Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2011, 04:30   #41
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tak jak się tego spodziewał, Dirith został ponownie zaatakowany. Co prawda nie do końca przewidział iż przeciwnikiem okaże się Ursuson, jednak to nie zmieniało faktu, że te jaskiniowe podchody wreszcie się skończą. Dlatego kiedy tylko zauważył próbę ataku człowieka uderzył najmocniej jak potrafił z sadystycznym uśmiechem na ustach, świadczącym o zadowoleniu płynącym ze znalezienia przeciwnika, którego czeka bardzo nieciekawy los. Niestety nie uderzył tak czysto jakby chciał, gdyż gdy zadawał cios Ursuson był już dość blisko, tak więc trafił przeciwnika gardą dzierżonej broni, co w połączeniu z nie najdłuższym ostrzem nie zadało tak głębokiej rany jakby chciał. Na szczęście cios okazał się wystarczająco silny, aby przeciwnika kilka metrów w tył. Następnie widząc człowieka pod ścianą puścił lewą rękę z rękojeści miecza i trzymając go opuszczonego swobodnie zaczął powoli podchodzić do swojej ofiary. Nawet w nikłym świetle widać było doskonale, że ten mroczny elf jest absolutnie pewny siebie. Jednak wtedy jasny błysk rozświetlił grotę, co zbiło uśmiech z twarzy mrocznego elfa, który został zastąpiony przez wściekłość. Pech chciał, że jego oczy już dobrze się przyzwyczaiły do panującego tu półmroku oraz jego wzrok był niemal dosłownie wbity w wojownika, który okazał się być źródłem magicznego światła. Nic więc dziwnego, że Dirith został skutecznie oślepiony. Jednakże nie stłumiło to zdrowego rozsądku, czy też wyrobionego nawyku. Mianowicie jeszcze przed zgaśnięciem światła jego wakizashi było ustawione ponownie przed nim w trzymając je jako swoistą zaporę. Następnie kiedy nastał już mrok, zaczął się przemieniać w tygrysołaka.
Przemiana trwała dość szybko, tak więc w cichej jaskini było słychać bardzo dobrze jak jego niektóre kości są zmuszane do przyjęcia nowej formy przy akompaniamencie trzasku jakby były łamane. W tym czasie jak podczas każdej przemiany likantrop zmienił się dość znacząco, a jej koniec obwieścił wściekłym ryknięciem doskonale oddającym jego niezadowolenie z obrotu sprawy. Jednak mimo przemiany wszystko wyglądało na to, że nadal jest oślepiony gdyż nie było jeszcze słuchać ani chrupania korzonków, które mogłoby świadczyć o tym, że tygrysołak się porusza w kierunku wojownika, ani odgłosów pazurów uderzający o ciało lub innych podobnych dźwięków jak na przykład pękających kości pod naporem silnych i uzbrojonych w ostre zęby szczęk tygrysa.
Jednakże to wcale nie zapowiadało szybkiego końca kłopotów, gdyż tygrysołak zaczął nasłuchiwać i usłyszał to co chciał. No dobra, może i szczekanie i skamlanie wilka za bardzo nie pasowało do przeciwnika jaki go przed chwilą zaatakował, jednak wściekła chimera bardzo szybko uznała te odgłosy za wystarczające do ataku. Dlatego tygrysołak ruszył bez większego zastanowienia za uciekającym odgłosem biegnąc najszybciej jak potrafił i starając się lokalizować swój cel po źródle szczekania. Kiedy tylko wparował do tunelu prowadzącego na zewnątrz uderzył całą swoją rozpędzoną masą w ścianę, co przez chwilę spowolniło go trochę, aczkolwiek było to stanowczo za mało aby go zatrzymać.Ruszył więc dalej warcząc przy tym zaciekle ocierając się czasem po drodze o ściany tunelu kiedy nie za dobrze wymierzył kąt pod którym zakręcała droga. Powoli jednak odzyskiwał wzrok i widział zarysy uciekającego przed nim cienia, tak więc koniec pogoni zdawał się tylko kwestią chwili. Jednakże chwile potem był już u dość jasno oświetlonego wyjścia z jaskini, co przedłużyło jego oślepienie. Wiedział jednak jedno, jego cel nadal był przed nim i z tego co słyszał był już chyba w wodzie, tak więc rzucił sie przed siebie zamierzając zaatakować z góry. Nie wymierzył jednak zbyt dobrze i wpadł do zimnej wody mniej więcej dwa metry obok wilczycy a pęd z jakim leciał sprawił, że nurkując wyprzedził ją nawet.
Chwilę szamotał się pod wodą, jakby zdezorientowany nie wiedział co się dzieje, jednak dość szybko wynurzył się na powierzchnię i łakomie nabrał powietrza do płuc opróżnionych przez ryk jaki wydał z siebie przed wpadnięciem do wody. Następnie rozejrzał sie szybko. Po jego wyrazie pyska było jednak widać, że jest nieco zaskoczony tym gdzie się znajduje, jakby nie do końca wiedział co się stało. Pomruk irytacji zdawał się to potwierdzać, jednak kiedy do groty doszły odgłosy walki szybko zaczął płynąć na zewnątrz aby sprawdzić co się dzieje. Wypłynął więc trochę w kierunku środka jeziorka, i odwrócił się aby zobaczyć co się dzieje. Rzucił okiem wpierw na wilczycę, jednak oczywistym było, że to nie ona była źródłem zamieszania, tak więc spojrzał w górę i zobaczył grupę jakiś ludzi zmagających się z jakąś nieumarłą maszkarą. Mimo zdezorientowania, najwyraźniej nadal przeczuwał, że coś go zaatakowało i przed nim uciekło, gdyż kiedy ujrzał nieumarłe piekliszcze warknął wściekle domyślając się, że właśnie ma przed oczami sprawczynię tego całego zamieszania. Zaczął więc szybko płynąć w kierunku najbliższych skał, po których zaczął się wspinać dość sprawnie jak na niemalże trzymetrową bestię słusznej postury uzbrojoną w pokaźne pazury, które bardzo ułatwiały wspinaczkę. Kiedy było już na miejscu gdzie rozgrywała się bitwa, było można się przyjrzeć tygrysołakowi nieco dokładniej, kiedy rycząc oceniał szybko przeciwnika i ruszał do ataku.

