Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-01-2018, 17:55   #731
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
https://orion35.deviantart.com/art/Libra-492789721

Słyszałem kiedyś historię, jak do młodego człowieka przyszła dziwna istota, i powiedziała mu, że ma dwa wyjścia; może zabić sam siebie i wówczas wszystko będzie trwało dalej, albo może wybrać życie wieczne jako potężną nieśmiertelna istota, ale wówczas cała ludzkość zostanie zniszczona i świat będzie dalej istniał bez niej. Młody człowiek po chwili namysłu wziął broń i próbował się zabić, ale istota powstrzymała go i powiedziała, że pokazał jej jak ludzkość jest jednak godna przetrwania. I wiesz co? Tak patrzę na tę historię i jestem bardzo zdegustowany. Kto ją wymyślił? Ludzie, oczywiście. Żadna inna rasa, tylko ludzie. Ciekawe, prawda? Po drugie, jakie to chwalebne, wybrać przeżycie swoich, swojego gatunku, swojej rodziny, przyjaciół. Prawda? A ja uważam, że to obrzydliwe. Otóż ten młody człowiek miał szansę ocalić planetę. Miał szansę naprawić całą planetę. Ocalić wszystkie istoty, które zdołały przeżyć, jeszcze nie zgładzone przez ludzkość. Miał szansę pokazać że ludzkość nie boi się płacić za konsekwencje swoich działań, nie boi się zapłacić za wieki swojej opieszałości, morderstw, braku szacunku dla planety i innych istot, miał szansę odkupić zło i głupotę całej ludzkości, przyjmując jedyny słuszny i nieunikniony wyrok. Ale co zrobił? Jedynie odroczył ten wyrok w czasie, skazując planetę, inne istoty i ludzkość na dalsze pogrążanie się i dalsze cierpienie. Chciał być zbawcą ludzkości. Jego śmierć byłaby śmiercią tylko jednego człowieka, jednego z milionów, tego dnia i tak zginęły setki ludzi takich jak on, z różnych powodów, w wypadkach, naturalnie, z powodu zabójstw… Śmierć zbawcy ludzkości byłaby zwykłą, codzienną śmiercią, nie zbawiającą nikogo. A szansa na naprawę wszystkiego, to coś, czego planeta nigdy nie zdoła odrobić. Wydawać by się mogło, że ludzkość została ocalona. Nie. Nic się nie zmieniło. Ludzkość będzie dalej się rozwijać, mnożyć, zaludniać i niszczyć planetę, aż z braku zasobów i miejsca zacznie gnić i wymierać i wymrze, jak cała planeta. Taka jest konsekwencja tej decyzji. Widzą w tym poświęcenie jednostki dla dobra ogółu. Dobra? Raczej dla unikania odpowiedzialności i prawdy.

Poza tym, poświęcenie jednostki dla ogółu nie udowadnia wyższości ludzkości. To samo robią nawet bezmózgie owady, mrówki, pszczoły, które mają dwa zwoje nerwowe. Dlaczego ludzkość nie opisuje heroizmu i poświęcenia zbawcy mrówek, kiedy jedna z mrówek ginie w starciu z wrogiem podczas zasypywania wejścia do mrowiska, ocalając dzięki temu całe mrowisko? Dlaczego ludzie zawsze myślą, że oni pierwsi coś wymyślili, że wyłącznie oni na coś zasługują, wyłącznie oni coś potrafią i mają wyłączność na istnienie, zbawianie i bycie bohaterami?

Gdyby ludzkość zachowywała się inaczej niż robaki, potrafiłaby wybrać dobro ogółu, nie tylko swoje dobro. Dobro ogółu, dobro planety, dobro istot, którym ludzkość jest winna zadośćuczynienie za wieki krzywd, cierpień i zniszczenia, za jakie nigdy nie zamierza odpowiadać przed nikim. Tak postąpiłyby istoty wyższe, ale nie, ludzkość unika odpowiedzialności, konsekwencji, kary za zbrodnie, nazywając to chwalebnym poświęceniem. To żadne poświecenie dla dobra ogółu. Ludzkość to nie dobo i to nie ogół. Ludzkość to tylko pył zakażający rany, które wyżarła w całości, w ogóle.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 14-01-2018, 00:32   #732
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Jak to mawiają, komu w drogę, temu sztylet w plecy. Albo motolotnia. Początkowo Dirith podchodził do niej nieco pesymistycznie. Tym bardziej, że do zabrania było paru pasażerów i dwie bestie. Ale na szczęście wszyscy się jakoś pomieścili. Z początku wydawało się, że urządzenie latające będzie mieć problem ze wzniesieniem się jednak mimo całego ładunku dało radę unieść się na więcej jak kilka centymetrów oraz osiągnąć odpowiedni pułap do lotu.
Sam lot był w miarę w porządku "kolega" drow umiał utrzymać ten wynalazek w powietrzu i nawet skierować w odpowiednią stronę bez uderzania w żadne przeszkody czy glebę, więc było dobrze.

Po dotarciu na miejsce okazało się, że było prawie zupełnie puste i porośnięte tą ponoć jedzącą innych trawą. Jak się okazało było całkiem spore. Jednakże cel był również spory i łatwo było go znaleźć. Można nawet było się przyjrzeć jak trawa próbuje przy każdym kroku schwytać bestię i oplątać się wokół jej stóp. Ta jednak była zdecydowanie za silna i z każdym krokiem bez widocznego trudu po prostu wyrywała trawę, która się rozluźniała i puszczała stopy. Jednakże zaraz po wyrwaniu trawa zaczynała najzwyczajniej na świecie spokojnie odrastać co było wyraźnie widać. Dlatego po jakimś czasie była już normalnej dla siebie wysokości.

- Jakieś pomysły jak wyciągnąć z niej ten zwój?
- Podobno nie potrzebowałeś pomocy, więc myślałem, że będziesz wiedział co robić? - stwierdził dość sarkastycznie.
- A możliwości widzą trzy: dać się zjeść, znaleźć zwój w żołądku czy gdzie on tam jest po czym wyciąć się od środka. Zabić i wyciąć zwój ze zwłok jeśli bestia padnie w taki sposób, że trawa nas nie sięgnie przy wycinaniu. Spróbować wyciąć z niej zwój jak jeszcze żyje.

