Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-09-2017, 22:32   #701
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
No, to plan odstraszenia powiódł się całkiem nieźle. Co prawda Dirith nie wiedział, czy zwierzoludzie używali psów strażniczych ale ujadanie ujadanie dodawało do liczebności wrogów w świątyni. Szczególnie, że złodzieje mogli pomyśleć, że był w niej teraz tylko jeden strażnik, więc można było spróbować się go pozbyć i spróbować bawić się w chowanego z resztą potencjalnych zwierzoludzi w korytarzach świątyni.
Na szczęście złodzieje mieli na tyle oleju w głowie, żeby się przymknąć i grzecznie pójść dalej. Następnie wystarczyło tylko poczekać przez chwilę na pojawienie się powietrznego zwiadowcy, upewnić się, że ich nie zauważy po czym ruszyć skradając się za drużyną aby zobaczyć jak długo przeżyją. Albo gdzie i kiedy trzeba by było znowu zareagować żeby przedłużyć ich żywot.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 18-09-2017, 18:13   #702
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Nożeszkurna!
- Zamknij się.
- Sam się zamknij. Myślisz, że nie słyszą jak idziemy przez ten gąszcz ale słyszą co mówię?!
- I tak nas pewnie zwęszyły te zwierzaki, śmierdzisz na kilometr.
- Tak, dzięki, przeszedłem już dwa udary w tej zbroi i mam jajecznicę w gaciach, dzięki za wsparcie!
- Mózg widzę też już usmażony..
- Wiesz co, a może bym cię tak własnoręcznie zabił, co? Byłoby ci lżej. Tak jakoś naszła mnie ochota.
- Ta dżungla działa mi na nerwy. Weźcie się w garść, zamknijcie mordy i chodźmy stąd.
- A ty to już w ogóle mnie wkurzasz, wiesz? Wszystko przez ciebie, gdybyś…
Urwał, gdyż jego rozmówca jęknął nagle i zniknął.
- Noszkurnanojapitolę!...
Niezależnie od tego, czy ktoś wierzy w boskie moce stwórcze, czy w ewolucję, czy teorię Chaosu, nie ulega wątpliwości, że wokół biegało i fruwało wiele dziwacznych stworzeń. Niektórzy twierdzą nawet, że część gatunków powstała w wyniku opętania przez demony. Bo jak wyjaśnić takie na przykład rośliny mięsożerne?
https://dogzillalives.deviantart.com...2016-656192940
Że co, że jak, roślinka ze zwierzątkiem, czy co? Podobno Mistress podobały się rośliny pożerające inne żywe istoty, ale to tylko taka obiegowa plota. Na przykład takie kapturnice. Kapturnice to rośliny wieloletnie, formują postać przyziemnych rozet złożonych z liści przekształconych w pułapki. Liście mają kształt podłużnych, wysokich, rurkowatych dzbanków, przypominających wyglądem wydłużony lejek. Zwykle rosną pionowo lub prawie pionowo do góry, Na końcu dzbanka znajduje się płat zwany kapturem lub pokrywką. Jest ona nieruchoma i osadzona na mniej lub bardziej wyraźnej wąskiej kolumnie. Kapturnice wabią owady jasnym ubarwienieniem dzbanków i wydzielanym nektarem. Słodka ciecz gromadzi się na krawędziach pokrywki i śliskiej, wywiniętej krawędzi dzbanka, a czasami jest też obecna na krawędzi skrzydełka. Spód pokrywki pokrywają skierowane w dół włoski, które kierują owady do środka pułapki. Dzbanek wewnątrz swojej górnej części jest pokryty śliską, woskowatą substancją, która utrudnia poruszanie się i utrzymanie przyczepności. Ofiara spada do niżej położonej części, wypełnionej enzymami trawiennymi, które rozkładają jej ciało. Ścianki dzbanka w tej części są pozbawione woskowego nabłonka, dzięki czemu składniki odżywcze są łatwiej wchłaniane przez roślinę. Dzbaneczniki potrafią nawet zeżreć mysz, żabę, a nawet małe węże. A taka muchołówka na przykład?
Muchołówki wabią swoje ofiary słodkim, bogatym w węglowodany nektarem oraz czerwoną barwą wnętrza pułapek. Nektar jest produkowany przez drobne, bezbarwne gruczoły, które znajdują się na wąskim paseczku, szerokości kilku milimetrów, biegnącym wzdłuż nasady zębów. Na blaszkach pułapek znajdują się włoski (szczecinki) czuciowe. Jeśli zwabiony lub zabłąkany owad wejdzie do pułapki i podrażni włoski, pułapka błyskawicznie się zamyka, zaś zęby zachodzą na siebie naprzemiennie i tworzą klatkę, która uniemożliwia ofierze wydostanie się. W normalnych warunkach do uruchomienia pułapki wymagane jest dwukrotne poruszenie jednego włoska lub pojedyncze poruszenie dwóch różnych włosków w czasie krótszym niż 20-40 sekund. Przy bardzo wysokiej temperaturze powietrza do uruchomienia pułapki może wystarczyć jeden impuls. Odstęp 20-40 sekund pomiędzy pierwszym i drugim impulsem to tzw. "pamięć". Zapobiega ona przypadkowemu zamykaniu się pułapek, które mogą wywołać np. krople deszczu, uschnięte resztki roślin niesione wiatrem, a także owady, które zdążyły uciec z pułapki. Ta ochrona jest dla rośliny niezwykle ważna, gdyż każda pułapka może się zamknąć bez owada 8-10 razy. Później nie będzie już reagować na impulsy. Otwarcie następuje po 12-48 godzinach. Sam mechanizm zamykania się pułapki wciąż nie jest do końca dobrze poznany. Wiadomo, że włoski czuciowe mają przy podstawie zwężenie zwane stawem, które jest złożone z dużych komórek zmysłowych. Owad wchodząc do pułapki naciska na włosek zginając go w stawie. Powoduje to ściśnięcie komórek zmysłowych z jednej strony włoska i rozciągnięcie ich z drugiej. Podrażnione w ten sposób komórki przekazują impuls elektryczny do głównego nerwu liścia. Tuż po schwytaniu ofiary pułapka jest luźno zamknięta. Dzięki temu małe owady mają szansę uciec, a roślina nie marnuje czasu i energii na trawienie mało wartościowej zdobyczy. Ale uwięziony większy owad, próbując się wydostać, pobudza pułapkę do kolejnej fazy - ciaśniejszego zamykania, która trwa do kilku godzin. Jest to możliwe dzięki rozrostowi komórek po zewnętrznej stronie blaszek tuż przy "zawiasie", tzn. przy miejscu styku blaszek z głównym nerwem liścia. Rozrastają się także komórki na wewnętrznej stronie krawędzi blaszek, tuż przy kolcach. Dzięki temu krawędzie odginają się, a kolce zaczynają się prostować, co ułatwia ściślejsze przylgnięcie do siebie blaszek pułapki, która domyka się coraz mocniej. Dodatkowo gruczoły obecne na krawędziach wydzielają kleistą substancję, która jeszcze bardziej spaja blaszki i uszczelnia zamkniętą pułapkę. Po dokładnym zamknięciu rozpoczyna się trawienie ofiary. Gruczoły obecne na wewnętrznej stronie blaszek wydzielają enzymy trawienne, rozpuszczają ciało owada i zarazem wchłaniają związki odżywcze. Po zakończonym trawieniu pułapka otwiera się. Muchołówki nie rozkładają chityny, więc po ofierze zostaje pancerzyk, który pozostaje w pułapce lub może być zdmuchnięty przez wiatr bądź spłukany przez deszcz. Pułapka jest w stanie przejść 3-4 cykle trawienne w przypadku małych owadów, przy większej zdobyczy - 1-2 cykle. Bardzo często już po strawieniu jednego owada traci zdolność zamykania i staje się zwykłym liściem asymilacyjnym lub czernieje i obumiera.
Takie tam pierdoły. A taka na przykład 20metrowa muchołówka…?
https://isischneider.deviantart.com/...trap-593680939
Taka 20 metrowa muchołówka ma kilkumetrowe pułapki, w które bez problemu zmieści się ludzik. A taki gnom to już w ogóle bez problemu się zmieści, jak się okazało. Jeden niefortunny krok i rozłożona pułapka zatrzasnęła się, a gnom znalazł się w zielonym strączku z zębami, jak przystało na zaistniałą sytuację, wydzierając się wewnątrz oraz rzucając się na ile zdołał. Rzucanie się jednak na niewiele się zdało, a pułapka, niewzruszona, wraz ze zdobyczą zwinęła się bliżej centrum kłącza rośliny i po prostu trwała sobie, zamknięta.
- No i tego tylko brakowało! - klął pod nosem rycerz. - Zrób coś z tym! Ja tam nie idę! Tu jest jakieś bagno, nie mam ochoty utonąć w tym bajorze! Jeszcze mnie wciągnie, ja tam na pewno nie idę!
Mag po chwili namysłu zrobił co umiał, tzn. miotnął jakimś tam zaklęciem; odcięło pułapkę z uwięzionym gnomem od reszty liścia i rośliny. Zielony kokonik spadł na ziemię przy kłączu muchołówki. I pojawił się problem, ponieważ tam podłożem był mech torfowiec, rosnący na bagienku, które zaczęło wciągać powoli miotający się na ziemi zielony kokonik. Mag i wojownik zaczęli podejmować "bardzo ochocze" próby "zagarnięcia" zielonego kokonu w swoim kierunku, za pomocą dostępnych gałęzi, lian, kawałków ubioru i kombinacji zaklęć. Nie mieli jednak szczególnej ochoty zbliżać się ani do bagna, ani do kłącza muchołówki i rozłożonych i wiszących wokół otwartych pułapek.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 20-09-2017, 02:42   #703
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Obserwując zaistniałą sytuację w głowie Diritha uformował się kolejny plan mający na celu, przy pomyślnym wykonaniu, pozyskanie większej kontroli nad żywotem gnoma, niziołka, czy kim był stwórca tego miejsca. Jednak nie znał się za mocno na roślinach, które z grubsza dzielił na dwie dziedziny: drzewa, nadające się do palenia jak np. potrzebuje rozpalić ognisko (mniejsza o to, że za często ognisk nie robił), oraz chwasty.

