Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2019, 02:36   #851
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Działania Diritha nie przyniosły zamierzonego efektu, jednakże nie było to wielkim zaskoczeniem. W końcu byli tylko aktorami w opowieści, jaką przedstawiał Cień. Jak to w opowieściach bywa, wszystko powinno się odbyć według odpowiedniego scenariusza. Szczególnie dlatego, że przedstawiana opowieść była relacją tego co wydarzyło się w przeszłości. Zadziwiające było jednak to do jakiego stopnia decyzje Diritha zdawały się podobne do tego co stało się w przeszłości. Przynajmniej do tego stopnia, że do tej pory Cień zdawał się nie ingerować w opowieść tak mocno jak zdecydował się pokierować wydarzeniami w tej chwili. Tak czy inaczej w końcu przyszedł czas na błysk i podsumowanie wydarzeń.
Tym razem gospodarz postanowił nie pojawić się tak jak do tej pory. Czyżby obawiał się tego co może Dirith spróbować zrobić jeśli by się pojawił? Ciekawe.

Tak czy inaczej przyszedł czas na kolejny błysk i pojawienie się w kolejnym miejscu. Tym razem było całkiem znajome, bo całkiem niedawno drow razem z Barbakiem otworzyli drzwi do tego pokoju znajdując kilkanaście szkieletów. Czyli zdawało się, że to jest prawdopodobnie ostatnie przedstawienie. Jednakże w pierwszej chwili po teleportacji trzeba było dokonać tradycyjnego rytuału upewnienia się, że łokieć Diritha nie jest w stanie zmiażdżyć nosa zakłamanemu koledze. Następnie przyszedł czas na dokładniejsze oględziny pomieszczenia. Mianowicie czy poza dwoma drowami i wilczycą były jeszcze jakieś dzieci z tych kilkunastu szkieletów jakie znajdowały się w pomieszczeniu w teraźniejszości. Stukanie młotkiem oczywiście nie pomagało, jednakże wyraźnie mówiło o tym kiedy odbywa się opowieść.

Nie mając nic lepszego do roboty Dirith podszedł do drzwi i zaczął kopać w nie czubkiem buta, tak po prostu żeby huk był nieco więszy niż ten mogący być wydany przez pięść.

- I co dalej? Zamierzasz tak wszystkie bachory ze wsi zamknąć?

Stukanie młotkiem ustaje. Po chwili odzywa się cichy drżący głos, znany wam męski głos. Szepcze nerwowo jakąś modlitwę czy coś. Po chwili znowu stuka młotkiem.

- Na prawdę nie masz innego pomysłu żeby złapać albo pozbyć się tego cienia? Przecież prędzej czy później ktoś kiedyś te dechy rozwali z połową framugi żeby tutaj wejść i wszystko zda sie na nic. Dlatego możesz sobie darować zamykanie nas, nic z tego nie wyjdzie.

Koleś zaczyna płakać i pochlipywać ale nadal się modli i stuka młotkiem.

- Stworzy tylko problem dla innych, że nie będą wiedzieć co z tym co zrobiłeś zrobić. Czy cie znaleźć i zarżnąć, a jak nie ciebie to twoich potomnych, czy zarżnąć całą wioskę, czy znaleźć ten medalion który rozkręciłeś co co jeszcze innego! - stwierdził bardziej do Cienia dyrygującego przedstawieniem niż do kupca. Tak czy siak wyglądało na to, że przedstawienie niedługo się skończy i przyjdzie czas na poznanie tego co dzieje się dalej.

Koleś nadal tylko się modli i z rozpaczą próbuje cię uciszyć krzykiem: idź precz, zmoro!!! Wiem, że tam jesteś!!! Nigdzie nie pójdziesz!!! Nikogo więcej nie zabijesz!!! Zamilcz!!!

- Otwórz drzwi, to pójdę precz! Otwórz drzwi to zamilczę! Jeśli nie to ciesz się długim życiem i dobrym zdrowiem... a niech wszystko co co polubisz niech zgnije i mieni się w popiół! Niech wszystko co pokochasz zdycha w długich męczarniach, bądź przeklęty jełopie! - zakończył uśmiechając się. Niby nic, niby tylko słowa, ale w tej chwili po prostu ciekawiło go do jakiego stopnia może zgnębić człowieka znajdującego się za drzwiami.

- Ciekawe tylko jest to, co ten Cień zamierza zyskań pokazując nam co tu się stało. No i nie ma to żeby wiedzieć jak wdzięczny widocznie jest za uwolnienie go. Dobra, może to Barbak wyważył z kopa i to dzięki niemu mamy teraźniejszy problem z odrodzeniem się, ale mimo wszystko nasza dwójka też tam była. Niezłe dziękuje za uwolnienie mnie. - stwierdził sarkastycznie. - Ze zdrajcą niech se robi co chce, ale mimo wszystko nam jest dłużny... mógłby przynajmniej jasno powiedzieć w do mu do wszystkich chaosów w końcu chodzi...
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 24-11-2019, 17:51   #852
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Tym razem znaleźli się w domu. Ponownie w tym samym domu tylko jakby z czasu przed demolką i nie miała na myśli wyłącznie tańców pewnego orka. Czyli przynajmniej wiedzieli gdzie są i kiedy są. Musieli być o wiele wcześniej niż czasy gdy była impreza. Dom wydawał się zadbany ale pusty. Ktoś chyba robił akurat remont. Próbowała rozglądać się czujnie wokół, być może zauważy coś ważnego co jej wcześniej umknęło. Zwłaszcza próbowała zlokalizować i przypomnieć sobie miejsca gdzie wtedy znaleźli podejrzane rzeczy i te napisy ścianach.

Dirith wkroczył do akcji prosto z mostu i zaczął gadać z ekipą remontującą. Okazało się po głosie że to znowu jeden z tych kupców. Jeśli to jego chata to nieźle się urządził. Ale to raczej nie była jego chata skoro to ten dom blisko tej wioski, a oni przybyli tu i zatrzymywali się tylko na chwilę. Właściwie w takim razie, czyja to chata? Może nasza, nasza, nasza!? W sensie, może jesteśmy teraz właścicielami!? Choć jednak obawiała się innej wersji. Kupiec odpowiedział Dirithowi tonem wskazującym (dobrze że nie palcem hihihi) na stan kiepskiej psychiki. Jako kleryk często miewała do czynienia z tym stanem u wiernych, kiedy nadchodzi ten moment gdy jest odkrycie: nic tak naprawdę nie ma sensu, jesteśmy niczym i nic nie znaczymy, a za kilkanaście lat będziemy cieniem siebie lub kośćmi w piachu. To ten moment gdy pozostaje tylko wzywać siły wyższe z nadzieją że poklepią po plecach i pogłaszczą po główce obiecując nie będzie aż tak źle, bo po śmierci pójdziemy do nieba i będzie fajnie. Ale po tym co tu widzi, to już sama nie wiedziała co myśleć. Kleryk i takie coś, piekło z dwoma drowami. Podejrzewała że to całe bajanie o dziewicach w niebie to też może być jedna wielka bujda hihihi chciałaby zobaczyć miny tych, co przychodzą obejrzeć swój harem dziewic i zamiast tego spotykają na przykład dwa drowy. Które całą wieczność pobuja się nawzajem pozabijać. Taki psikus. Dobre, dobre, dobre, tak właściwie. Lepsze niż kotły ze smołą i czarne stwory z rogami, ogonami i widłami.

