Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-07-2021, 23:09   #91
 
Dedallot's Avatar
 
Reputacja: 1 Dedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputacjęDedallot ma wspaniałą reputację
– Marion?! – Powiedział Falris przeciskając się między dziewczętami i spadając z łóżka prosto na twarz. – Ratunku! – Wyjęczał żałośnie. – Głowa mi pęka… a one nie chcą być cicho… ratunku…

– Upadł, Pan! Pomogę wstać!


– Chyba śnisz! To ja pomogę Panu Falrisowi.

– Jesteście niedelikatne! To ja to zrobię. – Dziewczęta omal nie zaczeły się szarpać.

Aż przekrzywiłam głowę zaintrygowana zachowaniem niewolnic. Nawet chwilę się w zdumieniu przyglądałam temu zjawisku. Korciło mnie, żeby poczekać i zobaczyć jak się rozwinie, ale to mogło skończyć się rozróbą a to mi nie było potrzebne.
- Wyjść za drzwi! Wszystkie! - warknęłam na niewolnice.

Dziewczęta jakby dopiero teraz cię zobaczyły. Momentalnie skoczyły na równe nogi i stanęły na baczność.
– Przepraszamy dostojna Pani. – Powiedziały i wyszły natychmiast.

– Dziękuję… uratowałaś mi życie… oprócz tego, że jak krzyknęłaś… to myślałem, że świat się skończył… – Powiedział jękliwie.

- Ale się porobiłeś... - zacmokałam z politowaniem. Szczerze mnie jego stan rozbawił. - Kapłanka Baraia mówiła, że umierasz. Mam ci udzielić ostatniego namaszczenia? - zapytałam udając powagę. według mojego mentora znęcanie się nad udręczonymi kacem było pierwszym krokiem do zniechęcenia do pijaństwa.

– Nigdy więcej… żadnego alkoholu… nigdy! – Wyjęczał. – Nawet kiedy jesteś złośliwa miło cię widzieć. Ale mów ciszej.

- Mogłabym stwierdzić, że elfy źle trawią alkohol, ale niestety to że Baraia wczoraj wypiła chyba nawet więcej od ciebie i dziś ma się dobrze, świadczy że byłoby to błędne stwierdzenie - powiedziałam ciszej, zgodnie z życzeniem cierpiącego. Podeszłam do drzwi i wyjrzałam za nie, zaczepiając jedna z niewolnic. - Macie tu pigwy i miętę? - Zapytałam.

– Zapytam u nadwornego szamana… ale może być teraz zajęty chorymi z armii imperatora. – Powiedziała.

- Nie, w takim razie nie wolno mu przeszkadzać - uznałam. - Przynieś owsiankę na mleku.
Po tych słowach wróciłam do sypialni i stanęłam przy łóżku. - Najbliższe dwa dni będziesz miał ciężkie - pokręciłam głową. - A niestety wyruszamy już wieczorem.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę wejść - rzuciłam w tamtym kierunku.

– Witam Lady Marion – Powiedziała żona tutejszego wodza wchodząc do komnaty, oczywiście to jej niewolnica otworzyła jej drzwi. – Jestem Lady Goruba, Pani na tym zamku i żona tutejszego wodza. Przyszłam natychmiast gdy usłyszałam, że twój towarzysz, Lady zaniemógł. Zielarstwo to moja pasja, tak samo jak prowadzenie ogrodu zamkowego, zajęcia godne damy. Wiele nauczyłam się również od naszego nadwornego uzdrowiciela… przez głupią służbę nazywanego szamanem. – Powiedziała lekko skrzywiona przy ostatnim słowie. – Mam tu kosz... – Jej niewolnica natychmiast podała ci koszyk. – ...z ziołami i owocami o własnościach leczniczych z mojego ogrodu.

Stałam zaskoczona, zupełnie nie spodziewając się, że sama żona władcy tych ziem. Poczułam się mocno stremowana, ale walczyłam z tym, żeby za bardzo nie było tego po mnie widać.
- Dziękuję ci Pani za ten prezent - spuściłam wzrok i pokłoniłam się przed nią. - Z pewnością Pani dary będą bardzo pomocne, dla mojego towarzysza - dodałam mając nadzieję, że kobieta nie poczuje się urażona, że elf dogorywał właśnie na zimnej podłodze.
Przyjęłam prezent i oględnie mu się przyjrzałam. Moje oczy były wyćwiczone w wypatrywaniu ziół, które w mig potrafiłam rozpoznać.

