|
Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-03-2022, 17:49 | #41 |
Reputacja: 1 | Wychodząc przed budynek, krasnolud od razu zauważył, że brama dopiero zamykała się za Tanyrem. Bez trudu zdążyliby przez nią przejść, choć czarodziej był już poza zasięgiem wzroku. -No tak, mogli po prostu wyjść przez bramę, kiedy wszyscy pogonili za uciekającą. - Powiedział na głos August. Rozglądał się za jakimiś śladami, głównie nagich stóp, chociaż brama zwykle była miejscem największego ruchu. Niestety, przez bramę do budynku, prowadziła droga w znacznej większości zrobiona z kamienia i żadne ślady się nie zachowały. Oczywiście można było śmiało liczyć na to, że nie tyczy się to śladu zapachowego, ale do wytropienia tego potrzebowali Novio... którego nadal z nimi nie było, mimo iż w tym czasie Tanyr zdecydowanie powinien był go już przyprowadzić. - Hmm, Tanyr z Novio powinni już tu być. Chodźmy sprawdzić, co go zatrzymuje. Gęsiego, żeby nie zadeptać pobocznych śladów. Ktoś przeglądał biblioteczkę w pokoju, gdzie śpią strażnicy? - Zapytał August, któremu co prawda mignął regał w pokoju służby, ale na początku nie skojarzył faktów. Książki w pokoju dla służby nie były aż tak popularne. Nawet u bogaczy. Kroki z wolna wiodły go w kierunku koni. Całą trójką ruszyli w stronę stajenki, przemieszczając się jedno za drugim i trzymając się głównej ścieżki. - Wiem o którą biblioteczkę chodzi. Pan sierżant czytał jedną z tych książek, ale poza tym nikt nic nie ruszał - odpowiedział żołnierz. Gdy zbliżali się do stajenki, August od razu rozpoznał, że coś się działo. Komplet koni świadczył o tym, że sierżant nie pojechał z wiadomością, ale tutaj też go nie było. Tanyr stał na drabinie prowadzącej na stryszek, z głową ponad poziom sufitu i rozmawiał z kimś. A na dodatek, Novio siedział przy jakimś leżącym na brzuchu chłopaku, którego koszula i kamizelka przewieszone były tylko przez ramię. Tanyr zaczął schodzić na dół.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
29-03-2022, 18:07 | #42 |
Administrator Reputacja: 1 | Zachowanie sierżanta było dziwne, ale Tanyr postanowił dostosować się do poczynań Mossa. Skoro tamten sugerował zachowanie tajemnicy, to musiał mieć jakiś powód. Mag skinął głową, po czym przyspieszył kroku, by jak najszybciej dowiedzieć się, co takiego zauważył sierżant. Ten nie ruszył się z miejsca, zerkając nawet za ramię do środka. Gdy Tanyr do niego podszedł, ten spokojnie wyszeptał: - Zdaje się, że pies wyczuwa kogoś na poddaszu. - No to zobaczymy, jakiego ptaszka wywęszył - równie cicho odparł Tanyr. - Nawet jeśli zacznie uciekać przez okno, to Novio go złapie - dodał, po czym ruszył w stronę stajni. Zajrzał do środka. Novio stał na tylnych nogach, z przednimi opartymi na drugim szczeblu drabiny prowadzącej na stryszek, powoli merdając przy tym ogonem. - Dzień dobry! - powiedział mag, spoglądając w górę. - Zapraszam na dół! W panującej ciszy, bez trudu dało się dosłyszeć z góry szelest siana, którego z pewnością tam nie brakowało. Przez chwilę nikt się nie odzywał, ale potem w otworze prowadzącym na strych pojawiła się znajoma twarz. - Cień doby - odpowiedział niemrawo Brodie, jakby zaspanym jeszcze głosem, po czym odchrząknął delikatnie. - Pan kurier, pan ze straży. Dzień dobry! - powiedział już całkiem wyraźnie. Uśmiechnął się, jednak zrobił to jakby bez przekonania. Novio szczeknął radośnie i żwawiej zamerdał ogonem. - Czy dobry, to się jeszcze okaże - powiedział Tanyr. - Zapraszam na dół... - Gestem poparł słowa. - Ojej. yyy... - zaczął bez przekonania chłopak, - tak tak, już się ubieram i schodzę - dodał szybko, po czym jego głowa zniknęła z pola widzenia. Dało się słyszeć ciche szelesty siana. - Może sprowadzić resztę? - wyszeptał cicho sierżant. - Wyprowadzę konie i podpalę tę budę - powiedział głośno Tanyr. - To najlepsza metoda, by wykurzyć ptaszka z gniazda. - On chyba nie jest tam sam... - powiedział szeptem do sierżanta. - Obstawię tyły - odpowiedział cicho Moss i ruszył za stajenkę, aby uniemożliwić ucieczkę przez okno. - Liczę do trzech... a możesz zleźć i bez gaci! - dodał, ponownie głośno. Chłopak wyjąkał coś niewyraźnie, co z resztą zagłuszał szelest siana. Jednak po chwili ponownie pojawił się w otworze. Był już w spodniach, ale z butami w dłoni oraz