Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-12-2021, 21:14   #21
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wiadomość ogólna:
Ten odpis nietypowo z punktu widzenia policjanta (ranga trooper, zdaję się nieprzetłumaczalna na język polski - szeregowiec?) Charliego Coopera, następnie zeznania pana Chikao (przynajmniej tak jak je przetłumaczył Davis), a na koniec dopiero bezpośrednio zwrócenie się do was co dalej. Fragmenty dla Coopera i zeznania są oczywiście również dla was wszystkich (choć oczywiście nie siedzicie w głowie żółtodzioba, a Davisa przez większość czasu tam nie było).

Charlie Cooper:
Jeszcze nigdy w pracy nie miałeś aż takich wrażeń jak tego piątkowego poranka. Co prawda to był twój ledwie drugi miesiąc (właściwie zaczynałeś swój drugi miesiąc, wczoraj minęło trzydzieści dni), ale miałeś już do czynienia z przestępcami... bo pijacy i włóczędzy liczą się do tego grona? W każdym razie jesteś o tym przeświadczony. Popełnili przestępstwa, a ty ich trzymałeś pod kluczem i nie wypuściłeś nawet jak jeden z nich błagał cię o to. Każdy z nich trafił pod sąd! Jesteś dumny ze swojej pracy, choć niezbyt dobrze wspominasz szkolenie. Nadal uważasz, że szkoleniowcy uwzięli się na tobie i niesprawiedliwie oceniali. Znasz życie, a co oni mogą wiedzieć? Poza tym nikt i nic nie przygotował cię na dzisiejszy poranek.

Twój zmiennik Sean O'Reilly zostawił ci w celi dwóch niezwykłych typów. Jeden to czarny włóczęga rodem z Luizjany (Luizjany?! A gdzie to w ogóle jest?!), a drugi to miejscowy Włoch, którego już parę razy widziałeś. Właściwie widziałeś go, gdy odmawiałeś mu pomocy. Zawsze z żoną gadali jakieś niestworzone rzeczy, Sean mówił ci, żebyś na to nie reagował to też nie reagowałeś. No i ten Włoch w końcu całkiem zwariował i z samego rana, jak jeszcze Sean był na miejscu, zabrali go do wariatkowa.

Chwilę po tym jak Sean poszedł do domu zadzwonił telefon. Okazało się, że ten czarny włóczęga to tak naprawdę nie jest włóczęga i należy go wypuścić. Wiedziony swoją niesamowitą policyjną intuicją przeszukałeś torbę czarnego, a potem ostro zastanawiałeś się nad odpowiedzią na pytanie: czemu niczego nielegalnego nie znalazłeś? Trochę czasu minęło ci nad tym zastanawianiem się. W końcu zdecydowałeś się go wypuścić i oddać mu torbę. Zaplanowałeś go śledzić, gdy przyglądałeś mu się jak on z kolei sprawdzał swoją torbę. Niestety wówczas do pomieszczenia wpadł jakiś Japoniec z jakimś brygadzistą budowy i skośny zaczął coś krzyczeć. Nie miałeś pojęcia o co chodzi, bo nie mówił po angielsku. Z kolei budowlaniec mówił po angielsku, ale nic nie mogłeś zrozumieć, bo za dużo było krzyków... a chwilę później pojawił się również miejscowy: Ryan Flanaghan. Poświadczył za czarnego (i tak nie miałeś czasu się nim zajmować, ale jak coś czarny przeskrobie to przynajmniej będzie wiadomo kto z miejscowych za to odpowie), a następnie zażądał przyjęcia zgłoszenia o popełnieniu przestępstwa.

Nie bardzo wiedziałeś co robić w takiej sytuacji, więc powiedziałeś Japończykowi, żeby chwilę poczekał. Wyjąłeś kartkę i spisałeś co Ryan Flanaghan miał do powiedzenia. Jakieś skradzione książki, włamanie i smród trupa, którego nie znalazł. Właściwie już w trakcie pisania rozwiązałeś tą sprawę kryminalną. Książki po prostu pozostawił w innych miejscach swojego domu, włamania nie było, a smród trupów dobiegał z cmentarza znajdującego się po sąsiedzku! Tak, to właśnie tak było! Już miałeś sobie gratulować, gdy nagle na plac przed posterunkiem podjechały dwa radiowozy.

