lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   A Może By Tak...?? (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/9866-a-moze-by-tak.html)

Almena 26-03-2014 23:43

Nie całkiem poszło tak gładko jak zakładałeś. Pani co prawda poszła na spacer, ale jak doszło co do czego, zaczęła stawiać opór. Ah te baby. Venorik obserwował bezczynnie, jak zabawiałeś się z drowką. Był naprawdę pod wrażeniem tej malinki. Stał i obserwował z boku, z miną „o Lolth”, najwyraźniej był typem, który lubił sprawy załatwiać po cichu i po dobrze ułożonym planie. Mimo wszystko zazdrościł, z jaką łatwością poszedłeś na żywioł i wysłuchiwał ze swojego rodzaju zaintrygowaniem krzyków pani w twoich ramionach [żeby nie powiedzieć szczękach]. Kiti udawała, że jej w ogóle nie ma na miejscu. Róbta co chceta i ja was nie znam. Generalnie dobra impreza. Często jest to dobra strategia. Venorik i Kiti po prostu flankowali, uniemożliwiając ofierze ucieczkę i robiąc sztuczny, groźny tłum. Nie żeby któremukolwiek podobało się to, co robiłeś… Z drugiej strony mogliby ruszyć tyłki i pomóc pozbyć się ogona. Ale nie, zawsze drowy muszą zająć się brudną robotą, a potem są tymi najgorszymi, grzesznikami, heretykami, zabójcami… O, no właśnie. Starczy już może tego gryzienia. Tekst randkowy „spokojnie nie gryzę” nabrał właśnie nowego znaczenia. Żmija wiła się i wykręcała, nawet zdołała kilka razy ukąsić, jędza, ale były to tylko nieudolne draśnięcia w desperacji dobytym małym nożem. Mógłbyś się co najmniej ogolić czymś takim. Kiedy ciało z wygryzioną i wydrapaną na nim wiadomością trafiło na ziemię, ku twojemu lekkiemu zdumieniu Venorik leniwie do niego podszedł i wprawnym, bardzo gwałtownym ruchem, wbił w ciało swój sejmitar, głęboko. Wyciągnął go powoli, jakby pouczająco, i wbił drugi raz.
– Pewne wydarzenia nauczyły mnie, żeby nie ryzykować – mruknął od niechcenia, ostrym ruchem strzepując czerwone paproszki z ostrza i przecierając sejmitar.
Venorik zerknął sarkastycznie na wymalowane grafiti.
- Jeśli ruszą, to pewnie niebawem – mruknął. – No to musimy trochę przyspieszyć. Sadząc po gwałtownej poprawie ochrony Domu, szykują się do wojny. Sądząc po twoich zaproszeniach i naszym ogonie, czekali tylko, aż ktoś żgnie ich patykiem i pechowo nasze pojawienie się w mieście musiało ich zestresować. Mam wrażenie, że chwilowo utknęliśmy między młotem a kowadłem. Być może zechcą puścić nas przodem. Nie mamy zbytnio wyboru. Nie wiem jak ty, ja planowałem wejść tam po cichu, choć teraz wątpię, aby się to udało. Trochę się przeliczyłem z tym ogonem, mimo wszystko jednak lepiej, że nie idę sam. Nie liczyłbym na wsparcie dawnych znajomych, część chimer była poddawana różnego rodzaju ulepszającym eksperymentom i wiele z nich po prostu... odbiło im, ale nie w dobrym sensie, w złym, neurologicznym sensie zupełnie nieuzasadnionych reakcji. Możemy tam iść po cichu albo jako wrogowie ich wrogów – zerknął na ciało. – Tak czy inaczej, musimy iść natychmiast i się pospieszyć. Znam boczne wejście, drogę stosowaną przez chimery. Mało wygodna i możemy spotkać tych mniej kulturalnych. Chyba, że znasz inną. Nie lubią mnie tam za bardzo, ale pozwolą mi spacerować wokół. Tobie? Nie sadzę, ale pewnie wiesz lepiej.
* * *
– Taaaa…. – mruknął drow, wpatrując się w zakrwawione ciało.
– To niezbyt fortunne.
– Dlaczego wrócił akurat teraz? Nie podoba mi się to. Nie jesteśmy na tyle gotowi, na ile powinniśmy być.
– No co ty powiesz… Wolisz czekać, aż Dirith przyjdzie po nas?
– Mówiłem, żebyś go zdjął jak miałeś okazję.
– Gdyby to było takie proste, już dawno by ktoś go zastrzelił. Mówię ci, że on jest opętany i potrafi leczyć rany.
– Bełt z czoła by sobie wyjął? Nie rozśmieszaj mnie.
– Sam żeś nie strzelił. Trzeba było.
– To tylko chimera.
– To półdemon. Ci, co twierdzą, że to chimera jakoś nigdy nie kwapili się, by go spotkać.
– Nieważne. Musimy iść.
– Coraz mniej mam na to ochotę.
– To tylko jedna chimera!
– Nie wiem jak bardzo jesteś ślepy, ale ja widziałem jeszcze kogoś i białego psa.
* * *
Verion otworzył fioletowe ślepka i zerknął w nicość Mgieł.
- - Heh – westchnął ciężko, nerwowo i boleśnie.
- Drow Priestess by Lunaya-Wolf on deviantART
Shabranido miał najwyraźniej zły dzień i miał ochotę na kimś się wyżyć. Zafundował sobie mały żarcik. Nie, żeby nazbyt szkodliwy. Verion ze zgorzkniałą mną musiał obserwować jego wyczyny, to jedyne co mógł zrobić. Drowia kapłanka odprawiając na szybko nie zaplanowany rytuał, kłaniała się, oddając cześć Lolth. Bardzo zabawne, pomyślał Verion. Shabranido, stary dobry Shabranido. Zachciało mu się na starość zabaw i przebieranek w damskie ciuszki. Wiadomość od samej Lolth zaraz poderwie na nogi cały Podmrok. Verion westchnął znów ciężko, zastanawiając się jak w tej sytuacji uchronić Diritha przed rychłym stratowaniem. Musiał dobrze rozejrzeć się po okolicy, by dostrzec odpowiednie możliwości, a czas uciekał…
* * *

http://gfx.gexe.pl/upl/38/2012/10/09044525.jpg
Staracie się unikać większych ulic i rozgłosu. Obserwujecie jak wygląda sytuacja ze strażami, żeby nie stać zbyt długo zbyt blisko celu, za radą Venorika obserwujecie też te mniej uczęszczane dzielnice w rejonie.
DROW_CITY by donmalo on deviantART
Ugh, slumsy. Stare dobre slumsy.
DEEP_DOWN by donmalo on deviantART

