Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2017, 11:31   #71
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Po słowach wykrzyczanych przez Wesa, dobijanie się do drzwi nagle ustało. Dosłownie sekundy później ktoś po drugiej stronie zaczął energicznie naciskać na klamkę, chcąc dostać się do środka.

- To ja, Robert! Dzięki bogu ktoś umnie usłyszał! - Usłyszeli stłumiony głos dochodzący zza drzwi. Zdecydowanie należał do Woodwarda. - Otwórzcie do cholery, zanim tutaj zamarznę! Już ledwo czuję palce, jestem tylko w koszuli i spodniach... Jakimś sposobem straciłem przytomność i obudziłem się w pomieszczeniu gospodarczym za hotelem. Ledwo co udało mi się dotrzeć tutaj przez ten śnieg. Otwierajcie, cholernie mi zimno... - Nalegał, napierając na klamkę.

Wejście było tak zbudowane, że nawet gdyby chcieli potwierdzić tożsamość Roba, musieli otworzyć drzwi, innego sposobu nie było.

Wybór należał do nich.

 
Tabasa jest offline  
Stary 24-04-2017, 00:43   #72
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Prowizoryczna włócznia to już było coś. Wręczyła jedną Henremu, a drugą pokazała reszcie z sugestią, że jest to ich dyspozycji. Trzecia oczywiście pozostała jej. Z resztą można było tego zrobić więcej. Na szczęście udało się nie rozbiec po hotelu.

Alkohol, który lekko zaczął szumieć jej w głowie oraz skrajna sytuacja i ogromny stres wprowadziły Saoirse, można by powiedzieć, prosty i skoncentrowany na przetrwaniu nastrój. Seer nie pamiętała jak zachowywał się Robinson Crusoe, gdy stwierdził, że jednak spróbuje przetrwać na wyspie, ale uznała, że musiał robić dokładnie to co ona teraz. Była skoncentrowana na prostych czynnościach, które z precyzją i bez dłuższej analizy wykonywała. Broń (powiedzmy) była gotowa. Oprócz włóczni zabrała ze sobą jeszcze krótki nóż, śrubokręt i młotek. No i oczywiście taśmę klejącą.

Tak przygotowana ruszyła za Gwen i resztą licząc, że grupa powinna zapewnić jej przeżycie. Na korytarzu w drodze do pokoju dziennikarki spotkali tego mięśniaka w stanie częściowego rozkładu i żołądek znów odmówił jej posłuszeństwa. Tym razem to się nawet ucieszyła. Zwymiotowała głównie alkoholem, którego, jak uznała, miała już dość we krwi. Potem szturchnęła jego nogę i mruknęła:
- Powinniśmy go spalić, zakopać... albo co - a gdy ktoś mruknął, że to nie takie proste dodała - przestańcie filozofować, tu wszystko stoi na głowie. Możemy sobie ufać, przynajmniej na razie, ale wszystko inne jest zagrożeniem. Ta baba, też nie powinna żyć, ale żyła. Choćby go za okno wywalić. Zawsze to coś. - Temat na razie zarzucono, zaraz przecież mieli wracać, ale chwilę później trupa nie było.
- Mówiłam, kurwa. Mówiłam. Zaraz skądś tu pewnie wpadnie, żeby nas zeżreć. - rozeźlona wzięła dwa głębsze wdechy i stwierdziła, że nie może się tak łatwo irytować.

Zbliżali się ponownie do holu, a Seer rozmyślała o mięśniaku i niepewnie rozglądała się za potencjalnym zagrożeniem... pisnęła przywrócona do rzeczywistości przez łomot w drzwi. Przy trzecim uderzeniu nie miała wątpliwości, kto był na zewnątrz.
- Rob - szepnęła i ruszyła w kierunku drzwi. Drwal coś gadał i nawet ją wyprzedził w drodze, gdy usłyszeli znajomy głos za drzwiami.
- Otwieramy - ruszyła szybciej. - Ja otworzę - dodała, gdy stwierdziła, że drwal ma wątpliwości. - Asekurujcie mnie, gdyby z nim był jeszcze, ktoś, choć to raczej mało prawdopodobne. To właściciel, jego pewnie zeżre ostatniego... czyli po nas - dodała rzucając okiem na Wesa, czy jak mu tam było.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 24-04-2017 o 01:02.
druidh jest offline  
Stary 24-04-2017, 11:02   #73
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Reakcja Seer zupełnie go zaskoczyła, gdy kobieta ochoczo dobiegła do drzwi, gotowa je od razu otwierać. Jakby ktoś zza nich krzyknął, że przyjechał z lodami i watą cukrową, to też by otworzyła? Skąd mogli mieć pewność, że na zewnątrz na pewno jest Rob, biorąc pod uwagę te wszystkie wydarzenia, które miały miejsce? Nic tu nie wydawało się tym, czym było, a cokolwiek kryło się w tych mrurach (albo pod nimi) ewidentnie sobie z nimi pogrywało.

