Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2011, 22:13   #31
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Co się stało!? Co to było!?
Zupełnie jakby ocknęła się ze snu, w środku nocy, kompletnie zdezorientowana i nieświadoma co działo się wokół! Stała przed grotą, zjeżona, w piersi dudniło jej jej własne warczenie! Uciszyła się, przerażona tym że nie wiedziała co dzieje się wokół. Biała sierść wilczycy była zjeżona, Mięśnie napięte, tułów pochylony, jakby zaraz miała na kogoś się rzucić! Podkuliła ogon, panicznie poszukując wzrokiem osłony. Rozejrzała się by zorientować się co się dzieje z reszta towarzyszy, ale w mroku nadal nie wszystko widziała, co tylko dodatkowo ją przerażało. Widziała mrocznego elfa z bronią w ręku i Ursusona, kompletnie zamurowanego. Coś ich zaatakowało!? Dirith też był zorientowany, ale i on nie odniósł ran. Chyba... Chwiał się na nogach, ale nie czuła zapachu krwi. Coś musiało ich zaatakować i uciec w ciemności groty!

Zaszczekała ostrzegawczo, płaczliwie, przesuwając się za Ursusona. Sama nie wiedziała dlaczego szczeknęła. Chciała ostrzec resztę, dać znać że działo się coś złego, Ale nie była pewna co i jednocześnie to szczęknięcie było wołaniem o pomoc.

Czuła Chaos w powietrzu. A Może to nie był Chaos, tylko te korzonki na ścianach... Nie, to jednak zdecydowanie był Chaos! Sporo sporo sporo Chaosu!!!

Powiadają że był kiedyś okrutny i przebiegły drow, Ray`gi Terayatechi. Mgły Chaosu topiły się na widok jego legendarnego zawadiackiego uśmieszku. Kiti miała wrażenie, że Ray`gi gdzieś się uśmiecha, a Mgły Chaosu są bardzo... podekscytowane. Działo się coś bardzo bardzo bardzo złego i Kiti zaczynała się modlić, aby wyszli z tego cało. Póki co czujna oświetlała nadal grotę na ile mogła swoim zaklęciem leczenia, wypatrując wroga i gotowa leczyć potrzebujących.

Na drugim końcu groty też się coś działo, coś złego. Widziała blask pochodni, sylwetki ludzi, słyszała odgłosy szarpaniny, krzyki bólu. Ktoś upadł, ktoś kogoś uderzył... Żałowała teraz że zaszczekała, ale i tak jej światełko musiało być w ciemnościach bardzo widoczne, a wcześniej i tak już warczała. Nie rozumiała dlaczego tamci walczą, ani kim są. Była wśród nich kobieta... czy to ta która wcześniej wzywała pomocy!?

Zmaltretowana kobieta leżała też po środku groty! Nieopodal niej, na skale, stał półelf. Chaosie!

Kiti bała ruszyć się z miejsca. Za plecami wojownika czuła się bezpieczniej. Czuła dreszcz na futrze i przypływy schizofrenicznego lęku, fale pytań zalewały jej umysł, nie pamiętała co się przed chwilą, miała pustkę w pamięci, wyrwaną z życia chwilę! Atmosfera zagęszczała się, Kiti niemal czuła macki Chaosu na sobie i widziała je w mroku groty. Z boginią Chaosu, Mistress, się nie zadziera! Kiti nie umiała zebrać myśli, czuła się osaczona, w tym ciemnym, klaustrofobicznym miejscu. Jej umysł przepełniały dziwne myśli, szmery, szepty...! Czuła że ktoś nie chciał aby naruszali spokój tej groty i miała wrażenie, że sama Mistress zaraz ich stąd wykurzy! A przecież z Chaosem się nie zadziera!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=XCloEUuPpH0&feature=rec-LGOUT-exp_stronger_r2-2r-4-HM[/media]

Kiti nie była sobą. Miała zawroty głowy, źle się czuła, czuła się miażdżona tym miejscem. Nie umiała zebrać myśli ani wykonać sensownego ruchu.
„Muszę walczyć!... Przecież Biel nigdy nie zgaśnie w mroku! Zostawcie mnie, cofnij się, Chaosie!... (scena 0:51: Mistress; „wth, lol”) C-c-cofnij się, Chaosie, proszę!... Proszę!? Zaraz ci pokażę potęgę Bieli!” – była na skraju rozpaczy i akcji rzucenia się do odwrotu z groty.

Ta kobieta potrzebowała pomocy! Przecież po to tu przyszła, żeby pomóc, jest klerykiem!
Wychyliła się nieco i rzuciła uleczenie na kobietę leżącą na środku groty, ciekawa reakcji tamtych z drugiej strony jaskini. Snop białego światła spłynął na leżącą na podłodze kobietę... Musieli go zobaczyć...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 04-04-2011, 11:54   #32
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Grota, do której dotarli okazał się być miejscem w którym znaleźli odpowiedzi na kilka z dręczących ich pytań... oraz jeszcze więcej pytań. Szrama, przyciśnięta to ściany obserwowała obcych po drugiej stronie groty. Czy to byli ci piraci...? Coś nie bardzo wyglądali na wilki morskie!
No i jeszcze ten elf na skale, o co mu chodzi z tymi korzeniami?
Kobieta spojrzała na chwilę w dół, pod swoje nogi.
Później wszystko było dziwnym chaosem spotęgowanych echem odgłosów walki z drugiej strony groty, migotliwego światła i jakiegoś poruszenia.
Jeden z mężczyzn, którzy jej towarzyszyli leżał na ziemi, trzymając się na krocze a drugi doprawił go jeszcze kopniakiem. Jakoś wiedziała, że przynajmniej pierwszy cios został wyprowadzony przez nią. Cofnęła się o krok od swoich towarzyszy, po czym odwróciła i niczym błyskawica pomknęła w stronę ich ekwipunku.
Zobaczyła, że na kobietę, w stronę której siłą rzeczy musiała się kierować padł snop światła. To sprawiło, że zatrzymała się, ale tylko na chwilę. Bez zawahania pomknęła dalej, dopadła swoich rzeczy i złapała broń.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline  
Stary 06-04-2011, 10:08   #33
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
Głosik z plecaka. Słowa tak wyraźne, jakby je ktoś wbił do głowy. Ursuson odruchowo przystanął.