Dirith;
W pewnym momencie Kiti popiskując i drepcząc w miejscu zażądała odejścia na stronę [nie, gah, nie o to chodzi!], zażądała rozmowy na uboczu. Venorik jako miły pan drow, zajął się obserwacją terenu i udawaniem że nie obchodzą go wasze sprawy, u zabójców dyskrecja to kwestia zawodu. Kiedy ”obserwowałeś teren” wraz z Kiti dostatecznie na uboczu, Kiti szepnęła:
- Widziałem Hell Light! Jest w tym budynku, w którym ci wskazałam wcześniej! I jest tam też mnóstwo drowów, drowów, drowów!!! Magów, wojowników, drowek! I chimer!!! Póki co są zajęci swoimi sprawami ale nie wiem jak mamy tam wejść żeby się z nimi nie spotkać! Ale wydaje mi się, że oni nie są za bardzo świadomi tego, że Hell Light tam jest, jakby zaginął w bałaganie i zapomnieli o nim! Jest jeszcze jeden mały problem!... Niedługo Hell Light zacznie świecić, świecić, świecić!!! Zacznie wzywać boundera Timewalkera, rozbłyskując coraz jaśniejszym światłem! I wszyscy go wtedy przecież obaczą tych ciemnościach, wszyscy, wszyscy, wszyscy!!! – była zrozpaczona.
Gah.
Obserwacje terenu wskazują na to, że w Domu jest nerwowo i spodziewają się prawdopodobnie czyjejś wizyty. Zapewne nie waszej, inaczej już sami by po was wyszli... A Może By Tak...? Dywersja na bramę pewnie nie będzie potrzebna. Jedno z wejść, to bardziej slumsowate, wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Venorik pewnie już wcześniej sobie je upatrzył, dość śmiało je sforsował po rozeznaniu okolicy. Ruszyliście za nim. No, to teraz gorsza część. Forsowanie konkretnego budynku w którym znajduje się Hell Light.
- Akh, thefuk!... – syknął Venorik, wzdrygając się nagle.
Też to zobaczyłeś. W ustronnym miejscu, wewnątrz opuszczonego, zniszczonego [pożarem?] domu bez drzwi, wśród resztek porzuconego domostwa, ktoś właśnie jadł obiad.
Demon by chasestone on deviantART
Człowiek z powierzchni, niewolnik...? W każdym razie nieżywy, a pan chimera w najlepsze się tankował.
- Niektórym odbija i biegają wokół – szepnął Venorik. – Mówią, że matronie też odbiło. Popieram. Niektórzy obstawiają walki chimer. Niezły hazard się zrobił. Inni dosłownie chodzą po mieście i za pieniądze bawią się w hycli.
Dobrze znałeś budynek, który wskazała Kiti. Wejście było chronione na zewnątrz i wewnątrz, przez strażników i magów. Nie wpuszczali tam byle kogo. Teraz też pilnowali tego budynku, dwaj z tarczami. W środku jest dużo gorzej, lepiej nie wchodzić tam bez pukania. Można spróbować po dachach, oknem. Albo od strony piwnicy.

eTo 02-04-2014 04:59

Drowka może i zaczęła się stawiać jak przyszło co do czego podczas wysyłania wiadomości, jednak nie pomogło to jej zbyt wiele. Dirith mógł co prawda wykończyć ją szybciej, jednak mimo wszystko tego nie zrobił. Niech inni słyszą, tym lepsze przesłanie kiedy to wyolbrzymione historie dotrą na miasto i tym bardziej będzie widać, że tygrysołak nie ma zamiaru żartować i sie patyczkować z wchodzącymi mu w drogę. Wiadomość musiała zostać odebrana poprawnie, bo podczas dalszej wędrówki przez miasto do swojego domu nie było już podobnych incydentów ze zbyt ciekawskimi obserwatorami lub też amatorkami wilków.
Wiadomość dotyczącą Hell Light przyjął krzywiąc się lekko.
- Świetnie, tylko czegoś takiego nam brakowało. Czyli wychodzi mi na to, że jak się do ostrza w końcu zbliżymy to zacznie się jazda bez trzymanki, szczególnie jak się połapią jakie to ostrze zdecydowało się zrobić z siebie pochodnię... I to by było na tyle z planu wzięcia sejmitaru po cichu i bez jego dotykania, żeby nie losować od razu terminu na zabicie Timewalkera. - podsumował zastanawiając się przez chwilę nad dalszymi możliwościami. - No cóż, trudno żeby mój powrót do domu obył się bez porządnej powitalnej imprezy. - dodał uśmiechając się szeroko.
Zadowolony do końca jednak nie był. Może i niewielu rzeczy mógł się obawiać, jednak przed innymi chimerami czuł poniekąd szacunek. Wiedział do czego sam był zdolny przez co miał próbkę tego do czego mogą być zdolne inne chimery. O ile drowy w większych ilościach mogły nie stanowić wielkiego problemu, bo po ubiciu kilku reszta zaczęłaby bardziej martwić sie o własną skórę i o to jak wywinąć się od walki, to z chimerami może tak łatwo nie być. Szczególnie z większymi ich ilościami a właśnie szykował się do zakradnięcia lub szturmu na drowi dom, który specjalizował się w tworzeniu takowych maszynek do zabijania. Tak czy inaczej następne wydarzenia zapowiadają się ciekawie. Widział jednak dwa możliwe wejścia oprócz bezpośredniego ataku główną bramą.
Widok żerującego stworzenia nie zrobił na drowie jakiegoś szczególnego wrażenia. Raz, że spotkał na mieście jedną chimerę a dwa, że widział gorsze. Szczególnie takie, które nie wychodziły tak jak miały wyjść tylko stawały się zdeformowanymi pokrakami niezdolnymi do czegokolwiek innego niż ślinienie się i gapienie w nie wiadomo co przed sobą zupełnie ignorując wszystko.
- Ja widziałbym możliwe dwa wejścia. Albo idziemy tak po prostu i wciskam kit, że jesteś moim więźniem i wracam do domu zgodnie z rozkazami matrony i grożę jej gniewem jeśli któryś z nich piśnie o mnie jakiekolwiek słowo, bo byłem na jakiejś tajnej misji przez nią zleconej, albo czekamy aż w końcu dom zostanie zaatakowany i szturmujemy go podczas bitewnego zamieszania. - powiedział Venorikowi wyraźnie dając mu wybór czy chce zostać owym więźniem czy też nie. - To jest poza wparowaniem jak gdyby nigdy nic główną bramą. Potem tak czy inaczej wejść piwnicami. Chyba, że chcesz spróbować szczęścia po dachach jak wszystkie oczy z budynku skierowane są na zewnątrz w poszukiwaniu wroga.
Dalej czekał tylko na odpowiedź rozglądając się spokojnie po okolicy. Skoro widoczna była jedna chimera, to może gdzieś mogła znajdować się inna. Szczególnie na tym terenie, gdzie ie było trudno o znalezienie nie najgorszego schronienia mogącego służyć za tymczasowe lub stałe legowisko ze względu na mniejsze zaludnienie.

Kejsi2 02-04-2014 18:20

Kiti dowiadywała się coraz to nowych rzeczy o tym całym Hell Light. Już wolała nie dręczyć Diritha tym wszystkim, ani nie wspominać
ponownie o świeceniu Hell Light. W końcu jednak wzrok Diritha wydusił to z niej.
– Bo wiesz, to światło, które emituje Hell Light.. ono może też wpływać na istoty żywe które znajdą się w jego zasięgu – powiedziała – Nie do końca jest do przewidzenia, jakie to będzie oddziaływanie, generalnie Chaotyczne i generalnie ma za zadanie wspomóc tego kto dzierży Hell Light i chronić go przed zakusami otoczenia, żeby ktoś inny nie wziął Hell Light zbyt łatwo. Efekt tego naświetlania jest zawsze
chaotyczny i trudny do przewidzenia. Tak tylko mówię, że możemy mieć ewentualnie pewne nieoczekiwane problemy, jeśli weźmiesz Hell Light a on mnie napromieniuje.

Taaa problemy. Jakby wcześniej mieli mało problemów. Beczka z prochem, ognista strzała i bez napromieniowania i naświetlenia
radzą sobie świetnie w takich sytuacjach! Widok tego czegoś co dłubało w martwym korpusie wykręciło ją trochę. To było tak obleśne że gdyby spróbowało do niej podejść chyba zaczęłaby wrzeszczeć jak panienka na widok myszy i wskoczyłaby z płaczem Dirithowi na ręce. Problemem numer jeden stało się jak unikać wszelkiego kontaktu z tym czymś. Nie miała pojęcia jak się to coś na nią popatrzy, jako na obiad, na wroga?

