Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-11-2020, 14:28   #71
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz wysłuchał w skupieniu tego, co miał do powiedzenia Daniel. Nie wiedział, czy cokolwiek z tego rozumie – no cóż, on się nie modlił do Boskiego Słupa, skąd więc miał wiedzieć to, co jego towarzysz? - ale nie sądził też, by musiał to zrozumieć. Jakkolwiek rewelacje aptekarza mogłyby w innym kontekście przykuć jego uwagę, to teraz średnio przytomny i krwawiący Filipek był ważniejszy. Bartek trzymał go w swych ramionach, jednocześnie chusteczką oczyszczając jego ranę na dłoni z nadmiaru krwi.

- Wszystko to piękne – zaczął wyraźnie zirytowany -Ale Filipek nie odzyskał przytomności i krwawi. Czy nie możemy zostawić tych debat na potem, a teraz zająć się tym, co ważniejsze? – dokończył.

Zamknął oczy i wziął kilka głębokich wdechów. Nie powinien się tak denerwować i wybuchnąć. Nikt wokół niego nie zasługiwał na takie traktowanie, a kontakt z prawdziwym bóstwem był wielkim przeżyciem. Powinien wykazać się zrozumieniem.

-Przepraszam – powiedział szczerze -Po prostu martwię się o Filipka i wolałbym, żebyśmy to na nim teraz skupili swoją uwagę – wyjaśnił na spokojnie -Mędrcze Fydlonie – nazwanie kapłana „kapłanem” brzmiałoby dziwnie po polsku, „starzec” było średnio przyjemne, więc Bartosz zdecydował się na „mędrca” - Czy możemy gdzieś zaprowadzić Filipka z dala od tych oparów? Jakieś bezpiecznie, zdrowe pomieszczenie? Poprosiłbym o świeże powietrze, ale w tych warunkach… i czy mamy bandaże by opatrzyć jego ranę? I wodę utlenioną? Ym… środek, by przeczyścić ranę, by nie wdało się zakażenie? Nie wiem czego Państwo używacie w tym świecie, może być jakiś napar ziołowy. Bardzo się martwię o to dziecko, powinnyśmy mu udzielić pierwszej pomocy, ale… wstyd się przyznać, nie znam się na tym kompletnie. Po prawdzie to myślę, że gdyby rana była poważniejsza, to bym zaczął panikować albo zemdlał. Przepraszam – zakończył nieco niezręcznie.
 
Kaworu jest offline  
Stary 01-12-2020, 22:48   #72
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Co on pierdoli? Miras słuchał Aleksandra jak ten gada bez ładu i składu o jakiś leczniczych właściwościach drewna. Również był zszokowany widokiem dziwnej postaci, ale ta się w końcu zmyła.

Mirek sam zajął się więc podniesieniem drzwi i wstawieniem ich na miejsce, a potem przytrzymaniem.

- Daj już spokój z tym drewnem! - rzucił do Aleksandra - Wasz ojciec się niedługo obudzi. Połóżcie go na łóżku i niczym go do kroćset nie obkładajcie.

Sytuacja była tak głupia, nierealna i niemożliwa, że Staszic naprawdę nie wiedział co dalej robić.

Miał tylko nadzieję, że cieśla po przebudzeniu nie będzie na nich wkurwiony, ani nie będzie ich obwiniać o utratę paru zębów.
 
Stalowy jest offline  
Stary 15-12-2020, 21:53   #73
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Miras, Aleks:
- Cerded Cysgodol! - krzyknęło jedno z dzieci na pytanie Aleksandra, a reszta go uciszyła. Musiała to być nazwa własna, bo tłumacz nie przetłumaczył tego sformułowania. Dziewczyna wytłumaczyła patrząc z przerażeniem w stronę drzwi, że wodniacy opowiadali o postaciach w czarnych szatach. Pojawiali się wraz z północnym wichrem, a często towarzyszyły im burze i nawałnice. Poruszali się jak duchy albo cienie - nie pozostawiali żadnych śladów. W czasie burzy ginęli ludzie, choć wszystkie ich rany wyglądały jak zadane z przyczyn naturalnych. A to grom uderzał i niszczył jakiś budynek, a innym razem gałęzie rzucone wichrem zadawały śmiertelne obrażenia. Ale nie to przerażało w tych opowieściach. Od burz ludzie giną wszędzie, ale tu...
- Oni porywają ludzi! - odezwał się chłopak psując próbę talentu dramatycznego dziewczyny. Ona sama uspokoiła się opowiadając tą historię, choć jej najmłodszy brat pobudził się. Dziewczyna próbowała kontynuować:
- Ludzie rzeczywiście znikali. Nigdy nie odnajdywano ich ciał, a porywani byli losowo. Niezależnie od rasy, płci, wieku, zawodu, czy bogactwa... ale było wiele nawałnic w Hoer i niemal nigdy nikt nie znikał, a jak już to jedna, czy dwie osoby przez całe lata... Pan Administrator mówił, że to bajki wodniaków, a zaginione osoby żyły w lesie albo nad wodą, gdzie nietrudno wpaść w jakąś dziurę i tragicznie zginąć...
- To był Cerded Cysgodol! - uparł się chłopiec.
- Czemu Panów nie zaatakował? - zapytała dziewczyna, a w tym samym czasie nastąpiło pukanie do drzwi.