Dirith zaczął prosto z mostu, nie było sensu szczególnie się ukrywać.
–Wiemy co zrobiłeś – powiedziała Kiti. – I chcemy pomóc. Wiemy o amulecie z którego uciekł jakiś cień. Chcemy ci pomóc go powstrzymać.
Stukanie młotkiem ustało i zwiększyło się pochlipywanie i ciężki, nerwowy oddech. Koleś cały czas szeptał jakąś nieznaną ci modlitwę miejscowego ludu. Albo przekleństwa. Albo wierszyk. Cholera wie co to było.
– Czy wiesz, jak złapać i powstrzymać ten cień!? Możemy ci pomóc złapać go do tego amuletu.
Hmm jasne tylko w sumie jak, jak, jak!?
– Precz, demonie, siło nieczysta!!! – krzyknął w histerii zza drzwi. – Wiem że tam jesteś!!! Nigdzie stąd nie pójdziesz! Nie wódź mnie na pokuszenie!
– Słuchaj, wiem, jak to wygląda, wiem, możesz mieć wątpliwości, ale chcemy pomóc. Powiedz nam co wiesz, jak to powstrzymać. Jeśli nie przestaniesz, ten cień przetrwa i będzie latami nawiedzał ten dom i tę wioskę!
– Wiem, co zrobiłeś, widziałem! Nie zwariowałem, nie zwariowałem, nie wódź mnie na pokuszenie… i uchowa moją duszę od złego...
– Czy wiesz, jak go złapać i zamknąć w amulecie?
– Zamilcz, kusicielu!!! Nie oszukasz mnie!!! Nie zwariowałem!!! Pani co w jasnej świecisz bramie…
Właściwie nie mogła go winić. Ona i Dirith dziwnym trafem co chwilę mieli do czynienia z różnymi formami Chaosu i demonizmu, zdążyli już chyba przywyknąć. Dla szarego człowieka spotkanie z cieniem wnikającym w ciała ludzi i zabijającym ich musiało być szokiem. Ale czy naprawdę myślał że gdyby cień tu był to powstrzymałyby go jakieś drzwi!? Albo deski!? Kiti wpadła na pewien pomysł.
- Myślisz, że demon z piekła rodem by się modlił!?
Pochlipywanie zza ściany nie ustało.
– Odejdź, idź, precz!!! Wiem czym jesteś! Nie zwariowałem!
– Myślisz że ściany i deski powstrzymają ten cień!? On wyjdzie, wyjdzie, wyjdzie i będzie nawiedzał wioskę!
– Nie będzie, wiem, widziałem, hahahaha , wiem!... Gdybyś mógł już byś stąd wyszedł, no nie?! Hahaha!... [insert crazy joker laugh here]
Kiti trochę zatkało. No fakt, wyszedłby, no nie? No ale przecież wyszedł. Skąd on właściwie wyszedł, kiedy byli tu wcześniej? Wylazł ze ściany o ile pamiętała, czy z ziemi. Przenikał przez ściany i drzewa i ziemię. Niby teraz powinien.
– Słuchaj, naprawdę chcemy pomóc, ale musisz nam coś powiedzieć. Jak udało ci się go tu sprowadzić!?
– Przestań do mnie gadać!!! – wrzeszczał w rozpaczy. - Nie wyjdziesz stąd!!!
– Wiem że to skomplikowane, ale nie rozmawiasz teraz z tym demonem, chcemy ci pomóc!
– To kim jesteś?!
Eeeeeeeeee…
- Jestem manifestacją astralną kleryka Niepokonanej Bieli (tadam!)
[Cień spogląda na MG, MG z niedowierzaniem sięga po kubek melisy i popija powoli]
- My też próbujemy zniszczyć ten cień. Jak go tu sprowadziłeś do tego domu, jak ci się to udało!?
- Dzieci… - wyszeptał rozpaczliwie przez łzy. – On opętał… on siedzi w którymś z nich…
- W którym?
- Nie wiem, on się przenosi ciągle pomiędzy nimi!!! – szlochał. – Dlatego trzeba… trzeba zabić wszystkie!...
- Co ty gadasz!? On ucieknie i będzie dalej nawiedzał ten dom, las i wioskę! Przecież widziałeś jak przenikał przez ziemię i wsiąkł w ziemię!
– Hahaha, nie zwariowałem, nie dam się nabrać! Wiem, że przechodzisz od ciała dziecka do kolejnego! Widziałem! Nie wiem skąd wylazłeś i czego chcesz, ale wiem, że opętałeś te dzieci! Wiem, że tam jesteś, przecież rozmawiam z tobą, haha, nie zwariowałem! To jest dowód! Miałem rację! Wiedziałem! I teraz nie wyjdziesz stąd, słyszysz?! Nie pozwolę ci! Widziałem co robisz i jak zbijasz! Nie pozwolę zabić nikogo więcej! Wiem, że jesteś tu i że przenikasz od dziecka do dziecka! Więc nie pozwolę ci wyjść! Im wszystkim! Zostaniesz tu na zawsze haha!
- On ucieknie do kolejnego ciała kiedy je zabijesz!
– Wiem, dlatego zabiję je wszystkie haha!
– Przecież on sobie wylezie i pójdzie dalej po ziemi!
– Nie wyjdziesz stąd, bo zabezpieczyłem drzwi i ściany! Nie wyleziesz!!! Wiem, że póki nie jesteś w czyimś ciele, nie masz żadnej mocy! Nic nie możesz zrobić!
– On stąd wyjdzie i znajdzie sobie kogoś do opętania!
– Hahaha, to dlaczego nie wyszedłeś, dlaczego nie uciekłeś?!
No właśnie. Widocznie to prawda. Widocznie nie może wyjść, faktycznie.
- Próbowałeś zamknąć ten cień w medalionie?
– Jak?! Powiedz jak! Co ja robię….?! Nie dam się zwodzić na pokuszenie, nie zwariowałem!...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 02-12-2019, 17:09   #853
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Przekonywanie kupca do współpracy nie szło wam najlepiej pomimo najszczerszych chęci. Próba dogadania się z nim przypominała próbę dogadania się z tonącym i przekonania go, że właśnie w tej sekundzie powinien zakupić od was płaszcz z gronostajów albowiem jest modny w tym sezonie i jest promocja [Cień spogląda na MG, MG popija spokojnie melisę i stawia kropkę za nawiasem]. Nie ustało pochlipywanie, nie ustało stukanie młotkiem. Po chwili jednak koleś zza drzwi gdzieś pobiegł i cisza jaka zapadła nie wróżyła niczego dobrego. Była to raczej cisza, jakiej doświadczają rodzice, gdy na moment spuszczą swoje pociechy z oczu i niby się cieszą, że jest spokój, ale w głębi duszy wiedzą, że kłopoty uderzą lada moment ze zdwojoną siłą…
Na szczęście nie musieliście dłużej stać i gapić się na drzwi, bo nadszedł ponownie błysk teleportacji. Standardowo pojawił się błysk po zakończeniu całej sceny, ale tym razem, zamiast samej kartki papieru i pisma, zobaczyliście cień. Cień z piórem gęsim w „dłoni”, który po chwili zaczął pisać na lewitującej przed nim kartce papieru, znanym wam charakterem pisma: „Musiałem to zrobić. Nie mogłem pozwolić mu odejść. Nigdy stąd nie odejdzie. Nabiera mocy i może działać w świecie żywych tylko wtedy, kiedy jest w ciele jakiegoś dziecka. Nie chciałem pozwolić mu odejść z tego domu, dlatego teraz ja nie pozwolę odejść nikomu z tej bariery i z tego miejsca, dopóki mnie nie wypuścicie. Można go zgładzić w świecie żywych tylko wówczas, gdy jest w ciele jakiegoś dziecka. I trzeba zgładzić żywiciela razem z nim, zanim ucieknie. Nie wiem jak zdołał uciec, ale najwyraźniej zdołał i ponieważ nie mógł opuścić domu, próbował zostać ze mną. Zostałem zatem w tym domu razem z nim. Gdy już było po wszystkim, podpaliłem dom i zauważyłem jak to czarne piekliszcze chodzi po podłodze i ścianach. Gonił mnie po domu i uciekałem w dym i płomienie, byle od niego, ale dopadł mnie. Nie czułem poparzeń, zgubiłem się w dymie. Ale nie zginął razem ze mną, ponownie musiał opuścić moje ciało, kiedy zorientował się że nie opuszczę tego domu i zginę w pożarze jak wszyscy inni. Ostatecznie zwyciężyłem, ale on również. Znam tylko jeden sposób by go zgładzić w świecie żywych i to musi działać, skoro nie odszedł z tego domu. Nie wiem co uczyniłem, nie wiem jak to naprawić. Przepraszam. Przepraszam was wszystkich. Módlcie się za mnie i te dzieci. Nie pozwoliłem mu odejść więc on nie pozwoli odejść nikomu.” Aby wprowadzić odpowiedni klimat dla tych o mocnych nerwach proponuje się w tym miejscu obejrzeć opuszczony dom kanibala z Rotenburga Urbexa z utuba.
* *
Po wizji znaleźliście się w tym samym domu, ale tym razem w bardziej aktualnej i znajomej wersji. Syf, ślady pożaru, kurz, zarwane schody i kawałek piętra na parterze, co się tu stanęło… Macie wrażenie, że otoczenie jest „inne” niż wszystkie poprzednie. Inna temperatura, inne oświetlenie, inne zapachy, wszystko „inne”. Illiamdrill podniósł z podłogi przewrócone krzesło i powoli, w zamyśleniu, odstawił je na miejsce. Czekaliście i nasłuchiwaliście, ale tym razem nie pojawiła się żadna „scenka”, ani znajomy wam kupiec.
– Podsumowując… - mruknął Illiamdrill. – Cień stworzył nad tym miejscem barierę i nie chce nikogo stąd wypuścić, dopóki ktoś nie uwolni jego. Dajmy mu to, czego chce.
Podniósł z podłogi drewnianą łyżkę, z braku innych przedmiotów w najbliższej okolicy, i od niechcenia rzucił nią w Diritha. Łyżka przeniknęła przez „ciało” Diritha, jak przez mgłę.
– Wspaniale… - mruknął. – Wygląda na to, że cień nie zamierza dać nam tak po prostu odejść. Dajmy mu to czego chce. Nie wyglądał znowu aż tak groźnie, skoro zwykły moczymorda sobie z nim poradził…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 08-12-2019, 23:00   #854
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Czyli jednak przypuszczenie, że opowiadana jest jakaś historia okazało się prawdziwe. Nie pozostawało nic innego jak spróbować rozwiązać problem jaki stworzył kupiec. Wpierw jednak trzeba było sprawdzić jednak jedną rzecz. Tą jaką Dirith sprawdzał zawsze po teleportacji. Zabrał się za to w samą porę, bo ruszył do ataku właśnie kiedy wysłana w jego stronę został łyżka. Zaraz potem przeleciała przez ciało drowa jakby to nie istniało. Czyli wszystko póki co po staremu. Ale czy na pewno? Może to tylko obiekty rzucane przez zdrajców nie osiągają celu? Trzeba było sprawdzić i najzwyczajniej w świecie nie przerywać rozpoczętego ataku. Okazało się to teoretyczną stratą czasu, gdyż Dirithowi również jak udało się trafić przeciwnika tak nie udało mu się zrobić nic poza przeniknięciem przez cel. Trzeba było jednak zwrócić uwagę na to, że nawet Ill-jak-tam-sie-wabi zaczął sprawdzać czy można w końcu najzwyczajniej w świecie pozabijać.
Tak czy inaczej trzeba było rozwiązać problem związany z cieniem i kupcem. Kolega pokazywał za to swoje umiejętności teatralne dodając podsumowanie i wielce pomocne opinie jakie Diritha nie koniecznie obchodziły. Bardziej interesowało go znalezienie jakiegoś dziecka żeby spróbować zaprowadzić je tutaj i zobaczyć czy rozwiązałoby to problem.
Skierował się zatem do drzwi pokoju spokojnie i powoli wykonując tak zwany golf clap.
- Brawo, sam bym na to nie wpadł... - powiedział tak żeby być dosłyszanym jednak samemu nawet nie marnował energii na odwrócenie się w kierunku przeciwnika.
Następnie zaczął kierować się do wyjścia z budynku. Dalej pozostało dotrzeć do wioski. Po wyjściu spokojnie przemienił się w tygrysołaka. Trochę stłumionych trzasków kości towarzyszących przybraniu na masie, zmiany części ciała oraz pojawieniu się futra. Dalej jedyna co było ciekawego do sprawdzenia, to pora dnia oraz próba przywołania Xenomorphusa do siebie jeśli znajdował się jeszcze w tym miejscu. Oraz jeśli znajdował się w rzeczywistości, nie dalej w fantazji tworzonej przez Cienia lub kupca na potrzeby opowieści. Jeśli jego bestia przybędzie, to reszta drogi przebiegnie szybciej. Jeśli nie, to trochę wolniej co dla tygrysołaka problemem nie było.
Po dotarciu do miejsca, z którego było widać wioskę Dirith postanowił zatrzymać się na chwilę aby ocenić co się dzieje w wiosce. W szczególności, czy widać jakieś dzieci biegające luzem. Tak czy siak nie było co się dużo zastanawiać tylko iść dalej. Tygrysołak ruszył więc dalej na czterech łapach, spokojnie, nisko. Nie biegnąc na oślep pełną parą szarżując do ataku, tylko bardziej próbując nie narobić wiele hałasu jednocześnie bardziej starając nie zwracać na siebie uwagi niż skradać. Jeśli jednak była droga pozwalająca podejść do wioski pozostając niezauważonym to zostanie wykorzystana. Inaczej obierze dość bezpośrednią drogę. Jednocześnie cały czas miał na uwadze czy znajdzie się jakieś dziecko w zasięgu wzroku aby spróbować wyśledzić do jakiego domu wejdzie, lub zacznie uciekać jak już tygrysołak zostanie zauważony i rozpocznie się standardowy chaos uciekania przed nieznajomym przychodzącym do wioski.
Po dotarciu do celu nie pozostanie nic innego jak metodyczne przeszukiwanie domu po domu w poszukiwaniu jakiegoś dziecka - chyba, że podczas podejścia uda się jakieś zauważyć wchodzące do jakiegoś domu.
Plan był prosty:
1. Wejść do domu - bo jakie wioskowe drzwi mogłyby powstrzymać tygrysołaka uderzającego je z bara? Nawet jeśli, to jakie są szanse na równie odporne okna lub okiennice?
2. Przeszukać dom - pokoje, garderoby, szafy lub kufry mające wystarczająco miejsca aby ukryć w nich cel, pod łóżkami, porozwalać szafki na wszelki wypadek jakby tam też dało się kogoś ukryć. Oczywiście trzeba było jeszcze zwrócić uwagę na ewentualne poddasze oraz wszelkie ukryte pomieszczenia pod podłogą (dziura tu, dziura tam pozwoli na zobaczenie co dzieje sie pod domem).
2a. Spacyfikowanie mieszkańców przez zbicie odepchnięcie ewentualnych wideł wystawionych do niego w próbie obrony oraz porządne zdzielenie z pięści w łeb.
3. Przejście do kolejnego domu.
4. Powtarzanie do znalezienia jakiegoś dziecka.

