończyła.
- Trzeba przyznać, że są uparci.- puścił na razie dziewczynę i rozjerzał się. - Tam jest stara niedźwiedzia gawra. Niedźwiedzica opuściła te strony jakieś dwa lata temu, więc jest pusta.
- Znam to miejsce, ale już wolę jaskinie - przyznała. - A może ta stara warownia na skale? Dolne piętro da się używać.
- Zgoda.- odparł diablik z uśmiechem przesuwając ogonem po jej pośladkach.- Myślisz, że… zresztą nieważne.
I tym razem też nie oponowała.

Poprowadziła, szybko i sprawnie, jakby goniona jakąś potrzebą. Pogoń wydawała się przez jakiś czas zbliżać, ale ostatecznie została w tyle. Teren zmieniał się, stawał się mniej zalesiony, bardziej nierówny i kamienisty. Zaczęli wchodzić coraz bardziej w górę, ukryci przez gęstą mgłę. Nadszedł świt, prawie niewidoczny, kiedy Ella zatrzymała się przez zrujnowanym murem.
- To tu. Główne wejście się zawaliło, ale kiedyś znalazłam inne.
Weszła w krzaki i zaczęła zsuwać się po starym osypisku. Podążając za nią niewiele widział, szczególnie jak zniknęła w jeszcze większym gąszczu… ale kiedy przez niego przeszedł znalazł się nagle między kamiennymi murami niewielkiego, wilgotnego pomieszczenia. Przejście w murze prowadziło w głąb.
- Przydałoby się coś na ognisko… musimy się rozgrzać.
- Ja muszę pożyczyć twój topór. Mam tylko rapier i różdżkę której magii nie znam.- zafrapował się czarownik. Ella dała mu swój oręż, który tym razem miał posłużyć do pokojowych działań.
Diablik wyszedł z kryjówki i zabrał się za wyrąb kilku młodych drzewek. A potem porąbał konary na kolejne kawałki. Ten wysiłek był… przyjemny. Pozwalał zapomnieć o przyjemnym swędzeniu w spodniach. Nie tylko Ella czuła pobudzenie. Ashenvir też… tylko łatwiej mu było zachować trzeźwe myślenie.
A po wykonaniu zadania ruszył ze szczapami do ich kryjówki. Musiał przyznać że ciężka praca fizyczna, odciągnęła go nieco od zmartwień związanych ze zabitym mentorem… i wizji miękkich piersi Elli. Nieco… Zmartwienia związane ze światem, walącym się poukładanym dotychczas życiem, były na szczęście - albo nieszczęście - równoważone myślami o seksie, zaspokojeniu, żądzy. Połączenie, które przeżył z boginią, zadziałało bardzo silnie i jego penis znowu zrobił się twardy. Podczas zbierania drewna! I bardzo wrażliwy, w powiększających się jądrach czuł buzowanie.
 
Lady jest offline  
Stary 07-04-2019, 14:41   #4
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kiedy wrócił do środka i przeszedł do głównego, kwadratowego pomieszczenia wieży, dziewczyna kończyła właśnie odgruzowywać podłogę w jednym z rogów, robiąc im miejsce do odpoczynku i zastanowieniu się co dalej. Wilgoć przenikała aż do kości i rozpalenie ogniska stawało się coraz potrzebniejsze. Niestety w wieży nie ostały się żadne meble - dobrze, że przynajmniej sufit przetrwał, częściowo przywalony wyższymi piętrami. Ash dostrzegał nieliczne prześwity wstającego dnia, wskazujące, że dym z ognia będzie miał którędy się wydostać.
- Nie mamy żadnych posłań - westchnęła Ella, zabierając się do rozpalania ognia. Dłonie jej lekko drżały, a policzki były zaczerwienione. Czy to od zimna…?
Ashenvir z racji swojego dziedzictwa był nieco odporniejszy na skrajne temperatury.
- Mam płaszcze…- odparł z uśmiechem i dodał.- Możemy się przytulić… i robić coś jeszcze.
Spojrzał na dziewczynę zaciekawiony.
- Czy… jak mnie nie było. Było ci lżej?
- Nie, zupełnie nie mogę się skupić - to było widać w jej nieskutecznych próbach rozpalenia ognia. - To się da rozładować? Co ci powiedziała ta, od której pochodzi ta moc? To się we mnie zbiera… - przełknęła głośno ślinę, wzrok kierując na jego krocze.
- Nie wiem… będziemy musieli to sprawdzić. Jeśli chcesz.- Ashenvir kucnął przed dziewczyną i ujął jej policzek dłonią. Nachylił się i delikatnie zaczął całować jej usta, ostrożnie… co by jej nie spłoszyć. Nie uciekła. Widział jak szybko oddycha, a kiedy połączyły się ich usta, poczuł jak ciepła jest. To był jego pierwszy taki pocałunek i jej chyba też. Otworzyła szerzej wargi, pozwalając mu badać ich wnętrze.
To było nowe i przyjemne doświadczenie, całował więc zachłannie sięgając czubkiem języka ku jej językowi. Ashenvir całował więc długo i powoli, wyraźnie rozkoszując się tym nowym doznaniem.
- Może ja rozłożę płaszcze w kącie i sprawdzimy, co?- zaproponował w końcu, po tym długim pocałunku. Oddychała szybko, jeszcze bardziej zarumieniona.
- Ja… - zawahała się wyraźnie. - Wszystko mi mówi, że to niedpowiednie. To miejsce, nieznający się my. A jednak nie potrafię powiedzieć nie. Czuję jak mój umysł wypełnia taka mgła jak ta w lesie i jednocześnie moje ciało pulsuje.
- To miejsce jest nieodpowiednie. A co do nas… cóż… - pogłaskał ją po policzku.- Chcesz wędrować ze mną?
- Nie wiem czy wędrować, nie wiemy jeszcze co powinniśmy zrobić - szepnęła. - Lecz rozdzielanie się jest złym pomysłem. Niewielu jest takich jak my teraz, nieogarniętych przez cień.
Jej oczy płonęły różnymi emocjami. Zdał sobie sprawę, że to chyba dopiero druga poznana kobieta, której zupełnie nie przeszkadza kim jest i jak wygląda. A pierwsza z nich była rodziną jego mistrza.
- Ja rozścielę legowisko, a ty… może się rozbierz przez ten czas. Jeśli się zdecydujesz.- zaproponował Ashenvir odpinając płaszcz i rozkładając go równomiernie na obszarze będącym w miarę miękką glebą.- Albo znajdziemy sposób na rozładowanie napięcia, albo będziesz musiała nauczyć się z nim radzić wiesz?
Jego w ekscytacji poruszał się leniwie na boki. Patrzyła na niego, a potem pokazała na wciąż nierozpalone ognisko.
- Chyba… chyba najpierw powinnam je rozpalić - przełknęła ślinę, z trudem odwracając od niego wzrok. - A ty… jak się czujesz? Co tobi zrobiła ta bogini?
- Ciągłe napięcie w kroku. Ciągle mi jest w gotowości.- spojrzał za siebie, najpierw na nią, a potem na drewienka.- Ja rozpalę, za pomocą magii.
Odsunęła się.
- Tylko w kroczu? Czy całe twoje ciało woła, że tego potrzebuje?
- Tak… tylko… potrzebowało już wcześniej… jak podglądałem kąpiące się wieśniaczki, czy figlujące w moim lesie… to znaczy w tym lesie pary.- zaśmiał się zawstydzony diablik przywołując niewielki ułamek mocy i za pomocą iskry, która pojawiła się między jego palcami, podpalił małe drewienko, by potem rozpalić ogień.
- A czemu ty się nie przestraszyłaś moich rogów i ogona?- zapytał.
- Znam twój gatunek - przyznała, wstając. Powoli, niepewnie zaczęła rozpinać pasek. - Jednak nawet jakbym nie znała, to to co czuję mnie do ciebie przyciąga. Czuję się tak, jak musi czuć się kotka w rui.
- No… - Ashenvir czuł się nieco przestraszony i bardzo podniecony. Nie mógł oderwać od niej oczu i dopiero po chwili. Gdy ogień płonął mocno, poszedł w jej ślady. Rozbierając się szybko i bardzo entuzjastycznie, więc… wkrótce dziewczyna mogła doskonale obejrzeć nagą wypukłość jaką ukrywały jego spodnie… i przyjrzeć się guzkom, jakimi ona sama była pokryta.
On był już nagi, a ona dopiero zsunęła z siebie tunikę, pod którą miała prostą koszulę. Pod cienkim materiałem wyraźnie poruszały się nieduże piersi, ale blondynka nie mogła oderwać wzroku od penisa.
- Zawsze jest taki duży i naprężony? Dlatego cię wybrała? - zapytała głosem zarówno podnieconym jak i zszokowanym.
- Zawsze nie… często. - potwierdził Ashenvir drapiąc się po rogu i patrząc w dół. A potem cóż… spoglądał na jej biust ukryty za koszulą. - Jesteś śliczna, wiesz?
- Dziękuję - szepnęła, odwracając wzrok. - Ale i tak czuję się niezręcznie, szczególnie jak jesteś już nagi i…
- Nic na to nie poradzę… pomóc ci ?- zapytał podchodząc trochę bliżej niej. Jego ogon sięgnął końcówką do uda dziewczyny, przesunął się po nim, a potem leniwie po jej podbrzuszu. Pokiwała głową, nadal nie patrząc na niego.
Żeby tylko wiedział jak to zrobić. Dobrze że podglądał pary, różne… podbój kobiecości… bywał bolesny dla dziewic. Z tego co zauważył. A choć ona mogła już nie być dziewicą, to może.
Diablik kucnął przed stojącą dziewczyną, rozwiązał troczki jej spodni, a potem ssunął w dół białe lniane i bardzo mokre majteczki… jej intymny zapach upajał go jak wino. Czy dziewczyny zawsze tak pachniały? Czy może to wpływ bogini? Nie czas było to roztrząsać. Diablik nachylił się i delikatnie musnął kobiecość Elli.
- Chwyć mnie za rogi, będziesz miała kontrolę nad sytuacją.- dodał powolnymi muśnięciami wodząc po jej intymnym zakątku… tak jak to widział podglądając figle dwóch pijanych wieśniaczek.
Spojrzała na niego wreszcie, kiedy zsunął jej spodnie. Oswobodziła z nich nogi, potem postąpiła tak samo z bielizną. Stała teraz w samej koszuli, z odsłoniętym łonem porośniętym gęstymi, kręconymi jasnymi włoskami. Były zlepione tym, co wypływało z jej szparki, wyraźnie widocznej w świetle ogniska. Niewielkie zagłębienie okolone niedużymi wargami. Posłuchała sugestii, niepewnie chwytając za rogi Asha. Diablik badawczo sięgnął językiem do tego miejsca, ciekaw smaku nektaru i reakcji dziewczyny. Język niczym śliski lepki wąż podążył w głąb powoli. Jęknęła, a on poczuł po raz pierwszy smak kobiety. Słodko-kwaśna ambrozja spłynęła na jego język. Ella nie kłamała, była bardzo podniecona. Oparła się mocniej o niego. Kobiece wnętrze okazywało się bardzo delikatne, wrażliwe, mokre, gorące i ciasne. Ashenvir całkowicie zatonął w doznianiach, wijąc językiem po całym obszarze jej kobiecości jak i zanurzając się nim w głąb jej kwiatu. Już całkowicie zapomniał po co to robi. Jego umysł zatonął w przyjemności.
- Ahhh… - wydała z siebie westchnienie, gdy badając kobiecość zahaczył o twardy guziczek. Starała się tam pokierować jego język. A on to uczynił, czubkiem języka badając tą intrygującą wypukłość. Masując go. Był chyba jej pierwszym… ale widać i ją instynkty… te pierwotne instynkty brały w posiadania kierując kochanka tak by sprawił jej przyjemność. Na pewno zdążyła sama dobrze zbadać swoje ciało, wiedziała i czuła co sprawia jej przyjemność. Zaczęła wyraźnie pojękiwać, coraz większy ciężar opierając na diablęciu. Pocierany guziczek rósł i twardniał coraz bardziej, a ze szparki wypływał strumyk soków, prosto na udo.
Ashenvir pewnie posmakowałby go, ale Ella już mocno trzymała go za rogi wyraźnie pokazując gdzie oczekuje jego pieszczot. Tak więc lizał ów guziczek, czasem obejmując ustami próbując go possać, czasem całując.. testował na jej wrażliwym punkcie różne pomysły, oceniając ich skutki po jej jękach. Wyglądało na to, że najbardziej podobało jej się, kiedy kręcił wokół kółeczka i ssał, wtedy dociskała go do siebie najmocniej. Czuł, że z każdą chwilą coraz bardziej tężeje i głośniej pojękuje. Nie wiedział czy to dobrze czy źle, więc skupił pieszczoty na jej guziczku rozkoszy, wodził po nim leniwie kółeczka na przemian z delikatnym ssaniem. Trzymała go za rogi, więc… nie bardzo mógł zrobić coś innego. A przynajmniej on tak sądził, bo Ella nie była zbyt silna raczej. Długo już jednak nie to nie trwało, bo wygięła się, ścisnęła go mocno i z ust wyrwał się jej urwany krzyk. Ze szparki zaś pociekło znacznie więcej soków, Ash poczuł jak ciało dziewczyny całe pulsuje.
- Mhmm… przyjemnie?- zapytał zerkając górę.
Nie odpowiedziała od razu, dysząc i łapiąc oddech. Dopiero kiedy wszystko się uspokoiło, a orgazm przeminął, dała radę coś z siebie wydusić.
- O tak. Znacznie lepsze niż przy pomocy palców.
- Z tego co widziałem… to pary robią to trochę inaczej. Ale pierwszy raz może trochę boleć. - język diablęcia powoli muskał skórę ud dziewczyny smakując jej kropelek spełnienia. - Czujesz się bardziej swobodnie teraz? Rozbierzesz się całkiem?
To co z niej wypłynęło przy orgazmie to była sama słodycz. Upojna. Uzależniająca.
- Nie, dalej czuję ciśnienie wewnątrz siebie - powiedziała po chwili zastanowienia. - Wiem jak robią to pary, głuptasie. Pierwszy raz zawsze musi nadejść… - wyglądało na to, że nie pamiętała jak posiadła ją ta bestia w jej domu. Zaczęła powoli rozpinać koszulę, odsłaniając małe, sterczące piersi o jasnych sutkach.
Diablik wstał i przez chwilę podziwiał te dwie krągłości wzrokiem. Ujął je dłońmi i pieścił ugniatając i bawiąc się nimi jak mały chłopiec. Jego ogon wślizgnął się między uda Elli, pocierając miękką końcówką jej podbrzusze. Westchnęła, obecnie spoglądając bezpośrednio na niego. Nie protestowała, wręcz przeciwnie. Poczuł jak delikatne sutki twardnieją. Zadrżała czując ogon.
- Jeśli się połączymy, bogini będzie zadowolona? Dlaczego akurat ona? Dlaczego akurat w ten sposób mamy ratować ten świat?
- Osobiście… teraz myślę o naszym zadowoleniu.- mruknął Ashenvir całując usta Elli i delikatnie ściskając jej miękki biust.- O bogini… później.
Oddała pocałunek. Nieumiejętnie, ale chętnie. Miękkie wargi złączyły się z mężczyzną i westchnęła, poddając się dotykowi jego dłoni. Ulegała mu, bez żadnych trudności. Moc Arshei naprawdę działała.
- Chodź… położę cię na moim płaszczu.- wymruczał cicho biorąc dziewczynę w ramiona.
- W sumie nie mam za wiele doświadczenia, ale postaram się delikatnie. Więc mów, jakby co.- mruczał zawstydzony i mocno podniecony młodzik.
Może i była niewysoka i szczupła, ale aż sapnął czując cały jej ciężar. Pomogła determinacja w zdobyciu pierwszej rzeczywistej kobiety. Położył ją na podwójnym płaszczu, patrzącą prosto w jego oczy.
- Dobrze. Zróbmy to. Inaczej zwariuję, albo zamienię się w bezmyślną istotę.
Rozsunęła nieśmiało szczupłe, ale umięśnione uda.
- Dobrze… - pocałował ją delikatnie, przytulił się powoli nacierając męskością na jej kwiat. Zanurzył ją w jej zakątku i cicho jęknął od nadmiaru doznań, jakie poczuł otulony jej miękkim wilgotnym wnętrzem. Kusiło, by sięgnąć głębiej, poruszać biodrami coraz intensywniej. Była tam mała, ciasna. Gorąca i miękka, bardzo wilgotna. Odczucia, które pamiętał z kontaktu z Arshei nie były w pełni rzeczywiste w jego pamięci, ten akt był jak najbardziej. Otulała go sobą, wzdychając kiedy w nią wnikał. Dotykał się sam wielokrotnie, ale to było milion razy lepsze. A może przez moc bogini stał się teraz nadwrażliwy? Rozkosz niemal wybuchła w jego głowie.
Ashenvirowi ciężko było nad sobą panować. Napierał biodrami leniwie i zanurzał swój oręż głęboko w kochance. Chciał mocniej i szybciej, ale to był pierwszy raz jego… i jej. Swoją gorączkę wyrażał więc w pośpiesznych pocałunkach na szyi i biuście Elli, oraz w biciu ogonem na boki. Nie było żadnej błony, ani innych przeszkód, o których słyszał. W końcu na własne oczy widział wnikającą w to ciało bestię. Szparka dziewczyny była tak nieziemsko przyjemna. Czuł jak blondynka wije się pod nim, postękując i szerzej rozwierając uda. Nie było w tym żadnego protestu, tylko zaproszenie do penetracji.
- Szybciej? Mocniej?- wydyszał z siebie z trudem, każdym ruchem bioder dociskając Ellę do podłoża. Jego duma wypełniała ją szczelnie, przyjemnie drażniąc ciało miękkimi guzami, która ją pokrywały.
- Tak.. jest dobrze… cudownie… - wydyszała, z każdym jego pchnięciem wydając z siebie głośniejszy dźwięk przyjemności. Poczuł jak obejmuje go udami, w naturalnym odruchu. Oboje szybko się uczyli, pchani przez moc bogini rozkoszy.
- Cudownie.- potwierdzał Ashenvir ugniatając dłońmi jej prężący się biust. Z każdym ruchem czuł jak rozpiera go narastające w nim ciśnienie, ta potrzeba uwolnienia się wzmagana
przyjemnie otulającą go kobiecością. Jęknął cicho i nagle dotarł na szczyt wypełniając kochankę swoją rozkoszą. Otworzyła szeroko oczy, czując jak strumień za strumieniem wlewa się w nią. Ash nigdy nie czuł czegoś podobnego, szczytował tak intensywnie, jak jeszcze nigdy. Tak długo, że wlał wcześniej nierealną porcję nasienia. Arshea bardzo chciała, aby jego siły witalne wygoniły cień z każdej kobiety. To było obezwładniające. I bardzo uzależniające.
- Jaśniej… w głowie?- zapytał po wszystkim. Jemu bowiem nie było za jasno. Przez chwilę miał wrażenie że odpływa. Nadal tkwiąc w Elli czuł, że nie stracił wigoru.- Lepiej?
Pokręciła głową, wciąż z szeroko otwartymi oczami.
- Jeszcze - szepnęła. - Co twoja bogini… mówiła o dzieciach?
Nie zmieniła swojej pozycji. Nawet objęła ramionami jego szyję. Czuł jak ciągle się zaciska, twarda męskość nie zmalała nawet na milimetr.
- W sumie… to o dzieciach nic nie mówiła.- zadumał się Ashenvir powoli zaczynając napierać biodrami i mocniej wciskając swą męskość w zdobytą już raz kobiecość.
- Czyżbyś miała ochotę na powtórkę kolejnego wieczora?- zapytał rogacz całując jej usta i szyję.
- Muszę dojść - jęknęła błagalnym tonem. - Proszę… jest mi zbyt dobrze…
Język się jej plątał, oczy widziały coraz mniej. Była w tym magia, prawdziwy dotyk bogini, który wzmacniał wielokrotnie doznania ich obojga i odsuwał na bok wszystkie obawy. Mógł ją właśnie zapłodnić, a ona przyjęła to z radością. Zresztą diablik nie potrafił teraz myśleć o konsekwencjach seksu. Całował jej usta drapieżnie, pieścił biust i dociskał rozgrzane ciało, silnymi pchnięciami bioder, ruch jego oręża przyspieszył.. nabierając większej energii. Niewiele już Elli było trzeba. Trzaskający obok ogień sprawił, że oba ciała pokryły się potem, choć to należące do ludzkiej kobiety o wiele bardziej. Próbowała nawet ruszać biodrami, aby jeszcze mocniej czuć inwazję. Wreszcie krzyknęła, wygięła się pod nim i poczuł jak zaczyna pulsować na jego członku. Młodzik przeszył ją jeszcze kilkoma nerwowymi ruchami bioder sprawiając że znów wypełnił ją białymi strugami.
Dysząc cmoknął jej czubek nosa dodając.
- I jak? Lepiej?
- W czubek nosa? - zachichotała nagle, jeszcze dysząc. Szybko dochodziła do siebie, ale wcale nie zaczęła negować rzeczywistości. Pocałowała jego usta. - Chyba lepiej. Wciąż mi się chce, wewnątrz mnie pulsuje wszystko, ale w głowie się rozjaśnia.
- Jeszcze możemy później… tylko może w innym miejscu, lub jakoś w innej pozycji. Pewnie całe plecy cię muszą boleć. To nie jest… za dobre miejsce na figle.- odparł nieco speszonym głosem diablik, tym razem całując jej usta. Odpowiedziała na pocałunek, przerywając go szybko.
- To lepiej mnie uwolnij - zasugerowała. - Nie wiem dlaczego, ale zupełnie nie czuję skrępowania. Do uprawiania miłości to rzeczywiście nie najlepsze miejsce, ale są też różne pozycje. Nawet ja to wiem.
Młodzieniec wstał odsuwając się od blondynki i zerkając na jej nagie ciało z uśmiechem.
- Po tym co robiliśmy, ciężko jeszcze czuć skrępowanie Ello.
Usiadła, ale nie zakryła swojej nagości. Piersi jej ładnie podrygiwały, wykazując się sprężystością.
- Czy ja wiem? Dwójka obcych sobie ludzi uprawia miłość zmuszona do tego nierzeczywistą wręcz potrzebą? To jak najbardziej uprawnia do skrępowania, w normalnych warunkach. Może przelałeś mi trochę dotyku Arshei?
- Może…- dodał ze śmiechem młodzik i podrapał się zawstydzony po głowie.- Jeśli o mni chodzi to ja trochę mało pruderyjny jestem… byłem… więc… mi pewnie łatwiej.
- Nagość to nic złego, nawet bez tego co się wydarzyło nie czułabym się bardzo nią skrępowana. Co innego takie oddanie - spojrzała w dół, z między jej nóg wyciekało na płaszcz gęste, białe nasienie. - Zawsze jest tego tak dużo? Wszystko wybrudziłam.
- Nie miałem okazji do porównań.- mruknął diablik przyglądając się krągłym piersiom dziewczyny. I podrapał się po rogu.- A zważywszy co się dzieje dookoła nas, wybrudzony płaszcz to nasz najmniejszy problem.
- Masz rację - przyznała, biorąc się w garść i szukając swojego ubrania. - Powinniśmy się ubrać i pomyśleć co dalej. Potrzebujemy planu i poważnej kryjówki, miejsca gdzie da się zebrać więcej osób, nie będzie się rzucało w oczy i dało rozbudować. Jest w okolicy trochę jaskiń i starych zamków. Te potwory nie są zbyt inteligentne, da się je zwodzić. Przynajmniej jeśli chodzi o tych przemienionych.
Ella okazywała się całkiem gadatliwa, kiedy zeszła mgła z jej umysłu.
Ashenvir także zabrał się za ubieranie przyglądając energicznej blondynce.
- Na razie myślałem co by ruszyć na północ. W tej okolicy mnie ścigają. W innej mogą o mnie nie wiedzieć. - odparł po namyśle. - Zapomniany zamek byłby dobry na kryjówkę, ale chyba niewiele osób uda się uratować z okolicznych wsi. Więc myślałem o wyprawie do jakiegoś miasta. Ruvido może?
Dziewczyna także zaczęła się ubierać, tuż po tym jak podjęła nieudaną próbę wytarcia tego, co w niej zostawił i teraz wypływało obficie. Przykryła to bielizną.
- Prawdę mówiąc nie znam świata poza tym lasem. Nazwę Ruvido kojarzę, to pół-warowne miasto na północy tych gór, prawda? Nigdy tam nie byłam. Boję się, że jak tylko nas zobaczą w mieście, to od razu złapią i zabiją. Albo przemienią czy co oni tam robią. Uważam, że musimy działać potajemnie i nie pokazywać się na razie w większych osadach. Dopóki nie zbierzemy siły mogącej podjąć jakąkolwiek walkę.
- Ale musimy i tak zbliżać się… jak inaczej zdołamy kogoś uratować? - zamyślił się diablik. - Może… jak sądzisz? Znasz w okolicy takie samotne chatki jak twoja? W których ktoś mógł przetrwać, albo chociaż zapasy jedzenia znajdziemy?
- Jest sporo, ludzie mocno rozeszli się po tych lasach. Spotkałam nawet kilkoro unikających osad półelfów - potwierdziła, wciągając spodnie. - Możemy też powoli zmierzać na północ, obchodząc góry, ale pod wioski podchodzić ostrożnie i próbować wybadać czy nikogo nie da się… porwać. Tylko te kobiety normalnie nie chcą być porwane. Twój dar działa na wszystkie? - zadała pytanie, na które on sam nie znał pewnej odpowiedzi. - Mogę jeszcze udawać jedną z nich, kobiety wyglądem nie różnią się po tej inwazji. Ale ty chyba nie będziesz w stanie udawać przemienionego?
- Znam czar pozwalający mi stworzyć przebranie i pajęczynę by unieruchomić taką kobietę. Niemniej zobaczymy na miejscu. - odparł optymistycznie Ashenvir. - Podkradniemy się w pobliże takiej wioski, jak nadarzy się okazja.
- Zgoda. Zdążyłam zabrać trochę jedzenia na dzisiaj, jest w mojej torbie - wskazała na nią, zakładając koszulę i ukrywając wreszcie swoje piersi. - Dziś chyba powinniśmy przeczekać dzień i ruszyć w nocy? Jak myślisz, może wcale nie i to te stwory są bardziej nocnymi stworzeniami, a w dzień my mamy większą szansę? Jak sobie myślę, to rzadko je widywałam za dnia.
- Dobrze widzę w nocy… niemniej jeśli znajdziemy lepszą kryjówkę niż ta… wygodniejszą. To może wtedy tam się zatrzymamy i … - spojrzał na obecnie ukryte pod ubraniem piersi towarzyszki. Mogła się domyślić o jakich “ wygodach” myślał.
- Aż tak ci się podobam? - uśmiechnęła się nieśmiało, tak że na moment zapomniał o wszystkich problemach. Ubierała już jednak tunikę, zakrywając wszystko. - Ciągle ci nie maleje, prawda? To musi być bardzo uciążliwe. Zjedzmy i ruszymy, ja trochę spałam tej nocy. A ty?
- Nie. Ale wiesz… tyle się zdarzyło, że nie czuję się śpiący. - odparł speszony młodzik, by nagle spytać z zaskoczeniem w tonie głosu. - Wzięłaś jedzenie?! Ja o tym zupełnie nie pomyślałem!
- Ojciec mnie wiele nauczył - powiedziała ze smutkiem. Widząc, że najwyraźniej on się nie ruszy, sama zaczęła wyjmować z torby zabrane rzeczy. Miała tam bukłak, bochen chleba i trochę suszonego mięsa. - Niestety na niedługo to wystarczy, sama miałam problemy ze zdobywaniem żywności, kiedy musiałam się dodatkowo ukrywać. I zwierzyny jakby mniej w lasach.
- Jakoś sobie poradzimy. - obiecał z uśmiechem Ashenvir biorąc mały kawałek chleba i trochę mięsa. - Jeśli bogini z zyska dość mocy wyznawców, może zdołam tworzyć magią jedzenie.
- Może się tak stać? - dopytywała Ella między kęsami, siedząc tuż przy ognisku. - Kim dla niej jesteś? I jak ja mogłabym ją wyznawać?
- Ostatnim kapłanem… chyba? Wiem… ojciec mnie uczył, że bogów najłatwiej zabić pozbawiając ich wyznawców. Wtedy tracą moc, a ona… by poświęcić jakieś miejsce na jej świątynię. - zaczerwienił się. - Będę się musiał kochać z tobą lub inną kobietą na ołtarzu. Na oczach reszty wyznawców. Tak sądzę. Niewiele mi powiedziała, bo jest jeszcze słaba.
- To może być dowolne miejsce? - Ellę zdecydowanie zaciekawił ten temat. - No i co czyni nas wyznawcami? Modlitwa?
- Prawdopodobnie. No i to, że jesteś tu ze mną czyni cię wyznawczynią. Ciekawe czy inne bóstwa zrobiły to samo. - zadumał się Ashenvir.
- To co czuję, to musi być jej moc - blondynka przygryzła wargę. - Pozwala mi… uwierzyć. Jak często muszę się modlić? To bogini rozkoszy, czy to co robiliśmy to dla niej modlitwa i wzmacnianie wiary i jej siły?
- Tak. Nie wiem czy modlitwa, ale pewnie akt wiary. - odparł zaklinacz drapiąc się po rogu. - Nie znam się na świątyniach, ale pewnie muszą mieć ołtarz ofiarny i symbol kultu.
- A to miejsce, w którym ją spotkałeś?
- Możemy tam pójść, ale za dwa, trzy dni. Teraz na pewno mnie szukają w tamtej okolicy. - oceniło diablę. - Ma trochę sal mieszkalnych, magazyn i wodę. I jest dobrze ukryte obok legowiska starej mantikory.
- Brzmi dobrze. Do tego czasu wykorzystujemy te ruiny? - Ella lubiła mieć wszystko uporządkowane. - To miejsce jest dobrze ukryte, nawet dymu za bardzo nie widać na pewno. Obejdziemy okolicę i wtedy zdecydujemy czy zostajemy w okolicy na dłużej?
- Tak… i tylko przynieść trzeba podściółkę, by wygodnie się spało. - zgodził się z nią Ashenvir, kończąc powoli posiłek.
- Możemy zabrać wszystko co trzeba z mojego domu, jeśli go nie spalą do tego czasu - zaproponowała, również kończąc jeść. Resztę jedzenia schowała do swojej torby. - Ruszamy od razu? Czy spróbujemy zdrzemnąć się kilka godzin, aż ci od pościgu się zmęczą?
- Od razu. To miejsce nie jest dość wygodne do spania. - zadecydował diablik. - Może po powrocie będziemy mieli materiały, by coś z tym zrobić.