Drow zerknął na ciebie spode łba.
- Jeśli ona się przewróci i zaplącze w tę trawę, nie mam zamiaru tam schodzić. Miałem trochę inny plan - pokazał ci coś w stylu małej kuszy z dziwnym zawiniątkiem przy bełcie. - Chcę, żeby to połknęła i się zrzygała. Mam nadzieję, że to wystarczy. Nie mogę jednocześnie kierować i strzelać, dlatego pomyślałem, że mógłbyś zrobić jedną z tych rzeczy.


- Jeszcze można ją po prostu zabić i wytropić po tym jak się odrodzi mając nadzieję, że nikt nie zgarnie jej pierwszy.

- Ale to ponoć było twoje zadanie, z którym jak dobrze pamiętam nie potrzebowałeś pomocy, więc wybór albo znalezienie innych sposobów jakie mi nie wpadły do głowy należy do ciebie. - zakończył uśmiechając się trochę złośliwie, trochę jakby chciał powiedzieć: "no wiedziałem, że jak przyjdzie co do czego to będziesz zwalał robote na mnie. Powodzenia."

Drow prawie zgrzytnął zębami. Nie było słychać, ale chyba coś strzyknęło mu w szczęce.
- Mógłbyś strzelić jej tym w pysk, żeby to połknęła? Pozostało tylko sprowokować ją żeby otworzyła pysk.

- Żeby się zrzygała prosto w trawę? A podobno nie chciałeś w nią schodzić? - stwierdził pokazując zdecydowaną wadę planu "kolegi"

- Dobrze wiedzieć, że jesteś kłamcą.... No dobra... - walnął prosto z mostu rozglądając się po zupełnie nudnej okolicy:
https://twelvemotion.deviantart.com/...Dusk-157891016
Było widać tylko bestię i jakieś niskie wzgórze z czymś na szczycie.

- Tam - powiedział wskazując na wzgórze zupełnie ignorując jakiekolwiek reakcje drowa - Podleć tam, coś jest na tym wzgórzu, zobaczyć co to jest nie zaszkodzi.
Skoro miał mimo wszystko pomóc, to mógł przynajmniej wiedzieć z jakim terenem ma do czynienia.
Po zbliżeniu się do wzgórza na jego szczycie można było dostrzec pewien okrąg osadzony na kamiennym podwyższeniu.
https://darkelros.deviantart.com/art/Stargate-37911080
Przy bliższym przelocie obok obręczy można było zobaczyć coś w rodzaju podestu.
https://oliverbrig.deviantart.com/ar...e-DHD-94589883
Sucha żywa trawa kończyła się kilka lub kilkanaście metrów wokół podestu.

- Jak ma wyrzygać ten zwój, to tylko tutaj. Albo na obrzeżu miejsca, gdzie pewnie czeka nie jedna drużyna, żeby dorwać ten zwój... No dobra, to teraz trzeba ją tu tylko zwabić. - powiedział zastanawiając się jakie miał dostępne możliwości. Były one dwie. Pierwszą z nich było po prostu zaatakowanie jej, utrzymanie się na dystans aby poszła za motolotnią w środek miejsca. Drugą możliwością było wykorzystanie Xenomorhpusa, jeśli ten się już odrodził i był na tyle silny aby poruszać się w trawach.

- Podleć w okolice obrzeża tego miejsca, chce zobaczyć, czy moja bestia będzie w stanie się tu poruszać. A i jak możesz, to przeleć najbliżej jak sie da tego pyska, w który mam trafić. zobaczymy czy faktycznie jest tak niemrawa jak mówisz.

Podczas tego zwiadowczego przelotu Dirith nie zamierzał zrobić nic więcej niż przyjrzeć się celowi. Oraz jak duży był jej łeb i czy udało by się na nim zatrzymać po wyskoczeniu z lecącej motolotni.

Po dotarciu do względnego obrzeża miejsca kazał swojej bestii do niego przybiec. O ile już się odrodziła i o ile nie była gdzieś zaplątana w trawie. A jeśli wiedział gdzie się znajduje w miejscu, to wskazał "koledze" gdzie lecieć. Miał nadzieję, że mimo wszystko jego bestia okaże się wystarczająco silna. Co prawda była zdecydowanie mniejsza od celu wałęsającego się bez trudu w trawie, jednak ani mała ani słaba nie była. Dodatkowo jeśli poruszała się wystarczająco szybko to trawa mogła nie mieć wystarczająco dużo czasu aby się dobrze oplątać wokół nóg jego bestii. Zależało to jednak od tego jak szybka była trawa, jednak można było spróbować.
Jeśli okazałoby się, że Xenomorphus miał problemy i został gdzieś uziemiony, to trudno. Jeśli jednak był w stanie się sprawnie poruszać, to rozkazał mu pobiec do celu i wspiąć się po jego nodze na plecy chcąc zobaczyć jak na to zareaguje przeciwnik. Jeśli zwróciłoby to jego uwagę, to świetnie. Pozostawało tylko kazać swojej bestii zeskoczyć w trawy i ruszyć w stronę środka miejsca, gdzie miała się odwrócić do walki, której celem było zmuszenie wielkiej bestii to otwarcia pyska.
Gdyby jednak cel nie zareagował, to Dirith zamierzał rozkazać swojej bestii wspiąć się na talerzowy łeb. Chciał zobaczyć, czy uda się nią sterować przesuwając Xenomorphusa, który lekki raczej nie był, na skraj talerza co mogłoby skierować łeb w którąś stronę co mogło umożliwić sterowanie nim.
Jeśli nie, to możliwości było więcej takich jak dziabnięcie ogonem w łeb i obserwacja co dzieje się dalej. Czy wielka bestia zmieniła kierunek albo postanowiła zaatakować pasażera.
W ostateczności pozostawał zawsze atak i odprowadzenie przeciwnika do miejsca, w którym można było przeprowadzić nalot.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 17-01-2018, 19:06   #733
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
23:30 https://www.youtube.com/watch?v=3Uo0JAUWijM

24:00 https://www.youtube.com/watch?v=PvkcqgpZJCw

24:30 https://www.youtube.com/watch?v=KlyXNRrsk4A

1:00 https://www.youtube.com/watch?v=XNtTEibFvlQ

1:30 https://www.youtube.com/watch?v=wyx6JDQCslE

3:00 https://www.youtube.com/watch?v=zrsIN6Jq8uM

5:17 https://www.youtube.com/watch?v=foE1mO2yM04

??? https://www.youtube.com/watch?v=7LRCynXVxSU

Verion obudził się z łomoczącym bólem głowy, nie za bardzo ogarniając, gdzie jest sufit a gdzie podłoga. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że jego potylica dotykała podłogi, ramionami zawieszony był na przewróconych krzesłach, prawą nogę miał na łóżku, lewą na stole, i na wpół wisiał, czubkiem swojej peleryny zaczepiony na wyrwanym kryształowym żyrandolu. Miał coś na twarzy. Sięgnął ręką, pomacał, chwycił, otworzył oczy. Różowe, koronkowe stringi.
- O mój boże... – wystękał.
- WTF, to nie moje!... – wystękała Almanakh, wygrzebując się spod kołdry.
- WIEM!!!
- Uhhh... Która godzina...?!
- Raczej który dzień... albo i miesiąc!...
- **Meeee!**
- ... Verion...?
- Hmmmmmmm?
- ... czy tu jest jakaś koza?!
Verion z trudem i z bólem obrócił głowę, żeby ogarnąć wzrokiem resztę pokoju.
- Oh my, nie. To mantykora...