- Wiesz może ile czasu może przeżyć w tym czymś? - powiedział cicho do jednej z wilczyc.

- Chociaż mniejsza o to, czas ich pogonić. Cofnij się trochę i zacznij szczekać jakbyś była na ich tropie. Najpierw nie za głośno, że niby pogoń nie jest blisko, ale stopniowo coraz głośniej, albo zacznij się zbliżać. Przy odrobinie szczęścia mag i wojownik albo mu pomogą szybciej, albo uciekną. Tak czy inaczej dobrze dla nas. Tylko postaraj się uważać na tych zwiadowców w powietrzu albo zwierzoludzi w pobliżu. Jak kogoś zauważę, to dam znać rykiem, a ty krótkim zawyciem i schodzimy zwierzoludziom z drogi. Dwa ryknięcia - plan się powiódł. - przekazał spokojnie pierwszą część planu.
Samemu wykonać go za bardzo nie mógł, bo szczekanie w wykonaniu tygrysa byłoby co najmniej dziwne, ale za to mógł obserwować okolicę w poszukiwaniu nieproszonych zwierzoludzi. Co oczywiście robił spoglądając oczywiście w korony drzew. Wcześniej widział kilku zwierzoludzi obserwujących łuczników z drzewa, więc spoglądając w górę miał najprawdopodobniej największe szanse na wykrycie niechcianego towarzystwa.

Kolejna część planu zależała już od reakcji złodziei. Jeśli bardziej skutecznie pomogliby koledze, to zamierzał dalej ich śledzić. Jeśli natomiast uciekliby, to zamierzał żwawo przystąpić do operacji przejęcia zielonego czegoś co uwięziło gnoma. Prawdopodobnie w tym wypadku bardzo pomocna okazałaby się jego bestia...
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 20-09-2017 o 02:45.
eTo jest offline  
Stary 01-10-2017, 18:46   #704
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Plan po raz kolejny dobry. Póki ich nie zobaczą, chyba powinno być ok? Niepokoili ją tylko ci zwiadowcy. Udawanie zwiadowców było genialne, ale właściwie z drugiej strony, czy to całe ujadanie nie zwabi prawdziwych zwiadowców? Czy tamci zwiadowcy też nie mogą ich nawet zobaczyć czy dotyczyło to tylko tych trzech? Tak czy inaczej nie chciała za bardzo zostać zauważona, chociaż niby była wilkiem a Dirith zamieniał się w tygrysa w kilkanaście sekund więc zwierzoludzie powinni ich traktować jak swoich?
Zabrała swoją identyczną bestię i rozdzielili się na chwilę, tak żeby druga wilczyca szczekała z trochę innej odległości i innej strony, że niby pościg jest liczniejszy i osacza wrogów.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 04-10-2017, 19:03   #705
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Plan w gruncie rzeczy dobry, jedyny mankament to fakt, iż całe to hałasowanie w końcu może zwrócić uwagę kogoś niepożądanego. Póki co plan z odstraszająco-zaczepno-obronno-stróżującym stadem psów działał dobrze.
- No nie wierzę… - wojownik miał wisielczy humor i skomentował, jakże radośnie, zaistniałą sytuację.
Ucięta wraz z fragmentem liścia pułapka wielkiej muchołówki z gnomem wewnątrz leżała na bagnie i wyglądało na to, iż tam pozostanie. Wszelkie próby, magiczne i te mniej wyszukane za pomocą patyka, skończyły się fiaskiem. Bagno pochłaniało zdobycz, pułapki muchołówki i korzonki blokowały dostęp do niej i zielony kokonik blokował się na elementach muchołówki otoczenia, kiedy mag i wojownik próbowali przyciągnąć go do siebie. Ujadanie psów gończych było gwoździem do trumny całej operacji.

omnomnom
- Nie… wiesz co, ja mam tego dosyć… - wojownik uniósł ręce nad głowę w geście poddania i przetarł spoconą twarz. – Mam gdzieś jego, was wszystkich i tego wszystkiego!!! To wszystko jego wina!!! Nie mam ochoty dłużej w tym uczestniczyć, wiesz?
- Dokąd idziesz?
- Gówno cię to obchodzi gdzie ja idę. Nie idź za mną bo zwabisz mi na głowę te psy!
- Nie możesz tak po prostu…
- Gówno nie mogę. No to patrz.
Wojownik jak powiedział, tak zbroił, i ruszył głębiej w dżunglę na tyle pośpiesznie, na ile pozwoliły mu krzaki, zwisające liany i czyhające w okolicy pułapki wielkiej muchołówki.

