Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-05-2022, 20:38   #91
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Prosektorium przy przychodni, sobotni wieczór

Widok Goodmana rozciągniętego na metalowym stole wstrząsnął mną do głębi, chociaż przecież widywałem już wcześniej wielu zmarłych, w tym również znanych mi od lat pacjentów. Okoliczności towarzyszące temu nieszczęśliwemu zgonowi bardzo mnie poruszyły przez wzgląd na atmosferę niezrozumiałego zagrożenia wiszącą nad moją głową od dwóch dni… a także fakt, że Goodman, chociaż kolorowy, mógł uchodzić za najbliższego mi człowieka wśród czarnoskórej populacji Wschodniego Wybrzeża.

Wspomniana atmosfera lęku jeszcze zgęstniała, kiedy wbrew zdrowemu rozsądkowi dostrzegłem na ciele denata ślady ewidentnie świadczące o jego zgonie minionej nocy! Podczas gdy my z Ryanem oraz Mildred widzieliśmy go żywego jeszcze kilka godzin temu!

- Niespotykanie szybki proces rozkładu - zauważyłem nie próbując nawet ukrywać swego zdenerwowania - [i]Nie spotkałem się z czyms takim w żadnej publikacji. I ta nienaturalna barwa krwi… jakieś chemiczne skażenie? Co to takiego?

Zaczynałem być naprawdę przerażony. Czy Goodman chorował na coś, co nie było dotąd znane nauce? Czy była to choroba śmiertelna? Na Boga, przecież on nocował w moim domu! Czy istniało ryzyko, że my również czymś się zaraziliśmy?!

- Doktorze Cain, proszę zostawić ciało w chłodni - poleciłem patologowi - Muszę przemyśleć wyniki tej sekcji. Nie wykluczam, że będziemy musieli powiadomić o niej władze.


Deklaracje techniczne: pobranie próbek krwi do późniejszych badań, wsadzenie zwłok Goodmana do lodu, powrót do domu, przygotowanie listu dla klienta Goodmana, przygotowanie krzesła i lampy naftowej, galopem na miejsce przekazania księgi (ale bez niej samej), pozostawienie listu i w nogi!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 19-05-2022 o 07:58.
Ketharian jest teraz online  
Stary 19-05-2022, 09:25   #92
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Hotel Nyarlathotep
Hotel Nyarlathotep


Plan, chociaż ciężko nazwać to planem, mieliśmy z Ryanem opracowany. Ja na komisariat, Ryan prosektorium, a później jak już znowu się spotkamy, to zostawiamy list przed gruzami budynku o zmianie planów dostawy książki, a co wyjdzie pomiędzy to już całkiem inna rzecz.

Flanaghan podrzucił mnie na komisariat, tak jak się umówiliśmy. Odprowadziłem wzrokiem dojeżdżający automobil. Trochę mu zazdrościłem. Jest w posiadaniu domu w dobrej lokalizacji oraz posiada samochód, a mnie było stać jedynie na średniej wielkości mieszkanie. Mam nadzieję, że obecna umowa na uczelni oraz kontrakt tłumacza może pozwoli mi odłożyć nieco więcej grosza. Wtedy może także zainwestuję pieniądze w jakieś auto, bardzo to ułatwia życie.

Odwróciłem się w stronę posterunku i ruszyłem pewnym krokiem. Kto by pomyślał, że w ciągu dwóch dni kolejny raz odwiedzę to miejsce? Miejsce, w którym pracują stróże prawa i posiadam do nich coraz to mniej pokładów zaufania. Pracę, która powinni wykonywać oni, odwalam ją ja razem z doktorem. Z drugiej strony trochę podobała mi się moja nowa rola. Dawała dreszczyku emocji, do na razie niezbyt rozrywkowego życia. Chociaż ostatnie emocje, w hotelu były nieco zbyt mocne. W porównaniu do udzielanych wykładów oraz tłumaczenia między Chikao, a resztą osób, ostatnie wydarzenia jakby dotyczyły całkiem innego człowieka.

Przekroczyłem próg, w drzwiach zadzwonił typowy dzwonek, informujący zasiadających w środku o przybyciu. Po przejściu korytarza, przeszedłem przez kolejne drzwi i zobaczyłem już znana mi postać. Policjant Sean O'Reilly, którego spotkałem na placu budowy. Nie był zbyt rozmowny. Tym razem przywitał mnie już nie tak wesoło jak ostatnio, a bardziej w taki sposób jak mnie pożegnał, czyli niezbyt grzecznie. Zignorowałam jego zachowanie przechodząc od razu do sedna sprawy. Wyjaśniłem, że mam podejrzenie, iż pan Chikao zamieszkujący teraz w hotelu Nyarlathotep może być zagrożony. Krótko przytoczyłem sytuację, która wydarzyła się w holu, jednocześnie pomijając fakt, że wcześniej groziliśmy bronią chłopakowi.

Wytłumaczyłem też, że Cooper interesował się w trakcie pobytu u Flanaghana kradzieżą, która wydarzyła się na placu budowy, mimo tego co usłyszałem, że Kapitan jednoznacznie odsunął go od ten sprawy, więc może chciał działać dalej na własną rękę i mógł trafić na tych dwoje uzbrojonych ludzi, chcąc porozmawiać z Chikao.

