Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-10-2022, 20:51   #981
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- To dość zabawne, nie uważasz…? Że jeszcze dotąd się nie spotkaliśmy. Jestem młodszy od ciebie. Tak bardzo młodszy. Zabawne.
Timewalker nie zwrócił uwagi na jego słowa.
– Zabawne, jak bardzo świat nie jest sprawiedliwy – kontynuował, niewzruszony. – Podczas gdy wszyscy usiłują zamknąć go w ramy sprawiedliwości i dobra. Doskonale wiedząc, że sprawiedliwość nie istnieje. Całe wieki czekają na zbawienie. Na dobro, sprawiedliwość. Zbawienie. Zabawne, Timewalker, że wszyscy chcemy tego samego. Spokoju. Szczęścia. Przyjemnej egzystencji. Doskonale wiedząc, że to niemożliwe.
Timewalker usłyszał część tych słów i wyraźnie wywołały w nim gniew. Czarnowłosy uśmiechnął się tylko litościwie.
– Niektórzy muszą stale sprzątać bałagan po poprzednich pokoleniach… Wciąż mierzyć się z faktem, że ich wizje snute lata temu są nadal tak samo odległe jak wtedy. Będąc śmiertelnikiem wyobrażałem sobie niestworzone rzeczy. Niestworzone wizje. Miliony możliwości. Nigdy nie przypuszczałem, gdzie się znajdę. Tu i teraz, w tej chwili. Nie marzyłem o tym w najśmielszych snach. Mój umysł nie znał nawet takich opcji, ani możliwości. A teraz jesteśmy tu, Timewalker, w tej chwili, w tym miejscu i czasie. Być może to również nie jest przypadek. Mam urodziny. Kiedyś miało to jakieś znaczenie. Jak wiele innych rzeczy. Słońce, ciepło, światło, jasność, ciemność, wiatr, miłość, radość, strach, ból, wszystko miało kiedyś inne znaczenie. Nigdy nie spodziewałbym się, jak wielkie miało to znaczenie. Im dłużej patrzymy w Mgły, im dłużej czujemy ich wspaniały dotyk, im bardziej oślepia nas Światło, tym bardziej zatracamy się, Timewalker. Wszystko co kiedyś było nieosiągalne, jest teraz na wyciągnięcie ręki. Ale nie chce się nam po to nawet sięgnąć, Timewalker. Co się z nami stało? Co się stało z naszą wizją pokoju i jedności? Z wizją wspaniałego nowego Wymiaru. Teraz, kiedy go mamy, tu i teraz.. Nie, żebym narzekał czy krytykował własne dzieło… Jestem w dużej mierze… zadowolony…? Nie pamiętam już, co znaczy być zadowolonym. Kiedyś sądziłem, że wiem. Że wiem, jakie to będzie cudowne uczucie. To miało być to. Ale teraz nie jestem wcale tego taki pewien. Co zrobiliśmy z tymi idealnymi wizjami?
Powoli uniósł dzierżony w dłoni sejmitar. Ślepia Timewalkera zabłysły aż, a jego źrenice zwęziły się natychmiast. Czarnowłosy spojrzał znacząco na dzierżoną broń, oglądając ją, jakby widział ją po raz pierwszy.
- Czy to nie zabawne…? – mruknął, podziwiając wciąż piękne ostrze. – Tyle trudu… Tyle wizji i planów, Timewalker… Zapominamy o prostym pytaniu, którego zadać nam nie wolno. Zapominamy o odpowiedziach, których nie jesteśmy w stanie dosłyszeć. Piękny, prawda?... Verion się postarał. Zabawne. Nawet dla śmiertelników, chciało mu się aż tak postarać. Heh, nie oszukujmy się, zrobił to dla Almanakh. Miłość. Zabawne. No ale w końcu śmiertelnicy też muszą mieć jakieś wizje na temat naszej wielkości i potęgi… Ballady i opowieści, tego typu rzeczy… - nadal był zajęty bardziej oglądaniem broni, niż obecnością Timewalkera, który łopotał potężnymi skrzydłami w powietrzu nieopodal przed nim.
Nocnie niebo było czarne i pełne burzowych chmur. Klimatyczne. Podobało mu się takie. Wiał silny wiatr, dodatkowo zwiększając dramatyzm głośnych uderzeń ogromnych skrzydeł czarnego smoka. Obecność Timewalkera nie robiła na czarnowłosym większego wrażenia. Podobało mu się, niebo, noc, chmury, czarny smok, jego płonące niematerialnym ogniem ciało, jego spojrzenie kompletnie szalonej istoty bez duszy. Timewalker spotkał tę istotę po raz pierwszy, a jego upośledzony i spaczony umysł nie potrafił odczuwać ani lęku, ani respektu wobec tej nowej zagwozdki. Kruk siedział w oddali na dużym, zupełnie martwym i suchym drzewie, w swojej najbardziej pierwotnej postaci ogromnego, płonącego czarnym ogniem kruka. Z zadartym do góry dziobem obserwował w milczeniu całą scenę błyszczącymi, ptasimi oczami, ptasim zwyczajem raz po raz obracając lekko głowę na boki. Czuł się bezpiecznie. Był tu tylko po to, aby patrzeć.
