Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2018, 14:52   #741
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
– A gdzie twoje stado? Dlaczego podróżujesz z dwoma drowami?
– Uwięzili cie?
– Nie, nie, nie, nie uwięzili mnie, to jest część mojego stada. W sumie już właściwie teraz całe stado. Ten jeden. Ten drugi to tak tylko chwilowo.
– Może chcesz dołączyć do nas? Do naszego stada?
– Tak, mogłabyś dołączyć do naszego stada! Przydałaby się nam kleryk!
– Tak, dawno tu nie było dziecka Bieli! Moglibyśmy mieć kleryka, medyka, zdecydowanie!
– Mogłabyś nam tyle opowiedzieć i tyle nas nauczyć!
– I tak bardzo nam pomóc! Pomóc rozwiązać ten zatarg z elfam!
– Tak, byłoby dużo lepiej, mieć elfa kleryka w naszym stadzie!
– Moglibyście zostać oboje!
– Tak, oboje!
– Tylko najpierw trzeba rozwiązać ten problem z elfami! Ktoś musi je przekonać, żeby przestały nachodzić nas las i nas atakować!
– Musi się udać! Na pewno wysłuchają innego elfa! I to kleryka!
– Przecież nie zaatakują elfa kleryka!
– No właśnie! Proszę, pospieszcie się, potrzebujemy waszej pomocy!
– Mogę wam pomóc, spróbować porozmawiać z tymi elfami, ale nie wiem co z tego wyniknie… - wyjąkała. – I raczej nie możemy zostać na dłużej, przykro mi.
– Ale dlaczego? Dokąd chcecie iść?
– Mamy do wykonania pewną ważną misję, nie chcę o tym mówić. Pomagam temu drowowi.
– Ale przyjdziesz nam pomóc, tak? Przyjdziesz porozmawiać z elfami?
– Zrobię co się da…
– Czego tam mamroczesz? – mruknął Illiamdrill.
Najwyraźniej powiedziałaś to głośno.
- Nic, nic, nic. Denerwują mnie te… futrzaki.
- Hmpf! Odezwał się nie-futrzak…
- Znasz ich w ogóle? Co to za futrzaki?
- Ne znam, ale wiem, że to hieny. Takie co krążą po polach bitew, zjadają rannych i okradają ciała.
- Tak!?
- Coś w tym stylu. Jak myślisz, po co tu są? Szukają tych, którzy zabłądzili, rannych. Jak myślisz, po co?
- Aha.
- Nie przeszkadza ci to, kleryku?
- Co?
- Nie, nic.
Illiamdrill mruknął tylko pod nosem.

Dirith gadał z hienami. Opowiadał coś o tym miejscu. Kiti słyszała piąte przez dziesiąte, te futrzaki przekrzykiwały się nawzajem. Były przerażające tak naprawdę. Ten królik z zębami. Po co królikowi zęby!? Hieny też szukały pomocy. Dlaczego każdy zawsze szuka ich pomocy!? Czy naprawdę dwa drowy i dwa wilki to taki zestaw, jak go widzisz to masz ochotę biec do nich i prosić o pomoc!? Czy wilki ma na czole napisane, jestem klerykiem!? Czy naprawdę nie ma nikogo innego do pomocy tylko dwa uzbrojone drowy i dwa wilki!?

Jak się zastanowić nad tym to podejrzane. Ale właściwie hieny też są podejrzane. Może nikt nie chce im pomóc, bo nikt nie chce pomóc hienom? Czuła się oblężona przez te wszystkie futrzaki. I na dodatek wszystkie miały zęby. Dirith zdecydował chyba o pomocy hienom. Póki co może lepiej iść z nimi i zobaczyć co się dzieje. Wolała to niż zostać zjedzoną przez hieny. Zaraz, zaraz, zaraz, czy Dirith powiedział coś o trawie? O wysysającej życie trawie? O spełnianiu życzeń?!

Czy nie moglibyśmy prosić o życzenie, żeby to wszystko naprawić? Żeby Timewalkera... Naprawić Timewalkera...? Co właściwie...? Jak właściwie... mieliśmy... naprawić Timewalkera...? Szukaliśmy...? Eeeee... szukaliśmy... czegoś...? Szukaliśmy czegoś, żeby... eeeee...? Żeby go jakoś... powstrzymać...? Czymś...?
- Proszę, pospieszcie się! – wrzasnął znów królik z tymi zębami. – Nie mamy wiele czasu!
- TAK! TAK, JUŻ!!!
Illiamdrill zmroził ją swoim spojrzeniem.
- Czy możesz nie wrzeszczeć tak gwałtownie?! – warknął.
- TAK! Tak, mogę, hihihi, przepraszam, ja eeeee ja tylko...? Ja już pójdę tam, za Dirithem... na chwilę...
- To świetnie... – mruknął Il. – To naprawdę świetnie...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 18-03-2018, 17:43   #742
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Poczekam tutaj – mruknął Il. – Ktoś musi pilnować lotni. Mam zamiar się stąd wydostać.
Aha. No tak. A Może By Tak...?
Il uśmiechnął się uroczo, krzyżując ramiona na piersiach i opierając się leniwie o lotnię. Jego Bestia-kot zaczęła ocierać się głową o jego plecy.

Kiedy hieny dowiedziały się o konieczności opłaty za wejście, zaczęły dyskutować na ten temat. Po chwili już dyskusja wyglądała mniej więcej tak:
https://www.youtube.com/watch?v=BQsBrickMmI
Hiena „wytypowana” do zapłacenia, „z wielką chęcią” zapłaciła Duszami bramie. Brama przyjęła zapłatę i czary-mary, uruchomiła się.

Za bramę wyruszyły z wami 3 hieny. Czwarta została pilnować obu metalicznych ptaków.

