Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-01-2010, 10:20   #1
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
[Warcraft] Nowy koniec!

Arcymag Andromath siedział w swojej komnacie przeszukując kufry. Co jakiś czas przystawał na chwilę, lecz nie mógł znaleźć tego, czego szukał. Celem jego poszukiwań była magiczna runa, która pozwoliła by mu wysłać wiadomość. Dawno temu, kiedy mury miasta nie były jeszcze tak stare, krasnoludy wykuły tę runę dla magów. W końcu, gdy już stracił nadzieję, w ostatnim kufrze znalazł to czego szukał. Niewielka brązowa runa, wykuta na brązowym kamieniu.

Arcymag uniósł ją do góry i zaczął mówić w jakimś dawno zapomnianym języku. Gdy skończył, z runy wystrzeliły cztery srebrne kruki nadzwyczajnej wielkości, które pomknęły z prędkością błyskawicy przez okno.

Mashu Wildbarley

Mashu Wildbarley siedział na trawie, na wzgórzu. Wiatr delikatnie muskał jego puszyste futro. Mashu był bowiem pandą, a ściślej mówiąc Pandareńskim wojownikiem. Odpoczywał właśnie po intensywnym treningu, gdy na niebie pojawił się lecący w jego stronę z prędkością błyskawicy srebrny kruk. Mashu dobył miecza i był już gotowy zadać cios, ale kruk nie zaatakował. Zawisł przed nim w powietrzu i przemówił głosem arcymaga
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał mu runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mógł do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Nim Mashu zdążył coś powiedzieć, kruk rozpłynął się w powietrzu. Przez kolejną godzinę myślał nad tym co usłyszał. Informacji było niewiele, lecz jego krainie groziło nieznane niebezpieczeństwo. Gdy zdecydował się na użycie runy, ta zareagowała sama. Zaświeciła się, a następnie Mashu poczuł, że odrywa się od ziemi.

Dziwne uczycie przebywania w próżni minęło po kilku sekundach. Nie był jednak przy Mrocznym Portalu, a w podziemiach jakiegoś zamku. Wielka mroczna sala, w której się znajdował budziła grozę nawet w Mashu. Gdy rozejrzał się, okazało się, iż nie jest sam. Trzymetrowy Voidwalker, stojący dwadzieścia metrów od Mashu, zaszarżował na wojownika.



Tenarsas Windrunner

Tenarsas wypuścił strzałę z łuku, a ta przebiła gardziel stwora. Drugi był już kilka metrów od niego, gdy wielki biały wilk skoczył nań przewracając go na ziemię, a następnie rozszarpując go. Obie bestie były martwe, mieszkańcom wioski już nic nie groziło. Mógł wracać, by powiedzieć im, że są bezpieczni i szukać dalej chwalebnej śmierci. Gdy odwrócił się by odejść, jego oczom w oddali ukazał się lecący srebrny kruk. Nim elf zdążył napiąć łuk, ten już zatrzymał się przed nim, a następnie przemówił głosem arcymaga
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał mu runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mógł do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Gdy skończył mówić rozpłynął się w powietrzu. Elf stał kilka chwil zaszokowany. W ręku trzymał runę. Spojrzał porozumiewawczo na swego czworonożnego towarzysza i powiedział sam do siebie "Zgadzam się". Nim skończył mówić błysnęło światło i elf znalazł się w próżni teleportacji.

Po kilku sekundach mógł odetchnąć świeżym powietrzem. Jednak to co zobaczył na pewno nie było Mrocznym Portalem. Katakumby w których się znajdował były mroczne i ponure. Gdy tylko oczy jego przywykły do ciemności (w sali paliły się magicznym blaskiem pochodnie) dostrzegł cztery Impy. One również go dostrzegły. Każdy z nich miał nie więcej niż pół metra wzrostu. Nie minęła sekunda jak trzy z nich zaatakowały łowcę, a czwarty śmiejąc się zaczął przyzywać kulę ognia. Agresorzy stali trzydzieści metrów od łowcy. Impy zdążyły już przebiec prawie połowę tej drogi.



