![]() | ![]() |
![]() |
|
Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni. |
![]() |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() | #1 |
Northman ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | [The One Ring] Bractwo Skaczącego Konia ![]() [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=LUO5qhpD2pA[/MEDIA] ![]()
![]()
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 07-03-2022 o 17:16. |
![]() | ![]() |
![]() | #2 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]() Sprzeczne myśli i uczucia kołatały się w jego głowie przez całą drogę do Edoras. Nawet rześki poranek, czy choćby wiatr we włosach gdy ruszył w drogę na Lithtinie nie były w stanie przepędzić jego ponurego nastroju. Słowa siostry uderzyły jak młot, a teraz ciążyły jak ciężkie kamienie przytroczone do pleców. Nie mógł się z nimi pogodzić, nie chciał w nie wierzyć, ale… one miały sens. Choć zburzyły one pogląd jaki Rhuné miał na swoje dotychczasowe życie, to jednak pasowały jak ulał do wszystkich pozostałych wydarzeń, tłumaczyły całą niechęć i odmowy pomocy z którymi się spotykał. Do tej pory winił za to zawistnych sąsiadów, wyzywał ich od tchórzy, urągał ich przodkom, czym nie zaskarbił sobie wcale więcej przyjaźni. Teraz… było mu wstyd. Jego duma była urażona bardziej niż kiedykolwiek, więc czy dziwne było, że nie chciał się pogodzić z prawdą jaką usłyszał od siostry? Już strzała orków w piersi mniej by kłuła niż to wszystko co w tej chwili przechodził. Próbował sam przed sobą się wytłumaczyć, ale wydawało mu się to niemożliwe. Stał na rozdrożu swoich myśli, brakowało mu odwagi by pójść jedną bądź drugą drogą. Dotarł do Edoras jeszcze przed świtem. Zatrzymał się przy Śnieżnym Potoku, by Lithtin mógł się napoić on sam zaś klęknął przy brzegu i ochlapał twarz i kark lodowatą niczym najmroźniejsza z nocy w Narwain wodą. Dreszcz nim wstrząsnął, ale też przyniósł oczyszczenie myśli. Po raz pierwszy od kilku dni Rhuné miał czyste myśli. Otarł twarz i spojrzał na skrzące się w blasku wschodzącego Słońca dachy Medusled. Wiedział co należy zrobić. Podszedł i poklepał po szyi Lithtina. - Doprowadziłeś mnie tutaj przyjacielu, gdy sam nie do końca byłem pewny gdzie się udać. Dziękuję. Wskoczył na siodło i ruszył stępem w kierunku stolicy kraju. Przeszłość była przeszłością. Oczywiście należy szukać sprawiedliwości, a później zadośćuczynić pokrzywdzonym. Przyszła pora spłaty wszystkich rachunków ------------ Słowa Rządcy sprawiły, że Rhuné osłupiał. Przybył po pomoc, był przekonany, że będzie musiał o nią prosić, być może nawet zapłacić w ten czy inny sposób. Tymczasem… Król poprzez swojego Rządcę wysyłał pełne oddziały by zaprowadzić porządek w Westfoldzie! To było ponad wszystko co mógł sobie wyobrazić. Pragnął wykrzyczeć “Niech żyje Król Thengel!” Łzy radości pojawiły się w kącikach oczu młodego Rohirrima, zamknął więc powieki i zacisnął mocno pięści by się opanować. Jeszcze rankiem tego dnia wydawało mu się, że jego życie jest pozbawione celu, a teraz… Mądrość i wspaniałość króla nie znała granic. Nie wiedział jak ta wyprawa się skończy, ale był pewien, że gdy kiedykolwiek król Thengel będzie zwoła Rohirrimów w potrzebie, Rhuné się stawi. Odetchnął głęboko, starając się uspokoić. W końcu rozejrzał się po swoich towarzyszach rozsyłając wszędzie ciepły uśmiech. Towarzystwo z przypadku, bo jakże inaczej można było nazwać zbieraninę złożoną niego samego, elfki, wojownika z Nan Curunir, uczonej z Gondoru, czy półdzikiej łowczyni z lasu z wielkim psem. Mimowolnie zatrzymał spojrzenie na owej bestii, która na pewno nosiła w sobie krew warga, choć nim samym nie była. Syn Rhudela miał miał wiele wątpliwości odnośnie tej bestii, ale na rozstrzygnięcie ich miał przyjść jeszcze czas. Pozostałe oddziały były zdecydowanie bardziej jednorodne, zarówno Ulfur z najemnikami czy Jeźdźcy z Harrowdale wyglądali na zwarte grupy, sprawdzone w wspólnym boju. Napotykając wzrok dowódców Rhuné skinął im głową w pozdrowieniu, choć nie do końca zgadzał się z opinią byłego barda na temat Dunledingów. Ot pośledni ludzie, ale jednak ludzie, nie prawdziwe bestie. W końcu, gdy Rządca rozdawał mapy, młody Rohirrim rozejrzał się po swych towarzyszach i nie widząc reakcji z żadnej ze stron wyszedł z szeregu. - Wypełnimy wolę króla - powiedział poważnym tonem przyjmując złotą monetę i odbierając kościane mapy. ![]()
