Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-09-2017, 18:05   #41
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zimno przenikało aż do kości. Zapalenie płuc było niemal gwarantowane.
Stałaś przed drzwiami owej szopy drżąc z zimna w przemoczonym ubraniu i w strugach deszczu. Bardzo romantyczna scena, gdyby nie mrok dookoła, gdyby nie to że wyglądałaś jak zmokła kura w tej chwili.
Było ciemno... widziałaś jedynie to do czego docierało światło bijące z monitora w środku szopy. Poza tym jedynym światełkiem nadziei dookoła ciebie była ciemność, której nie byłaś w stanie przebić wzrokiem.

Wbiłaś łyżkę do opon we framugę drzwi i zaczęłaś próby ich wyważenia. Za pierwszym razem... prawie ci się udało. Wydawało ci się że twoje wysiłki dadzą pozytywny rezultat, bo drzwi poruszyły się i usłyszałaś dające nadzieję skrzypienie drewna. Ale niestety zawiodły cię twoje mięśnie. Jednak nie mogłaś się poddać, coraz bardziej zmoknięta i zmęczona zaczęłaś szarpać się z drzwiami za pomocą łyżki. Desperacja i rosnąca panika dodawała ci sił i za piątym czy szóstym szarpnięciem improwizowaną dźwignią wyważyłaś drzwi. Drżąca z zimna weszłaś do środka, rozejrzałaś się po pomieszczeniu i dostrzegłaś grubasa siedzącego przed monitorem telewizora z opuszczonymi spodniami. Pod telewizorem był stary odtwarzacz VHS. Leżące na nim kasety magnetowidowe miały okładki filmów porno. Więc wiedziałaś co robił grubas, zanim w jego twarz wbił się ciężki kufel piwa robiąc z jego twarzoczaszki jesień średniowiecza.

Siła z jaką musiał uderzyć kufel, którego resztki leżały na jego brzuchu, była z pewnością olbrzymia sądząc po zmasakrowanej twarzy. Zbyt duża by ten zgon uznać za wypadek. Niemniej ty już wiedziałaś kto... albo raczej co stoi za zgonami w tym miejscu. I po tym co już przeżyłaś, kolejny trup nie robił na tobie wielkiego wrażenia.

Tymczasem ekran telewizora migotał. Film skończył się już dawno. Jednak to migotanie dawało nadzieję. W szopie był prąd. Czemu tutaj właśnie, a nie w samej posiadłości ? Tego nie wiedziałaś.
Natomiast dostrzegłaś że tą szopę przerobiono na mieszkanie dla ogrodnika. Z niewielkiego pomieszczenia w którym się znajdowałaś, wychodziły drzwi do łazienki i kolejne prowadzące pewnie do sypialni? Niekoniecznie. Grubas siedział bowiem na sofie, którą dało się przerobić na łóżko. Dostrzegłaś też w tym pokoju szafę na ubrania. Więc za tajemniczymi drzwiami mogło kryć się inne pomieszczenie.
Niestety nie dostrzegłaś żadnego okablowania świadczącego o tym, że w tej szopie jest internet, albo chociażby stacjonarny telefon.
Było jednak przynajmniej sucho i w miarę ciepło.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 07-09-2017 o 17:20.
abishai jest offline  
Stary 12-09-2017, 11:08   #42
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Rzucam okiem na okładkę kasety.

„Zniewolona markiza Angelika” a na obrazku jakaś laska w resztkach sukni w otoczeniu półnagich piratów – zadziwiająco czystych, z pełnym uzębieniem. Facet nie miał wyrafinowanych gustów…

Dorze, skup się, kasety i facet nie mają znaczenia… A może jednak mają? Przypominam sobie filmik z mojej komórki – narzeczona mojego brata /kuzyna leciała na jakieś wykopaliska. Może tak wykopała coś, gdzie uwięziony był Paziutek? Dżiny i inne demony zawsze się zamyka, bo wtedy staja się nieszkodliwe. Otworzyła to coś a Paziutek się uwolnił.. Teoretycznie powinien spełniać życzenia a nie mordować wszystkich wokół, ale czasem dżinom odbija. Bo czemu inaczej zamykaliby je w słoikach i lampach?