Kayneth Stilwind

Palladyn stał na dziedzińcu przed Katedrą Światła. Podziwiał majestatyczne budowle tej dzielnicy i wspominał rodzinne lasy. Ileż by dał, by znów tam być! Niestety jednak nie mógł tam wrócić. Nie teraz. Widząc poruszenie dowódców i możnych mógł wywnioskować, że dzieje się coś złego. Nie wiedział jednak, czy jest to coś co mogło by go dotyczyć. Rozmyślając tak, dostrzegł świetlisty obiekt nadlatujący z wierzy arcymaga w jego kierunku. Był to srebrzysty kruk. Zatrzymał się w powietrzu, niecały metr od palladyna i przemówił głosem arcymaga
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał mu runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mógł do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Elf nie zastanawiał się długo. Jako palladyn miał święty obowiązek chronić swój lud. Gdy w myślach podjął decyzję, runa zaświeciła się, a Kayneth poczuł nie obce mu uczucie teleportacji.

Po kilku sekundach wylądował i mógł odetchnąć. Znajdował się w miejscu mu nie obcym, lecz zgoła innym niż się spodziewał. Był to katakumby podobne do tych, gdzie zbierali się czarnoksiężnicy. Te jednak były bardziej mroczne od tych, które pozwolono mu zobaczyć. Magiczne pochodnie dawały mdłe światło. Wystarczające jednak, by dostrzec szarżującego nań demona. Bestia była w pełnym, szybkim biegu i w mgnieniu oka pokonywała dystans między ofiarą. Miała prawie dwa metry wielkości i była już piętnaście metrów od celu.



Argena Purgatori Farghay

Kobieta siedziała w pustej karczmie. Nie było nawet barmana, który mógł by ją obsłużyć. "Co za niedorzeczność" myślała. Karczma ta stała na uboczu, w połowie drogi z Westfall do Goldshire. Argena zmierzała bowiem do Stormwind. Rozmyślając nad dalszą drogą i o tym, co robić będzie gdy już dotrze na miejsce dostrzegła za oknem srebrną smugę. Wyszła przed karczmę i ujrzała srebrnego kruka. Widziała już kiedyś takiego. Dawno, dawno temu, przybył do jej ojca. Stała przez chwilę w milczeniu, gdy kruk przemówił
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał jej runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mogła do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Gdy skończył mówić, Argena nie zdążyła nawet mrugnąć nim ten rozpłynął się w powietrzu. Stała przez chwilę trzymając runę w ręku. Przez chwilę myślała, czy by jej nie wyrzucić, lecz poszła i zagoniła sługi by się zbierały. Gdy te były już gotowe, nim zdążyła zastanowić się w jaki sposób ma owej runy użyć, ta zaświeciła się, a Argena przeniosła się w zupełnie inne miejsce.

Loch w którym przyszło jej wylądować był wielką podłużną i mroczną salą, jednak na pewno nie był miejscem do którego miała się udać. Nie było tu nikogo, do kogo mogła by dołączyć. Po chwili spostrzegła, że nie było też sług. Zamiast tego w świetle magicznych latarni pokazał się jej stojący dziesięć metrów od niej, wysoki na cztery metry Doomguard. Nim zdążyła coś powiedzieć, ten ruszył szybko ku niej.



Heike

Andromath siedział w swojej komnacie. Za chwilę miał się udać do reszty, lecz przypomniał sobie o pewnym fakcie. Nie zawiadomił wszystkich. Ponownie podniósł runę, a z niej wystrzelił kolejny kruk. Odłożył ją i wyszedł z komnaty. Szedł schodami myśląc, czy jest pewien tego co robi. Zamiast udać się do pałacu zszedł do piwnicy pod swoją wierzą. Zszedł na najniższy poziom, aż wszedł do ponurej i mrocznej komnaty.
- Heike, już czas - powiedział do osoby siedzącej na łóżku - już czas abyś tym razem ty pomogła mi ... nam. Azeroth jest zagrożone, a ja potrzebuję w drużynie oczu i uszu. Masz tę runę i użyj jej gdy wyjdę - podał runę harpii.

Błysk oślepił Heike, a ta z jednego ponurego lochu przeniosła się do drugiego. Tu i ówdzie znajdowały się kości, a na ścianach świeciły się magiczne pochodnie. Szła przez kilka sekund aż usłyszała warczenie dochodzące z cienia. Okazało się, że to wielki i wściekły Felguard. Nie czekając podniósł topór i zaszarżował na harpię.

