Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2011, 01:57   #21
anO
 
anO's Avatar
 
Reputacja: 1 anO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znany
- Uff… dzięki za pomoc – rzucił krótko do elfa, któremu pomógł mu w opresji i któremu udało się przepalić więzy bez zbędnych komplikacji. Jednak koniec końców Ano także udało się oswobodzić. Może nie w takim stylu, w jakim zakładał, ale przecież liczy się efekt końcowy. Zdawał sobie sprawę, że jego gapiostwo mogło słono kosztować jego oraz nowych towarzyszy. Na szczęście nikt nie zareagował na głośną i nazbyt widoczną ucieczkę więźniów piratów, którzy nie przejmowali się zbytnio nimi. Zdjął z siebie, otrzepał elficki płaszcz i podał właścicielowi – Chyba już nie będzie mi potrzebny. Wygląda, że nic wielkiego mu nie stało. Trzymaj – rzekł do towarzysza.
Podniósł się z trudem. Ból głowy jeszcze mu dokuczał, a nogi odzwyczaiły się od chodzenia. Gdyby nie w kilku miejscach przepalona koszula nie byłoby śladu po małym pożarze, o którym chciał jak najszybciej zapomnieć i który paradoksalnie gwałtownie ostudził jego zapał do robienia siebie z bohatera. Starał się udawać, że zajście z pochodnią nie miało miejsca.
Widząc nie daleko siebie związanego jeszcze jednego związanego więźnia postanowił, że lepiej poczeka aż ktoś inny pozbędzie się krępującego go sznura. „Jeszcze znowu coś pójdzie nie tak. Na razie nie będę wychodził przed szereg.” Wypadku gdyby żaden z towarzyszy nie pomógł biedakowi, sam zabierze się do pracy.
Rozejrzał się wokół jednak nigdzie nie mógł dostrzec swojego ekwipunku. Najbardziej zależało mu na odzyskaniu małej klepsydry, do której zdążył się przyzwyczaić i nie rozstawał się aż do napadu na statek. Jednak swoim mieczem także w zaistniałej sytuacji by nie pogardził. „ Kto wie czy przypadkiem nie będziemy mieli jeszcze przyjemności spotkać się z gospodarzami jaskini.”
Co dalej robić? To pytanie nie dawało spokoju Ano. Popatrzył na kompanów, ale oni także sprawiali wrażenie niezdecydowanych. Możliwości mieli tak na dobrą sprawę dwie. „ Zawsze można poczekać na strażników i zaskoczenia spróbować ich obezwładnić. Z drugiej jednak strony nie wiadomo ile ich tu przyjdzie i czy w ogóle. Więc może spróbować uciekać? Tak i natknąć się na piratów?” Jednak na żadną nie wydawał mu się dobra. Czym dłużej się nad tym zastanawiał tym miał większe wątpliwości. Przez wypadek z pochodnią zapomniał kompletnie o wołaniu o pomoc jakiejś kobiety.
- Co teraz? - zapytał stając zboku i czekając na pomysły innych. Nie chciał nic samemu sugerować. W końcu trudno do wytrzymania napięcie przerwała decyzja towarzyszy o tym, aby ruszyć w głąb jaskini. „Może i to najlepsze rozwiązanie.”
- Co to …? – spytał widząc dziwne korzenie wyrastając z ziemi. Pierwszy raz spotkał się z czymś takim. – Elfie nie wiesz przypadkiem co to za dziwna roślina? Nie rośnie u was coś takiego w lasach? – za chwile dodał – A z resztą, co to za różnica. Co by to nie było, chodźmy dalej. – rusza dalej tunelem, nasłuchując cały czas czy w pobliżu nie ma oprócz nich nikogo innych, chyba że ktoś z grupy ma jakieś obiekcje co to dalszego marszu.
 
anO jest offline  
Stary 25-03-2011, 14:36   #22
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
=WPIS DODATKOWY=

Miał już właśnie schodzić, kiedy podszedł do niego Dirith, uklęknąwszy tak, aby roztrzęsiony mieszczanin nie słyszał jego słów. Na ciemnej twarzy pojawił się wyraz niezadowolenia. Drow zmrużył oczy, niemal szepcząc gniewnie:

„To czy jestem najedzony to moja sprawa, tak samo jak to gdzie i kiedy chwalę się swoimi umiejętnościami.. w zabijaniu.. Ale rozpowiadaj o tym dalej, to przekonasz się jak bardzo bolesne może być umieranie jeśli trafi się na zły humor profesjonalisty.. - stwierdził niezbyt ciepło”

W oczach Ursuson pojawiły się złe iskierki. Twarz spurpurowiała.

- Nie wiesz waść ze najlepszą obroną jest atak? Ja nie potrzebuję czekać na zły humor, żeby zapoznać was z moją Veerą – Potrząsnął groźnie nadziakiem – Takiej krwi jak wasza to jeszcze nie smakowała.

Widocznie w wojowniku toczyła się jakaś wewnętrzna walka pomiędzy chęcią pofolgowania złości, a rozsądkiem. Na jego twarzy pojawił się półuśmiech.

-Ale racje macie, mówiąc, że nie powinienem was głośno reklamować, skoro sednem waszej profesji jest działanie po cichu. I za to przepraszam.