Poza tym, od kiedy to właściciel biznesu nie nosi ze sobą pęku kluczy do wszystkich ważniejszych miejscówek na swoim terenie? Wes nosił w Woodhaven, a Rob nie? Nie wierzył, ale w sumie mógł zgubić w śniegu, albo zostawić gdziekolwiek. Jeśli to, co mówił było prawdą.
- Nie jestem przekonany co do tego pomysłu, ale jak chcesz iść na pierwszy ogień, to spoko - rzucił oschle, schodząc Saoirse z drogi i ustawiając się delikatnie za nią, z nożem w gotowości.

Pewnie wczoraj nie byłby tak podejrzliwy i powściągliwy, ale po tym, co widział, lepiej było mieć się na baczności i nie podejmować pochopnych decyzji. W każdym razie jeśli na zewnątrz był Robert, to nie mogli go przecież nie wpuścić do jego własnego domu. Taggartowi wszystko się już powoli mieszało i miał dość tego miejsca. Spięty jak struna, z nożem uniesionym do ciosu stanął za kobietą, gotów użyć ostrza, gdyby coś poszło nie tak.
 
Kenshi jest offline  
Stary 26-04-2017, 20:48   #74
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- To Ronnie… Jeden z hotelowych gości - mruknęła Gwen, kiedy wszyscy stanęli na piętrze, a na ich drodze pojawiły się zwłoki potężnie zbudowanego mężczyzny.
Nie pierwszy raz spotykała się ze śmiercią, nie pierwszy raz widziała na oczy zwłoki. Jednak jeszcze ani razu nie miała okazji zobaczyć takiej masakry. Rozszarpane gardło z pewnością było dziełem Virginii, lub tego czym się stała. Gwen przełknęła ślinę.
- Ruszajmy, nie ma czasu do stracenia - powiedziała w końcu, zbierając w sobie odwagę i jako pierwsza wymijając zwłoki, prowadząc za sobą pozostałą czwórkę i psa.

Nie miała pojęcia, co działo się w hotelu. Nie potrafiła tego w żaden sposób wyjaśnić. Cokolwiek to jednak było, zamierzała udokumentować to wszystko. Kiedy więc znaleźli się w jej pokoju, od razu dopadła do jednej ze swoich waliz. Z lekkim trudem chwyciła ją oburącz i zarzuciła na łóżko, po czym rozsunęła zamek i otworzyła klapę. W środku znajdowała się porządna, zapewne bardzo droga kamera podręczna wyposażona w mikrofon i lampę. Miała wygodne zapięcie, więc łatwo było ją przymocować do paska i równie prosto było ją z niego odczepić. Gwen chwyciła kamerę i kliknęła jakiś guzik. Coś zabrzęczało i po chwili pokój rozświetliła lampa przymocowana do kamery.
- Świetnie. Wszystko działa - powiedziała Gwen, wyłączając kamerę i przymocowała ją do paska.
Potem w pośpiechu przeszukała nieco mniejszą torbę, z której wyciągnęła scyzoryk, opakowanie tabletek przeciwbólowych, plastry i wodę utlenioną. Z plecaka leżącego przy łóżku wyciągnęła butelkę gazu pieprzowego i wszystkie te przedmioty pochowała w kieszeniach bluzy i spodni.
- Dobra, możemy iść - stwierdziła i ruszyła w stronę wyjścia z pokoju.

