Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2021, 17:29   #11
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
30.1.20
Rano, dzień, wieczór, noc, przełom dnia
Środek łagodnej zimy: ciepły dzień
Jest chłodno, pada lekki śnieg. Alkohol jest zimny, a jedzenie się nie psuje
Trosco udał się z powrotem do bunkra Knot, gdzie poprosił Beep-Boop o naprawę uszkodzeń torsu. Robot zgodził się i prędko zaczął operować na Trosco. Gdy w pewnym momencie Knot wyłoniła się spod sterty wypchanych śmieciami kartonów, podekscytowała się widokiem otwartego robota i zaczęła pomagać w operacji. W środku ich pracy Gkero wszedł do środka. Zadowolona z większego towarzystwa w domu Knot skocznie go powitała - HEJ JASZCZUR, MASZ MÓJ WAŁ KORBOWY?. - spytała, pokazując palcem na wiszącą na jednej ze ścian kuszę. Zrobiona z nietypowego materiału, broń wyglądała na artefakt ludzi. - OFERTA DALEJ AKTUALNA.
-Jaka oferta?- zapytał zaskoczony jaszczur. Nie przypominał sobie niczego związanego z wałem korbowym.

- MÓWIŁEŚ, ŻE CHCESZ KUSZĘ. ODDAM ZA WAŁ. KORBOWY. - przypomniała Knot.
-...-Gkero zaczął myśleć. Intensywnie myśleć. Dobra kusza to faktycznie rzecz, która by mu się przydała. - Co to wał korbowy? - zapytał Gkero. Wolał się upewnić, czy za cenę nowej broni nie musi oddać nerki.
- TO TAKIE METALOWE COŚ BEZ TAKIEGO CZEGOŚ. PATYK WŁAŚCIWIE, TYLKO MA MIEJSCE NA INNE PATYKI I TAKIE KRĘCĄCE SIĘ TARCZE I TO POTRAFI NACISKAĆ NA SIEBIE I WSZYSTKO SIĘ RUSZA. - Knot uśmiechnęła się zadowolona ze swojej klarownej instrukcji. - JAK COŚ TO TROSCO ROZPOZNA. WY SIĘ RAZEM DUŻO KRĘCICIE.
Gkero rozejrzał się po pomieszczeniu, czy nie ma czegoś takiego pod ręką. Szukał patyka z miejscem na patyki, który byłby metalowy. No i miał tarcze. Wszystko się miało też ruszać, ale tutaj jaszczurka uznała, że Knot fantazjuje.
Trosco leżał grzecznie poddając się zabiegowi Beep Boopa.
- Gkero, wątpie czy to jest g-g-g-gdzieś tutaj. Najwięcej złomu Knot znajdowała przy plaży. - Odezwał się robot zerkając w stronę jaszczura świecącym na niebiesko okiem.

Gkero tylko spojrzał na robota i uśmiechnął się do niego, nie przerywając poszukiwań. Jeśli niczego nie znajdzie, to pewnie zahaczy przy okazji o plażę. Jaszczurka wykorzystać chciała okazję, aby po prostu rozejrzeć się po pomieszczeniu i znaleźć coś, czego mogłaby użyć do swoich strzał.
Żeby zrozumieć naturę bunkra Knot, należy wyobrazić sobie nie pokój, a dziurę pełną plastikowych kulek w parku zabaw dla dzieci. Z tym wyjątkiem, że dziurą jest ogromny bunkier, a kulkami są kartony pełne różnych, często ciężkich i niebezpiecznych rzeczy, rozsianych po okolicy w chaotyczny sposób. Goblinka zarabiała na życie gromadząc te rzeczy, a następnie je sprzedając. Po drodze często zapominając, albo zmyślając ich zastosowanie.
Aby cokolwiek znaleźć w tym bałaganie skarbów, należało nie tylko się rozglądać ale i zanurkować w głąb. Knot nie tylko to nie przeszkadzało, widząc ciekawość Gkero, sama popchnęła jaszczurkę w kartony, a potem wskoczyła w nie sama, rozpoczynając jakąś zabawę której zasad nie wyjaśniła młodemu łowcy.
Gkero zaczął robić swoje: szukać takiego czegoś bez takiego czegoś, ale z tarczą i kijami i żeby się ruszało. Niewiele przedmiotów spełniało tak skomplikowaną definicję. Pierwszym, które zobaczyło jego bystre oko, był krótki i płaski metalowy patyk z wycinkami: klucz. Klucz bez zamka zdecydowanie był takim czymś bez takiego czegoś. Brakowało na nim jednak innych patyków, tarcz, czy ruchomych części. Był tylko napis “śmigodynka” na doklejonej kartce. Metalowe kije i tarcze dało się oczywiście znaleźć osobno: pod postacią metalowych prętów, kawałków rur, zakurzonego miecza bez pochwy, oraz jako pokrywy od śmietników i deski klozetowej. Na wszelki wypadek Gkero odrzucił te rzeczy poza stertę, zawsze mógł spróbować nadziać tarczę na miecz i sprawdzić, czy będzie się ruszać, albo przyjmować inne metalowe patyki.
Nurkowanie w takim sprzęcie oczywiście nie było proste, co chwilę coś się zwalało w stronę Gkero albo było rzucane w niego przez Knot, która wertując w swoich pudłach, rozkopywała je jak pies ziemię. Łowca zgrabnie i zwinnie przechylał się między nimi albo potykał o inne pudła, tym samym unikając pocisków i znajdując nowe skarby: aż wreszcie znalazł to, czego szukał. Patyk, dziurawy, ale patyk, z innymi patykami, wbity w skórzaną tarczę, a wszystkie te patyki ruszał się, bo były słabo przymocowane do tarczy. Z tym skarbem, dumny Gkero wyłonił się ze sterty.

Cytat:
Gkero
Test precyzji (1d20) = 15
Test ciała (1d6) = 6
Test Mądrości (1d10) = 10
Stał przed nim kluczyk do śmigodynki, dwie metalowe rury, miecz, stalowa pokrywka od śmietnika, plastikowa pokrywka od siedziska w toalecie, trzy groźne składniki do amunicji, oraz takie coś bez takiego czegoś, które trzymał w rękach.
Gkero dumnie wyprężył pierś i dał Knot takie coś bez takiego czegoś, mówiąc -Proszę, takie coś bez takiego czegoś- a po chwili dodał, już z mniejszym przekonaniem - a co za to chcesz? - wskazał na trzy groźne składniki do amunicji oraz kluczyk do śmigodynki i miecz.
Knot przyjrzała się temu czemuś bez takiego czegoś. Przebrała między wbitymi w skórę kijami, złapała jeden z nich, odchyliła się, biorąc maksymalny możliwy dla niej wdech, po czym wdmuchnęła całe powietrze w kij zaciskając materiał w który ten był wbity. Po sali rozszedł się donośny, piszący, skrzeczący, piłujący dźwięk, który odbijając się po ścianach pomieszczenia przeciążył coś w odbiornikach dźwięku zarówno Trosco, jak i Beep-Boopa.

Cytat:
Test Ciała
Trosco = 1d20 = 3
Gkero = 1d6 = 6
Trosco stres +1
- AH! TO DLATEGO NA NIEJ NIE GRAŁAM! TO TYLKO KOBZA. MOŻESZ SOBIE JĄ WZIĄĆ. KRASNOLUDY DOBRZE NA NICH GRAJĄ. - uśmiechnęła się goblinka. - NIE WIEM CO TO ZA PIERDOŁY, MIECZ TEŻ MI NIE POTRZEBNY. ALE TO DAJ DAJ DAJ. - Knot wyrwała klucz od Gkero. - TO DO MOJEGO STAREGO DOMU NA GÓRZE SKARBÓW. - Ucieszyła się.
Gkero głośno podziękował i zabrał się za robienie nowych strzał, czekając aż Trosco zostanie naprawiony. Planował dać robotowi miecz, bo samemu nie chciał z niego korzystać. Duże, nieporęczne i ciężko byłoby tym ubić zwierzynę na odległość. Jaszczurka jednak zastanowiła się i uznała, że gdyby miała tuzin mieczy, wtedy mogłaby nimi rzucać. Trzymając je w kołczanie, zawsze byłyby pod ręką, a do tego niezwykle wygodne do noszenia. A jakie niebezpieczne przy rzucie! Gkero miał jednak tylko jeden miecz, więc sam siebie sprowadził na ziemię, porzucając ten pomysł. Tymczasowo.
Gkero podszedł z mieczem i oparł go obok Trosco, po chwili mówiąc -Jest Twój. Dla Ciebie. A, wykonałem zadanie i znalazłem psa - dodał z dumą w głosie.

Trosco odebrał miecz i oglądał go z każdej strony. - Wolę swój rewolwer lub pięści, a-a-ale coś ostrego sie przyda. Co do kota, powinszować jesteś znacznie zdolniejszy, niż wyglądasz i brzmisz. - Pochwalił Gkero robot, po czym położył otrzymany miecz na stole Knot. - Skróć mi g-g-g-o do długości sztyletu. - zwrócił się do goblinki.

***

Tymczasem Avitus udał się do mieszkania Kin, która obiecała go przechować, póki jest poszukiwany przez miasto. Nyx rozstał się z nimi wcześniej, zostawiając kozła na sam z akwarianką. Dziewczyna okazała się nieco problematyczną rozmówczynią. Wydawała się żyć we własnym świecie i była okazjonalnie rozpraszana przez przypadkowe rzeczy, które jej zdaniem były interesujące, jak chociażby ciąg mrówek, które są fascynujące, ponieważ stanowią istoty jeszcze mniej wartościowe, od typowych nie-akwarian.
Gdy Avitus poruszał się z Kin po dzielnicy akwarian, stanowiącej serię pomostów z okrągłymi chatami, jej mieszkańcy rzucali na niego krzywe spojrzenia. Miejscowi wydawali się nieprzyzwyczajeni do obcych osób na ich pomostach.
Same chałupy okazały się nie być typowymi domami. Gdy satyr wszedł do mieszkania Kin, okrągła budowla znacznie bardziej przypominała magazyn. W środku sali znajdowało się palenisko, nad którym była dziura w dachu. Do kilku ścian przyczepione były hamaki, a znaczną resztę pomieszczenia wypełniały skrzynie pełne przedmiotów. Na jednej z nich siedział Karl.
- Kinu kochana, to mięso jest tak świeże, że jeszcze żyje. Miałaś wziąć od rzeźnika coś przygotowanego. - pokiwał głową lekko zawiedziony.
- Avitus to nie mięso, tylko gość! Dał nam mięso z jakiejś bestii lądowej!
- Oh? Upolowałeś jakąś bestię? - zaciekawiony Karl podniósł głowę znad włóczni którą ostrzył i przyjrzał się Avitusowi.
Avitus ukłonił się grzecznie burmistrzowi. - Tak, wczoraj wieczorem razem z moimi wspólnikami ubiliśmy w lesie olbrzymią maciorę. Walka nie była łatwa, ale udało mi się z niej wyjść bez szwanku. No i kiedy natknąłem się dziś na Kin na rynku, to od razu pomyślałem, że miłym gestem będzie podarować jej część łupów. - opowiedział satyr z dumą.
Karl uśmiechnął się i wstał z miejsca. Podszedł do satyra i spojrzał mu w oczy.

Cytat:
Avitus test cwaniactwa (1d20) = 12
- No, nie wyglądasz na bezradnego, choć długo minie zanim zaczniesz komuś imponować. - stwierdził Karl, mierząc kozła. - Chcesz wpaść ze mną na polowanie w weekend? - zaproponował.
- Z przyjemnością. - Avitus uśmiechnął się zadziornie. - Mogę zabrać swoich kompanów, czy to bardziej prywatna wyprawa? -
- Możesz, tylko nie za wielu. Poza mną będą moi chłopcy, a każda głowa to mniej zysku na osobę. - Zauważył. - A teraz mi wybaczcie. Zajmij się jedzeniem Kin, wrócę nocą. - Karl poprosił córkę, po czym wskoczył do oceanu.
- Ah! Spotkanie dzisiaj mają! - przypomniała sobie Kin. - Mogliśmy się bardziej spieszyć z jedzeniem.
- Jakie spotkanie? - zainteresował się satyr.
- No pod bramą jest akwaria gdzie- A, czekaj, nie mogę o tym mówić. - Kin wzruszyła ramionami jak gdyby nigdy nic. - Zjedzmy, a po kolacji pójdziemy zobaczyć co się tam dzieje na tej plaży czy coś. Wiesz, jak się najlepiej to mięso robi? - spytała.
- Myślę że nie będę miał z tym najmniejszego problemu. - uśmiechnął się Avitus i zaczął rozglądać się za składnikami niezbędnymi do gotowania.
Magazyn był bardzo dobrze zaopatrzony w warzywa, jak i przyprawy. Jak Avitus mógł się spodziewać po komentarzu Nyx, nie było tu za to niczego, co można znaleźć w oceanie. Pozostawało wybrać tylko charakter dania: coś pikantnego? Łagodnego? Słodkiego?

Cytat:
Avitus test wiedzy (mądrość + empatia) = 1d20 + 3 = 9
Akwarianie nie pojawiali się w barze zbyt często, Avitus orientował się jednak, że wolą mokre potrawy: zupy, mięsa w bogatych sosach. Okazjonalnie popisywali się między sobą, kto zje bardziej obrzydliwe albo niestrawne danie.
- Ty pracujesz dla Bugsbiego czy coś? - spytała ciekawska Kin.
- Owszem, zarówno w Klubie Dżentelmeńskim, jak i Mokrym Ogonie. Jestem tam barmanem. - przytaknął Avitus. - Niestety mam długi do spłacenia, więc na daną chwilę muszę się też łapać innej roboty. -
- Z Bugsbym? Czemu nie zapytać Taty? - zaproponowała Kin. - Oh, powinniście go zagadać, żeby zdjął listy gończe, czy coś. - olśniło Kin.
Satyr pokręcił głową - Dług mam akurat u Gruza, klubowego ochroniarza. - odpowiedział. Jednak zaraz dodał, zainteresowany drugim zdaniem akwarianki. - Naprawdę Karl byłby w stanie to zrobić? Nie byłoby to problemem? -
- Nie nazwałeś go burmistrzem czy tam coś? Tacie raczej nikt nie podskoczy. - uśmiechnęła się Kin. - To jak gotujemy? - spytała.
- A na co masz ochotę? - zapytał Avi.

- Coś smacznego! - poprosiła. - Zwłaszcza, żeby ojcu podeszło. Pokaż mi lądowe przepisy!
Avitus przytaknął i zdecydował się przygotować mięso w bogatym, pikantnym sosie.

Kin pomagała Avitusowi w pracy podając poszukiwane przez niego narzędzia czy przyprawy. Niecałą godzinę później mieli do dyspozycji posiłek z bardzo świeżego mięsa niesamowitej bestii. Dzięki temu było to mięso bardzo delikatne, które niemal topiło się w ustach.

Cytat:
Kin test cwaniactwa: porażka
Kin zajadała się mięsem dość nieśmiało, starając się nie zdradzić łzawiących oczu. Avitus miał wrażenie, że za każdym razem, gdy schyla się do swojej miski, dziewczyna ukradkiem bierze sowitego łyka ze szklanki mleka, które przygotowała im wcześniej.
- Genialne, czy coś. - pochwaliła Avitusa. - Ojcu na pewno się spodoba. - obiecała, tym razem szczerze. Twarde macho popisy typowe jej ojcu, jak i lokalnym akwarianom, musiały przerastać upodobania Kin. Mimo tego starała się odgrywać swoją rolę.
- A kiedy on wraca? - dopytywał się Avitus. - Coś ważnego go zatrzymało?
- Pewnie w środku nocy, odgrzeje sobie czy coś. - wzruszyła ramionami Kin. - Wieczory spędza ze znajomymi. Może coś ważnego. Może planują polowanie. Może większość czasu będzie pić alkohol i grać w gry. - Kin się podniosła i wypchnęła swoją pierś w przód, po czym przemówiła możliwie niskim głosem. - Mężczyzna musi zadbać o czas dla siebie, bo nikt tego za niego nie zrobi!
Avitus zaśmiał się, po czym zwrócił się do Kin - No dobra, skoro już skończyliśmy jeść, a Karl wróci dopiero w nocy, to możemy posprzątać po obiedzie. Potem warto byłoby się już udać do domu tej wielkanocnej która prosiła mnie i Trosco o pomoc. Jeśli dobrze pamiętam, to chciałaś chyba iść z nami, prawda? - zapytał.
- Chcieliście mojej pomocy czy coś? - przypomniała sobie. - Na pewno ciekawiej, niż siedzieć tu do późna. Gernon ma dla mnie zajęcia tylko z rana, czasem przez dzień, więc teraz jestem wolna.
Satyr wyraźnie się ucieszył. - Świetnie, w takim razie możemy zaraz wychodzić. Trosco pewnie też tam niedługo będzie.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 21-06-2021, 12:03   #12
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
30.1.20
Rano, dzień, wieczór, noc, przełom dnia
Środek łagodnej zimy: ciepły dzień
Jest chłodno, pada lekki śnieg. Alkohol jest zimny, a jedzenie się nie psuje.

Trosco i Gkero udali się we wskazane miejsce. Niedaleko plaży spotkali czekającego z Kin Avitusa. Będąc w pełnej drużynie, grupa skierowała się do mieszkania wielkanocnej. Ta czekała już przed domem, oparta o framugę drzwi od mieszkania.
- To tamci. - skinęła głową na ocean, gdzie na wystającym kamieniu siedziało trzech huderlawych akwarian pijących wino. Od czasu do czasu rzucali jakimś kamieniem albo butelką w okno mieszkania Sill, nie zawsze trafiając. - Jak się ich zaczepi, to idą po większego kolegę. - ostrzegła. - Jesteście w stanie się z takimi dogadać? Tak, żeby już w ogóle nie wracali?
Gkero załadował kuszę i wycelował w najbliższy cel, po chwili mrucząc bardziej do siebie, ale przypadkiem tak, że wszyscy słyszeli -Da się zrobić-
Jaszczurka nie lubiła problemów. Lubiła rozwiązania. Więc nie mnożyła problemów, tylko je rozwiązywała. Czym prościej, tym lepiej. Bez zbędnych komplikacji, dylematów czy… problemów. Bo wtedy byłoby ich więcej a więcej problemów to więcej rozwiązań, które trzeba wymyślić, czyli więcej zmarnowanego czasu. Gkero stawiał zatem na prostotę.

Avitus połączył fakty i zaczął podejrzewać niefortunny konflikt interesów. Zbliżył się do Kin i szepnął jej na ucho. - Ej, nie są to przypadkiem kumple twojego ojca? - zapytał.
- Oh! Jak ich strzałą nastraszysz, to może naprawdę się przerażą. - uradowała się wielkanocna. Kin z kolei, zauważając pomysł Gkero, spojrzała na niego z niesamowitą odrazą. Wydawała się znacznie bardziej zawiedziona i obrzydzona, niż rozzłoszczona.



- Jak ci się wydaje, w co ty celujesz pluskwo?

Cytat:
Test przeciwstawny motywacji
Gkero: 1d6 = 6
Kin: 1d10 = 5
Gkero zastanowił się. Wyraźnie celował w cel. W ten w który wcześniej wycelował, ponieważ planował w niego celować, w razie, gdyby chciał celnie oddać w ten cel strzał. Wszystko się zgadzało, ale w sumie dobrze, że koleżanka się nim przejmuje.
To powiedziawszy, Kin odwróciła się od Avitusa, natychmiastowo wracając do swojego typowego, rozweselonego wydźwięku. - Tych konkretnych nie poznaję, ale wszyscy ojca szanują, więc mogę z nimi zagadać, jeśli nie chcecie się z nimi bawić czy coś. - przytaknęła.
Gkero stał skonfudowany, nadal celując w cel. Nie umiał przerwać celowania, bo wtedy zaprzeczyłby temu, co robi. Niemniej pytanie frapowało go i nie dawało spokoju. Jaszczurka czekała na dalszy obrót wydarzeń, bo mogło się zaraz okazać, że zmieni się… cel.
-Ej żaba, weź się opanuj! - krzyknął Avitus w stronę Gkero, dając mu ręką znak, aby opuścił kuszę. - Nie musimy od razu uciekać się do przemocy, na pewno da się to dyplomatycznie rozwiązać. - następnie zwrócił się z powrotem do Kin. - Bawić się z nimi? Myślisz, że byliby chętni na wspólną imprezę? - zaciekawił się satyr. Najebka z akwarianami wydawała mu się w tej chwili nad wyraz kuszącą. W końcu był to jeden z jego ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu, a jako że ostatnie dni były dość stresujące, to trochę relaksu na pewno by nie zaszkodziło. A jakby jeszcze Kin zechciała się przyłączyć? To dopiero by była zabawa.

Gkero nie rozumiał, o co tyle zamieszania, ale nie podobał mu się ton Avitusa. Przecież był opanowany, a do tego jaszczur jeszcze niczego nie zrobił. Skąd te emocje? Skąd te krzyki? Przezornie spojrzał na Trosco, w końcu do trzech razy sztuka.
Robot spojrzał na te marne okazy i rzekł do Kin. - Jeśli możesz ich przekonać werbalnie zrób to, jeżeli nie, z-z-zrobię to sam. - Zakomunikował robot.
Kin wybiegła do przodu i zaczęła machać ręką z krańca plaży: - Heeej! Czemu jej dokuczacie?! - pytała zgromadzenie. Po chwili jeden z akwarian jej odkrzyknął:
- Bo spuszcza gówno do oceanu!
Kin zamarła w miejscu z ręką wyniesioną w górze. Po chwili obróciła się z nadymanymi policzkami w stronę wielkanocnej.
- A co mam zrobić z wiadrem? - zdziwiła się Sill. - Większość wylewa do rzeki, to i tak do oceanu spływa.
Gkero w tej chwili opuścił kuszę, po czym odezwał się zaskoczony i nieco jakby zawstydzony. Uświadomił sobie, że znowu zrobił coś inaczej, niż robią wszyscy - A wychodek? Dziura na fekalia? - zapytał. Nie spodziewał się, że miastowi będą aż tak niecywilizowani. Już wielokrotnie widział ich przejawy głupoty oraz braku obycia, czy podstaw kultury osobistej, dlatego jego pobyt w Bramie był czymś w rodziny odwiedzin u barbarzyńskich krewnych. Wiesz, że ich zwyczaje są skrajnie nieodpowiednie, ale to rodzina, więc niczego z tym nie zrobisz poza uśmiechaniem się i kiwaniem głową.
- Nie mam co robić tylko dziury kopać? A potem będzie mi to śmierdzieć w ogródku! - Sill nie czuła się winna. - Robię, co muszę. To naturalne.
- Naturalny to będziesz miała makijaż, jak ojcu powiem - sarkała Kin pod nosem.
Robot już na początku domyślał się, że dojdzie właśnie do takiej sytuacji.
-Gkero, Avitus. Musimy wybrać stronę. Jeśli za wszelką cenę pomożemy Sill to akwarianie staną się naszymi w-w-wrogami. Jeśli nie pomożemy Sill, mamy na sobie straż miejska i łowców nagród. - Robota oko zaświeciło się czerwienią, gdy stał w gotowości do działania.