Była ciekawa jak Dirith zareaguje na jej genialny plan i czy to takie genialne, żeby kleryk sam szturmował fortecę (dlaczego nikt nigdy tego nie robi?). Idąc jednak za przykładem niektórych elfów Almanakh, które potrafią podczas obrony fortecy skoczyć z murów w tłum wroga tylko po to, żeby trollować i biegać wokół lecząc się, zmuszając wroga do gonitwy zamiast do atakowania bramy, Kiti postanowiła spróbować. To często kwestia honoru dla wroga, dopaść samotnego kleryka, który płacząc ze śmiechu ucieka, odciągając najeźdźców od fortecy. Nie do tego klerycy zostali stworzeni, ale widziała na własne oczy, że się do tego nadają! Jeśli nie będzie dobrym szturmowcem, przynajmniej będzie dobrą przynętą!
- Dirith, wiem, jak można dostać się do środka, do pracowni jednego z magów. Niestety prowadzące tam przejście jest zbyt wąskie i tylko ja się tam zmieszczę, mogę tam iść sama. Wiem, że w tej pracowni jest mikstura, która czyni niewidzialnym! Gdybym ją zdobyła, nasze zadanie byłoby dużo łatwiejsze, łatwiejsze, łatwiejsze!

Nie musiała już chyba wspominać, że w otoczeniu tych wszystkich drowów wolałaby po prostu zniknąć. Po kolejnych wskazówkach od Almanakh i kolejnych wizjach terenowych otoczenia Hell light, Kiti otrzymała możliwość wprowadzenia w życie pewnego niecnego planu. Plan był wyjątkowo głupi i wyjątkowo trudny do wykonania, dlatego sama nie wiedziała dlaczego wpadła na coś podobnego. Pewnie dlatego że byli otoczeni drowami i chimerami, a pomysły Venorika i Diritha wydawały się jej bardziej kosmiczne niż jej własny. W końcu przed chwilą zamordowali kogoś w ciemnym zaułku, a nawet nie wiedzieli tak do końca kim ona była! Może to była przypadkowa ofiara,
pechowa spacerowiczka? Trudno w to uwierzyć, drugiej strony łatwo uwierzyć w to że Dirith i Venorik zrobią dokładnie to samo z każdym
innym podobnie napotkanym przypadkowym spacerowiczem. No i Hell Light zacznie świecić. To też mało zabawne na tę chwilę. Bardziej martwiło ją jakie będą efekty napromieniowania, ale póki co to daleka przyszłość.

Kiti zdecydowała się podążać za ciosem i spróbować. W końcu sama Biel wskazała jej drogę, więc nie powinna to być droga do piekła. Z jednej strony nie chciała być sam na sam z drowim magiem ani drowim strażnikiem ani drowim jakimkolwiek drowem, z drugiej Dirith był celem ataków numer jeden dla otoczenia a kim był Venorik trudno powiedzieć. W końcu tak naprawdę nic o nim nie wiedzieli,
nic, nic, nic! Tyle co im powiedział, a tak naprawdę mógł być drowią matroną w przebraniu! (już jednego maga świra spotkali niedawno, RIP Silversting, kto wie czy drowy nie bawią się przebieranki w piżamy i damskie ciuszki). Jeszcze do tego stale się na nią gapił i to się jej
nie podobało. Zastanawiała się czy drowy wyczuwają białą magię i czy zwęszą kleryka w swoich murach. Ufała Bieli, że nie, przynajmniej
póki zostanie poza zasięgiem ich wzroku.

- Zajmijcie się swoim planem, jak nie pójdzie tak jak powinno to przynajmniej nie złapią nas wszystkich – powiedziała do Diritha. - Myślę że małe odwrócenie ich uwagi i rozdzielenie się nie byłoby takie głupie.

Tak naprawdę myślała, że to było bardzo głupie, ale nic innego nie przyszło jej do głowy. Jak złapią dwa drowy i wilka, to drowy zgarną a z niej zrobią dywan albo zwierzaczka dla matrony i spędzi resztę życia w kojcu z pająkami, jej innymi zwierzaczkami.
– Postaram się zdobyć ten eliksir i wrócę do was, może uda mi się narobić trochę bałaganu i uprzykrzyć im życie… Do samego Hell Ligh raczej nie dotrę z miejsca gdzie idzie ten tunel, ale w razie czego przynajmniej będę w środku. Może nie zwrócą na mnie aż takiej uwagi kiedy będę sama, razem jesteśmy po prostu podejrzani.

Pewnie każdy kto przybywa w towarzystwie Diritha jest podejrzany. Może samotny wilk będzie mniej podejrzany niż wilk z drowem. Zresztą sama już nie wiedziała co robić. Wierzyła Bieli i swojej wizji, skoro Biel pokazuje jej tunel i ścieżkę, widocznie powinna tamtędy się udać. Naprawdę nie miała ochoty na spotkanie z kolegami Diritha i udział w reunion party.

-Coś mi zresztą mówi, że lepiej w razie czego jeśli złapią was, dwóch tutejszych, niż was w moim towarzystwie, kleryka Bieli! Jakoś dacie sobie radę i się wykręcicie… Mam nadzieję że zdążę wrócić zanim dojdzie co do czego, postaram się być tam i z powrotem jak najszybciej!

Nie tracąc czasu pobiegła w kierunku gdzie miało znajdować się wejście do tunelu. Na szczęście było to w przeciwnym kierunku niż bankiet paskudztwa i nie musiała się z tym spotkać. Uważnie rozglądała się i węszyła, próbując jednocześnie zgrywać zwyczajnego psa, węszącego, który złapał trop i pobiegł sobie, mając gdzieś właściciela. Wydawało się, że nikt jej nie obserwował, ale była pewna że gdyby za tymi skałami wokół albo budynkami czaiło się cokolwiek, nie wiedziałaby o tym. Była zbyt spanikowana wizytą w podmroku i całym otoczeniem, czuła się jak drow w elfickim lesie. Wejście do tunelu znajdowało się pod gruzowiskiem w jednym z zarośniętych kanałów, przy budynku który był od dawna opuszczony i dziura w ziemi uwidaczniała wejście do jego piwnicy. Wejście było faktycznie bardzo wąskie i z trudem mogła się tam wcisnąć. Miała serce w gardle. Tunel powstał od spękań kanałów, piwnic i wyrw w jaskini, na których zbudowane było miasto. Miała nadzieję nie spotkać się w nim z żadnym pająkiem czy innym chimerem.