Zebrali swoje rzeczy, w tym wyraźnie pobrudzony płaszcz, ruszając ponownie ku otaczającym ich lasom. Znali je oboje, ale to Ella znacznie lepiej orientowała się w położeniu chat leśniczych, myśliwych, smolarzy i innych, którzy wybrali życie w lekkim oddaleniu od głównych wsi. Dzień wstał kilka godzin wcześniej, ale w lesie, w gęstej mgle, nie odczuwało się tego za bardzo. Było zimno, wczesna wiosna opóźniała się dodatkowo ze względu na wszystkie te wydarzenia. Śniegi co prawda były już tylko wyżej w górach, ale w Ustalav nic nigdy nie było w pełni normalne i piękne. Może oprócz nieba, którym fascynował się mistrz Asha.
Pierwsza chata, którą odwiedzili, okazała się częściowo spalona i dawno opuszczona. Przynajmniej nigdzie nie słyszeli już wycia i nawoływań oraz ujadania psów. Pościg albo się skończył, albo stał się bardziej zorganizowany i cichszy. Teraz już bardziej tropienie niż pościg. Po następnej godzinie zbliżali się już do wsi, jednej z tych znanych przez diablę. Tropicielka nie kierowała ich jednak bezpośrednio do niej, a odbiła głębiej w las, gdzie na oczyszczonej polanie zobaczyli chatę, bardzo podobną do tej, w której mieszkała wcześniej Ella. Wokół panowała cisza i bezruch, z komina nie unosił się dym, a okiennice były zamknięte.
- To nie znaczy, że nikogo nie ma. Ja też się tak ukrywałam - szepnęła blondynka, kryjąc się za ostatnimi drzewami przed polaną.
- Znasz miejscowych? - zapytał diablik cicho.
- Przelotnie. Mieszkało tu starsze małżeństwo z trójką dorosłych dzieci - odpowiedziała dziewczyna. - Nie pamiętam ich imion nawet.
- Podkradniemy się i wejdziemy. Nawet jeśli się ukrywają to mogą nie odpowiedzieć na nasze wołania. - zaproponował Ashenvir ruszając przodem.
Ella skinęła głową i razem podeszli pod sam budynek. W środku panowała cisza, drzwi wydawały się zamknięte na głucho tak samo jak okiennice.
Ashenvir znów zmienił swą pięść w kamień, by wyłamać zamek. Mało finezyjne, ale innych opcji nie było w jego repertuarze. To naprawdę było mało finezyjne i przede wszystkim - głośne. Aż się Ella skrzywiła, gdy zgrzyt i trzask zwiastowały wyrywane gwoździe i łamane deski. Efekt jednak był, drzwi się poddały. Wsunęli się do środka, na pozór tak pustego, jak zdawało się z zewnątrz. Otoczyła ich ciemność i jeszcze mocniej odczuwalna cisza. Swoim wzrokiem Ash dostrzegał jedynie uporządkowanie, to nie był porzucony naprędce dom.
- Hej. Przychodzimy w pokoju. Nie chcemy zrobić wam krzywdy. - rzekł możliwie przyjaźnie diablik wspierając swoje słowa zaklęciem wzmacniającym zdolności dyplomatyczne.
Powoli wszedł do środka rozglądając się bacznie.
- To ja, Elle. Widywaliście mnie tutaj czasami, mieszkałam niedaleko. Ash jest ze mną, nie jest przemieniony - mówiła wyraźnie, ale nie krzyczała, aby nie było jej słychać poza chatą.
Tangeirson nie widział wielu śladów niedawnej bytności. Piec był wygaszony i zimny, woda w wiadrze zatęchła. W łóżkach w sąsiednim pokoju nikt nie spał od dawna. Jeśli ktoś tu żył, to ukrywał się całkiem skutecznie.
- Może gdzieś wyszli. - mruknął Ashenvir udając się do kuchni, by sprawdzić znajdującą się tam piwniczkę. Nie znalazł jej. Nigdzie nie znaleźli zapasów, może trzymano je na zewnątrz, może ich nie było, a może były ukryte razem z potencjalnymi mieszkańcami.
- Nie ogarnął nas cień, posiadamy własną wolę. Ash otrzymał łaskę bogini, jeszcze nie wszyscy chroniący nas bogowie odeszli! - próbowała dalej Ella.
Po sprawdzeniu szaf w sypialni Ashenvir zawołał Ellę do siebie.
- Masz jeszcze jakiś pomysł, gdzie mogli ukryć? - zapytał zadek diablęcia, bo głową nurkował pod łóżka, by sprawdzić czy tam coś się nie kryje.
- Może tam gdzie ta brakująca piwniczka? - zasugerowała dziewczyna, także rozglądając się. Ale prosta chata nie oferowała widocznych na pierwszy rzut oka kryjówek.
- Brakuje mi już pomysłów poza jednym. - Ashenvir usiadł na nieużywanym łóżku i klepnął dłonią obok siebie. - Poczekamy tu na nich chwilę. Może wrócą, a może śpią jeszcze?
- Albo siedzą gdzieś ukryci - usiadła obok niego. Wciąż pachniała lasem, ale także podnieceniem i seksem. Kiedy nauczył się to wyczuwać? Miała przecież pełne ubranie.
- Na razie niewiele z tym możemy zrobić. - objął ją ramieniem. Owinął w pasie ogonem i zaczął całować jej miękkie usta. - Mamy wygodne w miarę łóżko i chwilę dla siebie.
Nie broniła się, odpowiadając na pocałunki, kiedy ich usta się połączyły. Była miękka, chętna. Zmysły mu to podpowiadały. Kolejny dar od bogini?
- Myślisz, że to może ich przekonać do wyjścia? - zapytała urywanym szeptem.
- Będę szczery. Całuję cię, bo jesteś śliczna i podniecająca. - odparł wstydliwie i szeptem jej kochanek. - Ale… rzeczywiście mogą nas podglądać z dachu.
Bo to chyba było jedyne miejsce zdatne na kryjówkę, którego nie mieli jak sprawdzić. Poczuł jak dziewczyna nieśmiało dotyka jego ogona u nasady i masuje delikatnie.
- Mam zły strój na tak częste zdejmowanie w celu oddania czci bogini - zażartowała cichutko.
- Trochę rozbierania jest. - mruknął z wyraźnym podnieceniem. Pieszczota jaką go obdarzała musiała być bardzo pobudzająca. - W naszej kryjówce możesz chodzić w bieliźnie.
Całując jej szyję rozpinał pasy jej stroju.
- Musiałaby być bezpieczna i ciepła - wyszeptała. Być może był to pewien pomysł na odzyskanie zdominowanego przez zło świata? Miłość fizyczna często szła w parze z tą emocjonalną, a jeśli nawet nie, to z innymi silnymi uczuciami. Chuć Asha już wcześniej była ogromna, teraz wzrosła jeszcze kilkukrotnie. Bez dłuższej medytacji nie potrafił nawet zmusić członka do opadnięcia kiedy miał w pobliżu kobietę. Ella masowała nasadę jego ogona z coraz większą intensywnością, pozwalając mu się rozbierać.
Co jednak sprawiało, że przestawał być cierpliwy. Całując i liżąc jej szyję Elli dostał się pod jej wierzchnie ubranie, chwycił zaborczo pierś tropicielki przez materiał koszuli masując i ściskając te mięciutką półkulę. Jęknęła cicho, a druga jej dłoń oparła się ostrożnie na kroczu chłopaka, masując wyczuwalną przez materiał męskość.
- Skórzane spodnie to nie strój dla ciebie - zaśmiała się cicho.
- Na razie muszą być….- szeptał czule Ashenvir rozkoszując się miękką piersią pod jego palcami.
- Pewnie.. wiesz.. jak byś… chciała pierwszy raz? Tam zrobiliśmy to trochę gorączkowo.- szeptał mówiąc z trudem, gdy czuł palce na swojej “wypukłości”.
- Gorączkowo czy nie, teraz już nie ma szansy na pierwszy raz, prawda? - szepnęła rozpinając jego spodnie. Prezent od Arshei przynajmniej całkiem łatwo się zdejmowało. - Podobało mi się, kiedy na mnie leżałeś. Ale czując to co czuję jestem gotowa próbować wszystkiego - przyznała, rumieniąc się i odwracając wzrok.
- Wiesz… nie jestem aż tak bardzo… doświadczony.- odparło diablę ściągając z niej skórznię podbitą futrem i rozpinając koszulę, gdy ona już pod palcami czuła napiętą męskość kochanka.- Sam muszę się wiele nauczyć. I… nie mamy nauczycielki.
- Próbując można się wiele nauczyć - odsunęła się odrobinę, aby rozpiąć i zsunąć też swoje spodnie. Poczuł nagle o wiele bardziej intensywną woń podniecenia, seksu i własnych soków, które w niej wcześniej zostawił. - Im mniej mamy na sobie tym trudniej… czuję jak mój umysł znowu zasnuwa mgła…
Ashenvir rozbierał się patrząc jak całkiem się obnaża na łóżku. Sam odsłonił tors, po czym wstał, by zrzucić spodnie i bieliznę. Było to trochę szalone. Znów mieli się kochać otoczeni zagrożeniami. Ale teraz liczyło się tylko jej rozpalone ciało.
- Jak mam… jak chcesz się… położyć?- wydukał cicho.
- Chcę… - zawahała się, zsuwając majtki oblepione gęstymi sokami. Pozostała w samej koszuli, wchodząc na łóżku. - Chcę tak jak zwierzęta to robią - zadeklarowała i ustawiła się na czworakach, tyłem do niego. Widział jak stróżka ich zmieszanych soków płynie po jej udzie.
Klęcząc Ashenvir wdrapał się na łóżku, pochwycił za jej pośladki dłońmi. Jakiś przebłysk wrodzonej natury, sprawił że wpierw lubieżnie przesunął językiem pomiędzy jej pośladkami. A potem wbił swą męskość, w jej mokrą kobiecość. Tym razem szybko i silnie i bez wahania. Pokryty miękkimi guzkami intruz wypełnił jej stęsknioną pieszczot grotę pożądania, a potem czynił to raz po raz poruszając jej piersiami wahadłowo. Jęknęła głośno, nie umiejąc powstrzymać tego dźwięku, kiedy solidna męskość zanurzyła się gwałtownie w ciasnym wnętrzu. Nie udało mu się wejść od razu w całości, nowa pozycja i nieduża wielkość Elli utrudniły to. Dopiero kiedy się cofnął i pchnął raz jeszcze, cały znalazł się w tym lepkim wnętrzu, wypychając na zewnątrz dużą ilość soków.
- To wspaniałe… - wydyszała. - Jesteś taki duży…
Otulała niezwykle mocno, dokładnie. Rozkosz nie do opisania. Musiał się pilnować, aby od tego nie zemdleć.
- A ty.. ciasna.- jęknął w odpowiedzi jej rogaty kochanek gorączkowo podbijając raz po raz jej intymny zakątek. Trzymał mocno za jej pośladki, rozkoszując się ich miękkością. Myśl, że może ją weźmie wieczorem tak samo… tylko rozpalała jego entuzjazm i zwiększała tempo ruchów jego bioder. Starała się być cicho, ale i tak z ust wydobywały się stęknięcia. Przyjmowała go w siebie chętnie, w gorące, podniecone pomimo wszystkich negatywnych okoliczności ciało. Wypięta pozwalała mu po zwierzęcemu, w ciasne, zaciskające się wnętrze.
- Ja już.. długo…- jęknął Ashenvir czując jak jej ciało niczym jakaś rosiczka zaciska sie na jego organem miłości. Ta pieszczota sprawiała, że diablę było coraz bliżej eksplozji. Coraz bardziej drżało i coraz mniej miało nad sobą kontroli.
- Ja zaraz…- Ella dobrze wiedziała co chciał powiedzieć, sama musiała czuć że wkrótce ją wypełni ponownie swoją białą ekstazą.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 07-04-2019, 15:40   #5
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Moc bogini miała tę zaletę, że mógł ciągle i mu nie opadał. Przyjemność z tego płynąca sprawiała jednakże, że był krótkodystansowcem. Nie dało się tego wytrzymać, tej rozkoszy płynącej z dziewczęcej groty. Blondynka dyszała, chyba niewiele słysząc. Kiedy już prawie czuł szczyt, w drzwiach stanęła nagle dziewczyna.


Szczupła, średniego wzrostu, o krótkich kasztanowych włosach. Ubrana w wiązaną na szyi bluzkę opinającą dobrze średniej wielkości piersi i długą spódnicę, dzierżyła w dłoni długi nóż, zszokowana patrząc na dziejącą się przed nią scenę. Być może nawet używali właśnie jej łóżka.
- Hej… - rzekł przyjaźnie Ashenvir… choć z trudem. Nie mógł przestać, nadal napierał rytmicznie na kobiecość Elli, aż w końcu oddał jej trybut, tryskając intensywną fanfarę.- … przepraszam… trochę nas poniosło.
Wysunął swoją dumę, która się nadal prężyła mimo niedawnego wybuchu.
- Nie zrobimy ci krzywdy.- rzekł podnosząc dłonie w geście poddania się.
- Nie wychodź….! - błagalnie krzyknęła Ella, nieświadoma tego co się dzieje. Nieznajoma przyłożyła dłoń do ust, ale nawet chyba nie pomyślała o użyciu noża.
Diablik jednak nie mógł wsunąć swego oręża z powrotem… nie byłby w stanie rozmawiać z nieznajomą i kochać się z blondynką. Zamiast tego więc, wsunął więc w jej kwiatuszek coś innego. Ogon, który dotykała przed paroma chwilami. Silny, energiczny w ruchach i duży ogon o miękkiej i wrażliwej na dotyk końcówce poruszać się zaczął energicznie, podczas gdy diablik opierając swoją męskość o dolinę między pośladkami Elli próbował rozmawiać z nieznajomą.
- Wybacz, że tak wpadliśmy… szukamy takich jak my… ocalałych. - wyjaśnił z lekkim uśmiechem.
Blondynka wydała z siebie przeciągły jęk, zagłuszając część słów Asha. Nieznajoma patrzyła niczym zahipnotyzowana.
- Ja… - miała niski, przyjemny głos - ..słyszałam was, ale nie wierzyłam. Nie chciałam wychodzić.. ale wtedy poczułam to w podbrzuszu - przełknęła ślinę. - Rzuciliście na mnie zaklęcie? Czuję się otumaniona - mówiła bez większego ładu i składu.
- Czy my…. myślisz, że mieliśmy czas czy okazję… rzucać jakieś czary? - zapytał retorycznie diablik trzymając mocno pośladki Elli, która i tak ocierały się o jego dumę poruszane energicznymi ruchami ogona w jej kobiecości.
- Mieliście trochę czasu - zauważyła. - Nie masz co prawda zwierzęcej głowy, ale normalnej też nie - nie wykonała żadnego ruchu, w dużej mierze skupiona na nagim, branym ogonem ciele Elli, co chwilę tylko rzucając spojrzenia nieco wyżej, na twarz Asha. Coraz głośniejsza blondynka nie ułatwiała tej rozmowy.
- Tobie.. bardzo… się kobiety podobają?- zapytał zaciekawiony diablik drżąc pod dotykiem ocierającego się o jego dumę zgrabnego tyłeczka Elli. Przy tej wrażliwości, doszedł ponownie… znacząc pośladki blondynki białymi strużkami. Stojąca w progu dziewczyna oblizała się, patrząc w szoku na białe strugi skraplające rozgrzane ciało.
- Jeszcze… jeszcze… - dyszała w amoku tropicielka.
- Ten zapach… - sapnęła druga z dziewczyn. - Nie mogę… - jęknęła, wypuszczając nóż, który z brzękiem upadł na podłogę.
- Chcesz… oblizać?- zapytał Ashenvir puszczając pośladki Elli i cofając się nieco, by wygodnie przyjąć półleżącą pozycję. Zaczął wić ogonem na boki w jej jaskini rozkoszy licząc, że to wystarczy do wywołania ekstazy blondynki. Jego duma sterczała w górę, jak wieża pokryta białym śniegiem.
Czuł jak wrażliwy ogon dociera aż do końca tunelu. Co więcej, czuł z tego powodu prawdziwie seksualną rozkosz. Jego ogon stał się tu niczym penis. Wyglądało na to, że dzięki Arshei będzie przeżywał podwójne doznania. Co na pewno nie zrobi z niego długodystansowca. Krótkowłosa nieśmiało skinęła głową.
- Nie… nie wiem dlaczego…
- Hej… - jęknął Ashenvir nie do końca zadowolony z tej wrażliwości… w tej chwili przynajmniej. Utrudniała mu myślenie. - To.. tylko prop… proppozycja. Nikt… nie… zmusza.
- Kim… kim wy jesteście? - prawie jęknęła, zbliżając się o krok. - Dlaczego… dlaczego się tak czuję?
- Wpływ.. bo..gini.. rozko...szy… przy...jemność.- Diablik mocniej wił ogonem, by jego kochanka mogła wreszcie dojść. Jej mięciutkie wnętrze wywoływało jednak rozkosz przechodząc po ogonie i… kolejna eksplozja zaznaczyła ciało i pościel Ashenvira białymi plamami.
Wszędzie wokół robiło się mokro i lepko, a zapach nasienia otumaniał zmysły. Krótkowłosa podchodziła coraz bliżej.
- Bogini? Kim jesteście? - powtórzyła to pytanie i wyraźnie walcząc ze sobą wyciągnęła dłoń, odgarniając kosmyk włosów z twarzy Elli. Blondynka musiała to wyczuć jako dodatkowy bodziec, bo szarpnęło jej ciałem i Ash poczuł, jak się zaciska na jego ogonie, sapiąc z przeżywanego spełnienia.
Diablik wyciągnął w końcu ogon i opadł na łóżko ciężko dysząc. Przymknął oczy i rzekł w końcu.
- Jestem Ashenvir, a to Ella. Ukrywamy się razem. Jestem tak jakby… prorokiem… kapłanem? Czymś w tym stylu… bogini Arshei. I zbieram tych którzy przetrwali. Obdarzyła mnie pewnymi mocami… które czujesz.
- Bogini… zawsze byłam blisko jedynie bogów natury - wyraźnie było widać, jak zbiera siły do posługiwania się umysłem. Ella opadła na łóżko, dysząc i łapiąc oddech. Teraz już świadoma nowej obecności. - Ale od dawna nie czułam ich obecności. Dlaczego akurat Arshei ma o nas walczyć?
Pomimo wieku ta dziewczyna wyglądała jakby wiedziała o czym mówi.
- Nie walczy o nas… bardziej.. werbuje wyznawców, by odzyskać moc.- diablik nie patrzył wiedząc, że to tylko zwiększy jego apetyt na tą drugą. Który i tak był już duży… i widoczny.
- Werbuje? Zwykle kapłani nie promieniują domeną swojego bóstwa - zmarszczyła brwi, stojąc już tuż przy łóżku. Przesunęła palcem po nasieniu, które zostawił na biodrze Elli. - Jeśli przekazała ci resztkę swojej mocy to musiała być naprawdę zdesperowana. Mam na imię Lavena. Po odejściu moich bogów nie mogę się oprzeć twoim.
- Może twoi się jeszcze odnajdą.- Ash przewrócił się na bok i przyglądając dziewczynie, musnął ją końcówką ogona po policzku i po szyi. Znacząc jej skórę kropelkami żądzy Elli i własnego pożądania. - Chcę ciebie.
- I każdej innej, prawda? - nie odtrąciła go. - Też się tak czujesz? - zwróciła się nagle do blondynki, która wymruczała odpowiedź z trudem.
- Mgła przechodzi po spełnieniu. Chuć nie…
- Wyznawcy jej nie wystarczą. Jaki ma plan? - Lavena znów skierowała wzrok na Asha. - Jak samotna bogini niezbyt bojowych domen stanie naprzeciwko uzurpatorów?
- Nie wiem. Na razie chce zebrać moc. Na razie… ja zbieram jej wyznawców… właściwie wyznawczynie. Schowamy się gdzieś i urządzimy kryjówkę. Chciałbym żebyś do nas dołączyła. Możesz… celibat przyjąć, jeśli chcesz. Nie chcę cię zmuszać do niczego.- odparł z uśmiechem diablik.- Wydajesz się wiele wiedzieć na temat tego co się stało. A… jak długo poradzisz sobie sama? Tylko z nożem do obrony?
- Do tej pory sobie radziłam - uśmiechnęła się. - Byłam adeptką w kręgu druidzkim, zanim się to zaczęło. Zdążyłam pojąć podstawy. Częścią moich nauk była nauka o bogach.
Uśmiech bardzo rozjaśniał jej twarz, w policzkach pojawiły się dołeczki.
- Nie powiem nie przyjaznym twarzom. Ale narobiliście hałasu, a oni mają świetny słuch. Chodźmy lepiej do mojej kryjówki, tam możemy porozmawiać. I… poznać się lepiej - szybko, jakby za szybko odeszła od łóżka. Zatoczyła się lekko, jak odurzona i otrząsnęła, podnosząc nóż.
- Dobrze.- Ashenvir wstał i zaczął zbierać swoje ubrania i rzeczy. Nie brał się za wkładanie ich na siebie zakładając, że skoro Lavena ich słyszała, to jej kryjówka nie może być daleko.
- To uzależniające - wymruczała Ella, z trudem zwlekając się z łóżka i zbierając ubrania. Teraz poczuli jak zimno tu było, nie rozgrzewani już wzajemnymi pieszczotami. Całe ciało blondynki było od tyłu pokryte białymi plamami, część dostrzeliła chyba nawet do włosów. Krótkowłosa nie prowadziła daleko, bo już w następnym pomieszczeniu pokazała uniesioną klapę, której wcześniej żadne z nich nie dostrzegło.
- Umiem to ukrywać, ale nie umiem rzucać magicznej ciszy - wyjaśniła, patrząc na nich z ogniem w szarych oczach.
- Ja też nie…- rzekł wstydliwie diablik i westchnął ciężko spoglądając na obie dziewczyny. Pożądanie odbijało się ogniem w jego oczach.
- Wchodźcie - wskazała na zejście. - Ja tu jeszcze po was posprzatam. To opuszczona chata i powinno tak zostać. Zziębnięta już trochę Ella szybko pobiegła do zejścia i zniknęła im z oczu.
Ashenvir ruszył za nią do środka rozglądając się ciekawsko.