- Pomoc akwarianom to jedyna sensowna opcja. Straż i tak nas już poszukuje, za to Kin to nasza przyjaciółka. - zdecydował Avitus. Następnie zwrócił się z oburzeniem do Sill. - Jak ci nie wstyd?! Toż to zero kultury, tak komuś gówno do domu wrzucać! Wyobraź sobie, jakby to oni ci wleźli do domu i nasrali na podłogę. Fajnie by było? - wygarnął wielkanocnej.
- Co? Nie wrzucam im nic do mieszkania, wrzucam do oceanu. To tak jakby oni zesrali się w lesie. - protestowała wielkanocna. - Jak nie chcecie pomóc, to dajcie mi spokój, znajdę odważniejszych. - zirytowała się.
- Jaka straż miejska? Jak dacie jej nauczkę, to mogę powiedzieć tacie, że nic się nie stało. - obiecała Kin.
Avitus nie zamierzał się w tej chwili wycofać. W końcu na szali były relacje z Kin i resztą akwarian. Prawą ręką wyciągnął swój sztylet i zaczął się nim bawić, obracając go w ręce i lekko podrzucając. Następnie zrobił parę powolnych kroków w stronę Sill. - Słuchaj no, królicza. - zaczął - Z tego, co tutaj widzę, to ty jesteś główną prowodyrką całego zajścia. Może w takim razie umówmy się tak: ty wykopiesz sobie wychodek, jak cywilizowana fantazjanka i nie będziesz rozrzucać gówna na prawo i lewo, a w zamian za to akwarianie dadzą ci spokój. - przedstawił swoją propozycję, przyglądając się ostrzu swojej broni. - W końcu nikt z nas chyba nie chce, żeby zrobiło się tu… niemiło. - dodał, nawiązując kontakt wzrokowy z wielkanocną.
Głowa Trosco odwróciła się w stronę wielkanocnej. - W sumie się zgadza. Nie przestaniesz wyrzucać fekalii do oceanu poprzez te d-d-d-dwa powody: Nie chce ci się, będzie ci śmierdzieć. Porównałaś też ocean do lasu, co nie ma nic wspólnego z prawdą. Wysłuchaj co mówi Avitus, a ja tobie chętnie w tym pomogę. -
Gkero w czasie tej wymiany zdań zdążył ocenić włości wielkanocnej i fachowo wyliczyć, gdzie powinien znajdować się wychodek tak, aby nie śmierdział oraz nie sprawiał problemów. Co więcej, zabierał się za jego kopanie. Rękami.

Cytat:
Avitus intymidacja (test ciała): 1d4 = zdyskwalifikowany
Sill o mało nie zaśmiała się na groźbę chuderlawego, przygarbionego satyra. Gdyby Avitus miał ją odstraszyć, akwarianie na skale już dawno sami by ją sprostowali. Dziewczyna powstrzymała się jednak od śmiechu, widząc, że faun ma wsparcie znacznie groźniej wyglądającego robota. Odpowiedziała tylko - Ok. - niespecjalnie przekonanym głosem, jednocześnie robiąc krok w tył i zamykając drzwi za sobą. Sfrustrowana Kin kopnęła drobny kamień na drodze. Jej ojciec pewnie jutro pozna tę historię.

Cytat:
Gkero test matematyki i architektury przestrzennej (mądrość): 1d10 = 1
Tymczasem jaszczurczy łowca był w środku tworzenia dołka tuż obok wejścia do mieszkania kobiety. Z wyliczeń Gkero wynikało, że tak długo, jak wychodek nie znajduje się w ogródku, nie będzie w nim śmierdział.

Avitus był raczej zadowolony z tego jak potoczyła się cała sytuacja. Kiedy tylko wielkanocna zniknęła we wnętrzu swojego domu, krzyknął w stronę akwarian. - Dajcie znać, jakbyście znów mieli problemy z brudasami, postaramy się tym zająć! - obiecał, a następnie zwrócił się do Kin. - Poszło chyba nie najgorzej, nie sądzisz? Problem wydaje się rozwiązany, przynajmniej na razie.
Akwarianie wrzucili kolejną butelkę do mieszkania Sill. Prawdopodobnie nie usłyszeli wymiany spod drzwi z tej odległości. Kin westchnęła. - I tak będę musiała powiedzieć ojcu. Wpadnę do was jutro zobaczyć co Gernon wymyślił. - stwierdziła, nie mając więcej planów na tę noc.
Avitus zapukał palcem w ramię Trosco. - Królicza chyba nie wzięła do siebie tego, co jej poleciliśmy. Może warto do niej podejść i upewnić się, że tym razem wszystko dobrze zrozumie? - zasugerował. - A jak uda się z nią zrobić porządek, to podejdziemy do akwarian i powiemy im, że nie muszą już rzucać butelkami. -
- Inaczej, ja pójdę do Sill a ty powiesz akwarianom, żeby już nie rzucali. Jak ci się nie uda o-o-otwieram ogień. - Zakomunikował Trosco, po czym zbliżył się do chatki wielkanocnej i zapukał.
Z mieszkania nie doszła żadna odpowiedź.
Avitus podbiegł w stronę akwarian. - Hej! Hej! Właśnie przekonujemy wielkanocną żeby wykopała sobie wychodek, przestańcie rzucać butelkami, przynajmniej na chwilę! - krzyknął w ich stronę.

- OK! - odkrzyknął jeden z akwarian, machając do Avitusa. Nie wyglądał na w pełni świadomego tego, co się dzieje. Ich ekipa piła od dłuższej chwili.
Satyr zawrócił w stronę robota, aby być blisko w razie ewentualnej rozmowy z Sill.

Gkero aktywnie kopał, nucąc pod nosem “kop dziurę, kop dziurę kop!”. Nie wyglądało na to, aby czymkolwiek się przejmował.
Trosco zapukał ponownie, jeśli tym razem nie uzyska odpowiedzi, pozostawi całą tę sytuację samej sobie i wróci się przespać do bunkra.
Pukanie Trosco ponownie zostało zignorowane.
Gkero podniósł głowę i krzyknął - EJ BO TO TRZEBA SPRAWDZIĆ. JAK NIE TY TO JA TU NAROBIĘ POD DRZWIAMI - po czym kopał dalej.

-Dobra, nic tu chyba więcej nie wskóramy. - zwrócił się Avitus do swoich towarzyszy. - Gkero, sprawdź tylko, czy ten wychodek działa i idziemy do Knot. A za dwa dni możemy tu jeszcze raz wpaść i sprawdzić, czy Sill choć trochę się przejęła tym, co jej poleciliśmy zrobić. - dodał.
Gkero przytaknął i zostawił w dziurze pod drzwiami prezent pożegnalny, po czym zgromadzenie się rozeszło. Wracając do bunkra, Avitus zdążył usłyszeć trzask kolejnej butelki rozbitej o ścianę domostwa.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 04-07-2021, 11:00   #13
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 04-07-2021, 11:12   #14
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
01.02.20
Rano, dzień, wieczór, noc, przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Śnieżny dzień
Jest chłodno, sypie śniegiem. Dłuższy pobyt na dworze wymaga ciepłego ubioru.

Trosco, Avitus i Gkero wstali dość wcześnie. Podniosły ich krzyki Knot, obwieszczającej, że Gernon już przyszedł i jest im potrzebna pomoc. Biorąc pod uwagę padający na dworze śnieg, eksploracja jakiegoś bunkra brzmiała jak wyjątkowo komfortowe zajęcie.
Wejścia do zapomnianego bunkra znajdowało się w jaskini, w której drużyna wcześniej zostawiła swój statek. Gernon przyjrzał się mu z ciekawością, jednak nie komentował. Knot zaprowadziła wszystkich pod odległą ścianę idącą w głąb lądu. To tutaj, za stertą bezwartościowych śmieci, znajdowały się masywne metalowe drzwi, obok których znajdował się prostokątny panel podobny do tego, który znajdował się na metalowej szafie.
Gernon wyjął z kieszeni jakąś kartkę i wcisnął na panelu symbole, które miał na niej zapisane. Drzwi rozbrzmiały narastającym i nieprzyjemnym dźwiękiem, po czym rozsunęły się, wypuszczając powietrze. Za nimi ukazała się prostokątna sala z niewielką kolumną, na której znajdował się połyskujący, czerwony grzyb. Za nim były kolejne drzwi idące w głąb, nad którymi był rozbity czarny panel.
- A WIĘC TAK - uśmiechnęłą się Knot - POTRZEBUJĘ, ŻEBYŚCIE TAM WESZLI I UPEWNILI SIĘ, ŻE NIE MA TAM JAKIŚ DZIKICH ZWIERZĄT ALBO ZŁYCH ROBOTÓW. - wyjaśniła. - JAK JUŻ TO POSPRZĄTACIE, TO JA Z GERNONEM POZBIERAMY ARTEFAKTY I DAM WAM COŚ Z NICH POWYBIERAĆ. - obiecała. - JAK COŚ ZNAJDZIECIE SAMI, TO TEŻ MOŻECIE ŚMIAŁO SOBIE BRAĆ.
- ...Spoko, nie? - odezwał się wreszcie Gernon.
Gkero wpatrywał się w grzyba i starał się przypomnieć sobie, czy widział takiego w lesie. Połyskiwał, więc budził zainteresowanie jaszczurki, a do tego rósł na kolumnie. Musiała być z drewna i prawdopodobnie był to rodzaj pasożyta. Łowca był zainteresowany grzybem, bo być może dałoby radę użyć go, jako trującego materiału do strzał. W planach miał zatem dalszą inspekcję oraz ewentualne zerwanie go.
Avitus zbliżył się nieco do wejścia do komnaty i zerknął do środka, wypatrując pułapek i innych niebezpieczeństw. - Jak to się stało, że mimo mieszkania tu od tak dawna, dopiero teraz bierzecie się za eksplorację tego bunkra? Nie mieliście wcześniej kodu? - zainteresował się. Istnienie niezbadanych budowli poprzedników pod samym nosem Knot wydawało się sprytnemu satyrowi co najmniej podejrzane.
Trosco od razu złapał za swój rewolwer i odpalił wmontowaną w bark latarkę. Także zbliżył się ostrożnie do czerwonego grzyba, który zapewne był przyciskiem. Powstrzyma też Gkero, gdy będzie chciał go dotknąć.
Jaszczur nie spotkał nigdy wcześniej takich grzybów. Jego kapelusz był niemal idealnie półokrągły i niezwykle wąski, do tego odbijała światło prawie jak metal. Chcąc go dotknąć Gkero został zatrzymany przez Trosco, który położył dłoń na jego wyciągniętej ręce.
- ZASYPAŁAM DRZWI GRATAMI I ZAPOMNIAŁAM O NICH - przyznała się Knot. Gernon radośnie zasyczał. - Kod mam od niedawna. - odparł Avitusowi.
Gkero spojrzał pytającym wzrokiem na Trosco. Jaszczurka nie wiedziała, czy ma konkurenta w grzybobraniu. Łowca sekretnie zbierał grzyby i co jesień udawał się do lasów z koszykiem, aby szukać w poszyciu tych cudowności. Uwielbiał te czerwone z białymi plamkami, które odpowiednio ugotowane, przyprawione oraz sprawione robiły eliksir wizji. Po nich Gkero chorował co prawda 3 dni, ale wizje miał przednie. W dobrych dniach pozwalał sobie raz na jakiś czas na taki wyskok. Miejscowi żule również go lubili, ale dziwnym trafem żaden ten sam bezdomny nie zgłaszał się po eliksir drugi raz.
Gkero tknęła również druga myśl. Może Trosco się troszczył? Wiedział, że ten czerwony grzyb jest trujący i nie chciał, aby jaszczurka się pochorowała! Gkero uśmiechnął się, najszczerzej jak umiał i położył swoją dłoń na dłoni robota, mrucząc do siebie pod nosem -Bracie…-patrząc dalej maszynie w oko.

Trosco kompletnie nie zrozumiał reakcji Gkero.
- Zaniechaj dotykania czegokolwiek bez n-n-namysłu. - Rzekł robot, po czym dokładnie przyjrzał się grzybowi. - To musi być przycisk o-o-od tych drzwi. Gkero stań za mną z kuszą w gotowości, po drugiej stronie może być wszystko. - Trosco wycelował rewolwerem w drzwi i bardzo powoli nacisnął przycisk.

Po upewnieniu się, że w pomieszczeniu nie ma pułapek, Avitus zrobił parę ostrożnych kroków w stronę swoich kompanów. Nie planował jednak podchodzić zbyt blisko. Trosco i Gkero zabrali się już za badanie czerwonej kopuły, więc na wszelki wypadek warto było zachować bezpieczną odległość. W końcu kto wie, czy to zaraz nie wybuchnie.
Gkero ustawił się za plecami robota z przygotowaną kuszą do strzału, zezując na czerwonego grzyba. Bał się, że Trosco go zniszczy swoim działaniem, ale imponowało mu jego zachowanie, więc się nie wtrącał. W końcu robot świadomie ochraniał jaszczurkę przed zagrożeniem, zasłaniając ją swoim ciałem! Postanowił zatem wykonać jego polecenie, znów mrucząc -Tak, bracie- po czym wycelował kuszę w drzwi.
Po wciśnięciu grzyba, drzwi za plecami drużyny zamknęły się z trzaskiem, a chwilę później rozświetlił się sufit, pozwalając drużynie widzieć. Do uszu zgromadzonych doszedł szum wypychanego powietrza, gdy pomieszczenie zaczęło wypełniać się gazem. Czarny panel, znajdujący się nad drzwiami naprzeciw im, rozświetlił się, prezentując niezrozumiały symbol. Rozbite szkło uniemożliwiało jego rozczytanie. Blisko co sekundę, symbol się zmieniał.
Trosco nie czuł jakiegoś specyficznego zapachu, ale mógł to być równie dobrze bezwonny gaz.
Wpadanie w panikę nie pomoże nikomu, a te symbole przypominały mu odliczanie czegoś.
- Zachowajcie spokój i w miarę m-m-możliwości płytkie oddechy. - Robot bacznie obserwował drzwi i uszkodzony panel.

Mimo poleceń Trosco, Avitusowi ciężko było zachować spokój. Ich jedyne wyjście zostało właśnie zamknięte, a dziwne znaki przekazywały jakiś straszliwy komunikat, którego niestety nikt z drużyny nie umiał odczytać. W związku z tym satyr postanowił czekać na dalszy rozwój wydarzeń w najbezpieczniejszym miejscu w komnacie, czyli za plecami robota.
Gkero zawiązał sobie kawał szmaty dookoła nozdrzy, starając się nie wdychać gazu. Kiedyś nawdychał się substancji, po której było mu śmiesznie. Do tego rodzice uczulali, że gazy wydzielane przez wnętrzności zwierząt mogą być szkodliwe.Tak samo, jak rozkładających się zwłok. Jaszczurka wolała zatem nie ryzykować. Rozejrzała się po pomieszczeniu, aby zlokalizować źródło wydzielania gazu - Gkero chciał w nie strzelić i uszkodzić.
Gkero spostrzegł, że gaz wydobywa się z drobniutkich dziurek w ścianie, których wcześniej nie udało się zauważyć Avitusowi. Wystrzelony w nie bełt odbił się od ściany, będąc grubszym od otworu. Minęło już pięć sekund od wciśnięcia guziku. Gromadzący się w pomieszczeniu gaz nasilił się w słodkim zapachu.
- WSZYSTKO W PORZĄDKU? - krzyknęła Knot zza drzwi.
- JAKIEŚ URZĄDZENIE SIĘ WŁĄCZYŁO, OTWIERAJCIE JAK NAJSZYBCIEJ! - odkrzyknął jej Avitus jak najgłośniej, trzymając się pancerza Trosco.
- Knot pamiętasz o jakimś gazie g-g-gdy znalazłaś swój bunkier?! - Rzucił donośnie robot cały czas patrząc na rozbity panel, uważnie śledził czy się symbole nie powtarzają.
Gkero usiadł na podłodze i czekał.
Symbole którym przyglądał się Trosco wydawały się nie powtarzać. W pewnym momencie panel nagle się wyłączył. Potem zgasły światła… chwilę później, otworzyły się drzwi, którymi drużyna weszła do środka.
- Wyklikałem jeszcze raz hasło. - wysyczał zadowolony Gernon.
- W BUNKRZE UWOLNIŁAM PEŁNO GAZU - pochwaliła się dumnie Knot. - ZWŁASZCZA PO FASOLI.
Robot chciał przekazać Knot, jak bardzo mu nie chodziło o pierdy, ale sobie darował.
- Co d-d-dalej? - Zapytał Trosco zerkając za Knot.

[color="Green"]-Pierdzisz na słodko?- Zapytał Gkero, powoli podnosząc się z podłogi i nieśpiesznie idąc za robotem. Najpierw chciał usłyszeć odpowiedź./COLOR]
- A co jeśli drzwi znów się zamkną, ale tym razem się z powrotem nie otworzą? Może warto byłoby je czymś zablokować? - zaproponował Avitus. Nie był przekonany czy wchodzenie do bunkra bez przygotowania jest dobrym pomysłem.
- To bunkier nie więzienie, b-b-bunkier z zasady ma być trudny do zdobycia, a nie trudny do wydostania się z niego. - Rzucił w stronę satyra, celując przed siebie rewolwerem.
- Wybacz, ale jakoś mnie to nie przekonuje. - odpowiedział satyr. Podszedł do gratów leżących przed bunkrem i zaczął rozglądać się za czymś dużym i metalowym, co byłoby wstanie powstrzymać drzwi przed ponownym zamknięciem.
- NIE WIEM, NIE MAM WĘCHU - odpowiedziała jaszczurowi goblinka. Gernon wzruszył ramionami na komentarz Trosko. - Jak dla was niewarte ryssyka, to znajdę kogoś innego. - wyglądał na dość obojętnego.
Rozsuwające się drzwi do bunkra były zrobione z grubego metalu, który łatwo zlewała się ze ścianą. Avitus znalazł w śmiechach kilka metalowych rur i nawet zerdzewiałą stalową beczkę, nie był jednak w stanie stwierdzić, czy te rzeczy wystarczą, aby powstrzymać wejście przed zamknięciem.
- Nawet nie możemy tam wejść, więc o jakim r-r-ryzyku mówisz? - Robot spojrzał na Gernona, potem na drzwi. Trosco próbował połączyć fakty, dlaczego ten przycisk uwolnił gaz, zamiast otworzyć drzwi? Jeżeli wcześniejsza kombinacja Gernona nie była poprawna, a mimo wszystko otworzyła drzwi, mogło to być zabezpieczenie, by kogoś zbyt ciekawskiego łatwo odjąć.
- Jesteś pewien, że poprawnie wpisałeś k-k-k-kombinacje? -

- Za oboma razami, drzwi się otworzyły. - Gernon wcisnął przypadkowe guziki i nic się nie stało. - Widzisz? Moja kombinacja dobra. Co było w środku? - spytał.
Avitus przytargał znalezione graty i ułożył je w wejściu do bunkra. Wątpił, żeby wystarczyło to do powstrzymania drzwi przed zamknięcie, ale powinno przynajmniej je spowolnić i zostawić szparę, którą będzie można potem podważyć.
Zrobiwszy to, wszedł z powrotem do komnaty i skierował się w stronę zamkniętych drzwi. Miał zamiar przyjrzeć się im bliżej i poszukać jakiegoś mechanizmu który był odpowiedzialny za ich otwieranie.

-A może to po prostu śluza bezpieczeństwa, która ma na celu nie wypuścić tego, co jest w środku na zewnątrz? Dlatego wszystko się zamknęło i zaczął się dostawać gaz.- rzekł Gkero, którego nagle oświeciło, po czym ruszył za Avitusem, aby sprawdzić zamknięte drzwi.
- Śluza? Jak przy jeziorze? Nie rossumiem. - Dla mieszkańców fantazji idea śluzy na suchym lądzie była abstrakcyjna. - Zamiast wody ma rozdzielać gazy? Powietrze? Masz spoko pomysły, Salaman.
Drzwi do wyjścia z komnaty wyglądały identycznie jak wejściowe. Przez ich środek szła wyżłobiona linia, oddzielająca dwie połówki, które mogły rozejść się na bok. Mechanizm który je rozdzielał był im jednak nieznany. Nie wyglądało na to, aby dało się je rozszerzyć na siłę.
Avitus podrapał się po bródce. - Trzeba będzie przeforsować te drzwi siłą. - postanowił. - mamy w bunkrze jakieś bomby albo taran? - zapytał się goblinki.
- BOMBY NA PEWNO - ucieszyła się Knot.
Gernon pokiwał przecząco głową. - Twarde. Wysadzi dziurę w suficie. Podłodze. - spojrzał na Knot. - Co ssie działo w środku? Może sprawdzicie z zewnątrz, czy spoko? Jakieś pułapki tu są? - głowił się jaszczur.
Trosco spojrzał na Gernona.
-W środku są kolejne drzwi nad którymi jest zniszczony panel, wyświetla on jakieś symbole i żadne s-s-się nie powtarzały. Na środku jest kolumna z czerwonym przyciskiem, po naciśnięciu go drzwi się za nami zamknęły i do pomieszczenia zaczął wlatywać gaz o słodkim zapachu. - powiedział robot na jednym wdechu.

Gernon zastanowił się przez chwilę. - Rzuć kamieniem w guzik? Z zewnątrz? Zobacz, czy będzie spoko? - zaproponował.
Gkero ustawił się obok Gernona i wycelował z kuszy, ruchem głowy pytając, czy ma strzelać.
Avitus podniósł rękę sygnalizując żeby Gkero się wstrzymał. - Poczekaj tylko aż wyjdziemy z pomieszczenia. Wtedy możesz strzelać w co ci się tylko podoba. - zapewnił, opuszczając komnatę szybkimi krokami.
Gkero uśmiechnął się pod nosem. W co chce? To brzmiało dobrze. Bardzo dobrze. Prawie tak dobrze, jak truskawki rosnące w ogródku przed rozpoczęciem lata. Tak, truskawki wyhodowane samemu, potem zebrane i zjedzone podczas wpatrywania się w zachód słońca. To było prawie tak dobre.

