Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-07-2019, 10:15   #11
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Tak zostajemy. Nie chce jej przenosić. Zająć się nią mogę tutaj tak samo jak w naszej chacie. - Odpowiedziała Kadlin dobierając kolejne składniki na strawę. W jej głowie natomiast zrobił się kocioł. “Wróżba była dla Kari? Ciekawe o co zapytała? Kochany Gier zawsze miał dobre pomysły oczywiście że zapytanie run to co się stało Grimie było najlepszym pomysłem. Tylko jakie pytanie powinnam zadać. ”
Wyrwana przez Ulfa z zamyślenia zacięła się w palec. Cicho zakleła i włożyła go do ust by krew nie kapała na jedzenie. - Mhmm… pożegnałyśmy już niektórych sąsiadów, mieszkańców. - Odpowiedziała przyglądając się w końcu rance na palcu, nie była głęboka od pare kropel czerwonego płynu spłynęło po skórze i się zatrzymało. - Po jednych było nam smutno dłużej po innych nie. - Wróciła do wkładania kolejnych elementów które miały skończyć jako ich kolacja. - Jeśli….czas jej w midgardzie się skończył...pewnie będzie mi smutno długo.- Powiedziała.

Kiedy oba kociołki zawisły nad ogniem i pozostało już tylko udawanie przed samą sobą że jest się bardzo zajętym i nie pozostawienie miejsca na zmartwienia. Przysiadła na kawałku podłogi. Przed sobą miała ognisko za sobą śpiącą Grimme. Koło siebie mieszek z kamieniami runicznymi.
”....Co muszę zrobić by Grimma wydobrzała? - Proste pytanie na początek, bardziej skomplikowane położenie kamieni może da jej więcej informacji.
Sięgnęła do worka i wyjęła pierwsza runę kładąc ją na odpowiednim miejscu.
Pierwsza runa Wydr. "No tak nic nie dzieje się bez ingerencji losu...." Druga runa Laguz "Jestem nadzieją najwidoczniej..." Trzecia runa...Raidho " Przyjdzie nam się ruszyć...." . Czwarta Fehu...odwrócona Fehu "mhmmm...niepowodzenie? A może chciwość." Piąta. Hagalaz " A cóż ty tutaj robisz kamyczku?" I szósta...Othala "Bezpieczeństwo."

Odwróciła się do wojownika i wypowiedziała na głos co wyczytała.
- Los splata się dla mnie. Ktoś zamąci w naszym życiu...albo coś ... zakorzenione w chciwości. Nawołuje do podróży. By Grimma mogła wydobrzeć muszę gdzieś się udać … uwolnić coś albo kogoś? A może coś zmienić…. - Westchnęła. Problem z wróżbami był taki ze trudno było je czytać bez dobrej ilości informacji. Najwyraźniej czekała ją podróż, to było pewna. Jak i że Kadlin jest niczym nadzieja dla Grimmy w tej chwili. I że musi wyruszyć by Grimma miała szanse na wydobrzenie. Reszta...była owita mgłą. Kadlin mogła mieć nadzieje ze dopasuje kawałki układanki co powinna zrobić w czasie podróży zanim będzie za późno.

 

Ostatnio edytowane przez Obca : 05-07-2019 o 20:19.
Obca jest offline  
Stary 21-09-2019, 15:20   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pierwsze spotkanie

