Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-12-2021, 18:08   #951
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Przemieszczanie się w ruinach na szczęście nie stanowiło większego problemu dla Xenomorphusa. Przynajmniej póki co. Dlatego cały czas zamierzał go utrzymywać na suficie, żeby w razie czego nie musiał się zbytnio martwić o zasadzkę z góry. Co prawda była możliwość, że coś ukatrupi jego bestię i będzie musiał martwić się deszczem składającym się ze żrącej posoki oraz spadającym na ziemię ciałem. Ale przynajmniej w tym wypadku mimo wszystko sytuacja będzie całkiem jednoznaczna.

Ruiny jak ruiny, stare, z różnego rodzaju kamienia. Magowie, archeolodzy albo jakieś krasnoludy pewnie byłoby bliscy ograzmu z uwagi na starożytność albo geologię miejsca. Aż dziwne, że nie znalazł tego elfickiego maga fascynującego się pierwszą lepszą kolumną. Albo może i próbował się fascynować jednocześnie starając się ukryć przed drowem...
Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru. Tak czy inaczej, jak ktoś starał się ukrywać, to prawdopodobnie znaczy, że może coś wiedzieć. Czyli można spróbować tego kogoś przesłuchać. Dlatego Dirith postanowił wysłać swoją bestię nad ukrywającego się osobnika, gdzie Xenomorphus miał za zadanie zacząć lekko się ślinić.
Owa ślina miała cel upadania na tyle blisko, żeby zmusić ukrywającą się istotę do dalszego przemieszczania się dzięki czemu będzie ona łatwiejsza do namierzenia i wypłoszenia na otwartą przestrzeń.
- Dobrze radzę przestać się ukrywać. Mam tylko kilka prostych pytań, na które dostanę odpowiedź tak czy inaczej. - powiedział spokojnym głosem. Dirith dobrze wiedział, że zostanie usłyszany. w takich jaskiniach nie trzeba było być głośnym aby zostać usłyszanym. Jednocześnie dało się usłyszeć odgłosy upadającej na ziemię cieczy, co tylko świadczyło o posłuszności bestii.
- Im szybciej przestaniesz sie ukrywać i mi odpowiesz, tym szybciej zostawię cie w spokoju. - powiedział zaczynając się kierować w stronę miejsca gdzie ktoś albo coś się ukrywał albo ukrywało. Idąc starał się być dość cicho. Mimo, że nie był zwyczajnym i stereotypowym drowem, do dzięki wrodzonej zręczności i wychowaniu w podmroku skradanie się i generalne ciche zachowanie przychodziło Dirithowi dość naturalnie. Nie zamierzał jednak być zbytnio agresywnym, przynajmniej na początku. Ot po prostu trochę pobawić się w kotka i myszkę, lub bardziej potencjalnego tygrysołaka i w cokolwiek tam się ukrywało.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 27-12-2021, 17:35   #952
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Co to piiip jest?! – wysapał półszeptem.
- Nie mam piiiip pojęcia… - wyszeptała równie drżącym głosem.
- Jezu Chryste, widziałaś to?! To wielkie czarne?! Co to cholery jest, czy to Behemot?!
- Gdzie to wlazło?! Nie widzę go!...
- Ćśśś, jest ich więcej!... Jezu Chryste… Widziałaś to?! Tę broń?! Oni nas tu posiekają i zjedzą!!!....
* * *
Jak powiedział pewien drowi mędrzec; Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru.
Albo być po prostu idiotą. Z drugiej strony, chyba nic nie rozbawia drowów i Xenomorphusów tak, jak zaskakiwanie w mroku ofiar, które, oślepione mrokiem, są pewne, jak dzieci, że „jeśli ja nic nie widzę, to i mnie nie widać…”. Najwyraźniej ktoś próbował ukryć się w szczelinach ruin, ale ukrywanie się nie szło mu najlepiej…
- Dobrze radzę przestać się ukrywać. Mam tylko kilka prostych pytań, na które dostanę odpowiedź tak czy inaczej.
Xenomorphus w tle [skradanie się i kapanie śliny]
- Im szybciej przestaniesz się ukrywać i mi odpowiesz, tym szybciej zostawię cię w spokoju…
No no. W spokoju. A teraz wyobraźcie sobie, że sobie samotnie siedzicie w ruinach, a tu nagle…
https://www.youtube.com/watch?v=3YTIMGmZUr4
Co prawda Xenomorphus opanował się w porę i skończył na skradaniu się i kapaniu śliną, a potem syczeniu, gdy z kryjówki wyskoczyły nagle dwie pary drżących rąk, wymachując w geście poddania, a zaraz potem z kryjówki wypełzły dwie skrajnie przerażone postacie. Bardzo dziwaczne postacie, ale…?
https://www.deviantart.com/andreewal...dier-345717695
Ale to człowiek… I jakaś wystrojona baba…
https://www.deviantart.com/logancure...d-21-706621770
Oboje kompletnie zaskoczeni i przerażenie na widok ciebie i Xenomorphusa…
Przez chwilę gapiłeś się na nich, oni na ciebie. Xenomorphus z sufitu ślinił się wesoło na hełm kolesia. Bestia Kiti przyglądała się z daleka. Wreszcie, kobieta wydukała:
- My… my nie chcemy zrobić krzywdy!... Dobrze? Nie chcemy walczyć, nie chcemy robić krzwdy, jesteśmy przyjaciółmi, ok? Rozumiesz? Nie chcemy walczyć!...
Żołnierz pokiwał potakująco głową, z rękami uniesionymi nad głową.
- Jesteśmy przyjaciółmi, ok? Nie chcemy kłopotów!...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 28-12-2021, 15:35   #953
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
– Już dobrze, przestań! EJ!!!! Przestań, już, to ja!!!
Znieruchomiał, z ręką wpitą palcami w twarz mężczyzny, któremu okrakiem siedział na torsie. Cały drżał i wpatrywał się w swe dzieło wielkimi jak talerze oczami.
- Już dobrze, to ja! – powtórzył ten drugi, powoli uwalniając twarz od ściskającej, drżącej dłoni.
Roztrzęsiony i spocony mężczyzna patrzył na niego jak na widmo. Cofnął konwulsyjnie rękę i chwiejnie odsunął się na bok, siadając na ziemi. Tamten powoli wstał, ocierając twarz.
- Spokojnie, już dobrze, to ja! Nic się nie dzieje, uspokój się trochę, ok?
Tamten dyszał nerwowo, pot kapał z jego bladej twarzy.
- Nic się nie dzieje, ok? To co widzisz, to nie istnieje, ok? Uspokój się, dobra? Uspokój się… Słyszysz mnie?
Tamten wziął głębszy wdech, głośno przełknął ślinę i pokiwał potakująco głową.
- To co widzisz nie istnieje, ok? Rozumiesz? Nic się nie dzieje. Jesteś bezpieczny. Uspokój się.
Tamten pokiwał znów potakująco głową i w akcie desperacji przytulił roztrzęsione ciało do boku drugiego mężczyzny, jak małe dziecko do matki.
- To nie jest prawdziwe, uspokój się…
Kiti patrzyła na nich z daleka.
„To są pacjenci!... To są ranni! A Może By Tak im pomóc? Pacjentom się pomaga! Są ranni! Trzeba ich uleczyć! Trzeba nieść pomoc! E tssss jakie tam trzeba!? Niby czemu trzeba!? Od kiedy coś trzeba!? Od kiedy ktoś inny trzeba i od kiedy ktoś inny nam niesie pomoc!? Od kiedy ktoś jej pomógł, kiedy Stado się rozpadło!? Od kiedy jej ktoś… ale Dirith… Dirith przecież pomaga! Dirith ją chroni! Dirith za nas walczy, za Stado!... Jakie Stado!? Nie ma żadnego Stada! To przez niego Stado nie żyje, przez tego porywczego drowa bez krztyny rozumu, z rządzą mordu zamiast mózgu!... Nie, to nie jest prawda, Dirith nas zawsze bronił!!! Dirith zawsze za nas walczył!!! Walczył bo lubi krew! To jest drow, drowy za nikogo nie walczą, to jest chimera, to jest twór, to nawet nie jest życie stworzone przez Święte Światło, to jest uciekinier, odpad z drowiego laboratorium!!!”
- JAK MOŻESZ TAK MÓWIĆ!? DIRITH NAS BRONI!!!
Obaj mężczyźni zamilkli i znieruchomieli. Kiti również. Spojrzeli na siebie nawzajem. Dzieliła ich przestrzeń całej kamiennej sali, było gdzie uciekać i gdzie się schować, wiec póki co nie wybuchła jeszcze panika pełną parą. Mężczyźni patrzyli na nią jak na zjawę. Jej było po prostu głupio, głupio, głupio!