- Hell Light, kolejna zabawka, kolejny zabawny żart Mgieł Chaosu i nieskazitelnej Bieli – prychnął drwiąco czarnowłosy. – Zabawne. Moja wizja. Chaos i Biel razem. Tworząc. Połączone. HellLight jest zabawnym zaczątkiem tej wizji. A to oznacza, że Verion eony przede mną miał tę samą wizję. Zabawne. Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest umierać, Timewalker?
Smok milczał i obserwował.
- Z tego co wiem, już raz umarłeś – kontynuował czarnowłosy. – Ja również miałem okazję tego doświadczyć. To było bardzo, bardzo dawno temu. W imię czego…? Tego dnia byłem zadowolony i szczęśliwy. Zwyciężyłem tamtego dnia. Wiele razy. Na wielu płaszczyznach. Ale to nie było wcale takie trudne, zwyciężać. Byłem zawsze o krok do przodu przed wszystkimi. Tak już po prostu jest, Timewalker… Taka jest jedyna sprawiedliwość jakiej zaznamy… Taka jest kolej rzeczy…
Opuścił ostrze HellLight wzdłuż ciała i podniósł wzrok, zajrzał w płonące ślepia smoka.
- Tak już po prostu jest… - szepnął.


* * *


Sprawa była z grubsza przesądzona. Ale czy na pewno?... Czarnowłosy został zaskoczony nagłym impulsem, wewnętrznym przeczuciem. Początkowo próbował je zignorować, ale nie był w stanie. Ponieważ owy impuls pojawił się nieopodal, duchem i ciałem. Czarnowłosy uśmiechnął się aż z niedowierzania.
– Proszę, proszę… - mruknął pod nosem, bardziej do siebie.
Bardziej z przyjemnego zadowolenia i ekscytacji, niż z gniewu. Siedem widmowych, płonących psów o zewnętrznych szkieletach wyłoniło się z nicości, nieopodal Kruka, krążąc nerwowo wokół niego niczym hieny, zadzierając głowy do góry z wrogimi powarkiwaniami, pokazując zęby i otwierając paszcze.
- Pojawiłeś się jednak – odezwał się z nieukrywanym rozbawieniem i podziwem czarnowłosy.
- Cóż, postanowiłem spełnić dawne marzenia o podróżowaniu i poznawaniu innych… kultur… - uśmiechnął się zakłopotany Verion.
- Nie sądziłem, że się pojawisz – przyznał czarnowłosy.
- Oh my, yeeeaaaaAaaaah, ummm… - Verion z zakłopotaniem podrapał się po głowie. – I really, really, reaaaally need that….;3 – Verion błagalnie wskazał na HellLight.
- If you want it, then you'll have to take it – uśmiechnął się równie uroczo czarnowłosy. - But you already knew that…
- Oh my, zabiłbyś mnie – zaśmiał się z rozbawieniem.
- Nie wiesz tego, może – odparł uroczo rozbawiony.
Zaśmiali się obaj i przez moment milczeli, lewitując w powietrzu, na tle czarnego, nocnego, pochmurnego nieba, ignorując zupełnie ogromnego czarnego smoka obok.
- Zastanawiałem się właśnie, jak bardzo ci zależy – uśmiechnął się znów czarnowłosy.
- Oh my, wiesz, że nie jesteś w stanie go tym zabić – Verion machnął ręką jakby nigdy nic.
- Właśnie zastanawiam się, czy byłbym w stanie – przyznał poważnie, ponownie oglądając badawczo Hell Light i zainteresowany w tej chwili najbardziej lśniącym ostrzem. – Jak sądzisz, byłbym w stanie?...
- Nie wiem – odparł szczerze i prosto z mostu, nadal uśmiechając się po swojemu, choć powieka mu zadrgała lekko, wzbudzając rozbawienie i zadowolenie u oponenta.
- Jak bardzo kruche są te twoje plany i gierki, co, Verion? – westchnął z lekkim udręczeniem i zniecierpliwieniem czarnowłosy.
- Nie przyszedłem tu, żeby sprawiać problemy – Verion niewinnie uniósł obronnie ramiona.
- Tego nie nazywasz problemem? – przewrócił oczami i skinął sztychem Hell Light na płonącego fioletowym niematerialnym ogniem czarnego smoka, łopoczącego skrzydłami w powietrzu nieopodal. - Naprawdę myślisz, że to jest mi obojętne? Naprawdę myślisz, że nie wiem o twoich planach i gierkach?
- Oh my, jestem pewien, że wiesz – uśmiechnął się znów Verion, z uznaniem i ze spokojem. – Czy to nie jest nawet zabawniejsze w takiej formie?;3
- Ciężko mi dyskutować z kimś, kto próbuje mnie zgładzić – powiedział poważniej, innym tonem.