Thyria od rana chodziła po wiosce z głową w chmurach. Dwa razy wpadła na kogoś rzucając krótkie ‘’przepraszam’’. Zawsze wiedziała, że ten dzień kiedyś nastąpi, jednak nie przypuszczała że ogarnie ją wówczas silny lęk i wątpliwości. Jedyne czego teraz pragnęła, to rozkoszować się porankiem, który zamierzała spędzić tak, jakby miał to być ostatni dzień jej życia. Wiosna tego roku była piękna jednak bardzo kapryśna. Świat rozkwitał zielenią, a w powietrzu można było wyczuć atmosferę oczekiwania. Thyria instynktownie wybrała się nad rzekę. Znała tę drogę na pamięć i nawet z zamkniętymi oczami mogłaby tam trafić.
Tego dnia słońce świeciło niezwykle jasno i odbijało się srebrzystym blaskiem od tafli wody. Pod bezchmurnym niebem wszystko wydawało się idealnie spokojne, niebudzące strachu. W przeciwieństwie do myśli dziewczyny. Podeszła do brzegu rzeki i wybrała 3 odpowiednie kamienie: na tyle płaskie, by swą szeroką powierzchnią mogły przeciąć powierzchnię wody, nie tonąc od razu na dnie. Przez chwilę stała tak, przyglądając się połyskującej wodzie i wirom utworzonym przez nurkujące kamienie. Jej dłonie sprawnie wykonując wyuczone ruchy, związały jej włosy rzemykiem w luźny węzeł. Niewiele gorzej poradziła sobie z rozebraniem się do naga. Ubranie porzuciła w miejscu, w którym stała.
Jeżeli ktoś do tej pory uważał, że Thyria jest jeszcze dziewczynką, teraz bez wątpienia stwierdziłby, że jest już prawdziwą kobietą. Co więcej, jej aksamitnie gładka skóra, kształtne, jędrne piersi, krągłe biodra i pełne pośladki sprawiały, że Thyria wyrosła na wyjątkowo piękną kobietą.
Woda była wyjątkowo ciepła jak na tę porę roku, dlatego dziewczyna bez zastanowienia zanurzyła się niej po szyję. Starała się nie zamoczyć włosów. Jej ojciec uważał kąpiele w rzece za stratę czasu. Tym bardziej w tym dniu nie chciała go denerwować.
Dziś czas mógłby stanąć w miejscu. Thyria leżąc na plecach, dryfowała bezwładnie wpatrując się w krążące w górze ptaki. W jej wzroku można było dostrzec żal wymieszany z tęsknotą. Westchnęła głęboko i energicznie podniosła się, jakby wybudziła się z letargu. Spojrzałą na swoje dłonie. Czas zdecydowanie się nie zatrzymał, może nawet przyspieszył.
Szybko dopłynęła do brzegu. Wyszła z wody i niedbale osuszyła ciało. Wiedziała, że jest już spóźniona dlatego w pośpiechu ubrałą się i pobiegła w stronę wioski, znajdującej się w niewielkim oddaleniu od rzeki.
- Ojciec o ciebie pytał - rzuciła surowo matka - I jak ty wyglądasz?! - dodała karcąco. Po czym zwróciła się do kobiety stojącej obok:
- Zabierz ją i doprowadź do porządku, Thorgrim nie może się o tym dowiedzieć. A ty młoda panno - jej wzrok powędrował na córkę - Pamiętaj, trzymaj głowę wysoko i z odwagą patrz mu w oczy, w końcu jesteś moją córką - głos Halldis brzmiał już łagodniej.
Thyria szanowała tradycje, jednak teraz jej myśli nie krążyły wokół stroju czy stosownego upięcia włosów. Zastanawiała się co wie na temat Bjorna. Tak naprawdę wcale go nie znała. Spotkali się kilka razy. Nawet nie pamięta gdzie i kiedy. Wymienili kilka słów, uprzejmości nie wartych zapamiętania. Miała do niego neutralny stosunek. A przecież miał on wkrótce zostać jej mężem. Czy to wystarczy, żeby stworzyć z nim trwały związek? Jak każda dziewczyna marzyła o wielkiej miłości, jednak chowała te myśli głęboko w sercu. Należały tylko do niej.
Tego dnia Thyria miała tysiące wątpliwości, poza jednym. Wiedziała, że nie ucieknie i stawi czoła przeznaczeniu. Jakikolwiek okaże się być Bjorn, nie zawiedzie swojej rodziny i ojca.

Zgromadzenia zawsze wzbudzały wielkie zainteresowanie i emocje. Thyria zawsze chętnie towarzyszyła ojcu podczas jego wyjazdów do pobliskich osad. Również tym razem frekwencja nie zawiodła i do Oseberg przybyli wodzowie mieszkających w okolicy klanów oraz wybrani delegaci. Podczas spotkania, w bezpośrednich głosowaniach podejmowano decyzje natury społeczno-prawnej. Jednak dla Thyrii miała zapaść ostateczna decyzja determinująca jej całe przyszłe życie. Od dłuższego czasu wypatrywała Bjorna w tłumie a gdy się w końcu pojawił, spojrzała na niego i poczuła, że to co w niej narasta jest jej całkowicie obce. Jakby coś zaciskało jej przeponę, uniemożliwiając swobodne oddychanie. Z trudem próbowała nie spuszczać wzroku, w którym dostrzec można było więcej strachu niż odwagi.
Thyrii trudno było nie zauważyć. Nie ze względu jednak na urodę, której zarzucić nic nie można było, ale na strój - najbardziej chyba szykowny ze wszystkich obecnych na zjeździe kobiet.
Nie szata zdobi człowieka, ale w tym przypadku trzeba było przyznać, że dziewczyna wyglądała wspaniale. Ale rodziło się pytanie, co się kryje pod tym odświętnym odzieniem... chociaż żadne plotki nie sugerowały, by dziewczyna miała jakieś wady. Zresztą Bjorn był pewien, że matka nie wzięłaby pod uwagę jakiejś felernej dziewczyny.
Przyglądał jej się przez chwilę, może nawet zbyt długą, jakby tego dopuszczały dobre obyczaje. Co go niezbyt obchodziło - w końcu była to jego przyszła narzeczona. Która jakoś nie wyglądała na zachwyconą jego widokiem.
Thyria próbowała zastosować się do zaleceń matki, jednak Bjorn peszył ją swoim intensywnym spojrzeniem. Musiała radzić sobie sama. Spojrzała na niego uśmiechając się ledwo dostrzegalnie i nieco wymuszenie.
Bjorn odpowiedział na uśmiech. Uśmiech był lekki i szybko zniknął. Ale był.
A potem mężczyzna przestał na nią patrzeć.
W jego krótkim uśmiechu, zauważyła że Bjorn również odczuwa pewien dyskomfort. Całe spotkanie wydało jej się nienaturalne, w pewien sposób groteskowe i odebrało całą powagę sytuacji. Tym razem Thyria uśmiechnęła się szeroko, tak aby zauważył, że w tym momencie czuje to samo co on.
Spojrzenie pomknęło w próżnię, bowiem jej przyszły narzeczony patrzył już w inną stronę.
Początkowo Thyria próbowała odwrócić wzrok ale nie mogła i uparcie się w niego wpatrywała. Dopiero po chwili odzyskała kontrolę, jednak co jakiś czas ukradkiem zerkała na Bjorna, który w końcu ponownie na nią spojrzał. I tym razem na dłużej zatrzymał wzrok na jej twarzy, a jego uśmiech wyglądał na... dodający otuchy.
Gdy ponownie jej błękitne oczy spotkały się z jego życzliwym wzrokiem, dziewczyna zarumieniła się a uczucie ucisku odeszło na dobre.