Mag stał chwilę, zerkając na zielony kokonik miotający się na ziemi i na gąszcz, gdzie zniknął jego towarzysz. Jako klasa suportowa i delikatna, poczuł się bardzo nieswojo w samotności.
- Czekaj! – zawołał w końcu i pognał za swoim towarzyszem.
Więc się udało. Horyzont czysty. Dobre jest to, że gnom nie jest w stanie was zobaczyć poprzez pułapkę, w której został uwięziony. Złe jest to, że został uwieziony w pułapce, a niepokojąco blisko rośnie 20 metrowa muchołówka, której pułapki zwisają owinięte wokół konarów drzew i leżą rozwarte na ziemi, ukryte w zieleni i mchu torfowcu, na zdradzieckim bagnistym podłożu.

to co prawda dzbanecznik ale ładny, prawda?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 05-10-2017, 02:03   #706
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Widząc reakcję wojownika i tchórza w sukience tygrys wyszczerzył trochę kły w lekkim uśmiechu. Z dwóch możliwych rozwiązań problemu udało się pozyskać najbardziej pożądany efekt. Pod warunkiem, że samemu nie wpadnie się na zwiadowców. Ale zaraz powinno się wszystko trochę ułożyć pod własną kontrolą.
Dirith nie marnował jednak czasu i rozejrzał się ponownie zwracając szczególną uwagę na korony drzew i niebo po czym szybko dał sygnał pod postacią dwóch szybkich i krótkich ryknięć, aby zakończyć odstraszanie. Potem, wystarczyło wziąć się za kolejną część planu i przejąć kontrolę nad zielonym kokonem.
Tutaj bardzo pomocna będzie bestia, która po chwili przybyła na miejsce akcji i wyglądała mniej więcej tak:
https://nebezial.deviantart.com/art/...-rex-314480080
Była wystarczająco duża, aby bez trudu Dirith mógł na niej jeździć nawet pod postacią tygrysołaka oraz przednie kończyny były zdecydowanie dłuższe i silniejsze. Do tego stopnia, że bez większych problemów mogła się wspinać i chodzić na czworaka (choć z reguły preferowała chodzenie na tylnych łapach). Oczywiście szpony były zdecydowanie za ostre aby mogła tak po prostu złapać kokon i wyjąć go z bagna nie uszkadzając go zbytnio.
Dlatego Dirith zdecydował się rozkazać bestii zgarnięcie zielonego chwasta ogonem, aby uniknąć zbytniego uszkodzenia więzienia gnoma. W końcu nie chciał w nim zrobić dziur, przez które mógłby ich zobaczyć. Dla lepszego rozeznania się w sytuacji wpierw wbiegł na grzbiet swojej bestii po jej ogonie, po czym wziął się za obserwację otoczenia i kierowanie jej aby uniknąć pozostałych pułapek. Oraz oczywiście dopilnować, żeby bestia była wystarczająco ostrożna.
A co miało się dziać po wyłowieniu kokonu? Proste, trzeba było go wciągnąć na grzbiet bestii, umieścić między rurami grzbietowymi aby ładunek nie spadł.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 09-10-2017, 21:52   #707
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
"Ej, jak my wyciągniemy z bagna tego gnoma zjedzonego przez wielką muchołówkę?!"
"Spoko, wezwę swojego mutant-tyranozaura-z-kosmosu i on go wyciągnie ogonem"
"Luzik!"
[ktoś zagląda przez ramię] w co wy do cholery gracie?!
***
Znacie te przypowieści i bajki dal dzieci, w których lekkomyślny bohater stroi sobie żarty, naśladując wilka, lwa czy cośtam, i prankuje znajomych, strasząc ich, aż nagle znikąd pojawia się identyczny, prawdziwy wilk, lew czy cośtam? Zdaje się, że narobiliście trochę zbyt dużo hałasu. Imitacja pościgu była tak przekonująca, iż prawdziwy pościg postanowił sprawdzić, kto im kradnie robotę. Podczas operacji "kokon" na drzewie nieopodal ni stąd ni zowąd przysiadła małpa. Dość osobliwa małpa. Gapi się na was.
https://michaelkutsche.deviantart.co...cept-361908930
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-10-2017, 17:40   #708
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiedy Kiti wróciła na miejsce szczęka jej opadła. Obok wielkiej muchołówki stał wielki czarny dinozaur – robal. Szybko skapnęła się że to bestia Diritha bo Dirith nie skoczył temu czemuś do gardła. To coś zresztą też nie było zainteresowane zjedzeniem Diritha tylko grzebaniem ogonem w bagnie. Próbowało wyciągnąć gnoma. Podejrzewała że bestia Diritha gdzieś tu jest, ale żeby takie coś, takie coś, takie coś!? Przynajmniej mieliby transport w razie czego i nie trzeba było znowu polować na dziki ani nosorożce, można było wsiadać na to i jechać. Chyba… Ciekawe czy to lubi jak się na nim siada i jedzie…

