lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   Opowieść bez tytułu (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/18430-opowiesc-bez-tytulu.html)

Efcia 17-06-2019 07:34

Opowieść bez tytułu
 
Skadi powoli i opornie oddawała władzę nad światem swojemu mężowi. Dni stawały się dłuższe i cieplejsze.

Olbrzymka jednak niechętnie ustępowała Njordriemu.

Czasami wydawało się, że już poddała się, gdy kilka cieplejszych dni następowało po sobie. Zrazu jednak okazywało się, że to tylko podstęp bogini i znów otulała świat swym zimnym, białym futrem.


Zmagania te, czy też rodzaj niezrozumiałej dla zwyklego smiertelnika i jakże skomplikowanej gry, przebiegały odwiecznie i niezmiennie, poza ludzkim sposobem pojmowania rzeczywistości.


Czas znów zatoczył koło.



Pomysł złożenia ofiary bogini Frigg wyszedł od Borga. To ona nalegała by małżonkowie udali się do góry Hekla i złożyli ofiarę małżonce Odna.

Podróż, mimo widocznych śladów panowania Skadi, przebiegał nawet spokojnie, pomimo że trwała dłużej.

Młodzi małżonkowie zatrzymali się u krewnej Thyrii, Eydis.


Powitanie odbyło się na główny placu osady i chyba było bardzo przypadkowe, choć na rękę tak Bjornowi jak i Thyrii.

O ile z Bjornem Eydis przywitała się oficjalnie o tyle z Thyrią wymieniała długi uścisk wyrażający zapewne radość ze spotkania. Następnie zaprowadziła ich do swojego domu.

Przy palenisku krzatala się młoda kobieta, która gospodyni przedstawiła jako swoją kuzynkę.

Dziewczyna przywitała się z gośćmi dość sztywno. A gdy została poproszona o przygotowanie dodatkowych nakryć zrobiła jakże zbolałą minę, ale poszła spełnić prośbę. A gospodyni wskazała im izbę, w której mogą przenocować.



Geir podążał do swego domostwa gdy zobaczył Eydis witającą się z jakimi przybyszami.

Mężczyznę powitała oficjalnie, bez zbędnych czułości czy poufności. Natomiast kobietę mocno uściskała i po krótkiej wymianie zdań i ponownych uściskach zaprosiła podróżnych do swego domostwa.


Kapłan nie zdążył zajść daleko gdy ruchem ręki przywołała go Grima.

Stara Wieszczka siedziała przed chata, w której spędzałam zimę, wygrzewając się w słońcu. Widocznie chciała porozmawiać.

Nim jednak przeszła do tematu, który chciała zķokKapłanem omówić postawiła przed nimi dzban i ruchem ręki zaprosiła do napięcia się. A rozmowę rozpoczęła od ogólnych uwag na temat kaprysów olbrzymki, którą, w ramach rekompensaty za śmierć ojca, za żonę podjął bóg o najpiękniejszych stopach.

Nim jednak rozmowa zeszła na ważniejsze tematy do obojga podeszła Kari. Podtrzymując wydany brzuch, dobitnie świadczący o jej błogosławionym stanie, stanęła przed obiegiem starszych ludzi.

- Witajcie. - Powiedziała cicho, lekko przygaszonym głosem. A być może i podszytym lękiem głosem.

- Potrzebuję… - Rozejrzała się niepewnie dookoła. - To znaczy… chciałam prosić o wróżbę dla dziecka. - Mówiąc to z matczyną czułością pogładziła brzuch.

Z nadzieją spojrzała najpierw na Wieszczkę, a następnie na Kapłana.

Starucha odrzuciła przyszłą matkę badawczym spojrzeniem, pod jej wzrokiem dziewczyna skurczyła się jakby w sobie i mocniej objęła brzuch, zupełnie jakby chciała chronić rozwijające się tam życie.

- Wróżbę? - Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie, a to głosu starej kobiety był w najgorszym wypadku neutralny.

- Tak, wróżbę. - Potwierdziła dość nerwowo ciężarna. - Zawsze dobrze… to tak na… - Zaczęła się jąkać.

Stara Wieszczka uśmiechnęła się do dziewczyny.

- Oczywiście, że postawię wróżbę.- Sięgnęła pod swój płaszcz, którym okrywała stare ciało.

Wyciągnęła stamtąd skórzany mieszek. Potrząsnęła nim, a następnie rozsznurowała lekko. Posunęła mieszek w kierunku ciężarnej i potrząsając nim zachęcał do wyciągnięcia zeń kamieni.