To musiała być kiedyś piwniczka, którą dziewczyna przerobiła. Pozostały jedynie dwie skrzynki z zapasami i beczka z wodą, resztę stanowiło wyposażenie zwykłego pokoju. Ściany były ziemne, ale podłoga już drewniana. Stało to pojedyncze łóżko, mały stół i krzesło. Było tu przyjemnie ciepło i panował półmrok - wszystko za sprawą stojącego w rogu koksownika. W nogach łóżka stała jeszcze skrzynia, zapewne z rzeczami Laveny i to było wszystko. Jedna osoba mogła tu się ukrywać. Trzy - przez jakiś czas - również.
- Ładnie tu… i trochę ciasno.- ocenił Ashenvir nie bardzo wiedząc co właściwie powinien zrobić. Czekać to na pewno… ale czy ubierać? Postanowił z ubieraniem poczekać na Lavenę. - Łóżko... ciekawe czy zmieścimy się w troje na nim.
- Chyba jedno na drugim - zaśmiała się Ella, która już doszła nieco do siebie. I nawet włożyła majtki, poprawiając koszulę.
- To staje się chyba mocniejsze… to znaczy pożądanie. - ocenił Ash przyglądając się biustowi kochanki.
- I przyjemność. Będziemy bardzo wystawieni na atak oddając cześć Arshei - powiedziała poważnym tonem, siadając na łóżku. W wejściu pojawiły się nogi Laveny, przez chwilę widoczne pod sukienką, zanim nie zamknęła klapy i nie zeszła do nich. Wymruczała coś cicho, dotykając drabiny. Ash odniósł wrażenie, że drewno poruszyło się odrobinę nad ich głowami. Dziewczyna odwróciła się w ich stronę.
- I jak się wam podoba mój zakątek w tym niegościnnym świecie?
- Jest uroczy… jak jego właścicielka.- odparł ciepło diablik i dodał.- Mogę przywołać, po matce Nocnego Nawoływacza. Ta bestyjka jest inteligentna i umie udawać różne głosy. Może ludzkimi krzykami odwodzić potencjalne problemy od tej chatki.
- Jak długo się utrzyma? - zainteresowała się dziewczyna. Musiała mieć bardzo silną wolę, bo wciąż potrafiła rozmawiać i koncentrować się. - Lepiej byłoby, gdyby w razie czego nas ostrzegł.
- Może i to… a utrzyma się tyle ile zechcę. To nie jest takie przywołanie jak rzucają magowie. To raczej przysługa względem mojej matki, kimkolwiek była.- wyjaśnił Ashenvir.- Mój nauczyciel mówił, że z czasem mógłbym zacząć wzywać silniejsze sługi, choć zawsze tylko jednego na raz mógłbym trzymać przy sobie.
Zaciskając dłonie na stole Ash też mógł wytrzymać na tyle by rozmawiać. Nie mógł, co prawda, nie rozbierać Laweny wzrokiem. A jego ogon wił się nerwowo po ziemi, gdy zerkał to na nagą blondynkę, to na ubraną druidkę.
- Przywołaj go, mam otworzyć klapę? Wplotłam w nią pewną inkantację, aby nie różniła się od podgłogi - powiedziała od razu, zerkając na Ellę, zmywającą zasychające nasienie z ciała.
- Dobrze…. otwórz.- odparł diablik sięgając do swojego dziedzictwa. Czarny jak noc ptak drapieżny pojawił się przed nim na ziemi. Wielkości krogulca.
- Pomocy! Pomocy! - odezwał się głośno miłym dla ucha kobiecym głosem.
- Zaskrzecz.- odparł Ashenvir i ptak wykonał polecenie. Jego naturalny głos był upiorny i skrzypliwy.
- Ostrzeżesz nas swoim głosem, a potem odciągniesz każdego kto zbliży się do chatki.- wydał mu polecenie diablik.
Ptak skinął łbem w odpowiedzi i wyleciał na zewnątrz. Lawena zamknęła ponownie wyjście i odetchnęła głęboko.
- Jak to wytrzymujesz? - zapytała Elli, która pokręciła głową.
- Nie wytrzymuję. Oddaję się mu.
- I widzę, że nie żałujesz?
Ponownie przeczący ruch głową i uśmiech.
- Robienie tego z nim bardzo uzależnia. I jesteśmy bardzo wtedy narażeni.
- Jak mamy walczyć, kiedy myślimy tylko o kopulacji? - tym razem krótkowłosa zapytała o to Asha.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia. Arshea obiecała pomoc, gdy jej moc wzrośnie. A to oznacza zdobycie więcej oddanych wyznawców… wyznawczyń. - wyjaśnił Ash siadając na stole.- Rozumiem jeśli wolisz, byśmy cię zostawili w spokoju. To dobra kryjówka na jakiś czas. Ja szukam większej, dla większej ilości osób. Tam gdzie można by założyć osadę ukrytą… przed tymi uzurpatorami. To mój plan obecnie. Co będzie dalej? Jeszcze nie wiem. Może bogini w tym pomoże.
- Nie chcę, byście mnie zostawili - zaprotestowała zdziwiona. - Ale widziałam Ellę. Była całkowicie nieprzytomna w trakcie tego… aktu. Nie lubię tracić kontroli, ale czuję, że zwariuję jeśli tego z tobą nie zrobię.
- Kiedy skończy w tobie i doprowadzi ci na szczyt to trochę pomoże - blondynka poniechała prób wyczyszczenia się. - Pozwól mu, będę czuwać.
- Dobrze - szepnęła Lawena. - Wygląda, jakby zapach nowej kobiety nie pozwalał się na niczym skupić.
Ashenvir podszedł do niej i ostrożnie objął krótkowłosą w talii, nachylił się i ostrożnie pocałował jej usta. Ogon wślizgnął się końcówką pod jej spódnicę, muskając kostkę, łydkę i podążając wyżej po jej udzie. Spojrzała mu w oczy i także objęła, oddając pocałunek. Czuł doskonale jej podniecenie, zapach bardzo wyrazisty, ostrzejszy niż ten u Elli. Naprawdę to rozróżniał! Język druidki zawirował z pasją, dopiero teraz pozwoliła sobie na to. Ogon sięgał, po nagiej nodze docierając do nagiego, pokrytego włoskami łona. Lawena złapała go nagle za krocze. Mogła być młoda, ale nie wyglądało na to, że to był jej pierwszy raz.
- Nie nosisz majtek.- stwierdził ni to zdziwiony ni to rozbawiony. Były to póki co jedyne jego słowa, bo potem tylko pojękiwał czując zwinne palce Laweny na swojej twardej męskości. Jego ogon zanurzył się w kwiatuszku leniwie poruszając w miękkiej grocie rozkoszy.
Usta też długo nie próżnowały, całował i lizał jej szyję.
- Jestem jednością z naturą - szepnęła i jęknęła, kiedy zanurzył się w niej ogon. Była tam dość luźna, różniła się wyraźnie od Elli. Za to bardziej gorąca i mokra niesamowicie. Aż mlasnęło, kiedy tam wchodził. Poczuł ogarniającą go rozkosz. Zaczęła mu masować członka, sunąc dłonią w górę i w dół.
Ogon miał przy tym dość długi i duży… a doznania połączone z pieszczotą jej dłoni sprawiały, że chciał więcej i więcej.
- Jak się… rozpina… tam z tyłu? - lewą dłonią sięgnął do zapięcia jej bluzki na karku, chcąc wreszcie zobaczyć i poczuć jej biust. Niecierpliwie poruszał ogonem w jej gościnnej kobiecości. Dyszała, nie umiejąc odpowiedzieć. Niespodziewanie Ella przyszła na pomoc, rozwiązując bluzkę i zdejmując ją przez głowę krótkowłosej druidki. Oczom Asha ukazały się kształtne piersi o ciemnych, malutkich sutkach.
- Nie musisz być… delikatny… - wystękała Lawena. - Lubię zwierzęce akty… - zdradziła. Czuł, że w tym stanie każda z kobiet zdradzi mu wszystkie swoje sekrety.
- Cóż… może… - diablik nachylił się i delikatnie jednak ukąsił jeden z nich, zdobiący lewą pierś. - Na stojąco ciężko..
Syknęła i w rewanżu ugryzła go w szyję. Całkiem mocno.
- Powiedz jak chcesz mnie zdobyć - poczuł jak zaciska się na jego ogonie, celowo i umiejętnie okalała go mocniej śliskimi, miękkimi ściankami.
- Na stole… siedzącą… z szeroko… rozchylonymi udami.- jęknął w odpowiedzi diablik drżąc od pieszczoty.
- Pozwól mi więc tam dotrzeć - szepnęła także drżącym głosem i przygryzła jego ucho, zaciskając mocniej również dłoń na członku.
- Ddobrze…- jęknął w odpowiedzi diablik opuszczając ogonem jej gościnny zakątek i puszczając ją. Przynajmniej na razie.

Ona też go puściła, ale wcale nie udała się od razu na stół. Złapała za koszulę Elli i przyciągnęła ją do siebie, całując namiętnie w usta zaskoczoną blondynkę.
- Nie musisz pilnować. Masz rację, jesteśmy bardzo wrażliwi na atak, ale to jest za silne - jęknęła i pociągnęła drugą dziewczynę za sobą. Ta nie opierała się, znowu zresztą wyglądała na półprzytomną. Lawena wskoczyła pupą na stół.
- Podwiń mi spódnicę dla niego - poprosiła drżącym głosem, a Ella chętnie spełniała to polecenie, odkrywając zgrabne nogi, a potem także owłosione łono, kiedy druidka rozchyliła uda. W przeciwieństwie do tego należącego do blondynki, krótkowłosa miała bardzo wyraźnie widoczne fałdki, ciemne tak jak sutki.
- Nic na to nie poradzimy.- odparł Ashenvir podchodząc do druidki. Jedną dłonią chwycił za jej krótkie włosy odciągając brutalnie jej głowę do tyłu, by wyeksponowała bardziej piersi, drugą dłoń oparł na jednym ud wchodząc orężem w jej spragnioną obecności kobiecość.Tak samo jak za drugim razem u Elli, gwałtownie i pospiesznie. Aż do oporu jaki stawi jej ciało.
Ustami już pieścił i kąsał jej biust, dołączając drugą dłoń, która ściskała i miętosiła pochwyconą pierś Laweny. Krzyknęła, gdy ją posiadł. Mógł teraz czuć dokładnie pochwę, wszedł w nią z takim impetem, że wycisnął z niej gęsty, biały śluz. Pomimo braku doświadczenia oddawał się temu co nim teraz kierowało: żądzy, chuci, bezkresnemu pożądaniu. Coś mrocznego budziło się w tej chwili, jakby ta nowozdobyta moc miała w sobie skazę. Lub nie pochodziła wyłącznie od Arshei. Z głośnymi mlaskającymi dźwiękami wchodził cały w pojemną cipkę, odurzony doznaniami. Para dłoni zaczęła dodatkowo ugniatać nasadę jego ogona, przyspieszając nieuniknione.
- Bierz mnie! - wysyczała druidka, sapiąc i dysząc. Była dopiero drugą, nie licząc bogini, a już przeżywał niemal zwierzęcy akt kopulacji. Z chętną do tego kobietą i w dodatku zdecydowanie dziką w swej naturze, co było w kontraście do jej delikatnej urody. Ashenvir zaczął napierać na kobiecość Laweny coraz mocniej i mocniej. Jego duma przeszywała ją intensywnymi sztychami, guzki na niej przyjemnie drażniły jej delikatne… rozgrzewając jej intymny zakątek. Pokąsane jego zębami piersi odczuwały jego drapieżność. A dłoń trzymającą druidkę za włosy podkreślała jego dominację na jej ciałem i sytuacją. Nad nią samą. Jego agresja pogłębiała widoczną na twarzy dziewczyny rozkosz. Poczuł jak szparka zaciska się na nim, jak wyraźnie staje się ciaśniejsza z każdym jego pchnięciem. Wreszcie musiał używać całej siły, aby móc penetrować ją do samego końca. Lawena wydawała z siebie głośne okrzyki, ale nadmiar wyczuwanego tu podniecenia sprawiał, że nie zwracali na to uwagi. Ella masowała nasadę ogona i gładziła tors Asha, patrząc na to z ekstazą.
Diablik w tej chwili nie był w stanie myśleć, liżąc i miętosząc pokąsany biust druidki. Jego biodra poruszały się gwałtownie, jego organ miłości pulsował wzbierającą ekstazą, aż w końcu w akcie spełnienia zaczął gęstymi strugami wypełniać kochankę. Co jednak nie spowolniło ruchów jego bioder, ani nie osłabiło sztywności jego oręża miłości. Ale wyzwoliło jej spełnienie, kiedy szparka poczuła mocne męskie wyzwolenie. Ciało Laweny zesztywniało i wygięło się, tunel stał się tak ciasny, że niemal niemożliwy do pokonania, a z ust wyrwał się jeszcze głośniejszy krzyk.
- To było… intensywne.- ocenił Ashenvir stojąc nieruchomo i łapiąc oddech. Nadmiar przyjemności lekko go ogłuszył.
- Mój pierwszy raz był taki i tak mi pozostało - Lawena dochodziła do siebie, patrząc na niego błyszczącymi oczami. - To rzeczywiście pomaga na głowę. Lecz nie na ciało.
Ella pozostała przytulona niemalże do boku mężczyzny, gładząc jego ogon i tors.
- Więc… jaki był twój plan? To świetna kryjówka, ale gdybym ja miał tak przesiedzieć w tym zamknięciu sam… to bym zwariował. - zapytał rogacz druidkę korzystając z chwili relaksu. Co innego wszak teraz… będąc w ich towarzystwie prawdopodobnie oddadzą się rozpuście dla zabicia czasu. Miał wrażenie, że pochwa krótkowłosej masuje jego przyrodzenie, zaciskając się co chwilę.
- To miejsce do spania, jedzenia. Nie mieszkania na stałe. Nie miałam żadnego większego planu, oprócz rozwinięcia swoich umiejętności, aby potrafić przywrócić krąg i las do życia.
- My chcemy na razie dowiedzieć się ile możemy uratować z tej okolicy i czy warto zakładać tu kryjówkę na dłużej - powiedziała Ella. Ogon diablęcia zaczął instynktownie wodzić końcówką po rowku pupy przytulonej do niego blondynki, gdy on sam mówił. - Czyli znasz okolice? Wiesz coś więcej na temat tego, co się zdarzyło? Jakie umiejętności chcesz rozwinąć? Zachowałaś druidzką magię? Ona ponoć powiązana jest z bogami natury.
- Nie, my druidzi czerpiemy z samej natury - odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem. W końcu wciąż w niej tkwił. - Mieszkam tu od urodzenia, znam to miejsce. Pamiętam cię też z widzenia - to powiedziała do blondynki, która się uśmiechnęła. - Ale o tym co się zdarzyło wiem niewiele. W pewnej chwili las stał się wrogi, skażony. Wielu druidów oszalało i przestaliśmy czuć obecność opiekunów natury. Większości kobiet chyba udało się zbiec, ale nie jestem pewna. Dopiero się uczyłam, nie dopuszczali mnie do wewnętrznego kręgu.
Ella miała na sobie majteczki, ogonem wyczuwał jak bardzo są mokre. Wymagały solidnego suszenia. Jednak myśli diablika szły w innym kierunku. Ogon pochwycił za nie i zsunął do połowy łydek, by wodzić po nagiej pupie.
- Proponuję… zostać tu dwa trzy dni i spróbować dotrzeć do najbliższej wsi. Pewnie jest zajęta przez wroga, ale… zobaczymy co się tam dzieje. Z czym mamy do czynienia, no i może zgarniamy trochę zapasów przy okazji. Co wy na to ?- zaproponował niezupełnie świadomy faktu, że jego biodra same poruszają się leniwym i powolnym rytmem.
Lawena dyszała, przymykając oczy. Jej piersi szybko unosiły się i opadały. Rozluźniła cipkę i poczuł w jak mokrym wnętrzu się porusza. Ella nie protestowała, nawet zsunęła dłoń, teraz dotykając ich tam gdzie łączyły się ciała. Masowała nasadę członka i ocierała o łono krótkowłosej. Zapach seksu był odurzający.
- Spróbujmy… - sapnęła brana dziewczyna, nie umiejąc dalej planować.
- Będziemy musieli uważać, żadnych szaleństw tam - dodała Ella. - Mężczyźni są przemienieni, kobiety zdominował cień. One nam nie pomogą jak się zorientują, nawet podniosą alarm.
- Nie planuję kontaktu. Podkradniemy się tylko. Podpatrzymy. - Ashenvir nachylił się i pocałował Ellę nie zaprzestając seksu z Laweną. Jego członek zanurzał się energiczniej w jej spragnionej kobiecości, ale dalekie to było od gwałtowności niedawnego zbliżenia. Brane delikatnie wnętrze rozluźniało się, nie zaciskało z taką siłą. Było wciąż nieziemsko przyjemne, ale w takim mógł ruszać się chwilę dłużej bez wytrysku. Blondynka oddawała pocałunek z coraz większą wprawą, jej dłonie coraz śmielej poczynały sobie na jego ciele. Ashenvir się nie spieszył. Było mu przyjemnie w Lawenie, napięcie budowało powoli. Odczuwał też i zmęczenie. Wiedział, że wkrótce będzie musiał się przespać. Ale może zdoła jeszcze przynieść ulgę Elli przed snem?
Wodził ogonem po jej tyłeczku, ocierał się wrażliwą końcówką pomiędzy pośladkami. I to rozkoszne doznanie dopingowało go silniejszych pchnięć. Krótkowłosa odchyliła głowę do tyłu, obejmując go szczupłymi nogami i za ich pomocą dociskając do siebie. Sapała cicho, ale czuł, że wciąż liczy na brutalne i zwierzęce sztychy. Za to Ella odgoniła jego ogon, pomiędzy pośladkami była zaciśnięta i nie do zdobycia w ten bezpośredni sposób.
- Nie, nie tam… nie zmieścisz się… nie tak…
- Nie planowałem… tam. - odparł skruszonym tonem Ashenvir nie przestając ruchów bioder. Uwięziony nogami Laweny, głębiej penetrował jej wilgotny i ciepły zakątek. Ogon diablęcia przesunął się wyżej, wsunął pod jej koszulę muskając plecy. Ella obejmowała nasadę penisa i ogona, suwając po nich palcami. Co chwilę dotykała w ten sposób ciała druidki, kiedy Ash dociskał się, penetrując to rozgrzane do czerwoności wnętrze. Soki wylewały się na stół, który trzeszczał w rytm ich pojękiwań. Mocniej, szybciej… głębiej… Ashenvir był już blisko i w końcu doszedł z głośnym jękiem, znów wypełniając szparkę kochanki białymi strugami. Stęknęła i zacisnęła na nim szparkę, zamykając oczy. Sama nie szczytowała, ale gołym okiem widać było rozkosz, którą przeżywa. Zapach nasienia znów się zintensyfikował. Soki Asha były wyjątkowo gęste, bardzo białe i wyjątkowo mocno pachnące. Kolejny dar od bogini. No i nierealnie wręcz obfite.
- Muszę się zająć Ellą, a potem zasnąć.- mruknął Ash głaszcząc druidkę po brzuchu. - Jestem już zbyt długo na nogach moje drogie.
- Możemy zająć się sobą same, prawda? - Lawena uniosła się do pozycji siedzącej, uśmiechając się pełnym chuci uśmiechem. Znów pojawiły się dołeczki na jej policzkach, a Ella spłoniła się mocniej.
- Jesteśmy obie dziewczynami…
- I co to przeszkadza? Naturze nic nie jest obce. Podobam ci się?
Blondynka nieśmiało pokiwała głową.
- Wcześniej nie zwracałam uwagi na dziewczyny. To musi być ta moc - westchnęła.
- Ja chętnie popatrzę przed snem. Jeśli to wam nie przeszkadza. - stwierdził uprzejmie diablik oswobadzając się z objęć druidzkiej kochanki. I skierował się do łóżka.
- E-e - upomniała go Lawena, zsuwając się ze stołu. Nasienie i jej własne soki spłynęły strumykiem po udzie. - Łóżko nasze!
-Acha..- stwierdził potulnie rogacz wybierając kącik piwnicy by usiąść. Ostatnie godziny wymęczyły go dość, by mógł zasnąć wszędzie.
Miał jeszcze krzesło, no i do wyboru: albo spać, albo patrzeć.
- Wytrzymasz? - Lawena zapytała widząc jego słabość. - Jeśli chcesz spać, to śmiało. Myślałam, że tylko patrzeć.
- Wytrzymam… pokusa… jest za duża.- odparł mężczyzna przyglądając się im obu. Pożądanie które się w nim tliło, było silniejsze niż zmęczenie. Trochę się obawiał co jeszcze w nim było. Dziedzictwo matki? Ponoć miała w sobie potężną diabelską krew… ale jego mentor uczył, że pochodzenie, nie jest wyrokiem determinującym przyszłość. Ale może w wielu miejscach wyznaczać ścieżkę. To jak się czuł biorąc brutalnie druidkę było upajające. Chciał jeszcze. Członek nie malał wcale, szczególnie, że krótkowłosa objęła w talii drugą dziewczynę i zaczęła ją drapieżnie całować, rozpinając jednocześnie koszulę Elli. Sama pozostała jeszcze w spódnicy, co ukrywało dolną część jej ciała.
Dotykał się.. nie mógł inaczej patrząc na nie obie. Ogon owinął się wokół jego męskości jak wąż, ocierał i drażnił. Wrażliwa końcówka dotykająca równie wrażliwego organu. To była mocna stymulacja, ale i na bardzo podniecający widok. Słyszały jego dyszenie… widziały co robi. Wiedziały że są tego powodem. To była podwójna, potężna stymulacja. Od ogona i członka pulsowała tak samo mocna przyjemność. Blondynka szybko stała się zupełnie naga, prawie bezwolna przy energicznej krótkowłosej.
- Kładź się i rozłóż nogi - poleciła Lawena, a niższa dziewczyna nie opierała się wcale. Wkrótce leżała z rozwartymi udami, bezwstydnie i perwersyjnie. Całe łono miała białe i pozlepiane od nasienia Asha. - Zaraz sprawdzimy, czy dar bogini jest słodki - uśmiechnęła się do niego i opadła między nogi leżącej i nachyliła się. Nie widział dokładnie ruchów ust i języka, ale słyszał jak siorbie, wciągając do ust gęstą spermę wciąż goszczącą wewnątrz i na zewnątrz Elli.
Czuł też jak serce mocno mu bije, szkoda było że spódnica zakrywała ciało Laweny. Pupa kusiła bardzo.. odwinąć jej spódnicę, władczo posiąść cipkę i nabijać się na druidkę liżącą Ellę.
Powstrzymał się jednak. Nie chciał faworyzować jednej nad drugą. Ogon poruszał się nerwowo na jego penisie. Mimo że brał je obie, to widok ich pieszczących nadal mocno go pobudzał. Krótkowłosa jakby słyszała jego myśli. Ciągle skupiała się na zlizywaniu nasienia, ale rękami podwijała spódnicę, szybko zarzucając ją sobie na plecy i odsłaniając pupę. Była bardzo jędrna i wulgarna, pośladki same rozchylały się na tyle, że w pełni ukazywały oba otworki. Ze szparki ciągle płynęło, duża część soków pokrywała też dość długie, kasztanowe włoski. Ella dyszała głośno, obejmując swoje piersi i delikatnie poruszając biodrami w błagalnych ruchach. Wyraźnie chciała, aby jej kochanka zajęła się już tym co najwrażliwsze.
A diablik cierpiał tortury i uniesienia, obserwując ich figle. Dyszał ciężko, klatka piersiowa unosiła się i opadała, gdy je obserwował z pożądaniem w spojrzeniu. Niewielką ulgę sprawiała mu myśl, że moje mieć obie później. Niewielkę ulgę.. większą...to że jego ogon doprowadził go na szczyt i pojękując głośno Ashenvir wyrzucił z siebie małą fontannę. Tylko Ella to widziała. Otworzyła szeroko oczy i jęknęła przeciągle, również dlatego, że liżąca ją dziewczyna właśnie skupiła się na jednym miejscu. Diablę niemal widziało, jak rusza się gwałtownie język Laweny, drażniący łechtaczkę leżącej przed nią kochanki. Pomrukiwała przy tym. Klępnęła się w pupę, szybko jednak zabierając dłonie, aby dołączyć je do pieszczot ciała blondynki. Palec szybko odnalazł wejście do rozrzanej, małej groty.
Ash przyglądał się temu jak zaczarowany… oba widoki. I ulegającej Elli i dominującej Laweny były rozpalające… budziły żądze i pragnienia. Miał wrażenie, że druidka prowokuje go, by przyłączył się do zabawy. Oblizał spierzchnięte wargi obserwując je obie i ogon zastąpił dłonią. Podobnie jak one… i on nie tracił wcale pożądania. Co najwyżej słabło trochę chwilami. Blondynka dyszała coraz głośniej, sapała i stękała. Jej oczy się mimo tego nie zamykały, patrzyła na krocze mężczyzny, przyjmując intensywne pchnięcia najpierw jednego, potem dwóch palców i języka drażniącego najwrażliwsze miejsce. Ogromna żądza wygoniła z niej nieśmiałość i niepewność związaną z robieniem tego z inną kobietą. Ash słyszał zadowolone pomruki liżącej ją kochanki, która kręciła pupą. Na oczach diablika z cipki wypłynął gęsty biały płyn, dołączając do tych już zastygających na zewnątrz. Wlał w nią naprawdę dużo.
- Nie wytrzymam..- jęknął w końcu diablik.- Muszę cię posiąść Laweno.
Te widoki, to było jednak za dużo dla niego. Wstał i chwiejnym krokiem ruszył do dziewczyn.- Nie przerywaj…
- Zrób to jak zwierzę. Widziałam jak to lubisz - powiedziała nie odwracając się. WzroK Elli podążył za nim. Widział jak zamglone ma spojrzenie, jak odurzona jest tym wszystkim. W podziemnej kryjówce unosiła się ciężka woń chuci i nasienia. Ashenvir chwycił za uniesione pośladki Laweny i dał jej mocnego klapsa w prawy. Tak jak ona sobie. Potem kolejnego w lewy. Sapnęła, wypinając się mocniej. Następnie wbił swoją męskość w jej ciepłą i wilgotną szparkę, biorąc ją silnymi ruchami i napierając swoim ciałem na nią. Trzymał ją mocno i władczo rozkoszując się jej sprężystą pupą i mięciutką kobiecością.
- Ostrzej! - stęknęła. Wbił się w nią bez najmniejszego trudu, dziewczyna albo miała taką fizjonomię, albo naprawdę często to robiła z dużymi okazami. Za to jak nad nią panowała! Czuł jak zacieśnia się. Im ostrzejszy się stawał, tym ona mniejsza i ciaśniejsza. Pchane ciało bujało się hipnotycznie, napychane na łono Elli. Druidka nie była w stanie jej lizać w ten sposób, ale ciągle używała swoich palców.
A i diablik zaciekawiony użył swoich, a dokładniej jednego kciuka. Podbijając swoim penisem kochankę i napierajac na nią ciałem, ostrożnie wsunął kciuk w ciasny otworek ukryty między pośladkami druidki. Nie tak ukryty w tym przypadku, Lawena miała go całkiem na widoku. Brązowa dziurka okazywała się bardzo ciasna na wejściu, ale kiedy tylko pchnął mocniej, wessała go w siebie. Zupełnie inaczej niż szparka.
- Tak! Pokrywaj mnie! - syknęła krótkowłosa, sama starając się też cofać biodra i nasuwać na niego. Jęczała, sama napierając ostrzej na kochankę, która wydała z siebie zduszony okrzyk. Ash widział jak szczytuje, obserwując go biorącego Lawenę.
Widok rozpalał go tak mocno, że zaczął posuwać tyłeczek prężącej się druidki swoim kciukiem. A jego męskość eksplodowała kolejnymi strużkami nasienia. Acz nie sprawiło, to że zwolnił pchnięcia… raczej przyspieszył wyciskając z niej własne pożądanie przy każdym zanurzeniu w jej kobiecość. Nie były to strużki, a długie strugi spermy. Przy każdej z rozkoszy widział gwiazdy przed oczami. Anus druidki przyjmował go równie chętnie jak szparka, wątpił, aby dziewczyna była tam dziewicą. Oderwała się zupełnie od Elli, na wyprostowanych rękach unosząc górną część ciał i obracając ku niemu twarz. Widział ekstazę na niej.
- Jeszcze - stęknęła. - Wyzwól bestię.
Wyjął więc penisa z jej kobiecość i kciuk z pupy. Tym razem zaatakował tyłeczek. Wciskając powoli i stanowczo twardy organ między jej pośladki i dając jej klapsy ogonem uderzającym na boki. Patrzyła na to i na niego. W pierwszej chwili zobaczył ból na jej obliczu, ale jak tylko żołądź został wessany, oczy wypełniła lubieżna, perwersyjna przyjemność. Wewnątrz było ciasno, ciepło, miękko. Inaczej, ale podobnie. Dopiero dziś zaczął uprawiać miłość, a już miał kobietę w pupę! Zamgliło mu się przed oczami, czuł tak potężne napięcie na całym ciele. Lawena wyciągnęła rękę i wbiła paznokcie w czerwony tors.
- Sięgnij do swojego czarciego dziedzictwa - wydyszała, kiedy męskość centymetr po centymetrze wchodziła w nią.
Nie potrzebował za wiele, by to uczynić. Nagle chwycił ją za włosy pociągając jej głowę do góry i zmuszając jej ciało, by same nabijało się twardego członka. Mocne ruchy bioder, bezlitosne i gwałtownie. Ubrudzony własną żądzą organ nie był tak bolesny jak być mógł, ale diablik pośpiesznie poruszał biodrami podbijając kochankę bezlitośnie i gwałtownie… jak… jak… zwierzołak gwałcący Ellę… nie wiedział skąd mu się wzięło to porównanie. Ale coś w tym było… teraz trzymając ją władczo za włosy, kolejnymi pchnięciami zmuszając Lawenę do uległości niewolił ją własną żądzą. I było to cudownie rozkoszne. Krzyknęła, szarpiąc się w jego więzach. Po policzkach popłynęły łzy bólu, kiedy bez opamiętania zaczął brać brązowy tunel. Wejście stworzone w innym celu dawało jednak ogrom rozkoszy, kiedy szarpał wyrywającą się druidką, dobijając swoje biodra. Była tu ciaśniejsza. Lepsza. Przyjemniejsza. Tak podpowiadał mu pochłonięty mgłą rozum.
Trzymał ją mocno za włosy nie pozwalając uciec. Uderzenia końcówki ogona na jej pośladkach miały ją przywołać do poządku. Chciała bestii, miała bestię… trzymając ją mocno i biorącą silnymi ruchami bioder w tyłeczek. Raz po raz az, aż do czerwonej żądzy przebił się krwawy błysk spełnienia i wypełnił pupę Laweny swoim nasieniem. Jeknął od rozkoszy i nieco opadł na dziewczynę łapiąc z trudem oddech. Wrzasnęła i poczuł jak się szarpie, wyrywa. Spazmy targały jej ciałem, dochodziła razem z nim, kiedy puszczał w niej kolejne strugi. Poczekała aż skończy i wysunęła, obracając przodem i zachłannie całując w usta.
- To było… oh… - westchnęła Ella, ciągle leżące przed nimi na plecach.
- To było tyle na dziś… dzikuski… coś widzę, że już się całkiem przełamałaś co do tego seksu z nami. - odparł czule diablik - Teraz przynajmniej nie będziesz się mogła nudzić w swojej kryjówce.- zażartował.
- Czuję zbyt silne pożądanie, to zamknięte pomieszczenie wzmacnia to odczucie. Twoje nasienie jest bardzo intensywne - złapała go za róg i przycisnęła do siebie po jeszcze jeden pocałunek. - Prawie od początku byłam wykorzystywana przez druidów. Także w ich zwierzęcych formach.
- Druidzi mają dziwne pomysły.- ocenił Ashenvir pakując się do łóżka i kładąc. Był wyczerpany… wszak nie tylko kochał się intensywnie tego dnia. Oczy same mu się zamknęły od razu.- Tak… nie wiem czemu… może dzieci… Ella.. tak… tw…-
Zasnął od razu.
 
