Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-12-2020, 19:22   #921
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Dirith podzielił się kryształem. Właściwie nie wiedziała czy to był dobry pomysł…! A co jak sobie Xenomorphus zapamięta, ze zabrała mu zabawkę!?
- Dobry, grzeczny…! Dam ci potem w nagrodę szynki albo kiełbasy co ty na to!?

Jakie były szanse, ze to co wykopał w innym miejscu było tym kryształem!? No ale wyglądało niby jak kryształ. Kiti użyje najpierw to, a potem Dusze jakby nie działało. O ile znajdzie wieżę. Po co jej wieża…!? Miała szukać Hell Light!...
‘GDZIE JEST HELL LIGHT!?’

Zaczęła biegać pomiędzy uliczkami i gruzami jak kura bez głowy. Na szczęście tym razem bycie małym niskim zwinnym wilkiem pomogło jej unikać zderzeń z innymi biegającymi wokół osobnikami.

‘Gdzie ja w ogóle biegłam…!?’

Zatrzymała się pod osłoną murów. Wokół ludzie wrzeszczeli, jedni wzywali do walki, inni do ucieczki. Nad głowami latały czyjeś Bestie. Ptaki, pegazy, wywerny, małe smoki, latające żółwie. Ktoś miał fantazję.
‘Gdzie ja…!?’
Elfy. Jakieś elfy. Poznaje ich głosy. Ich język. Elfy. Łuki. Strzelać. Z wysoka. Im wyżej tym lepiej. Wieża! Jej wzrok padł na wieżę.
‘Wieża… kryształ…!’

Ruszyła biegiem na wieżę. Udało się jej dotrzeć prawie pod samą wieżę bez przygniecenia przez odłamki budynków i murów. I wtedy zaczęły się problemy. Wielkie, gładkie, lśniące w słońcu, pokryte łuskami problemy.
https://www.deviantart.com/alexkuhn/...nake-856830205

Wąż zajęty był co prawda innymi wojownikami i ich Bestiami, ale jego spasione zwinięte cielsko leżało dosłownie wszędzie wokół. Na tamtej ulicy. I na tej ulicy. I wzdłuż murów. I przewieszone przez mury. I owinięte wokół wieży.
‘Bardzo zabawne, bardzo, bardzo, bardzo!!! Ale w końcu ma grube łuski, no nie? Przecież nie poczuje że mały wilk go dotyka czy coś…’

Musiała przedostać się na wieżę. Nie cierpiała węży!!!
Na ile mogła starała się pozostać niezauważona i nie dotykać węża. Tu był problem, ponieważ oczywiście wąż był wielki i stale się poruszał, atakując i odpierając ataki. Nawet przypadkowo i niechcący mógł ją po prostu zgnieść i rozsmarować po ulicy czy murach.

‘Może ta wieża w ogóle nawet nie działa…!? Po co ja tam w ogóle idę!? Zaraz opanują sytuację.. Dirith już prawie załatwił jednego… Zamiast więź powinni sobie sklonować Diritha…!!! Powinni mieć kilka Dirithów!!! W sumie…!? A co jakby go sklonować u maga czy coś i stworzyć Nowe Stado z Dirithów…!? – Kiti doznała duchowego oświecenia tej chwili. – Co jakby mieć całe stado Dirithów!? Bylibyśmy niepokonani!!! Bez trudu znaleźlibyśmy Hell Light!!! I sklonowali Hell Light!!! I mielibyśmy całe Nowe Stado z Dirithów z Hell Lightami!!!’

Budynek obok zawalił się, zmiażdżony wężowym cielskiem. Jakiś wojownik uciekając wpadł na Kiti i przewrócił się.

- Czy w tym mieście ktoś umie klonować drowy!? – spytała z entuzjazmem.
Koleś popatrzył na nią jakby się urwała choinki. Pewnie jakiś mugol.
- No wiesz, magia, klonowanie, replikacja…? Coś…?

Mężczyzna wstał pospiesznie i pobiegł dalej bez udzielania żadnych informacji. Ani dzień dobry, ani do widzenia. Właściwie ona też nie powiedziała dzień dobry…
- Czy ktoś wie coś może o kimś kto by wiedział jak sklonować drowa…!? – zawołała donośnie.

‘Ignoranci. Tylko krzyczą, wrzeszczą, płaczą i biegają we wszystkie strony. Na co nam ci ignoranci…!? Trzeba jak najszybciej znaleźć Hell Light!!! Hell Light nas zrozumie!!!’
Kolejny budynek runął. Podniosła głowę. Prosto na nią!...

- Gresh Elish Qiash Ilibash!!!
Czas się zatrzymał. Świat stanął jej przed oczami. Coś długo to trwa…
Gruzy budynku zatrzymały się. Zawiły w powietrzu, nieruchomo. Lewitując. Kiti odrucho w podkulonym ogonem odskoczyła na bezpieczna odległość. Wtedy zaklęcie przestało działać i kamienie zwaliły się z hukiem na ulicę.
https://www.deviantart.com/venlian/art/Elf-325602379
Elf. Mag. Nadal trzymał różdżkę uniesioną i skierowana w jej stronę. [Verion: opluł się melisą… Mistress:…. Almanakh: [facepalm i chichot] Ekhym znaczy się mag dzierżył w dłoni swój eee długi drewniany magiczny przyrząd do robienia magii i eeee wskazywał nim w kierunku gdzie były gruzy wiecieocochodzinieudawajcieżeniewiecie.
Wasze spojrzenia na moment się spotkały. Następnie mag wrócił do eeee wymachiwania różdżką i rzucania zaklęć by wesprzeć resztę wojowników odpierających ataki węża.

Kiti czując nagły eee przypływ energii bojowej postanowiła wspomóc w walce. Szybko zrozumiała że wielki nie zostały stworzone by polować na wielkie węże…
https://www.youtube.com/watch?v=ByHwMetOeW0

Szybko wróciła wtedy do koncepcji wieży i kryształu. Przedarła się do murów i biegła po murze do wieży, kiedy wydało się jej wąż zauważył ja kątem oka i nagle zainteresował się białą plamą na murze. Głowa węża skierowała się w jej stronę a wraz z głową paszcza ostrych zębów…
- Osh Isarishash!
Fala płomiennych pocisków rozbiła się o ciało węża, skutecznie odwracając jego uwagę. Kiedy ogień i dym rozwiały się, Kiti dopadła do drzwi wieży. I… i lipa!

‘Zamknięte, no wiadomo, wiadomo, wiadomo!!! Jak mam to wywarzyć!? Jakieś klony Barbaka może…!?’

Kilka niezbyt udanych ognistych pocisków rozbiło się o mur. Wijące się poparzone cielsko węża uderzyło o rząd kamienic i zawaliło kilka z nich. Kątem oka zobaczyła jak kamienie z murów spadają gradem na ludzi na ulicy i jedne z większych kamieni przygniata kolegę maga. A Może By Tak mu pomóc…? Czy lepiej pozostać przy wyważaniu drzwi…?