* * *


- Boisz się? - spytał cicho Bjorn, przyglądając się siedzącej obok niego dziewczynie.
- Ciebie? Nie…- odpowiedziała łagodnie.
- A ty? boisz się?
- Ja? Czego? - zdziwił się Bjorn.
- Że okaże się być zołzą - powiedziała z uśmiechem.
Bjorn roześmiał się.
- Nawet z zołzami można sobie dać radę - odparł. - A jesteś?
- Pewność siebie godna prawdziwego mężczyzny. Zdradzę ci jednak pewien sekret.
Dziewczyna zbliżyła się. Bjorn mógł wyczuć jej drżące delikatne ciało. Nachyliła się, jej włosy delikatnym ruchem przemknęły po jego twarzy a ona wyszeptała mu do ucha:
- Nie jestem zołzą
- Też coś ci powiem w sekrecie - zrewanżował się Bjorn. Podobnie jak przedtem Thyria szepnął jej do ucha: - To może się dogadamy.
Thyria odwróciła się gwałtownie i w jednej chwili jej twarz znalazła się naprzeciw jego. Czuła jak jej policzki zalewają się rumieńcem dlatego instynktownie odskoczyła.
Bjorn stłumił uśmiech, nie chcąc peszyć dziewczyny, po czym delikatnie dotknął jej dłoni.
- Wszak nic ci nie zrobię - powiedział cicho.
- Przecież wiem - odparła lekko zmieszana i dodała: - I wcale się ciebie nie boję.
Bjorn nie zaprzeczył, trudno jednak było orzec, czy jej wierzy, czy robi to z uprzejmości.
Dziewczyna spoważniała. Przysunęła się nieznacznie i powiedziała półgłosem:
- Postaram się być dla ciebie dobrą żoną. Daj mi tylko trochę czasu.
- Jestem przekonany - równie cicho odparł Bjorn - że nie będzie nam z sobą źle. Dojdziemy jakoś do porozumienia.



Przeżyli i zrękowiny, i ślub jak i pierwsze dni i tygodnie wspólnego życia.
Powoli dopasowywali się do siebie, dogadywali coraz lepiej, docierali w różnych dziedzinach życia codziennego.
Dochodzili do porozumienia. Zdecydowanie dochodzili.

Ale wspólne, udane życie rodzinne nie oznaczało bynajmniej, że mieli się zamknąć w czterech ścianach własnej chaty i cieszyć się tylko i wyłącznie sobą.
Radość z udanego małżeństwa nieść można było i w świat.
Dlatego też żadne z nich nie miało nic przeciwko temu, by jechać na górę Hekla, po drodze odwiedzając różnych krewnych i znajomych.

Nie wszyscy jednak, najwyraźniej, cieszyli się na ich widok. O ile Eydis wydawała się zadowolona z przybycia gości, o tyle kuzynka gospodyni miała dość kwaśną minę. Bała się, że będzie miała więcej pracy, czy może goście zajęli jej izbę?
Tę kwestię Bjorn postanowił odłożyć jednak na później, albo wręcz pozostawić to w rękach Thyrii, która lepiej się nadawała do rozmowy z własną krewną. Na razie trzeba było podziękować za gościnę, rozpakować skromny dobytek, wręczyć podarki, a potem rozejrzeć się po osadzie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 25-09-2019 o 22:02.
Kerm jest offline  
Stary 24-09-2019, 20:48   #13
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Sol ponownie zdołała umknąć przed ostrymi kłami Skölliego, który od niepamiętnych czasów usiłował ją pożreć. Udając się na spoczynek ustąpiła miejsca swemu bratu pogrążając tym samym świat w ciemnościach.
Mani, dostojnie wpłynął na nieboskłon obdarzając ludzkość swym bladym blaskiem. Szybko jednak swe lico skrył przed ludzkim wzrokiem za gęstymi chmurami. A Skaldi niespodziewanie okryła świat swym białym płaszczem.
Pogrążona w mroku osada układała się do spoczynku. Gdzie nigdzie psy ujadały odpowiadając na zew swych wilczych braci. Najgłośniej ujadał pies kowala nie dając zasnąć tak domownikom jak i sąsiadom.
Zwierzę było wyjątkowo niespokojne, jakby samego Fenrisa lub Garma wyczuło.
Sindri wychodził kilkukrotnie by uspokoić psa i rozejrzeć się po obejściu.