„Nieumierający Ent… czym do cholery jest Nieumierający Ent? Nigdy o nim nie słyszałem…”

Ta absurdalna myśl pojawiła się w momencie, gdy wojownik ruszył do przodu, nabierając powietrza w płuca.

- UCIEKAJCIE!!! Zasłonić usta i nos i uciekać do wyjścia! NATYCHMIAST!!! Nie deptać korzeni!!!


Nie wiedział czemu, ale bezgranicznie zaufał głosikowi z plecaka. Coś w tym było, coś magicznego, co popychało go do działania zanim pojawiało się ziarenko wątpliwości.

Było już za późno. Dirith został zatruty i właśnie próbował rozsiekać Kiti, po drugiej stronie jaskini słychać było wrzawę. Trzeba działać, i to szybko.

Ursuson zauważył leżącą na brzuchu kobietę. Podbiegł do niej ostrożnie, zasłaniając usta i nos. Zatknął broń za pasek, chwycił leżącą wstrzymując oddech i sprawnie przerzucił ją sobie przez plecy.

„Co jak co, ale w szybkim wynoszeniu kobiet w inne miejsca nie miałem sobie równych w całej mojej krainie”

Uśmiechnął się, mimo grozy całej sytuacji.

- Kto może iść, niech biegnie za mną do wyjścia.

Ruszył biegiem. Czasem musiał przystawać, gdyż w ciemności powrót był o wiele trudniejszy. W końcu owionął go świeży powiew znad jeziora. Dopadł skalnej półki, ułożył kobietę i zwrócił się do Drzewa.

- Enthinusie, w jaskini jest inny Ent, chyba spaczony. Czy nie dał byś rady zagadać po waszemu, żeby dać nam czas na działanie? Może uda Ci się go przekonać!


Nie czekał na odpowiedź. Ukląkł przy kobiecie, odrywając od jej ubioru duży kawał materiału. Zauważył białą skórę młodego, pięknego ciała. Materiał zawiązał wokół twarzy, zasłaniając usta i nos. Biegiem ruszył z powrotem.

Dirith wciąż próbował rozsiekać Kiti. Trzeba było z tym skończyć, chociaż Ursuson wiedział że z drowem nie będzie łatwo. Wyczekał odpowiedni moment, aż ten będzie odwrócony, i przycelował pięścią w której trzymał namacany w ciemnościach kawałek skały. Tak ciężki cios powinien na chwile uspokoić napastnika. O ile oczywiście trafi…
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!

Ostatnio edytowane przez Bartosh : 06-04-2011 o 10:18.
Bartosh jest offline  
Stary 06-04-2011, 14:29   #34
anO
 
anO's Avatar
 
Reputacja: 1 anO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znany
- Co jest u licha? - wymamrotał bardziej do siebie niż do towarzyszy, leżąc na dziwnych korzeniach, które wydzielały odrażający odór. Próbował zebrać myśli i siebie z ziemi. Z ostatnich wydarzeń pamiętał jedynie, jak razem z towarzyszami wędrował długimi korytarzami szukając wyjścia z jaskini. Przypominał sobie jak doszli do dużej groty, gdzie jakiś elf wrzeszczał coś o tym, żeby się do niego nie zbliżać, a później czarna dziura w głowie. Nie mógł odtworzyć co się stało później. Miał wrażenie, że zaatakował go jakiś potwór, a biorąc pod uwagę ból i zawroty głowy utwierdzał się w swoim przekonaniu. Jednak teraz po stworze, który go napad nie było śladu. Za to gdy chciał się podnieść kolega bard poczęstował go kopniakiem. Ano po ciosie zerwał się na równe nogi i mimo że nie czuł się w pełni sił rzucił się na bard chcąc popchnąć go na ścianę.
- Rozum ci odebrało?! Co ty wyprawiasz?! - wykrzyczał w jego kierunku. - A może ty elfie... - zawahał się się na sekundę, próbując przypomnieć sobie imię łowcy - znaczy Almartelur powiesz mi co tu jest grane?
Ano rozejrzał się żeby zobaczyć gdzie podziewa się ich koleżanka i wtedy zobaczył jak biegnie ona w kierunku ich EKWIPUNKU. Już miał zacząć biec za nią po swoje rzeczy, gdy zobaczył nie daleko leżącą kobietę. "To na pewno ona cały czas wołała o pomoc. Co jej się stało?" - zastanawiał się Ano. Po chwili dostrzegł snop białego światła wystrzelony z drugiego końca jaskini przez jeśli dobrze widział białego wilka. Co wilka?
- Mówiłeś, że znacz się na zwierzętach - przypomniał Almartelur'owi - to normalne? - spytał z nie dowierzaniem co widzi.
Jakby tego wszystkiego było mało jakiś człowiek przybiegł, wybiegł i wyniósł nieszczęsną kobietę, krzycząc, żeby uciekać czym prędzej z jaskini.
Tego było za wiele na raz. Ano kompletnie nie wiedział co dzieje się wokół niego, a tym bardziej co ma teraz zrobić."Zostać tutaj i poczekać jak to się potoczy, czy brać niego za pas i wiać stąd czym prędzej? To nie jest dobre miejsce na postój" - zdecydował. Pobijany ruszył więc w kierunku swojego ekwipunku, rozglądając się za potworem, który go przed chwilą urządził i przytykając rękaw koszuli do ust i nosa, żeby przynajmniej w jakimś stopniu zniwelować ogarniający go smród.
- A ty niczego nie kombinuj, mam cię na oku. Na drugi raz nie będę taki miły. - rzucił, cały czas zdenerwowany, w kierunku barda.
"Wziąć miecz do ręki, zabrać klepsydrę oraz resztę rzeczy i udać się w kierunku, w którym pobiegł krasnolud". Taki miał plan.
 