Karin niepewnie i wyraźnym wahaniem wsunęłą rekę do środką. Wyciągnęła pierwszy kamień i położyła przed wieszczką spoglądając przy tym niepewnie na staruszkę. Ale ta nic nie powiedziała. Żadnym ruchem, gestem czy grymasem nie dała znać dziewczynie co myśli. A gdy ciężarna nie powtórzyła losowania dość szybko Wieszczka ponagliła ją wzrokiem. Przestraszona Kari sięgnęła raz jeszcze do woreczka i szybko wyciągnęła kolejne kamienie układając przed staruchą.

Siwowłosa zamyśliła się marszcząc czoło. Kari z wyczekiwaniem utkwiła wzrok w starej kobiecie.

Czas, przynajmniej dla ciężarnej, zdawał się stanąć w miejscu.


- Tu jesteś duszko.- Na te słowa, wypowiedziane z wyraźnie troską i uwielbieniem, kustykajacego ku trójce ludzi rosłego kowala Kari aż podskoczyła. Z pewnym przerażeniem odwróciła się w stronę nadchodzącego męża, a chcą ukryć zmieszanie uśmiechnęła się doń dość sztywno.

- Nie powinnaś była sama wychodzić z domu. - Kowal pogroził żonie w żartach.

- Ja tylko… -odparła nerwowo kobieta.

- Chodź do domu. Musisz dużo wypoczywać. Nie wolno ci się przemęczać. - Wielka ręką spoczela na drobny ramieniu kobiety, która jakby ugięła się pod tym ciężarem.

Kowal przyciągnął żonę do siebie.

- Wybaczcie. - Skinął głową, z pełnym szacunkiem, w stronę siedzącej i pociągnął żonę za sobą.

Kamienie zostały przez starą Wieszczką.


Kadlin i Ulf minęli kowala i jego ciężarna żonę gdy ci zamierzali do swojego domostwa. Wielki brzuch, zwiastujący rychłe rozwiązanie, wyraźnie ciążył dziewczynie jak i ręką męża oplatająca jej ramię. I choć Kari unikała wzroku tak Wieszczki jak i wojownika, Kadlin dostrzegła w oczach dziewczyny strach. Kowal pozdrowił ruchem ręki oboje i pociągnął żonę w stronę domostwa.


Kadlin miała zabrać swoją mentorkę do domu. Trudno było określić dlaczego Stara oparła się by akurat właśnie tego dnia. Ot, taki kaprys.

Młoda Wieszczka zdążyła jeszcze rzucić okiem na leżące na drewnianej ławie kamienie z runami i odczytać postawiona dla kogoś wróżbę. Starucha prawą ręką zgarnęła kamyki do mieszka. Zaciągnął rzemienie. Chcąc zapewne schować skórzany woreczek w swej długiej, wełnianej sukni poniosła się. Nagle zachwiała się i upadła.

Obca 18-06-2019 10:29

Kadlin z lekkim żalem powitała nadejście wiosny. A dokładniej nadejście powrotu Grimmy do ich chaty. Ten czas kiedy była sama z Ulfem był dla niej czasem pełnej swobody, aż się nią prawie zachłysnęła. Sprzątanie chaty i odprawienie wojownika znowu do szałasu było jak zanurzenie się w przeręblu.
Berserker też nie był zadowolony z tego obrotu spraw. Miał ponura groźną minę i był zagubiony we własnych myślach. Kadlin nie odzywała się tylko co jakiś czas odwracała się w jego stronę patrząc czy zamierza rozmyślać całą drogę do wioski.
Przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie, kiedy próbował ją zabić w szale. Nie zrobił tego, powstrzymała go i pozwoliła mu żyć.

Kiedy pojawili się wiosce wieszczka wzięła głęboki wdech morskiego powietrza. Witała się z przechodniami których witała i kierowała się do chaty gdzie mieszkała Grimma.