Kiti nie mogła go tak zostawić. Mag był ewidentnie ranny. Klnąc pod nosem jak szewc ruszyła po murach z powrotem i do maga.
Kiedy do niego podbiegła leżał przygnieciony od szyi po kolana kawałkiem wyrwanego muru, bezskutecznie próbując go z siebie zdjąć i się podnieść. Był ledwo przytomny i kaszlał krwią. Masywny kamień miażdży jego tułów. Uleczenie go w takim stanie raczej niewiele zmieni, tylko na nowo zostanie zmiażdżony przez kamień.
- Trzymaj się!
Kamień był zbyt ciężki żeby mogła go ruszyć sama czy z pomocą swojej jakże napakowanej Bestii. A Może By Tak…?
- Na pomoc!!! – zaczęła wołać, ale wokół co drugi wrzeszczał to samo…
Kiti szybko wychwyciła w tłumie kogoś sporej postury albo najlepiej takiego z kolegami i pobiegła do nich.
- Musisz nam pomóc, szybko!!! – zawołała. – Chodź, pomóż! Trzeba zdjąć te gruzy z tego maga! On tam umrze!
‘Właściwie… właściwie no to co…? Przecież tu nie umrze… no nie…? Ale głupio tak go zostawiać…’
- Chodź, szybko!!! – próbowała przekonać ich swoim wdziękiem i posłuchem doświadczonego kleryka i podróżnika.

‘A potem muszę go spytać czy umie klonować drowy i Barbaki!!!’
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 01-01-2021, 17:52   #922
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith postanowił zająć się kolejną francą. Tym razem jednak golem, czy cokolwiek to było, okazał się „mądrzejszy”, wiedząc już czego mógł się spodziewać. Był moment, w którym Dirith atakując z grzbietu swojego Xenomorphusa zdał sobie sprawę, że golem wyraźnie zignorował całą resztę atakujących go obrońców miasta i skupił się właśnie na nim. To był ten moment, w którym czujesz, że coś jest nie tak, że jest fukup, ale jest po prostu za późno, by się zatrzymać czy zwrócić. Na piersiach i plecach golema zajaśniały nagle jakieś świecące punkty. To nie był dobry znak. Działa odpaliły z gwałtownym hukiem i błyskiem, posyłając w Diritha kilkanaście żarzących się ogniem i dymiących pocisków, których zdolność do samonaprowadzania była zaskakująco skuteczna. Dirith nie do końca miał gdzie i kiedy uciekać, ale lata doświadczenia kazały mu się ratować i abortować misję. Cała siła uderzenia spadła na większy i łatwiejszy cel. Ciężko było ocenić sytuację w całym tym chaosie, hałasie i dymie, ale Xenomorphus prawdopodobnie oberwał każdym pociskiem i z przeciągłym piskiem spadł w dół, zostawiając po sobie na cielsku golema ślady dymiącego i syczącego zielonego kwasu. Z takimi ranami raczej nie podniesie się już do tej walki… Dirith próbuje go znaleźć w dole wśród gruzów i sypiących się budynków, ale niczego nie widzi. Wezwanie Bestii pozostaje również bez odpowiedzi. Dirith tymczasem utknął sam na prawym ramieniu golema, który wcale nie cieszy się z tego towarzystwa… Pociski i dym popatrzyły trochę twarz i ręce Diritha, ale to jeszcze nie koniec…
[in memrofy of Xenomorphus https://www.youtube.com/watch?v=DqA8Z5gjNWw]