Wojownik ruszył w dół. Zatrzymał się na chwilę.

- Na dole jest jakaś jaskinia. Pono nie ma na świecie lepszych grotołazów niż Drowy. Przydasz się tam.

Ostrożnie, krok po kroku zaczął opuszczać się w dół. Kiedy był już na niewielkiej odległości, zeskoczył, lądując na skalnej półce przed wejściem. Kiti zamerdała ogonem, podbiegając do niego. Ursuson położył swoją rękę na jej mięciutkiej głowie i spojrzał w piękne, wilcze oczy.

- Ciemno tam. Nie dała byś rady jakoś oświetlić teren wokół. Nie uśmiecha mi się wchodzić tam po ciemku.
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!
Bartosh jest offline  
Stary 25-03-2011, 17:28   #23
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
XX
Stado przybyło z odsieczą i odwzajemniło powitanie. Kiti była kontent, równie dobrze przecież człowiek mógł powitać ją strzelbą czy też wywijając nadziakiem. Skąd mógł wiedzieć kim tak naprawdę była biała wilczyca?

A była przecież elficką duszą, klerykiem, wojowniczką i łowczynią, wyznawczynią zasad Bieli! Na myśl o tym przypomniała sobie jak wędrowała kiedyś z towarzyszami elfami, elfami Almanakh! Były to czasy przed jej klątwą i przemianą w wilka, na długo, długo, długo przed. Czasy Bieli i elfickiej chwały, zanim wszystko poszło nie tak i skończyła jako łowczyni, zabójczyni wilka, a potem i wilk objęty klątwą... Dziś nadal wyznawała pewne zasady Bieli, ale nigdy nie była im tak naprawdę tak wierna jak elfy Almanakh z którymi wtedy podróżowała... Pamiętała do dziś rozmowy tych elfów z nie-wyznawcami Bieli i mędrcami żądnymi odpowiedzi na pytania dlaczego. Do dziś wspominała słowa tych elfów i pełna była podziwu jak życie może być proste i nieskomplikowane a jednocześnie bolesne i cudowne... Starała się ich naśladować, podziwiała ich, jako kleryk próbowała żyć zgodnie z ich zasadami i nieść pomoc innym za wszelką cenę... Tamte elfy były tak... niesamowite!

* * *
Chcę tylko o coś spytać. Podstawowe pytania jakie stawia się każdemu wierzeniu.
Jasne.
Skoro Biel jest dobra dlaczego zgadza się na zło na świecie?
Po pierwsze dobro i zło to pojęcia bardzo względne. Po drugie ani Biel, ani Chaos nie wybierają gdzie i kiedy panuje „dobro” czy „zło”, „dobro i zło” są wynikiem ścierania się wielu sił zewnętrznych i wewnętrznych, w tym wolnej woli. Po trzecie Biel nie jest wszechmogąca, nic nie jest. Po czwarte Biel nigdy nie zgadza się na „zło” i żadna Jej siła sprawcza, żadne dziecko Bieli, również nie przechodzi obojętnie wobec „zła”. Biel daje nam tylko siły, to my jesteśmy jej siłą sprawczą, od nas zależy czy posłużymy się ofiarowaną nam Bielą. Jeśli nie, jeśli zgadzamy się na „zło”, nie jesteśmy Jej godni.

Skoro Biel jest niepokonana, dlaczego demony zabijają niektóre jej Dzieci?
Biel w sama w sobie jest istotą niepokonaną i niezniszczalną. Jej Dzieci to żywe istoty, które można zabić. Tak jak demony są młode i starsze, tak wojownicy Bieli są mniej lub bardziej doświadczeni. Jeśli siły w walce są nierówne, wygrywa silniejszy, ale żaden demon nie jest w stanie uszkodzić duszy dziecka Bieli, tak jak czynią to z duszami innych. Dusza i jej nieśmiertelność z nieśmiertelności Bieli to wszystko, co liczy się dla nas. Naszej duszy nie da się zabić, demony potrafią zabijać, niszczyć dusze innych.

Jeśli Biel chce nas wszystkich chronić, dlaczego nie zniszczy Chaosu raz na zawsze?
Ponieważ bez wspólnego wroga nasza egzystencja straciłaby sens.
???
Ponieważ Chaos jest przeciwnikiem, którego potrzebujemy do egzystencji. Do świadomości, że nasze życie ma sens i wartość. Że zmagamy się z codziennością u boku Chaosu, i dajemy sobie radę. Że walczymy, nie poddajemy się i jesteśmy warci więcej niż kamień, którego siły zewnętrzne nie obchodzą. A odejście jednego wroga oznacza tylko nadejście kolejnego. Ścieranie się Chaosu i Bieli tworzy świat w którym żyjemy, do którego przywykliśmy, który ukochaliśmy, za który walczymy. Nie chcemy tego stracić, swojej własnej wartości, swojej walki, swojej duszy. Cierpienie jest czymś, co dotyczy wszystkich żywych istot, od najmniejszego zwierzęcia, po największego mędrca i Wojownika Bieli. Nie ma powodu, by Biel miała chronić wybranych, swych wyznawców, przed cierpieniem, przed Chaosem! To byłoby wręcz absurdalne... i hańbiące... Nie, nie chcę nawet myśleć o czymś tak abstrakcyjnym! (śmiech zakłopotania)

Jak przekonać kogoś, że Biel istnieje?
Po co? Jeśli ją widzi i czuje, wierzy w nią. Jeśli jej nie widzi, nie jest dane mu ją zobaczyć. Jeśli przebywanie wśród wojowników Bieli nie otworzy mu oczu, tak widać ma być. Możemy próbować ocalić kogoś z rąk Chaosu, ale nigdy zmuszać go, by został jednym z nas. Nie da się zmusić kogoś do zmiany duszy.