Pojawiła się również podejrzana skrzydlata małpa, jakby mało było dziwnych roślin i stworzeń wokół. Małpa gapiła się na nich. Kiti postanowiła rżnąć głupa i wraz ze swoją identyczną bestią udawać dwa Diritha. Zachowywała się więc jak zwykły wilk i nakazała swojej bestii to samo. Powęszy, powarczy, połazi wokół, podrapie się, ogarnie futro, wysika się w końcu gdzieś pod drzewem…
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 14-10-2017, 03:46   #709
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Operacja odzyskania kokonu nie przebiegała do końca tak sprawnie jak Dirith się spodziewał. Tym bardziej, że ogon bestii nie był macką. Miał za to kolce, których jednak użyć ich nie mógł.
Oczywiście akcje skomplikowała małpa, lub bardziej jakiś zwierzoludź. Niestety to on miał namierzonego Diritha, więc uniknąć wykrycia się nie dało. Dlatego zamierzał dać umówiony znak i mimo wszystko kontynuować pozyskiwanie kokonu. I tutaj pojawiła się z powrotem Kiti i jej bestia, więc większego sensu na porykiwanie nie było. Zamiast tego Dirith postanowił sprawdzić w jakim stanie znajduje się gnom. Znaczy się czy jeszcze jakoś dycha, oraz przede wszystkim czy nadal znajduje się w kokonie. Jeśli tak to znaczy, że sekwencja jeszcze się nie zresetowała. Czyli, albo małpa nie należy do frakcji zwierzoludzi, albo postrzega go jako zwierzę. Takie czarno-białe, stojące na plecach bardzo przyjemnie wyglądającej mieszanki tyranozaura z bardzo praktycznym narzędziem do siekania wszelkiej opozycji. Tylko dlaczego sekwencja jeszcze się nie zresetowała? Przecież tygrysy naturalnie nie stoją na Xenozaurusach, lub innych dinozaurach. Więc to chyba logiczne, że ten tygrys to nie zwierze... ale mniejsza o to.
Dirith za to zerknął jak idzie bestii wydobycie celu. Powrócił jednak do obserwacji małpy. Na szczęście pozostała dwójka złodziei nie powinna być bardzo daleko więc możliwe, że niedługo małpa postanowi zająć się bardziej nimi niż Dirithem. Pozostawała tylko kwestia, czy Dirith powinien zdradzić, że może być bardziej inteligentny niż zwykły tygrys. Zresztą co było do stracenia? Dopiero pierwszy raz próbował przerwać sekwencję. W najgorszym wypadku trzeba będzie zacząć od początku.
Dlatego po chwili postanowił skinąć łbem w stronę, w którą poszła dwójka złodziei po czym obserwował reakcję. Jeśli nie przyniosłoby to oczekiwanego rezultatu wskazał ten sam kierunek łapą. Jeśli i tym razem małpa postanowiłaby pozostać na miejscu i nadal go obserwować, to postanowił w końcu się odezwać.
- Złodzieje których szukasz poszli w tamtą stronę. - ponownie skiną łbem w poprawną stronę. A następnie wrócił do obserwacji jak radzi sobie jego bestia oraz czy nie musiałby pomóc z załadunkiem. Starał się jednak trzymać jedno oko na zwiadowcy. Szczególnie jeśli uda mu się w końcu załadować zielony kokon i ruszy z nim w las. Oczywiście nie zamierzał zrobić tego za gwałtownie. Bo po co? Szczególnie, że jak coś zaczyna uciekać, to w większości przypadków coś zaczyna gonić. A nie o to tu chodziło, tylko o pozyskanie jak największej ilości czasu aby dotrwać do wyznaczonej godziny. Zwracał jednak uwagę na to, czy zwiadowca wzywał jakoś wsparcie. Jeśli nie, to spokojnie szedł na bestii w swoją stronę i nawet pozwalał się śledzić. Co prawda mógł rozkazać bestii wspiąć się na drzewo ale po co? Zwiadowca by tylko odleciał i wezwał resztę zwierzoludzi. A podczas spokojnego odejścia zwiadowca pewnie będzie zbierał informacje i starał się podjąć jakąś decyzję. Oczywiście do jej podjęcia będzie potrzebował czasu, więc Dirith zamierzał dać mu go jak najwięcej. Albo przynajmniej nie wymusić zbyt szybkiego podjęcia decyzji.
Była jeszcze możliwość, że ma do czynienia z kimś z KOS. Co było prawdopodobne jeśli sekwencja się nie zresetowała. Wtedy pozostawało pytanie, czy jest to inna drużyna wysłana przez Kruka z tym samym celem. Jeśli tak, to sytuacja mogła rozwinąć się bardzo agresywnie jeśli ta inna drużyna postanowiłaby wkroczyć i spróbować odbić gotową do przejęcia paczkę oraz zdobyć kilka punktów u Kruka. Dlatego Dirith mimo wszystko pozostawał w gotowości do obrony lub ataku.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 16-10-2017, 22:07   #710
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X


-Byłbym szczęśliwszy mogąc zginąć w tej walce – powiedział Anarion. – Mógłbym zbudzić Timewalkera osobiście, ale ten drow na to nie powoli. Mówił to całym sobą. Mogłabyś zbudzić Timewalkera, ale nie powstrzymasz go. Jeśli ten drow go zbudzi, co uczyni?
Kiti poczuła się strasznie głupio.
- Nie wiem – wydukała, jak kompletna kretynka.
- I pozwolisz mu na to?
Nie będę z nim walczyć. Biel tego nie chce! Przywiodła mnie i jego tutaj, żeby mnie, nam, coś pokazać! Tak jak wtedy…! Wtedy całe Stado zwróciło się przeciwko drowiemu skrytobójcy! Ale… ale to niczego nie zmieniło! – Kiti przywołała swoją tarczę. – Spójrz! To jest tarcza Ranaanthy, którego zdradził Timewalker! Ranaantha ofiarował ją mnie, aby chroniła mnie przed ogniem Firetide! Ranaantha chce, aby ta klątwa została zdjęta! Wiedział, że ja tego nie zrobię, wiedział, że Dirith to zrobi! On tego pragnie, zaufał mi, zaufał Dirithowi, on też zobaczył to, co pokazała mu Biel! Jego dusza chce zaznać spokoju!
* * *
- Dobrze się bawisz? – spytał w końcu Shabranido.
- Oh my, znakomicie! – Verion przetarł twarz, dostał tiku nerwowego. – Kiedy tylko Firetide wróci, zniszczę go. Jeśli pozwolisz, oczywiście – uśmiechnął się uroczo, klękając na jedno kolano.
- Why so serious? – mruknął Shabranido.
- Może lepiej wysłać go na wakacje do Piątego Wymiaru, hm?;3
- Twój lęk przed Last Soulbreakerem Astarothem jest komiczny – mruknął Shabranido.
- Oh my, a czyj ryk pierwszy wstrząsnął Mgłami, kiedy Astaroth wyzwał Mistress na pojedynek?;3
Shabranido otworzył swoje jedenaście ślepiów tuż przed klęczącym Verionem. Verion zacisnął powieki i odwrócił lekko głowę.
- Masz jeszcze coś do powiedzenia?
Verion obronnie uniósł oba ramiona i uśmiechnął się lekko.
- Czy nie byłoby ciekawie, gdyby Dirith zbudził Timewalkera? – powiedział z rozbawieniem i niewinnością.
- Niech to zrobi, zatem – mruknął Shabrnaido, jego ślepia zgasły w mroku Mgieł.
* * *
Timewalker został zbudzony. Zabić go i zakończyć klątwę może Hell Light.
*
Timewalker był bounderem Ranaanth`y. Ranaantha był ulubieńcem Almanakh i miał prawdopodobnie zostać Wojownikiem Bieli jak ona. Lavender zabił Timewalkera za zdradę.
Timewalker został przeklęty przez Almanakh, ponieważ zdradził armię Bieli i Ranaantha zginął przez niego.
Ponieważ Wojownik Bieli nie mógł rzucić klątwy, „pech” chciał, że Mgły Chaosu usłyszały i wysłuchaly Almanakh i rzuciły na Timewalkera klątwę, której dopominała się Almanakh.
To Czarna Zorza, Mistress we własnej osobie, rzuciła klątwę na Timewalkera.

