06-10-2020, 04:37 | #21 |
Reputacja: 1 |
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 06-10-2020 o 04:39. |
07-10-2020, 11:14 | #22 |
Reputacja: 1 | Spoon jako pierwszy wbił między worki i rozszarpując je rozrzucał ubrania. Nie zważał na nic. Tylko gdy coś czarnego wpadło mu w ręce, to zatrzymywał się na moment. Ale tylko na moment.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
07-10-2020, 13:15 | #23 |
Reputacja: 1 | Spoon wparował do środka omiatając wszystkich szybkim spojrzeniem. Szukał Mitry, a znalazł… przeciwnika? Mierzył się z nim na spojrzenia w końcu prychnął. Serio nie przyszedł tu z nikim walczyć. Był zirytowany, ale nie głupi. Stanął w rozkroku założonymi rękami zajmując „swoją przestrzeń”. Przeniósł wzrok na mówcę. Chwilę trawił to co usłyszał. -Co? – zapytał bo to nie miało sensu. - Jaki 2012? Gdzie Mitra? Gdzie Brusilla? – zapytał czując jak znowu wzbiera w nim dziki gniew. Spojrzał na kopertę. -Dajcie mi to. – warknął sięgając po nią ręką i siląc się na zachowanie pozorów całkowitego spokoju. Chociaż… był przerażony. Na serio wiedział, że ten cały syf z tym rytuałem to cholernie zły pomysł i teraz był w czarnej dupie. W końcu skupił się na kopercie i przeczytaniu listu. Może wszystko było w porządku, może to były tylko „złe przeczucia”. Skupił się na szybkim i bezgłośnym czytaniu i... z linijki na linijkę czuł że opuszcza go wszelka nadzieja. -Zajebiście. – To jedyne słowo jakie cisnęło się Spoonowi gdy skończył. Serio nie wiedział teraz czy powinien się śmiać czy płakać. Świadom tego że wszyscy na niego patrzą powoli wkroczył na środek pomieszczenia. Ta… Reszta jeszcze nie wiedziała, ale ich oświeci w jakiej czarnej dupie się znaleźli. Zachciało im się rytuału! -Słuchajcie na serio spodoba wam się to. Nie, nie to że JA mówiłem że ten rytuał to zły, zły zły, KURWA zły pomysł! No ale dobra słuchajcie, nie mnie a tego listu. – Spoon zaczął czytać a jego głos ociekał bezradną ironią. „Moi drodzy i lojalni przyjaciele, Jestem pewien, że macie wiele pytań, ale ze względu na trudny czas w jakim się znaleźliśmy muszę prosić Was o cierpliwość. Okoliczności wokół Waszego przebudzenia są z pewnością nietypowe i pragnę za to przeprosić. Wiele się zmieniło od czasu gdy ułożyliście się do snu. Z żalem informuję o tym co najtragiczniejsze, nasz Pan i Mistrz Mitras we własnej osobie został unicestwiony kilka lat temu. Niewdzięczni zdrajcy z wnętrza jego kultu zdradzili go na rzecz jego wrogów. Sam Kult jednak działa, poświęcając się jego pamięci i spuściźnie. Miejsce waszego spoczynku jest dla nas stracone, zasypane jako skutek zniszczeń Londynu w czasie wielkiej wojny między narodami Europy. Tylko na skutek przypadkowego zbiegu okoliczności zostaliście ponownie odkryci i prawnie przekazani nam. Obudziliście się przededniu wielkiej burzy jaka spowije Londyn swym gniewem. Ja i wielu innych nadal lojalnych naszej sprawie przeszło już na emeryturę, do innych oddalonych domen, po to by uciec przed jej furią. Tak czy inaczej pozostało jedno ważne zadanie, które pragnę Wam powierzyć jako naszym ostatnim pozostałym Heroldom Słońca. Artefakty o duchowym znaczeniu dla Kultu Mitraizmu nadal znajdują się w Londynie. Są pilnowane przez tych, którzy kiedyś byli nam lojalni, ale którzy teraz zboczyli z wytyczonej ścieżki. Czy jakkolwiek pozostali zaangażowani w spisek, by zamordować naszego Pana pozostaje nam niewiadomym, ale nie mogą być więcej darzeni naszym zaufaniem. Gliniana pieczęć używana przez naszego Pana do stemplowania dokumentów, pozostaje w posiadaniu Lady Anny Bowesley Srebrny pierścień z rubinem, wierzę, że pozostaje w rękach Tremere Sri Sansy Brązowy sztylet w stylu egipskim, ofiarowany Nosferatu Richardowi de Worde. Frygijska czapka, noszona przez naszego Pana w pierwszym mitreum, aż do czasu pretendencji Gwenliian Ferch Arwyn. Z pokorą błagam Was o odnalezienie tych przedmiotów i zwrócenie zanim burza się rozszaleje. Poza tym zabierzcie ze sobą kielich, który użyto do wybudzenia Was. Gdy już zakończycie zadanie zadzwońcie pod numer 0794 636728 a ja wyślę zespół, który wywiezie Was z Londynu i pokieruje do bezpiecznej kryjówki. Życzę dużo szczęścia i niech błogosławieństwo naszego Pana i Mistrza będzie z Wami. Thomas Pater Słońca. Strażnik Świątyni” Spoon powiódł spojrzeniem po reszcie. -I co? Zajebiście nie? Ostatnio edytowane przez Rot : 07-10-2020 o 14:21. |