- Grimmo. Geirxe. Dobrze was widzieć
- Przywitała się z ‘starszyzną’ i kiedy już miała zwrócić się do swojej mentorki ta upadła. - Grimm. - Westchnęła głośno Kadlin klękając u boku staruchy sprawdzając czy nic jej nie jest.

abishai 22-06-2019 20:18


Wysoki jak góra mężczyzna wydawał się zamyślony. Zawsze. Jego strój podkreślał kim on był... wojownikiem. I ukrywał to czym był. Uśpioną bestią. Ulf dobrze sobie zdawał sprawę z klątwy, która na nim ciążyła. Trzymał się blisko Kadlin i wykonywał polecenia. Z czasem zapoznał się z wioską, ale… nigdy nie stał się jej częścią. Masywny wojownik nie miał już domu i nie mógł zyskać nowego. Było to brzemię, które dźwigał ze spokojem.
Nie pamiętał jak dotarł do tej osady, nie pamiętał czemu uciekł od swoich towarzyszy. Pamiętał czerwień i krew.
Nie miał dokąd wracać. I nie był kimś kto potrafiłby zostać rybakiem, drwalem, pasterzem czy rolnikiem. Ulf był wojownikiem i śmierć czekała go na polu bitwy, skąd walkirie zaniosą go do Walhalli. To było jego przeznaczenie i nie mógł jego uniknąć. I nie zamierzał.
Ulf nie był tchórzem. Zamierzał się zmierzyć ze wszystkim co uprzędą mu norny i ześlą bogowie.
Na razie więc czekał… i służył Kadlin. Ona jedna potrafiła uśmierzyć ślepą furię, która czasem zasnuwała mu wzrok. Młoda wieszczka była oazą spokoju dla niego. Choć jej temperament i charakterek niewiele miał ze spokojem wspólnego.

Ulf zdążył poznać sporo ludzi z osady. A nawet nawiązać znajomości, acz… zawsze trzymał się z boku tej społeczności. Wojownik stał się niemal cieniem i sługą Kadlin. Rzadko przybywał do osady samotnie. Rzadko okazywał emocje. Rzadko mówił.
Dlatego też nie odzywał się, gdy podążał tuż za Kadlin. Spojrzał badawczo na Kari, a potem na kowala… i nie odezwał się, aczkolwiek wydać było że zamyślił wyraźnie.
Może dlatego nie zareagował od razu, gdy Grima zachwiała się i upadła. Nie zareagował też wtedy, gdy upadła na ziemię. Może nie wiedział jak się zachować, może było mu to obojętne.
Gdy zaś Kadlin uklękła przy swojej mentorce, by zbadać jej stan w końcu… odezwał się.
-Mam ją zanieść do środka ?


Obca 23-06-2019 15:20

Kadlin spojrzała na swojego obrońcę. Nadal sprawdzała co się stało z Starsza wieszczką. Niestety Grimma nie reagowała na głos swojej podopiecznej, ale oddychała.
- Tak. Tylko ostrożnie. - Pouczyła swojego Ulfa który nie był najdelikatniejszą osobą. Spojrzała na swojego drugiego ojca. - Przepraszam Geir możliwe, że będę musiała uszczknąć trochę twoich ziół później ...czy ona mówiła coś albo żaliła się na złe samopoczucie wcześniej? - Głupie pytanie oczywiście że Grimma nigdy się nie żaliła ani nie narzekała. Chociaż może kapłan coś zauważył, w końcu umiał patrzeć na ludzi. Widzieć w nich więcej niż to co chcieli by inni wiedzieli.
W końcu Wieszczka na czas zimy mieszkała w wiosce ale sama. Mała chatka po śmierci pierwotnych właścicieli została zostawiona jako chatka dla gości, przejezdnych handlarzy czy właśnie dla Wieszczek jeśli była potrzeba by nocowały w wiosce. Choć one równie dobrze mogły przyjąć gościnę kogokolwiek a nawet się wprosić.