 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 07-01-2010 o 21:50.
Arsene jest offline  
Stary 06-01-2010, 15:24   #2
Banned
 
Reputacja: 1 darlar nie jest za bardzo znany
- Brrrrrrrrr!!!!!!!!

Pandaren wydał z siebie pełen niezadowolenia, przeciągły warkot i w ramach protestu postukał puchatymi piętami o zimną, brudną podłogę. Najwyraźniej wcale nie spodobał mu się fakt, że znalazł się w tak upiornym miejscu, spodziewał się bardziej eleganckiego przyjęcia. Zaczął nabierać przeświadczenia, że istota, która go tu wezwała nie ma za grosz gustu, czy zdolności do aranżowania wręcz, zresztą nie chodziło tu nawet o brak jakichkolwiek mebli, czy okien. Wystarczyło po prostu pozamiatać. Mashu bujął się w przód, tak by podeprzeć rękoma o podłogę a następnie podnieść ciężki tyłek z podłogi. Kiedy już stał prosto, jego pazurzaste dłonie otrzepały pośladki z kurzu i innego ssyfu od którego lepiła się podłoga. Przez chwilę rozglądał się po wnętrzu, szukał wzrokiem jakiegoś wyjścia z sali i jednocześnie wyciągał ze swej torby litrowej pojemności butelczynę. Wyrwał korek zębami i trzymając butlę w swej prawicy, przechylił i przystawił ją do wąsatego pyska.

- Gul....gul...gul...gul...gul...

Wolną dłonią przetarł swoje zaspane powieki, czuł, że wlewane do brzucha wino zaczyna stawiać go na nogi i opuszcza go rozleniwienie związane z długim siedzeniem na mięciutkiej trawie. Kiedy już dopił wino do połowy, jego oczy zatrzymały się na szarżującym w jego stronę potworze.

- AAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!

Pandaren wrzasnął chyba bardziej z zaskoczenia niż, z faktycznego strachu, gdyż groza sytuacji dotarła do niego dopiero po krótkiej chwilce. Co gorsza zdał sobie sprawę, że w panice poluzował uścisk na szyjsce butelki. Z jeszcze większym przerażeniem niż to na widok potwora, misiek obserwował jak jego butelka opada w dół, i wraz z pysznym trunkiem roztrzaskuje się w drobny mak. Momentalnie jego ciało napięło się niczym jeden wielki mięsień, źrenice zwężyły się a wargi uniosły, odsłaniając ostre ząbki.

- Już ja cię oducze przerywania degustacji....

Syknął wściekle i zaciskając zęby wyczekał na odpowiedni moment, kiedy stwór był już tuż obok niego i szykował się do ciosu, Mashu uskoczył w bok i błyskawicznie dobywając rękojeści skrytego w pochwie miecza, w locie wykonał cięcie wymierzone w jedną z łap potwora.

Ku jego zaskoczeniu, ostrze przeszło na wylot przez jego eteryczną łapę i nie wyrządziło mu przy tym żadnej krzywdy. Mashu poczuł jak sierść jerzy mu się na karku i głowie. Przerażony odreptał kilka kroków od potwora i zrobił to co wydawało się w tej sytuacji najwłaściwsze.... zaczął uciekać w chwili, gdy stwór przeprowadził kolejną szarżę. Biegnąć przez podłużną salę nie miał dużego wyboru, z jednej i drugiej strony widział tylko ciemnicę więc wybrał pierwszy lepszy kierunek i rzucił się tam biegiem. Po przebiegnięciu po ciemku kilkunastumetrów boleśnie gruchnął o ścianę.