Zniknięcie zwłok Ronniego trochę wybiło Gwen z równowagi. Co się z nimi stało? Przecież nie mogły rozpłynąć się w powietrzu. A gdyby ktoś je postanowił przenieść, to pewnie by usłyszeli. Nawet gdyby martwy bokser zechciał jednak powrócić do żywych i samoistnie zmienić miejsce położenia, to przecież też by to usłyszeli!
Wtem z dołu rozległo się głośne walenie do drzwi. Z ust Gwen wydobył się niekontrolowany, stłumiony okrzyk. Spojrzała na schody prowadzące w dół. Z jednej strony nie chciała tam iść, z drugiej jednak była ciekawa, kto się dobijał… Tylko gdzie był Ronnie? Jeśli zmienił się w takiego samego potwora, co Virginia i teraz na nich polował, ukryty gdzieś w ciemnościach?
To dało Gwendoline do myślenia. Od razu chwyciła za swoją kamerę i włączyła nagrywanie.

Na dole chwilę się zawahali. Kto to był? Czy to był na pewno Robert? Co robił na zewnątrz? Jak się tam znalazł? Gwen nie była do końca przekonana, co do prawdomówności osobnika na zewnątrz. Brzmiał jak Robert, to prawda, ale… W obecnej sytuacji niczego nie mogła być pewna.
Skierowała więc kamerę na Seer, która wydawała się wierzyć słowom osoby po drugiej stronie drzwi. Wbrew temu, co sama wcześniej twierdziła, że sobie ufać mogli, jednak wszystko inne było zagrożeniem, postanowiła otworzyć drzwi. Gwen nie zamierzała protestować. Jeśli irlandka zamierzała się dać zabić, to proszę bardzo. Nie skomentowała jej słów. Pokręciła tylko głową w milczeniu i odsunęła się odrobinę na bezpieczną odległość, wstrzymując oddech, kiedy Seer sięgała do klamki. Gwen w jednej ręce trzymała kamerę, drugą odszukała nóż kuchenny wciśnięty za pasek.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 26-04-2017, 22:09   #75
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Widząc co robi Irlandka Henry uniósł zdziwiony brwi, po tym co widzieli nie był już pewien czy dobrym pomysłem jest otwieranie drzwi. Najwyraźniej niektórym alkohol dodawał animuszu i odwagi lub po prostu zmniejszał racjonalność myślenia - jak zauważył w myślach Henry. Na wszelki wypadek mężczyzna wycofał o kilka kroków się do tyłu, pamiętał jeszcze ostatnie wydarzenia i koszmar tego co się stała. Po za tym Wes miał rację, Rob powinien mieć klucze od wszystkich pomieszczeń hotelu i bez problemu powonień dostać się do każdego pomieszczenia w hotelu - to nie mógł być on. Widząc że Seer otwiera drzwi, Henry ścisnął naprędce przygotowaną broń szykując się na najgorsze. Miał wielką nadzieję Rob a nie kolejna maszkara, choć tak naprawdę wolał by się o tym nie przekonywać i najlepiej nie otwierać tych przeklętych drzwi.
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline  
Stary 27-04-2017, 02:57   #76
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Oh jakże Emma była szczęśliwa, gdy Sue się znalazła. Jakby jakiś ogromny kamień spadł jej z serca. Dokładnie obejrzała suczkę, nim podjęła kolejne działania, a następnie Emma wzięła jeszcze kilka noży do swojego tasaka. Nie wiadomo było niestety, co czeka ich dalej, a potrzeba przetrwania dominowała napędzając puls w żyłach Harrison.

Gdy znaleźli boksera, choć nie zrobił na niej dobrego wrażenia, było jej go jednak szkoda. Nikt nie zasłużył na taki los. Emma odwróciła wzrok, blednąc nieco. Położyła dłoń na łbie Se, by ją uspokoić. Nie chciała, być zaskoczoną przez nieoczekiwane podniesienie się zwłok, więc tak jak i pozostali ostrożnie je minęła. Sama również miała ochotę wybrać się do swego pokoju, po swoje rzeczy, ale jeszcze nie dzieliła się z nikim tą potrzebą. Czekała, a gdy wyszli i okazało się, że zwłok boksera brak, ranczerka poczuła jak zimny dreszcz przesunął jej się wzdłuż kręgosłupa w górę, stawiając włoski na karku dęba. Wiele pytań zrodziło się w jej głowie
- Boże… - sapnęła tylko szeptem, przełykając ślinę. Wraz z innymi dosłyszała walenie do drzwi i nie było dla niej zaskoczeniem, że Wes pierwszy zareagował w tej sprawie.
Ona sama spodziewała się, że zaraz równie dobrze może wyjść stamtąd Yeti.

