25-09-2019, 18:47 | #21 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
27-09-2019, 22:22 | #22 |
Reputacja: 1 | O dziwo, Saadi tym razem nie sprzeciwiał się opóźnieniu. Najwyraźniej tajemnicze Oko Sheloha wzbudziło w nim zainteresowanie, a może liczył na jakieś wymierne korzyści płynące ze zbadania tego miejsca i wyjaśnienia zagadki zabitego sokolnika. Im bliżej wzniesienia się znajdowali, tym więcej szczegółów mogli zobaczyć. Skalne ściany wznosiły się niemal pionowo nad otaczające pustkowie. Potrzaskane, poprzecinane szczelinami i pełne otworów klify miały nie więcej niż trzydzieści metrów. Na płaskowyżu, liczącym około stu metrów średnicy widać było ruiny jakichś budowli, wzniesionych z tego samego kamienia, który budował Oko. W większości po budynkach pozostały tylko resztki murów i kupy gruzu, ale jedna z nich była zachowana zdecydowanie lepiej. Nawet z dużej odległości widać było dwa masywne pylony okalające wejście. Budynek zwieńczony był rozłupaną, zapadniętą kopułą, a w jednym z narożników wznosiły się resztki wieży. Na górę wiodła tylko jedna droga, przynajmniej od strony, od której nadjeżdżali. W skalnej ścianie widniała szeroka szczelina, która wyżej przechodziła w biegnącą ukośnie półkę. Ta z kolei, już ludzkimi rękami została przedłużona i dwoma zakosami zmierzała ku resztkom bramy na płaskowyżu. Trawy zaszumiały, zgięte gwałtownym, nagłym podmuchem. Nad horyzontem na północy niebo pociemniało. Ciemne, ciężkie chmury z każdą chwilą brały we władanie coraz większy kawałek nieba, nieubłaganie zmierzając ku wzniesieniu. Błyskawice co chwilę przeskakiwały pomiędzy chmurami, podświetlając je złowieszczo. |
28-09-2019, 09:41 | #23 |
Administrator Reputacja: 1 | Cedmon od jakiegoś już czasu nie wierzył w przypadki, dlatego też nadciągająca burza przypadkową mu się nie zdała. Całkiem jakby ktoś zachęcał ich do schronienia się przed burzą w ruinach świątyni. Ktoś lub coś... - Burza wygląda dość groźnie - powiedział. - W ruinach prędzej znajdziemy schronienie, niż w stepie, a i tak chcieliśmy to miejsce obejrzeć. Rozejrzał się dokoła, usiłując wypatrzyć miejsce, gdzie mogliby się schować, wraz z końmi, przed deszczem. - Zahijo, czujesz w tej burzy coś... nienaturalnego? - spytał. Ostatnio edytowane przez Kerm : 28-09-2019 o 12:02. |
30-09-2019, 09:04 | #24 |
Reputacja: 1 |
|
30-09-2019, 13:03 | #25 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
30-09-2019, 20:31 | #26 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Relhad uważnie przyglądał się wiedźmie. Czasami Kibrii. Był skłonny przysiąc, że poza cyckami i dziwaczną tkaniną na twarzy mają jeszcze jakąś wspólną cechę. Zdania w temacie wierzchowców nie zabierał. Wiedział doskonale, że jest zbyt stary na łapanie spłoszonych koni. - To chodźmy - rzucił Torstig do siebie i zwlekł się z siodła. Powoli szykował się do drogi ubierając na siebie kolejne elementy rynsztunku. |
01-10-2019, 12:10 | #27 |
Reputacja: 1 | Burza zbliżała się. Pioruny cięły niebo, a wiatr smagał trawami na stepie. W blasku błyskawic ruiny na szczycie płaskowyżu wyglądały złowieszczo. Awanturnicy zatrzymali się w cieniu wzniesienia i byli doskonale widoczni z góry. Oczywiście pod warunkiem, że tam wyżej ktoś ich obserwował. Jeśli tak było, to musiał być doskonale ukryty. Enki i Hajit pozostali przy wierzchowcach i powiedli je pod skalną ścianę, aby choć trochę ukryć przed nadciagającą ulewą. Cedmon, Ianus, Kibria, Torstig i Zahija skierowali się ku ciemnej szczelinie w skałach. Kiedy Cedmon zapytał Zahiję o burzę, wiedźma parsknęła. – A czy ja jestem jakimś yassańskim szamanem, co skacze na jednej nodze dookoła ogniska? Dla mnie burza to burza i nie ma w niej nic niezwykłego. To nie bogowie zsyłają pioruny i nie zasłaniają nieba swoimi czarnymi płaszczami, ale po cóż mam Ci to tłumaczyć. Khe-Nakh już dawno opisał to zjawisko… - wyjątkowo głośny grzmot zagłuszył dalsze słowa czarownika. Zbliżyli się do rozpadliny, która pod ostrym kątem wznosiła się w górę. Była tak wąska, że nie dałoby się w nią wjechać konno. Nie wiadomo więc jak konni, których śladami podążali dostali się na górę. Ślady kopyt znikały na suchym, kamienistym podłożu nieopodal rozpadliny. Kiedy piątka ludzi wspięła się do połowy szczeliny, skała zalśniła wilgocią. Zaczęło padać. Step niemal odczuwalnie wydał westchnienie ulgi. Wąski gzyms, mający nie więcej niż dwie stopy szerokości, który rozpoczynał się w miejscu, gdzie znikała szczelina był cały mokry, śliski, pokryty kawałkami skały i szarymi porostami. Pionowa skała poniżej miała około dwudziestu metrów. Wystarczająco aby po ześlizgnięciu się i krótkim locie, zakończyć życie. |
01-10-2019, 12:40 | #28 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Obca : 01-10-2019 o 13:00. |
01-10-2019, 13:30 | #29 |
Administrator Reputacja: 1 | Konie, które zostawiają na ziemi ślady kopyt, raczej nie rozpływają się w powietrzu, tudzież nie spacerują po wąskich, skalnych półkach. A to znaczyło, że trzeba było wybrać zdecydowanie inną drogę. - Co się tak spieszysz do tego skarbu? - powiedział, na pół żartem, Cedmon, gdy Kibria wyrwała się do przodu. - Chyba poszliśmy złą drogą - dodał poważniejszym tonem. - Może lepiej spróbować znaleźć inne dojście, zanim ktoś z nas znajdzie się na dole szybciej, niż by chciał? W końcu nie wnoszono tędy materiałów do budowania świątyni. |
01-10-2019, 13:49 | #30 |
Reputacja: 1 |
|