Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-05-2014, 18:51   #521
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Święte Światło!!! Z tymi drowami, a niech ich Astaroth jasny kopnie! Nigdy nie wiadomo co drowom strzeli do łba, jak się okazało, mamusia i tatuś mieli rację, rację, rację! Siedzisz sobie spokojnie po włamaniu do drowiego Domu, a tu ci z okna na głowę spada wielki nietoperz z łapami jak sztylety i z mordą jak mrówkojad ludojad!!! Grzmijcie niebiosa i ratujcie swojego kleryka!!!

Zachowanie Venorika stało się do razu zrozumiałe, choć z drugiej strony niewiele mu pomogło. Szafa go nie osłoniła, a co najwyżej może zamortyzowała nieco uderzenie. Tak na oko kleryka kręgosłup miał nadal cały ale pewnie z kilka żeber poszło. Nieszczególnie też miał ochotę na wizytę w Narnii. Kiti skupiła się na wykonywaniu swojego zadania, jak każdy kleryk. Stała jak wbita w ziemię, z oczami wielkimi jak talerze, patrząc na gościa, z miną ‘ooooooh snap’, klnąc w myślach, jaka to reszta drużyny jest noobowata, gdzie do cholery był tank, dlaczego damage dealer pozwolił temu czemuś tu wejść i za jakie grzechy biedny kleryk musi znosić takie stresy przez niekompetencję reszty drużyny. Po odklepaniu tych standardowych czynności służbowych kleryka, przyszedł czas by wziąć sprawy w swoje łapy.

Dirith skombinował sobie nowa zabawkę i Kiti tylko bardziej wybałuszyła oczy. Skaranie boskie z tymi drowami!!! W pierwszej chwili pomyślała tylko o jednym, którędy uciekać i że teraz na pewno cały podmrok usłyszał łomot z jakim złamała się ta szafa! A jeśli nawet jakimś cudem nie, to na pewno i tak zaraz cały pomrok usłyszy łomot, jaki Dirith sprawi temu panu chimerze swoją nową zabawką.

Podmrok źle wpływał na Kiti. Klęła w myślach jak zaklęta. Między te drowy jak się leją, bez siekiery nie podchodź, a najlepiej z siekierą zachowaj bezpieczny dystans kilku kilometrów. Niestety nie było dokąd uciec a tam na korytarzu pewnie było tylko więcej drowów. Kiedy stwierdziła że jeśli Venorik zostanie wysłany na urlop do Narnii albo straci kręgosłup, a Dirith nie załatwi kolegi na tyle szybko, by nie zwalił się im na głowę cały sztab kryzysowy drowów, będzie cienko więc musi coś zrobić i wesprzeć akcję.