Tej noc Thyria i Bjorn nie spali zbyt dobrze w gościnnych progach Eydis. Raz, że wszystkie psy urządziły sobie do spółki z wilkami chyba jakieś zawody w wyciu do ukrytego za chmurami Maniego. Dwa, że i po domu i obejściu ktoś się kręcił. Wyraźnie słyszeli męski głos i starający się to uciszyć i uspokoić kobiecy.
Mógł to być i sam gospodarz. Młodzi małżonkowie zdołali się już przekonać, że chociaż Stigr leżał bezwładny w loży, to od czasu do czasu coś w niego występowało i odzyskiwał część władz umysłowych. Przeżywał wtedy dawno wygrane bitwy, w których zapewne brał udział.

W zimowej chacie Grimm panował spokój. Stara zapadała w sen, o ile tak można to nazwać i spokojnie przeleżała do świtu dając młodej wieszczce i wojownikowi trochę spokoju.

Bladym świtem sędziwa kobieta zerwała się z posłania i tak jak stała wybiegła na dwór.
- Kari!! Kari! - Nawoływała przy tym.
Była przy tym tak żwawa jakby nie miała na karku tych swoich kilkudziesięciu lat. Nie uszła daleko, bo zderzyła się z nadchodzącym od strony swojej chaty.
Z boku mogło to nawet zabawnie wyglądać, gdy drobna, stara kobita wpadła na potężnego kowala. Dla samej Grimmy nie było to ni zabawne ni przyjemne. I tylko refleks Sindria uratował starą Wieszczkę przed bolesnym upadkiem.
-Kari?- Stara kobieta spojrzała pytająco na kowala gdy tylko ten postawił ją na ziemi.
- Ona… - Ugrzęzło w gardle mężczyzny.

Niedługo później cała osada wiedziała, że ciężarna żona kowala zniknęła w nocy z domu. A na świeżej śnieżnej pokrywie nie było żadnych śladów.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 25-09-2019, 08:54   #14
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kadlin przebudziła się obudzona krzykami Grimmy. Młoda wieszczka na zmianę drzemała i czuwała przy starej więc z samego rana dopiero po chwili zorientowała się, że stara wieszczka wybiegła na dwór i za kimś nawołuje.
“Dlaczego akurat Kari?!” Przemknęło jej przez myśl kiedy sama poleciała za Grimmą.
Znalazła ją koło chaty kowala, który sam nie wyglądał za dobrze. Kadlin szybko znalazła się przy nich i wzięła Grimme za ramię.
Obdarzyła kowala badawczym spojrzeniem i zaprosiła go do chaty wieszczek.
- Choć. Porozmawiamy w środku. - Powiedziała stanowczo i ruszyła odprowadzając Grimę i Sindria do małej chatki.

- A teraz usiądź i opowiedz co się stało. - Dodała już w środku kiedy byli z dala od wścibskich oczu, choć wiedziała że to nie pomoże. Niedługo cała wioska będzie wrzeć od plotek.
 
Obca jest offline  
Stary 25-09-2019, 21:30   #15
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Pomylił się. W jego osadzie stało się coś w czym łapska maczała jakaś siła, a on w ogóle tego nie zauważył. I gdy miał ostatnią szansę by to dostrzec to pomylił się. Pomylił dom.

- Porozmawiaj z Larsem - powiedział do Eydis obmywając twarz w zimnej wodzie. Stojący obok kozioł trącał łbem wiadro, z którego wczoraj dane było mu wypić miód Grimmy. Wyglądał na rozczarowanego faktem iż pojemnik jest pusty - Zna wszystkie ścieżki i nie przeoczy żadnego śladu. Jeśli Kari jest w pobliżu, znajdzie ją.
- A ty? - spytała wojowniczka może nieco bardziej oskarżycielsko niż zamierzała. Nie dało się jednak nie zauważyć, że czuje się zbyta. Każdy wiedział o Larsie - Nie idziesz szukać?
- Idę. Ale nie do lasu.
- Geir na bogów!
- warknęła zniecierpliwiona - Ile ona wytrzyma sama na mrozie?!
Podniósł na nią spojrzenie, które jednak nie zarażało w żaden sposób nadzieją na skuteczność poszukiwań. Przez moment milczał, ale westchnąwszy pokręcił głową.
- Wybacz Eydis. Po prostu... Muszę najpierw dowiedzieć się czego szukać. Ona nie zniknęła całkiem sama.
Wojowniczka jeszcze przez chwilę stała w drzwiach chaty, ale potem odwróciła się i bez słowa wyszła. Geir zaś przywdziawszy swoją opończę, wyprowadził kozła za uwiąz z chaty i ruszył z nim ku domostwu kowala. Grimma i Kadlin już tam pewnie były. A on choć nie spodziewał się by kowal powiedział coś co by wyjaśniło zniknięcie żony, chciał poszukać czegoś innego. Czegoś przy oknie, łożnicy, lub drzwiach. Pióra.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 26-09-2019, 22:17   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Noc...
Kolejna wspólna noc. W nie swoim tym razem łożu, ale równie przyjemna, jak kilka poprzednich. Tylko trochę niespokojna, bo zwykle za oknami nie wyło stado wilków, a i sąsiedzi byli cichsi.
Nie mówiąc już o tym, że w ich domu najbliżsi sąsiedzi mieszkali parędziesiąt metrów od nich.
Ale to były drobiazgi. W końcu liczyło się tylko i wyłącznie to, że byli razem.