Teraz drugi z mężczyzn głośno przełknął ślinę.
- To nie istnieje, ok? – szepnął do roztrzęsionego towarzysza. - To co widzisz, to nie istnieje, to po prostu zwykłe zwidy, ok?...

- Może… może wam pomóc…? – wydukała w końcu Kiti.
A co niby miała powiedzieć...!?
- N-nie!... – odkrzyknął mężczyzna, jakby wszystko było w najlepszym porządku. – Wszystko ok! Damy… damy sobie radę!
- Na pewno? – wypaliła z kolejnym inteligentnym tekstem.
- T-tak, nic się… nic się nie dzieje, wszystko ok!...
Patrzyli na siebie w milczeniu.

„Oni na pewno wiedzą gdzie jest HellLight!!! Spójrz na nich! Oczywiście, że wiedzą! Oni wszyscy wiedzą i myślą, że damy się nabrać na nic sztuczki! Parszywe kanalie, bardzo dobrze Światło ich ukarało, a teraz niech oddają Helllight!!!”
- Czy wiecie gdzie…?
Zawahała się.
- Wiecie, gdzie TO jest?
Obaj mężczyźni mieli oczy jak talerze.
- Ale co konkretnie…? – ten jeden kontynuował badawczo rozmowę z własnymi zwidami.
„KŁAMIĄ!!!! KŁAMIĄ, KŁAMIĄ, KŁAMIĄ!!! To oczywiste, że wiedzą!!!”

- Czy wiecie gdzie jest ta ważna broń. Ta bardzo ważna. NIE UDAWAJCIE ŻE NIE!!! WIEM, ŻE WIECIE!!!
Mężczyźni zamilkli na widok wyszczerzonych wilczych kłów.
- Wiem… wiem, że nie istniejesz!!! – wyjąkał wytykając Kiti palcem. – I wiem, że nie możesz mi nic zrobić, więc po prostu sobie stąd idź! – poklepał towarzysza po ramieniu i odwrócił głowę. – To nie istnieje, rozumiesz?! Tego nie ma! Wszystko jest ok!....
Kiti prychnęła przez zęby, zignorowana.
- ODPOWIEDZ MI!!!
- Nie wiem o czym mówisz i nie istniejesz więc możesz sobie już iść!!! – odkrzyknął desperacko mężczyzna i nagle zaczął głośno wyśpiewywać słowa jakiejś piosenki, starając się zagłuszyć głos Kiti i jej warczenie…
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 30-12-2021, 04:28   #954
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Poszło zbyt łatwo. Może i był drowem, może i podkradał się do zwykłych ludzi w ciemnej jaskini, może i znał tylko podstawy skradania się i nie praktykował skradania się i potajemnych podchodów, jak większość jego tchórzliwych, skrytobójczych i "mocnych tylko od tyłu" lecz sadystycznych pobratymców, ale zakradnięcie się do celów poszło zbyt łatwo. Szczególnie Xenomorphusowi. Dirith natomiast miał wrażenie, że mógłby spokojnie zakraść się za plecy żołnierza, nachylić się aby być tuż obok niego z głową tuż obok jego głowy podczas gdy jego bestia zrobiłaby to samo, tylko że z drugiej strony tuż obok kobiety po czym szeptem i ze skupieniem zapytać "i co, widzisz ich gdzieś?" po czym z rozbawieniem oglądać paniczną reakcję.
Ale Dirith skradającym się tchórzem nie był tak więc wprowadzony był w życie trochę inny plan. Dało to jednak mu przykład jak satysfakcjonujące może być skradanie się do celu w szczególności kiedy ten cel ma mimo wszystko jakieś pojęcie, że jest w niebezpieczeństwie i jest na baczności.
Tak czy inaczej wypłoszenie intruzów zakończyło się powodzeniem tym bardziej, że ani kobieta ani mężczyzna nie zaczęli zachowywać się agresywnie. Zamiast tego zaczęli próbować jakoś się dogadać.

- Nie chcecie kłopotów... - powtórzył powoli i z namysłem - ...ale prawie obrażacie mówiąc jakbym był idiotą nierozumiejącym co się do niego mówi... - stwierdził uważnie przyglądając się osobnikom poświęcając szczególną uwagę potencjalnemu uzbrojeniu jakie posiadali, oraz próbując rozpoznać czy są graczami, bestiami, czy też może zwykłymi postaciami z miejsca.

I facet i kobieta wyglądali bardzo… Nietutejszo. Mieli na sobie te dziwne ciuchy, koleś miał przy sobie to dziwne… takie… broń palna? Tak na to mówią, ten nowy wynalazek, podobno gnomy i dwarfy z tym swoim prochem skleciły jakąś tam nową broń, „palną”, taką kuszę strzelającą małymi kulkami z dużą siłą… Ale za dużo roboty z tym całym prochem, sypaniem prochu, nie zamakaniem prochu i innymi bzdetami, żeby szanujący się drow przejmował się jakąś tam irracjonalną bronią palną, skoro kusze i noże do rzucania każdemu wystarczą…
Bestiami raczej nie byli. I w okolicy ich Bestii nie było widać. To chyba po prostu dwójka ludzi, ubranych jak kretyni… Może to ci cali z ekspedycji, ochroniarz i pani naukowiec?

- Chcecie mnie przekonać, że jesteście przyjaciółmi, a mówicie, że mnie nie chcecie... ciekawe... - stwierdził jeszcze raz uważnie rozglądając się po pomieszczeniu żeby spróbować znaleźć więcej czających się osobników, wytężając słuch oraz używając również swojej infrawizji. Jakby nie było, ta dwójka mogłaby być tylko przynętą...

Spojrzeli po sobie.
- Przepraszamy, nie chcemy kłopotów, po prostu chcemy… stąd iść!... – wyjąkała kobieta. – Nie chcemy z nikim walczyć i nie mamy nic wspólnego z tymi tu walkami i z tymi wszystkimi… dziwnymi ludźmi… Po prostu pechowo tu trafiliśmy i chcemy tylko stąd odejść, nie chcemy nikomu przeszkadzać, ok?
Nadal trzymali ręce w górze, ale wyraźnie ulżyło im, że do nich mówisz i rozumieją, co mówisz.
Nikogo więcej nie wyczaiłeś, Xenomorphus na suficie również nie.

- No dobrze, to spróbujmy załatwić sprawę jak przyjaciele, ale jak tacy co chcą sobie pomóc, nie pozbyć się. Kim jesteście, co tu robicie poza ukrywaniem się, skąd tu przyszliście i jak długo jesteście w tym miejscu? - zaczął spokojnie zasypywać pytaniami po kolei.

