Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2020, 18:51   #61
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Ruszamy, czy ktoś czeka na dogrywkę z samicą? - rzucił od niechcenia drow o trudnym do wymówienia imieniu.

- To pytanie podobno jest niezwykle popularne w elfickich społecznościach, prawda li to? – diabeł parsknął, nie czekając na odpowiedź. Usłyszały go wszystkie elfy w okolicy i o to mu chodziło. Może w ten sposób znajdą sobie wspólnego wroga, dzięki czemu nie zabiją się wzajemnie.

* * *


Hellborn trzymał mapę i słuchał mądrych głów. Krakeny, utopce, przeklęte zamczyska... bogactwo urodzaju!

- Chodźmy drogą, jak ludzie. – Rozejrzał się po twarzach wokół, wśród których ludzkie były w mniejszości. – Albo jak inni. Wygodniej będzie, po co kombinować. Po co konie w bagniska pchać albo wyschniętą rzekę pełną wykrotów?
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 18-03-2020, 12:00   #62
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dragan był głupcem, ale nie warto było tej kwestii poruszać, bowiem o oczywistych oczywistościach nie warto było mówić.
W jednym tylko miał rację - nie warto było taplać się w bagniskach, gdzie nie dość, że mogli potopić wierzchowce, to jeszcze czekało ich starcie z utopcami. Co prawda jeden utopiec nie stanowił problemu, ale cała ich grupa mogła być nieprzyjemna.

- Lepiej ominąć Elfenburg - powiedział. - Proponowałbym ruszyć rzeką, a raczej tym, co po niej pozostało. Z krakenami damy sobie radę, a z klątwami to różnie bywa. Większość z nas włada takim czy innym rodzajem magii.
- Przedmioty wzmocnione magią też różnie mogą działać
- dodał.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-03-2020, 20:38   #63
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Lepiej ominąć to wszystko - powiedział Sadrax i wytyczył całkiem spory krąg na solidnej skale. Sam pomysł wyszedł od starodawnych druidów dostarczających menhiry do swoich świętych kręgów drogą lotniczą, a starożytni magowie, tacy jak sławny James Blish, nawet tworzyli cała Latające Miasta, ale Sadraxowi potrzebne było coś pomiędzy.
- Jak mówiłem, lepiej ominąć to wszystko - powtórzył - Albo przynajmniej sporą część tego. Górą - wyjaśnił.
- Jak się zmęczę to wylądujemy. Może nie całą trasę przelecimy, ale z góry lepsze widoki po drodze i łatwiej nawigować, więc się nie zgubimy - dodał.

- Konno to byle chłystek może jechać. Ja, proponuję byśmy się tam wybrali innym środkiem transportu. Autem! Autem!* - zakrzyknął i solidny krąg skały, zgodnie z rozkazem i otrzymywany wolą Sadraxa oderwał się ze zgrzytem od skały macierzystej i uniósł się odrobinę do góry.

Sadrax rozsiadł się w pozycji kwiatu lotosu i czekał na resztę pasażerów. O ile byli odważni. Może nekromancja i magia ogólna były powolne i miały pewne minusy w czasie walki. Ale w innych sprawach ułatwiały życie. Nie żeby pomyślał, że podróż będzie bezproblemowa. Dawno temu czytał w pewnym almanachu, że niezależnie od długości podróży i odległości do pokonania, zawsze jest dokładnie jedno wydarzenie z Tabeli Wydarzeń Losowych. I dlatego należy brać ze sobą solidną lagę nawet idąc do wychodka.




-------------
* (łac. do góry! do góry!)
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 25-03-2020, 15:23   #64
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Drow z rozbawieniem przyglądał się zamieszaniu związanemu z wybraniem drogi. Nie był u siebie, więc nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Bezpieczeństwo trasy było dla niego sprawą drugorzędną. Chciał jak najszybciej pozbyć się towarzystwa parszywych powierzchniowców.
-Jak na latającej skale będzie szybciej to jestem za. - zwięźle skomentował.
 
shewa92 jest offline  
Stary 27-03-2020, 22:26   #65
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Załadowanie koni trwało chwilę. Gorteks wbił kilka haków w podłoże i było do czego przywiązać spłoszone wierzchowce. Skała zaczęła się wznosić, mniejsze i większe kamienie odpadały i z chrobotem toczyły się na boki. Konie zaczęły rżeć i szarpać linki.