Po tylu przebytych kilometrach, tylu smokach, hydrach, ranach, uleczonych ranach, wydawałoby się, że na drodze nie stanie wam… zwykły kamień [Verion: lol Spotkała przystojnego elfa ale problem bo „nie stanie…” Mistress: … zabiera mu szmapana]. I choć czasem trudno uwierzyć w ironię losu, macki Chaosu i drowie klątwy przez wyżywanie się na Illimdrillu, czasem ten bijący rekordy szybkości ginie na przejeździe kolejowym, wiedźmin zabójca strzyg i smoków ginie zabity przez chłopa z widłami, a podniesienie większego kamienia przerasta możliwości przeciętnego kleryka zaklętego w wilka lata temu. Czasem rzeczywistość zaczyna nas dosłownie przytłaczać. Z biegiem lat to, co było banalne, staje się trudne, a to, co było radością naszego życia, staje się bezsensowne [Mistress wyrzuca wypitą flaszkę]. A czasem po prostu wilk nie może podnieść ukruszonego kawałka muru gdyż nie ma rąk i ma siłę no… tego… wilka… Czyli bez szału. Próba wezwania wsparcia nie powiodła się. Ludzie wokół patrzyli na ciebie jak na ymmm małej inteligencji, zagubioną czyjąś Bestię, która biegała wokół, wykrzykując dziwne rzeczy i herezje. Jeden z wojowników uległ jednak eee wdziękowi kleryka i ujadającego wściekłego wilka, a zauważywszy elfa miotającego się pod gruzami i krzyczącego z bólu postanowił pomóc. Sapiąc i jęcząc przez zaciśnięte zęby, zdołał dźwignąć kamień i zdjąć go z połamanego i ciężko rannego elfa. W tym czasie jednak wąż zainteresował się Kiti i jej Bestią, uderzeniem ogona przepędzając intruza, jak i garstkę innych obrońców, i posyłając ich w niekontrolowany lot po ulicy. Kiti pozbierała się, ranna, podobnie jak jej Bestia i szybko rozejrzała się wokół. Ranny elf leżał tam gdzie leżał, ewidentnie połamany, jęcząc i krwawiąc. Nie wyglądał za dobrze… Wojownik, który zdjąć z niego gruz, znajdował się nieopodal, chyba był ranny w ramię, ale generalnie nieźle się trzymał i kombinował jak zaatakować węża. Pozostawało pytanie kogo leczyć w takim natłoku rannych i czy w ogóle leczyć, czy wrócić do kwestii wieży…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-01-2021, 21:36   #923
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Golemy może i nie współpracowały ze sobą tak jak Dirith myślał (dzięki czemu można by było je łatwo wykorzystać), ale dość szybko uczyły się na błędach. Trochę za szybko, zupełnie jakby ktoś nimi kierował, zobaczył, że po drugim wspina się ten sam problem co załatwił pierwszego golema i postanowił przestać go ignorować. Dlatego tym razem zostały uruchomione mechanizmy obronne, które dość skutecznie trafiły w duży cel pod tytułem Xenomorphus. Dirithowi udało się uniknąć większości obrażeń, jednak trochę poparzony został. Przez moment przez jego umysł przeszła myśl jak głęboki dół zostanie po jego bestii i kwasie jakim krwawiła. Trochę mało tego kwasu zostało rozsmarowanego na golemie podczas gdy Xenomorphus spadał w dół, ale trudno było tego oczekiwać od bezwładnego spadającego ciała.
Tak czy inaczej pierwsza salwa trafiła bestię, następna będzie miała do wyboru tylko jeden cel, więc czas się ruszać. Przynajmniej udało się dotrzeć na ramię, więc przyszedł czas na odnalezienie jakiejś szczeliny jaką można by zaatakować. Szyja może i zdawała się lepszym celem, ale nie wiadomo czy głowa golema spełniała jakąś konkretną funkcję. Wiadomo było jednak, że brak jednego ramienia może przeważyć przeciwnika i go uziemić. Dlatego Dirith ruszył w kierunku łączenia szyi z ramieniem. Zastanowił się nad tym, czy opłacało się przejść na lewe ramię, żeby spróbować znaleźć się poza zasięgiem wzroku potencjalnego operatora golema, jednakże była to zdecydowana strata czasu podczas gdy trzeba było ominąć cel ataku, żeby dostać się do (prawdopodobnie) takiego samego celu ataku.
Poza zabawą w chowanego nie było zbytnich korzyści z przemieszczania się na drugie ramię. Dlatego atak miał spaść na jakieś łączenie między płytami gdzieś w okolicach między prawym ramieniem a szyją przeciwnika. Może nie pierwsza lepsza, ale nie było czasu na zastanawianie się czy po uderzeniu tej szczeliny odpadnie ramie, czy może po uderzeniu tamtej szczeliny odpadnie ramie. Do tego trzeba było uderzyć przed nadejściem kolejnej salwy wystrzelonej przez mechanizmy obronne, więc po obraniu obiecującego celu nie pozostało nic innego jak dźgnięcie w szczelinę oraz posługując się utworzonym mieczem jak dźwignią spróbować odłamać ramię golema.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 24-01-2021, 21:07   #924
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti nie wiedziała od czego zacząć. Elf leżał ranny, jej bestia leżała ranna, ona leżała ranna. Wokół latał oszalały wąż. Nienawidziła węży. I oczywiście nigdzie nie było śladu Hell Light. Ból przypomniał jej, to nie pora na marudzenie. Przynajmniej wypadałoby najpierw się gdzieś schować żeby pomarudzić. Albo pozbierać tego elfa, skoro już ktoś zdjął z niego tego gruzy. Co za bałagan! Na kilka minut rozdzieliła się ze Stadem i od razu to!!! A w tylu opowieściach pierwsze co robią jak są kłopoty, to rozdzielanie się! I szukanie śladów, wskazówek czy coś. Okazuje się, że rozdzielanie się wcale nie działa! To aż w ogóle nie działa! Kretyńsko działa!
Syczenie węża i jęki elfa przypomniały jej o całej sytuacji. No tak. Oszalały wąż i ranny elf. Wieża i kryształ. Co ona w ogóle temu wężowi zrobiła, że na nią się sadzi!? Jakby mu przeszkadzało nagle że ktoś wejdzie do lat zamkniętej wieży. Też coś!
Postanowiła uleczyć elfa. Zwyczajnie nie było sensu dla Kiti leczyć siebie, skoro i tak nie otworzy drzwi ani nie zatłucze tego węża. Niby jak, niby czym!? Klamki nie mogła otworzyć bez rąk a co dopiero węża zatłuc. Zagryźć co najwyżej, ale to po prostu obrzydliwe, obrzydliwe, obrzydliwe!!!
Rzuciła leczenie na elfa i poczekała aż się pozbiera.
- Muszę wejść do tej wieży!!! – wskazała. – Możesz otworzyć te drzwi!?
Mag rozejrzał się i zlokalizowawszy drzwi, skinął szybko głową.
- To otwórz je i zajmij czymś węża, żebym mogła tam wejść!
No to ruszamy do drzwi slalomem przez węża... ah szit here we go again...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-02-2021, 21:40   #925
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
https://www.deviantart.com/isvoc/art...-Sun-521910297
- Znowu nadlatuje!
- Trzymać szyk!
https://www.deviantart.com/bayardwu/...cher-397842789
Pazury Diritha drapiąc powłokę golema ześliznęły się po niej, jego stopy straciły oparcie na niestabilnym, ruchomym podłożu.
Nagły ból wstrząsnął Timewalkerem, niczym nagłe użądlenie gigantycznej osy.
- Strzelaj! – szepnął, niemal upominająco, podekscytowany Verion, ale Almanakh już zdążyła wypuścić strzałę z łuku.
Niebo wokół zajaśniało, jakby właśnie wstało drugie słońce, biały promień światła przebił się przez tumany dymu i ognia.