Skoro Biel jest tak potężna i miłosierna, dlaczego pozwala cierpieć swoim oddanym, najlepszym wojownikom?
Cierpienie w obronnie innych jest czymś, co jest naszą powinnością, nie naszym przekleństwem, od którego trzeba nas ratować! (oburzenie) Biel jest tak skonturowana, a nie inaczej, Chaos o tym doskonale wie i wie, jak zadać nam cierpienie. Od tego jest wróg, od tego jest walka – jak można nazwać walką i godnym życiem coś, co nie boli, nie jest ofiarą? Jak można osiągnąć zwycięstwo bez walki? A walki mają to do siebie, że odnosi się w nich rany... Śmierć w walce jest największym zaszczytem i honorem dla nas. Jest czymś co dopełnia nasze istnienie i godnie je kończy. Ci, za których walczymy, są przedłużeniem naszego życia. To, jak umieramy cierpiąc w milczeniu, świadczy o naszej sile i oddaniu.

Skoro Biel każe wam bronić życia, dlaczego bronicie go poprzez zabijanie (wrogów)?
Ponieważ każdy nasz wróg ma wśród nas kogoś, kto ma go zabić i kogoś, kto ma go ocalić. To, który z tych naznaczonych z góry wojowników Bieli odnajdzie cel jako pierwszy, nie zależy od nas i nie jest naszym wyborem, a przede wszystkim nie podlega dyskusji. Takie są zasady. Życie tych których bronimy jest ważniejsze od życia naszych wrogów. Takie są zasady. Wrogowie muszą wiedzieć, że wojownicy Bieli zawsze i stanowczo reagują na „zło” wokół siebie. A jeśli próby powstrzymania „zła” nie powiodą się, jedynym sposobem by chronić innych przed zagrożeniem jest permanentne usunięcie zagrożenia.

Zdarza się wam bronić morderców i zbrodniarzy i próbować nawrócić ich, „pokazać im Biel”! Dlaczego jednym wymierzacie kary a innym nie?!
Każdy nasz wróg ma wśród nas kogoś, kto ma go zabić i kogoś, kto ma go ocalić. Jeśli ten drugi odnajdzie cel przed tym pierwszym, próbuje ocalić uszkodzoną duszę wroga, ocalić mu życie. Takie są zasady, nad tym się nie dyskutuje.
A jeśli ten pierwszy i ten drugi się spotkają...?
To bardzo rzadkie, ale bardzo przykre sytuacje. Z reguły wówczas wojownicy pojedynkują się między sobą, oczywiście nie do śmierci. Albo ten, który został naznaczony jako zabójca celu, walczy z nim. Jeśli zginie, ten drugi nie ma prawa zemsty.

Niektórzy nazywają was fanatykami i mordercami, wymierzającymi sprawiedliwość według własnej miary.
Przykro mi to mówić, ale tak jak nie obchodzą nas wierzenia innych istot, tak nie obchodzą nas ich poglądy na temat naszej wiary i tego jak je wypełniamy. Szanujemy poglądy innych, nie tępimy ich, nie mieszamy się do nich, ale mamy swoją powinność i jest ona dla nas najważniejsza. Rozumiemy że czasem wynikają z tego konflikty i jesteśmy na to gotowi.

Warto przez to wszystko przejść?
(śmiech) jeśli ktoś nie zna Bieli, nie wie, jak niesamowita jest w dotyku... I jak niesamowita musi być kiedy dusza łączy się z nią po śmierci. Ale nie robimy tego dla nagrody, robimy to, ponieważ nie potrafimy inaczej. Tak nas wychowano, nauczono, to ukochaliśmy, w tym widzimy sens i radość. Gdyby po śmieci nie było nic, i tak warto. Dla nas nie warto w żaden inny sposób, widzimy i czujemy to na co dzień.

Czy Biel każe za złe uczynki?
Złe w sensie nie-Białe? To nie jest kwestia nagrody i kary, tylko powinności i dyshonoru. Za przewinienia bardziej należy bać się upominającej pięści innego wojownika Bieli, niż „gniewu” Bieli i piorunów z nieba (lekki śmiech). „Karą” za ciężkie przewinienia jest to, że Biel wygasa w duszy i odchodzi. Biel się nie mści, nie karze, nie zmusza do czegokolwiek. Wyznacza zasady i granice, których mamy się trzymać. Jeśli zbaczamy, Biel nie sięgnie nas poza tą drogą. Biel chroni tych, których może chronić, którzy ją widzą i pragną jej schronienia. Nikogo na siłę nie szuka, by go chronić i nikogo nie każe za to, że odchodzi od Niej! Mamy wolną wolę, wybieramy dla kogo i za co chcemy cierpieć idąc przez życie (uśmieszek). Dla kogoś kto myśli, że jedyną motywacją w działaniu jest jakaś nagroda może wydawać się to dziwne... Nas z kolei zaskakują niezrozumiałe pytania: „co on z tego ma, że służy Bieli?”.