- I czy wiedzie mniej więcej gdzie znajduje się ta wasza matrona?
- Zakładamy, że gdzieś pod ziemią. Może w norze. Gdyby byli na niebie, na ptakach, widzielibyśmy ich, łatwo byśmy ich znaleźli. Nie mogli przecież wylądować w tej trawie.

Postanowiliście przejść przez uruchomiony monolit. Na poziom drugi.

Teleportowało was na drugi poziom. Przed wami kolejny monolit - bez urządzenia wybierającego. Znajdujecie się na lekkim wzniesieniu, z którego w oddali widać kilkanaście monolitów usytuowanych w okręgu, tworzą wielki okrąg wokół bramy. Widać je przez niewielką szczelinę między trawą a sufitem z ziemi z korzeniami. Tutaj, trawa jest srebrna. Aha. Wygląda jakby była ze sreberka od czekolady, ale raczej to nie jest fajne sreberko z fajnej czekolady. Raczej jest to sreberko typu sreberko ostrza sztyletu.

Co dziwne, na zboczu znajdowały się tam główne rozpadliny skalne oraz małe wejścia do grot. Wyglądało to jak jakaś porzucona kopalnia albo jakaś stara porzucona podziemna budowla. Mogliście tam dojść omijając większość metalowej trawy.
- Myślicie, że to tam? - spytała jedna z hien.
- Nie wiem, ale ustaliliśmy już chyba coś. Rozmawialiśmy już o tym wcześniej i ustaliliśmy, że skoro nie ma ich na niebie, gdzie byliby doskonali widoczni, to widocznie albo są w tej trawie i nie ma co z nich zbierać albo są pod ziemią. Ustaliliśmy już to, prawda?
- Tak, ustaliliśmy - zmieszała się druga hiena. - Ale nie myślałem, że faktycznie tutaj jest coś pod ziemią...
- Właśnie dlatego, że szukamy czegoś pod ziemią, jest tutaj coś pod ziemią i właśnie dlatego, że jest coś pod ziemią, będziemy tam szukać.
- Nie wiem, czy to jest rozsądne - odparła trzecia z hien.
- Nie mamy innego wyjścia, skoro nie ma ich na niebie i skoro nie ma ich w tej trawie, to muszą być gdzieś pod ziemią. Chyba, że masz ochotę szukać w tej trawie... a oboje dobrze wiemy, jak to się skończy dla ciebie...
- Skąd mamy wiedzieć, że tam nie ma czegoś gorszego pod ziemią, skoro oni nie wrócili, a matrona zaginęła?
- Jeśli myślisz, że stado bez matrony jest czymś lepszym, to może w ogóle nie masz po co tam wracać.
- W porządku w porządku w takim razie sprawdźmy co jest tam pod ziemią...
Znaleźliście kilka wejść do jaskini ale okazało się, że jest płytka i po 5 metrach tunel się skończył. Zaczęliście więc przeszukiwać całe otoczenie i szukać jakiegoś zajścia na dół w głąb tuneli, o ile takie w ogóle istniało. Przeszukaliście kilka rozpadlin i odkryliście tunel; wejście było na tyle szerokie, że daliście radę tam ze spokojem wejść. Nawet o dziwo Xenomorphus się zmieścił, po tym jak powiększył sobie nieco wejście, rozkruszając łapami trochę skał. Było to zaskakujące, skąd wzięła się pod ziemią w takim miejscu tak duża budowla [ponieważ była to najwyraźniej budowla, nie stworzona siłami natury plątanina tuneli i jaskiń. Jedna z hien idąc korytarzem znalazła na ścianach jakieś szczątkowe i zniszczone czasem płaskorzeźby i powąchała je.
- Chyba były tu krasnoludy...
Nie trzeba było jednak mieć dobrego węchu i nie trzeba było wąchać tej płaskorzeźby, żeby domyśleć się, że płaskorzeźba przedstawiająca krasnoluda z toporem i tarczą jest śladem po krasnoludach. Jednak niewiele więcej śladów jakikolwiek cywilizacji i obecności jakiejkolwiek innej rasy nie zachowało się w tym tunelu. Na ścianach i na podłodze widać było wytarte kamienie i cegły, tunele miejscami się zawaliły, zostały obrośnięte grzybkami, glonami, mchem i różnymi innymi podejrzanymi, potencjalnie zabójczymi pleśniami. W tunelach cały czas było czuć ciąg powietrza, więc po drugiej stronie musiał znajdować się wylot, co było ciekawe, z uwagi na to, że cały czas szliście, i szliście, i szliście, a tunel zdawał się nie mieć końca i schodził w dół. Z czasem zaczął przypominać typową kopalnię krasnoludów, naprawdę olbrzymie, wysokie tunele, miejscami zawalone i nie do przejścia, połączone małymi, wąskimi tunelami. Echo niosło czasem odgłosy obsypywania się kamieni, jakieś szmery, więc na pewno były tu żywe istoty, ale póki co nie miały ochoty się z wami spotkać.
- Tych tuneli jest tyle, że nigdy tu nikogo nie znajdziemy – powiedziała jedna z hien.
Kiedy tak szliście ciemnymi korytarzami, do waszych nozdrzy dotarł zapach krwi i zgnilizny. Kiedy wyszliście zza zakrętu, zobaczyliście coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak wielka sterta śmieci i porzuconych gratów. Po chwili, po bliższych oględzinach, [oczywiście z daleka, z bezpiecznej odległości], byliście już w stanie ocenić lepiej wasze znalezisko i zrozumieliście smutną prawdę. W tunelu pod ścianą leżały zmasakrowane szczątki zwierzęcia o znajomym, metalicznym kolorze. Był to kiedyś zapewne jeden z podniebnych wierzchowców hien, a obecnie była to sterta połamanych i wymieszanych ze sobą szczątków i resztek gnijącego ciała z zakrwawionymi elementami skrzydeł i metalicznych piór. Wyglądało na to, że jakieś stworzenie żerowało na tych resztkach i całkiem sprawnie ogryzło mięso z kości i piór. Pytaniem pozostawało, w jaki sposób tak wielki ptak, król przestworzy, znalazł się tak głęboko pod ziemią, w tak wąskim tunelu. Czy ktoś przyniósł tu już jego ogryzione szczątki i je wszystkie złożył w tym samym miejscu na kupce, czy coś wtaszczyło tu całego martwego ptaka? Kiedy jednak poszliście kawałek dalej, mijając swoje niezbyt fajnie pachnące znalezisko, okazało się, że tego typu atrakcji było więcej w kolejnym tunelu. Mnóstwo pogryzionych, przerzutych i ogryzionych z mięsa kości, metalicznych dziobów, szponów i piór.