Ostatnio edytowane przez anO : 07-04-2011 o 00:01.
anO jest offline  
Stary 07-04-2011, 00:02   #35
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Au... Co się...? Dlaczego trzymasz broń w ręku...? Strasznie kręci ci się w głowie, podwójnie widzisz i zachwiałeś się na nogach. Nie jesteś pewien co się stało, chwilowo urwał ci się film.. pamiętasz, że jakiś potwór cię zaatakował i... chyba... nie pamiętasz kiedy i jak dobyłeś broni... Po chwili poczułeś się lepiej, widziałeś normalnie i pewnie stałeś na nogach, ale nadal nie miałeś pojęcia co przed chwilą zaszło...

..ale jedno Dirith wiedział na pewno. Ktoś kogoś zaatakował i w takiej sytuacji trzeba było działać, często nawet jeśli nie ma się pojęcia co dokładnie zaszło. Na szczęście to nie była pierwsza potyczka mrocznego elfa, a można wręcz powiedzieć kolejna z rzędu, tak więc wystarczyło po prostu zdać się na dobrze wyrobiony instynkt. Prawdopodobnie to właśnie dzięki tym wyćwiczonym przez lata nawykom i nabytym instynktom dlaczego miał w ręku broń zanim zdążył dokładnie dostrzec napastnika. Zachwiał się jednak dość wyraźnie. Sam nie wiedział od czego, co go na szczęście nie tylko zirytowało, ale i nakłoniło do bardziej świadomego działania. Korzystając z okazji, w której jeszcze widział więcej niż normalnie, a dokładnie mówiąc to dwa razy więcej, rozejrzał się szybko i wyostrzył zmysły na ile było to możliwe. Wiedział dobrze, że w walce najlepiej mieć za sobą plecy kogoś zaufanego, na kim można polegać lub ścianę. Tym bardziej w sytuacji, kiedy ma się do czynienia z przyczajonym przeciwnikiem, na co wszystko wskazywało. Dlatego też mroczny elf nie wahał się dłużej tylko odwrócił się plecami do zaufanego kompana, któremu mógł zawierzyć własne życie - litej skale tworzącej ścianę korytarza/groty w której się znajdował. Nie zrobił tego jednak zupełnie ufnie, gdyż przekształcił swoją broń w wakizashi, krótki miecz podobny do katany, który doskonale zdaje wszelkie egzaminy z walki w wszelakich korytarzach. Koniec rękojeści dodatkowo uformował w ostry szpikulec, którym dźgnął za siebie dając jednocześnie krok w tył, aby móc oprzeć się o stabilną przeszkodę, która nie pozwoli nikomu zaatakować go od tyłu.. a jeśli ktoś już tam był z wystawionym sztyletem.. No cóż.. Ryzyko zawodowe, jak każdego innego zawodu na tym świecie, dlatego też skała miała aranżowane spotkanie ze szpikulcem. Kiedy już miał za sobą solidne oparcie, które pomogło mu utrzymać równowagę, znieruchomiał aby odzyskać do końca równowagę i jeszcze raz się szybko rozejrzał aby spróbować określić gdzie może być przeciwnik, który właśnie go zaatakował. Następnie jedyne co robił to przez chwilę nasłuchiwał i nawet powęszył trochę starając się wyfiltrować jakiś zapach inny od smrodu produkowanego prawdopodobnie przez te wszystkie korzonki.. co ze względu na dość mocną woń smrodu łatwe nie było, tak więc nic dziwnego, że nic nie wyczuł. Jedynym co widział po szybkim rozejrzeniu się, był zdziwiony Ursuson, zjeżony wilk stojący za nim, jakieś inne korzenie, prawdopodobnie jakaś sztuczka drzewca, który nie mógł sie samemu to tej groty wcisnąć. Dodatkowo oprócz tego, w grocie leżała jakaś kobieta, elf grotołaz i jakaś inna bliżej nieokreślona grupa, która najwyraźniej także została zaatakowana.
~ Świetnie.. ~ pomyślał likantrop oceniając całą sytuację. Pozostawał jednak czujny. Zaczął wolniej oddychać i trochę obniżył pozycję, co dawało mu więcej możliwości, chociażby do cichszego poruszania się. Tak więc skradając się zaczął wchodzić głębiej do groty, jednak cały czas pozostawał zwrócony plecami do ściany i nadaj się rozglądał spoglądając nie tylko przed siebie, ale też i za siebie, aby nie dać się zaskoczyć. Dodatkowo poprawił chwyt na broni i ponownie zmienił ją lekko nadając ostrzy matową powierzchnię, aby jego ostrze nie odbijało tak wyraźnie światła, przez co był jeszcze bardziej niewidoczny. Nie przejął się także zupełnie krzykiem wojownika nakłaniającym do ucieczki. Jedno było pewne. Ktoś go tutaj zaatakował i nie zamierzał tak łatwo stąd odejść. Przynajmniej nie dopóki nie zarżnie tego kto go zaatakował. Tak więc nie pozostało teraz nic innego jak tylko znaleźć tego kto odważył się go zaatakować.
W miarę jak wchodził głębiej analizował jednak sytuację i wiedział, że napastnika raczej nie ma wśród obecnych w tej części groty. Nikt z grypy na przeciwko nie był dostatecznie szybki aby go zaatakować i wrócić do grupy, tak samo jak elf z półki. Nikt z jego grupy raczej też nie, gdyż w takim wypadku nie stałby wcześniej bezczynnie zdezorientowany, tylko walka prawdopodobnie już by wrzała.. a w tej chwili drow był już chyba na granicy cierpliwości i nie zamierzał się cofnąć przed niczym. Fakt, że to pewnie trochę opóźni jego poszukiwania księgi, jednak akurat tym razem sprawy poszły za daleko i bez rozlewu krwi się nie obejdzie, dlatego kiedy już znajdzie przeciwnika, lub kiedy tym razem coś go zaatakuje nie zamierza się ograniczać i prawdopodobnie po "wstępnym" ataku mieczem zamierzał się przemienić i nie ograniczać się tak jak w prawie każdej walce.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 10-04-2011 o 21:10.
eTo jest offline  
Stary 07-04-2011, 22:26   #36
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Kochanie, tańczyłeś kiedyś z demonami w jasnym świetle księżyca? Tak, tak... Dla nich, jesteś tylko dziwakiem, tak jak On był.