koszulą i kamizelką przewieszonymi przez ramię. Zaczął schodzić po drabinie, ale zejście na sam dół uniemożliwiał mu Novio, który cały czas stał z łapami opartymi o jeden ze szczebli. Ciężko było określić, czy chłopak obawia się postawienia stopy na łapie psa, czy też zostania ugryzionym. - Jestem, już... A o co chodzi? - zagadał, nie spuszczając wzroku z Novio. - Novio, do mnie... - Tanyr przywołał psa, który czym prędzej wykonał polecenie. - A ty na ziemię i kładź się, twarzą w dół, bo jak nie, to Novio zrobi sobie z ciebie śniadanie. - O, yyy - wyrwało się Brodiemu, aczkolwiek nie ociągał się on ani z zejściem z drabiny, ani z położeniem się na kamiennej podłodze. - Novio, pilnuj... i odgryź mu tyłek, jak się ruszy - polecił. A potem zaczął wchodzić po drabinie by sprawdzić, czy Brodie był na stryszku sam. Pies szczeknął cicho i wykonał polecenie siadając przy chłopaku. Tanyr wszedł na tyle wysoko, aby jego głowa znalazła powyżej poziomu podłogi poddasza. Miał widok na całe pomieszczenie, ale nie musiał się szczególnie rozglądać, aby dostrzec kobietę, której szukał. Blondynka siedziała na podłodze, od pasa w dół zagrzebana w sianie, z niedopiętą koszulą i pistoletem w dłoni. - Szukasz tu czegoś? - spytała delikatnym głosem. - Odłóż tę zabawkę i schodź na dół - powiedział Tanyr. - Znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. A stajnia jest otoczona - dodał - więc nie rób głupstw i nie pogarszaj swej sytuacji. - Phaa! - prychnęła wyraźnie kobieta, bagatelizując i wyśmiewając jednocześnie. - No, chodźmy na dół - przystała jednak, podnosząc się i kierując w stronę zejścia. Tanyr zszedł z drabiny i odsunął się na bok, by kobieta mogła spokojnie zejść na dół. Od razu dostrzegł, że August, Lagertha i jeden ze strażników przyszli do stajenki. - Zobaczcie, kogo los nam zesłał - powiedział Tanyr do nowo przybyłych. Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-03-2022 o 18:10. |
22-04-2022, 18:44 | #43 |
Reputacja: 1 | Zaraz za Tanyrem, po drabinie zeszła młoda blondynka. Zeskoczyła dziarsko z trzeciego szczebla, skracając drogę. |
18-06-2022, 07:09 | #44 |
Reputacja: 1 | - Proponowałbym iść tropem ninji - powiedział Tanyr. - To najszybsza metoda, by dojść do jej zleceniodawcy. -Zgadza się, to rozsądne podejście, po to mamy lokalizator. - Odparł August zerkając na magiczne urządzenie. - I może uda się podsłuchać coś istotnego - dodała Tayra, zgadzając się z przedmówcami. - Ale najpierw odbierzemy pana Zevrana, prawda? - zaproponowała Lagertha. - Im nas więcej, tym lepiej - przyznał Tanyr. -Tak, Zevran już się chyba wyspał. A jeśli nie, to odeśpi kiedy indziej. - Zgodził się krasnolud. Nie tracąc czasu, drużyna udała się do przybytku, w którym zostawili kolegę. Przejazd ulicami nie sprawiał im żadnych problemów i przypominał spokojną wycieczkę po mieście. Gdy tylko dotarli pobliże tawerny, dostrzegli patrol sześciu żołnierzy ze straży miejskiej pilnujący jej wejścia. Rozpoznali wśród nich jednego - tego który miał strzec Piwnego Rycerza. Wyglądało na to, że przesadnie potraktował swój obowiązek, angażując do powierzonego mu zadania większą ilość ludzi. Od razu poręczył on za drużynę i niepotrzebne były żadne tłumaczenia. Zostawiwszy konie na zewnątrz, ekipa weszła do środka. Tam od razu okazało się, że oprócz pary kolejnych strażników miejskich, Zevran miał nie lada towarzystwo trojga znanych osobistości. - Witam państwa. Jak idą postępy w śledztwie? - spytała spokojnie pani de Vilan. - Można by rzec, że jesteśmy na tropie - odparł Tanyr. - To prawda. A jak idzie cała reszta? Jakieś nowe mniej lub bardziej niepokojące wieści? - August nie chciał przedłużać rozmowy, ale może zdarzyło się coś ważnego. - U nas spokój. Dzięki Claudii i Davidowi poznaliśmy nadworne plotki, ale jednocześnie mamy pewność że nikt nie został podmieniony - powiedziała Volume. - Przygotowania trwają bez niespodziewanych przeszkód - dodała Księżna Margot. - Właśnie mówiłem, że Kaelon z towarzyszami przenoszą się do Estaderro na spotkanie z zaprzyjaźnionymi ninja, a Sher po znalezieniu kilku zombie w siedzibie Doneda Razora czeka w gotowości - powiedział Zevran. - Pan Zevran mówił też, że zakupił pan książki do alchemii mojego autorstwa - Księżna zwróciła się spokojnie do Tanyra. - Domyślam