*
Jaka jest ostatnia rzecz jaką pamiętasz?

Było to pytanie jakie sam sobie zadawał już wcześniej. Ten drow… Kim jest ten drow…?
Elf. Ranaantha. Jego bounder. Ulubieniec Almanakh i prawdopodobnie przyszły Wojownik Światła. Twierdza. Ruszali na bitwę.
Widział Rannanthę na tle dymu i płomieni. Miał opuszczony miecz i oczami pełnymi zgrozy i niedowierzania patrzył gdzieś w nicość. Pamiętał strumień ognia, który zakrył wszystko, uderzenie o mury, grad wykruszonych z muru kamieni. Inny smok z jeźdźcem na grzbiecie. Pamiętał. Zaatakował go.
Ryk Lavendera. Jego lśniące białe łuski, rozwarta paszcza pełna ogromnych kłów. Pamiętał ból. Pamiętał uderzenie o ziemię.
Drow. Inny niż ten, drow, o złych oczach i strasznym uśmiechu.
– Patrzcie tylko, jaki prezent dała nam Biel! – powiedział.
Nie mógł wstać, pamiętał. Nienawidził tego drowa, pamiętał.
Pamiętał ciemność i szepty. Pamiętał przedziwne i koszmarne stworzenia, który chodziły w ciemnościach. Przychodziły, przyglądały się mu. Mógł wstać, krążyć bez celu po bezdennej ciemności i pustce, ale nie było z niej wyjścia, nie było ucieczki. Napotykał różne stworzenia, ale te tylko go obserwowały i odchodziły. Żadne się nie odezwało, żadne nie odpowiedziało na jego pytania i wołania. Próbował je atakować, ale nie zareagowały na to zupełnie, a jego pazury, kły i ogień, nie czyniły im żadnej krzywdy. Nie mógł uciec, nie mógł się zabić. Popadał w szaleństwo. Nie rozumiał co się stało, ale szepty i wszystko wokół mówiły mu, że to jego wina. Ranaantha zginął przez niego i Almanakh rzuciła na niego klątwę. Almanakh. Ona go przeklęła. Ponieważ Biel nie ma mocy stwarzania klątw, Mgły zrobiły to za nią. Pamiętał, że nienawidził wszystkich, Ranaanthy, Almanakh, Mgieł, tego drowa…
Drow. Widział swojego brata, Firetide, widział tego drowa. Ten drow wzywał go, zagrzewał do ataku na Firetide. Tak, już wcześniej, wtedy, widział tego drowa!
Zatracił poczucie czasu i miejsca. Ale to chyba było niedawno… dzisiaj…? Znów jest tutaj. Tutaj, gdzie płynie czas, jest dzień, jest noc, jest dziś i jutro.
Jego umysł powoli składał w całość wspomnienia i myśli, to co w tej chwili widział i słyszał. Czas, dzień, noc. Będzie musiał się przyzwyczaić. Ten drow, kim jest ten drow i co ma wspólnego z tamtym poprzednim….?
Wilk. Ta tar… tarcza. Tarcza Ranaanthy.
Więc Ranaantha faktycznie nie żyje. A ten wilk… to sługa Bieli, ale…? Magiczny wilk? Chimera? Z pewnością nie zwykłe zwierzę. Drow i wilk-sługa Bieli.
Był znów w planie materialnym. Tu jest czas, noc, dzień. Góra, dół. Ziemia, powietrze, woda. Wyjście.
*
- Widzisz - odparł Verion - Klątwa miała wywołać inny skutek, niż sądzą ci, którzy ją studiowali. Jak zapewne zauważyłeś, nie odczytujesz myśli Timewalkera, jego uczuć i tak dalej. Wynika to oczywiście stąd, że nie jesteś jego bounderem w znanym ci tego słowa znaczeniu. Więź między wami sprowadza się do tego, że po jego śmierci przejmiesz całą jego moc życiową. Nie poznasz jego myśli, on nie pozna twoich. On też na pewno zauważył już, że coś jest nie tak;3 Tym lepiej dla ciebie.
– Widzisz, cała zabawa z klątwą Timewalkera polega na tym, że tylko drow, lub elf mógł zostać jego bounderem. Luka polega na tym, że kiedy już to się stanie, teoretycznie… ekhym, nic nie stoi na przeszkodzie, aby tego boundera zmodyfikować. Wiem, jak strasznie to brzmi, z drugiej strony it`s so much fun! ^__^ Gdyby śmiertelnik mógł przeżyć połączenie z duszą Timewalkera, roiłoby się od chętnych do przebudzenia go. I owszem, próbowali, a my, oczywiście, robiliśmy swoje, aby próbowali co jakiś czas, aby wiedza i legenda żyły, aby trwała szansa. Dusza Timewalkera nigdy nie utrzymałaby się w ciele śmiertelnika, rozsadziłaby to ciało na strzępy co do komórki. Ale nie musi tak być, hm?;3 Są różne opcje. Konkretnie dwie w tym momencie. Dusza Timewalkera może zostać skupiona w jakimś artefakcie i utrzymana w nim przez jakiś czas. Druga opcja byłaby zapewne wygodniejsza and a lot more fun, too!;3 Musiałbyś przestać być śmiertelny ;3 – wyjaśnił z rozkoszą. – Proste, hm?;3 Oh my, więc udało się i masz Hell Light w rękach. ON już wie. Niebawem zacznie świecić, a osłona w której się znalazł nie wytrzyma zbyt długo. Tak, zostanie wyznaczony termin, jeśli
upłynie, umrze ten, kto dotknął Hell Light. Konkretnie ty ;3 Niestety nie mogę zapewnić, że śmierć boundera zabije Timewalkera. Z dużym prawdopodobieństwem. Nikt tego nigdy nie sprawdzał ;3 I zależało nam na tym, aby tak myśleli. Jest to zresztą bardzo prawdopodobne. Rozumiesz, czekać tyle lat, dobrze się bawić, a potem skończyć z martwym bounderem Timewalkera, to by mnie dość mocno rozczarowało…;3 Zastanowiłbym się raczej, jak wyjaśnić Timewalkerowi po co ci Hell Light…;3 Timewalker spędził wiele czasu w Mgłach, jego zmysły i rozum nie funkcjonują zbyt… powiedzmy do końca logicznie. Powiedzmy, że w przypadku, gdyby rozdzielił Hell Light i ciebie, możesz spędzić długie lata myśląc o tym, jaka potęga przeszła ci koło nosa…;3 Gdybym był na twoim miejscu, wolałbym być nieśmiertelny stając do walki z Timewalkerem…;3 To nie jest kwestia zadania mu jednego ciosu, jeśli o tym myślałeś…
* * *
Hell Light został stworzony przez Veriona i Almanakh .... [?]
- Oh, no, no! - uśmiechnął się Verion. - Twoja śmierć go zabije. To akurat jest prawdą. To część jego klątwy. Twoją częścią będą sami fanatycy;3 Widzisz, broń, którą można przebić jego łuski, została stworzona przez demona – powiedział wesoło. – Specjalnie do tego celu.. Śmiertelnicy są nieraz zabawni, chcą wymazać jedną klątwę inną… ale jesteś drowem, więc mroczna magia, rytuały udziałem sługusów Lolth nie są ci obce. Broń powstała jako efekt paktu z demonem. Sejmitar. Bardzo charakterystyczny, biały sejmitar. Nazwali go Hell Light. Mało istotne. Istotniejszym było to, czego demon chciał w zamian. Nie chciał wiele, chciał śmierci Timewalkera. W odpowiednim czasie. W jedenaście dni po stworzeniu sejmitaru. Pechowo, jak się domyślasz, nie zdążyli w jedenaście dni, mimo, że Timewalker leżał, śpiąc, pogrążony w klątwie i raczej nigdzie nie zamierzał sobie pójść. Ale sam rozumiesz, sztormy, nieprzewidziane komplikacje w podróży… Nie zdążyli. Wydawało się że kolejnym razem się uda… ale kiedy kolejna osoba chwyciła za rękojeść, okazało się, że Hell Light wyznaczył już inny, krótszy czas, na wykonanie wyroku. Nie zdążyli, oczywiście. Okazywało się, że próba zabicia Timewalkera to czysta loteria i walka z czasem. W końcu zabrakło śmiałków chętnych do podjęcia wyzwania, do tego, rozumiesz, Hell Light wyrywany był z rąk do rąk, ukrywany, kradziony, i tak dalej… No i Irrlyn. Stał w bramie więzienia Timewalkera, próbując odzyskać Hell Light, który, choć zamówiony i opłacony, nigdy do niego nie dotarł. Każdy kto dotknie tego sejmitaru będzie miał określony czas na wykonanie wyroku na Timewalkerze. Nie wiadomo ile. Rok, dzień, godzinę
* * *
- Nie, nie zostanie opętany, nie obawiaj się – odpowiedziała jej myślach Almanakh, cicha jakaś i smutna. – Moc Timewalkera stanie się sługą i własnością boundera, jeśli ten go zabije. Ze względu na swoją śmiertelność, Dirith może nie wytrzymać tak potężnej transmutacji, ale istnieje możliwość chwilowego zamknięcia tej mocy w przedmiocie, by nie zraniła Diritha. On sam może tego dokonać z drobną pomocą, sam Hell Light został tak skonstruowany. Ma moc wyrwania duszy Timewalkera z jego powłoki, w jakiej uwięziła go klątwa, jednocześnie ma moc, by utrzymać tę siłę w ryzach i poza ciałem i duszą samego boundera. To zabezpieczenie, na wypadek gdyby… - westchnęła i po chwili dodała – Gdyby to dziecko Bieli zostało bounderm Timewalkera. Nie wiedzieliśmy, kto zbudzi Timewalkera, kiedy powstał Hell Light. Miał to być elf lub drow i nie wiedzieliśmy, jakimi pobudkami będzie się kierował sięgając po Hell Light. Nie wiedzieliśmy, czy bounder będzie sojusznikiem, czy wrogiem Timewalkera i musieliśmy być gotowi na obie okoliczności.
- Czyli to Ty stworzyłaś Hell Light!? Z kimś…?
- Można powiedzieć, że miałam w tym swój udział – odparła smętnie i z nutką ironii. – Nie mogłam zgładzić Timewalkera osobiście. Wypowiadając tamte słowa, prosząc o rzucenie na niego klątwy, odcięłam samej sobie drogę do zemsty, słodka ironia. Jedyne co mogłam zrobić to pomóc stworzyć narzędzie, które zgładzi Timewalkera i uchroni jego boundera od śmierci. Chciałam podziękować temu, kto wreszcie zdoła mieć na tyle odwagi wytrwałości, by sięgnąć po Hell Light i go skutecznie użyć. Ironicznie, klątwa wybrała na to stanowisko drowiego skrytobójcę. Mimo wszystko jestem pełna podziwu dla niego i jego czynów. Jeśli będę mogła, pomogę wam zdobyć Hell Light. Pomogę wam go zobaczyć. Dirith jest niestety ślepy na Biel i głuchy na jej szepty, ale ty możesz być jego oczami.

