Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-05-2017, 18:19   #31
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Udało się !
Dźwięk odwrócił uwagę Dave'a. Sprawił że odwrócił się do ciebie plecami. To była twoja okazja. To było to na co czekałaś.
Zaatakowałaś zdradziecko od tyłu. Twoje ciosy spadły na jego plecy i kark. Tym razem jednak nie wszystko poszło zgodnie z twym planem. Dave był deczko wyższy od ciebie, masywniejszy. Był dobrze zbudowany. Ty nie... joga mogła wyrzeźbić twe ciało, tak że zazdrościły ci koleżanki w pracy, ale nie uczyniły z ciebie muskularnej atletki. Nie miałaś dość siły by za każdym razem trafiać w głowę, częściej trafiałaś w plecy Dave'a. I trafiałaś za słabo.... odwrócił się. Prawie złapał za twą broń, prawie złapał ciebie.
Zrozumiałaś że w bezpośredniej konfrontacji on ma przewagę. Jeśli zdoła cię chwycić, jeśli przyciśnie do ziemi...
Pamiętałaś jak to się ostatnio skończyło. Nie możesz ciągle liczyć na szczęście.

Uciekasz w panice do tyłu, wpadasz przez drzwi do sali balowej. Oświetlana jest ona błyskami piorunów. Na dworze jest ciemno, niewiele widać poprzez oberwanie chmury i strugi wody spływające po szybach. Sama sala też jest ciemna jak wszystko w tym pozbawionym zasilania budynku. Widzisz jednak oszkloną ścianę, składającą się z kilku pionowych tafli ułożonych w półokręgu. Czy da się rozbić takie okna?
Może... jeśli masz dość siły. Zawsze też możesz po prostu otworzyć oszklone drzwi, których klamkę widzisz w świetle kolejnego pioruna. Zajmie to nieco więcej czasu niż przeskoczenie przez rozbitą szybę, ale nie wiesz jak duże szkody zdołasz uczynić rozbijając przeszkloną ściankę łyżką do opon.
Więc... miałaś wybór. Za oknami jednak była tylko czerń nocy i ściana deszczu. To byłby bieg na oślep. Z drugiej strony, jaki miałaś wybór... kolejne drzwi ?
Były wszak jedne drzwi po lewej stronie, a drugie na wprost... oba pewnie prowadziły do kolejnych pomieszczeń tej willi.
Trzy drzwi, w tym jedne prowadzące na zewnątrz i drzwi za tobą, te przez które wkroczy ślepy nieumarły Dave.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 17-05-2017, 11:55   #32
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Nie myśle, nie planuję. Działam.
Zbyt dużo się dzieje, aby racjonalnie rozważać wszystkie "za" i "przeciw".
Wpadam do sali, rozglądam się w blasku kolejnej błyskawicy.

Dopadam tych drzwi, ktore wiodą na wprost. Szarpię klamkę.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 20-05-2017, 18:41   #33
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Chciałaś wydostać się z tego przeklętego miejsca, ale instynkt przetrwania zadecydował inaczej. Zamiast biec w kierunku przeszklonych drzwi pognałaś do przodu ile pary miałaś w nogach. Przekonywałaś się przy tym, że obuwie które miałaś na nogach niespecjalnie się do takich biegów nadawało, ale zawsze mogło być gorzej prawda? Mogłaś mieć szpilki.
Słyszałaś za sobą odgłosy kroków, coraz szybsze… Dave posłyszał że biegniesz i zwiększył tempo. Cholera! A jak dogoni?
Nie chciałaś myśleć o tym… Jeszcze kawałeczek i drzwi będą w twym zasięgu. Zacisnęłaś dłonie na klamce modląc sie w duchu do Boga żeby nie były zamknięte. Chociaż może to zły adres teraz, skoro wyrysowałaś na swej skórze pełno znaków “aniołka stróża” z którym rozmawiałaś przez sen.
Czy to nie było bluźnierstwo? Nieważne… zastanowisz się po tym jak znajdziesz się po drugiej stronie drzwi.

Bo te na szczęście okazały się otwarte. Wpadłaś przez nie do kuchni i zamknęłaś za sobą drzwi w głowie kalkulując sytuację. Dave’wowi trochę czasu zajmie dobiegnięcie do nich, trochę… wymacanie klamki.
Miałaś więc czas, by rozejrzeć się po kuchni i zaradzić jakoś problemowi namolnego "wielbiciela". Całkiem nowoczesnej w designie i wyposażeniu kuchni.