Na zewnątrz Rheoli krzyczy, żeby go wpuścić.

Bartosz, Daniel:
- Co? - wydusił z siebie kapłan na rewelacje Bartosza. Na jego obliczu wymalowały się grymasy, które ciężko byłoby opisać. Radość, zawód i przerażenie przypominały raczej załamanie nerwowe niż cokolwiek innego. Jednak Fydlon zachowywał się racjonalnie, a przynajmniej tak samo jak i wcześniej.
- To niewiarygodne. - wymamrotał pod nosem i zaczął spoglądać na słup co raz pokazując dłońmi ten symbol złożonych rąk jak najwyżej nad głową. - Za prawdę jesteście wybrańcami! - krzyknął. - Musimy iść z tym wszystkim do administratora. On musi wiedzieć! - powiedział kierując się do drzwi. Pomimo żywej i pozytywnej reakcji na słowa Daniela jego pytania pozostały bez odpowiedzi. Kolejna obietnica rozmowy odwleczona. Najpierw przez burzę, a teraz przez pilne spotkanie z administratorem. Tak w tym świecie, jak i w waszym ludzie uwielbiali przekierowywać ważne sprawy na wyższe instancje. Im wyżej tym lepiej, byle żeby nie brać odpowiedzialności. Już miał wyjść na zewnątrz, gdy zatrzymał go głos Bartosza.
- Nie ma Pan za co przepraszać! - powiedział Fydlon. Jego wyraz twarzy zmienił się. Tak jakby wrócił do siebie, choć był wyraźnie podekscytowany. - On jest jednym z was! Wybrańcem! - po czym spojrzał na rany chłopca i krzyknął do tłumu stojącego przy słupie - Goćcza dziecko, proszę pomóż temu chłopcu. - ale dziewczyna nie zareagowała. - Goćcza? - zapytał jeszcze raz kapłan podchodząc do niej. Potrząsnął ją. Ajrczal zatkał sobie uszy, a po chwili z gardeł wszystkich modlących się przy słupie wydobył się okropny, nieludzki krzyk - dotyczyło to też Filipka.
Fight Check:
Bartosz Will13 = 17 Porażka Fright Check Table = 17-13=4; rzut: 13+4=17
Daniel Will13 = 6 Sukces


Daniel (i Bartosz):
Daniel natychmiast zatkał sobie uszy. Raczej dotknął go fizyczny atak dźwięku niż jakieś psychologiczne efekty. W sensie uszy trochę zabolały od tego jazgotu. Ku jego zdziwieniu Bartosz przewrócił się i najwyraźniej stracił przytomność. Szczęście w nieszczęściu obok stał Ajrczal, który nogą złagodził upadek Bartosza. Filipek też teraz leżał na ziemi - ale nie spadł, a raczej zsunął się. Pozostali niemodlący się zareagowali różnie. Dwójka natychmiast otworzyła drzwi i wybiegła w wichurę. Para stojąca dotąd pod oknem z szokiem patrzyli na to całe przedstawienie, a po chwili zaciskali ręce na dłoniach przy czym kobieta uklękła z bólu. Pozostali trzymali się raczej dobrze oprócz Fydlona, który odskoczył do tyłu i przewrócił się. Był przytomny, zaciskał sobie ręce na uszach.

Po chwili wszyscy modlący się umilkli i padli na ziemię jak martwi. Niektórzy z nich zaczęli wymiotować, inni mieli drgawki. Planowane uroczyste powitanie "Przepowiedzianych" kończyło się katastrofą.