Cytat:
Gkero test celności (precyzja): 1d20+2 = 5
Bełt wystrzelony z kuszy Gkero przeciął powietrze i z impetem wbił się w guzik, uwalniając gruchot łamanego plastiku. Sam plastik był dla fantazjan nieznanym materiałem, widok przeszytego guziku szybko się jednak skojarzył z zepsutym przedmiotem. Tym bardziej, że z miejsca w którym grot wbijał się pod przycisk co parę sekund wyskakiwały małe iskry. Zgromadzeni patrzyli się w przycisk osłupieni, aż wreszcie doszło do nich, że ostry bełt z kuszy nie wcisnął guzika, bo się przez niego przebił. Teraz trzeba było go wyjąć, aby w ogóle móc sprawdzić, czy dalej działa.
- Salaman, usiądź. - poprosił Gernon opanowanym i przyjaznym tonem, jak starszy brat, albo młodszy ojciec. - Trosco, gdybyś mógł…? Nie wiem czy pamiętasz coś z tej technologii, ale tobie do niej najbliżej… - spojrzał na robota. - Nie trafił w środek, więc może nie jest tak źle…
- Będziemy potrzebowali czegoś cięższego żeby nacisnąć ten guzik z daleka. - zdecydował Avitus. - Trzeba poszukać w tej kupie złomu. A jak to nie wyjdzie, to możemy zawsze spróbować go rozmontować i zobaczyć co jest w środku.
Gkero usiadł i patrzył z dumą. Trafił! Prawie idealnie, bo nie w sam środek, ale trafił!
- Kamień wystarczy. Kusza zbyt silna. - skomentował Gernon.
Trosco zabrał głos.
- Najpierw zobaczę jak bardzo przycisk jest u-u-uszkodzony. - z tymi słowami robot zbliżył się do grzyba i starał się określić jego poziom uszkodzenia. Nie podobały mu się strzelające czasami iskry, ale miał nadzieje że uda mu się z tym coś zrobić.
Posiadając rzadką wiedzę z elektroniki, Trosco mógł z łatwością ocenić uszkodzenia. Strzała nie wbiła się zbyt głęboko, więc przycisk powinien działać. Plastik był jednak uszkodzony, więc rzucanie w niego kamieniami nie stanowiło już opcji. Usunięcie iskrzenia nie byłoby możliwe bez otworzenia i przebadania panelu, co byłoby trudnym zadaniem. Istniało więc niewielkie ryzyko, że ktoś się sparzy wciskając przycisk.
Było tak jak Trosco przypuszczał, przycisk był zbyt uszkodzony by w niego czymkolwiek rzucać. - Gkero uszkodził przycisk, nie można w niego już niczym rzucać. W-w-wyjdźcie, ja to szybko zrobię. - Robot nacisnął guzik, po czym najszybciej jak mógł starał się wybiec na zewnątrz.
Trosco chciał dopaść do drzwi, nim te się zamkną. Wyglądało na to, że by nie zdążył. Na szczęście pozostawione przez Avitusa beczki i metalowe śmieci powstrzymały je przed zamknięciem. Drzwi bardzo powoli zgniatały przedmioty, dając robotowi czas, aby przecisnąć się na drugą stronę.
Patrząc teraz z zewnątrz, drużyna widziała, że pokój nie funkcjonuje, póki drzwi są otwarte. Światła się nie zapaliły, włącznik się nie uruchomił i nie było słychać gazu. Po prostu drzwi powoli starały się zamknąć.
[color="Sienna"]Avitus przyglądał się działaniu pokoju, wyraźnie zadowolony z tego, że jego pomysł z przyblokowaniem drzwi był trafny. Dzięki Trosco udało się poznać kolejną zasadę działania komnaty, jednak wciąż było to za mało żeby w pełni rozpracować jej działanie. Pozostawało czekać na dalszy rozwój wydarzeń./COLOR]
Gkero siedział i czekał. Nie za wiele rozumiał z tego, co się dookoła niego działo, ale nie przejmował się tym. W obliczu nieskończoności wszechświata, problemy małych mrówek są tylko pyłem na wietrze. Jaszczurka zaskoczona tą myślą, wyciągnęła swój kajecik i poczęła zapisywać wzniosłe słowa.
Widząc, że drzwi nie zamierzały się zamknąć Trosco spróbował wkopać do środka blokujące graty z całej siły, przy okazji uważając, by samemu nie wpaść do środka.
Trosco walnął butem w metalową beczkę. Ta nie chciała się ruszyć, drzwi bardzo mocno trzymały ją w miejscu. Po kilku dodatkowych uderzeniach, graty w końcu jednak puściły, wpadając do środka, po czym drzwi się zamknęły. Przyglądając się drzwiom i nasłuchując z wnętrza sali, zgromadzeni byli w stanie stwierdzić, że gaz został ponownie uwolniony, gdy drzwi się zamknęły.
-I co teraz?- zapytał Gkero. Nie do końca rozumiał, co w ten sposób chcą osiągnąć. Może była jakaś zasuwa, pozwalającą spojrzeć do środka? Może trzeba będzie jednego z nich zamknąć w środku, aby sprawdził, czy to jeden z tych śmiesznych gazów co rozweselają? Ewentualnie tamte drzwi otwierają się tylko, gdy te są zamknięte? Gkero widział w głowie tryliony możliwości, włącznie z tym, że to wszystko jedna, wielka zbiorowa halucynacja, a teraz wszyscy siedzą wygodnie w fotelach i nic z tego nie dzieje się naprawdę. Ewentualnie nic nie jest prawdziwe. Niemniej jaszczurka nie chciała spoglądać w tę ciemność - obawiała się, że ta do niego mrugnie, więc szybko odgonił te myśli z głowy.
- Czekamy, pozwólcie że odpale s-s-s-sobie krótki maintenance. - Oko Trosco zaczęło pulsująco gładko przechodzić z koloru czerwonego do zielonego i niebieskiego, po czym się zapętlać. Cicho trzeszcząc stał w idealnym bezruchu, niczym posąg.
Drużyna postanowiła zaczekać piętnaście minut, aby sprawdzić, czy sytuacja jakkolwiek się zmieni. Było to wyjątkowo trudne wyzwanie dla Knot, której głowa gibała się rytmicznie z każdą sekundą. Niestety, po upływie czasu nic się nie stało.
- Sssssłabo, nie? - Gernon nie był zadowolony z rozwoju sytuacji. - Będzie mussiał ktoś sprawdzić na sobie. - stwierdził zmartwionym głosem. - Chyba, że pójdziemy do magów, po jakiś zwój na oddychanie. Żeby gaz nie ruszał. Mam trochę drobnych. - zaproponował.
- A roboty oddychają? - zapytał Gkero, patrząc na Trosco. Wydawało się logiczne, że to maszyna powinna pójść i sprawdzić gaz. Przecież jej to nie zabije, prawda?
- Ten zwój to dobry pomysł. - zgodził się Avitus. - Nie wiemy, jak szkodliwy jest ten gaz, więc lepiej nie ryzykować.
Podłużny płaszcz Gernona zakołysał, po czym wydostała się z niego drobna dłoń, podająca Avitusowi kartkę papieru: “proszę o zwój pozwalający żyć bez oddychania - Gernon.”
- Z tym zgodzą się wstawić na mój rachunek. - obiecał jaszczur.
Avitus wziął podaną mu kartkę i przytaknął głową. - W takim razie biegnę do gildii po zwój. Wy zostańcie tutaj i obserwujcie czy coś się będzie dalej działo z drzwiami. - to powiedziawszy ruszył biegiem w stronę miasta.
Gkero siedząc i majstrując przy swoich strzałach nagle zapytał Gernona -Szefie, o co chodzi z szyldem? - wystrzelił jaszczurka, nie dodając żadnego kontekstu do swojego pytania.

- Już jestem. Gdzie j-j-jest Avitus? - Trosco rozejrzał się dookoła. Satyr przyciągał do siebie problemy jak gówno muchy, dlatego trochę się zaniepokoił.
Gkero pracował z Gernonem od dłuższego czasu, przez co jego szef był już przyzwyczajony do spontanicznej i ezoterycznej osobowości swojego łowcy. Sam był jednak fanem wiedzy i nauki, więc równie chętnie tłumaczył rzeczy nie tylko Gkero, ale i innym swoim pracownikom, często organizując szkolenia, gdy drużyna dostawała nowe zadania: czy to z konstrukcji, czy obsługi maszyn. Oczywiście, kwestia była teraz prostsza: - Szyldy pomagają stwierdzić, co jest w środku z zewnątrz, żeby nikt nie musiał wchodzić do przypadkowych budynków. Spoko, nie? Jest coś ciekawego w moim, co cię nurtuje? - spytał.
-No, nie ma go.- odrzekł bystro Gkero. Odpowiedział na oba pytania równocześnie. Niczym geniusz.
Gernon przez kilka minut stał sztywno w miejscu. Chwilę później jego drobna ręka wysunęła się spod długaśnego płaszcza, aby podrapać go po podbródku. Postał tak jeszcze dwie minuty.
- To musiał zniknąć. - stwierdził w końcu. - Będzie trzeba zrobić nowy. I sprawdzić kto zabrał ostatni. Tak, mam dla ciebie misję Gkero! Upoluj złodzieja szyldów! - zlecił szef, robiąc dynamiczną pozę… co w jego przypadku oznaczało stanie pod lekkim kątem, trzymając swój płaszcz razem od wewnątrz.
-...dlaczego? Był ważny?- napis to napis, ale Gkero wiedział, że szef ma swoje dziwactwa jak np. nadmiarowe mówienie do niego i tłumaczenie mu oczywistych rzeczy. Jaszczurka nie potrzebowała przecież instrukcji działania oraz zasad funkcjonowania łapacza piorunów. Przecież było to oczywiste, a jednak Gernon lubił go zasypywać takimi głupotami, których Gkero zawsze słuchał.
- Był bardzo ważny! Bez niego nasza firma wygląda jak opuszczona rudera… To by wyjaśniało sspadek w ofertach pracy. - Gernon wydawał się poirytowany. - To sabotaż. Albo od kogoś ze straży, albo od Czarnozębnego. - wydedukował.
-Co mam zrobić z ciałem?- zapytał Gkero po chwili, gdy sobie wszystko przemyślał. Skoro sabotaż, to znaczy, że ktoś zły. Ktoś zły, to ktoś, kto szkodzi. Szkodzi, czyli jest szkodliwy, zbędny, niepotrzebny. To zaś oznacza, że lepiej go sprzątnąć, niźli miał generować więcej kłopotów. Okruszki ze stołu się sprząta, aby nie kusić mrówek lub moli. Więc złodzieja szyldów też trzeba sprzątnąć. To oczywiste jak produkcja mydła z tłuszczu.
Gernon zaczął kiwać się na boki, aby poruszyć swój mózg do pracy. - Zrób, co chcesz, ale przynieś kawałek. Powiesimy razem z szyldem. Palec albo ucho, albo coś. - zdecydował wreszcie.
- Prymitywne - rzekł Gkero, ale nie dało się słyszeć w jego głosie przygany. Było to stwierdzenie faktu. Jaszczurka po chwili dodała -Odstraszy to innych- pokiwał głową do siebie, dochodząc do tej konkluzji. Spojrzał na Gernona z większym szacunkiem i uśmiechnął się do niego.

Tymczasem, Avitus Rix przebiegł przez prawie całą długość miasta, aby trafić do budynku Gildii Magów. Chodzenie po mieście w tę pogodę było nieprzyjemne, choć tym samym ta nienawiść do kaprysów natury motywowała Avitusa do prędkiej podróży.
Kozioł niemal przeturlał się przez drzwi, wpadając do wnętrza budynku. Gdy zamknął za sobą wejście, doszły do niego odgłosy piłowania dochodzące z głębi pomieszczenia. Odwracając się, Avitus zobaczył jak elf, który obsługiwał go ostatnim razem, wysunął głowę spod lady.
- Tak, dzień-dobry, proszęniepodchodzićdolady, dwa metry odstępu. - wylał z siebie potok słów, jednym susem przeskakując przez kontuar i wychodząc Avitusowi naprzeciw. - W czym mogę pomóc? - spytał.
- Chciałbym zakupić pewien zwój. - oznajmił satyr, pokazując elfowi kartkę od Gernona.
Elf odebrał i przeczytał kartkę, po czym wyjął mały notesik. - Hmm… Tak, Gernon ma u nas pewien kredyt w zapasie. Mogę ci dać dwie mikstury skrzeli albo jeden zwój bąbla powietrza. - ocenił elf.
Avitus podrapał się po bródce. - Ile normalnie kosztuje mikstura skrzeli? -
- Dwieście. Jak przyniesiesz pot akwariana, to sto. Kolibrów oczywiście. - odpowiedział elf.
- A macie coś na utrzymanie ciepła w zimnej wodzie? - dopytywał się dalej.
- Eliksir letniej temperatury, dwadzieścia kolibrów, trzyma cały dzień. Można chodzić nago w zamieci. - obiecał elf, poprawiając okulary.
- Dobrze, w takim razie poproszę zwój i miksturę skrzeli. A, i do tego ten eliksir letni, ale to już z własnej kieszeni. - zdecydował Avitus.
- Dwie mikstury albo jeden zwój. - Elf zastukał palcem w swój notes. - Gernon ma u nas pięćset kolibrów w nadmiarze. Zwój to trzysta pięćdziesiąt. - wyjaśnił.
- Ok, to dopłacę 50 ze swoich. - westchnął satyr.
- Plus dwadzieścia na letnią, czy rezygnujemy? - dopytał elf, wracając za swoją ladę. Zaczął grzebać w znajdujących się za nią szafach.
- Tak, tak. - potwierdził.
Po krótkiej chwili elf wrócił z tobołkiem towarów, które oddał w zamian za dopłatę. - Polecam się na przyszłość. - ukłonił się lekko.
-Dziękuję bardzo, do widzenia! - odpowiedział i ruszył w drogę powrotną do bunkra.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 16-08-2021, 13:49   #15
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
01.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Śnieżny dzień
Jest chłodno, sypie śniegiem. Dłuższy pobyt na dworze wymaga ciepłego ubioru.

Cała przechadzka w obie strony zabrała Avitusowi prawie dwie godziny. Gildia magów była daleko od bunkra Knot, być może organizatorzy przedsięwzięcia powinni byli dokładniej przemyśleć zagrożenia, jednak pomiędzy goblinką z ADD i narkoleptyczną jaszczurką, nikt pewnie nie miał czasu na sporządzenie porządnego planu.
Wreszcie jednak drużyna była znów razem, teraz dużo lepiej wyposażona.
- DOBRA, TO CO DALEJ. - niecierpliwiła się Knot.
- Jedno z nas wchodzi ze zwojem o-o-o-dychania i czeka na efekt. Jeżeli nie ma chętnych ja to zrobię. - Przemówił robot, który w międzyczasie przeglądał swój rewolwer. Nawet jeżeli drzwi się grzecznie otworzą nie było wiadomym co jest po drugiej stronie. Trosco też za bardzo nie wierzył że Gkero czy Avitus poradzą sobie z czymkolwiek co na nich nagle wyskoczy.
- Myślę że ty jesteś z nas najlepiej do tego wykwalifikowany. - zgodził się Avitus, wyręczając robotowi zwój. - Krzycz jakby coś było nie tak, to Gernon otworzy drzwi, a my będziemy czekać z pomocą. - zapewnił.
Trosco przyjął zwój po czym ustawił się przed drzwiami.
- G-g-g-gotów. - Rzucił krótko.

- Powodzenia. - Gernon wpisał kod do drzwi, a pomieszczenie z czerwonym grzybem znów stanęło otworem przed Trosco.
Robot wszedł do pomieszczenia od razu kierując się do guzika. Nie zwlekając nacisnął go po czym przeczytał inkantacje zawartą w zwoju. Z rewolwerem zaciśniętym w metalowych palcach oczekiwał… na coś.
Drzwi za plecami Trosco zamknęły się, po czym rozpaliły się światła na suficie. Do pomieszczenia zaczął wlatywać gaz, a panel nad drzwiami zaczął wyświetlać kolejne symbole. Minęło pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, wreszcie dziesięć sekund... panel nad drzwiami zgasł, po czym rozstąpiły się one, ukazując zakurzony korytarz wydrążony w skale. Było w nim pełno gruzu. Większa skała spadła z sufitu i zgniotła niewielką maszynę, wyglądającą jak metalowy pająk rozmiarów dłoni.

Cytat:
Trosco test identyfikacji (mądrość + elektronika) = 1d4+2 = 4
Trosco rozpoznał robota jako popularny w swoich czasach model porządkowy. Wciągał kurz, polował na robaki, służył za alarm czy grał muzykę. Zwykle nie były one niebezpieczne, choć w dużych grupach mogły służyć do ochrony mieszkań bądź biur.
Robot odrobinę pochylił się nad maszyną.
- Dawno nie widziałem innych maszyn o-o-o-odemnie i beep boopa. - Mruknął do siebie robot, po czym poświecił latarką w głąb pomieszczenia. O ile wierzył w swoje możliwości tam mogło być coś, co może go przerosnąć, postawił kilka kroków w tył odezwał się donośnie.
- Drzwi się po prostu otworzyły p-p-p-p-p-......... P… - Moduł głosowy Trosco się zaciął.
- Recalibrate voice module...pending… error... pending…. Calibration complete. Drzwi się po prostu otworzyły po dziesięciu s-s-sekundach. Gernon wpisz jeszcze raz kod i niech Gkero i Avitus do mnie dołączą. - Mówiąc to, cały czas patrzył w głąb pomieszczenia.

Gernon prędko wpisał kod. Po chwili drzwi na korytarz się zamknęły, następnie zgasło światło, po czym otworzyło się wyjście z bunkra.
Avitus zajrzał do środka z zaciekawieniem. - Co jest za tymi drzwiami? Czy gaz się dalej ulatnia? Tablica coś jeszcze pokazywała? - zaczął zadawać pytania, wyraźnie zainteresowany.
-Śmieszno Ci?- zapytał rzeczowo Gkero. Widząc, że robot jest cały szykował się do wejścia do środka i przeczekania procedury. Chciał tylko wiedzieć, czy gaz nie robi śmieszków, bo na śmieszki to nie robota dla jaszczurki. W pracy nie ma bowiem śmieszkowania.
- Ani trochę. Właści…. - Robot zaniechał wszelkich tłumaczeń gdyż przypomniał sobie, że rozmawiał z Gkero.
- Wchodzimy wciskam guzik i z-z-z-za dziesięć sekund otworzą się drzwi. Możecie wstrzymać oddech, ale nie wydaje mi się, by ten gaz był zabójczy. -

Gkero wzruszył ramionami, zebrał swój sprzęt i wszedł do środka, gestem zachęcając Avitusa. Co mogło się bowiem złego stać? Najwyżej umrą!
Avitus ostrożnie wszedł do środka i od razu skierował się do drugich drzwi. Prewencyjnie zasłonił usta, nos i oczy. Gaz faktycznie nie wydawał się niebezpieczny, ale lepiej dmuchać na zimne. Szczególnie kiedy jesteś w tajemniczym bunkrze poprzedników.

***

Po dziesięciu sekundach, drzwi za drużyną były zamknięte, a przed nimi stał otworem korytarz prowadzący w głąb kompleksu. Byli cali i zdrowi.
Rozciągająca się przed nimi droga była zakurzona i zagryziona zębami czasu. Farba odpadała ze ścian, a myszy okazjonalnie przebiegały z dziury w jednej ścianie do nory w drugiej. Kompleks był wyżłobiony w skale, skrywał jednak w swoich ścianach skomplikowaną maszynerię pradawnych. Wyżej na suficie, płaskie, jasne panele rozświetlały drogę przed trójką poszukiwaczy skarbów.


Główny korytarz prowadził w trzy kierunki: idąc przed siebie, najpierw pojawiał się zakręt w prawo. Znajdowało się za nim schody w dół, prowadzące do obszernego, zalanego wodą pomieszczenia, w którym znajdowała się lada i rozstawione równomiernie stoły. Miejsce to przypominało karczmę czy innej formy jadalnię. Problemem nie był sam fakt, że znajdowała się tam woda, a to, że zanurzony w niej był kabel, który zerwał się z sufitu. Trosco był jedynym, który poznawał ten element ludzkiej technologii. Szybko jednak zatrzymał swoich towarzyszy. Biorąc pod uwagę, że bunkier był dalej oświetlony, okablowanie musiało być pod napięciem. Jeżeli ktoś wpadnie do wody w jadalni, raczej z niej nie wyjdzie.


Ignorując zejście w dół, zamiast tego idąc dalej w głąb kompleksu, pojawiały się schody na górę. Te początkowo nie wyglądały podejrzanie, póki drużyna nie zwróciła uwagi na sufit nad nimi.

Cytat:
Drużynowy test spostrzegawczości (percepcja + czujność) = 1d20+2+2 = 18
Nad schodami w górę znajdowała się chmara pajęczych robotów, jak ten którego ciało wcześniej zobaczył Trosco. Maszyny te nie były zawsze agresywne, jednak w tych ilościach stanowiły zagrożenie. Nierozważne przejście pod nimi byłoby niebezpieczne. Można było spróbować się pod nimi zakraść albo jakoś je usunąć z bezpiecznej odległości. Zaatakowane powinny jednak od razu zaszarżować na drużynę.

Z kolei na samym końcu głównego korytarza znajdowały się ogromne metalowe drzwi z podłużnymi taflami szkła dającymi wgląd wewnątrz, do ogromnej sali wypełnionej biurkami. Tym razem drzwi były pozbawione guzików. Nie posiadały też klamki, jednak podłużny uchwyt sugerował, że powinno dać się je otworzyć. Powstrzymał przed tym drużynę widok humanoidalnej sylwetki w głębi pomieszczenia, która poruszała się w nienaturalny sposób.

Avitus od razu schował się za plecami Trosco. Popukał go w ramię i wskazał w stronę robociej sylwetki. - To chyba ktoś z twojego gatunku. Może spróbuj do niego podejść, nie powinien być chyba do ciebie negatywnie nastawiony. - zaproponował.
Robot widząc dziwną sylwetkę zacisnął palce mocniej na rewolwerze. - Adjusting volume… Nie przejdziemy przez tą chmare dronów s-s-s-s-s-serwisowych. Póki mamy element zaskoczenia wyeliminujmy tą istote. Nie mam pojęcia co to może być. - Wyszeptał Trosco powoli kierując się w stronę kuriozalnej postaci. Oko Trosco zapłonęło czerwienią gdy zaczął się zbliżać w stronę drzwi.
Gkero postanowił ubezpieczać plecy i szedł bokiem, aby mieć baczenie na to, co za nimi. Nie miał żadnych informacji o dziwnych pająkach z gatunku Trosco, dlatego wolał nie ryzykować - jego pajęczy instynkt łowcy nie reagował. I to go niepokoiło.
Avitus szedł zaraz za Trosco, lekko wychylając się z prawej strony. Chciał mieć ochronę w razie ataku, ale także możliwość wyjścia na przód, jeśli doszłoby do jakichś negocjacji.


Stare metalowe drzwi otworzyły się z bolesnym zgrzytem, ukazując ogromną salę wypełnioną rzędami biurek rozstawionymi między dwoma kolumnami, prowadzącymi do większego, przewodniego stanowiska. Przed serią stołów znajdowała się okrągła metalowa maszyna. Trosco rozpoznał ją natychmiast: była to stacja ulepszeń, wykorzystywania do wzmacniania robotów. Połyskujące na niej diody sugerowały, że jest dalej aktywna, pomimo ścielącego pomieszczenie gruzu, który spadł z sufitu.
Przed samą maszyną, oświetlona przez światło wychodzące z balkonu zawieszonego na prawej ścianie pomieszczenia, znajdowała się humanoidalna postać.


Dla Gkero i Avitusa, tego osobnika najłatwiej było opisać jako golema. Był humanoidalny, cały jednak metalowy, ale jednocześnie znacznie bardziej ludzki od typowego robota. Trosco wiedział jednak lepiej, samemu będąc maszyną poprzedników. Znajdujący się przed nimi jegomość był w złym stanie: nikt go nie konserwował od lat, w dodatku miał połamane elementy z których wystawały iskrzące kable. Był jednak robotem.
W tej postaci było coś znajomego dla Trosco. Został wykopany przez Knot z wyższej części bunkru, więc może w przeszłości spotkał tą jednostkę. Teraz nie był w stanie rozpoznać ani jej, ani zamieszczonego na jej głowie logo. Patrząc jednak na robota, Trosco miał bardzo złe przeczucia pomimo jego stanu. Czuł, że pokonanie go w tych warunkach będzie niezmiernie trudne.
Zniszczony robot poruszał się i wyginał w nagłych, agresywnych konwulsjach. Jego głowa rzucała się z lewego barku na prawy za każdym razem, gdy miotał się w kierunku zgromadzonych.
- S-s-s-s-s-canning fffaailure. UUUuniform MiSssinG. IIIID Mis-sssing. C-c-c-a-librating spe- spee- speech patt-t--t-e-e-r-r-n-n-n. - informował robot cofając rece do tyłu. Okrągłe pola na środku jego dłoni zaczęły rozświetlać się jasnym blaskiem. - Calibration completed. Procedurally generated objective: Guard the upgrade room. EXTERMINATE INVADERS INSIDE. - robot zamachnął się dłońmi przed siebie, wypuszczając dwie wiązki lasera. Wchodząc do pomieszczenia, drużyna wiedziała, że może czekać ich atak i z łatwością cofnęła się na moment za drzwi. Źle wycelowane uderzenia robota trafiły w ściany obok wejścia, wysadzając spore kawałki budowli.
Trosco od razu poznał dyrektywe maszyny, przez co wiedział że nie można z nią o nic negocjować. Przemówił do reszty - Ta maszyna nas zaatakowała bo nie mieliśmy przy sobie odpowiednich i-i-i-i-i-identyfikatorów oraz mundurów. Powiem tak… Jestem w stanie to zabić, ale nie zapewniam czy wyjdę z tego, albo możemy poszukać uniformów i identyfikatorów. O ile niemożliwym jest negocjowanie spróbuję zapytać co jej dolega. Oboje się cofnijcie. - Trosco zbliżył się do drzwi ale stał bliżej ściany by uniknąć ewentualnego ostrzału. - Adjusting volume.
Security unit! What is your serial number, prime directive and damage report.?! -

Gkero uznał, że słowa robota są rozsądne. Zwłaszcza te ostatnie, wypowiedziane w obcym języku. Jaszczur ich nie rozumiał, ale udawał, że jest inaczej. Spodziewał się bowiem, że powinien wiedzieć o co chodzi. Nie marnując czasu rozejrzał się, nie wychodząc przed Trosco oraz unikając linii wzroku przeciwnika, czy nie ma dookoła nich w pobliżu jakichś tutejszych ubrań.
Robot nie wydał z siebie żadnej odpowiedzi, co przypomniało Trosco, że często programowano je na ignorowanie celów, a czasem wszelkich osób pozbawionych uprawnień, gdy maszyna była w stanie bitewnym. Zerkając do wnętrza sali, Gkero nie dostrzegł żadnych przedmiotów ani na stołach, ani na podłodze. Pomieszczenie wyglądało na celowo ogołocone, choć ciężko było powiedzieć jak dawno.
- Biegnę po Knot, postarajcie się go za bardzo nie wkurzyć. - zdecydował Avitus i ruszył z powrotem w stronę pierwszej komnaty. Sytuacja była nieciekawa, robot był agresywny i zdecydowanie silniejszy od drużyny satyra. Zwrócenie się o pomoc do doświadczonej mechaniczki wydawało się być najsensowniejszą opcją.
Trosco cały czas patrzył w głąb pomieszczenia. Gdyby tylko udało mu się ją dopaść do zwarcia, wtedy resztą powinny się zająć prawa fizyki, Trosco był masywniejszy. Ale te bronie energetyczne wyglądały bardzo groźnie, dla kogoś, kto nie ma pojęcia, na co patrzy, uznałby to za magię. I właśnie to uzbrojenie wybiło mu z głowy szarżę.
- Pozostaje n-n-nam tunel z dronami… Wcale nie taka lepsza opcja. - Robot zaczął iść do korytarza z chmarą małych robotów, ale zatrzymała się parę metrów przed nim i przykucnął przy ścianie. Nie był przekonany jak działają te drony na jakiekolwiek odgłosy, więc złapał za mały kamień i cisnął nim w korytarz wypełniony dronami, po czym nasłuchiwał.