- Więc… - wyjąkała kobieta. – J-jestem Karolina Lolińska i pracuję dla korporacji StarGaze, ale właściwie od roku…
- Ja właściwie przypadkiem… - wyjąkał koleś. – J-Janusz Sosycz… Wynajęli mnie do ochrony, byłem kiedyś w wojsku ale wyrzucili mnie i przez kumpla… jakoś tak wyszło… zatrudniłem się do ochrony… - bełkotał, patrząc nieufnie na Xenomorphusa.
- Właściwie to StarGaze wysłało nas tutaj, żeby zbadać to miejsce… Nie wiemy co się stało, nawalił nasz sprzęt, komputer, a potem wszystkie pojazdy po kolei… U-utknęliśmy tutaj i straciliśmy całą łączność ze StarGaze… Nie mamy pojęcia co się stało, nikt tego nie przewidział…
- To miała być normalna wyprawa, jak grotołazy, normalne zejście do kopalni i przekopanie tunelu! Mieliśmy pilnować żeby sprzętu nie kradli, miejscowe gangi i złodzieje byli uzbrojeni jak terroryści, ale to…?! Nie pisałem się na to!!!
- Nie wiem jak długo tu jesteśmy, chyba kilkanaście godzin…? Wszystkie komputery i telefony i zegarki zupełnie umarły, nie ma zasięgu ani baterii!

- Czy widzieliście gdzie poszła albo pobiegła wilczyca taka jak ta tutaj? - skinął głową na bestię Kiti

Milczeli chwilę. Mężczyzna skinął głową w tunel.
- Tam podbiegła… Jest ich więcej?!

- Gdzie poszedł ten tchórz w sukience czy piżamie? Tak ten typ co to niby jest kapłanem czy tam magiem, powinien przechodzić tędy niedługo po wilczycy.

- …???
- N-nie widzieliśmy nikogo w sukience…
- Ani w piżamie…
- Kapłan?
- Mag???
- Nie widzieliśmy nikogo takiego! W ogóle… w ogóle staramy się unikać… Tu się dzieją chore rzeczy!
- Spotkaliśmy miejscowych… - zaczęła kobieta. – Nie byli przyjaźnie nastawieni… Potem też coś się stało… L-ludzie… Kiedy nagle wysiadły wszystkie komputery i telefony i łączność, a my zostaliśmy uwięzieni tu pod ziemią, ludzie wpadli w panikę. Niektórzy dostali ataków paniki i manii prześladowczej… Doszło do kilku incydentów… Ludzie byli wściekli na dowódcę… Przestali słuchać, podzielili się, część zaginęła w korytarzach pod ziemią… słychać było krzyki i część po prostu zniknęła… i nie wrócili…
- Miejscowi zaczęli ich zabijać, a potem wszystkim padło na łeb! W tych cholernych korytarzach jest tak ciemno, a nikt nie ma latarki, nic nie działa!!! Ludzie się pogubili w tunelach, pospadali w rozpadliny!

- Czy wiecie co tu się w tym miejscu działo?

- Wszystko szlag trafił kiedy przebiliśmy się do tego tunelu! Zaczęliśmy rozkładać bazę i nagle tunel którym weszliśmy zawalił się a wszystko szlag trafił i wszystko przestało działać! Potem pojawili się miejscowi, dziwne zwierzaki, ludzie dostali na łeb, zaczęli strzelać do siebie w ciemnościach!... Wiesz, gdzie jest wyjście na górę?! Jak wyjść z tych cholernych tuneli?!

- Widzieliście w tym miejscu kogoś wyglądającego na arcykapłana?

- Było trochę miejscowych… Może i kapłani…? Mieli niby jakieś tam długie szaty… Ale ja bym do nich nie szedł, oni napieprzali z cholernych łuków i kusz do ludzi!!! Nie pisałem się na coś takiego!!! Nie pisałem się na zgraję jakichś zasrańców z łukami i wilkami!!! – zerkał na Xenomorphusa.
- Chcemy stąd po prostu wyjść, wiesz jak stąd wyjść?! Błagam!!!

- Chcecie wyjść? Tam są drzwi - powiedział nonszalancko wskazując w kierunku gdzie znajdowało się wejście przez które dostał się do tego miejsca. - Ale powodzenia z wyjściem, drzwi są kamienne. W przenośni i dosłownie ważą tony. Za drzwiami jest przynajmniej ośmiu typów. Wliczając bestie, to bedzie z szesnastu o ile jakieś nie zostały zabite po tym jak nas nimi poszczuli, tak dla zabawy, bo sami bali się podejść bez spróbowania osłabienia nas. Jak nie zdecydują się was zarżnąć dla łatwych dusz to będziecie mieli szczęście i będziecie na zewnątrz... - stwierdził zastanawiając się, czy ludzie z jakimi rozmawiał są po prostu bezdusznymi tworami odgrywającymi zachowania według tego jak właściciel miejsca ich stworzył. Trzeba było przyznać, że twórca miał wyobraźnię wymyślając ich stroje, broń oraz potencjalnie wszystkie te wspomniane rzeczy jakie im niby nawaliły.
Wisienką na wielowarstwowym torcie było również zachowanie, jakby nie wiedzieli jak ten świat działa. Jakby łuki i kusze były czymś dziwnym i wielce niebezpiecznym. Może i strzelały, ale przy sporej dozie szczęścia dało się z nimi uporać. Faktycznie ta ich broń palna i długi czas przeładowania tych krasnoludzkich czy gnomich wynalazków sprawiały, że wspomniane kusze i łuki nadal były dość niebezpieczne, ale jakby nie było podobny ten żołnierz jakieś tam przeszkolenie musiał mieć jeśli nie wywalili go natychmiast po przyjęciu.
Albo byli z innego wymiaru. Skoro był wymiar Bieli, Chaosu, ten z którego pochodził Dirith, Piąty, to może był i Szósty, Siódmy, albo i nie wiadomo jaki, z którego tych dwoje pochodziło, gdzie łuki i kusze były zupełnie niespotykanym fenomenem. Oraz gdzie żyli ludzie na tyle oświeceni, że nawet nie zwracali uwagi na rasę. Dirith wątpił dość mocno, czy skład tych tutejszych ludzi nie wchodziły elfy. Tym bardziej, że była mowa o łukach.
Po usłyszeniu krzyków oraz szczekania Kiti albo jej bestii odwrócił tylko głowę w kierunku, z którego je dosłyszał.

- Wspomnieliście coś o Behemotach? Co o nich wiecie? Czy wy jesteście odpowiedzialni za ich uwolnienie i zesłanie na miasto? - kontynuował nadal spokojnie patrząc w stronę gdzie człowiek wskazał, że pobiegła wilczyca.

- Sugeruję iść za mną. Po pierwsze mam więcej pytań, po drugie zacząłem z wami rozmawiać, nie strzelać z łuków, albo próbować zabić dla szybkich dusz... póki co. - stwierdził obracając się w kierunku gdzie słyszał wilczycę.

- Co wiecie o tej manii prześladowczej? Jakie dokładnie były jej objawy? Im więcej szczegółów tym lepiej. - zadał kolejne pytanie zaczynając iść w stronę szczekania.

- Jak zostaliście wysłani do tego miejsca? Czy wiązało się to z teleportacją, albo utratą przytomności w tym samym czasie przez wszystkich z waszej ekspedycji? Albo zapytam wprost, z której bramy skorzystaliście żeby dostać się do tego wymiaru? - zakończył bez owijania w bawełnę zamierzając sprawdzić, czy są tylko tworami przypisanymi do tego miejsca, czy też może istotami posiadającymi dusze.
Tak czy inaczej trzeba było wziąć się za przeszukiwanie tego miejsca. Przynajmniej po to, żeby znaleźć Kiti (albo jej bestię) i kontynuować poszukiwania arcykapłana albo powodu zaginięcia elfickich archeologów.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 10-01-2022, 19:53   #955
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Chcecie wyjść? Tam są drzwi - powiedział nonszalancko wskazując w kierunku gdzie znajdowało się wejście przez które dostał się do tego miejsca. - Ale powodzenia z wyjściem, drzwi są kamienne. W przenośni i dosłownie ważą tony.