Pandaren jęknął cicho i starał się wymacać cokolwiek, dźwignię, drabinkę, zasłonięte okienko... ku jego nieszczęściu dostrzegł jednak coś innego. Potwór był tuż za nim, i jakby Mashu nie miał dosyć po zderzeniu się ze ścianą, stwór chwycił jego futrzaste cielsko i silnym pchnięciem sprawił, że Mashu zasunął nim o tą samą ścianę po raz drugi. Mający wrażenie, że widzi gwiazdy śmigające mu przed oczami niedźwiedź zatoczył się, ale jakimś cudem nie wypuścił miecza z rąk. Odsunął się od potwora i potrzasnął głową by dojść do siebie. Kiedy stwór ponownie zaatakował Pandaren zmienił taktykę. Wyszarpał z lewego rękawa jeden ze swoich podłużnych Shurikenów i cisnął nim w dwa świetliste punkciki ulokowane na czymś co wyglądała jak głowa monstrum. Ku jego zaskoczeniu... podziałało. Co prawda żadna rana nie była widoczna, ale z miejsca, przez które przeszedł shuriken bryznęła czarna posoka, a stwór zachwiał się przed kolejnym atakiem. Mashu był mocno zaskoczony tym, że jego głowa jest wrażliwsza niż ręce, chociaż obie częścic ciała wyglądały równie niematerialnie. Postanowił wykorzystać swoją szansę. Nim stwór doszedł do siebie, Shodo-pan wyciągnął zza pleców drugą katanę i z dzikim rykiem skoczył na demona. Jego muskularne łapy pchnęły w przód, a ostrza mieczy pomknęły ku oczom potwora. Potwór spróbował zasłonić się łapskami lecz nic to nie dało, ostrza przeszły przez nie i zagłębiły się w jego oczodołach. Ku zdziwieniu pandarena, posoka nie bryznęła ponownie. Potwór po prostu zniknął, a niesiony siłą rozpędu wojownik poleciał dalej i boleśnie gruchnął na ziemię.

- Auaaaaaa....

Wyjęczał i podniósł się z twardej podłogi, rozejrzał się jeszcze raz, uważnie i czujnie. Potem schował jeden z mieczy, podniósł z ziemi ciśnięty przed chwilą shuriken i również schował go na miejsce. Następnie stanął przy miejscu, gdzie zniknął tajemniczy napastnik. Jego ślepia wpatrywały się w niewielki kamyczek, który chyba był czymś co zostało po stworze.

- Pięknie... kretyński potwór...jakby nie mógł się po śmierci zamienić w butelkę samogonu... prfffff!!!!

Prychnął gniewnie i zaczął stukać tajemniczy kamyk końcówką swojego miecza.
 

Ostatnio edytowane przez darlar : 07-01-2010 o 21:36.
darlar jest offline  
Stary 06-01-2010, 17:02   #3
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
Wszystko działo się szybko, odrobinę za szybko nawet na wyostrzone zmysły Tenarsasa. Nienawidził magii i wszystkich magicznych przedmiotów. Gdyby wszystkie magiczne urządzenia i zabezpieczenia działały nie musiałby patrzeć na ich śmierć. Miriady obrazów i wspomnień migotały mu w głowie wzbudzając codziennie towarzyszący gniew i poczucie winy. Kilka sekund teleportacjai wystarczyłoby znów znienawidził cały świat za to, jaki jest. Gdy przybył do pomieszczenia ciemność go ogarniająca znów wzbudziła emocje w rozdartej duszy. Gdy wzrok przyzwyczaił mu się do panującego, mdłego oświetlenia skrzywił się w grymasie obrzydzenia i złości. Kości, kości, kości! Przyuważywszy nieco później postaci impów szybko wymienił spojrzenia z Illadienem i patrząc na te demoniczne stwory z dzikim okrzykiem skoczył w przód wyciągając miecz i rozmachem tnąc pionowo chcąc przepołowić bądź zmiażdżyć jego czaszkę. Illadien również wiedział, co robić, również wykonał potężny sus spadając potężnie na małą, humanoidalną postać mając zgnieść jego klatkę piersiową. Trzeci z nich nie stanowił zbytniego zagrożenia, wystarczył stanowczy, mocny kopniak w klatkę piersiową by przewrócić demona i pozbawić go chwili, którą mógł wykorzystać by go zaatakować. Wyrwał miecz z czaszki stwora rozszarpując ją w połowie i wykonawszy półobrót zdecydowanym ruchem przygwoździł leżącego impa do podłogi. Jego złote ślepia ujrzały w tym momencie jak ognista kula wystrzeliwuje z dłoni ostatniego impa i z niewiarygodną szybkością uderza Illadiena prosto w brzuch podczas jego skoku. Wilk od uderzenia został odrzucony w kąt i i leży tam spokojnie. Tenarsas wrzasnął tak głośno że mogłoby wydawać się iż ściany zadrgały i kipiąc nienawiścią powoli podbiegł do ostatniego żywego oponenta. Nim ten zdążył cokolwiek zrobić dostał solidnego kopniaka w klatkę piersiową i przewrócił się. Wziął zakrwawiony już miecz nad głowę i z warcząc zaczął bezlitośnie uderzać w ciało demona. Kończyny i mięso latały od soczystych uderzeń miecza. Przestał dopiero gdy nie miał już w co konkretnego uderzać. Podbiegł do Illadiena i odrzekł:
- Trzymaj się przyjacielu, wyliżesz się. - obejrzał go i zobaczył czarną dziurę w śnieżnobiałym futrze Illadiena.
 