Bartosz:
Pamiętasz, że straciłeś przytomność. Pamiętasz obrzydliwy krzyk, którego odtąd po prostu będziesz się panicznie bał. Ale w tym dziwnym świecie utrata przytomności działa trochę inaczej. Zobaczyłeś ojca Goćczy jak jest uderzany pałką w głowę przez postać w czarnych szatach przypominającą jakiegoś Nazgulla z Władcy Pierścieni. Następnie mężczyzna jest ciągnięty po błotnistym terenie - to las, teraz widzisz drzewa! - na północ. Dziwne, nie widziałeś, że to las, ale wiesz jakie są kierunki świata. Na południu jest Hoer. Na zachodzie miejsce skąd przyszliście, a na wschodzie cywilizacja. Teraz mógłbyś przenieść się do jednego z tych miejsc, ale co właściwie chciałbyś w nich zobaczyć? Czemu wybierzesz to, a nie inne miejsce?

Gwybed:
Rzut, czy pech: 10; Nie.
Na trakcie pojawili się jeźdźcy. Całe szczęście wyczekiwałeś, żeby bezpiecznie oddalić się, bo to pobratymcy tych tutaj. Każdy z trzech koni ciągnął za sobą coś jakby rydwan, ale koła były dziwaczne. Nie dostrzegałeś szczegółów, ale były złożone z dużej ilości małych kółek - tak ci się wydawało. Rydwany nie były używane przez twój lud, ale były znane. Ale nie z takimi "kołami". Dwa z tych rydwanów były zajęte przez ludzi. Dostrzegłeś, że większość z nich to żołnierze z miejscowego oddziału zwiadowców. Wydawało się, że zabierają ze sobą wszystkich: żywych i martwych. Zabrali również kobiety, z którymi rozmawiałeś. I rojlige. I obsługę. No i nawet tego nieszczęśnika, który ostrzegł was na moment przed atakiem. Wiązali ich wszystkich ze sobą, a potem mocowali do rydwanów. Traktowali ich bez żadnego szacunku dla zwłok (a tym bardziej dla żywych istot). Po chwili na trakcie pojawił się jeszcze jeden z nich. Nie różnił się niczym od innych, ale poruszał się bez pochodni. Miał jedynie miecz. Warknął coś do reszty w obcym języku - najwyraźniej był to rozkaz odwrotu, bo szybko zakończyli przygotowania i wszyscy wkroczyli w las kierując się na północ. Dopiero wówczas zrozumiałeś czym były te dziwne kółka - pozwalały im podróżować przez las bez zatrzymywania się na pomniejsze gałęzie.

W końcu odjechali.

Dokąd chcesz iść? Trakt prowadzi na zachód albo wschód, a mała ścieżka na południe do pobliskiej wiochy (no, "miasteczka"): Hoer.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 17-12-2020 o 22:28.
Anonim jest offline  
Stary 18-12-2020, 16:10   #74
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy już napastnicy się oddalili się w swoją drogą Gwyned zaczął gorączkowo myśleć co dalej... Od razu stało się jasne, że część lokalnych strażników to zdrajcy i plan udania się na ich posterunek w tych okolicznościach okazała się tragicznym w skutkach błędem.


W takim razie Gwyned postanowił się zebrać więcej informacji o stosunkach panujących w okolicy. Powziąwszy podjął decyzję o odczekaniu do pory, której by dotarł gdyby ruszył rano z karczmy, z której wyruszył poprzedniego dnia do miejsca, gdzie jest teraz. Gdy nastąpi wyznaczona w ten sposób pora zamierzał wyruszyć Hoer, a w między czasie odczekać aż zacznie zacznie się szarówka, a następnie następnie przeszukać ruiny i po skończeniu tego zadania zaszyć się w za granicą lasu, aby nie rzucać się w oczy w czasie czekania.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 19-12-2020, 19:21   #75
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz miał ochotę westchnąć, ale się powstrzymał resztką siły woli, przywołując na usta nieco wymuszony uśmiech. Znaczy, żeby nie było – bardzo się cieszył, że Flydion miał jakiś rodzaj religijnego objawienia i dowód na to, że byli wybrańcami. Ale czy administrator nie mógł zaczekać na odpowiedzi i, przede wszystkim, opatrzenie Filipka?

Po jakimś czasie jednak i mędrzec zdał sobie z tego sprawę i poprosił Goćczę o udzielenie dziecku pierwszej pomocy. Bartosz odetchnął z ulgą, na to właśnie czekał i o to się dopraszał cały ten czas.