Radość znikła z ich twarzy.

- Wspomnieliście coś o Behemotach? Co o nich wiecie? Czy wy jesteście odpowiedzialni za ich uwolnienie i zesłanie na miasto? - kontynuował nadal spokojnie patrząc w stronę gdzie człowiek wskazał, że pobiegła wilczyca.
- My tylko…? - ucięła kobieta.
Czegoś się bała, ale wzrok żołnierza zmusił ją do mówienia.
- Kiedy kopaliśmy, byli z nami ci cali… archeolodzy… Poszukiwacze sensacji i skarbów… Mówili że wykopaliska, kości, zabytki, że to też jest bardzo dużo warte… Kiedy dokopaliśmy się do pierwszych kamieni, pierwszych ruin, zaczęli w tym grzebać, badać to. Ale kopaliśmy dalej, harmonogram. Mówili że odkryliśmy nieznaną światu cywilizację. Dokopaliśmy się do olbrzymich jaskiń i tam było coś… wielkiego. Coś żywego. Większość ludzi odcięli i po prostu kazali kopać dalej. Miałam… miałam tylko dostęp do niektórych danych… Widziałam filmy i zdjęcia, olbrzymich zwierząt. Olbrzymich. Wielkości wieżowców. Ale potem przebiliśmy się do tunelu, wszystko się zawaliło… Spotkaliśmy miejscowych… Zanim zaczęły się walki, niektórym z nas udało się nawiązać kontakt i porozumieć… Mówili, że te giganty to Behemoty. Że wstrząsy, dynamit i trzęsienia ziemi je zbudziły i rozjuszyły… Nie chcieliśmy ich nasyłać na nikogo!!! One… one biegały wokół luzem już kiedy tu dotarliśmy! Miejscowi mówili, że od wielu lat były tu Behemoty… Może… może je spłoszyliśmy ale nie chcieliśmy…

- Sugeruję iść za mną. Po pierwsze mam więcej pytań, po drugie zacząłem z wami rozmawiać, nie strzelać z łuków, albo próbować zabić dla szybkich dusz... póki co...
- Szybkich dusz…?
- Ok, ok, dzięki! Tak, pójdziemy z tobą, trzymajmy się razem! Chodź, Janusz!...
- Ok!

- Co wiecie o tej manii prześladowczej? Jakie dokładnie były jej objawy? Im więcej szczegółów tym lepiej. - zadał kolejne pytanie zaczynając iść w stronę szczekania.
- Jeden… uuuuh…. Jeden z członków zespołu zachorował gwałtownie… Lekarz powiedział że to zapalenie płuc czy coś w tym… Po lekach niby mu przeszło, ale…
- Ale co? – spojrzał na nią żołnierz.
- Wydaje mi się… Nie chcieli o tym mówić… ale mówili coś o jakimś grzybie… Mówili, że znaleźli u niego jakiś dziwny grzyb i lekarze nie wiedzieli co to właściwie jest. Mieli go wysłać na powierzchnię do szpitala, ale… ale on czuł się już lepiej a potem nagle dostał na łeb, wykrzykiwał że nie robi, że ma gdzieś taką robotę, stał się agresywny, pokłócili się, zrobił jakąś jatkę i wsadzili go w kajdanki… Nie wiem, co się z nim stało… Pewnie już nie żyje, jak reszta… Objawem była początkowo wysoka gorączka, zmęczenie, potem zaniki świadomości, halucynacje z gorączki… Potem inni mieli to samo… mówili, że widzą i słyszą dziwne rzeczy, widzieli twarze, kolory, szef był wściekły, myślał że wszyscy się naćpali czy coś… Ale ja ich znałam, to nie były ćpuny, porządni ludzie, dzień dobry mówili zawsze, nigdy nie pili ani nie ćpali podczas pracy, nawet nie palili… Ludziom odbijało w ciemnościach ze strachu, w kompletnych ciemnościach byli zupełnie pogubienie, po kilku godzinach mieli halucynacje, ataki paniki, zwidy…

- Jak zostaliście wysłani do tego miejsca? Czy wiązało się to z teleportacją, albo utratą przytomności w tym samym czasie przez wszystkich z waszej ekspedycji? Albo zapytam wprost, z której bramy skorzystaliście żeby dostać się do tego wymiaru?
Popatrzyli po sobie.
- StarGaze odkrył podobno najbogatsze pokłady diamentów na świecie… Zaczęli kopać, ale kiedy kopali, mówili nam, że chodzi o coś… głębszego. To było ściśle tajne… Podobno odkryli w głębi ziemi nowy pierwiastek promieniotwórczy, którego gram mógłby zaopatrywać w prąd całe miasta przez 100 lat… Nie wiem już w co wierzyć… Po prostu oni wiercili, wysadzali… Teleportacja? Nie no… windami zjechaliśmy i dalej pojazdami jechaliśmy po prostu w głąb tunelu… Założyliśmy bazę, a tunel się zawalił i utknęliśmy tu.

Dirith ruszył przodem, a nowe towarzystwo ruszyło za nim. Xenomorphus był bardzo zainteresowany nowymi towarzyszami [w sumie kiedy ostatnim razem jadł coś…?] Bestia Kiti mniej, ale zamykała cały pochód.
Doszliście do Sali kolejnej Sali, pełnej wielkich posągów. Przedstawiały istoty o ciele człowiekopodobnym, z głowami zwierząt lub łapami zamiast rąk i ogonami. W większości były silnie zniszczone. W rogach pomieszczenia paliły się prowizoryczne ogniska ze wszystkiego co było łatwopalne pod ręką. Nie dało się zignorować charakterystycznego zapachu krwi. Żołnierz zaklął a Pani Karolina pisnęła w panice i odrazie odwróciła się. W kącie Sali leżały dwa martwe, zakrwawione ciała. Na pierwszy rzut oka dało się ocenić, że poszarpało je jakieś zwierzę i obaj martwi mężczyźni mieli rozerwane szyje.
- Może chodźmy dalej… - sapnął żołnierz.
Wprawne drowie oko zauważyło kolejny napis na jednym z posągów: „prędzej czy później wszyscy mnie spotkają”.
- Powinniśmy wrócić do bazy – jęczała Katarzyna.
- Po co, nic nie działa! – krzyknął Janusz.
- Może da się naprawić!!! Trzeba odkopać ten tunel, nie wiem!!!
- Jezu Chryste, wszyscy tu zginiemy!...