http://img227.imageshack.us/img227/7242/rajanyawz8.jpg
Już na pierwszy rzut oka tygrysi łeb, kocie tylne nogi oraz czarne futro poprzecinane białymi pręgami świadczyły o tym, że ten osobnik nie należy do do normalnych istot. potwierdzały to jego oczy, które poza białymi tęczówkami były także czarne jak jego futro. Dodatkowo ostre kły oraz pazury u nieludzkich stóp oraz jakby częściowo ludzkich dłoni świadczyły dobitnie, że ich właściciel jest drapieżnikiem. Potwierdzał to także wściekły ryk wydany podczas gwałtownego ataku, a właściwie serii uderzeń przednich łam wymierzonych w nieumarłą kobietę.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 12-04-2011, 12:41   #42
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Mocno uchwycił łuk, co dodało mu pewności siebie. Przewiesił kołczan przez ramię i w ułamku sekundy naciągnął strzałę. Celując we wszystko co się ruszało i było zbyt blisko niego, co chwilę spoglądał na elfa stojącego na skale. Miał co do niego złe przeczucia.
Dość sporej budowy człowiek, który musiał być członkiem tej grupy z drugiej strony jaskini, podniósł ranną kobietę i pobiegł w głąb korytarza. Almartelur w pierwszym odruchu chciał pobiec za nim. Dziewczyna akurat mało go obchodziła, za to on mógł go wyprowadzić z jaskini. Jednak zatrzymał się po paru krokach zdziwiony zachowaniem towarzyszy. Nadal nie rozgryzł czemu przed chwilą bili się pomiędzy sobą, a teraz ramie w ramie biegną za tamtym gościem. Zbity z tropu zastanawiał się co zrobić, jednak gdy tylko ujrzał jakiś poruszający się cień przy ścianie groty, po prostu wziął nogi za pas.
Dobiegł do kompanów gdy wskakiwali do wody. Światło słoneczne skutecznie poraziło jego oczy, których źrenice były maksymalnie rozszerzone w ciemnej grocie. Odwrócił się od źródła światła, poprawił kołczan i wskoczył do wody za resztą.
Już pływając sobie razem z resztą w jeziorku starał się ochłonąć, w czym pomagała zimna woda.
- Ej tamte drzewo się poruszyło, czy mam jakieś zwidy? - zapytał ten człowiek od grilla - To Ent!
Almartelur spojrzał na półkę skalną, gdzie ów drzewiec faktycznie stał - Brawo, sam bym się nie domyślił - zaśmiał się elf, ale prawie od razu przestał - Nie, wybacz, bez urazy. Jestem elfem, a ta jaskinia źle na mnie… - lecz nie dokończył bo uratowana kobieta chyba zgłodniała. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to chyba na ich widok nabrała apetytu.
Gdy wskoczyła do wody, Almartelur krzyknął - WIAĆ!!! - ten manewr zawsze wychodził mu najlepiej. Zmuszając mięśnie do wielkiego wysiłku, popłynął co sił za wojownikiem. Wyszedł za nim na skały, wyciągnął strzałę z kołczanu i napiął łuk. Strzelił, mierząc w głowę umarlaka.
 