Kobieta spojrzała na elfa pobieżnie… jak uprzejma dama patrzy na nieokrzesanego dzikusa, gdy nie chce sprawić mu przykrości. Tobie jednak zarezerwowała spojrzenie pełne szacunku. Kosz pełen był najróżniejszych ziół, owszem były te, których potrzebowałaś, ale i całe mnóstwo innych, jakby żona wodza próbowała się popisać, nie do końca wiedząc do czego niektóre z nich służą. Widać było po niej, że niemal paranoicznie dąży do tego by zachowywać się jak dama. Mogłaś się jej teraz przyjrzeć z bliska. Wyższa od ciebie o głowę, o skórze w barwie wiosennych liści, jej czarne włosy były misternie upięte, a głowę zdobił diadem z motywem roślinnym. Suknię miała w barwie ciemnej zieleni, przyozdobioną złotą nicią. Suknia miała długie rękawy i szeroki klosz, przypominając ubiór Balleńskich arystokratek, ale wszystko rozbijał dekolt, który kończył się poniżej pępka odsłaniając w całości jej pokaźny biust i umięśniony brzuch. Była też bosa, choć jej stopy, jak i dłonie zdobiła złota biżuteria. Dodatkowo miała spiłowane kły, by nie wystawały z ust tak jak u przeciętnych orków.

– Cała przyjemność po mojej stronie, to zaszczyt poznać prawdziwą arystokratkę z Ballen… i to protegowaną samego Cesarza. Niewiele tu przyzwoitego towarzystwa… nawet mój mąż niewiele odbiega od typowego orczego watażki… musiałam go przekonywać, żeby zdjął trofea z elfich głów… a moja córka… na bogów… ta dziewczyna, jakby mogła, naga pobiegłby na step z toporem w dłoni, żeby wdać się w burdę z jakimiś dzikusami…

Teraz zrozumiałam czemu przypadł mi zaszczyt spotkania jej osobiście i stan mojego elfiego towarzysza był tylko dobrym pretekstem.
- Przykro mi rozczarować ciebie, Pani, ale choć pochodzenie mam arystokratyczne, to jak to wysoko urodzeni mają w zwyczaju, ja jako trzecie dziecko zostałam za młodu posłana do klasztoru, więc niestety nie będę w stanie sprostać wyszukanej rozmowie towarzyskiej, która jest tak naturalna dla panien wychowanych na dworze - wytłumaczyłam się z tego co według mnie było drobnym nieporozumieniem.

– Rozumiem, choć szczerze przyznam, że nie zawiodłaś mych oczekiwań, jako, że sama przyjęłam religię siedmiu. – Powiedziała z uśmiechem. – Muszę przyznać, że nie zawsze jest łatwo znosić drwiny tym wywołane, ale jako dama, jestem gotowa cierpieć dla swoich poglądów. – Powiedziała z dumą.

- To bardzo szlachetne, co robisz Pani, z pewnością bogowie to docenią - wypowiedziałam słowa które powinnam powiedzieć w takiej sytuacji. Sama stałam się osobą wątpiącą w jakąkolwiek wiarę, ale to mi nie przeszkadzało, żeby zachowywać się tak jak na wychowankę zakonu przystało. - W zakonie uczono mnie na sędziego Toriela. Znam się zarówno na walce wręcz jak i wpojono mi prawa Ballen oraz uczono nie mniej pilnie jak świeckich medyków - postawiłam kosz na łóżku Falrisa. Zaczęłam wybierać z kosza konkretne zioła. - Rumianek i mięta najczęściej są używane na poranek po piciu. Pomagają uporać się z uczuciem ociężałości w głowie i mdłościami - wzięłam do ręki wspomniane i powąchałam, ale odłożyłam widząc ciekawsze rośliny. - Jednak w tym wypadku... - spojrzałam kątem oka na elfa. - ... przyda się coś mocniejszego. Macierzanka działa przeciwbólowo i leczniczo na układ pokarmowy. Ostropest plamisty wspomaga wątrobę. Anyż, łagodzi objawy kaca. A krwawnik pospolity i czarny bez usuwają toksyny - wyciągnęłam po kolei wszystkie wspomniane zioła. - Teraz tylko zagotować to wszystko i po przestudzeniu podawać do picia przez najbliższe dwa dni - uśmiechnęłam się i po raz pierwszy spojrzałam na twarz orczycy.

– Twoja wiedza jest imponująca, Lady Marion – Powiedziała z podziwem. Jej twarz była wyjątkowo łagodna jak na twarz orczycy, jednak z jej oczu biła pewna wyniosłość, teraz zagłuszona przez szczery podziw wobec twojej osoby.