- Musieli tutaj być - stwierdziła raczej wesoło jedna z hien, jakbyś widok tych szczątków w ogóle jej nie ruszał.
- To chyba nie są nasze ptaki - powiedziała druga hiena - nie wyglądają na nasze.
- Oczywiście, że to nasze - powiedziała trzecia.
- Nie wydaje mi się, chyba, że ktoś zdjął i zabrał siodła i uprzęże - powtórzyła tamta.
- E tam, na pewno gdzieś tutaj są - powiedziała kolejna i zaczęła jakby nigdy nic grzebać łapami w stosie kości.
Kiedy zaczęła grzebać w stercie kości i metalicznych szczątków, echo poniosło ten hałas charakterystycznego szmerania i po chwili usłyszeliście z odległego krańca korytarza ciche kroki w odpowiedzi. Hieny również usłyszały ten szmer i zwróciły się w kierunku wylotu korytarza. Po chwili w ciemnościach zabłysły dwa ślepia. Hieny od razu rozpoznały członka swojego stada. Jedna z nich wydała z siebie przyjazne szczeknięcie w kierunku przybysza. Przybysz nieśmiało, ale dosyć szybko ruszył w waszym kierunku i po chwili mogliście obejrzeć go z bliska. Była to kolejna hiena, tym razem samica, ale wyglądała znacznie gorzej, niż pozostałe hieny, które wam towarzyszyły. Wyglądała na bardzo chorą i zmęczoną, a jej ubranie, które miała na sobie [chyba kiedyś było ubranie na kształt ludzkiego] przypominało teraz podarte szmatki i strzępki. – Tuti! - ucieszyła się jedna z hien. - To znaczy, że jesteście tutaj i matrona również!
- Nie! - krzyknęła tamta hiena, która wyglądała na przerażoną i mającą ochotę zebrać się stąd jak najszybciej. - Nie ma z nami matrony! – powiedziała. - Musimy stąd iść, musimy stąd natychmiast odejść! Jak tutaj weszliście?! Musimy wracać!!! Musimy stąd wyjść!!!
- Przyszliśmy po matronę - odpowiedziały hieny. – Wiesz, że bez matrony...
- Nic nie rozumiecie!!! – odparła Tuti. - Matrony nie ma, musimy stąd jak najszybciej odejść!!! Jak tu weszliście, musimy stąd jak najszybciej wyjść!!!
- Uspokój się! Jesteś tu sama? Co się stało?
- Tak, zostałam sama! - odpowiedziała niecierpliwie. – Nie ma już nikogo i nie ma matrony, musimy stąd odejść!!! Nie zostawajmy tu ani chwili dłużej! Zabierzcie mnie stąd!!!
- Uspokój się i powiedz co się stało. Wiesz, że potrzebujemy matrony, nie możemy wrócić bez niej.
- A może po prostu ty chcesz zająć jej miejsce? – warknęła inna hiena. – Tak, dokładnie, pewnie chcesz zająć jej miejsce!
- Nie rozumiecie, nie ma już nikogo, musimy stąd iść!!! Tam nikogo nie ma, nie ma sensu tam iść!
- A co tam jest?
- Nic tam nie ma!!! Są tam potwory i złe rzeczy, umrzemy z głodu, musimy stąd iść!!!
- Nie chce mi się wierzyć, że przeżyłaś tylko ty... Powiedz, co się stało.
- Nic!!! Nic się nie stało!!! Zostaliśmy zaatakowani przez jakieś potwory!
- Ale co się stało z matroną?!
- Nie wiem co się z nią stało, nie żyje! I wszyscy nie żyją! Kazała nam odejść, uciekać! Musimy stąd uciekać!!!
- Nie wierzę w to, ona na pewno tam jest!
- Nie wierzę ci, chcesz zająć jej miejsce! Nikt nie będzie chciał ciebie jako matrony, musimy znaleźć naszą matronę! Zaprowadź nas do reszty!
- Nie ma reszty!
- Zaprowadź nas tam, gdzie zginęli, do ich kości!
- Nie!!! Musimy iść, zaprowadźcie mnie do wyjścia!
- Nie zajmiesz jej miejsca!
- Nie nadaje się do niczego, zdrajczyni!
- Chcę stąd wyjść! Musicie mi uwierzyć!
- Więc pokaż nam ich ciała, ich kości!
- Nie, nie wracam tam! – warczała Tuti.
Usłyszeliście dziwny szmer, jakby kopanie, chrobotanie. Kopanie w ścianie...? Ze ściany tunelu wyłoniło się srebrne źdźbło, które jak robak, dżdżownica czy macka, drążyło sobie tunel. Nieopodal pojawiły się kolejne.
- Te tunele nie są prawdziwe, nic tu nie jest prawdziwe! – jęczała Tuti. – To Miejsce pozwala na tę iluzję, ale niebawem ją zniszczy! To wszystko nie istnieje, to wszystko jest tylko w naszych głowach!!! To wszystko jest spaczone, ta trawa zjada wszystko!
- Poprowadź nas, którędy mamy iść?!
- Nie!!! Nie rozumiesz, wszyscy nie żyją, ta trawa zarośnie to wszystko! Musimy stąd wyjść zanim zarośnie wyjście!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-03-2018, 00:32   #743
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po uzgodnieniu kto płaci za transport hieny zorganizowały opłatę w dość zabawny dla Diritha sposób. Widowisko jednak nie trwało długo i trzeba było zabrać się do roboty, czyli wybrać odpowiedni adres prowadzący na poziom 2.