Reitei de Gyor był tego świadom. Przebył wiele dróg, przemierzył krainy, oceany, pogórza i puszcze w poszukiwaniu. Życie całe plótł swoją opowieść, życie całe spędził na łowach nieuchwytnej przeszłości. Pragnął zostać wzięty w matczyne ręce, które zapieczętowałyby jego mrok duszy. Pragnął jednym ruchem przeciąć węzeł goryczy utkany z białych plam jego dzieciństwa. Nie było mu to jednak pisane. Śmierć zakończyłaby jedynie agonię pół-elfa i uciszyła jego cierpienie skrzętnie ukrywane za woalką pogodnej, łagodnie szalonej miny. Ramieniem sięgał w głębinę duszy próbując wydobyć z niej dzień, w którym umarł jako bohater, a narodził się jako potwór. Próbował wydobyć z niej swą siostrę, którą stracił z głupoty swojej oraz mrocznego wirtuoza, drowa o skórze ciemnej niczym heban, włosach bieli kości słoniowej. Ray'gi... Czy kiedykolwiek go spotkał? Skąd pochodził? Kim był sam Reitei zanim wyruszył w tułaczkę swojego życia, a tragizm, ból i zniszczenie owładnęły jego zmysły? Czym był tajemniczy tatuaż w około jego prawego oka? Nikt nigdy nie pytał, prócz samego Reitei'ego. Pokazywał ludziom to co chcieli ujrzeć, a oni nie zaglądali pod powierzchnię. Bo kiedy, dawno temu nałożył maskę był słaby, ona dodała mu sił i poprowadziła go, ale jednocześnie przyniosła mu brzemię szaleństwa, które wzięło jego duszę w swe poczwarne ramiona. Miłość? Ależ kochał. Echa przeszłości przypominały mu o wielkości rzeczy. Pamiętał jedną taką, uroczą... Kimże była ta wyznawczyni Bieli? Nie umiał nawet rozróżnić już, czy mogła to być baśń czytana mu przez matkę do poduszki, czy rzeczywiście istniała niegdyś drużyna istot przemierzających świat w poszukiwaniu ostatecznej klęski. Drużyna Takich jak On. Nie jestem szalony...! Haha... Nie jestem! To było jedyne zdanie, które wyraźnie błyszczało mu w pamięci, gdy zaszlachtował pierwszych niewinnych ludzi. Świat od tego czasu grał z nim w karty. I miał lepszą rękę. Reitei tańczył na śliskim parkiecie rzeczywistości. Ale niektórzy, Tacy jak On, nie zasługiwali tylko na z góry przewidziany los, na prawdę. Zasługiwali, by ich głęboko noszona wiara, ostatnimi siłami broniąca się przed natłokiem ciemności została wynagrodzona. Tacy jak On zawsze prowadzili nierówną walkę ze światem.

***

Tragiczna tułaczka doprowadziła go na wyspę zamieszkałą przez pewnego dziedzica. Gdy zeskoczył z pokładu statku głęboko nabrał świeżego powietrza w płuca i wypuścił je śmiejąc się radośnie. Ciemność nie zawsze starała się mu towarzyszyć. Wyjął swój flet i wdrapując się na najbliższą skałę pół-elf pozwolił, aby piękno nut popłynęło i wypełniło czyste powietrze drganiem. Jakże był szczęśliwy! Nie miał prozaicznej natury, żył tragicznie, ale żył również tym co niewielkie i codzienne. Nie sprawiłoby mu problemu w tej samej chwili szczęścia dobyć ostrza i rozpłatać trochę prostactwa, aby ulżyć tylko reszcie swych pragnień duszy.