Ostatnio edytowane przez Vampire : 06-01-2010 o 18:26.
Vampire jest offline  
Stary 08-01-2010, 20:21   #4
 
Nero's Avatar
 
Reputacja: 1 Nero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie coś
Kayneth nie pierwszy raz widział już demona.Lecz od tego biła jakaś straszna demoniczna aura.Jego oczy wydały się inteligentniejsze od innych demonów."spokojnie walczyłeś z większymi, to tylko demon " pokrzepiał się w myślach. Szybkim ruchem wyjął miecz z pochwy miecz .Nie lubił zabijać ,jednak nienawidził demonów zabrały mu wszystko. Zaczął szarżować na demona.

-Grrrrrrrrrrr........... -usłyszał gardłowy dzwięk.
-Czy ty naprawdę myślisz że mnie przestraszysz?-szepnął sam do siebie

Znalazł się od demona jakieś półtora metra. Bestia wykonała zamach ręką. Stillwind odskoczył. Dwa błyskawiczne cięcia , jedno doszło celu ale zaledwie drasnęło kreaturę. Paladyn wbił miecz w ziemie wyszeptał dwa słowa po elficku. Miecz zajaśniał światłem. Demon zaczął się cofać. Blask się wzmógł. Potwór był nim oślepiony . Kayneth wskoczył na kark demona i wykonał pchniecie mieczem .
-spoczywaj- szepnął
-EGZORCYZM !- wrzasnął
Ciało bestii zmieniło się w popiół. Światło po chwili zgasło , paladyn chwycił pochodnie i ruszył poprzez kryptę
 
__________________
Serce uderza szybciej niż ostrze.Ale mego ostrza nie da się zatrzymać....
gg:1929017
Nero jest offline  
Stary 09-01-2010, 17:26   #5
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Mashu szturchnął mieczem kamień. Nigdy czegoś takiego nie widział. Pewnie dla tego, że nie znał czarnoksiężników. Po drugim szturchnięciu błysnęło niebieskie światło, a Pandren poczuł, że znów odrywa się od ziemi. Wszystko zawirowało, a Mashu zaczął się dusić. Kiedy myślał, że to już koniec, jego płuca napełniły się powietrzem. Znów był w jakiś podziemiach, jednak te nie wyglądały ponuro aż tak, jak poprzednie. Rozejrzał się. Zobaczył, że wokół niego stoi grupka ubranych w aksamitne szaty magów. Jeden z nich podszedł do niego i powiedział
- Usiądź Mashu, za chwilę wszystko się wyjaśni - gdy skończył mówić poprowadził wojownika do krzesła, by ten mógł odpocząć po walce. Krzesło stało przy stole zastawionym jedzeniem i trunkami, jednak Mashu nie sięgnął po nie od razu. Coś, co emanowało od maga było tak potężne, że Pandren jeszcze był jakby ogłuszony. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego gdzie jest i kim był człowiek prowadzący go do stołu. Był to arcymag Andromath.

Nagle w sali ponownie błysnęło światło. Między magami pojawiły się dwie postacie, jedna klęcząca przy drugiej. Jedną z nich był elf, a drugą wilk. Ten drugi miał na brzuchu wypaloną głęboką ranę po magicznym pocisku. Mashu przyglądał się wszystkiemu z dziwnym, niespotykanym spokojem.