Już podczas wybierania wewnętrzna części bramy zaczęła się obracać aby dopasować odpowiedni symbol do kolejnego mechanizmu na bramie, który po ustawieniu lekko poruszył się do wewnątrz jednocześnie zapalając kryształy wbudowane w owy mechanizm.
https://www.youtube.com/watch?v=GawtYhSV2kI
Kiedy ostatni symbol został ustawiony brama utworzyła portal prowadzący na drugi poziom.
https://www.youtube.com/watch?v=5zOtp7WPNyg

Na szczęście podczas erupcji energii podczas otwierania portali nikt przed bramą nie stał. Inaczej zostały by tym osobniku tylko dymiące kończyny. Kiedy portal był stabilny Dirith bezceremonialnie ruszył i przez niego przeszedł niemal natychmiastowo zostając przeniesionym na kolejny poziom. Po wejściu do niego rozejrzał się jak wyglądało otoczenie, które poza sufitem, innym oświetleniem i monolitami widocznymi przez szczelinę między trawą a sufitem nie różniło się wielce od poprzedniego poziomu. Było jednak pewne, że ta srebrna trawa nie jest słabsza od tej z poprzedniego poziomu.
Kiedy wszyscy przeszli przez bramę, ta zamknęła się zostawiając wszystkich na pastwę losu. Szczególnie dlatego, że po tej stronie urządzenia wybierającego już nie było.
- No, to teraz będzie ciekawie o ile dobrze pamiętam to miejsce. - Dirith skomentował zaczynając schodzić w stronę obrzeża trawy. Jednak zanim tam dotarł ktoś zauważył wejścia do jakiś korytarzy znajdujące się w rozpadlinach. Było to równie dobre miejsce na rozpoczęcie poszukiwań jak każde inne. Tym bardziej, że wiązało się z nie wchodzeniem w trawę.
Tunele jak tunele. Ciemne, wąskie, albo wysokie i wąskie, wyglądające na krasnoludzkie, jakimś cudem wystarczające dla Xenomorphusa. Co prawda na samym początku musiał przerobić nieco wejście aby się przez nie przecisnąć, ale potem poruszał się w nich z zaskakującą zręcznością.
Po jakimś czasie w zasadzie wszyscy wywęszyli niezbyt przyjemne zapachy powodowane przez zgniliznę. Przez moment Dirith myślał, że to ciało poszukiwanej matrony i sprawa będzie załatwiona. Jednakże hieny przeszukując stertę padliny rozwiały tą możliwość.
Po pewnym czasie odgłosy przeszukiwania padliny zdały się zwabić kogoś, kto nieudolnie się podkradał. Dirith kiedy to usłyszał spokojnie i przede wszystkim cicho dobył swoich sztyletów jednocześnie stając w jakimś wygodnym cieniu bardzo dobrze go maskującym. Xenomorphus również zajął odpowiednią pozycję, znajdującą się nad wszystkimi. Widocznie ostre szpony nadawały się idealnie do wspinaczki i czepiania się ścian i sufitów.
Jak się okazało, była to jedna z hien. Niestety nie była to właściwa z hien. Jakby tego było mało, była to jeszcze nie współpracująca z hien. Jeszcze przez chwilę Dirith pozostawał w cieniu i zastanowił się jak do sprawy podejść. Nie trwało to jednak długo zanim zdecydował podejść do sprawy po swojemu.
- Chcesz stąd wyjść? To najpierw prowadź to ciała matrony. - powiedział zanim wyszedł z cienia.
Dopiero kiedy Tuti nie patrzyła w jego kierunku zdecydował się na podejście do nowo-przybyłej hieny po czym bezceremonialnie złapał ją za gardło. Po złapaniu miał zamiar uformować wokół jej szyi obrożę aby bardziej ją zastraszyć, jednak Tysiąc Ostrzy odmówił posłuszeństwa i nawet się nie poruszył.
- Dlatego albo zaprowadzisz nas do matrony, albo w najlepszym wypadku zostawimy cie tutaj. W najgorszym, po prostu rzucę cie w trawę. Zrozumiano? - powiedział zimnym tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Następnie gwałtownym ruchem obrócił hienę po czym szybko złapał ją za skórę i futro na karku po czym pchnął w stronę jednego z korytarzy.
- Mam płacone za znalezienie tej waszej matrony, nie za fatygę. Czy jest żywa czy martwa, to już mnie nie obchodzi. Ciało wystarczy. Tylko od tej pory wszyscy mają być cicho, żeby nie zwabić tych potworów. - zarządził ruszając dalej. Cały czas miał jednak oko na źdźbło trawy jakie wyrosło ze ściany, co zapowiadało dodatkowe komplikacje.
Tak czy inaczej, póki co trzeba było zająć się celem... przynajmniej dopóki hieny nadal żyły...
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 08-04-2018, 18:43   #744
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Tuti nie chciała współpracować. Ciężko powiedzieć, czy przez traumę, czy po prostu, nie lubiła kolegów. Dirith postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, i to dosłownie. Tuti uparcie zapierała się rękami i nogami. Było to dość niepokojące, czy coś mogło być gorsze od wkurzonego Diritha...? Nagle rozległo się głośne wycie. Wycie ni to wilka, ni to hieny. Zapadła cisza.
- Żyją! – ucieszyła się jedna z hien. – Kłamiesz!!! – warknęła wściekle w twarz Tuti. – Zaprowadź nas do nich, natychmiast!!!
- Nie rozumiecie, coś tam jest! – upierała się Tuti. – Coś złego tam jest! Matrona nie chciała odejść, nie pozwalała nam odejść! Coś złego ją pochłonęło, i wszystkich! I ta trawa! Ta trawa ich zjadała!... Byli głodni... zjadali innych! Tam coś jest, to wszystko ich zabiło!
- Martwi nie nawołują pomocy!
- Oni nie są...!
Coś poruszyło się w tunelu przed wami. Było mniej więcej wielkości Diritha i hien, ale poruszało się skulone, na czterech nogach.
https://sevil-s.deviantart.com/art/Internal-638387490
Poruszało się bardzo powoli, chwiejnie. Miało zamknięte oczy. Pachniało stęchlizną i zgnilizną.
- Co to jest?! – szepnęła jedna z hien.
- To chyba...? To nie jest chyba...?
- Nie... To żaden z naszych... prawda...?!
Stworzenie powoli zataczało się w waszym kierunku. Sprawiało wrażenie, jakby spało albo było kompletnie pijane.
- Nie zbliżajcie się do niego i nie dotykajcie go!!! – jęknęła Tuti. – Rozsiewa coś złego, chorobę! Dotknięty albo zraniony rozsiewa chorobę! Nie podchodźcie tam!!!
A Może By Tak...? Mieliście do wyboru dwie drogi. Lewą, gdzie pojawiała się srebrna trawa, i gdzie w głębi tunelu było jej już sporo, albo prawa, gdzie ten dziwny stwór powoli zmierzał ku wam. Przejście przez trawę być może jest możliwe, ale będzie wymagało trochę akrobacji. Trawa poruszała się i sprawiała wrażenie głodnych macek, nie miłego trawnika.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-04-2018, 21:28   #745
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Pojawienie się Tuti było szczytem wszystkiego. Szła tunelem, otoczona wszelkiego rodzaju futrzakami. Z zębami, bez zębów, czarnymi, białymi, hienami, tygrysami, wilkami, Xenomorfusami, z sufitu zwisały świecące glony… W jej uszach dźwięczało mnóstwo głosów, każdy mówił co innego, każdy coś chciał, nawet wydawało się jej że glony krzyczały. Ci o elfach, ci o matronie, wpadła Tuti, zaczęła wrzeszczeć, Dirith złapał ją za kłaki… Czuła się gdzieś daleko, gdzieś obok, jakby ją wrzucili nagle do wiadra z pchłami grającymi na ukulele, o ile to ma sens… Czuła się senna, zmęczona, czuła się daleko, poza tym wszystkim. Chciała być gdzieś indziej, coś innego ją wołało, gdzieś indziej, indziej, indziej. Czuła się staro, tak, nagle poczuła się staro, zmęczona. Jak senna babcia otoczona gronem rozwrzeszczanych dzieciaków.