Zimny pot oblał twoje ciało, gdy w drzwiach zobaczyłeś samego KAPITANA. Podłoga brudna, Japoniec czerwony ze zdenerwowania, czarny włóczęga przysłuchujący się składaniu zawiadomienia przez miejscowego, nieuporządkowane papiery, śmieci na podłodze... nie wiedziałeś co masz ze sobą zrobić. Chciałeś wskoczyć pod biurko i zakryć swoje oczy, ale ostatecznie wstałeś na trzęsących się nogach i zasalutowałeś. Z KAPITANEM (dużymi literami!) weszło kilku oficerów z centrali w Arkham i jeden mężczyzna, którego nie znałeś. KAPITAN przemówił do ciebie (tak, do ciebie, niegodnego!):
- Jest tłumacz dla pana Yoshida Chikao? - zanim jednak cokolwiek odpowiedziałeś to brygadzista powiedział:
- Posłałem po niego, powinien być lada chwila panie kapitanie.
- Będzie niedługo.
- wybełkotałeś czując, że pot już strumieniem spływa ci po twarzy
- Czy te osoby mają związek ze sprawą? - Kapitan spokojnie zadał pytanie, ale już bezpośrednio do brygadzisty. Czy właśnie zostałeś negatywnie oceniony? Czy jednak nie jesteś godny rozmowy z Kapitanem? To znaczy jesteś przekonany, że nie, ale miałeś nadzieję, że jednak tak. Ciężka sprawa to wszystko. Nie słyszałeś nawet odpowiedzi, nie widziałeś nawet jak jeden z oficerów zabrał ci kartkę ze zgłoszeniem Flanaghana i szybko ją przeczytał:
- Panie Kapitanie! Pan Flanaghan zgłosił włamanie do swojego domu jakie miało mieć miejsce około 1 w nocy, a także potwierdził tożsamość tego tutaj Goodmana. - zaraportował, a on Kapitan na moment zmrużył oczy lustrując Ryana i Johnnyego. Już miał wydać polecenia, gdy na posterunek wkroczył James Davis. Powstało jeszcze więcej zamieszania i ostatecznie wylądowałeś razem z Ryanem Flanaghanem i Johnnym Goodmanem na korytarzu. Nie wiedziałeś jak to będzie odebrane przez resztę, ale nie miałeś siły zajmować się niczym innym niż tylko jakoś odkuć się po ewidentnie złym wrażeniu jakie zrobiłeś na Kapitanie. Przeklinałeś w duchu Seana O'Reillyego, bo te papiery na podłodze to jego bałagan. Nie miałeś siły przepędzić lekarza i czarnego, więc słuchali razem z tobą.

Zawiadomienie Yoshida Chikao (tłumaczenie James Davis):
- Skradziono pustkę [sunyata]! Osobiście nadzorowałem sporządzenie w tajemnicy najpiękniejszego Ogrodu Zen jakie wasze oczy ujrzą na tym kontynencie i ktoś skradł z niego pustkę [sunyata]! Czy wy rozumiecie ile pracy należy włożyć do opracowania takiej doskonałości i jak trudno jest ją zniszczyć? A jednak nie ma tam już pustki [sunyata].
- Jak tego dokonali?
- zapytał James Davis znając jedynie trochę buddyzm, na tyle, że znał koncepcję sunyaty, ale nie rozumiał jej
- Nie wiem. Zabrali jeden ze świętych kamieni Amaterasu z wyspy Okunoshima niszcząc pustkę [sunyata]. Zniszczyli również kilka tanich drzewek bonzai z San Francisco i zabrali najcenniejszy przywieziony przeze mnie z wyspy Okunoshima. - przed pytaniem Davisa pan Yoshida bardziej krzyczał niż mówił, ale po pytaniu był coraz cichszy, aż niemal wyszeptał, a Davis przetłumaczył:
- Doskonale wiedzieli co robią. To nie był przypadek.

Później pan Yoshida doszedł do siebie i odpowiedział na pytania Kapitana (poprzez Davisa). Opowiedział o rozmiarze skradzionego kamienia (toż to bardziej głaz niż kamień - przenieść mogłoby go dwóch siłaczy albo czterech wprawionych robotników, a na dalsze odległości to bez wozu nie dałoby rady) i jego wyglądzie. Opisał również dokładnie jak wyglądało skradzione drzewo bonzai i przy okazji wyszło, że parę tanich drzewek było włożonych w donice z Japonii (nie aż tak drogocenne, ale jednak w Bostonie można byłoby za nie dostać niezły grosz u odpowiedniego kupca) i jedna z donic została użyta do przetransportowania skradzionego drzewka (które już rosło w ziemi, pan Yoshida je specjalnie pielęgnował).

Po wszystkich pytaniach pan Yoshida ze smutkiem powiedział bezpośrednio do Davisa:
- Przepraszam panie Davis, ale skoro to już koniec przesłuchania to chciałbym zostać odwieziony do swojej kwatery i nie chciałbym z nikim rozmawiać, ani nawet nikogo widzieć do poniedziałku. I proszę o mnie nie martwić się, wiem, że wy Amerykanie macie odmienną emocjonalną niż my. Drzewko bonzai jakkolwiek ekstremalnie wartościowe może być odtworzone, niestety bez kamienia nie zostanie odtworzona pustka [sunyata] w związku z czym muszę poważnie zastanowić się nad zmianą całej koncepcji. - spojrzał na Davisa i lekko uśmiechnął się - Będę medytował. Jeśli Pana to interesuje to któregoś dnia możemy porozmawiać o sprawach wiary. - po czym kiwnął głową, żeby go odwieźć.

James Davis:
Zmęczyłeś się jakbyś przebiegł maraton. Kapitan podziękował ci i uścisnął ci dłoń mówiąc, że jest mu zaszczyt cię poznać. Odpowiedziałeś mu w podobny sposób. Następnie wyszedłeś na korytarz i spotkałeś tam Ryana Flanaghana, Johnniego Goodmana i Charliego Coopera. Zmęczony chciałbyś choć na chwilę posiedzieć w jakimś wygodnym miejscu - najbliżej do domu Ryana, poza tym byłeś "świadkiem" (powiedzmy) tego co wydarzyło się u niego w nocy, a policjant Cooper w końcu postanowił działać w tej sprawie. Jak Cooper dowiedział się, że tam byłeś w nocy to zapragnął, żebyś teraz choć na chwilę poszedł do Flanaghana i razem z nim opisał nocne wydarzenia. Będzie też próbował od ciebie wyciągnąć informacje jakie mogłyby mu pomóc w prywatnym śledztwie na temat kradzieży kamienia i drzewka bonzai (oczywiście nie przyzna się czemu o to wypytuje).