się, że ma pan do mnie pytania. Mogę wszystko wyjaśnić - powiedziała spokojnie, spoglądając na czarodzieja. Tanyr był jednak zbyt zajęty śledztwem i tylko przeglądał zakupione książki. Pokręcil głową. - Zapewne później - powiedział. - Jak już się uporamy z tym bałaganem - dodał. Jej Wysokość zastanowiła się przez krótką chwilę i skinęła delikatnie głową, na znak aprobaty. Volume zaś odetchnęła z ulgą. - Zaprzyjaźnieni ninja? Hmm. Jak dokładnie są zamieszani w tą sprawę i czy mamy nieprzyjaznych? - Zapytał krasnolud. - Nieprzyjaźni to ci z którymi walczyliśmy. Ci drudzy są przeciwnikami nekromancji, a Kaelon ma zaproszenie od ich dowódcy, nijakiego Hiroyuki Tagawy, który może coś wiedzieć. Grupa naszego śnieżnego elfa da nam znać - powiedział Zevran. Coś tu się Augustowi nie zgadzało, zwłaszcza biorąc uwagę nocny okrzyk, który usłyszał z kamienia nasłuchu. "Śmierć nekromantom" jeśli dobrze pamiętał, lub coś bardzo bliskiego w naturze. Nie dał jednak niczego po sobie poznać. - Ach, rozumiem, a jak duże są skłócone ze sobą frakcje? - Zapytał zamiast tego. - Frakcje? - podchwyciła Tayra, - Myślisz, że jakaś zaczęła spiskować z nekromantami, wcześniej gdzieś w Ing, a ten Tagawa to odkrył i teraz z nimi walczy? - zasugerowała. - Obecnie niewiele wiemy, ale jeśli u Edmunda było tylko troje, to nie powinno być tak źle - zauważył Zevran. - Musimy po prostu sprawdzić i tyle... - powiedział Tanyr. - Jedyne niebezpieczeństwo polega na tym, że możemy zabić sojusznika. - Tak, to jest swego rodzaju problem. Raz, kwestia zabijania sojuszników nie wygląda dobrze, dwa, można utracić cenne informacje. Ale to dygresja, dygresja. - Krasnolud uśmiechnął się pod wąsem, a przynajmnej próbował rozprosować swoje wargi w mniej ponury wyraz. - Oczywiście my sami nie chcemy nikogo zabijać - zapewniła Tayra, widząc zaniepokojoną minę Księżnej. - Proszę bez zabijania. Dowiedzcie się kto jaką ma rolę w spisku i działając ograniczcie wypadki śmiertelne do minimum - zażyczyła sobie Jej Wysokość, już nie po raz pierwszy. - Najlepiej walczyć tylko w samoobronie. Poza tym, może zaklęcia i środki usypiające? - zasugerowała Volume. - Wtedy nadal będzie można przesłuchać podejrzaną - dodała, w odpowiedzi na słowa Augusta. - Oczywiście. Niestety działa to w obie strony. Miejmy nadzieję, że nikt nie będzie miał morderczych zamiarów. - Odparł August, starając się nie myśleć jakie mogą być czyjeś zamiary, skoro wszystko kręciło się wokół nekromancji. - Raczej nie mam takich zaklęć... - przyznał Tanyr. - Ja również niewiele, zwykle zajmuję się nieumarłymi. Ich się usypia na wieczność. Natomiast trzeba po drodze wziąć kilka odpowiednich mikstur. - Zgodził się kapłan. - Mikstury już właściwie mamy. A jako niewidzialna mogę wiele zdziałać i nikogo przy tym nie zabijać - powiedziała Tayra. Księżna musiała zaufać zgromadzonej ekipie, że nie będą zabijać każdego kto się napatoczy na ich drodze... Kwestia zaufania.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
19-06-2022, 10:06 | #45 |
Administrator Reputacja: 1 | - A jak tam w posiadłości Edmunda? Odkryliście coś? - spytał Zevran. - Znaleźliśmy parkę, która włamała się do posiadłości - odparł Tanyr. - Panienka zastrzeliła jednego z ninja. Trafią na razie do lochu, a potem to już nie nasza sprawa. - Inną sprawą jest, że strażnicy tam, polegali zbytnio na magicznych zabezpieczeniach. Przyda im się małe przypomnienie, jak łatwo jest je oszukać. - Dodał po chwili zawahania August. - Jaką parkę? Ktoś nowy zamieszany w spisek i zabił jednego ze śledzonych ninja? - spytała dociekliwie Volume. - Niezamierzenie... Śledzeni ninja włamali się do posiadłości. Z tego co wiemy, po maski. Ale wcześniej włamała się tam też parka piratów, z tej załogi która usunęła nekromantę w Trzymizi. I doszło do konfrontacji, nieszczęśliwej dla ninja - wyjaśniła Tayra. - Zginęła kolejna osoba - zauważyła delikatnie Księżna. - Zatem gdy wcześniej mówili o odzyskaniu artefaktów, nie chodziło im o te skonfiskowane, których kopie czekają na Zamku, tylko o inny zestaw - powiedziała zastanawiając się nad tym przez chwilę. - Straż faktycznie się nie spisała - przyznał Eryk, również lekko zamyślony. - Ale to akurat dobrze. Nadal jest ninja do śledzenia i teraz zaprowadzi was do źródła spisku - zauważyła