- On musi zginąć - powiedział oziębłym głosem do elfa.
Elf patrzył raz na wilka, raz na maga. mając przed oczami widok konającego kompana zaatakował maga. Szybkim elfickim skokiem znalazł się koło arcymaga. Nim jednak zdążył zrobić coś więcej spowił go niewyobrażalny chłód. Nie mógł nawet drgnąć.
Na schodach prowadzących do sali stanął mężczyzna w złotej szacie, którzy przemówił
- Udowodniłeś właśnie, że Twój towarzysz zasłużył sobie na to, by żyć.
Podszedł do niego, a jego ręce zaświeciły złotym światłem. Dotknął rany wilka. Była ona głęboka, lecz zaczęła się zarastać. Gdy skończył zachwiał się lekko, lecz arcymag podtrzymał go i wskazał mu krzesło.
- Usiądź, niebawem dowiesz się wszystkiego - powiedział i wskazał elfowi miejsce przy stole.
Ten nie mogąc odmówić usiadł. Czół w sobie jakiś dziwny spokój, taki jakiego nie zaznał od lat. Rozejrzał się i zobaczył siedzącą obok niego ... pandę. Zdziwiło go to, lecz nie wyraził tego. Czół tylko spokój ...

Kayneth ucieszył się, że tak łatwo poszło. Wziął pochodnię i ruszył przed siebie. Nie pomyślał, że poszło za łatwo. Usłyszał za sobą jakiś hałas. Obejrzał się i zobaczył jak bestia wstaje. Ponownie próbował zranić ją świętym ogniem, lecz zamiast tego po prostu zachwiał się i upadł tracąc kontrolę nad czarem. Demon wykorzystał to. Gdy mroczki przed oczami przeszły palladyna zobaczył tylko pędzącą na niego bestię. I to była ostatnia rzecz jaką zobaczył. Bestia stratowała go, a następnie rozszarpała nim zdążył jęknąć. Korytarz cały był we krwi i wnętrznościach palladyna, a bestia po wykonaniu swego zadania rozpłynęła się w powietrzu, tak jak by jej nigdy tu nie było.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 09-01-2010 o 17:52.
Arsene jest offline  
Stary 09-01-2010, 18:40   #6
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
Tenarsas kipiał nienawiścią, nawet jedno uderzenie serca by wystarczyło by przywarł do jednego z tych odzianych w szaty śmiertelników i w napadzie furii zamordował. Czuł się zły na siebie za to że uaktywnił runę. Jego ręce gdyby mogły, drżałyby gotów do zadania ostatecznych ciosów najprawdopodobniej odpowiedzialnym za to magom. Mimo iż widział jak rana Illadiena się zasklepia to dalej nie ufał tym dwulicowym humanoidom. Gdy poczuł iż może już swobodnie wykonywać ruchy podszedł do mówiącego doń maga i stojąc zaledwie kilka centymetrów od niego syknął mu w twarz:
-Co to miało być? Jakaś beznadziejna pokazówka? Krótki sprawdzian? Powinniście dziękować za to że stwierdziłem się Wam pomóc i miast tracić czas i nasze siły na beznadziejne testy powinniście od razu mówić o planie działania, co się w ogóle stało i jakie do ciężkiej cholery dostaniemy wynagrodzenie. Jeżeli jeszcze raz powtórzy się tego rodzaju "sprawdzanie" osobiście, tak dla zasady wbiję Ci ten nóż w oko i gówno mnie obchodzi co się ze mną stanie... - ściszał głos w czasie karcenia maga, a ostatnie słowa wypowiedzi wydawało się że ledwo co zabrzmiały. Wrzasnął. - ZROZUMIAŁEŚ CZŁOWIEKU!
Arcymag zdawał się nie przejmować wyrzutami nocnego elfa i odrzekł doń łagodnie:
- - uspokój się, teraz niczego Ci nie powiem, gdyż musiał bym się powtarzać ... dowiesz się za kilka chwil, gdy dołączy reszta. - Tenarsas wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia, nie posiadał żadnej riposty parując jego słowa. Odwrócił się więc i idąc na miejsce rzucił za siebie "śmiertelni ignorancji" i splunął za siebie na kamienną podłogę. Usiadł na wskazanym wcześniej miejscu i zaczął szeptać do siedzącego obok wilka.
 