Johnny Goodman:
Poszedłeś razem z Ryanem Flanaghanem. Okazało się, że twoje zlecenie dotyczy działki sąsiedniej, na której jest spalony pustostan aktualnie zarośnięty krzaczorami.

Ryan Flanaghan (i Johnny Goodman i być może James Davis):
Poszedłeś razem z policjantem Cooperem, Johnnym Goodmanem i Jamesem Davisem do swojego domu. To właściwie niedaleko od tymczasowego posterunku policji. Po drodze minęły was dwa radiowozy, które pojechały na budowę (nie widać jej od domu Flanaghana - spory kawałek dalej, a do tego w lesie). Co dokładnie opowiadacie Cooperowi jak już dojdziecie do domu (Johnny - budynek został opisany w dwóch pierwszych odpisach, na końcu drugiego są obrazki ukazujące jego piętra)? Johnny w tym czasie może zwiedzić sąsiednie działki albo pozostać na miejscu u Flanaghana.
 
Anonim jest offline  
Stary 03-12-2021, 20:48   #22
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Piątek 15:03, 16 lipca 1920, Arkham, posiadłość Ryana Flanaghana

Dzień mimo, że z początku zapowiadał się nie najlepiej to jednak był pełen wrażeń. Najpierw trafiła mi się ambitna i zdolna (może) studentka, później dowiedziałem się o kradzieży na budowie, a kiedy znalazłem się na posterunku, zostałem zasypany masą pytań (w zasadzie nie ja, a pan Chikao, ale wszystko przechodziło przeze mnie).

Krótki sen oraz wszystkie te wrażenia sprawiły, że stałem się bardzo zmęczony. Policjant Cooper dowiadując się, że w dniu kiedy doszło do przestępstwa u Ryana, poprosił mnie, abym udał się z nimi do jego posiadłości. Długo się nad tym nie zastanawiałem. Chciałem odpocząć, a do Ryana było najbliżej. W dodatku poszedł z nami nijaki Goodman, nie mam pojęcia kim jest i po co z nami idzie, ale to dopytam się kiedy zostanę z Flanaghanem na osobności.

I tak oto siedzę w kuchni Ryana popijając szklankę brandy, czekając aż Cooper spisze zeznania kolegi, a później przyjdzie moja kolej.

James będzie czekał na swoją kolej przesłuchania pijąc brandy (nie więcej jak jedna szklaneczka).

 
Elenorsar jest offline  
Stary 05-12-2021, 01:02   #23
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Przepraszam, za moje zachowanie Panie Doktorze ale musiałem udawać małpę przed tymi rasistowskimi glinami dla własnego bezpieczeństwa. Mogę panu pomóc przez kilka dni z tymi, złodziejami tylko jedną paczkę mam wpierw do dostarczenia- Zaproponował lekarzowi.
 
Brilchan jest offline  
Stary 05-12-2021, 11:16   #24
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Posiadłość Ryana, 20 lipca 1920

Posterunkowy Cooper względnie skrupulatnie obejrzał cały dom i poczynił mnóstwo notatek w swoim służbowym zeszycie, ale nie mogłem powstrzymać wrażenia, że moja opowieść o nocnym włamywaczu wzbudziła jego sceptycyzm.

- Musiał się wymknął, kiedy przeszukiwaliśmy inną część domu - zaznaczyłem kolejny raz z rzędu, głosem równie stanowczym jak wówczas gdy nakłaniałem do wypicia gorzkiego lekarstwa krnąbrne dziecko - Słyszałem, że niektórzy przestępcy potrafią podnosić i opuszczać haczyki w oknach za pomocą cieniutkich drucików. Może ten też tak zrobił?

- Te okiennice są bardzo masywne i dopasowane, doktorze - odpowiedział policjant - Nie ma takiej możliwości, aby ktoś tutaj wcisnął drut.

- A ten trupi fetor? - westchnąłem sfrustrowany - Cuchnęło nim tutaj w środku, nie od strony cmentarza! Musieliśmy wywietrzyć bibliotekę, żeby pozbyć się tego smrodu, a gdyby odór dobiegał z cmentarza, po otwarciu okna musiałby się nasilić.

- W nocy chwilami mocno wiało - odparł Cooper wyglądając przez okno - Może akuratnie wiatr poniósł ten fetor w inną stronę? Musi pan przyznać, że to dość wiarygodne wytłumaczenie.

Czułem się jakbym walił głową w ścianę, chociaż przez wzgląd na moją pozycję społeczną starałem się nie okazywać irytacji.

Cooper bynajmniej mi w tym nie pomagał.

- Jest pan pewien, że te książki nie wylądowały na strychu albo w piwnicy? - zapytał cofając się od okna i wodząc wzrokiem po bibliotecznych regałach.