http://justallthingsdog.com/wp-conte...rumpyhusky.jpg

Chciała ich wszystkich przegonić, strofować, ale dokąd w sumie miałaby ich przegnać? Ten królik z zębami znowu coś mówił. Potykał się o tego smoka, czy co to było. Nie słyszała, co mówił królik, hiena ujadała na Tuti, Tuti ujadała z powrotem na niego. Trawa tu, trawa tam. Po co tędy, po co w tę trawę, dlaczego, dlaczego, dlaczego!? Jeszcze jeden futrzak. Trochę nie za bardzo żywotny tym razem, schorowany coś i niemrawy. Może miał zły dzień. Właściwie chętnie siadłaby obok niego i posiedziałaby tak, a reszta niech idzie. Po co w ogóle tu weszli? Malo problemów tam, żeby tu, pod ziemią, spacerować!? Tutti powiedziała im o chorobie rozsiewanej przez tego chorego futrzaka. No jeszcze brakowało choroby w całym tym gronie. Brakowało tylko chorych królików z zębami, chorych smoków, kaszlącego tygrysa i kichających hien albo hien z zaraźliwą wysypką. O innych fajnych możliwych dolegliwościach nie trzeba chyba wspominać, znając życie właśnie coś w stylu grypy żołądkowej złapią i to najprędzej ona pierwsza.