Parę godzin później.
- Piękny widok - powiedział Gadaran.
Faktycznie roztaczająca się poniżej panorama zaiste była piękna. Strome brzegi wyschniętej rzeki przepływały poniżej.
- Nie da się ukryć - przyznał Gortex, zapiął rozporek, wrócił na środek latającej skały i zaczął grzebać w swoim bagażu. Rozstawił mała kuchenkę krasnoludzkę i w niewielkim czajniku zaczął gotować wodę z bukłaka. Czas i skała płynęły dostojnie, krasnolud zaś spokojnie, wystudiowany ruchami rozstawił kubeczki, wsypał garść ziół do niewielkiej ilości wody i poczekał aż się zaparzą. Zdążył wypalić fajkę zanim uznał, że wystarczy. Rozlał płyn do kubeczków i z wyjętej za pazuchy manierki wlał po parę kropli przezroczystego płynu.
- No bierzcie, póki gorące. Panie czarodziej, możesz pan chlapnąć? - podał kubeczek magowi.
- Nie rozpieszczasz z tym dodatkiem - powiedział Hellborn wskazując manierkę za pazuchą krasnoluda.
- Wystarczy - mruknął strzelec.
Sadrax wziął kubeczek i wypił bez słowa.
Gdzieś z pod spodu skały rozległ się huk i trzask. Wąski pęknięcie przebiegło pod stopami podróżników.
Diabeł z szacunkiem pokiwał głową i wychylił swój kubeczek zanim będzie za późno. Krasnolud wyrwał mu kubek z rąk i rzucił się zbierać do plecaka dobytek.

- Ktoś nam przypieprzył od dołu - krzyknął Ithariell.
- Też wyczułem drgnięcie pola magicznego - zawołał Galdaran.
Malaka’feain dopadł krawędzi i wyjrzał z jednej strony, potem z drugiej.
- Jest! Na skarpie z prawej. Uwaga, zaraz poprawi - przykucnął łapiąc się skały.
Kolejna eksplozja wstrząsnęła skałą, pęknięcie pogłębiło się.
- Skała się rozpada - warknął Sadrax - Musimy lądować.

Victoria trzymała uzdy szarpiących się koni.
- Może któryś pomoże? Sama ich długo nie utrzymam.
Rosłe rumaki z cesarskiej stajni jakby nie miały o tym pojęcia. Wyglądało, że prędzej puszczą uzdy niż paladynka.

Wokoło zamigotała poświata i skałę otoczyło pole ochronne. Elfi mag bojowy stał z szeroko rozpostartymi ramionami. Energia statyczna podnosiła jego włosy niczym aureolę.
Drow zobaczył, że wrogi szaman, bo inaczej nazwać nie można było osobnika ubranego w skóry i okoliczna roślinność,nie był ich jedynym problemem. Z każdego zagłębienia wypełzały gromady obdartusów o cętkowanej skórze i psich łbach. Jeden stanął na skale i wycelował z łuku. Drow zaśmiał się wiedząc, że to bezsensowny gest. Na tą odległość szanse trafienia były minimalne, a i siła przebicia strzały była znikoma. Prawie, że słyszał brzdęk cięciwy. Starzała po płaskim torze zmierzała na jego spotkanie. Gdy zetknęła się z polem ochronnym, z miejsca trafienie rozbiegły się na wszystkie strony błyskawice magicznych wyładowań.

Skała coraz bardziej się przechylała, kawały skał zaczęły odpadać od krawędzi. Gdyby nie pole Ithariella skała by się rozpadła na połowy.
- Trzymać się! - krzyknął Sardax.
- Trzymać, kurwa konie! - wrzasnęła cesarzówna.
- Gdzie jest, kurwa kubeczek! - Gortax gorączkowo rozglądał się po ziemi szukając zguby.