Niestety, mniej-więcej w tym momencie wszyscy modlący się do Boskiego Słupa – wliczając Filipka – zaczęli krzyczeć. Bartosz nie był na to kompletnie przygotowany – tym bardziej, że krzyk zdawał się być natury nadnaturalnej – a poza tym przytrzymywał dziecko jedną ręką, a drugą usuwał nadmiar krwi z jego rany, nie miał więc jak zasłonić uszu.

Upadł na podłogę, tracąc przytomność.

To było… dziwne doświadczenie. Wiedział, że jest nieprzytomny, ale jednocześnie zachował jakąś część swojej świadomości. Zupełnie jak w śnie. Czy to Boski Słup zesłał mu wizję? Czy to dlatego, że był wybrańcem? A może po prostu w tym nowym, najwyraźniej magicznym świecie rzeczy działały nieco inaczej niż na Ziemi?

Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.

Ujrzał ojca Goćczy i to, jak był bity przez… hm, kojarzyli mu się przeklęci królowie z Władcy Pierścieni, albo jakieś licze z literatury fantasy. Ciężko było stwierdzić. Po paru razach ofiara potwora (?) została ciągnięta po ziemi w kierunku północnym.

Bartosz wiedział, że mógłby się udać wszędzie, gdzie tylko chciał, ale w obliczu obecnych wydarzeń uznał, że najstosowniejsze byłoby zostać przy nieprzytomnym i jego oprawcy – ktoś bił bity, a on co, miał sobie robić podróż krajoznawczą? Nie wypadało, po prostu.

Poza tym, nie wiedział co widzi. Czy to wizja przyszłości? Jakieś symbole? Ciężko powiedzieć co, ale jeśli dzięki wiedzy, którą właśnie teraz zdobywał, miał się jakoś przysłużyć tacie pierwszej osoby, która go powitała w tym nowym, obcym świecie, to zamierzał z tego skorzystać.

Śledził wzrokiem ciągniętego po ziemi, chcąc choćby dotrzymać mu towarzystwa – przynajmniej tyle mógł dla niego zrobić.
 
Kaworu jest offline  
Stary 20-12-2020, 13:57   #76
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Dziękuję wam za informacje, dbajcie o tatę i jeszcze raz przepraszam! A nas nie zaatakowały Cerded Cysgodol, bo jesteśmy wybrańcami bogów, ale jak widać, nie chroni to przed Matką Naturą i pechem widać bogowie chcą, żebyśmy się wykazali, zamiast podać nam wszystko na tacy - Skłamał wykorzystując to, co powiedział o nich Kapłan I nadziejże pierdolnięcie przez wybrańca bogów, uczyni utratę zębów bardziej znośną dla biednego chłopa.

Sowa sądził, że te całe Cerded Cysgodol to po prostu miejscowy łowcy niewolników robiący spisek w stylu Scooby - Doo żeby porywać ludzi gdy usłyszał, pukanie do drzwi ich przewodnika otworzył .

Alexander miał nadzieje, że Rheoli wrócił się, żeby ich przeprowadzić, bo wolał się wynieść, z tej chałupy nim, chłop się przebudzi i zacznie robić kłopoty, ale równie dobrze mógł chcieć się schować przed cosplayerami Nazguli.
 
Brilchan jest offline  
Stary 22-12-2020, 15:09   #77
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Kiedy wszystko ucichło Daniel podskoczył po Fydlona klęcząc przy nim by sprawdzić czy nic mu nie jest. To było dość... nietypowe zjawisko. Bardzo i sam nie miał zielonego pojęcia co o tym myśleć...

- Wielebny, nic wam nie jest? Szybko, musimy się upewnić, że nic pozostałym nie jest.

Tak, Kocimiętka miał tylko jedno w głowie. Ogarnąć chaos co się kotłował w nim poprzez najprostszą z czynności. Upewnienie się, że nikomu nie zagraża niebezpieczeństwo utraty zdrowia, lub życia... zgodnie z jego wiedzą przynajmniej. Po Fydlonie pierwszą osobą której stan miał zamiar sprawdzić była Goćcza.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 22-12-2020, 18:52   #78
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ex-kaleka znów się rozgadał więc Miras tylko wzruszył ramionami. Nie widział kim są ci dziwni przerażający ludzie (i ile w ogóle byli to ludzie) i wolał póki co nie zagłębiać się w temat dopóki nie ogarnie bardziej co się właściwie wyprawia w tym świecie.