* * *

Dirith, Kiti;
Krążycie nad trawą na motolotni. Takie tam.
- Żeby się zrzygała prosto w trawę? A podobno nie chciałeś w nią schodzić? - stwierdził pokazując zdecydowaną wadę planu "kolegi".
Drow uśmiechnął się uroczo i odparł sugestywnie:
- Mówiłem prawdę. Nie chciałem schodzić na trawę.
- Podleć w okolice obrzeża tego miejsca, chce zobaczyć, czy moja bestia będzie w stanie się tu poruszać. A i jak możesz, to przeleć najbliżej jak sie da tego pyska, w który mam trafić. zobaczymy czy faktycznie jest tak niemrawa jak mówisz.

Podlecieliście bliżej sporej bestii. I bliżej i bliżej. Nie zwracała na was większej uwagi. Na chwilę tylko przystanęła i zdawała siewam przyglądać, chociaż... to coś ma w ogóle oczy?! Hmmm... Chyba nie...? Czy to w ogóle jest żywe?! Dziwaczne takie. Gdzie to ma w ogóle pysk?!
Bestia, Tallneck, widząc, że trzymacie się na odległość i nie kolidujecie bezpośrednio z jej ścieżką, znów zaczęła powoli kroczyć przed siebie. Była jak wielka, zagubiona krowa, na wielkim pastwisku. Jej łeb był praktycznie wielkim, płaskim dyskiem na nieproporcjonalnie cienkiej i długiej szyi, miał kilkanaście metrów średnicy. Moglibyście nie tylko stanąć na tej płaskiej głowie, ale i wylądować na niej motolotnią, pytanie tylko na ile to bezpieczne i czy dalibyście radę wystartować.

Dotarliście na skraj trawiastego miejsca. Bestia Diritha zjawiła się na wezwanie. Trawa zdawała się nie być tak zjadliwa jak twierdził Illiamdrill, albo przynajmniej nie dla tak dużej i silnej Bestii. Dawała radę wyrywać kawałki trawy, które badawczo oplatały jej nogi i pomagała sobie ogonem niczym kosą. Illiamdrill przyglądał się temu z dużą dozą sceptycyzmu. Zdecydowanie nie miał ochoty zbliżać się do tej trawy.

Pierwszym podejściem było poszczucie wielkiej Bestii Xenomorphusem. Tallneck zareagował na atak Xenomorphusa stając na dwóch tylnych nogach i próbując rozgnieść go przednimi. Kiedy jednak okazało się, że agresor jest o wiele za szybki i zbyt zwinny, Tallneck „rzucił się” [w swoim tempie] do ucieczki. Xenomorphus wskoczył na niego niczym raptor na grzbiet uciekającego diplodoka i wlazł mu na głowę. Niestety, skończyło się dość nieoczekiwanym, gwałtownym przeciążeniem Tallneck, który pomajdał w powietrzu tylnymi nóżkami i rąbnął „na pysk” przewracając się w trawę. Illiamdrill westchnął tylko z dezaprobatą, ale czekał. Trochę mu to zajęło, ale Tallneck pozbierał się, wstał i „uciekał” dalej. Xenomorphus zaczął go więc naganiać we wskazanym przez Diritha kierunku. Póki co działało.
- Mamy towarzystwo – mruknął Illiamdrill.

https://www.youtube.com/watch?v=FiZu_6ee7Uo

Dwa wielkie, metaliczne ptaki. Wasza przeładowana pasażerami motolotnia wyglądała przy nich dość komicznie. Oba ptaki miały po jednym jeźdźcu na grzbiecie. Wisiały w powietrzu, obserwując was z daleka.
- Krążą po tym Miejscu od kilku dni – mruknął Illiamdrill. – Są jak hieny. Znajdują rannych, wyczerpanych, obłąkanych, którzy zabłądzili w tej trawie i dobijają. Znaleźli sobie łatwy sposób na zbieranie Dusz. Te ptaki są zdaje się jakimiś zmutowanymi chimerami, gnieżdżą się w tej trawie, nie robi im krzywdy. Nie powinni nas atakować. To hieny, padlinożercy, tchórze.

Xenomorphus tymczasem zagonił Tallnecka we wskazane miejsce i teraz próbował go tam zatrzymać. Tallneck opędzał się od niego, próbował kopnąć, przydepnąć, przygnieść, ale Xenomorphus był zdecydowanie zbyt szybki. Tallneck nie był skory do otwierania paszczy, raz po raz tylko na jego dziwacznej głowie pojawiała się wielka poprzeczna szczelina i wydawał z siebie gniewnym, ostrzegawczy pisk. Dwa ptaki i ich jeźdźcy obserwowali nazbyt uważnie.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 23-01-2018, 04:15   #734
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Wszystko układało się całkiem dobrze. Zwiad przebiegał sprawnie, "kolega" współpracował bez większych problemów i komentarzy, od jakich wyraźnie się powstrzymał kiedy dość przypadkowo udało się przewrócić Tallnecka. I właśnie to niepowodzenie miało się okazać ważną częścią planu gdyż widząc co się stało Dirith postanowił sprowadzić przeciwnika ponownie na glebę, tylko tym razem w bardziej kontrolowany sposób.
Ocenił również, że głowa bestii powinna zmieścić się w obrębie wolnego od żywej trawy miejsca wokół bramy.

- Czy miałbyś wystarczająco miejsca żeby wylądować a potem wystartować koło tej obręczy? Albo przynajmniej podlecieć na tyle nisko, żebym się nie zabił wyskakując z tego ustrojstwa? - spytał chcąc poznać możliwości pilotażu "kolegi" na których spoczywały pierwsze posunięcia planu jaki uformował się w jego głowie.