Los pragnął, że poznał na statku grupę rzezimieszków, którym zaimponował swą mocą, a kobietom obecnym w grupie niecodzienną urodą. Półelf szybko zdołał ich sobie podporządkować i po krótkim okresie kilku dni spędzonych na lądzie w okolicach wioski - jego paru, bezwartościowych na dłuższą metę towarzyszy dopadło dziwną grupę osób, biorąc ją w niewolę i wiążąc na dnie jaskini w pobliżu niedalekiego jeziora o błękitnych, czystych wodach, zamkniętych w skalnej grani. "Vivaldus", gdyż tak Reitei de Gyor przedstawiał się innym, wyruszył więc śmiejąc się z głupoty uwięzionych - do groty, w której byli przetrzymywani, aby zdecydować co z nimi zrobić. Głupi, który myśli, że ty, Reitei, chcesz jedynie patrzeć jak świat staje w ogniu. Szukasz czegoś więcej. Reitei szukał czegoś więcej. Wkrótce miało się okazać czego.

***

Półelf stojący na półce skalnej, Reitei, obserwował dwie grupy stojące po przeciwległych krańcach jaskini, które w zamęcie nie potrafiły się odnaleźć. Z jednej strony jego dawni jeńcy, z drugiej - samozwańczy ratownicy. Na środku groty jęcząca kobieta, prawdopodobnie ostatnia z jego chuligańskich przyjaciół, która przeżyła atak nieumarłego stworzenia. Reitei miał egzotyczną urodę, piękno elfa, stanowczość i siłę rys człowieka. Seledynowe, osobliwe, lecz piękne włosy były dla niego samego tajemnicą, jak i jego prawe oko okolone mistycznym, czarnym tatuażem. Atletyczną, wysportowaną, lecz nie wybitnie umięśnioną sylwetkę wsparł na ostrzu i nie zamierzał podejmować żadnej akcji, ale pozwolić zebranym w dole poradzić sobie samym. Był zadowolony z rozwoju sytuacji. Jego głupi towarzysze zginęli głupią śmiercią, tylko by mu ciążyli. Roześmiał się głośno, podczas, gdy inni walczyli u jego stóp, w grocie. Śmiech poniósł się echem w korytarzach. Ci ludzie przysłużą mu się z pewnością. Już wzrokiem dobierał sobie bliższych towarzyszy. Wbrew pozorom, chociaż lubił samotność, ona zdecydowanie zaczynała mu działać na nerwy podczas długiego rejsu. Był u wrót kolejnego etapu podróży. Nie dla zysków, sławy, czynu. Dla niejasnego celu, który wciąż formułował się w jego umyśle.

Kochanie, wróciłem.
- Reitei
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 08-04-2011 o 00:47.
Mijikai jest offline  
Stary 08-04-2011, 21:19   #37
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=L6W6Agqujpw&feature=player_embedded[/MEDIA]

Te korzenie.
Drzewo zapuściło swoje. Musiało, nie było innego wyjścia. Chciał pomóc, pić herbatę ale nie robić tego samemu. Potrzebował ich, a oni jego. Ale te korzenie, ta woń i ich smak. Tam był inny Ent, uwięziony, skorumpowany, czuł go.
"Dobrze, doskonale..."
Tylko jak im powiedzieć? Bezsensowna walka tak na prawdę.

Ent westchnął
-I znowu wszystko zależy od zakorzenionych drzew- Powiedział do siebie. Tamten drugi drzewiec. Był oszalały, ból... Nie widział słońca, można wytrzymać ale ile? Coś go spaczyło... Chaos, tak, czarna energia go przepełniała, to tak jakby wilk zaczął jeść trawę, owca mięso, a drzewa nie piły herbaty. To było nienaturalne, złe i... dlaczego? Po co ktokolwiek miałby zamykać inne drzewo pod ziemią? To nienaturalne.
Drzewiec pokiwał głową. "Skrócić jego męki, to wypadałoby zrobić. Uratować? A czy zgnilizna nie zaszła za daleko i będzie pamiętał smak świeżej wody, oddech powietrza, czystego, smak herbaty?"
 
one_worm jest offline  
Stary 08-04-2011, 21:59   #38
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ursuson;
Sprawa była zagmatwana. Weszliście do tej groty idąc za wołaniem o pomoc jakiejś kobiety. Kojarzyłeś szybko fakty... te korzenie, na podłodze, na ścianach... Jak twierdził tajemniczy, tylko dla ciebie słyszalny głos dobiegający z twojego plecaka, te korzenie były żywą istotą. Czy raczej – nieumarłą istotą. Nieumierającym Entem. Nie wiedziałeś co to za istota, ale głos z twojego plecaka twierdził, iż korzenie te wydzielają halucynogenną substancję, wprowadzającą istoty mające z nią styczność w ślepy szał, sprawiając, że ofiary atakowały bezmyślnie siebie nawzajem, jak Kiti i Dirith przed chwilą rzucili się na siebie bez wyraźniejszego powodu... Tobie udało się póki co oprzeć urokowi Nieumierającego Enta, ale byłeś otoczony przez tych, którzy jemu ulegli – co też nie było miłe... Kleryk nie stanowił dla wojownika większego zagrożenia, ale drow... Jeśli Dirith znowu na kogoś się rzuci, może się to skończyć bardzo nieprzyjemnie...