Gkero w tym czasie wyszedł za Trosco, cały czas mając baczenie na robota, którego zostawili w pomieszczeniu. Nie był przekonany, czy nie wylezie za nimi.
Kamień uderzył w ziemię na tyle głośno, aby zwrócić uwagę małych robotów. Po dłuższej chwili jeden z nich spadł z sufitu, obejrzał kamień, po czym przepchnął go pod ścianę. Następnie wspiął się po niej z powrotem na sufit.
Gkero spapugował ruch Trosco, ale samemu wziął dwie garści kamyków i rzucił je chaotycznie przed siebie, rozrzucając w sposób losowy.
Gdy sterta kamieni wleciała na korytarz, niewielkie roboty zaczęły się poruszać, przechodząc jeden przez drugiego. Mimo że były bardziej niespokojne, znów minęło pół minuty, nim zaczęły schodzić na ziemię. Spadł pierwszy, drugi, potem trzeci. Zaczęły one oglądać kamienie i sprzątać je z korytarza, odpychając pod ściany. Gdy tańczyły wokół gruzu, drobne kamienie zaczęły się sypać z sufitu. Roboty na ziemi zareagowały na to panicznie, błądząc po podłodze, aż wreszcie postanowiły wspiąć się na sufit i wrócić do reszty zgromadzenia.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 16-08-2021, 14:03   #16
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Tymczasem, Avitus musiał wrócić do śluzy i wcisnąć grzyba. Wychodząc, nie czekał długo. Drzwi za nim zamknęły się, a przed nim otworzyły. Gernon i Knot dalej siedzieli przed wejściem.
- Coś się stało? - spytał jaszczur, przejętym głosem.
- GDZIE RESZTA?! - zapytała Knot.
- Nastąpiły pewne komplikacje. - zaczął Avitus. - W środku jest masa robotów! Około dwudziestu małych pająków które na razie zachowują się pasywnie i jeden wielkości Trosco który ma jakąś awarię i strzela w nas świetlnymi pociskami. Masz tu jakiś gadżet który pozwoliłby nam sobie z nim poradzić? Albo może sama chcesz podejść i je obejrzeć? - zapytał po szybkim przedstawieniu sytuacji.
Knot wymachiwała nogami, siedząc na beczce. - JAKBYM MIAŁA COŚ, CO OD TAK ZABIJA ROBOTY, TO BYM WAS NIE WOŁAŁA. - przyznała się z uśmiechem. - MOGĘ DAĆ JAKIEŚ BOMBY, ALE SZKODA SKARBÓW.
- Żebyście sobie też nie zrzucili sufitu na głowę. - ostrzegł Gernon.
- JAK STRZELA LASERAMI TO TEŻ NIE NAPRAWIĘ. - wywnioskowała. - MÓWIŁ COŚ MOŻE? TROSCO ZAWSZE COŚ GADA, CZĘŚĆ TYCH TEKSTÓW CHYBA JUŻ ODGADŁAM. - zapytała.
- “Scanning, uniform missing, guard upgrade room, exterminate invaders” - satyr wyliczył zapamiętane kwestie robota - coś w tym stylu.
- EXTERMINATE TO MORDOWANIE, TROSCO CZĘSTO POWTARZA. - stwierdziła Knot. - GUARD TO CHYBA BRONIĆ, SCANNING MÓWIĄ, JAK MYŚLĄ. - wyliczyła. - RESZTY NIE ZNAM, MOŻE SPYTAJ TROSCO? JAK MACIE FARTA, TO POWIE WAM ,CZEMU WAS NIE LUBI. - podpowiedziała.
- Huh, to nie wróży nam zbyt dobrze. - zmartwił się Avitus. - W każdym bądź razie wracam do środka, mam nadzieję, że nie zrobili nic głupiego, kiedy mnie nie było. - powiedział i zawrócił z powrotem do bunkra.

***

Paręnaście sekund później, satyr był już z powrotem ze swoimi kompanami. Wyglądało na to że starają się rozpracować jak działają pająki. Duży robot z kolei został w swoim pokoju, co też było dobrą wiadomością. - Knot nie ma niestety jak nam pomóc. Musimy sami sobie z tym poradzić. - westchnął. - Udało wam się dowiedzieć czegoś nowego? -
W tym samym momencie zafascynowany Gkero eksperymentował dalej. Tym razem urwał dwa kawałeczki prowiantu. Jeden rzucił tak jak kamienie, a drugi w chmarę robocików.
Trosco mógł jedynie w ciszy obserwować pracę łowcy, może się czegoś nauczy?
- Nic, próbujemy zrozumieć pracę tych m-m-m-maszyn. - odparł krótko

Roboty nie zareagowały na bycie uderzonym kawałkiem chleba. Po jakimś czasie jeden z nich spadł na ziemię, przyjrzał się okruchom, po czym wystrzelił w nie drobnym laserem, przerabiając je na popiół. Po zniszczeniu kawałków jedzenia usiadł na nich, wciągając je do środka. Gdy przejście znów było czyste, robot wrócił na sufit.
Gkero odwrócił się do Avitusa i powiedział powoli tak, aby ten zrozumiał -Przytulamy się do Trosco, przykrywamy się płaszczem i przebiegamy- rzekła jaszczurka. Powody jej decyzji, wnioskowanie oraz to, jak doszła do takich wniosków, były oczywiste, więc Gkero nie marnował czasu na zbędne tłumaczenia.
-Rozsądne, t-t-tak zrobimy. Ponownie zaskakujesz Gkero, muszę zaktualizować bestiariusz - Przytaknął robot.
- Czekajcie chwilę, dajcie mi sprawdzić jedną rzecz. - powiedział Avitus i podszedł kawałek do przodu. To, co zamierzał zrobić, było skrajnie ryzykowne, a wręcz nawet głupie, jednak nie mógł się powstrzymać. Ciekawość zjadała go od środka. Tak więc przykucnął zaraz przy wejściu do tunelu i wysunął dłoń, tak żeby znajdowała się w miejscu w którym jego kompani rzucali wcześniej kamienie i okruszki.
Zaraz po pojawieniu się ręki, skupisko maszyn zaczęło gwałtownie się poruszać. Roboty wymieniały się miejscami, spoglądając w dół.
Satyr trzymał rękę w tym samym miejscu i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Był jednak gotowy ją zabrać i odskoczyć do tyłu, jeśli roboty zaczęłyby być agresywne.
Avitus zaczynał się stresować, patrząc, jak nieduże maszyny ciągle się wierzgały, oglądając go z góry. W końcu jednak roboty ustały, uspakajając się.
Zadowolony z reakcji robotów, Avitus lekko się wyprostował. Zrobił krok w stronę tunelu, tak żeby pół jego ciała znajdowało się pod grupą pająków.
Gkero widząc co robi Avitus ustawił się tak, aby w razie niebezpieczeństwa móc pociągnąć satyra do tyłu, z dala od pająkowatych robotów.
Po krótkiej chwili obserwacji pojedyncze roboty zaczęły opadać na Avitusa. Najpierw dwa, potem dołączył do nich trzeci. Z czystej i niebezpiecznej ciekawości, satyr czekał, aby zobaczyć, co się stanie. Ruchy maszyn były niepokojące, ich metalowe nóżki lekko wbijały się w skórę, choć jej nie kaleczyły. Roboty zaczęły strzepywać pył z półnagiego ciała Avitusa. Jedna z maszyn zaczęła też czyścić włosy mężczyzny, co było wyjątkowo nieprzyjemne.
-Nie wydają się być niebezpieczne. Co prawda lekko kłują nóżkami, ale raczej nie specjalnie. - wyjaśnił Avitus. Zafascynowanie małymi maszynami zdecydowanie przyćmiło jakikolwiek dyskomfort. Satyr chwilę wpatrywał się w pająki czyszczące jego skórę, następnie podniósł prawą rękę i pogłaskał tego siedzącego na jego głowie. Jeśli ten nie zareaguje na to agresywnie, planował delikatnie go złapać i wziąć na dłoń.
Dotknięte roboty przestawały się ruszać. Zdjęty z głowy okaz wyrwał się razem z garścią włosów, w których się zaplątał. Trzymany, nie reagował jednak w ogóle. Pozostałe dwie maszyny w końcu skończyły albo się poddały, zeskoczyły z Avitusa i wróciły na sufit.
Avitus obejrzał dokładnie trzymanego robocika, po czym zdecydował się schować go do plecaka. Następnie ruszył powolnym krokiem w głąb tunelu.


Na górze schodów znajdował się tunel idący w dwie strony. Jedno przejście było jednak zawalone. Dopiero gdy Gernon dostanie okazje wysprzątać bunkier, drużyna będzie mogła zagłębić się dalej.


Przeciwna strona korytarza prowadziła do dużego, wyłożonego kamienną płytą pomieszczenia. Naprzeciwko drzwi znajdowało się biurko zawalone zżółkłymi, a czasami przemoczonymi papierami i księgami. Do pokoju był przyłączony balkon, który pozwalał nadzorować pomieszczenie z robotem. Ignorując to przejście, za biurkiem znajdowało się wejście do dużo mniejszej sypialni. Była ona ładnie udekorowana, choć równie zdegradowana, co reszta podziemia.
Avitus od razu skierował się w stronę biurka. Zaczął przeglądać papiery i księgi, zachowując przy tym pełną ostrożność, aby przypadkiem bardziej ich nie uszkodzić. Miał nadzieję znaleźć jakiś zwój, plany maszyn, albo może jakąś podpowiedź, która pomogłaby chociaż częściowo rozszyfrować język poprzedników.
Trosco nie obchodziły sterty papierów, Knot ma ich u siebie masę, z czego w większości służą jako papier do tyłka. Robot wyminął satyra i skierował się do pomieszczenia w głąb z zamiarem kompletnego przeszukania go. Lecz nie jako archeolog a pospolity rabuś. Nie było czasu być subtelnym więc Trosco miał zamiar przewrócić to pomieszczenie do góry nogami. Zignoruje wszelkie prośby towarzyszy o subtelność.
Gkero w tym czasie przyczaił się na balkonie. Wolał mieć baczenie na to, co dzieje się w innym pomieszczeniu. Liczył na to, że obserwując robota wytyczy jego diagram behawioralny, pozwalający na przewidzenie jego ruchów, zachowania, znalezienie leża, zorientowania się co konsumuje. Wszystkie te informacje mogą bowiem okazać się przydatne.

Cytat:
Avitus test mądrości (1d20) = 1
Przeglądając dokumenty Avitus szybko się rozczarował. Poza ich marnym stanem były one sporządzone w języku poprzedników. Szukając na siłę obrazków, satyr mimowolnie poczuł się trochę jak debil przez swoje wygórowane oczekiwania i poddał na poszukiwaniach. Może Knot coś z tego wyciągnie, jak już zacznie tu buszować.


Cytat:
Trosco test mądrości (1d4) = 3
Roztwierając każdą szafę i skrzynię na oścież, Trosco nie zwrócił uwagi na nic istotnego, póki nie natknął się na biały, podłużny płaszcz z grubej, odpornej na ogień tkaniny. Znał ten ubiór. Był to fartuch laboratoryjny, prawdopodobnie stanowiący uniform wykorzystywany do pracy w tym miejscu.


Cytat:
Gkero test mądrości + tropienie (1d10 + 2) = 7
Robot, któremu przyglądał się Gkero stał bacznie na krańcu pomieszczenia, blisko maszyny ulepszeń, patrząc się na drzwi wejściowe. Oglądając go, łowcy mogło się zrobić żal tej istoty: maszyna próbowała od czasu do czasu zgarnąć wystające z jej głowy kable i schować je wewnątrz dziury w hełmie. Niestety, jej niekontrolowane ruchy uniemożliwiały jej zrobienie czegokolwiek, co wymagało nawet odrobiny precyzji.
- Acceptable outset… approving… good find. - Robot od razu skojarzył, że ten płaszcz połowicznie pozwoli się porozumieć z jednostką strażniczą. Nie zwlekając długo zarzucił go na plecy i przeciągnął swoje ogromne dłonie przez rękawy. Wyglądał komicznie ale nie miał dobrze wyglądać, a działać. Wyszedł z pomieszczenia i od razu skierował się w stronę Gkero.
- Świetna pozycja, by ostrzeliwać tą j-j-j-jednostkę. Lecz z jakiegoś powodu chciałbym, aby otrzymała naprawy. Nie wiadomo, ile lat tutaj przebywa, a nadal dzielnie wykonuje swoją dyrektywę… Knot może jej pomóc. Musimy jedynie znaleźć identyfikator. - Trosco złapał za rewolwer i otworzył jego bębenek, by sprawdzić ilość naboi. - Co m-m-m-myślicie? - Zapytał resztę, a jego oko świeciło błękitem.

- Tak, tak tak. - zgodził się Avitus. - Daj mi tylko zajrzeć do sypialni, wydaje mi się że może tam być coś przydatnego. -

Cytat:
Avitus, test mądrości (1d20) = 19
Przed nadejściem Avitusa Trosco zdążył roztrącić wszystkie zamknięte schowki. Faktycznie na pierwszy rzut oka nie było w nich nic przydatnego, uwagę Satyra zwrócił jednak zeszyt w jednej z szafek. Był to jedyny kawałek tekstu w tym małym pomieszczeniu. Tak jak poprzednie, był zapisany w języku poprzedników. Kartkując go jednak Avitus natknął się na szkice robotów wyglądających niesamowicie podobnie do Trosco i Beep-Boopa. Z ich opisów nie dało się jednak nic wywnioskować.
Ponieważ robot nie ruszył niczego poza szafami, Avitus wpadł na pomysł zerknąć jeszcze pod dywan i łóżko, po czym zajrzał również pod poduszkę. Znajdował się pod nią jakiś rodzaj pistoletu albo rewolweru. Był niestety tak zniszczony i zardzewiały, że młody satyr nie był w stanie go rozpoznać. Obok bezużytecznego kawałka metalu znajdowało się też małe metalowe pudełko zachowane idealnie wewnątrz śliskiej i przeźroczystej powłoki. Wewnątrz pudełka znajdowały się trzy niebieskie pociski.
Gkero kontynuował obserwację robota.
Robot nie zmienił swojego zachowania: stał w miejscu, skanując pomieszczenie.
Avitus spakował zardzewiały rewolwer i zeszyt do plecaka, pociski wziął w rękę, po czym wrócił z powrotem do reszty drużyny. - Patrz, co udało mi się wyszperać. - zwrócił się do Trosco, pokazując mu komplet pocisków. - Powinny się przydać, jeśli ten robot ponownie nas zaatakuje.
Robot dokładnie obejrzał naboje, po czym się odezwał. - Ciężko stwierdzić c-c-co to za rodzaj ammunicji. Pokaż na chwilę. - Poprosił robot.
Satyr od razu podał pociski, po czym wyciągnął z plecaka zniszczony rewolwer i również pokazał go Trosco. - Zakładam, że były do tego, jednak wątpię, żebyśmy byli w stanie go odratować. Ale chyba do twojego też powinny pasować, prawda? -
- Są to pociski z impulsem elektromagnetycznym niezwykle skuteczne przeciwko m-m-m-maszynom. Powinno tamtą jednostkę chociaż wyłączyć. Ale i tak, wolałbym ich użyć w ostateczności. Nie pamiętam czy jest jeszcze jakieś pomieszczenie, którego nie zbadaliśmy. Nadal brakuje identyfikatora. - Przyznał Trosco.
- No jest jeszcze to zalane wodą i to z robotem. Ale żadnego z nich nie zbadamy ot, tak sobie. - zauważył satyr.
-Unieszkodliwić robota z balkonu i problem rozwiązany? - stwierdził pytająco Gkero.
- Nie mamy takiej możliwości. Te pociski kompletnie sformatują tą jednostkę… może sam płaszcz da mi odrobinę sz-sz-szans na zbliżenie się i próbę nawiązania kontaktu. Jeśli to zawiedzie osobiście strzele tej jednostce między receptory wzrokowe. - Zawiadomił resztę Trosco po czym zbliżył się do krawędzi balkonu by zeskoczyć.

Cytat:
Trosco test ciała (1d20) = 1
Trosco obrażenia (1d4 - Nat.Pancerz) = 1 - 2 = 0
Trosco test cwaniactwa (1d4 - Robot) = zdyskwalifikowany
Trosco wylądował naprzeciw poturbowanego robota, uderzając w ziemię z impetem, szczęśliwie nic sobie przy tym jednak nie łamiąc. Nieznajoma maszyna sporzjała na niego, trzęsąc się przez wady podzespołów.
- U..u-unidentififified machine. SSSefl-assigned dire-ctIVe: SiEZE for ReaSSSIGnMEnT. - Zdecydowała, jej jedyne widoczne oko przebarwiające się na czerwono.
- This unit will comply. - Przemówił Trosco, chcąc dać do zrozumienia jednostce strażniczej, że pójdzie z nią grzecznie. Jeśli jednak maszyna postanowi i tak to zrobić siłą, Trosco jak najszybciej będzie mógł strzeli pociskiem EMP w tors.
- Reeequesting Shutdown. - odpowiedział robot, starając się podnieść dłoń w stronę Trosco.
- Request Accepted. - Trosco postanowił zaryzykować.
Wyłączony, Trosco opadł na kolana, a reszta drużyny zaczęła obserwować, jak uszkodzony robot ciągnie ich towarzysza w stronę maszyny na środku pokoju.
Avitus patrzył z przerażeniem na bezbronnego Trosco zdanego na łaskę uszkodzonego robota. Cała sytuacja była bardzo ryzykowna, a satyr nie miał wiele możliwości pomocy kompanowi. Jeśli coś pójdzie nie tak, może co najwyżej spróbować rozproszyć przeciwnika, jako że sztylet będzie w tym starciu bezużyteczny.
Gkero obserwował sytuację zaskoczony. Wydawało mu się, że robot ma sytuację pod kontrolą. Trosco zatem zawiódł! To pewnie te magiczne słowa wprawiły go w taki stan. Lub Trosco oszukuje, udając przed przeciwnikiem bezsilność, aby zareagować w najmniej spodziewanym przez niego momencie. Dla pewności powiedział tylko na głos - Requesting Shutdown - mimikując głos przeciwnika. Liczył na to, że robocza magia podziała.
Robot zostawił Trosco, po czym spojrzał w górę na krzyczącego Gkero. Tym razem bez ostrzeżenia zaczął podnosić dłoń w stronę łowcy.
Gkero natychmiast wycofał się do środka i schylił głowę, po czym rzekł do Avitusa -Czar chyba nie zadziałał -
Avitus od razu wskoczył za najbliższą ścianę. - Tak sądzisz? - spytał jaszczura, unosząc brwi.
-Poważnie!- energicznie pokiwał głową Gkero po czym przesunął się po podłodze tak, aby zmienić lokację. Następnie lekko wychylił się, aby zobaczyć, co robot robi.
Po zniknięciu jego celu, robot wrócił do ciągania Trosco.
Avitus obserwował i czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

Nie minęło długo, a Trosco był wewnątrz maszyny. Uszkodzony robot uruchomił ją i zamknął jej drzwi, po czym się odsunął.
Wewnątrz stacji ulepszeń, Trosco przebudził się z informacją, że jego system jest poddawany re-instalacji. W trakcie procesu uruchomiła się wiadomość wideo. Jakość nagrania była bardzo słaba, prawdopodobnie z racji zaniedbanego stanu samej stacji.



- Hello? Does thing work? I’ve no idea how to set those up, but never mind. CONGRATULATIONS! You’ve been chosen - probably forcefully - to join Maverick Corporation’s latest social experiment: The Villain Project! And in the future, you might become its main star! Not now, though. Now, you’re becoming a fully-fledged Maverick.
It’s important you understand your role. After the #$^@# we’ve had to @%^^! So $@#%$^@ #$@#$@ ^$ %%$@#$%, but the thing is - people have it too easy now! They’re living in too much comfort, forgetting how to take care of themselves! So, you, and the other Mavericks, will make problems for them. Motivate their survival instinct before they atrophy! What could go wrong?! Haha! That’s the kind of genius I am!
So, to start $#@$%@#%@ $@^@$ @%@ @^ ^@$%^@$%@$%@%@ !@#@ #@#!# !@#!#$%#%$^ #^#$%@#$!@#$@#$^#%^ %^#$%# $%@% @ @$%. Did you get that? It’s #$%#@%@^%@. That said, your job is rather %@#$^@$%@. Just piss people off, really. Have them fight against you! But! Don’t kill anyone! Your job is to make people better at surviving, not wipe them out. Think of it like being an antagonist in a superhero movie, or a Ramen Raider TV series. If you’re one of my personal creations, you’ll have a data bank of those somewhere on your hard drive, just look for it hard enough! Anyway, #@%#% ^@$^@%$ !$#@$@ ^^#%& %#%@ @#$! $. So, in other words, do it with enough style, report back, and you’ll advance from a simple Maverick, to a fully-fledged Villain with custom-job hardware to amplify your methods! Yes, I’m $#$#%@ %^ your learning and thinking capabilities. It might be #@$ %# !$ !#%@!^# @%!@#!@#, but this OS is set to corrupt the shit out of itself if you get caught, so it’s not like you’ll remember this if things go wrong!



Cytat:
  • Trosco nabył podklasę: Maverick
  • Bonusowe doświadczenie za psoty, huligaństwo, ogólnopojęte zło i brutalność
  • Brak bonusów doświadczenia za zabijanie samoświadomych postaci* **
  • Doświadczenie z aktów zła podnosi “Maverick High Score”.
* - Osoba świadoma jest rozumiana jako postać o stwierdzonej umiejętności do prowadzenia dialogu.
** - Dotyczy również zabójstw pośrednich.
Po długiej i ciężkiej ciszy maszyna ulepszeń otworzyła się. Z wnętrza wyszedł Trosco. Wyglądał na nienaruszonego.
Zniszczony robot spojrzał na niego ponownie.
- Sca..scccaa, scanning. Iddentififified ally u-u-UniT. Requesting technical assistance. Shut-t-ting down for carE. - przemówił, po czym jego oko zgasło i opadł na kolana.
Trosco złapał się za głowę.
- To był.. P-p-p-poprzednik. Na pewno. - Rozglądnął się dookoła, po czym zbliżył się do wyłączonej jednostki. - Knot ciebie n-n-naprawi, ale musisz być cierpliwy - Poklepał maszynę po głowie po czym ją uniósł i odłożył na pobliskie biurko. Miał też nieodpartą ochotę powywracać resztę rzeczy w tym pomieszczeniu zaczął kopnięcia pobliskiego krzesła.
- Hehe… - Zarechotał pod nosem, co było kompletnie kuriozalne w jego wykonaniu.
- Możecie tu zejść ci-ci-ci-py już jest bezpiecznie. - Rzucił w stronę balkonu.