Rheoli wrócił rychło w czas najwyraźniej ulewa zelżała, ale Staszic nie był prędki do opuszczania w miarę bezpiecznego schronienia dopóki burza całkiem nie ustąpi.
 
Stalowy jest offline  
Stary 23-01-2021, 17:47   #79
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Tło fabularne:
Noc w Hoer i okolicach okazała się przepełniona niesamowitymi wydarzeniami. Zdziwienie musiała dziwić przysłana przez kuriera przepowiednia. Miejscowy, podstarzały kapłan Fydlon był tak uradowany jakimkolwiek zainteresowaniem jego odległej placówki, że nie miał - i nie chciał mieć - żadnych wątpliwości odnośnie tego dokumenty. Pokazał go zresztą tylko swojemu synowi, dowódcy miejscowego oddziału zbrojnego, i jego koledze jeszcze z czasów młodości, urzędnikowi. Obaj mężczyźni zauważyli kilka nieścisłości, ale pismo nie było >oczywiście< fałszywe, a tylko >prawdopodobnie< fałszywe. Nie chcieli robić przykrości staremu człowiekowi, który już dawno tak nie pobudził się jak przy tej sposobności. W momencie nadejścia dnia wymienionego w przepowiedni syn kapłana wysłał jedynie swoją córkę na powitanie "przepowiedzianych" - wolał z córką porozmawiać o stanie dziadka w przypadku powrotu z pustymi rękami niż posłać tam kogoś niespokrewnionego, który jeszcze rozsiałby plotki i Fydlonie i jego zdolnościom umysłowym.

Po prawdzie syn kapłana był zażenowany, gdy Fydlon rozgłosił nadejście "przepowiedzianych" każdemu kto chciał go słuchać w Hoer. Wysłał nawet ryboludzi na drugi brzeg, żeby pomogli Goćczy. Wszystko to zapowiadało się tragedią w zakresie reputacji kapłana i dlatego jego syn nawet nie przyszedł na przystań. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że to nie są bzdury, a rzeczywiście ktoś przybył. Ktoś dziwny... a w tym dawno zaginiony rojlige. Pozostawało jednak pytanie kto stworzył przepowiednię i czym ona tak naprawdę była.

Nagle nadeszła wichura, którą mało kto przepowiadał.

I atak na karczmę położoną na północ od Hoer.

Ludzie zaczęli znikać w zawierusze, a najszybciej i najwięcej zniknęło miejscowych wojów z Oddziału Zwiadowców.

Mirosław, Aleksander:
Otworzyliście Rheoliemu drzwi akurat, gdy zawiał silniejszy wiatr. Wydawało się jednak, że pogoda uspokajała się. Aktualnie to była już po prostu ulewa, a nie niebezpieczna wichura. Jedynie od czasu do czasu powiało, ale...
Miras Naturalist 11 = 11 (Sukces)
Alex IQ-6(6) = 11 (Porażka)

... ale Mirosław uświadomił sobie, że te powiewy wiatru nie wydają się naturalne. Oczywiście znajdowali się w innym świecie, ale wcześniejsza wichura miała charakter, no, wszystko wyglądało normalnie jak na potężną wichurę, a teraz czuł, że te powiewy były zbytnio... mechaniczne... jak w zegarku. Aleksander tego nie zaobserwował, choć jakby wyciągnąć stoper i przyjrzeć się temu zjawisku to dowody staną się oczywiste.

- Już się bałem, że was nie znajdę. - powiedział ryboczłowiek - Co tu... - zaczął, gdy zobaczył nieprzytomnego, ale chyba za bardzo go to nie interesowało, bo sam do siebie wzruszył ramionami i powiedział:
- Ktoś przeprowadził atak na Hoer. Większość strażników gdzieś poznikała... on żyje? - zapytał wskazując na mężczyznę, a wy szybko potwierdziliście.

Ogólnie Rheoliemu przykro, że wcześniej was zgubił, ale teraz chce żebyście kontynuowali z nim podróż do budynków ryboludzi tworzących szeroko pojętą przystań. Zasadniczo nie sprzeciwi się zabraniu ludzi z tego budynku, ale właściwie ma to obojętne (choć, gdyby ktoś na głos podniósł temat bezpieczeństwa to Rheoli "oczywiście" będzie chciał zabrać wszystkich w bezpieczniejsze miejsce niż ta chata).