Reitei;
Ci też zaczęli się siekać. Skażeni mocą Nieumierającego Enta, zupełnie tego nie świadomi, skoczyli sobie do gardeł i innych miejsc poniżej pasa... Póki co krew się nie polała, ale po tym co widziałeś wcześniej wiedziałeś, że to tylko kwestia czasu... Nieumierający Ent nie był istotą zbyt mobilną – sieć jego korzeni porastała ściany i podłogę groty, niczym pajęczyna pająka, a Ent, jak pająk, czekał cierpliwie na ofiary. Kiedy te, skażone ślepym szałem, pozabijały siebie nawzajem, padały gdzieś w grocie, truchła lądowały na korzeniach, które oplatały i wchłaniały odżywcze substancje z martwych ciał. Tym sposobem Nieumierający Ent polował i żywił się nawet się nie poruszając...

Szrama, Almartelur, Ano, Bravdar;

Udało się wam opanować chwilowy chaos. Nie do końca rozumiejąc co się wokół dzieje, rzuciliście się po swoje rzeczy i broń. Odnaleźliście wszystko, co uprzednio straciliście. Z bronią poczuliście się dużo lepiej. Chociaż obcy, których spotkaliście, byli podejrzani i wyglądali na takich co potrafią zrobić kuku, chwilowo nie interesowali się wami i nie wykazywali wrogich zamiarów. Jedynie drow, który wyglądał na „podejdź a zabiję” nerwowo szukał czegoś po grocie, darząc was niezbyt przyjaznym spojrzeniem. Almartelur ocenił, że zachowanie wilka jest podejrzane, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Wilk jakby chciał was ostrzec, zachęcić do ucieczki i podążania za nim, nie był agresywny wobec was. Mieliście dosyć tej ciszy i ciemności. Chwyciwszy swoje rzeczy i broń ruszyliście za wojownikiem, który wytaszczył nieprzytomną kobietę z groty. Pochodnia i białe światełko lewitujące nad głową wilka rozjaśniało wam drogę...

Wszyscy;
Zebraliście się do wyjścia, ewakuacja!
Próbowaliście nie deptać po korzeniach Nieumierającego Enta, ale miejscami okazało się to niemożliwe. Za radą Ursusona wstrzymywaliście wtedy oddechy, tyle tylko mogliście zrobić...

Drzewo;
Próbujesz nawiązać kontakt z korzeniami Nieumierającego Enta, ale jego korzonki nie chcą gadać z twoimi... hmmmm...

Ursuson;
Wytaszczasz nieprzytomną kobietę na zewnątrz, z nadzieją że ocknie się ona pod wpływem świeżego powietrza. Zostawiasz ją na półce skalnej nad jeziorkiem, pod opieką Drzewa i wracasz po resztę zespołu, która została w grocie.

Szrama, Almartelur, Ano, Bravdar, Drzewo;
Wreszcie! Światło!
Tunel groty doprowadził was do podziemnego jeziora. Dalej trzeba było płynąć na zewnątrz.


Wypłynęliście na zewnątrz – piękne, niewielkie jeziorko otoczone wysokimi skałami, po których dało się jednak wspiąć. Na szczycie skał było... drzewo. Ale nie byle jakie drzewo! Dąb. Do tego...żywy. Znaczy poruszał się. Ent! Super... Był to jednak przyjazny Ent, bowiem wojownik taszczący nieprzytomną kobietę zagadał do owego Drzewa. Następnie pozostawił nieprzytomną na skalnej półce nad jeziorem i zawrócił z powrotem do groty.

Byliście w wodzie, sam na sam z Entem i nieprzytomną kobietą...
Kiedy to nagle z nieruchomym ciałem kobiety zaczęło się dziać coś... coś złego. Jej ciało zmieniło się, niby ledwo zauważalnie, ale jednak, wyczuwalnie, gdzieś w podświadomości, instynktownie... Nieprzytomna pani zaczęła się poruszać... A wiatr przyniósł won niesamowitego wręcz odoru...
Oczom własnym nie wierzyliście. Poturbowana pani z groty mozolnie wstała na skalnej półce, na czworaka... Po czym obróciła ku wam swoją jakże urodziwą buźkę...!
HorrorDoll by ~Ophelia-Amok on deviantART

Drzewo;
Jasny gwint!... Tam w dole, nad jeziorem...!

Szrama, Almartelur, Ano, Bravdar;
JASNY GWINT!!! Tuż obok was, na skale...!!!!

Ursuson;
No dobra... Dirith nadal tu jest... Wygląda niezbyt dobrze, najwyraźniej trucizna Nieumierającego Enta nadal na niego działa... Widać jak mroczny elf niepewnie stoi na nogach, nerwowo się rozgląda... Jest to również szansa dla ciebie! Miałeś w sumie dobre intencje. Ogłuszyć drowa, dla jego własnego dobra i dla dobra reszty drużyny. Udajesz, że zwiedzasz sobie jaskinie, oooo, jakie ładne stalaktyty... [podnosisz kamiorek]
Drow; ....[próbuje pewnie ustać na nogach, stara się mieć skały za plecami]
Yhm-hmmm jakie ładne stalagmity... [podkradasz się za plecami drowa]
Drow; ...? [spojrzenie kątem oka w tył]
O, jakie fajne korzonki Nieumierającego Enta tu rosną, no coś takiego... [zaczajasz się na nowo]
Drow; ...[zniecierpliwione sapnięcie]
Grzeczny drow, ładny drow, nie odwracaj się teraz...!
No ale wiadomo jak z grzecznością drowów bywa... I było tak i tym razem. Zabójca był szybszy i cios który miał go uspokoić chybił – wkurzając go nie na żarty!... W chwili gdy wiedziałeś już, że chybiłeś, poczułeś uderzenie, które odrzuciło cię kilka metrów do tyłu, na skały. Rąbnąłeś i osunąłeś się na ziemię. Ciemności groty zalało oślepiające światło...