Jak miało to wyglądać w praktyce? To miało zaraz się okazać. Jeśli Xenomorphus byłby pod jego komendą, to miał za zadanie generalnie szaleć po wiosce, biegać, obijać się lekko o budynki tak żeby ich nie zawalić, machać ogonem również trafiając w budynki i generalnie tworzyć atmosferę "lepiej zostać w domu i nie wychodzić".
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 10-12-2019, 17:12   #855
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Znowu wrócili w to samo miejsce. Czyli znowu u punktu wyjścia. Wyjaśniło się co zaszło w tym domu i nie było to wcale fajne, tym bardziej tak naprawdę nic do nie dało. Cień nadal żył i nadal wędrował po okolicy. Właściwie czym on był? Może warto byłoby ogarnąć najpierw czym jest ten cień, aby dowiedzieć się jak go pokonać. Czyli generalnie kupcy wieźli przesyłkę i jeden z nich po pijaku zaczął przy niej grzebać i wypuścił cień. No tak, tak, tak… Kiti teraz dopiero wpadła na genialny pomysł, aby spytać kupca skąd mieli tę przesyłkę i do kogo ją wieźli… Fajny refleks, fajny, fajny… No dobra. Kiti rozejrzała się wokół. Przeszła się kawałek po korytarzach i pokojach, uważając aby nie zawalić znowu połowy budynku czy nie spotkać szczurów. Ciekawe ile one namieszały w tym wszystkim. Kości faktycznie leżały tu i ówdzie i niektóre były rozpieprzone po okolicy. Pewnie właśnie te szczury. Być może zalęgły się tu później, ale być może przylazły tu właśnie dlatego, po tym jak wyczuły trupy i spaleniznę. Kości było dość sporo i zastanawiała się, ile w sumie tego było, próbowała znaleźć i policzyć czaszki. Trochę tego zgromadził. Dość makabryczne wizja, jak gromadził i zamykał tu te dzieci, a potem je zabijał, siekał je czy spalił żywcem brrr. Właściwie nie było to nic nowego, wielu ludzi różne rzeczy wyprawiało kiedy spotykali cienie i inne piekliszcza. Sprzedajesz sobie powiedzmy dywany, czy ceramikę, czy biżuterie, i nagle z kolczyka wyłazi ci cień i zaczyna zabijać wszystkich wokół. No można się zdziwić. Klerycy naoglądali się różnych cudów w swojej karierze. Prości ludzie różnymi sposobami próbowali ogarnąć demony na własną rękę. Od rozsypywania soli, przybijania podków do drzwi, noszenia króliczych łapek, od głodzenia i porzucania własnych dzieci lub palenia ich w piecu i zamykania w beczce z wodą gdy zostały podejrzane o podrzucenia przez siły nieczyste. Ludzie potrafili składać ofiary ze zwierząt i ludzi byle tylko pozbyć się demona. Oczywiście wielu demonom się to podobało i zamiast sobie iść, wracały po jakimś czasie po kolejną ofiarę. Jeśli ktoś rzuca chleb gołębie za nim lecą, a nie uciekają od niego. Hihi, to się jej udało, to musi zapisać. Musi zacząć pisać tę książkę w końcu. Musi nauczyć się pisać bez rąk i dłoni. Ambicje i plany. Na początek może jednak stąd wyjść. Zaczynała nagle podejrzewać że cała ta akcja z chimerami to ściema.