- Jasne. [uroczy uśmiech]

Czyli postanowione, Dirith nie będzie strzelać z powietrza, tylko sprowadzi przeciwnika do swojego poziomu i załatwi doświadczeniem.

Zagonienie przeciwnika nie okazało się zbyt trudne. Wystarczyło dać mu trochę miejsca i skierować prosto w stronę obręczy. Potem wystarczyło poczekać na odpowiedni moment aby rozkazać Xenomorphusowi ponownie wleźć na głowę bestii i tym razem zdecydowanie ją przeciążyć aby przewrócić Tallnecka tak, aby jego głowa znajdowała się w obrębie miejsca wolnego od żywej trawy. Dzięki temu można by było do niego po prostu podejść, co Dirith zamierzał. Tutaj bardzo ważny był moment, w którym należało przewrócić przeciwnika. Trochę za wcześnie i głowa bestii wylądowałaby w trawie. Za późno i nie byłoby miejsca żeby wylądować.
- Ląduj, szybko póki mamy go na ziemi. Albo zwolnij i podleć na tyle nisko żebym mógł wyskoczyć obok obręczy. - poinformował "kolegę" co miałby dalej zrobić.
Xenomorphus w tym czasie nie próżnował, tylko zaatakował. Zgodnie z poleceniem Diritha miał ukąsić przeciwnika tylko na tyle, aby osłabić go śluzem. Dzięki temu będzie mu trudniej wstać. Dodatkowo miał też spróbować utrzymać przeciwnika na ziemi, co sprowadzało się albo do przytrzymania głowy jeśli było to możliwe, albo do przytrzymania szyi za którą prawdopodobnie bestia Diritha mogła spokojnie złapać.
Dalej po wylądowaniu lub dostaniu się na ziemię wykorzystując przewrót aby zamortyzować wszelkie obrażenia wystarczyło tylko podejść do miejsca, w którym głowa miała domniemany pysk, spokojnie wycelować i strzelić do otwartego pyska. I to z dość bliskiej odległości, żeby mieć pewność trafienia. Jakby nie było, Dirith ani łucznikiem ani kusznikiem nie był dlatego były dużo większe szanse na trafienie przeciwnikowi w pysk stojąc na stabilnym podłożu, niż będąc w latającej maszynie.
Kolejną częścią planu było odsunięcie się na bok. W końcu kto by chciał stać bezpośrednio przed kimś, kto zaraz będzie wymiotować? Na pewno nie Dirith. Tak czy inaczej dalej pozostawało już tylko czekać i mieć nadzieję, że przeciwnik będzie w stanie połknąć bełt mający wywołać wymioty pozostając w pozycji leżącej.

- Jak szybko to coś powinno zacząć wymiotować? - zapytał, tudzież krzyknął do "kolegi" aby ocenić, czy będzie musiał pozwolić bestii wstać aby bełt spadł do żołądka czy też będzie mógł spokojnie poczekać na efekty.

W tej sytuacji można nawet było zabić bestię. Oczywiście pod warunkiem, że da się jej wstać odejść kawałek po czym z powrotem nakierować na obręcz i przewrócić tak, żeby większość ciała znajdowała się w bezpiecznym miejscu po czym najzwyczajniej w świecie ją dobić oraz wyciąć co trzeba.