Gwizdnęłabyś z podziwu, gdyby nie nieumarły morderca niemal dosłownie dyszący ci za plecami. Szybko rozejrzałaś się za czymś czym mogłabyś zablokować drzwi. Krzesło z wysokim oparciem. W filmach się sprawdzało, więc miałaś nadzieję że tym razem spełni swe zadanie. Podstawiłaś je pod klamkę blokując drzwi i odetchnęłaś z ulgą.
Przyjrzałaś się bardziej pomieszczeniu wpierw skupiając się na najważniejszych sprawach. Okna… były tu… za oknami zaś ciemność okraszona odgłosem oberwania chmury. Nie wiedziałaś za nimi nic, nie słyszałaś nic poza jednostajnym łomotem kropel deszczu. Zupełnie jakby ten budynek pochłonęła otchłań i nie było poza nim nic na świecie. Zwykle mogłabyś uznać taki wniosek za absurdalny, ale gonił cię truposz z rozwaloną głową, więc twoja tolerancja na “niemożliwie” nieco się zwiększyła. Drzwi… były dwoje. Kolejne dwie potencjalne drogi prowadzące do dwóch pomieszczeń. Poprawka… jedne wyglądały na takie prowadzące, ślepego zaułka, czyli do chłodni. Co prawda sama kuchnia nie miała olbrzymich rozmiarów, ale niewątpliwie mogłaby posłużyć do obsługi przyjęć, więc chłodnia miała sens.
No i ona… trup na podłodze. Kobieta w wieku około trzydziestu lat. Blondynka. Kucharka chyba. Całkiem zgrabna i całkowicie martwa. Przyczyna zgonu...hmmm… nawet bez swej wiedzy lekarskiej mogłaś stwierdzić że prawdopodobnie zginęła od rozłupania potylicy aż do mózgu, tłuczkiem do mięsa. Twoją dedukcję potwierdzał zresztą fakt, że zakrwawione narzędzie zbrodni leżało tuż obok niej.
No tak… przecież to oczywiste, że w tak olbrzymiej willi Dave nie mógł być jedyną osobą. Tu na pewno jest ogrodnik, kilka pokojówek, zarządzający nimi lokaj… jak go zwali, majordomus? Może jacyś ochroniarze. No i rodzina właściciela. Czy oni wszyscy są… martwi? To oznacza wiele trupów, które mogą powstać z morderczymi zamiarami. Dave może być czubkiem góry lodowej.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 28-05-2017 o 21:34.
abishai jest offline  
Stary 02-06-2017, 22:58   #34
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Lekko zdyszana po kolejnej ucieczce klękam obok zwłok. Przyczyna śmierci jest oczywista. Pojawia się jednak inne pytanie: czy kucharka jest ofiarą Dave’a ? Czy może gdzieś w domu kryje się kolejny zabójca? Oraz – co wydaje się najważniejsze – czy w tej posiadłości każdy po zabiciu zamienia się w zombie? To dlaczego tych wszystkich przemienionych jeszcze nie spotkałam?

Zawsze śmiałam się z moich kolegów którzy ekscytowali się kolejnym sezonem The Walking Dead. Sama nie obejrzałam ani jednego odcinka i teraz żałuję, bo wiedza tam zawarta mogła okazać się cenna w mojej sytuacji. Już wiem, że nie zdobędę się na to, aby wybiec w tą deszczową noc. Muszę dożyć do świtu – świat miał jakieś znaczenia dla żywych trupów. Pamiętam teraz dokładnie Steven i Peter kłócili się o to którejś nocy do upadłego… Niestety, nie pamiętam ani kim są Steven czy Peter ani jak była konkluzja ich sporu. Wiem tylko ze dzień nie jest dobry dla żywych trupów. Oraz że należy je spalić i odrąbać im głowy.