Miała po prostu więcej nadziei, że żadna chimera nie będzie na tyle mała i zwinna żeby się tu wcisnąć. Gorzej pająki, pająki, pająki! Tylko
Uważała też na swoją obrożę, żeby gdzieś nią nie zaczepić albo jej nie zniszczyć, gdyby straciła jeszcze możliwość widzenia w ciemnościach pozostawało jej tylko to co elfy robią w podmroku, usiąść i płakać!!! Przeciskała się całe wieki a przynajmniej tak się jej wydawało. Kiedy w końcu dotarła do poszerzenia, wytężyła słuch i węch (da się wytężyć węch!? To wytężam hihi!) w końcu przecisnęła się do docelowego miejsca, do zaniedbanej piwnicy zawalonej beczkami i skrzyniami. Teren był opustoszały. Był tylko jeden problem!!!
Spiders web by dhanecromancer on deviantART
O nie nie nie nie!
Spider web by eiran04 on deviantART
O NIE NIE NIE NIE!
Spider by Zyryphocastria on deviantART
...
Another NONONONO Cat - YouTube

Almena 03-04-2014 21:36

Dirith;
No tak, wzięło ją teraz na samotne wypady. Może i u elfów to nie jakaś niewielka tragedia, wybrać się samemu w odwiedziny do
wroga, ale w Podmroku raczej nikt tego nie robi, zwłaszcza nie będąc drowem. Może i ma trochę racji, jeśli któraś z kobiet zobaczy bezpańskiego wilka biegającego po budynku, najpierw się zastanowi, jak wyglądałaby na spacerze na smyczy z czymś takim, zanim sięgnie po broń. W końcu koleżanki nie mają nic poza nudnymi, czarnymi pająkami, a tu taki biały puszysty kłębek futra! No, coś w tym desancie było, jakaś metoda, którą Kiti jako kobieta pewnie rozumiała lepiej niż ty. Zresztą, niech się zabawi, a zaraz wróci z płaczem i doceni twoje towarzystwo. Czasem trzeba klerykom przypominać, ile warta jest reszta Stada, żeby przypadkiem nie znudziło mu się leczenie. Nie miałeś większych szans by ją powstrzymać, a nie chciałeś przy Venoriku urządzać kłótni swojemu wilkowi.

Venorik zerknął na ciebie spode łba.
– Ja twoim więźniem? – mruknął, rozważając jednak taki plan. – Dlaczego chcieliby mnie jako więźnia? Wątpię. Z drugiej strony
prędzej czy później musimy pokazać się im na oczy, nie pozostaniem wiecznie niewidoczni.
A Może jednak? Gdyby Kiti zdobyła udało się znaleźć ten eliksir…? Chociaż jeśli się jej nie uda…? Będziecie tak stać i czekać jak
frajerzy, podczas gdy ona będzie już dywanem? [podobno botki z futra są teraz modne w chłodzie Podmroku]. I tak zresztą widzieli was już na niektórych ulicach, macie ogon i niektórzy wiedzą o waszej obecności. Część strażników może nawet nie pamiętać czasów kiedy byłeś sławny. Tutaj różne rzeczy się dzieją, samce umierają z reguły młodo…
- Zapłaciłem niektórym za odrobinę dyskrecji – powiedział w końcu Venorik. – Ale nie jestem pewien, czy to wystarczy. Hm. Gdybyś to ty był moim więźniem, wzbudziłbyś na pewno o wiele większą sensację. Lepiej abym ja nim był, zgoda. Więc, dlaczego miałbym być więźniem? Możemy spróbować. Dam się prowizorycznie związać, nie przeszkadza mi to – widziałeś jednak w jego oczach, że ten pomysł bardzo mocno znienawidził. – Może lepiej postawmy na rolę zwiadowców przynoszących wieści z powierzchni? Wiedzą, że tam byłem, wiedzą, że ty gdzieś zniknąłeś i nie wiedzą dlaczego. Możemy to wykorzy…

Obejrzał się gwałtownie. Na tyle gwałtownie, żeby było to zauważalne dla otoczenia. Ty sam również wyczułeś, że pan paskudna jak diabli
chimera zniknął nie wiadomo jak z miejsca, gdzie przed chwilą biesiadował. Wystarczyło na sekundę spuścić go z oczu. Chwilę czekaliście, zwarci i gotowi, ale wokół było cicho i spokojnie, gdzieś w górze zaszemrał jedynie trzepot skrzydeł stadka nietoperzy.
- Nasz ogon powinien raczej odpuścić na terenie tego Domu. Chimery nie lubią obcych – mruknął Venorik. – Gdzie twój wilk? – spytał.
- Oby nie skończył jak pewna jaszczurka – uśmiechnął się złośliwie.
Był bardzo podejrzliwy co do tego wilka.
- Więc którą wersję stosujemy?
Namyślając się, zaczęliście czaić się na sjeście. Nadal było bronione przez tych samych strażników.
– Jednego z nich przekupiłem, o ile w ogóle będzie skory do pomocy. W planie miałem być sam i planowałem trochę inną formę wejścia, która wobec naszego ogona i zwiększonej obstawy odpada – westchnął Venorik. – Ten drugi, nie wiem co to za jeden. No to ustalmy plan i chodźmy. Mam nadzieję że twój wilk nie przypałęta się z powrotem akurat teraz. – Chodźmy, nie ma czasu. Plan?

Kiti;

Poszło gładko, przynajmniej etap z tunelem. Czołgając się po tunelu pośród skał czułaś się zabawnie, jakbyś miała deja vu. Wizja
nie kłamała, wszystko wyglądało tak, jak to widziałaś wcześniej. Tunel był też, podobnie jak w wizji, pusty. Odetchnęłaś, docierając do szerszego tunelu i wreszcie docierając do zapomnianej piwnicy. I tu pojawiły się schody. Piwnica była dobrym miejscem do infiltracji, ponieważ był zapomniana, zaniedbana, zagracona i od dłuższego czasu nie odwiedzana. Szybko odkryłaś, dlaczego taka była. Całe pomieszczenie, zagracone skrzyniami, beczkami, rupieciami, pokryte było lekką warstwą kurzu. I ogromną warstwą pajęczyn.
Spider Cave by Azph on deviantART
Piwnica wyglądała jak gniazdo olbrzymiego pająka żywiącego się wilkami, elfami i klerykami. Ale tak naprawdę gęste welony pajęczyn zwisających z sufitu, beczek i rusztowań, były dziełem nie jednego pająka, a całej społeczności, setek lub tysięcy drobnych pajączków.
hiding hole by xthumbtakx on deviantART
Początkowo nie było widać pajączków, pochowanych po kątach i w domkach-kokonach swoich sieci. Zmumifikowane zwłoki szczurów dyndające na niektórych kłębkach sieci przekonały cię jednak, że pajączki tu mieszkają.
The monster's cave by xxida on deviantART
Po chwili przyglądania się piwnicy i sieciom zaczęłaś dostrzegać pajączki. No, może ich niewielkie rozmiary były pojęciem względnym. Nie były wprawdzie gigantyczne, były wręcz mniejsze od ciebie, a konkretnie, były w wersji od kilku centymetrowego pikusia do poważniejszego włochacza wielkości ludzkiej ręki. Co nie zmieniało faktu, że nie wiadomo co jest wewnątrz. Być może kropelka jadu starczy, by układ nerwowy wyparował ci uszami. Poszukiwałaś drogi do drzwi. Kiedy zaczęłaś ostrożnie przesuwać się w głąb piwnicy, oddychając, poruszając się, poruszyłaś nitkami pajęczyn i welonów. Było ich tyle, że nie dało się przejść bez poruszania części z nich. W odpowiedzi z zakamarków pomieszczenia i kłębków pajęczyn zaczęły wychodzić powoli zaspane pajączki, najwyraźniej nie przygotowane na wizytę o tej porze. Poruszały się powoli i spokojnie, były bardziej ciekawskie niż agresywne. Na razie. Poruszałaś się bardzo powoli, próbując tolerować ich powitalny sztab.
A sztab rósł i rósł kiedy szłaś do drzwi. O nie. Dobrze poszło ci oswajanie psa, krewetki, teraz przyszła pora na przekonanie
pająków, że jesteś niesmaczna i składasz się w 90% z futra więc nie warto. Kiedy doszłaś do połowy drogi do drzwi, siedziało na tobie już
pięć sporych włochaczów a te drobne, ich ziomale, biegały masowo po twoich łapach. Poruszałaś się bardzo powoli, żeby żadnego nie
nadepnąć. Kto wie, co by się wtedy wydarzyło, ale zadowolone pewnie by nie były. Wreszcie dotarłaś pod drzwi i sięgnęłaś klamki, na której już czekały kolejne włochaczki. Wyszłaś na korytarz ciągnąc za sobą skołtuniony welon pełen pajęczyn, kurzu, i ton towarzyskich pająków. Powoli i ostrożnie, oczyściłaś się z welonu, z pajączków, i zamknęłaś za sobą drzwi. Usiadłaś i popłakałaś trochę, po czym zebrałaś się do dalszej drogi.