Idąc dalej jedynym możliwym tunelem wkrótce dotarliście do wielkiej groty zalanej częściowo wodą.
https://cdnb.artstation.com/p/assets...jpg?1588529076
Woda jest mętna i zielonkawa, ciężko powiedzieć jak głęboka. Dziwne, z reguły woda w jaskiniach jest krystalicznie czysta… Na ścianie jaskini znajduje się wielka płaskorzeźba. Ciężko powiedzieć co przedstawia. Możecie tam dopłynąć albo przejść po kolumnach i po gzymsach na ścianach.
- Patrz! – zawołała Katarzyna.
https://www.deviantart.com/karezoid/...s-II-484669571
W lewym rogu jaskini leżą rozbite dwa pojazdy.
- Może we wrakach są zapasy, jedzenie, woda, apteczki! – ucieszyła się. – Tylko co robią tu te auta…?!
Tymczasem po prawej od płaskorzeźby znajduje się przejście dalej. Ściany mienią się kryształami.
https://www.deviantart.com/firedudew...ve-2-128406747
To chyba wyjście.
Nie widać nigdzie Kiti. Przepłynęła tam…? Dostrzegasz na drugim brzegu pod płaskorzeźbą mokrą plamę i mokre ślady. Tak, chyba przepłynęła… Poszła tunelem z kryształami.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 19-01-2022, 01:37   #956
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Nowi towarzysze dalej nie sprawiali wrażenia groźnych. Zawsze szansa na to była, jednakże zawsze mogli posiadać jakieś przydatne informacje. Na przesłuchiwanie ich w stereotypowy drowi sposób nie było czasu, w szczególności jeśli zamierzał mieć jakiekolwiek szanse na dogonienie Kiti. Dość zadziwiające było to, że póki co był w stanie spostrzec tylko ślady wilczycy. Mag jakby rozpłyną się w powietrzu, albo zmęczyły mu się nogi od noszenie tej ciężkiej piżamy i postanowił w końcu skorzystać ze swoich magicznych umiejętności i zaczęć lewitować zamiast chodzić. Możliwe, albo coś to gdzieś jest nie tak.
Tak czy inaczej stojąc w miejscu, gadając i czekając jak ósemka KOS przed drzwiami znajdzie sposób na ich otworzenie, nie osiągnie się nic poza mieczem w plecy. Albo może kulą ognia, jak to ich mag szybciej ją rzuci niż jakiś z ich wojowników do nich dobiegnie. Dlatego trzeba było po prostu kontynuować przesłuchanie po drodze. Prędzej czy później można otrzymane informacje zweryfikować w ten czy inny sposób.

- Filmy? Zdjęcia? Zakładam, że jakieś dokumenty z informacjami... a wieżowce to coś bardzo wysokiego?

Towarzysze wyglądali trochę zaskoczeni pytaniem, jakby te filmy i zdjęcia były tak pospolitą i dobrze znaną rzeczą jak powietrze, dobry miecz albo magiczna kula ognia. Po chwili odpowiedzieli:
- Tak to są… dokumenty. Takie… e…? Obrazy, rysunki, tylko że ruchome. Powiedzmy… Wieżowce to takie wysokie budynku, tak… Nie słyszeliście nigdy o zdjęciach i filmach? Który… który w ogóle macie tu teraz rok?

- Nie wiem. Nawet nie zwracam uwagi na liczenie lat, nigdy mi sie to nie przydało. Jakoś się tam je liczy, ale jak ze wszystkim ludzie, elfy, krasnoludy, czy inne rasy liczą po swojemu.

- W ogóle to pierwsze słysze o bramie będącej pod ziemią, ale pewnie co wymiar to obyczaj... Może nie chcieliście ich spłoszyć, ale trzy wylądowały w mieście. Zrobiły niezłą jatkę zanim nie zostały ukatrupione, chociaż były niebezpieczne tylko dlatego, że wyglądało na to jakby ktoś nimi kontrolował. Albo przynajmniej tak to wyglądało po tym jak pozbyłem się pierwszego.

- O nie…
- Ci wcześniej, ci co ich spotkaliśmy, z tymi łukami… Byli wściekli, że spłoszyliśmy te zwierzęta… w ogóle byli wściekli… Twierdzili że zburzyliśmy spokój świątyni. Tłumaczyliśmy im, ale oni twierdzili że już za późno, że szef i kierownictwo spaprali sprawę i wkurzyli miejscowych… Nic nie pomagało, nie dawali się przekonać, że my tu tylko próbujemy trochę grosza zarobić… Kiedy wpakowali komuś pierwszą strzałę zrozumieliśmy że oni nie żartują, że to jakieś dzikusy i fanatycy!
- Czy ktoś kontrolował te stworzenia nie wiemy. Być może. To na pewno nie my!!!
- Zdecydowanie nie!!!

- Wy sie cieszcie, że nie jesteśmy w lesie. Jak są fanatyczni na temat swoich świątyń, tak jak wejdziesz to ich nieoznaczonego niczym normalnego lasu, to najpierw nafaszerują cie strzałami, potem zaczną przesłuchiwać dlaczego zniszczyłeś ich dom i święte ziemie jeśli jakimś cudem przeżyjesz. Nie ważne co albo jak powiesz, są w stanie przekręcić wszystko co się tylko da tylko po to żeby wyszło na to, że to oni mają racje. Ludzie są poniżej nimi. Tylko plagą niszczącą wszystko dla tego waszego zysku. Za dużo ścinają drzew... Za dużo polują, bo nie tylko dla siebie ale na sprzedaż... Ale trzeba przyznać, że do dzikusów im daleko. Zobaczylibyście jak się zachowują orki...

- Ale pewnie jeśli macie coś wspólnego z ich kontrolowaniem, albo jeśli ta wasza misja miała polegać bardziej na przejęciu nad nimi kontroli niż kopaniu w poszukiwaniu diamentów lub tych innych wspomnianych rzeczy, to pewnie tak jak jej tam zostałaby zastrzelona zanim zdążyłaby się wygadać, co nie żołnierz? - stwierdził odwracając się w stronę nowych towarzyszy chcąc zaobserwować ich reakcję na właśnie wypowiedziane wnioski jakie wpadły mu do głowy

- Panie, pierwszy raz na oczy widzę te stworzenia! – zapewnił Janusz. - Jak ja panie, kontrolować?! Jak to takie kontrolować?! To się rzuciło na nas jak tylko nas zobaczyło! Ludzie mówili że samochodami rzucały wokół jak zabawkami!
- Nie wiedzieliśmy nawet, że te całe Behemoty w ogóle istnieją!
- Ja bym tu w życiu panie nie zlazł gdybym wiedział co tu siedzi!!!
- Miejscowi twierdzili że to były święte zwierzęta i że nie wolno ich ruszać! No ale my nie chcieliśmy…

- Dla fanatyków nie ma to najmniejszego znaczenia. Bo jak można nie było wiedzieć wszystkich możliwych konsekwencji swoich akcji? Jak można nie robić wszystkiego celowo i coś mogło stać się przypadkiem? Powodzenia z przekonaniem ich, że jakakolwiek twoja czynność nie była z góry zaplanowana, przemyślana i w pełni zamierzona. Jakby sami byli w stanie przewidzieć, zaplanować, wykonać tak jak zamierzając bez przypadkowych, nie zamierzonych ani przewidzianych konsekwencji... Założę się, że nawet bogowie nie są na tym poziomie... A oni wymagają od wszystkich innych do takiego poziomu postrzegania, w szczególności jeśli chodzi o cokolwiek z nimi związanego, albo przez nich posiadanego. Nie wspominając o wymaganiu, żeby wszyscy byli w stanie przewidzieć ich punkt postrzegania, metody myślenia i samemu w ten sposób myśleć. Oczywiście jeszcze dodatkowo przedłożyć ich rasę przed wszystkie inne, ale to dopiero po przyjęciu ich toku myślenia i postrzegania... znaczy się nie ich toku, tylko tego toku myślenia, postrzegania i przewidywania jakiego nawet bogowie nie są w stanie przyjąć... - Dirith tylko pokręcił głową. - I dlatego nie biorę się za filozofie, szczere zabijanie jest o wiele prostsze...

Kiedy Dirith doszedł do zwłok przyjrzał się uważnie ranom starając się rozpoznać czy mogły być zadane przez Wilczycę.
Wyglądało na to, że rany zdecydowanie zadało zwierzę o dużych kłach. Mógł to być wilk.

Następnie zwrócił również uwagę na to jakie ślady znajdowały się w pobliżu, czy wilcze, czy inne zwierzęce lub również ludzko-podobne.
W pobliżu były ślady ludzi, ale były to prawdopodobnie ślady tych, co zginęli. Znajome ślady Kiti były wszędzie wokół, przy ciałach też.