- Ciężko mi dyskutować z kimś, kto próbował zgładzić moją matkę – odparł podobnie Verion, otwierając błyszczące fioletowe ślepia.
Czarnowłosy prychnął lekko i uśmiechnął się, pokiwał głową.
- W ten sposób to postrzegasz?
- A jest inny sposób, w jaki powinienem to postrzegać?;3 – spytał, znów bardziej lekkodusznie, zamykając oczy i uśmiechając się wręcz ciekawsko.
- Interesujące… - przyznał czarnowłosy. - Czy to dlatego nie pałasz do mnie sympatią? Czy raczej dlatego, że w twoich oczach jestem inny, nieczysty, nie zrodzony z Mgieł, jak reszta… was… Jak ty…?
- Oh my, nie wiedziałem, że tak głęboko analizowałeś naszą relację… ;3 Nie, nie przeszkadza mi twoje pochodzenie.
- Wyczuwam dużą dozę nieprawdy w tych słowach, Verion.
- Uwierz mi na słowo demona, dużo bardziej przeszkadza mi to, co zrobiłeś wobec Mistress – zapewnił wesoło.
- Hm – prychnął z przekąsem. – Jej się podobało.
Verion przestał się uśmiechać.
- I know…
- Jesteśmy zazdrośni?
Verion rozłożył bezradnie ramiona w geście bezradności.
- Interesujące. Widzisz, moje pochodzenie sprawiło pewną interesującą rzecz. Nie odczuwam bezwarunkowego, ślepego oddania wobec Mistress. Bardzo cię to drażni, prawda? Bardzo cię to niepokoi.
- Oh my, of course – przyznał prosto z mostu. – A nie powinno?;3
- Zaskakujące. Akurat ciebie niepokoi to bardziej niż samą Mistress. Czy to oznacza, że w przeciwieństwie do ciebie, ona nie jest zdolna odczuwać uczuć, tak jak reszta Mgieł Chaosu? Nawet smutku czy strachu?
- Płakała tamtego dnia – syknął przez zęby Verion. – Kiedy śmiałeś stanąć przeciwko niej…
- Nie płakała nigdy dla ciebie, prawda?
Verion otworzył znów ślepia.
- Czy to oznacza, że ją kochasz?
- Oczywiście, że ją kocham – prychnął Verion. - Każdy powinien kochać swoją matkę, hm?;3
- Naprawdę postrzegasz to w ten sposób… - odparł z nieukrywanym uznaniem i powagą.
Verion zamknął oczy.
– Zaskakuje mnie, że ty, będąc nielicznym z demonów, które potrafią doznawać uczuć, nie odczuwasz wobec niej… no właśnie… ;3 Odczuwasz coś do wobec Mistress?;3 Zawsze chciałem cię o to zapytać.
- Jeśli to załagodzi ból zakończenia twojej egzystencji, mogę ci odpowiedzieć – uśmiechnął się. - Prawdopodobnie zgładziłby ją, gdybym wtedy wygrał.
Verion nie poruszył się, ale zaciśnięte szczęki jego materialnej powłoki chrupnęły niemal, jakby połamał zęby. Jego aura zafalowała gwałtowną wściekłością, której pomimo wszelkich wysiłków nie był w stanie ukryć. Czarnowłosy pokiwał głową.
- Szanuję mimo wszystko twoje.. uczucia… wobec kogoś, kto cię stworzył… twoją wierność i oddanie… Godne podziwu, bez zbędnych złośliwości.
Teleportował się, ponieważ Timewalker zionął ogniem w jego kierunku. W kierunku Veriona zresztą również i on również teleportował się na bezpieczną odległość zarówno od smoka jak i od czarnowłosego.
- Naprawdę wierzysz w te swoje… teorie? – kontynuował czarnowłosy. – Przyszedłeś tu, zatem jesteś gotów zginąć za swoją Mistress. Ale za niego? – prychnął. – Naprawdę wierzysz…? Hpmf. To ma być ten wielki bounder Timewalkera…? Co w nim takiego widzisz?
- Oh my, sam nie wiem – Verion niewinnie wzruszył ramionami. – A co takiego Mgły widziały w tobie?;3
- Dobrze zatem – uśmiechnął się wyzywająco. – Zróbmy to. Niech będzie. Największym błędem moich przeciwników było niedocenianie wroga. Mógłbym zakończyć to tu i teraz, ale masz rację, co nam pozostało, jeśli nie ciekawość? Jeśli nie odkrywanie, tworzenie nowego? Czym jest wieczna egzystencja stale na tych samych, nudnych zasadach? Co się z nami stało, że zaczęliśmy bać się ciekawości i ryzyka?
- Right – uśmiechnął się z narastającą nadzieją.
- Skoro już wiem, jak bardzo ci zależy, dobrze, zróbmy to, zobaczmy, co dalej z twoimi planami i sztuczkami…
- Nice ;3
- To… - wskazał na smoka. – To mi się nie podoba. Zróbmy coś z tym.
- Yhym?
- To… - wykonał kilka młynków Hell Light. – To mi się bardzo podoba.