Moje słowa przekonały policjanta, aby odwiedzić hotel. Mimo moich wcześniejszych zapewnień dla recepcjonisty, że nie ma co się martwić i policja nie zawita do ich przybytku, tak po wydarzeniach, jakie zaistniały w jego obecności, na które najwyraźniej się zgadzał, nie zamierzałem dotrzymywać obietnicy.

Na szczęście nie musiałem omijać recepcjonisty, chociaż chętnie zobaczyłbym w jaki sposób tłumaczy się przez O'Reillym kim byli ci dwaj napakowani mężczyźni pod bronią. Również chciałbym porozmawiać z tą kobietą, o której wspominał Ryan, ale tym może uda nam się zająć później.

Yoshida wybierał się właśnie na obiad. O'Reilly nalegał, aby od razu zadawać pytania, jednak byłem przekonany, że nic to nie da do momentu, aż usiądziemy i tak rzeczywiście było. Japończycy to spokojny naród, nie lubią być ponaglani, a na wszystko u nich jest swój czas.

Bariera językowa okazała się tym razem czymś bardzo pomocnym. Gdyby policjant rozumiał co mówi Japończyk, zapewne dopytałby się w recepcji, o jakiego policjanta chodzi i wyszłoby na jaw, że Ryan za takowego się podawał, a nawet wystosowaliśmy nieprawdziwe oskarżenia wobec pewnego chłopaka.

Gdy temat Coopera się wyczerpał i niestety nie dowiedzieliśmy się na jego temat nic nowego, postanowiłem powiedzieć projektantowi o Setigramie. Z początku nie był przekonany, miałem problem z wytłumaczeniem o co chodzi, jednak gdy pomyślałem dłuższą chwilę, udało mi się dobrać odpowiednie słowa i Japończyk ożył, zaciekawiając się tematem. To co usłyszałem, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu. Mamy do czynienia z jakąś sektą, która ma nadzieję, że stanie się nadczłowiekiem, osiągając życie wieczne. Niedowiary, że w tych czasach ktokolwiek może wierzyć w takie zabobony.

Przy policjancie nie chciałem wyciągać książki, a bardzo chętnie pokazałbym ją Japończykowi. Może jako osoba wierząca, a jeden z przykładów pochodzi chyba z jego religii, to może byłby w stanie coś wyjaśnić. Jednak teraz przy O'Riellym było to nie możliwe, aby nie wzbudzać jego podejrzeń wyjaśniłem, ze zapytam się o tych osiłków i kobietę, o których wspominałem.

- Czy kojarzy Pan kobietę. Elegancko ubraną, możliwe że jakaś biznesmen w otoczeniu dwóch słowiańskich mężczyzn dużej postury? - Cieszyłem się na znajomość języka Japońskiego. Policjant nie miał prawa zrozumieć o czym rozmawiamy.

- Chodzi o gości z hotelu? Większość z nich jest elegancko ubranych, a dotyczy to również kobiet. Natomiast dwóch osiłków jak najbardziej kojarzę. Często przesiadują w lobby. To chyba ochroniarze jednego z gości. Początkowo uważałem ich za ochroniarzy hotelu, ponieważ są w dobrych relacjach z obsługą, ale pewnego razu przechodził właściciel i cała obsługa stała na baczność, a oni nie zwrócili na niego uwagi. Swoją drogą było to bardzo dziwne, bo jacy to ochroniarze skoro nie zwracają uwagi na to kto wchodzi i wychodzi z hotelu? Ale wiele tu dziwnych sytuacji widziałem - Odpowiedział mi Japończyk, co od razu nasunęło mi dodatkowe myśli. Może kobieta wcale nie była z tymi osiłkami, dlatego ostrzegła Ryana.

- Czyli nie jest Pan w stanie powiedzieć, czyimi ochroniarzami oni będą? - Dopytałem się, lecz nie łudziłem się zbytnio, żeby znał na to odpowiedź.

- Nie wiem czyimi ochroniarzami są, a może w ogóle nie są ochroniarzami? Nie wiem.

- Rozumiem. Jeszcze jedno. Skoro nie kojarzy Pan, aby w ich towarzystwie przebywała kobieta, to może nazwisko coś podpowie - Estera Riggins - Zauważyłem, że lekko zamrugał oczami, gdy wspomniałem imię i nazwisko kobiety.

- Estera Riggins... to imię znaczy gwiazda, prawda? Nie znam.

Davis - Psychologia
Rzut: 97 (Porażka)


Nie mam pojęcia, czy to mrugnięcie cokolwiek znaczyło, czy jedynie wydawało mi się to.

- Czy byłaby możliwość, abym zobaczył tą książkę? - Zapytał Japończyk po krótkiej chwili i nawet nie miał pojęcia ile ulgi dał mi tym zdaniem. Miałem zamiar go poprosić, aby zerkął na książkę, a nie chciałem się narzucać, jednak on sam wyszedł z tą propozycją.

- Oczywiście, ale wolałbym, gdzieś w ustronnym miejscu. Nie przy policji, nie do końca ufam, że mogą tutaj pomóc.