Vampire jest offline  
Stary 09-01-2010, 19:05   #7
 
Yuriko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znany
Heike nie wiedziała jak dużo czasu spędziła w lochu. Nie należała do tych stworzeń, które potrzebują czyjegoś wiecznego zainteresowania, więc ta samotność była jej na rękę. Usłyszała kroki i usiadła na łóżku. To Andromath przyniósł jej kolejne zadanie do wykonania. Dostała runę, której użyła według instrukcji maga.
Błysk. Z jednego ponurego lochu trafiła do innego. Po podłodze walały się ludzkie kości. Uśmiechnęła się. Po kilku krokach usłyszała coś. To był Felguard, który nie dając jej nawet chwili do namysłu zaszarżował na nią.
Odruchowo odskoczyła i wzbiła się w powietrze. Wyraźnie widziała, że Felguard szykuje się do skoku wiec postanowiła pierwsza zaatakować. Zaszarżowała na niego, lecz Felguard nie był taki wolny jak się jej z początku wydawało. Zasłonił się toporem, od którego się odbiła i spadła na ziemię. „Ał…” zabolało.
Wstała i czekała na ruch Felguard. „One nie mają sensownej taktyki, po prostu się biją.” Przypominała sobie, co wie o tych stworzeniach. Przeliczyła się. Cios minął ją zaledwie o centymetr, lecz nie zawahała się, przed zadaniem drugiego ciosu zaatakowała go. Mieczem zadała cios w szyje, po czym odskoczyła. Skuteczne cięcie zabiłoby bestie, ale demon był szybkim wojownikiem odwzajemnił się prawie celnym ciosem.
Chwile przerwy między jego ciosami były dla niej znaczące. Poderwała się z ziemi i szponami u nogi złapała jego głowę. Dwoma mieczami trzymanymi u ręki zadała płytkie ciosy na jego ramionach, po czym wzbiła się w powietrze dalej trzymając jego czaszkę szponach. Łeb urwał się obryzgując harpię sporą ilością krwi. Wyglądała potwornie. Na jej twarzy malował się uśmiech. Wypuściła głowę Felguarda i wylądowała na ziemi.
Coraz łatwiejsze przydziela mi zadania. Po ostatnim ledwie się ruszałam a teraz jestem gotowa pójść na bal. Gdyby jeszcze ktokolwiek mnie na niego wpuścił…” pomyślała po czym zaczęła czyścić sobie pióra.
 
__________________
"Dziewięciu mężczyzn na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu."
Yuriko jest offline  
Stary 09-01-2010, 22:35   #8
 
Nero's Avatar
 
Reputacja: 1 Nero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie cośNero ma w sobie coś
widział tylko ciemność
-czy ja umieram?-powiedział a jego głos odbił się w otchłani tak jakby od kamiennej płyty w jego izbie.Światło zajaśniało tuż przed nim.Do tchnął go i poczuł że oddycha czuł wyraźnie swoje ciało.Ale przecież powinien nie zyć.
Kayneth przypomniał sobie nagle o krzyżu podarowanym mu za heroiczną obronę góry hyjal.Był zrobiony z drzewa życia i mogł przywrócić osobę do życia.Krzyża można użyć tylko raz. Póżniej jest bezużyteczny .Paladyn czuł sie bez sił.
"Co to był za demon nie wyczułem go." Wypowiedział w myślach potem zemdlał
 
__________________
Serce uderza szybciej niż ostrze.Ale mego ostrza nie da się zatrzymać....
gg:1929017

Ostatnio edytowane przez Nero : 09-01-2010 o 22:37.
Nero jest offline  
Stary 09-01-2010, 23:26   #9
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Kayneth został przez bestię ROZSZARPANY, ZABITY NA ŚMIERĆ i nie ma go wśród żywych ...