*trochę dramaturgii dla efektu, w myślach zastąpcie włócznię łukiem i tego pana elfką ^__^’
https://www.youtube.com/watch?v=WetG5hpWbBg
** *
https://www.deviantart.com/bayardwu/...agon-599488676
- Podoba ci się?;3
Timewalker otworzył jedno ślepię. Oczywiście, rany, wraz z wypalonym okiem, zaczęły się goić.
- Wiem, że ci się podoba!;3
https://www.deviantart.com/iexlibris...desu-784317496
Verion stał obok smoczego ślepia, wesoło się w nie wpatrując.
- Przyjemnie czasem dla odmiany poczuć Biel rozdzierającą wszystko co napotka na swojej drodze, hm?;3 Oh my, czy to twój pierwszy raz?;3 Nigdy wcześniej nie oberwałeś strzałą z łuku Almanakh? Oczywiście, że nie. Smoki. Pradawni. Przedwieczni. Skarbnice wiedzy i innego złota i srebra. Taki stary, a taki niedoświadczony… ;3 Oh my, ta Biel… ta potęga niepokonanej Bieli, rozjaśniającej mroki Chaosu, hm?;3 Jak zapewne teraz czujesz, bardzo przyjemna. Biel. Nie do połączenia z Chaosem. Znaczy, niektórzy twierdzą, że świat w którym istniałoby takie połączenie byłby całkiem interesujący i ciekawy… ale to tylko mrzonki niektórych… osób… Zostańmy przy starym porządku świata, shall we?;3 My tutaj. A wy tutaj… ;3 - poklepał pazur Timewalkera swoją stopą i podeszwą buta.
Timewalker patrzył. Słuchał. Leczył rany.
Verion patrzył. Uśmiechał się.
- Wiele istot szuka sensu istnienia – zaczął wesoło, w zadumie. - W przypadku istot śmiertelnych, sens istnienia jest z góry narzucony i tylko jeden. Sensem istnienia jest stworzenie kolejnego pokolenia dla zachowania ciągłości gatunku. Jeśli komuś nie wystarcza taki cel i nie jest nim usatysfakcjonowany, szuka innego sensu. Nie ma innego sensu;3 Jeśli chcesz mieć inny sens życia, musisz go sobie sam stworzyć… ;3
Timewalker popatrzył na niego jak na wariata.
- Nie przeszkadza ci, że nie masz sensu, prawda?;3 – uśmiechnął się przyjaźnie Verion. – Teoretycznie nie żyjesz ani nie istniejesz. Takie tam przekleństwo. Jak to jest, być przeklętym, być niczym, nie mieć żadnego sensu, hm?;3 – spytał uroczo.
Timewalker milczał.
- Wiem, że ci się podoba…;3
Oczywiście, Timewalker nie był zadowolony ani z jego towarzystwa, ani z tych zaczepek. Strzała Oka Światła wyrwała jednak w jego ciele dziurę, przez którą bez problemu mógłby przefrunąć inny smok, a skrzydła spłonęły, więc póki jego ciało nie zregeneruje się, jak zawsze, był skazany na towarzystwo i filozoficzne rozmyślania Veriona. Wściekły smoczy ryk wstrząsnął całą okolicą.
– Oh my, czasem wszyscy coś czego żałujemy;3 No, może nie wszyscy. Mi się zdarza. Choć nie jestem tak naprawdę pewien. Ostatecznie, czy możemy czegokolwiek żałować, nie mając pewności, jaka była ta druga opcja?
Z nudów i zmęczenia oparł się ręką o smocze, wpatrzone w niego oko. Timewalker nawet nie mrugnął, Oko Światła uszkodziło mu oko wraz z powieką. Verion zresztą doskonale o tym wiedział i wesoło przyglądał się swojemu odbiciu w smoczym oku.
- Ah, Timewalker. Mógłbyś być Wojownikiem Światła, bohaterem. Kiedyś. Mogli cię zabić, po prostu. Mogliście zwyciężyć. Trudno powiedzieć. Spójrz na siebie. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że to cię spotka?;3 Czy kiedykolwiek wierzyłeś, kto i gdzie i kiedy się tobą zainteresuje?;3 I nawet teraz, w tej żałosnej formie i przeklęty, nadal rządzi tobą smutek, gniew, ból i strach. Zaskakujące, jak te uczucia mogą ciągnąć się przez całe istnienie i nawet po śmierci. Tego się bałeś?;3 Że to się nigdy nie skończy?;3 Otóż bardzo mi miło o tym widzieć i na to patrzeć;3 Zabawne, przekrój istot, które mają ten sam problem. Od ludzi po smoki. Jak to jest, całe swoje istnienie nie czuć sensu swojego istnienia i bać się nieskończonego strachu, bólu, gniewu, nienawiści i smutku, hm?;3
https://www.deviantart.com/beastofob...ming-412415403
** *
Kiti;
Akcja nie należała do udanych. Mag co prawda posłuchał. Zaczął produkować różne ogniste kule, duże, małe, ot takie tam zasłony dymne, przy okazji trochę gada przypiekł. Odwrócenie uwagi się powiodło. Ale przy okazji rozsierdziło wielkiego węża [jakby metodyczny atak pozostałych obrońców miasta nie wystarczył jako czynnik stresogenno-wnerwiający…] Wąż co prawda nie wziął cię na cel, ale to niewiele zmieniło. Wąż jaki jest każdy wie. Nieprzewidywalny. Jak zacznie się wywijać, to nie wiesz w którą stronie się wywinie i gdzie w ogóle ma głowę, a gdzie koniec. Wąż był zbyt duży co prawda, żeby wywijać się energicznie, ale za to był na tyle duży, iż zajął prawie całą ulicę wraz z okolicą, kiedy skupił się w obronne kłębek pod murami. Przedostawanie się do wieży pomiędzy splotami wężowymi cielska nie było zadaniem łatwym. Do tego, czego na pierwszy rzut oka po wężach nie widać, węże są bardzo, ale to wręcz zaskakująco ciężkie. Potężna masa mięśni jednak swoje waży. Ten wąż był po prostu bardzo, bardzo ciężki jak na coś tak giętkiego i zwinnego. Zwyczajnie budynki, dachu i mury nie wytrzymywały ciężaru owiniętego pełznącego po nich wężowego cielska. Pechowo, wąż owinął się wokół wieży i w połowie drogi zdałaś sobie sprawę, iż dotarcie do drzwi niewiele zmieni, ponieważ wieża zaczęła trzeszczeć i się sypać…
** *
https://www.deviantart.com/alectorfe...ater-804099753
- Oh my, you are a mess, aren`t you…?;3
- Dlaczego to robisz? – Timewalker w końcu nie wytrzymał.
Verion bezradnie wzruszył ramionami.
- Nie dosłyszałem;3
- Nie możecie robić tego wiecznie.
- Oh my i tu się mylisz;3
- Nie, nie mylę się.
Verion na moment stracił humor.
- Pozwól mi wreszcie odejść.
Verion był zaskoczony. Prychnął krótkim śmiechem.
- Nie;3 – uśmiechnął się uroczo. – Nie wiesz?;3 Nie było smoka, którego puściłbym wolno;3 Zabijałem setki, tysiące. Na pewno pamiętasz. Przypomnij sobie. Nie mogę psuć sobie statystyk tylko dlatego, że mnie o to prosisz… ;3
- Lepiej zrób to, nim poprosi cię ktoś inny.
Verion słuchał.
- Widzisz, masz wyjątkowego pecha… - Verion uśmiechnął się wesoło i zaczepnie poklepał dłonią lśniące smocze oko. – Jestem z tych nielicznych demonów, które podobno mają wolną wolę… ;3
Timewalker prychnął śmiechem, wypluwając kłębowisko krwi i kawałka własnego języka. Zagoi się.
- Naprawdę myślisz… że twoje sztuczki robiące wrażenie na śmiertelnikach… zrobią wrażenie na kimś jeszcze…? Naprawdę myślisz… że Kihara Riona… coś znaczy… w tej grze…? Bo udało ci się… przeżyć… do tej chwili…?
Verion nachylił się bliżej jego źrenicy.
- Te setki smoków biły mi brawo, kiedy podpaliłem je i posłałem w Mgły Chaosu jednym szeptem!;3
Timewalker nie tracił humoru.
- Zaryzykujesz w grze o taką stawkę, przez jednego, opętanego smoka? – wychrypiał z wielką uciechą.
- Oh my, podobno należy stawiać czoła swoim lękom! ;3
** *
Dirith;
-…
- No co tam, Riktel? Co słychać?
- Zejdź mi z oczu.
- No weź, pochwal się tą swoją zabawką! Co tam ukrywasz za tymi drzwiami?
- Nie twój interes.
- Daj zerknąć! To… to ma ogon?... Po co mu ogon, w pierwszej walce ktoś mu to odetnie! Prążki, naprawdę…? Nie mogłeś wymyślić czegoś bardziej oryginalnego…?
- Powiedziałem wyjdźcie stąd!...
- Czekaj, czekaj, wypuść go na chwilę, obejrzyjmy go!... On w ogóle może wstać…? Połamałeś mu kości…?
- Sam sobie połamał. Próbował uciec.
- Mogę wziąć go na spacer? Ciekawi mnie czy jest tak samo udany jak twoja poprzednia kreacja, Riktel, i czy też skręci kark spadając z pierwszych lepszych schodów hahahah!...
https://www.deviantart.com/alexzappa...OVER-351666703
** *
https://www.deviantart.com/lindseybu...agon-520814910
https://www.deviantart.com/alaiaorax...aven-502747753
https://www.deviantart.com/alaiaorax...cted-657544043
https://www.deviantart.com/danielpri...rrow-259732136
** *
Dirith, Kiti;
Ocknęliście się.
https://www.deviantart.com/pajunen/a...a-IV-677404677
W małym pomieszczeniu… kapliczce…? Otoczeni jakimiś obcymi… ludźmi?... Elfami…? Powoli odzyskujecie przytomność. Tak, to te elfy, które rozmawiały z wami w kaplicy.
Dirith, o nie, elf. Widzisz takiego tam, patykowatego elf, maga.
https://www.deviantart.com/venlian/art/Elf-325602379
Kiti, widzisz to;
https://www.deviantart.com/venlian/a...wolf-192548982
- O, wrócili – mruknął jeden z elfów. – Chyba nie przywykli jeszcze o umierania…
- Najwyraźniej…
Elf mag wesoło przysiadł przy waszych prowizorycznych posłaniach.
- Jak się czujesz? – spytał Kiti. – Niestety, jak się domyślasz, obrona miasta poszła nie do końca tak, jak planowaliśmy…
Elf obok przewrócił oczami.
- Ale nie martwcie się, sytuacja jest już opanowana. Jeden z golemów uciekł, pozostałe zostały zniszczone.
- Po tym jak zniszczyły pół miasta… - burknął elf kapłan. – A nie wiem czy wiecie, miasta i domy nie zmartwychwstają, trzeba je odbudować… - był bardzo szczęśliwy z tego powodu…
- Dziękuję za pomoc – uśmiechnął się mag. – Cieszę się, że cię poznałem, ale żałuję, że w takich okolicznościach… Mam na imię Larival ale przyjaciele mówią na mnie Lary…
- Muszę przyznać, że jesteście tu głównie z dwóch powodów… - westchnął elf kapłan. – Po pierwsze, Lary… was tu przytachał… z małą pomocą… Po drugie, byliśmy pod wrażeniem waszego poświęcenia, odwagi i umiejętności bojowych… ekhym, głównie poświęcania i odwagi, powiedzmy…
- Po trzecie nadal nie wyjaśniła się kwestia zaginięcia najwyższego kapłana – wtrącił drugi elf kapłan. – A w byliście dość… podejrzani… co najmniej… Po tym jak zjawiliście się na miejscu zbrodni, a chwilę potem zjawiły się te… Behemoty…
- Nie mogliśmy jednak odmówić schronienia i pomocy tak odważnym i pełnym… e… poświęcenia… obrońcom miasta… - przewrócił oczami elf.
- Miasto się odbuduje… – beztroską ręką machnął mag Lary. – Ciekawi mnie bardziej… dlaczego tak bardzo chciałaś dostać się do tej wieży…?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 15-02-2021, 21:22   #926
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti miała mętlik w głowie. W jednej chwili biegała slalomem przez wielkie węże, w drugiej leżała w kaplicy wśród elfów. I to jakich elfów! I to kilku elfów! Chyba to całe macanie Illiamdrilla i Diritha i jej zaczęło się udzielać... Też chciała czasem kogoś pomacać… Wilki czy elf, nadal ma swoje potrzeby… A, tfu, grzech, grzech, grzech, hell o Kiti, Hary Potter i wszelki Astaroth!... tfu tfu, tfu. Trochę obciach. Nie pamiętała nawet co się stało! Średnio tak zaczynać znajomość od akcji, o której nic się nie pamięta… Z tego co pamiętała niezbyt udanej akcji zresztą z wieżami, wężami itd. Oby całe miasto już nie plotkowało…