„I tak nas zauważył, nie ma sensu się ukrywać. Może zwyczajne leczenie rozwiąże problem choroby? Zawsze jest szansa tylko jak to sprawdzić!? Może się wystraszy. A jeśli to demon, przynajmniej się go pozbędziemy.”
Rzuciła czar uleczenia na tego chorego futrzaka. Tak żeby jej bestia zachowała się podobnie, aby trudno było określić, który wilk rzucił zaklęcie.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 16-04-2018, 21:05   #746
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
Coś jest nie tak. Leczenie rzucone na stwora nie przyniosło żadnego efektu. Wręcz, wydaje się, że sama próba rzucenia czaru leczenia na to stworzenie nie przyniosła żadnego efektu. Nie pojawiła się nawet charakterystyczna, świetlista poświata, która zawsze towarzyszyła leczeniu. Reakcja stworzenia jest zerowa. Nadal idzie w waszym kierunku.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 17-04-2018, 02:19   #747
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po przejęciu jako takiej inicjatywy sprawy zaczęły kuleć do przodu. Niezbyt podobało się to Dirithowi, więc zamierzał przypomnieć hienie, że jego rozkaz nie był rozkazem retorycznym.
Zanim zdążył ją zdzielić po nerkach rozległo się wycie. A po krótkiej chwili pojawiło się coś hienowatego. Tuti okazała się jednak pomocna i szybko poinformowała o co chodzi z hienowatym pijakiem, zombim, czy co to było. I tutaj uformował się szybki plan.
- Wszyscy za moje plecy. - powiedział cicho aby nie rozniosło się to za mocno ale żeby wszyscy z jego grupy go usłyszeli.
- Blisko mnie, pod tą ścianę. - powiedział samemu podchodząc do ściany jak najbliżej. Jeśli Tuti w jakimś stopniu się opierała, to bezceremonialnie wolną ręką zdzielił ją w plecy gdzie mniej więcej powinny znajdować się nerki.
- Lepiej słuchaj się moich rozkazów, bo to coś co niby wszystkich zjadło okaże się bardzo miłym stworzeniem w porównaniu ze mną. - warknął zimno po ciosie.
Xenomorphus w tym czasie zajął odpowiednią pozycję do działania, czyli do wprowadzenia w życie prostego planu zasypania hienopodobnego czegoś. Kiedy cel znalazł się pod xenomorphusem ten zaczął wyrywać ze ściany lub sufitu garści piachu lub kawały kamienia po czym położyć je na celu. Oczywiście bez rzucania z wielkiej wysokości, tylko spokojnie je kładąc, jednak uważając aby go nie dotknąć. Przy odrobinie szczęścia cel był na tyle słaby na jaki wyglądał i szybko zostanie przygnieciony pod ścianą bez możliwości poruszania się oraz nie zostanie zraniony.
Gdy zostanie to osiągnięte pozostanie tylko ominięcie przeciwnika przechodząc po drugiej stronie.
Jeśli jednak zabraknie szczęścia i na cel spadnie więcej rzeczy wraz z Xenomorphusem zawalając przejście, to zawsze pozostaje droga tunelem z trawą. Jeśli jednak wszystko przebiegnie zgodnie z plane, to Dirith pójdzie, i zmusi Tuti do współpracy tunelem wolnym od srebrnych macek.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 17-04-2018, 21:21   #748
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- WY CHYBA WSZYSCY ZWARIOWALIŚCIE!!!!!! – wrzasnęła wściekle. – BO JESTEM KLERYKIEM!!!!!!! JA TYLKO CHCĘ STĄD WYJŚĆ!!!

https://www.youtube.com/watch?v=aw5M-4Fo2wE

- Wszyscy za moje plecy.