Lady jest offline  
Stary 09-04-2019, 20:21   #6
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Obudził się. Nagi, przytulony do równie nagiego ciała. Po wielkości piersi, którą trzymał w dłoni, zorientował się, że to Ella. Spała jeszcze, oddychając miarowo. Zdał sobie sprawę, że jest wypoczęty, co mogło zwiastować całkiem długi sen. Lavena siedziała na krześle, oparta o ścianę, ubrana w swoją spódnicę i bluzkę. Wydawała się medytować, ale kiedy tylko się ruszył, uniosła dłoń.
- Cii. Twój przywołaniec ostrzegał niedawno.
Ashenvir skinął rogatą głową i powstał powoli z łóżka. Rozejrzał się i zbliżył do pasa z rapierem, który to leżał w jego ubraniach. Pomijając toporek Elli nie mieli innego uzbrojenia. W zasięgu ręki druidki stał solidny kostur, ale nie sięgała po niego. Przez chwilę panowała zupełna cisza, słychać było tylko ich oddechy. Dziwnie się tak czekało w napięciu w pomieszczeniu ciągle przesyconym zapachem podniecenia i nasienia. Wreszcie Tangeirson to usłyszał - coś jak prowadzoną daleko rozmowę. Tak naprawdę prawdpodobnie całkiem blisko, ale ziemna piwniczka mocno tłumiła odgłosy.
Diablik zamarł przysłuchując się echu ich wypowiedzi. Nie miał szans usłyszenia samej rozmowy, ale może dało się by ustalić ilu ich było? Choć oczywiście walka nie wchodziła w rachubę. Ashenvir nie chciał narażać Elli i Laveny na niebezpieczeństwo, tylko po to by zaspokoić swoją ciekawość. Nagle usłyszeli głuche łupnięcia na górze. Aż Ella się obudziła, szybkie przyłożenie palca uciszyło niewypowiedziane pytania. Ktoś wchodził do chaty na górze. Rozmowa ucichła, za to usłyszeli kroki. Ashenvir zamarł, jego dłoń zacisnęła się na rękojeści rapiera. Oddech prawie zamarł w ustach. Ciało się spięło. Nasłuchiwał. Czekał.

Przez następne uderzenia serca słyszeli skrzypienie desek i powolne kroki. Potem głos, męski, władczy, wcale nie brzmiący jakby wydostawał się ze zwierzęcej paszczy, choć jego akcent był dziwny. Obcy.
- Wychodź! Zrób to dobrowolnie i nie rzucę cię moim zwierzętom!
Zaraz za głosem Ash wyczuł coś innego. Ciemne nici mocy zaczęły przenikać przez sufit. Cień. Takiej nazwy używała Ella, która teraz sięgała po broń.
Ashenvir spojrzał pytająco na Lavenę, ale nie ruszył się z miejsca. Nie odezwał. Czekał na ich ruch. Nie wierzył w żadne zapewnienia ze strony tych bestii. Po minie druidki wnioskował, że ona też nie wie z czym się mierzą. Mimo to ze zdeterminowanym obliczem rzekła kilka cichych słów, zaklinacz miał wrażenie, że ziemia wokół nich się nieznacznie poruszyła. Mroczne, ciemne nici rozchodziły się nieustannie, było kwestią czasu, kiedy ich dotkną. Przestraszona Ella cofnęła się w róg najdalej jak mogła.
Zaklinacz nie wiedział co zrobić, poza.. jednym… w końcu bogini dała mu moc rozpraszania cienia, prawda? Wyganiania go. Sięgnął do swojej męskości, palcem zbierając zaschnięte ślady własnej ekstazy i ostrożnie zbliżył tak ubrudzony palec do tych nitek cienia. Był to jakiś pomysł. Jedna z cici się nawet cofnęła. Było ich jednak za dużo! Ellę też prawie dostały, lecz to Lavena podjęła decyzję, sama wchodząc w ich zasięg. Nagle wszystkie się cofnęły.
- Tu jesteś! Wychodź.
Druidka spojrzała na Asha. Jej wejście zmieniło przynajmniej tyle, że ci na górze nie wiedzieli o obecności dodatkowych osób.
Zaklinacz więc wymruczał czar wykonał gest. Piwniczka wzbogaciła się o dodatkową ścianę, ukrywając Ellę. Ruchem ręki Ashenvir pokazał, by i ona ukryła się wraz z nią, za fałszywą ścianą wykonaną za pomocą iluzji.
- Już idę idę…- krzyknął w odpowiedzi i ruszył powoli do wyjścia z piwniczki.- Nie ma pośpiechu.
- Co?! - głos odezwał się ponownie, pełen zaskoczenia. - Kim ty jesteś, samcze?! Wyłaź! I ją też zabierz!
To najwyraźniej nie był najlepszy ruch. Teraz ten na górze wiedział o obecności dwóch osób.
- Jej tu nie ma.- odparł diablik głośno i wyjaśnił.- Poszła sobie w las, umyć się. Tylko zapach po niej pozostał.
- Moc mojego pana nigdy się nie myli co do samic! Wyłazić, albo… - coś musiał pokazać na górze, bo usłyszeli głośne stuknięcie. A potem drugie. W jednej z desek błysnęło ostrze siekiery.
- Chyba mogłabym ich tu zrzucić, zaatakujemy z zaskoczenia? - szepnęła Lavena.
- To zaatakujmy ich tu.- zgodził się z nią diablik. I krzyknął głośniej. - Albo co? Chcesz mnie dorwać, to chodź tutaj!
Po czym skorzystał z magii by wzmóc swoje i ich szanse. Dysponował czarem magicznej zbroi więc najpierw rzucił go na siebie, a potem wyszeptał go na Lavenę. Ściana iluzji w tak małym pomieszczeniu nie miała racji bytu przy tym co kombinowała druidka. Dziewczyna wzięła drewienko i wśród dźwięków uderzeń siekier, wypowiedziała formułę kiedy on kończył drugie zaklęcie zbroi. Deski nagle zwinęły się w pnącza i docisnęły do ścian, co zostawiło górę zupełnie otwartą. Trzech zwierzoludzi nagle warknęło zdziwionych, kiedy stracili grunt przed nogami. Polecieli prosto w dół.
- Na nich! - krzyknął diablik atakując rapierem i wykorzystując przewagę zapewnioną przez druidkę. Planował zadać cios, szybki mocny.. celować w witalne punkty. I zabić od razu. Nie było to takie proste, szczególnie ta druga część. Trafienie nie przysparzało problemów, ale mocny zamach już tak. A potrzebował pchnąć mocno, a nie przyjmować postawy szermiercze. Sześć postaci w tak ciasnym wnętrzu stanowiło tłok i Lavena nawet nie sięgała po kostur. Zamiast tego w miejscu jej dłoni pojawiły się szpony. Ostrze Asha weszło w cielsko, ale wróg rycząc z bólu i wściekłości podrywał się z ziemi. Nawet nie widział jak radzi sobie Ella, za to kątem oka ujrzał jeszcze trzech osobników na górze: dwóch z głowami zwierząt i jednego bardziej ludzkiego, któremu nie miał czasu się przyjrzeć.
Diablik sięgnął po kolejną sztuczkę i wykonawszy kilka gestów wydał z siebie przeszywający uszy pisk mający ogłuszyć i może zabić jednego z wrogów którzy wpadli w tą pułapkę. Ten dźwięk w małym pomieszczeniu był bolesny nawet dla samego zaklinacza. Stwór przed nim zakrył uszy z których pociekła krew. Zatoczył się i osunął o ścianę, nawet nie wiedząc kiedy umiera. Dwóch następnych jednak skakało do środka. Topór jednego z nich ciachnął Asha, bryznęła krew. Drugi rzucił się do przodu, łapiąc diabelstwo i grzmotnął nim o ścianę.
Ashenvir ryknął niczym bestia, zaciskając dłoń na swoim rapierze kolejnym czarem przywołała kulkę pajęczyn. Cisnął nią by opleść jednego z wrogów kokonem i obezwładnić go. Nie było łatwo stworzyć coś, kiedy trzymało cię coś tak wściekłego, a na dodatek w jednej z dłoni miało się broń. Zaklinacz oberwał z niedźwiedziego czoła, aż pociemniało mu w oczach, a zaklęcie zawiodło. Widział tylko włochaty pysk przed sobą, dookoła słysząc warkot i kobiece krzyki.
- Wiesz co? Też potrafię walić.- ryknął wściekle diablik i uderzył przeciwnika głową w twarz. Miał jednak przewagę nad niedźwiedzim pyskiem. Duże i mocne rogi. Uderzył, a stwór aż się zatoczył. Krew prysnęła mu z pyska i puścił Asha, cofając się o krok. Zaklinacz miał chwilę, aby zarejestrować co się działo. Dwa potwory właśnie dociskały nagą Ellę do podłogi, ale Lavena dobijała swojego przeciwnika. Niestety stojący na górze… nie, nie człowiek, chociaż podobny… splatał jakieś zaklęcie.
Dlatego to przeciw niemu Ashenvir użył znów magii swojego głos, by własnym zaklęciem jeśli nie zabić przeciwnika, to przynajmniej przerwać jego czar. Dźwięk uderzył celnie, a cokolwiek robił, nie zdążył. Skrzywił się wściekle i teraz w półmroku zaklinacz dostrzegł, że ma szarą skórę, jest bezwłosy na twarzy, te na głowie mają czarny kolor. Wydawał się też wyższy znacznie od człowieka. Potwór przed Tangeirsonem ocknął się z uderzenia i uderzenie jego szponów przyszło prawie w tej samej chwili, w której diablik wyzwolił zaklęcie. Łapa trafiła w twarz, pazury przeorały czerwoną skórę i rzuciły mężczyzną na bok. Ból był straszny. Ella obok krzyknęła, ale Lavena tylko rzuciła im szybkie spojrzenie i z zaciętą miną skoczyła do ściany, zaczynając się wspinać, aby dorwać “szarego”.
Wściekłość przysłaniała myśli diablika, gdy zaatakował rapierem intruza. Zabić, zabić ich wszystkich. To była jedyna myśl w jego głowie przez chwilę. Krzywdzili JEGO kobiety, powinni zginąć w mękach. Wymiana ciosów była szybka i gwałtowna. Rapier nie nadawał się do walki w ciasnym pomieszczeniu, lecz jego przewagą był fakt, że wróg uzbrojony był tylko w szpony. Ash oberwał raz jeszcze w pierś i gdyby nie regeneracja, byłoby z nim słabo. Wreszcie jednak przebił gardło zwierzoludzia i odwrócił się do Elli. Dziewczyna leżała na plecach, stwór o głowie dzika leżał na niej i dociskał ramiona, mocno pchając biodrami i zaspokajając się jej ciałem. Ciemne przyrodzenie znikało raz za razem w miękkim środku. Szarpała się, zbyt słaba, przyjmując tę inwazję z szeroko otwartymi oczami. Drugi trzymał jej nogi, z już obnażonym penisem, czekając na swoją kolej. Dojrzał jednak Asha i ryknął swoją zwierzęcą paszczą, unosząc siekierę.
Diablę kolejnym gestem przywołało drapieżny i mający ogłuszyć pisk ze swojego gardła. A po tym ataku ruszyło do walki. Na jego szczęście to nie byli sprawni wojownicy, a i broń mieli w dużej mierze bardzo chłopską i nieporęczną. Był coraz bardziej przekonany, że zabija po prostu przemienionych ludzi, tych, których kiedyś mógł znać. Rapier przebił kolejne ciało, dokładnie kiedy zwierzoludź gwałcący Ellę zachrumkał z wyraźnym zadowoleniem i przestał się ruszać, wbity w dziewczynę.
Obecnie Ashenvirowi było wszystko jedno kim byli. Ofiary czy nie, w tej chwili diablę nie miało dla nich współczucia. Zaatakował “dzika” przebijając gardło nieruchomemu przeciwnikowi i rozejrzał się za kolejnym celem swojej zemsty. Bestia zwaliła się na ziemię obok nieruchomej blondynki. Nic wokół się już nie ruszało. Ale nie widział też ani druidki, ani “szarego”.
Oddychając ciężko rzucił kolejny czar. Najprostszą znaną mu sztuczkę. Wykrycie magii, by znaleźć magiczne ślady po ich czarach.
- Żyjesz? Nie jesteś ranna?- zapytał zwracając się do Elli. Przez moment wyglądała jakby go nie usłyszała, ale po chwili szepnęła:
- Żyję… on… on we mnie skończył…
Ash nie znalazł śladów magii, ta, która została tu użyta, już przeminęła.
- Lavena! Słyszysz mnie?! Gdzie jesteś?!- krzyknął nieco zrozpaczonym tonem Ashenvir i zabrał się za zrzucanie z ciała blondynki martwego wroga.
- Przepraszam… to moja wina. Mogłem, mogliśmy to inaczej rozegrać.- westchnął smutnie.
Nie było odpowiedzi. Albo podążyła za uciekającym, albo to ona została porwana.
- Nie przepraszaj - Ella brzmiała trochę pewniej. - To musiało się stać… ja… - trudno powiedzieć co miała na myśli.
- Ty co? Zostałaś napadnięta. A ja pozwoliłem by to zrobili, bo… nie byłem dość silny, by ich powstrzymać.- ostrożnie dotknął jej ramienia, po czym objął i przytulił do siebie czule.
Przywarła do niego, nagie ciało do nagiego ciała, choć w tym przypadku niekoniecznie, bowiem zaklinacza otaczała magiczna zbroja.
- Oni nawet nie chcą ze mną walczyć - szepnęła. - Chcą mnie tylko unieruchomić i mieć. Mogę… mogę odwracać tak ich uwagę, odciągać od ciebie…
- Możesz nauczyć się obcinać im przyrodzenia toporem. Jeśli nimi myślą, to łatwiej ich pozbawić tej części.- westchnął smutno Ashenvir i pogłaskał ją po nagiej pupie.- Ubierzmy się i zabierzmy wszystkie rzeczy. Ta kryjówka została wykryta. A ty… może zdołasz znaleźć ślady Laveny?
- Spróbuję, tylko wytrę jego nasienie - westchnęła. Pomimo tego co się stało, aura Arshei nie pozwalała myśleć o tym w tych złych kategoriach. Ella wstała z trudem i zaczęła wypłukiwać z siebie pozostałości gwałtu.
Tyle dobrego… diablik zabrał się wpierw za ubieranie, potem za pakowanie ich rzeczy. Na sam koniec zostawiając sobie przeszukanie zwierzoludzi. Przypuszczał bowiem, że nic wartego uwagi nie mają i planował po pierwszym sobie odpuścić, jeśli okaże się że miał rację. Miał, w poszarpanych chłopskich strojach znalazł tylko kilka miedziaków. Tylko po co teraz pieniądze? Dziewczyna też się ubrała, zabierając broń i rzeczy. Nie było tego dużo.
- Powinniśmy chyba zabrać też rzeczy Laveny?
- Oczywiście. Wszystko.- odparł diablik rozglądając się smutnie. Pocieszało go tylko to, że oni wiedzieli, że ktoś tu się ukrywa. I być może dali Lavenie jakąś szansę na przetrwanie.- W końcu ją odnajdziemy. I wtedy jej zwrócimy.
Otworzyła kufer, gdzie w środku leżało sporo ubrań i szpargałów.
- Twoja torba wydaje się większa - zasugerowała.
- Bo jest magiczna. Pakuj wszystko.- rzekł Ashenvir sam również wrzucając do niej co tylko znaleźli. W ten sposób trwało to krótko, choć sprzątać tam będzie potem trudniej.

Zebrali wszystko i z pewnymi trudami wyszli z piwniczki, która już się nie nadawała na kryjówkę. Ella skupiła się, sprawdzając ślady przed chatą. Na szczęście nie czekali tu kolejni wrogowie.
- Oddzielne ślady, kierują się w stronę wioski - powiedziała szeptem, kiedy już nabrała pewności.
- To Lavena? To ludzkie ślady? Kobiece? Bosych stóp?- zapytał cicho.
- Jedne duże, drugie mniejsze. Nie bosych, ona była ubrana. Miała też buty. Chyba, tak wskazują ślady - odszepnęła. - Innych i tak nie widzę. Tylko te, które tu przyszły, też od wioski.
- No to chodźmy za nimi. Ostrożnie.- rzekł diablik podążając za dziewczyną i gwizdem przywołując ptaka. Przyda im się wszak coś co ich ostrzeże, przed kolejnymi wrogami.
Weszli do lasu. Ella znała się na tropieniu, podążali szybko do przodu. Po kilku minutach się zatrzymała.
- Tu nastąpiła walka. Widzę kilka kropel krwi. I dalej już tylko jedne ślady. Te duże.
- Szlag… musimy się pospieszyć.- rzekł nerwowo diablik wyraźnie zaniepokojony jej odkryciem.- jedyna nadzieja w tym, że oni wolą gwałcić niż zabijać.
Była już noc, albo przynajmniej późny wieczór. Blondynka musiała się coraz bardziej skupiać na śladach, ale jednocześnie szła szybko. Była przekonana, że prowadzą do wsi i miała rację. Wkrótce dotarli do granicy drzew, widząc cienie chat. Wszystkie były ciemne, ale na środku wsi płonął wielki ogień. Ash był już świadkiem czegoś takiego, teraz mógł trochę lepiej się przyjrzeć - choć odległość była duża. W środku ognia stał pal, pusty tym razem. Wokół tańczyły nagie kobiece postacie, a za nimi zezwierzęcone postaci. Ella pokazała na jedną z chat na skraju.
- Z tej pozycji to ślady wiodą mniej więcej tam.
- Chodźmy więc tam.- odparł diablik. Ella co prawda była lepsza w tropieniu, ale na szczęście w skradaniu jej dorównywał.
Łatwo było wybrać ścieżkę zasłoniętą przed oczami tańczących. Podkradli się sprawnie pod samą chatę, której okna były zasłonięte. Ze środka usłyszeli stłumiony głos.
- Kim on był?! - zaraz po pytaniu nastąpił trzask, niczym trzask bicza. - Czułem w nim coś. Powiesz mi co to jest!
- Wejdę pierwszy… - wyszeptał diablik, wyciągając rapier i różdżkę. Właściwie źle zrobił jeszcze nie sprawdzając co ona robi.
Skinęła głową, ale mieli pewien problem: drzwi znajdowały się od strony widocznej z ogniska.
Na szczęście diablik miał rasową ciemność i ukrył drzwi pod mrokiem powoli skradając się do nich przy ścianie. Wymacał klamkę, czując Ellę tuż za sobą. Ze środka usłyszeli kolejny świst bicza i bolesny jęk.
- Gadaj! - warknął raz jeszcze “szary”, kiedy Ash pchnął drzwi. Okazały się otwarte. Jak tylko wyszedł z ciemności, jego oczom ukazała się wnętrze prostej, jednoizbowej chaty. Na ścianie naprzeciwko wisiała naga druidka, zawieszona na rękach przywiązanych do specjalnych haków. Krew spływała jej po brodzie i piersi, przez którą przechodziły wyraźne ślady uderzeń bicza. “Szary” stał przed nią, biorąc kolejny zamach. W środku nie było innych wrogów, choć kątem oka wychwycił jeszcze jedną kobietę na innej ścianie.
Diablik przyszykował się do tego ataku. Sercu mu biło głośno gdy znów rzucał czar pajęczyny, by omotać lepką siecią wroga i zabić go potem pchnięciem rapiera, zanim zdąży się odezwać. Jeśli mu się nie uda… to… niech bogowie, którzy jeszcze istnieją mają ich w swojej opiece. Kulka pajęczyny wystrzeliła, tym razem celnie trafiając wroga i błyskawicznie łapiąc go w uścisk. Uderzenie bicza nie zdążyło paść, ale głowę miał wolną. Szarpnął, obracając nią ku drzwiom.
- Ty! - warknął. Więcej nie zdążył, bo Ash już szarżował. Zbierał się do pchnięcia, kiedy wróg krzyknął coś niezrozumiałego. Skumulowana moc uderzyła w zaklinacza i odrzuciła go na bok jak szmacianą lalkę. Ella już jednak wbiegła do środka i zadała cios, wbijając w brzuch “szarego” bojową siekierę. Oblicze zdradziło ból, lecz zaczął już rozrywać pajęczynę.
Diablik poderwał się z ziemi ruszył na mężczyznę z wściekłością w oczach i zaciskając dłoń na rapierze. Nie mógł użyć jedynego czaru bojowego. Był zbyt głośny. Należało więc zadźgać wroga… albo zginąć. Zdążył zadać cios, przebijając szarą skórę, która okazała się wyjątkowo twarda. Oswobodził już jedną rękę i skierował ją na Ellę, wypowiadając ostre sylaby. Dziewczyna jęknęła, wcale nie boleśnie i upadła na kolana, wypuszczając broń. Z sykiem zwrócił się do Asha, w pełni już się oswabadzając z więzów.
- Najlepiej wyglądała pokrywana przez moje zwierzęta! - syknął wściekle.
- Zaraz ja ciebie…- diablik sięgnął po różdżkę skierował ją na potwora i użył jej mocy mając nadzieję, że jest zabójcza.
Była czerwona. I pochodziła od Arshei. Czy mógł liczyć na zabójczą błyskawicę? Poczuł, że coś uderzyło “szarego”, który sapnął zdziwiony.
- We mnie taką mocą? - wydyszał, coś tam musiało na niego działać. - Poznaję ją. Bezwartościowa służka, której zabraliśmy co potrzebowaliśmy. Skoro jeszcze żyje, to zginie razem z tobą… - całą tę przemowę wykonał cofając się i trzymając zaklinacza czymś w rodzaju niewidzialnej ściany. Dysponował mocą zupełnie inną niż te, których nauczał jego mistrz. Nagle zwolnił ją i zamachnął się biczem.
Ashenvir rzucił się do przodu, atakując rapierem i wykorzystując wszystko co się nauczył… plus ogon, którym chciał pochwycić za nogę szarego i wytrącić go z równowagi. To był prawdziwy test umiejętności, szczególnie nie dla wojownika. Zrobił wypad i trafił, ale jednocześnie uderzył bicz, owijając się wokół ramienia diabelstwa. On z kolei złapał nogę “szarego” i obaj szarpnęli, chwiejąc się. Kątem oka zaklinacz dostrzegł, że Ella się podnosi. Była z boku wroga, wciąż mogła go zaskoczyć, jeśli on odwróci jego uwagę. A nie było to proste, bo kolejne zaklęcie przeciwnika sprawiło, że poczuł paskudny ból na skórze, jak gdyby ją z niego zrywano.
Ból był straszny, Ashenvir poczuł krew w ustach. Musiał zaciśniętymi zębami ugryźć swój język do krwi. Niemniej wizja tego co się stanie, gdy przegra sprawiła, że pchnął rapierem celując w serce i zamierzając przeszyć wroga całym ostrzem aż po rękojeść. Odepchnął to pchnięcie, widząc desperacje. Roześmiał się nagle… po czym zacharczał, plując krwią. Ella skoczyła i wbiła mu siekierę w środek pleców. Szarpnął się jeszcze i z bronią wbitą w siebie, odwrócił się błyskawicznie i zdzielił dziewczynę w twarz. Wtedy rapier znowu trafił, a “szary” zaczął osuwać się na kolana. Diablę ponowił ataki, licząc że w końcu zabije szarego. Były to desperackie ciosy, pospieszne… ale na każdym się skupiał. Nie musiał. Po chwili zorientował się, że dźga martwe ciało, kiedy tropicielka już uwalniała Lavenę z więzów.
Upuścił rapier i podszedł do dziewczyn, splunął krwią na swoje palce i zaklął w niej moc regeneracji. Podsunął je obu dziewczynom.
- Zliżcie.- rzekł cicho.