MatrixTheGreat jest offline  
Stary 12-04-2011, 17:55   #43
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiedy Kiti usłyszała, że tygrysołak biegnie dalej, zjeżyła się jakby ją wyprano w Pervolu. Serce dudniło jej w piersiach i brakło jej oddechu. Zdawało się jej że plączą się jej nogi i zaraz się wywróci. Ciemności nie ułatwiały ucieczki, ale Dirith zdaje się również zaliczył glebę na zakręcie, słyszała jak o coś uderzył.
"Szybciej!!! Już jest jaśniej!... Jeszcze kilkanaście metrów...! Światło!... Jeszcze kilka metrów!..."
Skoczyła w wodę i pruła naprzód jak mała włochata torpeda. Nic nie mogło jej zatrzymać podczas gdy ścigał ją tygrysołak! Usłyszała jak tygrysołak skoczył za nią!
S.O.OOOoooooooooooOOOOOOOOSsssss! - chciała się wydrzeć, ale pozostali mogli usłyszeć tylko:
HAUUuuuuuuubulbulbulekhu tfu!

Dirith pruł fale niczym łódź o napędzie atomowym. Ku jej zdumieniu jednak w pewnym momencie zatrzymał się i chlapał, niemal jakby się topił. Następnie nagle zwrócił całą swoją agresję przeciwko...
CO TO JEST!?!?
Blyblybly! - wycharczała wilczyca z zalanym pyskiem, na widok maszkary kąpiącej się wśród towarzyszów.
Dirith przestał być problemem, więc popłynęła śladami nowo poznanego elfa i wojownika, by jak najszybciej wspiąć się na skały, ku upatrzonej uprzednio drodze ucieczki. Nie zamierzała mieszać się do walki z takim czymś! Wdrapała się na skały i otrzepała się.
"Będzie lżej uciekać!!!"

Oczywiście jako kleryk zamierza wspierać drużynę lecząc rannych, ale jako chuchro nie zamierza atakować. Zauważyła, że jeden z nowopoznanych mężczyzn jest ranny czy też mocno obity, więc czym prędzej rzuciła na niego uleczenie.

Jeśli Ursuson i ten półelf długo nie będą wychodzili z groty, Kiti wróci po nich, żeby ich wyprowadzić. Może wyczuć trop drogi powrotnej nawet w ciemnościach! Po prostu przywita się z Ursusonem i półelfem i poda im swój ogon, żeby trzymając się go wyszli za wilkiem przewodnikiem do jasności!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 13-04-2011, 00:29   #44
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
- Daj sobie spokój. Tak, zostałeś pokonany. To jest koszmar, z którego wkrótce się przebudzisz. Stracona siostra i przeszłość twoja. Reitei "Vivaldus"! Nic ci nie pozostało. Ty żałosny królu śmierci... jesteś niczym! Niczym!... więc, daj sobie spokój!
- Daj sobie spokój? Jak to daj sobie spokój?! Ha! To pasuje do kogoś, kto nie mógł znieść bycia sobą, Terayatechi...! Nie doceniasz mnie, mistrzu. Zapłacę ci kiedyś za to... walutą duszy, monetą życia.