Tak czy inaczej możliwości do pozyskania zwoju były.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 01-02-2018, 18:24   #735
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Ten drow...
- Długo tu jesteś? W tym wymiarze?
- A co to ma do rzeczy?
- A tak tylko chciałam zagadać.. Czy nie wdaje ci wrażenia jakbyś widział i słyszał różne rzeczy? Albo tego dnia kiedy tu przyszedłeś, nic się nie działo?
- A miewasz wrażenie, że widzisz i słyszysz różne rzeczy, kleryku?
- Mam na imię Kiti – odparła jej Bestia.
- I skąd pomysł….
-…że jestem klerykiem? – dokończyła jej Bestia.
- Widzisz, ja też widzę i słyszę różne rzeczy, kleryku. Na przykład o pewnym sejmitarze i jego mocy.
- Miałam na myśli raczej zawroty głowy. To takie dziwne miejsce. Zdarzyło ci się, no wiesz…? Stracić duszę? Umrzeć tutaj?
Il wręcz palił się do tej rozmowy. A konkretniej, miał wyraz twarzy, jakby z chęcią palił swojego rozmówcę tu i teraz.
- Jeśli odpowiednio trafisz, nawet nic nie poczujesz – uśmiechnął się. - Ockniesz się tak jakbyś się obudziła. A co ty sądzisz na temat śmierci, kleryku?
- A co mam sądzić? Niefajna taka jest.
- Niefajna? – uśmiechnął się złośliwie drow. – Czyż nie „przybliża was” do waszego boga, czy innego ideału?
- W tym sensie na pewno. Gorzej wiesz, jak wszyscy wokół umierają a ty musisz nadążyć ich leczyć, leczyć, leczyć!!!
- Mówią, ze przeciwieństwa się przyciągają. Ironią jest to, że złe istoty są zbyt cwane, żeby atakować równych lub silniejszych od siebie, polują i żerują na słabszych, czyli na dobrych istotach. Na dobrych istotach, które nadstawiają drugi policzek, są miłe, uprzejme, grzeczne, wierzą że każdemu należy dać szansę, każdy ma w sobie dobro, każdego można nawrócić, każdemu należy się szansa, szacunek, miłosierdzie. Te istoty to banalnie łatwe cele. Dlatego nie opłaca się być dobrą istotą. Bycie „dobrym” w waszym tego słowa znaczeniu oznacza bycie uległą, bogobojną i przestraszoną istotą, która wszystkim powinna wybaczać, wszystkich kochać, szanować, inaczej pójdzie do piekła za swoje grzechy. Wiele religii i kościołów hoduje w ten sposób wiernych poddanych, którzy nie będą oczekiwali zbyt wiele od życia, bo przecież skromność, oddawanie innym, altruizm to zalety, a pycha, bogactwo, duma, to przecież grzech. Poddawanie w wątpliwość tego co nauczają, to przecież bluźnierstwo.
- Dlaczego nagle mi to mówisz?
- A tak tylko chciałem pogadać... Sprawdzić, w jakim stanie jesteś... Wasze znaczenie słowa „dobry” prowadzi do autodestrukcji w imię świętego spokoju tych, którzy wami rządzą. To trochę jak u nas, tylko że my potrafimy dźgnąć sztyletem zamiast nadstawić drugi policzek. I wtedy wy nazywacie nas „złymi”.
- U nas było jednak trochę inaczej – wyburczała, zjeżona. – Nam też wolno dźgać sztyletem.
- Oooo, taaaak – mruknął ironicznie. – A najlepiej to żgać tych „złych”!
- Nie żgamy was dlatego, że wy żgacie swoich przełożonych!!!
- A dlaczego?
- Dlatego że urządzacie sobie polowania na ludzi!!! Na przykład!
- Ciekawe, czy złożyłabyś ofiarę, wiedząc, że dzięki temu Lolth ześle na twój dom błogosławieństwo, tunele się nie zawalą, ty i twoja rodzina się nie udusicie, nie znajdziecie jadowitych pająków pod łóżkami, i nie umrzecie z głodu, a wrogi dom nie wpadnie z wizytą i nie wyrżnie was wszystkich. Tak przy okazji, elfie, potrafisz przyjąć elficką postać?
- Nie powinny cię interesować takie rzeczy!
- Więc to prawda. Jesteś elfem zaklętym w wilka. Zabawne.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 04-02-2018, 17:14   #736
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Plan był jak zwykle genialny. Początkowo być może wydobycie czegokolwiek z żołądka Tallnecka wydawało się równie niemożliwe co obrzydliwe. Jednak przy zastosowaniu odpowiednich metod okazało się to niemal dziecinnie proste. Cała akcja zaczęła przypominać zaganianie krowy do zagrody a potem zmuszanie kota, żeby zjadł tabletkę od weterynarza. Tak, tak to w skrócie wyglądało. Wiadomo, jak układa się współpraca z niektórymi kotami...
https://www.youtube.com/watch?v=5sy1MDHZ27M
Przy odrobinie praktyki, moglibyście zostać profesjonalnymi zaganiaczami Tallnecków. Gdyby był popyt na takie usługi znaczy się. „Twój Tallneck znowu połknął twoje auto? Zadzwoń do nas, odzyskamy twój samochód!”. Xenomorphus zdawał się cieszyć zadaniem, czerpał jakąś dziką, pierwotną przyjemność ze ścigania Tallnecka i rzucania się na niego, jakby trenował sztukę polowania. Celowe tym razem powalenie Tallnecka na pysk wyszło zdecydowanie lepiej niż poprzednio i ułatwiło całe zadanie. Il obserwował wszystko w skupieniu, z krzywym grymasem na twarz, coś w stylu niedowierzania, że się udało. Dirith bezpiecznie zeskoczył na ziemię i pozostając w bezpiecznej odległości od leżącego Tallnecka, przygotował się do dostarczenia ładunku do paszczy bestii. Tallneck próbował wstać, machając nogami i grzebiąc nimi po ziemi, usiłując zrzucić Xenomorphusa, który go przygniatał. W całym zamieszaniu wielka bestia nie zwróciła nawet uwagi na Diritha, który bez większych problemów trafił teraz prosto do pyska bestii. Pora się ewakuować. Tallneck pozbierał się i wstał, otrzepując się i tupiąc na przemian nogami, próbując odstraszyć napastnika. Po chwili doszło coś nowego do jego dotychczasowego zachowania, zaczął się trochę słaniać a po chwili... eeeeh... bez zbędnych ceregieli... rzygnął. I co ciekawe, rzygnął naprawdę dziwnymi rzeczami, poza „standardowymi rzeczami”, były tam też kawałki desek, krzesło, potłuczone szkło i kilka garnków. Było też coś, po co przybyliście, zdaje się.
https://www.deviantart.com/art/Dragon-Tube-01-504898051
I właśnie wtedy, kiedy Tallneck stał nad tym całym bałaganem, a Xenomorphus jeszcze zwisał zaczepiony na jego grzbiecie, zza kamiennego kręgu wyjrzały dwie postacie.
- Co się dzieje?!
- Mówiłem, że nie powinniśmy tu być!
https://majinbanzai.deviantart.com/a...ship-705797158