Gwybed (Bartosz ma wizję tych wydarzeń):
[trochę nieczytelna deklaracja; ogólnie rozumiem, ale w szczegółach problemy; z tego co rozumiem to Gwybed chce (ostatecznie) czekać do poranka, ale ten przeskok czasu jest na razie niemożliwy z uwagi na działania innych graczy]
Postanowiłeś przyczaić się w pobliżu karczmy i obserwować dalszą sytuację. Myślałeś, że już wszystko ucichło, gdy nagle od strony Hoer pojawił się jeszcze jedna zamaskowana osoba. Ciągnęła za sobą związanego mężczyznę w mundurze miejscowego Oddziału Zwiadowczego. Kimkolwiek byli tamci to albo przebierańcy albo nie wszyscy Zwiadowcy zdradzili. Najwyraźniej ten jeden został z tyłu, gdy reszta oddaliła się, żeby sprawdzić czy ktoś nie przetrwał ataku na karczmę. Trochę wpadłeś jak śliwka w kompot, bo w sumie... no ty przetrwałeś atak na karczmę i akurat próbowałeś zmienić pozycję, gdy tamten pojawił się znikąd. Nie usłyszałeś go. Zbliżył się do ruin i chwilę nasłuchiwał. Zamarłeś...
Gwybed DX(-2)=8 = 12 (Porażka)
... niestety, gdy tamten pojawił się to akurat opierałeś się o gałąź. To nawet nie była głupia pomyłka - po prostu pech o jaki łatwo w tych okolicznościach. Ta złamała się pod twoim ciężarem, a wróg natychmiast spojrzał w twoim kierunku. Rzucił związanego jak baleron i nieprzytomnego strażnika w błoto, a sam wyciągnął dziwny kij (nie przypomina żadnego znanego ci uzbrojenia... taka dziwna pałka, broń raczej jednoręczna, może półtoraręczna) i zaczął zbliżać się w twoim kierunku.

Jeśli nie chcesz walczyć tylko uciekać to aktualnie są dwa racjonalne kierunki: w stronę jeziora (południowy wschód) albo osady Hoer (południe). Teoretycznie mógłbyś jeszcze skierować się na południowy zachód, ale tam po prostu ominiesz Hoer i po pewnym czasie wkroczysz w kompletną dzicz. Jezioro to punkt odniesienia w całej okolicy, więc jeśli nie Hoer to jezioro wydaje się bardziej logicznym kierunkiem. Wybranie innego kierunku niż "ogólnie" południowy doprowadzi do walki.

Bartosz (dodatkowa wizja):
Ojciec Goćczy został rzucony w błoto przed sporej wielkości ruinami położonymi przy trakcie biegnącym ze wschodu na zachód. Nie ma tu żadnych zwłok, ani nikogo żywego oprócz osiłka ([Gwybeda], ale jak ma na imię to nie wiesz), którego zaraz zaatakuje przebieraniec rodem z Władcy Pierścieni.

Czujesz, że ktoś ci się przygląda. Nie jest to ten z pałką, ani osiłek, ani ojciec Goćczy. Właściwie to ta trójka nie widzi ciebie, więc może ktoś tak samo podgląda ciebie? Trochę paranoiczny punkt widzenia, a kto ogląda tego kto ogląda?
- To jest teraz. - usłyszałeś głos, który przemówił do ciebie po polsku. - Jesteś człowiekiem. Jak ten związany i ten ukrywający się. I jak ci w świątyni. Powiedz. Jakbyś mógł to kogo wolałbyś ocalić? Tych dwóch tutaj, czy tych w świątyni? Kto ma żyć, a kto ma umrzeć? Rzadko ludzie mają taki wybór, prawda? Wybierz. - ostatnie słowo zabrzmiało groźnie. Pozostałe były wypowiadane neutralnym tonem jaki można spotkać wśród urzędników.

Daniel:
[ta część odpisu wymaga większego wkładu pracy (w sumie to mnie wcześniej zawiesiło i nad tym pracowałem wczorajszej nocy i nadal nie skończyłem); najpóźniej w poniedziałek uzupełnię i dam znać w komentarzach z edytowania odpisu; jakby wcześniej była deklaracja dla Bartosza to i ona będzie uwzględniona]
 
Anonim jest offline  
Stary 25-01-2021, 16:38   #80
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Po wykryciu Gwyned rozpoczął ucieczkę kierunku osady Hoar. Jeśli ucieczka się uda zamierzam dotrzeć do miejsca, gdzie będę mógł się jej dyskretnie przyjrzeć.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172