Dobrze było by znaleźć numer do kuzyna i poprosić go o kontakt do laski.. ona by coś wiedziała o Bogini. Może. Na razie muszę sprawdzić, czy mam zasięg. Potem sprawdzę szafę, bo czuję wyraźnie, ze mokre ubrania grzeją mnie coraz mniej. Rzucam spojrzenia na nogi faceta – jego buty wyglądają porządnie, może ma rozmiar zbliżony do mojego? Eleganckie pantofle osiągnęły stan, w jakim nie przyjęła by och żadna szanująca się bezdomna. Musze też naleźć coś, gdzie mogłabym uwięzić Paziutka… dużo roboty.

Sięgam po komórkę.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 13-09-2017, 21:14   #43
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tak. Komórka. Przypomniałaś sobie o niej!
Włączyłaś swój telefon, by się przekonać, że…


… jesteś poza zasięgiem sieci telefonicznej, co było absurdalne zważywszy gdzie byłaś. To nie była jakaś chatka w lesie (choć w zasadzie to była), ale olbrzymia nowoczesna posiadłość z wszelkimi wygodami. Powinien tu być nie tylko idealny odbiór sygnału dla telefonów bezprzewodowych, ale nawet Wi-Fi.
Powinien… ale nie był. Byłaś odcięta od świata. Byłaś sama.
Nie miałaś jednak czasu się nad sobą użalać. Paziutek gdzieś tam był. Dlatego też podeszłaś do szafy, zgodnie z twoimi przewidywaniami, wypełnionej ubraniami. Krótki przegląd pozwolił ci znaleźć dużo ubrań pasujących pod termin “robocze”. Spodnie nie pasowały na ciebie w ogóle. W końcu trzymałaś linie. Koszule flanelowe jednak, choć duże, można było jakoś wykorzystać. Podobnie rozciągnięte swetry. A i płaszcz przeciwdeszczowy, wielki jak żagiel… też się nadawał na taką pogodę.

Buty… buty byłyby idealne. Grubas miał w swej szafie, trampki, trepy, adidasy. Doskonałe na taką pogodę, niestety grubas miał stopy jak niedźwiedź.. więc były o wiele za luźne. Może, gdybyś założyła wiele skarpetek. Może… wtedy?
Ech... usiadłaś na oparciu sofy ignorując zupełnie tłustego trupa. Usiadłaś z ulgą. Byłaś nie tylko zziębnięta i przemoczona. Ale i zmęczona. Ucieczka i rzeźnicza robota przy zwłokach, nieźle dały ci w kość.

Ale miałaś też plan. Znaleźć więzienie Paziutka i uwięzić go w nim. To miało sens. Oczywiście diabeł tkwił w szczegółach. Pomijając samą kwestię, jak wsadzić Paziutka do “puszki Pandory” z której wylazł, był jeszcze jeden mały detal. Więzienie Paziutka musiało być gdzieś w posiadłości z której uciekłaś.
Póki co nie chciałaś o tym myśleć. Na razie trzeba było zająć się znaleziskami i przebrać. Co prawda przy towarzystwie, ale już wystarczająco dużo przeżyłaś, by bawić się w pruderię. Jednak z drugiej strony, tutaj nawet trupy ożywają.

Było coś jeszcze niepokojącego. Brak aktywności Paziutka. Tak długa cisza oznaczała, że przeklęty dżin coś planował. Coś perfidnego. Na razie nie wiedziałaś co, ale należało się przygotować na wszystko. Wszak dopóki nie wniknął w materialny obiekt, przechodził przez ściany. Tym bardziej powinnaś maksymalnie wykorzystać dany ci czas.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 24-09-2017 o 13:47.
abishai jest offline  
Stary 29-09-2017, 10:51   #44
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dobrze więc.