Ranek zakłóciła niepokojąca wieść o zniknięciu Kari.
Imię Bjornowi nic nie mówiło, na szczęście Eydis udzieliła odpowiednich informacji. To było niepokojące - ciężarne kobiety zwykle nie wychodziły nocami z domów. A zaniepokojenie Eydis wyglądało na poważniejsze, niż można by przypisać jednemu zniknięciu.
Czyżby to nie był pierwszy taki przypadek?
Jeśli tak, to znaczyło, że znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiedniej porze, a Bjorn zdecydowanie by nie chciał, by kolejną "znikniętą" osobą była jego niedawno poślubiona małżonka.
Parę słów wystarczyło, by obawy Bjorna zniknęły.
Eydis była osobą, która zaaranżowała jej małżeństwo z kowalem. Nic więc dziwnego, że obawiała się o przyszłą młodą matkę.
- Sądzisz, że uciekła od męża? - spytał Bjorn.
Po chwili namysłu Eydis pokręciła głową.
- Chyba nie...
A później podzieliła się i historią Kari, i swoimi przemyśleniami.

Za Kari ciągnęła się niechlubna historia jej matki, która uciekła z kochankiem, zostawiając z ojcem maluteńką Kari i jej starszego brata.
A gdy brat dorósł i się ożenił, Kari nadal nie miała łatwego życia. Wykorzystywana przez bratową robiła za służącą.
Ale nigdy nikomu się nie skarżyła, więc trudno powiedzieć, czy małżeństwo z dużo starszym wdowcem było szczęśliwe.
Dwójką dzieci z poprzednich małżeństw opiekowała się wzorowo, a kowal publicznie żonę na rękach niemalże nosił.

Bjorn wysłuchał tej relacji, w której - jego zdaniem - mogło się kryć drugie dno. Kowal był człowiekiem dużo starszym, urody nienachalnej, a na dodatek miał już dwie żony. Oczywiście wcześniej. Taki człowiek miał z pewnością swoje nawyki, które nie musiały się podobać trzeciej żonie. Na dodatek miał już dwóch synów z poprzednich małżeństw, a dzieci czasami wrednie się zachowywały w stosunku do swej macochy. Te co prawda były za młode, by się macochy pozbyć definitywnie, ale mogły jej nieźle zaleźć za skórę.
Na tyle, by Kari uciekła? Trudno było powiedzieć.
No i raczej trudno było sądzić, że któraś z tutejszych niewiast na wydaniu pozazdrościła dziewczynie bogatego męża

Dwie żony powędrowały w Zaświaty... A może na kowalu ciążyła klątwa? A Kari, która nie chciała iść w ślady swych poprzedniczek, wolała uciec?
Wątpliwe.
- Gdyby jednak uciekła, to z pewnością zabrałaby z domu jakieś cenne przedmioty - powiedział. - Trzeba by spytać Sindriego. - Spojrzał na Eydis, jakby na nią chciał scedować to zadanie. - I jakie ubrania zniknęły.
- Thyrio, zostań z Eydis - powiedział wstając. - Ja się dowiem, czy są jakieś nowe informacje.
- Ale... Eydis spojrzała na mężczyznę. - Pomożesz w poszukiwaniach?
- Oczywiście - zapewniła, w imieniu męża, Thyria.


A wioska huczała od plotek, ale te Bjorna nie interesowały. Miał zamiar dowiedzieć się, kto zajmie się poszukiwaniami. A najpewniejszym źródłem tej informacji był Sindri.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 26-09-2019 o 22:28.
Kerm jest offline  
Stary 27-09-2019, 23:02   #17
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rano Ulf zaklął pod nosem, czując... irytację, gniew może.
- Niewiasty.- - mruknął pod nosem. Mężczyzna żył na tyle długo by mieć sporo doświadczeń z kobietami. I będąc prostym wojakiem uważał, że niewiasty zawsze wszystko komplikują. Za dużo myślą, za dużo czują. Za bardzo się przejmują wszystkim.

Wojownik nie rozumiał kobiet. Nie próbował zrozumieć. Były takie nielogiczne. Robiły dziwne rzeczy. Z mężczyznami było prosto. Postępowali sensowne i przewidywanie. Mężczyźni woleli proste rozwiązania i parli prosto do celu nie zważając na przeszkody.

Tak jak teraz...

Ulf zakomunikował Kadlin krótko.
- Pójdę ją poszukać do lasu.
I tak też uczynił ruszając wprost z chaty w las nie zważając na śnieg. Był wszak wojownikiem zaprawionym w boju i podróżach. Człowiekiem, któremu nie straszne były ni wilki ni śnieżyce.
W przeciwieństwie do Kari, mógł sobie poradzić w lesie. I Kadlin nie musiała się martwić o jego zdrowie.
- Wrócę jak ją znajdę... lub jutro. – dodał na koniec. Ulf nie bardzo wiedział, gdzie może udać się Kari, ale uznał że najbardziej sensownym wyborem byłoby udać się wzdłuż wybrzeża do najbliższej osady. Tyle że niewiasty niekoniecznie postępują rozsądnie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 30-09-2019 o 12:17. Powód: poprawka z powodu żenującej pomyłki z mojej strony :(
abishai jest offline  
Stary 09-10-2019, 19:52   #18
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Ulf, nie zaczepiany przez nikogo wyszedł z osady. Zostało to dostrzeżone i odnotowane. Bo każdy kto ma oczy by widzieć i rozum by myśleć mógł skojarzyć proste fakty.
Ledwo co obcy pojawił się w osadzie Kari zniknęła, a teraz i ten przybysz dochodzi.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Tych uwag Ulf słyszeć jednak nie mógł. Zresztą, nawet gdyby został nie usłyszałby ich. Szeptane po cichu, rozprzestrzeniały się szybko.