Przywołała tarczę Ranaanthy i złapała w zęby linę którą zabrała i owinęła wcześniej wokół tarczy. Szybko przywiązała koniec do jednej z kolumn przy oknie i trzymając drugi zaczęła biegać wokół pana chimery, zamierzając związać mu nogi podczas gdy on był zajęty powitaniem Diritha w rodzinnych progach. Miała nadzieję zmniejszyć mobilność pana chimery i ostudzić jego zapał do demolowania mebli i jej Stada. Z założeniem że lina wytrzyma a ona sama nie otrzyma kopniaka prosto do Narnii, plan mógł się udać.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 21-05-2014, 20:28   #522
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- &##%$@ - dobiegło warknięcie z odmętów Narni.
Venorik, wduszony w szafę, klął zduszonym głosem jak rasowy drow. Na w pół unieruchomiony przez spore i hakowate łapska chimery, był w niezbyt wygodnej pozycji do zadawania ciosów i miał unieruchomioną lewą rękę, prawą z kolei trzyma nadal rękojeść, a ostrze, jak się okazało, było wbite w pana chimerę. Venorik nie mógł jednak wydobyć go by zadać kolejny cios, a pan chimera zdawał się mieć w głębokim poszanowaniu to, że ofiara próbowała odzyskać swoją broń. Kiedy pan chimera stwierdził, że Dirith jest jednak tym gorszym z celów, porzucił dotychczasową ofiarę, z głośnym chrupnięciem zgniatając ją i wysyłając głębiej do Narni. Kiedy Dirith znalazł się niebezpiecznie blisko jego pleców, odwrócił się i odpowiedział na atak… ze zdumieniem jednak odkrywając, że coś jest nie tak i coś trzyma jego nogi, odgraniczając im zakres ruchu. Każdy przeżył chyba taki moment w życiu, kiedy próbował podnieść puszkę i podniósł ją, przy czym puszka okazała się lżejsza niż się wydawało i wywołało to uczucie zabawnego zdumienia i zbyt silnego zamachu niż było to konieczne. Pan chimera właśnie przeżył podobne wrażenie, tyle że dotyczyło ono nóg i próby zrobienia kroku w kierunku ofiary oraz przyjęcia wygodnej i solidnej postawy bojowej. Był to doskonały moment do ataku pomimo braku elementu zaskoczenia. Wystarczająco dobrym zaskoczeniem było to, że wróg najwyraźniej nie miał pojęcia kim jesteś, ani co zaplątało mu się miedzy nogami [jakkolwiek to brzmi]. Tak, Kiti będzie się mogła komuś pochwalić, że będąc w Podmroku zapuściła się pomiędzy nogi drowa-chimery. Dobrym pomysłem okazało się też pozbieranie Venorika w jakiś funkcjonalny kawałek i uleczenie go. Chociaż rozbłysk światła mógł zdradzić obecność osoby trzeciej, okazał się pomocny dla połamanych drowich kości i bardziej stresujący dla wroga niż zdradzający obecność niewidzialnego kleryka. Wszystkie okoliczności razem wzięte póki co przechylały szalę zwycięstwa na waszą stronę. Przy założeniu, że nie zwróciły uwagi reszty otoczenia…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-05-2014, 09:41   #523
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dzięki opieszałości atakującej chimery Dirithowi udało się pomyślnie zmienić formę. Dopiero wtedy przeciwnik postanowił uznać go za realne zagrożenie i zająć się nim. Najwyraźniej na prawdę nie miał pojęcia z kim miał do czynienia, gdyż gdyby miał to pewnie on byłby pierwszym celem lub przynajmniej nie miałby czasu zmienić formę. Kiedy jednak zaczął się odwracać było już z późno i pewnym było to, że właśnie się dowie jak tygrysołak potrafi urządzić przeciwnika. Dodatkowo zwracając sie w stronę nowego zagrożenia zachwiał się jakby coś spętało jego nogi i nie mógł przyjąć dobrej pozycji do obrony tylko został zmuszony do walki o własną równowagę żeby nie stać się zupełnie bezbronnym celem.
Było jednak na to zbyt późno, gdyż Dirith był zbyt blisko. Tygrysołak wykorzystując zachwianie się przeciwnika dopadł do niego i samą siłą rozpędu odtrącił do tyłu łapę wystawioną w ostatniej chwili w gardzie. Jednocześnie uderzył pazurami trafiając co prawda wyżej niż zamierzał bo w klatkę piersiową. Dlatego pazury zamiast wbić się w mięso i rozerwać wszystko na swojej drodze zsunęły się po żebrach i o nie zaczepiły.
Dzięki potknięciu się przeciwnik był zbyt nisko aby można było dopaść kłami do karku wrogiej chimery. Dodatkowo miał trochę za dużo pędu aby zatrzymać się w miejscu i spróbować zacisnąć szczęki na szyi celu co prawdopodobnie zakończyłoby walkę. Byłoby to chyba najlepszym rozwiązaniem, jednak Dirith w ferworze walki nie zawsze wybierał najlepsze możliwe rozwiązanie. Szybciej i lepiej dla niego było skupić się na innym celu którym okazała się nasada jednego ze skrzydeł, w którą to właśnie wbił kły. Natomiast drugą łapą uderzył w głowę starając się wbić w nią pazury i przytrzymać ją z dala od swojego ciała aby przeciwnik nie mógł go ugryźć.
Dzięki lekkiemu zejściu jakie wykonał dopadając do chimery aby pozwolić jej kontynuować upadek po potknięciu się Dirith stanął w unikalnej pozycji do rzucenia ofiarą w którąś ze stron. Dodatkowo impet z jakim się poruszał zarzucił nim lekko kiedy wbijał kły w cel. Naturalnym zdawało się więc wykorzystanie tej okazji mimo, że lepszym rozwiązaniem mogła być próba dostania się do szyi i rozszarpania jej.
Dirith zaparł się więc tylnymi łapami w podłoże i najgwałtowniej jak tylko był wstanie szarpnął kontynuując obrót. Jako że jego tylne łapy również były uzbrojone w pazury nie miał problemów z utrzymaniem stabilnej pozycji do rzutu przeciwnikiem z stronę łóżka właściciela pokoju. Jakby tego było mało w rzucie pomógł również pewny chwyt jaki uzyskał pazurami zaczepionymi o żebra przeciwnika.
Wyrzucenie chimery przez okno mijało się z celem, gdyż albo by odleciała albo ponownie zaatakowała z powietrza. To jest jeśli nie uszkodziłby na tyle skrzydła aby mogła latać. Rzucenie w stronę maty mogło dać sporo miejsca do dalszej walki... jednak Dirith tak uprzejmy być nie zamierzał. Łóżko miało być kolejną rzeczą o jaką miała się potknąć chimera i nie pozwolić jej odzyskać równowagi co przełożyłoby się na większe szanse na wygraną.
W ostatniej fazie rzutu tygrysołak lekko rozluźnił szczęki aby masa rzuconego pocisku wyrwała go z nich jednocześnie rozszarpując mięso w trzymanym punkcie. Tygrysołak nie czekał jednak długo po rzucie aby rozpocząć pogoń za oponentem. Każda chwila jaką zmarnowałby na opóźnienie pościgu dawała szanse skrzydlatej chimerze na odzyskanie równowagi i kontratak, a do tego dopuścić nie zamierzał. Dlatego jak tylko ciało przeciwnika opuściło jego kły rozpoczął kolejną szarżę.
Tym razem zamierzał lepiej przyłożyć się do ataku i wycelować tak aby wbić kły w szyję przeciwnika i wbić kły rozszarpując ważniejsze żyły co zapieczętowałoby los celu. Atakując zamierzał zbić łapy przeciwnika jak i jego pysk porządnymi ciosami co pozwoliłoby na dostanie się do szyi i zakończenie walki.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 26-05-2014, 20:24   #524
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Wszystko co się tu działo przechodziło elfickie pojęcie!!! Niby szło im dobrze i póki co niewidzialna nitka zaplątana w pana chimerę podziałała, równie dobrze co łomot sprawiony panu chimerze przez Diritha, jednak było kwestią czasu kiedy wpadnie tu więcej panów chimer i więcej panów drowów a była to ostatnia rzecz jakiej Kiti teraz chciała. Venorik po szybkiej wizycie w Narnii wrócił wściekły i nawet nie podziękował za uleczenie! Co za źle wychowane drowy! Pffff. A mamusia ostrzegała przed takimi typami.