Słysząc głos Roba zza drzwi, w pierwszej chwili Emma poczuła znów nutę ulgi i niepokoju o mężczyznę, a zaraz do rozsądku przemówiły jej słowa Wesa. Mogła to być faktycznie pułapka, ale nim sama zdecydowała się by coś robić, Saoirse pognała do drzwi informując, że je otworzy. Emma sięgnęła po jeden z trzech zgarniętych przez siebie noży, gotowa nim rzucić jak coś. Posłała tylko krótkie, lekko nieprzychylne spojrzenie w kierunku kamery, bo nie uważała że to w porządku nagrywać teraz, kiedy wszyscy powinni się skupić. Pokręciła głową, nakazała Sue czuwać i zerknęła na Seer
- Jak coś to schyl się i do tyłu albo na bok. - rzuciła do niej wskazówkę jak ma się ewakuować, jeśli za drzwiami będzie coś, z czym wcale nie chcą rozmawiać. Teraz pozostało im już tylko poczekać.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 27-04-2017, 07:56   #77
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację


Z ulgą i radością otworzyła drzwi, w mig zdając sobie jednak sprawę, jak bardzo się pomyliła. Na progu ujrzała na oko dwumetrowego, paskudnego stwora, którego wcześniej widziała w swoim śnie. Chciała zamknąć drzwi, zareagować jakoś, ale ciało odmówiło posłuszeństwa, osadzone w miejscu okropnością odkrycia.

Potwór jednym, zręcznym ruchem chwycił Seer i pociągnął do siebie na zewnątrz, wprost w zamieć, zamykając za sobą drzwi z trzaśnięciem. Irlandka w końcu zaczęła krzyczeć, gdy spętany strachem umysł podpowiedział jej, co za chwilę się stanie. Starała wyrwać się z objęć cuchnącego ziemią i zjełczałym mlekiem stwora, jednak nie była w stanie. Sypiący ostro śnieg biczował jej twarz, ranił oczy.

W końcu ujrzała przed sobą rozdziawioną paszczę bestii, a sekundę później wielkie zębiska zacisnęły się na jej szyi. Ciało przeszył niewyobrażalny ból, a chwilę później oczy Saoirse zaszły mgłą i kobieta osunęła się w wieczną ciemność.


Saoirse ochoczo otworzyła drzwi, a oko kamery Gwen uchwyciło oblicze przerażającego stwora, który jednym, szybkim ruchem chwycił wróżkę i wyciągnął ją na zewnątrz, wprost w śneżną zadymkę, zatrzaskując przy tym energicznie drzwi. Wszystko działo się tak szybko, że zaskoczeni i przerażeni Wes i Henry nie zdążyli nawet zareagować, by spróbować uratować Irlandkę. To był najbardziej przerażający widok, jakiego doświadczyli w życiu i wiedzieli, że zostanie to już z nimi na zawsze.

Sue zaczęła przeraźliwie szczekać na drzwi, zza których doszły ich jeszcze stłumione, oddalone okrzyki Seer. Potem nie słyszeli już nic. Stali przy wejściu, zdjęci pierwotnym strachem, a Gwen z tego wszystkiego nie przestawała kręcić, choć nic ciekawego do filmowania już nie było. No chyba, że przerażone twarze współtowarzyszy. Dopiero po dłuższej chwili zaczęło do nich wszystkich docierać, co się stało i że Saoirse już nie wróci. Widok rozdziawionej paszczy bestii wciąż mieli przed oczami.

Tykający nad recepcją zegar ścienny pokazywał prawie trzecią. Trzecią? Przecież nie mogło minąć aż tyle czasu! A może mogło? Gubili się w tym wszystkim, nie wiedząc, co było prawdą, a co fikcją. I nagle, pośród wszechobecnej ciszy usłyszeli coś, jakby pojedyńcze stąpnięcie na górze. Deski zaskrzypiały i choć dźwięk nie powtórzył się, mieli dziwne wrażenie, że ktoś jest w którejś z sypialni na piętrze. Sue zaczęła piszczeć i kładąc uszy po sobie schowała się za Emmę.