- Jestem absolutnie pewien, że widziałem je wczoraj wieczorem w tym pustym miejscu - westchnąłem ponownie - Niech pan może porozmawia z panem Davisem, nie tylko je jestem świadkiem tego włamania.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 05-12-2021, 13:24   #25
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Piątek, 16 lipca 1920, Arkham, posiadłość Ryana Flanaghana

Ryan wreszcie skończył zeznawać Cooperowi jak wyglądała miniona noc. Przyszła kolej na mnie. Wyszedłem z policjantem z kuchni, a Flanaghan został sam.

Cooper poprosił mnie, abym opowiedział co się wydarzyło, więc przekazałem mu, że w nocy usłyszałem hałas i myślałem, że to Ryan coś robi na dole, ale okazało się, że on dopiero też został obudzony przez ten dźwięk. Nie wspominając o broni, powiedziałem, ze skierowaliśmy się na parter bez oświetlenia w celu przeszukania mieszkania. Najpierw w prawo od schodów do kuchni, a stąd do gabinetu.

Następnie powiedziałem, że w momencie kiedy tylko otworzyliśmy drzwi, z gabinetu ulotnił się smród. Mi on nic nie przypominał, ale Ryan rozpoznał w tym trupa. Zanim zapaliliśmy światło wyjrzałam za okna, ale nie ujrzałem nic podejrzanego.

Po tym kiedy światło już zostało włączone Flanaghan zobaczył brak kilku książek o małej wartości, ale nic poza tym nie znaleźliśmy. Wtedy pomyślałem, że ktoś mógł nas minąć i przejść na górne piętro, więc pobiegłem tam, ale nic nie znalazłem.

Po wszystkim poszliśmy do kuchni, aby poczekać i sprawdzić, czy hałasy się powtórzą, ale tak się nie stało, więc poszliśmy spać.

Na koniec Cooper zadał mi kilka pytań wyjaśniających, kto i co dokładnie robił. Cała rozmowa przebiegała spokojnie i płynnie, a policjant zapisywał wszystko w swoim notesie. Jednak odniosłem wrażenie, że policjant nie do końca wierzył w moje słowa.

Kiedy myślałem, że to już koniec i chciałem skierować się do kuchni do Ryana, policjant zatrzymał mnie i zadał pytanie, którego się nie spodziewałem w tej chwili.

- Czy mógłby mi pan odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących sprawy kradzieży z budowy? - spytał policjant.

- W jakim celu? Sprawy są jakoś powiazane? Wszystkie informacje, które mogły być istotne i pytania jakie mi zadano przekazałem na komisariacie komendantowi. Myślałem, że to on zajmuje się tamtą sprawą - powiedziałem spokojnie, lecz zdziwiony.

- Tak, ale sprawa przestępstwa na budowie zainteresowała mnie i chciałbym poprowadzić prywatne śledztwo - odpowiedział bez wahania policjant.

- Rozumiem, ale chyba nie jestem dzisiaj w stanie ponownie opowiadać tego wszystkiego.

- Może jednak znalazłby pan chwilę na kilka pytań? - mówił zniecierpliwiony.

- Przykro mi, ale niestety nie, jestem zmęczony wydarzeniami z nocy oraz dnia. Zbyt dużo wrażeń. Wszystko co mogłem powiedzieć o sprawie, wie kapitan. Proszę do niego skierować się o informacje - powiedziałem stanowczo kończąc temat, nie chciałem dłużej się męczyć wytężając umysl, tylko odpocząć, najlepiej przy jakiejś książce.

James chce pójść do kuchni, pogadać chwilę z Ryanem. Spyta się, czy może zostać dzisiaj ponownie na noc. Jak ten się zgodzi to spyta się, czy może przejrzeć bibliotekę, bo chciałby coś przeczytać (może Ryan coś mu poleci).

 
Elenorsar jest offline  
Stary 21-12-2021, 20:32   #26
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Reklama:
Książka The Wreck of the Titan: Or, Futility opowiada o zderzeniu z górą lodową statku długiego na jakieś ćwierć kilometra, na którym nie było dość łodzi ratunkowych, żeby pomieścić wszystkich pasażerów. Reklamowano, że był niezatapialny. Zgodnie z niektórymi teoriami spiskowymi książka ta nie tyle przepowiadała przyszłość (bo powstała zanim jeszcze stworzono Titanica), ale była przeczytana przez sprawców tragedii (o ile dobrze pamiętam J.P.Morgan). Na pokładzie Titanica było paru ekstremalnie bogatych typów, których połączyły dwa fakty: sprzeciwiali się Federal Reserve Act i choć byli ekstremalnie bogaci to nawet nie dotarli do łodzi ratunkowych.