Decyduję się nie rozmyślać o dżinnie, tylko skupić się na chwili obecnej. Otwieram szafę, wybieram koszule i sweter – za duże na mnie o kilka rozmiarów, ale suche i cieple. Ściągam żakiet i bluzkę, zostając w samym staniku. Jest mokry, ale rozsądek zwycięża – nie będę biegać po lesie z dyndającymi swobodnie cyckami. Naciągam rzeczy ciesząc się ogarniającym mnie powoli ciepłem. Ściągam buty, po kilku próbach udaje mi się dobrać odpowiednia ilość par skarpetek, aby noga nie ślizgała się w wysokim trampku. Zawiązuje mocno sznurówki, dopasowując but do nogi, wpuszczam nogawki spodni do środka. Przechodzę kilka kroków –j est całkiem nieźle, w każdym razie nie będę się już zapadać w grząskim gruncie. Płaszczem przeciwdeszczowym przewiązuje się w pasie, przyda się, kiedy stad wyjdę. Robi mi się coraz cieplej, to przyjemne uczycie, ale zaczynam ziewać. Wiem, ze nie mogę sobie teraz pozwolić na spanie…

Ogrodnik powinien mieć gdzieś ekspres do kawy, lub chociażby coś rozpuszczalnego kawopodobnego. Jeśli nawet jadał gdzieś indziej, to cokolwiek – poza piwem, którego nie znoszę – powinnam znaleźć. Chociażby krakersy lub orzeszki,. Czuje, jak ściska mi się żołądek. Ile czasu nie już nie jadłam? Rozglądam się w poszukiwaniu czajnika lub ekspresu, zaglądam do szafek, szukam lodówki. Łazienkę i sypialnie zostawiam na potem.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 05-10-2017, 15:45   #45
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Było… lepiej. Kiedy poczułaś jak robi ci się cieplej, otucha wlała się w twoje serce. Nadzieja że uda ci się jakoś wykaraskać z tego absurdalnego koszmaru. Jakoś.
W każdym razie, miałaś plan co robić, a to pozwalało nie myśleć o zagrożeniu. Zwiedzając chatkę ogrodnika natrafiła na małą łazienkę tam gdzie zauważyłaś. Była bieżąca woda i wanna nawet. Mała dla grubasa, ale dla ciebie w sam raz. Za drzwiami numer dwa kryła się mała kuchnia z lodówką wraz kolejnymi drzwiami prowadzącymi składzika z narzędziami i terkoczącego cicho z boku spalinowego agregatu prądotwórczego z wentylacją odprowadzającą spaliny na zewnątrz. Był tu cały arsenał narzędzi służących do ujarzmiania krzewów i drzew. Od siekierek i sekatorów do spalinowych urządzeń służących rzeźbieniu krzewów w fantazyjne kształty.
Na razie to cię jednak nie obchodziło. Zgłodniałaś, a w lodówce już zdążyłaś wypatrzeć i jajka i kiełbasę i boczek i wszelkie inne niezdrowe dla twych arterii wiktuały. Za to obfite tłuszcz i węglowodany. Energię której tak potrzebowałaś i kawę. Jajecznica na boczku wydawała się najbardziej sensownym wyborem, zaraz po zrobieniu kilku kanapek z boczkiem na zapas i na wypadek, gdyby Paziutek zaskoczył cię podczas gotowaniu i nie zdążyłabyś dokończyć kulinarnego dzieła. Oraz kawa… mocna i aromatyczna. Taka jaką lubisz, bo chyba taką lubiłaś… w tym względzie dzieliłaś gust z denatem. A sam głód i wizja jego zaspokojenia była dobrą motywacją by nie zasnąć. Zresztą… po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułaś się w miarę bezpieczna.


Przygotowując posiłek dostrzegłaś w świetle okna coś co… sprawiło, że zamarłaś na kilkanaście sekund. Innego człowieka.

[media]http://i.pinimg.com/originals/ba/bc/84/babc8475bf97b25b7ad918950c77c69f.jpg [/media]

Kobietę, niska drobna sylwetka, jakby znajoma. Stała opierając się o drzewo, przemoczona zapewne i zziębnięta. I pewnie w szoku, co było normalne w obecnej sytuacji. Nie każdy miał nerwy ze stali jak ty miałaś. Pewnie dlatego więc Paziutek uwziął się właśnie na ciebie. Byłaś zagrożeniem. Tamta pogrążona w szoku dziewczyna, była łatwa do zlikwidowania w każdej chwili.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 24-10-2017, 18:40   #46
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Nie śpieszę się.

Z jakiegoś powodu jestem przekonana, że Paziutek preferuje pomieszczenia bez dostępu energii elektrycznej. Oczywiście, rozbita z ogromną siła twarz grubasa powinna mi dać do myślenia, ale nie daje. Może percepcja mi się stępia?