- Yhym. Not so nice, but not a big problem ;3
- Oh really?
- Yhym ;3
- Dobrze. Zobaczmy, jak bardzo ci zależy…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 21-10-2022 o 16:32. Powód: cd posta:)
Almena jest offline  
Stary 24-10-2022, 17:07   #982
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti była pod wrażeniem. Smok tak zwyczajnie zasnął. Przy tym wszystkim co działo się wokół, smok uderzył w kimono. Chyba że to był bardzo stary smok i bardzo głuchy smok, albo bardzo najedzony smok. Może załamał się po tym jak poprzednio mu uciekła. Nie wiadomo co tam smoki mają w głowach. Może się załamał i poszedł przespać się z tym problemem. W każdym razie spał, a przynajmniej udawał śpiącego. Przecież mógł też udawać. Kto go tam wie, kto, kto, kto? Może to był sprytny smok. Udawał spanie. Kiti nie wnikała już w szczegóły. Była zajęta bardzo ważnymi dywagacjami. Właściwie, to znikąd przyczepiła się do niej pewna piosenka i z jakiegoś powodu nie mogła się jej pozbyć i słyszała ją i tańczyła do niej w myślach już od 15 minut…
https://www.youtube.com/watch?v=3igVySWcWIE
- Kiti, wyjmij tarcze i miej ją w gotowości.
- HE? A… tarczę…? No właśnie ten tego… eee…?
- Zaraz wracam, nie ruszajcie się. - wydał kolejne polecenia dalej cichym głosem.
- E…?
Właściwie to zapomniała jak się obsługuje tę całą magiczną anty ogniową tarczę Ranaanthy. Ostatnim razem jakimś cudem się udało, ale nie była pewna jakim cudem. Co ona wtedy zawołała…?
Wingardium lewiosa?
Kałabanga…?
Liroj Dżenkins…?
Dirith znowu postanowił potraktować ją jak żywa tarczę i to ponownie, dosłownie. Janusz, Karolina i elf patrzyli na nią jakby na coś oczekiwali.
- A, tarczę, tarczę, tarczę, no tak… - puknęła się wilczą łapą w wilcze czoło. – No no… E… tak… e…? T-tarczo… PRZYBĄDŹ…? Aha no no nie krzyczeć… po cichu… przybądź po cichu…?
Przez chwilę nic się nie działo i Kiti poczuła się jak dziecko które miało przeczytać referat przed całą klasą, ale kiedy stanęło na środku Sali, spadły mu spodnie.
- Tak eeem… Heh heh… Ekhym, TARCZO RENATY eeee TFU TARCZO RANANTHY PRZYBĄDŹ! Proszę…?
Ponownie, jakimś cudem tarcza zmaterializowała się przed nią, lewitując w powietrzu. Kiti tryumfalnie pomachała ogonem i wystawiła język jak zadowolony pies.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-11-2022, 19:54   #983
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Na wielu obrazach spacer po jaskini smoka i sama konfrontacja przedstawiane są jako wyczyn iście heroiczny. Ale trzeba naprawdę wiele heroi… czności… żeby mieć na tyle pokręcone w głowie, aby faktycznie wejść do jaskini, będąc świadomym obecności smoka wewnątrz. I to smoka o trzech… wylotach… [technicznie czterech…] O potrójnej sile ognia [wykreśla legendarną smoczą sraczkę z kwiatków sesji]. Czyli praktycznie trzech smoków, można liczyć. Obrazy uwieczniające śmiałków zamachujących się mieczami i halabardami na wielkie jaszczury nie do końca przedstawiają cała prawdę o sytuacji. Nie ma na nich nic o tym, jak ciało śmiertelnika reaguje zalane strumieniem smoczego ognia. No i ten zapaszek. Tego obrazy nie przedstawiają. Każdy kto piekł cokolwiek nad ogniskiem, wie o co chodzi. Każdy elf które za małego elfiątka wpadł na genialny pomysł, by gołą ręką podnieść płonące drewienko i dorzucić je z powrotem do ogniska, wie, jak fajnie jest mieć poparzenia. Poparzenia całego ciała, to dopiero frajda. Nic tylko na smoka, panowie i panie. Nic, tylko wejść do jaskini smoka z kimś opętanym promieniowaniem mitycznego Hell Light i poprosić go, aby był cicho. Co złego może się stać? Dołóżmy do tego rozchwianą emocjonalnie babę oraz niedoszłego żołnierza znaczy ochroniarza sklepu za rogiem. Z całej ferajny tylko drowi zabójca, z reguły rzucający się od razu na wszystko żywe w zasięgu wzroku, oraz elf, zachwycony towarzystwem, z całej ferajny ci dwaj byli najbardziej ogarnięci. Ale jak to mówią, ci najbardziej ogarnięci prymusi i nerdzi zawsze muszą nieść całą resztę i cierpią przez błędy i nieroztropność całej reszty. Życie. Nic nie zrobisz.