- No i co!? - krzyknęła, wkurzona.

Potem dopiero zdała sobie sprawę, że krzyknęła na głos. Spojrzała na towarzyszy, ale koledzy drowy zajęci byli jak zwykle bardziej sobą i poszukiwali znowu metody jak się pozabijać.
„No i co!? – powtórzyła znowu. – Odezwijcie się, odezwijcie, odezwijcie!!! Barbaka już nie ma! Co wam teraz przeszkadza!? Co to za cień!? Odezwijcie się!!!
Nie odezwało się nic. Tak czy inaczej podejrzane. Kiti postanowiła znaleźć szczątki tego kupca. Z tego wszystkiego wynika, że on tu zginął więc gdzieś tu leży, znaczy chociaż jego kości. Interesował ją najbardziej ten amulet, z którego wylazł cień, czy nadal ma go przy sobie.
Kolejnym pomysłem było znalezienie tych kartek czy skrolla na których pisał ten kupiec. Na czymś podobno pisał i notował, może zanotował coś ważnego o czym cień nie chciał nam powiedzieć. Istniały małe szanse aby papier przetrwał pożar i tańce Barbaka, ale może cokolwiek się ostało, na piętrze znaleźli przecież miejsca nietknięte pożarem. Może istnieje szansa, może wyczuje po zapachu zapamiętanym z tych wizji i wspomnień. Niby niemożliwe, ale w końcu wokół lata cień, takie raczej niezbyt normalne rzeczy. Teraz przynajmniej wie czego szuka, powinno być teoretycznie łatwiej. Kolejna sprawa to dlaczego ten cień właściwie ich więzi i to o czym mówił ten kupiec, dlaczego po prostu sobie nie pójdzie? Czemu sobie nie pójdzie gdzieś, skoro może chodzić, wylazł z domu i łaził wokół? Czemu nie zrobi tego znowu?
- Do czego my tak właściwie jesteśmy mu potrzebni!? - mruknęła pod nosem, zerkając na Illiamdrilla. – Dlaczego sobie sam nie pójdzie?
- Mnie pytasz, kleryku?! – prychnął.
- myślałam, że wiesz coś więcej o tym miejscu! Czego tu właściwie szukałeś?
- Nie wydaje mi się, żebym musiał ci wyjaśniać, takie rzeczy – uśmiechnął się słodko.
- I nic nie wiesz o tym cieniu, ani o tym kupcu, ani jak się go pozbyć?
- Z tego co rozumiem, ten cień upodobał sobie opętywanie dzieci i to daje mu najwięcej siły, więc chce opętać dziecko. Nie wiem, dlaczego sam nie może sobie go znaleźć i opętać, kleryku, myślałem, że ty się znasz na takich rzeczach. Prawdopodobnie istnieje coś, co go powstrzymuje przed tym, a w takim razie potrzebuje nas po to, abyśmy to zniszczyli.
- Czemu to nie powstrzymało go wcześniej?
- Czy ja wyglądaj na encyklopedie demonizmu? – wymamrotał, przewracając oczami.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 15-12-2019, 19:26   #856
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti próbuje odnaleźć szczątki kupca. Teoretycznie łatwe zadanie, sam chyba nigdzie stąd nie poszedł. Udaje się jej znaleźć czaszkę dorosłego, większą niż pozostałe. Niektóre szkielety są, delikatnie mówiąc, rozsypane po kilku pokojach, jakby padlinożercy dobrali się do resztek. Szukanie amuletu było jak szukanie igły w stogu siana.
Dirith w tym czasie postanowił zabrać się za drugą część planu. Przywoływanie Xenomorphusa nie powiodło się. Illiamdrill obserwował oparty o ścianę, ze swoim uroczym uśmieszkiem. Zajął się dyskusją z Kiti, podczas gdy ona szukała amuletu.
- Byś pomógł!
- Co?
- Szukać tego amuletu.
Ill wzruszył ramionami, ale po chwili zabrał się za poszukiwania. Przynajmniej szlajał się po domu, jakby poszukiwał czegoś.
Dirith tymczasem dotarł do wioski. Nie poleciały strzały, pochodnie, kamienie ani pomidory, więc póki co był niezauważony. Nie było w okolicy biegających luzem dzieci. No to lipa. Pora sprawdzić pierwszy dom. Uderzenie z bara i… uderzenie o podłogę. Ok… Coś poszło… nie tak…
Wylądowałeś na podłodze. Przeleciałeś przez zamknięte drzwi jak przez ścianę widmo. Podniosłeś się i obejrzałeś na zamknięte drzwi. Przeleciałeś przez drzwi…
- Czujesz to?... – usłyszałeś nad sobą zdziwiony męski głos.
Z izby obok zajrzał młody mężczyzna.
- Co…? – odpowiedziała mu niemrawo jakaś baba.
- To zimno… - mruknął.
- To drzwi zamknij.
- Zamknięte są…
Ok. Albo koleś ślepy, albo często do chaty wpadają mu tygrysołaki i udają dywan. Mężczyzna przeszedł obok ciebie jakby nigdy nic, nawet na ciebie nie spoglądając. Dotknął ze zdumieniem drzwi.
- Szron jest…! – ze zdumieniem podrapał drzwi paznokciem.
- Co ty tam godosz?! Jaki znowu szron?!
- No nie wiem no… - oglądał w zdumieniu warstewkę szronu topniejącą na drzwiach.
- Miałeś iść po ziemniOki…
- No idem, idem…
I jakby nigdy nic wyszedł. Ok… Dla pewności spróbowałeś dotknąć drzwi. Twoja ręka przeniknęła przez drzwi jak przez powietrze. Aha… No to ciekawe… Wyszedłeś na zewnątrz by sprawdzić kolejny dom, ale zauważyłeś podejrzaną postać na skraju lasu.
https://www.deviantart.com/wildwease...rone-455740639

