26-05-2017, 20:02 | #101 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Dobrze, że miał kondycję i wytrzymałość, chociaż jako właścicielowi Woodhaven od kilku lat rzadko przychodziło mu już machać siekierą, w końcu miał od tego swoich ludzi. Nie zgnuśniał jednak, bo robota papierkowa robotą papierkową, ale przykład zawsze szedł z góry, jak mawiał staruszek. Dlatego Wes utrzymywał ciało w dobrej formie, która - jak się jednak okazywało - była niewystarczająca. |
30-05-2017, 23:26 | #102 |
Reputacja: 1 | Gdy oczyszczony amulet rozbłysł jasnym światłem, w sercu Gwen ponownie zagościła nadzieja. Wydawało się, że w końcu idzie po ich myśli. Już nikt nie będzie musiał ucierpieć. Nikt nie straci życia. Mogli to zakończyć raz na zawsze. |
31-05-2017, 09:32 | #103 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Tabasa : 31-05-2017 o 10:14. Powód: kilka poprawek. |
02-06-2017, 09:04 | #104 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Siedział na podłodze w piwnicy, dysząc ciężko i próbując zebrać myśli. Wygrali. Udało im się. Zwyciężyli z czymś, czego istnienia nigdy w życiu nie dopuściłby do swojej świadomości, a tego, kto próbowałby mu wmówić, że istnieją sprawy paranormalne o których człowiek nie ma pojęcia, po prostu by wyśmiał. Był zmęczony, ale na swój sposób szczęśliwy, bo nie poddali się do końca i wysłali tego popaprańca tam, gdzie jego miejsce. Niewielkie zranienia na barkach i nogach piekły, ale nie zwracał na nie większej uwagi. Liczyło się to, że wyszli z tego cali. |
02-06-2017, 23:53 | #105 |
Reputacja: 1 | Znów byli w piwnicy, na szczęście pod wpływem adrenaliny Henry jeszcze nie czuł ból choć za pewne za moment zacznie i będzie to piekielnie bolało. Jak na razie w lekkim szoku przyglądał się poczynaniom Gwen i Wesa, pocałunek trochę go zmieszał lecz zaraz trochę oprzytomniał i zaśmiał się cicho, to oznaczało że wszystko chyba wracało do normy. W każdy razie na pytanie drwal o nogę, Henry pokiwał tylko głową i odpowiedział spokojnie. -Poszukaj mojej torby z medykamentami, na razie noga nie boli. Na wszelki wypadek postaram się opatrzyć ranę, ale i tak uważajcie nie wiem czy na pewno już wszystko mamy za sobą i czy to na pewno koniec.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |
04-06-2017, 21:13 | #106 |
Reputacja: 1 | Dyszała ciężko. Włosy miała potargane przez wiatr. Biała koszulka, która lekko opinała się na jej biuście, cała ubrudzona była krwią, tak samo ciemne jeansy. Stała przez chwilę z wyciągniętą do przodu ręką, w której ściskała rzemyk, na którym zawieszony był indiański amulet. Dopiero po chwili zorientowała się, że już nie otaczały jej ciemności, że z powrotem stała w piwnicy, pośród szafek pełnych słoików. |
05-06-2017, 14:05 | #107 |
Reputacja: 1 | Nic na nich wyskoczyło, nic się na nich nie rzuciło. Parter był pusty, a o koszmarze, który mieli za sobą przypominały jedynie zniekształcone zwłoki Virginii Dalber leżące u wejścia i ciało Ronniego Schwartza na piętrze, które jakimś cudem znów znalazło się na swoim miejscu. Odgłosy nawoływania i przekrzykiwania dochodziły ze strychu, zatem Wesley cofnął się na parter, skąd z jednego z pomieszczeń gospodarczych przytargał drabinę. Ostrożnie odsunął zasuwy i gdy otworzył właz, z nożem w ręku, oczom stolarza i dziennikarki ukazały się zmęczone, przestraszone ale i pełne otuchy twarze Roberta i pozostałych pracowników hotelu. |