*
Dirith chwycił za rękojeść, dotykając odsłoniętej części ostrza. I… I nic. Żadnych piorunów [poza tymi które i tak już towarzyszyły szalejącej burzy], grzmotów [to samo], trzęsień ziemi [to samo], apokalipsy [to samo]… Dirith też nie odczuł nic szczególnego [plus nie dostał wysypki, nie wypadły mu włosy, nie zemdlał itp.] Wydawało się, że ktoś robi was w balona, kiedy po kilkunastu sekundach światło bijące z Hell Light zaczęło przygasać. Sejmitar świecił coraz słabiej i słabiej, aż zgasł. Niemal zupełnie. Tlił się teraz bardzo delikatnym, ledwie widocznym z bliska światłem.
* * *
- Oooooh! – Verion zapiał z rozbawienia i radości. – Szach i mat!
Shabranido zamierzał nachylić się do niego i jednocześnie obrócić się swoją „twarzą” jego kierunku, ale ostatecznie zrobił to trochę bardziej zamaszyście niż planował i kiedy z rozdziawionej paszczy wydał gniewny ryk dezaprobaty, kilka centymetrów przed Verionem, fala jaka wstrząsnęła Mgłami wokół wyrzuciła Veriona w powietrze i posłała go w dość karkołomny, długi lot, zakończony lądowaniem na twarzy na niewidzialnym gruncie Mgieł. Leżąc w przepięknej pozycji [tak powstała yoga] z nogami rozkraczonymi nad własną głową i z twarzą rozplaśniętą na gruncie Mgieł, Verion wydał z siebie pocieszny, rozbawiony chichot dziecka zachwyconego z zabawy. Zdołał przekręcić swoją cielesną powłokę do bardziej właściwej dla niej pozycji i usiadł, właśnie w momencie, kiedy Shabranido podszedł i znów błysnął swoimi jedenastoma ślepiami kilka centymetrów od Veriona.
- Coś się stało? – z Mgieł dobiegł spokojny, ciekawski głos.
Twarz Veriona rozpromieniła się jak buzia dziecka na widok mamy.
- Haaaai, Mistress!;3 – z rozkochanym uśmiechem rzucił się z ramionami i objął nogi swojej Mistress, która podeszła bezszelestnie i stanęła tuż za nim. – Naaah, everything is perfect!;3 - zapewnił grzecznie, ocierając się łepkiem o jej kolana.
Shabranido milczał, trochę jak ojciec, który bawiąc się z dzieckiem rzucał nim na łóżko i na widok żony zamierzał zapewniać, że zabawa jest w pełni bezpieczna i zrobi z malca prawdziwego mężczyznę.
* * *
Hell Light wydziela specyficzne promieniowanie.
- Oh my, nie, boundera Timewalkera promieniowanie nie narusza, nie martw się. Działa na wszystkich wokół, poza nim.
*
-Hmmm, well… - Verion zamyślił się poważnie. – Promieniowanie Hell Light rzeczywiście da się ograniczyć. Jedni opierają się jego skutkom lepiej, inni mniej, w gruncie rzeczy trudno powiedzieć, od czego to zależy. Wydawało mi się, że Dzieci Bieli są na nie stosunkowo odporne, ale kilka przypadków przekonało mnie, iż się myliłem. Hell Light nie lubi być ignorowanym – uśmiechnął się Verion.