Kiti:
Jest ich więcej!
https://www.youtube.com/watch?v=dspBuQnwndM

https://www.youtube.com/watch?v=WBvzPAWIETo
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 13-02-2018, 17:55   #737
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Naprawdę, w co ona się wpakowała!? Teraz już były dwa drowy, nie jeden. Obaj zabójcy. Super. Jeden z kosmicznym dinozaurem, drugi z wielką panterą. Wymarzone towarzystwo dla elfickiego kleryka. Brakowało tylko wiecznie pijanego dwarfa biorącego kąpiel raz na kilka miesięcy i śpiewającego nieustannie ‘digging a hole’. Pojawiło się niemniej fascynujące towarzystwo. Futrzaste towarzystwo. Co jeden to lepszy.
- Pomocy! – odezwał się bardzo podejrzany królik.
Czy to w ogóle jest królik? Święte Światło. Te zęby. To chyba nie jest królik, nie jest, nie jest, nie jest! Czego ode mnie chcesz!? Dajcie mi wszyscy spokój!!!
- Pomocy!!!
„Nie jesteście prawdziwi, prawda?” – pomyślała z oburzeniem.
- Jesteśmy! – odparł ten czarny. – Tylko nie jesteśmy tu i teraz, ciałem.
- Rozmawiamy telepatycznie. Potrzebujemy pomocy!
- Jesteś w stanie nas usłyszeć, gdyż jesteś dzieckiem Światła! – zapewnił królik.
- Tylko dzieci Światła są w stanie to usłyszeć i zobaczyć! Oni nie zobaczą, nie usłyszą!
- Pomocy! Potrzebujemy pomocy! Dlatego tu jesteśmy!
- Czekaliśmy na kogoś, kto nas usłyszy! Proszę pomóż nam!
„Jakiej pomocy potrzebujecie?”
- Zostaliśmy przeklęci!
- Tak Jak Ty!
- Z powodu naszej klątwy, elfy prześladują nas i napadają na nas! Zabijają nas!
- Chcemy tylko żyć w spokoju! Oni przychodzą, polują na nas, zabijają nas!
- Ale ty nas słyszysz! Ty jesteś elfem! Możesz nam pomóc!
„co miałabym zrobić? I gdzie są te elfy?”
- możesz z nimi porozmawiać! Przekonać ich! Posłuchają innego elfa!
- Tak! Musisz ich przekonać, żeby zostawili nas w spokoju! Nas i nasze młode!
- W miejscu Sylvanave. Tam są. Tam mieszkamy, polują na nas w naszych lasach.
- Przyszły do naszych lasów, wybudowały swoje domy i zabijają nas!
- Musisz znam pomóc! Musisz z nimi porozmawiać! Nie wszyscy chcą rozwiązać ten konflikt pokojowo, ale jesteś klerykiem, dzieckiem Bieli, jesteś elfem, musisz z nimi porozmawiać, musisz ich przekonać!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 18-02-2018, 18:31   #738
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Plan szedł świetnie. Tallneck współpracował całkiem dobrze z poleceniami wydawanymi przez Xenomorphusa. Szczególnie dobrze wykonane było polecenie położenia się. Dzięki czemu można było sprawę zdecydowanie ułatwić.
"Kolega" natomiast miał nie tęgą minę kiedy obserwował jak Tallneck po raz drugi przywitał się z ziemią, tym razem w miejscu, w którym można spokojnie do niego podejść i zaaplikować pigułkę. Było jednak pewnie, że mimo niedowierzania jak dobrze poszło obezwładnienie przeciwnika, nadal będzie niezadowolony: "Nie można było go tutaj przewrócić za pierwszym razem? A nie, wywalić za wcześnie i czekać nie wiadomo ile żeby się podniósł tylko po to, żeby znowu sprowadzić go na glebę?". Na szczęście nadal powstrzymywał się od komentarza. Przynajmniej miał na tyle oleju w głowie, żeby nie krytykować całkiem udanej improwizacji dla samego faktu krytykowania.
Następnie przyszedł czas na zejście na ziemię. Tutaj "kolega" postanowił tylko zwolnić zamiast lądować. Minę miał taką jakby mówił: "No dobra, to był twój plan to teraz sobie radź". Dirith nie zaprotestował tylko zaczął wychodzić z motolotni i zejść po niej jak najniżej aby dosłownie z niej zwisnąć przed puszczeniem się. Łatwe to może nie było, bo w jednej ręce trzymał kuszę, ale jakoś się udało. Samo lądowanie do złych nie należało dzięki zmniejszonej szybkości lotu. Mimo wszystko trzeba było się przeturlać aby wytracić bezpiecznie prędkość. Na szczęście podczas przewrotu udało się likantropowi położyć kuszę na ziemi bez większego szwanku. Dzięki temu nie przeszkadzała podczas kolejnych przewrotów oraz nie została uszkodzona.
Wstając Dirith rozejrzał się aby zobaczyć jak wygląda sytuacja z ziemi. Dalej podszedł do kuszy i ją podniósł. Nie był ekspertem, więc podczas szybkich oględzin zwrócił tylko uwagę na to, czy cięciwa jest cała. Była, więc ją napiął. Nie stało się nic niespodziewanego, palce miał nadal więc broń musiała nadal działać. Załadował więc odpowiedni bełt i ruszył w kierunku Tallneka.
Z uwagi na to, że przeciwnik miał zdecydowanie większe problemy, niemal dosłownie, na głowie nie było problemów z podejściem. Wyglądało na to, że Dirith był zupełnie nie zauważony. Zamiast tego bestia była zajęta bezskutecznymi próbami zrzucenia z siebie Xenomorphusa oraz powstania. Dodatkowo była bardzo niezadowolona, co oznajmiała wydawaniem z siebie jakiś wyjąco-skamlających dziwnych dźwięków. Dlatego Dirith podszedł do niej na jakieś piętnaście metrów. Oczywiście był to dystans z poprawką na własne mizerne umiejętności strzeleckie. W tym momencie gdyby był drowem stanąłby bokiem, wyprostował jedną rękę celując kuszą jak boss i strzelił (np tak: https://youtu.be/HIwVK_FxGZk?t=64). Dirith jednak drowem do końca nie był dlatego skierowany był w zasadzie prosto w stronę celu, ujął drugą ręką kuszę od dołu aby ją nieco ustabilizować i ułatwić sobie w celowanie. Strzelił... i trafił dokładnie do środka pyska gdzie celował.
https://youtu.be/_SI7Pj4YO3k?t=9
Nie miał nawet pojęcia, jak skuteczna i precyzyjna była to technika strzelecka.
Następnie wystarczyło odejść kawałek aby nie zostać obrzyganym i odczekać krótką chwilę na pozytywny efekt. Nie trwało to długo zanim na ziemi znalazły się najróżniejsze przedmioty. Wśród nich znajdował się oczywiście cel całego przedsięwzięcia, czyli tuba mająca zawierać wspomniany nie raz zwój.
Pojawiło się też jakieś nowe towarzystwo, które początkowo Dirith zignorował. W pierwszej kolejności podszedł do zwoju i schował go do plecaka. Xenomorphus w tym czasie zwisał do góry łapami z grzbietu Tallnecka bujając się zabawowo i patrząc w stronę Diritha, jakby mówił: On jest taki fajny. mogę go zatrzymać? Sam będę go karmił i wyprowadzał na spacer, mogę?

Po chwili jednak postanowił wziąć się do roboty i zszedł z niego na ziemię łapa za łapą. Wyglądało to przez chwilę tak, jakby od tej pory zamierzał łazić wszędzie do góry brzuchem. Jednakże podczas schodzenia zwinnie się jakoś przekręcił, niemalże nienaturalnie, do odpowiedniego położenia i zwrócił uwagę na nowych gości. W tym samym czasie pacnął Tallneka płaską stroną ostrza na końcu ogona, jakby nonszalancko odrzucał zabawkę, którą już dawno się znudził. Zaczął natomiast lekko obchodzić w bok nowe towarzystwo będąc spiętym i gotowym do ataku. Przekręcał jednak łeb raz w stronę swojego pana, raz w stronę jakiś zwierzoludzi, jakby się pytał, "Mogę się z nimi pobawić?"
Dirith wskazał jednak gestem dłoni, żeby odpuścił i się uspokoił co Xenomorphus przyjął ze średnim zadowoleniem. Przestał jednak obchodzić z boku towarzystwo i otrzepał się.