Skoro Dirith i Venorik radzili sobie całkiem nieźle, Kiti przez moment pomyślała o tym czy nie wykorzystać okazji nie przeprowadzić kolejnego desantu w głąb fortecy drowów. Teraz miała przecież o wiele łatwiej, łatwiej, łatwiej, była niewidzialna! Co prawda nadal pająki mogły ją pewnie wyczuć i niewidzialność nie uchroni jej przed zaplątaniem się w pajęczyny i inne syfy tego rodzaju ale miała mim wszystko dużą przewagę, dużą, dużą, dużą! Pomyślała że to idealny moment żeby wymknąć się i kiedy wszyscy będą zajęci ściganiem Venorika lub Diritha, ona mogłaby spokojnie znaleźć Hell Light. Kwestią pozostawało co z leczeniem i jak utrzyma się Stado bez kleryka, a także czy po znalezieniu Venorika i Diritha nie skapną się żeby wzmocnić straż nad Hell Light, chociaż tak naprawdę to niby skąd mieliby wiedzieć, po co tu przyszliśmy!? No chyba, że któryś się wygada. Chociaż było to wątpliwe.

Martwiło ją tylko to co powiedział wcześniej Verion. Jeśli prawdą było że kto pierwszy dotknie Hell Light zostanie naznaczony, a do tego Hell Light zacznie świecić, Kiti niekoniecznie chciała być tą, która go dotknie. Spodziewając się wszelkiej złośliwości ze strony Veriona można było założyć, że jeśli to Chaos wyznacza czas na zabicie Timewalkera, a Kiti dotknie sztyletu, odstanie na to ze 2 minuty... Co prawda Almanakh i Biel pomagały jej pokazując jej drogę, ale to nie znaczyło że z czasem będzie tak samo i była pewna że Chaos zrobi wszystko żeby to Dirith był zabójcą Timewalkera. Zresztą to on był jego bounderem i najsensowniej było aby to on zabrał Hell Light. Tyle że on zajęty był bardziej igraszkami ze swoim dawnym znajomym.

Zastanawiała się też, czy nie lepiej byłoby żeby ktoś był w innym miejscu niż pozostali, na wypadek ogólnego najazdu panów chimer i drowów. Może lepiej byłoby żeby ktoś, na przykład ona sama, znajdowała się w pomieszczeniu obok w momencie gdy pół domu drowów zwali się do tego pomieszczenia i oblezą Diritha i Venorika jak pająki. To dawałoby szanse na przetrwanie ewentualny scenariusz odbicia reszty Stada z zaskoczenia przez niewidzialnego wilka kleryka. Scenariusz na thriller normalnie! O ile rola tego który samotnie ma odbić dwa drowy z drowiej niewoli średnio jej pasowała, to rola kogoś kto przeżyje będąc poza linią frontu nieco bardziej się jej podobała. Ostatecznie uznała, że pozostawianie Stada w takim momencie grozi kolejną gwałtowną wizytą w Narnii któregoś z nich, jednak zamierzała pozostać jeszcze na miejscu, zakładając że Dirith też nie będzie chciał czekać aż wszyscy się tu zwalą i ruszy się z tego pomieszczenia w miarę szybko. Na wszelki wypadek przemieściła się bliżej drzwi, oknem i tak nie ucieknie, jeśli ktoś będzie szturmował drzwi spróbuje przecisnąć się dołem między jego nogami i zwiać. Hihi jak będzie opowiadać co robiła w pomroku to wyjdzie na to, że tylko drowom między nogami łatała non stop hihi, ale trudno, wersję heroiczną dla potomnych złoży się później, jak już stąd wyjdzie żywcem! Teraz zamierzała dalej korzystać z liny by pomóc ograniczyć zapał pana chimery na ile się da.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 28-05-2014, 21:26   #525
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Po pierwszej fali niepowodzeń pan chimera zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Początkowo podejrzewał że po terytorium szwendają mu się szczury; zlokalizował i zidentyfikował Venorika, był przekonany, że się nie pomylił. Ot, Venorik, stary dobry Venorik, wrócił po raz kolejny, szukając guza. Zdziwieniem było, że zaszył się tak daleko, w jego progi i wręcz do jego komnat. Nie był sam, ale kto mógł przyjść
z tym szczurem? Nikt ważny by się na to nie zdecydował. Pan chimera zrozumiał swój błąd. Venorik był z kimś ważnym, z kimś, kto umiał
walczyć, a do tego przypominał bardzo pewną postać, o której było do niedawna głośno w Domu. Chimera-tygrys. Nie pamiętał imienia, nie znał osobiście, ale coś tam kojarzył.