Nie mam dużo czasu… dla ułatwieni sobie zadania przyjmuję, że jestem chirurgiem. Albo jeszcze lepiej – patologiem. Podnoszę się na nogi i przez chwile przyglądam nożom w bloku na blacie. Tak.. ten powinien być dobry. Sięgam po ostry nóż z długim ostrzem. Skóra przecina się dość prosto, potem krtań – jakieś chrząstki, tchawica, nieco trudniej idzie z kośćmi kręgosłupa. Ale w końcu mi się udaje. Patrzę zadowolona na moje dzieło. Kucharka już nie ożyje, wiem to na pewno. „Dobra robota, pani doktor” chwalę samą siebie, a potem zaciągam ją do chłodni. Układam równo wzdłuż progu, zaraz za drzwiami. Donoszę głowę i delikatnie umieszczam ją tak, aby tworzyła całość z resztą. Gdyby Dave widział, mógł nawet w ciemności wziąć ją za mnie. No, ale nie widzi. Co za pech.

Wzdycham ciężko – noc zapowiada się długa. Wyciągam kilka rondli, ustawiam je w środku chłodni jedne na drugim, tworząc chybotliwą piramidę. Do uchwytu tego na samym dole przywiązuję żyłkę – znalazłam ją w szufladzie, zaraz obok papieru do pieczenia. Powoli cofam się, układam koniec sznurka obok lodówki. Otwieram ją – jestem strasznie głodna. Zjadam szybko coś, co wygląda jak ser, albo torfu, na pewno jest bardzo zdrowe. Nie mogę pozwolić, żeby zdradziło mnie burczenie w żołądku. Potem delikatnie odsuwam krzesło spod drzwi i przykucam obok lodówki.

Mój plan jest genialny w swej prostocie – Dave wejdzie, narobię hałasu garnkami, więc pobiegnie do zamrażarki. Potknie się o ciało kucharki – przy odrobinie szczęście pomyśli, ze to ja i będzie ją chciał udusić - co da mi chwilę na zablokowanie drzwi do chłodni. Potem obniżę temperaturę i Dave już tam zostanie. W postacie eleganckiego kawałka podpieczonego mięsa.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 04-06-2017, 13:09   #35
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ta ciężka robota zajęła ci sporo czasu. I podczas niej mogłaś potwierdzić i zaprzeczyć pewnym teoriom. Jesteś lekarką, to pewne... może chirurgiem. Ale nie patologiem. Gdyby tak było, ta rzeźnicza robota nie napełniałaby cię obrzydzeniem. Rzeźnikiem też nie byłaś, inaczej wpadłabyś na pomysł by do rąbania mięsa użyć nie precyzyjnego noża, ale zwykłego tasaka.
Z drugiej strony pewnie rąbanie i nim nim zajęłoby ci sporo czasu, a tu czułaś się lepiej z ostrzem którym dawało się precyzyjnie operować.
A więc skalpel... a to narzędzie chirurgów.
No i samo rozcinanie ciała na kawałki, tylko proste się wydawało, a w praktyce... było długie i żmudne i męczące. Cholera... nie jesteś stworzona do takiej roboty. Brak ci masy mięśniowej. Gdzie ci wszyscy mężczyźni, gdy są potrzebni?
To nie jest miejsce dla ciebie. Zgrabnej i ładnej pani doktor. Tu powinien być jakiś karczek z piłą łańcuchową. Byle nie po drugiej stronie drzwi. Swoją drogą zauważyłaś, że Dave jest już bardzo długo cicho.
Nie martwiłaś się dotąd tym, ale teraz... ta cisza była niepokojąca, tym bardziej że miałaś wrażenie iż jesteś cały czas obserwowana. Nie dostrzegałaś jednak nikogo, więc może to tylko twoja paranoja.

Teraz tylko odblokować drzwi, schować się szybko i... narobić hałasu by zwabić Dave'a. Co prawda zamrożenie go było tylko pobożnym życzeniem, bo chłodnia nie działała z powodu braku prądu, ale drzwi do niej były solidne, podobnie jak zamykający je zamek.
Pociągnęłaś za sznurek, narobiłaś hałasu i... iiii... i nic!
Co jest do cholery? Ostrożnie rozglądasz się ze swojej kryjówki i widzisz, że drzwi którymi powinien wejść Dave są zamknięte.
Podejść... nie podejść.
Czekanie w kryjówce szybko stawało się walką na nerwy. Czemu Dave nie wchodził?
Zaryzykowałaś.
Podeszłaś do drzwi wiedząc, że to może być głupi pomysł, ale liczyłaś na swą zwinność i... wolałaś to niż szarpiącą nerwy niepewność.
Otworzyłaś je... ostrożnie. Dave tam był.
Leżał jak worek kartofli tuż za drzwiami. Martwy tak jak być powinien.
Czemu?