Reitei, wsparty na ostrzu, ocknął się pośród wszechobecnej ciemności z podróży wgłąb nieodgadnionych wspomnień. Odgarnął z delikatnej twarzy kilka kosmyków błękitnych, niczym firmament, dłuższych włosów i potarł miękką skórę wzdłuż ciemnego tatuażu w około jego prawego oka. Urodziwe rysy naznaczyła nadzwyczajna drapieżność. Przygryzł wargę i w geście wściekłości szerzej otworzył, na moment, zwykle zmrużone, złoto-żółte oczy. Cała jego sylwetka zadygotała przez chwilę z nagromadzonego, złego uczucia. "Znów próbuję grać z życiem w rozwiązywanie zagadek? HaHa...! Źle na tym wychodzę..." W jednym momencie zdyscyplinował całe swoje posłuszne ciało i rozejrzał się po grocie. Członkowie obydwu grup najwyraźniej podążyli czym prędzej do wyjścia korytarzami. Reitei zdążył poznać je już wcześniej, gdy przybył ujrzeć jeńców, ich właśnie, ujętych przez towarzyszącą mu piracką bandę. Czujne zmysły pół-elfa wychwyciły odgłosy dochodzące z tunelu odchodzącego od pieczary. Wybraliście właściwy. Brawo... Przystojne lico na nowo zakwitło uroczym, typowo elfim, pół-uśmiechem. De Gyor prawie zawsze był w dobrym, jednak aż mrocznym pewnością siebie nastroju. Tak bardzo, dlatego właśnie nienawidził ucieczki w swoje przeznaczenie i przeszłość, wynajdywania mroku moszczącego sobie legowisko w jego duszy.

Reitei "Vivaldus" akrobatycznie zeskoczył z półki skalnej, zsuwając się szybko ze stromizny ściany na podeszwach wysokich, skórzanych butów. Wyprostował ramię z mieczem, czując pracę każdego mięśnia, symfonię trudu ,dzięki któremu jego uderzenia mogły być niczym poezja, a walka zamieniała się w taniec śmierci. Odgarnął niesforny pukiel niebieskich włosów z lewego oka i nie wywołując dźwięku - nasłuchiwał. Wiedział doskonale, że Śmierć nie czekała na nikogo do bycia gotowym, nie była ugodowa, czy sprawiedliwa i... nie popełniała błędów. Dlatego właśnie chociaż Reitei potrafił walczyć z ryzykowną, śmiertelnie niebezpieczną desperacją, nie lubił być zaskakiwany. Wyczuł w powietrzu obecność jeszcze jednej osoby, konfrontacja w grupie przemknęła "Vivaldus'owi" przez myśl, więc przez ułamek chwili zastanawiał się, czy osoba pozostawiona nie była ranna, ale intuicja odrzuciła tą opcję. Niezrozumiałe poczucie praworządności, niezrozumiałych prostaczków... - przemknęło przez myśl. Rannego nie zostawiliby. Demoniczny pomysł zabicia pozostałego w jaskini, aby zredukować grupę do kształtów mu odpowiadających lekko musnął jego umysł, ale tylko rozbawił go, a sam Reitei z ostrzem trzymanym przed sobą ruszył nagle przed siebie do korytarza wyjściowego. Przebiegając obok domniemanej osoby rzucił dosyć chłodno i nieprzyjemnie:

- Zostawili cię, przyjacielu? Jazda...

Biegnąc z dużą prędkością tunelem, ani razu nie obejrzał się za siebie, natomiast uważał, aby nie dotknąć ani jednego ze spaczonych korzeni, wstrzymując oddech jak długo było to możliwe. Widząc sadzawkę, która wypływała na zewnątrz, aby otworzyć się w szersze jezioro, skoczył, zakładając miecz na ramię, nie myśląc ani chwili. De Gyor wypłynął zręcznie na zewnątrz i od razu przylgnął do jednego ze skalistych stoków jeziora. Nie leżało w jego interesie ujrzenie przez resztę. Ujrzał natomiast zmagania byłych wieźniów i ich niedoszłych oswobodzicieli ze stworzeniem, które powstało z kobiety, która najwyraźniej za długo korzystała z odmładzających funkcji korzonków nieumarłego enta... Tyle hałasu o jednego, słabego przeciwnika? Sieroty... Moje towarzystwo powinno skutecznie poszerzyć im uśmiechy... Hahaha. Reitei w kilkunastu ruchach znalazł się po drugiej stronie akwenu. Płynął prędko, przy skalnych graniach, aby w końcu po jednej z nich wspiąć się na szczyty jeziora. W końcu znał drogę, już raz opuszczał się nią w dół. Nie obchodziła go potyczka z kreaturą, nie miał zamiaru się angażować dopóki nie byli drużyną... Już wiedział i miał uparte przekonanie, że jakoś, jakkolwiek oni pomogą mu w realizacji jego upartego, nie do końca pewnego celu.