Marrrt 23-06-2019 23:30

Geir zawsze wolał przygotowania do wiosennego święta Ostary niż jesiennej Mabon. Głównie z tej prostej przyczyny, że miał z tym pierwszym mniej roboty. Mieszkańcy Osady właściwie sami o wszystkim pamiętali, a rodzina dziewczyny, która białą suknię przywdzieje by odprowadzić Skaldi do podnóża Hekla i znad morskich ostańców Njordra nazad do Osady przywiedzie, już doplinuje, by ceremonia, żadnego uchybienia nie doznała. W co Geir nie wątpił, bo zaszczyt ten osobiście przykazał najmłodszej młynarzównie, a we młynie biedą już dawno nie pachniało. Miał więc dość czasu dla siebie. Czasu, który poświęcał głównie na samotnym przesiadywaniu w swojej chacie, tudzież wyprawach poza granice Osady. Wydawał się nieco zdziwaczały i owszem. Ale odludkiem zupełnym też nie był. Jako członek althingu regularnie omawiał bieżące sprawy Osady z innymi Starszymi i głowami rodzin. Nawet jeśli nie było wiele takich spraw, które w istocie omówienia byłyby warte. Szczególną uwagą obejmował też dom Grimy gdzie nauki pobierała Kadlin, a także dom Stigra Srogiego, starego wojownika, który jakoby najwięcej o przeszłości Geira wiedział, a który teraz zdjęty zupełną niemocą siłową i umysłową dzień w dzień leżał pod opieką swej żony Eydis i jej siostrzenicy Sigrun. Co do reszty, Geir był wdzięczny losowi za Grimmę i zdrowie, którym bogowie obdarzyli tę niepozorną kobiecinę. Bez żalu odstępował jej opiekę cielesną i dużej mierze duchową nad mieszkańcami i wiążący się z tym dochód. Zyskując za to spokój od codziennych bolączek ludzi, które w zasadzie mało go interesowały. I choć szanował starą wieszczkę, to w pierwszej chwili gdy zobaczył jak starsza kobieta osuwa się bez przytomności na ziemię, pomyślał, że oto lata spokoju mogą ujrzeć swój schyłek.
Widząc szybką reakcję Kadlin sam już nie dołączał do oględzin. Uniósł się jednak i czekał z niepokojem na jej osąd. Usłyszawszy go zmarszczył brwi.
- Nie żaliła się na nic - odparł krótko. Choć pewnie równie dobrze jak Kadlin wiedział, że Grimma należała do tych starych kobiet, które nawet gdyby je czerwie od środka żywcem toczyły, to by się po nich tego nie poznało - Weź z zapasu czego Ci będzie trzeba, Kadlin.
Omiótł wzrokiem otoczenie, na chwilę tylko zatrzymując wzrok na przybyłej parce i na moment na Kari. Bez jednak nijakiej wymowności. Ostatecznie spojrzał na chatę starej Wieszczki i chwyciwszy dzban, otworzył drzwi na oścież, robiąc dogodne przejście.
- Tędy Ulfie.

Obca 24-06-2019 21:16

Od razu po wejściu do środka Kadliw wyprzedziła Ulfa i zrobiła miejsce na sienniku Grimy. Pomogła ułożyć staruszkę wygodnie na skórach i zaczęła przeszukiwać pomieszczenie. Jeśli Wieszczka wiedziała co jej jest możliwie że miała przygotowane i robiła sobie napar z odpowiednich ziół.
- Ulf przynieść mi dwa wiadra wody. - Kazała wojownikowi całkowicie zajęta swoim zajęciem.
W izbie, urządzonej jak ta w ich chacie, Kadlin znalazła poukładane i posortowane zioła, tak jak to Stara zwykła czynić u siebie. Żadnej specjalnej mieszanki, odłożonej gdzieś z boku czy specjalnie oznaczonej młoda kobieta nie znalazła.
Gdy wojownik wyszedł po wodę staruszka poruszyła się i zaczęła coś mówić. Cicho i niewyraźnie. Jedyne co Kadlin zrozumiałam, a przynajmniej tak jej się wydawało to słowa "wąż" oraz "wilk".
Niczym błyskawica Kadlin przyklękła obok posłania Wieszczki i próbowała wsłuchać się co mówić. - Grimma? Grima powtórz proszę….albo najlepiej się już obudź i daj mi znak że nic ci nie jest. - Powiedziała do staruszki łagodnie. Jeśli mówiła znaczy że żyje, ale co mówiła? Kadlin wzięła dłoń Grimmy w swoją. Troska rozlała jej się po twarzy. Jej mentorka nigdy nie była bardziej bezbronna a Kadlin bezsilna. Miała nadzieje, że to co do tej pory się nauczyła, choć nie było tego mało wystarczy by pomóc Grimmie stanąć na nogi.

abishai 30-06-2019 20:33


Ulf nie powiedział nic. Po prostu ruszył wykonać polecenie Kadlin z obsesyjną wręcz dokładnością i szybko zarazem. Wojak, jeśli chodzi o leczenie, miał jedynie do czynienia z rannymi... zarówno ciętymi, jak i tymi od strzał. Umiał bandażować rany i tyle. Nie znał się na uzdrawianiu. Nie mógł pomóc.
Dla wojownika staruszka nie była kimś znaczącym jak dla Kadlin. Miał wręcz wrażenie, że Grimma nie lubiła go za bardzo. Niemniej on sam nie życzył starej kobiecinie śmierci. Co jednak nie znaczyło, że jej owa wieszczka nie spotka.
Norny dały jej długie życie, ale Ulf nie łudził się, że prędzej czy później się ono skończyły. Wolałby też żeby i Kadlin zdawała sobie z tego sprawę. Wtedy... mniej boli w sercu.