Volume. - I to mamy zamiar teraz zrobić - powiedział Tanyr. - Wiadomo już coś na temat listu, który trafił do świątyni Amiry? Jakiekolwiek wskazówki lub ślady odnośnie anonimowego wyznawcy? - Słuchając jak księżna wyraża się o kolejnej śmierci kogoś zamieszanego w spiskiem, krasnolud zaczynał się zastanawiać, czy sama nie była autorką listu, ale to chyba by zakrawało na szaleństwo, więc zostawił te myśli głęboko w swojej głowie. - Nie znaleźliśmy nadawcy - odpowiedziała szybko Volume. - Byłam nawet w banku i w skarbcu na zamku, ale nikt nie wypłacał tak wysokiej kwoty. Musieli ją mieć ze sobą - powiedziała. Zapadła chwila ciszy, która wskazywała, że wszystkie ważne kwestie zostały omówione. - Dobrze zatem. Proszę śledzić podejrzaną i dowiedzieć się jak najwięcej o głównym spiskowcy. Najlepiej bez zabijania - Jej Wysokość spokojnie zwróciła się do zgromadzonych. Wstała szykując się do wyjścia, a Volume od razu poszła w jej ślady. Jak na osoby szlacheckiego pochodzenia przystało, wszyscy zgromadzeni również wstali ze swoich miejsc. |
26-06-2022, 16:04 | #46 |
Reputacja: 1 | Po krótkiej acz uprzejmej wymianie pożegnań, Księżna i jej dwoje towarzyszy opuścili winiarnię "Delavega". Straż miejska, której zadaniem było ochraniać koronowaną głowę wyszła wraz z nimi. Drużyna śledcza została sama, oczywiście nie licząc właścicieli i pracowników przybytku. Ostatnio edytowane przez Mekow : 26-06-2022 o 16:11. |
04-08-2022, 19:40 | #47 |
Reputacja: 1 | August myślał nad rozwojem wydarzeń. Było dość oczywiste, że ci, którzy wiedzieli więcej, byli o krok przed nimi, natomiast czuł się, jakby inni już kończyli, a on dopiero zaczynał maraton. - Wiecie, że musimy założyć, że ktoś właśnie zdobył dodatkową partię masek? - Powiedział August na tyle cicho, by tylko jego towarzysze go usłyszeli. Mieli wskrzeszoną nekromantkę, ninje, która teleportowała się kawał drogi od nich i nadal nie wiedzieli dla kogo pracowała. Mając maski, mogli prawdopodobnie podmienić pana młodego. - Mamy kogokolwiek zaufanego, kto będzie w stanie potwierdzić tożsamość pana młodego? - Tak tylko pytam, paranoja starego krasnoluda. - August szarpał za warkoczyki brody, niemalże rozplątując jeden z farbowanych na niebiesko warkoczyków. - Poziom niekompetencji strażników mnie martwi, jakby ktoś celowo ich wysłał by nic nie usłyszeli. Papuga może i rozregulowała alarm, ale cała.horda piratów w jednym domu i baraszkująca para, której nie usłyszeli, to jednak trochę za dużo. A co wam nie pasuje w tym wszystkim? - Zapytał wreszcie kapłan. - Mi tu nie pasuje wiele rzeczy - odparł Tanyr - ale bez względu na wszystko głównym naszym celem powinno być dopadnięcie tej ninji. Dzięki niej możemy dotrzeć do jej pracodawcy. - Naszą nekromantkę też powinniśmy przesłuchać, ale to w drugiej kolejności - dodał. - Co do pana młodego... to już jest chyba poza naszymi możliwościami. - Tak, to trochę martwi, ale jednak nie można być wszędzie. - Ktoś jeszcze coś zaobserwował? - August przetoczył po reszcie wnikliwym spojrzeniem. - Póki co intryga ogranicza się lokalnie, a pana młodego zdaje się nie ma w Spani - zauważyła Lagertha. - A piratów możemy wykluczyć z kręgu podejrzanych. Walczyli przeciwko nekromantom dla zarobku, ale nie wiedzieli nic o spisku i maskach - dodała. - Odnośnie straży, to mogę powiedzieć że dzielnie się spisali podczas walki z fałszywym Edmundem i Hellen. Ale żaden z nich nie posiada zdolności magicznych i właśnie tym ich przechytrzono - zauważyła Tayra. - Nie rozumiem tylko kto i jak zorganizował wskrzeszenie nekromantki, skoro tylko nasza ekipa wiedziała o jej śmierci. Straż została w posiadłości Hantrela, poza sierżantem który jednak nie miał na to ani czasu ani finansów, a myśmy wszyscy byli na zamku, na spotkaniu z Desmontem. I dopiero wtedy dowiedzieliśmy się o klamrze w pasku nekromantki, więc skąd ona o tym wiedziała, że go zdjęła? - czarodziejka starała się ułożyć wydarzenia w chronologiczną całość. - Ten kto zorganizował jej wskrzeszenie, wiedział też o pasku - podsumował Zevran. - Ale pomimo wskrzeszenia nie starała się uwolnić ninja z aresztu, ani odzyskać tych drugich masek - zastanowił się na głos. - No właśnie. Dlaczego? Zamiast tego, pożyczyła sobie i zbadała zwłoki obu Edmundów i zostawiła swój pasek aby nas tam