Valhivar siedział na łące i obserwował ludzi krzątających się u podnóża wzgórza. Stawiali palisadę i namioty, okopywali się, szykowali do wojny. Kolejnej wojny, w której ucierpią nic nikomu nie przeszkadzające lasy. Gdy już miał wstać i zawiadomić o tym strażniczki lasu, by te rozprawiły się z nimi, jego oczom ukazał się wielki srebrny kruk lecąc wprost na niego. Wiedział, że nie jest to zwierze, bo znał wszystkie zwierzęta w tym lesie. Gdy srebrzysty ptak był już o metr od niego zatrzymał się i przemówił. Valhivar był w szoku, że kruk mówi do niego.
- Twoja kraina jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Nowe demony nastają na Twój las. Użyj tej runy - podaje mu runę - Jeżeli chcesz uratować Swój las, będziesz wiedział co robić.
Kruk zniknął pozostawiając druida z runą i wielkim szokiem. Nie mógł długo czekać, las był w niebezpieczeństwie. Gdy przez jego głowę przemknęła myśl, że zgadza się przeniósł się do lochu. Ponurego lochu. Na ścianach była krew, wszędzie były kości. Na podłodze dostrzec można było widok doprawdy makabryczny. Wnętrzności rozszarpanego elfa. Tu i ówdzie widać było odłamki i resztki zbroi palladyńskiej. Gdy tylko Valhivar ogarnął to wzrokiem jego oczom ukazała się wielka bestia. Był to znienawidzony demon. Miał prawie dwa metry wysokości i szykował się do szarży.

 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 10-01-2010 o 13:43.
Arsene jest offline  
Stary 10-01-2010, 14:35   #10
 
Spiryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Spiryd nie jest za bardzo znany
Gdy znalazł się w ów spokojnie przymrużył oczy i rozejrzał się, widok był okrutny dla jego serca. Zwłoki elfa rozszarpane na drobny mak, pełno krwi na ścianach i na podłodze, także na tej której stał. Valhivar wziął głęboki oddech wodząc wzrokiem po szczątkach zbroi.
-Cóż za potwór mógł to zrobić?- Powtarzał sobie pod nosem kiedy nagle usłyszał lekki szum a jego oczom ukazała się paskudna bestia wielka na prawie dwa metry, zaś na twarzy elfa pojawiła się nutka strachu w oczach. Kiedy potwór zaczął błyskawicznie ruszać w jego stronę. Valhivar szybko rozejrzał się na boki i podniósł rękę do góry. Po chwili znikąd pojawił się wiatr który przybierał na silę tworząc mały cyklon wokół bestii delikatnie ją unosząc, jednak masywna bestia z łatwością wyrywa się z szponów wiatru i pędzi dalej. Valhivar spojrzał szybko w górę i w dół, po czym skoczył zmieniając swoją formę w pięknego białego kruka, jednak nie był na tyle szybko by uniknąć stworzenia. Jedna macka potraciła go topiąc kruka w kałuży krwi elfa. Nie tracąc jednak czasu zanim dobrze upadł na ziemię Valhivar znowu zmienił swoją formę w tygrysa i wskoczył na demona okrutnie go drapiąc, po chwili jednak ten odtrącił go rogiem na bok. Wyczerpany druid powróciwszy do swojej humanoidalnej postaci dysząc nie miłosiernie, a pot zalewał mi twarz obmywając ją z krwi jaką był cały obryzgany. Wiedział już że to nie przelewki a stawką jest jego życie, podniósł się szybko i szybkimi ruchami rąk stworzył w dłoni fioletowy pocisk błyszczący lekkim światłem tak pięknym jak same gwiazdy. Stwór zaczął się już rozpędzać w jego stronę kiedy ten wypuścił pocisk trafiając bestię która lekko cofnęła się oszołomiona. Widząc że przeciwnik jest osłabiony raz jeszcze przywołał wiatry które podniosły potwora i wyrzuciły go na odległą ścianę, jednak potwór nadal trzymał się dobrze. A elf poczuł jak jego moce słabną i czuł że chyba nie ma już nadziei kiedy dostrzegł za bestią miecz, błyszczący niczym pierwszy promień światła dnia. Podniósł rękę raz jeszcze a silny wiatr podrzucił miecz między jego a potwora. Valhivar bez namysłu rozpędził się chwytając go, skacząc wbijając miecz prosto w bok potwora który zaczął się spalać niczym papier na ogniu. Po chwili bestia zniknęła zostawiając jedynie mały kamień po sobie. Zakrwawiony druid z mieczem w dłoni schylił się i podniósł kamień.
 
Spiryd jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172