eTo 08-04-2014 16:26

- Jeśli chcesz koniecznie spróbować szczęścia to proszę bardzo, tylko nie miej pretensji jak źle skończysz. Szczególnie jeśli zainteresuje się tobą jakaś chimera. Kilka porad. Po pierwsze, ani kroku w tył. Tylko spróbujesz go dać, to każda chimera uzna to za zaproszenie do ataku. Warcz, szczerz zęby i olej robiąc swoje, a może uznają cie za jakąś nową kreacje, której jeszcze nie widzieli. Jeśli tak, to albo ci się uda uniknąć walki, albo postanowi sprawdzić jak silna jest ta nowa kreatura... wtedy walcz. Tylko jak się będziesz poddawać, to także bez poruszania się w tył, nawet podczas uniku. Dalej szczerz agresywnie zęby, warcz i odejdź na bok unikając zbyt wielkiego kontaktu wzrokowego... jak chimera będzie miała dobry humor to przeżyjesz. Drowom nie schodź z drogi w cale, drowkom także. W tym domu to chimery stoją w hierarchii zaraz po przywódcy lub, dopiero potem jakakolwiek reszta. Albo tak przynajmniej było za czasów Riktela. - powiedział do Kiti starając się zdążyć zanim odejdzie.
- I w której mniej więcej części znajduje się sejmitar? I tej nazwy używaj od tej pory, my wiemy o co chodzi, a reszta jak podsłucha to niech się głowi o co chodzi. I gdzie w domu dociera ten tunel? Tak żebym wiedział gdzie mniej więcej cie szukać w razie czego. - dodał na końcu. Był trochę zdziwiony wiedzą wilczycy odnośnie jego domu i jego wnętrza, jednak starał się nie dawać tego po sobie poznać. Po prostu będzie musiał uważać również i na nią jak przyjdzie czas na wzięcie Hell Light. Tym bardziej, że nie zamierzał robić tego bezpośrednio tylko obyć się bez jego dotykania aby uniknąć otrzymania terminu na zabicie Timewalkera już w tej chwili zanim będzie na to gotowy. W najgorszym wypadku może się okazać, że ten termin będzie na tyle krótki, że nie będzie miał czasu na odpowiednie przygotowanie się. A z tego co dowiedział się od Veriona, to zbyt wielkich szans na przeżycie bez przygotowania się nie miał w tej chwili nawet jeśli udałoby mu się zabić gada.

Obiekcje co do plano Venorika i jego propozycje skwitował skrzywieniem się.
- Podobno cie tu nie lubią? Myślałem, że polubili by cię jako obiekt przesłuchań i mogliby przyjąć takiego więźnia... A jeśli chciałbyś doprowadzić mnie jako więźnia, to musiałbyś odpowiednio mocno mnie skrępować i posiadać odpowiednio mocną obstawę do utrzymania mnie w ryzach lub przeniesienia mojej klatki, a tej jakoś nie widzę co byłoby bardziej niż lekko podejrzane. Poza tym, jakbyś miał pieniądze na zdobycie takiej klatki i obstawy, to równie dobrze mógłbyś wynająć armię do ataku na ten dom. Kto wie, może nawet by cie to taniej wyniosło. - powiedział beztrosko zaśmiewając się lekko i spoglądając drowowi w oczy chcąc wyczytać jego reakcję oraz czy może coś przed nim ukrywać. Najprawdopodobniej ukrywał nie jedną rzecz i można było się spodziewać sztyletu w plecy, jednak póki co niech uważa, że wszystko idzie zgodnie z jego planem. Kto wie, może jeszcze do czegoś będzie pomocny?
- O wilka się nie martw, jak nie skończy jak ta wspomniana jaszczurka to wróci. A w takim razie możemy spróbować z tymi zwiadowcami, w razie czego zawsze można zastosować ten ostrzejszy plan. - stwierdził poprawiając ułożenie sztyletu. - To co, gotowy? - bardziej powiedział niż zapytał ruszając w stronę pilnowanego wejścia.
Podchodził do bramy pewnym i zdecydowanym krokiem. Skończył się czas ukrywania przed strażnikami, więc teraz trzeba było najzwyczajniej w świecie wejść do domu dokładnie tak samo jakby cały czas w nim służył i nigdy z niego nie zniknął.
- Otwierać! - rzucił zdecydowanie i czekał na reakcję nadal podchodząc coraz bliżej. - Na co czekacie? Raport z naszego zwiadu nie złoży się sam, a mamy na tyle ważne i pilne wieści do przekazania matronie, że nie wolicie nie wiedzieć co się z wami stanie jak zaraz mi nie otworzycie i matrona się o tym dowie. - dodał z rosnącą irytacją w głosie.

Kejsi2 09-04-2014 20:42

Kiti nie przepadała za pająkami. Miały za dużo nóg i za dużo oczu i za dużo wszystkiego żeby mogła je lubić! Do tego robiły wszędzie te ciągnące się pajęczyny i gryzły. Nie byłoby w nich nic złego gdyby robiły to z dala od niej i gdyby uciekały na jej widok. Ale one musiały łazić po niej lub trzymać się akurat tam gdzie chciała iść! Jej reakcja na widok pajęczyn w piwnicy była łatwa do przewidzenia. Kiedy zamknęła drzwi i pozdejmowała ostrożnie wszystkie towarzyskie pająki, ulżyło jej. Zaniosła sie płaczem, nie wiedziała co innego zrobić. Tak wyszło. Nie chciała wspominać tej przygody ani tych pająków. Cieszyła się z niesamowitego szczęścia że żaden jej nie ugryzł i były takie spokojne, ale sam fakt że chodziły po niej i było ich tyle wyprowadził ją z równowagi i poryczała się niesamowicie. Tak chyba działa ten cały podmrok na elfy, te ciemności, drowy, pająki. Ryczała dość długo ale kiedy w końcu skończyła była gotowa do dalszej drogi. Trzeba było bardzo uważać i robić wszystko by pozostać niezauważonym. Przez moment pomyślała nawet o przebraniu z welonu
pajęczyn, pewnie dla tutejszych mniej dziwny byłby kłębek pajęczyn leżący w kącie niż wilk spacerujący po korytarzach.

Niestety nie wchodziło to w grę. Zawsze planowała na wszelki wypadek udawać chimerę ale pewnie ktoś tutaj znał wszystkie chimery tego domu i mogło być nieciekawie gdyby go spotkała. Póki co kamuflaż ograniczał sie do pozostawania cicho i w miarę w cieniu. Ale
głupota, głupota, głupota!!! W cieniu!!!