Miasto jak się okazało, zostało w połowie zburzone. O tyle dobrze… znaczy źle, źle, źle!!!
– Mam na imię Kiti – wyjąkała.
Wiadomo, jak się chce zabrzmieć co fajnie, sexownie, albo chociaż normalnie, to wychodzi przemowa największego niedorozwoja pod słońcem… Zresztą co mogło wyjść, kiedy wilk zaczynał flirtować z elfem...
– Chyba nie jesteś stąd, prawda? – zagadnął elf mag.
– Nie! – odpowiedziała.
Elf zamrugał.
– Nie, nie, nie jestem! Hihihi. My tak tylko… przyszliśmy do miasta żeby eee...? Spojrzała na Diritha. – Przyszliśmy uzupełniać zapasy, hubkę i krzesiwo i w ogóle hihihi...
Elf zamrugał znowu.
– Wybacz mi moją dociekliwość… ale kiedy leżałaś ranna i nieprzytomna, znalazłem obok ciebie taki… kryształ… Kiti zbladła. Znaczy nikt nie mógł zobaczyć jak zbladła bo i tak miała białe futro i jak wilczyca blednie to i tak nie widać, a ni na futrze ani pod futrem, z powodu futra. Ale zbladła. Pomacała swoją podróżną chustę.
‘Matko święta Almanakh i wszystkie ogary piekielne Azmaera!!! A niech to Flafie kopnie!!! Do Astarotha!!! Nie ma go!!! Znikł, znikł, znikł!!!’
Medalion. Z zaklętym w środku piekliszczem,. Zniknął!
‘Nie, nie, nie, nieeeee!!!’
- Przepraszam, nie chciałem grzebać w twoich rzeczach, ale wolałem go zabrać, leżał obok ciebie na chodniku… - speszył się elf.
Kiti otrzepała się.
- Tak… tak, masz rację!
Elf zamrugał.
- Dzięki! – sięgnęła po kryształ.
Elf oddał go uprzejmie z pocieszającym uśmiechem.
- Skąd to masz?
- A… eee…? Taka tam stara….? Długa…? Historia…?

- Pytam głównie dlatego, że przybyłem tu, by pracować przy wykopaliskach… - przyznał uspokajająco elf mag. – Poszukiwali chętnych do pracy przy wykopaliskach i ochronie… Na północ stąd odkryto starożytne ruiny, byłem ciekaw… Myślałem, że jesteś jedną z tych pracujących na terenie wykopalisk. Czytałem wiele o starożytnej cywilizacji zamieszkującej te tereny oraz o tym mieście. O tych wieżach. O kryształach, które je zasilały. Dlatego pytam… Czy te wieże nadal działają?
-Nie mam pojęcia, myślałam… myślałam, że może…? Może działają? Wiesz, kiedy jesteś wielkim i idzie na ciebie wielki wąż, a masz do wyboru go gryźć albo użyć na nim starożytnej wieży i armaty to próbujesz wszystkiego.
Gapiliście się na siebie przez chwilę.
- Więc… więc nie jesteś tu, aby brać udział w wykopaliskach… - speszył się elf. – Cóż.. szkoda… Miałbym chociaż jakieś… znajome towarzystwo…
Elf kapłan przewrócił oczami.
- Skoro tyle czasu spędziłeś nad księgami, zapewne czytałeś też o Behemotach, które nawiedzały kiedyś te ziemie…
- Owszem – odparł mag
- Nie było ich tu od wielu lat – wtrącił drugi kapłan. – Bardzo podejrzanym zbiegiem okoliczności, jednego dnia zjawiają się trzy Behemoty…
- I ktoś zabija najwyższego kapłana, czy wręcz, uprowadza go.
Zabawnie to zabrzmiało, ale w Piątym Wymiarze dużo gorszą rzeczą było zostać uprowadzonym i choćby torturowanym, niż zabitym, z oczywistych przyczyn. Mało kto w Piątym Wymiarze bawił się w zabijania ot tak dla samego zabijania. Tym bardziej sytuacja była bardzo podejrzana.
- Część kapłanów brała udział w wykopaliskach – elfy rozmawiały miedzy sobą. - Najwyższy kapłan nadzorował wykopaliska, pewnym jest, że jest są tam ruiny starożytnej świątyni.
- Elfickiej? – podekscytował się mag.
- W pewnym… sensie… Istnieją przypuszczenia, że starożytne miasto wybudowano na ruinach dawnej, jeszcze wcześniejszej cywilizacji. Dlatego te wykopaliska budziły takie zainteresowanie. Wielu chętnych i badaczy zjechało się do miasta, by brać w nich udział.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 15-02-2021, 23:10   #927
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Rzucanie się w zasadzie samodzielnie na Behemota może nie należało do najlepszych pomysłów. Tym bardziej, że trzeba było mieć więcej szczęścia niż rozumu żeby takiemu coś zrobić. Dlatego po pierwszym sukcesie powinno się spokojnie zakończyć kiedy jest się do przodu i do końca życia więcej nie ryzykować tylko opowiadać w tawernach o swojej chwale. Problem polegał na tym, że Dirith kompletnie nie był takiego typu istotą. Na polu bitwy pozostały jeszcze dwa Behemoty, więc trzeba było się z nimi pobawić. Z drugim poszło już bardziej przewidywalnie. Tym bardziej po tym jak okazało się, że Behemot jakiego zaatakował został wyposażony w mechanizmy obronne mające na celu pozbycie się natrętów takich jak Dirith. Oczywiście okazały się całkiem skuteczne bo po pierwsze przeszkodziły Dirithowi w zadaniu obrażeń a po drugie całkiem skutecznie pozbawił Drowa życia.
No cóż... nie wiele straconego, tylko dusza. Jak sie wie jak zabijać to ma sie ich jak na pęczki, więc nie wielka strata.