Kiti;
Pod budyniem, na zewnątrz, pojawił się jakiś gość. Tym razem również był to bardziej materialny gość, z krwi i kości, żaden z kolegów Cienia. Po krótki rozpoznaniu sytuacji okazało się, że odwiedziła was nieśmiało ciekawska, pogarbiona staruszka, solidnie nadgryziona zębem czasu, i nie tylko, że tak powiem… Generalnie wyglądała jak klasyczna czarownica z bajek i opowieści. Tylko o wiele bardziej nieśmiała, ostrożna, no i nie rzuciła w was jeszcze fireballem, czy innym fajnym czarem, ani zatrutym jabłkiem. Zajrzała ostrożnie zza tzw. węgła i zauważywszy was, zrobiła wielkie oczy i zaskoczoną, ale i zatroskaną minę. Jakby nie sprzątała chaty od miesiąca, a tu nagle rodzice wpadli z niezapowiedzianą wizytą. Dokładnie taki to był wyraz twarzy. Pełen zaskoczenia, ale i tego „wiedziałam, że tak będzie…” Albo mina w stylu miny opiekunki do dzieci, kiedy rodzice wracają z niezapowiedzianą wizytą eeeeee znaczy wracają wcześniej, niż plan zakładał, dom jest katastrofą, a po przeliczeniu dzieci okazało się, iż co najmniej półtora dziecka brakuje.
- Ej! – Ill nie produkował się z lepszą gadką.
Kobieta ruszyła w las. Ill za nią, więc podążyłaś za nimi.