Gorączkowo nad tym rozmyślałaś wspominając ostatnie wydarzenia. Czemu nie ożył wtedy, gdy spałaś? Czemu nie ożyła ta kobieta, którą ćwiartowałaś? Czemu... ożyły ciężarki, które były ciskane w twoim kierunku? Czemu...
Przyglądając się martwym zmasakrowanym zwłokom Dave'a przypominałaś sobie jak ożył za pierwszym razem. Jak niezgrabne były jego pierwsze kroki, jak nabierał wprawy z każdy ruchem. Tak jak te ciężarki unoszące się po kolei i powoli jeden po drugim, nim były ciskane w ciebie.
Całkiem bez sensu, jak na to spojrzeć z boku. Nie powinny się od razu rozpędzić i zmiażdżyć ci głowy jednym rzutem?
Nie mogły. Teraz to zrozumiałaś. Nie mogły ożyć naraz. Tak jak nie mogła ożyć kucharka i Dave jednocześnie. Nie mogły błyskawicznie być ciśnięte, tak jak Dave nie mógł nabrać zwinności zaraz po ożywieniu. To było jak z nowym samochodem, zanim zaczniesz nim jeździć jak rajdowiec musisz nabrać wprawy, wyczuć go. Poznać. Dave był takim samochodem, ktoś do niego wchodził i go używał. Jakaś siła. Tak samo jak owe ciężarki w sali gimnastycznej. Owszem, lepiej by było gdyby od razu cisnęły się w twoim kierunku miażdżąc twoją głowę, ale siła która animowała je po kolei miała problemy z ich kontrolą. Potrzebowała czasu na naukę.
A teraz... opuściła Dave'a i szukała nowej okazji, by cię zabić uznając pewnie że ślepy truposz marnie się w tym sprawdza.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 04-06-2017 o 13:14.
abishai jest offline  
Stary 24-06-2017, 17:55   #36
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Wnioski, do których dochodzę, są kompletnie od czapy. Co udowadnia tezę, że jeśli człowiek poddawanych jest przez dłuższy czas bodźcom stresowym, to logika się wyłącza. Tak zadziało się w moim przypadku. Straciłam zdolność racjonalnego myślenia.
Z drugiej jednak strony.. jeśli nie to wyjaśnienie, to jakie? Wszystko pasowało – ktoś próbował używać różnych narzędzi, żeby mnie uszkodzić. Byłam atrakcyjnym celem, przemieszczałam się, reagowałam. Jeśli dłużej się nad tym zastanowić – w tej całej grze nie chodziło jednak personalnie o mnie. Ot, jak piszą w książkach – znalazłam się w złym miejscy, o złym czasie. Powinnam więc zostać bohaterem, naturalnie. Jeśli przeżyję starania.. tego czegoś.

Świadomość, że Dave na razie został porzucony, daje mi jakiś spokój. Zanim cosiek nauczyć się używania nowych narzędzi minie trochę czasu. Z drugiej strony pomyślałam o czymś innym – cosiek robi to od dupy strony. Powinien najpierw poćwiczyć obsługę narzędzia, a dopiero potem go używać. Najpierw uczyli mnie obsługi skalpela, dopiero potem pozwolili kroić mi nim ludzi. Jeśli ktoś zmienia kolejność, to albo jest szaleńcem lub psychopatą albo .. się bawi. Jest dzieckiem, dla którego samo działanie i doświadczanie jest ważniejsze niż cel czynności. Ta myśl nie była dla mnie pocieszeniem.
Ale też otwierała pewnie możliwości… Jeśli zaciekawię cośka może zmieni technikę działania?

- Hej! – wołam, najgłośniej jak potrafię (co jasno pokazuje, że rozum już zupełnie odmawia mi posłuszeństwa). – Hej! Gdzie jesteś ! Pokaż mi się! Znam wiele ciekawszych gier niż gonienie mnie! Chcesz zagrać?
Milczę moment, nasłuchując, a potem dorzucam: - Chyba się mnie nie boisz?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 11-07-2017, 21:43   #37
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Przez długi czas wydawało się, że twoje słowa trafiały w próżnię. Że odpowiedzią na nie będzie cisza. Że cosiek, jeśli istnieje, nie raczy się do ciebie odezwać.
Czy to było dobrze, czy źle... nie wiedziałaś. Ale wiedziałaś że nie jesteś sama w kuchni. Czułaś to niemal przez skórę, jakkolwiek absurdalnie bądź nielogicznie to brzmiało.