07-10-2020, 17:14 | #24 |
Reputacja: 1 | Zimna furia wypełniła martwe serce Yusufa. Tyle planów. Tyle przygotowań. Wszystko w pył w ułamku sekundy. Gdyby był wciąż żywy jego dłonie trzęsły by się z powodu gigantycznego wyrzutu adrenaliny. Ale był martwy. Zamiast typowej, fizjologicznej reakcji zaczął płakać. Krwią. Dwie wąskie strużki wypłynęły z jego oczu i urwały się tak szybko jak zaczęły. Nie miał czasu na żal, miał przed sobą pracę. Mnóstwo pracy. Ale zanim zabierze się za nią musiał ukarać winnych porwania się na samo Prawo. Mitra nie był perfekcyjny, Yusuf nie widział w nim dosłownego Boga, ale widział w nim bratnią duszę, kogoś gotowego podjąć się obowiązku stanowienia prawa. Idea że ktoś mógłby porwać się na majestat kogoś kto zrobił tak dużo dobrego dla wampirzego ludu, kto tak łagodnie prowadził ich w przyszłość, przygotowując ziemię pod nasiono wspólnego życia ludzi i wampirów... Ta myśl wypełniała go niepochamowaną odrazą. Będzie musiał znaleźć winnych i ich ukarać. Będzie musiał ich wszystkich osądzić, a nazwiska podane przez Patera były dobrym punktem dla rozpoczęcia poszukiwań. - Wypruję wnętrzności z winnych i upewnię się że spotka ich Ostateczna Śmierć. - oznajmił wszystkim - A przedmioty odzyskamy przy okazji. Będziemy potrzebowali bezpiecznej kryjówki i dobrej linii telefonicznej, najlepiej bezpośrednio przeciągniętej żeby nikt nie mógł się pod nią podpiąć. - zwrócił się do murzyna - Jak przypuszczam nasze dawne... domeny zostały zagrabione? Milczeniem pominął to że "emerytura" i zejście z linii walki były grzechem. Oni też zawiedli Mitrę i zawiedli Prawo, pozwalając by gniazdo węży wyrosło niekontrolowane na ich terenie. Ich też osądzi za grzech lenistwa. Ale do tego dojdzie później. |
07-10-2020, 17:38 | #25 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ombrose : 07-10-2020 o 18:22. |
07-10-2020, 19:01 | #26 |
Reputacja: 1 | -Trzymaj. – Spoon przekazał list chłopakowi w… koronie? Dobra… Generalnie nie musiał i chyba nie chciał wiedzieć wszystkiego. Ostrożnie wyciągnął dłoń i poklepał go po plecach. Malkavianie byli tacy wrażliwi, szanował ich za to. Czuli i rozumieli więcej niż inni. Można z nimi porozmawiać o tym czego inni unikali. Brusilla… Ona choć z innego klanu była do nich tak podobna. Wspomnienie o niej teraz aż zabolała. Nie! Ona żyła i on ją znajdzie! Przeniósł wzrok na mężczyznę od którego wziął list. -Dobrze cwaniaku to rozwiń mi tu ładnie skrót „przekazany prawnie”. Skoro Mitra nie żyje, a nikt nie ośmieliłby się kłamać na ten temat. To chcę wiedzieć czyją oficjalnie jestem własnością. Ja Brusilla i Camarilli, mieliśmy pewne nieporozumienie i chcę wiedzieć czy na czele organizacji stoi jakikolwiek wampir, który jest w stanie zapewnić mi ochronę. – Sam Spoon miał dokładnie takie same wątpliwości jak stojący przy nim Malkavian co do uczciwości trzech mężczyzn. Ale… nie powiedział tego nagłos. Jego los był niepewny i chciał chociaż wstępnie ocenić na czym stoi. Ostatnio edytowane przez Rot : 07-10-2020 o 19:21. |
08-10-2020, 09:55 | #27 |
Reputacja: 1 | Brujah sam nie wiedział czemu poczuł ukłucie ogromnego żalu, gdy Spoon przeczytał akapit o śmierci Mitry. Wiedział, że niesamowicie szanował Pana, że był on zarazem jak ojciec i matka, choć nigdy go chyba nie spotkał. Krwawa łza popłynęła po policzku Castellego, a niezmierny smutek wypełnił serce wampira. Ktoś dla kogo żył, komu służył wiernie, dla kogo zapadł w letarg odszedł Przez chwilę był pogrążony w cichej kontemplacji tego co się właśnie dowiedział, ale zimna logika zaczęła szybko pracować: Czemu ja go tak kochałem, bo był taki wspaniały? Nie pamiętam go nawet... A może zostałem zdominowany, żeby uwielbiać i służyć? Nawet po tym jak go już zabraknie? Weź się w garść chłopie. To teraz nie istotne. Mitra