-PŁEĆ TO NIE KONSTRUKT SPOŁECZNY! -odkrzyknął Gkero. Była to pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy, chociaż w zasadzie nie rozumiał, co mówi. Niemniej czuł w głębi swego kokoro, że nazywanie go “cipą” jest wysoce niestosowne, skoro był samcem. Po chwili doznał olśnienia i uznał, że może ta maszyna pozmieniała coś w Trosco i teraz ten widzi na opak? Jaszczurka wstała i wycelowała kuszę w towarzysza, mówiąc przez zaciśnięte zęby do robota -Jesteś chłopcem, czy dziewczynką?-
- Jestem chłopcem a cipy u-u‐użyłem jako obelgi przychlaście, przestań we mnie celować- Oznajmił Trosco.
Skonfudowany Gkero opuścił kuszę, spojrzał na Avitusa a potem ponownie na Trosco. Następnie rzekł -To po co siebie obrażasz? -zapytał bardziej siebie niż robota. Wzruszył ramionami, po czym zszedł z balkonu.
Avitus zdecydował się zignorować tę bezsensowną wymianę słów i po prostu pójść w stronę sali. Poprzednik musiał trafić Trosco w czuły punkt, że ten jest teraz taki naburmuszony. Dlatego też tym bardziej warto przeszukać komnatę, zanim robot coś w niej zniszczy.
Pomieszczenie było już ogołocone. Prawdopodobnie dawno temu. Jedynym działającym tu urządzeniem była maszyna ulepszeń, w której wcześniej przesiadywał Trosco. Wychodziły z niej grube rury, które znikały za zawalonym przejściem w głąb bunkra.
Satyr zbliżył się do maszyny, aby lepiej się jej przyjrzeć. Szczerze wątpił, że znajdzie w niej coś ciekawego, ale na pewno nie zaszkodzi spróbować.
- Nie wchodź tam. Mi p-p-p-przeinstalowało OS. Chcę teraz rozpierdalać rzeczy i robić krzywdę. - Ostrzegł Trosco. - Wrócmy do tego zalanego pomieszczenia, m-m-może coś wymyślimy. - Zaproponował
-Czyli tak jak zwykle? - zapytał retorycznie Gkero, przekrzywiając głowę na bok i ruszając do wyjścia z pomieszczenia. Ponownie odniósł się do dwóch pytań jednocześnie.
- Tylko teraz s-s-s-sprawia mi to radość - Zauważył Trosco a jego oko jak stroboskop w ułamek sekundy zaświeciło się wieloma kolorami naraz.
Cytat:
Avitus test mądrości (1d20) = 17


Przyglądając się maszynie Avitus nie był w stanie wywnioskować jej celu ani metod działania. Tego typu narzędzia pradawnych wychodziły daleko poza wiedzę, jaką zdołał na ich temat otrzymać nie opuszczając Bramy Akwarii. Pojedyncze komponenty zwróciły jednak jego uwagę: przyciski i okablowanie, przeróżne kontakty, elementy, które pozwalały maszynie pracować w pierwszej kolejności. Ta mistyczna technologia zaczęła wyglądać na nieco bardziej zwyczajną.

Cytat:
Avitus, elektronika +1
Po zakończeniu oględzin maszyny, Avitus zmierzył Trosco wzrokiem od stóp do głów. Robot nie wydawał się w żaden sposób zmieniony, jednak nie ulegało wątpliwości, że jego głowie zaszły poważne zmiany. Na razie wydawał się być po tej samej stronie, jednak dla własnego bezpieczeństwa warto byłoby utrzymać od niego dwa metry odstępu. - Tak, wróćmy do tamtego pomieszczenia. - zgodził się satyr i ruszył podekscytowanym krokiem w stronę zalanej komnaty.
Trosco zarzucił sobie wyłączonego robota przez ramię i poszedł śladem Satyra.
- M-m-myślicie, że tam za ladą coś będzie? - Rzucił na głos. Dalej nie miał pojęcia jak sobie poradzić z podłączonym zasilaniem. Kąpiel w takiej wodzie będzie co najmniej nieprzyjemna. Nie dość, że pewnie ich to zabije to będzie bolało przez cały czas.

-Co by nie było, zaladzimy temu - rzucił Gkero wzruszając ramionami i idąc dalej ku celu.
Sala z wodą była taką, jaką ją tu uprzednio zostawili. Schody prowadziły w dół, do sali zalanej wodą, do której wpadał kabel z sufitu na dalszym końcu pomieszczenia. Ponad wodę wystawały tylko liczne stoły oraz lada.
Trosco ponownie odstawił na bok robota, po czym wycelował ręką w róg najbliższego stołu i wystrzelił w niego swoje lasso.
Gkero obserwował przebieg wydarzeń. Planował zrobić podobną rzecz co Trosco, ale przy użyciu linki z hakiem.
Chłopacy z łatwością złapali stół swoimi narzędziami, co pozwoliło im podsunąć go pod siebie.
- Avitus, Gkero ja nie ufam tym stołom a wy dwaj razem wzięci n-n-nie wiem, czy ważycie połowę ze mnie. Skorzystajcie z nich, ja spróbuje te rury. - Zakomunikował Trosco. Miał zamiar podskoczyć i złapać się rur i zobaczyć czy utrzymają jego wagę. Jeśli miał wybierać między stuletnim stołem, a rurami, to nie był to wybór.
- Gkero, chcesz iść pierwszy? Chyba lepiej sobie radzisz z takimi rzeczami niż ja. - zaproponował Avitus.
Gkero wzruszył ramionami i ostrożnie zbadał stołowy grunt. Planował dostać się na ladę, ale nie zamierzał głupio skoczyć tylko po to, aby całość rozpadła się pod nim.
Stół okazał się wystarczająco stabilny, aby utrzymać Gkero.
W tym czasie Trosco zdołał doskoczyć do sufitu i zaczął poruszać się, łapiąc rury jedna po drugiej. Nie było to łatwe zadanie: utrzymanie się w zwisie wymagało wiele siły. Na razie, radził sobie jednak dobrze.
Trosco ostrożnie kontynuował na drugą stronę pomieszczenia, jednak chciał mieć tą przechadzkę pod sufitem jak najszybciej za sobą.
Gkero w tym czasie postanowił spróbować swoich sił na ladzie.
Satyr obserwował poczynania jaszczurki, cały czas pozostając w stanie gotowości, w razie, gdyby coś poszło nie tak. Jeśli drużyna dostanie się na drugi brzeg bez większych komplikacji, zamierzał ruszyć za nimi.
Ku zdziwieniu drużyny, Trosco dostał się do schodów po drugiej stronie pomieszczenia szybciej od Gkero. Nie minęło dużo czasu, a wszyscy razem wspinali się na górne piętro.


Znajdował się tutaj korytarz, którego obie ścieżki były zawalone po zaledwie kilkudziesięciu metrach. Między gruzowiskiem ostało się wejście tylko do jednego pomieszczenia. Był to pokój mieszkalny, w którym znajdowały się dwa łóżka, dwa biurka do pracy, oraz kilka szaf. Między dwoma szafami znajdował się szkielet poprzednika przygnieciony stertą gruzu. Na jego czaszce spoczywał mały robot w stylu tego, którego przygarnął sobie Avitus. Powtarzał on mechanicznym głosem: Reminder: Your new code is sixty-nine, sixty-nine, twelve.

Cytat:
Drużyna, test spostrzegawczości (mądrość) = 1d20 = 1.
Biorąc pod uwagę względnie bezpieczny wygląd pomieszczenia, zebrani zaczęli się po nim rozglądać. Niestety, poza stertami książek i zeszytów zapisanych w niezrozumiałym języku, wydawało się, że nie było tu nic ciekawego. Jedyny wyjątek stanowiła szafa obok szkieletu.
Była ona zbudowana z metalu, z grubymi, przeszklonymi drzwiami. Za nimi znajdował się czarny kombinezon, wielka metalowa beczka, oraz buty w kształcie przerośniętych płetw ryby. Drzwi do szafy zamknięte były przez prostokąt z runami, jak ten, który widzieli w mniejszej jaskini oraz na drzwiach do bunkra. Tym razem panel nie był aż tak zardzewiały, za to wyglądało, że ktoś wydłubał z niego dziewiąty symbol.
Wzrok Avitusa od razu zatrzymał się na kombinezonie. Pierwszy raz widział coś takiego, jednak płetwiaste buty pozwalały domyślić się, do czego służył. A to akurat idealnie się składało, biorąc pod uwagę, co satyr planował robić kolejnego dnia. Avi podszedł do szafy i spróbował wyciągnąć czarny strój.
Trosco zaś obejrzał dokładnie panel z runami, z pewnością była potrzebna kombinacja do otworzenia go. Mógł się założyć o wszystkie swoje podzespołu, że będzie do tego potrzebny guzik którego nie ma.
- 69, 69, 12 ten mały robot cały czas powtarza tę kombinację. Znalezienie jednak brakującego guzika w całym bunkrze będzie niemożliwie trudne. Nie widziałem też nigdzie wyłącznika głównego zasilania. Dotarliśmy więc do ściany, której n-n-n-n-nie przeskoczymy. Byłbym za powrotem. Chyba że chcecie, bym spróbował to rozjebać. Co zrobię chętnie. -

Gkero przyjrzał się brakującemu guzikowi i dał nura na podłogę w poszukiwaniu zguby. Interesowały go okolice pod łóżkami i szafami.
Niestety, Avitus szybko się zorientował, że szafa jest zamknięta i jego wiotkie ramiona nie otworzą jej siłą. Ba, pradawna szafa nie posiadała nawet klamki, za którą można by było złapać. Znajdował się tu tylko panel, któremu przyglądał się Trosco. Dziewięć run było ustawione w rzędach po trzy, przy czym na ostatnim miejscu znajdowała się metalowa wnęka z dwoma podłużnymi dziurami, prawdopodobnie miejscem, gdzie pasowałby ostatni przycisk. Każda runa była wyryta na kwadratowej płytce identycznych rozmiarów.

Cytat:
Gkero, test spostrzegawczości (umysł) = 1d10 = 9
Tymczasem Gkero przeczołgał się po podłodze, zamiatając antyczny gruz i kurz. Nie udało mu się znaleźć zagubionej runy. Natknął się za to na garść niewielkich krążków, na których również były wyryte te same symbole. Po krótkim namyśle łowca doszedł do wniosku, że były to monety pradawnych. Wyglądały na srebro, choć Gkero nie był w stanie ocenić ich dokładnej wartości.
- Próbuje użyć najbardziej skutecznych a-a-a-argumentów - Zakomunikował Trosco po czym zacisnął pięści by dobrać się do szafy siłą. Będzie tłukł rękami, próbował oderwać drzwi, wpaść w nie całą swoją masą. Na koniec spróbuję przestrzelić szybę. Oczywiście, tak by nie trafić jej zawartości.
Widząc, że Trosco zajmie się szafą, Avitus postanowił podejść do pajączka i go pogłaskać, ewentualnie wziąć na rękę.
Gdy Avitus dotknął głowy małego robota, ten natychmiast przestał powtarzać swoją wiadomość. Tymczasem, Trosco rąbnął pięścią w szafę z całych sił. Odczuł, jakby zaczął walić w metalową ścianę. Próba sforsowania jej gołymi rękoma wydawała się bezsensowna, więc robot pośpieszył proces i wyjął swój rewolwer, oddając strzał w miejsce, gdzie za szybą zdawała się znajdować pusta przestrzeń. Kula odbiła się rykoszetem od szkła, trafiając klęczącego przed łóżkiem Gkero w pośladek. Materiał był kuloodporny.

Cytat:
Trosco, test siły (1d20) = 1
Trosco, test motywacji (1d4) = 3
Rzut na trafienie rykoszetem (Trosco, Gkero, Avitus, nic) = 2
Gkero, test ciała na odporność (1d6) = 3
Gkero: +1 stresu
Trosco przechylił delikatnie głowę na bok.
- N-n-niefortunnie. - Przemówił robot kręcąc rewolwerem na palcu, po czym zwinnie schował go w przegub. Widząc, że nic nie zdziałają z tą szafą, zakomunikował/.
- Wracam… jak chcecie się tutaj j-jeszczce porozglądać to śmiało. Ale gówno tutaj zostało. -
Z tymi słowami opuścił pomieszczenie, z zamiarem powrotu tak jak przebył zalane pomieszczenie. Gdy mu się to uda podniesie jednostkę strażniczą i wróci do Knot.

Avitus pokręcił głową. Faktycznie niefortunnie. Trzeba za wszelką cenę dostać się do tej szafki, inaczej jutrzejsze plany mogą legnąć w gruzach. Satyr wpadł na pewien pomysł. Wziął małego robocika na rękę i podszedł z nim do szafy. Wskazał palcem na brakujący przycisk, jednocześnie przybliżając malucha, aby ten mógł się lepiej przyjrzeć.
Robocik przyjrzał się dziurze, dotknął jej kończynami, po czym zakomunikował coś w języku pradawnych.
Gkero spojrzał na Trosco z urazą. Niefortunne? Niefortunne to będzie, gdy jaszczurka wepchnie mu kuszę w dupę i bełt wyleci ustami. To można uznać za niefortunne. Ale postrzelenie tyłka? To było CO NAJMNIEJ PRZYKRE I WYMAGAŁO PRZEPROSIN. Jaszczurka poczekała, czy robot zamierza przeprosić. Gdy zauważyła, że ten odchodzi, zerwała się na równe nogi, krzycząc za nim -EJ DUPOGRZMOCIE- i wybiegając z pomieszczenia.
Trosco odwrócił się i spojrzał na Gkero.
- Co j-j-jest? -

-O drugą dziurę w dupie nie prosiłem. Przeproś - powiedział Gkero patrząc robotowi prosto w oko.
- Wybacz Gkero. Sorry not Sorry. - Przemówił po czym dodał - Coś j-j-jeszcze? -
- Chodź, przetłumacz co mówi ten robot! - zawołał satyr.
Gkero uśmiechnął się szeroko i zakrzyknął -Wybaczone! - nie rozumiał drugiej części zdania, ale przecież robot nie mógł mieć nic złego na myśli, skoro przeprosił. Prawda?
Robot wydał z siebie westchnienie, po czym zbliżył się do Avitusa. Spoglądał na małego robota i posłuchał, co ma do powiedzenia.
- type C-connector five-by-five replacement plate required. - poinformował robocik.
- “Złączka typu C pięć na pięć wymiana pokrywy w-w-w-wymagana.” Czy mogę już odejść? - Przemówił Trosco.
- Możesz mu powiedzieć żeby tego poszukał, czy coś? - zapytał Avitus.
- What's the location of replacement parts? - Odparł od razu.
Światełko na twarzy robota pulsowało powoli, gdy szukał odpowiedzi: - Not in memory. - odparł wreszcie.
- Whats the location of storage room? Can you perform maintenance on that panel? -
- Location not in memory. Replacement panel required. All identified in use.
- Nic nie wie. Ani gdzie jest guzik, ani gdzie jest m-m-magazyn. Wszystkie które zidentyfikował są w użyciu. - Powiedział Trosco do Avitusa.
Avitus spuścił głowę. - Chyba nic więcej nie wykombinujemy, ten guzik może być dosłownie wszędzie. Pora wracać.

Zawiedzeni i zmęczeni walką z metalowym pudłem, Avitus, Trosco i Gkero zaczęli zbierać się do ponownego przekroczenia zalanego pokoju oraz opuszczenia podziemia. Wtem, do ich uszu doszedł skrzyp i pisk paznokci szarpiących o stali.
- ...why…
- …. WHY …
- …. WHY IS SOMEONE AT THE SEA BASE…
Między piskami zaczęły przedostawać się zdania wypowiadane w języku pradawnych. Zaniepokojeni tym dźwiękiem, Gkero i Avitus instynktownie sięgnęli po bronie, gdy Trosco rozglądał się wokół siebie, aż znalazł źródło dźwięku: były nim głośniki rozmieszczone w równych odstępach pod sufitem. Bunkier miał system PA, z którego ktoś nadawał komunikat.
- GET OUT. STAY AWAY.
- AWAY AWAY AWAY AWAY AWAY AWAY AWAY
Pisk narastał z każdym powtórzonym słowem, wwiercając się w uszy i przebijając bębenki. Dźwięk był tak nieznośny, że Avitus momentami tracił równowagę. Sprowokowany, Trosco spróbował przestrzelić głośnik, było ich jednak zbyt wiele, aby zagwarantować ciszę. Pośpieszając się, wszyscy trzej zaczęli gnać do wyjścia we wzmożonym tempie.

Cytat:
Unlucky Three: +99 stres
- S̀͢T̛A҉̡Y̵ ҉AW͟A̕҉Y ͟O҉̡͟R F͟͞͝I̴̢N̸͞D ̢͞Y͘͟͢OU̴̴͡R͘ ̸D͜͝O̧Ò̵͘M̴҉͟



The Maverick Saga
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 07-09-2021, 17:59   #17
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację

01.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Śnieżny dzień
Jest chłodno, sypie śniegiem. Dłuższy pobyt na dworze wymaga ciepłego ubioru.
Była już późna noc, gdy trójka, bądź czwórka — wliczając nieprzytomnego robota na plecach Trosco — wypadła z wnętrza bunkru. Czas leciał szybciej, niż by się wydawało. Mimo tego Knot i Gernon dalej na nich czekali przed wejściem, choć goblince udało się zasnąć na jednej z beczek. Pisk, jaki uwalniał się z bunkru, obudził ją gwałtownie. Szybko zeskoczyła na nogi i wraz z Gernonem zajęła się całą trójką, wypytując ich i o stan zdrowia i prowadząc w stronę siedzisk. Widząc, że wszyscy potrzebują krótkiej przerwy, goblinka pokierowała drużynę na jej statek. Jak się okazało, w wolnym czasie zdołała opanować znajdującą się na dolnym pokładzie kuchenkę. Dzięki czemu wszyscy mogli tam usiąść na miękkich kanapach i delektować się herbatą z tajemniczych, goblińskich składników. Mimo ciasnoty pomieszczenie oferowało relaksującą, kameralną atmosferę.

Cytat:
Unlucky Three, stres -100%


- Zobaczę, co Beep-Boop powie o tym robocie, potem sama zerknę. - stwierdziła Knot. Jak się
okazało, zielonoskóra czasem nie wydzierała się na całą okolicę. - Dziwne, że cię nie poznał. Z Beep-boopem pamiętaliście się od razu. - zauważyła.
- Mam nadzieję, że ten pisk ustanie. - rozmyślał Gernon. - Choć zawsze możemy strzelać do tych całych głośników. Z czasem je usuniemy.
- To niestety nie jedyny problem. - zauważył Avitus. - Jedno z przejść jest zasypane gruzem, a kolejne zalane wodą pod napięciem. Trzeba będzie się z tym uporać, jeśli chcemy w pełni zbadać ten bunkier. A, jeszcze jedno. - Tutaj zwrócił się do Knot. - Chyba powinnaś na to rzucić okiem. - powiedział i wyjął z plecaka znaleziony zeszyt i pierwszego robocika.

Trosco upił łyk herbaty, po czym się odezwał. - Ten komunikat to paniczny płacz, najpierw zapytał d-d-d-dlaczego ktoś jest w bazie morskiej, a teraz w kółko powtarza, byśmy się wynosili. Nie przypominało mi to poprzednika, którego słyszałem i widziałem w maszynie, gdy przeinstalowywali mi OS… zresztą tym też muszę się z wami podzielić.- Robot opowiedział wszystko, co powiedział pradawny, nie pomijając żadnego szczegółu i tego, czym się teraz stał Trosco.

-Możemy mu zaufać?- Gkero zapytał bystro Knot. Wymiana tego całego OS brzmiała jak transplantacja mózgu. Czy zatem człowiek jest człowiekiem, gdy ma inny mózg? Czy po upuszczeniu krwi przez pijawki oraz wtłoczeniu nowej w celach leczniczych, wciąż jesteśmy tą samą osobą? Więcej, istoty wymieniają regularnie swój naskórek, wytwarzając nowy, nasze ciało w ten sposób się zmienia, niejako budując się od nowa. Czy zatem my wszyscy nie jesteśmy kimś innym, niż byliśmy kiedyś? Tyle pytań bez odpowiedzi przeleciało Gkero przez głowę, że przez chwilę wpatrywał się pustym wzrokiem bez wyrazu w sufit. Znaczy, minę miał taką jak zawsze.
- Oh, uwielbiam pajączki! - Knot ucieszyła się na podarunek od Avitusa, natychmiast zaciskając zęby na małym robocie. - Z kolei nie umiem czytać tych szlaczków. Magowie z nimi walczą, może wam pomogą. - wymemłała z siebie, próbując rozgryźć stalowe stworzenie.
- Uważajcie na magów. Zbierają technologię pradawnych w imię księstwa Nowej Fantazji, które oznajmiło, że jej przywłaszczanie jest nielegalne. - ostrzegł Gernon.
- Nie wiem co to OS, ale Trosco to Trosco. - dodała Knot, wyjmując robota z buzi, aby się mu przyjrzeć. - to jakiś miniaturowy robot?
Avitus przytaknął. - W środku jest ich cała masa. Sprzątają i dbają o ogólny porządek w bunkrze. Ja pozwoliłem sobie przygarnąć dwa z nich.

- U siebie takich nie widziałam, ale jeżeli tylko sprzątają, to może w mieście ich więcej? - zasugerowała. - Jeżeli już, to ciekawi mnie, skąd biorą energię. W podziemiach raczej nie ma co jeść. - zauważyła. - Zostawię sobie jednego? - zdanie było twierdzące, choć ton głosu goblinki zadawał pytanie.
Avitus przewrócił oczami. - No niech będzie. W bunkrze jest ich jeszcze z 20...

Po rozmowie i odpoczynku Knot i Gernon rozstali się z drużyną, udając się do swoich domostw, a drużynę zostawiając na jej statku. Zmęczeni przebojami w podziemiach, wszyscy prędko zasnęli. Biorąc pod uwagę wyzwania i stres, przeciw jakim stanęli, ich więzi były teraz silniejsze, a doświadczenia przysłużą się w przyszłości.

Cytat:
Maksymalny stres drużyny +2

Drużyna zrozumiała charakter robotów
Trosco, Salaman, Avitus +1 Animal Handling, +100 EXP

Drużyna przebyła przez naelektryzowane pomieszczenie
Avitus, Salaman +1 Opanowanie
Trosco +1 Wspinaczka
Avitus, Salaman, Trosco + 100 EXP

Drużyna uratowała nieznanego robota w stanie nienaruszonym
Avitus, Salaman, Trosco +250 EXP
02.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Ciepły dzień
Jest ciepło, śnieg się topi, ludzie chodziliby bez kurtek.
Restart systemu Trosco przeszedł bez zarzutu, jego nowy OS wydawał się działać nawet sprawniej, niż poprzedni. Gdy robot się obudził, zobaczył migające powiadomienie w rogu ekranu: “Incoming message from Mistress@Maverick.net, receive?”

W tym czasie Avitus już popijał poranną kawę, patrząc na Gkero, który był w niesamowicie głębokim śnie. Przyglądając się mu z bliska, mimo wszystko chyba jednak oddychał.
Poranny spokój zakłóciło nagłe zachwianie łodzi, gdy z wody przed nią wyskoczyły dwie postaci.