***

Gorsze były wizje jakie nadeszły podczas odradzania się. Rzadko kiedy Dirith miał je tak rzeczywiste jak te teraz. Najdziwniejsze jednak było to, że były one z tak wczesnego etapu mutacji w chimerę. Dodatkowo wydawało się, że Riktel nie był w tym czasie na czele domu. Albo jakimś cudem pozwalał komuś na tak bezczelne wcinanie się i krytykowanie tego co robi.
Tak czy inaczej tego typu wizje nie działały zbyt dobrze na Diritha. Mimo, że już całkiem sporo czasu minęło od przerobienia Riktela na dosłowną mokrą plamę, to nienawiść do niego w cale nie zmalała.
Dlatego wszelkie rozmowy podczas przebudzania się wydawały się być słyszane jakby był pod wodą podczas gdy wściekłość i nienawiść tylko narastała dopóki likantrop nie odzyskał wreszcie przytomności na tyle aby móc się ruszać.
Przebudzenie było bardzo gwałtowne, szczególnie dla znajdujących się w pobliżu istot gdyż wyglądało ono następująco:
Pierwszym co się stało, to Dirith gwałtownie zaczął turlać się w bok aby spaść z łóżka albo przewrócić się na cztery kończyny. Jednocześnie zaczął warczeć, zarówno przy wdechu jak i wydechu. Zanim dotarło do niego co było mówione, zaczął atakować pierwsze co się nawinęło co potencjalnie mogło być Riktelem. Czyli elf miał pecha. Jednakże instynkt tygrysołaka aby przede wszystkim zabić jego twórcę był na tyle silny, że elf tak na prawdę miał więcej szczęścia niż rozumu. Wszystko dlatego, że warczący Dirith nadal będący pod wrażeniem, że Riktel gdzieś tu jest zmienił cel na kolejny najbliższy, czyli białe futrzane coś, co po ułamku sekundy okazało się być innym celem niż zamierzony. Dopiero wtedy Dirith zaczął powoli dochodzić do siebie, jednak dla pewności nie przestawał warczeć ani być w postawie bojowej niemalże ruszając do ataku na każdego, na którego spojrzał sprawdzając czy przypadkiem któryś z zebranych nie jest Riktelem.
Na szczęście dla wszystkich nikt z nich nie był Riktelem. Dlatego stopniowo Dirith uspokoił się i przestał warczeć aż w końcu otrzepał się niemal dosłownie jak tygrys.
Dopiero wtedy zaczęło do niego dochodzić gdzie się znajdował oraz przypominać i rozpoznawać, kto co mówił kiedy Dirith był już pół przytomny. Jak gdyby nigdy nic zignorował wszelkie reakcje na jego zachowanie, bo jakby nie było nikogo tak faktycznie nie zaatakował, więc o co komu chodzi? Następnie wstał i ponownie rozejrzał się po otoczeniu trochę bardziej przytomnym wzrokiem.
- Dziwne, widzę, że trochę się pozmieniało od mojej ostatniej wizyty jak można kogoś uprowadzić podczas odrodzenia, albo uprowadzić trupa i odrodzić ludzi pod własną kontrolą. - stwierdził oceniając sytuację. - Jakbyśmy wiedzieli, że przyjdziemy w tak pechowym czasie dla waszego kapłana to byśmy trochę poszwendali sie po mieście żaby nie karmić waszej paranoi i mieć jeden problem mniej na głowie.
- Tak czy inaczej poza zapasami mamy problem z klerykiem. - skinął głową na Kiti - Od jakiegoś czasu ma jakieś halucynacje niby dające zadanie, ale jak spróbowaliśmy je zrobić, nie było w tamtym miejscu takiego zadania ani nic podobnego do tych halucynacji chimer ani zadania jakie dawały. Czyli stawiam na halucynacje, ale nie wiem, nie znam się na serwisowaniu kleryków. - wzruszył ramionami.
- I potrzebowali byśmy jaką ochronę przed promieniowaniem, w zasadzie każdym rodzajem promieniowania. Nie wiem czy to wy jesteście w stanie coś takiego zorganizować i sprzedać czy nie, ale to tyle z tego co potrzebujemy. Co do ceny można się dogadać. - zakończył ponownie spoglądając na zebranych starając się ocenić jak otaczające go towarzystwo reaguje na jego stwierdzenia.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 06-04-2021, 12:51   #928
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Cóż… Ostatecznie… wszyscy umrzemy…
Verion uśmiechnął się litościwie.
- To nie jest do końca prawdą ;3
- Nie będę pamiętał momentu mojej śmierci. Nie zaznam momentu mojej śmierci. Czy może być dla mnie prawdą coś, czego nie będę świadomy?
Verion podrapał się po krótkich, fioletowych włosach.
- Z tego wynika, że nie!…;3 – zakrzyknął odkrywczo i radośnie. – Gratuluję nieśmiertelności!;3
Z radosnym uśmiechem kogoś wręczającego główną wygraną, z całych sił wbił swoją kapłańską, drewnianą laskę w oko Timewalkera, o które dotąd opierał się ręką. Wściekłe wycie smoka i jego wierzgniecie rozbawiło Veriona jeszcze bardziej.
- Wiesz… - zaczął znów, ignorując smocze wycie, warczenie i fukanie. – Tacy Jak Ty za dużą myślą. Roztkliwiasz się nad swoją egzystencją, zamiast po prostu przyjąć do wiadomości, gdzie jest twoje miejsce na świecie, hm?;3
Timewalker wierzgnął znów i próbował podnieść głowę. Rany wciąż się goiły.
- Nie wszystko jest dla wszystkich… Czasem masz po prostu dość. Czasem wszystko jest w porządku, a po chwili masz drzazgę w oku…;3 Czasem nie jest w porządku i jest tylko gorzej. Myślałem, że już to ogarnąłeś…;3 Czasem po prostu… rozdrażnisz niewłaściwą osobę…;3
- Aż tak ci się nudzi… że mnie prześladujesz?...
- Oh my, zabiłem tysiące smoków, jeden więcej nie robi żadnej różnicy!;3 Wiesz, jak bardzo nienawidzę twojego rodzaju. W zasadzie nie pamiętam już dokładnie dlaczego… Ale w sumie czemu nie, hm?;3
* * *
Tymczasem bounder Timewalkera miał się całkiem dobrze. No, powiedzmy… Przynajmniej nie miał laski kapłańskiej, ani żadnej innej drzazgi w oku…
Kiedy doszliście już do siebie rozmowy zeszły na tematy damsko-męskie eee na tematy dotyczące ocalenia świata, wykopalisk, porwania, morderstwa i takie tam…
- Dziwne, widzę, że trochę się pozmieniało od mojej ostatniej wizyty jak można kogoś uprowadzić podczas odrodzenia, albo uprowadzić trupa i odrodzić ludzi pod własną kontrolą. - stwierdził Dirith oceniając sytuację.
- Właśnie to też nas zastanawia – mruknął elf [któremu Dirith przed chwilą omal nie ogryzał kostki u nogi przez sen]. – Okazuje się, że ktoś zadał sobie tyle trudu, aby tu wejść niepostrzeżonym, zabić najwyższego kapłana, a następnie odnaleźć go po odrodzeniu i porwać…
- Choć wydaje się nam to bezsensowne – wtrącił drugi elf. – Ekhym to jednak nie znaleźliśmy jak dotąd najwyższego kapłana, a z pewnością musiał się już odrodzić…
- Wątpimy aby w takim czasie, na tle tych wydarzeń, tak po prostu opuścił świątynię i miasto…
- To nie w jego charakterze, większość czasu spędzał w tej katedrze.
- Dokładnie…
- Ale dlaczego ktoś miałby go zabić, a nie od razu porwać? Utrudnił sobie sprawę, jeśli chodziło mu o porwanie…
- Dokładnie. Zatem zapewne nie chodziło mu o porwanie. Przynajmniej nie z początku.
- Naprawdę dziwna sprawa… Jest szansa, że jeśli najwyższy kapłan wcale nie został porwany, jest na terenie wykopalisk. To drugie miejsce w którym najczęściej przebywał.
- Dlaczego miałby tam być? – mruknął drugi elf. – Miasto zostało zaatakowane, wróciłby tu, by pomóc rannym i sprawdzić co stało się z katedrą i nami!
- Ale nie ma go tu - fuknął. – Może przynajmniej ktoś z terenu wykopalisk wie o czymś, o czym my nie wiemy… Mamy chwilowo ręce pełne roboty, ale…
- Śmierć i uprowadzenie naszego brata i przyjaciela jakoś tak nie chce mi uciec pomiędzy kotłujących się myśli, wiesz?
- Wiem! Ale… - wskazał na rannych i ruiny za oknem.