Pomimo szoku i przerażenia, zdawali sobie sprawę, że nie mogą tutaj tak po prostu bezczynnie stać, a Seer i tak nic nie było już w stanie pomóc.

 
Tabasa jest offline  
Stary 30-04-2017, 07:19   #78
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Zszokowany widokiem stwora z piekła rodem, nie był w stanie jakkolwiek zareagować, by pomóc Saoirse. Wszystko działo się za szybko. Co prawda zdążył unieść nóż, ale to wszystko, na co pozwoliło mu przesiąknięte strachem ciało, poza tym nie spodziewał się zobaczyć czegoś tak paskudnego i nierealnego w jego mniemaniu. Czyżby demony i inne potworności również istniały, skoro doświadczali tutaj czegoś tak okropnego?

Drzwi zamknęły się tak szybko, jak otwarły, a Wes mógł tylko słuchać agonalnych krzyków Seer dochodzących gdzieś z zewnątrz. Nie była jakąś jego starą znajomą, żeby miał rozpaczać teraz do końca życia, ale zdążył polubić Irlandkę i zrobiło mu się przykro, że skończyła w tak paskudny sposób. Uważał się za dość odważnego człowieka, ale teraz wszelkie chęci do pomocy kobiecie zupełnie z niego uleciały. Bo jak walczyć z takimi potworami? Wciąż miał przed oczami jego wielkie zębiska i zionące czernią oczodoły. Wzdrygnął się na samą myśl, że musiałby ponownie stanąć z nim twarzą w twarz.

Gdy wszystko w miarę się uspokoiło, w pochmurnym nastroju spojrzał na pozostałych.
- Świeć panie na jej duszą - powiedział, krzywiąc się lekko. - Mówiłem, żeby nie otwierała tych pieprzonych drzwi... Niech to szlag. Widzieliście, z czym mamy do czynienia... Musimy jak najszybciej odprawić ten rytuał. Henry, gdzie masz swoją torbę? Pobież mi tę przeklętą krew i chodźmy do piwnicy sprawdzić, czy uda nam się to wszystko rozpocząć. Jeśli nie, będziemy kombinować. - Powtórzył to, co już wcześniej powiedział.

Nie zamierzał tracić czasu, a skrzypienie podłogi na górze zupełnie zignorował - jeszcze tego by brakowało, żeby wpakowali się ponownie w kłopoty.
- Trzymamy się razem, nie idziemy sprawdzać, co dzieje się na górze, bo na pewno nic dobrego nas tam nie czeka. Musimy się sprężyć, widzieliście, co się stało z Seer. Ten stwór może wrócić po nas w każdej chwili. - Zarządził, po czym ruszył w stronę pokojów gościnnych na parterze. - Torbę masz w swoim pokoju, Henry? Jeśli tak, to ruszmy tyłki...
 
Kenshi jest offline  
Stary 01-05-2017, 14:15   #79
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=SnQVOH5Zc84[/MEDIA]