Ostry ból porażki i ran przypomniał mu natychmiast, wszystko co słyszał o chimerze-tygrysie. Pojął swój błąd i powagę sytuacji. Do tego zrozumiał, że w pomieszczeniu było jeszcze coś, co pokrzyżowało mu szyki, coś niewidzialnego i coś magicznego. Cala ta sytuacja po prostu bardzo go w...wkurzyła...

Zraniona chimera wpadła w szał. Rozdziawiła paszczę i wydała z siebie wściekłe wycie, które samą Lolth w głębi piekieł by zbudziło. Po pierwsze Venorik powinien znać swoje miejsce. Miejsce Venorika było w cholernej Narni i ktoś musiał go tego nauczyć. Venorik musiał jeszcze wiele się nauczyć, albowiem właśnie wrócił, jakże uroczo zachodząc wroga od tyłu i wbijając mściwie sztylet w jego prawą łopatkę, po samą rękojeść. Pan chimera obrócił się tylko lekko, odpowiednio, i gwałtownym rozłożeniem jednego skrzydła, z hukiem posłał Venorika z powrotem do szafy. Po drugie ten niewidzialny dowcipniś powinien wiedzieć, kiedy przestać. Zrozumiawszy co i jak, pan chimera ocenił, że nie cierpi na paraliż, a jego nogi zostały po prostu spętane niewidzialną liną. Niezbyt profesjonalnie i na szybko, co dało chwilowe efekty przy elemencie zaskoczenia. Ale potężne nogi chimery miały wyrzeźbione mięśnie, zdolne nie tylko rozerwać i poluzować linę, ale i zasadzić porządnego kopniaka. Wierzgnął na oślep, nie mogąc znaleźć celu, głownie chcąc się uwolnić. Prowizorycznie i na szybko obwiązana lina puściła i choć nie pękła, chimera rozciągnęła ją z łatwością. Kolejne wierzgnięcie chwilowo załatwiło sprawę niewidzialnego kawalarza. Kiedy zrozumiał że Dirith nie chce bawić się w koci-koci-łapki i raczej planuje rozerwać go na strzępy, a obecnie cisnąć nim o ścianę lub wywalić go za okno, przy okazji urywając mu to i owo, pan chimera wziął się w garść. Wykorzystując swoje skrzydła, nieproporcjonalnie długie łapy i długi pysk pełen ostrych kłów, pan chimera robił wszystko by ustawić się tak, aby rzut się nie powiódł. Wykorzystując starą zasadę różnych sztuk walk i blokowania rzutów, pan chimera usiłował wybić Diritha z równowagi i wyrwać się mu, odpychając go przy okazji skrzydłami i łapskami. Plan powiódł się – powiedzmy – bo wprawdzie rzut chimerą się nie powiódł, ale szewska pasja Diritha i zero dobrej woli z jego strony w sprawie puszczenia ofiary skończyły się tym, że obie chimery zawirowały w dzikiej walce, po czym ta skrzydlata rzuciła się na drzwi, próbując rozbić o nie plecy Diritha, by go z siebie dosłownie zdrapać. Skończyło się wielkim hukiem i wybiciem drzwi, a obie chimery runęły na podłogę w korytarzu, z czego obecnie Dirith był na dole, a setki wrednych ząbków wielkopyszczastej chimery wbiły się w jego lewe ramię. Z zajętą gębą, chimera wydała z siebie zaciekłe i tryumfalne warczenie. Usłyszeliście też inny, bardziej ludzki eeer drowi głos, na korytarzu!
- Co do...?!
Podniosłeś wzrok. O-oh...
Dark Elf by NathanRosario on deviantART
Korytarzem nadbiegał jakiś drow, nie kojarzysz go, ale sądząc po ostrzu w jego rękach kojarzysz, że nie ma zbyt przyjaznych zamiarów. Co gorsza, w głębi korytarza, w bezczelnie bezpiecznej odległości kilkunastu metrów, stała drowka i to bardziej cię martwiło...
Female Drow Wizard by LazarusReturns on deviantART
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 03-06-2014, 04:11   #526
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po pierwszym sukcesie jeśli chodzi o atak i zranienie przeciwnika przyszedł czas na bardziej wyrównaną walkę. Szczególnie dlatego, że wroga chimera pozbierała się dość szybko po pierwszym potknięciu się i w tej chwili walka była trochę za bardzo wyrównana niż Dirith by sobie tego życzył jednak nie zmieniło to jego podejścia. A wręcz przeciwnie. W reakcji przeciwnika dało się wyczuć wściekłość co z kolei tylko zachęciło tygrysołaka do jeszcze zacieklejszej wali aby pokazać kto w tym domu potrafi się porządnie wściec i rozerwać na strzępy wszystko w zasięgu wzroku. Jedynie drowka mogła sprawić kłopoty o ile nie udałoby mu się wystarczająco szybko uporać z chimerą. Głównie dlatego, że zaraz zacznie się kanonada różnymi magicznymi zaklęciami iście charakterystycznymi dla przedstawicielek tutejszej arystokracji. Przed częścią z nich mógł się jednak zasłonić plecami swojego przeciwnika, więc sytuacja w jakiej się znajdował miała jakieś swoje plusy. Jednakże mimo wszystko im dłużej będzie to trwało, tym więcej drowów i przeciwników się tu zejdzie więc trzeba było się sprężyć i zakończyć sprawę odpowiednio gwałtownie tak jak przystało na bestię jego kalibru.