James zaproponuje Chikao, aby udać się po posiłki do hotelu i w jego pokoju na osobności zobaczyć książkę. Jak będą w pokoju to przyzna się też, że to jego przyjaciel walił w jego drzwi przez nie wiedzę o kulturze Japońskiej, ale szybko go powstrzymałeś, mieliście poczekać na niego w holu, ale sytuacja nie była bezpieczna (któtko wytłumaczy co się stało). Zanim jednak udadzą się do pokoju, to będzie próbował namawiać policjanta, aby dopytałem się w recepcie o tych dwóch osiłków. To, ze Chicago nic o nich nie wie, to nie znaczy, że nie mogą mieć nic wspólnego z Cooperem. Tak samo chciałby, aby dowiedział się coś o Esterazy Riggis.

 

Ostatnio edytowane przez Elenorsar : 19-05-2022 o 17:56.
Elenorsar jest offline  
Stary 20-05-2022, 00:34   #93
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Hotel Nyarlathotep
i inne miejsca?

James Davis:
Natychmiast po przyjściu do pokoju hotelowego Chikao przeprosił cię i udał się do ubikacji. Mimochodem rozejrzałeś się po pomieszczeniu, w którym już wcześniej byłeś. Jak zawsze panował niesamowity wprost porządek, ale niczego innego nie mogłeś się spodziewać zarówno po tym gościu hotelowym, jak i tym hotelu (choć ty z Ryanem mieliście "parę" uwagi odnośnie wcześniejszego zachowania recepcjonisty). Pokój składał się z jednego, dużego łóżka, dwóch szaf ubraniowych, szafki nocnej, dwóch krzeseł i stolika. Na szafce nocnej znajdowała się starannie złożona nowojorska gazeta, na której leżała zapalniczka (wydawało się, że w równej odległości od rogów - dokładnie w centralnym punkcie papieru). Obok gazety znajdowały się dwa flakoniki z lekarstwami, ale bez etyki. Stały w ten sposób, że z zapalniczką tworzyły trójkąt równoboczny. Nie bardzo rozumiałeś natomiast figurę geometryczną powstałą przy próbie połączenia wyżej wymienionego trójkąta z ostatnim przedmiotem na szafce to jest lampą - i one została w specjalny sposób ustawiona. Wydawało się, że jeden z punktów lampy był w odległości od centralnego punktu trójkąta równej bokowi trójkąta... musiało to być jednak złudzenie, bo nie była to podstawa lampy, a każdy wyższy punkt sprawiłby, że lampa stałaby w obrębie trójkąta. Już miałeś zamiar wstać i podejść bliżej, gdy do pokoju wrócił Chikao.

Wysłuchał cię ze zrozumieniem. Wyglądało na to, że wiedział o wcześniejszym wyczynie Ryana, choć nie znał jego nazwiska. W recepcji powiedziano mu, że odwiedziłeś go wcześniej w towarzystwie mężczyzny w twoim wieku. Zmartwił się zachowaniem ochroniarzy, ale nie przestraszył się. Tak jakby spodziewał się tego po osiłkach przesiadujących w lobby i wcale nie był tym zaniepokojony. Zmartwienie wynikało jedynie z deklarowanej troski o twój los, a nie czegokolwiek innego.
- Dobrze, że nic nie stało się. - skwitował, a ty pokazałeś mu księgę. Zanim wziął ją do rąk zwróciłeś uwagi na drżenie jego rąk. Zaczął powoli ją kartkować zatrzymując się jedynie na ilustracjach. Szeptał coś przy tym japońsko-brzmiącymi słowami, których jednak nie rozpoznawałeś (części nie słyszałeś). Palcem wskazywał na jakieś elementy ilustracji, ale dla siebie. W końcu jednak i zaczął tobie tłumaczyć. Pokazał ci obrazek, na którym widniał znak Pustki. Niewiele na nim było widać innego niż czerń. Chikao pokazał ci, że wśród, wydawałoby się, losowych bazgrołów wyraźnie widać ludzie postacie narysowane w bardzo prymitywny sposób. Postacie były narysowane w niezaznaczonej spirali, przy czym i bardziej na zewnątrz tym większy chaos reprezentowały sobie - w samym centrum natomiast stały w sposób uporządkowany niczym armia.
- Mosir kes. - stwierdził, ale nie znałeś tych słów. Widząc to dodał po japońsku - Bez śmierci.

Po tym jak pokazał ci spiralny motyw ilustracji wydawało ci się, że obraz wiruje i zaczynasz dostrzegać spiralę, choć przecież nikt jej tam nie narysował. Zrobiło ci się niedobrze. Jednocześnie twoje myśli powędrowały do lobby, gdzie nie tak dawno temu towarzyszyłeś O'Reillyemu w rozmowie z recepcjonistą. Oczywiście recepcjonista wyparł się wszystkiego stwierdzając, że twój towarzysz podawał się za policjanta. Wówczas ty zaprzeczyłeś. Wtedy nie było już ani kobiety ani osiłków w lobby, więc nie dało się nikogo więcej przesłuchać. Dalsza rozmowa nie miała sensu, bo musiałbyś wnieść oficjalną skargę, a na to nie miałeś ani czasu, ani sił (przynajmniej aktualnie).

Po chwili twoje myśli powędrowały dalej. Tym razem nie były to wspomnienia, a coś czego nie byłeś świadkiem... przynajmniej do tej pory.

Ryan Flanaghan (i James Davis?):
W prosektorium Cain nie protestował na żadną z twoich próśb i wszystko co sobie życzyłeś to zostało spełnione.