Próbowaliście przemknąć przez jaskinię niezauważeni przez smoka. Wydawało się to najsensowniejszym rozwiązaniem. Nadal zastanawiającym było co właściwie stało się z Illem. Może po prostu smok go zjadł i teraz trawił. Taka opcja byłaby najlepsza. Z drugiej strony, taki smok na pewno pomieści więcej niż jednego drowa. Próbowaliście zatem nie testować jego pojemności. Kiti, która miała już okazji zapoznać się ze smokiem, powinna wiedzieć, że to dość kłopotliwe zadanie, prześliznąć się obok smoka z trzema głowami. Szybko przypomniała sobie o tym problemie, kiedy po pewnym czasie cichego spaceru po grocie i próbie ogarnięcia, gdzie jest początek, gdzie koniec wielkiego smoczego cielska, odkryliście kolejną ze smoczych głów. Ta jednak, w przeciwieństwie do poprzedniej, jak się okazało, wcale nie była pogrążona we śnie. Usłyszeliście głośne, niosące się echem w ciszy węszenie i sapanie, a chwilę potem mieliście wrażenie, że wśród kolumn, skał i stalaktytów, zauważyliście ruch i wielkie, błyszczące coś, przypominające oko ze źrenicą. Towarzyszący wam elf znieruchomiał i zrobił głębszy wdech, po czym Dirith poznał bez omyłki, że owszem, smok was zauważył i elf o tym wiedział. O ile Kiti i reszta wesołej kompanii nie byli co do tego pewni, Dirith i elf wiedzieli, że już po tzw. ptakach.

Smok zauważył białe futro Kiti. O ile mroczny elf i Xenomorphus nie mieli najmniejszych problemów z ukrywaniem swojej obecności w jaskini, i ole elfowi również szło to wzorowo, o dwójce przerażonych i zmęczonych ludzi nie przywykłych do przebywania w grotach całymi dniami szło to dużo gorzej. Nie wspominając, że biała wilczyca, będąca pod wpływem efektów promieniowania Hell Light, nie była wcale skrytym drapieżnikiem nocy, ukrywającym się i przemykającym od osłony do osłony. Była raczej jak pijany nastolatek wracający z imprezy w środku nocy, przekonany, że obijanie się o meble, tłuczenie naczyń i śpiewanie pod prysznicem nikogo nie obudzi. No i biały kolor średnio pomaga ukrywać się w jaskiniach.
Więc smok ich zobaczył.

Kilka sekund później usłyszeliście w głębi jaskini ruch, ocieranie się twardych smoczych łusek o skały. Smok był świadomy waszej obecności, to pewne. Pozostawało teraz tylko pytanie, co dalej.
A Może By Tak….?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 20-11-2022, 20:56   #984
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Nie żeby Kiti się bała czy coś. Stado było teraz całkiem mocne, mocne, mocne! Mocniejsze niż zwykle. Tyle osób to w nim dawno nie było, dawno, dawno, dawno! Wspomnienia dawnych lat uderzyły gwałtownie w jej umysł.
Polowanie. Klatki.
Panika. Więzienie.
Śmierć. Panika. Stado. Przyjaciele. Stado.
Śmierć. Ogień.
Zdrada.

https://www.youtube.com/watch?v=tWO2-RDmpDQ

Ogień. Skrzydła Almanakh. Almanakh…
Weszła twarzą w ścianę, otrzepała się. Co to było!?... Weszła w skałę. Tak po prostu, nie patrzyła gdzie lezie, i weszła w ścianę, twarzą. Aż zęby szczęknęły. Huh.
Oczy Almanakh. Kobieca dłoń. Skrzydła. Czarne mgły.
Czarna noc. Czarne chmury. Czarne skrzydła czarnego, płonącego czarnym ogniem smoka. Timewalker. Błyszczące ślepia czarnego smoka. Błyszczące fioletem ślepia Veriona, Kihary Rio-n-aaaAaAaaaaaaaAaa…! – poplątała łapy, trafiła łapą na jakąś wyrwę w podłodze i wykonała kilka koślawych kroków, próbując złapać równowagę i nie paść na pysk. Dosłownie.
Biały , oślepiający blask. Lśniące ostrze. HellLight. Piękny HellLight. Wszystko będzie dobrze. Już niedługo będą razem. Ona i HellLight. Jej HellLight. Jej piękny HellLight. Tylko ona i on, razem. Na zawsze. Na zawsze w spokoju. Bez bólu. Bez cierpienia. Bez ognia. Bez umierania. Bez tych wszystkich, co sprowadzają ogień, ból i cierpienie. Bez stada. Bez wszystkiego, co ją ogranicza, boli, smuci. W pięknej ciszy. W wiecznych Mgłach. W wiecznych Niepokonanych Mgłach.
Ivjii-dia-hapsen-hatsen…
Kiti przystanęła, nasłuchując. Wiatr. Szmer. Ten dźwięk…
Ivjidjidia-hapssss… Ivjjidia-hapsen-hapsssen-sjiov-naaa-kh…
Kiti nasłuchiwała. Mgły śpiewają…
Nagle zobaczyła że wszyscy na nią patrzą. Wszyscy w sensie Dirith i elf. I obaj mieli bardzo wymowne miny. Ale że co, że co, że co…? O co chodzi…?