- A wy co za jedni? - zaczął Dirith kiedy miał już cel zabezpieczony w plecaku. Jednocześnie zwrócił uwagę na powietrze, gdzie miały znajdować się ptaki tych padlinożerców. Głównie chciał wiedzieć, czy nadal są gdzieś w powietrzu. Tak czy inaczej zaczął iść w stronę swojej bestii żeby na nią wejść. Rozejrzał się tylko jeszcze czy Tallneck nie wypróżnił się jeszcze z czegoś wartościowego po czym nie zwlekając za bardzo wszedł na swoją bestię.

Hieny popatrzyły po sobie kiedy zadałeś im to pytanie.
- My tylko trochę... eee... zgubiliśmy drogę. Nie ma sprawy, nie ma problemu. Nasi koledzy już po nas przylecieli - odparła jedna z hien.
Zdecydowanie są podejrzane ale nie wyglądają jakby paliły się do walki.

- Jednak wiecie co, nie ważne. Mam ważniejsze sprawy do załatwienia... - powiedział co trochę zabrzmiało jak kiepska wymówka aby ewakuować się z pobliża przewagi liczebnej przeciwnika. Dirith wiedział, że przeciwko czterem przeciwnikom z dodatkowymi bestiami miał małe szanse... dlatego samemu jeszcze nie zaatakował. Tym bardziej, że w powietrzu czekali koledzy hien. Zamierzał jednak przemieścić Tysiąc Ostrzy do prawej dłoni, aby być gotowym do jego dobycia. Wydał więc odpowiednie polecenia... i nic. Zamiast dobrze znajomego i niezbyt przyjemnego uczucia poruszania się czegoś w jego ciele nie było niczego. Czyli magia nie działa, więc wsparcia ze strony kleryka nie będzie.

Dlatego Dirith po prostu ruszył na Xenomorphusie w stronę obrzeża miejsca. Po wykonaniu zadania zamierzał wreszcie dostać się do jakiegoś miasta i rozeznać się w sytuacji, coś zjeść, odpocząć, zacząć szukać odpowiednich rzemieślników do wykonania potrzebnego mu sprzętu. Może nawet odstawić Kiti do serwisu kleryków, lub jakiejś świątyni i zobaczyć czy z nią jest wszystko ok i czy te halucynacje jakie chyba widziała to norma, czy raczej da lub trzeba coś z nimi zrobić.

Jak się okazało, hieny były kolegami tych latających typów co odważnie dobijają graczy w tym miejscu. Możliwe więc, że mimo iż nie wyglądali do skorych do walki, to mimo wszystko zamierzali spróbować wykorzystać przewagę liczebną i zrobić z Diritha ofiarę. W takim wypadku drow zamierzał zdecydowanie agresywnie przystąpić do walki i pokazać, że to drużyna czterech z bestiami plus dwóch na latających zwierzętach plus możliwe bestie to za mało przeciwko niemu i Xenomorphusowi. Kluczem tutaj miała być agresywność. Szczególnie obierając cel, który należało zaciekle atakować do skutku, nie spróbować zaatakować i rzucić się do ucieczki na co przeciwnicy liczyli i pewnie byli do tego dobrze przygotowani.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 18-02-2018 o 20:44.
eTo jest offline  
Stary 21-02-2018, 19:48   #739
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ptaki jednak się ruszyły. Powoli, ostrożnie, ale zaczęły się zbliżać, kiedy ich jeźdźcy zauważyli, że nawiązaliście rozmowę z dwoma hienami. Przez moment wszyscy staliście w ciszy i obserwowaliście, jak ptaki się zbliżają, a zmaltretowany Tallneck oddala się [Xenomorphus obserwował go z wyrzutem, jak nadąsany maluch, któremu matka kazała oddać zabawkę koledze]. Kiedy było jasne, iż ptaki szykują się do lądowania nieopodal, Il również zaczął krążyć w okolicy ponad wami.
- Chociaż z drugiej strony… - zaczęła jedna z hien. - …Może moglibyśmy prosić was o drobną przysługę, hę? Oczywiście, oczywiście nie za darmo, nie! – zapewnił entuzjastycznie.
Zerknął porozumiewawczo na drugą hienę, ta kiwnęła głową.
- Otóż przywódczyni naszego stada zaginęła – wyjaśnił. – Znaczy, znaczy wiemy gdzie ona jest, teoretycznie, prawie. Wiemy, jest w tym miejscu, gdzieś tutaj. Gdybyście mogli pomóc nam ją odnaleźć. Widzieliśmy, widzieliśmy do czego jesteście zdolni – skinął za oddalającym się Tallneckiem. – Pomyśleliśmy, pomyśleliśmy ze przydałaby nam się pomoc, wasza, hę? Moglibyście pomóc?
Oba ptaki wylądowały obok. Póki co grzeczne i miłe. Chociaż nie wyglądały na grzeczne i miłe. Były wielkie, dzikość biła im z oczu i patrzyły zarówno na Diritha, jak na obie hieny, jak na jedzonko i przeciętnej wielkości dżdżownice.
- Właśnie opowiadam o naszym problemie – zawołała do jeźdźców rozmowna hiena. – Może będą mogli pomóc nam znaleźć naszą matronę! Obawiamy się – kontynuowała – obawiamy się, że to Miejsce ją skaziło. Przyciągnęło jak nektar przyciąga pszczoły. To Miejsce, tam, składa się z kilku poziomów. Musiała na którymś z nich zaginąć. Istoty, ludzie, czasem nie chcą odejść z tego miejsca. Widzą różne rzeczy, podobno, słyszą różne rzeczy. Mawiają, że to Miejsce spełnia twoje najskrytsze pragnienia i nie chcesz potem go puścić, umierasz, a to miejsce wysysa twoją duszę i twoją krew. Martwimy się, martwimy się że niestety naszą matronę mogło to spotkać. Ponoć im dłużej się tu przebywa, tym gorzej. Wy jesteście tu nowi, hę? Moglibyście nam pomóc? Znaleźć i zabrać stąd nasza matronę? Może się zgubiła może zapomniała. Pomóżcie nam ją znaleźć.
- Nie mamy czasu na wasze gierki, ścierwojady – warknął z góry Il.
- Ale my zapłacimy, zapłacimy! – odkrzyknęła szybko hiena, jak sprzedawca ścigający klienta idącego ku drzwiom. –Możemy zapłacić! Marona ma drogi, magiczny naszyjnik plemienny! Pomaga w walce! Jeśli ją znajdziemy, na pewno możecie go wziąć jako zapłatę!
- Testujesz moją cierpliwość, psie! – warczał Il.
- Prosimy, co mamy zrobić, stado popadnie w chaos bez matrony, potrzebujemy matrony! Nie możemy jej znaleźć, ktoś do pomocy bardzo by się nam przydał! Chodźmy poszukać jej razem. Gdyby was zobaczyła, mogłaby źle zrozumieć. Ale z nami, nas przecież pozna.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 01-03-2018, 13:35   #740
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Spokojnie odjeżdżając na bestii doszła do uszu Diritha propozycja. Zatrzymał się na skraju żywej trawy po czym Xenomorphus obniżył się aby jego pan mógł zsunąć się z powrotem na ziemię.
- Ciszej tam u góry! - zawołał dając do zrozumienia, że jest w stanie przemyśleć propozycję.
Następnie drow zaczął się bawić żywą trawą. Wkładał w nią dłoń i patrzył co się dzieje. Jak szybko się owija. Jak ciasno, jak reaguje na próbę wyjęcia ręki jak już się owinie, czy wtedy sama zaciska się mocniej. W jaki sposób się owija, czy zawsze wszystkie źdźbła trawy owijają się w jedną stronę, jeśli tak to jak trawa reaguje na próbę odwinięcia dłoni okrężnymi ruchami. Sprawdził też, czy jeśli próbował poruszać dłoń tak jak trawa kłoni się pod wiatrem to nadal próbowała go złapać. I próbowała, ale nieco bardziej anemicznie. Dirith zauważył też, że przy odpowiednim poruszaniu się trawa owija się w większości w jedną stronę, co mogło być wykorzystane bo próby uwolnienia się. Z naciskiem na próbę, bo nie wyglądało na to aby to był pewien sposób na uwolnienie się.
- Ale na jakiej podstawie miałbym wam zaufać? Po pierwsze, jesteście padlinożercami żerującymi na łatwych łupach. Po drugie, wykorzystujecie do tego najprawdopodobniej nie swoje miejsce, co mogłoby właściciela trochę irytować. Chyba, że płacicie mu haracz od swoich łupów, ale to już nie moja sprawa. Po trzecie, dlaczego miałbym uwierzyć, że macie problem z matroną? A nie na przykład z brakiem wystarczającej przewagi liczebnej żeby zaryzykować zebranie z nas dusz? Tutaj bardzo pomocne by było kłamstwo i zaprowadzenie do reszty ekipy, bo po pierwsze.