Kiti;
Rzuciłaś uleczenie na Ursusona. Zły pomysł, rzucać się z kamiorkiem na uzbrojonego drowa, w jaskini!!!....

Ursuson;
Ból minął, światło zniknęło. Drow był za to mocno wkurzony. Po ty, jak biała wilczyca rzuciła na ciebie czar uleczenia, wyraźnie zmęczona utrzymywaniem czaru tak długo dla oświetlenia groty, nie zdołała utrzymać lewitującej, oświetlającej drogę białej kuli. Jedyne źródło światła w grocie nagle zniknęło i zapadły idealne ciemności.

Kiti, Ursuson, Reitei;
Zostaliście w grocie sami. Z nieziemsko wkurzonym, zatrutym przez Nieumierającego Enta drowem-zabójcą. Będzie o czym opowiadać... o ile stąd wyjdziecie w jednym kawałku... Kula światła wyczarowana przez białego wilka wygasła i w grocie zapadły idealne ciemności. Słyszeliście chrupanie, jakieś obrzydliwe trzaski łamanych kości... Poczuliście się bardzo, bardzo marnie... Grotą wstrząsnął nagle potężny ryk wielkiego kota, skały wokół dosłownie zadygotały. W ciemnościach zabłysły na moment dwa ślepia...
http://i.wp.pl/a/f/jpeg/25266/kot7PIERWSZY_sxc.jpg

Po czym zniknęły wam z widoku. Czujecie jak serducha dudnią wam w piersiach. Być może zamroczony drow zaraz upadnie i straci przytomność od trucizny... By może jednak drow, choć zamroczony, doskonale wie, że nie widzicie go w ciemnościach, podczas gdy on was, owszem, widzi...
A Może By Tak WIAĆ?!?! Chyba jest to sytuacja z serii „it`s too late to apologise...”

Szrama, Almartelur, Ano, Bravdar, Drzewo;
Panienka Z Groty wstała całkiem żwawo... Zerknęła na was z miną „przekąska!” i... rzuciła się do wody, w której [poza Drzewem] właśnie sobie pływacie! Chyba nie chce was uściskać w ramach podziękowania za ratunek!... Porusza się niewyobrażalnie, w sensie że szybko i zwinnie jak na coś martwego, a do tego sposób w jaki wygina stawy i kończyny... jednym słowem stosunkowo nieprzyjemno-makabryczny!
A Może By Tak wiać?!?!
A Może By Tak przetrzepać to nieumarłe cielsko?... Nie ma to jak pomachać mieczem w wodzie czy postrzelać z łuku z pozycji pływackiej...!
A na domiar złego z groty z której przed chwilą wyszliście zahuczał wściekły ryk jakiejś sporej bestii! Smok, niedźwiedź, tygrys...?!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 08-04-2011 o 22:03.
Almena jest offline  
Stary 10-04-2011, 20:52   #39
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Dirith szalał. Trzęsły się jej nóżki. Gdyby była na miejscu Ursusona, po ciosie Diritha zostałoby z niej mokre futro.

„I kiedy wszystkie światła w ciemności zgasną, nie lękaj się, albowiem jest Światło, które w najciemniejszym mroku nie ginie...! – powtarzała sobie w myślach. – Jest takie Światło, jest takie Światło...!”

Dirith był przecież częścią Stada! Należał do Watahy! Był agresywny i brutalny, ale był częścią Stada! A teraz nie panował nad sobą, to nie jego wina, działo się coś złego, opanował go... Chaos? Drow opanowany Chaosem, masło maślane!? Zawsze bała się Diritha, ale też na swój sposób mu współczuła. Przecież o tym, nie mówił, ale musiał wiele wycierpieć... Wiedziała, że kiedyś, dawno temu, był niewolnikiem czy też królikiem doświadczalnym szalonego drowiego maga, który przemienił go w chimerę. Bezduszną, agresywną i zabójczą chimerę, ale czy... Dirith zawsze taki był, czy to wina tego maga? Wiele razy obserwując przemianę Diritha wyobrażała sobie jak Dirith stał się chimerą... a przecież nie stał się nią z własnej woli!!! To musiało być dla niego straszne, a sądząc po tym jak przebiegały jego przemiany, to również strasznie bolesne!

DA2: Fenris by ~Tantu on deviantART

Nie dziwiła się w sumie, że z drowa zabójcy wyrosła zgrywna chimera-drow-zabójca, mogła się dziwić dlaczego Dirith nie próbował znaleźć ukojenia dla swej duszy, ale nie mogła go oceniać, nie wiedziała przez co przeszedł i ile wycierpiał! Rozumiała jedno, był częścią Stada, nie był jej wrogiem, być może też nie przyjacielem, ale nie był wrogiem, nie nie nie! Kiedy wpadał w szał chciała po prostu... po prostu zejść mu z drogi...