- Akurat zioła od początku mnie fascynowały. Niektórych właściwości zależą od sposobu ich pozyskania i przyrządzenia. Wiedza o nich wyjątkowo łatwo mi się przyswajała. Mój mentor mówi że mam do nich rękę, bo odkąd zaczęłam doglądać zakonnego zielnika to przyjęły się nawet rośliny, które wcześniej nie chciały kiełkować - mówiąc o tym poczułam jak bardzo będę tęsknić za tym miejscem, które było dla mnie domem.

– Pierwotny plan był taki, że wyruszycie jutro… ale mój mąż, zaproponował cesarzowi nocną eskortę i dlatego wyruszacie dziś… mimo to… czy zechciałabyś lady zerknąć na mój ogród? – Zapytała. – Przydałoby mi się kilka rad.

- Będę zaszczycona mogąc pomóc - przytaknęła ruchem głowy. - Mogę tam pójść jak tylko się przebiorę.

– Ughhhh – Jęknął elf.

– Poczekam, Lady Marion. – Uśmiechnęła się orczyca. – Jeśli będziesz czegoś potrzebować, mów śmiało niewolnicom, one też wskażą ci drogę do mojego ogrodu. Lubię spędzać tam całe godziny, więc zapewne to tam mnie znajdziesz. Ah… zapomniałabym… Te zioła to prezent dla twojego przyjaciela Lady. To jest Juno – Wskazała na niewolnicę, która jej towarzyszyła. – Choć możesz nazywać ją jak chcesz, bo to prezent dla ciebie Lady.

Juno ukłoniła się tobie. Była ludzką dziewczyną w wieku najwyżej osiemnastu lat. Miała blond włosy związane w warkocze i rumianą twarz, zielone. Była szczupła i drobna, a jednak wyraźnie widać było, że ręce i nogi ma umięśnione. Była raczej ładna.

– Jest niewolnicą od urodzenia… posłuszną i wychowaną. Na pewno będzie ci dobrze służyć. – Powiedziała żona włodarza.

Nie byłam orłem etykiety, ale znałam ją na tyle by wiedzieć, że władcy krainy nie odmawia się przyjmowania prezentu.
- Dziękuję pani, nie wątpię, że sprawdzi się jako mój sługa - odpowiedziałam spuszczając głowe w geście szacunku. Pomyśleć, że jeszcze nie wiedziałam co pocznę z Amelią a już miałam drugiego niewolnika. Podejrzewałam że odmowa przyjęcia niewolnicy mogłaby się nieciekawie skończyć dla niej, więc już wolałam, żeby stała się moim problemem.

– Cieszę się, że choć takim prezentem mogę wyrazić swój szacunek dla ciebie, Lady… w innym wypadku zaproponowałabym wytworną suknię… niestety… moda mojego ludu, nie należy do najbardziej… wytwornych… sama widzisz Lady, do czego zmusza mnie tradycja i kultura moich przodków. – Wskazała na obnażoną część swego ciała. – Próbowałam wprowadzić tu odrobinę… ogłady, lecz mój mąż został wyśmiany przez innych wodzów, a kobiety z mojego ludu omal nie wszczęły rewolty, gdy tylko zasugerowałam pełne suknie… – Westchnęła. – Czuję się przez to, jak pół barbarzyńca.

- Historia dowodzi, że drastycznie zmiany nie służą władcy. Wielkie zmiany należy robić małymi kroczkami - zacytowałam podsumowanie jednego z braci, prowadzących lekcje z historii. - Wkrótce dołączę do ciebie Pani w ogrodzie - zapewniłam ją.

– Mimo wychowania wśród mojego ludu, zwyczajnie nie umiem pojąć dlaczego odsłonięta pierś jest tak ważna w naszej kulturze… znam te wszystkie… “wojownik, który musi zasłaniać pierś przed ciosem, nie jest godzien zwać się wojownikiem” oraz “wojownik ma walczyć tak, by wróg nie dosięgł jego piersi, miast chować się za kawałem blachy”... ale w naszym społeczeństwie już nie każdy jest wojownikiem… a suknia to nie zbroja... to prawda, że umiem walczyć toporem i mieczem… to prawda, że kiedyś podczas treningu wpadłam w szał bojowy… nie jestem z siebie dumna… ale czy to sprawia, że jestem wojowniczką?

Widziałam, że kobieta chciała mi się wyżalić, a ja nie bardzo wiedziałam jak do tego podejść.
- Każda kultura ma takie tradycje które uznaje za oczywiste ale jak się w nie zagłębi to okazują się już przestarzałym sposobem bycia - odparłam, popierając jej zdanie.