Ella liznęła odrobinę, za to druidka przyssała się do jego ręki i zaczęła zlizywać z niej krew łapczywie. Oderwała się z ustami brudnymi od posoki swojej i Asha.
- Przepraszam, nie powinnam go gonić. I dziękuję - powiedziała cicho, zerkając w stronę ogniska. Nie wyglądało na to, że ktoś zauważył lub usłyszał co się działo. Rany dziewczyn się goiły. Ale na ścianie wisiała jeszcze jedna kobieta.



Była wyraźnie starsza od towarzyszących diabelstwu dziewczyn, dojrzała w wyglądzie. W oczy rzucały się długie prawie do pasa włosy i spiczaste uszy. Pozostałe rysy, jak również odrobinę bardziej obfite ciało sugerowało półelfkę, nie pełnokrwistą elfkę. Była nieprzytomna, zawieszona na rękach w których musiała dawno stracić czucie. Ubrana w długą, burą, brudną i poszarpaną sukienkę ukrywającą możliwość dokładniejszego przyjrzenia się figurze. Ella podeszła też do niej.
- Nie możemy jej zostawić - szepnęła, wzrokiem szukając u Asha pomocy z przeniesieniem i ewentualnie oprzytomnieniem nieznajomej. Lavena w tym czasie znalazła resztki swojego ubrania, sklecając z tego jednak tylko przepaskę biodrową. Resztę ciała dziewczyny pozostała naga.
- Mamy wszystkie twoje ubrania Laveno, ale ubierzesz się później. I masz rację Ello. Nie zostawimy tu nikogo.- splunął krwią na swoje palce i zaklął w nich moc regeneracji.- Ja ją oswobodzę. A ty przeszukaj ciało szarego i zabierz wszystko co warte uwagi. I… odrąb jego głowę. Zabierzemy ją ze sobą, by zakopać gdzieś w lesie. Jeśli stosują jakąś magię nekromancką, to będą mieli problem z ożywieniem go i przesłuchaniem jeśli nie ciało będzie niekompletne.
Najpierw zamierzał napoić ową kobietę swoją krwią wsuwając palce w jej usta. A potem odpiąć ją z łańcuchów. Przez chwilę nic się nie działo. Dopiero po kilkunastu uderzeniach serca poczuł jak zaczyna ruszać się język, zlizując krew. Wszystko to przy odgłosach uderzeń siekiery o szyję “szarego”. Nieznajoma otworzyła oczy. Zdał sobie sprawę, że ją kojarzy. Była zielarką, jego mistrz czasami wysyłał go do niej po zioła i preparaty na stare kości. Miała na imię Zellara. Widząc go przez chwilę mrużyła oczy, potem na usta wypełzł lekki uśmiech.
- Ah, młody podglądacz przyszedł mi na ratunek? - wyszeptała z wyraźnym trudem.
- Tak… - mruknął zawstydzony diablik, czując rosnące pożądanie na wspomnienie na jej ponętnych szerokich bioder po których spływały kropelki wody, gdy wynurzała się z balii, oraz pięknych dużych piersi bujających się leniwie, gdy poruszała się. Jakby były pełne mleka.
Zdarzało mu się ją podglądać.
- Jesteś w stanie iść o własnych siłach.- zapytał rozpinając okowy spinające jej lewą dłoń.
- To zależy jakie właściwości ma twoje krew, młody Ashenvirze - opadła na niego ciężko, kiedy ją uwolnił, prawie przewróciła. Nie była lekka, ale za to jaka miękka.
- Znacie się? - zapytała Lavena, której rany nieco się zagoiły i już nie krwawiły, ale uderzenia bicza bardzo odznaczały się na jasnej cerze.
- Mój opiekun kupował u niej zioła.- wyjaśnił diablik zabierając się za rozpinanie drugiego łańcucha ogonem. Bo rękami wspierał jej ciało, tuląc kobietę do siebie. - Laveno, sprawdź czy moja ciemność jeszcze ukrywa wejście.
- Już zniknęła - zakomunikowała krótkowłosa szybko, a Ella poradziła sobie wreszcie z głową, zawijając ją w koc ściągnięty z jednego z łóżek. Zellara stanęła na nogach, chwiejąc się.
- Będę was spowalniać.
- Bzdura. Nie zostawimy cię tu.- diablik od razu odrzucił ten pomysł rozglądając się za innym sposobem ucieczki z tego pomieszczenia.
Niewielki miał wybór. Były okna i drzwi. Ale za to te pierwsze od wewnątrz otworzyć było łatwo. Nagle do ich uszu dobiegł okrzyk i głośny zaśpiew, bardzo zwierzęcy.
- Mamy niewiele czasu. Za chwilę tu przyjdą, aby mnie wyciągnąć, zgwałcić każdy po kolei i poświęcić na stosie - szepnęła szybko Zellara, brzmiąc niczym pogodzona z losem. Musiała tu przez jakiś czas przebywać.
- Myślisz, że skuszą się na potencjalną nową ofiarę?- zapytał diablik pospiesznie.
- Jeśli będzie kobietą, rzucą się na nią od razu. Myślą tylko przyrodzeniem - powiedziała z pewnością w głosie. Lavena otwierała już okno i okiennicę, te niewidoczne od strony ognia.
Przez nie wleciał ptaszek Ashenvira i ten wyszeptał mu plan. Prosty.
Czarny jak noc drapieżny ptak poleciał na drugą stronę obozu i zaczął wzywać pomocy, ponętnym elfim kobiecym głosem.
- Może da nam trochę czasu.- rzekł zaklinacz. - Lavena ty pierwsza, Ello pomożesz mi przecisnąć przez okno osłabioną Zellarę.
- Coś w tobie dodaje mi sił - głos starszej kobiety zmienił się odrobinę. - Zawsze chciałam, abyś przyszedł zamiast robić to ręką...
Ella spojrzała na nią ciekawie, ale druidka już wychodziła przez okno. Polecenie dla ptaka było na szczęście rzeczywiście proste. Nie usłyszeli jego krzyku - zagłuszonego przez powoli zbliżające się wrzaski i zaśpiewy z głębi wioski, ale te urwały się nagle. I wtedy przez ciszę przebił się głos. Aksamitny, piękny. To nie były mądre stworzenia, wszystkie natychmiast pobiegły w tamtą stronę, dając im czas.

Wkrótce cała czwórka była już między drzewami, oddychając ciężko. Zielarka dochodziła do siebie szybko, jakby obecność zaklinacza dodawała jej sił. Mimo to potrzebowała czasu, ledwo też ruszała rękami.
- Co teraz? - zapytała krótkowłosa.
- Możemy wrócić do wieży, chociaż to droga powrotna… - zaproponowała Ella.
- Udamy się do świątyni Arshei… jest bliżej, a w okolicy może nadal żyć stara mantikora. Tam będziemy chyba bardziej bezpieczni i jest dość miejsca dla nas wszystkich. I… byłaś dzielna Ello. I ja i Lavena zawdzięczamy ci życie. I będziemy się dziś z tobą kochać i cię wielbić, tak jak zechcesz. - odparł czule zaklinacz zaciskając palce na miękkiej pupie podtrzymywanej zielarki. Po czym rzekł do jej ucha.- Tym razem… jak się rozbierzesz… nie ograniczę się do patrzenia Zellaro.
- Przynajmniej mogłam się zrewanżować - odpowiedziała cicho zarumieniona Ella. Zielarka westchnęła, jej szeroka pupa była wspaniała w dotyku. Moc Arshei domagała się ujścia, a jego członek stał się twardy jak skała.
- Zmieniłeś się. A to co czuję nie jest naturalne. Zbyt silne. Musisz mi odpowiedzieć co się stało.
Ruszyli tymczasem przed siebie. Tropicielka została trochę z tyłu, starając się zacierać ślady.
- My, wolni od cienia i zaszczyceni jego dotykiem, jesteśmy dziećmi i wyznawcami pani rozkoszy - powiedziała Lavena, ale starsza kobieta wyraźnie potrzebowała dokładniejszych wyjaśnień.

Ashenvir opowiadał zgodnie z prawdą. Zgodnie z tym co wiedział i starał się wyczerpująco odpowiedzieć na każde pytanie zielarki. Wszak wiele się wydarzyło. Zellarze ciężko jednak było się skupić na tej rozmowie, bo gdy już przebyli połowę drogi młodzik bezczelnie, zaczął podciągać jej łachmany ogonem, po to by sięgnąć dłonią pod nie. Czuł się już bezpiecznie. Wszak pościgu za nimi nie było. Jej strój był jednak zupełnie niepodniecający. Co innego pośladki.
- Pozwól mi się najpierw obmyć, młody człowieku - zachowywała się w tych tematach bardzo swobodnie. - Czuję się brudna.
- No dobrze… jest tam ukryte jezioro…- mruknął Ashenvir nie mogąc jednak odmówić sobie przyjemności miętoszenia jej dużych i przyjemnych w dotyku pośladków. - Laveno chyba nie masz nic przeciw temu, by spełnić dziś trochę kaprysów Elli wraz ze mną? Wszak gdyby nie ona, oboje byśmy nie żyli.
Zellara na pewno nie miała nic przeciwko jego dotykowi.
- Dlaczego miałabym mieć? - zdziwiła się krótkowłosa. - Obawiam się tylko, że mogę szybko wymagać odpoczynku. Te baty były przyjemne, ale mocno mnie osłabiły.
- Rozumiem… postaram się by Ella nie narzekała.- odparł żartobliwie diablik wodząc po rowku jej pupy. I szepnął do zielarki.- Fantazjowałem często o twym ciele. Jak przyjemnie brałoby się twoje ciało w balii, ssało twoje piersi.
- Wygląda na to, że będziesz mógł nadrobić. Masz takie młode, egzotyczne ciało - zamruczała, podobnie jak młode dziewczyny nie potrafiła się oprzeć promieniującej z niego aurze Arshei.
- Naprawdę ci się to podobało? - zapytała druidki, wskazując jej rany. Tamta skinęła głową z uśmiechem.
- Gdyby to robił Ash to bym doszła.
- Ella wzięła jego bicz.- przypomniał sobie Ashenvir wodząc wzrokiem po nagiej pupie druidki, która poza przepaską biodrową nic nie miała na sobie. Nie miała się kiedy ubrać.- Ale ja bym użył raczej ogona na twoim tyłeczku.
- Jego też możesz. Bez wizji śmierci jestem chętna na wszystko co mocne - uśmiechnęła się, zlizując zaschniętą krew z kącika ust.
- Ciekawe masz towarzystwo - zaśmiała się miękko Zellara.
- Mam zebrać jak najwięcej kobiet… i pewnie będę z każdą.- mruknął cicho diablik wędrując łakomie wzrokiem po pupie druidki i dłonią po pupie Zellary. Dochodzili już do jaskiń i tu diablik przejął prowadzenie, zaciągając je do miejsca, gdzie znalazł świątynię.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 10-04-2019, 22:20   #7
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nie miał problemu ze znalezieniem wejścia. Prowadził go tu instynkt, a na miejscu okazało się, że coś tu się zmieniło. I to na lepsze. Nie było śladów zwierzoludzi, za to dokoła zawaliska wykwitły gęste, ostre zarośla. Rozstąpiły się przed nimi, wpuszczając do środka. Drzwi wyglądało na wytrzymalsze, ciało ze środka zniknęło, za to posąg wydawał się w lepszym stanie, jakby lśniąc w ciemnościach.
- Nie jest tu tak źle - zauważyła Lavena, a Zellara jej przytaknęła.
- Chociaż brakuje czegoś miękkiego, na miękkim jest o wiele wygodniej kiedy już się zmęczymy innymi wyczynami.
- Zabraliśmy wszystkie twoje rzeczy Laveno.- dotknął swojej czerwonej torby i wskazał na kolejne drzwi.- Tam są pomieszczenia gospodarcze i mieszkalne.
Po czym zwrócił się do opierającej o niego zielarki. -A ty już czujesz się lepiej czy mam cię zaprowadzić?
- Nie mam nic przeciwko, żebyś pomógł mi się myć - zamruczała dojrzała kobieta, a druidka uśmiechnęła się.
- Dziękuję, czy jednak powinnam się ubierać?
- No to zależy od ciebie. Czasem strój pobudza na równi z nagim ciałem. - stwierdził Ashenvir i podał druidce torbę.- Wziąłem wszystkie twoje rzeczy, nie tylko ubrania więc… myślę że powinnaś je sobie uporządkować w pokoju który wybierzesz.
Sam zaś ruszył z zielarką korytarzem do ukrytego jeziora.
- Dobrze, ale najpierw kąpiel - zdecydowała Lavina, ciągle jeszcze zakrwawiona. - O ile nie chcesz mnie najpierw wybatożyć? - zapytała z kuszącym uśmiechem i uniesioną brwią.
Usłyszeli jak do środka wchodzi także Ella, zamykając za sobą ciężkie drzwi.
- Po kolei… - odparł z uśmiechem diablik spoglądając na kuszące ciało Laveny.- Najpierw kąpiel, potem kaprysy Elli, potem… z chęcią cię wybatożę i posiądę.
Powoli docierali prostym korytarzem do miejsca, które pełniło pewnie rolę świątynnej łaźni.
- I jak się wam podoba?- zapytał obie kobiety.
Krótkowłosa zdjęła przepaskę i wskoczyła do wody. Basen był duży, jak i sama łaźnia. Nie ustępowała wielkości samej świątyni.
- Piękne! - krzyknęła wesoło Lavena, wynurzając się z wody. - Dla was może być trochę za zimna. Ogrzeję ją.
Jej ciało zaczęło zyskiwać jaśniejszą, cieplejszą barwę. Zellara cofnęła się o krok, spoglądając na Asha.
- Chcesz mnie rozebrać, młodzieńcze? Szkoda, że mam tylko tę szmatę, a ubrania Laveny nie będą na mnie pasować.
- Znajdziemy ci inne.- palce diablika już niecierpliwie ściągały z niej szmaty by odsłonić jej kusząco bujne kształty, które tak dobrze pamiętał. Nie nadawały się do ponownego ubrania, więc mógł je wręcz szarpnąć u góry i same spłynęły na ziemię. Pod nimi kobieta była zupełnie naga. Bardzo bujne piersi o wielkich sutkach i szerokich aureolach zakołysały się. Łono bylo tak samo bezwłose jak je zapamiętał i tak samo niewinne, zakłamujące niemal to czym była cała postać Zellary. Kobieta miała delikatne boczki i nie takie szczupłe nogi, ale biodra i pośladki były bardziej niż ponętne.
- Lubisz takie kobiety, jak ja? Nie jestem już tak szczupła jak twoje przyjaciółki… - zamruczała kokieteryjnie, biorąc w dłonie bardzo ciężkie piersi. Nie była w stanie ich objąć, ale kiedy je ścisnęła, na sutkach pojawiły się białe kropelki.
Ella zdążyła w tym czasie do nich dołączyć, przyglądając się temu z wypiekami na policzkach.
- Lubię… ciebie… inaczej bym nie podglądał… nie fantazjował jak cię biorę na stole w twojej jadalni… jak chwytam za pupę… jak się nachylasz.- szeptał podnieconym głosem diablik rozbierając się pospiesznie i niezdarnie. Nie mógł oderwać oczu od jej ciężkiego biustu.
- Możesz już każdą fantazję - szepnęła równie cicho. - Może nie tą z jadalnią - uśmiech odmładzał jej twarz. - Chcecie się napić? Biorę mieszankę ziół i moje piersi są już zbyt mocno wypełnione…
- Acha? Ale… nie powinnaś usiąść chociażby… bo.. zmęczona byłaś.- zapytał Ash zaniepokojony o jej kondycję. Wszak wiele przeszła.
- To co czuję teraz dodaje mi sił. Ale chętnie się obmyję - zaczęła schodzić powoli i dostojnie do basenu, a piersi kołysały się przy tym hipnotyzująco. Lavena oblizała się na to, już nie jaśniejąc. Woda delikatnie parowała w zimnym pomieszczeniu.
- Wybacz Ash… - jęknęła i podpłynęła do Zellary. Objęła wielką pierś obiema dłońmi a sutek ustami, zaczynając intensywnie ssać. Starsza kobieta jęknęła przeciągle z potężnej rozkoszy. Ash czuł jej chuć, czuł też, że miała od tego mały orgazm.
Ella rozbierała się już drżącymi dłońmi, nie mogąc oderwać wzroku.
- Ella… choć tu… chcę cię wziąć teraz… na czworaka. - jęknął nie odrywając oczu od pieszczących się kobiet. Widok był zbyt piękny, by go przerywać dołączaniem.
- Pomóż mi - jęknęła równie podniecona, z wrażenia nie mogąc sobie poradzić ze spodniami. Kobiety cofnęły się głębiej do basenu, do głębokości, w której woda prawie sięgała do ciężkiego biustu Zellary. Druidka ssała nieustannie, postękując przy tym, Ash miał wrażenie, że półkula zmniejszyła się odrobinkę. Wciąż jednak była wielka i ciężka.
Diablik pobiegł nagi do Elli i pospiesznie oraz nerwowo zabrał się za ściąganie jej spodni. Nie szło mu to za łatwo, bo nie mógł oderwać oczu do Zellary i pieszczącej jej Laveny. Oblizał łakomie usta na ten widok. Wspólnie zdjęli z niej, a raczej zerwali, dolną część ubrania. Niska dziewczyna pospiesznie opadła na czworaka, nie kłopocząc się resztą stroju. Akurat kiedy Lavena przesuwała usta na drugą pierś.
- Musicie spróbować, ma pyszne mleko - wydyszała i zajęła się ssaniem drugiego sutka. Ten pierwszy był wielki, nabrzmiały. Zellara dociskała ją do siebie, pierś uginała się i rozpłaszczała o jej ciało.
- Mam ochotę na więcej… niż jej mleko.- pochwycił obiema dłońmi pośladki blondynki i wszedł gwałtownie w jej szparkę. Rozpalony widokami nie potrafił się hamować i mocno wciskał swojego członka w wilgotny zakątek Elli, bez ustanku i bez przerwy. Widoki bowiem działały na niego jak afrodyzjak. Tropicielka sapnęła cichutko. Mała cipcia mieściła go całego, ale ledwo ledwo. Oparła się mocno na rękach i przyjmowała pchnięcia, stękając bardzo erotycznie. Otulała go tak wspaniale, że zakręciło mu się w głowie.
- Przyjmę cię wszędzie, chłopcze… - głos Zellary stał się chrapliwy, kiedy dociskała do siebie Lavenę, trzymając ją mocno za włosy.
- Chcę… spróbować wszędzie… jego głos był również chrapliwy. Wpatrywał się Zellarę i Lavenę, nie przerywając nerwowych i mocnych szturmów na kobiecość Elli.
- Nie.. za mocno… ? - jęknął zerkając na pupę blondynki obejmowaną dłońmi. - Zwolnię jeśli chcesz.
- Nie… - wydyszała - ... tak mnie brał on…
Jak tylko to powiedziała, to wyczuł jej orgazm. Zadygotała, zaciskając się na nim wyjątkowo szczelnie. Zellara odciągnęła - ciągle za włosy - głowę druidki i pocałowała ją namiętnie w usta, łapiąc za pierś młodszej dziewczyny. Całowały się pożądliwie, zanim półelfka znów nie odciągnęła głowy dyszącej kochanki.
- Tak bardzo lubisz być batożona? - zapytała przesyconym chucią głosem.
- Tak… - Levana wydyszała odpowiedź. Dłoń nagle chlasnęła mocno pierś i krótkowłosa syknęła.
- Ello… zabrałaś wszystkie rzeczy znalezione przy szarym? Bicz także?- zapytał podnieconym głosem opuszczając ciało blondynki i dając jej ochłonąć. Sam ruszył ku dwóm kobietom wpatrując się w nadal duże i nadal kuszące piersi Zellary i mając ochotę na jej ciało. Tu i teraz.
- Zabrałam - odpowiedziała, z trudem łapiąc oddech. - Zostawiłam w tej… - szukała słowa -...kaplicy.
Półelfka zobaczyła go i uśmiechnęła się. Oczy miała zupełnie zamglone, a ciało lśniło od wody. Przyjemnie letniej, co poczuł wchodząc do niej. Zellara wcisnęła twarz druidki między cycki.
- Chodź tu to mnie. Tak dawno nie miałam młodego chłopca.
Ash czuł, że dojdzie od razu, jego męskość ciągle przeżywała pulsowanie Elli.
- Daj mi swoją dupcię… - ni to zażądał ni jęknął diablik widząc że przód Zielarki jest zajęty. Kobieta pochyliła się trochę do przodu, wolną ręką sięgając do tyłu, odchylając jeden z wielkich pośladków na bok i ukazując zanurzone w wodzie brązowe wejście.
- Moje ulubione, skąd wiedziałeś?
- Widziałem… jak się tam dotykałaś… - mruknął wstydliwie diablik zaciskając dłonie na jej miękkich pośladkach i od razu dokonując podboju tej perwersyjnej norki. Jego penis ocierał się guzkami w ciasnym wnętrzu i poruszał energicznie, bo rozpalony sytuacją Ashenvir nie hamował się. Czuł jak nadchodzi potężny wytrysk. Anus nie stawił oporu, zanurzeni w wodzie mieli ułatwione zadanie, ale dziurka Zellary była tu bardzo wyrobiona. W środku zaś czuł się wyjątkowo przytulnie, a każde pchnięcie kończyło się na tych miękkich, wspaniałych pośladkach, uginających się pod wpływem sztychów. Kobieta jęknęła.
- Jesteś tak duży… to dobrze, bo jest tam luźno… zbyt lubię… - rwał się jej głos. Puściła druidkę, która od razu znowu wzięła do buzi wielki, nabrzmiały sutek. Ash poczuł też, że dłonią sięgnęła do krocza półelfki, dotykając przy okazji również ciężkich jąder zaklinacza i pocierając je paznokciami stymulowała i tak już zbyt pobudzonego mężczyznę.
Ashenvir nie wytrzymał i trysnął. To jednak nie osłabiło jego zapału. Mocniej zacisnął dłonie na pośladkach Zellary i nie przestawał napierać biodrami nabijając jej pupy na swojego twardego nadal członka. Wypełniał ją niemal pulsując w półelfce i zerkając na Ellę, którą posiadł krótko choć gwałtownie.
- Będziemy się musieli nią zająć Laveno… spełnić jej kaprysy.- przypomniał druidce.
Woda spowalniała ruchy, nie pozwalała mu brać kobiety zbyt gwałtownie. Jej anus w ten sposób stymulował go delikatnie, bardzo intymnie zaciskany przez Zellarę u samego wejścia. Miał w głowie mgłę, myślał wyłącznie członkiem. Krótkowłosa została puszczona i kierowana podobną chucią ruszyła do blondynki, zastygłej ciągle w wypiętej pozycji. Podniosła ją i wpiła się w usta, rozpinając jednocześnie koszulę.
- Mocniej…. więcej…- dłonie młodzika gorączkowo przesuwały się niemal na oślep po ciele Zellary w górę, aż w końcu chwycił obie jej piersi i ścisnęły boleśnie. Nie przestawał mocnych ruchów bioder, przeszywając bramę jej perwersyjnej rozkoszy swoją twardą męskością.
- Masz cudowne ciało… będę często… je… brał.- szeptał gorączkowo.
Prawie się na niej położył, aby ścisnąć piersi, przez co prawie się wywrócili w wodzie. Pólelfka zaśmiała się.
- Dziękuję ci, chłopcze - wysapała. - Ale chodźmy lepiej do krawędzi basenu, muszę się oprzeć.
Lavena rozebrała niższą dziewczynę do końca i pociągnęła do wody. Półprzytomna Ella pozwalała jej na wszystko, ale druidka zajęła się najpierw obmywaniem nagiego ciała blondynki, zmywając z niej krew, brud i być może ciągle znajdujące się w środku nasienie zwierzoczłowieka.
- Usiądziesz na brzegu Zellaro? - zapytał podnieconym głosem Ashenvir spoglądając na pośladki kroczącej przed nim połelfki. - Chcę cię od przodu i twój biust też chcę.-
Wiele chciał w tej chwili, bo i obiektem wielu fantazji była dając się swobodnie podglądać młodzieńcowi.
Obróciła się, cały czas kręcąc krągłymi biodrami i ruchem palca każąc mu się zbliżać. Zmęczenia nie było po niej widać, potężna chuć zawładnęła ciałem. Wysunęła się na górę powoli, aby mógł dokładnie przyjrzeć się wydatnym pośladkom, po czym obróciła przodem, rozwierając uda. Miała cipkę małej dziewczynki - pozbawioną włosów i ukrytą w fałdkach.
- Oszczędzałam ją dla takiego młodzieńca jak ty. Chodź, będzie ci bardzo ciasno.
Młode dziewczyny oglądały z wypiekami to przedstawienie, dokładnie myjąc nawzajem swoje szczupłe ciała.
Diablik podszedł i docisnął ostrożnie czubek penisa do jej kobiecości, po czym powoli wbijał swój członek w jej małą szparkę… nie bardzo rozumiejąc czemu oszczędzała. Może powinien o to zapytać? Może, ale wpierw zamierzał nacieszyć się ciałem dojrzałej kobiety. Jego dłonie objeły obfite piersi półelfki, jego usta przyssały się do jedno z sutków łapczywie. Nawet nie mógł objąć połowy tej wielkiej półkuli jedną dłonią. Czuł jak są ciężkie. Sutek był tak twardy i duży, a kiedy tylko go ścisnął, do jego ust popłynęło ciepłe, słodkie mleko. To i tak było nic w porównaniu do tego, co czuł na męskości. Zellara była gorąca i mokra, a mimo to wchodził w ten tunel z trudem. Zaciśnięta i nieużywana jęknęła głośno, odchylając głowę. Wszedł kawałek i poczuł nagle barierę.
- Pchnij! - nakazała mu błagalnym tonem. - Jesteś tym, który da mi dziecko!
- Dzie...wic..a?- wydukał zdziwiony, ale więcej o tym nie myślał. Jej kobiecość była jak rosiczka, zaciskała się kusząc do dalszych pchnięć i mocniejszego napierania biodrami. Nie przerywając lizania i ssania biustu Zellary, diablik zachłannie i gwałtownymi pchnięciami bioder wprawiał jej ciało w drżenie. Każde wessanie sutka kończyło się strumieniem pysznego płynu. W chwili jego pchnięcia prawie fontanną, gdy półelfka krzyknęła głośno. Poczuł jak przebija błonę, nierozerwaną przez tyle lat i grubą. Członek pokrył mu się dziewiczą krwią, zanurzając aż do końca w szparkę znacznie ciaśniejszą nawet od wejścia Elli.
- Wreszcie… - westchnęła z ulgą jego kochanka, kiedy jej krzyk osłabł.
- Czemu ?- wydusił z siebie diablik nie zaprzestając jednak ruchów bioder, mocnych i gwałtownych. Wzbierała w nim ekstaza i bawiąc się jej biustem ściskanym drapieżnie, w końcu dał jej możliwość zapłodnienia, wypełniając ją swą lepką żądzą, dość obficie przy tym. Wzmocnione mocą bogini jądra wyrzucały z siebie za każdym razem ogromne ilości nasienia. Nie inaczej było i tym razem. Zellara czuła to i prawie łkała na skraju orgazmu. Czuł to. Tę cienką granicę, po której mogło zdarzyć się wszystko.
- Przepowiedziałam… dawno temu… że pierwszy we mnie da mi… od razu bliźniaczki…
- Czemu… teraz… ja… Mogłaś wcześniej mieć dzieci.- mruknął w odpowiedzi Ashenvir i bynamniej nie zaprzestał ruchów swoim penisem w jej gościnnym zakątku. Zerknął na swoje dwie pozostałe kochanki, miętosząc biust Zellary tak przyjemny pod palcami.
- Nie spotkałam… wcześniej… nikogo odpowiedniego… - jęknęła i poczuł jak zaczyna szczytować. Potężna fala przeszła przez jej ciało. Zadygotała. Krzyknęła. Zacisnęła się tak, że aż zablokowała go w środku. Ciało jej stężało, jakby orgazm złapał i za nich nie chciał puścić, a ona zastygła z grymasem nieopisanej rozkoszy na twarzy.
Dziewczyny patrzyły na nich. Ella pochylała się nieco, a dłoń druidki dotykała ją od tyłu, pracując rytmicznie. Obie były zanurzone w wodzie i zachłannie oglądały ten akt.
Ashenvir nie wiedział co to miało znaczyć. Na razie masował biust półelfki rozkoszując się nim i mając ochotę na więcej. Starał poruszyć się swoją męskością i… trochę jeszcze nie wiedział co zrobi. Ale wiedział, że to będzie się wiązało, z którymś z gorących ciał jego kochanek. Jeszcze nie stracił apetytu.
Były jego. Ale to stanowiło też odpowiedzialność, bo wnikała w nie moc Arshei, którą musiał rozładowywać. Pchnął trochę i to chyba przechyliło szalę. Kobieta raz jeszcze krzyknęła i osunęła się powoli na posadzkę, tracąc przytomność. Zmęczenie wzięło górę, wraz z pierwszym seksem w dziewiczą szparkę. Mógł z niej wysunąć zakrwawionego członka. Lub nie. Usłyszał teraz jak Ella dyszy, a Lavena głośno zamruczała.
- Ja też chcę tak mocno, żeby stracić przytomność! - roześmiała się.
Mógł nadal brać… w każdy otwór, mimo że była nieprzytomna. Ale po co?
Przecież chętna była bardziej niż Lavena i Ella na początku. A te dwie pozostałe domagały się uwagi.Diablik wylazł z wody, nachylił się i delikatnie cmoknął usta zielarki, upewniając się że to nadmiar wrażeń ją ogłuszył i zwrócił się do Laveny.
- Nie nie. Najpierw Ella i jej kaprysy. Zrobimy co zechce i jak zechce.- rzekł żartobliwym tonem, po czym spojrzał wyczekująco na blondynkę. Rumieniła się mocno. Palce krótkowłosej wnikały w nią od tyłu, ale wyglądało na to, że to bycie oglądaną ją tak pobudza dodatkowo.
- Nie wiem, nie wiem co mogłabym chcieć - westchnęła. Druidka za to wiedziała doskonale, co ona chce. Zobaczyła właśnie brudnego członka.
- Pozwól mi go najpierw wyczyścić! - poprosiła z uroczym uśmiechem.
- Więc Ello?- zapytał diablik na krawędzi basenu i głaszcząc udo nieprzytomnej zielarki.- Chcesz popatrzeć jak Lavena mi ssie?
- Chcę się nauczyć… - szepnęła cicho. - A potem, żebyś mi zrobił jak Lavena u niej - zdecydowała. Zadowolona druidka aż pisnęła, wyjmując z kochanki palce i ciągnąć ją ku mężczyźnie.
- Acha… cokolwiek zechcesz.- odparł z ciepłym uśmiechem diablik nie bardzo wiedząc co właściwie Ella miała na myśli w kwestii Laveny. - Jestem cały twój Ello, oboje jesteśmy.
Krótkowłosa uklękła przed nim i pociągnęła za sobą blondynkę.
- Chcesz spróbować pierwsza, czy mam go oczyścić z krwi? - zapytała, na co tropicielka pokazała jej na członka.
- Wiem, że chcesz. Bardziej niż ja.
Nie trzeba było jej dłużej powtarzać. Otworzyła szeroko usta i nasunęła je na brudnego od spermy i dziewiczej posoki drąga, zanurzając go w swoich ustach. Zdecydowanie już kiedyś to robiła. Dłoń Elli ostrożnie objęła mosznę.
- Cudownie to robi…- jęknął diablik przyglądając się im obu coraz bardziej podniecony widokami, zwłaszcza że biusty ich widział z bardziej ciekawej perspektywy, przesunął palcami po udzie nieprzytomnej zielarki i dotarł guzka, który powoli i niespiesznie zaczął masować palcem. Tak jak to czynił u Elli, tyle że językiem. I rozkoszował się talentem druidki. Usta objęły żołądź i Ash poczuł zwinne ruchy języka, wylizującego i drażniącego przyrodzenie. Lavena nie spieszyła się, namaczała i zbierała wszystko co zaschnęło na pachnącym członku. Mruczała przy tym z zadowolonia, poruszając głową powoli w przód i tył, za każdym razem nieco dalej się nasuwając. Blondynka nie wytrzymała długo w oczekiwaniu. Pchnięta odurzającym zapachem seksu i czystej żądzy, nachyliła się mocno i wzięła do ust jedno jajeczko, ssąc je i starając się pieścić językiem.
Łechtaczka Zellary była mała, ukryta w erotycznych fałdkach, spomiędzy których na posadzkę i do wody wyciekało jego nasienie. Twardniała przy dotyku, lecz kobieta nie ocknęła się.
Diablik tym się nie przejmował, patrzył bowiem jak usta dwóch ślicznych kobiet bawiły się jego pobudzonym penisem i jądrami. Jak usta obejmowały go cało, a język smakował każdy guzek na nim. Pieścił intymny punkcik nieprzytomnej zielarki tak przy okazji, głównie nie mogąc oderwać od nich oczu. Ella coraz śmielej poczynała sobie z moszną, liżąc i ssąc napęczniałe jajeczka, gładząc je palcami i drapiąc bardzo delikatnie. Wyglądała na zafascynowaną, kiedy Ash poczuł, jak wchodzi w ciasne gardło druidki. Dziewczyna nagle cofnęła się, spojrzała wyzywająco w górę, w jego oczy i wyszeptała coś. Zaklęcie?
- Weź moje usta - poleciła, obejmując go znowu wargami. Jej oczy błyszczały.
Z początku nie wiedział o czym mówi, ale potem chwycił ją za włosy i zaczął naciskać jej głową na swojego członka dociskając ją do niego, aż po jądra. Coraz mocniej i coraz dłużej rozpalany doznaniami. W ustach było miękko i mokro, ale kiedy nasunął ją dalej, poczuł jak ciasne ma gardło. Jego pała rozpychała je, zanurzając się głęboko. Oczy Laveny pałały żądzą, zaklęcie najwyraźniej pozwalało jej oddychać pomimo tego wypełnienia. Lub wytrzymywała z samej swojej masochistycznej natury, nie wyrywając się. Rozkosz była ogromna, szczególnie, że usta Elli nie oddalały się od jąder.
Podniecony tym widokiem trzymał dziewczynę mocno za włosy, dociskając jej twarz do swojego krocza i puszczając by jego męskość mogła się zanurzyć. Po czym znów. Zrazu powoli, ale tempo ruchów narastało. I penis wynurzał się z ust druidki na oczach Elli, by po chwili znów się w nich zanurzyć. Lavena stękała, co wraz z tymi ruchami dawało przyjemne, mokre odgłosy. Przyjmowała go całego, drąg zanurzał się bardzo głęboko w gardło, aż twarze obu dziewczyn niemalże się stykały. Krótki włosy były idealnej długości do trzymania za nie, a ich właścicielka pozwalała bawić się swoją głową, dając mu się używać jak zabawki.
Nic więc dziwnego że Ashenvir tak ją traktował i miał ochotę na więcej tego, acz w innej pozycji.
To co robiła mu Laven swoimi ustami, wystarczyło jednak by trysnął niczym fontanna wprost do jej gardła. Spodziewała się tego, ale i tak mu pozwoliła strzelić, gdy cały członek był zanurzony. Puszczał nasienie bardzo głęboko, wylewając rozkosz od razu w przełyk, może wręcz do samego żołądka tak mocne były strumienie. Nie zakrztusiła się. Musiała służyć tak druidom niejednokrotnie. Wyrobili ją idealnie.
- To chyba… za trudne dla Elli?- zapytał retorycznie diablik czując rozkosz spełnienia i miękkie wargi druidki na swoim członku.
Lavena cofnęła głowę, uśmiechnięta od ucha do ucha. Dołeczki mocno się zarysowały na jej policzkach.
- Oczywiście, nie każda też to lubi. Ello, zacznij od lizania członka po całej długości i brania w buzię samej główki - poradziła, a chętna blondynka od razu się do tego zabrała. Jej krótki języczek zaczął sunąć od nasady, przez całą długość. Męskość błyszczała od śliny, ale to zupełnie nie przeszkadzało tropicielce. Wreszcie dotarła do żołędzia i objęła go ostrożnie wargami. Musiała się postarać, aby w ogóle mógł zanurzyć się w jej buzi.
- Nie spiesz się… tak też jest przyjemnie Ello.- wydyszał diablik i gestem dłoni nakazał usiąść Lavenie obok siebie.
 