https://www.youtube.com/watch?v=HWQTJcHKw3U

Ruszyła za Dirithem.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 02-05-2018, 22:25   #749
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wydawałoby się, że walka z wrogiem wymaga trochę więcej wysiłku i kreatywności, niż po prostu niż akcja typu „pochwyć kamień, podnieś kamień, przesuń kamień nad głowę wroga, puść kamień, idź dalej”. Okazuje się jednak, że istnieją na tym świecie istoty, które można wyeliminować tą banalną sekwencją czynności. Xenomorfus co prawda wydawał się należeć do istot dość inteligentnych i na pewno stać by go było na bardziej wyszukany plan, aczkolwiek w tym przypadku było to wystarczające. Jak to mówią, jeżeli coś jest dobre, to ulepszając to, można to zepsuć. Xenomorfus zdawał się znać to przysłowie, a do tego był bardzo usłuchaną Bestią. Dlatego kilka kamieni z sufitu tym razem wystarczyło, by rozwiązać wasz problem i pozbyć się dziwnej przeszkody. Hieny patrzyły z podziwem, jak Xsenomorfus załatwia wasz problem. Tuti była bardziej sceptyczna i obserwując rosnącą grudkę kamieni na grzbiecie dziwnego stwora, czekała tylko, aż stwór się spod niej wygrzebie. Jak się jednak okazało, wygrzewanie się spod kilku dobrych ton kamieni nie jest takie proste. Xenomorphus zabrał się za swoją robotę bardzo skrupulatnie i zdawał się cichymi posykiwaniami mówić: „Będzie pan zadowolony, spokojnie, jestem inżynierem!” Tak oto cała sytuacja z rozsiewającą zarazki pokraką została szybko opanowana i mimo sceptyczność Tuti, stwór nie wydostał się spod kamieni.
Kity wydawała się mniej zadowolona całą sytuacją, ale na widok usypanej na wrogu sterty kamieni, wyraźnie poczuła się lepiej. Zachowywała się ostatnio trochę dziwnie, ale może po prostu dlatego, że nie lubi, jak każdy elf, przebywać pod ziemią, a zwłaszcza w towarzystwie dziwnych stworzeń, które podobno rozsiewają zarazę. Mówiła co prawda do siebie od czasu do czasu, ale w końcu kto zrozumie dzieci Bieli?... Z czasem od tych ciągłych modlitw może im coś wpaść na mózg podobno... Tak więc, pozbyliście się kolejnej przeszkody.
Trawa, która została chwilowo w tyle, zdawała się ciągle rosnąć i powiększać, tak, jakby próbowała was dogonić i sięgnąć, zapomnicie o niej. Widocznie miała coś z chwastów w ogrodzie, które po cichu się rozrastają, niezauważone jakimś cudem na samym środku rabaty, i zakwitają obficie dokładnie wtedy, kiedy rodzice albo twoja dziewczyna przyjeżdżają, a ty próbujesz się pochwalić swoim zadbanym ogrodem... Szliście dalej ciemnymi tunelami, cały czas czując prąd powietrza, od czasu do czasu widując źdźbła trawy, przebijające się przez ściany oraz fragmenty zniszczonych płaskorzeźb, przedstawiające niskich, brodatych ludzi, kowadła, młoty, jakieś dziwne stworzenia; można w skrócie powiedzieć, że wyglądały jak wielkie krety, niedźwiedzie albo połączenie jaszczurki z gąsienicą. Tunele stawały się momentami większe, momentami mniejsze, ich fragmenty były zawalone, ale obok miejsc w którym tunel się zawalił, wykopane były przebicia i przejście do kolejnego tunelu. Wyglądało więc na to, że ktoś był tu przed wami i utorował drogę. Tunele zostały zbudowane już jakiś czas temu, może miesiąc, może kilka miesięcy temu, co wydawało się dziwne, zważywszy na to, że ruiny płaskorzeźb i fragmenty zasypanych cegieł w podłodze wyglądały na o wiele starsze. Czy były to ruiny, które ktoś próbował odbudować, lub przedrzeć się przez nie?... Byłoby to naprawdę dziwne mimo wszystko. Samo istnienie starożytnych ruin w tym Miejscu wydawało się bardzo dziwne.
Tuti cały czas upierała się, że nie macie po co iść dalej i żebyście zawrócili. Nawet upartość Diritha nie przekonywała jej na tyle, by całkowicie zamilkła i co jakiś czas grzeczniej i cicho, ale wspominała o tym, że powinniście zawrócić. Przez dłuższy czas nie na trafiliście na nic ciekawego w tunelach. Były to po prostu puste tunele, nie było już żadnych kości, żadnych resztek, ani żadnych dziwnych, pół-żywych, chorych, łażących stworzeń. Na ścianach i suficie pojawiały się nadal świecące, zwisające glony. Srebrna trawa przebijała się miejscami przez ściany. Zastanawialiście się, czy trawa, którą bo zostawiliście daleko w tyle, zdążyła już rozrosnąć się, a jeśli tak, to jak bardzo. W pewnym momencie usłyszeliście, jak echo w tunelach niesie nietypowy, narastający dźwięk. Właściwie, było to kilka dźwięków, kilkanaście dźwięków w sumie. A właściwie, udało się po chwili wyraźnie usłyszeć melodię i słowa. Była to pieśń bardzo słynna, kultowa. Charakterystyczna pieśń, którą niemal każdy drow i każdy elf, jak i większość innych mieszkańców Podmroku doskonale znała...
https://www.youtube.com/watch?v=ytWz0qVvBZ0
Tuti wydawała się zaskoczona, ale i przerażona na dźwięk tej pieśni. Wyraźnie nie chciała współuczestniczyć w śpiewaniu, ani w spotkaniu z tymi śpiewającymi. Trzeba przyznać, że pozostałe hieny również nie wykazywały zbytniej chęci przyłączenia się do chórku, ani podziwiania tych chórzystów z bliska. Próbowaliście więc określić skąd dokładnie dochodzi ta pieśń i czy była szansa na obranie jakiejś okrężnej drogi wśród plątaniny tuneli, aby ominąć źródło tej pieśni. Jednak dokładne określenie źródła pieśni dudniącej wokół echem okazało się dość kłopotliwe. Próbowaliście skręcić i odejść w bok tunelem, tam, gdzie dźwięk rozchodził się jakby ciszej. W końcu nie wszyscy musieli wiedzieć, że krążycie po tych tunelach. Jeśli będziecie się zachowywać wystarczająco cicho, ci śpiewający wesołkowie nie będą mieli nawet szansy usłyszeć was poprzez echo własnego śpiewu. Kiedy jednak obchodziliście źródło wesołej pieśni, usłyszeliście jakieś ciche szuranie. Nie zdążyliście nawet opracować nowego planu, ani zatrzymać się, czy zawrócić, kiedy naraz z bocznego korytarza prosto na was wyszedł bywalec tutejszych tuneli.
https://www.deviantart.com/art/Dwarf-123854122
Na wasz widok znieruchomiał, a potem na jego twarzy pojawił się paskudny uśmieszek.
- Chłopaki, tu jest więcej tych psów!!! – zawołał, chwytając bojowo za spory kilof. – Dużo więcej!!!
W ślad za nim, w tunelu pojawiły się kolejne trzy dwarfy i równie szybko jak ten pierwszy chwycili za kilofy.
- Te są większe, będzie na płaszcz i dywan! – zauważył drugi dwarf.
- Ten wielki jest mój! Będzie na tydzień żarcia!!!
- Aye!!! Do ataku!!! – wydając gromki bojowy okrzyk, czterej panów z kilofami zaszarżowało w waszą stronę, weseli, podekscytowani i spieszni, jakby forsowali drzwi do lidla po karpia świątecznego...
Pierwszy ruszył na Diritha który był najbliżej, drugi zabrał się za Tuti, pozostali za hieny. Xenomorphus, Kiti i jej Bestia pozostali póki co z tyłu, poza zasięgiem pierwszej fali ataku.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-05-2018, 19:01   #750
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Plan na pozbycie się rozsiewającego zarazę przeciwnika był wręcz genialny, jak wszystkie genialnie proste plany. Xenomorphus co prawda nie był za mocno zadowolony z tego jak miał się rozprawić z przeciwnikiem, jednakże rozkaz jest rozkaz i w egzekwowanie planu przygniecenia i zasypania przeciwnika włożył równie dużo zaangażowania co włożyłby w przypadku ataku. Podczas gdy zarażona hiena była zasypywana żywcem Dirith natomiast zastanawiał się kiedy Kiti odbije do końca. A może to jest wszystko w normie i dla kleryków takie zachowanie było najnormalniejsze na świecie.
Tak czy inaczej od stania i zastanawiania się nic się nie zmieni, dlatego trzeba było ruszać dalej. Tym bardziej, że bestia wykonała plan zgodnie z zaleceniami. Dirith ruszył więc spokojnie do przodu nadal pchając przed sobą Tuti. Co prawda nie należał do osobników z reguły chwalących innych, lub chwalących nie wiadomo jak mocno psa słuchającego poleceń, ale tym razem zdecydował się wystawić rękę do góry. Xenomorphus przyjął ten gest z radością i ochoczo łażąc po ścianach i suficie otarł się o wzniesioną ręką. Mimo, że drow nie starał się trzymać jej zbyt nieruchomo bestia ocierając się bez problemu unikała zarżnięcia ręki pana. Nawet kiedy o jego rękę ocierały się podłużne, ostre jak brzytwa szerokie kolne znajdujące się na grzbiecie ogona jego bestii.