– Och… ile bym dała abyś to właśnie ty uczyła moją córkę, nim do reszty zamieni się w dzikusa… – Westchnęła.

Przeraziła mnie myśl, że miałabym się opiekować orczą księżniczką.
- Ja sama wciąż dopiero się uczę, więc nie mogłabym jeszcze być komukolwiek nauczycielem - odparłam dyplomatycznie.

– Jesteś mądra i dojrzała… A do tego uciekłaś dzikusom zachowując godność i przyzwoitość.

- Miałam więcej szczęścia niż rozumu - odparłam szybko.

– Nie wydaje mi się. Czuję, że wykazałaś się hartem ducha i rozwagą i właśnie to pozwoliło ci przetrwać. A nawet sprawić, by jeden z dzikich poszedł za tobą. – Wskazała Falrisa, który zasnął na podłodze.
 
__________________
Czy widział ktoś Ikara? Ostatnio kręcił się przy tamtych nietestowanych jetpackach...
Dedallot jest offline  
Stary 03-09-2021, 12:23   #92
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie mogłam się nie zgodzić z tak wysoko postawioną osobą, bo nie wypadało. Spojrzałam na "mojego" elfa.
- Dla niego moja obecność tam stała się okazją do zmiany w życiu jakiej pragnął. Nie pasował tam, zawsze chciał poznać świat, więc za jego pomoc tam, ja pomagam mu odnaleźć się w tym świecie - wyjaśniłam jaka relacja nas łączy, bo plotki już na pewno jakieś się pojawiły.

– Byłam pewna, że wasza relacja jest czysta, nie śmiałabym podejrzewać mniszki o złamanie ślubów… ale czyż nie to jest rolą duchownych, by nawracać grzeszników i wskazywać im lepszą drogę w życiu? – Uśmiechnęła się. – Dlatego tego samego chciałabym dla mojej córki… by i ona znalazła właściwą drogę w życiu. Na pewno nie z toporem w dłoni, albo dłońmi jakiejś niewolnicy na jej piersiach… co ja się z nią mam.

Jej słowa tylko potwierdziły moje przypuszczenia co do plotek, ale było mi to obojętne.
- Osoby nie zmieniają się jeśli same tego nie chcą. Mój przyjaciel pragnął się wyrwać od tego co było jego codziennością. Co do twojej córki pani, nie wiem, bo nie miałam okazji poznać jej dobrze.

– Czy zatem uważasz, że powinnam pozwolić mojej córce na te wszystkie… ekscesy? – Pyta zaskoczona.

- Jako że nie mam wiedzy o wychowywaniu dzieci, ani doświadczenia w relacji matki z córką, nie mogę się na ten temat wypowiadać - bezradnie rozłożyłam ręce. - Wiem tylko tyle, że od pani decyzji będzie zależało, jak będzie wyglądało jej życie i czy będzie szczęśliwa.

– Jej zdaniem… bieganie nago po stepie z toporem i oddawanie ciała innym dziewczętom, wbrew naturze, jest tym co da jej szczęście… ale ona nie zna życia plemion, nim powstało to miasto… nie wie co to jest wojna o jedzenie… co to jest dostać się do niewoli kogoś kto weźmie twoje ciało gwałtem… nie wie co potrafią zrobić dzicy… nie widziała nigdy orczycy w jej wieku pieczonej żywcem przez dzikie elfy… Nie widziała oszalałych z głodu orków, którzy rozrywali żywcem ciała swych braci by się pożywić… Ja widziałam…

- Może więc powinna w jakiś sposób tego doświadczyć? Czytanie ani słuchanie opowieści nigdy nie odda tego jak zobaczenie na własne oczy - rzuciłam luźną sugestię.

– Co masz na myśli, Lady Marion? – Pyta zaintrygowana.

- Eeee... - poczułam że chyba ta rozmowa nie idzie w takim kierunku jakim bym sobie życzyła. - Żeby na przykład dołączyła do szkolenia jakie organizujcie swoim wojownikom. Później mogłaby uczestniczyć jako wsparcie dla patroli? - zaproponowałam.

– Hymmm… może to dobry pomysł… Wiem. Niech wyruszy z wami do wolnych ziem, pod twoją opieką Lady, a wróci z żołnierzami mojego męża, gdy ci będą wracać z medykami z waszego zakonu! – Mówi uradowana. – Dziękuję ci, że zaofiarowałaś swoją pomoc, Lady.