Czy sądzisz, że Biel wystawia was na próby i cierpienie, by sprawdzić kto zostanie jej wierny?
Nie!(oburzenie) Dlaczego miałaby?! Na co Bieli, istocie idealnej, nasza wierność?! My i nasza wiara w żaden sposób nie jesteśmy Bieli potrzebni! Ani do jej istnienia, ani do tego, jaka jest! To, czy jesteśmy jej wierni czy nie, to tylko i wyłącznie nasza wola, nasza sprawa i nasz problem! To, co nazywacie próbami, dla nas jest normalnością, życiem, walką na jaką skazane są wszystkie żywe istoty w takiej, czy innej formie! Na cierpienie skazane są wszystkie żywe istoty. Przyjmujemy go na siebie więcej, za innych, a Biel nie jest naszą „nagrodą”, jest naszą ulgą w cierpieniu, (literuje)ofiarowaną, nie „zasłużoną”!

Dlaczego więc Biel?
Ponieważ to czyni mnie szczęśliwym. W tym widzę sens. W ocaleniu tych, których kocham, w walce za nich, w obronie tego co dla mnie najważniejsze za wszelką cenę.

* * *

Tak. Kiti chciała być dobrym elfem. Dobrym wilkiem! Wilkiem który broni innych i nie godzi się na zło! Żeby na stare lata nie mieć czego się wstydzić. Chciała być dobrym klerykiem ale zawsze odnosiła wrażenie że nie jest wystarczająco dobra na Biel. Wymiękała i tchórzyła, tak jak teraz w ciemności groty. Chciała przeć na przód i pomóc tej wzywającej pomocy kobiecie! Wydawało się jej też że słyszała męski krzyk, ale nie była pewna.

Nie była już zbytnio elfem, przynajmniej z wyglądu, ani tym bardziej elfem Almanakh, fanatykiem Bieli. Ale chciała być dobrym klerykiem. Coś było w Bieli że chciała ją naśladować. Teraz miała przy sobie Stado! Ursuson! Ultimate squad, wojownik i kleryk! Razem przecież dadzą radę!

Podniesiona na duchu wyprężyła dumnie i walecznie pierś.
- Ciemno tam. Nie dała byś rady jakoś oświetlić teren wokół. Nie uśmiecha mi się wchodzić tam po ciemku
Ona też niewiele widziała. Pomachała ogonem i skupiła się. Chciała po prostu rzucać raz za razem w małych odstępach czasu zaklęcie leczenia, ale bardzo słabe, jakby leczyła małą rankę czy zadrapanie. Po chwili tuż ponad nosem białej wilczycy lewitowała świecąca delikatnym, białym światłem kulka.
http://foto.recenzja.pl/foty/swiatel...f6040c749.jpeg
Wilczyca ruszyła przodem, oświetlając drogę na ile mogła, na kilka metrów wokół siebie.

Po jakimś czasie spaceru w tunelu zatrzymała się, ujrzawszy na podłodze dziwne coś. Wyglądało jak korzenie drzewa które poprzerastały kamienną podłogę! Zatrzymała się, schyliła się by to oświetlić i wskazała to Ursusonowi łapą. Sieć korzonków czy cokolwiek to było gęsto porastała podłogę i musieliby po tym iść, na co jakoś nie miała ochoty. Może Ursuson wie co to jest...

 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 26-03-2011, 17:25   #24
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Bravdar w końcu uwolnił się z więzów powoli wstał i rozmasował obolałe dłonie. I ruszył razem z pozostałymi członkami "drużyny" Jeśli tak można było nazwać tą Hałastrę, która nie pomogła mu w potrzebie, Kto to widział aby taki sławny bard sam musiał się o siebie troszczyć oj już on ich opisze odpowiednio w balladzie. Teraz Bratek miał inne zmartwienie nie wiedział gdzie jest i co gorsza nie wiedział z kim jest. Jednak Bard uznał iż wolał by umrzeć gdzieś w ciemnym zaułku niż tutaj w jakimś drzewie. Teraz pozostawało jedno znaleźć sobie towarzysza. Podszedł wiec do ciemnej rozmazanej sylwetki która jaśniała mu w oczach przyjmując parę kroków później postać Krzepkiego chłopaka pewnie woja.
- Witaj chcesz żyć wiecznie ? Pomyśl twoje czyny będą opisane w moich balladach każdy w krainie będzie znać twe imię. To będzie coś nie ? Każdy bohater potrzebuje kogoś kto opowie jego czyny. To jak będzie ? Jesteśmy partnerami czy wolisz zostać zapomniany a po tobie zostanie tylko kamienny nagrobek. ?- zagadał do Woja imieniem Ano. Oczywiście tego imienia jeszcze nie poznał. Jedno jest pewne chciał wyjść z tego cholerstwa żyw i cały.
 