doprowadzić - dodała Tayra. Podążając ścieżką jaką przeszły inne postacie, można było łatwiej dociec ich intencji. - Chyba, że nekromantka nie była zainteresowana polityką, tylko maskami lub efektami przemiany i tym, czy są różnice po śmierci. - Odpowiedział August. - Spróbujmy się zatem dowiedzieć... przy najbliższej możliwej okazji - powiedział Tanyr. - Ale najpierw nasza ninja... - A właśnie - olśniło Tayrę. - Nekromantka nie miała okazji dowiedzieć się niczego o maskach. Widziałam jak ninja wyjęli je ze szkatułki, a pięć minut później wparowaliście do pracowni posyłając ją na tamten świat. Zanim fałszywy Edmund cokolwiek o nich powiedział - podzieliła się tym co zaobserwowała z tamtego pamiętnego dnia, gdy w samej bieliźnie siedziała związana na kanapie. - Dlaczego więc nie wskrzesili fałszywego Edmunda? - zastanowił się na głos Zevran. - Widać chodziło o osobę, a nie informacje - odpowiedziała mu Lagertha. - Ważniejsze pytanie brzmi: co robimy? Konno dojedziemy do Matador zapewne pojutrze. Proponuję teleportację, albo przez gildię magów albo przez wasz magiczny pierścień - powiedziała. Enola w tym czasie z uśmiechem robiła notatki. - Jeśli my obserwujemy portal magów, to kto inny również. Musimy mieć przewagę, choćby minimalną. - Odparł spokojnie kapłan. - Czy to znaczy, że wolisz jechać konno? - upewnił się Tanyr. - Raczej o magiczny pierścień, chyba, że i tak pojawimy się gdzieś przy wieży magów. - Odparł August. - Arcykapłan Desmond mówił, że portal będzie w pobliżu pierścienia wzywającego. W dogodnej lokacji, tak aby nie wpaść na ścianę czy coś - powiedziała Tayra. - Możemy zagadać do Kaelona, aby znalazł ustronne miejsce - zaproponował Zevran. - No to do dzieła - powiedział Tanyr. - Im szybciej, tym lepiej. August tylko przytaknął, w tej kwestii całkowicie zgadzał się z Tanyrem.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
20-08-2022, 15:57 | #48 |
Reputacja: 1 | Przy użyciu komunikatora powiadomiono o planie drużynę Shera, która zapewne zachodziła by w głowę o powody i źródło wezwania. Pozostałych posiadaczy pierścieni z trzema magicznymi klejnotami - księżnej Margot, jej przyjaciółki i króla Artura, nie było już jak zawiadomić. Obie ekipy dość szybko znalazły ustronne miejsce i otwarto portal. Świecił on delikatnym białym blaskiem i był dość mętny co tylko w pewnym stopniu pozwalało dostrzec miejsce docelowe - ot jakaś ściana parę metrów na przeciwko. Portal był jednak wystarczająco duży nawet dla większej ekipy niż ta która miała przez niego przejść. Konie zareagowały na niego z niepokojem, ale doświadczeni jeźdźcy którzy je dosiadali, byli w stanie od razu je uspokoić. Kaelon dał znać przez komunikator, że u nich wszystko wygląda w porządku, więc cała drużyna ruszyła przez portal i nawet jadąc na koniach nie musieli się przy tym schylać. Podróż odbyła się błyskawicznie, niczym mrugnięcie okiem. Wszyscy kolejno znaleźli się po drugiej stronie, w drobnej uliczce. Zafascynowana portalem Enola po przejściu przyglądała mu się uważnie, mimo iż w przeciwną stronę nie było widać absolutnie niczego. I właśnie przez to nie odsunęła się od niego na czas i koń Zevrana który przeszedł zaraz później nieomal wpadł na jej klacz. Oba konie zarżały i postawiły parę niespokojnych kroków, ale obeszło się bez poważnego incydentu. W uliczce było trzech świadków ich przybycia. Pierwszym był oczywiście Kaelon. Drugim Magellan, którego pierścień wysyłał teraz długi na stopę promień czerwonego światła, tak gęstego że wyglądał on niczym świecąca różdżka. Trzecim był ubrany w jasne barwy ninja i został szybko przedstawiony jako Jet Chan, który dołączył do śledztwa na polecenie samego Cesarza Ing - Wang Yi Jahn’a. Przedstawianie zajęło zgromadzonym kilka następnych chwili, gdyż znajdowały się tam Enola i Lagertha - podobne pod pewnymi względami ale jakże przeciwne pod innymi - które nie znały wcześniej nikogo z drugiej drużyny. Gdy wszyscy już się poznali, przynajmniej z imion, nastał czas na działanie. Kaelon, Magellan i Jet mieli umówione spotkanie z dobrymi ninja, na które winni byli się już udać. Reszta zaś miała za zadanie wyśledzić złą ninja i poznać jej zleceniodawców. Umówili się więc, że pozostaną w kontakcie i każdy wykona swoje, a wieczorem spotkają się w "Es Tader" - głównej