Nie przejął się więc zadowolonym warkotem przeciwnika, tylko samemu wściekłym warknięciem wyraził co myślał na ten temat. Jakby ktoś się dobrze mu przysłuchał może dosłyszałby w nim przekleństwo po którym tygrysołak wyprowadził kolejny atak. Nie było to tym razem niz skomplikowanego na miarę rzutów, jednak miało szansę powodzenia. Głównie ze względu na to, że przeciwnik miał wbite zęby w jego ciało. Mogło się wydawać iż Dirith nie znajdował się w dobrej sytuacji, jednak z jego punktu widzenia nie musiał martwić się utrzymaniem przeciwnika kiedy samemu był trzymany. Dlatego spróbował przekręcić się tak, żeby kły wroga wbiły się głębiej. Nie było to zbyt przyjemne i było wręcz bolesne, jednak owe uczucie było skutecznie tłumione przez adrenalinę i rosnącą wściekłość co pozwalało na tego typu zagrywkę. Dodatkowo starał się tak ustawić, żeby zablokować przeciwnikowi możliwość otwarcia pyska i puszczenia go. Dzięki temu łatwo mógł utrzymać przeciwnika w swoim zasięgu, oraz eliminował niebezpieczeństwo w postaci kolejnych nieprzyjemnych ugryzień co było dodatkową zaletą.
Po odpowiednim zablokowaniu przeciwnikowi możliwości ucieczki wreszcie można było przystąpić do zasadniczej części ataku jaką było najzwyklejsze w świecie okładanie przeciwnika łapami uzbrojonymi w ostre pazury. Co prawda starał się trafić dalej w szyję, co nadał było dobrym rozwiązaniem. Tym bardziej teraz kiedy dzięki unieruchomieniu paszczy wroga jego łeb i co za tym idzie szyja miały ograniczone pole do manewru stając się łatwym celem. Dlatego atakował gwałtownie i zaciekle skupiając się bardziej na zadaniu obrażeń niż na obronie. Może i wypadałoby próbować zbijać ciosy mogące nadejść w jego kierunku, jednak nie było na to czasu. Poza tym im szybciej zabije chimerę, tym mniej od niej oberwie, nie mówiąc już o tym, że w korytarzu był jeszcze jeden drow i kapłanka. Dlatego atakował również i tylnymi łapami starając się uderzyć lub zaprzeć o przeciwnika i gwałtownie wierzgając rozerwać co się dało. Jako że nie był do końca zadowolony z przebiegu tej walki i coraz większej ilości uczestników biorącej w niej udział narastająca w Dirithu wściekłość napędzała tylko jego coraz szybsze ataki.
Dodatkowo jeśli w jego stronę poleciałyby jakieś magiczne pociski lub drow próbowałby przyszpilić go mieczem do podłoża, to zamierzał ponownie przekręcić się i wykorzystać swojego aktualnego przeciwnika jako tarczę i w ten sposób zadać mu dodatkowe obrażenia samemu ich unikając.
Dalsze plany odnoście sprzątnięcia reszty natrętów zależały głównie od tego jak szybko uda mu się uporać z chimerą, więc to na niej skupił swoją uwagę.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 03-06-2014, 21:37   #527
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti otrzymała pierwszy solidny kopniak, którego w sumie spodziewała się od jakiegoś czasu. Kopniak ograniczony odrobinę liną i tak wysadził ją w powietrze i posłał na ścianę, lądowanie na macie treningowej szczęką w dół i nogami w górze też nie było szczególnie popisowe, przyjemne and nie sądziła żeby chciała o tym opowiadać potomnym podczas relacji tej przygody. Widziała w myślach jak Almanakh robi face palm a Mistress zanosi się śmiechem, wymachując tabliczką z napisem -0.2. To był dla Kiti wyraźny i bolesny sygnał, że pora zbierać się z tej imprezy bo impreza zaszła za daleko. Niech panowie drowy i chimery wyjaśnią sobie to i owo po swojemu, dla kleryka nadszedł czas by się zbierać. Venorik znowu miał zafundowane darmowe wakacje w Narnii a Dirith i pan chimera stwierdzili że są na etapie, że muszą wyjść na zewnątrz i z hukiem opuścili lokal.