Rozgrzewam patelnię i smażę na niej jajka. Nie przepadam za boczkiem, ale rozsądek zwycięża. Obsmażam go porządnie, gumowatego nie znoszę jeszcze bardziej. Nalewam duży kubek kawy i przez chwilę napawam się aromatem. Ściągam patelnię z kuchenni i jem prosto z patelni, nie trudząc się szukaniem talerza. Staję przy oknie i przygląda się dziewczynie pod drzewem, dopijając kawę.

Biedna, biedna.. musi być zupełne zmarznięta. Czemu nie schowa się do przytulnego domku ogrodnika? Albo jeszcze lepiej , do samej posiadłości? Ta myśl mnie bawi, chichocę. Oj, Paziutek miałby używanie…

Piję kolejną kawę. Dziewczyna trzęsie się, zaraz wpadnie w hipotermię, cóż bywa. Szukam w sobie pokładów empatyczności, które jako lekarka powinnam mieć niezmierzone. I nic. Może jestem neurochirurgiem? Taki neurochirurg to żywego pacjenta nie widuje, tylko mózg.. Hmm…Biorąc no logikę powinien go może widywać c przed operacją… ziewam. Cóż, po prostu muszę pogodzić się z myślą, że nie jestem specjalnie empatyczna. Przychodzi mi to bez trudu.

Dobra, trzeba coś zdecydować. Wcześniej planowałam po prostu zabrać płaszcz grubasa i spieprzać stąd. Teraz się waham.
W końcu uchylam okno.


- Ej, mała – wołam. – Mam kawę. Chcesz?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 25-10-2017, 22:27   #47
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Nie było żadnej werbalnej odpowiedzi z strony dziewczyny moknącej na deszczu i drżącej z zimna i strachu. Usłyszała twe słowa, ale jej reakcja była powolna.
Spojrzała w twoją stronę. Nie widziałaś jej twarzy spod przemokniętych włosów opadających na nią, ale oczy... te zauważyłaś od razu.
Rozszerzone źrenice, puste spojrzenie.
Dziewczyna nie weszła do chatki, bo nie do końca kontaktowała. Pogrążona w szoku niczym ofiara zbiorowego gwałtu nie była w stanie podjąć jakichkolwiek decyzji, tym także tych dotyczących własnego przeżycia.

Dziewczyna jednak nie wyglądała na kogoś, kto był fizycznie maltretowany lub torturowany. Musiała jednak widzieć coś co popchnęło ją w stan takiego szoku i katatonii. Po doświadczeniach z zombie Dave'm, mogłaś się domyślać natury tych doświadczeń. No i jej psychika mogła nie być tak silna jak twoja własna. Tak czy siak nie otrzymałaś odpowiedzi. Dziewczyna mokła, a ty piłaś kawę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-10-2017 o 22:30.
abishai jest offline  
Stary 26-11-2017, 01:18   #48
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Pociągam kolejny łyk kawy. Jest ciągle gorąca, parzy mi wargi, choć wydaje mi się, ze spędziłam nie wiadomo ile czasu – może godzinę, a może miesiąc - marznąc w otwartym oknie.

Dobra, wóz albo przewóz… Dziewczyna jest w szoku, trzeba ja ogrzać i ułożyć wygodnie. Ile czasu upłynie, zanim zacznie kontaktować? Zanim będzie cokolwiek spójnego mi w stanie powiedzieć? Kilkanaście minut, co najmniej, choć raczej powinnam liczyć czas w godzinach. Z drugiej strony – spojrzała na mnie, więc resztki świadomości zachowała. Etyka lekarska każe mi zając się dziewczyna, choć zdrowy rozsądek namawia mnie, abym jak najszybciej zabierała tyłek w troki i opuściła ten miły zakątek.

Ile czasu przetrwam w deszczu, w lesie? Do rana powinnam dać radę, jestem najedzona, kurtka wielkoluda wygląda na szczelną, zakryje mnie jak namiot. Jeśli będę się poruszać - nie zasnę, a przy odrobinie szczęścia znajdę jakąś drogę. Rano ktoś będzie nią jechał. Wyrwę się z tego.
A może lepiej poczekać do rana? Tu , w suchym pomieszczeniu dopiero o świcie forsować ogrodzenie? A jeśli paziutek wróci? Sama nie wiem.. nie mogę się nakręcać.