Przeczesał mocne, bujne, lecz niestety mokre włosy palcami i westchnął głęboko. Coś nowego się zaczynało. Jego cierpiąca, zła, cyniczna, lecz tragiczna i bohaterska dusza miała znów doświadczyć czegoś nowego, znów być wystawiona na liczne próby. Roześmiał się odważnie, głośno, nawet... serdecznie...? Przyłożył swój flet do warg i kiedy łucznik wypuszczał strzałę po drugiej stronie jeziora, on pozwolił popłynąć w świat muzyce i szczytem jeziora powoli zbliżał się do miejsca walki... Niech rozpocznie się Uczta Głupców, Takich jak Ja...
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 13-04-2011 o 03:58.
Mijikai jest offline  
Stary 14-04-2011, 09:19   #45
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
„Chciałeś dobrze, a wyszło jak zawsze, poczciwy Ursusonie”

Myśl ta przeszyła głowę wojownika, gdy wiedział już, że obciążona kamieniem pięść minęła głowę drowa. Teraz pozostawało tylko czekać na mniej przyjemną odpowiedź.

Cios był szybki, gdzieś w okolice mostka, co skutecznie wypompowało całe powietrze z płuc. Ursuson uderzył boleśnie plecami o skałę. Nagle światło zgasło.

„Do jasnej cholery!!!”

Na szczęście pozwolił sobie na wrzask tylko w swoich myślach. Nie kalkulowało mu się to zupełnie. Przy pełnym świetle miałby jeszcze jakieś szanse złoić szaleńcowi skórę, ale w ciemności w przeciwieństwie do ludzi, drowy widzą doskonale.

„No to trzeba ratować skórę”

Ursuson nie miał dylematów moralnych wynikających z przegranego starcia i konieczności ucieczki. Życie jest najwyższym dobrem i o nie należy zadbać w pierwszej kolejności. Taka filozofia znacznie upraszczała wszelkie procesy decyzyjne.

Zamknął oczy, nie wiedząc czemu. Być może miał nadzieję że sam fakt ich zamknięcia podpowie jego rozumowi aby większą uwagę poświęcił innym zmysłom. Czekał na cios, ale coś dziwnego stało się potem. Słyszał wyraźnie odgłosy świadczące że ktoś oddala się w prawo, czyli w kierunku wyjścia. Po chwili ktoś jeszcze przeszedł obok niego, mówiąc coś, czego Ursuson nie zrozumiał. Sprawdził czy ma przy sobie cały ekwipunek i ostrożnie ruszył do wyjścia. W końcu na tle ciemności wyrosła jasna plama otworu prowadzącego na powierzchnie.
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!
Bartosh jest offline  
Stary 14-04-2011, 09:46   #46
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Drzewiec widział cale to zakotłowanie i nie bardzo wiedział, czemu, czemu się tam biją. Ostatecznie karczemne bójki sprzyjały zacieśnianiu więzów... ponoć... No ale byli gdzieś w lesie, na skraju brzegu, gdzie było jezioro, a nie kurde karczma! Tutaj powinno się pić herbatę, a nie... no i stoły. Dlaczego nie ma stołów? Dlaczego stoły są zawsze drewniane? To powinno być zakazane. O!.

Drzewiec westchnął, raczej nigdy nie zrozumie, dlaczego ludzie sobie radośnie ścinają drzewa na drewno ale swoich kości do budowy stołu nie wykorzystają. Kości są twardsze od drewna. Chyba. Ponoć...