__________________ Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way. |
![]() | ![]() |
![]() | #3 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]() Łuk na plecach i kołczan, ubrana w kurtkę z dobrze oprawione skóry, z kołnierzem z futra borsuczego. Włosny jasne niczym zboże tuż przed zbiorami, zaplecione w dwa warkocze opadające jej na ramiona. Postura raczej nie zwiasująca wielkiego wojownika. Za to ten pies u jej boku... Wielkie bydle takie co z wargiem mogłoby sobie poradzić, a może nawet z takowym zmieszane. ![]() |
![]() | ![]() |
![]() | #4 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]()
![]() Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 06-05-2020 o 01:20. |
![]() | ![]() |
![]() | #5 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]()
![]()
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
![]() | ![]() |
![]() | #6 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]()
![]()
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała. - W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor. "Rycerz cieni" Roger Zelazny |
![]() | ![]() |
![]() | #7 |
Northman ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]() [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=0zgPRxVF_ko[/MEDIA] ![]()
![]()
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 08-05-2020 o 20:36. Powód: Wybaczcie lietrówki i autokorekty by iPhone. |
![]() | ![]() |
![]() | #8 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]() Młody Rohirrim wziął kufel z piwem w dłoń. Nie mógł sobie wyobrazić w jaki sposób ten dzień mógłby stać się jeszcze lepszym. Wczorajsze troski odchodziły w niepamięć, zastępowane przez nie nadzieję, ale wręcz pewność, że jutro będzie już tylko lepsze. Gdzie by się nie obejrzał, czego nie usłyszał - wszędzie same pozytywne wieści. Pieśń Ulfura się wspaniale w to wszystko komponowała. Zresztą, niech się opróżni kilka piw, a Rhuné do niego dołączy. To był wieczór, który im się wszystkim należał… Choć delikatnie czuł zazdrość wobec oddziału z Harrowdale, z chęcią byłby już w siodle w drodze do Zachodniej Marchii. Dunlendingowie czy wargi nigdzie nie uciekną w ciągu jednego dnia. A nawet jeśli, to będą ich tropić bez wytchnienia! Tymczasem jeszcze raz spojrzał po swoich nowych towarzyszach. Nic dziwnego, że byli głównym tematem toczących się rozmów. Egzotycznej urody elfka… Chyba była pierwszą istotą z Starszej Rasy, jaką syn Rhudela spotkał w swoim życiu. Nie wiedział co o niej myśleć. W jego domu nie poświęcano im zbyt wiele rozmów czy opowieści. Występowali w nich oczywiście, ale raczej jako dawcy wiedzy, istoty z dalekich krain. Niezbyt pokrywało się to wtedy z jego zainteresowaniami. Pamiętał tylko, że rasa królewskich maeras pochodziła od wspaniałych stadnin prastarych elfów sprzed wieków. Elfka wydawała się jednak czuć mniej zagubiona od eleganckiej pani z Gondoru, która w karczmie pasowała odrobinę jak pięść do nosa. Nosiła się zupełnie inaczej niż spotykane przez Rhuné’a do tej pory kobiety. Młodzieniec nie miał wszakże nic przeciwko tej nowej modzie, wręcz przyklasnął by temu, by i Eorlingowe córy tak się ubierały. Jednak w tym momencie czuł się nieco onieśmielony, nie zwykł przebywać w otoczeniu wysoko urodzonych. Czarnowłosy mężczyzna, na pewno starszy i bardziej doświadczony od syna Rhudela wydawał się wymieniać niekoniecznie przyjazne spojrzenia z kompanią Ulfura. Uprzedzenia innych Rohirrimów wobec niego były dla Rhuné śmieszne. Zresztą on sam był chyba jedynym Eorlingiem w karczmie, który niekoniecznie pałał nienawiścią do Dunlendingów. Dlatego miał szczere nadzieje, że zostaną wraz z Rogaczem wiernymi sobie towarzyszami broni. Najbardziej swojsko spośród nich wyglądała młoda dziewczyna z Leśnego Ludu. Gdyby nie obce szaty, na pewno zostałaby wzięta za jedną ze swoich. Widać było jak chłonęła wszystko co się działo dookoła i Rhuné poczuł wielką chęć by ją wesprzeć na duchu. Brak towarzystwa jej wielkiego psa zdecydowanie sprawiał, że wydawała się bardziej dostępna. Dlatego też uśmiechnął się do niej szeroko i podniósł wreszcie swój kufel z piwem, by stuknąć się nad stołem z nimi wszystkimi. ![]()