Aves jest offline  
Stary 26-03-2011, 19:18   #25
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Drzewiec patrzył się krzywo na wszystkich w okół, a najbardziej ja mieszczanina:
- To taka z Ciebie ekscelencja? To mało mnie te rude potwory nie zeżarły, a ty nie dopijasz herbaty, gubisz mój kubek i jeszcze się mnie boisz?! To ja Umieszczam Ciebie na drzewie...- Urwał. Zwrócił się do nowo poznanych osób
-Witam! Jestem To-Durne-Drzewo-Mnie-Atakuje-Pomocy!- uśmiechnął się przyjaźnie -Ja mam herbatkę, jest doskonała, kończą się mi zapasy ale chętnie się podzielę i poczęstuję bo już ten tutaj przypalany elf co też ognia nie lubi się śpieszył i nie chciał się napić : (, może mu wytłumaczycie, że to tak nieładnie- powiedział wskazując na Drowa.
-Rad jestem ze spotkania-Rzekł siadając i zdejmując z gałęzi wszystko co potrzebne do zaparzenia herbaty- O nie! Przesiałeś mój kubek i nowego nie dostaniesz! Takiego wała!-Wskazał na mieszczanina. Nim w ogóle zdążył zareagować usłyszał krzyk. Ktoś ewidentnie wzywał pomocy, była to kobieta.
-Oho! Ktoś wzywa pomocy!- Rzucił z miną odkrywcy i zawiesił cały koszyk ze sprzętem z powrotem- Może to jakaś seksowna lipa? Ratować! Trzeba ratować!- Niemalże wykrzyczał i ruszył za resztą drużyny.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Ii1tc493bZM[/MEDIA]

Przy klifie spojrzał w dół i zagwizdał przeciągle
-Ale wysoko... A ile wody...-Zamyślił się- Hydraulik!- krzyknął wskazując na ślepo na Drowa - Mam pomysł, wskakuj na mnie, będzie szybciej- Rzekł gotując się do skoku.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 26-03-2011, 20:16   #26
anO
 
anO's Avatar
 
Reputacja: 1 anO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znany
- Witaj chcesz żyć wiecznie? Pomyśl twoje czyny będą opisane w moich balladach każdy w krainie będzie znać twe imię. To będzie coś nie? Każdy bohater potrzebuje kogoś kto opowie jego czyny. To jak będzie? Jesteśmy partnerami czy wolisz zostać zapomniany a po tobie zostanie tylko kamienny nagrobek?
- Że co? O czym ty do mnie mówisz? Jakie wieczne życie, w jakich balladach? – w pierwszej chwile Ano nie za bardzo zrozumiał, o co w ogóle chodzi jego towarzyszowi. – A aa…. pewnie jesteś bardem. – przypomniał sobie po żal się boże grajków, którzy nie dali się w spokoju na pić piwa w żadnej karczmie. - Nikt inny nie może oferować głupszej zapłaty, za potrzebną mu pomoc. Każdy będzie znał moje imię. – zaśmiał się cicho. – Powiadasz partnerami hmm… Nie wiem jak ci mogę pomóc, ani ty mi, ale dobra. Razem może łatwiej uda nam się stąd wydostać. Zatem chodźmy, od stania w miejscu na pewno nie opuścimy tej jaskini.
 