James Davis:
Po wyjściu Flanaghana z prosektorium pozostający tam doktor wyciągnął zwłoki Goodmana z lodu, założył kajdanki na ręce i nogi i zaczął mówić:
- Nie musisz już udawać. Jesteś jednym z nich? - ale zwłoki Goodmana nie odpowiedziały. Lekarz spoliczkował zwłoki, ale i to nic nie dało. - Spalę ci oczy. - powiedział doktor przysuwając zapalniczkę z ogniem do oczu. Jednak blefował. Ciało murzyna nie poruszyło się przez ten cały czas. Lekarz zrezygnowany schował je do chłodni. Wówczas do kostnicy weszło dwóch osiłków, których widziałeś wcześniej w hotelu. Co to za scena?!

Ryan Flanaghan (i James Davis?):
Będąc przed ruinami ze źródłem światła i listem spostrzegłeś, że trawa była wydeptana. Przed miejscem, gdzie niegdyś znajdowały się drzwi budynku trawa i krzaki były naruszone zarówno w stronę ulicy (skąd przyszedłeś), jak i w stronę cmentarza, no i stronę twojego domu. Twoje zszargane nerwy nie wytrzymały, gdy z niemal doszczętnie spalonych ruin dobiegł twoich uszu jakiś dźwięk. Wyobraziłeś sobie, że coś całkiem nieludzkiego czyha w tym miejscu i łypie na ciebie swoimi przerażającymi ślepiami. W lekkim szoku zostawiłeś list o treści

Cytat:
Kurier nie żyje. Zmiana warunków przekazania księgi. Spotkanie jutro w południe w restauracji Dinnerium w Arkham. Będę miał okulary i czarny kapelusz.
i lampę i rzuciłeś się do ucieczki... no, być może to trochę za dużo powiedziane. Po prostu bardzo szybkim tempem oddaliłeś się, a w tym wszystkim pomyliłeś kierunki i zamiast do ulicy to poszedłeś prosto do swojego domu. Pomimo mrocznych krzaków to ścieżka miejscami była naprawdę wyraźna jakby wydeptana przez lata użytkowania. Po chwili znalazłeś się na swojej nieruchomości od strony biblioteczki.

James Davis:
Jęk, który przeraził Flanaghana dochodził z ruin, a wymieszał się z jakimś szuraniem. Czy ta wizja była prawdziwa? Przecież nawet nie wyszedłeś z hotelu!
- W tej księdze zawartych jest wiele tajemnic, ale dla kogoś nieobeznanego może ona nie przedstawiać szczególnej wartości. Słowa tej księgi są uniwersalne - ilustracje każdy może odczytać jeśli wie jak. Nie musi znać języka, w którym była spisana... ale, ale, nie wygląda Pan zbyt dobrze.

Nie czujesz się też zbyt dobrze. Z trudem wstałeś z krzesła, ale wówczas równie nagle jak pojawiło się tak i ci przeszło. Podziękowałeś za pomoc, zabrałeś księgę (po minie Chikao widziałeś, że jest zawiedziony, że nie chciałeś mu jej zostawić) i wyszedłeś na zewnątrz hotelu. W tym momencie znów cię zmogło i przytrzymałeś się ściany hotelu. Niemal upadłeś... i ponowna poprawa! Brak tej słabości nie powtórzy się w najbliższym czasie.

Ryan Flanaghan:
Dodatkowo sprawdziłeś wszystkie okna i drzwi - wszystko zamknięte. Sprawdziłeś również pistolet, który zdążyłeś jeszcze kupić przed zamknięciem sklepu. Nie jest to armata, ale krzywdę może zrobić. Przy okazji oglądania broni spostrzegłeś, że trzęsą ci się ręce. Zacząłeś zastanawiać się, czy nie lepiej było po prostu porzucić tam Setigram, a nie bawić się w jakieś przekazywania.

Niedługo później do twojego domu przyszedł James Davis z księgą.


Wiadomość ogólna:
Czas podsumować informacje jakie do tej pory udało wam się zebrać. Jeśli Ryan i James chcą zasnąć to powinni wypić trochę alkoholu. Ostatnie zdarzenia wstrząsnęły nimi, choć Ryanem bardziej. James aktualnie nie wierzy, że to co widział było prawdą - to wymagałoby potwierdzenia Ryana, ale może nie należałoby ruszać świeżych grobów?

Zapada zmrok. Gdzie dokładnie kładziecie się spać? A może nie idziecie spać tylko czaicie się?
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 20-05-2022 o 08:48.
Anonim jest offline  
Stary 22-05-2022, 11:49   #94
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Posiadłość Flanagana, sobotnia noc

W moim uporządkowanym świecie zaczęło się dziać coś strasznego. Groza towarzysząca wyprawie na porzuconą działkę nie opadła ze mnie jeszcze godzinę później, wciąż mrożąc krew wspomnieniem upiornego spotkania. Cokolwiek kręciło się po tym uroczysku, nie miało w sobie krztyny człowieczeństwa, choć mój rozum starał się rozpaczliwie odrzucać takie wrażenie. Czy ja popadałem w obłęd? Czy zaczynały mnie nękać jakieś urojenia? Już sam stopień rozkładu zwłok Goodmana przeczył zdrowemu rozsądkowi, a dziwne zanieczyszczenia w krwi denata tylko potęgowały mój dyskomfort.