Przed przerwą reklamową:
Przed przerwą zaznajomiliśmy się z panami Flanaghanem i Davisem. Przyjaciółmi z Arkham. Davis nocował u Flanaghana na arkhamskim osiedlu Wolfsburg, gdy w nocy zbudziły ich odgłosy dobiegające z parteru budynku. W nocy przeprowadzili niewielkie dochodzenie i odkryli kradzież kilku książek z biblioteki zaginionego wujka Flanaghana i odór śmierci znajdujący się w tamtym pomieszczeniu. Jak przystało na normalnych ludzi Flanaghan zgłosił sprawę na policję, ale niestety okazało się, że do chuligańskiej kradzieży doszło również na budowie drogiego domu nieznanego właściciela. Davis stawił się na posterunek jako tłumacz japońskiego zgłaszającego przestępstwo. Niestety dla Flanaghana w zetknięciu z biznesem "bogatych i możnych" jego sprawa zaginięcia książek i zburzonego spokoju została zbyta przez władze. Co prawda oddelegowano do przyjrzenia się sprawie młodego policjanta Coopera, ale ten nawet nie udawał, że interesuje go to. Równolegle w okolice przybył czarnoskóry Nowoorleańczyk Goodman, stary znajomy Flanaghana, z przesyłką do tajemniczych ruin sąsiadujących z domem Flanaghana. A teraz wracamy do opowieści po przedłużonej przerwie reklamowej.

Wszyscy:
Odmowa Davisa bardzo poirytowała Coopera. Zdenerwowany rzucił do Flanaghana, że to trzeba przecież sprawdzić - cholerne - (tak użył tego słowa!) okna jeżeli jest podejrzenie włamania. Nie raz coś co wygląda jak dopasowane wcale takie nie jest i po prostu potrzeba siły, żeby sprawdzić wszystko. Skoro włamanie miało nastąpić na zewnątrz to tam należy dokonać eksperymentu. Rezolutnie wyszedł z domu i przemieścił się do okien biblioteki. Goodman i Davis pozostali w bibliotece, a Flanaghan poszedł za policjantem.

Flanaghan Spostrzegawczość, rzut: 24 (sukces)

Przez moment doktor zobaczył dziwne ślady pod jednym z okien. Jakby kopyta, ale jakiego zwierzęcia to nie potrafiłby powiedzieć. Może koń, a może koza, czy jeleń. W każdym razie moment minął, gdy ślad został brutalnie zdeptany przez zdenerwowanego Coopera, który nawet nie udawał, że patrzył pod nogi. Niczym gołąb pocztowy trafił prosto do okien i zaczął siłować się z nimi i ot nastąpiła niespodzianka. Jedna z okiennic (ta za biurkiem) rzeczywiście otworzyła się! Okazało się, że uchwyt będący zabezpieczeniem zamykania okna właściwie nie jest do niczego trwale przymocowany, choć wygląda to tak jakby wszystko z nim było w porządku.
- Okno było otwarte, smród przywiało z cmentarza, a to co usłyszeliście to pewnie okno samo zamknęło się. Stąd fetor był w bibliotece, gdy wiatr przewiał go z zewnątrz. - niczym z karabinu maszynowego wystrzelił słowa Cooper.

Goodman:
Przy okazji Goodman mógł pierwszy raz zobaczył działkę, na której znajduje się cel jego misji kurierskiej. W nocy ma tam komuś przekazać książkę, ale toż to pustostan. Ruiny jakiegoś spalonego domostwa porośnięte dzikimi chaszczami... po większym namyśle Goodman zorientował się, że jego zleceniodawcy nie mieliby problemów wchodzenia w konszachty z kimś kto chociażby udawał bezdomnego. W każdym razie ktokolwiek tam będzie w nocy to Goodman ma go zapytać, czy oczekuje na przesyłkę, a tamten ma odpowiedzieć, że na książkę. Później ma dojść do przekazania i rozejścia się.

Wszyscy:
Cooper następnie stwierdził, że musi sporządzić raport z oględzin i rozmowy z wami i teraz musi wrócić na posterunek. Nie trzeba geniusza psychologii, żeby ustalić, że Cooper nie ma ochoty wam pomagać. Przynajmniej ujawnił jak doszło do włamania bez pozostawienia śladów.

W tym miejscu znaleźliście się na pewnym rozwidleniu. Rozwiązanie sprawy włamania do Flanaghana będzie wymagało od was podjęcia czynności normalnie zarezerwowanych dla detektywów (popytanie sąsiadów, sprawdzenie sąsiedniej nieruchomości pustostanu (o, tutaj Goodman powinien być najbardziej zainteresowany), ogólnie sprawdzenie okolicy, no i popytanie w lokalnej gazecie, czy już nie dochodziło do takich zdarzeń w przeszłości (odpowiednik szukania w internecie we współczesności)). Inne drogi częściowo łączą się z powyższym tematem, a dotyczą: (1) chuligańskich kradzieży na budowie na granicy lasu - ale tam akurat roi się od policjantów, którzy profesjonalnie wykonują swoje czynności i prawdopodobnie nie będzie mile widziane wściubianie nosa w ich sprawy (zupełnie na odwrót jak przy kradzieży książek Flanaghana), (2) zbadania czy nie było czegoś nadzwyczajnego ze skradzionymi książkami i (3) ustalenia kto w tak dziwaczny sposób czai się na sąsiedniej nieruchomości około północy oczekując na przesyłkę od Goodmana. Oczywiście mogą być i inne drogi - wasza wola!
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 22-12-2021 o 09:57.
Anonim jest offline  
Stary 27-12-2021, 03:56   #27
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Piątek 15:03, 16 lipca 1920, Arkham

Miałem zamiar chwilę odpocząć przy książce, ale Cooper uparł się, aby wszystko sprawdzić, więc nawet nie zdążyłem zapytać Ryana o jakiś ciekawy tytuł oraz możliwość noclegu. Miałem czekać i obserwować sytuację z biblioteki, ale zamiast tego wolałem rzucić okiem po regałach. Okazało się, ze Ryan ma wiele ciekawych książek, na pewno bym znalazł coś dla siebie do czytania.