- Ale... - zupełnie nie tak to miało się skończyć. Miałam jeszcze ostatnią nadzieję na wykręcenie się z tej sytuacji. - Wybacz pani, ale ja nie mogę podejmować tak ważnej decyzji. To wyprawa Cesarza i to on powinien zadecydować - wyjaśniłam.

– A zatem pójdę z ustalić z nim szczegóły. Powiem, że wyraziłąś taką chęć. Jestem pewna, że ci nie odmówi. Do zobaczenia zatem w moim ogrodzie. – Mówi orczyca, dyga lekko i wychodzi.

Otworzyłam usta ale nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Zupełnie mnie zatkało. Po prostu patrzyłam się jak orczyca wychodzi.

Nagle Falris przypomniał o sobie chrapaniem… leżał na ziemii z twarzą przyklejoną do podłogi.

Przez ramię popatrzyłam na niego z politowaniem. Jakbym z nim nie miała dość atrakcji to jeszcze zapowiada mi się opieka nad rozpuszczoną księżniczką. Odwróciłam się w jego stronę i podeszłam. Przykucnęłam.
- Wstań, przeziębisz się od leżenia na zimnej posadzce - powiedziałam i poszturchałam go, by obudzić.

– Nie śpię… co jest? – Pyta niezbyt ogarnięty.

- Połóż się na łóżku - powiedziałam i wyciągnęłam rękę by pomóc mu wstać.

– Czego ona chciała? – Pyta siadając na łóżku.

- Tym będę się martwić później - pomogłam mu wstać. - Te raz kładź się do łóżka - asekurowałam go, żeby znowu nie zleciał na podłogę. - Musisz dojść do siebie przed wieczorem. Wtedy wyruszamy - wyjaśniłam mu powoli.

– Pani… a jak ja mogę pomóc? – Zapytała twoja nowa “własność”.

- Weź te zioła, które wyciągnęłam i zagotuj je. Wywar ostudz i przynieś. Falris ma to pić - poinstruowałam ją.

– Tak Pani. – Mówi dziewczyna, nie wiesz, dlaczego… ale wydaje ci się, że nie czuje się dobrze z powodu zmiany właścicielki.

Jeśli moje odczucia były trafione to przynajmniej coś mnie z dziewczyną łączyło - żadna nie była ucieszona z sytuacji, w której się znalazła.
- Jak wrócisz to zaprowadzisz mnie do ogrodu - powiedziałam i usiadłam na fotelu przy łóżku, patrząc jak elf zwija się w "agonii".

Falris po spaniu czuł się trochę lepiej, ale wciąż wyglądał jak nieszczęście.
– Marion… czy mogłabyś krótko wyjaśnić mi na czym stoimy?

- Żebym to ja wiedziała... - westchnęłam i potarłam skronie, czując że od tego wszystkiego zaraz rozbili mnie głowa. - Ale spokojnie, nikt nas nie chce zjeść ani wrzucić do celi - sarknęłam.

– Tyle dobrego… ale widzę jak się martwisz… powinienem być ci pomocą, a nie tkwić w tym łóżku… nigdy więcej nie tknę tego paskudztwa.

- To zapewnienie mnie przynajmniej trochę pociesza - uśmiechnęłam się lekko. - Po prostu muszę się przyzwyczaić że odzyskanie tytułu szlacheckiego i odejście z zakonu to dopiero początek... wszystkiego.

– Tak… – Usiadł i zakręciło mu się w głowie. Omal nie puścił pawia, ale jakoś wytrzymał. Spojrzał na ciebie. – Zmiany zawsze są trudne… ale nie muszą być złe. Rozwijamy się dzięki nim.

- Oby - przyglądałam się jemu, a dokładniej to stanowi w jakim był, z dezaprobatą. - A z bliższych planów to dzisiejszej nocy wyruszamy do drowiej Lady. Z tego co słyszałam to idziesz z nami, chyba uznano, że można ciebie przebrać za kobietę. Ale mogę się mylić i coś pomieszałam - rozłożyłam ręce.

– Bym się nie zdziwił… – Westchnął. – ...bym się nie zdziwił, że nawet wasz Cesarz ma mnie za kobietę… – Powiedział posmutniawszy.

- Bycie kobietą to coś złego, że tak ubolewasz? - zmrużyłam gniewnie oczy.

– Nie… bycie kobietą jest w porządku… ale bycie mężczyzną uważanym za kobietę to zdecydowanie co innego – Odpowiada ze spokojem.

- Ale przynajmniej możesz jechać z nami. Chyba że wolisz zostać sam w ostatniej osadzie przed posiadłością drowiej Lady - zaproponowałam.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172