Śladów na szybko topniejącym śniegu nie było żadnych. Nawet ścieżka w kierunku wybrzeża była ich pozbawiona. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ śnieg spadł w nocy, a mało kto wtedy włóczy się po okolicy.
Berserker mógł dostrzec budzącą się do życia przyrodę, gdyby tylko chciał i gdyby tylko stanowiło to przedmiot jego zainteresowania.

Droga, która wybrał okazała się całkiem pusta, nie licząc małego stada saren, które wyszły ze swoich zimowych leży by powitać zbliżającego się Njorda. Kilka sztuk pasło się na niewielkim wzniesieniu, po którym wspinała się nieużywana droga.
Poruszający się bardzo cicho wojownik mógł zbliżyć się do stada na odległość strzału i gdyby to były łowy, mógłby przynieść do domu naprawdę okazałą sztukę. Nieświadome niczego sarny stały na tak na drodze jak i jej obrzeżach i skubały zielone pędy, które dopiero co odbiły od ziemi.
Dopiero gdy Ulf był bardzo blisko, co w przypadku spotkania z prawdziwym drapieżnikiem okazałoby się zgubne dla co najmniej jednego członka stada, zwierzęta pierzchły w popłochu.
Wojownik pokonał wzniesienie jak i dalszy kawałek monotonne drogi nie napotkawszy ni żywej duszy. Rozum podpowiadał berserkerowi, że ciężarna kobieta nie mogła sama tak daleko zajść.
Krótkie rozważania na temat tego gdzie białogłowa skryć się mogła przerwało ostrzegawcze powarkiwanie. Chwilę zajęło Ulfowi wyszukanie w gęstym pokryciu leśnym niewielkiego drapieżnika, który na widok większego osobnika wycofał się dość niechętnie pokazując przy tym zęby. Łupy, które lis chciał bronić, z początku wydały się wojownikowi mało interesujące. Ot kilka krwawych strzępów. A wśród nich ogryziony prawie do kości ludzi palec.


***


- Chodź, pokażę Ci gdzie Sindri mieszka. - Niespodziewanie zaproponowała Sigrun doganiając młodego wojownika. - On na pewno szykuje się już na poszukiwanie żony. Biedna Kari - tu kuzynka załamała ręce i z troską w głosie zaczęła opisywać życie zaginionej co i rusz podkreślając jakie to Kari miała ciężkie życie i jak jej się poszczęściło gdy wyszła za kowala. Trajkotała całą drogę. Ale wyglądała na szczerze zatroskaną, nawet bardziej od Eydis.

Domostwo Sindrina i Kari było czyste i zadbane. Kadlin widziała jak Grimma dyskretnie rozgląda się po izbie i z uznaniem kiwa głową. nowa pani kowalowa potrafiła utrzymać porządek.
Nim jeszcze całą trójką zdążyła na dobre rozpocząć rozmowy z góry doszło ich wołanie dzieci.
Sindri starał się je uciszyć, ale dzieci nie dawały za wygraną w końcu kowal musiał się podnieść.
- Kari się nimi zajmuje - wyjaśnił gospodarz. W jego głosie zabrzmiały niezgrabne przeprosiny.

Na jego szczęście w domostwie pojawiła się Sigrun w towarzystwie jakiegoś młodego człowieka. Szybko przedstawiła wszystkim nieznajomego.
Dzieci kowala znów dały o sobie znać. Rosły mężczyzna ruszył zatem do kuchni by nakarmić swoje pociechy
- Ja się tym zajmę - zaproponowała niespodziewanie Sigrun. - Ty masz tyle teraz na głowie.
Kowal w pierwszej chwili nie wiedział chyba co powiedzieć, ale dziewczyna nie czekała pozwolenie z jego strony i zajęła się dziećmi. Co chyba było bardzo gospodarzowi na rękę. Mógł w końcu w spokoju odpowiedzieć na pytania.
Za wiele to to nie wniosło. Z opisu kowala jego relacje z żoną były jak najbardziej poprawne.
Do rozmowy znów włączyła się Sigrun, która zdołała jakoś zapanować na dziećmi.
- A może poszła po wodę i gorzej się poczuła. Przecież rozwiązanie już niebawem - stwierdziła dziewczyna.
- Jak niebawem? - Kowal oburzył się prawie, ale szybko się opanował. - Kari ma jeszcze sporo czasu. A po wodę nie musiała chodzić. Sam bym przyniósł gdyby poprosiła.
- A prosiła? - Kuzynka Eydis zadała to pytanie z lekkim wyrzutem. Kowal zaprzeczył ruchem głowy.
- A widzisz. Poza tym słyszałam jak kilka dni temu pokłóciła się z bratową o pieniądze. To było właśnie przy strumieniu.
Nie pytana przez nikogo Sigrun z detalami opowiedziała jak to kowalowa żona z bratową się spotkała. Jak Agot pieniądze chciała pożyczyć. Jak Kari jej odmówiła. Ze szczegółami przytoczyła wszystkie epitety jakimi żona Dagfinna krewną obdarzyła. Sindri aż się cały czerwony zrobił gdy usłyszał, że żona zdradzać to mogła.