Ulf pochwyciwszy za dwa wiadra wypadł z budynku w pośpiechu i pognał do studni pośpiesznie. Dotarłszy na miejsce zaczął nabierać wody. Jedno wiadro, drugie... i tu już musiał zwolnić, jeśli miał donieść wodę bez zbytniego rozlewania.
Wojak więc wolniejszym tempem ruszył z wiadrami kierując się do chatki w której Grimma spoczywała. Mimo że cały ten spacer trwał ledwie kilka minut, dla Ulfa wydawał się wiecznością. Wszedł do środka i stanął tuż obok Kadlin. Delikatnie postawił oba wiadra na podłodze. Po czym szepnął cicho.
- Przyniosłem.

Obca 02-07-2019 11:00

Kadlin odwróciła się do wojownika i wstała powoli szepcząc do swojej mentorki. - Odpoczywaj. Zajmę się wszystkim. - Poprawiła też skórę z niedźwiedzia okrywającą staruszkę.

- Dziękuje. - Zwrociła się do Ulfa. - Nie mam dla ciebie nic do robienia, będziesz musiał sam sobie znaleźć zajęcie. - Powiedziała i zabrała się za to co umiała.
Wyciągnęła dwa kociołki i napełniła je przyniesioną wodą. Trafiły nad ogień. W tym czasie ze swojej torby wyjęła mieszki z różnymi ziołami które zaczęła mieszać by w odpowiedniej chwili wrzucić gotową mieszankę do jednego z naczyń.
Dopiero potem zabrała się za wrzucanie do drugiego kociołka mięsa i innych roślin by przygotować strawę na później. Nawet jeśli Grimma nie obudzi się w najbliższym czasie to ona i wojownik powinni coś zjeść. Co jakiś czas sprawdzała stan Starej Wieszczki a co jaki czas na Une i Ulfa. Wilczyca leżała sobie koło wejścia.
Wojownik, ...chyba się nudził. Wyglądał na zamyślonego. Dziewczyna zastanowiła się nad czym tak myśli.
“Może wspomina jak to się stało że trafił tutaj?” Kadlin również sięgnęła pamięcią do czasu kiedy dopiero co się zjawił. i jak Grimma...no dobrze był wtedy w lepszej formie ale nadal jak ona pod opieką Kadlin.

- Nad czym tak myślisz? Jak się nudzisz zawsze możesz iść się napić albo porozmawiać z Geirem. Zna mnóstwo ciekawych opowieści. - Zapytała i rzuciła propozycję do swojej znajdy.

Marrrt 03-07-2019 23:36

Starych drzew się nie przesadza.
Jest w tym sporo prawdy. Grimma nie potrzebowała jednak wiele czasu by małą, opuszczoną chatynę upodobnić do swojego dotychczasowego domu za Osadą. Zapach panował tu ten sam i Geir tak jak i tam nie był w stanie wyłuskać z niego odpowiedniej mieszanki składników i ziół, które licznymi wiechciami zdobiły powałę. Wrzos, rdest, pszczeli wosk, czosnek niedźwiedzi... ale i coś jeszcze. Tak jak i tam nie umiał stwierdzić choć widząc to wszystko rad był, że się starej mimo to udało zapuścić korzenie w nowym miejscu. Nie było to sztuką tak łatwą jakby się mogło wydawać.
Stojąc z boku by możliwie najmniej przeszkadzać Kadlin, kapłan obrzucił wnętrze spojrzeniem oczu koloru ciemnego jantaru. Roztrącił niedbale stopą popiół w palenisku przyglądając się niedopałkom, przesunął wiszącą na kołku grubą kapotę, w której stara pokazywała się w chłodniejsze dni, przyjrzał się nienagannie uprzątnięte ławie tak niepodobnej do jego własnej. Podniósł coś z klepiska nieopodal wejścia, a z jego dłoni wydobył się cichy odgłos przypominający grzechot. W końcu wrócił do pochylonej nad Grimmą Kadlin, która chyba usłyszała jakiś szept z ust starej Wieszczki. Sam niczego nie usłyszał, ale rzeczywiście zdążył zobaczyć jak stare wargi poruszają się bezgłośnie. Zmarszczył brwi zerkając na dziewczynę.
- O czymś porozmawiać chciała. - powiedział cicho, by głos poza chatę się nie niósł - Nie wiem o czym. Wróżbę Kari postawiła i nie dane było nam wrócić do tematu.
Drzwi zaskrzypiały i pojawił się w nich Ulf, na którym spojrzenie obojga przez chwilę zawisło. Kapłan jednak po chwili wyciągnął rękę po jej dłoń i rozłożywszy ją wsunął w nią skórzany zaciągnięty rzemykiem mieszek.
- Jeśli to nie Frigg się o nią powoli upomina, a wątpię w to, to może zapytasz kamienie o ostatnią wróżbę? Powinna wciąż na nich ciążyć…
Zamknął jej dłoń i ruszył ku wyjściu. Grimma był w najlepszych możliwych rękach i nic tu po nim.