-Ah, well- Stwierdził Ent rozważając wszelkie za i przeciw. Coby nie było, że siedzi i patrzy, że myśli i filozofuje, postanowił jednak włączyć się do walki. Ostatecznie był na dogodnej pozycji. Dyskretnie przeładował gałęzie, wziął zamach i zaczął... strzelać żołędziami do kotłujących się na dole, starając się trafić w dziewczynkę.
- Innnnncooooooooomiiiiiiiing- Zawył zrozpaczonym głosem, coby ostrzec przyjaciół, co się dzieje. Kolejne żołędzie zaś wbijały się w tafle wody, dość szybko przemieszczając się do dziewczynki. W jej kierunku.
 
one_worm jest offline  
Stary 15-04-2011, 13:01   #47
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Dobrze było mieć w końcu swoje rzeczy. Manatki jak manatki, ale baton... Szrama uśmiechnęła się czując w dłoniach ciężki i zimny metal. Sprawnym ruchem nadgarstka rozłożyła broń.
Chwilę po niej dopadli do niej 'jej towarzysze'. Kobieta odruchowo cofnęła się o krok, zasłoniła bronią. O, nic z tego! Tym razem nie miała zamiaru dać się podejść!
Ale wyglądało na to, że tym razem nie musi się niczego obawiać. Cokolwiek podkusiło obecnych do jatki najwyraźniej odpuściło... Chociaż nie wszystkich.
Szrama widziała czarnoskórego elfa, który zawzięcie walczył z tymi, którzy z nim przybyli.
Coś się tu działo, w tej grocie, coś niedobrego i nie miała zamiaru zostawać tu ani chwili dłużej. Nie tylko jej przyszedł do głowy taki pomysł. Pozostali z obecnych, czy to jej towarzysze czy dość ciekawa grupa, która pojawiła się z drugiej strony groty również byli posiadaczami sprawnie działającego instynktu samozachowawczego, który nakazał im uciekać gdzie pieprz rośnie.
Dotarli do wyjścia z groty. Rach-ciach przepłynęli jezioro i o to byli na wolności! Szrama chyba nigdy nie cieszyła sie aż tak na haust świeżego, rześkiego powietrza. Jak na złość, jej dobry humor musiało popsuć ruszające się drzewo... Najpierw wilk z kulą światła nad głową, czarny elf a teraz to... cokolwiek było w korzeniach znajdujących się w grocie, był to niezły towar. Wolała myśleć w takiej kategorii, bo jeśli wszystko, co widzi, jest prawdą, to rzeczywistość jest lepszym tripem niż cokolwiek, co kiedykolwiek brała!
Swoją drogą z tych, którzy przybyli do groty tylko mężczyzna, który wyniósł nieprzytomną kobietę wydawał się być normalny.
Jednak Szramie nie dane było dalej rozkoszować się wolnością ani oddawać filozoficznym rozważaniom na temat czy życie jest niczym innym tylko ciągłym tripem. Kobieta, którą 'wynieśli' z groty... no właśnie!
Stwór wskoczył do wody i zaczął niebezpiecznie szybko płynąć w ich stronę. Towarzysze Szramy nie czekali na dalszy rozwój wypadków, kobieta szybko wzięła z nich przykład. W gradzie żołędzi, jakim zasypał ich Ent stojący na skale dopłynęła do brzegu i zaczęła wspinać się po skale. Elf wyciągnął łuk i zaczął wspomagać drzewo.
Niech faceci sobie powalczą, dobrze im to wychodzi. Szrama miała teraz tylko jeden cel: oddalić się od taplającego się w jeziorze stwora. Uciekała więc po skałach, jak najwyżej, w kierunku Enta.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline  
Stary 16-04-2011, 18:16   #48
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Pogoda: lekkie zachmurzenie, ciepło. Pora dnia: gdzieś popołudniu.
Dobra rzecz na dzisiaj: wszyscy opuściliście jaskinię Nieumierającego Enta cali i żywi [choć niektórzy skażeni lub skopani].
Zła rzecz na chwilę obecną: jedna z ofiar Nieumierającego Enta zamiast podziękować Ursusonowi rzuciła się na was!