Skałą szarpnęło, gdy staranowała pierwszą skałą, kolejne szarpnięcia oznaczały kolejne skały, aż w końcu zaczęli szorować po podłożu. Ledwo dali radę wlecieć nad brzeg wyschniętej rzeki.


Opiszcie ładnie jak znieśliście katastrofę
Ma być malowniczo i epicko.



Gdy opadł pył, a rumor toczących się głazów ucichł usłyszeli okrzyk bojowy co najmniej setki gnolli.


Standardowo opiszcie jak się gotujecie do walki. Rozdajcie kości. Dostaniecie pięć. No chyba, że lichy lub nietrafiony opis będzie to Wam zabiorę jedną czy dwie :P.

 
Mike jest offline  
Stary 28-03-2020, 21:35   #66
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Powszechnie wiadomo, że tuż przed śmiercią* zmysły stają się niezwykle wyczulone. Ogólnie uważa się, że mają pomóc właścicielowi wykryć
jakiekolwiek możliwe wyjście z trudnej sytuacji, inne niż to najbardziej oczywiste.
To nieprawda. Fenomen ten jest klasycznym przykładem aktywności zastępczej. Zmysły rozpaczliwie koncentrują się na czymkolwiek z wyjątkiem
kluczowego problemu. W przypadku Sadraxa była to rozległa powierzchnia
wyschniętego dna rzeki leżąca co prawda dosyć daleko pod nim ale zbliżająca się szybko. Cichy do tej pory powiew powietrza przyspieszał i zaczynał gwizdać w uszach. Mózg czarodzieja analizował zarówno ów dźwięk jak i samo powietrze, ze szczególnym uwzględnieniem braku zaczepów i spadochronu. Miał także ważniejszy problem. Musiał dokonać wyboru.

***

Katastrofy lotnicze zwykle mają, nomen omen, katastrofalne skutki. Chyba że na pokładzie jest czarodziej. Od niepamiętnych czasów wygrywający wszystkie konkursy na najpotrzebniejszy, jeden z pierwszych których uczą się adepci magii (oraz złodzieje), główny powód siwych włosów wszystkich, którzy próbują zabić poszukiwaczy przygód zrzucając ich z dużych wysokości... feather fall. Nawet początkujący potrafił ocalić pięć osób jednym słowem, a co dopiero mistrz magii jakim był Sadrax. Dlatego niedługo przed zderzeniem użył go tak by uratować tych co sami mieli z tym problem, rozwiązując w końcu dylemat, czy bardziej przydadzą mu się żywi czy niemartwi.

***

- Jaka piękna katastrofa - westchnął Sadrax, gdy już wylądowali. Dzięki nie-tak-znowu-dawno wykonywanemu rytuałowi nie musiał martwić sie, że nie zdąży wziąć udziału w tej walce. Stojące na perymetrze duchy dawno zmarłych ofiar smoka nie mogły doznać obrażeń od upadku, więc dostały po prostu nowy rozkaz. Zmarszczenie brwi, drobny ruch rękoma, skupiona wola, bezgłośne przesłanie polecenia kogo atakować... Może gnolle to nie smoki ale powinny dać głodnym duszom trochę ukojenia. Oraz sporo krwi.
A może uda się i wywabić tego czarodzieja bawiącego się w artylerię przeciwlotniczą.

3/2




---------------------
* Nie żeby Sadrax się nie zabezpieczył. W razie śmierci zamieni się po prostu w licza. Nie pozwoli przecież by tak trywialna rzecz jak śmierć powstrzymała go przed korzystaniem z uroków życia.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 30-03-2020, 12:23   #67
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Świat oglądany z tej perspektywy wyglądał inaczej. Wszystko było takie małe, nawet dolewka do krasnoludzkiej herbatki. Hellborn nie tylko słyszał o tym napoju, ale nawet próbował go w Górach Iglastych, tuż zanim dolał kilka innych kropel do drugiego kubka. Taka tam historia z przeszłości, nieważna teraz. Sielankę popsuł psiogłowy szaman, który postanowił sprowadzić ich na ziemię. Co, trzeba mu przyznać, szło mu całkiem nieźle.