Była to roześmiana Kin, niesiona na ramionach jakiegoś niesamowicie dobrze zbudowanego akwariana. Mężczyzna o silnych zarysach twarzy mógł być nawet bardziej umięśnionym od Karla, nie wydzielał jednak z siebie tej samej niepokojącej aury, co ojciec Kin.
- Heeey, Avi! - krzyknęła dziewczyna. - Sorry, że wczoraj nie wpadłam! - krzyczała dziewczyna sprzed łodzi, czekając na swojego kolegę.
- Hej, dobrze cię widzieć! - odkrzyknął Avi, wybiegając na pokład, gdy tylko usłyszał głos swojej przyjaciółki. - Kim jest twój kompan? - zainteresował się, widząc napakowanego akwarianina, niosącego ją na plecach.

Trosco od razu zaznaczył "accept" na swoim HUD, po czym skierował sie na pokład do reszty po drodze sprawdzając każda szafke szukając czegokolwiek z "voltami".
- Avitus, oto Adonis. Adonis, Avitus. - Kin poznała mężczyzn ze sobą, zeskakując z pleców kolegi.
- Yo, młody. - uśmiechnął się akwarian, wchodząc za Kin na łódź. Dzięki silnym rysom i zarostowi z ciemnych łusek Adonis miał bardzo charyzmatyczny wyraz twarzy, choć grube gogle do nurkowania odbierały mu nieco powagi.
- Wczoraj nie zdążyłam, bo pomagałam ojcu. - zaczęła wyjaśniać Kin. - dogadaliśmy się ze Zbigniewem, żeby wyrzucił tą uszatą z miasta. - posiadając na własność znaczną większość budynków w mieście, Zbigniew efektywnie był właścicielem Bramy Akwarii, choć rzadko egzekwował swoje moce.

***

W tym czasie Trosco znalazł szklaną butelkę zamkniętą metalowym kapslem. Napisy w języku pradawnych nie były w stanie mu wytłumaczyć zawartości pojemnika. Dla miejscowych, mimo kurzu wyglądało to na towar luksusowy. Społeczeństwo, dla którego metalurgia kończyła się na kowalstwie i płatnerstwie, idea marnowania czasu i zasobów do kapslowania butelek byłaby absurdalna. Pomijając jednak szczegóły, zapach zawartości przypominał piwo, więc Trosco postanowił wlać je w swój organizm.
W tym czasie pobrała się nadchodząca wiadomość, a na ekranie wyświetliła się postać kobiety-robota o białych włosach i żółto-czarnym stroju.


- Helloo everyone, this is your Mistress from the Maverick Corp Tower in the City’s Central District with the monthly roundup on your evil deeds. First off: we’ve got a new member. The old maverick bot by the sea finally went down, at least for repairs, while a new dot popped on the radar. We don’t yet know who you are, but welcome to the family.
Coming next: there was a fight between mavericks at the old nuclear plant, the one leaking to the river. From what I’ve gathered, the loser started begging for his life, meaning he now qualified as a sentient creature and therefore, could’ve no longer been killed by a maverick. Let it be a lesson to you all: if you want to get rid of someone, make sure they can’t talk first. There are rules to how your OS works, so play with them.
Our third story of the month is the temporary retirement of the current Top 1 villain, Database. Apparently, he ran into some sorta crazy chick dragging around a slave by a collar. While initially friendly, once Database has upset the woman’s slave, she started throwing the surrounding debris at him using some kinda psychic powers. He got trashed hard, and will remain inactive for some time, so this is your chance to catch up in the rankings!
As for the rank changes so far, Deadeye has surpassed Scythe in the villain rankings, while Mood remains at the bottom of the tier list, just waiting for some maverick to take his place.
That was your roundup for the month, have a good time teaching others the meaning of self-preservation, and remember: dead people can’t suffer.

Transmisja skończyła się z cichym kliknięciem.
Wyglądało to tak jakby Trosco miał konkurencję, co więcej okazało się, że gdzieś istnieje centrum Maverick. Szurnięta laska o której wspomniała mistress musiała być ta sama z listów gończych rozwieszonych po mieście. Skoro pokonała top jedynkę, Trosco nawet nie myślał o próbowaniu się z nią. Wszelkie inne rozmyślania na temat Maverick zostawił sobie na później, tymczasem postanowił dołączyć do satyra i jaszczurki.

***
Salaman Gkero

Tymczasem drużynowy łowca wiercił się w świecie snów, niewzbudzony nawet rzucającymi okrętem falami.
Rozpościerała się przed nim wizja mglistej krainy, gdzie, przed wejściem do ogromnej i ciemnej jaskini, siedziała młoda dziewczyna. Osadzona na skale i oparta na kiju postać nosiła trzy maski na twarzy, w milczeniu przyglądając się Gkero. U jej stóp pomykała drobna jaszczurka o końskiej głowie.
Gkero nie wiedział na którą maskę patrzeć, więc mechanicznie przesuwał głową od lewej do prawej cały czas, w tym czasie machając ręką do nieznajomej na przywitanie.. Wiedział, że wypada być kulturalnym wobec obcych.
Nieznajoma nieśmiało odwzajemniła gest, odmachując Salamanowi nieśmiałymi ruchami obandażowanej dłoni.
-Pomóc? - zapytał Gkero widząc obandażowaną rękę. Po chwili uświadomił sobie, że znowu jest w innym miejscu, niż ostatnio. Jaszczurka podejrzewała u siebie utajone zdolności do bycia w kilku miejscach jednocześnie, które aktywowały się, gdy spożył on śmieszne grzybki lub bąbelkowe napoje. Niemniej nie przypominał sobie, aby ostatniego wieczoru coś takiego miało miejsce. Może zatem Gkero wszedł na wyższy poziom i nie potrzebował wzmacniaczy?
Myśląc o tym, Gkero zorientował się, że ostatniej nocy pił napar przygotowany przez goblinkę. Nie znał zawartości mikstury i nie mógł sobie przypomnieć, czy aby nie smakowała grzybami.
- M-m, nie trzeba. To nie z dziś. - odmówiła nieznajoma. - Co z tobą? Dobrze się czujesz? - spytała.
-Tak - Gkero uśmiechnął się promiennie, kiwając głową, po czym klapnął na ziemię. Wskazał palcem dziwną jaszczurkę i zapytał - Co to?- widział wiele dziwnych istot, ale jaszczurka z głową konia? Niesłychane.
- Huh? - zdziwiła się dziewczyna. - To nie ja, więc myślałam, że to ty. - odpowiedziała.
-Ja to ja - odrzekł Gkero najzupełniej szczerze. Rozglądnął się za patykiem, aby szturchnąć dziwną jaszczurkę.
Szukanie czegokolwiek w gęstej mgle było wyzwaniem. Gkero w końcu jednak znalazł patyk, leżący zaraz pod wywróconym i zgniecionym drzewem. Nieznajoma przyglądała się z ciekawością, jak łowca szturchał dziwaczną jaszczurkę. - yihahaha - zarżała, po czym szybkimi ruchami poczłapała w głąb mrocznej jaskini.
Gkero popatrzył za jaszczurką i miał już za nią ruszyć, ale w porę się opamiętał - To na co czekamy? - zapytał towarzyszkę.
- Nie wiem. - przyznała nieznajoma. - Nie wiem, czy powinnam tam wejść, to usiadłam, żeby się zastanowić. - przyznała.
-To chodź - rzucił raźno Gkero i ruszył za jaszczurkokoniem, mając patyk w dłoni i dziarsko nim machając.

Dziewczyna nieśmiało ruszyła za łowcą. Nie minęło długo, zanim otoczyła ich całkowita ciemność. Gkero z ledwością widział idącą zaledwie krok obok niego dziewczynę.
- Co powinniśmy zrobić? - spytała. - Gdy jest tak ciemno?
Gkero przeszukał swój ekwipunek, rozejrzał się dookoła czy jest coś, co mogło im dać światło. Zorientował się nagle, że nie ma plecaka. Był tym faktem zaskoczony, nie rozstawał się z nim. Widocznie zapomniał lub go zgubił. Zapytał zatem towarzyszki - Umiesz czary-mary? Masz krzesiwo? - upewnił się Gkero.
Dziewczyna sprawdziła swoje kieszenie - Hmm… nie, nie mam krzesiwa. Jak się robi czary-mary?
-Wyciągasz ręce przed siebie i mocno myślisz nad tym, co chcesz i puff - wydał z siebie Gkero dźwięk przypominający pękającą bańkę mydlaną. Nie miał doświadczenia z czary-mary, ale widział, że tak to wygląda. Widział w swojej głowie, bowiem tak sobie to zawsze wyobrażał i działało.
- Hmm… ale ja nie wiem, czego chcę. Mogę wymyślić coś, co ty byś chciał? - spytała.
Gkero zastanowił się głęboko, po czym odpowiedział jakby nie swoim głosem i bardziej do siebie -Pokój na świecie, pogorzelisko wśród moim wrogów, zniszczenie tego co występne, dominacja natury, powrót do normalności, przywrócenie martwych do życia, ogień - przerwał po chwili i zwrócił się do towarzyszki normalnym głosem, wzruszając ramionami - Chcesz światła? - zapytał.
- Chcę? - spytała, przytulając do siebie swój kij. Wzięła głęboki wdech, po czym wyciągnęła rękę przed siebie. Z powodu maski, Gkero nie był w stanie ocenić jej wyrazu twarzy, trzęsąca się dłoń, sugerowała jednak, że bardzo się stara. Po kilku minutach jej dłoń zapłonęła. - Aaah! Gorące! - krzyknęła i szybko ugasiła ogień, klepiąc dłonią w płaszcz. - Oh, przepraszam. Zepsułam. Może ta reszta rzeczy będzie cała?
Gkero urwał ze swojego ubrania paski materiału, a potem obwiązał je dookoła patyka, który trzymał. Wskazał na niego i zapytał - Na tym chcesz światła? -
Dziewczyna stanęła nieruchomo na minutę, po czym odpowiedziała. - Nie? - pytającym tonem. - Jest mi równie dobrze w świetle, co w cieniu. - stwierdziła.
Jaszczurka wzruszyła zatem ramionami i powiedziała - To prowadź - po czym stanął za dziewczyną, nie dając jej większego pola do manewru, ale nie tak, aby poczuła się zagrożona.
Dziewczyna zaczęła w ciszy iść przodem. - Chcesz o czymś porozmawiać? - zapytała po dłuższej chwili. - pośpiewać? - zaproponowała.
Mmmm- mruknęła jaszczurka - To zacznij - stwierdził Gkero.

- Hmmm~~ mm~~ I rose up at the dawn of day, get thee away~ get thee away~, tis’ the throne of Mammon Grey, away~
-Po jakiemu to?-pyta towarzyszki, nie rozumiejąc języka. Zaraz po zakończeniu zdania nie był już jednak w jaskini, tylko wpatrywał się w sufit na łodzi.
Jaszczurka zamrugała oczami i była zaskoczona, że tak nagle ją przeniosło. Zobaczył, że znów jest w miejscu dobrze mu znanym, więc poszedł szukać towarzyszy.

***

- O, świetnie! - uradował się Avitus. - Mam nadzieję że będzie to przestrogą dla innych niekulturalnych mieszkańców. A jak z polowaniem? Zaraz zaczynamy?
- Niee, ludzie dopiero wstają. Przypłynęliśmy ci potłumaczyć, jak to działa. - wyjaśnił Adonis. - Co wiesz o polowaniu na ten moment? - spytał, rozsiadając się na burcie.
- Hmm, wiem jak wyglądają zwykłe polowania. Wiem też że akwarianie nie jedzą żadnych wodnych stworzeń. Więc w sumie nie jestem pewien na co w ogóle będziemy polować. - odpowiedział satyr po krótkim zastanowieniu.
Trosco sącząc piwo z butelki, wylazł na pokład i od razu zauważył parkę.
-Cześć Sill, co to za buchaj r-r-rozrodczy? - zapytał robot, dokładnie skanując nieznajomego.

- Kin! - dziewczyna poprawiła robota, naburmuszając się.
Adonis przytaknął skinieniem głowy. - Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale zaraz naprzeciw Bramy Akwarii jest podwodne miasto, czyli sama Akwaria. Zwykle jest tam bezpiecznie, ale raz do roku, pod koniec zimy, zaczynają przypływać agresywne rekiny. Myślą, że miasto da im darmową wyżerkę. Trzeba je powybijać, aż zrozumieją, że lepiej trzymać się od nas z daleka. - wyjaśnił Adonis. Podrapał się po twarzy, patrząc na Avitusa, po czym dodał. - Zastanawia mnie tylko, jak ty zamierzasz polować? Masz jakąś broń, żeby nadrobić za brak pary w łapach?
-Na ogół walczę sztyletem, ale wątpię, czy będzie on skuteczny na rekiny. Czego wy używacie? - zapytał.
- Włóczni, ale… - mężczyzna klepnął się w biceps. - Specjalnie pod to trenujemy. Wypływamy wieczorem, do tego czasu będziesz musiał zdecydować, jak zamierzasz walczyć.
- Jak masz jakieś oszczędności, to słyszałam, że gobliny odwiedziły miasto. - zaproponowała Kin.
Jej wypowiedź przerwało nagłe trzęsienie ziemi, któremu towarzyszył donośny ryk. Fale zaczęły podrzucać okręt. - Oh, jaszczur się zdenerwował. Wyluzuj ziomeczku! - krzyknął Adonis w dal, adresując ogromnego axlotla, żyjącego daleko w górach. - Natura jednak dominuje tę planetę. - skomentowała Kin, czekając, aż woda się uspokoi.
Avitus też obejrzał się w stronę odległej góry. - Zawsze byłem pod wrażeniem tej wielkiej istoty. Można w sumie powiedzieć, że jest on panem tej krainy. Gdyby tylko zechciał, mógłby zrównać z ziemią wszystkie nasze miasta i nikt nie byłby w stanie mu przeszkodzić. - satyr z podziwem opowiadał o Axolotlu. - A wracając do polowania. Nie używałem nigdy włóczni, więc wolę chyba zostać przy sztyletach. Będę musiał po prostu być ostrożny i ewentualnie użyć paru trików, żeby nie dać się złapać. Ale dzięki za cynk na gobliny, zajrzę, jak będę miał czas. - podziękował przyjaciółce.
- Wypływamy wieczorem, jak coś. - doinformował Adonis.
- Ah! Ah! - wtrąciła się Kin. - Pytałam ojca o te wasze plakaty. Yyy, jak on to… “Nie będę się wysilał dla jakiś przypadkowych przychlastów!” - zacytowała Kin próbując mówić męskim głosem. - Potem obiecał, że jak się popiszesz na polowaniu, to wtedy nie ma problemu.
Pojawił się Gkero, który wszystko słyszał, więc, zamiast witać się, zapytał podnosząc kuszę do góry - A strzelać można? - nie był przekonany do walki w zwarciu, a ustrzelenie rekina byłoby czymś ciekawym. Tylko skąd on weźmie harpun?
Trosco przechylił butelkę, by wlać resztę do środka i już miał pustą wyrzucić za burtę. Jednak naprawdę potrzebował usunięcia tych plakatów, a spuszczanie wpierdolu buchajowi Kin by w tym wcale nie pomogło. Odstawił ją delikatnie na bok po czym się odezwał.
- Oczywiście odpadam z-z-z tego. Nie pływam, a raczej moja obecna powłoka nie jest do tego zdolna. - Przyznał z założonymi rękoma.

- Zdajesz sobie sprawę że to polowanie będzie pod wodą, prawda? - Avitus zwrócił się do Gkero.
Cytat:
Gkero test mądrość(d6) + fleczerstwo = 3 + 2 = 5
Adonis przytaknął ruchem głowy, wskazując palcem na Avitusa. - Kusza raczej się nie spisze. - ostrzegł. Nie był jednak łowcą. Gkero zdawał sobie sprawę, że strzelanie w wodę robi swoje na nawet spory zasięg. Wystarczy, aby został na łodzi. Strzelać w pełni zanurzonym nie miał jeszcze okazji.
Gkero zastanowił się zatem, czy jest to ryzyko, którego mógłby się podjąć, dlatego zapytał - Kusza na harpuny? Kupie w mieście? - jeśli nie znajdzie odpowiedniego sprzętu to uda się z Trosco, a przy okazji zobaczy co tam z jego płaszczem.
- Także Avitus powodzenia w tańcach g-g-g-godowych. Ja i Gkero idziemy do miasta. Muszę odebrać swoje trofeum. I może jakiś skurwiel na mnie krzywo popatrzy to parę wpierdoli się spuści. - Zakomunikował Trosco po czym zwrócił się do Gkero. - Gotów kiedy ty. -
Ej, ja też idę do miasta. - wtrącił się satyr. - Polowanie jest dopiero wieczorem, a ja muszę jeszcze zajrzeć do goblińskich handlarzy.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 17-10-2021, 08:07   #18
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Avitus

Avitus z kolei udał się po swoją wypłatę do Bugsbiego. Gruzu od razu wyśmiał go przed wejściem “Idziesz po moje pieniądze? Spoko, będę tu czekał!”. W środku z kolei pierwszy przywitał go Moe, który od razu zaczął się pocić na widok swojego nowego szefa. Niemrawo podszedł do satyra, unikając jego wzroku. - Umm… Powie...powiedziałem gildijii magiczków źeby to na tem kalinkę zrzucili winkę alem nicu nie ugrał, nya. - zmieszał się chłopak. - Powiedziewali źe ni mogom dawać zuych wskazywek łowcom nagród, bo kalinka yest istotniusia, nu… - z każdym słowem chłopak pocił się coraz bardziej. - ...cu teraś?
Avitus zmarszczył brwi, spoglądając na kotowego. - Trochę niefortunnie, miałem nadzieję, że uda ci się jednak coś wskórać. Na szczęście ja nie próżnowałem i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to plakaty niedługo znikną. Także skupmy się w tej chwili na innych sprawach. - satyr położył rękę na ramionach Moe i skierował się z nim w bardziej ustronne miejsce w klubie. - Powiedz no mi, wydarzyło się tutaj coś ciekawego od mojej ostatniej wizyty? - zapytał. Jego głos był spokojny, ale stanowczy.

- Mm, dużo ważnitku osób siem szwendao. Nie widomo o co chodzi, ne, aa a narazerwowywali pokojóf. Cosik będom obradować. Od krasnala i Gernyn teć, owo. - odparł Moe.
- Oo, brzmi interesująco. Spróbuj dowiedzieć się coś więcej, to musi być coś ważnego. - Avitus poklepał Moe po ramieniu. - Ja idę do Bugsbiego po wypłatę, to może uda mi się przy okazji zdobyć jakieś informacje. A, no i pamiętaj, współpracując jesteśmy w stanie osiągnąć dużo więcej, niż osobno. - dodał, puszczając oko kotowatemu.
- Tak jest szefunciu! - zasalutował Moe.


***

Gdy Avitus został wpuszczony do gabinetu Bugsbiego, ubrany w obcisły strój królik delektował się poranną kawą. Robił to w mało entuzjastyczny sposób, z zapadniętym ciałem opierając się o wykwintne biurko, z oczami wlepionymi w kołyskę Newtona. Fantazjanie byli na ziemi od stosunkowo niedawna. Uprawy kawy nikt jeszcze nie odtworzył, więc zostały zastąpione pitymi z nawyku kawami zbożowymi, które energii nie dostarczały prawie w ogóle.
- Avi, Avi, Avi. Mój kłopotliwy koziołku.~ - szef brzmiał na dziwnie zadowolonego z wizyty swojego barmana. Podniósł się nieco, unosząc swoją twarz tak, aby oprzeć ją na dłoni. - Powiedz ty mi, co jest największym taboo w mieście? - spytał.
- Machinacje Gildii Handlowej? - zapytał satyr, nie będąc do końca pewny swojej odpowiedzi.
- Nie, nie. Taboo to zawsze prostsza idea. - Z całą swoją siłą woli, Bugsby uniósł się od stołu, wygładził swój kostium i odwrócił się od Avitusa, spoglądając na miasto przez okno. - Naszym lokalnym taboo jest zabójstwo. - wyjaśnił. - Ci, którzy zbudowali to miasto, żyli w czasach, gdy fantazjanie wpadali do grobu jak krople w deszczu. Mogą się nawzajem okłamywać, okradać, oszukiwać… ale nie będą się zabijać. Nie, jeżeli mogą temu zapobiec. - wyjaśnił. - Znasz kościół Mammona?
- Oczywiście. - przytaknął Avitus. Miał pojęcie o miejscowym kościele, mimo tego, że sam nie był wierzący. Sama idea tego wyznania wydawała mu się głupia w świecie, w którym prawdziwy władca krainy spał sobie w górach na północy.
- Ktoś w nim umarł. Wczoraj w nocy. Nie upubliczniono jeszcze szczegółów, ale przewiduję, że ktoś został zamordowany. Nic innego nie wytłumaczyłoby rozmiaru poruszenia w mieście. - wyjawił. - Kościół to neutralna strefa. Zarówno umownie jak z faktu, że zakon Mammona jest bardzo agresywną organizacją, której nie powinno się prowokować bez powodu. Mimo tego ktoś wiedział lepiej. - Bugsby napełnił płuca powietrzem, po czym westchnął przeciągle. - Wiesz, co to oznacza? Szukający miłości wśród gawiedzi rabusie, będą chcieli się wsławić, łapiąc mordercę. Tak się składa, że dwóch bardzo podejrzanych osobników jest już poszukiwanych. - z tonu głosu wielkanocnego ciężko było wyczytać, czy chciał przekazać ostrzeżenie, czy groźbę. Być może jedno i drugie. - Muszę wiedzieć jak najprędzej się dowiedzieć, co się tam stało. W interesie wszystkich jest, żeby to miasto nie popadło w chaos. Nikt jednak tego nie rozumie, więc odpowiedzialność spada na nas. A na ciebie jeszcze bardziej, biorąc pod uwagę twoją sytuację. - zauważył.
Satyr przytaknął, rozumiejąc w pełni powagę sytuacji. - Tak jest, zabiorę się za to najszybciej jak to tylko możliwe. Ma szef jakieś wskazówki gdzie zacząć moje śledztwo lub kogo powinienem przepytać? - zapytał, chcąc jak najlepiej wykonać powierzone mu zadanie.
- Sprawdź w kościele. Jeżeli znasz kogoś ze straży, też na pewno coś będą wiedzieli. - zaproponował Bugsby. - Nie przychodź do pracy w najbliższym czasie. Nie jesteś znany jako mój pracownik, a je nie chcę, aby wszyscy wiedzieli, że zacząłem węszyć.
Avitus przytaknął po raz trzeci, po czym zaczął odwracać się w stronę wyjścia, tak jakby chciał już pójść, jednak chwilę potem obrócił się z powrotem w stronę Bugsby'ego. - A, i jeszcze jedno szefie… Mógłbym dostać moją wypłatę? - zapytał z nadzieją w głosie.
- No, nie wiem. Na pewno zasłużyłeś, psotniku? - uśmiechnął się zając. Po chwili jednak sięgnął do biurka i wyjął z niego niewielką kopertę. - Żartuję, jakiś fundusz ci się przyda. Czekam na dobre wieści. Pokaż, że stać cię na więcej, niż robienie mi kłopotów.
Satyr wziął podaną mu kopertę i bez sprawdzania zawartości ukłonił się szefowi. Następnie skierował się do wyjścia z gabinetu.


02.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Ciepły dzień
Jest ciepło, śnieg się topi, ludzie chodziliby bez kurtek.

Trosco udał się na miasto w celu odebrania pamiątki ze swojej bitwy. Utrwalony łeb świni będzie niesamowitą ozdobą do zawieszenia w bunkrze. Dumny z jego pozyskania, robot przeszedł się ulicami miasta, niosąc przed sobą olbrzymi, świński łeb.
Wszyscy gapie, którzy go widzieli, od razu zwracali uwagę na plakaty przedstawiające robota z satyrem “to pewnie ten straszliwy robot”, “ostatnio szukali jakiegoś potwornego, patrz co on zabił!”, “no, teraz to tej nagrody nie chcę…” dało się usłyszeć w szeptach gawiedzi. Być może robot narobił sobie niepotrzebnych problemów. Zdecydowanie jednak zdobył szacunek na dzielni, jak i nie w całym mieście.