Kiti, Szrama, Ursuson, Reitei;
Dotarliście na miejsce później niż reszta i póki co zdecydowaliście się obserwować starcie nieumarłej panienki i reszty drużyny. Niektórzy z was jakby nie zamierzali pomagać w walce ani teraz, ani później. Inni jeszcze się wahali, wspięli się na skaliste zbocze ponad jeziorem, ale sceny rozgrywające się w wodzie owego jeziorka nie napawały was pozytywnymi nastrojami czy optymizmem...

Dirith;
Zapewne stałeś się właśnie prototypem torpedy. Ciężko było opisać twoją wściekłość i ogólną chęć przywalenia komuś, na przykład kawiorkiem w łeb. Dlatego wystarczy rzecz; przypłynąłeś, zobaczyłeś, rozszarpałeś...

Zapewne na stałym lądzie cios miałby lepsze efekty, nie przywykłeś do walki w zanurzeniu. I tak jednak tygrysich pazurów, gniewu i siły starczyło, by za jednym machnięciem łapy oderwać nieumarłej kukle prawe ramię i rozedrzeć jej tułów. Siła uderzenia wyrzuciła ją z wody i po przeleceniu kilku metrów nieumarła z jazgotliwym krzykiem wściekłości chlupnęła znów w wodę.

Almartelur;
Znalazłeś dogodną pozycją na skalistym brzegu i chwyciłeś za łuk. W jeziorku odbywała się mała kotłowanina – chlapanie, pluskanie, wrzaski, krzyki, walka, jedni płynęli co tchu co brzegu, inni prali nieumarłą napastniczkę jak potrafili. W całym zamieszaniu twój pierwszy strzał był na tyle nieudany, że strzała omal nie trafiła drowa pod postacią czarno-białego tygrysołaka. Oczywiście, można się zastanawiać, czy elf o zdrowych zmysłach nie celowałby do DROWA, który najpierw ścigał uciekająca w panice białą wilczycę a potem przemienił się w fukin`big`bad`ass tygrysołaka... [i który jest drowem, przynajmniej duszą... chyba...] No ale... drugi strzał był o wiele lepszy, niestety również chybił, ponieważ drowowi przyszła ochota na podrzucanie twojego celu...

Ano;
Nie pisałeś się na kąpiele w jeziorze z nieumarłą panienką, białym wilkiem i rozwścieczonym tygrysołakiem!!! Byłeś nadal obolały i oszołomiony po wizycie w grocie Nieumierającego Enta, a i pływanie z całym sprzętem jaki miałeś nie należało do przyjemności. W takich warunkach walka była nie lada wyzwaniem i co tu rzec – tym razem chybiłeś, ale przynajmniej nieumarła panienka nie oddała ci, ponieważ kolega drow-tygrysołak urwał jej rękę...

Drzewo;
Ostrzelałeś cel w dole żołędziami. Może brzmiało to trywialnie, ale czy ludzie zdają sobie sprawę, jak to jest kiedy dostajesz między oczka żołędziem ciśniętym przez dąb?! To może naprawdę zaboleć! Ma się w końcu siłę w konarach...! Tym razem jednak w jeziorku pływało coraz więcej i więcej żołędzi, nieumarła panna zaś wciąż była dość ruchliwa, nawet bez jednej ręki. Na tyle ruchliwa, że w pewnym momencie złapała z wody jeden z żołędzi i zaciekle go odrzuciła! Puk! - stuknął o twoją korę. Ała...

Wszyscy;

Na górze, ponad jeziorkiem, obok żywego dębu rzucającego żołędziami, stał mężczyzna. Z wyglądu przeciętny mieszczanin, bez broni, bez drogich ciuchów, bez żadnego bagażu. Najwyraźniej towarzysz drzewa, chyba...? Najwyraźniej je znał w każdym razie, ponieważ nie uciekła od dębu rzucającego żołędziami. Niektórzy wiedzieli już, że ów pan twierdził iż stracił pamięć i prosił by zaprowadzić go do najbliższego miasta.
Teraz pan mieszczanin obserwował z góry kotłowaninę w jeziorku, blady na twarzy i roztrzęsiony. Jego mina mówiła jedno: za jakie grzechy znalazłem się tu i teraz?!
- Nieumarła lalka! Wiejmy!!!
Pan mieszczanin złapał się za głowę i biegał w tę i z powrotem, ostatecznie jednak nie wiedział dokąd uciekać a i nie chciał zostać całkiem sam, więc w końcu schował się za pniem Enta i lamentował.
- Nie chcę umierać!... Zabijcie to! Nie chcę umierać!
Gdy zerknął znów w dół by rozeznać się w sytuacji, nieumała właśnie cisnęła żołędziem w Enta. Mieszczanin krzyknął przeraźliwie, sądząc, że celowała w niego.
- Arlen multum daris!... – załkał, zasłaniając głowę jednym ramieniem i wyciągając obronnie drugie ramię przed siebie.
W tej samej chwili woda wokół nieumarłej istoty zrobiła się jakby gęstsza, połyskująca na czarno!