Lecz jak się okazało, był to zaledwie przedsmak przerażających wydarzeń mających miejsce w trakcie podrzucania listu. Te straszne dźwięki, to szuranie, a może człapanie! I ten jęk! Przestałem dygotać na całym ciele dopiero wtedy gdy znalazłem się we własnych czterech ścianach, z nabitym rewolwerem ściskanym kurczowo w zbielałych dłoniach. Moje urojenia, czy one mogły być efektami zatrucia? Myśl ta pojawiła się w mojej głowie znienacka, ale utkwiła w niej na dobre, bo wydawała się wiele tłumaczyć.

Czy Goodman mógł zostać otruty powolnie działającą trucizną, wywołującą przed śmiercią nie tylko fizyczne objawy, ale również złudzenia? Jeśli tak i trucizna ta mogła się przenosić przez kontakt fizyczny, istniało pewne prawdopodobieństwo, że zaatakowała również mnie oraz doktora Caina! I być może Jamesa, przez sam wzgląd na to, że wszyscy nocowaliśmy w tym samym pomieszczeniu.

Nie wypuszczając rewolweru z dłoni nalalem sobie whiskey i wypiłem duszkiem zawartość całej karafki. Nie, nigdy nie słyszałem o takiej truciźnie, już prędzej musiała to być choroba zakaźna roznosząca się w powietrzu. Tak, chociaż perspektywy niedalekiej przyszłości nadal jawiły mi się czarno, odzyskałem przynajmniej odrobinę zdrowego rozsądku. Choroba, nawet być może nieznana nauce, była nieprzyjacielem, któremu gotów byłem stawić czoła.

I wtedy fundamenty mego świata zadygotały ponownie - w chwili, kiedy przybyły z księgą James podzielił się ze mną przeżytą w hotelu wizją. Jak to było możliwe?! Jak mój przyjaciel mógł współdzielić ze mną wrażenia z miejsca przekazania listu?!

Przez chwilę wydawało mi się, że zwyczajnie zemdleję, ale otrzeźwił mnie trzask rozbijanej karafy, która wypadła mi ze zdrętwiałej dłoni i uderzyła w podłogę.

- To są jakieś niepojęte rzeczy, James! - wysapalem zatrwożony - Co, jeśli ten ktoś… to coś z uroczyska przyczłapie tutaj za nami? Nie zmrużę tu dzisiaj oka. Wracamy do miasta, znam kilka kamienic, gdzie można wynająć pokoje na noc. Tam pozostawiamy o tym wszystkim. Szybko, zabierajmy nasze rzeczy!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 27-05-2022 o 17:52.
Ketharian jest teraz online  
Stary 25-05-2022, 22:40   #95
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana

Tak jak się spodziewałem. Rozmowa z recepcjonistą nic nie dała, a ten wyparł się wszystkiego co wcześniej się wydarzyło. Nie mając czasu i sił stwierdziłem, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Jak policjantowi będzie zależało w poszukiwaniu Coopera, może sam będzie naciskał na te sprawy.

Dalej poszedłem z Chicago do jego pokoju, a ten wyglądał identycznie jak go zapamiętałem ostatnim razem. Wszystko ułożone na swoim miejscu, nie odstając z niego nawet na kawałek.

Ucieszyłem się ogromnie, że nie był zły z powodu tego co wydarzyło się z Ryanem. Spodziewałem się ostrzejszej reakcji, ale Japończyk zareagował nadzwyczaj łagodnie, a ja nie ciągnąć dłużej sprawy, przeszedłem do tematu książki zapytałem o jedna sprawę

- W restauracji jak wspomniałem nazwisko Estera Riggins, zamrugał pan. Nie chciałem tego ciągnąć przy policjancie, aby się nie zorientował. To coś oznaczało, czy jedynie mi się zdawało?

***

Gdy zajęliśmy się książką zauważyłem, że Chikao mocno się nią zainteresował. Po chwili wyjaśnił mi kilka kwestii, ale dalej nie mówiło mi to zbyt wiele. Od tych wszystkich dziwnych obrazków zaczęło kręcić mi się w głowie, a moje myśli krążyły gdzieś daleko. Zobaczyłam wychodzącego Ryana z prosektorium, a później jak drugi doktor znęcał się nad ciałem Goodmana, a później pojawiło się dwóch osiłków. Zaraz potem znów mi zawirowało i zobaczyłem przyjaciela jak umieszcza list tam, gdzie to uzgodniliśmym. Z ruin dochodził przeraźliwy dźwięk, a Ryan odszedł w stronę swojego domu, gdzie miał wydeptana ścieżkę. Ktoś tędy chodził cały czas. Czuby to nie był pierwszy raz, gdy ktoś wchodził do domu Flanaghana?

Ocknąłem się w końcu. Co to było? Czyżby zmęczenie dawało się we znaki i mózg plątał mi figle? Przecież nie miałem możliwości tego widzieć, ale było takie realne. Zrobiło mi się słabo, ale na szczęście szybko minęło. Zrobiło się późno, więc podziękowałem Japończyków i odszedłem. Nawet jakbym chciał zostawić mu książę to nie mogłem tego zrobić. Była zbyt cenna w sprawie, w jaką się razem z Ryanem wplątaliśmy. Po wyjściu zrobiło mi się znów słabo. Zacząłem się bać o swoje zdrowie. Niedawno umarł Goodman, a teraz jest słabo mi. Czyżbym się od niego czymś zaraził? Oby nie, na pewno to tylko zmęczenie, ale dla pewności powiem o tym przyjacielowi.