- Jakbyśmy wiedzieli, że przyjdziemy w tak pechowym czasie dla waszego kapłana to byśmy trochę poszwendali się po mieście żaby nie karmić waszej paranoi i mieć jeden problem mniej na głowie – zauważył Dirith.
Elfy westchnęły.
- Wierzcie lub nie, w tym mieście zabójstwa i ataki Behemotów nie zdarzają się codziennie!...
- Tak czy inaczej poza zapasami mamy problem z klerykiem. - skinął głową na Kiti - Od jakiegoś czasu ma jakieś halucynacje niby dające zadanie, ale jak spróbowaliśmy je zrobić, nie było w tamtym miejscu takiego zadania ani nic podobnego do tych halucynacji chimer ani zadania jakie dawały. Czyli stawiam na halucynacje, ale nie wiem, nie znam się na serwisowaniu kleryków. - wzruszył ramionami.
- …
[powiedz „aaa”… Kiti https://www.youtube.com/watch?v=e-GwktHmR3s]
- Hm… Jak mówiliśmy mamy trochę zajęć obecnie, trochę pilniejszych przypadków… No i z pewnością najwyższy kapłan zna się na tym lepiej… [cały wywiad medyczny] A od dawno masz takie objawy?
- Co mam!?
- Halucynacje?
- Nie wiem czy mam halucynacje, widziałem kolesia z 6 rękami który tańczył i śpiewał. I łasicę w czapce która miała jak rekin.
Elfy spojrzały po sobie.
- A kiedy się to zaczęło?
- Kiedy ten kiedy tego no… widziałam dużo tych… strasznych rzeczy i…?
‘Nie możesz im powiedzieć. NIKOMU nie możesz powiedzieć. Oni wszyscy chcą cię zabić!!! Ostrzegaliśmy cię! Ten drow chce cię zabić, a teraz całe miasto wie o Hell Light i będzie chciało ci go zabrać a ciebie zabić!!!’
- Ja tego no mama mówiła mi, że wszyscy chłopcy są tacy sami, ale myślałam, że Dirith jest inny.
Zapadła długa chwila ciszy. Ktoś zakaszlał w rogu pomieszczenia. W spękanych murach zachrobotała mysz.
- Problem wydaje się dość poważny… - przyznał elf. – Jeśli możecie poczekać, najpierw zajmiemy się rannymi… Zapasy są na dole w spiżarni, ktoś was zaprowadzi… - skinął na młodego chłopca, ten, przestraszony całą sytuacja, przebiegł i czekał w drzwiach. – Weźcie, co potrzebujecie…
- I potrzebowali byśmy jaką ochronę przed promieniowaniem, w zasadzie każdym rodzajem promieniowania. Nie wiem czy to wy jesteście w stanie coś takiego zorganizować i sprzedać czy nie, ale to tyle z tego co potrzebujemy. Co do ceny można się dogadać. - zakończył ponownie spoglądając na zebranych starając się ocenić jak otaczające go towarzystwo reaguje na jego stwierdzenia.
- Promieniowanie, powiadasz…? W sensie… słońce…? [i tak, dzięki Dirithowi drowy wynalazły krem do opalania] Czy raczej minerały w kopalniach?
- Mamy coś, co od lat pomagało górnikom. Ci co szli na wykopaliska tez to brali, mamy zapas. Możecie wziąć, jest w piwnicy, zaprowadzi was. Bierzcie za darmo, sprzedawaliśmy i rozdawaliśmy ochotnikom na wykopaliska, a wy w końcu broniliście miasta… Nie będziemy się targować w takiej chwili…

No, to sprawa zapasów i promieniowania, powiedzmy, załatwiona. Pozostaje znalezienie kogoś kto leczy z hm… obłędu?
- Jest że tak źle? – zdziwił się mag Larival zwany też Lary… - Nie wyglądasz… żeby było z tobą… aż tak źle…
- Żartujesz!? Jestem wilkiem w ciele elfa znaczy elfem w ciele wilka i podróżuję z drowem tygrysem!
- A próbowałaś już szukać znachora?
‘Teraz jeszcze w wariatkowie mnie zamkną!!!’