karczmie miasta i największym jego budynku w samym jego centrum. Zevran namierzył śledzony miecz i choć nic nie słyszał, znał odległość i kierunek. Jasno też przyznał, że dobrze zrobili używając portalu, bo gdyby mieli jechać konno, dotarli by do celu za parę dni. Pożegnawszy się i życząc sobie na wzajem powodzenia, obie drużyny ruszyły przed siebie... zmierzając w tym samym kierunku. Było przez chwilę trochę niezręcznie, ale i zabawnie. Gdy dotarli do skrzyżowania dróg, wszyscy udali się prosto, a krótko potem było już oczywiste, że zmierzali dokładnie w to samo miejsce - do miejskiej łaźni. - Zaraz. Czyli zła ninja którą śledzimy i dobrzy od których macie zaproszenie, to jedna i ta sama ekipa? - podsumowała Lagertha, starając się poskładać tę łamigłówkę. - Na to wygląda - odpowiedział Zevran, zerkając na lokalizator. - Musimy się tam udać, mimo wszystko. Ale spodziewają się tylko nas trzech - zauważył Jet. - Mogę się stać niewidzialna i iść z wami. Jeśli nikt mnie nie ochlapie, to będzie dobrze - zaproponowała Tayra. - Proponuję utrzymywać łączność przez kamień komunikacyjny - zaproponował z kolei Magellan. - Słusznie - August poparł kolegę kapłana, - i trzeba ustalić dobre hasła. - Proszę państwa. Skoro łaźnia jest miejscem publicznym, to mogą tam być niewinni ludzie. Możemy ich najpierw ewakuować? - zasugerowała dość słusznie Enola. ... Nie było dużo czasu, ale wzmocniona liczebnie drużyna uzgodniła sprawny plan działania. *** Kaeoln, Magellan i Jet, szli przed siebie, pomiędzy dwoma basenami, na osobiste spotkanie z dowodzącym ninja człowiekiem. - Witajcie sojusznicy - w komunikatorze dało się słyszeć męski głos, odbijający się echem w dużej sali. - Jestem Hiroyuki Tagawa, z rodu Tagawa, cieszę się że mogliśmy się wreszcie spotkać. - Również witamy. Jestem Kaelon, a to Magellan i Jet - powiedział Kaelon. - Zgromadził pan tu dość liczny oddział, panie Tagawa - Jet pochwalił gospodarza, jednocześnie informując drużynę z czym mają do czynienia. - Nie tak liczny jak bym chciał, ale gdy już do mnie dołączycie będzie lepiej - zauważył spokojnie Tagawa. - Nie wiem czy nasze dołączenie będzie możliwe, prowadzimy teraz dość ważne śledztwo które nas zajmuje - odparł Kaelon. - Ale pan już o tym wie. To pan nas zaprosił, zdaje się właśnie w tej sprawie. Czyż nie? - odezwał się Magellan. - Tak zdecydowanie. Posiadam w tej kwestii wiele informacji. Zapraszam panów do stołu, usiądźmy - odpowiedział Hiroyuki. Zapanowała chwila względnej ciszy, podczas której dawało się usłyszeć tylko delikatne i odbijające się echem kroki. - Gratuluję urody szlachetnej pani... - zaczął Jet, głosem oczekującym na dokończenie jego wypowiedzi przez kogoś innego. - Pani Sungoku - Tagawa krótko przedstawił kobietę, która sama się nie odezwała. Słysząc to, August miał pewność że gdzieś już zetknął się z tą osobą, a przynajmniej z jej nazwiskiem. - Panowie. Mamy konkretne plany. Zamierzamy raz na zawsze pozbyć się nekromantów i wszelkich nieumarłych z powierzchni Astarii. Sądzę, że gdy mnie wysłuchacie, przyłączycie się do mnie - Tagawa zdecydowanie przykuł uwagę wszystkich słuchających. Śledztwo które prowadzili sugerowało akurat coś przeciwnego, ale skoro dowodzący mówił, nikt nie miał zamiaru się z nim sprzeczać - wprost przeciwnie. - To bardzo ambitne i szlachetne cele. Słuchamy, jak zamierza pan tego dokonać? - Magellan delikatnie zachęcał do wyjawienia planów. - W kilku etapach. Wywołując i wykorzystując odpowiednie sytuacje... Obecnie współpracujemy z pewnym żądnym władzy liczem, oczywiście współpracujemy tylko z pozoru. Osobnik ten, chce zająć Wielką Dolinę Zieleni i domyślam się że na tym nie poprzestanie, nieśmiertelni - jak sami siebie nazywają, mają czas na realizacje swoich planów... Istotnie, pomożemy mu zacząć. Za pomocą magicznych masek o których już wiecie, przy okazji nadchodzącego wesela, nasz licz ma zamiar podmienić władców i najważniejsze osoby na dworach królewskich. Używając swoich wpływów, w ciągu kilku najbliższych lat szpiedzy ci wywołają konflikty, efektem których będzie kilka tocznych jednocześnie wojen. Sytuacja będzie na tyle zła, że potrzebna będzie pomoc z zewnątrz i władcy zgodnie zgłoszą się z tym do Nekropolu... W wyniku wojen będzie dużo nowych trupów i to właśnie nekromanci