__________________ Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way. |
![]() | ![]() |
![]() | #9 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]() Eiliandis pieśni barda nie słuchała bo czysty, głęboki głos, jakim Ulfur mógł się pochwalić i wpadająco w ucho medlodia nie mogły przyciągnąć uwagi gdy słów się nie rozumiało. Równie dobrze ex-minstrel mógł o strzyżeniu owiec śpiewać. Dlatego znad kufla piwa, które jej wcześniej postawił Rogacz, przyglądała się z zaciekawieniem swoim nowym towarzyszom. Bo towarzystwo było nader ciekawe. Z wyjątkiem jasnowłosego mistrza koni wszyscy byli cudzoziemcami. To było ciekawe, dlaczego nie starał się ze swoimi trzymać. Dla reszty członków ich drużyny to było dobre. Mieli kogoś kto znał te ziemie. Kogoś kto będzie potrafił wskazać im drogę. Ponieważ dobry przewodnik to podstawa każdej wyprawy. - Co możesz rzecz nam o tym wszystkim mości panie… ? - Tu uzdrowicielka zamilkła na chwilę ponieważ Rohirrim nie przedstawił się. A przynajmniej w całej wrzawie na placu ona imienia nie dosłyszała. - Rhuné syn Rhudela - odparł młodzieniec i ponownie się uśmiechnął. Miał dzisiaj świetny humor. - A w sprawie… naszej wyprawy i tego wszystkiego - machnął ręką na karczmę. - Możemy tylko dziękować, że mamy tak mądrego króla. Jakby wiedział co trapi ten kraj w każdym z jego najdalszych zakątków! Elfka, która do tej pory z zainteresowaniem przysłuchiwała się pieśni Ulfura, odstawiła kufel pitnego miodu i spojrzała po pozostałych. - Skoro już o tym mowa, to czy mamy jakiś plan kiedy dokładnie zamierzamy wyruszyć? Nie ukrywam, że dobrze byłoby wiedzieć o tym z odpowiednim wyprzedzeniem, by przygotować się do podróży. Jeszcze dzisiaj, jutro o bladym świcie czy może za kilka dni? - Myślę, że nie powinniśmy mitrężyć zbytnio czasu i ruszyć z pierwszym świtaniem. Podróż do granic Zachodniej Marchii zajmie nam ze dwa dni, jeśli pogoda dopisze. Ciemnowłosy w trakcie pieśni nie przestawał zabawy monetą, przebierając nią między knykciami i wpatrując się w zmieniające się oblicze starego króla i konia Eorlingów. - Na złapanie sprawców na gorącym uczynku i tak już za późno. Skąd ten pośpiech zatem mistrzu koni, Rhuné? - Każdy dzień zwłoki, to dzień więcej wolnego hasania najeźdźców. Może się tak zdarzyć, że rzeczywiście trafimy na owy gorący uczynek - stwierdził syn Rhudela. - Do wyprawy tej należy odpowiednio przygotować się - uzdrowicielka wypowiedziała starą prawdę. - Inaczej napotkawszy najeźdźców niewiele uczynić będzie można - ona sama wolałaby jeszcze dzień czy dwa spędzić pod prawdziwym dachem i wyspać się w prawdziwym łóżku. - Najlepiej jak ruszymy o świcie - odezwała się blondynka z warkoczami, która do tej pory milczała, bo zajadała się zamówioną strawą jakby nie jadła przynajmniej dwa dni. - Wyśpimy się, najemy a i tak dogonimy tamtych, bo nasze konie będą miały lżej - popatrzyła po swojej drużynie. - My trzy - wskazała palcem po kolei siebie, elfkę i damę - będziemy małym ciężarem dla wierzchowców, a jak jeszcze wasz bagaż - tym razem palcem pokazała po dwóch mężczyznach - rozdzielimy na nasze trzy konie to i waszym będzie znacznie łatwiej i będziemy szybsi. - Nie ma tegoż ekwipunku znowu tak wiele panno... - Rogacz zawiesił przez chwilę rozbawiony ton jakby szukając w pamięci, czy leśna panna odkryła swe imię, ale nie rzucał pytającego spojrzenia domagającego się dokończenie i kontynuował - Dadzą mi konika ci-sawego… Da sobie radę. Bardziej się martwię o tego kudłacza, czy za końmi nadąży... - Skoroć jednak pilno. To niechaj