***

Gdy pojawiłem się u Ryana opowiedziałem mu wszystko o czym się dowiedziałem. Włącznie z moimi wizjami, a on odwzajemnił się informacjami, które także uzyskał z prosektorium. Gdy potwierdził fakt, że moja wizja sprzed ruin była prawdziwa, to oznaczało, że druga z prosektorium także mogła był realna. Sam fakt, że doznałem prawdziwej wizji, sprawił że serce zaczęło mi walić, a oddech zamarł. Nie mogłem nabrać powietrza w płuca przez dobrą minutę. Moje myśli w tym czasie wirowały, nie znajdując logicznego wytłumaczenia całej sytuacji. Był to dla mnie tak silny szok, że musiałem się położyć, aby odzyskać siły.

Gdy w końcu się uspokoiłem, przy dużej pomocy Ryana ten do mnie powiedział.

- To są jakieś niepojęte rzeczy, James! Co, jeśli ten ktoś… to coś z uroczyska przyczłapie tutaj za nami? Nie zmrużę tu dzisiaj oka. Wracamy do miasta, znam kilka kamienic, gdzie można wynająć pokoje na noc. Tam pozostawiamy o tym wszystkim. Szybko, zabierajmy nasze rzeczy!

- Nie musimy nic wynajmować. Zawieź nas do mojego mieszkania. Tam możemy się przespać - Dałem propozycje przyjacielowi - Tam powinno być bezpiecznie, dalej od tego miejsca. Nie mamy pojęcia, czy tych dwóch osiłków, czy może jeszcze ktoś inny nie obserwuje nas w okolicy - Mój żołądek znowu się ścisnął na myśl o tym co dzieje się wokół mojej osoby. Takie rzeczy nie trzymały się Jamesa Davisa. Jego życie było uporządkowane jak jego schematy budynków a teraz? Jego życie wygląda jakby ktoś wziął kolorowe kredki i te schematy pomalował. Co się dzieje z moim życiem?

- Nalegam, aby pojechać do mnie - Powtórzyłem moją propozycję - Tam będziemy mogli na spokojnie omówić wszystko co wydarzyło się w przeciągu ostatnich dni, a może jak los da, to nawet uda nam się przespać. Sen by się nam przydał. - Złapałem się za żebra. Dalej bolały po nocnym ekscesie i uderzeniu w stolik. Osłabienie sprawiało, że mocniej je czułem niż przez większość dnia.
 
Elenorsar jest offline  
Stary 26-05-2022, 13:07   #96
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Posiadłość Flanagana, sobotnia noc

Początkowo pomysł zaszycia się gdzieś w mieście najbardziej przypadł mu do gustu, kiedy jednak James zaproponował nocleg we własnym mieszkaniu, przystałem na to skwapliwie. Istniało co prawda niewielkie ryzyko, że i tam ktoś może nas szukać, ale gotów byłem je zaakceptować czując w kieszeni płaszcza budzący wrażenie obcości ciężar rewolweru.

- Wciąż nie pojmuję jak mogłeś doznać tak realistycznej wizji - powiedziałem głosem, który wciąż wyczuwalnie się łamał - Te szczegóły z prosektorium, opis Caina… jakbyś tam był. Mój rozum tego nie ogarnia. Ale jestem coraz bardziej przekonany, że Goodman został otruty. Jego krew sprawiała wrażenie zanieczyszczonej jakąś czarną substancją, być może chemikaliami.

Przez chwilę milczałem zamiast pakować walizkę, bo mój roztrzęsiony umysł został znienacka zaatakowany przez kolejną straszną myśl.

-James, a jeśli źródłem tej trucizny jest Septigram? Jeśli ktoś nasączył czymś jej kartki albo okładkę?! - natychmiast przypomniałem sobie Goodmana tulącego księgę do piersi, uporczywie ściskającego ją rękami - To by tłumaczyło sukcesywnie pogarszający się stan zdrowia. Musimy to sprawdzić natychmiast po przyjeździe do twojego mieszkania. Na Boga, to wprost niewiarygodne. W co myśmy się wpakowali?

Oderwawszy spojrzenie od lekarskiej torby skrywającej w swoim wnętrzu starożytne tomiszcze sięgnąłem po portfel oraz ozdobną laskę, z którą zwykłem się przechadzać na spacerach. Mrok za oknem pokoju gęściał wślizgując się za parapet, wsączając w zakamarki pomieszczenia. Mój niepokój rósł z każdą minutą.

- Doleję paliwa do baku i możemy jechać.

Ryan jest za przenosinami do mieszkania Jamesa. Jeśli przetrwamy noc, z samego rana proponuję odnaleźć i wprowadzić w szczegóły sprawy irlandzkiego gliniarza - nasza historia brzmi niewiarygodnie, ale może go przekonamy, aby nas wsparł w śledztwie? Teraz wszystko zależy od wyników potencjalnego spotkania w południe (o ile ktoś się na nim zjawi).