Kiti sprawdziła tylko czy ten kopniak nie wykopał z niej niewidzialności i pozbierała się na cztery łapy. Dla kleryka pora opuścić imprezę. Ktoś przecież będzie musiał rano pozbierać do kupy całą resztę towarzystwa. Taka zasada spotkań towarzyskich, klerycy wychodzą z imprezy pierwsi. Zamierzał tym razem rzucić ulecenie na siebie ale chciała żeby dodatkowy efekt jasnego błysku i oślepienia dodatkowo oślepił wrogów i zdezorientował wrogów na korytarzu. Nie szczególnie miała ochotę zostawać w młynie drowów i chimer, czas na kleryka aby znalazł sobie bezpieczną kryjówkę z dala od tych wszystkich żądnych krwi ignorantów. Tak. Idealna pora na herbatkę, modlitwę i medytację z dala od tego zgiełku.

Wyczekała na dobry moment by prześliznąć się przez drzwi. Impreza zaszła już tak daleko, ze pan chimera i Dirith tarzali się po podłodze w obscenicznym uścisku. W grę wchodziło gryzienie i inne ostre zabawy i Kiti kulturalnie udała że niczego nie widzi. Wybiegła na korytarz i wybrała odpowiedni moment i odpowiednie miejsce z dala od zasięgu drowiej broni, rzuciła na siebie czar uleczenia, mając nadzieję ugodzić przyzwyczajone do ciemności oczy wrogów.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 06-06-2014, 20:06   #528
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Przyszedł ten niezręczny moment, kiedy ma się ochotę opuścić imprezę, ale głupio po prostu spakować się i wyjść. Moment tym bardziej niezręczny że całe towarzystwo bawiło się już w najlepsze i twoje wyjście smoka przypominało epicką scenę próby opuszczenia imprezy przez jedyną trzeźwą osobę w kompletnie zalanym i wesołym towarzystwie. Oczywiście, kiedy tylko zabrałaś się do drzwi, ktoś rzucił się na ciebie z pretensja „łer defak ju fink jer gołyn, huh?”. Po wyjściu na korytarz okazało się że impreza dopiero się rozkręca. Mogłaś zwijać się z nadzieją że Dirith przeżyje a ty ujdziesz niezauważona przez nikogo. A Może By Tak jednak…?

Zachciało ci się zgrywać bohaterskiego elfa w gronie zajętych walką drowów. Geniusz. O tym też lepiej będzie nie wspominać nikomu gdyby ktoś pytał o stan twojego zdrowia psychicznego [„nie, nie chcę iść z tym klerykiem do party, on się rzuca na drowy!”]. Próba oślepienia wrogów była akurat całkiem trzeźwym pomysłem i jedynym atakiem bezdotykowym który utrzymywał cie w bezpiecznej odległości od wroga i jego broni. Była to też doskonała metoda by zwrócić na siebie uwagę całej okolicy i wrzasnąć im w twarz „tutaj jestem!!!”. No ale chciałaś pomóc… Poza tym musiałaś się uleczyć po popisowym rzucie na matę. Jasny rozbłysk światła podziałał całkiem nieźle, gdyż szarżujący drow krzyknął w bólu i dezorientacji, zatrzymując się i zasłaniając twarz ramieniem i odskakując w obronnej pozycji. Drowka mag także wydała z siebie krzyk zdumienia i oburzenia, co najmniej jakby ktoś dźgnął ją szpilką w tyłek. W przeciwieństwie do pana drowa, szybko uporała się z chwilowym oślepieniem i po jej minie i zaciśniętych zębach poznałaś, że żgnęłaś szpilką w tyłek nie tego kogo trzeba. Sekundę później w twoim kierunku wyskoczyła magiczna, lśniąca fioletem pajęcza sieć, która oblepiła fragment korytarza gdzie się znajdowałaś. I tak, oczywiście, oblepiła też ciebie, spadając z góry jak siatka chycla, ciężarem i obleśną lepkością przyciskając cie do podłogi. Trudno powiedzieć, czy nadal byłaś niewidzialna, ale zdecydowanie drowka wiedziała gdzie jesteś, ponieważ na sieci rozciągniętej między ścianą, a podłogą, postało zabawne wybrzuszenie w miejscu którym utknęłaś.