Lady jest offline  
Stary 11-04-2019, 20:56   #8
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dziewczyna spełniła polecenie, drapiąc go paznokciami po torsie i stymulując męskie sutki opuszkami. Blondynka natomiast… poznawała. Delektowała się. Lizała go bardzo dokładnie, wokół żołędzia i po nim, po dziurce i całej długości, co jakiś czas biorąc do ust. Tam nie mogła daleko, miała je za małe i nie wyrobione.
Diablik zagarnął zgrabne ciało druidki tuląc ją do siebie, wpierw pocałował zachłannie jej usta, a następnie brutalnie chwycił za włosy odchylając głowę do tyłu. Lizał jej szyję, ściskał drugą dłonią za pierś, czasem ciągnąc z jej szczyt. Przekazywał wszystkie doznania jakie wywoływał zwinny języczek Elli na jego twardym członku. Ogonem sięgnął pod wodę. Nie dotarł co prawda do podbrzusza blondynki, ale zdołał go owinąć wokół jej piersi i lekko ścisnąć. Nie przerwała. Jej działania były delikatne, czułe, przyjemne. Nie tak intensywne jak te serwowane przez druidkę, która chętnie tuliła się. Zobaczył jak twardnieją jej sutki kiedy szarpał za jej włosy. Uwielbiała to i dyszała, zagłuszana trochę przez mokre odgłosy i sapanie podnieconej tropicielki. Czując jego ogon nawet spróbowała przyjąć głębiej męskość, lecz skończyło się to tylko kaszlem.
- Nie musisz aż tak powtarzać jej działań. Twoje usteczka są cudowne same.. w sobie. - jęknął czując jak pieszczoty Elli zbliżają go do kolejnej białej fontanny. Uderzył otwartą dłonią w piesi druidki starając rozładować się żądzę, jaką w nim budowała blondynka. Jak na pierwszy raz była bardzo skuteczna. Nic dziwnego, że jego ogon zacisnął się lekko na pochwyconym cycuszku. Zobaczyła jak zamyka oczy z bólu, ale wcale nie przestała lizać. Wręcz przeciwnie, przyspieszyła swoje ruchy. Lavena jęknęła z przyjemności.
- Mógłbyś zgwałcić jej usta jak moje - wysapała, wijąc się u jego boku. Czuł jej chuć, bardzo wyraźny zapach. Druidka odpływała w swojej żądzy, oczy zasnuła jej mgła.
- Chcesz bym zgwałcił twoje usta Ello, czy wolisz popatrzeć jak gwałcę Lavenę?- zapytał podnieconym głosem diablik i opryskał swoją białą żądzą twarz blondynki dochodząc intensywnie. Westchnęła widząc jak biała sperma wystrzeliwuje i zaczyna oblepiać jej twarz i włosy. Szybko przytknęła usta do żołędzia i pozwoliła mu opróżniać jądra w jej usta. Szybko zaczęło wyciekać i spływać po brodzie. Krótkowłosa wiła się coraz bardziej.
- Nie wytrzymam… nie wytrzymam… - dyszała, kiedy zajęta Ella nie była w stanie odpowiedzieć.
- Wytrzymasz… - trzymając ją za włosy i kąsając w szyję, Ashenvir uderzał otwartą dłonią w jej zgrabne piersi. Elli pozwalał pić swój trybut dla niej i czekał na jej kaprysy. Była dziś jego księżniczką. Lavena jęknęła głośno po uderzeniu, piersi się jej zaczerwieniły. Blondynka w tym czasie cofnęła głowę i wraz z ostatnimi salwami dekorującymi jej buzię połykała gęste nasienie, palcem zbierając je z brody. Ciągnęło się i taki długi “sopel” wciągnęła do ust.
- Wolę… w inne miejsce - uśmiechnęła się delikatnie.
- Powiedz… zrobimy wszystko co zechcesz i jak zechcesz. - uśmiechnął się czule szarpnięciem za włosy zmuszając pojękującą Lavenę do mocnego wypinania obijanych dłonią piersi.
Ella zwinnie wyszła z wody, jej szczupłe ciało spływało wilgocią. Twarz błyszczała od białych soków. Położyła się brzuchem na Ashu, całując go lekko w usta. Na buzi cała się lepiła.
- Chcę być cała brudna. I chcę zobaczyć… - nie dokończyła, patrząc na Lavenę.
- Moja mała śliczna… słodka Ello. - mruczał diablik całując jej usta delikatnie.- Mam cię całą oblać? Całą wybrudzić?
- Wszędzie - szepnęła. - Jesteś pyszny. Twój zapach upaja. Chcę potem dojść…
- To połóż się na plecach obok Zellary.- odparł czule zaklinacz głaszcząc ją po włosach. Poczuł, że rozprowadza swoje soki po nich. Cmoknęła go i zeszła z jego ciała, układając się posłusznie obok miarowo oddychającej starszej kobiety. Lavena wiła się ciągle, dysząc.
- Zajmij się jej szparką Laveno, wyliż ją… a ja…- puścił włosy dziewczyny i sięgnął dłońmi do swojej męskości. Było to łatwe zadanie, pieścić się na jej oczach i opryskać jej ciało białą cieczą. Wszak to co widział podniecało.
- Mógłbyś się zaspokajać mną brutalnie i tuż przed wytryskiem wyjść - zaproponowała z nadzieją druidka, szczypiąc swój sutek.
- Pozwolimy jej na to Ello, czy chcesz by odrobinę jeszcze… poczekała.- zapytał żartobliwie diablik i doszedł z jękiem opryskując biust blondynki białymi strugami.
- Chcę by cierpiała - szepnęła blondynka, a Lavena aż jęknęła błagalnie.
- Błagam… proszę…
- Ale potem wyżyjesz się na niej - dodała mające wyraźnie mroczne myśli tropicielka.
- Zgoda… - rzekł diablik i spojrzał czule na Lavenę.- Wybacz moja śliczna, ale tego wieczoru jesteśmy jej niewolnikami.
I choć wielką miał ochotę posiąść którąś z nich, to dłonią pracowicie i pospiesznie wodził po swojej męskości, by jak najszybciej oblać jej ciało. Ella chyba wyczuła tę jego potrzebę. Wyciągnęła ku niemu dłoń.
- Możesz sobie mną pomóc… - szepnęła, a drżąca z emocji, półprzytomna krótkowłosa zsunęła się do wody, przed leżące kobiety. Ash zobaczył, że Zellara otwiera powoli oczy.
Ashenvir powoli położył dłoń blondynki na swoim twardym członku, wodząc spojrzenie po kuszących krągłościach ciała zielarki.
- Już lepiej?- spytał głaszcząc dłonią Elli swój twardy organ.
Dziewczyna trzymała dłoń nieruchomo, musiał poruszać biodrami, aby się o nią stymulować. Zellara uśmiechnęła się leniwie.
- Jesteś wspaniałym kochankiem, młodzieńcze.
Nieprzytomna Lavena przyssała się mocno do łona tropicielki. Ash nie widział szczegółów, lecz dziewczyna jęknęła i wygięła się lekko. A jedną z dłoni krótkowłosa sięgnęła jeszcze między ponętne uda starszej kobiety.
- Ty też… cudowna.- mruknął diablik chwytając Ellę za nadgarstek i poruszając mocno biodrami. Wpatrzony w ponętne ciało Zellary wyobrażał sobie, że ją teraz bierze brutalnie od tyłu jak Lavenę. Zielarka uniosła rękę i złapała jądra zaklinacza, masując je.
- Mogłabym tak z tobą całą noc. By na pewno zajść.
Dłoń sama też zaczęła się ruszać na prąciu, trzepiąc chłopakowi coraz bardziej chaotycznie. Lizana agresywnie tropicielka nie mogła się skupić, druidka wsysała się w nią, siorbała głośno i sama sapała. Była kłębkiem niezaspokojenia. Zellara uiosła oraz rozchyliła nogi, odchylając na bok pośladek. W lekko rozwarty anus natychmiast weszły trzy palce.
- Ja… - znów silna eksplozja. Kolejna część ciała Elli stała się lepka od białej cieczy. - ja dziś jestem Elli, ale z pewnością posiądę cię nie raz Zellaro. Czemu ci zależało na dzieciach ze mną akurat.
Diablik nie wiedział na czym oko zawiesić. Wszystko kusiło. Nasienie prysnęło, a Ella sama skierowała sikawkę na swoje piersi i brzuch. Zalewał ją raz za razem, a ona wolną ręką wsmarowywała to w siebie. Widział, że jest już w takim stanie jak Lavena.
- Przed następnym stymuluj się moją cipką… - wystękała błagalnie. Krótkowłosa wsunęła czwarty palec w półelfkę, ale wciąż było tam dużo miejsca. Kobieta sapała razem z dwoma pozostałymi.
- Twoje dzieci będą miały wspaniałe cechy - wydyszała. - No i ta twoja moc, wiedziałam, że muszę cię mieć.
- Laveno… zostaw ją. Wypnij się do mnie tyłem i wsadź czubek mojego ogona w swój anus.- zaproponował kochance Ash i dodał spoglądając na Zellarę.- Nie jestem specjalnie potężny. Dostałem niezły łomot… z dwa razy.
- Krew, która w tobie płynie jest potężna - półelfka patrzyła na niego jak wchodził do wody. - Masz taki potencjał.
Miał wrażenie, że pożera wzrokiem twardego ciągle, pulsującego potrzebą używania członka. Krótkowłosa oderwała się, przesuwając się międy uda starszej kobiety. Zaczęła wkładać w nią cały palec i jej ręka powoli znikała w anusie. Wypięła się jednocześnie, chwytając końcówkę ogona. I ona i Ella były kompletnie nieprzytomne od chuci zasnuwającej mgłą ich oczy. Zellara stęknęła głośno. Ash czuł jej przyjemność z posiadania czegoś dużego w wyrobionej mocno brązowej dziurce.