***

Pogoda tego dnia była żeglarska. Wiatr dął łagodnym łukiem ku lądowi niosąc ze sobą słony posmak obietnicy, którą kapryśne morze mamiło wszystkich młody mężczyzn. Odporny na tego typu zaloty Geir siedział przed swoim domostwem w towarzystwie łaciatego kozła - daru jaki złożony miał być dwa lata temu bogom w intencji szczęśliwego powrotu żeglarzy z wyprawy na Szpony. Nim do ofiary jednak doszło, żeglarze wrócili z łupami i zgodnie uznano, że kozioł zbyt niegodną ofiarą będzie. Wybrano więc byka. I teraz kozioł czekał lepszej okazji popijając z poidła, które Geir dopełnił z grimmowego dzbana. Sam kapłan z kolei siedział z rozłożoną na stole wielką księgą. Pergamin był rzadkością. Księgi jeszcze większą. Nadszedł jednak najwyższy czas by zapisać kolejna stronę. Coś umykało Geirowi. To wrażenie ciągnęło się przez całą zimę. Niedźwiedź, berserker, Idun, Folvi… Pozostawało pytanie, czy czegoś nie wiedział, czy… w ogóle tego nie było.
Długie, czarne pióro rozpoczęło swój runiczny taniec.
Słońce miało się już ku zachodowi gdy kapłan zamknął księgę. Kozioł spojrzał na niego niezwykle mądrym spojrzeniem, po czym słabym krokiem zatoczył się w kierunku paśnika, który dzielił z krową.
- Nie miód zatem - pokiwał głową kapłan.
Westchnął. Nie przeczytał jeszcze tego co napisał. Zostawił to na koniec. Przed zmrokiem musiał zrobić jednak coś jeszcze.

***

Potrzeba było naprawdę bystrego oka, by rankiem dopatrzyć się zdobiących drzwi i okna do domu Grimmy ukrytych poświęconych Heimdallrowi znaków runicznych. Albo być duchem, który próbę wejścia do środka odczułby jak wylany na gołe plecy sagan waru.

abishai 04-07-2019 22:07


Zanim Ulf zdołał odpowiedzieć Kadlin, Geir już się oddalił wychodząc z chaty.
Zresztą musiał się zastanowić co właściwie miał jej rzec. Opowieści? Za stary był na gawędy, a i na picie nie miał ochoty. Spojrzał na dziewczynę pracującą nad posiłkiem.
-Nie. Nie nudzę się.- zaprzeczył krótko i rozejrzał się po chacie. - O czym... myślę?
Uśmiechnął się pod nosem.
- O niczym ważnym.- pokręcił głową pospiesznie.- Zostajemy tu na noc?
Właściwie wiedział jaka jest na to odpowiedź. Kadlin nie mogła zostawić Grimy samej. I pewnie nie można jej było przenieść do ich chatki.
Dlatego mężczyzna nie czekał aż się odezwie. Odetchnął ciężko i dodał.- Kadlin... ile razy ci się dotąd nie udało? Ile... razy życie przeciekło ci przez palce?
Ulf przyglądał się badawczo obliczu wieszczki. Dla niego śmierć była częścią życia. Widział ją często, często ją sam zadawał. Widział zgony wrogów, sojuszników, bliskich sobie osób.
Pamiętał ból jaki był z tym związany, ale też nauczył się go wytrzymywać... nauczył się z nim żyć.
Dla Kadlin mogło to być pierwszym takim doświadczeniem, a Ulf chciałby oszczędzić jej tego bólu. Nie wiedział jednak jak.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:27.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172