anO jest offline  
Stary 26-03-2011, 22:34   #27
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
W końcu wszyscy byli wolni. Jednak mimo to, ich sytuacja nie wydawała się być najlepsza. W każdym bądź razie, wyjście było tylko jedno... dosłownie.
Szrama rzuciła krótkie spojrzenie na ostatniego z towarzyszących jej mężczyzn. Bard. Lubiła bardów. Znali różne fajne sprośne piosenki. Chociaż ten gadał coś o jakiś balladach i tym, że wszyscy będą znali imię... więc to chyba jakiś lewy bard. Jakieś ballady by śpiewał... Ale cóż, nie można mieć wszystkiego!
Kobieta obejrzała niepewnie korzenie, które znajdowały się w tunelu.
- Nie wiem jak wam, panowie, ale mi się to nie podoba... – mruknęła. – Im szybciej się stąd zmyjemy, tym lepiej – to powiedziawszy zabrała się do wykonywania zamierzenia. Ruszyła korytarzem przed siebie, sunąc wzdłuż ściany, uważając, żeby nie wleźć na korzenie i cały czas uważnie nasłuchując kroków bądź jakichkolwiek innych głosów z korytarza przed nią.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline  
Stary 26-03-2011, 22:43   #28
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Drow słysząc jak swobodnie wojownik nadaje mu miana, choć adekwatne do jego umiejętności, to niezbyt mu się podobały, gdyż nie zawsze ubił jak wszyscy wokół wiedzą co potrafi na prawdę.. choć fakt, że też za dużo się z tymi umiejętnościami nie krył, to jednak nie lubił aby o nich rozpowiadać, co było widoczne po niezbyt zadowolonej minie i dość srogim spojrzeniu wymierzonym w Ursusona.
Słysząc słysząc dość pewną siebie odpowiedź uśmiechnął się i zamierzał cos odpowiedzieć, kiedy Ursuson mimo wszystko odpuścił, na co uśmiechnął się tylko jeszcze bardziej po czym jednak nie powiedział nic. Widział co prawda w nim pewność siebie, co zapowiadało z pewnością ciekawą walkę, jednak dla drowa była to pewność siebie wynikająca tylko z faktu, że nikt go chyba jeszcze nie utarł nosa. No cóż, przyjdzie czas i na niego, jeśli będzie dalej rozpowiadać czego nie powinien.
Następnie mroczny elf nie mówiąc nic więcej odwrócił sie w stronę miasta i ruszył spokojnie ignorując dalsze informacje o kimś potrzebującym pomocy w jaskini. Po dwóch krokach zatrzymał się jednak, gdyż do jego nozdrzy dotarł nikły i niezbyt ładny zapach. Wydał się mu się podejrzany, więc zatrzymał się i zaczął lekko węszyć rozglądając się wokół. Ten nikły zapach spowodował, że Dirith przypomniał sobie o pewnej roślinie rosnącej w jaskiniach, o której czytał w jednej z ksiąg znajdującej się w pracowni Riktela. Nie pamiętał już co prawda szczegółów, ani do czego może być zastosowana, jednak był pewien, że gdzieś czytał o jakiejś roślinie mogącej się okazać przydatnej do jego eksperymentów. Zawrócił więc i usłyszał jak Drzewiec proponuje najwyraźniej jemu transport.
- Nazywam się Dirith jeśli już, i nie dzięki, poradzę sobie sam. - stwierdził podchodząc do urwiska po czym nie rozglądając się długo zaczął schodzić dość zręcznie schodzić po skałach do groty aby sprawdzić czy to z niej pochodził podejrzany zapach. Kiedy już do niej wszedł, rozejrzał się po otoczeniu i znowu zaczął lekko węszyć. Czując, że to właśnie z tej groty dochodzi ruszył dalej nie zwracając większej uwagi ani na wilka ani na wojownika. Następnie podszedł do rośliny emitującej ową woń która go przywiodła i przyjrzał się krytycznie. Po chwili zastanowienia jednak stwierdził, że poza zapachem, który i tak prawdopodobnie nie odpowiada zapachowi rośliny zioła którego miał na myśli nie zgadza sie nic. Jednak przez chwilę zastanowił się czy może nie rośnie ona głębiej w tej jaskini, choć w sumie to nie było takie pewne zważając na głębokość na jakiej się znajdował. Mimo wszystko postanowił pójść dalej. Co prawda nie po to aby kogoś ratować, bo to nie za bardzo go obchodziło, jednak aby sprawdzić czy może głębiej uda mu się znaleźć coś przydatnego, lub może chociaż jakieś korytarze świadczące o tym, że ta jaskinia łączy się z jaskiniami ciągnącymi się w podmroku, gdyby okazało się, że oprócz księgi znajdzie także inne potrzebne mu składniki, oprócz tych jakich musiałby szukać w podmroku lub bardzo się natrudzić aby zdobyć na powierzchni.
Kiedy doszedł do korzeni nad którymi dumał wojownik razem z wilkiem nie myślał wiele. Po prostu zwolnił tylko lekko i kopnął w nie sprawdzając, czy to aby na pewno są korzenie. Fakt, że niby jest możliwość aby te korzonki były częścią jakiegoś systemu alarmowego lub uruchamiały jakąś pułapkę jednak na to za bardzo nie liczył. Zamiast tego sprawdził to na szybko, gdyż najprawdopodobniej nieważne jak lekko stąpałby o korzeniach i jak cicho się skradał, to i tak uruchomiłby pułapkę albo ten system alarmowy w który wątpił bardzo. Gdyby jednak okazało się to jakąś pułapką, to pewnie kopnięcie by ją uruchomiło, a jeśli jakaś faktycznie tam była, to wolał ją uruchomić kopnięciem będąc na skraju korzeni niż po środku porośniętego nimi tunelu.
Gdy wszystko okazało się w porządku, ruszył śmiało dalej podczas gdy jego oczy kończyły sie przyzwyczajać do panujących w grocie ciemności. Szedł dość pewnie, gdyż w ciemnościach widział dość dobrze i nie zamierzał się skradać, gdyż nie to było jego zamiarem. Nie szedł jednak głośno, aby w miarę możliwości nie obwieszczać wszem i wobec o jego obecności w tunelach, w razie jakby gdzieś w środku czaili się jacyś przeciwnicy, czego w sumie się trochę spodziewał sądząc po krzyku kobiety.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 10-04-2011 o 21:00.
eTo jest offline  
Stary 29-03-2011, 22:10   #29
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Płaszcz zrobił swoje. Tak jak się spodziewał Almartelur udało się stłamsić płomienie i to bez przypalenia materiału.
- Chyba już nie będzie mi potrzebny. Wygląda, że nic wielkiego mu nie stało. Trzymaj - powiedział człowiek, który w najlepsze oddawał się grillowaniu.
- Nie ma za co, ale następnym razem, jak zachce Ci się urządzić ognisko, to pal się ciszej. Dobra? - dodał elf po czym z powrotem założył płaszcz.
Rozejrzał się po jaskini. Kobieta zniknęła gdzieś w cieniu, była chyba najrozsądniejsza z nich wszystkich. Pod ścianą leżał jeszcze ktoś. Almartelur chciał podejść i obudzić go, ale zauważył, że już sam się zbiera. Przez tą zabawę w strażaka zupełnie zapomniał o wołaniu o pomoc, które jakby ucichło. Elf nie był pewien czy to dobrze czy źle. Za to wiedział jedno: trzeba wiać!
Dwóch ludzi wdało się w pogawędkę. „No jasne! Tylko ludzie potrafią urządzić sobie rozmowę o pieśniach w samym środku zimnej jaskini, w której nie wiadomo jak się znaleźli i czekać sobie spokojnie na strażników… albo i samą śmierć, bo nie wiadomo co tu robią”. Rozejrzał się znów, żeby znaleźć kobietę, która z nimi była. Jego oczy nie do końca przyzwyczaiły się jeszcze do mroku. Na szczęście sama się odezwała, wiec łatwo ją zlokalizował.
- Nie wiem jak wam, panowie, ale mi się to nie podoba... - mruknęła. - Im szybciej się stąd zmyjemy, tym lepiej.
- Nie żeby to było jakieś odkrycie, ale znakomity pomysł na pewno. Jestem z Tobą - dopowiedział elf przylegając do ściany i posuwając się wolno za tamtą kobietą, uważając na korzenie. Nagle ktoś się odezwał, najwyraźniej do niego.
- Elfie nie wiesz przypadkiem co to za dziwna roślina? Nie rośnie u was coś takiego w lasach?
Ach. To był jeden z tych ludzi, który raczej nie męczył się zbytnio tym, żeby się skradać. „Najwyżej posłuży jako przynęta”. Na tą myśl ledwo utrzymał powagę
- Nie „elfie”, bo brzmi to tak jakbym był niewolnikiem. Almartelur, ale na pewno nic Ci to nie mówi - tutaj wywalił wredny uśmiech - I nie. Nie znam, zwierzyna nie ma przede mną większych tajemnic, ale na roślinkach się nie znam - odwrócił się i przyspieszył trochę by dogonić kobietę.
 