będą mieli wystarczająco sił, aby zaprowadzić pokój w Dolinie. Oczywiście to nie pokój będzie ich celem, tylko przejęcie ziem. I tak właśnie dojdzie do Trzeciej Wojny Nekomanckiej - mówił spokojnie Tagawa, wyraźnie zaznaczając efekt knowań. - Nasz licz jest przekonany, że dzięki szpiegom zasiadającym na tronach wygra tę wojnę. Znając jego ambicje zapewne zapragnie podstawiać kolejnych sobowtórów w Najwyższej Radzie Unii, pod władców Amaraziliji i nie tylko... Ale zapewniam, że tak daleko nie zajdzie. Zacznie Wojnę ale przegra ją z kretesem, głównie dlatego że większość jego szpiegów zostanie szybko zamieniona moimi ludźmi i jego największa przewaga obróci się przeciw niemu... Po wojnie jego spisek zostanie ujawniony i wina za wywołane Trzeciej Wojny Nekromanckiej oraz za wcześniejsze wojny spadnie na nekromantów. Ludność będzie się domagać ich permanentnej likwidacji, a władza oczywiście już tego dopilnuje. - zakończył Tagawa i nastała krótka chwila ciszy. Śledczy poznali plany ninja. - Dopilnuje, bo będą to twoi ludzie - odezwał się Kaelon. - Popieram ideę pozbycia się nekromantów i nieumarłych. Ale ilu ludzi zginie i ucierpi podczas tych wojen? - zauważył Magellan. - Wielu. Ale Trzecia Wojna Nekromancka jest tylko kwestią czasu, jeśli nie za dwieście lat, to za tysiąc lub za trzy tysiące. A wtedy zginie więcej ludzi i co gorsza rezultat może być inny. Najlepiej to zrobić teraz, na naszych warunkach, gdy zwycięstwo i ostateczne rozwiązanie problemu nekromantów jest w zasięgu ręki. - Kim jest wspomniany licz, którego chcemy zdradzić? - spytał Magellan, dyplomatycznie sugerując zgodę do przystąpienia. - Tego nie mogę wam jeszcze zdradzić. Poznacie się zapewne przy okazji wesela - odpowiedział Tagawa. - Ale czy to my tworzymy maski, czy ten licz? Skąd one są? - kontynuował Magellan, licząc na to że skoro nie uzyskał odpowiedzi na jedno pytanie, to przynajmniej uzyska na drugie. - Oczywiście my i to nasza niezastąpiona przewaga. To unikalne dzieło sztuki magicznej - zaczął Tagawa. - Mało kto wie, że pod koniec Drugiej Wojny Nekromanckiej porwano dla okupu córkę Cesarza Ing. Miano ją wykupić, ale przy dokonaniu wymiany mój pradziadek odkrył, że podstępni nekromanci przemienili cennego zakładnika w wampira... Panowie poznali już Panią Kirę Sungoku - powiedział Tagawa, co oznaczało że wspomniana postać historyczna i twórca masek siedziała w tym momencie obok nich. August przypomniał sobie, że czytał o tym incydencie, którego końcowy rezultat był jednak oficjalnie nieznany. Ale to stąd właśnie brało się prawie stuletnie doświadczenie w połączeniu sztuki czarnomagicznej z magią Ingijską. - Jakoś czarno to widzę - rzekł od niechcenia Kaelon... a było to hasło do wkroczenia, które wcześniej ustalili śledczy. |
11-10-2022, 20:37 | #49 |
Reputacja: 1 | Ponieważ Tanyr nie miał problemu z obsługą magicznych przedmiotów, bez wysiłku ustawił wcześniej komunikator tak, aby przesyłał głos tylko w jedną stronę. Było to dość logiczne posunięcie. W ten sposób słyszeli co się działo w łaźni, a sami mogli się naradzić, bez ryzyka że zostaną usłyszeni po drugiej stronie. - Zdaje mi się, czy wampirzyca rządziła ninja od dluższego czasu i tak naprawdę nie mamy pojęcia kto jest podstawiony? Nawet goście przybytku mogą być podstawieni. Na burze i gromy, niewesoło. - Rzucił krasnolud gniewnie. Potomkini cesarza mogła przecież faktycznie rządzić a jedynie zachowywać pozory. - Mam niestety wrażenie, że masz rację - powiedział Tanyr. - Dość trudno odróżnić oryginał od podróbki, czyli kogoś podstawionego. - Szkoda. - Powiedział August mierząc się z trudną decyzją. Każdego tutaj musieli podejrzewać o współpracę z nieumarłą. Wiedzieli już, że głównym źródłem problemu jest wampirza księżniczka, ale nie znał jeszcze imienia lisza, a tego też potrzebowali, żeby zażegnać najbliższe źródło wojny. - Niech Amira ma nas w swojej opiece. - Nie sądzę aby podstawiali ludzi z łaźni. Te maski to unikaty i mają być przeznaczone dla dworów królewskich. Sami wiemy najlepiej, ile trudu włożyli w ich transport - powiedział Zevran. - A każdy mający być podstawiony na miejsce króla, musi być niezwykle lojalny wobec swojego zwierzchnika. Taka lojalność jest równie cenna jak sama maska. Zastanawiam się ilu takich ludzi mogą