Hieny zerknęły po sobie, nieco rozbawione, jak to hieny.
- Jaka, jaka przewaga? Nas jest czterech, a was dwóch! Powiedzmy, powiedzmy trzech, z tymi wilkami. Ale właśnie tłumaczę. Nie ma reszty ekipy, stado się rozpada bez matrony! Nie ma kto rządzić! I jak mówisz, w naszej naturze leży bardziej łatwy łup, niż walka. W tym miejscu można znaleźć czasem kompletne wraki, wyssane z życia. Nie wyglądacie na wraki, jesteście tu niedawno. Po co mielibyśmy rzucać się na was, wystarczy poszukać, poczekać...

- Dlatego skąd mam wiedzieć, że nie kłamiecie? Może i jestem tu nowy, ale i nie jestem tu pierwszy raz. - zakończył zimnym tonem głosu jednocześnie uśmiechając się jedną stroną ust. Jeśli ktoś byłby dobry w odczytywaniu wyrazów twarzy, to mógłby powiedzieć, że wyraz Diritha nie zapowiada nic dobrego. Jeśli dodać kontekst to było pewne, że hieny po próbie zdrady mogą pożegnać się ze wszystkimi swoimi duszami a przede wszystkim z pięcioma jakie muszą stracić aby zginąć permanentnie.
W tym momencie drow przyjrzał się obu ptakom, a dokładniej ich skrzydłom.
- Po czwarte, nie wiem czy ten wisiorek będzie mi potrzebny, dlatego w zamian za pomoc potrzebowałbym jednego z nich. - wskazał na jednego z ptaków.

- Jednego z nich? - zdziwiły się.
- Właśnie, ja też byłbym zainteresowany - uśmiechnął się Il.
Hieny zerknęły po sobie.
- Jednego możemy wam dać, ale kiedy już znajdziemy matronę!

- Tylko jeszcze pozostaje kwestia ile warte jest wasze słowo, bo wpierw muszę znaleźć kogoś będącego w stanie albo skopiować, albo przerobić skrzydła tego jak to sie tam wabi.

Zakończył dając do zrozumienia jak powinien wyglądać układ między nimi. A nawet jeśli nie wyjdzie z niego zbyt wiele, to zawsze można załatwić sprawę ostrzem. Trzeba by tylko było zebrać jeszcze parę osób aby upewnić się, że hieny będą łatwym łupem i po krzyku.

- No dobra. Chcecie pomocy, to ją dostaniecie. Byłem kiedyś w tym miejscu i musicie być świadomi jednej rzeczy. Z kolejnego poziomu wyjścia są trzy. Pierwszy, najszybszy i najpewniejszy to samobójstwo albo morderstwo i odrodzenie się gdzieś indziej. Drugi, dostanie się do jednego z monolitów spełniających życzenia. Tylko powodzenia, bo życzenie wyjścia z miejsca ma niekoniecznie dobre konsekwencje. Trzeci to dać się oplątać trawie i zdechnąć z głodu albo pozwolić wyssać swoje życie. Zależy co przyjdzie pierwsze. - spokojnie poinformował jak się mają rzeczy aby hieny były przygotowane do wejścia dalej. Miał również nadzieję, że "kolega" nie okaże się tchórzem i pójdzie dalej. Chociaż jakby nie poszedł, to nie stałoby się nic wielkiego. Jeśli chodziło o Kiti... to zastanawiał się czy jej halucynacje nie staną się gorsze. A jeśli chodzi o koszt dusz, to z tym większego problemu raczej powinno nie być.
- To jak, nadal chcecie pomocy? - Spytał na wypadek jakby hieny rozmyśliły się. Jednocześnie zaczął podchodzić do urządzenia stojącego w pewnej odległości przed bramą. - Jeśli tak, to wyskakiwać z dusz, bo ja za przejście przez bramę płacić nie zamierzam. Wasz problem, wy ponosicie koszty.
- I czy wiedzie mniej więcej gdzie znajduje się ta wasza matrona?
Zakończył dając do zrozumienia jak będzie wyglądać współpraca. Jeśli hieny się zgodziły, to zamierzał otworzyć bramę na wskazany poziom na którym miała znajdować się matrona.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 01-03-2018 o 13:38.
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172