No więc schodzicie na dół do piwnic z młodym miejscowym chłopaczkiem… […ekhym] No i tam jakieś beczki, skrzynie, spiżarnie.

Bierzecie co trzeba. Specyfik na promieniowanie okazuje się… maścią. Słabo widoczną może na ludzkiej i elfickiej skórze, ale na białym wilczym futrze zapewne widoczna… będzie… Czy skutecznie powstrzyma promieniowanie Hell Light? Wyjdzie w praniu [da bum tssss].

Wychodzicie przed świątynię by zerknąć na stan miasta. No bez szału… jakby trzęsienie zielni przeszło… No i te trupy Behemotów też tak jakby nie poprawiają krajobrazu…
Teraz pozostaje tylko znaleźć znachora czy najwyższego kapłana… Miejscowy znachor;
https://www.youtube.com/watch?v=hDOmJuS4iI0

A Może By Tak…?
- Wingardium Leviosa – towarzyszący wam mag postanowił sobie polatać i wzniósł się nad miasto. – Widzę stąd teren wykopalisk! – oznajmił.
Wrócił na ziemię niezbyt zadowolony.
- Coś tam pusto, nic się nie dzieje… I zabawne, wokół miasta nie ma śladów Behemotów, zupełnie jakby mieli rację, jakby się tu teleportowały… Ale kto byłby w stanie teleportować do miasta trzy tak wielkie obiekty jednocześnie?!... I skąd on je w ogóle wziął?! – mag był bardziej zafascynowany Behemotami niż przerażony ich obecnością.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 17-04-2021, 01:03   #929
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Kapłan naczelnik nadal nie odrodził się, albo przynajmniej nie postanowił powrócić do miasta, albo ktoś jakoś porwał go podczas odradzania się, albo nie trafił do miejsca po odrodzeniu się, z którego nie da się tak łatwo wydostać. Na przykład do takiego jakie stworzył sobie Dirith.
Jedną rzeczą jaką musi zrobić po powrcie, to wrócić do trenowania swoich kleryków, ponieważ ci pozostali w mieście nie byli zbyt pomocni. Coś tam niby dali, ale kto wie co to było? Maść podobno działała na promieniowanie wytwarzane przez jakieś minerały na wykopaliskach, czyli wątpliwe czy zadziała na Hell Light. Ale przynajniej jakieś słowo drowa przedarło się przez elfi rasizm czyli jakiś początek jest.
- Fajnie, ale szukam czagoś bardziej permanentnego, jakieś coś co można przyczepić do obroży, niż maść, i bardzo wątpie czy ta maść zadziała na promieniowanie jakie potrzebuje, nie sądzę, że jest to ten sam rodzaj promieniowania przed jakim Kiti potrzebuje osłony. - stwierdził biorąc dawkę tak czy inaczej mając w planach udanie się do tych wspomnianych wykopalisk gdzie właśnie dowiedział się, że działa jakieś promieniowanie związane z minerałami.
- I jak to zaaplikować wilczycy? Czy poradzi se z tym sama? - dodała zastanawiając się, czy będzie trzeba pomóc Kiti po dotarciu na wykopaliska.
- No dobra, to zobacze czy na tych wykopaliskach da się znaleźć waszego kapłana, ale w mięcdzy czasie możecie pomyśleć jak osłonić umysl Kiti przed niechcianymi czarami komunikacyjnymi, czy wpływami na wypadek jeśli jednak to nie są halucynacje. No i oczywiście coś bardziej permanentnego, smarowanie kleryka co chwile maścią żeby był zdatny do działania nie jest efektywnym rozwiązaniem. - stwierdził przechodząc do cząści zpiżarni w której trzymane było mięso, jeśli oczywiście takie miejsce dało się znaleźć wśród zapasów kory i chwastów.

- A jak ten wasz kapłan ma na imie? - dopytał po czym wgryzł się w jakieś znalezione mięso typu kiełbasa, albo szynka jeśli coś takiego znalazł. Jeśli nie, to trudno, najwyżej coś sie upoluje gdzieś po drodze jeśli trafi się taka okazja.

Reakcji elfa na to jak poważnie halucynacje, czy cokolwiek co się działo, wpływało na Kito pozostawił bez reakcji. Tym bardziej, że całkiem wyraźnie zdawało się, że elf dobrze zrozumiał jak poważna jest sytuacjia. Po zabraniu mniej niż więcej odpowiedniej ilości mięsa dla tygrysołaka Dirith wyszedł z ktedry i ruszył w końcu w stronę wspomnianych wykopalisk. W najgorszym wypadku, straci trochę czasu. W najlepszym, uda mu się pomóc elfom i dzięki temu byliby mu dlużni.
- Co do golemów to nie wiem, dopiero wszedłem do miasta i zaczęły rozkręcać zabawę. Zawsze jest jeszcze możliwe, że ktoś zbudował je mniejsze i w odpowiednim momencie powiększył... nie znam się na magii, ale chyba prawie wszystko jest nią możliwe jeśli ktoś zamierza wystarczająco długo szukać rozwiązania. - dodał na pożegnanie do elfa.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 26-04-2021, 19:33   #930
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Fajnie, ale szukam czagoś bardziej permanentnego, jakieś coś co można przyczepić do obroży, niż maść, i bardzo wątpie czy ta maść zadziała na promieniowanie jakie potrzebuje, nie sądzę, że jest to ten sam rodzaj promieniowania przed jakim Kiti potrzebuje osłony. - stwierdził biorąc dawkę tak czy inaczej mając w planach udanie się do tych wspomnianych wykopalisk gdzie właśnie dowiedział się, że działa jakieś promieniowanie związane z minerałami.

- NO RACZEJ!!! – krzyknęła.
Instrukcja obsługi maści:
https://www.youtube.com/watch?v=Sd_-rZ5WRK0
- Ale co…? Do not… copy…? W sensie, żeby poczekać, aż wyschnie i nie spłukiwać…!?
‘Jasne, jasne, jasne, najpierw behemoty, węże, a teraz to!!! Trucizny w futrze!!! Pośmiewisko miasta!!! To oczywiste, że robią wszystko, aby ją zniszczyć, pogrążyć, wystawić na pośmiewisko i skupić na niej uwagę wszystkich, żeby w końcu ktoś zaczął coś podejrzewać!!!’

Kiti stała i patrzyła jak Dirith pakuje maść. Popatrzyła na elfy i na maga.
- ŻYWCEM MNIE NIE WEŹMIECIE!!! – krzyknęła i pobiegła biegiem przez miasto.

Elfy spojrzały po sobie. Mag ze zdumieniem westchnął do Diritha:
- Faktycznie nie do końca chyba… ten teges… Dobre jest to, że biegnie w kierunku wykopalisk, a tam się i tak wybierałem…

‘Gdyby ktoś ukradł HellLigh i go ukrył, gdzie by go ukrył!? To oczywiste, w ruinach, ruinach, ruinach!!! Oczywiście, że arcykapłana nie ma w mieście, on o tym wie, on wie wszystko i on poszedł po Hell Light!!! Poszedł zabrać Hell Light!!! Mój Hell light!!! Szybciej, szybciej, szybciej!!!’
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172