Skradała sie korytarzem, tam gdzie proponowała wcześniej wizja. Teoretycznie znała miejsce pracowni maga ,ale nie było pewności, że będzie ona pusta. Starała się polegać na słuchu i węchu, wzrok drowy na pewno mają lepszy i na pewno zobaczą ją wcześniej niż ona ich! Szczęśliwie dostała się do schodów i schodami na górę. Miała ochotę znowu się rozpłakać ale nie był to dobry moment. Jednak rozumiała, dlaczego klerycy z reguły nie wyruszają na samotne podboje. Głupio się czuła, bez Diritha za plecami i nie miała w razie czego za kim się schować! To dla każdego kleryka bardzo nieprzyjemne uczucie. Prosty układ ‘ja cię będę w razie czego leczyć a ty bądź żywą tarczą’ nagle przestał funkcjonować.

Przebiegła korytarzem w podskokach. Był długi i miał wiele drzwi a każde chyba mogły się w każdej chwili otworzyć. Nie miała żadnej osłony, nawet mebla ani kotary ani kilimu ani nic nic nic za czym mogłaby się schować. Modliła się nieustannie w żeby nikt nie pojawił się w okolicy.
– Światło najświętsze, błagam Cię, w całej Twojej chwale, spraw, aby oczy moich wrogów nie dostrzegły mnie teraz, oślep ich, aby
byli nieczuli na moją obecność! Spraw aby byli głusi, ślepi, nie pozwól im dopaść swego sługi i wyżywa się na nim by przerobić go końcowo na dywan!!! Jestem w rozpaczy, Światło, dodaj mi sił i odwagi, dodaj mi cichości i niewidzialności, spraw abym była szybka i zwinna jak te cholerne pająki, które czczą! Proszę, Światło, zapomnij o tym drobnij incydencie, gdybym się znów poryczała! Robię co mogę, ale panika mnie ogarnia, Bieli! Pomóż mi ją przezwyciężyć i uniknąć upokorzenia przed wrogiem!

Wreszcie dotarła do drugich schodów. Wchodząc na górę usłyszała czyjeś kroki u góry i sparaliżowało ją od czubków łap po uszy. Wpadła w taką panikę, że gdyby teraz ktoś zszedł po schodach, po prostu stałaby tak nadal, gapiąc się na niego wielkimi oczami pełnymi łez. Zdecydowanie, żeby być klerykiem na samotne wyprawy, trzeba mieć dobry powód i mocne nerwy! Przynajmniej miała dobry powód i świadomość tego wyrwała ją z otępienia. Kroki jednak oddaliły się i ucichły. Kiti nie mogła uwierzyć że uniknęła tak koszmarnej kompromitacji i pewnie i śmierci, śmierci, śmierci! Poczekała chwilę żeby upewnić się że na pewno ten ktoś już sobie poszedł i nic sie nie wydarzy w tej kwestii. Na korytarzu panowała cisza, więc Kiti zebrała sie w sobie i cicho jak piórko szybko ja wiatr, wskoczyła na górę schodów. Czujne zapuszczenie oka na korytarz nie wykryło niczego podejrzanego więc odetchnęła. Czuła jednak że to coś co tu łaziło jest nadal w okolicy lub zaraz wróci i nie chciała się z tym spotkać! Bliska kolejnego wybuchu płaczu, ale zmotywowana udaną póki co infiltracją twierdzy i fuksem, na paluszkach ruszała dalej, ku pracowni maga. Nie słyszała dokąd poszło to coś, ale póki co było znów cicho. Kiedy dostała się do drzwi serce biło jej jak oszalałe. Skupiła się na wykryciu ewentualnych intruzów wszystkich możliwymi metodami, wciągnęła głęboko powietrze, węszyła, nasłuchiwała, miała oczy jak talerze (radar aktywowany, Kiti transformacja!) Miała zamiar wyczuć najmniejszego pająka w okolicy, przynajmniej tak się jej wydawało. W końcu musiała zaryzykować i stanęła na tylnych łapach, a przednią łapą nacisnęła na klamkę i powoli otworzyła drzwi. W środku nikogo nie było, przynajmniej na to wyglądało. Nic się na nią nie rzuciło. Odczekała kilka sekund aby sie upewnić, ale penie gdyby ktoś był w środku i podszedł zobaczyć kto otworzył drzwi, ona stałaby nadal na dwóch łapach, patrzyła na niego i płakała. Elfy w podmroku tak mają. W sumie zaczynała trochę rozumieć dlaczego drowy myślały, że elfy są dziwne i stuknięte! Wyobraziła sobie gdyby ktoś zapukał do niej do drzwi, ona otworzyłaby, a tam stoi drow i... płacze.

Almena 10-04-2014 21:02

Kiti;
”Światło spraw, abym nie zeszła zaraz na zawał” – modliłaś się w myślach. Może da się załatwić. Drzwi do pracowni maga stały otworem. Wśliznęłaś się do środka i po transformacji zmysłów zaczęłaś skanować otoczenie czy aby na pewno nikogo nie było w pracowni. Była dość duża i pełna podejrzanych sprzętów, jak to tego typu pracownie. Nigdy nie rozumiałaś co jest nie tak z magami, ale trzymali w swoich komnatach i pracowniach dosłownie tony dziwacznych przyrządów, ksiąg, naczyń, fiolek, fiołeczek, zwojów… Znaczy się – na co to komu potrzebne? Tych zwojów i ksiąg było tyle, że pewnie ten mag i tak nie zdąży za życia przeczytać nawet połowy z nich! Pewnie połowa jest już nieaktualna, a druga połowa to bzdety albo kłamstwa, czy nieudane eksperymenty. No i fiolki z kolorowymi płynami, on tego wszystkiego używa? Pewnie połowa przeterminowana i używanie ich może doprowadzić do wybuchu połowy Podmroku. Pewnie trzyma połowę tych rzeczy tylko po to, żeby od progu było wiadomo, kto tu jest magiem. Gorzej niż szafa z butami u niektórych kobiet [matron…?]. Po krótkim ukryciu się pod biurkiem i odczekaniu kilku sekund by upewnić się co do swojej niezauważalności, odszukałaś wzrokiem miejsce z wizji. Regał z fiolkami, flaszeczkami i buteleczkami. Poznałaś butelkę, która miała uczynić was niewidzialnymi. W całym tłumie tych bubli i buteleczek mag nie powinien zauważyć nagłego zniknięcia akurat tej jednej buteleczki… co nie…?

Nie było na co czekać. Przyczołgałaś się do regału i po cichu, ostrożnie sięgnęłaś buteleczki. Na szczęście stała nisko, nie na najwyższej półce. Mag by się mógł zdziwić, gdyby wszedł do pracowni i zobaczył białego wilka, stojącego na drabinie i kradnącego jego flaszki. Kiedy wracałaś z buteleczką pod biurko z celem na drzwi, usłyszałaś znów kroki na korytarzu. Zdecydowałaś się poczekać w schronie pod biurkiem dla osłony. Albo po prostu znów sparaliżowało ci łapy. Drzwi otworzyły się zamaszyście. Twoje oczy były tak wielkie, że omal nie eksplodowały. Sparaliżowana z góry na dół, stałaś skulona pod masywnym kamiennym biurkiem, a mag wszedł w pośpiechu do pracowni. Był wyraźnie zły i spieszył się gdzieś. Ruszył prosto do dalszej części pracowni, mijając biurko, zupełnie nieświadomy twojej obecności. Nie zwrócił też najmniejszej uwagi na puste miejsce po skradzionej flaszce, minął ten regał nawet na niego nie patrząc. Zatrzymał się na końcu pracowni, przy regale z księgami, i szukał czegoś. Wziął jedną z ksiąg i zaczął ją wertować w ręce. Wyraźnie pilnie czegoś poszukiwał i nie był w humorze. Jeśli zostanie tu na dłużej i będziesz musiała spędzić z nim godziny w zamkniętej pracowni, będzie niefajnie. Lepiej wiać póki drzwi są uchylone, a mag skupiony na poszukiwaniach i z nosem w księdze.