Pochwyciwszy mocno za uda Elli nabił jej półprzytomne ciało na swojego członka. Pospieszne poruszał biodrami wciskając swój organ w jej rozgrzane wnętrze i wprawiając Ellę w ślizganie się po mokrej podłodze. Jego ogon leniwymi ruchami drążył pupę Laveny wciskając się w jej tyłeczek, bardziej i głębiej niż mógłby swoim penisem. I jemu udzielała się atmosfera, bo i widoki zachęcały go do bardziej intensywnego bawienia się blondynką. Zupełnie nie protestowała. Stękała cichutko, przyjmując mocne sztychy w małą cipkę. Była akurat, wypełniał ją całkowicie, tyle ile było trzeba. Małe cycuszki trzęsły się, mokre od nasienia. Ssała brudne od spermy palce, przesuwając po śliskiej posadzce. Lavena jęczała znacznie głośniej. Kręciła biodrami, starając się tak ustawić, aby ogon wszedł jak najgłębiej.
- Tak… głębiej! Rozerwij mnie, wepchnij aż do brzucha! - pochłonięta żądzą nie kontrolowała nawet słów, mocno pchając też rękę pomiędzy szerokie pośladki półelfki.
- Tak.. tak.. - choć akurat nie o to mu chodziło. Wpatrywał się to w blondynkę to w zielarkę, jakby brał je obie na raz. Mocnymi ruchami wprawiając cycuszki blondynki w falowanie, jego sprężysty ogon wciskał się dość głęboko. Na szczęście dla Laveny był dość miękki i czuła poruszającgo się w niej zgodnie z ruchem bioder jej kochanka. Diablik już dochodził, ale chciał by Ella doszła pierwsza. Nie było to proste. Fala spełnienia zbliżała się nieubłaganie, a obiecał skończyć na dziewczynie. Jej ciało drżało. Czuł gorąco i ciasnotę szparki. Ale to odczucia od Laveny były chyba bardziej stymulujące. Pierwszy raz zagłębiał się w kobiecie tak daleko, wił w zakamarkach anusa. A ogon czuł dokładniej, dokładnie czuł każdy fragment wnętrza. Krzyczała, zagłuszając kobiety.
- Psiakrew… - nie wytrzymał, wysunął swojego członka i ocierając się nim o jej łono zaczął znów tryskać lepkimi strugami znacząc ciało Elli, nie zaprzestawał też ruchów ogona podbijając pupę Laveny mocnymi silnymi pchnięciami. Blondynka patrzyła nieprzytomnie jak ją zalewa. Rozmazywała to na sobie, była cała biała od nasienia.
- Dokończ mnie - jęknęła błagalnie. - Obojętne jak…
Diablik nie przestając wicia się ogonem w tyłeczku Laveny, tym razem na boki, naparł czubkiem swojej męskości na perwersyjny otworek pupy Elli. Delikatnie, by sprawdzić na ile jest ona tam gotowa na niego. Nie była, a raczej nie byłaby, gdyby ktoś jeszcze myślał tu jasno. Ella musiała tu być dziewicą, nie wpuściła go ani odrobinę po lekkim pchnięciu. Zupełnie odwrotnie niż Lavena. Druidka miała już w sobie naprawdę sporą część ogona. Im głębiej on w nią pchał, tym głębiej ona w Zellarę. Szeroka pupa wypełniona była już do połowy nadgarstka.
Diablik nacisnął mocniej, wciskając delikatnie sam czubek, do dziewiczej norki blondyki i obserwując jej reakcję. Z jednej strony chciał, z drugiej… ona była ważniejsza. Otworzyła oczy szeroko, kiedy zaczął ją tam rozwierać. Pojawił się ból na pięknym obliczu, ale oczy mówiły co innego.
- Nie… nie tam… brudno… nie zmieszczę… - protestowała słabo. Czy tak słabo broniła się też przy zwierzoludziach? Zellara krzyknęła nagle, dygocząc i przeżywając analne spełnienie.
- Ale ja cchcę….- jęknął diablik będąc delikatny , ale uparty w podboju jej tyłeczka spoglądając na jej piękny i brudny biust.
Cała była brudna i śliska. Ash poczuł nagle jak żołądź wpada do środka. Pokonał pierwszą barierę. Ella cichutko sapnęła, twarz wykrzywiła się w bólu. Im mocniejsze doznania, tym cichsza była.
- Krzywdzisz mnie… - wyszeptała - ...nie chcę… - jej twarz zaczęła wyglądać jak wtedy, kiedy miał ją potwór.
- Obiecuję.. nie za boli za bardzo….- jęknął Ashenvir napierając delikatnie i poruszając dumą w głąb jej pupy, energicznie ruszał ogonem w Lavenie nie wiedząc nawet czy ona odczuwa jeszczce jego ruchy. Nie dało się zbytnio w niej poruszać. Wszedł może w jednej trzeciej, widząc jak ból miesza się z perwersyjną rozkoszą na obliczu kochanki. Była tu szczelniejsza niż Zellara w szparce, nie chciała poszerzyć bardziej.
- Boli… przestań… - szeptała boleśnie - … nie rób mmmi teggo… gwałcisz mnie…
Krótkowłosa leżała teraz na udach starszej kobiety, wylizując dłoń, którą jej wcześniej wsadzała. Wypięta przyjmowała jego ruchy ogonem, zachrypnięta już od krzyków.
- Będę ostrożny… on kusi.. twój… tyłeczek.- rozpalony pożądaniem Ashenvir nie miał ochoty się hamować, choć ruchy jego penisa w pupie Elli były ostrożne.- Powiedziałaś… obojętne jak.
Jej pupa nadal nie chciała się poddać. Nie przyjmowała go głębiej, zanurzał się maksymalnie na trzy czy cztery cale. Sapała cichutko, jeszcze się broniła, zaciskając anus.
- Nie… piecze… nie wchodź głębiej… jestem tam brudna… - czuł jak bardzo przepełniona jest chucią.
- Wpuść go dziecko - powiedziała cicho Zellara, gładząc oblepiony spermą brzuch blondynki. - On i tak to weźmie. Wpuść go, a będzie bolało krócej.
- Nie… nie chcę… to boli…
Diablik był w lubieżnym amoku, napierał więc męskością na pupę Elli i się wycofywał niespiesznie. Przyglądał się jej drżącemu ciału z pożądliwością.
- Jesteś śliczna… pragnę cię Ello.
- Nie… nie chcę cię… nie chcę… niee… - stęknęła boleśnie i poczuł jak zanurza się głębiej w brudną, ciepłą, miękką dziurę. Zadygotała.
- Widzisz skarbie? - tłumaczyła cierpliwie Zellara. Wzięła trochę męskiego soku na palce i uniosła dłoń. Zwisały z niej ciągnące się sople, włożyła je do buzi blondynki. - On i tak cię zgwałci. On musi. Będzie nas brał siłą, gdyby przyszło nam do głowy odmawiać. To jego natura.-
Anus Elli był niesamowity. Dziewiczy. Pulsujący.
Ashenvir trzymając uda i patrząc na zielarkę i tropicielkę mocniej i szybciej napierał na dupcię Elli, wciskając głębiej swojego członka. Acz nadal starał się być delikatny. Brał ją niespiesznie, co nie znaczyło, że czuła się z tym dobrze. Widział ten ból mieszający się z perwersyjną ekstazą wywołaną zmuszaniem jej do czegoś, czego nie chciała. Głowa blondynki miała swoje mroczne sekrety. Ciekawe czy te dwa razy, którymi był świadkiem, były jedynymi? Wszedł cały. Twardy penis w pełni okalało wnętrze pupy, pulsując i zaciskając się u nasady. Doznania płynące od Laveny wcale nie poprawiały jego wytrzymałości.
I rzeczywiście kilka kolejnych ruchów biodrami wystarczyło, by tyłeczek Elli stał się jeszcze bardziej “brudny”. Kilka silnych ruchów.
- Cudowne…- jęknął jej kochanek i dalej napierał swoją męskością na jej pupę nie straciwszy ni odrobiny wigoru.
Zajęczała głośno, kiedy pchał ją mocniej. Kiedy brał tę małą dupcię, pierwszy raz przyjmującą intruza. Oddawał w niej nasienie czując jak mgła zasnuwa mu oczy, a w głowie się kręci. Moc Arshei przepływała przez niego, miał wrażenie, że wypełnia także łaźnię. Nie miał pojęcia skąd, ale nagle wiedział, że potrafił zmieniać swój wygląd.
Niemniej.. to musiało poczekać. Trzymając za uda Ellę, mocniej i energiczniej napierał swoim penisem tyłeczek blondynki, by sprawić aby doszła do szczytu. Drżał od przyjemności jakie dawało mu jej ciało, jak i pupa Laveny. Nie było łatwo doprowadzić kobietę analnie, zwłaszcza jak robiła to po raz pierwszy i ją bolało. Rozkosz oferowana przez Arshei pomagała, ale choć Ella wiła się na posadzce, a męskość wbijała się w to rozgrzane ciało coraz łatwiej, to potrzebne było więcej pracy albo inne bodźce. Dłoń Zellary nie odrywała się od ciała dziewczyny.
- Opowiedz nam o jej pupie - zaproponowała Ashowi lubieżnym tonem. - Patrz, zupełnie się już nie broni. Jest teraz mięskiem dla twoich żądz…
Lavena była w stanie już tylko cicho postękiwać, zapchana ogonem. Wciąż jednak potrzebowała czegoś innego, wciąż na to liczyła.
- Bardzo ciasna...ciepła, miękka… pulsująca.- diablik z trudem potrafił wyartykułować swoje doznania, bo ciężko mu było myśleć i planować. Przynajmniej do czasu, aż nie uwolni się od jednej z kochanek. Wił ogonem nerwowo i tracił kontrolę nad biodrami zaciskając dłonie na udach. Był już blisko eksplozji i po chwili znów doszedł z jękiem w pupie Elli. Gwałtownie, raz za razem wypełniał anus kochanki. Odpływała zupełnie, mieszanka emocji i przeżyć sprawiała, że była w stanie tylko leżeć nieruchomo, przyjmując coraz gwałtowniejsze sztychy. Nie miała sił dyszeć, tylko ich ciała uderzały o siebie. Widział jak sok wypływa ze szparki, nawilżając dodatkowo ruszającego się członka.
- Pupa to najlepsze miejsce w ciele kobiety. Najlepsze dla mężczyzny.
Zellara na pewno mówiła to szczerze biorąc pod uwagę jak często musiała tam się wypełniać i być wypełnianą.
- Naucz sią nią w pełni delektować. Im dalej wejdziesz, tym ciało będzie lepsze, ciaśniejsze. Skup się na jej pierścieniu, opina cię wspaniale, nieprawdaż? A w Lavenie? Czy ogon coś czuje?
- Nie… łatwo… się.. skupić..- pojękiwał diablik raz po raz wciskając swoją męskość. Znów ciasna pupa sprawiła że białe strużki oddał w głąb Elli. I dysząc przyglądał się jej. Chyba miała dość. Zerknął za siebie na druidkę.
- Czas cię ukarać. Ale jak?- jego ogon opuścił i jej tyłeczek.
Czuł, że mogłaby tak bardzo długo, trzymając się skraju przytomności. Czuł też, że doszłaby od razu, gdyby zmienił dziurkę. A samo wyjmowanie ogona okazało się tak intymne i pełne rozkoszy, że prawie jeszcze raz strzelił. Lavena odwróciła się ku niemu, z wyraźną pustką po tym wypełnieniu.
- Tak mocno jak chcesz - powiedziała półprzytomnie.
- No… dobrze…- nadmiar doznań jakie otrzymał dziś sprawiał, że i diablik był na skraju wyczerpania. Kręciło mu się w głowie, myśli z trudem się formowały. Pozostały instynkty.
- Oprzyj się i wypnij zadek.- wyraził z trudem swoje życzenie.

Wcześniej Lavena oparta była o Zellarę, mocno zanurzona w wodzie. Teraz przeszła na płyciznę i oparła się dłońmi o ścianę, co z kolei pozwoliło ruszyć się półelfce. Siadała właśnie okrakiem na brudnym ciele Elli, jej wielki biust kołysał się mocno. Ścisnęła go dłońmi i jęknęła z przyjemności i ulgi, kiedy popłynęło mleko. Dołączając do męskich soków, które oblepiały dziewczynę pod nią.
Diablik podążył za Laveną, chwycił za jej pośladki i zdobył swoim członkiem jej kobiecość. Mocno i gwałtownie podbił jej ciało i do tych ruchów bioder dołączyły mocne uderzenia dłonią w jej wypięte pośladki. Ashenvir był bezlitosny, acz… nadmiar doznań i zmęczenie sprawiało że nie miał dość sił, by dać Lavenie bardziej wyrafinowane doznania. Ale jutro też był dzień. Mimo tego krzyknęła, kiedy ją wreszcie posiadł. Poczuł jak zesztywniałe ma ciało, jak bardzo potrzebuje wyzwolenia.
- Rżnij mnie! - wychrypiała, gwałtownie wypychając biodra do tyłu. - Używaj z całej siły!
Nie było już wiele jej trzeba, ale wyglądało na to, że celowo powstrzymuje się jak tylko może, czekając na niego.
- Tak. Tak… - całkowicie oszołomiony doznaniami diablik uderzał na oślep po jej pupie, czerwonej już od uderzeń. Doszedł szybko i mocno i drżąc wypełniał swoją krótkowłosą kochankę. Przez chwilę miał wrażenie lekkości i że zemdleje. Ale wytrzymał. Wrzasnęła i uwolniła wstrzymywane spełnienie. Ciałem wstrząsnęły dreszcze i skurcze, poczuł jednak też, jak Lavena się rozluźnia, jak wspaniale zmienia się jej ciało pod wpływem orgazmu. Moc Arshei jakby wiedziała, że to ostatni wytrysk na jakiś czas, przez co był jeszcze obfitszy. Biały płyn wyciekał z owłosionej cipki bardzo obficie.
- To na dziś… tyle. - uśmiechnął się blado diablik i usiadł na brzegu basenu łapiąc oddech i zerkając na zielarkę.- Chyba już wiele dziś nie zdołam, ale nie myśl… że już mi się znudziłaś. Nadal mnie podnieca mnie twoje seksowne ciałko.
Uśmiechnęła się do niego radośnie i całkiem ciągle energicznie. Jakby wyzwolenie dodało jej sił. Uklękła i jednym ruchem wsunęła sobie całego członka w gardło. Pomimo zmęczenia Asha, jego męskość nieustannie stała. Kilkoma szybkimi ruchami krótkowłosa oczyściła ją, cofając głowę i wstając.
- W końcu będziesz się musiał na mnie wyżyć - mrugnęła wesoło i brodą wskazała na Zellarę, która ocierała się bardzo perwersyjnie o twarz Elli.
- Jutro…- obieca diablik i osunął się na podłogę. Oczy mu się zamknęły. Nie miał sił szukać miejsca na spanie. Jak pewnie żadna z nich.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 12-04-2019, 18:41   #9
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Dobrze, że Lavena zachowała sporo sił, bo inaczej pozasypialiby w wodzie, albo na mokrej i bardzo zimnej posadzce łaźni. Rozgrzane seksem ciała nie zwracały na to na początku uwagi, ale miejsce nie należało do ciepłych, kiedy wystygła woda. Krótkowłosa przygotowała im posłania w jednym z pomieszczeń, wykorzystując do tego płaszcze i zabrane przez Asha rzeczy z kryjówki. Odurzeni chucią i rozkoszą nie zauważali też drobnych zmian w tym miejscu, naprawiających się ścian, płaskorzeźb czy delikatnej niebieskawej aury pozwalającej wszystkim całkiem dobrze widzieć. Orgia bardzo wyraźnie napełniała podziemną świątynię mocą.

Tangeirson wybudził się wypoczęty. Co absolutnie nie znaczyło, że zaspokojony. Członek sterczał naprężony, wtulając się w miękki pośladek leżącej tuż obok Zellary. Plecy kobiety i rowek lepiły się od dość świeżego nasienia. Zrobił to przez sen, a może go wykorzystała nieprzytomnego ze zmęczenia? Tulił kobietę, dłoń miał w jej mleku. Z drugiej strony leżała odwrócona plecami Lavena, a Elli nie dostrzegł w tym pomieszczeniu. Obie znajdujące się tu kobiety spały słodko, nagie, przykryte kocem - tak jak zresztą i zaklinacz. W rogu koksownik dawał trochę ciepła. Krótkowłosa zadbała o wszystko, miała w tym wyraźną wprawę.
Diablik ostrożnie wstał i przeciągnął się leniwie powoli wysuwając się spod koca. Najpierw planował odnaleźć Ellę. A potem… cóż… należało zabrać się za porządki i planowanie co dalej. Oczywiście po “porannej gimnastyce” z kochankami.
Ruszył do wyjścia rozglądając się ostrożnie i szukając blondynki. Przypuszczał, że się myje, albo pierze ubrania. Nie mylił się. Pływała w basenie, nie przejmując się zimną wodą. Wszystkie ślady wieczornych zabaw już zdążyła z siebie zmyć.
- Hej. Trochę nas poniosło, prawda?- rzekł ciepło do tropicielki, kucając przy basenie. Wodził łakomie wzrokiem po jej ciele czując napięcie w kroczu.
- Dzień dobry - zatrzymała się i zbliżyła do krawędzi basenu, wstając. Woda spływała po jej drobnym ciele. - Niczego nie żałuję. Obudziłam się tak brudna i pachnąca, że musiałam jeszcze… - zarumieniła się. - No wiesz.
- Nie wiem… pokaż mi.- droczył się z nią Ashenvir wodząc palcami po swojej męskości i wodził wzrokiem po jej nagim ciele.
- A puścisz się znowu na mnie, abym czuła cię na sobie przez resztę dnia? - zapytała cicho, patrząc wprost na jego krocze.
- Tak. Jeśli tego chcesz Ello.- odparł ciepło przyglądając się jej.- Jakbym mógłbym ci odmówić.
Zwinnie wysunęła się z wody, siadając na posadzce. Nogi rozsunęła odrobinę, kładąc dłoń na mokrytch łonowych włoskach, mierzwiąc je powoli.
- Chcę byś na mnie zaschnął…
- Dobrze..- patrzył łakomie na jej podbrzusze. Dłoń zacisnęła się palcami na jego penisie, poruszała powoli tam i z powrotem. Drugi ogon uderzał na boki, a sam oddech jego przyspieszał.
- Mam ci pomóc? - spytała cicho. Uda rozsunęła już szerzej, teraz widział dokładnie, jak dwa złączone palce dziewczyny zataczając kółeczka po cipce, skupione głównie na twardym guziczku.
- A chcesz?- jęknął w podnieceniu diablik przybliżając się tu i dodał cicho.- Mogę też znów później, w ogniu podniecenia posiąść twój tyłeczek ponownie.
- Nie, błagam… - przyspieszyła ruchy dłonią. - Jeszcze tam cię mam, czuję jak mnie piecze…
- Mogę nie wytrzymać… mogę siłą przycisnąć cię do ziemi, odwrócić i wziąć…- mruczał zaciekawiony Ashenvir zastanawiając się nad tym na ile strach Elli jest prawdziwy, a na ile to gra maskująca podniecenie. Jego dłoń wodziła szybko po twardym i prężącym się penisie.
- Nie pozwolę ci… nie chcę tam… - dwa palce dziewczyny zanurzyły się w cipce i sapnęła cichutko. Czuł jak błyskawicznie się rozgrzewała.
- Jestem silniejszy, gdy ogarnie mnie żądza, mogę nie dbać o twoje protesty.- straszył diablik wiedząc, że nie ma w sobie dość mroku na realizację tych gróźb. Ale Ella mogła tego nie wiedzieć.
- Skrzywdzisz mnie… - dyszała szybko, jedną dłonią się penetrując, drugą pocierając szparkę.
- Będę samolubnie brał cię w pupę… mimo twoich próśb i błagań.- mruczał diablik sam mocno i szybko przesuwając palcami po swojej męskości i wkrótce gotów, wyrzucił kolejny ładunek białej cieczy.
Ella nawet przerwała dotykanie, aby nasienie mogło opryskać całe jej piersi, brzuch i częściowo też twarz oraz włosy. Wyglądało na to, że znalazła swój ulubiony strój.
- Wyglądasz lubieżnie… nie jesteś już niewiniątkiem.- jęknął cicho Ashenvir rozkoszując się swoją ekstazą i widokiem brudnej Elli.
- Dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie, pieszcząc powoli mokrą od białego, lepkiego płynu pierś. - Ulżyło ci trochę?
- Trochę tak. A tobie?- zapytał czule diablik przyglądając się łakomie blondynce.
- Jestem rozbudzona, w takim ubraniu ciężko mi będzie się na czymś skupić. Ale chciałabym je zakładać codziennie - puściła pierś i zaczęła wylizywać brudną dłoń.
- Na razie musimy pójść na zwiad. Może zdobyć nieco żywności. Zrobić porządki w kwaterach, przygotować magazyn. Jeszcze nawet nie sprawdziliśmy co znalazłaś przy trupie szarego. - zaczął wyliczać Ashenvir próbując nie myśleć o tym, że ma trzy chętne kobiety na podorędziu i mógłby brać je jedną po drugiej cały dzień.
- Masz rację - skinęła głową. - Musimy zdecydowanie pomyśleć co dalej. Obejrzałam sobie to miejsce, tam za toną ziemi jest dalsza część. Gdyby odbudować to, moglibyśmy kryć się tu dłużej.
- Na razie jest nas cztery osoby. Trochę mało. Musimy też pomyśleć o jedzeniu, bo wody mamy pod dostatkiem.- odparł z uśmiechem Ashenvir i podrapał się po rogu.- A muszę jeszcze zająć się Zellarą i Laveną. Gdzie zostawiłaś bicz szarego? I jego rzeczy?
- Ciągle przed drzwiami wyjściowymi, nie wiem co z tym zrobić… znaczy z jego głową - westchnęła. - Nie widziałam wcześniej tych istot, wydają się dowodzić przemienionymi. Ciekawe czy kimś więcej.
Dziwnie się z nią rozmawiało o normalnych rzeczach, kiedy siedziała naga, z nasieniem spływającym i zasychającym na jej ciele. Ale Ashenvir robił wszak z nią tak wiele innych rzeczy. Uśmiechnął się spytał.
- Szybki figielek zanim pójdę je zbudzić?
Położyła się bez słowa na plecach, rozsuwając uda.
- Pod warunkiem, że wyjmiesz go przed wytryskiem - zastrzegła.
- Dobra.- diablik klęknął przed kochanką, założył jej nogi na swoje ramiona.- A jeśli zechcę byś zaszła w ciążę?- zapytał żartobliwie i zanim zdążyła odpowiedzieć, mocnym ruchem bioder przeszył jej szparkę swoim twardym palem pożądania wchodząc tak głęboko jak się dało.
Jęknęła cicho. Była cicha jak myszka podczas spółkowania, ale wydawała mnóstwo dźwięków. Sama jej ciasna szparka głośno mlaskała. Jak zawsze była niczym rękawiczka dopasowana właśnie do tego członka.
- Wtedy wyjmiesz dopiero po jednej albo dwóch salwach… - wysapała rozkładając ramiona na boki. Małe, sterczące piersi ładnie podrygiwały przy każdym sztychu. Wizja ciąży zupełnie jej nie przejęła. - Ktoś będzie musiał zapełnić świat nie spaczonymi cieniem dziećmi…
- Mam ochotę zrobić ci dużo… dzieci.-rzekł z uśmiechem Ashenvir, a każdym kolejnym silnym pchnięciem potwierdzał, że lubił je robić. Wkrótce znów poczuł potrzebę uwolnienia ładunku, opuścił jej kobiecość i ocierając się o jej łono zrosił brzuch i podbrzusze białymi plamami, dochodząc z głośnym sapnięciem. I rozkoszując się ekstazą patrzył na zabrudzone ciało Elli. Nie odpowiedziała. On był krótkodystansowcem, ale jego kobiety też krótko wytrzymywały, rozpierane mocą bogini. Dopiero kiedy skończył tryskać, odezwała się głosem bardzo chutliwym.
- Włóż go jeszcze. Do końca. I nie ruszaj się tak…
- Dobrze…- ponownie wsunął swojego członka, do jej gościnnej szparki… nadal twardego. Może i szybko dochodził, ale za to nie słabł.
Objęła go nogami w pasie i jeszcze docisnęła. Widział jak zadrżała, kiedy dotknął tam w głębi jakiegoś bardzo wrażliwego punktu. Zaczęła powoli ruszać biodrami, kręcąc kółka na tkwiącym w niej przyrodzeniu. Sapała. Wykorzystywała go do masturbacji i wyraźnie szybko się zbliżała do spełnienia.
Ashenvir nachylił się nieco pozwalając kochance się bawić. Chwycił za jej piersi i ścisnął je delikatnie, a potem mocniej, kciukiami pocierając ich szczyty. Uczyła się pracy biodrami, a potem zaciskania wewnętrznych mięśni. Nie trwało to jednak długo. Poczuł jak sztywnieje, jęknęła cichutko i z zamkniętymi oczami zaczęła leciutko drżeć. Był to bardzo podniecający widok… jak rozkoszne uczucie uwięzienia. Ash nie przeszkadzał jej w tym, sam drżąc od doznań. Ale to na kolejnej kochance postanowił wyładować swoje żądze. Orgazm przeminął, Ella otworzyła oczy i położyła nogi na posadzce.
- Dziękuję. Ale ta podłoga twarda - zachichotała.
- Musimy… załatwić sobie jakieś poduszki tutaj i sposób na podgrzewanie wody. I więcej przyjaciółek.- odparł z uśmiechem diablik uwalniając się z objęć kochanki. Cmoknął Ellę w czubek nosa na pożegnanie i dodał.- A teraz zobaczę co u naszych śpiochów.