MatrixTheGreat jest offline  
Stary 30-03-2011, 18:43   #30
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację

Silversting z krzywą miną odkładał księgi z powrotem na półkę regału.
- Nie mam klucza – szepnął niby do siebie, niby do otyłego pomocnika. – Rozszyfrowanie tego pisma zajmie mi mnóstwo czasu... zbyt wiele...
Odwrócił się, spojrzał na pomocnika stojącego z łupią miną przy biurku oraz czterech najemników przy drzwiach, wynoszących coś dużego, zawiniętego w szary, płócienny worek.
- Potrzebuję kogoś, kto zna to pismo... – szeptał w zamyśleniu Silversting.
Podszedł do biurka, powoli usiadł, wziął pergamin i pióro do reki. Na schodach jeden z najemników klął, że worek jest za ciężki.
- Kto może je znać? – spytał głupawo otyły sługa, którego dręczyła cisza i poważna mina maga.
- Potrzebuję drowa...! – syknął Silversting, rozdrażniony głupotą sługi, i zaczął pisać list.
- Panie, to będzie raczej... kłopot... prawda...?
Mag przemilczał głupotę sługi tym razem.
- Nieważne co to będzie, skazaniec, ladacznica, więzień pracujący w kopalni... Ważne, żeby był drowem i potrafił czytać drowi! – pisał w skupieniu list, podkreślił wyraz „żywego”.
- Dlaczego zaraz drow? M-może znajdzie się jakiś tłumacz...
- Tak, ale zacznie zadawać pytania po co, dlaczego, każe sobie zapłacić... Drow wyciągnięty z więzienia, burdelu czy kopalni nie będzie się targował... ani przeciwstawiał...
Mag zakończył list, złożył i zapieczętował.
- Jeszcze coś? – jeden z najemników wrócił do izby, zmachany taszczeniem worka po schodach na dół.
- Tak, mam paczkę do dostarczenia – powiedział Silversting.

* * *
Wszyscy;
Przemierzacie podziemne, kręte i miejscami wąskie tunele. Raz po raz gdzieś w ciemności odzywa się i cichnie kobiecy krzyk, który jeży wam włos na karku.
Potem zapada znów cisza... prowadzi was tylko mdłe światełko...

Szrama, Almartelur, Ano, Bravdar;
Zdaje się wam, z godzinami błądzicie po podziemnym labiryncie. Nie macie pojęcia dokąd iść i które tunele wybierać na rozstajach... Ale nie macie wyjścia, jak tylko iść do przodu i trzymać się razem. Nie możecie określić skąd dochodzi momentami kobiecy krzyk, echo kompletnie was dezorientuje... Pod butami chrzęszczą wam te dziwne korzenie. Próby przejścia korytarzem tak, by żadnego nie nadepnąć okazały się niemożliwe nawet dla zwinnej Szramy. Korzenie jednak nie mszczą się póki co za bycie deptanymi, na szczęście...
Po pewnym czasie tunel doprowadza was do większej jaskini.

Cave by *eWKn on deviantART

Tutaj też pełno jest tych korzeni na podłodze, doszły też plątaniny korzonków zwisające całymi kurtynami ze ścian groty! Cuchną niesamowicie, gnijącym nawozem. Nagle całkiem wyraźnie usłyszeliście ciche, kobiece pochlipywanie. Zauważacie młodą, zmaltretowaną kobietę, leżącą na brzuchu kilkanaście metrów dalej, gdzieś po środku jaskini!