Jednak w czasie kontroli Coopera okazało się, że jedno okno się otwiera. To by wiele wyjaśniało w sprawie. Może Cooper nie jest taki głupi na jakiego wyglądał. Na razie wszystko co mówi trzyma się całości.

Po tym wszystkim chyba jednak nie skupiłbym się na książce. Wolę spacer i jednak przenocuje u siebie.

Porozmawiałem chwilę z Ryanem. Powiedziałem mu, że idę do domu, a po drodze zajdę do lokalnej gazety, gdzie zapytam, czy wiadomo coś o włamaniach w tych okolicach z przeszłości.

Wyszedłem z posiadłości, lecz zamiast skierować się w stronę gazety, postanowiłem pójść najpierw na budowę. Z daleka widziałem, że wozy policyjne dalej się tam znajdują. Może mógłbym im jakoś pomóc, a przy okazji dowiedzieć się, czy sprawy obydwu kradzieży mogły być jakoś powiązane. Budowa to w końcu moje miejsce pracy, więc chyba nie powinienem wzbudzać za wielu podejrzeń.

James kieruje się na budowę. Powie kim jest i zapyta, czy jest potrzebna jego pomoc oraz spróbuje wyciągnąć jakieś informacje. Jeżeli policja nie będzie chciała z nim rozmawiać, to skieruje się do miejscowej gazety (w zależność od odległości, jak do godzinki pieszo to się przejdzie, jak dłużej zawoła najbliższą taksówkę). Po rozmowie z policja też będzie kierował się w stronę miejscowej gazety.

 
Elenorsar jest offline  
Stary 27-12-2021, 07:17   #28
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Posiadłość Flanagana, piątek 16 lipca 1920

Wizyta policjanta dobiegła końca szybciej niż bym sobie tego życzył. Posterunkowy Cooper szybko dodał dwa do dwóch i uzyskał wynik pięć, co go ogromnie zadowoliło. Już podczas wizyty na komisariacie nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że zuchwałe włamanie i kradzież książek nie zrobiły na stróżami prawa większego wrażenia, zwłaszcza w obliczu znacznie poważniejszego włamania na placu budowy. Gdy Cooper odjechał, pozostawił mnie z okropnym mętlikiem w głowie. Czy to możliwe, aby ten sam człowiek dokonał obu kradzieży? Jeśli tak, to może wślizgnął się do mnie niejako przypadkiem? Albo przy okazji szukając dodatkowego łupu i zabierając z braku lepszych zdobyczy te kilka książek?

Stałem na ganku, dopóki czarny policyjny automobil nie zniknął wśród porastających zakręt drogi buków i topoli. Davisa i Goodmana zastałem w bibliotece, dokładnie tam, gdzie ich ostatni raz widziałem.

- Ryan, idę do domu - oznajmił mój przyjaciel - Po drodze zajrzę jeszcze do wydawcy gazety. Reporterzy wiele słyszą, mają wszędzie znajomości. Może wiedzą coś o podobnych włamaniach w dalszej okolicy.

- Daj mi znać, jeśli tylko się czegoś dowiesz - poprosiłem odprowadzając go do drzwi, a potem raz jeszcze wróciłem do biblioteki.

- Proszę wybaczyć te pożałowania godne okoliczności naszego spotkania - powiedziałem zbolałym głosem do Goodmana, siadając w mało wygodnym fotelu i zapraszając swego gościa gestem ręki do uczynienia tego samego - Wspomniał pan w areszcie, że bawiąc przejazdem w okolicy zechciał wstąpić do mnie, by sprezentować jakąś książkę, tak? Cóż za ironiczne zrządzenie losu, że jednocześnie tracę jedne woluminy, a inne zyskuję. Cóż to zatem za godne lektury dzieło, panie Goodman?

Skoro James pojechał, gospodarz skupi swoją uwagę na drugim gościu - było nie było, Murzyn (pejoratywne słowo zamierzone, ma oddawać klimat podziałów rasowych tamtych czasów) deklarował, że coś doktorowi przywiózł.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 29-12-2021, 22:03   #29
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wiadomość ogólna:
Od tej kolejki Goodman jest BN.

James Davis:
Pogrążyłeś się w swoich myślach idąc w kierunku budowy. Okolica zmieniała się trochę jak w kalejdoskopie. Bogaty dom, bogaty dom, biedny dom, biedny, biedny, średniozamożny, bogaty, średniozamożny... te nierówności społeczne tworzyły iście wyjątkową atmosferę osiedla Wolfsburg. Nie znałeś historii tej okolicy, ale łatwo zorientowałeś się, że te biedne i bogate budynki powstawały mniej więcej w tym samym czasie. Wyjątkowo obok siebie zamiast przy oddzielnych ulicach. Jednocześnie dzieci bawiły się ze sobą bez większych ograniczeń, choć pod czujnym okiem biedniejszych matek lub służby bogatszych rodziców. Przechodząc minąłeś nawet trzy kobiety rozmawiające między sobą o nocnych zajściach na budowie. Plotka najwyraźniej roznosiła się niczym błyskawica na mrocznym niebie.