Kowalowy dom okazała się nawet pełny gdy Geir doń przybył. Kapłan zdążyła nawet wysłuchać części przepełnionej plotkami relacji Sigrun. Sama opowiadająca oczywiście solennie zapewniała, że nie wierzy w ani jedno słowo, które padło z ust zawistnej Agot.
Wybuchowi, którego można było się po Sindrinie spodziewać zapobiegło pojawienie się tak kapłana jak i dzieci. Te ostatnie głośno domagały się uwagi, jaką zapewne wcześniej obarzała ich młoda macocha. I tu znów Sigrun zaproponowała swą pomoc. Kowal tę ponownie przyjął. Sam mógł wtedy wybrać się na poszukiwanie żony.
Nie oponował też gdy kapłan oznajmił, że chce po domostwie się rozejrzeć. Niestety ni przy oknie, nie przy łożnicy żadnych śladów Geir nie znalazł. I może nic by nie wskórał, gdy nie młodszy syn kowala, który wpadł do domu jak burza, bo czegoś zapomniał. Musiał zauważyć starszego mężczyzny, gdyż wbiegł w niego i upuścił to po co się wrócił. Czarne pióro.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 13-10-2019, 12:04   #19
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Plany poszukiwań.

- Sigrun. - Zwróciła się do dziewczyny młoda wieszczka. - Powtarzanie plotek nie pomaga. Teraz najważniejsza jest Kari i by ją szybko znaleźć całą i zdrową.
Zwróciła się do dzieci kowala.
- Wy! Któreś z was może obudziło się w nocy? - Zapytała mierząc dzieciaki tym swoim wzrokiem jaki tylko wieszczki umiały.
Efekt był taki, że młodsze z dzieci rozpłakało się głośno.
- Straszenie dzieci też nie. - Odparła Sigrun podchodząc do wystraszonego malucha.
Zaczęła go uspokoić.
- Teraz nie dowiesz się niczego. - Dodała lekko złośliwie.
- Nie. Od tego na pewno nie. - Popatrzyła wymownie na drugie z dzieci ignorując jawną złośliwość dziewczyny, choć nie miała zamiaru jej tego zapominać.
- A czy może mama coś mówiła wieczorem? - Bjorn włączył się do próby wyciągnięcia z dzieci jakichś informacji.
- Opowiedziała nam historię na dobranoc - Odpowiedział starszy z chłopców wyraźnie wystraszony.
- Opowiesz o czym była ta historia? - Dopytała Kadlin, dodatkowo obdarzyła Bjorna zainteresowanym spojrzeniem.
- O wyprawie Thora i Lokiego do Utgardalokiego.- Odparło szybko dziecko.
- Mhmmmm, to dobra historia. - “ I długa…” Pomyślała Kadlin, “...nie tutaj nic się złego nie wydarzyło ...nie w rodzinie...to coś z zewnątrz…”
- A potem zasnęliście i żadne z was się w nocy nie obudziło? - upewnił się Bjorn.

Chłopak potwierdził energicznym ruchem głowy.
Kapłan, który stanął na drodze młodszego z chłopców i bardziej niż rozmową zdawał się zainteresowany samą izbą, kucnął teraz przed nim i spoglądając poważnie acz spokojnie w wystraszone oczy wskazał na pióro.
- Mam podobne. Dziś rano znalazłeś? Czy wczoraj?
- Te dzisiaj - chłopcu aż się oczy zaświeciły i jakby zapomniał o całym niemiłym zdarzeniu sprzed chwili. - Tam za domem. - Wskazał ręką.
Geir spojrzał znacząco w stronę Kadlin, jakby było w tej odpowiedzi coś ważnego, po czym znów skierował uwagę na chłopca kiwając głową.
- Masz dobre oko, Rune. Krucze pióro ciężko dostrzec. Zaprowadzisz nas i pokażesz gdzie leżało?
Zadowolony z siebie malec ochoczo pokiwał głową. Chwycił kapłana za rękaw szaty i zaprowadził za dom. Tuż pod okno izby, w której sypiał kowal z żoną.
Na wydeptanej przez domowe ptactwo ziemi ciężko było w pierwszej chwili dostrzec ślady czegoś większego. Ale były tam. Sporych rozmiarów ptak musiał tam wylądować i przejść kilka kroków pod ścianę domu.
Ślady prowadziły tylko w tę stronę i niestety były już częściowo zadeptane przez ludzi.
Kapłan przeszedł wzdłuż linii śladów i zajrzał do okna gdzie jak na dłoni widać było posłanie, potem spojrzał na dach chałupy, na niebo i znów na chłopca.
- To pióro Rune, być może pomoże nam odnaleźć Kari. Musisz je jednak oddać na teraz Kadlin, dobrze?
O dziwo kapłan sam nie wydawał się kwapić, by przejąć znalezisko.
Kowalowy syn zawahał się. Widać było jak toczy wewnętrzny spór. Jak rozważa wszystkie możliwość.
- Ale odda mi je, prawda? - Wyszeptał w końcu z pewną dozą nieufności spoglądając w stronę młodej wieszczki. - Kari mówiła, że to dar od kruków Odyna. Szczęście dający. Dałem jej jedno takie kilka dni temu, bo była smutna. Płakała.
- Tak oddam ci, masz moje słowo. - Powiedziała Kadlin już łagodniej do młodszego dziecka.
Rune kiwnął niepewnie głową i ostrożnie podał pióro.