-No dobra, to jak już wszyscy w zasięgu kilometra albo i więcej o nas wiedzą, nie dawajmy im więcej telegramów kiedy się do nich zbliżamy i dokąd idziemy. Czytaj im ciszej się zachowacie, tym mniej będziemy mieli problemów. - Powiedział do wszystkich przechodząc po zakopanym przeciwniku.

Dalsza część drogi przebiegała sprawnie. Co prawda stare korytarze czasem zdawały się wyglądać jakby ostatnio ktoś postanowił się wprowadzić i zaczął odkurzanie, jednak nie było ci się tym mocno przejmować. Może jednak trzeba było, jednak Dirith nie zamierzał. Miał do znalezienia matronę i to tym celem zamierzał się interesować najbardziej. Przynajmniej dopóki hieny jeszcze żyły.
Słysząc narastające dźwięki Dirith zaczął poświęcać im coraz więcej uwagi. Jak się okazało były to krasnoludy beztrosko zachowujące się głośno. Dla niego dobrze, tym mniejsze szanse, że wrzask Kiti nie został usłyszany. Czyli istniała możliwość obejścia hałaśliwej przeszkody. Przynajmniej w teorii. W praktyce okazało się to mniej możliwe. Albo przynajmniej trochę pechowe jak się okazało przy spotkaniu kilku krasnoludzkich górników.

Tutaj nie było wiele to gadania. Krasnoludy nie wdawały się w dyskusję i zaatakowały. W normalnym przepadku pozbycie się krasnoluda trudne nie było. Wystarczyłoby wykorzystać przewagę zasięgu i walka zdawała się być prosta. Dirith jednak zbytniej przewagi zasięgu nie miał, gdyż jego długie ręce dzierżyły sztylety jakich nie można było zaliczyć do kategorii krótkich mieczy. Z drugiej strony krótkie ręce krasnoludów trzymały kilofy, które mniej więcej równały wszelkie różnice w zasięgu. Jeszcze jednak pozostawał problem różnicy wzrostu. No i nawet jeśli Dirith miałby przewagę zasięgu, to jak zwykle nie zamierzał cofać się o krok aby tą przewagę utrzymać.
Wszystko wyglądało na to, że hieny i on był pierwszym celem ataku. Nie zastanawiając się więc za mocno drow dobył jednego ze swoich sztyletów, obniżył pozycję i ruszył do ataku pchając przed sobą Tuti aby bez względnych skrupułów wykorzystać ją jako tarczę.
- Nie zabijać jeśli się da! - rzucił szybko.
Plan na tą walkę był jednak prosty. Wystarczyło wybić krasnoludy z rytmu i wyeliminować z walki. Dlatego zamierzał pchnąć Tuti w stronę krasnoluda atakującego jego. Przy odrobinie szczęścia atakujący go brodacz będzie zaskoczony wepchnięciem się innego celu niż zamierzał przez co przez krótki moment będzie wybierał między zmianą celu lub zignorowaniem przeciwnika na własnego drodze co tak czy inaczej da Dirithowi czas na skuteczny atak. Dodatkowo zamierzał wykorzystać Tuti nie tylko jako tarczę ale i taran mając na celu przygniecenie przeciwnika po czym mógł spokojnie wycelować i uderzyć. Uderzenie miało zostać wyprowadzone rękojeścią sztyletu i wycelowane w skroń aby pozbawić przeciwnika przytomności. Albo w szyję aby pozbawić go oddechu. W ostateczności miało to być dźgnięcie w jedną z rąk aby utrudnić mu wymachiwanie kilofem.
Z drugiej strony pozostawał krasnolud wycelowany w Tuti. Tutaj Dirith również liczył na zawahanie na tej samej zasadzie jak w przypadku jego celu. Było do przewidzenia, że kiedy Tuti okaże się niedostępna to przejdzie na inny pobliski cel, którym najprawdopodobniej był Dirith. I tutaj na scenę wkraczał Xenomorphus posiadający zdecydowaną przewagę w zasięgu nad krasnoludami. Przynajmniej miałby gdyby walka nie toczyła się w ciasnym korytarzy, który nie pozwalał na stu procentowe wykorzystanie tej przewagi. Jednakże ogon był wystarczająco długi, aby spróbować dźgnąć nim w ramiona przeciwnika. Co prawda Xenomorphus mógł przepchnąć się aby spróbować ugryźć brodacza, albo może nawet połknąć żywcem w całości w zależności który komplet zębów zostałby użyty. Jednak po wystawieniu go na pierwszą linię na przeciwko czterem krasnoludom mogło zakończyć się rozpryskiem kwasu wcześniej niż Dirith na to by pozwolił. Dlatego z uwagi na przydatność jego bestii trzeba będzie sprawę załatwić nieco bardziej taktycznie.
No i oczywiście przy tym wszystkim trzeba będzie uważać aby się o te brodate knypki nie potknąć gdyż po upadku znalazłoby się na zdecydowanie niedogodnej pozycji i poziomie, na którym krasnoludy mają zdecydowaną przewagę.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172