będzie. Ze świtaniem - oznajmił tonem jakby ta decyzja od niego ostatecznie zależała - Szkoda aczkolwiek. Chętniej bym wieczór wydłużył. Taka z nas gromadka, że rad posłuchał. Co kogo do tego stołu przywiodło gdzie siedzimy - wziął duży pełen satysfakcji łyk piwa i wyciągnął przed siebie nogi rozsiadając się biesiadnie - Pijemy. I ramię w ramię możliwe, że krew przelejemy. Dla sprawy obcego króla. Prawie obcego. - To bardzo dobra decyzja, nie ma co zwlekać za długo - przytaknęła elfka, uśmiechając się łagodnie, po czym ponownie przeniosła wzrok na wciąż występującego Ulfura. - Grim może niejest tak szybki jak suka, ale za to mocarniejszy i niezmordowany w biegu - zapewniła łuczniczka o przydatnych cechać swojego wilczarza, a w ustach wciąż jeszcze przeżuwała kęs pajdy chleba. - A właśnie - przypomniała sobie o czymś. - Mówcie mi Sikorka - przedstawiła się w końcu. - A zatem ustalone, że skoro świt wyruszamy - Eiliandis podsumowała tę część ustaleń. - Spotykamy się przed "Domem Cepy"? - Zapytała. - Czy na placu przed domem Rządcy? To z pewnością zależne od tego gdzie kto noc spędzać będzie. - Dopiero dziś rano przybyłem, nie wiecie czy znajdzie się jeszcze tutaj miejsce na nocleg? - dopytał Rhuné. - Niestety - uzdrowicielka rozłożyła ręce w geście bezradności. - Karczmarza najlepiej zapytać. - Dobrze, więc pójdę się z nim rozmówić póki jestem w stanie utrzymać się na nogach o własnych siłach - młody Rohirrim podniósł się z ławy zabierając ze sobą pusty już kufel i zaczął przeciskać się przez tłum w kierunku karczmarza. - Lepiej dla wyprawy gdy i o własnych nogach do łoża później trafić - zauważyła delikatnie Eiliandis. - To zaciągnie się go do stajni to i rano bliżej do konia będzie miał - zaśmiała się Sikorka. - Tylko żeby miał kto to zrobić - Gondorianka zachichotała wyobrażając sobie, nie wiedzieć czemu, jak to blondwłosa kobieta ciągnie rosłego Rohirrina do stajni. ![]() Wieczór w barwnym towarzystwie dobiegł końca. Pojedli. Popili. Poznawali. Rano mieli się spotkać i ruszyć w drogę. Eiliandis wcześniej z towarzystwem pożegnała się. Jeden kufel, i to jeszcze postawiony przez czarowłosego mężczyznę, jej wystarczył. Wszak umysł chciała mieć jasny. Zostawiła rozbawionych gości gospody i udała się do izby, którą wynająła nie tak dawno temu. Liczyła wprawdzie na dłuższy pobyt w tym miejscu, ale przyjęła królewską monetę i zgodziła się wyruszyć w dalszą drogę. Co prawda niektóre, zwłaszcza te mniej parlamentarne, części ciała protestowały. Ale i na nie miała sposoby. Już wcześniej zamówiła sobie kąpiel. Więc balia z gorącą wodą czekała. Leżąc w gorącej wodzie mogła przemyśleć kilka spraw. Sama wypraw była jej na rękę, chociaż nie tak wcześnie. Była to doskonała okazja by poznać bliżej lud mistrzów koni. Zebrać potrzebne informacje. Bo siedząc na miejscu i słuchając pieśni nie dało się tego zrobić. Eadweardowa córka ze zdziwieniem stwierdziła, że wsłuchuje się docierający do niej głos herszta najemników był mimo wszystko przyjemny. I nawet gdy niezrozumiało się słów jego moc porywała. Co nieco kontrastowło z głośnym sposobem bycia Ulfura i jego towarzyszy. Co z kolei przywiodło jej na myśl jej własnych towarzyszy. Zaskakującą mieszankę ras i kultur. Ale jak każdy dobry uzdrowiciel wiedział mieszanki różnorakich ziół lepiej pomagały niż pojedyncze rośliny. I właśnie dlatego w tej różnorodność Eiliandis wpatrywała ich siłę. Gdy wychodziła z balii woda była już prawie zimna. Uzdrowicielka pozwoliła sobie na nieco dłuższą kąpiel niż planowała. Przed snem sprawdziła jeszcze swoje zapasy i udała się na spoczynek by nie spóźnić się na umówione spotkanie. ![]()
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała. - W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor. "Rycerz cieni" Roger Zelazny Ostatnio edytowane przez Efcia : 21-05-2020 o 11:29. |
![]() | ![]() |
![]() | #10 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | ![]()
![]() Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 21-05-2020 o 14:12. |
![]() | ![]() |