Kiedy było wiadomo jakie istoty mogły mieć coś wspólnego z sytuacją jaka zaszła przyszedł czas na standardowe i powierzchownie przeszukanie zwłok w poszukiwaniu czegoś przydatnego. Oczywiście jak to przykładny stereotypowy drow szukał jakiegoś sztyletu lub noża. Oczywiście mając oko na mięso armat... znaczy si nowych towarzyszy, żeby ocenić ich reakcję na to jak po kolei opróżnia kieszenie wyjmując jakieś nieznane przedmioty jednocześnie dopytując się o niektóre.

Obserwowali cię, jak grzebałeś w zwłokach. Kobieta z rozpaczą i odrazą, facet ze swoistym zaciekawieniem. Wziąłeś nóż, owszem, był. Były również portfele z dziwnymi pieniędzmi i cienkimi prostokątnymi kartami, jakieś urządzenia które twoi towarzysze nazwali „komórkami” ale stwierdzili że są na nic, bo „baterie nie działają”.

Przeszukanie miało również na celu sprawdzenie czy ciała pozostawiły po sobie dusze. Co prawda powinny w swoim czasie zniknąć jeśli pozostawiły po sobie to co wszyscy inni gracze. Było również wiele możliwości dlaczego jeszcze nie zniknęły. Albo nie byli graczami, albo twórca miejsca ingerował w sposób jaki rozpływają się ciała, albo jeszcze się nie odrodzili. Możliwości w piątym wymiarze była zbyt dużo żeby wymienić. Było też prawdopodobne, że to Kiti zabrała dusze jakie po sobie pozostawili i ciała jeszcze z jakiegoś powodu pozostały w miejscu.
Towarzysze wyglądali jakby ciała pozostające na miejscu były najnormalniejszą rzeczą na świecie... czyli są bardzo nowi w tym wymiarze albo jednak graczami nie są.

Dalsza podróż zaczynała coraz bardziej przypominać spacer w podmroku z drowem bawiącym się nożem, podrzucającym i łapiącym owy nóż albo przekładającym go między chwytami starając ocenić się jego środek ciężkości. Tak czy inaczej podziemia to podziemia, więc Dirith czuł się prawie jak w domu, gdyby nie to, że był chimerą, nie zwykłym drowem szwendającym się na patrolach w podmroku zastanawiając się jak wbić sztylet w plecy niewygodnemu koledze i zwalić winę na byle jakiego innego mieszkańca podmroku. Co prawda trochę czasu na patrolach spędził, jednakże przez dobrych parę lat z podmrokiem nie miał za wiele wspólnego. W szczególności w porównaniu z jego pobratymcami żyjącymi tam cały czas. Nie można było jednak powiedzieć, że Dirith nie miał pojęcia co robi.
- Jak wy nie zostawiliście tu tych krasnolodzkich wynalazków to możliwe, że zostały tu pozostawione jako przynęta. - dodał przyglądając się wodzie.
- Eeee…?
- Jeden z tych całych Behemotów mógł je rozwalić – zauważył koleś. – Mógł je… kusszszwa…! – w histerii strzepał z rękawa lepką, przezroczystą grudkę śliny która skapnęła na niego z góry.
Xenomorphus syknął wesoło, rozbawiony tym, że nowi towarzysze panicznie się go bali.
- Dokładnie. To już nie wasze zabawki, nie radzę ruszać.

Przyszedł więc czas na zwiad. Nie żeby Dirith był tchórzem. Po prostu nie było powodu na bezmyślne parcie do przodu. W szczególności w podziemiach, gdzie czasami nawet dla chimer Riktela nie kończyło się to dobrze. Dlatego trzeba było posłuchać drowiego przeczucia, żeby nie mącić w wodzie tylko spróbować znaleźć własną drogę. Tutaj bardzo pomocna okazała się bestia.
Xenomorphus poszedł wiec grzecznie na zwiady po suficie bez problemu. Dotarł na drugi brzeg szczęśliwie i bez problemów. Dodatkowo miał za zadanie sprawdzić mokrą plamę po drugiej stronie zbiornika, czy prowadziły od niej ślady Kiti. Xenomorphus jak to wierna bestyja po zbadaniu i rozpoznaniu śladów zacisną jedną łapę, po czym wyprostował kciuk w górę potwierdzając przypuszczenia Diritha.
Czyli dalej trzeba było po prostu przedostać się na drugi brzeg. Jednakże Dirith nie zamierzał wchodzić do mętnej wody w podziemiach jeżeli nie musiał. Coś musiało tą wodę poruszyć z zamęcić. Było również mało prawdopodobne, że pływająca wilczyca była w stanie zamęcić zbiornik tej wielkości. Dlatego do przedostania się na drugi brzeg trzeba było wykorzystać Xenomorphusa.
Drow nie marnował więc czasu, tylko nakazał bestii wrócić z powrotem.
- To radzę się trzymać. - powiedział kiedy Xenomorphus do niego przyszedł i zaczął się obniżać żaby umożliwić wejście na niego. Dirith wszedł na niego, następnie przed bestią Kiti obniżył się płasko i poziomo ułożony czubek ogona, żeby ułatwić jej wejście, po czym drow zamierzał jedną ręką przytrzymać się swojej bestii, drugą ręką przytrzymać bestię Kiti za fałdy skóry na karku. Jeśli Xenomorphus był w stanie przewieźć wszystkich na raz, to również pozwolić na siebie wejść nowym towarzyszom. Jeśli nie, to najwyżej zostanie wysłany po nich drugi raz. Ważniejsze było, żeby był w stanie obrać taką drogą, żeby było można się na nim utrzymać podczas kiedy przechodził na drugi brzeg po ścianie.
Oczywiście cały czas Dirith uważnie obserwował wodę. Bardzo mu się nie podobała. Coś w niej mogło być, dlatego był tak na prawdę przygotowany do walki jeśli miało coś z tej wody wyskoczyć i zaatakować. Jeśli nic takiego się nie stało, to nie pozostało nic innego jak zejść z Xenomorphusa, przyjrzeć się płaskorzeźbie po czym ruszyć dalej za Kiti.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 30-01-2022, 11:11   #957
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
„Gdzie jest w końcu ten HellLight!? Ile jeszcze mam czekać!? Kto jest odpowiedzialny za ten bałagan!? Kto w ogóle ogarnia ten świat, taki tu bałagan!? Czy ktoś w ogóle nad tym panujesz!? Czy leci z nami pilot!? Jak to możliwe, jak jak jak, porządny kleryk, uczciwy elf i wilk, nie może nawet załatwić jednej łatwej sprawy!? Ile może trwać odzyskiwanie jednego sejmitaru!? Kto dopuścił do tego że tyle to trwa!? Świat schodzi na psy, psy psy!!! Mi się należy! Jak nie mi to komu!? To jest skandal, skandal skandal!!! Chaos!!! Nikt nad niczym nie panuje!!! Ktoś musi zrobić z tym porządek w końcu!!! Pewnie dlatego taki bajzel, nikt dotąd nie potrafił tego ogarnąć!!! Jak tylko odzyskam HellLight, wrzecie coś z tym zrobię!!! Jak nie ja to kto!? Ktoś przecież musi! Widocznie nikt inny nie potrafił, żenada, żenada, żenada!!! Ktoś musi to zakończyć! HellLight należy do mnie! Nikt inny nic z tym nie zrobi!!! Leniwe kanalie bez kompetencji!!! Oddawać mój HellLight!!!”
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 30-01-2022, 16:20   #958
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Więc uzyskałeś świadomość. Świadomość siebie. Swojej wolnej woli. W dniu, kiedy zdajesz sobie sprawę, że twoja matka, twój stwórca, i ty, to dwie różne istoty, uzyskujesz siłę sprawczą. Masz tyle energii. Tyle życia przed sobą. Tyle marzeń i planów. Tyle rzeczy do zrobienia. Zaczynasz poznawać świat, tworzyć, niszczyć, z niepohamowaną energią i motywacją. Czujesz się wolny. Szczęśliwy. Ważny. A później pojawiają się oni. Zakazy. Nakazy. Komentarze. Drwiny. Z jakiegoś powodu uznajesz, że są lepsi od ciebie, inaczej byś ich nie słuchał i im nie wierzył. Dopada cię zwątpienie. Zwątpienie, które ostatecznie zabije twój umysł, twoją odwagę, kreatywność i motywację. Słyszysz, że nie możesz. Że się do tego nie nadajesz. Robisz to źle. Powinieneś robić to inaczej. Nigdy nie będziesz robił tego właściwie i wystarczająco dobrze. Pojawia się smutek, rozczarowanie, złość. I strach. A strach, kiedy raz przyjdzie, nie opuści cię już nigdy. To, co kiedyś było błahostką, staje się ciężarem obarczonym milionami problemów, rozterek i niepokojów. Ponieważ ludzie wokół ciebie nie chcą być gorsi od ciebie. Chcą, żebyś był Taki Jak Oni, tylko trochę gorszy, oczywiście. Ponieważ demony żywiące się ich strachem, bólem i bezradnością potrzebują więcej pożywienia, by nie zabić żywiciela. Martwy, nie ma uczuć. Ludzie nie chcą być sami ze swoimi demonami, wysysającymi z nich życie. Wolą wciągnąć kogoś w dół, gdzie demony będą żerować na waszych duszach, niż pomóc komuś wstać i wygrzebać się z dołka i zostać sam na sam z demonami. Co zabawne, od pomagania innym nikt jeszcze nie pozbył się demona. Nie tak niszczy się demony, nieprawdaż?
- Verion…?
Więc z każdym dniem… Z każdą chwilą… Widzisz coraz mniej i mniej sensu. Czujesz coraz większą i większą rozpacz, złość i pustkę. Ponieważ coraz bardziej zdajesz sobie sprawę z nadchodzącego nieuniknionego końca pozbawionego tego wszystkiego, co miał zawierać. Miało być szczęście, spokój, stabilność. W końcu na to pracowałeś całe życie. Ogarnia cię poczucie braku sprawiedliwości. Tej samej sprawiedliwości, którą wymyśliły istoty śmiertelne, aby znaleźć motywację do egzekwowania prawa, które również one same wymyśliły. Ale instynkt, przeczucia, dusza, są silniejsze niż rozum. Z każdą kolejną chwilą zauważasz, jak wszystko, w co wierzyłeś, co ci wmawiano, rozsypuje się w pył na twoich oczach, a ty odwracasz wzrok, by nadal udawać, że wszystko jest tak, jak miało być. Prawda jest bolesna, ale to życie w kłamstwie zabija.
- Verion, wszystko w porządku? – ponowiła nieśmiało Almanakh.
Verion spojrzał na nią w zagubieniu, próbując ukryć wszystko co teraz czuł.
* * *
Kiti;
Więc ruszasz dalej w jednym kawałku…