Poprawiła tarczę Ranaanthy, żeby tarcza lewitowała przed nią. Tarcza słuchała jej na szczęście. Ale o co chodzi, że co…?
Coś poruszyło się w grocie. Aha. O to chodzi. Smok. Smok się rusza. O nie, smok się rusza, bo smok się zbudził…
Popatrzyła znów na Diritha i elfa, czy mają jakiś plan. Jej planem byłaby ucieczka ale tego próbowała już poprzednio… Zresztą tylko ona miała ze sobą przeciw ogniową magiczną tarczę, no nie…? Ale jak niby miała nią osłonić tyle osób na raz?!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 01-12-2022, 04:29   #985
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith patrzył na Kiti z dość dużą dezaprobatą. Ludziom nie po prostu nie ufał, więc jeśli to któryś z nich zwróciłby uwagę smoka, to już miałby lub miałaby poderżnięte gardło. Elf głupi nie był, więc pewnie nie przez niego byłyby problemy ze smokiem. Ale Kiti? Z jakiegoś powodu się do niego przypałętała, pomagała, leczyła... i teraz zachowała się jak człowiek z innego wymiaru nie mający pojęcia o magii, smokach oraz o przekradaniu się dosłownie pod smoczym nosem. Było to bardzo nie przewidziane i tym bardziej pożądane. Widocznie to promieniowanie dosyć konkretnie wpływało na stopień w jakim mógł dalej polegać na Kiti.
Trzeba było więc przejść do planu "B", albo "C". Z jednej strony mógł wysłać Xenomorphusa przodem i rozkazać mu uderzyć ogon lub cielsko trzygłowego smoka. Mogło to zmusić go do skupienia się na obronie własnych czterech liter co rozproszyłoby go dając szansę na ucieczkę. Z innej strony można by było wykorzystać w końcu ludzi do odwrócenia uwagi aby spróbować przekraść się obok smoka. Tygrysołakowi zdecydowanie bardziej odpowiadało to drugie rozwiązanie.
Trzeba było przyznać, że smok miał wszystkie trzy łby na karku. Trzymanie jednej głowy obudzonej a dwóch pozostałych uśpionych było całkiem praktycznym rozwiązaniem. Tak czy inaczej przyszedł czas na dalsze działania. Dlatego nie zastanawiając się dłużej po prostu podniósł Wilczycę po czym odwrócił się w stronę korytarza, z którego przyszli.
- Biegiem z powrotem... - stwierdził popychając pierwszego człowieka w stronę korytarza. W tym momencie liczył na bardzo przewidywalną panikę oraz bezpośrednie wykonanie polecenia. Dzięki temu przynęta dla smoka byłaby bardzo widoczna. Kiedy ludzie odwrócili się i zaczęli biec zamierzał spróbować złapać lub zatrzymać po cichu elfa następnie odwrócić się z powrotem w stronę zagrodzonego smokiem korytarza po czym zacząć dalej podążać w stronę wyjścia. Tym razem mając Kiti pod kontrolą miał zamiar użyć jej jako tarczy. Znaczy się użyć jej tarczy za jej pośrednictwem kiedy dwie smocze głowy zdecydują się zionąć ogniem w ich stronę. Dlatego podążając zdecydowanie szybkim krokiem rozglądał się zamierzając mieć oko na smocze głowy.
Dalsza część planu była prosta. Kiedy któraś z głów zdawała się być gotowa do zionięcia ogniem Dirith zamierzał zatrzymać się po czym wystawić przed siebie niesioną Kiti, żeby ustawić tarczą w stronę głowy zionącej ogniem. Dzięki temu były mniejsze szanse na kolejną pomyłkę wilczycy ze względu na jeden prosty powód. Jeśli nie chciała być spalona, to musiała zasłonić siebie i Diritha tarczą. Jeśli chodzi o elfa, to trzymanie się za tarczą lub plecami Diritha było jego problemem. Ważniejsze było to, żeby mieć Kiti i jej tarczę pod kontrolą. Dlatego Tygrysołak zamierzał nie pozwolić jej się uwolnić, szczególnie po tym jak Wilczyca usłyszała, że ma biec z powrotem. Najwyżej będzie musiał ją nieść próbującą biec w powietrzu, ale ważniejsze było utrzymanie się za tarczą.