- Może go traficie jakąś błyskawicą? Strzałą? Wypuścicie duchy z uwięzi? Nie? Nic?

Diabeł wzruszył ramionami, idąc w stronę koni i, zupełnie przypadkiem, cesarskiej córki. Absolutnym, całkowitym przypadkiem. Położył dłoń na chrapach jednego wierzchowca, klepiąc drugiego po szyi. Wiedział, że przeżyje, ale zastanawiał się co z resztą podróżników. Wiatr wiał coraz mocniej albo może to oni przyśpieszali, Dragan nie był pewny. Stał blisko krawędzi skały, która niebezpiecznie zbliżała się do ziemi. Przesuwał wzrok od skały do skały, od krzaka do krzaka, od gnolla do gnolla. Czarownik nie przyszedł tu sam, miał kolegów. Hellborn przestał ich liczyć po trzecim.

- Stu!

W myślach układał sobie plan. Od krzaka do skały, od skały do gnolla, od gnolla do krzaka przy skale. Tu z lewej strony, tam z prawej. Skok, piruet, skłon. Krzak, skała, gnoll. I już miał być przy szamanie.

- Co najmniej stu!

Plan był świetny, a droga do przywódcy stada świetnie opracowana. Szkoda, że Sadrax wylądował co najmniej kilkanaście metrów dalej, niż ocenił to wcześniej diaboł. To trochę zmieniało układ skał, krzaków i gnolli, ale za to szaman w tej chwili był odwrócony plecami do Dragana. Ot, szczęście w nieszczęściu. Ruszył nie czekając, aż latająca skała skończy hamowanie. Z saltem, a jak, to zawsze dobrze wyglądało. Świetnie wyważone noże Grihamma Niesamowitego z cyrku Absolutnie Oszałamiających Atrakcji Madame Chaupelienne nadawały się nie tylko do trafiania w kręcące się drewniane koło, do którego przywiązana była Gwiazdeczka, asystentka Grihamma. Hellborn ukradł kiedyś te noże, a Gwiazdeczkę... pozostawił przywiązaną do koła.

Taka tam historia z przeszłości, nieważna teraz.

3/2

 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 04-04-2020, 21:24   #68
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podniebne podróże nie należały do zajęć, za którymi Galdaran przepadał. Tolerował je, uznawał za dość szybki sposób podróżowania, ale znał parę innych, przyjemniejszych.
To nie znaczyło, że miał zamiar zrezygnować z lotu na skale i podróżować w sposób bardziej... przyziemny. Cztery końskie nogi również dostarczyłyby go na miejsce - może trochę później, może z pewnymi przygodami, ale przynajmniej nie groziłby mu upadek z wysokości paru pięter.
Prawdę mówiąc upadek nie był mu straszny, ale trudno było przewidzieć, czy innym uda się przeżyć, a samotna wędrówka, na piechotę, średnio mu się uśmiechała. Pozostawało jedynie trzymać kciuki za to, by Sadraxowi nie spaprało się zaklęcie.

* * *

Wszystkim było wiadomo, że loty nie należały do bezpiecznych sposobów podróżowania. Nie należało się też dziwić, że w końcu wszystko się posypało.
Trudno było ukryć, że do ich awaryjnego lądowania przyczyniła się magia, lecz tak samo łatwo było zauważyć, że nie był to błąd w sztuce Sadraxa.
Komuś nie spodobała się ich podróż, a ów ktoś, szaman, miał na tyle mocy i talentu, by zrealizować swe pragnienia i zestrzelić latającą skałę. Nie świadczyło to o jego mocy, bowiem zdecydowanie łatwiej było sprawić, żeby coś spadło, niż żeby się wzniosło pod niebiosa.
Ale coś tam potrafił, a każdy, kto umiał rzucać czary, był groźniejszy od paru osiłków machających włóczniami czy maczugami.