odszedł z czyjąś pomocą i trzeba za to komuś odpłacić. Przez moment wypełnił się wściekłością, ale zdusił ją w sobie, nie chcąc działać pochopnie. Wytarł chustką łzę z twarzy. Na smutek i opłakiwanie Mitry jeszcze przyjdzie czas. Teraz stał wraz z innymi przed dość trudną sytuacją. Obudzili się po siedemdziesięcioletnim torporze. Wystarczył rzut oka na ludzi podanych im na kolację, czy tych trzech ziomeczków, że świat poszedł znacznie dalej niż się to mogło zdawać. Nawet numer telefonu z listu miał duzo więcej cyfr niż numery z 1940 roku, a to już dawało wiele do myslenia, nie wspominając o zegarku bez wskazówek. Począł analizować sytuację przedstawioną w piśmie podpisanym przez skąd inąd znanego mu skądś Thomasa. Kult chciał żeby oni, nazywani Heroldami Słońca odzyskali ważne przedmioty. Po co? Mitra tego chciał przed unicestwieniem, czy są najzwyklej w świecie manipulowani przez kult? Był tu aby służyć Mitrze, a nie jego przydupasom, teraz zapewne jak głodne psy rwących co lepsze kawałki z sukna Pana. Kim dokładnie był Thomas? Wiedział, że go znał, ale nie potrafił tego odnaleźć w zamętach otumanionej torporem pamięci, ale nie znał nawet tych którzy wręczyli im list od Fratera Kultu Słońca. Złamana pieczęć wyglądała na prawdziwą, ale czy ktoś się nie mógł nią posłużyć? Qwerty uderzył we właściwą strunę i Tony miał zamiar sprawdzić na jakiej podstawie uzurpują sobie prawo do rozkazywania Heroldom: - Alright fellas. Qwerty zadał właściwe pytanie, więc się wytłumaczcie. You know lads, Tony ain't your fucking butler, is he?* |
09-10-2020, 05:08 | #28 |
Reputacja: 1 |
__________________ The cycle of life and death continues. We will live, they will die. |
09-10-2020, 15:08 | #29 |
Reputacja: 1 | Mickey Wheeler wyszczerzył zęby. Jego uśmiech miał w sobie coś zwierzęcego.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
09-10-2020, 21:51 | #30 |
Reputacja: 1 | Spoon spojrzał na gościa który jeszcze przed chwilą był gotów się na niego rzucić.. „Nie jeśli nas potrzebowaliście.” Pomyślał, ale nie powiedział tego. Starał się zrozumieć swoje położenie co przez cholerne dziury w pamięci wcale łatwe nie było. A brak Brusilli i śmierć Mitry wcale nie pomagało, no i do tego jeszcze był kurwa głodny. Bo to kurwa była idealna chwila żeby nie być w najlepszej możliwej formie! Jeszcze raz omiótł wzrokiem mężczyzn w pomieszczeniu. Zatrzymał wzrok na kapłanie. -Adelonio uczeń Patera Thomasa… Pater… - myślał dłuższa chwilę. -Pater to był tytuł… Jedyny tytuł w hierarchii ponad heroldem… Po… Poniżej Mitry.- Spoon poczuł znowu żal i cholerną wściekłość że Mitry nie było. Zagryzł zęby "nie teraz" upomniał siebie w myślach. Kontynuował. -Ale Paterzy byli różni… On… Nie… Nie był moim zwierzchnikiem… - Pomasował sobie skronie. Znowu uderzyły go wspomnienia Brusilli zapach opium to jak go obejmowała, jak gryzła. -Brusilla… Wampirzyca. Bruhja. Brązowe długie włosy, szczupła. Szare oczy. Trochę… Trochę oderwana od rzeczywistości. Muszę ją znaleźć. Ona, ona była w kulcie. Tak… Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie nie jestem pewien. Cholera! Dlaczego tak nie wiele pamiętam?! – warknął nie mogąc już tego znieść. Przeniósł wzrok na kapłana. -Ty! – ryknął. Podszedł do niego po czym nachylił się patrząc mu prosto oczy. Ich twarze dzieliły centymetry. Spoon obnażył zęby pewien że zostało na nich trochę krwi zamordowanej dziewczyny. -Zrobiłeś mi coś … Bo jeśli tak… - szukał na nim oznak strachu. Potu… Drżenia… Zwężenia źrenic. Ale… Nie znalazł nic. Adelonio siedział nieporuszony. -Dajcie sobie czas, wspomnienia wrócą prędzej czy później. – Spoon zmarszczył brwi nie wiedząc co o tym myśleć. Albo gość mówił prawdę, albo... on nie był w formie. I... Naprawdę nie wiedział która z możliwość jest bardziej przerażająca. Zwłaszcza że wyglądało na to, że kult Mitry zaczął dogadywać się z Camarilii i ścigać Bruhja, co wskazywało na to że w ogóle nie powinno być go teraz w Londynie. A przecież... bez Brusilli odejść nie mógł i nie mógł się też pozwolić zabić! Ostatnio edytowane przez Rot : 10-10-2020 o 08:21. |