Dirith, Kiti;
Babuszka. Podejrzana taka. Trzymała się z dala wioski, uszła kawałek w las, więc wy za nią.
- Oh nie… – szepnęła z rozpaczą.
Patrzyła na was w zdezorientowaniu i z wyraźnym niepokojem. Ale czy ktokolwiek patrzył z radością i zachwytem na dwa obce drowy i wilka? Czy ktokolwiek patrzył z radością i zachwytem na dwa znajome drowy i wilka? [po zapoznaniu się często szanse na radosną reakcję wręcz maleją…]
– Więc jednak!...
Podniosła do was pomarszczone, drżące ze starości ramię w geście powitania i pokoju.
– Witajcie. Pewnie jesteście zdezorientowani. Pozwólcie, że się przedstawię. Mam na imię Esmeralda.
Zrobiła chwilę odpoczynku na zebranie myśli, zebranie oddechu i zbadanie waszej reakcji. Illiamdrill powitał ją spojrzeniem pt. „Aj kil ju!” i nie rzucił się jeszcze do ataku chyba tylko dlatego, że miał nadzieję na zakończenie tego koszmaru.
– Byłam młoda, kiedy to się wydarzyło… - skinęłą ręką na dom i zniszczenia wokół. – Początkowo myślałam, że był pijany… Wybaczcie, już wyjaśniam. Jestem szamanką i mieszkałam w okolicy od zawsze. Pewnego dnia odwiedziłam osadę tu, niedaleko, i spotkałam tam przejezdnych kupców. Jeden z nich, a był przystojny i zaciekawił mnie, dowiedziawszy się, że jestem szamanką, zaczął się żalić i opowiadać niepokojące historie. Był po kilku flaszkach i myślałam początkowo, że majaczy i bełkocze bez sensu… Nie uwierzyłam… Zresztą, heh, wiecie, lata młodości… małolata, wychowywana przez samotną matkę, szamankę, w lesie, w dziczy… I nagle intrygujący podróżnik, przystojny, bogaty… Mało mnie obchodziło wtedy tak naprawdę, co mówił… Myślałam, że mnie stąd zabierze, coś z tego będzie… Chciałam go w sobie rozkochać, aby mnie stąd wywiózł… To był błąd, ale byłam młoda, głupia… Niepotrzebnie wtedy piliśmy, niepotrzebnie mu nie uwierzyłam, ale to co wtedy bełkotał naprawdę nie miało żadnego sensu i był kompletnie pijany, skąd mogłam wiedzieć… Dla mnie to były żarty i pijacki bełkot… A sama byłam podekscytowana i głupia, ze słabą głową do trunku… No eh ale wiecie, młodość, raz się żyje… Mówił o złej istocie, która uciekła z medalionu i opętała dzieci. Pytał czy znam magię i jak to powstrzymać. Eh, rozumiecie, on pijany, pytał nastolatkę, uczennicę, jeszcze bardziej pijaną, jak pokonać demona z piekła rodem… Dla mnie to była bardziej zabawa, ale wtedy myślałam, że jest po prostu pijaczyną albo ma coś z głową… Myślałam, że jeśli mu powiem, on uzna mnie za przydatną i zabierze mnie ze sobą w podróż z tej dziczy i nędzy… Eh… No i nagadałam mu co wiedziałam, co mnie matka uczyła, sądząc, że to nic złego i to takie proste… Bawiło mnie, jak poważnie słuchał, potakując, czkając, rzygając i notując na przemian. Byłam pewna, że miał delirium i widział cienie drzew rzucające się na dzieci z wioski. Gdzie ja bym się spodziewała prawdy… Eh… Zniknął już następnego ranka, oczywiście, porzucając mnie samą. Byłam tak wściekła na swojego księcia z bajki… starałam się zapomnieć… I potem wydarzyło się to. Pożar. Potem ludzie w wiosce opowiedzieli o całej tragedii. Jak zaczęły się dziwne rzeczy. Tragedie, wypadki. Morderstwa. Zaginięcia dzieci. Część uciekła z wioski jeszcze przed pożarem. Pozostali uciekli po pożarze, gdy wyszło na jaw co się stało… Nie mogłam uwierzyć, że on to naprawdę zrobił…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 16-12-2019, 16:24   #857
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Znalezienie szkieletu powiodło się, powiedzmy. Przynajmniej była czaszka. Czy było to miejsce w którym zginął, trudno powiedzieć, równie dobrze czaszka mogła się potoczyć po podłodze, kiedy była akcja ze szczurami i niezbyt udanym remontem piętra. Ill próbował w końcu pomóc, a przynajmniej udawał pomaganie. Dirith poleciał gdzieś na zewnątrz, nim zdążyła zauważyć. No, chociaż chwila spokoju od zaczepiania się drowów. Wyobraziła sobie jak to jest, mieć kilka takich małych dzieci drowów. Albo gorzej, gorzej, gorzej, kilka nastoletnich drowów! Teraz zaczynała rozumieć dlaczego panuje tam matriarchat i dlaczego tak często bicze idą w ruch hihihi. Wyobraziła sobie co się dzieje, w takim przeciętnym drowim domu, gdzie jest kilku nastoletnich drowów i wszystkie zaczynają się nawzajem szturchać i dźgać sztyletami, bo jeden drugiemu zabrał kawałek kanapki albo coś. ’Nie dźgaj brata sztyletem, mówiłam tyle razy!!!’ ‘Ale on dźgnął mnie pierwszy!!!’ ‘Bo on mi wlał truciznę do zupy!!!’ Hihihi. Dobre. Brrrrr. Jednak są zalety bycia elfickim klerykiem a nie drowią mamą stadka drowów. Właściwie dopiero teraz dotarło co powiedział Ill i po co Dirith wyleciał na zewnątrz.
- Ale co masz na myśli mówiąc dajmy mu to czego chce?
Ill wzruszyl ramionami.
https://www.deviantart.com/ellirhsha...drin-590530311
I znowu żre gumę.
- Ale w sensie że co, co, co, jak!?
Ill udawał, że był bardzo zajęty poszukiwaniem amuletu na jednej z meblościanek.
- No domyśl się – bąknął.
- Ale że w sensie żeby opętał dziecko i sobie poszedł!? - zjeżyła się. – I co, i co, i co, jak zamierzacie, tak po prostu!? Dać mu opętać kogoś!?
Ill uśmiechnął się drwiąco.
- Myślisz, że ten cień naprawdę potrzebuje naszej zgody na to, aby kogoś opętać? – prychnął z politowaniem. – Tak czy inaczej pałęta się wokół i tak czy inaczej opęta kogo, gdzie i jak zechce.
- Widocznie nie, spoko potrzebuje czegoś od nas!!! Widocznie nie może!
- Jeśli masz lepszy pomysł, kleryku, to powiedz. I najlepiej sama go wykonaj, gdyż po raz kolejny wplątujecie mnie w swoje gierki i po raz kolejny, jak rozumiem, planujecie zostawić mnie i udawać, że nic się nie stało…?
Kiti zjeżyła się.
- To wcale nie tak!!! Ale nie możemy tak po prostu dać mu kogoś opętać!
- Dlaczego nie? – prychnął. – Codziennie setki istot pada ofiarą opętania – wzruszył ramionami. – Dlaczego nie zejdziesz do Podmroku, ratować przed opętaniami? Zdajesz sobie sprawę, co się tam dzieje? Najlepiej zamieść wszystko pod ziemię i siedzieć na mchu i wąchać kwiatki, co nie?
- Widzisz tu jakiś mech!?
- Nie wierzysz w wielki, boski plan, kleryku?:>
- Nie powinniśmy tak po prostu dać piekliszczu(piekliszczowi???) opętać i zeżreć dzieciaka!
- Wiesz, co mawiają elfy Almanakh? „Gdyby bóg chciał żebyś żył, nie stworzyłby mnie”. Ja też czasem tak mówię, spodobało mi się. Co racja to racja. Widzisz kleryku, jeśli istnieje jakiś wielki plan, to nie ma problemu, nieprawdaż? Kiedy ktoś umiera na chorobę, ludzie mówią, bóg tak chciał, taki plan. Kiedy ktoś jest zamordowany, też niektórzy tak mówią, ale mniej. Bo to by oznaczało, że skoro zabójstwo było zaplanowane, to zabójca został stworzony przez boga zgodnie z tym planem, nieprawdaż? Dlaczego zatem ja istnieję, hm? Plan mnie nie obejmuje, czy coś…? Nie zostałem poinformowany…? Jeśli ‘ooo, masz wolną wolę, sratatata’, to jakim cudem może w ogóle istnie z góry założony plan, jeśli każdy może robić co zechce zgodnie z wolną wolą? Jeśli myślisz, kleryku, że jesteś tutaj zgodnie z boskim planem, aby ocalić dziecko od opętania, to w takim razie po co ja tu jestem, hm? I widzisz, ciekawe, że nas jest dwóch, a ty jesteś sama, zabawne, nieprawdaż? Może bóg próbuje ci coś powiedzieć?...
- My nie wierzymy w boga, boskie plany, Światło nie działa w ten sposób!
- Ah, no tak… - prychnął z rozbawieniem. – Czyli jeśli to dziecko i jego rodzina wierzą, to mają problem, hm-hm! – aż się zaśmiał pod nosem. - Czyli ty masz wersję „Teraz zabiję dwa drowy, aby ocalić jedno dziecko od opętania. Zabiję też tego drowa, który tyle razy ocalił mnie przed wrogiem od śmierci”, no nie? Bo to jest sprawiedliwość, nieprawdaż, kleryku? Ocalić obce dziecko, zabić tego, który uratował ci życie…?
- To nie jest w porządku, tak po prostu dać opętać jakiegoś dzieciaka!
- Ale zabić tego, który cię chronił jest w porządku?
- Nie mówiłam nic o zabijaniu!!! Dirith na pewno da się przekonać.
- Przekonać do czego? – prychnął. – Jak masz lepszy pomysł to mów.
- Powinniśmy rozważyć pozbycie się tego cnienia i już.
- Aaaah oooo, no taaaak… oczywiście… - przewrócił oczami. – „Powinniśmy”, w sensie wy łapcie za broń i walczcie, a ja postoję z boku i będę leczyć… jednego z was… Może zdążę nim się wykrwawicie…
- Każdy ma jakieś zadanie!
- Ah, czyli moim zadaniem jest być mięsem armatnim dla ciebie?! – warknął. – Nie wiem czy widziałaś, co się stało, kiedy Dirith dotknął ten cień. Nie wyglądało, jakby był zadowolony z tego kontaktu… I nie wiem czy zauważyłaś… - rzucił za siebie książką z pułki, książka przenikła przez ciebie jak przez powietrze – Ale coś jest nadal nie do końca w porządku, więc nawet nie wiemy, na czym stoimy. Nawet nie wiemy, czy nasza broń jest w stanie go zranić. Może sprawdzisz to jako pierwsza, a my dołączymy później i będziemy cię wspierać, co?...
- Nie wiemy co on zrobi kiedy już opęta kogoś! Skąd mamy wiedzieć czy faktycznie nas uwolni?! Słyszałeś, on ma największą moc, kiedy kogoś opęta!!! Ufasz jakiemuś cieniowi?!
- Mam ufać klerykowi, przez którego tu jestem!? – syknął agresywnie. – Gdyby nie ty, w ogóle by mnie tu nie było!!!
- Pomijając wszystko, jaką mamy pewność, że ten cień nas nie oszuka?
- Ah, teraz pomijamy wszystko, no tak, oczywiście… teraz pomijamy wszystko, kiedy jest potrzebna brutalna siła, finezja i naostrzona broń… – uśmiechnął się złośliwie. – Teraz zapomnijmy o krzywdach i przebaczmy sobie nawzajem i kochajmy wroga swego jak siebie samego… Jeśli mogę dać mu tego czego chce i odzyskać wolność, uwierz mi, najpierw spróbuję tego, zanim zaryzykuję rzucanie się z bronią na niematerialną istotę, która mnie tu uwięziła.
- A co jeśli nas oszuka?
- Posłuchaj, kleryku – odwrócił się na pięcie, wykonując gwałtowne cięcie sejmitarem z półobrotu, ostrze przecięło cię na pół, nie czyniąc ci krzywdy. – Rozumiesz?! Mamy problem. Jeśli moja broń działa na niego tak samo, jak na ciebie, to mamy problem. Rozumiesz?
- Musimy mieć plan, jesteśmy w tym razem!
- Jestem w tym przez ciebie!!! – krzyknął znów. – Nie testuj swojego szczęścia i mojej cierpliwości, kleryku!!!…