Z czasem okolica stawała się coraz bardziej zielona, a wśród domów przeważały bogatsze rezydencje. Nic jednak nie mogło równać się z kunsztem niemalże pałacu jaki konstruowano na samym końcu drogi, a właściwie w miejscu, w którym już całkiem przemieniała się w leśną dróżkę. Nie miała jeszcze nazwy, ale z pewnością jakaś już na nią czekała. Może japońska? Może angielska? Czy był to prezent od bogatego Japończyka dla amerykańskiej żony, czy bogatego Amerykanina dla japońskiej żony? A może nie miało tu mieć miejsca mieszanie ras, a po prostu jacyś bogaci Japończycy mieli zamiar sprowadzić się do Arkham? Nie było to zresztą nic dziwnego mając na względzie wyjątkowość miejscowego Uniwersytetu Miscatonic.

Dotarłeś już niemal na miejsce, gdy natknąłeś się na siedzącą na poboczu Włoszkę. Kojarzysz ją z okolicy domu Flanaghana.
- Szkoda pana czasu. - odezwała się wycierając łzy z oczu - Do tych drani nic nie dociera. Mówiłam im kto to zrobił - nadzy ludzie powrócili tak jak o nich dawno temu opowiadała stara Glassberg. [masz do niej jakieś pytania?]

Po wysłuchaniu jej zbliżyłeś się do placu budowy. Przywitał cię jeden z policjantów, którego widziałeś wcześniej na posterunku.
- O, pan tłumacz. Mam nadzieję, że Rosetti nie naprzykrzała się panu. Jej mąż doznał załamania nerwowego, a ona zrobi wszystko, żeby wydostać go na wolność. - spojrzał na ciebie czujnie - Pana Yoshida tutaj nie ma. - stwierdził jak gdyby chciał powiedzieć, żebyś nie zbliżał się. Zapytałeś jednak o ustalenia. [jeśli w tym miejscu chciałeś wspomnieć o nagich ludziach i starej Glassberg zadeklaruj to retrospektywnie]

James (Perswazja 40), rzut: 39 (och)

Policjant zapalił papierosa i powiedział:
- Głowimy się jak doszło do ruszenia kamieni bez użycia koni.
- A ślady kopyt?
- zapytałeś, na co policjant odpowiedział:
- Albo to były bardzo lekkie, dwunożne konie albo ktoś nosił jakieś dziwaczne obuwie pozwalające zostawiać ślady kopyt. - powiedział, a ty zmarszczyłeś brwi, a następnie policjant dodał:
- Podobna sprawa miała już tutaj miejsce dawno temu, ale to niemożliwe, żeby to byli ci sami ludzie... - dodał jakby zamyślony po czym zorientował się, że za dużo powiedział. A przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Próbowałeś zapytać więcej, ale nie trzeba było twoich nadzwyczajnych zdolności czytania ludzi, żeby zorientować się, że policjant coś ukrywa.

James (Perswazja Trudny 20), rzut: 61

Policjant już nic więcej nie powiedział i grzecznie stwierdził, że pewnie i tak jako tłumacz pana Yoshida będziesz miał dostęp do sporządzonych raportów ze zdarzenia, gdy te będą dostępne.

Wracając w stronę domu Flanaghana (nawet jeżeli szedłeś do swojego domu albo do siedziby gazety to i tak musiałeś minąć ten dom) natknąłeś się ponownie na pani Rosetti. Również zmierzała w tym samym kierunku. Jeśli chcesz możesz iść razem z nią, a jak nie to wyminąć. Kobiecie będzie miło jeżeli jej potowarzysz [w takim przypadku napisz na PW], ale jeżeli tylko miniesz to nie będzie cię drugi raz zaczepiać.

Ryan Flanaghan:
Po odejściu Coopera i Davisa zostałeś sam na sam z Goodmanem. Ten wyglądał odrobinę gorzej niż jeszcze kilka chwil wcześniej. Jakby atmosfera biblioteki nie służyła mu. Zapytałeś go o to, a on odparł, że spędził noc w celi z szaleńcem, który nie pozwolił mu spać.
- Dlatego trochę nie jestem sobą. - stwierdził. Przenieśliście się do salonu i Goodman z ulgą usiadł na sofie. - Przepraszam, że doszło do pomyłki. Panie doktorze... nadal realizuje misje kurierskie starając się zebrać odpowiednie fundusze na oddaniu się mojej muzycznej pasji. Boję się, że nie poradzę sobie w showbiznesie, dlatego od paru lat zbieram pieniądze na parę lat braku zmartwienia o nie. Książkę rzeczywiście przywiozłem, ale jak zobaczyłem na pana skrzynce pocztowej do adresu sąsiadującego z pańskim. - zapytałeś, czy do Gregoriego Bulla, do bogatego budynku obok, a Goodman odparł - Nie, do pana drugiego sąsiada. Na tą zarośniętą działkę. Mam tam stawić się między północą, a pierwszą w nocy. Jakbym nikogo tam o tej porze nie spotkał to wracać tam codziennie przez tydzień... zresztą oto książka.