Hmmm coś cienko...
A Może By Tak jednak bardziej masowo wspomóc walczących towarzyszy na polu walki? [chociażby kawiorkiem rzucić jak nie żołędziem...?]

---------------
Tygrysołak z napędem atomowym!
Nieumarła: 8-2=6
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 18-04-2011, 07:48   #49
 
Bartosh's Avatar
 
Reputacja: 1 Bartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znanyBartosh wkrótce będzie znany
-Tfu- Ursuson splunął pod nogi, patrząc na maszkarę, która zaciekle atakowała Diritha.

„Chyba coś mnie się z oczami robi, że przeterminowane panienki wynoszę z jaskiń.”

Tygrysołak pruł lustro wodne pazurami, chcąc dosięgnąć przeciwniczkę. Drzewo zastosowało straszliwy atak żołędziami. Zaczynało się robić ciekawie.
Nie było sensu dalej deliberować nad sensem egzystencji oraz błękitem nieba. W krystalicznie czystej wodzie siedziała padlina, którą trzeba było usunąć. Ursuson zakasał rękawy, mocno objął rękojeść nadziaka, szykując się do skoku. W myślach obiecywał sobie, że jeśli choć jeden pocisk Drzewa trafi go w głowę, w akcie zemsty wyryje mu na korze „Tu był Ursuson”

„Chyba ten tekst padł jakoś niedawno, ale no to hop, jak to się mówi!”

- Slaaaaatviaaaaa!!!

Z gardła wojownika wyrwało się bitewne zawołanie, gdy odbił się od półki i skoczył wprost na maszkarę, mierząc nadziakiem w jej plugawy łeb.
 
__________________
Bar pod Martwym Mutkiem - blog Neuroshima RPG. Link w profilu. Serdecznie zapraszam!
Bartosh jest offline  
Stary 23-04-2011, 04:33   #50
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
No. I w końcu udało się Dirithowi dopaść maszkarę najpewniej odpowiedzialną za wszystko co się stało w tamtej grocie.. Choć do końca jednak nie był pewien co tam zaszło, jednak jedno było pewne. To ta maszkara jest temu winna co również potwierdzał instynkt, który mówił jego osoba była przed chwilą zaatakowana i właśnie zmierza ku napastniczce.. choć tak na prawdę nawet jeśli to nie ona go zaatakowała, teraz było to bez różnicy, po prostu nieumarła kukła miała pecha będąc najbliżej zdenerwowanego tygrysołaka szukającego kogoś kto go zaatakował, a to był już w zupełności wystarczający powód, aby rozszarpać ją na strzępy. Nic więc dziwnego, że cios był dość druzgocący i na głębokim przeoraniu pazurami tułowia piekliszcza się nie skończyło, tylko na urwanej ręce, o którą zahaczyły pazury chimery po tym jak klatka piersiowa ofiary została uszkodzona. Już sam fakt urwania ręki świadczył, że Dirith jest w bardzo paskudnym humorze, a lot jego przeciwniczki był na to kolejnym dowodem potęgowanym przez wściekły tygrysi ryk towarzyszący atakowi.
Oczywiście na tym likantrop nie zamierzał poprzestać, gdyż kiedy jeszcze zanim jego ofiara wpadła z powrotem do wody, zaczął płynąć w jej kierunku aby jak najszybciej zadać kolejne ciosy wymierzone także w klatkę piersiową, jak również i w głowę. Co prawda mimo wściekłości drow zauważył zmianę w wodzie otaczającej jego cel, jednak nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, gdyż w tym momencie nie było się nad czym zastanawiać, tylko dalej walczyć, gdyż zastanawianiem się nie pokona piekliszcza.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172