Pojawiła się stara babuszka i tak jakby od razu ich poznała. Jakby wiedziała o co chodzi. Wreszcie może ktoś, kto będzie umiał pomóc.
- Ja jestem Kiti – przedstawiła się. – Trafiliśmy tu przez przypadek…
Ill prychnął gniewnie pod nosem i się zjeżył.
- Po śmierci trafiliśmy tutaj i nie możemy się stąd wydostać. Chodzi za nami pewien demoniczny cień i chce od nas ofiary. Nie wiesz, jak się go pozbyć?!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 19-12-2019, 01:33   #858
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Podejście do wioski oraz wejście do pierwszego lepszego domu powiodło się nawet za dobrze. Wielkiego oporu stawianego przez drzwi można było się nie spodziewać, jednakże to co się stało trochę tygrysołaka zdziwiło. Mianowicie drzwi nie sprawiły dosłownie żadnego oporu. Zupełnie jakby zobaczyły Diritha i stwierdziły, że lepiej zaprzestać pełnić nadaną funkcję utrzymywania granicy między pomieszczeniami między jakimi stały na rzecz gwałtownego wzrostu świadomości, inteligencji i przede wszystkim instynktu samozachowawczego. W wyniku nowo nabytych zdolności postanowiły stać się niematerialne i grzecznie przepuścić tygrysołaka zamierzającego wejść do chaty jakby mówiąc: "Głupimi drzwiami nie jestem, chcesz wejść to ja nawet nie będę cię kłopotać z przymusem dotykania ani otwierania mnie, wchodź śmiało tylko mnie nie bij".
Z jednej strony dobrze, bo w końcu niematerialne obiekty zmądrzały na tyle, żeby na sam widok likantropa bezgranicznie współpracować. Teraz tylko ciekawe kiedy do tego wniosku dojdą te organiczne obiekty, posiadające umiejętność myślenia oraz generalnie uznawane za istoty w jakimś stopniu inteligentne. Z drugiej strony taki efekt na wszystko wokół na dłuższą metę był nudny.
Albo Dirith dla otoczenia był równie materialny jak dla kolegi, którego zamierzał pobić jak tylko będzie to możliwe. Czyli był duchem. Nie dobrze.
Okazało się jednak, że w jakimś stopniu mógł ingerować w otoczenie zostawiając szron na ścianach przez jakie przechodził. Nie trwało to zatem długo zanim przyszedł czas na sprawdzenie jak oddziałuje na istoty żywe, czyli po prostu włożył łapę w ciało wieśniaka pozostałego w chacie. Efektem było widoczne niezadowolenie obiektu testowego. Dobrze.
Dalej pozostawało już tylko znalezienie jakiegoś dziecka. Czyli nie zwlekając za bardzo tygrysołak ruszył w stronę najbliższej ściany chcąc po prostu przez nią przejść aby wyjść z chaty po czym skierować się do następnej. Po wyjściu i rozejrzeniu się udało mu się dostrzec Kiti rozmawiającą z jakąś staruszką. Świetnie. Czyli albo po śmierci duchy się tutaj starzeją, albo to jest duch jakiejś zmarłej staruszki. Wilczyca zdawała się mieć sytuację pod kontrolą, więc nic nie stało na przeszkodzie w dalszych przeszukiwaniach chat w poszukiwaniu jakiegoś dziecka nadającego się do tresowania (czyt. jakiegokolwiek w miarę młodego żeby Duch nie miał z nim problemów ale mogącego samemu chodzić).
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 06-01-2020, 14:20   #859
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Babuszka jest całkiem rozmowna jak na kogoś kto spotkał tak podejrzane towarzystwo jak wy.
- Kiedy dowiedziałam się o pożarze, zaczęłam podejrzewać, że miał rację. Byłam młoda, dopiero się uczyłam… Nie podejrzewałam, że mówił prawdę, a nie bełkotał po flaszce… Po tym pożarze powiedziałam o wszystkim matce. Ona zabezpieczyła wioskę, las i ten dom, aby ta istota nie opuściła pogorzeliska. Ale skoro tu jesteście zakładam, że to nadal tu jest i nadal grasuje w tych stronach… Kiedy zobaczyłam tę kopułę na niebie, wiedziałam, że stało się coś złego. Potem zobaczyłam, że część domu się zawaliła, a drzwi są wywarzone. Wiedziałam, coś złego się stało… Więc to prawda, to nadal tu jest…
- Jak go zniszczyć?
– Z tego, co zdołałam się dowiedzieć, aby go zniszczyć potrzeba naprawdę potężnej mocy. Obawiam się że żaden z nas miejscowych nie dysponuje bronią ani zasobami, by zniszczyć taką istotę, o ile wiem… Jesteśmy prostymi ludźmi szukającymi spokoju i zwyczajnego życia, żadni z nas wojownicy, nie mamy broni mogącej zgładzić demona… - uśmiechnęła się smutnie i z żalem. – Eh, trzeba było dawno temu opuścić to miejsce, ale czułam się winna… Myślałam, że to już koniec, że już zniknęło… Zgodnie z tradycją chciałam zastąpić matkę i zostałam. Tu był nasz dom, tu był mój dom. A teraz to wróciło…
- Czy ciebie też tu więzi? – wtrącił Illiamdrill.
- Więzi…? Oh, nie. Ja nadal jestem wśród żywych. Nie wiecie, prawda…?
- Zdążyłem zauważyć, że coś jest nie tak… - prychnął ironicznie Illiamdrill, demonstracyjnie rzucając kamykiem w Kiti.
- Widzę manifestacje waszych ciał, bo jestem szamanką – wyjaśniła babuszka. – Wszyscy pozostali prawdopodobnie nie będą świadomi waszej obecności.
- Czyli jesteśmy duchami! – pisnęła Kiti. – Ale w sensie że to jest prawdziwy świat, tylko my jesteśmy duchami!?
- Ten cień pokazał nam różne interesujące historie… - dodał Ill. – A teraz sprowadził nas z powrotem tutaj. Zginęliśmy w tym Miejscu ale zamiast się odrodzić, jak to normalnie bywa w Piątym Wymiarze, utknęliśmy tutaj jako duchy. Zapomniałem o czymś?
- Więc pewnie ta istota chce zrobić to samo z nami wszystkimi… - szepnęła z przestrachem babuszka. – Chce się zemścić…
- Nie, on chce czegoś innego… – mruknął Ill. – Czyli mówisz że twoja matka założyła kiedyś jakąś ochronę wokół wioski i domu…? Dlaczego ona nie działa i ten cień chodzi gdzie chce?
- Ochrona powinna nadal działać. Jest zbyt potężny i będzie chodził gdzie zechce, ale dzięki tej ochronie nie będzie mógł wpływać na świat materialny.
- W sensie nie będzie można w niego rzucać kamykami?
- Im bliżej wioski i w samej wiosce nawet nie podniesie kamyka żeby nim w kogoś rzucić.
- Czyli praktycznie póki jesteście w wiosce jesteście bezpieczni…?
- Tak można zakładać.
- Gdzie konkretnie jest to… zabezpieczenie? Jaki ma zasięg?
Babuszka zerknęła na Illiamdrilla.
- Dlaczego pytasz?
- Jeśli mamy z nim ewentualnie walczyć to najlepiej w zasięgu tego ochronnego kręgu, jak rozumiem…? – mruknął niewzruszony Ill. – To jest krąg…? Wioska jest mniej więcej na planie kręgu, więc…?
- W jaki sposób chcecie z nim walczyć?
- Cóż, istnieje pewna broń, która z pewnością by go zgładziła… - Ill wymownie zerknął na Kiti. – Niestety obawiam się, że ktoś ją… gdzieś… zapodział…
Kiti zjeżyła się.
- To wcale nie tak!
- Świetny pomysł, wydobyć potężną broń z miejsca gdzie była ukryta, tylko po to, żeby ją zgubić!... – wyśmiał uroczo Ill.
- Wcale nie tak!!!
- To może po nią pójdziesz, czy każesz mi walczyć z tym cieniem gołymi rękami?! – syknął. – Jak można powierzyć tak potężną broń tak… nieodpowiedzialnej… namiastce kleryka…? Jak mu tam było… Rannantha…? – uśmiechnął się złośliwie. – Rannantha pozwolił wam ją zabrać?... Cholerne elfy. Zadufani w sobie kretyni. Jak można powierzyć coś takiego komuś takiemu…?!
- To chyba nie do końca twoja sprawa!?
- Chyba jednak tak, skoro każesz mi stawiać czoła niematerialnej istocie z piekieł, co jest tak jakby chyba twoim zadaniem, kleryku?! Mam rzucać w niego kamieniami?!
- Coś wymyślimy…
- Czy wy w ogóle wiecie, gdzie on jest?! – drwił Ill. – Nie wiecie, prawda…? Hahahaha, nie wiecie!... Nie wierzę!...
- To wcale nie tak i to nie jest twój interes w tej chwili!!!
- Rannantha na pewno jest bardzo dumny ze swojego wyboru… - uśmiechnął się uroczo Ill. – Jeszcze trochę czasu spędzimy jako duchy to go pewnie spotkamy… - Ill usiadł na ziemi, olewając nagle wszystko wokół.
- Musimy jakoś powstrzymać ten cień – Kiti zwróciła się znów do babuszki. – Na pewno nie znasz żadnej magii, żadnych zaklęć, ziół, cokolwiek!?
- Ziół! – prychnął Ill. – Typowe elfy, tylko zioła, melisa, śpiewy i modlitwy… - machnął ręką. – Nie, nie, nieważne, nie zwracaj na mnie uwagi. Zrób to po swojemu, kleryku. Zrób to tak, jak robią to elfy. Tak jakby chciał tego Rannantha. W końcu to ciebie wybrał jako godną. Nie wierzę… - mamrotał pod nosem. – Jesteś chyba pierwszą w historii istotą, która go zgubiła!... Zamierzasz go w ogóle szukać…?! Naprawdę by nam się teraz przydał!... Ale co ja tam wiem… Nie jestem w końcu godzien… A jak tam twój towarzysz, hm? Mam wrażenie, że jego też zgubiłaś…
https://www.deviantart.com/themichae...hers-534672665