Cytat:
Trosco - Autorytet +1
Gkero spotkał Gernona w drodze do jego baru. Wraz ze swoją ekipą od wszystkiego, Gernon zmierzał do bunkra, chcąc zacząć nad nim pracę. Jak zwykle okryty od szyi po palce stóp przez swój długi płaszcz, Gernon magicznie wyciągnął z niego woreczek trzystu kolibrów i podarował go Gkero jako nagroda za pracę w poprzednim miesiącu. Następnie, łowca mógł udać się po swój własny płaszcz. Ten, przerobiony przez miejscowego eksperta, była teraz gruby, przytulny i wygodny, z wewnętrznymi kieszeniami i wygodnym zapięciem, oferując ochronę przed zimnem oraz amortyzację ataków w boju. To pozwoliło mu wrócić ponownie do bunkra po swojego towarzysza, przed ich dalszymi podbojami miasta.

Gdy Trosco wszedł do bunkra, pośród sterty śmieci i kartonów przywitał go widok Knot siedzącej z Beep-Boop naprzeciw stołu, na którym ułożyli uszkodzonego robota z podziemnego laboratorium.
- Brak elementów RAM. Uszkodzenie procesowania pamięci. Niezbędne części zastępcze. - wyjaśnił Beep-Boop - Critical error please reboot. - omsknęło mu się, jak to często bywa.
Knot westchnęła, po czym wrzasnęła: - ZA TO SPÓJRZ NA TO. - wciskając przypięty do rannego robota kabel w monitor stanowiący głowę Beep-Boopa. Niebieski wyświetlacz na moment zastąpił obraz podobny do tego, który Trosco widział, wychodząc z maszyny modyfikacji.

Na nagraniu znajdowała się ta sama osoba, którą Trosco pierwszy raz zobaczył wczoraj. Składała ona na stole robota wyglądającego jak on. Towarzyszył jej Beep-Boop albo jakaś podobna mu postać, na której białym ekranie widniały jakieś napisy i ikony.
- A bit of this and a bit of that, and you’re all going to have a little brother! Haha! Who said I’d go crazy living by myself in a bunker! Loneliness is a choice when you’re a genious inventor! - nagranie się przerwało. Jego jakość była okropna, pełna szumu. Mimo tego Knot była dość podekscytowana.
- MAMY DOWÓD, ŻE ROBOTY TO GOLEMY POPRZEDNIKÓW! - wyjawiła swoje odkrycie, kompletnie pomijając interesujące szczegóły nagrania.
- To mój twórca… m-m-m muszę coś potwierdzić. Scanning phrase: Mumen rider Tv. Searching database.- przemówił Trosco odkładając trofeum nieopodal. Jeśli to naprawdę był kreator Trosco powinien mieć dane na ten temat.

-To coś zmieniło Trosco - zauważył Gkero. Mówienie oczywistych oczywistości było oczywiste, ale może nie było to oczywiste dla wszystkich obecność tu osób.
Skan dysku Trosco zaczął powoli wykazywać rezultaty:
C:\Program Files\Mumen_Rider\Season 1….12GB of data across 13 files.
C:\Program Files\Mumen_Rider\Season 2….Data corrupted.
C:\Program Files\Mumen_Rider\Garbage Season….Data corrupted.
C:\Program Files\Mumen_Rider\R34….Data corrupted.
C:\Program Files\Mumen_Rider\Season 4….Data corrupted.
C:\Program Files\Mumen_Rider\MOVIES….Data partially corrupted.
Gkero nic z tego nie rozumiał, więc wzruszył ramionami i rzucił Trosco -Idę na bazar kupić lepszą broń. Idziesz ze mną? - jaszczur nie miał tu nic do roboty, więc uznał, że wymiana wyposażenia będzie czymś bardziej produktywnym.
Trosco zaciekawił się wyświetlanymi danymi, więc zarządził odtworzenie częściowo uszkodzonych plików.
- I tak nie mam nic do roboty. Heh-heh r-r-r-roboty. Amusing on two levels. - Przemówił Trosco po czym udał się do beczki z piwem i nalał sobie pełną zlewkę. Tak przygotowany do wyjścia stanął przed jaszczurem. - Gotów, w sumie jestem zainteresowany jaki nowy sprzęt m-m-można nabyć. - Przyznał robot popijając piwo

Robot nie ma nic do roboty - mruknął Gkero, notując coś w swoim notesie, po czym uśmiechnął się do Trosco mówiąc - Nie rozumiem. - i wzruszył ramionami udając się na bazar do goblinów. Jak robot może nie mieć nic do roboty? Trzeba mu zatem znaleźć robotę, bo dzięki robocie będzie miał pieniądze na roboty z którymi będzie się robocił. A robocąc się z robotami Trosco będzie miał ręce pełne roboty. I nie tylko! Gkero miał głupkowaty uśmiech na twarzy (bardziej niż zwykle), gdy myśli te wykonywały swoją robotę w jego głowie.

***

Wraz z Trosco, Gkero odebrał po drodze swój nowy płaszcz z dzika. Następnie, pytając się przechodniów o drogę, zmierzyli razem ulicę handlową. Podobno nowoprzybyłe gobliny stworzyły własny sklep w przeciągu jednej nocy, mając zamiar sprzedawać w nim towary ze swojego miasta-państwa. Zapowiedzi nie zawiodły pary, gdyż dochodząc do wskazanego przez przechodniów miejsca, ujrzeli:

Ściany nago uziemione, na podporach osadzone,
Sięgające ku niebu, bez dachówki strzępu,
Wiatr od wnętrza odganiały, lecz opady witały,
Niczym pokój na świecie, w życzeń odwecie,
Wyśniony dla jaszczurki.

Wewnątrz gmachu pełno: powypychanych skrzyń,
Szaf, półek, stołów, wydrążyn, arsenałów,
Toreb, worków, beczek, biblioteczek i tobołów

Składujących wihajstry, tekstry, elementy,
Złomy, resztki, śmieci, części, jak i fanty,
Przyniesione do handlu, z góry skarby.

Chodząc po błotem ozdobionych, wykwintnych dywanach,
Towary oglądał elf o dziwacznych włosach,
W olbrzymich okularach oglądał skarb w rąsiach,
Dla gildii magów marząc o artefaktach.

Na środku, pośród bogactw, stało trzech goblinów
Dwóch z nich na ubraniach, doklejonych miało piórów,
Trzeciego nosząc w górze, wyglądali na ćpunów,
Z dystansem i radością, goniących swoich snów.

Między nimi, pośrodku, wisiał uśmiechnięty gościu,
Wraz do drzwi krzyknął gromko, widząc was w przejściu:
~Jam jest SAMAMEL!, Zapomnijcie już o wyjściu,
U mnie wszystko, obiecuję, jak w świętomiejscu!~



- Imponujące, unoszą go w górę trzymając go za rz-rz-rz-rzyć. - Przemówił Trosco popijając swoje piwo. - Gkero j-j-j-jednak chyba szukaliśmy sklepu nie cyrku. - Przyznał robot rozglądając się dookoła. Wątpił, czy znajdzie coś dla siebie. Dwie najważniejsze bronie miał przytwierdzone na stałe, a rewolwer pewnie wyda się goblinom kosmiczny.
Gkero zrobił wielkie oczy. Ale naprawdę wielkie oczy, które przebijały wielkością to, co dzieje się ze źrenicami kota niuchającego kocimiętkę. Jaszczurka była bowiem pod wrażeniem czarów goblinów. Gkero wyciągnął przed siebie drżący palec i wskazał na Samamela po czym pisnął nie swoim, dziecięcym głosikiem -M-M-MAGIA! - po czym popatrzył na Trosco, ciągnąc go za rękę i mówiąc -Magia! Chodź, czary! Chcę! Szybko! Kup mi kup mi! - ekscytacja jaszczurki widoczna była gołym okiem. Zachowywał się jak chłopczyk w sklepie z zabawkami.
Goblin uśmiechnął się jeszcze szerzej do Gkero, nim jednak zdążył się odezwać, żeby oczarować jaszczurkę, odezwał się szperający w jednym z kątów elf.
- Żadna magia. Wszystkie nasze badania dowodzą, że poprzednicy nie umieli czarować. Posiadają technologię podobną do krasnoludzkiej, tylko wykorzystującą lepsze źródło energii od pary.
- Mag-
- Na pewno niemagiczne. - przerwał mu znów elf.
Trójka goblinów przyglądała mu się lekko zeźlona. Lepiej zbudowany z nich, udający prawe skrzydło latającego goblina, spytał: - Teraz jak na pana patrzę, nie zostawia pan nam śladów krwi na dywanie?
Elf zastygł w miejscu, w bardzo niewygodnej pozie z jedną nogą w powietrzu, w połowie próby wspięcia się na szafę. - Nie, to będzie dżem. - skwitował wreszcie, wracając do szperania.
- Uuuh, słodkie jeszcze ciężej będzie wytrzeć. - sfrustrował się umięśniony goblin.
- Ja wyliżę. - obiecał najmniejszy w zgromadzeniu.

W tym czasie Trosco od niechcenia spojrzał w kilka pojemników. Ku jego zdziwieniu znajdowały się w nich znajome mu mechanizmy: zębatki, sprężyny, śruby, rzeczy, z których składał swój własny pistolet. Niestety brak jakiegokolwiek sensu w rozrzuconych po sklepie śmieciach oznaczał, że ciężko będzie tu znaleźć cokolwiek, nie wiedząc, czego się potrzebuje.
-CHCĘ CZARODZIEJSKĄ KUSZĘ- prawie krzyknął Gkero - ALBO ZACZAROWANE BEŁTY - po czym stąpał z nogi na nogę, ale nie ze zniecierpliwienia, lecz ekscytacji.
Gdyby był w stanie, Trosco by uniósł brew. - To ty dostajesz wypłatę co miesiąc n-n-nie ja. Ty mi coś kup asshole. - przemówił szukając czegoś, co mogłoby pomóc przy celowaniu. Jego rewolwer wymagał jeszcze wiele napraw, by był w nieskazitelnym stanie.
Narzekając na Gkero, robot przerzucił kilka kartonów i dostrzegł dwie lunety: jedną dłuższą, drugą z laserowym punktem na szkle. Tymczasem, Samamel chrząknął - ekhm, hm. - przygotowując się do kolejnej wierszowanej odpowiedzi, po czym dodał - Ej, kurwa, ostrożnie! - łapiąc się swojego umięśnionego kolegi, gdy jego lewe skrzydło wskoczyło w głąb śmietniska bez zapowiedzi.
- JA pamiętam! - obiecała mała kreatura, szybko wyłaniając się spośród złomów z dwoma przedmiotami: jednym, wyglądającym jak miniaturowa kusza, oraz drugim, będącym metalową rurą ze spustem i włócznią władowaną do środka. Trzymając te skarby, goblin szybko się przewrócił, nie mogąc utrzymać stalowej tuby w jednej ręce. - Ten duży ma pocisk liną przywiązany! Nigdy się nie gubi! - cieszyła się.
- Fuck me with an anchor… colimator?! - Robot był słyszalnie zadziwiony, gdy uniósł do góry celownik. - Oy you green little shit. Ile chcesz z-z-za ten kolimator? - Zadał pytanie robot wskazując na przedmiot trzymany w dłoni.
Gkero z kolei zapytał Trosco, wskazując na tubę z włócznią - Aaa..asshole, co to jest? - po czym zwrócił się do sprzedawcy z błyszczącymi oczami, ale nagle poważną miną zawodowego pokerzysty oraz twardego negocjatora (tak przynajmniej mu się wydawało) - Ile za te zabawki? Czemu tak drogo i czy da się taniej? - mruknął WYRAŹNIE NIEZAINTERESOWANY (no dobra, był zainteresowany) Gkero, po czym dodał - Ewentualnie jakaś wymiana? - rzucił niezobowiązująco.
- Yyy, no, ten tego. - Samamel zszedł z kolegi, aby spróbować się ogarnąć. Nie chcąc jednak dać czekać swojemu klientowi, muskularny goblin krzyknął w odpowiedzi: - Dwieście! - co nie zgadzało się z sumą “czterysta kolibrów” napisaną na spodzie celownika.
Mniejsza goblinka z kolei przeturlała się do Gkero z fascynacją wypisaną na twarzy. - A CO MNIE DASZ?! - spytała.
Gdyby kupcy sami z siebie nie wywoływali za dużo harmidru, podejrzany elf z gildii magów zaczął chodzić wokół Trosco, oglądając go pod różnym kątem i drapiąc się po brodzie. - A gdybym chciał cię kupić, ile musiałbym ci dać? - zapytał. - W końcu jesteś golemem, prawda?
W akcencie tego pytania do pokoju wstąpił on: niski, chudy, z przystojną mordą i fujarą na wierzchu. Avitus stanął w drzwiach, nie do końca wiedząc, co się dzieje w pomieszczeniu.
Między nieśmiałym goblinem w garniturze, podekscytowanym mięśniakiem oblepionym w pióra, karłem skaczącym przed Gkero, oraz elfem liczącym kable w przedramieniu Trosco, satyr nie miał pojęcia, czy aby nie dostał gorączki.
- Harpun. Ta tuba wystrzeliwuje długą strzałę zakończoną haczykowatym grotem by trudniej było wyciągnąć bez dodatkowych obrażeń. Ta broń najskuteczniej działa pod wodą. - Wytłumaczył Gkero, po czym odwrócił się do Elfa.
- Definicją morderstwa jest że ktoś żywy zabija żywego. Więc mogę rozpaćkać twój mózg na suficie. W końcu jestem golemem prawda? - Oko Trosco płonęło na czerwono. Nożo uszny nie miał pojęcia że robot jest trochę wyczulony na temat nazywania go przedmiotem. Jeśli nie zrozumiał pierwszych sugestii to chętnie połamie mu ręce. Po chwili odwrócił się do golbina.
- 200 to zdecydowanie za dużo. Dam ci za to 124 kolibry. - Przemówił krzyżując ręce na pancerzu klatki piersiowej.

Gkero potrząsnął głową w kierunku Trosco. Zrozumiał jedynie strzelanie w wodzie i więcej nie potrzebował. Spojrzał wyniośle na goblinkę, a następnie opatulił się płaszczem, mówiąc podniesionym głosem -Ta zacna peleryna to królewskie odzienie, które nie płonie. Zaklęte są w nim dusze ognistych sługusów poprzedników! - krzyknęła jaszczurka - Ognia się nie ima! Magia! CZARY! - głos Gkero brzmiał, jakby był w emfazie. Jaszczurkę zdecydowanie ponosiła chwila, dał się ponieść sytuacji. Problem w tym, że Gkero nie udawał, on po prostu wierzył w to, co mówił. Po chwili tajemniczo, z błyskiem w oku dodał - Dorzucę te tajemnicze monety poprzedników. W zamian chce obie bronie - rzekł na koniec, siląc się na łaskawy ton, jakby wyświadczał goblince przysługę, oferując jej swój płaszcz na wymianę. Kto wie, może naprawdę oferował? Gkero z pewnością nie wiedział, co robi, chociaż wierzył, że jest inaczej.
- Co tu się… Czy trafiłem do stoiska handlowego? - satyr nie krył zdziwienia, widząc złomowisko przypominające bunkier Knot. Wydurniający się Gkero i roztrzepane gobliny przynosiły raczej na myśl jakiś cyrk. No właśnie, co tu właściwie robili Trosco i Gkero?
Mała goblinka zaczęła podskakiwać naprzeciw Gkero. - Okej! Okej! Zamienię bronie za płaszcz i monety! - radośnie zaakceptowała propozycję.
Tymczasem przewodniczący zgrai wreszcie się ogarnął, choć z westchnięciem zrzucił swój akt wyrafinowanego:
- Przepraszam pana, kolega się pomylił. Świetlik w szkle kosztuje czterysta, nie dwieście. Cena jest na spodzie. - wyjaśnił Samamel, po czym zwrócił się do Elfa. - ten robot nie jest naszym towarem, to jeden z klientów.
- Oh… - zdziwił się elf. Poprawił swoje okulary i zastygł na moment. - ...I tak mógłbym cię zatrudnić, nie szukasz pracy? Wtem znów, pewnie ktoś już cię wysłał po zakupy. - założył.
Do Avitusa krzyknął z kolei umięśniony goblin. - TA JEST, TU SPRZEDAJEMY SKARBY! - krzyknął radośnie.
Gkero trzymając dwa nowe przedmioty uśmiechnął się do Trosco i rzekł - To może się wymienisz z nimi? - po czym przyjrzał się swoim fantom, analizując je dokładnie, zwłaszcza małą kuszę.
- Nie Gkero… to sobie zostaw pojawiła się o-o-okazja na zarobienie paru groszy. - Zakomunikował Trosco odkładając kolimator, po czym odezwał się do elfa. - Z czym potrzebujesz pomocy? -
Avitus kiwnął głową na przywitanie do swoich przyjaciół, ale nie podszedł do nich, żeby nie wtrącać się w rozmowę. Zaczął przechadzać się po sklepie, skanując wzrokiem sterty złomu. Szukał przede wszystkim czegoś, co pomogłoby mu w walce z rekinem, jednak przyglądał się dokładnie wszystkiemu, co wyglądało ciekawie. Jednocześnie nie oddalał się za bardzo od elfa z gildii, mając nadzieję, że uda mu się podsłuchać rozmowę, nawet jeśli ten ściszyłby głos.
Do tej pory, Avitus nie miał okazji mierzyć się z rekinem, więc ciężko mu było ocenić które z pradawnych artefaktów mogą być w tym pomocne. Natknął się jednak na zestaw nietypowych butów w kształcie płetw, przypominających te, które wcześniej widział w bunkrze.
- Tym i tamtym. Nic, co by naruszało prawa świeckie. - obiecał Elf, choć Avitus widział wyraźnie, jak krzyżuje palce za plecami. - Ośrodek gildii w Bramie jest niewielki, więc zawsze przydadzą się dodatkowe ręce do pracy.
Avitus zmarszczył brwi. Wyglądało na to, że gildia też jest zainteresowana sprawą morderstwa. Trzeba będzie się uwinąć, zanim zdążą się czegoś dowiedzieć. Nie dając nic po sobie poznać, podniósł parę płetwiastych butów i pokazał je goblinom - Ile za tą parę?
Gkero podszedł do Avitusa i pokazał mu broń, wypinając dumnie pierś i mówiąc -Patrz, podwodna kusza! - Jaszczur chciał wyrazić w ten sposób gotowość do udzielenia pomocy satyrowi lub nawet pożyczenie broni. Nie umiał jednak w człowiek, więc tylko intensywnie patrzył się na towarzysza, oczekując, że ten zrozumie jego intencje.
Trosco stracił zainteresowanie sklepem, a to nożouszny miał całą jego uwagę. Położył swoją wielką łapę na karku Elfa, delikatnie odprowadzając go do wyjścia.
- Chciałbym poznać więcej szczegółów. O-o-o-o-o jakiej ilości kolibrów mówimy?-

Satyr spojrzał na zadowolonego jaszczura i szybko domyślił się co ten chciał mu powiedzieć. - Dobra robota, na pewno się przyda. - odpowiedział, klepiąc Gkero po ramieniu. Kątem oka zauważył jednak jak Trosco razem z elfem oddalają się, prowadząc dalszą rozmową. Avitus zamierzał w razie potrzeby podejść do nich bliżej, aby móc dalej ich podsłuchiwać.
Gkero w tym czasie dalej szukał cudów. Interesowała go pięcioramienna gwiazda, mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy oraz znak jego szefa, który zaginął. Głupi ma szczęście, więc może jaszczur znajdzie to, czego szuka akurat tu?
Elf chętnie podążał za Trosco - dwieście kolibrów na miesiąc plus premie zadaniowe. Chcę abyś chronił gildii nocą jakoś co drugi dzień, jeżeli coś się wydarzy albo wyślę cię gdzieś za dnia, wtedy mówimy o premiach. - była to całkiem standardowa stawka dla miejskiego poszukiwacza przygód.
Gobliński siłacz westchnął, widząc, jak dwójka się oddala. - Liczyłem, że będą prać się po mordach. - przyznał.
- Brzmi rozsądnie. Skoro szukasz o-o-o-ochrony to musisz się czegoś spodziewać. Zdarzały ci się napaści czy kradzieże? Może jakaś konkretna osoba? - Trosco wyliczał na palcach. Znając kto mu się naprzykrza, mógłby tej osobie po prostu połamać kończyny i to by załatwiło problem.
- Brudna robota nie jest po-po----poopooooooooooooooooooooooo !@#%(U*)I% - Trosco się zaciął w miejscu, a jego głośnik wokalny trzasnął iskrami. Było dziwne, że on się jeszcze kupy trzyma. Po chwili przerwy dodał. - Ponad mnie.

 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 21-11-2021, 23:00   #19
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
02.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Ciepły dzień
Jest ciepło, śnieg się topi, ludzie chodziliby bez kurtek.

Avitus przytaknął lekko głową. Dowiedział się tego, czego chciał i był zadowolony z faktu, że Gildia wydawała się (przynajmniej na razie) nie być zainteresowana sprawą morderstwa. W takim razie zostawała kwestia szybkiego dogadania się z goblinami i kontynuacji powierzonej mu przez Bugsby'ego misji. Jak to już będzie załatwione, skontaktuje się znowu z Trosco i dowie się o szczegółach jego pracy. Co do handlu: od razu przyszło mu do głowy wyhandlowanie czegoś za małego pająka. Odsunął się więc na obok, udając, że ogląda towar i po kryjomu wyciągnął z plecaka robocika, by sprawdzić co u niego.
Trosco przytaknął. - Te wymagania są proporcjonalne do w-w-w-wynagrodzenia. Zgadzam się.- robot był pewien, że sama jego aparycja skutecznie odstrasza, a jak się nawinie jakiś nicpoń, to można mu połamać parę kości.
- W takim razie odwiedź mnie w gildii, gdy będziesz gotów do pracy. - poprosił elf. Pożegnał się lekkim ukłonem i ruszył w stronę miasta. Trosco miał wrażenie, że jego rękawy były czymś wypchane.
Gdy Trosco wrócił do pokoju, zobaczył tylko jak Avitus bawi się swoim robocikiem, który rozgląda się siedząc na jego dłoni.
Trosco spojrzał na trzymanego przez satyra robocika. - Zadziwiające że pozwolił ci się zabrać. Jak ci idą przygotowania na p-p-polowanie? - Nawet jakby chciał pomóc, Trosco się kompletnie nie nadaje pod wodą do niczego, jedynie by tam przeszkadzał.
Avitus poklepał malucha po głowie palcem. Jak mogło mu nawet przez myśl przejść sprzedanie tego uroczego stworzonka? - Hmm, tak sobie bym powiedział. Udało mi się znaleźć takie płetwiaste buty, ale to w zasadzie tyle. Będę musiał w dużej mierze improwizować. Ty w ogóle planujesz dołączyć do nas na polowaniu? Mógłbyś sterować łodzią, kiedy Gkero będzie z niej strzelał. - zaproponował satyr.
Robot pokręcił przecząco głową. - Mam już robotę m-m-muszę się zgłosić do tego elfa z gildii. Zresztą Avitus, nie zawsze będe w pobliżu. Musisz w końcu wylecieć z gniazda.- Położył swoją wielką łapę na głowie Satyra. - Dasz radę albo tam zginiesz. Nie p-p-przejmuj się. -
Avitus przymilił się do łapy robota, po czym na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. - Dobrze tatusiu, w takim razie postaram się, żebyś mógł być ze mnie dumny! - zaśmiał się, po czym odsunął się od Trosco i skierował się w stronę handlarzy z zamiarem zakupu butów do pływania.
Przywódca trójki nieogarniętych goblinów był wielce zadowolony, że ktoś w końcu kupił coś za pieniądze i to jeszcze zgodnie z ceną. W tym czasie mała goblinka przyglądała się, jak Gkero grzebał w skrzyniach. W pewnym momencie jaszczur znalazł jakiś notes i wyrzucił go za siebie. Gdy ten wylądował, otworzył się na stronie która ukazywała gwiazdę pomalowaną na pięć kolorów. Strona była jakoś podpisana, ale księga była w koszmarnym stanie - cała porozrywana i poplamiona.
Gkero oczy rozbłysły. Podbiegł, wskazał na gwiazdę i powiedział -Chcę to! - nie wskazywał na dziennik, ale na gwiazdę konkretnie. Jaszczurka nie umiała wskazać, czy chodzi jej o gwiazdę samą w sobie, czy konkretną stronę z nią narysowaną.
- Podkładka pod kubek, trzy kolibry. - odpowiedział Goblin, tłumacząc stan notesu.
Gkero wyciągnął z sakwy dwa kolibry i kawałek sznurka, po czym wręczył je sprzedawcy, równocześnie zabierając podkładkę pod kubek. Nie miał kubka, ale miał podkładkę, a to już coś! Jaszczurka nie zdawała sobie również sprawy, że zapłaciła za mało, bo zwyczajnie uznała, że dała wystarczającą ilość pieniędzy - jak gdyby nigdy nic, zaczął wychodzić z przybytku, kierując się w stronę towarzyszy i wpatrując się w podkładkę z obrazkiem gwiazdy.