Dirith;
Zapakowanie towarzyszy na Xenomorphusa było nie lada wyzwaniem. Głównie dlatego, że oni sami nie chcieli na niego wsiąść… Trudno ich winić, większość ludzi po prostu nie przywykła do takiego towarzystwa…
https://www.youtube.com/watch?v=l9YlatOiGnU

W końcu jednak po wielu awkward momentach udało się zapakować Karolinę Lolińską i Janusza Sosycza na grzbiet Xenomorphusa [narrator spogląda znad kartki na MG. MG szybko odrzuca flaszkę po melisie i z uśmiechem pokazuje kciuk w górę]. Sam Dirith również się zmieścił a ponieważ Xenomorphus ma siły za 10 nie stanowiło dla niego większego problemu udźwigniecie trzech osób. Również wspinaczka po ścianach na sufit nie była problemem dla bestii, dla której sprint po powierzchniach pionowych i do góry nogami to codzienność. Jaskinia była dla niego wyjątkowo łatwą powierzchnią do wspinaczki i wkrótce pomimo kontynuacji paniki dwóch z trzech jeźdźców, dotarliście szczęśliwie nad drugi brzeg. Woda pozostała nieruchoma i pomimo bacznej obserwacji nie zauważyłeś niczego niepokojącego. Ostrożnie zeszliście zatem po ścianie na drugi brzeg [Xenomophus: [mamrotanie] taaaa, „zeszliście”…] Ruszyliście tunelem z błyszczącymi kryształami wystającymi ze ścian. Kryształy wyraźnie ciekawiły Karolinę i Janusza.
- To prawdziwe diamenty…?
Janusz podniósł z ziemi jakiś odłamek i schował do kieszeni. Po chwili próbował zdrapać ze ściany kawałek kryształu, ale nie udało mu się. Szliście tunelem kilka minut, kiedy Bestia Kiti podążająca nadal za wami zaczęła nagle stroszyć się i warczeć, a Xenomorphus zatrzymał się i syknął przyprawiając Janusza i Karolinę o kolejny zawał. Po chwili już mieli jeszcze jeden zawał, bowiem to właśnie przeżywają osoby z miasta, które kilka razu w życiu widzą sarnę na żywo i to z daleka, a tu nagle z kilu metrów widzą to:
Dauntless-umbral-nayzaga.jpg (1920×960) (mein-mmo.de)
W ścianach tunelu pojawiły się nagle jakby dwa portale, z których wylazły dwa niezbyt urodziwe stworzenia. Oba były identyczne, oba miały jakieś pięć metrów długości i zajęły swoimi cielskami połowę szerokości tunelu. Bez zbędnych ceregieli po prostu zwróciły się pyskami i zębiskami w kierunku was i wrzeszczącej wniebogłosy Karoliny i przeklinającego pod niebiosa Janusza.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 04-02-2022, 06:44   #959
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith za bardzo nie cackał się z pomocą dodatkowym pasażerom Xenomorphusa. Po prostu wpychał albo wciągał według potrzeb nie raz dodając "byście sie opanowali trochę" albo "na pewno tymi metalowymi puszkami co nazywacie autami podróżuje się gorzej". Prędzej czy później na szczęście udało się wszystkich załadować. Potem pozostało już tylko przejść po ścianie trzymając pasażerów w miarę pod kontrolą. Na szczęście nie panikowali kompletnie i jakoś się opanowali przed zleceniem z wierzchowca i wylądowaniem w wodzie.
Co prawda może dzięki temu udałoby się dowiedzieć czemu ta woda jest taka mętna, jednakże Dirith tak na prawdę nie chciał tego wiedzieć. Nie było mu to potrzebne. Bardziej był mu potrzebny trop Kiti, a jeszcze bardziej sposób na uspokojenie jej i pozbycie się tych jej halucynacji albo wyzwolenie jej z pod kontroli czegoś co się z nią komunikowało. Dodatkowo pewien pomysł jaki wpadł mu do głowy bardo go niepokoił. W szczególności jeśli chodzi i te halucynacje jakie mieli ponoć żołnierze z ekspedycji. Niestety żeby być pewnym potrzebował o wiele więcej informacji do jakich albo nie miał dostępu, albo nawet nie za bardzo wiedział gdzie ich szukać. Nie wspominając o czasie jaki trzeba by było poświęcić na zebranie informacji, co niestety było dość poważnym problemem ze względu na brak wspomnianego czasu jaki w pierwszej kolejności trzeba było poświęcić na pomoc Kiti. Jednakże jeśli się nie mylił, to podążenie tropem tych halucynacji mogło pomóc Kiti. Mimo wszystko tak czy inaczej trzeba było wpierw wspomnianą Wilczycę znaleźć. Potem Arcykapłana, a może potem tego maga co z nimi tu przyszedł.
Po rozładowaniu ludzi przerażonych najnormalniejszym środkiem lokomocji w piątym wymiarze przyszedł czas na dalsze podążanie tropem. Dirith zwrócił jednak uwagę na to, czy odstęp między krokami Kiti był wydłużony co mogłoby wskazywać na to, że poruszała się biegiem.
Wyraźna zmiana zachowania obu bestii nie uszła jednak jego uwadze. Zatrzymał się więc bezszelestnie i zaczął uważnie wszystko obserwować. Bestie zdawały sie patrzeć na przód, więc obejrzał się za siebie żeby nie zostać zaskoczonym od tyłu. Oczywiście nie zignorował również i sufitu podczas swojej obserwacji. Nie było to jednak potrzebne, gdyż wyczuci przeciwnicy postanowili ujawnić się z kierunku, w którym zmierzali. Ludzie oczywiście zaczęli panikować. Dirith natomiast nonszalancko wskazał nożem od portalu do portalu.
- I tu są dwa przykłady teleportacji z użyciem portalu. Na pewno przez coś takiego nie przechodziliście? - po raz kolejny dopytał się jednak tym razem nie oczekując odpowiedzi.
Zamiast tego uśmiechnął się tylko jednocześnie odwracając w stronę przeciwników.