Dobrze! Decyduje się zdać na przypadek, zrządzenie losu. Umysł i tak działa mi mniej sprawnie niż zwykle, stres robi swoje.

Decyduje się wybiec ze stróżówki i ściągnąć małą do środka. Okryję ją, napoję kawą. Dam jej kilka minut – może 10, 15, żeby doszła do stanu używalności. W razie czego powinnam mieć coś pobudzającego w torbie lekarskiej.. Jeśli w tym czasie czegoś się dowiem – zostanę, aby rozważyć opcje, jeśli nie – ahoj nocna przygodo, witaj ciemny lesie!

Okrywam się kurtką i wybiegam ze stróżówki.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 27-11-2017, 15:05   #49
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Nie byłaś za bardzo empatyczną osóbką. Zresztą otoczenie nie sprzyjało przejawom empatii. Ostatnio wszystko co się poruszało, było wobec ciebie wrogie. Niemniej etyka, współczucie, albo poczucie osamotnienia popchnęło cię do tego kroku. Pognałaś ze stróżówki ruszając ku dziewczynie, by ją pochwycić i zaciągnąć do środka.
Pobiegłaś i … zatrzymałaś się nagle. Stanęłaś z rozdziawonymi ustami i gapiłaś na dziewczynę. Nie dlatego, że była młoda i atrakcyjna. Znałaś ją!
Co prawda jej twarz kojarzyła ci się z włosami innej barwy, ale znałaś ją. Widziałaś ją na zdjęciach w swojej komórce.
Jenny.. to jej się właśnie oświadczał twój brat lub kuzyn? Krewny. To ją widziałaś na nagranym filmiku. Kolor włosów co prawda się nie zgadzał, ale żyłaś przecież w czasach różnych farb do włosów. A kolor blond był nadal najmodniejszym kolorem.

To komplikowało nieco sprawę. Obcą osobę mogłabyś pozostawić bez większych wyrzutów sumienia. Ale kogoś kogo znałaś/znasz? Czy tak samo jesteś gotowa ją poświęcić ?
Zagarnęłaś więc Jenny... zimną jak trup. Ta ruszyła tuląc się do ciebie drżąc. Nic dziwnego, że była lodowata. Przemokła całkiem i przemarzła.
Dlatego musiałaś działać szybko. Weszłyście domu, owinęłaś ją kocem i podałaś kawę. W apteczce były środki na przeziębienie i przeciwbólowe zarazem. To też jej podałaś. Wyglądała wszak jakby miała dostać gruźlicy, albo przynajmniej zapalenia płuc, więc taki środek wydawał się sensowny. Jenny... powinna się przebrać, ale to później. W tej chwili była w szoku, choć jej stan wydawał się powoli i stanowczo poprawiać. Wyglądało na to, że jednak zdołasz wydusić z niej parę odpowiedzi w ramach konwersacji. Tylko o co ją spytasz jak już dojdzie do siebie?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-11-2017 o 15:08.
abishai jest offline  
Stary 05-01-2018, 12:54   #50
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Jenny, mam na imię Jenny
Może to coś zmieni gdy już wiesz
Dziwnie rozpalona Jenny
Co w jej głowie siedzi
Wiem tylko ja.

No pięknie, kurwa. Jenny. Jej imię pamiętam, a brato - kuzyna nie. Pięknie.

Siadam obok dziewczyny i poję ją kawą z cukrem. Zostawić jakąś obcą laskę - nie ma problemu, ale to Jenny. Moja szwagierka, prawie. Lub kuzynko - szwagierka. Szukam w głowie określenia na takie pokrewieństwo, ale nie znajduję.
- Jenny - mówię starając się złapać jej spojrzenie. - To ja, Laura. Co się stało? Powiesz mi?
- Wszyscy… ginęli… jeden po drugim…. duch ich zabijał…
- wydukała powoli kobieta drżącym głosem wpatrując przestrzeń przed siebie.- … zły duch… potężny.

Paziutek - pomyślałam - Czyli nic nowego, w sumie.