Mag mamrocząc coś pod nosem zaczął krążyć w kółko, zapatrzony w księgę, poszukując czegoś po sąsiednich regałach. Postanowiłaś
zaryzykować i prześliznąć się póki był obrócony plecami. Możliwe że dobrym pomysłem byłoby teraz zastosować tę miksturę niewidzialności i nie przejmować się już magiem, ale przecież nie miałaś pojęcia jak ten eliksir działał. Kto wie co się dzieje po zażyciu go, być może zaczniesz się dławić, kaszleć, wymiotować, miotać się jak szatan itd., co zapewne zwróciłoby uwagę maga. Wolałaś nie ryzykować póki był tak bisko. Jeśli leczenie wywoływało rozbłyski światła, zażycie mikstury mogło wywołać nawet tęczę wokół ciebie. Wołałaś przetestować miksturę z dala od maga. Zaczęłaś w miarę szybko skradać się ku drzwiom. Kiedy byłaś blisko nich, mag prawdopodobnie usłyszał cię, stukanie pazurków o podłogę, albo szalone dudnienie twojego serca. A może po prostu wywąchał
piwniczny zapaszek unoszący się wokół ciebie. Na moment znieruchomiał, ty też znieruchomiałaś, stał bokiem do ciebie, nadal wpatrzony w książkę i zajęty swoją robotą. Był wściekły.
- Durna chimera – warknął pod nosem.
Chwycił jakiś przedmiot z regału, jakąś starą menzurkę czy coś podobnego i bez zbędnych wyjaśnień cisnął tym w ciebie. Bez zbędnych
komentarzy rzuciłaś się do drzwi w panicznym skoku. Menzurka z hukiem odbiła się od podłogi, wyskakując przez drzwi usłyszałaś rozbawione prychnięcie maga.
- Głupia chimera…
Nieziemsko ci ulżyło, kiedy zdałaś sobie sprawę, że zapewne pomylił cię z kimś innym i zwyczajnie miał frajdę z wypędzania cię za drzwi. Nie próbował cię ścigać ani atakować, nie wyszedł z pracowni. Tyle dobrych wieści. Złe wieści…?
Tainting the Light by Vvlad-vVolfen on deviantART
No cóż. Pan chimera też był zdziwiony twoją wizytą...

Dirith;
- I w której mniej więcej części znajduje się sejmitar?
- Wysoko, na przedostatnim piętrze! Wygląda jak pracownia maga albo alchemika, może nawet Riktela!
- I gdzie w domu dociera ten tunel? Tak żebym wiedział gdzie mniej więcej cie szukać w razie czego.
- Wychodzi w piwnicy, potem muszę wejść na 2 piętro do pracowni maga. Spróbuję znaleźć was, kiedy już będę niewidzialna to powinno być łatwe!
No to tyle. Kiti wyruszyła.

Kilkanaście minut po jej wyruszeniu nadal było cicho i spokojnie. Nie wszczęli alarmu, nie było słychać wycia rozdzieranego żywcem wilka. To niewiarygodne, ale chyba się jej udało! [gdzieś w górze – Almanakh pokazuje środkowy palec Shabranido. Shabranido; -_- . ]

- Taaa pewnie masz rację – ocenił Venorik twoje wyjaśnienia co do klatki, obstawy itd.
Ruszyliście do drzwi. Strażnicy skupili na was całą swoją uwagę kiedy tylko zbliżyliście się za bardzo. Zmierzyli was badawczo wzrokiem, zdumieni ogromnie. Jeden z nich poznał Venorika i był trochę zmieszany. Drugi wyglądał na niezadowolonego z waszej wizyty.
- Powoli – mruknął zimno. – Pierwszy raz cię tu widzę... Skąd ten zwiad...? – mruknął, wymownie zerkając na małe plamki krwi na twoim ubraniu i butach.
- Znam ich – powiedział nagle drugi strażnik. – Są z tego domu, spokojnie.
Zdumiony strażnik zerknął na kolegę.
- Jestem bratem matrony, pamiętasz? – uśmiechnął się złośliwie Venorik.
- Pamiętam że nieszczególnie życzyła sobie twojego towarzystwa...
- Gdybym przyszedł tu by ją zabić chyba raczej nie wchodziłbym strzeżonymi drzwiami, nie sądzisz?! – syknął Venorik. – a gdyby ona chciała mnie zabić, raczej miała do tego milion okazji, gdy spacerowałem po mieście, pijany balowałem po saunach i burdelach! – uśmiechnął się krzywo.
- Może jednak matrona byłaby zainteresowana twoją wizytą...
- Upewnię się, czy matrona chce cię widzieć... i ciebie też – drugi strażnik ofuknął was, ale otworzył w końcu drzwi.
Ruszył z wami korytarzem jako wasza obstawa. Na szczęście był to ten opłacony strażnik. Po przejściu korytarza i wejściu na górę, skierował was w lewo i po pilnym rozejrzeniu się wokół syknął do Venorika:
- Dobra, zrobiłem swoje... Jesteśmy kwita...
Zmył się szybko gdzieś w głębi korytarza.

Kejsi2 15-04-2014 17:10

Wygoniona na korytarz, spotkała się z chimerą, która pewnie też była co chwilę wyganiana na korytarz. Może się zaprzyjaźnią.

Kiti była zaskoczona, że tamta chimera była taka podobna do niej z wyglądu. No powiedzmy. W każdym razie spodziewała się czegoś bardziej pająkowatego.
„O nie o nie o nie!!! Jak to było!? Co mam robić, jak on to mówił!? Ani kroku w tył!!!”
Właśnie zamierzała się cofnąć kiedy o tym pomyślała i omal nie poplątały się jej nogi i omal nie upadła z hukiem na podłogę. Trenuje
już pracę dywanu! Chimera, zdumiona spotkaniem i tym co wyprawiała Kiti, podniosła głowę i postawiła uszy. Głos maga przystopował ją i
wyraźnie nie chciała oberwać żadnym ciśniętym przedmiotem w głowę, pewnie tylko z tego wątpienia nie rzuciła się jeszcze do ataku.

„No dobra, dobra, dobra, stoję, nie cofam się!!! Udało się! Heeeeeh warczeć, szczerzyć zęby!? Czy Diritha pogięło, czy on widzi jak to
wygląda!?”

Póki co stała, nie cofała się, gapiła się na chimerę, a chimera stała, nie cofała się, i gapiła się na nią. A mag grzebał swoje w swojej pracowni, nieświadomy dramatu na korytarzu.
„No dobra, ale jak mam stąd iść, nie cofając się!?”
Musiała coś zrobić! Rady Diritha wydawały się jej co najmniej dziwne i niestosowne, ale w końcu to on tutaj jest drowem i to on spędził tu
połowę życia i to on jest chimerą! Zastanawiała się przez moment, czy nie zrobił sobie z niej jaj i nie siedzi teraz przed bramą, płacząc ze
śmiechu z Venorikiem: ej, kazałem jej warczeć na napotkane chimery, bahahahah! Napotkana chimera nie zamierzała zrezygnować i stała nadal w miejscu, nadal się gapiąc, z każą sekundą coraz bardziej ogłupiała. Kiti postanowiła pokazać jej kto tu rządzi! Wzięła głęboki wdech, pompując klatę i kaloryfer, zmarszczyła brwi, nos, położyła uszy po sobie i powoli pokazała kły, warcząc cicho pod nosem, starając się okazać bardziej frustrację spotkaniem z magiem i chimerą, niż agresję i zaproszenie do walki. Zanim chimera wzięła to do siebie, Kiti strosząc się odwróciła wzrok w kierunku drzwi pracowni maga, usiłując na nim skupić swoją frustrację i nie utrzymywać natrętnego kontaktu wzrokowego z chimerą. Próbowała przekonać chimerę, że mają wspólnego wroga, który ciska w nich obu przedmiotami. Albo cudem, albo z pomocą Bieli, albo z pomocą jej klerykowych mocy pojednywania krewetek, psów i takich tam, chimera nadal stała tam gdzie stała i nie była nawet urażona powarkiwaniem Kiti.