Tak czy inaczej kiedy nadejdzie ogień trzeba będzie schować sie za tarczą i przeczekać atak smoka. Kiedy smok przestanie zionąć ogniem powinno pozostać w jaskini dużo dymu, czyli osłony do dalszej części planu. Nie czekając zbyt długo po zakończeniu smoczego ataku tygrysołak zamierzał wykorzystać osłonę dymu aby dostać się do korytarza oraz spróbować przekraść obok smoka. Jeśli cała szerokość korytarza będzie zasłonięta smoczym cielskiem, wtedy trzeba było zatrzymać się, ukryć i poczekać aż dwie smocze głowy zasną. Dalej już tylko poczekać na Xenomorphusa, który póki co miał siedzieć na suficie nie zwracając na siebie uwagi, aby ten pomógł przekraść się nad smokiem po suficie korytarza. Na szczęście na tym etapie planu miał zamiar mieć Kiti cały czas pod kontrolą aby nie dać jej kolejnej szansy na poplątanie łap oraz żadne wykrzykiwania.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 04-05-2023, 17:05   #986
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Pamiętacie ten kawał? Wchodzą drow, wilk i ludzie do groty smoka i mówią proszę nie zjedz nas! A smok na to: spoko! Nie pamiętacie? No właśnie, ja też nie…
[MG w panice przegląda notatki]
Dirith po raz kolejny zaprezentował swój markowy chwyt, czyli złapał Kiti jak pluszową maskotkę z ognioodporną tarczą i zaczął biec w drogę powrotną. Cała reszta ferajny oczywiście wobec takiego obrotu sprawy, zawróciła i zabrała się do ucieczki. Teraz już było na tyle dużo tupotania, sapania, dyszenia [gah], i ruch… ruchomych obiektów [zbyt długa przerwa w pisaniu, wyrzuca notatki], że smok zainteresował się przynętą. Po jaskini poniosło się echo jego dudniącego warczenia i mielicie wrażenie że cała jaskinia się porusza, z każdej strony, jakby was otaczała. Drzemiące głowy smoka chętnie zainteresowały się przybyszami i podniosły się, kołysząc się na wielkich szyjach. Wyglądało na to że każda z głów reaguje osobno i niezależnie od pozostałych. Ale nic straconego, celów było wystarczająco wiele, aby starczyło dla każdej głowy…
Dirith miał dobry plan. Prawdopodobnie jeden z najlepszych w obliczu takiej sytuacji. Bardzo szybko okazało się, że smoki zasłużyły na swoje miano w tych wszystkich legendach, a potyczka ze smokiem nie jest tak banalna, jak może się wydawać. Szybko okazało się dlaczego Kiti opuściła tę grotę tak szybko, że się za nią dymiło…
- Uwaga!!! – zdążył tylko krzyknąć elf i rzucić się za pierwszą lepszą zasłonę ze skał jaką zdołał znaleźć.
Xenomorphus na suficie wydał przenikliwy, ostrzegawczy skrzek. Ditih obejrzał się kątem oka i zauważył smoczy ogon, który niczym gigantyczny taran miażdżący wszystko na swojej drodze, chlasnął w kierunku ruchomych celów, uderzając w skały i krusząc stalagmity na wasze głowy. Tarcza Ranaant'hy niewiele w tym momencie pomogła. Deszcz gruzu z hukiem runął wszędzie wokół, zagrzebując was pod skałami.
Słyszcie, że smok duduni, ryczy, warczy, węszy i prycha, porusza się i stąpa. Słyszycie, że żyjecie, bo Dirith jęczy, odkopując się spod gruzów, Kiti popiskuje gdzieś pod kamieniami, a elf kaszle i przeklina w swoim ojczystym języku.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 18-05-2023, 17:07   #987
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Podobno największym problemem ludzkości jest to, że ciągle na coś czekamy. Podobno większość ludzi ciągle na coś czeka przez całe swoje życie. Jakby jutro było bardziej magiczne od dzisiaj. Jakby to nie było to samo dzisiaj, tylko jutro. Co się niby zmieni jutro? Nic się nie zmieni. Jutro nie nadejdzie nigdy. Drugim największym problemem jest to, że kiedy przestanie się czekać i zacznie się działać, niewiele to daje. Mówią, jeśli raz smok wypędzi cię z jaskini i zionie w ciebie ogniem, nie poddawaj się. Wróć tam jak idiota i pozwól, żeby pogrzebał cię żywcem pod skałami. Czy jakoś tak mówią elfy Almanakh, podobno. Ciężko powiedzieć, ciężko cytować starożytne pisma, kiedy leży się pod tonami skał w dziwnej, mało zdrowej anatomicznie pozycji. Kiti dostała kamieniem w głowę. Naprawdę mocno. Naprawdę dużym kamieniem. Jak z jej głową było ostatnimi czasy różne, i różne interesujące chimery do niej śpiewały i przemawiały, półnagie, całkiem nagie i dziwacznie ubrane w wojskowe mundury. A może te w mundurach były prawdziwe?... Nie była już w stanie sobie przypomnieć, czy one były prawdziwe. Co w ogóle się stało…? Kojarzyła, smok, lawina, kamienie, ból głowy. Wszystko ją bolało właściwie. Nie wiedziała, gdzie ma łapy, a gdzie ogon. Powoli, kawałek po kawałku, wygrzebała się spomiędzy kamieni. Słyszała smoka, tego samego który poprzednio próbował ją zgrillować, ale chyba był zajęty kimś innym. Albo myślał że nie opłaca się już grzebać w kamieniach i ich szukać. Tak czy inaczej, Kiti zdołała wygrzebać się z kamieni, cudem nie połamana za bardzo, a może nie czuła po prostu przez adrenalinę. Udało się jej wydostać z gruzu, ale niewiele to pomogło. Zmieniło to tylko tyle, że teraz smok miał okazję by ponownie ją zgrilować albo ponownie przysypać kamieniami. Jedyną szansą była ucieczka na łeb na szyję i opuszczenie tej jaskini, ale tym razem wyjściem, nie jak poprzednio. Jedynie mogła mieć nadzieję że smok nie będzie w stanie złapać ich wszystkich, wokół było przecież tyle kolorowych, tańczących chimer do wyboru… O proszę, duże, małe, kolorowe, pół gołe, gołe, w mundurach, do wyboru do koloru… Kiti chwiejąc się na nogach i zataczając rozejrzała się. Takich tłumów chimer dawno nie widziała. Poszukiwał tradycyjnie Diritha. Podświadomie miała zakodowane, jak wygląda każda walka. Dirith atakuje>masakra>leczyć Diritha. Taki schemat funkcjonował w jej umyśle, nieważne ile chimer było wokół.