- Kto ginął? Co tu robisz? Gdzie jesteśmy?
- Wszyscy… nie rozumiesz?… wszyscy zginiemy… to jest więzienie… nie ma ucieczki… gdziekolwiek pójdziesz… zawsze wrócisz tutaj.
- załkała kobieta, a ja zdałam sobie sprawę, że nie ma co liczyć na składne i sensowne odpowiedzi. Nie każdy był tak wytrzymały psychicznie jak ja.

No dobra. Łapie młodą za ramiona i potrząsam raz, i drugi.Terapia szokowa, czy jakoś tak.
- Opanuj się, laska - warczę. - Skoro i tak wiesz, że zginiesz, to możesz zacząć sensownie odpowiadać.
- Spróbowaliśmy rytuału… pod wodzą tego telewizyjnego “guru” od ezoteryzmu. Tak się ładnie prezentował w telewizji. Imbecyl.
- Jenny zaczęła mówić drżącym głosem.- Ale się udało, choć nikt w to nie wierzył. Tyle że coś… musiało pójść nie tak. Może błąd w translacji? Guru okazał się… wydmuszką. Pierwszy rzucił się do ucieczki, a potem zaczęła się rzeź… Dom zabijał i wszystko poza nim też. Ja uciekałam… uciekałam… uciekałam… Ilekroć uciekałam, to zawsze wracałam tutaj.
- Dobrze… “spróbowaliśmy”, czyli było was więcej. kto jeszcze? Kogoś znam? I gdzie jesteśmy, to najwazniejsze.
- Ty, ja… mój chłopak, gospodarz. A gdzie jesteśmy? Gdzie jesteśmy? Gdzie? W pułapce
.- zaśmiała się histerycznie i ukryła twarz w dłoniach szlochając.- W środku boru… z dala od cywilizacji… bez prądu, bez komunikacji. Zamknięci w klatce.
- Poczekaj, poczekaj..
- stopuję ją. - Ja TEŻ brałam w tym udział?! - nie chce mi się to zmieścić w głowie. Nie pasuje do mnie, nie potrafię sobie siebie wyobrazić w takim cyrku. Przecież bym ich wszystkich zabiła śmiechem… choć może? Dla draki? Może byłam pijana? - Specjalnie po to tu przyjechaliśmy?
- Oczywiście że to było dla zabawy i draki. Przecież nikt… cholera… jest dwudziesty pierwszy wiek… kto by wierzył w istnienie sumeryjskich bogów?
- jęknęła dziewczyna zakrywając twarz dłońmi.- Była to taka zabawa bardziej. Ten ezoterysta… chyba leciał na ciebie… albo na mnie? W każdym razie udawał takiego… oczytanego. Znawcę. Narysowałam ci symbol, bo ponoć taki nosiły kapłanki… też dla zabawy. Byłaś mocno pijana… tak jak ja. Ma dobry szampan w piwniczce na wina.- mówiła urywanym tonem z trudem trzymając się jednego tematu. A może uciekała od bolesnych wspomnień. Zrozumiałe chyba. Czy ja bym nie czuła się podobnie, gdybyś pamiętała to co ona? Groteskowe śmierci bliskich ci osób?
- Spokojnie - mówię, chyba bardziej do siebie, niż do Jenny. - Nie pamiętam … wjechałam samochodem w bramę i mam amnezję. Opowiedz mi wszystko po kolei.
- Ja… przyszliśmy tu… bo prowadziłam… z ramienia amerykańskie rządu badania w Iraku. Wiesz co się tam działo… teraz jest bajzel. Starożytne dzieła, które były w muzeach Saddama uległy rozkradzeniu. Trzeba to wszystko ratować z rąk Arabów. To stresowa praca, więc po powrocie odreagowywałam… z moim narzeczonym… twoim młodszym bratem. I wpadli… twój mąż… to znaczy partner. Nie wiem czemu nie chciałaś sfinalizować związku z nim
…- schodziła z tematu jakby podświadomie unikając rozmowy o tym co się wydarzyło.