Kapłan patrzył jak pióro zmienia właściciela po czym podszedł do wieszczki i nachylił się do niej.
- Pokaż to pióro Unie. Tylko nie sama. Weź UIfa, albo… - wyjrzał za ramię dziewczyny - Gość Eydis również zdaje się chętny pomóc. Możesz też zapytać o nie kamienie, ale… nie wiem co się może stać. Uważaj.
Kadlin przytaknęła choć dodała równie cicho.
- Wypadało by i mężczyzn posłać na spacer po okolicach może znajdą ją pierwsi.
Skinął głową po czym znów skierował się do malca.
- Słusznie postąpiłeś. Kruki to mądre zwierzęta. A każde z ich piór skrywa cząstkę tej mądrości. Ta tutaj - wskazał na czarne lotki. - może pomóc Kari. Od dawna je znajdujesz koło domu?
- Od jakiegoś czasu. - Opowiedział Rune po krótkim namyśle.
Kapłan zmarszczył brwi nad tą odpowiedzią, ale ostatecznie nie ciągnął tematu. Rachuba czasu chłopca nie pracowała tak jak jego. Pewnie mógłby jeszcze nieco uściślić ten czas, ale aż tak nie było mu to potrzebne.
- Dobrze. Słuchaj ojca. I brata - po czym zwrócił się do kowala - Sindri. Czy Kari gnębiły jakie sny ostatnimi czasy? Nie budziła się nocą zlana potem?
Kowal zamyślił się na chwilę, drapiąc się przy tym swoją wielką ręką po łysinie.
- Od dwóch, może trzech nocy - odpowiedział.
- To wtedy Agot ją...- wtrąciła się Sigrun, a kowal posłał jej takie spojrzenie, że kuzynka Eydis aż się cofnęła.
Być może w tym kryła się część rozwiązania, ale w obecności kowala Bjorn nie chciał wypytywać. Był pewien, że ledwo znajdą się z dala od Sidriego Sigrun podzieli się wszystkimi informacjami, jakie posiada.

*Na zewnątrz*
Kadlin podeszła do wojownika.
- Jeśli chcesz pomóc chodź, sprawdzimy czy oprócz śladów brakuje też zapachu. - Jak to ona nie czekała czy krewny Eydis za nią podąży czy nie. Na dworze przywołała wilczycę. Pokazała jej pióro, a ta najpierw je skubnęła. Dopiero po zganieniu przez wieszczkę powąchała pióro. - Szukaj. Una.
Bjorn co prawda dałby do powąchania jakieś rzeczy Kari, ale miał nadzieję, że Kadlin wiedziała, co robi. Ale jeśli zaginiona żona kowala miałaby się zmienić w kruka i odlecieć, to szanse odszukania jej były raczej niewielkie.
Wilczyca obwachala to co młoda wieszczka w ręku trzymała, raz kichnęła i usiadła wypełniając swoje ślepia w Kadlin, zupełnie jakby oczekiwała, że ta powie jej co ma robić.
- Ecj to ci nie wystarczy? No dobrze… - Powiedziała Kadlin i wróciła na chwilę do chaty po czym wyszła z jedną jej kiecą. - Teraz Una. Szukaj.
 
Obca jest offline  
Stary 15-10-2019, 22:29   #20
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Znalezisko zaniepokoiło Ulfa... co prawda widział już szczątki ludzkie i te nie robiły na nim wrażenie. Ale obecność świeżego palca niósł ze sobą niepokojące następstwa. Czyj bowiem mógł to być palec? Kto zaginął ostatnio? Kto mógł być łatwym celem dla wygłodniałej sfory wilków?
Odpowiedź była jedna i nie podobało się to Ulfowi.
Niewielkim pocieszeniem był fakt, że to nie musiał być kobiecy palec... bo tylko trochę mięsa i kość pozostały. Za mało by ocenić do kogo należał niestety.
Dalsze poszukiwania przyniosły Ulfowi kolejny sukces.
Znalazł bowiem wygasłe już ognisko... wraz ze śladami walki dookoła niego. Kto walczył, z czym walczył. Tego Ulf nie zdołał stwierdzić.

Przez chwilę przyglądał się znaleziskom zastanawiając się czy chce wrócić z tym do wioski. Czy to wystarczy? Po dłuższym rozmyślaniu uznał, że nie... że to za mało. Że musi znaleźć więcej śladów, że musi znaleźć odpowiedzi w miejsce domysłów. Ruszył więc dalej na samotne poszukiwania. Miał wszak jeszcze trochę czasu na powrót.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172