- To ja już sugeruję żebyśmy już poszli do domu… - wymamrotała elokwentnie.
Nie słyszała nawet własnego głosu, coś piszczało i szumiało jej w uszach, chyba krew. Próbowała zlokalizować wyjście w całym tym zamęcie i przemieścić się w tamtym kierunku.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 19-05-2023, 01:03   #988
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny wyszło na to, że układanie jakichkolwiek planów jest wysiłkiem czysto akademickim. W dziale czysto teoretycznym oczywiście. Wprowadzanie tych teoretycznych planów w życie to już jest czarna magia. Dirith magiem oczywiście nie był, więc bardziej był zdziwiony tym, że się zdziwił kiedy po odwróceniu się przy próbie porzucenia mięsa armatniego spostrzegł podążające w jego stronę gruz i kamienie poganiane łuskami smoczego ogona. Kocie refleksy może i są dobre ale nie zdały się na zbyt wiele. Jakby nie było smok to smok i pozostało tylko mieć nadzieję, że tarcza Wilczycy działa na coś więcej niż tylko ogień.
Dalej nie działo się za wiele. Przynajmniej z punkty widzenia Tygrysokaka przyjmującego na klatę uderzenie bicza potencjalnie większego od niego. Dlatego był jeszcze bardziej zdziwiony, że nie odrodził się gdzieś w innym miejscu tylko był przysypany kamieniami.
Czyli było dobrze, była jeszcze szansa oddać smokowi żeby nie być gorszym. Dlatego Dirith odkopał się przeklinając wszelkiego rodzaju odmiana skradania się lub próby unikania walki. Jednocześnie próbował rozeznać sie w sytuacji co się wokół niego dzieje. Kiti już praktycznie się odkopała przed nim i wyglądała na to jakby jakimś dziwnym cudem zamierzała zaszarżować w kierunku smoka. Czyli stał się cud, że przeżyła na tyle potężny cios w głowę aby atakować zamiast trzymać się w bezpiecznej odległości jak zwykle. Trzeba było przyznać, że takie podejście mu się podobało. Dlatego nie ociągając się po raz kolejny nie wiele myśląc postanowił nie być gorszym i rozpocząć własną szarżę na smoka. Co prawda gdzieś w jego podświadomości przeszło przez myśl, że chyba się starzeje bo zamiast od samego początku szarżować na smoka zebrało my się na cwaniakowanie, przekradanie i próbowanie wykorzystywania innych jako mięso armatnie zamiast samemu załatwić sprawę raz a porządnie. Na szczęście był to tylko podświadomy moment trwający ułamek ułamka sekundy.
Na nieszczęście było to tylko podświadomy moment trwający ułamek ułamka sekundy więc Dirith nie wpadł w furię. Dlatego był w stanie niemalże zaplanować swoje następne poczynania. Może i były bardzo proste, ale zdecydowanie nie należało ich planować z uwagi na niepowodzenia idące wraz z planowaniem swoich poczynań. Zamiast tego Tygrysołak rozkazał Xenomorphusowi spaść na jedną z głów gdzie miał za zadanie wykluć smokowi przynajmniej jedno oko. Albo jedno ogonem, drugie łapami jak się uda. Oczywiście jednocześnie unikając drugiej głowy jaka najprawdopodobniej będzie próbować pomóc tej pierwszej przez najprostsze na świecie przemieszczanie się bez zwalniania. W tym czasie Tygrysołak był w drodze do cielska smoka aby wspiąć się na niego po czym przemieścić się w kierunku tej trzeciej głowy aby również zaatakować oczy. Niestety był to dość przewidywalny ruch, jednakże Dirith wiedział z doświadczenia, że aby mieć jakiekolwiek szanse przeciwko smokowi trzeba pozbawić go możliwości zlokalizowania przeciwnika.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172