- Wpadł i ? - popędzam ją.
- Miał kontakty w kilku stacjach telewizyjnych. Twój mąż… Henry. I znajomości. Więc… załatwił nam spotkanie z tym… “autorytetem telewizyjnym” od spraw ezoterycznych. Profesor William Oz Kelley… miał imponującą bibliotekę. - wyjaśniała powoli i cicho.
- Oz? - nie mogę uwierzyć. - Oz?! I nie dało nam to, kurwa, do myślenia? - oddycham głęboko. - Dobra, jak się tu dostaliśmy? Henry… - imię brzmi obco - Nie żyje, tak?
- Oz… Oz…
- machnęła ręką Jenny. - Nie wiem czemu robisz z tego taką dużą sprawę. Oczywiście że nazwisko było dla picu. To jego osobowość sceniczna. - Spojrzała w dół. - Nie nazywał się Kelley i nie był profesorem. Ale miał imponującą wiedzę jak na amatora i pokaźną bibliotekę. Interesował się szczególnie różnymi wierzeniami wymarłych cywilizacji… a ja utknęłam w badaniach. Pomógł mi więc też udostępniając swoją bibliotekę. A cały ten rytuał, był zabawą przy drinku i świecach. Trochę udawania… i dużo śmiechu. Kto by przypuszczał, że to zadziała… recytowanie zapisków pochodzących z glinianych tabliczek.
- Dość tych bzdur.
- macham ręką. - mamy dwa wyjścia: albo stąd spieprzamy, albo… albo musimy … - szukam słowa - dokończyć, albo odczynić rytuał.
- Czyli dokąd chcesz teraz uciekać?-
zapytała Jenny zerkając na zewnątrz. Nadal lało. Nadal uderzały pioruny. Ta burza trwała o wiele zbyt długo. Ta nawałnica powinna się już skończyć, ale trwała nadal… Czułam że pogoda jest nienaturalna, tak jak cała ta sytuacja.

Podążam za jej wzrokiem. Ciemna ściana deszczu.
-Tak nie może być wszędzie, to lokalne. Jak się stąd zabierzemy, to wyjdziemy z tej strefy deszczu… - sama siebie nie przekonuję. - Dobra, idziemy do tych tych tabliczek. Dokończymy rytuał - decyduję.
- Nie wiem gdzie teraz są… w tym całym zamieszaniu.. pozostały gdzieś w budynku willi.- wydukała z przerażeniem Jenny.
- Skup się. Gdzie? Piwnica, piętro?
- Gdzieś w samym środku… piętro chyba. Duży pokój
. - rzekła nerwowo i rozpłakała się.

Myślę intensywnie, pocierając czoło. Zabierać szwagierkę ze sobą, czy nie? Z jednej strony - może mi w czymś pomóc, z drugiej - nie będę jej przecież ciągnąć siłą. Musi sama zdecydować.
-Jenny - szturcham ją w ramię, staram się złapać jej spojrzenie - Musimy tam wrócić. Dasz radę iść ze mną?
- Tttak…-
rzekła cicho Jenny wyraźnie przybita i przerażona wizją powrotu.- Gdziee… to znaczy… którędy pppójdziemy? To duża rezydencja… mmmasz... plan?

Hmm.. dobre pytanie. Niedoszacowałam jej możliwości, widać stres nie wpływa na szwagierkę tak paraliżująco, jak wcześniej mi się wydawało.
- Dobre pytanie - chwalę ją. Podobno to motywuje ludzi do większego wysiłku. Jestem pod wrażeniem moich zdolność interpersonalnych. - Którędy ty wyszłaś z rezydencji? Wrócimy tamtędy, lub tą drogą, którą ja szłam.
- Od tyłu, wyszłam. Drzwi są tam otwarte. Od frontu… chyba też.
- oceniła sytuację Jenny.
- Świetnie - mówię. - Idziemy od frontu.

Zaglądam jeszcze raz do szafy, żeby znaleźć coś, w czym Jenny nie przemoknie do suchej nitki. W najgorszym razie zaproponuję jej, żeby ściągnęła ubranie, schowam je pod płaszcz i oddam jej w rezydencji. Przez 2 minuty nie zamarznie, a łatwiej się wytrzeć i założyć ciuchy, niz chodzić w kompletnie przemoczonych ubraniach.
- Gotowa?
- Tak. .-
rzekła dziewczyna po szybkim zrzuceniu wierzchniej warstwy ubrań i założeniu za dużego swetra z szafy i jakiejś starej kurtki z kapturem. - Gotowa.

Wchodzimy w ścianę deszczu. Boję się.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172