***
02.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Ciepły dzień
Jest ciepło, śnieg się topi, ludzie chodziliby bez kurtek.

Avitus
Kościół nie należał do największych budynków w mieście. Po stracie swojego poprzedniego świata z rąk apokalipsy demonów, niewielu fantazjan zachowało swoją dawną wiarę. Wierzący byli jednak dość znaczną grupą, aby miasto chciało w jakiś sposób się jej przypodobać. Z tego powodu Zbigniew zapłacił za konstrukcję kościoła. Budynek był podłużny, jednopiętrowy, zrobiony z drewna o dachu wyłożonym strzechą. Lata dawały mu się już powoli we znaki, ale wierni wspólnie pracowali, aby nie pozwolić mu się rozpaść.
Właściciel miejscowej mennicy, Koliber, również chciał się przypodobać populacji wiernych. Właśnie dlatego zafundował ogromny posąg Mamona, który stał naprzeciw placu kościoła i sięgał równie wysoko, co sam budynek.
Mimo splendoru masywnej figury przedstawiającej bóstwo w jej trzygłowej formie posąg nie cieszył się taką popularnością jak samo miejsce kultu. Zamiast tego służył głównie jako atrakcja turystyczna dla wiernych przychodzących z pozostałych miast Nowej Ziemi oraz nieoznakowanych na mapach wsi.

Sam kościół o tej godzinie świecił pustkami. Drużyna przybyła tuż po porannej mszy. Na drewnianej podłodze zostały tylko ślady wniesionego z zewnątrz śniegu, a nawet samego pastora nie było w tym momencie nigdzie widać.
Mimo tego drzwi stały otworem, a liczne świece rozjaśniały wnętrze ogromnej hali. Jej główną część wypełniały cztery kolumny ławek podzielone na pół, znajdujące się między kolumnadą drewnianych bali, pomiędzy którymi rozciągnięte były zasłony z płótna. Te równocześnie zakrywały wnętrze pokoi bocznych, znajdujących się pomiędzy wyniesioną mównicą, na której spoczywał ogromny drewniany stół goszczący pismo święte. Na tyłach kościoła zwisał też ogromny dzwon, który niemal dotykał ziemi. Ku pamięci zebranych, nikt go właściwie nie używał, bo pastor nie miał dość siły, aby w niego przydzwonić.

Avitus rozejrzał się po kościele, aby upewnić się, że nikogo na pewno tu nie ma, po czym zaczął skradać się przy ścianie budynku z zamiarem sprawdzenia pomieszczenia na lewo od ołtarza.
Sala faktycznie wyglądała na pustą, choć wierni musieli odejść po mszy całkiem niedawno.

Cytat:
Test cwaniactwa, automatyczny sukces.
Zbliżając się do zasłony materiałowej odgradzającej lewy pomieszczenie od reszty kościoła, Avitus dostrzegł, że kotara nie sięga do samej ziemi. Wobec tego zniżył się do podłogi i ukradkiem zajrzał do środka. Wewnątrz znajdowała się wanna wypełniona ziemią, z której wyrastała kapusta.
Satyr po cichu się wycofał. Postanowił nie zawracać głowy kapłanowi, przynajmniej na razie. Skierował się za to w stronę pokoju usytuowanego po prawej stronie ołtarza.
Przebiegając na drugą stronę ołtarza, Avitus znalazł pomieszczenie pełne skrzyń. Jedna z nich była otwarta, choć pusta.
Satyr podszedł do skrzyń i spróbował uchylić wieko jednej z nich.
W otwartej przez Avitusa skrzyni znajdowało się jedzenie. Głównie worki z ziarnem zbóż oraz kilka wypełnionych już przetworzoną mąką.
"Nic ciekawego." pomyślał Avitus. Wszystkie ważne lub wartościowe rzeczy znajdowały się z pewnością w pokoju Agnusa. Satyr postanowił jednak dla pewności zajrzeć jeszcze do dwóch skrzyń.
W jednej z dwóch kolejnych skrzyń znajdowały się świece. W kolejnej były obrusy, firanki i dywan zwinięty w rulonik.
Avitus zamknął otwarte przez siebie skrzynie, aby nie zostawić po sobie żadnego śladu. Następnie podkradł się z powrotem do pokoju kapłana, aby sprawdzić, czy tamten nie jest w tej chwili pogrążony we śnie.
Przyglądając się księdzu, wyglądało na to, że obecnie próbował on zasilić się promieniami słońca wpadającymi na wannę z dachu. Avitus wiedział jednak, że słońcokrady nie muszą w tym celu spać, więc nie miał całkowitej pewności. Odwrócony plecami do Avitusa Agnus po prostu się nie ruszał. Jako warzywo, oddychał też bezwdzięcznie, utrudniając ocenę sytuacji.
Satyr po cichu wszedł do komnaty i zaczął rozglądać się dookoła. Miał nadzieję znaleźć jakieś dokumenty albo wiadomość. Skoro morderstwo miało miejsce bardzo niedawno, to te powinny gdzieś tutaj być.
Ksiądz miał w swoim pokoju niewiele. Jedną istotną własnością była półka, na której znajdowało się aż pięć książek, oraz znajdujący się pod nią stolik. Ku ździwieniu Avitusa w szufladzie będącej częścią stolika znajdowało się tylko miska, kubek, łyżka, oraz małe pozłacane pudełko na datki. Na samym stole z kolei, obok pióra zamoczonego w atramencie, znajdował się sporych rozmiarów zeszyt z podpisem “pamiętnik”.
Nie marnując czasu, Avitus od razu złapał pamiętnik i pudełko na datki, po czym wymknął się niepostrzeżenie z komnaty.
Kościół w dalszym ciągu był pusty. Z kolei na ulicy widać było nieco ruchu. Większość osób była w pracy, jednak w mieście handlu ulice rzadko świecą pustkami.
Avitus zdecydował się wyjść z kościoła głównymi drzwiami i od razu wmieszać się w tłum, starając się nie rzucać w oczy.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
Stary 21-11-2021, 23:06   #20
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację

Trosco, Gkero

Dom usługowy firmy przewozowo-handlowej Wielki Nochal był wysokim, sześciokątnym budynkiem ustanowiony w centralnej części miasta, w bocznej uliczce przecinającej się ze środkiem ulicy handlowej. Była to idealna lokacja dla Czarnozębnego i jego biznesu handlowego. Trosco nie był do końca pewien, jak znalazł się pod drzwiami tego przybytku. Nie mając na tę chwilę nic lepszego do roboty, po prostu poszedł za Gkero. Jaszczur z kolei, czując pewność siebie z nowym uzbrojeniem i silnym kompanem u boku, powędrował prosto do paszczy lwa, snując plany na temat swojej misji. Oczywiście, para natychmiast napotkała problem.
- Oy, masz licens na tygo golema? - wycharczał do Gkero goblin z kijem baseballowym, siedzący w przykucu przed wejściem do budowli.
Trosco mógł już czuć potrzebę skopania niewielkiego stworzenia. Nawet jeśli zielony stwór nosił nawet eleganckie spodnie garniturowe i kamizelkę, nie wyglądał na specjalnie istotnego.
Problemem był bardzo dobrze znany robotowi plakat powieszony na drzwiach tuż za nim.
Dzięki pomocy Gernona robot faktycznie nie widział listów gończych, chodząc po mieście. Ekipa miejscowych łobuzów nie mogła jednak pozbyć się ich kompletnie. Plakaty wiszące na drzwiach bazy człowieka, który chciał głowę Trosco, należały do grupy tych poza zasięgiem kolegów jaszczura.


Gkero spojrzał na goblina, po czym wyciągnął w jego stronę kartkę z pięcioramienną gwiazdą, uznając, że to rozwiązuje problem. Rzekł za to -Prowadź do szefa- po czym zrobił zniecierpliwioną minę człowieka, dla którego czas to pieniądz. Efekt był odwrotny do zamierzonego, ale Gkero wierzył, że robi to dobrze. Trosco pewnie w niego nie wierzył, ale Gkero wierzył w Trosco, który w niego nie wierzył, dublując zatem wiarę jaszczurki w siłę jego mimicznej perswazji. Tak, Gkero nie był dobry również z matematyki.
Robot na słowa goblina już miał go przedstawić z pobliską ścianą, jednak Gkero przejął inicjatywę. Trosco postanowił przyprawić prośbę jaszczura. - Mój drogi kolega o coś cię prosił f-f-frajerze. Nie każ mu robić tego drugi raz. - oko robota błysnęło czerwienią, a sam robot stał nieruchomo przewiercając łachmytę na wylot.
Cytat:
Gkero test spostrzegawczości: mądrość (1d10) + czujność(+3) = 11
Miss cwaniactwo(1d12)+ukrywanie się(+3) = 4
Spoglądając na Trosco, Gkero dostrzegł drugą postać: goblinkę z mieczem wystającym z nadgarstka, która się im uważnie przyglądała. Widząc na sobie wzrok łowcy, szybko schowała swoją broń.
Widząc to, goblin z kijem kiwnął głową w stronę skrzyni stojącej przy drzwiach. - Broń zostawić. - poinstruował. - pani zaprowadzi.
-Nie zostawię go przecież tutaj - odrzekł stanowczo Gkero, wskazując na Trosco.
Trosco wyciagnał ułamany miecz z pokrowca przy lewym udzie i położył go na skrzyni.
Widząc goblinke przemowił - Heh niezłe w-w-w wymiona baby.- po tych słowach zwrócił sie do jaszczura. - Jesteś pewien, że chcesz t-t-tam wejść?-

Gkero spojrzał nierozumnym wzrokiem na towarzysza -Tak, ale przecież nie bez Ciebie.- po czym położył kuszę tak, jak robot.
Cytat:
Trosco test cwaniactwa = automatyczna porażka
Gkero test cwaniactwa (1d6) = 2, porażka
Kucający goblin podniósł lewą brew. - Wszystkie bronie, nie jedną. - doprecyzował, patrząc na dwójkę.
- Golem może wejść. - obiecała goblinka. - Jeżeli bronie zostawi. Można odebrać, wychodząc.
- Cmon sugar tits, nie zostawie tu swoich p-p-pięści.- Robot rozłożył ręce na boki, po czym przemówił do Gkero.
- Jeżeli będziemy potrzebować broni podniesiemy ją z p-p-podłogi. - Zapewnił jaszczura.

Gkero wskazał na swoją wyrzutnię harpunów i zapytał Trosco - O to im chodzi? Ale to na rekiny. Na ludzi mam to - po czym klępnął odłożoną kuszę. Każdy szanujący się łowca nosi dwie kusze. Jedną na potwory, a drugą na ludzi. Gkero uważał jednak, że obie są na potwory.
- Zapewne chodzi im właśnie o harpun. Choć w-w-wątpliwa jest jego skuteczność na powietrzu, nadal można tym zrobić krzywdę. - Trosco wzruszył ramionami. - Trzymaj się mnie, a nic nam nie b-będzie. -
Goblin kiwnął głową. - Ye, ten “harpun”. Kej to nie broń, to daj mnie na moment. Pchnę cię z całej i wtedy powiesz, czy ni broń. Kej dalej ni broń, to ci damn znio wejść. - zaproponował, szczerząc zęby.
Gkero podrapał się po głowie i wyciąga nóż obiadowy, namiot, monety poprzedników, kawałek sznurka - To nie broń, a tym Cię też zabiję - rzekła jaszczurka patrząc goblinowi prosto w oczy bez żadnych złych intencji, a jedynie pustką. Gkero oznajmiał bowiem fakt. Po chwili zastanowienia popatrzył na swoje pazury i dodał - Je też oddać? - Jaszczurka pytała poważnie. Gkero wyciąga ołówek z kieszenie - A może pokazać Ci sztuczkę? - w tym momencie intencje łowcy zmieniły się, dało się wyczuć pewną dozę… złośliwości w powietrzu.
Goblin uśmiechnął się szeroko i stuknął swoim kijem w skrzynię. - To odłóż. Potem możesz sztuczkować.
Stojąca za parą dziewczyna westchnęła. - Ricki stul mordę. - poprosiła podchodząc do Trosco i Gkero, z uśmiechem popychając ich lekkim klepnięciem w plecy. - Chodźmy, chodźmy. Czarnozęby na pewno chętnie was zobaczy. - obiecała.
- Z-z-zapewne. - Mruknął jedynie robot, nie tracąc czujności ani na moment. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zmierza do paszczy lwa. Lecz to Trosco jest Apexem tego miasta, nie jakiś bogacki zbir z hordą rzezimieszków i nie pozwoli się nikomu zastraszyć.
Gkero zgarnął swoje klamoty i poszedł bez komentarza. Przecież nie było tutaj nic do komentowania.

***

Krasnowieża była obszernym budynkiem pełnym korytarzy prowadzących do licznych, niewielkich pokoi. Biurokracja stała tu na pierwszym miejscu. Tym, co najbardziej rzucało się w oczy — poza wypolerowaną marmurową podłogą — był podział rasowy pracowników. Urzędnicy stanowili głównie krasnoludów. Oprócz nich korytarze wypełnione były minotaurami w białych koszulach, pracującymi jako ochrona. O ile okazjonalni przedstawiciele innych ras jak Miss przewijali się co jakiś czas, o tyle było ich znacznie mniej.

Goblinka zaprowadziła parę do gabinetu z podwójnymi drzwiami, znajdującemu się na pierwszym piętrze budynku. Wbrew zasadom bezpieczeństwa drzwi otwierały się do środka. Gdy tylko goblinka je rozszerzyła, z lekkim ukłonem zaprosiła dwójkę do wnętrza, wskazując dłonią na siedzącego w głębi pomieszczenia krasnoluda.
Nawet jak na przedstawiciela swojej rasy, był to niezwykle niski osobnik o bardzo przysadzistej budowie. Miał krótkie nogi i okrągły, otyły tors, oraz twarz z większą ilością podbródków niż Trosco miał naboi.
Mieszkając w mieście od dawna, dwójka od razu rozpoznała go jako Czarnozębnego. Mimo swojej ksywki krasnolud uśmiechał się jednak promieniście białym uzębieniem. Zacierając dłonie, zaczął zapraszać nieznajomych do środka. - Kogo to moje oczy widzą. Proszę, wchodźcie! - apelował. Z każdym jego ruchem zarówno stół, na którym rozstawił nogi, jak i krzesło na którym się bujał, trzeszczały w wyrazie tortur które umeblowanie może odczuć tylko pod naporem wagi nieosiągalnej dla przeciętnego zjadacza chleba. Mimo ekscytacji samego szefa biznesu, stojące po jego prawej i lewej ośle minotaury stały niewzruszenie.
Gkero przed przekroczeniem progu postanowił zostawić na podłodze wyrzutnię harpunów. Uznał, że to niekulturalne wchodzić do kogoś z czymś takim. Łowca był cywilizowanym człowiekiem, ale… nie do końca. A raczej, na swój sposób. Ustawić harpun tak, że znajdował się on zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, efektywnie uniemożliwiając zamknięcie drzwi. Następnie raźnie podszedł do stołu, skinął głową i rzekł -Szyldu nie ma- zupełnie tak, jakby to zdanie tłumaczyło wszystko.
- Gke… Ugh. - Wydał jedynie z siebie robot uważnie patrząc na ręce goryli czarnozębnego. Jego procesor nie posiadał takiej mocy obliczeniowej by przewidzieć co Jaszczur zaraz wymyśli. W milczeniu stanął za nim pozwalając mu się… “wypowiedzieć”.
Miss weszła do pomieszczenia za dwójką, trzymając się krok obok i krok dalej. Gdy wszyscy znaleźli się w środku, drzwi za nimi zamknęły się, wypychając harpun na zewnątrz. W tylnych kątach pomieszczenia stało dwóch kolejnych minotaurów którzy powolnym krokiem zbliżyli się do zgromadzenia. Otwarte na oścież drzwi, wcześniej ich zasłaniały, tworząc prostą pułapkę.
- Ah, tak, musiałeś mieć problem nas znaleźć. Potem zobaczę, co da się z tym zrobić. - obiecał Czarnozęby, przekonany, że Gkero odnosi się do jego własnego przybytku. - Jestem ci bardzo wdzięczny za pomoc. - dodał, po czym dwa razy klasnął rękoma i raz pstryknął palcami. Stojący po jego lewej minotaur odstąpił na chwilę i otworzył skrzynię w rogu sali, z której wyciągnął pękaty worek. Podszedł do Gkero i wyciągnął go w jego stronę, chcąc oddać go łowcy. - Oto twoja nagroda! Po tylu dniach już się bałem, że nikt nie znajdzie tego robota - oznajmił krasnolud.
- ...Ja pomogłam… - dodała ukradkiem Miss, wyściubiając głowę zza Gkero.
Gkero podrapał się po głowie i stwierdził -Ale to nie jest szyld. Oddaj szyld szefa! - po chwili przetrawił resztę wypowiedzi Czarnozębnego i dodał -Znalazłem co? - jaszczurka była coraz bardziej zaskoczona. Popatrzyła na Trosco i powiedziała -On? Mój ci jest! Mój, nie Twój! - zdenerwował się Gkero jeszcze bardziej. Popatrzył na goblinkę -A ty to kto?- wszystko wskazywało na to, że jaszczurka eksploduje. Gkero nie lubił nie rozumieć, a tutaj wiele było nie do rozumienia.
- Tak to pomyłka mój kolega przyszedł t-t-tutaj po szyld. - Odezwał się Trosco a jego oko płonęło czerwienią. - Ja tu jestem po to byście nic mu nie z-z-zrobili. Scanning for threat level. High. Engaging combat protocols. - Trosco jak stał tak stał jednak jakikolwiek agresywny ruch ze strony ochroniarzy spowoduje że robot odstrzeli czarnozębnemu kapelusz.
Czarnozęby podrapał się po czole, poprawił czapkę, pomasował dwa ze swoich podbródków w zamyśleniu. Wyraźnie potrzebował chwili, aby zrozumieć, co się dzieje w jego gabinecie.
- Chętnie kupię od ciebie tego robota. Za ten oto worek kolibrów. - zaproponował po chwili jaszczurce. - Wtedy możemy porozmawiać o szyldzie twojego szefa...cokolwiek to znaczy. - zaproponował.
Gkero był zaskoczony. Przybył tutaj po co innego, a może dostać coś innego? To brzmi dobrze! Ale Gkero nie potrzebował pieniędzy - w życiu są rzeczy ważniejsze od nich. Jak np. morele. Morele są ważniejsze od pieniędzy. Po chwili zastanawiania się, zapytał -Ale czemu chcesz Trosco? To dobry robot. Tylko brzydko mówi dużo. Ale mam go na oku. Uchu! - poprawiła się jaszczurka.
- Nie jestem na s-s-sprzedaż you fat fuck. - Wtrącił Trosco.
- ...Język… - poprosił jeden z minotaurów.
- Ostatnio jakiś robot narobił mi problemów. - powiedział Czarnozęby. - Potrzebuję…. Jakiegoś robota, aby zwalić na niego winę, poprawić sobie nieco wizerunek. Twój by się nadawał. - wyjaśnił krasnolud do Gkero, kładąc swoje tłuste łapsko pod worem, żeby zatrząść nim od dołu. Głośno grzechotał.
-Ale lubię Trosco!- krzyknął Gkero i dodał po dłuższym zastanowieniu - To ja Ci znajdę Twojego robota, a Ty mi dasz szyld Gernona. Jestem łowcą! Znajduje i poluję na rzeczy! - jaszczurka wypięła dumnie pierś i poklepała kuszę. Nie zdawała sobie sprawy, że w pomieszczeniu pełnym niebezpiecznych osób to idiotyczny gest.
Mężczyzna wzruszył ramionami. - Pewnie, dobra, znajdź mi robota. - machnął ręką na minotaura, a ten schował pieniądze z powrotem do skrzyni. - A ja zajmę się z czym tam potrzebujesz pomocy. - obiecał.
Gkero splunął na dłoń i wyciągnął ją w stronę rozmówcy -Znaczy, mamy umowę - jaszczurka oczekiwała przypieczętowania kontraktu. Widać to było w jej wzroku, którego nie mąciła żadna klarowna, czy bystrzejsza myśl, a jedynie instynkt.
Krasnolud stuknął jednego z minotaurów w ramię. Ten podszedł za swojego szefa i przechylił jego krzesło w przód, tak, aby ten mógł sięgnąć ręki Gkero. Uścisk czarnozębnego był silny. Jego dłoń była mężna i pełna śladów zużycia, czy to zadrapań, czy odcisków. Wbrew pierwszemu wrażeniu, musiał on mieć wiele lat ciężkiej, fizycznej pracy za sobą.
- Pewnie, umowa stoi. - przytaknął, odsuwając się, aby wytrzeć dłoń w koszulę swojego ochroniarza.
Gkero uśmiechnął się radośnie i rzekł do Trosco - Wstawaj Trosco, mamy robota do upolowania! - po czym odwrócił się w stronę drzwi i zaczął iść. Chyba liczył na to, że otworzą się przed nim same.
- Nie spotkałem maszyny, która d-d-dała się złapać żywcem, wiesz, do czego zmierzam? - Odezwał się robot łapiąc Gkero za kołnierz tak, że Jaszczur właśnie spacerował w miejscu.
-Ale on chce żywą maszynę!- Gkero odwrócił się w powietrzu, będąc cały czas w uścisku robota i merdając nogami w powietrzu. Skierował wzrok ku Czarnozębemu i zapytał - Prawda? Żywy ma być? - a po chwili konsternacji jaszczurka mruknęła do siebie, ale tak, że wszyscy słyszeli - W sumie to roboty są żywe? - i zawisł tak z pytaniem wiszącym w powietrzu jak on.
Krasnolud wzruszył ramionami. - Ma być. Żywy, martwy, nieumarły. Byleby był podobny do obrazka na listach gończych. - doprecyzował - Miss, idź im pomóc. - poprosił goblinkę i mrugnął do niej jednym okiem.
- Tak jest! - zasalutowała dziewczyna.
-Upolujemy dziś robota? - zaśpiewał radośnie Gkero i klasnął w dłonie, cały czas merdając nogami w powietrzu. Podobało mu się to, że Trosco go trzymał i jaszczurka nic nie robiła sobie z tego, że cała sytuacja wygląda idiotycznie. Gkero dobił targu i tylko to się liczyło. Teraz z kolei miał na głowie polowanie!
- Dostaniecie swojego r-r-robota. - Trosco obrócił Gkero tak by jego merdające nogi poprowadziły go w stronę wyjścia i postawił go na podłodze. Miał pewien pomysł, na którym skorzystają wszyscy.
Druga para minotaurów wróciła się pod ścianę. Miss z kolei otworzyła drzwi na korytarz.
- Chodźmy więc! - zaprosiła drużynę.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172