Dirith;
Tymczasem impreza przeniosła się na zewnątrz. Pora zdjąć rękawiczki. Pan chimera był zdecydowanie typem chimer, które nie
ustępowały łatwo, ale koniec zabawy, pora przypomnieć młodemu pokoleniu, kto tu jest mistrzem w tym Domu. Kątem oka zobaczyłeś że na moment stało się jakoś tak jaśniej i zrozumiałeś że Kiti rzuca swoje lecznicze zaklęcie, tyle, że na siebie... No fajnie, zawsze tak jest z klerykami, potknie się, upadnie, zedrze skórę z łokcia i się leczy, jakbyś tu nie leżał na podłodze z tysiącem zębów przerośniętego krokodyla w ramieniu... Co gorsza kleryk szybko dostał za swoje i został uwieziony pod magiczną pajęczyną skombinowaną przez mściwą drowkę maga. Katem oka oceniłeś, że całkiem fajnie, iż pajęczyna nie wylądowała na tobie, pieczętując twój uścisk z panem chimerą na dłużej. Jego zęby w twoim ramieniu nie były szczególnie wygodne. Po pierwsze trzeba było przypomnieć młodemu, gdzie jego miejsce, więc pierwszą rzeczą jaką zrobiłeś było przeturlanie się do bardziej wygodnej pozycji, najlepiej takiej, żeby grzbiet wroga stał się twoją tarczą.

Drugi z drowów nie zaatakował, po pierwsze prawdopodobnie nic nie widział, po drugie nie było sensu wbijać ostrza w grzbiet wroga tylko po to żeby przewiercać się do prawdziwego celu. Po trzecie obecność niewidzialnego agresora błyskającego w ciemności dość mocno go zestresowała. Mogłeś więc w spokoju skupić się na wykończeniu pana chimery, zanim on wykończy twoje ramię. Koleś sam się prosił o kłopoty w momencie, gdy rzucił się na ciebie i znalazł się tak blisko, a teraz, gdy wgryzał się w twoje ramię, miałeś dobrą okazję, żeby zaatakować w szyję. Atak okazał się na tyle skuteczny, że po chwili ucisk szczęk na twojej ręce zelżał i pan chimera stał się sztywno-drgawkowy. Można było powiedzieć, że sprawa była załatwiona.