„Światło, ogrzej jego duszę, wycisz cierpienie jego ciała i umysłu, pozwól mu dostrzec Biel i zaznacz niej ukojenia!... Spraw, aby..."

Grotą i nóżkami Kiti zatrząsł wściekły ryk.

VV Wyobrażenie Diritha by Kiti VV
DA2: An Elf With A Battleaxe by ~Ziegedrachen on deviantART

Yipes!!!
Kiti mogła oczywiście liczyć na to, że Biel przybędzie jej z pomocą, ale macki Chaosu nie zostawiłyby drowa na pastwę losu i ani się obejrzeć a mamy wojnę sił wyższych! Dlatego Kiti wspaniałomyślnie i bohatersko przyjęła na siebie konsekwencje całej sytuacji... i wzięła nogi za pas!!!

Miała plan!

Zgodnie z jej teorią skoro elfy instynktownie ścigają wszystko co przed nimi ucieka, drowy powinny choć w połowie zachowywać się podobnie. Nie, nie chodziło o to żeby tylko pół Diritha za nią pobiegło... Zresztą nieważne, Kiti miała plan! Plan plan plan! Plan zakładał ucieczkę przed Dirithem by wywieść go do wyjścia z groty. Tam było jasno, przynajmniej widziałaby zagrożenie! Może też świeża bryza otrzeźwi zamroczonego drowa! O ile jest zamroczony a nie po prostu wnerwiony...

Wejście do tunelu powrotnego w ciemnościach wywęszyła. Będzie wracać po własnych śladach. Spróbowała iść czy biec na tyle szybko na ile zdoła bez rozbijania się o skały. Zacznie biec i głośno skamleć, spróbuje tym zachęcić drowa do pogoni.
„I niech Światło będzie ze mną!” – przełknęła głośno ślinę.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 11-04-2011, 23:31   #40
anO
 
anO's Avatar
 
Reputacja: 1 anO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znanyanO wkrótce będzie znany
"Miło z ich strony, że nic nie zabrali" - pomyślał Ano o piratach, gdy zorientował się, że jego ekwipunek wydaje się nietknięty. Zabrał swoje rzeczy i pobiegł za wybawicielem nieszczęsnej niewiasty. Popatrzył jeszcze na dwie postacie, które znajdowały się w grocie. Wyglądały na elfy, a jeden na tego podziemnego, Ano zapomniał teraz jak się one nazywały, ale w półmroku groty nie był pewien czy wzrok go nie myli. W każdym razie nie zamierzał zaczepiać ich, jeśli oni sami nie przeszkadzali mu w ucieczce z tej przeklętej jaskini.
Idąc tunelem za człowiekiem niosącym na ramieniu kobietę, Ano starał się nie potknąć o wszechobecne korzonki oraz trzymać się jego jak najbliżej, że przypadkiem go gdzieś nie zgubić. Aż zobaczył w końcu długie oczekiwane światło.
- Nareszcie! Wygląda na to, że nie daleko musi być wyjście - zwrócił się do towarzyszy.
Gdy dotarli do podziemnego jeziora Ano był troszkę rozczarowany, myślał że już są wolni, ale z drugiej strony przepłyniecie jeziorka wydawało się najłatwiejszą i najprzyjemniejszą rzeczą jaką dotychczas musieli zrobić. Po chwili, gdy udało im się wypłynąć z jaskini Ano nie ukrywał swoje radości.
- Ha ha w końcu! Mówiłem, że was stamtąd wydostane - stwierdził z ironicznym uśmieszkiem.
Gdy jego oczy przyzwyczaiły się już do światła dziennego, zobaczył, a raczej nie zobaczył piratów. Nigdzie wokół nie było widać żadnego z nich, otaczył ich tylko stromy klif, po którym jak mu się wydawało dałoby rade się wspiąć. A na samej górze?
- Ej tamte drzewo się poruszyło, czy mam jakieś zwidy? - spytał się kompanów - To Ent! - wykrzyczał kiedy lepiej się przyjrzał drzewcowi na klifie. Ano słyszał i czytał kiedyś o drzewach z twarzami i kończynami, ale nigdy nie miał okazji zobaczyć żadnego na własne oczy, dlatego nie krył teraz swojego zdziwienia.
- To twój znajomy? - spytał do człowieka, który właśni kładł kobietę na półce skalnej - A ty dokąd?! - krzyknął za nim, gdy zobaczył jak wraca do jaskini. Liczył, że wojownik, który wyprowadził ich z jaskini wytłumaczy mu kilka rzeczy. Jednak Ano musiał poczekać ze swoimi pytaniami na inna, lepszą okazje. Ledwo żywa jak dotąd dziewczyna poruszyła na półce skalnej i w niczym nie przypominała już pobijanej bezbronnej istoty z groty.
- Nie wygląda na zbyt przyjaźnie nastawioną.
Po tym jak wskoczyła do wody Ano długo się na zastanawiał tylko ile sił zaczął płynąć do najbliższej skały, skąd łatwiej mu będzie walczyć z tym czymś co zmąciło jego radość z odzyskanej wolności. Miał nadzieje że poczwara nie będzie taka szybka na jaką wygląda, albo zainteresuje się kimś innym, najlepiej tym grajkiem od siedmiu boleści. Odgłosy z jaskini nie napawały go także optymizmem.
 
anO jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172