Goodman wyjął starannie zabezpieczoną w skórzanym pokrowcu starą księgę. Skórzana okładka nie miała żadnego tytułu, a wnętrze stanowiły nie zszyte ze sobą strony w dość niezłym stanie, ale spisane odręcznie odrobinę dziwaczną czcionką pełną chrześcijańskich znaków religijnych, a także symboli jakich jeszcze nie widziałeś. Dodatkowo innym charakterem pisma ktoś (a raczej kilka różnych osób) notowało sobie coś nie tylko na marginesach, ale pomiędzy linijkami pierwotnego tekstu. Główny tekst jest po łacinie podobnie jak większość komentarzy (o ile jesteś wstanie zorientować się). Na ostatniej stronie jest podpis autora "Clithanus".

Flanaghan (Korzystanie z bibliotek 20), rzut: 99, krytyczna porażka

Nie masz pojęcia co to jest. Podejrzewasz, że przestudiowanie całości zajęłoby ci może nawet rok, a pobieżne czytanie, żeby zorientować się co do treści to pewnie nawet miesiąc. Może dwa tygodnie. Z samego spojrzenia na kartki zorientowałeś się jedynie tyle, że prawdopodobnie to jakaś praca teologiczna. Sądząc po stanie książki może nawet z okresu wczesnego chrześcijaństwa, ale bardziej prawdopodobne, że z okresu średniowiecza tylko spisana innym stylem niż dominujący na wystawowych egzemplarzach dzieł z tamtej epoki.

Goodman ufa ci na tyle, żeby zostawić ci księgę, gdy on uda się na spoczynek, ale kategorycznie odmówi zwlekania z oddaniem jej:
- Moi zleceniodawcy nie należą do miłych ludzi, a odbiorcy to często również jest towarzystwo nieprzyjazne dla postronnych. Nie zdziwiłbym się, gdyby wiedzieli, że już jestem w Arkham. Wolałbym księgę oddać już tej nocy i jak nikt nie zjawi się to będzie pan miał dzień na zapoznanie się z nią.

O ile nie powstrzymasz go to Goodman pójdzie na górę do wskazanego przez ciebie pokoju, gdzie pójdzie spać.
 
Anonim jest offline  
Stary 30-12-2021, 10:09   #30
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Domostwo Ryana, popołudnie 16 lipca 1920

Opowieść Goodmana wprawiła mnie w mieszaninę zdumienia, trwogi i ekscytacji. Od roku mieszkałem w okolicy tak swojskiej i przeraźliwie nudnej, że nagła kumulacja niecodziennych wydarzeń absolutnie nie mogła być przypadkiem. Kradzież na budowie, włamanie do mojej posiadłości, a teraz jeszcze tajemniczy miłośnik dzieł teologicznych - a może nawet okultystycznych, co zdawała się sugerować dziwna książka. Wszystko to musiało składać się na jakąś skomplikowaną układankę, której nawet jeszcze nie zacząłem rozgrywać.

Zlecenie Goodmana brzmiało wyjątkowo fantastycznie, niczym żywcem zaczerpnięte z kryminalnych opowiadań publikowanych na ostatnich stronach lokalnych tygodników. Książka miała zostać przekazana na odludziu w środku nocy, do rąk kogoś, o kim mój gość praktycznie niczego nie wiedział. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że kryła się w tej umowie jakaś złowieszcza i szalenie niebezpieczna tajemnica, bo jaki szanujący się obywatel dawałby kurierowi podobnie dziwaczne wytyczne? Po chwili szaleńczego bicia się z myślami doszedłem do wniosku, że to musiał być ten sam człowiek, który włamał się do mojego domostwa - jak już rzekłem, tutaj zwyczajnie nie mogło być mowy o przypadku.

Kiedy Goodman uporał się z podanym mu na zimno zajęczym pasztetem i ziołową herbatą, poczuł zrozumiałe zmęczenie. Bóg mi świadkiem, że sam też bym słaniał się na nogach, gdyby poprzednią noc przyszło mi spędzić w areszcie. Odprowadziłem gościa do przygotowanego naprędce pokoju obiecując obudzić go po nadejściu zmierzchu, po czym wróciłem do sali bawialnej zatopiony w posępnych rozmyślaniach.

Oddana w me ręce na przechowanie książka nie przyniosła żadnego wyjaśnienia. Siedząc przy stole przepisałem na arkusz czystego papieru kilkanaście co bardziej intrygujących symboli, w duchu postanawiając zbadać ich znaczenie z pomocą uniwersyteckich bibliotekarzy - lecz głęboki niepokój nie pozwolił mi zbyt długo wcielać się w rolę kopisty.

Im głębiej myślałem nad tą sprawą, tym bardziej utrwalałem się w przeświadczeniu, że odbiorca dziwacznej książki i sprawca kradzieży w mojej własnej bibliotece albo byli jedną i tą samą osobą albo ściśle ze sobą współpracowali. Nie mogąc już dłużej usiedzieć w miejscu, wstałem z fotela i zacząłem krążyć po parterze budynku wyglądając przez mijane tam i z powrotem okna.

W mojej głowie zaczynał się kształtować pewien zuchwały i niebezpieczny, ale zaraz prawdziwie ekscytujący plan.

Ryan będzie chciał towarzyszyć skrycie Goodmanowi w wyprawie na działkę. Jeśli Murzyn się nie zgodzi, doktor będzie się za nim skradał (jeśli to do zorganizowania, to spróbuje zabrać ze sobą Jamesa).


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172