There's a body in the woods. by ~ScarahScrewdriveR on deviantART

Ursuson, Kiti, Habaraganth, Dirith, Drzewo;
Drow poszedł przodem. Po prostu wszedł do groty, minął wojownika i wilczycę, i ruszył chrup chrup chrup po korzeniach. Kiedy je kopnął nic się nie stało, nic się też nie stało kiedy po nich szedł. Stwierdziliście że drow wie co robi i ruszyliście za nim. Drzewo towarzyszyło wam! Przynajmniej częściowo... Coś za wami pełznie po zimie – to chyba korzenie waszego znajomego Drzewa! W jakiś magiczny sposób cienkie korzonki wydłużyły się na tyle, że parę z nich podąża raźnie za wami...

Znów słyszeliście momentami kobiece wołanie. Szliście za Dirithem, sadząc, że drow wie najlepiej dokąd iść. Niebawem wąski korytarz doprowadził was do sporej groty. Ona też zarośnięta jest korzonkami i naskalnymi, cuchnącymi pajęczynkami.

Zauważacie tez, że nie jesteście sami! Mniej więcej po środku groty leży na brzuchu zmaltretowana kobieta. Nie porusza się, ale chyba popłakuje.
Na drugim końcu groty zaś stoi jakaś niemała gromadka... elf, dwaj mężczyźni i kobieta o wytatuowanej twarzy...

Szrama, Almartelur, Ano, Bravdar;
Zauważacie, że w mroku coś się poruszyło. Widzicie blask jasnego światła... na drugim końcu groty musi być tunel! Coś się tam porusza...! Zauważacie... białego wilka, z lewitująca kulą białego światła nad głową! Jest z nim też jakiś wojownik! Macie wrażenie że ktoś jeszcze czai się w mroku...

Co jednak ważniejsze – zauważacie że nieopodal kobiety w centrum groty, za wielkim stalagnatem, leżą jakieś torby i... wasz sprzęt! Broń! Wasza broń!

Wszyscy;
- Nie ruszać się!... – usłyszeliście męski, stanowczy głos.
Podnieśliście odruchowo głowy, by teraz dostrzec w mroku sylwetkę elfa, stojącego na występie skalnym, kilka metrów nad ziemią, przy ścianie groty. Mężczyzna wyglądał, jakby uciekł na te skałę przed czymś co było na dole – ale nie było tam nic. Jego krzyk nie był raczej groźba, a ostrzeżeniem.
- O nie, chodziliście po nich...?! – spytał, a raczej stwierdził z podejrzanym gniewem. – Nie zbliżajcie się do mnie!!!

Wszyscy;
Usłyszeliście nagle cichutki syk wysuwanej broni...

Dirith;
...!

Kiti;
Kątem oka zobaczyłaś w blasku białej poświaty błysk srebrnego ostrza. Tylko niesamowity refleks i zwinność uchroniły cię przed drowim sejmitarem, który świsnął w powietrzu i sypnął iskrami otarłszy się o kamienną podłogę groty!

Ursuson;
WTH?! Wszystko działo się bardzo szybko... Zobaczyłeś, że Dirith ma broń w ręku, usłyszałeś warczenie Kiti a sekundę później biała wilczyca z wściekłym ujadaniem rzuciła się na drowa!
Browsing deviantART
Ten zawirował w zwinnym uniku, przepuszczając wilka bokiem!

Ano, Szrama, Bravdar, Almartelur;
Po drugiej stronie groty zaistniała jakaś wrzawa... W ciemności niewiele widzicie nawet pomimo białego światełka skaczącego przy tamtym tunelu. Krótka kotłowanina, ujadanie i warczenie wilka, brzdęk stali...

Ano;
Pamiętasz, że szedłeś tunelem... a potem nagle sparaliżował cię niesamowity ból... Ocknąłeś się leżąc na ziemi, z zamglonymi oczami, ledwo zdolny do ruchu...
[-15 do wszystkich rzutów na kolejne 3 tury]

Szrama;

Po drugiej stronie groty zaistniała jakaś wrzawa... Krótka kotłowanina, ujadanie i warczenie wilka, brzdęk stali... Odruchowo spięłaś mięśnie w odruchu obronnym, kiedy nagle kątem oka dostrzegłaś, że Ano z wyrazem twarzy berserk-zabójca... rzucił się w twoim kierunku, jakby chciał ucapić za szyję i zadusić! Bogowie uchronili jednak swojego kleryka – w porę zdołałaś wykonać unik... i oddać z buta!

Bravdar;
Przykładasz sparaliżowanemu koledze z buta! Ja ci dam, rzucać się na kleryka!...

Almartelur;
...
Nie wiesz, o co poszło, ale pewnie kolega powiedział coś niestosownego... Albo mu po prostu odbiło. Ano rzucił się nagle w kierunku Szramy, a pani kleryk po mistrzowskim uniku zasadziła mu kopa między nogi... Kop w czułe miejsce położył kolegę na miejscu... Bard jeszcze mu dokopał... Cała trojka wygląda jakby nagle ogarnął się paranoiczny szał i wściekłość... Do tego doprowadza ludzi ciemność i cisza...?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172