Obie kobiety jeszcze spały. Miały swoje powody. Lavena jeszcze przygotowała im kwatery, dodatkowo nie śpiąc cały dzień tak jak to czynili poprzedniego dnia Ash i Ella. Zellara zaś była więziona, co na pewno bardzo ją wyczerpało. Koc zsunął się z jej wielkich piersi i zaklinacz mógł obserwować dwie białe ścieżki w dół od jej sutków, powoli cieknących mlekiem. Miała go w sobie za dużo. W niewoli musiało to być prawdziwą torturą.
Ashenvir przykucnął przy półelfce, przylgnął ustami do jednej piersi, dłonią zaś ugniatał drugą powoli. Rozkoszował się miękkością ich obu. Być może pójdzie z Ellą na patrol, by sprawdzić najbliższą okolicę świątyni, więc wypadałoby zawiadomić o tym pozostałe dwie kobiety. A Lavena była bardziej zmęczona. Mleko trysnęło mu do ust. Ciepłe i pożywne, z tak wielkich piersi mogło spokojnie służyć jako śniadanie dla jednej osoby. Zellara westchnęła, otwierając oczy. Objęła czule róg.
- Ssij do końca mleko z mamy swoich dzieci - szepnęła.
- Jesteś za seksowna na matkowanie….- wymruczał przyssając się mocniej do piersi kobiety i ściskając drugą namiętnie. Ta ściskana pryskała mlekiem, ta ssana wypełniała nim jego usta.
- Zapłodniłeś mnie wczoraj… - wydyszała. To co jej robił musiało być dla niej tak przyjemne jak seks. W drzwiach stanęła brudna Ella, przyciągając wzrok. - Pięknie wyglądasz skarbie - powiedziała do niej Zellara, wywołując słodki uśmiech na buzi blondynki.
- Zamierzamy z Ellą. Znaczy ja zamierzam się rozejrzeć po okolicy. Musimy być pewni, że jest bezpieczna. Wy wypocznijcie, a potem zaczniemy porządki. Musimy zdobyć ci jakieś ubrania… zdobyć żywność.
Przesunął dłonią po brzuchu zielarki pytając.
- Jak mam cię pożegnać przed wyjściem?
- Moje piersi aż bolą od mleka. Opróżnijcie je z niego - poprosiła. - Możesz mi w tym czasie robić na co tylko masz chęć.
Diablik przyssał się do jej lewej piersi, nakazując Elli gestem, by zajęła się drugą. Jego dłoń sięgnęła w dół, do kobiecości zielarki, powolnymi ruchami stymulując jej twardy guziczek. Dziewczyna podeszła od razu, klękając z drugiej strony Zellary, która wciągnęła powietrze nosem.
- Pachniesz upajająco… - wysapała i jęknęła, kiedy małe wargi przyssały się do mlecznej piersi i zaczęły łapczywie ciągnąć mleko. Aż zaczęło ciec po brodzie tropicielki. Mała, ukryta w fałdkach łechtaczka zareagowała na dotyk, ciało zadrżało. Po wczorajszym rozdziewiczeniu półelfka była tu bardzo wrażliwa.
Diablik rozkoszował się mlekiem i palcami rozkoszował się wrażliwością zielarki. Taka zabawa budziła w nim żądzę, ale tym się nie martwił. Wszak w każdej chwili mógł ją zaspokoić którąkolwiek ze swoich kochanek. Już całkiem stracił jakiekolwiek hamulce w tej materii. Po tym co robili wczoraj nie miało to sensu. Piersi zmniejszały się powoli, a on i Ella mieli swoje śniadanie. Blondynka zresztą nie była wcale mniej pobudzona od niego czy starszej kobiety, która wzięła w dłoń brudną i lepką od nasienia pierś w dłoń. Po kilku następnych pociągnięciach blondynka oderwała się i z wyraźnie pełnymi ustami pocałowała drugą kobietę. Mleko pociekło z ich złączonych ust, a potężny dreszcz Zellary oznajmił gwałtowny orgazm.
- Ello… idź się ubrać, zabierz zbroję i broń. Ja skończę zabawy z Zellarą i do ciebie dołączę.- rzekł z uśmiechem Ash.
Oderwała się od kobiety, cmoknęła w usta zaklinacza i wstała. W świetle koksownika jej szczupłe ciało pięknie błyszczało. Wyszła, a Lavena ciągle twardo spała.
- Więc.. na jakie zabawy masz ochotę w ramach pobudki ?- zapytał zaczepnie pobudzony Ashenvir na razie skupiając swój wzrok na bujnych kształtach Zellary.
- W pupę chcę zawsze - szepnęła, patrzą mu w oczy.
- Acha… w jakiej pozycji?- zapytał diablik przyglądając się kobiecie.- Fantazjowałaś kiedyś o tym, jak byś była przeze mnie brana? Bo ja o tobie wiele razy.
- Nie ważne jak, bylebyś włożył tam coś dużego - objęła go czule za rogi i przycągnęła do siebie, całując usta. Delektowała się tym przez chwilę, zanim się oderwała. - Wielokrotnie. Wypełnianie się tam stanowiło mój codzienny rytuał. Miałam zawsze chęć na takiego młodego, jurnego chłopca wtedy.
- Nie mów mi że nie było chętnych jurnych chłopców w okolicy.- stwierdził żartobliwie młodzian chwytając za uda kochanki. Powoli zapełnił kobiecość Zellary, zanurzając w niej swojego twardego członka, a sam tyłeczek zielarki poczuł wciskający się w jej anus sprężysty ogon.
- I brali mnie. Dupczyli. Ale taki jeden wolał podglądać… - sapnęła i skrzywiła się z bólu, gdy wszedł w jej podrażnioną szparkę. Nie zabroniła mu, a oblicze nieco złagodniało kiedy posiadł też luźny anus, w który ogon zanurzył się od razu głęboko. Była tam może wyrobiona, ale też w pewien sposób najprzyjemniejsza z trzech kobiet, które do tej pory miał. Otulała go niczym aksamitna rękawiczka, nie za mocno, ale podrażniając zmysły intensywnie.
- Nie dziwię… się…- szeptał cicho Ashenvir całując jej usta, dłońmi pochwycił jej biust i ścisnął lekko bez przerwy napierając biodrami i przeszywając kobiecość Zellary, jego ogon równie chętnie poruszał się między jej pośladkami, nurkując głębiej niż mogli jej wcześniejsi kochankowie.
- Mogłeś… już wtedy… - szeptała, całując co chwilę jego usta. Uniosła wyżej biodra, umożliwiając jego ogonowi swobodną penetrację. Pieściła mu rogi, robienie tego wyraźnie sprawiało zielarce przyjemność. Ciasną, bolącą pochwę pozwalała mu po prostu używać, ale to ogon przynosił więcej doznań. W jakiś sposób potrafiła go tam ugniatać i masować, a on jednocześnie wił się w niej i skręcał. To co robił w Lavenie poprzedniego wieczora, to było nic. W Zellarę weszło już z pół metra, a ona wcale się nie kończyła.
- Mogłem? - spoglądał na nią pożądliwie.- Mogę teraz… czujesz?
Poruszał ogonem na boki, poruszał biodrami coraz mocniej, czując jak przyjemne jest jej nieco pulchne ciało. Całował jej biust czując wzbierającą w nim falę żądzy.
- Nie przestawaj… twój ogon… jest do tego stworzony…
Kobiece ciało drżało pod nim. Zamknęła oczy, koncentrując się doznaniach płynących z tak głębokiej penetracji. Ash mógł się zacząć zastanawiać, jak wiele go mogła w sobie zmieścić? Im dalej wchodził tym dawała mu więcej ciasnoty i żaru, aż stawały się nie do wytrzymania.
- Tak.. tak…- kolejne jednak ruchy bioder sprawiły, że oddał się ekstazie i zapełnił ją jej białymi śladami. Nie przestając poruszać energicznie ogonem w jej pupie. Miał wrażenie, że prawie nie poczuła wytrysku. Całkowicie skupiała się na tym co dawał jej ogon i niewiele już było trzeba do tego, aby zaczęła jęczeć głośniej i stękać strasznie. Zaczęła mocno ruszać biodrami, w każdą stronę, stymulując ich oboje.
- Wezmę… wezmę więcej… - zrobiła się na tyle głośna, że nawet obudziła Lavenę, przyglądającą się im teraz.
- Jesteś… zachłanna.- stwierdził diablik uwalniając Zellarę od swojego członka i wstając na nieco drżących nogach. Nie przerywając leniwych czasami, a czasami bardziej energicznych ruchów ogona powstał i zerknął na młodą acz wyuzdaną druidkę.
- Chodź tu… obejmij… mi ustami.- wydyszał z trudem, nadal stymulując pupę zielarki.
Uniosła się wyżej, ruszając biodrami w chęci głębszego nabicia swojego ciała i obserwując jak Lavena klęka, oblizując się i bez namysłu zaczyna nasuwać usta na lśniącego od wilgoci drąga, biorąc go aż do gardła. Nie użyła swojej druidzkiej mocy, więc nie mogła tak wytrzymać w nieskończoność. Widział jak oczy zachodzą jej mgłą, ale nie cofała się, ruszając głową i pozwalając penetrować swój przełyk.
Diablik chwycił ją za włosy, napierając i cofając biodra. To było przyjemnie, taki podbój ust Laveny wyraźnie na niego mocniej działał i rozpalał. Przez ogon zaczął wić się mocniej w pupie drugiej kochanki. Ją też rozpalał. Czuł jej rosnące podniecenie wraz z rosnącym brakiem powietrza. To gardło otulało jednak tak przyjemnie, usta miała takie miękkie…
Ashenvir zapomniał się w tym pożądaniu, trzymając kochankę i poruszając swoim drągiem w jej ustach. Mocniej i szybciej… w końcu nie wytrzymał. Z jękiem wypełnił jej usta swoją żądzą, zmuszając do przełknięcia. Tak głęboko jak był nie musiała nic przełykać. Strzelał bezpośrednio w przełyk, wlewając do brzucha druidki nasienie. Nie potrafił przestać. Salwa za salwą. Rozkosz potęgowana pupą Zellary, która krzyknęła i zacisnęła się, była zbyt silna, nawet kiedy Lavena omdlała, trzymana tylko za włosy.
- Cudownie…- wydyszał diablik opuszczając usta drudki. Podtrzymał ją pozwalając osunąć na ziemię i zerkając na Zellarę dodał z uśmiechem. - Gdy ja z Ellą poszukamy zasobów, możecie zrobić tu trochę porządku? Sprawdzić czy w spiżarni jest coś wartego uwagi?
- Dobrze, ale dam jej trochę odpocząć jeszcze - kobieta spojrzała czule na nieprzytomną dziewczynę.
- Nie ma pośpiechu.- uśmiechnął się Ashenvir i kucnął by pogłaskać zielarkę po policzku.
- Pewnie po powrocie nie będę mógł oderwać dłoni od twoje pupy.- zażartował.
- Mnie też rozpala pożądanie - uśmiechnęła się. - Twoja obecność i to miejsce są nim przesiąknięte.
- Tak. Z pewnością. Nie wiem czy to dobrze, czy to źle.- Ashenvir zabrał się za się za pospieszne ubieranie. Nie uratujemy za wielu osób… ciągle siedząc tutaj. Nie możemy kryć się też wiecznie przed złem. I umrzemy z głodu, jeśli nie będziemy zdobywać jedzenia. No i przydałyby ci się jakieś ciuszki.
- Ale kiedy nie będziemy ostrożni, zostaniemy zniszczeni - przestrzegła poważnym tonem. - Bez szans na obronę. Ta okolica nie oferuje za wiele, ale jednocześnie problemy w tym miejscu mogą nie zainteresować ich, aby wysłać większe siły - uniosła się do pozycji siedzącej, owijając kocem. - Ubrania przydałyby mi się, jakbyście przypadkiem byli w okolicy mojego domu, to możecie coś ze sobą zabrać.
- Możliwe że będziemy musieli się przenieść w góry na północy, jest tam dużo opuszczonych fortec… ale zimy tam nie przetrzymamy.- odparł zasępiony mężczyzna i dodał.- Masz rację.. kiedyś będziemy musieli opuścić to miejsce.
Po czym ruszył do wyjścia szukając Elli po drodze. A gdy ją znalazł rzekł z uśmiechem.
- Pójdziemy do domu Zellary, może coś tam jeszcze zostało do zabrania… choćby jej ubrania.

Była już ubrana. Zewnętrzne ubranie miała ze sobą tylko jedno, więc jedyną zasobną w odzienie była obecnie Levana. Tropicielka stała przy promieniującym niebieskawą barwą posągu, dotykając delikatnie jego nieokreślonych, ale pięknych kształtów.
- Przestawia Arsheę? Kochałeś się z nią tu, na tym ołtarzu?
Ella ciągle intensywnie pachniała nasieniem, a część włosów była wyraźnie zlepiona nim. Jego wzmocnione pod tym kierunkiem zmysły z łatwością to wychwytywały.
- Tak. Wziąłem ją na tym ołtarzu. Mogę i ciebie.- odparł cicho diablik podchodząc do tropicielki. Zerkając to na posąg, to na dziewczynę.
- Może jak wrócimy - obejrzała się ku niemy, studiując jego ciało. - Żądza nas grzeje, ale nie wiemy czy tylko umysł czy rzeczywiście zimno już nam tak nie grozi. No i mimo wszystko wolę ciepło.
- Dobrze… więc ja prowadzę, choć pewnie wolałbym cały czas widzieć przed sobą twój kuszący tyłeczek.- rzekł mężczyzna ruszając przodem. A gdy opuścili świątynię przywołał ptaka nakazując mu odciągać krzykami ewentualne grupki potworów jakie dostrzeże w okolicy świątyni. Nie chciał powtórki z kryjówką Laveny.
 
Lady jest offline  
Stary 13-04-2019, 21:36   #10
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Odległości między wszystkimi tymi miejscami znanymi Tangeirsonowi nie były wielkie. Te trzy wioski, las i podgórze to był cały jego świat przez tyle lat. Potrafił mniej więcej dotrzeć wszędzie gdzie chciał i dom Zellary nie był tu wyjątkiem. Umieszczony mniej więcej w równej odległości między dwiema z trzech osad był ukryty między skałami i starymi dębami. Kiedy wyszli na zewnątrz, Ella stwierdziła, że musi być już blisko południa, choć Ash nie widział tego w gęstej mgle i zaciemniających okolicę koronach drzew. Do celu ich podróży było ze dwie godziny z tego miejsca, więc spokojnie mieli czas, aby wyrobić się przed zmrokiem. Mężczyzna prowadził, uważny tak samo jak i tropicielka. Ptak ptakiem, ale i ich percepcja w gęstym lesie była bardzo ograniczona. Choć raz czy dwa usłyszeli dalekie ryki czy wycia, nie napotkali ani jednego wroga aż do momentu dotarcia na miejsce.
Do otoczonej skałami, stojącej nieco na podwyższeniu chaty zielarki prowadziła jedna, kręta i dość odsłonięta ścieżka. Kobieta specjalnie wybrała takie miejsce, dobrze widząc każdego zbliżającego się osobnika. Teraz jej tam nie było, a oni zobaczyli dwie rzeczy, ukryci na skraju lasu: dom stał, ale kręcili się tam jacyś humanoidzi. Na zewnątrz, przez ciężką mgłę, mieli pewność tylko co do dwóch. I to bez świadomości tego kim lub czym byli.
- Podejdziemy odrobinę by się im przyjrzeć.- zadecydował cicho Ashenvir, wyciągając rapier z pochwy. Trochę go martwiło, że jego rapier i toporek Elli, to jedyna broń jaką mieli.
Skinęła głową, poprawiając tarczę na ramieniu.
- W… w razie czego odwrócę ich uwagę… - zaoferowała się cichym, drżącym głosem.
Zaczęli się zbliżać, powoli i ostrożnie. Z dwóch poruszających się postaci na zewnątrz pozostała jedna, ale w końcu skończyły się skałki, za którymi mogliby się chować. Ash był prawie pewien, że na kopiącym w coś osobniku widzi zwierzęcą głowę.
- Przyciągnij jego uwagę… a ja go zabiję, jak cię… zaatakuje.- diablik zgodził się na jej poświęcenie. Wszak nie zabiją Elli od razu, a on umiał się ukrywać i mógł zaatakować za zaskoczenia.

Ostrożnie oddalił się od dziewczyny, by przeciwnicy nie zobaczyli go w pobliżu żywej przynęty. Blondynka wzięła głęboki oddech. Strach i coś mrocznego mieszały się w niej. Odłożyła broń, ukrywając ją. Nie chciała nawet próbować walczyć. Wyszła zza skały i idąc w drugą stronę niż Ash, zaczęła się zbliżać do chaty.
- Pani Zellaro! - zawołała. - Jest tam pani?
Zobaczył jak ten na zewnątrz od razu zaprzestaje swojej czynności i odwraca ku temu zawołaniu. Z pyska dobyło mu się wilcze wycie i już pędził ku swojej zdobyczy. A zaraz za nim zaczęli z domu wypadać następni. Jeden, dwóch, trzech. Czterech łącznie zwierzoludzi biegło ku Elli, która krzyknęła i zaczęła uciekać. Niezbyt się przy tym starała, potykając. Zaklinacz mógł wykorzystać moment, ale mógł też najpierw przeszukać dom Zellary i dopiero potem ich zaatakować, albo nawet tylko odciągnąć czymś. Nie zamierzał tego marnować, powoli zaczął się skradać do domu Zellary zerkając na Ellę i jej napastników. By się upewnić, czy go zauważyli. Ich spojrzenia były skierowana tylko w jednym kierunku. Bez trudu zbliżał się do chaty, widząc jak ten pierwszy dopada dziewczynę i brutalnie rzuca nią na ziemię. Od razu złapał za spodnie i szarpał z nimi i rzucającą się rozpaczliwie blondynką. Zaraz dopadli do niej następni. Jeden złapał za włosy, jakby chciał przyjrzeć się ładnej twarzy. Inny trzymał jej ręce, próbując obrócić się łup na plecy, a ostatni już obnażał twardego penisa z poszarpanych spodni.
- Wytrzymaj jeszcze trochę. - mruczał pod nosem diablik przyglądając się temu co robili Elli i zbliżając do domostwa Zellary. Oby znalazł tam coś wartego uwagi i poświęcenie blondynki nie poszło na marne.
We czterech na raz byli brutalni i napaleni do granic możliwości. Ten od spodni wreszcie sobie z nimi poradził i rozepchnął uda szarpiącej się, leżącej już na plecach dziewczyny, szykując się do wejścia w nią. Ten z orężem na wierzchu walił sobie, następny nożem rozcinał paski i górną część ubrania, kłócąc się z pobratymcem nie chcącym puścić złapanych przez tunikę piersi. Ash niemal usłyszał sapnięcie Elli, kiedy pierwszy gwałciciel posiadł ją z całej siły. I zaczął walić, wyjąc. Wtedy właśnie stracił ich z oczu, wchodząc do pustego obecnie domu. Był już tu nie raz i wiedział, że pierwsze pomieszczenie jest tym, w których przyjmowała odwiedzających ją klientów. Teraz całe to miejsce zniszczono. Wszędzie walały się potłuczone gliniane pojemniki, słoje i garnki, ziemię pokrywały poniszczone zioła, a tu i ówdzie nawet do ścian przyklejały się maści. Musiał zdecydować czego tu szuka, jeśli chciał to zrobić szybko.
Ubrania, broń i wszystko co można było rozpoznać za nieuszkodzone słoiki. Zawartość zielarka pewnie sama rozpozna. Pospiesznie wrzucał do swojej torby wszystko co wydawało się być przydatne, lub jako broń. Choćby i noże oraz koziki. Nasłuchiwał przy tym sytuacji na zewnątrz. Tropicielka jak i w poprzednich razach, była cicha. To oni wyli, ryczeli i chrumkali, zaspokajając się drobnym ciałem.
Zellara nie była wojowniczką, znalezienia tu broni było trudne. Dostrzegł sierp, ostrze kosy, kozik do obcinania łodyg, dwie siekiery. Te dwie ostatnie należały chyba do zwierzoludzi, porzucone w pośpiechu. Żadna jednak z tych rzeczy nie była stworzona do zabijania, choć każdej dało się do tego użyć. Wszystko co szklane albo gliniane zostało zbite, ale Ash znalazł łącznie pięć drewnianych pudełeczek z jakaś lepką zawartością. Kiedy przeszedł dalej, jego oczom ukazała się sypialnia - lepszym stanie niż pierwszy pokój, ale i tak przeszukana. Zwierzoludzie nie wyżywali się jednak na ubraniach czy kocach. Niestety przy tak szybkim przeszukaniu nie znalazł niż szczególnie wartościowego. Zgarnął więc pośpiechu ubrania z szafy wrzucając je do swojej torby. Zabrał też jedzenie wychodząc. Wszystko się liczyło. W obecnej ich sytuacji, nawet takie rzeczy były warte uwagi. A gdy już przejrzał sypialnię, to uzbrojony w rapier i różdżkę ruszył w kierunku Elli i jej napastników. Niestety nie polepszył za bardzo swoich możliwości bojowych, więc musieli sobie radzić z tym co mieli.
Przyglądając się napastnikom podkradał szepcząc przy okazji zaklęcie, które zamierzał rzucić na swój ogon. Co prawda służyło ono do zamiany pięści w kamień, ale ogon też był taką kończyną.

Ella była właśnie gwałcona od tyłu, na pieska. Zwisała z niej tylko poszarpana resztka koszuli, nawet w tej mgle Ash widział jak potwór - już nie ten pierwszy - trzyma za biodra i z całej siły pakuje w nią zwierzęcego kutasa. Ryczał głośno, czerpiąc rozkosz z tej małej dziurki. Drugi trzymał ją z przodu za włosy i ładował w usta, sprawiając, że dusiła się i łkała. Dwóch pozostałych było z obu jej boków. Jeden ciągle sobie walił, drugi klęczał, macając i szarpiąc podskakujące piersi. Każdy z tych szczegółów stawał się wyraźniejszy wraz ze zbliżaniem się do nich. Pogrążeni w tym erotycznym amoku powinni być łatwym celem. Tak Ashenvir sądził podchodząc do tego który zajmował się sobą. Pozostali skupieni na Elli mogą nie zareagować na śmierć towarzysza. Podszedł do niego od tyłu chcąc pchnięciem rapiera w serce zakończyć jego życie. Tym razem trafił gdzie chciał. Zacharczał, z pyska popłynęła krew, ale nawet wykonał jeszcze kilka ruchów dłonią, stojąc. Osobnik z głową niedźwiedzia przyspieszał, brutalnie gwałcąc dziewczynę i zostawiając na pośladkach krwawe ślady pazurów. Jednak ten po przeciwnej stronie dziewczynę zorientował się i zobaczył Asha, podrywając się. Z broni miał tylko nóż, a jego okrzyk nie był słyszany. Zagłuszył go triumfalny ryk spuszczającego się gwałciciela.
Zostało ich trzech… Ashenvir splótł swoje zaklęcia i za pomocą kilku gestów zamienił swój krzyk w ogłuszający pisk mający zabić lub zneutralizować jednego z potworów. Uderzenie paskudnego dźwięku rozsadzało bębenki. Istota zawyła i zaskomlała, padając na tyłek. Wróg żył, ale oszołomiony na moment jeszcze nawet nie zbierał się z ziemi. Za to ten w ustach Elli wyszarpnął członka i rzucił się z pazurami na zaklinacza, który nie zdążył zastawić się rapierem. Ostre pazury wbiły się mu w brzuch. Trzeci z żywych, widząc co się dzieje… postanowił skorzystać z tego, że nikt go jeszcze nie wygania i znów zaczął się ruszać, pchając zmaltretowane ciało gwałconej dziewczyny.
Diablik zamachnął się skamieniałym ogonem na napastnik celując w niedźwiedzi łeb, a następnie próbował przebić ciało niedźwiedzia rapierem. Ranami się nie przejmował, zacisnął tylko zęby ignorując ból. Po pierwsze regeneracja je zagoi, a jeśli zginie… to już ranami się w ogóle martwić nie będzie musiał. Ogon minął wroga, ale ten unikając go sam trafił na rapier. Cios nie powalił go od razu i odskoczył, a chwilę później dołączył do niego ten uzbrojony w nóż. We dwóch odciągali się nawet pewną dozą strategii, okrążając go z dwóch stron i odciągając od Elli. Ash widział jak brutalnie bierze ją to niemal zwierze, jak łapie za włosy i posuwa mocnymi pchnięciami. Od dziewczyny płynął zapach brudnego, chorego podniecenia. Tak silnego, że aż łagodziło ból z rany zaklinacza. Był już tylko jeden przy niej, a mimo to nie potrafiła się bronić.
Diablik sięgnął po różdżkę Arshei i użył jej magii na przeciwniku znajdującym się po lewej jego stronie. Nie miał zbyt wielu czarów zasięgowych niestety… a i różdżka ostatnim razem okazała się mało bojowa. Niemniej może na zwierzoludziu zadziała lepiej. I zadziałała. Może nie tak jak myślał Ash, ale zadziałała. Stwór jęknął i z twardniejącym znowu członkiem rzucił się na swojego pobratymca gwałcącego Ellę. Odepchnął go i sam złapał za biodra dziewczyny, wbijając się z takim impetem, że ręce się pod nią ugięły. Zaczął ją rżnąć przyciśniętą do ziemi. Ten po prawej jednak skoczył na zaklinacza, szaleńczo wywijając łapami. Pazury raz za razem trafiały, znacząc czerwoną skórę głębokimi ranami, od których aż zachwiał się na nogach.
Diablik uznał, że ponownie warto użyć różdżki, na atakującym go przeciwniku i wzbudzić w nim żądze wymagające zaspokojenia. W końcu… nie będą stanie myśleć o walce z zaklinaczem, który w bezpośredniej walce aż tak dobry nie był. Różdżka w tej sytuacji okazywała się wyjątkowo skuteczna - jeśli brało się poprawkę na to, że ktoś musiał się poświęcać. Biedna (albo i nie) Ella traktowana była jak przedmiot, kiedy następny potraktowany różdżką szarpnął ją za włosy, próbując ponownie zdobyć usta. Potwór wcześniej odepchnięty przez pobratymca, teraz się na niego rzucił, okładając pięściami i szarpiąc pazurami. Nie przerwało to pchnięć bioder pochłoniętego całkowicie potrzebą rżnięcia stworzenia. Na skórze tropicielki pojawiało się coraz więcej krwawych śladów po pazurach, a koszula została całkiem zerwana.
Pozostało tylko skorzystać z poświęcenia Elli. Ashenvir rzucił się na gwałcącego ją w usta potwora i bezceremonialnie wpakował mu rapier prosto między łopatki. To już nie była walka, a mordowanie. Trafionego od razu zaczął odciągać jego pobratymiec, chcąc jeszcze raz wypełnić kobietę. Ash mu nie pozwolił, a potem zamordował też ostatniego, tuż przed spustem w usta blondynki. Zapadła cisza, tylko leżąca na trawie dziewczyna dyszała głośno, a gęste nasienie wypływało z niej ciurkiem.
- Żyjesz… wszystko dobrze?- zapytał diablik zacinając się rapierem i zaklinając swoją krew, by użyć jej do podleczenia Elli. Przysunął jej ranę do ust.- Pij.
Zlizała słabymi ruchami, na razie niezdolna do szybszych ruchów. Straciła też górną część ubrania, tylko ze spodni i butów jeszcze coś mogło być.
- Chyba ten plan z poświęcaniem dla odwrócenia uwagi, deczko nam nie wyszedł.- ocenił cicho Ashenvir siadając obok dziewczyny.
- Dlaczego? - zapytała cicho. - Oni nie żyją, prawda?
- Nie żyją… a ty straciłaś ubranie i trochę… nawet bardzo cię zmaltretowali.- wyjaśnił Ashenvir.
- Skoro nie żyją, a ja żyję, to znaczy, że się udało - Ella podchodziła do tego inaczej. - Ubrania szkoda… ale.. ja… miałam dwa orgazmy - przyznała się, odwracając wzrok.
- Podobało ci się to?- westchnął Ashenvir i wcale się nie zdziwił. Ogarniało ich szaleństwo… zarówno świat jak i ich samych. Podrapał się po rogu dodając.- Poszukamy innych samotnych chat. Było tu ich parę w okolicy, o ile się nie mylę. Czy masz dość i wracamy do świątyni?
- Nie… nie mam pojęcia dlaczego tak zareagowałam - przyznała, powoli się podnosząc. - Bardzo mnie bolało. Ale i tak doszłam, kiedy ten pierwszy zaczął mnie gwałcić. Od razu jak we mnie wszedł.
Zsunęła do końca koszulę, która do niczego się nie nadawała i próbowała nią obmyć nieco krocze.
- Będę miała siły, twoja krew je przywraca. Znalazłeś coś interesującego?
- Ubrania, trochę jedzenia, trochę jej specyfików, dwie siekiery, sierp i kozik.- wzruszył ramionami diablik.- Trochę mało, ale lepsze to niż nic.
- To prawda. Chyba powinnam włożyć jakąś bluzkę Zellary, prawda? - zapytała, spoglądając na swoje nagie, ciągle pokryte plamami nasienia Asha ciało. Świeża sperma wyciekała na trawę, wypychana przez kucającą Ellę.
- Tak.. powinnaś…- odparł Ashenvir błądząc wzrokiem po jej krągłościach. - Masz jednak wpierw ochotę na nagrodę?
Musiała wiedzieć jaki rodzaj nagrody może otrzymać od diablika. Wszak oboje utknęli w tym szaleństwie żądz… a nawet się w nim ochoczo zanurzali. Spojrzała na niego. Wyczuł jak rośnie jej podniecenie, związane z faktem, że chce ją w takim stanie, ciągle pokrwawioną i z nasieniem tych zwierząt w środku. Położyła się na plecach i rozsunęła nogi. W pełni uległa, bo tak jak on kierowana potrzebą kopulacji. Często niewiele mniej zwierzęcą jak te potraktowane różdżką stwory. Ukryte w niej zaklęcie ciekawie mogło też zadziałać, użyte na jednej z nich. Albo i samym Ashu.
Jednakże czy ktokolwiek z nich potrzebował więcej stymulacji? I bez tego żar prawie w ogóle nie ustępował. Nie przejmując się zabrudzeniem, Ashenvir zaczął całować usta i szyję dziewczyny uwalniając się nerwowo od ciężaru spodni. Będąc wolny posiadł ją równie gwałtownie jak te bestie dookoła. Całując falujące piersi, trzymał mocno za uda, by Ella czuła ruchy jego bioder nawet po tym co przeszła. Była bardzo mokra, gwałciciele mieli bardzo obfite i gęste wytryski. Wypchnął z niej następną porcję, kiedy ją posiadł. Sapnęła cichutko, zamykając oczy. Nie miała siły się ruszać, była tylko ciepłym ciałkiem. Ashenvir przyspieszył ruchy biodrami całkowicie oddając się żądzy która nim owładnęła i miękkiemu uczuciu jakie przynosiła mu otulająca go kobiecość tropicielki. Jeszcze ruch, dwa i oddał swój trybut do jej ciała. Dopiero po nim zdając sobie sprawę, że oddali się pożądaniu pośrodku pola walki, pełnego trupów i odoru krwi.
- Chyba trochę… przesadziliśmy. Powinniśmy się jednak obmyć. - stwierdził zakłopotany po wszystkim.
- Już dobrze - dotknęła jego policzka. - Widziałam, że musisz. Lepiej?
- Nie jestem pewien czy musiałem. Pozwoliłem sobie.- odparł trochę smętnie diablik. - Przecież moglibyśmy się kochać chwilę później,w bardziej miłym zakątku. Ale brakło mi siły by ci szybciej, a potem woli by się oprzeć żądzy. Jeszcze słaby jestem. A przecież nie mogę być, jeśli mam was chronić. Możesz iść?
- Nie zawsze da się wytrzymać moc tę bogini - podniosła się, lekko zachwiała. - Dam radę.
Tym razem już nie wycierała się, wciągając spodnie, a potem buty.
- To prawda.- odparł diablik wstając i podciągając spodnie.- No i pozwala trochę rozjaśnić myśli.
Uśmiechnął się ciepło i rozejrzał dookoła.- Przejdziemy się po kilku najbliższych chatkach. Zbierzmy co się da i wrócimy. I kogo się da.
- Dobrze, ale najpierw daj mi jakąś koszulę - uśmiechnęła się do niego słabo, wracając po swoją broń.
Diablik zabrał się do szukania w torbie jakiejś koszuli Zellary.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172