- Sposobem na ograniczenie wpływu promieniowania Hell Light jest składanie mu ofiar ;3 – Verion uśmiechnął się szerzej widząc reakcje Kiti. – Dobra wiadomość jest taka…. – zgarnął znów trochę kisielu i liznął co nieco. - …że wystarczy, aby Hell Light wiedział, ż[eTo] ofiara dla niego!;3 Khymm… Wystarczy, że tuż przed lub w trakcie składania ofiary odklepiesz, choćby w myślach, pewną regułkę, a Hell Light będzie bardziej cię polubi;3 Oczywiście, jeśli ma to być zabita ofiara, musi zostać zabita tym sejmitarem. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że nawet nie ty sama musisz zabić tę ofiarę! Wystarczy, że pomyślisz, wypowiesz formułkę, zanim ofiara zostanie złożona. Proste, hm?;3 Poza tym, eksperymentuj!;3 Równie dobrze może się okazać, że Hell Light lubi mniej barbarzyńskie ofiary. Wiesz, byleby było odświętnie;3 Zaśpiewaj mu coś, pogłaszcz, przynieś jedzenie, jakieś dary… kto wie, sam jestem ciekaw!;3 Generalnie podróżujesz teraz z kimś kto nosi ze sobą bombę zegarową. Na nich… - miał na myśli kolegów drowów. - …to też działa ;3 Działa na wszystko co jest w otoczeniu Hell Light. Hell Light ma tendencję do bycia narcystycznym draniem i zdarzało się, że z jakich powodów nie polubił swojego pana. Wiem, ze promieniują potrafi zachowywać się jak pasożyt a następnie przekonać tych w otoczeniu, aby pozbyli się tych, których Hell Light nie polubił i aby go dotknęli ;3 Nie jestem do końca przekonany, czego konkretnie nie polubił w niektórych osobach, ale wiem, że lubi wybierać sobie czasem właściciela, jeśli w swoim otoczeniu zauważy i napromieniuje kogoś kogo polubi.
*

Małemu zielonemu goblinowi udało się na moment skraść Hell Light, ale Dirith rozprawił się z natrętem i sejmitar został szybko odzyskany.
Drużyna spotkała się z właścicielem goblina, pewnym elfem, któremu Hell Light nie był obcy – elf troszkę oszalał po spotkaniu z Hell Light.
*
- A więc jesteś bounderem Timewalekra - zaczął elf. - Nie spodziewałem się drowa, kto to widział... Dziwne, że Timewalker to zaakceptował. Hah! - elf buchnął swoim rozbawionym szaleńczym śmieszkiem. - Właśnie, Timewalker. Nie przyprowadziłeś go przypadkiem ze sobą, prawda? - ironicznie zerknął za okno. - Nie... Nie ma Timewalkera. Ciekawe, gdzie jest Timewalker. Oto pytanie. Zabawne drowy - pokręcił przecząco głową. - Zbudzić czarnego smoka i go zgubić. Zabawne. Kto to widział... Zgubić coś takiego... Nie wiesz, gdzie on jest, prawda? Nie odczytujesz myśli Timewalkera, jego uczuć i tak dalej. Prawda? - uśmiechnął się złośliwie. - Nie masz nad nim władzy... Hah!... Zabawne. Pewnie nie to ci obiecywali, czyż nie, bounderze Timewalkera? - elf wydawał się teraz przyjazny i współczujący, na swój zabawny, szaleńczy sposób. - Więź między wami sprowadza się do tego, że po jego śmierci przejmiesz całą jego moc życiową. Prawda? Nie poznasz jego myśli, on nie pozna twoich. Nie masz nad nim władzy - powtórzył, wielce rozbawiony. - Hah, nawet nie wiesz, gdzie jest! Zgubiłeś go, hahah... Oh... hah!... - zaniósł się krótkim śmieszkiem.
Poprawił znów włosy.
- Twoja śmierć go zabije. Podobno. Tak mówią. Ja w to wierzę. Tak. To część jego klątwy. Masz rację... - po chwili dodał odkrywczo. - Ta broń... komuś kto nie jest bounderem na niewiele może się zdać, masz rację, tak... Tylko widzisz... - zmrużył lekko oczy. - Hell Light nie chce, żebyś był jego bounderem. Nie chce. Wraca do mnie. Zawsze. Wraca. Do mnie. Hell Light chce zostać ze mną. Ze mną. Gdyby nie chciał, nie wracałby do mnie. Jesteś... spokrewniony z Irrlynem? - spytał nagle. - Stary dobry Irrlyn. Stał w bramie więzienia Timewalkera, próbując odzyskać Hell Light, który, choć zamówiony i opłacony, nigdy do niego nie dotarł. Ile czasu... ci zostało...? - spytał z uśmiechem. - Jak zapewne wiesz, tylko drow, lub elf mógł zostać bounderem. Zapewne nie jesteś tylko drowem, co widać na pierwszy rzut oka. Tygrys, tak. Wieści o drowie i białym wilku w mieście już to dotarły. Liczyłem na elfa. Z elfami łatwiej się dogadać. Sam rozumiesz. Gdyby śmiertelnik mógł przeżyć połączenie z duszą Timewalkera, roiłoby się od chętnych do przebudzenia go. Ale zapewne o tym wiesz. Dusza Timewalkera nigdy nie utrzymałaby się w ciele śmiertelnika, rozsadziłaby to ciało na strzępy co do komórki. Yhym. Widzisz... Śmierć boundera Timewalkera zabije Timewalkera. Tak? Tak. Ale nikt nie powiedział, że Timewalker nie może zmienić boundera... Hell Light go wybiera. Dlatego wraca. Zawsze wraca. Do mnie. Zapewne domyślasz się, co się stanie, jeśli twój wyznaczony termin minie...? Umrzesz. Tak? Tak. I co wtedy? Jak myślisz, dlaczego wyznawcy Bieli ścigali bounderów Timewalkera? Jak myślisz, dlaczego nie czekali spokojnie, popijając melisę, aż po prostu termin minie...?
Elf przeczesał znów włosy. Zrobił głębszy wdech.
- Brakowało mi tego zapachu - powiadomił, patrząc na jednego ze swoich goryli dodał: - Mówiłem, że Hell Light ma zapach. Mówiłem, tak?