mieć? - zauważyła Enola. Obie te uwagi miały sens. - Możemy wejść do łaźni udając klientów i zobaczyć - powiedziała po chwili Enola, odpowiadając jak gdyby na swoje pytanie. - Podali pierwsze hasło, możemy wejść i zadać własne pytania - zauważył Zevran. - Pierwszym pytaniem powinno być, czemu w ogóle zdecydowali się współpracować z wampirzycą i nekromantami. - August zaczynał podważać istnienie zdrowego rozsądku wśród tutejszego dworu. - Głupota? Chęć zysku? Szantaż? Nienawiść? Różne są możliwości - powiedział Tanyr. - Powiedziałbym nienawiść. I zemsta, za podstępną przemianę księżniczki w wampira - dodał Zevran. - Z tego co rozumiem, to księżniczka-wampir potrafi zrobić te maski - powiedziała Enola. - A z nakromantami tylko udają współpracę, aby wspólnie wywołać wojnę podczas której chcą ich zdradzić i oskarżyć o jej wywołanie... Czy coś pomieszałam? - powiedziała, rozglądając się po twarzach zgromadzonych. - Tak. Chcą wywołać trzecią wojnę nekromancką, aby ich unicestwić. Przynajmniej tak twierdzi. Cel mi się podoba, ale metoda pozostawia wiele do życzenia - powiedział Zevran. Gdy bohaterowie na zewnątrz tak debatowali, przez komunikator dochodziły dalsze części rozmowy Kaelona z Tagawą. Oczywistym było, że nic z tej rozmowy nie wynika, poza tym że śnieżny elf stara się zyskać na czasie. Ale nie mieli go za dużo. - Nie ma czasu, trzeba wejść głównym wejściem i to zakończyć. Pamiętajcie, że oni mówią lekkim tonem o zamachu stanu, podmienianiu królów i księżniczek. Księżniczka co prawda może została przemieniona w wampira, ale ta jej zemsta dotknie zbyt wielu ludzi i dynastii, a nigdy nie będą mieli pewności, czy zniszczyli wszystkich nekromantów czy nieumarłych. Sama księżniczka musiałaby popełnić samobójstwo na koniec. - Wycedził August niemalże przez zęby. - Chodźmy więc... - zgodził się Tanyr. - Wchodzimy tam i co dalej? Zaczynamy rozmawiać, czy od razu każemy im się oddać w ręce sprawiedliwości? Znaczy w nasze... i dopiero wtedy będziemy wypytywać o szczegóły? - Tak, tak, tak, jak to powiedziała księżna, bez zbędnego zabijania, a najlepiej bez zabijania w ogóle. - Westchnął August.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
12-10-2022, 09:13 | #50 |
Administrator Reputacja: 1 | Czworo załogi i pies weszli do łaźni. Pierwsze pomieszczenie było przedsionkiem gdzie witano gości i szatnią. Spora ilość szafek stała pod niemal każdą ścianą. W rogu pokoju były skromne boksy umożliwiające dyskretne przebranie się, zaś na przeciwko od wejścia stało biurko, za którym stał zarządzający łaźnią mężczyzna. Z pomieszczenia w którym byli można było przejść do trzech kolejnych. Drzwi po lewej stronie u góry oznaczone były symbolem fontanny, oraz niżej trzema symbolami męskości: trójkątem, ludzikiem o szerokich barkach i mieczem. Drzwi po prawej również oznaczono fontanną u góry, ale one miały niżej symbole kobiece: okrąg, ludzika w spódnicy i kwiat. Na drzwiach naprzeciwko, widniała oficjalnie wyglądająca notatka: Główna sala basenowa wynajęta prywatnym użytkownikom. Dostępne tylko małe baseny i sauna. Wstęp za 1/4 ceny. - Witamy w łaźni miejskiej - przywitał ich mężczyzna zza biurka. - Główna sala została wynajęta, ale z uwagi na to wstęp kosztuje tylko pięć miedziaków. Prysznice tradycyjnie tylko dwa. - powiedział od razu. - Może skorzystamy z sauny...? - Tanyr zwrócił się niezbyt głośno do Enoli. Nie z nadzieją, że ta się zgodzi, ale raczej by dać pozostałym czas na podjęcie decyzji, co robić dalej. - Sauny, nie próbowałam od dzieciństwa - zastanowiła się Enola. - Kąpiel w mleku i błotną to znam, ale... - kobieta nie była pewna, czy mogą sobie pozwolić na czasochłonne luksusy. - Później, przyszliśmy na spotkanie. Musimy tam wejść i zatrzymać to szaleństwo. - Rzucił cicho August. - Tak. Nie będziemy się kąpać. Prowadzimy śledztwo na zlecenie króla Fredinanda - Zevran dość oficjalnym głosem zwrócił się do pracownika łaźni. - Musimy poważnie porozmawiać z wynajmującymi łaźnię, niewykluczone że poleje się krew - dodał już ciszej. Mitch nie był pewny co zrobić w tak niezwykłej sytuacji, ale okazanie mu dokumentu wystawionego przez Parę Królewską rozwiało jego wątpliwości. Chwycił leżący na biurku skromny pęk kluczy i ruszył w stronę drzwi. Te zamknięte były jednak tylko na klamkę. |