* * *

Lądowanie, chociaż awaryjne, odbyło się całkiem sprawnie i było na tyle udane, że Galdaran nawet nie musiał korzystać ze swego pierścienia.
Wierzchowcowi także udało się nie połamać kości, co rokowało dość duże szanse na ciąg dalszy podróży na końskich, a nie na własnych nogach.
Oczywiście najpierw trzeba było pozbyć się gnolli, stanowiących pewną przeszkodę w realizacji tego planu. A że problemy należało likwidować od największego. Czy raczej najgroźniejszego, a za taki Galdaran uznał gnollowego szamana.
Elf, w przeciwieństwie do Dragana, nie zamierzał biec w stronę przeciwnika. Ale też nie zamierzał czekać, aż tamten podejdzie bliżej. A że od załatwiania problemów na odległość była magia lub broń dystansowa, więc Galdaran postanowił skorzystać z tego drugiego sposobu.
Chwycił łuk, zaś nałożoną strzałę nasycił paskudnym zaklęciem - po trafieniu w cel strzała rozsypywała się w pył, a ze wszystkiego, co znajdowało się w kole o średnicy dziesięciu metrów, zostawała wyssana magia.
Pole antymagii działało zaledwie przez parę uderzeń serca, ale nim mag zdołałby odzyskać swą moc, musiało upłynąć nieco wody w rzekach, a w ślad za pierwszą strzałą poleciała kolejna, dla odmiany naładowana zabójczą dla żywych organizmów energią.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-04-2020, 12:12   #69
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Drow potrząsnął głową próbując pozbyć się mroczków sprzed oczu. Udało się. I od razu w jego serce wała się otucha, że jednak jest sprawiedliwość na tym świecie. Elfi, jaśnie wielmożny przemądrzały, czarodziej był dwa metry od niego. Wciąż na posterunku. Trzymał skałę w kupie do samego końca, swojego i jej. Stał z pochyloną głową, z piersi sterczał mu skalny zadzior. Przeszedł przez plecy i teraz utrzymywał go “na nogach”.

Paladynka zostawiła w spokoju konie i z mieczem w dłoni skoczyła na przeciw gnollom. Była niczym skała omywana przez falę. Atakujący odbijali się od niej i ginęli z dzikim warkotem. Jej miecz zataczał krwawe smugi tnąc kończyny i rąbiąc łby.
Krasnoludzki snajper osłaniał ją. Trzy wystrzały praktycznie zlały się w jeden huk. Trzy bezgłowe trupy zdołały zrobić jeszcze po parę kroków zanim padli na spękany piach brzegu wyschniętej rzeki.

Duchy rzuciły się do ataku z szalonym wyciem. Opadły pierwsze szarżujące gnolle i wyssały je do cna. Ledwo widoczne przejrzyste sylwetki nabrały wyrazistości. Zaspokoiły częściowo głód. Ale nie to martwiło Sadraxa, choć najedzony duch to nie dobry duch. Nie niepokoiło go nawet to, że kościane noże i siekiery raniły duchy, było udowodnione, że chałupniczy ręczny wyrób broni z kości krewnych ma w sobie coś z mistyki. Bardziej martwiło go to, że prawie połowa duchów ma psie łby i jest cętkowana…
A te widząc, że szalone duchy atakują ich wnuków czy krewnych stanęły w obronie swoich. Duchy czy żywi, było im wszystko jedno atakowały wszystkich zagrażających gnollom. Sprawa była poważna, bo krasnolud raczej nie miał broni zrobionej z kości przodków.

Strzała Galdarana pomknęła na spotkanie szamana i zamarła w powietrzu metr od niego. Utkwiła w ledwo widocznej, opalizującej sferze. Sfera zaczęła czernieć i rozpadać się, gdy strzała wysysała magię. Niestety “wypaliła” się zanim sięgnęła gnollowego szamana. Ten zaś doskoczył do spadającej strzały i złapał ją w dłoń. Wywarczał parę słów w swoim plugawym języku.
“Magia sympatyczna” przemknęło przez myśl Galdarana. Ledwo zdołała wypuścić trzymaną strzałę, ta eksplodowała siejąc wokoło płonącymi drzazgami. Parę niezbyt groźnie zraniło elfa w twarz i ramię.