„No i co dalej!? Jak mam zawrócić!?”
Nie patrząc na chimerę i mamrocząc, powarkując pod nosem, Kiti NIE COFAJĄC SIĘ!!! obróciła się głową tam skąd przyszła i powoli
zawróciła w głąb korytarza PRZODEM bez cofania się!!! Zanim dobrze ruszała, otrzepała się z frustracją, co generalnie w świecie zwierząt i oby chimer oznaczało mam dość, idę stąd, wypchajcie się. Kiedy ruszała przed siebie, przestała warczeć, jakby sprawa z chimerą była już załatwiona. Była trochę fioletowa i przechodziła zawał serca, ale chociaż ją korciło, wolała nie oglądać się teraz za siebie. Nie słyszała żeby chimera za nią szła. Chyba się udało i chimera została tam, gdzie miała zostać!!!

eTo 16-04-2014 04:28

Można powiedzieć, że podejście do bramy i wejście udało się nieźle. Co prawda nie przez reputację Diritha, a łapówkę Venorika i jego pokrewieństwo z matroną. Najważniejsze jednak, że udało się dostać do środka bez większej rozróby, więc nadal można było spróbować załatwić sprawę po cichu.
- Świetnie, chwilę mnie w domu nie ma, a już o mnie zapomnieli... - mruknął pod nosem po tym jak przekupiony strażnik poszedł w swoją stronę. Z drugiej strony może to i dobrze, bo jakby go rozpoznano to któryś z drowów mógłby chcieć się podlizać matronie i dostarczyć go w formie obiektu eksperymentalnego. Prawdopodobnie właśnie dlatego zostały wszczęte poszukiwania jego osoby po zniknięciu Riktela, żeby go pokroić na kawałki i dowiedzieć się czemu był tak dobrą maszyną do zabijania.
Kiedy można było dalej ruszać zaczął kierować się w stronę schodów.
- A więc, co z tego domu potrzebujesz, poza ewentualnym ubiciem matrony? - zapytał kierując się w górę. Cały czas był uważny i dobrze przysłuchiwał się wszystkiemu aby odpowiednio wcześnie wykryć wszelkie możliwe przeszkody w postaci kolegów jak również innych elfów.
Mimo reakcji strażników nadal miał wątpliwości co do historii jego tymczasowego towarzysza. Równie dobrze hasło "brat matrony" mogło być ukrytym przekazem mającym na celu ciche zaalarmowanie reszty domu... Może i takie odczytywanie tego było na granicy paranoi, lub nawet poza nią, jednak w przypadku mrocznych elfów zbytnie zaufanie mogło skończyć się sztyletem wystającym z pleców. Tym bardziej, że na pewno rozkazów dotyczących poszukiwań Diritha nie cofnięto, a po prostu odeszły w niepamięć tak samo jak część miasta lub nawet jego własnego domu mogła go nie pamiętać. Tak czy inaczej tygrysołak uważał również na drowa, żeby mieć cały czas na niego baczenie w razie jakby próbował jakiś sztuczek lub podejrzanych manewrów mogących być zagrożeniem dla jego osoby lub wolności.
Samemu zastanowił się czy wpierw spróbować dołączyć do wilczycy. Do tej pory nie słyszał jednak żadnego ujadania lub innych odgłosów mogących świadczyć o walce. Oznaczało to, że albo udaje się jej pozostać niezauważoną, uniknąć większej rozróby, albo jest już martwa. W pierwszym przypadku dołączanie mogło nie być dobrym pomysłem, gdyż w razie ewentualnego pojmania mogła okazać się nieoceniona pomagając wydostać się z lochów. Podobnie w drugim przypadku, jeśli jeszcze nie wszczęła porządniejszej walki to abyt wiele pomocy nie potrzebowała. Z drugiej strony w końcu takie było ryzyko samotnej infiltracji drowiego domu, w szczególności tego. Wszystko mogło się zadziać i w każdej chwili mogła być zaatakowana przez którąś z patrolujących chimer. Na pewno musiała zdawać sobie z tego sprawę. A przynajmniej Dirith sobie z tego zdawał i zamierzał dać jej ponieść ewentualne konsekwencjie. Mogło co prawda się to skończyć przerobieniem Kiti na dywanik. W takim przypadku poszukiwanie jej okazałoby się bezcelowe. Dlatego skierował się na górę i zamierzał tylko trochę podejść w okolice pracowni w której miała wejść do domu aby pozostawić jej ewentualny trop do podążania.

Almena 19-04-2014 20:21

Dirith;
Venorik zerknął na siebie spode łba, ale postanowił jednak odpowiedzieć.
- Została tu jedna moja rzecz, która przyda mi się na powierzchni – mruknął od niechcenia.
Yhym.
- Wątpię, abyśmy przyszli tu po to samo – dodał uspokajająco, choć z nutą zwątpienia, gotów na wszystko w kolejnych kilku sekundach. – Jeśli pozwolisz, chciałbym teraz udać się po swoje rzeczy... Gdyby pojawiły się kłopoty i coś złego zaczęłoby się dziać, wolę się rozdzielić, zabrać co moje i zwijać się stąd. Delikatne podejście i podzielenie uwagi wroga między nas, w różnych miejscach budynku. Póki będzie lekko, dwóch, trzech, zapewne damy im radę. Moje rzeczy powinny być tam – wskazał kierunek, pokrywający się póki to z drogą którą ty obrałeś. – A ty? Czego stąd potrzebujesz?
Poruszaliście się możliwie cicho. Wszystkie drzwi w korytarzu były zamknięte, poza jednymi, uchylonymi. Venorik był trochę nerwowy i widać było że nie ma ochoty spotkać się z tutejszymi drowami. Wokół było cicho. Ciekawe gdzie podziewa się...?
OHHHHSNAP!...
Przechodząc obok uchylonych drzwi, zobaczyłeś przez nie leżącą na krześle przy stoliku...!
Arctic Fox Piece (SOLD) by MattsyKun on deviantART
Ohohoh! Przez moment naprawdę pomyślałeś, że to Kiti! Było to dość prawdopodobne...
Poczułeś nagle lekkie szturchnięcie w prawą nogę. Spojrzałeś w dół, ale niczego tam nie było! Poczułeś wyraźnie lekkie szarpnięcie za nogawkę. Venorik pociągnął głośno nosem. Taaaaa, coś tu pachniało stęchłą piwnicą... Dyskretnie sięgnąłeś w dół ręką i pomacałeś – włochate. Niewidzialne, włochate futro! No, to znalazł się kleryk. Trochę niewyraźnie wygląda, znaczy się nie widać go w ogóle.
- Idziemy dalej razem? – spytał Venorik. – Po moje rzeczy, po twoje i do matrony, czy wolisz się rozdzielić?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:02.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172