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online  
Stary 27-05-2022, 23:11   #97
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sobota
17 lipca 1920 r.
godz. 20:47

Czas zawsze ucieka. Czas przepływa między palcami i nawet gdybyśmy chcieli go dogonić to jedynie więcej go stracicie. Wasz stan psychiczny był już bliski załamania się, gdy dzień przyniósł kolejne rewelacje rodem z dzikich fikcji literackich lub wyobraźni jakiegoś szalonego malarza. Dzień powoli dobiegał końca, a koniec ten już stał się definitywny dla Goodmana leżącego aktualnie w chłodni. Gdzieś tam był również Cain. Jednak czy żywy?

Z tego wszystkiego czas jakby przyspieszył w czasie waszej rozmowy. Uświadomiliście sobie obaj na temat omamów, a w tym i omamów pozwalających widzieć odległe miejsca. James Davis opowiedział wszystko z najdokładniejszymi szczegółami czym wprawił w kompletne zdumienie drugiego z was. Tego typu urojenia mogły być jedynie spowodowane silnymi środkami psychotropowymi - być może olbrzymią dawką kokainy. Jednak Davis nie wyglądał na naćpanego. Odrealnienie powiększało się z każdym słowem składającym się w zdania reprezentujące iście makabryczną konkluzję, że zawsze i wszędzie możecie być obserwowani przez kogoś umiejącego posługiwać się trzymaną przez was księgą. Bo żaden z was nie wątpił już w prawdziwość wizji. To co Davis widział to prawda - niedługo po wyjściu Flanaghana z prosektorium przyszło tam dwóch osiłków z baru.

W ten właśnie sposób przerwaliście rozmowę dopiero o 20:47 - dawno już po zachodzie słońca, ale przed zapadnięciem grobowego mroku. Powoli wszystko przeistaczało się w świat mroku. Zrobiło się chłodniej, ale jeszcze wzrok ludzki mógł całkiem nieźle operować bez pomocy sztucznych źródeł światła. Rzecz jasna nie dotyczyło to najbliższego sąsiedztwa, w którym ciemność dominowała nawet w samo południe - aż dziw brał, że nikt nie zrobił porządku z chwastami i roślinnością podchodzącą niemal do granicy ulicy. Nikt tam nie mieszkał od dawien dawna, a i najwidoczniej spadkobiercy nie byli tym zainteresowali (prawdę mówiąc - pewnie ich po prostu nie miał).

Na koniec rozmawialiście o O'Reillym i w tym przypadku ziściło się powiedzenie "o wilku mowa, a wilk tuż tuż". W momencie, gdy otworzyliście drzwi to na progu stał O'Reilly z ręką uniesioną, aby zapukać. Miał mocno czerwone oczy i wyraz twarzy sugerujący najwyższe obrzydzenie, które jednak po chwili ustąpiło. Był mocno zmęczony, ale nie odpuszczał w prowadzeniu śledztwa na temat zaginięcia Coopera. Nie był w tej robocie sam, bo choć Cooper nie był na zbyt przyjacielskich stosunkach z policjantami z komisariatu głównego w Arkham to jednak parę osób przejęło się i w swoim prywatnym czasie zorganizowali działania wykraczające poza siły, środki i chęci policji. O'Reilly natychmiast wywąchał od Flanaghana zapach whisky, ale nic o tym nie powiedział. Spojrzał jednak wymownie. A może nie spojrzał? Takie niuanse ludzkiego zachowania zaczęły być rozmyte ze względu na myśli krążące po waszej głowie, a związane z ostatnimi wydarzeniami.

- Smród jakby ktoś się tu rozkładał. Nie macie tutaj trupa? - zaczął odrobinę zbyt agresywnie natychmiast rzucając jakieś dziwaczne teorie o ukrywaniu przez was trupa. - Myślę, że powinniśmy porozmawiać. - kontynuował bez ogródek samemu zapraszając się do domu Flanaghana i niejako wpychając was na powrót do salonu (choć nie dotknął was to wycofaliście się przed nim, a on natychmiast skierował tam kroki).
- Funkcjonariusz Cooper ostatnio był widziany na tej działce. Pukał do drzwi, a gdy nikt mu nie otworzył to zaczął chodzić po terenie posesji. Nikt go później nie widział. - O'Reilly spojrzał na was czujnie, otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął je nie wypowiadając nawet sylaby. Mniej więcej w tym czasie przejechał ulicą samochód, aby zatrzymać się trochę dalej (oddalając się od centrum Wolfsburga, no i samego Arkham). Flanaghan nie wiedział, że ktoś w tamtym kierunku kupił sobie automobil, ale było to możliwe i aktualnie mało ważne, prawda? To pokaże czas.

Sobota
17 lipca 1920 r.
po pierwszym etapie rozmowy z O'Reillym

Nagle do salonu buchnął smród, który Davis z łatwością mógł skojarzyć z fetorem z biblioteki sprzed dwóch nocy, Flanaghan ze smrodem rozkładu ludzkiego trupa, a O'Reilly - wyczuł coś bardziej niepokojącego w związku z czym poinstruował was, abyście razem sprawdzili dom, czy włamywacze wrócili, czy po prostu zapach przywiało z cmentarza, a Flanaghan zapomniał zamknąć okno (nie, no Flanaghan wie, że wszystkie okna powinny być zamknięte).
 
Anonim jest offline  
Stary 29-05-2022, 21:41   #98
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Domostwo Flanaghana, sobotni wieczór

Nieoczekiwana i kompletnie zaskakująca wizyta policjanta zbiła mnie z tropu. Byłem już właściwie ubrany do wyjścia i gdybyśmy mieli choć odrobinę szczęścia, O’Reilly zwyczajnie pocałowałby klamkę. Teraz jednak stał w moim salonie z groźną miną i niedopuszczalnymi oskarżeniami, które umiejętnie wplatał w swoje słowa!