Dragan ruszył skacząc po skałach, gnolle jeszcze nie zorientowały się, że stanowi zagrożenie. Ale ktoś uznał, że tak. Widziany wcześniej przez drowa łucznik przysiadł na szczycie skałki i ściągnąwszy cięciwę do ucha posłał strzałę w kierunku diabła. Nagły atak wytrącił go z rytmu. I dobrze. Bo gdyby kontynuował dostał by w bok. A tak karkołomnym saltem zmienił kierunek. Strzała trafiła w skałę, na której miał się znaleźć i eksplodowała. Został po niej tylko mały krater. Hellborn przetoczył się, ciął po gardle zamierzającego się na niego gnolla, uniknął kolejnego i odbiwszy od głazu skoczył na następną skałkę. Jeszcze w skoku posłał nóż w łucznika. Ten najwyraźniej nie spodziewał się tego, bo ostrze rozorało mu udo. Ale nie była to rana śmiertelna.


Sadrax
Kostnica
3A/2O

Dragan
Kostnica
1A/2O

łucznik
Kostnica
2A/0O

Galdaran
Kostnica
2A/1O

szaman
Kostnica
2A/2O

Gortax
Kostnica
3A/1O

Victoria
Kostnica
3A/2O

Ithariell - zmarł
Brak postowania, bez informacji = brak życia. Nie da się go ożywić, ani wskrzesić. Zakopcie go po walce i tyle.

Drow oszołomiony… tym, że obiecany post nie pojawił się. Minie mu to w jego odpisie jak go napisze.

Galdaran strata 1 chi.
Łucznik strata 2 chi

Macie 3 wrogów:
szamana
łucznika
I mniej niż setkę gnolli żeby ich wykosić potrzebujcie 21 sukcesów. (Było 30, ale Sadrax, Victoria i Gortex trochę zdobyli).

Galdaran walczy z Szamanem
Hellborn walczy z łucznikiem
Obaj pracują zdalnie jak ustawa nakazuje

Reszta walczy z prawie setką gnolli nie zachowując wymaganych 2m odległości!



 
Mike jest offline  
Stary 10-04-2020, 16:09   #70
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Plan Dragana był świetny. Wykorzystanie naturalnych elementów terenu i przeciwnika, by dostać się do ich dowódcy, zapożyczone z nigdy nie spisanego podręcznika walk ulicznych w tłumie, nie raz zadziałał dokładnie tak, jak powinien.

Nie tym razem jednak. Diabeł musiał odbić się od złej skały, schować za złym krzakiem i rozciąć gardło nie temu gnollowi co potrzeba, albo wszystkie te rzeczy naraz. Nie znalazł się bowiem tak blisko wrogiego czarodzieja, jakby sobie tego życzył. Cóż, darowanemu łucznikowi w zęby się nie zagląda, szczególnie wtedy, gdy właśnie nakłada na cięciwę kolejną strzałę, która ma cię zabić. Kolejne mocne wybicie z ugiętych kolan wyniosło Hellborna ze skałki na psią głowę, która skrzywiła się nagle w bok z paskudnym chrupnięciem. Jeszcze jeden skok i Dragan szarpnął mocno następnego w kolejce gnolla. Zgiętym w łokciu ramieniem przydusił stwora i ustawił go przed sobą jak żywą tarczę. W samą porę, bo strzała w tym właśnie momencie wbiła się w korpus włochatego potwora. Diabła już tam jednak nie było, nie czekał na wybuch. Droga do łucznika była już otwarta, ale ten miał dość czasu na oddanie jeszcze jednego strzału.

Dragan rzucił w powietrze garść żelaznych kulek. Nie miały żadnych specjalnych właściwości, ale na ułamek sekundy odwróciły uwagę strzelca. Chwilę później zasypała go chmura pyłu i kamyczków. Kopnięcie piachem w oczy wroga byłoby we wcześniej wspomnianym podręczniku jedną z podstawowych akcji, gdyby ktoś go kiedyś spisał.

Czart pomyślał, że zrobi to na emeryturze. Napisze taką książkę. Na razie był jednak zajęty wycinaniem kolejnych dziur w skórze i ciele łucznika.

A3/O2

 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172