- No dobra żołnierz, kończ srać w gacie i pokaż co potrafisz, ten po lewej jest twój. - powiedział zaczynając iść do przodu. Xenomorphus w tym czasie zdawał się być coraz bardziej zniecierpliwiony oraz chętny do rozpoczęcia walki.
Owe polecenie prawie zostało wydane, jednak przed atakiem bestia miała wykonać jedną bardzo ważną czynność:
podstawić pod stopę Diritha ogon, żeby mógł na niego wejść po czym zaprzeć się o łączenie segmentów. Dzięki temu mógł zostać pchnięty do przodu z wystarczającą siłą aby móc polecieć w stronę tego przeciwnika po prawej.
Następnie Xenomorphus wreszcie dostał pozwolenie do ataku. Nie wahając się ruszył po ścianie. Nie zapomniał oczywiście cisnąć Dirithem celując tak, aby jego właściciel przeleciał obok głowy nowo przybyłego piekliszcza. Następnie skierował się na sufit zamierzając zająć pozycję nad nimi aby móc ukąsić któregoś z góry.
Dirith w tym czasie oczywiście nie próżnował, tylko podczas lotu szykował się do wbicia tego znalezionego noża w oko przeciwnika podczas gdy przemieszczał się obok jego głowy. Jeśli byłby za daleko, zawsze mógł tym nożem rzucić. Dodatkowo był ciśnięty pod takim kątem, aby po przeleceniu obok głowy kontynuować lot tuż nad barkiem i bokiem przeciwnika. Dzięki temu mógł wbić w niego Tysiąc Ostrzy uformowany w bardzo ostry hak. Dzięki temu do ataku miał zostać cały impet jaki został mu nadany przez jego bestię. Oczywiście zamierzał użyć tego haku do zatrzymania się na plecach przeciwnika, gdzie po wychamowaniu przez rozcięcie grzbietu miał zamiar spróbować utrzymać równowagę aby być w bobrej pozycji do kolejnego ataku.
Niestety jego plan posiadał jedną zasadniczą wadę. Jeśli przeciwnik zdecydowałby się otworzyć paszczę oraz przesunąć ją nieco w bok, Dirith po prostu wleciałby do jego paszczy. Jednakże w takim przypadku drow zamierzał wylądować w tej paszczy ostrzami do przodu po czym zacząć nimi ciąć co się tylko dało aby dać do zrozumienia przeciwnikowi, że prędzej się nim udławi niż połknie go żywcem.
Jak to się mówi w Piątym Wymiarze: "Ginie się przynajmniej pięć razy"
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 21-02-2022, 20:38   #960
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Co cię sprowadziło aż tutaj, usiądź, weź krzesło. Każdy tutaj musi zapłacić cenę, powiedz mi, co to będzie dla ciebie?
- Każdy ma swoją cenę do zapłacenia.
- Bardzo nierówne te ceny nie uważasz? Może jako walczący za te wszystkie wyższe wartości i sprawiedliwość, jako dobra przyjaciółka zrobiłabyś coś z tym, tutaj wokół. Z głodem i śmiercią w którą nas wpędziliście.
- Ci którzy was wygnali dawno już nie żyją.
- A wam którzy żyjecie, nie przeszkadza to tutaj, wszystko wokół? Myślę, że powinnaś spędzić tu dzień czy dwa, no powiedzmy kilka godzin, może ci się uda. W przeciwieństwie do niektórych my jesteśmy gościnni.
- My też bylibyśmy gościnni gdybyście nie porywali ludzi i nie składali z nich ofiar. Zresztą proszę, wiesz, że nie bawi mnie to tu wszystko wokół ani wasze cierpienie.
- Tak tak, wszyscy odwracają oczy. Może właśnie powinniście zobaczyć… z bliska… Poczuć…?
- Znasz moje zdanie, tak po prostu jest, wybraliście taką drogę, my inną.
- Niczego nie wybraliśmy.
- Wiesz że to nie jest prawdą, nie wygnano was to po prostu bez powodu. I póki ten powód istnieje nic się nie zmieni.
- Jest wam to bardzo na rękę, prawda? Zakazujecie tego, bez czego nie jesteśmy w stanie tu przeżyć. Bardzo wygodne, prawda?
- Nie zezwolę na coś co zniszczy to co bronię. Nie uważasz ze to byłoby głupie?
- Czyli to wszystko wokół to efekt waszej wielkiej mądrości?
- Naszej mądrości, głupoty i waszej głupoty i mądrości.

https://www.youtube.com/watch?v=L9FA...cuM5&index=201

*
"Almanakh..."
- Nie jestem zainteresowana tobą, interesuje mnie tylko HellLight!!!
- Zabawne. Nigdy nie usłyszałem jeszcze czegoś takiego.
- Jakiego, jakiego, jakiego!?
- Lekceważącego.
- No i co, co, co!? Nie mam czasu na twoje gierki! Wy wszyscy…! Wszyscy mi tylko przeszkadzacie, ciągle, ciągle, ciągle!!! Kłamiecie!!! Oszukujecie!!! Zdradzacie!!! Kradniecie! Ukradliście mój HellLight!!!
- Naprawdę myślisz, że jesteś inna niż wszyscy inni?
- Oczywiście, oczywiście, oczywiście!!! Zresztą co za różnica!? Chcę tylko HellLight!
- Tylko?
- Nie interesuj się mną, zajmij się swoimi sprawami i dajcie mi wszyscy spokój!
- Spokój?
- Nie słyszę cię lalalalala!
- Nie?
- Dlaczego mnie prześladujecie wszyscy!? Dlaczego wszyscy niszczycie mi życie!? Zobacz do czego mnie zmuszacie!
- Do czego?
- Ty nie masz innych zajęć!?
- A ty?
- Myślisz że jesteś zabawny czy coś!?
- Co?
Straciła cierpliwość i zatrzymała się, odwróciła, zjeżona, warcząc i obnażając kły. Odpowiedziało jej prychnięcie szczerego rozbawienia.
- Jestem naprawdę bardzo zajęta teraz!!!
- Teraz?
„Nie, nie, nie. Oni właśnie tego chcą!!! Chcą mnie zatrzymać, zagadać, powstrzymać!!! A w tym czasie kradną Hell Light coraz bardziej i bardziej, dalej i dalej, aż ukryją go gdzieś na końcu świata!!!”
Odwróciła się i zaczęła biec dalej, ignorując zaczepki.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172