Tylko gdzie on był? Gdzie się ukrywał? Może był jak krasnoludki, małym ludzikiem wchodzącym w ciała jak robak. Brrrr... nieprzyjemna myśl, tym bardziej gdy wyobrażałaś sobie że wchodzi w ciebie. Którymś z twoich otworów. A może był niematerialny jak duch? Absurd! Nie wierzyłaś w duchy, nie wierzyłaś w opętania. Byłaś kobietą nauki, lekarzem, ateistką.
Nie wierzyłaś też w zombie, a dziś wszak zatłukłaś jednego z nich.

Gdy już myślałaś, że nic się nie wydarzy, ekran dotykowy przy kuchence uruchomił się mimo braku prądu. Uaktywniła się ikonka Skype'a i choć nie było widać obrazu słychać było skrzekliwy głos wypowiadający słowa w archaicznym języku, którego nie znałaś.
Co jednak nie przeszkadzało ci rozumieć znaczenia każdego wypowiadanego w nim zdania.
"Jestem cały czas. Nie ukrywam się."- odzywał się głos. "- Odwlekasz tylko nieuniknione. Jesteś ostatnim ogniwem trzymającym mnie w mym więzieniu. Poddaj się losowi, którego nie możesz uniknąć i zgiń."
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 11-08-2017, 21:30   #38
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
"Jestem cały czas. Nie ukrywam się."- odzywał się głos. "- Odwlekasz tylko nieuniknione. Jesteś ostatnim ogniwem trzymającym mnie w mym więzieniu. Poddaj się losowi, którego nie możesz uniknąć i zgiń."

Brzmi przeraźliwie banalnie. Ale lepszy taki kontakt, niż żaden, prawda?
- Potrafię się zabić. Szybko. Nie będziesz się musiał tym kłopotać. Ale mylisz się, moja śmierć nic ci nie da. Nie jestem ostatnia.
“- Oczywiście że jesteś. Nie żyje już nikt z was. Ty jesteś ostatnim ogniwem moich kajdan. Ostatnią żywą strażniczką.-”
odparł chrapliwie głos. -” Gdy umrzesz ja będę wolny niewolnico Issar.”
- Z nas?
- “ Z was. Tych którzy otworzyli wrota mego więzienia stając się mymi strażnikami. Gdybyś nie dała siebie oznaczyć niewolniczym znakiem Issar dla uspokojenia nerwów, to by wszystko już dawno się zakończyło.”
- te słowa obudziły coś w mej pamięci, niejasne wspomnienie kobiecej ręki malującej znak na twym ciele. Dla uspokojenia twoich nerwów i jako substytut króliczej łapki. Coś co miało mi bardziej poprawić samopoczucie niż naprawdę zadziałać.
Kręcę głową, choć tamten nie może tego widzieć. A może może?
- To się nie trzyma kupy. Zaatakowałeś mnie, zanim ją spotkałam . Kim jesteś? Na pewno są inne sposoby na żeby cię uwolnić.
“ - Tyle wieków minęło, a śmiertelnicy są jeszcze głupsi niż byli.-
” odparł ze śmiechem głos. “- Myślisz, że żeby być służką bogini, to trzeba ją spotkać. Co za arogancja! I ignorancja.
- Nie znam sie na boginiach. Ani bogach. Wybacz. A ty jesteś kim?
“- Głupie pytanie. Ja jestem Pazuzu… ten który włada złymi wiatrami. Ta wiedza i tak nie jest ci potrzebna. Bo twoim przeznaczeniem jest umrzeć, tak jak pozostali.-”
odpowiedział potwór kryjący się...gdzieś we wnętrzu elektronicznego gadżetu.

Pięknie. Trafiłam do jakiegoś surrealistycznego cyrku.
- Hej, Pazuzu! - wołam. - Mogę ci pomóc opuścić więzienie. Chcesz?
“- Oczywiście że chcę. Wystarczy że podetniesz sobie nadgarstki i poczekasz aż twój żywot opuści cię wraz z krwią.-
” odparł sarkastycznie głos.- ‘W innym przypadku zabiję cię osobiście, w bolesny i bardzo nieprzyjemny sposób.”
- No chyba cię popieprzyło
- stwierdzam.