Elf uśmiechnął się z litością ale i nutką sympatii.
- Jesteś jednym z tych, którzy wzięli Hell Light do ręki, zapewne wiesz, po co się to robi… […<poczucie humoru MG, no comments…] Zapewne mamy podobne zamiary… Ah, widzisz, jednak nie jesteś aż tak ciemny na jakiego wyglądasz… [<elfickie rasistowskie poczucie humoru, no comments…] Mnie również intrygowało to, dlaczego bounder Timewalkera nie zna i nie czyta jego myśli. Dlaczego. Czy można to zmienić. Tak, mnie też to intrygowało. Wielokrotnie pytałem o to Chaos, ale oczywiście nie mógł mi odpowiedzieć, nie słyszał o co pytam. Albo nie chciał słyszeć. Hm – zerknął na trupa na podłodze. – Nieśmiertelność, powiedzmy. Jak zapewne wiesz, można również przeżyć skupiając tę potężną energię w jakimś artefakcie. Nie jest to łatwe. Pewnie łatwiej byłoby po prostu, gdybyś mi go oddał… nie musiałbym wszystkiego tłumaczyć… Widzisz, ja… ja mogę poczekać. Na pewno pożyję dłużej, na pewno wcześniej minie wyznaczony ci termin. Prawda? Czy znasz konkretny powód, konkretniejszy niż to – wskazał na ciało na podłodze – abym miał tłumaczyć ci to wszystko? Hell Light wrócił do mnie, dlaczego miałbym pozwolić ci z nim odejść i zabić Timewalkera? Hm? Dlatego, że to lubisz? Nie zależy mi na śmierci Timewalkera, dlaczego miałoby mi zależeć?
*
Ostatecznie udało się pozostawić pana elfa w tyle i odejść bezpiecznie wraz z sejmitarem.
*
„Zrozumiałem pewne rzeczy. Jeśli tak ma być, zabierzcie Hell Light i czyńcie swoją powinność.
Pytaliście o słabości Timewalkera. Jeśli planujecie go faktycznie zabić, a jesteście śmiertelni, potrzebny będzie artefakt aby zgromadzić w nim energie duszy Timewalkera, by ta nie rozerwała na strzępy cielesnej powłoki boundera. Artefakt powinien dotykać się do ostrza Hell Light w momencie gdy ostrze zabije smoka i zacznie pochłaniać jego energię.

Z moich studiów wynika, że nadaje się do tego Aurora, artefakt stworzony przez elfy Almanakh. Wygląda jak niewielki biały kryształ. Powinien zachować energię Timewalkera i uwięzić ją, nie rozpraszając jej. Hell Light powinien zamknąć energię Timewalkera w Aurorze jeśli ta będzie dotykać jego ostrza w momencie śmierci Timewalkera. Tak przynajmniej wskazują moje studia.

Jeśli chodzi o słabości Timewalkera, to trudno powiedzieć, jak wygląda teraz jego fizyczna manifestacja i czy coś poza Hell Light jest w stanie go zranić. Czy coś poza Hell Light jest w stanie go skrzywdzić, nie wiem. Nie miałem pojęcia jak będzie wyglądał i na co będzie wrażliwy kiedy powróci. Dlatego szukałem gdzie indziej.

Odkryłem ciekawą rzecz, smoki jego rodzaju mają pewne charakterystyczne zachowanie. Otóż kiedy smoczyca składa jaja, pilnuje ich a czasem odlatuje, aby żerować – kiedy powraca, z daleka ogłasza swój powrót donośnym rykiem. Smoki, te co wykluwają się z jaj, pamiętają ten ryk przez całe swoje życie i słysząc go są zdezorientowane. Potrafią znieruchomieć i zupełnie się wyłączyć, zapomnieć o wszystkim na chwilę. Mój plan polegał na wykorzystaniu tego zachowania. Miałem problem ze znalezieniem źródła ryku smoczej matki, a tym bardziej ryku matki Timewalkera. Nie wiem w jakim stanie jest Timewalker, czy ryk obcej smoczych również by go zmógł. Rozwiązanie pozostawiam już wam.”
*
Drużyna wybrała się do Piątego Wymiaru w celu znalezienia środków wspomagających walkę z Timewalkerem, takich jak np. coś co lata wystarczająco szybko i wysoko żeby ułatwić atak na smoka. Pod Bramą do Piątego Wymiaru doszło do walki i ciągu niefortunnych rzutów ekhym zdarzeń, w wyniku których Hell Light zaginął [został prawdopodobnie zabrany przez podejrzanego demona-psa-wilka być może ogara Azmaera?....]
*
Uwagę Veriona przykuł nagły ruch w strefie widzianej jego oczami. Mimo że nie dał po sobie tego znać, Lavender zdawał się również zauważyć nieoczekiwanych gości. Dwie istoty, wiele kilometrów tam w dole, przemierzające plan materialny niczym hieny podążające za stadem w którym zwęszyły ranne zwierzę.
„Podążają za nim!” – pomyślał zaniepokojony Verion.
As long as a single one of us stands...
We…
Are…
Było to dość nietypowe. Dwa. A reszta…. Gdzie jest reszta? Timewalker zdawał się póki co nie zauważać ich ani nimi nie interesować. Zresztą zdawał się nie interesować niczym, poza zwracać uwagi na nic poza swoją nieposkromioną żądzą mordowania i pozbycia się całego tego męczącego towarzystwa, które go prześladowało.
*
Obecnie lokalizacja Hell Light jest nieznana.
Drużyna wykonuje zadanie dla Kruka w pierwszym z Miejsc – celem jest przeżycie pewnego gnoma i naprawienie błędu w czasoprzestrzeni dzięki temu [co pił MG wymyślając to?-odpowiedź nieznana]

Obecny status misji; gnoma zjadła muchołówka.
Artefakt który ma zgromadzić w nim energie duszy Timewalkera, by ta nie rozerwała na strzępy cielesnej powłoki boundera: brak
Słabości Timewalkera: ryk jego smoczej matki ???
Promieniowanie Hell Light: ???kto jest obecnie w jego zasięgu?

X


A wracając do małpy...
- Złodzieje których szukasz poszli w tamtą stronę. - Dirith ponownie skiną łbem w poprawną stronę.
Małpa zrobiła kilka małpich min, nadal się wam przyglądając.
- Złodzieje? - odezwała się wreszcie, w głębokim zdumieniu. - A co ukradli?
Dirith załadował wreszcie kokonik na swoją bestię. Małpa zdawała się podchodzić do całej sytuacji bardzo podejrzliwie.
- A to co?! - zaczęła się niepokoić, wskazując miotających się zielony kokonik.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172