Lecz Bóg mi świadkiem, że wolałbym wieść z nim rozmowę przez całą noc niźli poczuć znienacka tę samą odrażającą woń trupa, której zaznałem już wcześniej.

- To oni! - jęknąłem, kiedy tylko O’Reilly napomknął o włamywaczami - Wrócili!

W mojej wsadzonej pośpiesznie do kieszeni płaszcza dłoni pojawił się znienacka rewolwer. Widząc broń policjant zesztywniał w mgnieniu oka, toteż odsunąłem uzbrojoną rękę w bok, aby nie stwarzać wrażenia zagrożenia dla osoby stróża prawa.

- Oficerze O’Reilly, jesteśmy wszyscy w wielkim niebezpieczeństwie - oznajmiłem ściszonym i wyraźnie drżącym głosem - To nie jest czas na opowiadanie szczegółów, ale ludzie odpowiedzialni za włamanie do mojego domu oraz pokoju pana Chikao najpewniej śmiertelnie otruli Goodmana i być może porwali Coopera. Musimy stąd uciekać, jak najszybciej!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online  
Stary 29-05-2022, 22:13   #99
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana

Wizyta O'Rellego była bardzo zaskakująca. dziwne było to, że pojawił się akurat w tym momencie, w którym akurat o nim rozmawialiśmy. Ryan mówił, że chciałby powiedzieć wszystko policjantowi, ja jednak byłem innego zdania. Gdy dowie się o książce to zapewne zabierze ją jako dowód, a wolałbym wykorzystać ją na uzyskanie twardych dowodów kto stoi za tym wszystkim.

Plan Flanaghana był bliższy realizacji niż mój, bo funkcjonariusz pojawił się przed nami jak duch. Jego zachowanie ponownie nie było najmilsze, a oskarżanie nas, chociaż nie bezpośrednio, że stoimy za zniknięciem Coopera i to prawdopodobnie go zabiliśmy, było szczytem wszystkiego.

Już miałem mu odpowiedzieć co myślę o takich oskarżeniach, gdy wszedł bez pytania do domu i zaczął mówić co wiadomo o Cooperze, a następnie do moich nozdrzy uderzył ponownie ten dziwny smród. Od razu, gdy tylko poczułem tę woń, moje serce zaczęło walić jak dzwon. Oni tu są, przeczytali kartkę Ryana i wiedzą, że chodzi o nas. Uprzedzili nas. A raczej, O'Relly umożliwił uprzedzenie nas. Gdyby nie on, bylibyśmy właśnie w automobilu w drodze do mojego mieszkania, bezpieczni. Zwykle nie panikowałem, uważałem że Ryan trochę dramatyzuje, ale tym razem czułem się znacznie gorzej niż w ciągu ostatnich dwóch dni.

Policjant zaproponował, abyśmy sprawdzili co się dzieje, czy ktoś znajduje się w domu. Ryan wręcz przeciwnie, wyciągnął broń, co nie umknęło uwadze policjanta, a następnie stwierdził że należy uciekać.

Co za bzdura. To jest właśnie najlepsza szansa na to, aby złapać złodziei. Mamy funkcjonariusza prawa ze sobą, z bronią. I my także mamy broń. To łącznie 3 pistolety. Sięgnąłem do swojej walizki, z której wyciągnąłem swoją sztukę, która załadowałem, jak się okazało trzęsącymi się rękoma.

- Chyba się pan nie dziwi? - Zwróciłem się do policjanta, ściskając w rękach broń tak mocno, aż skóra zrobiła się biała - Ryan, ja uważam, że powinniśmy wykorzystać obecność władzy, posiadanie trzech sztuk broni i złapanie włamywaczy na gorącym uczynku i ich przymknąć. Jednak zanim ruszymy dalej, musi pan wiedzieć Panie O'Rielly, uważamy że to nie są zwykli włamywacze, to może być jakaś większą organizacja, międzynarodowa, a w okolicy działa od co najmniej 10 lat. Musimy być ostrożni.
 
Elenorsar jest offline  
Stary 30-05-2022, 12:03   #100
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Domostwo Flanaghana, sobotni wieczór

Przyznam szczerze, strach zawładnął mną tak dalece, że propozycja Jamesa w pierwszej sekundzie wręcz zmroziła mi krew w żyłach. Skamieniały z wrażenia, potrzebowałem krótkiej chwili, aby dostrzec w słowach przyjaciela logikę, która mnie samemu ewidentnie umykała.

- Może to i racja… - powiedziałem bez jakiegoś szczególnego entuzjazmu - Jeśli ci dranie mogą się kogoś przestraszyć, to najprędzej umundurowanego policjanta, panie O’Reilly! Ale niech pan będzie bardzo ostrożny, to bezwzględni przestępcy, którzy nie cofną się przed niczym!

Złapawszy wolną ręką za pasek przewieszonej przez ramię torby przeciągnąłem ją sobie na plecy, słowem nie wspominając stróżowi prawa o Septigramie.

Wyjawienie Seanowi zbyt wielu sekretów na raz nie leżało w naszym interesie.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172