A potem łapię to, co tam mam pod ręką - designerski tłuczek do mięsa - i walę w wyświetlacz. raz, kolejny raz, coraz mocniej.
Spodziewałam się szyderczego śmiechu, wszak wyładowywałam jedynie swój gniew. Wszak Dave powstawał z martwych raz po raz. Zamiast tego, było jedynie gniewnie sarknięcie i starożytna obietnica piekła tysiąca tortur. Wydawało się więc że sprawiłam tym laniem drogiego kawałka elektroniki jakiś rodzaj niewygody dla Pazuzu. Niemniej, moja sytuacja nie uległa poprawie. Maszyna umilkła, a ja znalazłam się sam na sam z “duchem” żądnym mej śmierci.

Nie namyślam się długo. Podchodzę do okna i otwieram je, patrząc w ciemność i ścianę wody.

Dobra. Nie zostanę tu dłużej, to pewne. Paziutek prędzej czy później się pozbiera i mnie dopadnie. Nie znam się na parapsychologii. W sumie nawet nie wiem, czy boginie i dżiny to parapsychologia...

Wchodzę do bawialni, przyglądam się zgromadzonym na barku butelkom. Nie kieruję się smakiem, tylko procentami. Wybieram coś, 40 %, nazwa nic mi nie mówi. Odkręcam i pociągam dwa łyki. Krzywię się i krztuszę, ale kolejne dwa wchodzą lepiej. Ciepło rozlewa się po przełyku i w żołądku. Zabieram butelkę ze sobą i podchodzę do okna w kuchni.

Zmoknę, trudno. Może powinnam poszukać kurtki? Nie ma czasu. Przekładam nogi przez parapet i zeskakuję na zewnątrz, na trawnik. Idę w zacinającym deszczu w stronę budki, gdzie siedział cieć.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 15-08-2017, 16:49   #39
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Mokłaś. Deszcz uderzał w ciebie falą. Ubranie lepiło się do coraz bardziej mokrego ciało. Robiło ci się coraz zimniej. Woda zalewała twarz, a ty w ciemnościach ledwo widziałaś co przed tobą. Czasami piorun rozświetlał okolicę.


Czasami.
Jednak przede wszystkim przemierzałaś okolicę niemal na oślep. Niemal, bo światło ze stróżówki było jak gwiazda polarna. Wyznaczała ci kierunek, do którego szłaś. Pozwalała ocenić odległości. Buty grzęzły ci w błocie coraz bardziej, więc coraz trudniej było ci iść. Nie tylko brak kurtki ci przeszkadzał, ale i obuwie niespecjalnie się nadawało do takiej wędrówki. W razie próby ucieczki stanowiłyby problem. Choć obcas u butów miałaś krótki, to jednak wystarczał by wbijały się one w wilgotną glebę.

W końcu jednak dotarłaś do chatki, zziębnięta i przemoknięta. Do drzwi zamkniętych, ale możliwych do wyważenia łyżką do opon, którą nosiłaś ze sobą. Broń której nie porzuciłaś. Jedyną jaką miałaś.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 01-09-2017, 20:56   #40
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Wszystko mam przemoknięte na wylot, do majtek. Mokry materiał nieprzyjemnie ociera się o ciało. Przez chwilę rozważam, czy zrzucić żakiet, który teraz wydaje mi się ciężką, nieprzydatną szmatą. Jest zimno, ale on i tak mnie nie grzeje. Raczej ogranicza ruchy. W końcu ściągam go i upuszczam gdzieś pod nogi. Upada z mokrym plaśnięciem, albo tak mi się tylko daje, bo w tym deszczu i tak nic nie słyszę. Buty są koszmarnie niewygodne, zapadają mi się w trawnik. Obcas najgorszy z możliwych – jakby był wyższy, dało by się go urwać, niższy – chodziłabym bez problemu. Ale nie. Mam półsłupek. „Idealne obuwie na każdą okoliczność”. Miga mi przed oczami slogan ze strony internetowej sklepu, którego nazwy nie pamiętam. Debile. Ciekawe, czy będę mogła je reklamować?

Ściskam o rękach wichajster do opon. Przez chwile rozważam, czy rozpierdzielić okno – mityguję sama siebie, jestem pewna, że na co dzień nie używam takich słów – czy rozwalić okno, czy wyważyć drzwi. Wsuwam koniec metalu pomiędzy futrynę i drzwi, na wysokości zamka, naciskam. Raz delikatnie, a potem mocniej.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172