Dirith;
https://www.deviantart.com/joe-rober...rror-140748425
Ok, więc małe rozeznanie… Nie ma to jak szlajać się ludziom po chatach.

Udało ci się zlokalizować
1. dziewczynkę, lat ok 4.
https://www.deviantart.com/anastasiy...st-4-483923008
2. jej siostrę lat 4. Chyba jest na coś chora w tej chwili, bo kicha.
https://www.deviantart.com/anastasiy...ld-9-540213463
3. 3 letniego chłopca.
https://www.deviantart.com/stockmich...nely-195736434
4. Trochę starsze towarzystwo
https://www.deviantart.com/eirian-st...y-III-82991352
5. Trochę młodsze towarzystwo…
https://www.deviantart.com/atreja-st.../mia1-35525779
6. Hmmm trochę za małe?...
https://www.deviantart.com/piratedpi...k-07-149557968
7. Hm
https://www.deviantart.com/jeni-sue/...lamb-476901916
8. Trochę tego jest… Jeszcze ci trze, bracia może...?
https://www.deviantart.com/inayatsha...XIII-530767192
Tylko jak wybrać…?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 06-01-2020, 15:54   #860
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Kilka domów później i w końcu znalazły się jakieś dzieci. Jedne większe, inne za małe i parę tych po środku. Tak czy inaczej możliwości były. Czas więc przystąpić do tresury.
Plan był prosty. Wpierw poczekać aż wybrane dziecko się zatrzyma po czym spróbować je złapać z tyłu za kark. Nie za mocno lub gwałtownie aby nie przeniknąć przez nie za mocno. Tylko tyle, żeby mogło zacząć odczuwać dyskomfort z racji tego, że się zatrzymało. Kiedy zacznie rozumieć że stanie w miejscu równa się "zimno mi w kark i nie dobrze więc trzeba cały czas chodzić do przodu" Dirith zamierzał zacząć próbować łapać za przeciwne ramię do kierunku w jakim chciał skierować tresowane dziecko. Miał nadzieję, że na tym etapie trochę już wyrobiony nawyk unikania zimna z jednej ze stron skieruje je w odpowiednią stronę.
Potencjalnym problemem była chęć dziecka do powrotu do rodziców i szukania u nich pomocy na to dziwne "niedobrze mi jak nie chodzę". W takim razie wszystko zależało na jakim etapie treningu byłoby dziecko. Jeżeli zaczynało już rozpoznawać kierunek w jakim chciał je skierować to można było zacząć bardziej gwałtowne i mocniejsze oddziaływanie aby ukarać je ze źle obrany kierunek i generalnie tok myślenia inny niż "ani kroku w tym i idziesz tam gdzie chce". Jeżeli jednak było na wcześniejszym etapie, to po prostu zamierzał mimo wszystko oddziaływać tylko kiedy dziecko nie poruszało się. Czy przy rodzicach czy też nie, zamierzał kontynuować wyrabianie nawyku chodzenia przez dość długi czas. Wszystko po to, żeby przypadkiem nie wynagrodzić ucieczki do rodziców "bo mi nie dobrze i jak uciekłam/uciekłem do rodziców to mi lepiej", żeby nie trzeba było tego przypadkowego wynagrodzenia wybić z głowy.
Kolejnym problemem mógł być sposób w jaki oddziaływania tygrysołaka były odbierane przez dzieci. W najlepszym wypadku czuły zimno i dyskomfort tylko tam gdzie próbował je łapać i mogły bez problemu rozpoznać z której strony nadchodziło zimno i w którą stronę poruszać się aby go unikać. W najgorszym nie były w stanie tego rozpoznać. W tym wypadku trzeba było po prostu dłużej wyrobić nawyk ciągłego chodzenia po czym stopniowo, powoli oddziaływać kiedy poruszało się w złym kierunku. Oczywiście cały czas przy każdym zatrzymaniu się trzeba było wtedy zwiększyć poziom dyskomfortu i zimna aby dać wyraźnie do zrozumienia, że brak poruszania się równa się bardzo źle. Poruszanie się równa się lepiej, ale poruszanie się w jednym kierunku a nie innym równa się najlepiej.
Oczywiście tygrysołak nie zamierzał kierować je w kierunku Kiti i tej dziwnej staruszki, która zdawała się ich widzieć. Tak na wszelki wypadek jakby miała wtrącać się i przeszkadzać w jego zadaniu. Dlatego zamierzał skierować dziecko dość okrężną drogą do lasu, z później domu aby zminimalizować ryzyko czyjegokolwiek wtrącenia się.
Po dotarciu do domu zamierzał dać do zrozumienia cieniowi jedną rzecz mówiąc dość podniesionym głosem aby mieć pewność, że go usłyszy:
- Żeby było jasne. Masz bachora w zamian za uwolnienie mnie i wilczycy z tego miejsca żebyśmy mogli się w końcu odrodzić. Tamten drow mnie nie obchodzi z tylko przeszkadza, więc rób z nim co chcesz a najlepiej nie uwalniaj go w cale.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172