05-03-2020, 16:31 | #31 |
Administrator Reputacja: 1 | Noc zdała się zbyt krótka nie tylko Björnowi, ale i jego żonie. W oczach postronnego obserwatora (którego w ich sypialni na szczęście nie było) z pewnością wyglądali jakby nie widzieli się przez dobrych parę miesięcy i starali się nadrobić zaległości, niezbyt się starając o to, by nikt nic nie usłyszał. Rankiem... zapewne nie zdołałby oprzeć się jej prośbie, gdyby nie walenie do drzwi ich sypialni. - Björn!? Thyria!? - Do izby wkroczyła, nie czekając na odpowiedź, Eydis. Jakoś nie wyglądała na to, by widok tamtej dwójki w łożu ją zaskoczył czy zniesmaczył. - Cieszy mnie wasza radość i wzajemne przywiązanie - uśmiechnęła się do Thyrii - ale na ciebie, Björn, już czekają. Więc wiesz... Wyszła, lecz drzwi zostawiła nieco uchylone. - Postaram się szybko wrócić - zapewnił Björn. Chwilę później, przyodziany acz bez śniadania, zjawił się na spotkaniu, zdecydowanie nie przejmując się tym, kto i jak może skomentować jego spóźnienie. |
16-03-2020, 00:05 | #32 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
16-03-2020, 10:11 | #33 |
Reputacja: 1 | “A podobno pytanie starszych o drogę i porady nie powinno być czymś wstydliwym.” Pomyślała skwaszona Kadlin po reprymendzie Ojca. Ojca….pierwszy raz chyba o nim tak pomyślała do tej pory jawił jej się tylko jako kronikarz i przy okazji jako człowiek który zasiał swoje nasienie w łonie matki Kadlin. |
27-03-2020, 21:57 | #34 |
Reputacja: 1 | Kadlin wróciła do chaty. Do tej samej chaty, którą przez kilka ostatnich miesięcy dzieliła z Ulfem. Tu wszystko przypominało młodej wieszczce muskularnego berserkera. Stół przy którym wspólnie spożywali posiłki. Nawet pozostałość po ich ostatnim posiłku, tym sprzed dwóch nocy tam były. Una obwąchiwała znajome miejsca, znajome rzeczy. Wilczyca zachowywała się jakby czegoś a bardziej kogoś szukała. Zwierzęta z radością przywitały Kadlin i to, że je wypuściła. Nawet okazały jej swoje przywiązanie i tęsknotę ocierając się o nią. Niektóre okazywały swoje uczucia dość nachalnie domagając się przy tym pieszczot. A gdy już dostały to co chciały Kadlin mogła spokojnie pójść sprawdzić wnyki. Łuk i strzały też były na swoim miejscu, tak jak i wnyki, które jeszcze kilka dni temu zakładała razem z Ulfem. W pierwszych i drugich nic nie znalazła. Za to w trzecich… właśnie przy trzecich. Przy trzecich wnykach Una zrobiła nastroszyła sierść na karku. Jak wtedy gdy młoda wieszczka poszła pierwszy raz sama składać ofiarę bogom. Tylko, że teraz nie było wycia wilków. Una szczerząc kły i powarkując skierowała się w stronę niewielkich zarośli. Wśród nich, oparty plecami o drzewo pół leżąc siedział ranny wojownik. Z jego prawego boku starczał złamany drzewiec włóczni. Zastygła krew znaczyła pancerz. Koło wojownika leżał hełm. Twarzy jednak dostrzec się nie dało, bo pokryta był krwią zmieszaną z błotem. Geir, Bjorn i Eilert, krępy, nieco mrukliwy, ale za to dobry w swoim fachu tropiciel. Obozowisko wyglądało prawie tak jak je wczoraj zostawili. Chociaż tu i ówdzie widać było ślady obecności mieszkańców lasu. Eilert szybko przystąpił do oględzin miejsca. Szybko znalazł ślady, które oni dopiero po dokładnych oględzinach odnaleźli. Kilkukrotnie obchodził cały obóz dookoł. Co jakiś czas gdzieś przklękał. Dotykał podłoża. To znów drzew i krzewów. Po dłuższej chwili wskazała w kierunku przeciwnym niż osada - Tędy ktoś opuścił to obozowisko. Ktoś stosunkowo drobny, ale ciężki. I znałem jeszcze to - pokazał srebrną, ewidentnie damską, bransoletę. Geirowi owa ozdoba wydała się dziwnie znajoma. - Tu była jakaś kobieta. Być może to ona zostawiła te ślady. Gdy tropiciel wskazał ślady, to je dostrzegli. - Tylko, że tę bransoletę znalazłem ukrytą w podszyciu leśnym. Tuż koło przeciętnych więzów - pokazał kawałek solidnego sznura. Nie trzeba było tłumaczyć, że rdzawe ślady na nim to krew. Tropiciel zaprowadził Geira i Bjorna w miejsce w którym znalazł sznur. Pokazał im też kawałek niebieskiego płótna, takiego z jakiego kobiety szyły sobie suknie. - Ten ktoś, kto tutaj dokonał rzezi musiał być naprawdę dobry- dodał z pewnego rodzaju podziwem w głosie tropiciel.- Nie pozostawił prawie żadnych śladów. Tylko pióra kruka- butem wskazał jedno leżące koło drzewa.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała. - W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor. "Rycerz cieni" Roger Zelazny |
28-03-2020, 17:44 | #35 |
Reputacja: 1 |
|
03-04-2020, 21:03 | #36 |
Administrator Reputacja: 1 | Obozowisko jak stało, tak stało, a cała wyprawa niewielkie przyniosła korzyści, bowiem znalezienie bransolety niewiele mówiło. W każdym razie Bjornowi, który takiej akurat nigdy nie widział i nie miał pojęcia, kim mogła być kobieta, która ją zgubiła. Jeśli, oczywiście, nie bransoleta nie wypadła z kieszeni któregoś z porywaczy. Było możliwe, że w wiosce ktoś mógł ją rozpoznać, ale w tym momencie Bjorn mógł tylko powiedzieć, że z pewnością nie zgubiła jej Thyria. - Czy wiecie, do kogo może należeć ta błyskotka? - zwrócił się do swych towarzyszy. Jasną rzeczą było, iż do wioski należało zabrać zarówno bransoletę, jak i strzęp materiału, chociaż był pewien, że trudno będzie się dowiedzieć, z czyjej sukni został on wyrwany. Ktoś drobny i ciężki? Kobieta w ciąży? Kto wie... Ale raczej wątpliwą było rzeczą, by to ona dokonała tej rzezi. Raczej wyciął wszystkich w pień i uwolnił ją ów tajemniczy, nie pozostawiający śladów osobnik, siejący tu i ówdzie piórami kruka. Ale dlaczego Kari nie wróciła do wioski, do męża, do pasierbów? Czy maczali w jej zniknięciu bogowie, czy zwykli ludzie? I dlaczego zniknęła - to było najważniejsze pytanie, pytanie na które stale nie było odpowiedzi. |
10-04-2020, 21:33 | #37 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin Ostatnio edytowane przez Marrrt : 10-04-2020 o 21:37. |