Drowka mag coś wykrzykiwała, pewnie z oburzeniem wzywała posiłki. Drow zasłaniając twarz stał nieruchomo, czujny i nadal skory do walki, ale trzymał się na uboczu.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 10-06-2014, 03:04   #529
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Jak zwykle podczas walki sprawy toczyły się dość szybko. Podczas gdy próbował zacieśnić chwyt chimery na jego ramieniu Kiti postanowiła pomóc fajerwerkami. Pomysł może i nie najgorszy, jednak cel już obrała zły. Ale przynajmniej właśnie się przekonała, że drowy tudzież drowki na gwałtowne rozbłyski światła reagują atakiem wymierzonym bezpośrednio w źródło światła. Przynajmniej dobre i tyle, że wojownik został porządniej oślepiony i był chwilowo skupiony bardziej na obronie niż na ataku. Chwilowo, bo na pewno niedługo wzrok odzyska i zapewne postanowi popisać się przed kapłanką jaki to on nie jest silny i rzuci się na Diritha w samobójczym geście. Trzeba było na coś poradzić, jednak wpierw wypadałoby zakończyć szarpanie się z chimerą.
Jak często bywało ból tylko bardziej motywował tygrysołaka do dalszej walki i zachęcał do rozszarpywania przeciwników niż skupieniu się na obronie. Dlatego utrzymywanie zębów przeciwnika w ramieniu przyjemne nie było, jednak w połączeniu ze wściekłością nadało mu tylko sił do gwałtowniejszego przekręcenia się i osłonięcia od dźgnięcia mogącego być wykonane przez drowa. Może i był oślepiony, jednak stu procentowej pewności iż nie zaatakuje nie było. Z utrzymaniem przeciwnika blisko także nie było problemu. Raz, że sam się go trzymał, a dwa, Dirith dodatkowo starał się przytrzymać ramię blisko ciała aby nie utracić tego chwytu, co się również udało. Przyszedł więc czas na okładanie wrogiej chimery jak tylko się dało w generalnym kierunku jej lub jego szyi zanim przeciwnik wpadnie na pomysł użycia własnych pazurów do ataku. Wycelowanie tak na prawdę trudne nie było. Jako że szyja z reguły znajduje się tuż przy głowie która z reguły zawiera pysk łatwo można było przewidzieć jej aktualną pozycję biorąc pod uwagę które zęby były wbite w ramię likantropa. Tutaj na szczęście wielkiej i precyzyjnej matematyki nie trzeba było używać, dlatego też dosięgnięcie celu poszło sprawnie i skutecznie o czym świadczył słabszy uścisk na ramieniu po którymś z ciosów.
Nie oznaczało to jednak, że Dirith od tak porzuci aktualny cel, który równie dobrze mógł symulować. Dlatego w szyję skrzydlatej chimery ponownie wbiły się pazury aby tym razem w niej utkwić na chwilę, w której łapa chwyciła za mięso i zaczęła gwałtownie szarpać aby wyrwać część szyi bardzo krytyczną i niezbędną do funkcjonowania, lub przynajmniej rozszarpać ją tak aby nie było wątpliwości co do stanu zdrowia chimery.
Dopiero po tym ciosie tygrysołak warknął z lekkim zadowoleniem i odepchnął ciało w stronę przeciwników po czym szybko przyjął pozycję na trzech łapach nie opierając zbyt wiele ciężaru na uszkodzonej kończynie aby nie stracić przez nią równowagi kiedy będzie ruszał do ataku. A ruszył bez większego zastanowienia.
Do wyboru miał dwa cele. Wojownika jeszcze walczącego z oślepieniem, lub wydzierającą się kapłankę stojącą trochę dalej. Mądrzejszym rozwiązaniem byłoby zająć się wpierw wojownikiem i załatwić go korzystając z jego niedyspozycji mogącej skończyć się w każdej chwili. Jednakże to kapłanka w tym układzie stanowiła większy problem niż drowi wojownik. Chociażby dlatego, że nie było wiadomo jakie jeszcze sztuczki może mieć przygotowane oprócz magicznych pajęczyn. Nie wspominając o wsparciu jakie może zostać zwabione jej krzykami. A w pobliżu znajdował się przynajmniej jeden oddział strażników, który kilka chwil wcześniej udało się wyminąć dzięki wejściu do pokoju. Wpierw jednak trzeba było zagłuszyć jej krzyki potężnym ryknięciem jakie właśnie wydał z siebie Dirith. Może nie był to najlepszy pomysł aby tak otwarcie oznajmiać swoją obecność, jednak tą walkę na pewno już usłyszały inne drowy. Jedyny plus był taki, że chimery pamiętające Diritha mogą dodać do całej sprawy nieco zamieszania. Przynajmniej część z nich, która zamierzała trzymać się od niego jak najdalej aby tylko go uniknąć. Inne natomiast mogłyby go zaatakować tylko dlatego, że kiedyś zaatakował Riktela dodatkowo atakując wszystko na ich drodze. Tak więc tak czy inaczej walka jaka została wszczęta miała niedługo przenieść się na następny poziom o ile Dirith nie sprzątnie kaplanki oraz wojownika oraz użyje mikstury niewidzialności zanim pojawią cię wspomniane chimery oraz wsparcie drowki. Dlatego nie marnując czasu ponownie wbił pazury zdrowej łapy w ciało martwej chimery jak również wgryzł się w nią i gwałtownie podniósł ją z ziemi jednocześnie ruszając biegiem. Ciało może i najlżejsze nie było, jednak tygrysołak słaby nie był, więc przy odrobinie szczęścia udałoby mu się rzucić nim prosto w kapłankę skutecznie rozpraszając ją i zapobiegając możliwym zaklęciom dopóki sam do niej nie dopadnie. Czyniąc to zostawił za sobą wojownika co nie było do końca dobrym posunięciem ze względu na cios jaki mógł oberwać w plecy. Jeśli jednak drow będzie miał nieco oleju w głowie, to postanowi się nie wtrącać lub bardziej zadbać o własną skórę i przynajmniej zaniechać ataku. Było to prawdopodobne, w szczególności jeśli Dirith zabiłby kapłankę dzięki czemu wojownik nie musiałby się martwić o karę za dezercję, po prostu nigdy go w tym korytarzu nie było.
Dlatego tygrysołak biegła w stronę kapłanki najszybciej jak było to możliwe aby zatopić w niej kły i uciszyć raz na dobre zanim wojownik nabierze odwagi do ataku. Plan był więc prosty. Dopaść do celu i rozszarpać na strzępy rycząc zaciekle i zagłuszając krzyki elfki. Co prawda mgły stanąć mu na przeszkodzie ewentualne magiczne osłony, jednak w tym wypadku zamierzał najzwyczajniej w świecie sprawdzić jak długo owe przeszkody były w stanie mu się oprzeć. Mógł też oberwać ostrzem po plecach, dlatego Tysiąc Ostrzy skierował pod skórę na plecach aby w razie czego spróbować wykorzystać broń jako tarczę zapobiegając trafieniu w jakiś narząd niezbędny do utrzymania funkcji życiowych. Priorytetem było jednak wyeliminowanie elfki.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 16-06-2014, 13:56   #530
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
(próbuje przegryźć się przez sieć lub zniszczyć ją białą magią, swoim leczeniem) < best post ever...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172