Kiedy Saoirse sięgnęła do klamki i otworzyła drzwi, w oczach Gwen czas jakby zwolnił. Przez lustrzane oko kamery widziała wydarzenia, w których zdawało jej się, że wcale nie brała udziału. Była tylko widzem. Chciała być tylko widzem.
Drzwi otworzyły się, a za nimi wcale nie było Roberta. Było za to coś zupełnie innego. Stwór rodem z piekła. Ohydny, przerażający, niebezpieczny. Jego paskudne lico zostało zarejestrowane na filmie, który kręciła Gwen. Gdy jednak tylko ujrzała tę szpetną twarz w drzwiach, a trwało to zaledwie sekundę, znieruchomiała. Kręciła tylko dlatego, że jakiś pierwotny strach sparaliżował jej ciało. Nie wyciągnęła nawet noża kuchennego zza paska, wpatrując się przed siebie jak zahipnotyzowana.
Wtedy potwór chwycił Irlandkę i wyszarpnął ją na zewnątrz, zatrzaskując za sobą frontowe drzwi hotelu. Uszu Gwen jak i do mikrofonu rejestrującego wszystkie dźwięki, docierał przeraźliwy krzyk młodej kobiety, ostatni odgłos, który wydarł się z jej gardła, nim zapadła całkowita cisza.
Gwendoline stała jeszcze przez dłuższą chwilę jak wmurowana, nagrywając nie do końca świadomie przerażenie malujące się na twarzach pozostałych.
Z osłupienia wyrwał ją głos Wesa. Zamrugała kilkukrotnie i rozejrzała się dookoła, po czym wyłączyła nagrywanie i przypięła kamerę do paska.
Była odważna. Wiele w życiu ryzykowała. Ale do tej pory walczyła o przetrwanie w realnym świecie, z realnym zagrożeniem ze strony innych ludzi. Teraz to było coś innego. Coś, co nie pochodziło z tego świata. Zaczęła głęboko oddychać, jakby próbowała łapać powietrze, którego nagle zaczęło jej brakować. Czuła zimne, nieprzyjemne dreszcze przepływające po jej ciele.
Oparła się o blat recepcji jedną ręką, drugą podparła się o kolano. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Czuła, jak ściska ją w żołądku. W końcu zrozumiała, że jej szczęście się skończyło. Mogła zginąć. Nie z rąk porywaczy, terrorystów czy osób, którym w życiu zdążyła podpaść przez swój program i swoją ciekawość. Z rąk czegoś, w co trudno było uwierzyć. W hotelu na jakimś przeklętym końcu Stanów.
- Weź się w garść... - mruknęła sama do siebie, po czym przymknęła powieki i odetchnęła głęboko. Kiedy otworzyła oczy, spostrzegła, że nieświadomie sięgnęła po amulet, który skrywała w dekolcie.
Uznała to za znak, że czas najwyższy wziąć się do działania.
- Wes, czekaj - zawołała za mężczyzną. - Twój plan jest całkiem dobry, ale... Być może stracimy za dużo czasu, jeśli wszyscy będziemy łazić tam i z powrotem po hotelu. Gdyby... - zawahała się, ale ostatecznie stwierdziła, że nie ma co owijać w bawełnę. - Gdyby coś nas zaatakowało w drodze do pokoju Henry'ego i nas wszystkich powybijało, to nie będziemy mieli żadnej szansy na pozbycie się tego gówna. Możemy się rozdzielić, co było moim pierwszym pomysłem, ale wtedy istnieje ryzyko, że coś nas dopadnie w najmniej oczekiwanym momencie. - Po tych słowach spojrzała jeszcze raz w stronę drzwi, za którymi zniknęła Seer wraz z maszkarą.
- Nie potrzebujemy wcale igły i sprzętu Henry'ego. Szkoda na to czasu. Chodźmy od razu do piwnicy i przetestujmy ten twój pomysł.
Wyciągnęła scyzoryk z kieszeni bluzy. Jej plan był prosty i nie wymagał tyle czasu, co łażenie tam i z powrotem po całym hotelu. Zamierzała rozciąć sobie dłoń i upuścić krew, nasączając nią amulet. Chciała to zrobić scyzorykiem, bo nie był wcześniej w ciele Virginii, a w razie czego miała ze sobą wcześniej zabraną wodę utlenioną. Nie zamierzała też przyjmować sprzeciwu, więc spojrzała stanowczo na pozostałych, po czym ruszyła w kierunku kuchni, gdzie znajdowało się zejście do piwnicy.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 01-05-2017, 20:59   #80
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Wszystko wydarzyło się tak szybki - Henry nie zdążyła nawet zareagować gdy ''coś'' co miało być Robertem pochwyciło Saoirse. Dopiero po chwili Henry wybudził się jakby z koszmarnego snu, cały czas przed oczami miał to co było twarzą potwora, bestii i jedyne co czuł na to wspomnienie to był strach, prosty prymitywny zwierzęcy strach.
Dopiero słowa Taggart jakoś go otrzeźwiły, w takich chwilach należy działać - Henry szybko przeanalizował sytuację i przyznał rację medalion i cały ten przeklęty rytuał był jedynym sposobem na przeżycie.
Już miał zamiar ruszać po walizkę do swego gdy dziennikarka, ostudziła jego zapędy jej pomysł był znacznie lepszy i bezpieczniejszy.

-Dobra ruszamy do piwnicy, najwyżej użyję potem bandaży i tak będzie to tylko delikatne skaleczenia. Trzymamy się razem i każdy pilnuje każdego.
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172